Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'policja' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 31 wyników

  1. Brytyjska policja wykorzystuje specjalny algorytm, który informuje śledczych, które sprawy można rozwiązać. Okazało się, że jednostki, które korzystają z tego algorytmu, prowadzą śledztwa w mniej niż połowie spraw, jakie do nich trafiają. Reszta jest od razu umarzana, gdyż algorytm stwierdza, że i tak nie uda się ich rozwiązać. Stosowanie algorytmu oszczędza czas i pieniądze, ale rodzi obawy o to, że policja w ogóle nie zajmuje się sprawami, które – wbrew temu co stwierdził algorytm – można by rozwiązać. Obecnie algorytm używany jest wyłącznie w przypadku bójek i innych zakłóceń porządku publicznego, jednak niewykluczone, że w przyszłości będzie stosowany też do innych rodzajów przestępstw. Zwykle, gdy policja dowiaduje się o przestępstwie, na miejsce wysyłani są śledczy, którzy zbierają dane i na ich podstawie, opierając się na własnym doświadczeniu, decydują, czy dalej prowadzić sprawę. Jednak w ostatnich latach wskutek zmian w sposobie raportowania, brytyjska policja ma do czynienia ze znacznie większą liczbą zgłaszanych przestępstw. Stąd też pomysł na wykorzystanie Evidence Based Investigation Tool (EBIT), algorytmu, który ocenia prawdopodobieństwo rozwiązania sprawy. Jest on od roku używany przez policję z Kent, gdzie pobicia i zakłócenia porządku publicznego stanowią około 30% zgłaszanych przestępstw. Jak informuje sama policja, przed wprowadzeniem EBIT funkcjonariusze prowadzili śledztwa w około 75% zgłaszanych spraw. Od czasu gdy używają EBIT odsetek prowadzonych śledztw spadł do 40%. Policjanci chcieliby prowadzić śledztwo w każdej sprawie i złapać sprawcę. Jeśli jednak analiza możliwości rozwiązania sprawy wskazuje, że śledztwo nie ma szans powodzenia, może lepiej użyć zasobów w innych, bardziej obiecujących, śledztwach, mówi Ben Linton z Metropolitan Police. Autorem EBIT jest Kent McFadzien z University of Cambridge. Trenował on swój program na próbce tysięcy napadów i zakłóceń porządku publicznego. Zidentyfikował osiem czynników decydujących o tym, czy sprawa może zostać rozwiązana, takich jak np. obecność świadków, nagrań z kamer przemysłowych czy znajomość nazwiska potencjalnego przestępcy. Jednak, jako że czynniki takie mogą się zmieniać, EBIT każdego dnia umieszcza w spisie spraw możliwych do rozwiązania jedną lub dwie takie sprawy, których rozwiązanie ocenia jako mało prawdopodobne. Policjanci nie wiedzą, które to sprawy, gdyż algorytm nie informuje ich o szczegółowej ocenie, wymienia tylko sprawy możliwe do rozwiązania. W ten sposób algorytm jest ciągle testowany i trenowany. Istnieją jednak obawy, że jako iż EBIT jest trenowany na już zakończonych śledztwach, pojawiające się błędy mogą być w nim wzmacniane. Jeśli na przykład w jakimś regionie nie ma kamer przemysłowych, algorytm może uznawać sprawy z tego regionu za trudne lub niemożliwe do rozwiązania, przez co mieszkańcy regionu będą poszkodowani, gdyż policja nie zajmie się przestępstwami mającymi tam miejsce. Jeśli trenujemy algorytm na historycznych danych dotyczących aresztowań i zgłoszeń przestępstw, wszelkie odchylenia i dysproporcje będą trafiały do algorytmu, który będzie się ich uczył i je wzmacniał, ostrzega Joshua Loftus z Uniwersytetu Stanforda. « powrót do artykułu
  2. Ujęcie seryjnego mordercy nazwanego przez prasę Golden State Killer pokazało, jak przydatnymi narzędziami w rękach policji mogą być ogólnodostępne bazy danych genealogicznych, w których obywatele dobrowolnie pozostawiają próbki DNA. Teraz analizy przeprowadzone przez naukowców wykazały, że już za kilka lat – przynajmniej w USA – przed śledczymi nie ukryje się nikt, kto pozostawił na miejscu przestępstwa swój ślad genetyczny. Jeśli jesteś biały, mieszkasz w USA i twój daleki krewny korzysta z serwisów genealogicznych, to istnieje olbrzymie prawdopodobieństwo, że policja zidentyfikuje cię dzięki kodowi genetycznemu. Badania przeprowadzone właśnie przez naukowców z Columbia University wykazały, że wykorzystując próbkę DNA daleko spokrewnionej osoby i z grubsza szacując wiek poszukiwanego przestępcy, policja już teraz jest w stanie zawęzić krąg podejrzanych do mniej niż 20 osób. A wszystko to dzięki bazie danych zawierających kod genetyczny zaledwie 1,3 miliona osób. Wykorzystanie takiej metody pozwala w tej chwili na identyfikację około 60% białych Amerykanów, nawet jeśli oni sami nigdy nie udostępnili swojego DNA. Za kilka lat będzie tak można zidentyfikować każdego, mówi Yaniv Erlich, genetyk c Columbia Univeristy. Naukowcy postanowili bliżej przyjrzeć się tej metodzie po tym, jak policja wykorzystała ją do złapania seryjnego mordercy, który działał w latach 70. i 80. DNA pozostawione przez niego na miejscach zbrodni zostało porównane z bazą danych GEDmatch. To bezpłatny serwis, zawierający dane o mniej niż milionie osób, do którego każdy może przesłać próbkę, a firmy takie jak 23andMe przeanalizują DNA i określą krąg spokrewnionych osób, które również przesłały próbki. W całej tej sprawie najbardziej niezwykły jest fakt, że schwytany morderca był bardzo daleko spokrewniony z osobami, których DNA znajdowało się w bazie. Na tyle daleko, że najprawdopodobniej się nie znali. Otóż Golden State Killer i osoby, których DNA było w przeszukanej bazie mieli tych samych prapradziadków. Pradziadkowie byli inni, dziadkowie byli inni, rodzice też byli inni. Do tych informacji wystarczyło dodać szacowany wiek mordercy i miejsca popełnienia przestępstw, by znacząco zawęzić krąg poszukiwanych. Naukowcy szybko zaczęli zastanawiać się, jak wiele osób o nieznanym DNA można zidentyfikować za pomocą takich serwisów. W tym celu Erlich i jego zespół przyjrzeli się bazie MyHeritage, która zawiera 1,28 miliona profili DNA. Analiza wykazała, że jeśli mieszkasz w USA, a twoi przodkowie pochodzą z Europy, to istnieje 60% szans, że osoba, z którą masz wspólnych prapradziadków lub jesteście bliżej spokrewnieni, dostarczyła swój profil genetyczny do MyHeritage. Dla osoby, której przodkowie pochodzą z Afryki Subsaharyjskiej odsetek ten spada do 40%. Erlich postanowił też sprawdzić, jaka jest szansa, że w takiej sytuacji policja zidentyfikuje cię podobnie, jak Golden State Killera. Okazało się, że dodając do informacji genetycznej takie dane jak szacunkowa ocena wieku i prawdopodobna lokalizacja geograficzna można zmniejszyć początkową pulę 850 osób do zaledwie 17 podejrzanych. GEDmatch, dzięki której policja znalazła mordercę, zawiera DNA około 0,5% dorosłej populacji USA. Gdy odsetek ten wzrośnie do 2% dzięki tej bazie będzie można zidentyfikować ponad 90% osób mających europejskie korzenie. To zaskakujące, jak niewielka musi być ta baza, mówi genetyk Noah Rosenberg z Uniwersytetu Stanforda. Co więcej, połączenie baz policyjnych z ogólnodostępnymi może dać jeszcze lepsze wyniki. Jak donosi najnowszy numer Cell, analizy wykazały, że ponad 30% osób, których profil DNA znauduje się w policyjnej bazie danych, można skojarzyć z ich krewnymi z komercyjnych baz danych. Jakby jeszcze tego było mało, dodatkowe łączne analizy danych zawartych w obu typach baz pozwalają ujawnić szczegóły wyglądu podejrzanego lub jego krewnych, jak kolor oczu czy przebyte choroby. Z tymi bazami można zrobić więcej, niż się powszechnie uważa,  mówi Rosenberg. Uczeni zwracają uwagę, że takie analizy, które są pocieszające z punktu widzenia pracy policji, mogą jednak stanowić zagrożenie dla prywatności. Rozwiązaniem może być np. przesyłanie serwisom genealogicznym swoich danych DNA w formie zaszyfrowanej. Wówczas policja mogłaby z nich korzystać tylko we współpracy z danym serwisem, a zatem za zgodą sądu. Erlich uważa też, że USA powinny zmienić prawo dotyczące prywatności osób zgłaszających się na ochotnika do badań naukowych. Teoretycznie osoby takie powinny być trudne do zidentyfikowana. jednak Erlich wykorzystał bazę GEDmatach do zidentyfikowania anonimowej kobiety, która dostarczyła swoją próbkę naukowcom. Jej dane zostały zanonimizowane przez instytucję badawczą, jednak kobieta korzystała też z serwisów genealogicznych, a tam dane nie są anonimowe. Zatem ktoś, kto działa w złej wierze i ma dostęp do próbek w instytucjach naukowych, może pokusić się o identyfikację osób biorących udział w badaniach. Być może rozwiązaniem byłoby przyjęcie przez Kongres przepisów ograniczających policji możliwość korzystania z danych genealogicznych. Użycie takich baz byłoby uzasadnione w przypadkach poważnych przestępstw jak morderstwo, ale już nie w drobnych sprawach. « powrót do artykułu
  3. Słynny haker George „GeoHot“ Hotz, który zdobył rozgłos w wieku 17 lat łamiąc zabezpieczenia iPhone’a został zatrzymany przez policję za posiadanie marihuany. GeoHot, który obecnie pracuje w Facebooku i bierze udział w pracach sponsorowanego przez portal zespołu „Chronic Dev Team“ pracującego nad „uwolnieniem iPada i iPhone’a“, jechał ze swojego domu w Kalifornii do Austin w Teksasie, gdzie odbywa się coroczny festiwal cyfrowej rozrywki South by Southwest. Policja, świadoma tego, że na festiwal przybywają głównie młodzi ludzie, sprawdzała na granicy Teksasu samochody. W pojeździe prowadzonym przez Hotza policyjny pies zasygnalizował obecność narkotyków. GeoHot został zatrzymany, a jego samochód przeszukano. Policja znalazła w nim czekoladę wzbogaconą marihuaną. Narkotyku była w niej minimalna ilość, jednak policjanci wzięli pod uwagę ciężar całej czekolady, tak, jakby w całości została wykonana z marihuany. Na tej podstawie wyliczyli, że GeoHot posiada narkotyki o wartości 800 dolarów, co stanowi przestępstwo. Hakera aresztowano, a później zwolniono po wpłaceniu 1500 dolarów kaucji.
  4. Media donoszą o aresztowaniu ważnych członków grupy LulzSec, która jest powiązana z Anonimowymi. LulzSec odpowiada za wiele ataków na sieci komputerowe. Ich celem były m.in. Sony czy CIA. Z ujawnionego właśnie dokumentu sądowego dowiadujemy się, że członkowie LulzSec zostali zatrzymani dzięki współpracy z FBI lidera grupy. Hector Xavier Monsegur, znany jako „The Real Sabu“, usłyszał zarzuty już 15 sierpnia. Prawdopodobnie wówczas zaczął współpracować z władzami. Pięciu zatrzymanych to Ryan Ackroyd „Kayla“ oraz Jake Davis „Topiary“ z Londynu, Darren Martyn „Pwnsauce“ i Donncha O’Cearrbhail „Palladium“ z Irlandii oraz Jeremy Hammond „Anarchaos“ z Chicago. Rob Rachwald, dyrektor firmy Impreva, mówi, że aresztowania były tylko kwestią czasu, gdyż członkowie LulzSec pozostawili za sobą wiele śladów. Najwyraźniej sami zdawali sobie z tego sprawę. W czerwcu ubiegłego roku na publicznym czacie sami o tym wspominali. Barrett Brown, który niejednokrotnie występował jako rzecznik Anonimowych, poinformował, że agenci FBI odwiedzili także i jego. Byli też w domu jego matki, u której nocował. Otrzymałem ostrzeżenie o planowanym nalocie, więc schowałem wszystkie moje laptopy tak, że nie można ich znaleźć - stwierdził Brown. Mężczyzna nie został aresztowany. Zapowiedział, że zatrzymania nie wpłyną na działanie Anonimowych.
  5. Anonimowi opublikowali na YouTube nagranie telekonferencji pomiędzy agentami FBI a detektywami z Londynu. Obie służby potwierdziły, że nagranie jest autentyczne i wszczęły śledztwo w tej sprawie. Na szczęście dla FBI i policji, podczas rozmowy nie omawiano tajnych kwestii, jednak dotyczyła ona spraw, które bardziej interesują Anonimowych. Przedstawiciele obu służb rozmawiali bowiem o walce z hakerami. Brytyjscy policjanci wspominają m.in. 15-latka, który, jak stwierdzili, „jest idiotą“ gdyż dokonuje włamań po to, by się popisać. Jest również mowa o dwóch obywatelach Wielkiej Brytanii, którzy już zostali oskarżeni o włamania. Przedstawiciele organów ścigania wspominają też o konferencji, która ma się odbyć w Sheffield. Po publikacji nagrania Peter Donal, rzecznik prasowy biura FBI z Nowego Jorku stwierdził, że „informacje znajdujące się na nagraniu były przeznaczone tylko dla organów ścigania. Zostały zdobyte nielegalnie i FBI rozpoczęło śledztwo w tej sprawie“. FBI oświadczyło też, że nie doszło do włamania do systemów Biura. Brytyjska policja nie odniosła się do kwestii technicznych dotyczących sposobu, w jaki zdobyto nagranie. Osoba zaangażowana w międzynarodową koordynację walki z cyberprzestępczością potwierdziła, że agencje czasem niedostatecznie weryfikują tożsamość osób dołączających do konferencji. Anonimowi opublikowali też e-mail, który prawdopodobnie został wysłany przez FBI. List to zaproszenie do konferencji, a nadawca proponuje, by wszyscy uczestnicy używali tego samego kodu uwierzytelniającego podczas przyłączania się do konferencji. Wspomniana wcześniej osoba mówi, że popełniono błąd, gdyż jeśli każdy używałby unikatowego kodu podsłuch byłoby łatwo wykryć, gdyż natychmiast stałoby się jasne, że ten sam kod został wykorzystany przez dwie różne osoby.
  6. Włoska policja i straż przybrzeżna próbują rozwiązać zagadkę tajemniczego zniknięcia 3,5-tonowej figury świętego Franciszka z Paoli, która stała na dnie morza u wybrzeży Kalabrii. Wotywna figura z brązu mierzy ponad 2 metry (2,2 m). Umieszczono ją na głębokości 29 metrów na betonowym postumencie. Jak można się domyślić, kradzież lub zmycie przez prąd morski byłyby bardzo trudne. Obecnie stróże prawa sprawdzają hipotezę, że rzeźba została wyrwana za pomocą sieci rybackich. Jeśli ktoś łowił na tym terenie nielegalnie, wyjaśniłoby się, czemu nie zgłoszono takiego incydentu. Policja bierze też pod uwagę doniesienia mieszkańców Paoli, którzy twierdzą, że po zniknięciu figury, które miało miejsce 30-31 grudnia, na pace ciężarówki widziano przypominający ją ładunek. Oznaczałoby to, że święty Franciszek został ukradziony na zamówienie. Włosi rozmieszczają rzeźby wzdłuż brzegu, by chronić w ten sposób rybaków, żeglarzy i wszystkich innych, którzy na co dzień mają do czynienia z morzem. Choć wydarzenie zasmuciło mieszkańców, przyczyniło się do bezcennego odkrycia. Nurkowie badający miejsce domniemanego przestępstwa odkryli wrak 15-metrowej łodzi sprzed kilkuset lat.
  7. Policja w całej Europie aresztowała 112 osób podejrzanych o przynależność do gangu pedofili. Aresztowani wymieniali za pośrednictwem internetu pedofilskie zdjęcia i filmy. Na niektórych z nich uwieczniono gwałcone dzieci, które jeszcze nie nauczyły się chodzić. Aresztowań, koordynowanych przez Europol, dokonano w 22 krajach. Na komputerze jednego z zatrzymanych Duńczyków znaleziono 29 terabajtów danych, w tym 9000 godzin filmów w jakości HD. Europol poinformował, że w ramach prowadzonej Operacji Ikar zidentyfikowano 269 podejrzanych. Prawdopodobnie wkrótce dojdzie do kolejnych aresztowań.
  8. Jedna z najstarszych technik identyfikowania przestępców, badanie odcisków palców, została właśnie znacznie udoskonalona. W ciągu trzech lat w ręce policji trafi narzędzie, pozwalające na twierdzenie, co jadła, czego dotykała czy jakich kosmetyków używała osoba, która pozostawiła odciski. Gdy pozostawiamy odcisk palca, to na dotykanej powierzchni pozostaje nie tylko zarys linii papilarnych, ale również materiał z powierzchni skóry oraz z gruczołów potowych. Obecnie policja jest w stanie identyfikować tylko linie papilarne, a ta technika daje bezpośrednie efekty tylko wówczas, gdy taki sam odcisk już znajduje się w bazie danych. Ponadto odcisk może być na tyle niewyraźny czy zamazany, iż uzyskanie odpowiedniej jakości rysunku linii stanie się niewykonalne. Doktor Simona Francese, główna autorka badań, wykorzystała spektroskopię masową, a jej zespół stworzył specjalny proszek do ujawniania odcisków na różnych powierzchniach. Proszek ten, po naniesieniu na odciski, tworzy kryształy zawierające substancje, które pozostawił właściciel odcisków. To pozwala zidentyfikować zanieczyszczenia, takie jak narkotyki, materiały wybuchowe czy kosmetyki, które znajdują się na skórze - mówi Francese. Podczas testów naukowcy dowiedli, że podejrzany dotykał wcześniej prezerwatywy. Z kolei doktor Francese, badając własne odciski wykryła ślady kofeiny z kawy, którą wcześniej wypiła. Badanie odcisków palców straciło na znaczeniu w związku z rozwojem technik badania DNA. Teraz okazuje się, że odciski mogą zdradzać o wiele więcej, niż tylko układ linii papilarnych. „Możemy uzyskać nie tylko obraz, ale całą historię o przestępcy, dowiedzieć się jaki jest. Możemy powiedzieć o nim więcej niż dotychczas" - mówi Francese. Brytyjskie Home Office zainwestowało 80 000 funtów w dalsze badania. Uczona mówi, że policja powinna uzyskać dostęp do nowej technologii w ciągu dwóch-trzech lat.
  9. W Weltvogelpark Walsrode niemieccy policjanci szkolą sępy do wykrywania zwłok. Obecnie w treningu biorą udział trzy osobniki: Sherlock, Miss Marple i Columbo (nietrudno zauważyć, że wybrane imiona nawiązują do bohaterów znanych kryminałów). Szkoleniowcy posługują się kawałkami tkaniny z kostnicy. Nieco martwi ich zachowanie Sherlocka, który zamiast szukać ukrytego materiału, woli się zająć poszukiwaniem łupu "na własne skrzydło". Uważa się, że w niektórych warunkach sępy sprawdzają się przy wyszukiwaniu zwłok lepiej niż policyjne psy - dzieje się tak przy dużym obszarze poszukiwań i gdy jest on np. gęsto porośnięty. W tym tygodniu do Sherlocka dołączono Miss Marple i Columbo z austriackiego zoo. Nie poprzestano na jednym ptaku, ponieważ sępy lubią patrolować teren w grupie. Rainer Herrmann, oficer policji z Hanoweru, ujawnia, że zainteresowanie ptakami jest naprawdę spore. Pojawiły się już zapytania z Niemiec, Szwajcarii i Austrii.
  10. Lekarze podają - lub przynajmniej tak deklarują - niższe dawki leków przeciwbólowych osobom, które doznały urazu, uciekając przed policją lub uzależnionym od substancji psychoaktywnych. Przy identycznym problemie zdrowotnym ktoś popełniający wykroczenie czy nadużywający czyjegoś zaufania ("zły człowiek") nie może więc liczyć na takie samo współczucie i ulgę w cierpieniu, co reszta. Autorami opisywanych badań są Susan Hinze, socjolog z Case Western Reserve University, oraz Joshua Tamayo-Sarver, lekarz pracujący w jednym z kalifornijskich szpitali na oddziale ratunkowym. Para analizowała zalecenia 398 losowo wybranych lekarzy z oddziałów ratunkowych (wszyscy byli członkami American College of Emergency Physicians). Odpowiedzieli oni na przesłany mailem kwestionariusz. Przedstawiano w nim hipotetyczne scenariusze i pytano, z jakim prawdopodobieństwem ankietowani przepisaliby pacjentowi określony lek przeciwbólowy na złamanie kostki, ból pleców lub migrenę. Odpowiedzi ujawniły, że jeśli ktoś uciekał przed policją, był czynnym bądź byłym narkomanem lub alkoholikiem, a także częstym gościem izby przyjęć, dostałby mniej leku niż osoba, która spadła z drabiny czy odniosła uraz podczas gry w koszykówkę. W pytaniach otwartych dotyczących innych czynników wpływających na dawkowanie medycy ujawnili, że uwzględniają również wygląd chorego, status zatrudnienia, przestrzeganie higieny osobistej oraz obecność tatuaży. Jak słusznie zauważa Hinze, wiele z tych wskazówek ma charakter społeczny, a nie medyczny (choć w pytaniach wspominano o czynnikach klinicznych). Wg Amerykanów, izby przyjęć, które mają obowiązek przyjmowania wszystkich bez względu na to, czy są ubezpieczeni, czy nie, stanowią świetne miejsce do badania piętna związanego z różnymi grupami pacjentów. Pozwalają też stwierdzić, czy ewentualna stygmatyzacja prowadzi do nierówności w zakresie leczenia.
  11. W Wielkiej Brytanii i USA prowadzone są coraz szerzej zakrojone akcje przeciwko Anonimowym, którzy wzięli udział w atakach na witryny firm nieprzychylnych WikiLeaks. W Wielkiej Brytanii aresztowano pięć osób, a w USA FBI dokonało ponad 40 przeszukań. Śledztwa prowadzone są też w Niemczech, Francji i Holandii. "Ułatwianie lub przeprowadzanie ataków DDoS jest nielegalne i zagrożone karą do 10 lat więzienia oraz naraża łamiących przepisy na pozwy cywilne" - czytamy w oświadczeniu wydanym przez FBI. Przypomnijmy, że Anonimowi przeprowadzili ataki na witryny Visy, MasterCard, PayPala, Amazona, Sarah Palin i szwedzkiej prokuratury.
  12. Dzisiaj od godziny 5.00 na Twitterze zaczęły pojawiać się informacje o każdej nowej sprawie, jaką zajmuje się jedna z największych brytyjskich jednostek policyjnych. Greater Manchester Police odpowiada za bezpieczeństwo na obszarze niemal 1300 kilometrów kwadratowych. Funkcjonariusze poinformowali już o kilkuset zgłoszeniach z dnia dzisiejszego. Wpisano informacje np. o ukradzionym samochodzie, aresztowaniu agresywnego złodzieja sklepowego czy doniesieniu o osobie, która śpi na przystanku autobusowym czy mężczyźnie sikającym pod szkołą. Z Twittera dowiadujemy się też, z jak nietypowymi telefonami mają do czynienia policjanci. Funkcjonariusze zostali na przykład wezwani na jeden z mostów, na którym mężczyzna miał trzymać dziecko nad wodą. Okazało się, że mężczyzna przenosi przez most psa, który... boi się mostów. Były też wezwania do zepsutego telewizora, jakiś mężczyzna chciał, by policjanci włamali się do jego domu, a pewna kobieta skarżyła się, że na YouTube'e ktoś umieścił wideo, na którym ją widać. Wpisy na Twitterze będą umieszczane jedynie przez 24 godziny. Później projekt zostanie zakończony.
  13. Jak donosi serwis sztab-antypiracki.pl, wczorajsze naloty na tzw. scenę warezową miały też miejsce w Polsce, gdzie rozbito największe zaplecze warezowe w Europie. W ramach akcji, która, jak twierdzi sztab-antypiracki.pl, była jednak skierowana przeciwko TPB, policja zajęła na Politechnice Śląskiej kilkadziesiąt dysków twardych i serwerów stanowiących własność uczelni. Na nośnikach o łącznej pojemności 150 terabajtów znajdowały się nielegalne filmy, oprogramowanie i pliki muzyczne. Obecnie brak jest jakichkolwiek informacji o zatrzymaniach czy postawieniu komukolwiek zarzutów.
  14. Witryna The Pirate Bay jest niedostępna. Jak donoszą media to wynik skoordynowanych nalotów policyjnych przeprowadzonych w kilkunastu krajach Europy. Na razie sytuacja nie jest jasna. Z jednej strony pojawiły się doniesienia o akcji w 14 krajach, w tym w Szwecji. Tymczasem szwedzki ISP, który hostuje serwery The Pirate Bay i Wikileaks zaprzecza pogłoskom o nalocie. Mówi jedynie, że policja odwiedziła biura firmy pytając o dwa podejrzane adresy IP, ale nie zajęła żadnego sprzętu. O 9 rano przyszło pięciu policjantów. Pytali o to, kto w 2009 roku używał dwóch adresów IP. Nie mamy danych naszych klientów, ale przekazaliśmy policji e-maile właścicieli tych adresów - powiedział Mikael Viberg, dyrektor firmy PRQ. Policja przeprowadziła też jakieś działania w kilku innych miejscowościach Szwecji. Podobno cztery osoby zostały przesłuchane w związku z podejrzeniem łamania przez nie praw autorskich. Media informują również o akcji policji w Holandii, Belgii, Norwegi, Niemchczech, Wielkiej Brytanii, na Węgrzech i w Czechach. Podobno akcja dotyczy tzw. "sceny warezowej", była przygotowywana od dwóch lat i odbyła się na wniosek belgijskiej policji.
  15. Agencje prasowe dopiero podały wiadomość o japońskich rekordach długowieczności (mieszkanki Kraju Kwitnącej Wiśni żyją średnio 86,4 roku, a ich krajanie 79,59), gdy świat obiegła inna informacja związana z wiekowymi rekordami, tym razem kuriozalna. Okazało się, że mężczyzna uznawany za najstarszego tokijczyka jest martwy od ok. 30 lat. Znaleziono go właśnie zmumifikowanego we własnym łóżku. Policja udała się do domu Sogena Kato na zlecenie urzędników okręgu Adachi, którzy aktualizowali listę stulatków przed wrześniowymi obchodami Dnia Szacunku dla Starszych. Ponieważ pan Kato przyszedł na świat 22 lipca 1899 r., gdyby żył, tydzień temu obchodziłby 111. urodziny. Opieka społeczna próbowała się skontaktować z sędziwym obywatelem miasta już wcześniej, ale członkowie jego rodziny uparcie odganiali inspektorów, twierdząc, że Kato czuje się dobrze, lecz nie chce nikogo widzieć. Oficjele nabrali podejrzeń, co doprowadziło do wszczęcia policyjnego śledztwa. W środę (28 lipca) funkcjonariusze dostali się do domu. Ich oczom ukazał się niecodzienny widok. W łóżku leżały zmumifikowane zwłoki, najprawdopodobniej Kato, ubrane w bieliznę i piżamę. Ciało było przykryte kocem. Wnuczka staruszka powiedziała, że dziadek zaszył się w swoim pokoju ok. 30 lat temu, deklarując, że chce zostać żyjącym Buddą. Zapewne wkrótce potem zmarł. Rodzina musiała wiedzieć, że był martwy przez te wszystkie lata, a zachowywała się, jak gdyby nic się nie stało. To takie upiorne – opowiada Yutaka Muroi z tokijskiej opieki społecznej. Wszystko wskazuje na to, że potomkowie przez cały czas korzystali z emerytur Kato i jego nieboszczki żony.
  16. SanDisk zaoferował kartę SD... jednokrotnego zapisu. Urządzenie WORM (write once, read many) ma służyć jako bezpieczne archiwum danych. Jednogigabajtowa karta jest w stanie przechowywać informacje przez 100 lat. Raz zapisanych danych nie można usunąć ani zmienić. Karta przyda się np. policji. Po wykonaniu zdjęć na miejscu zbrodni można je przegrać na komputer, ale pozostaną też niezmienione na karcie, dzięki czemu mogą posłużyć jako dowód, iż przedstawione sądowi obrazy nie zostały zmanipulowane. Pierwsze karty już trafiły do japońskiej policji. W Kraju Kwitnącej Wiśni pewne rodzaje przestępstw nie ulegają przedawnieniu. Dlatego bardzo ważne jest, by dowody mogły być przechowywane przez dziesiątki lat. Policja wykonuje zdjęcia na kliszach, jednak ulegają one z czasem degradacji i są niewygodne w przechowywaniu. Karty WORM rozwiązują oba problemy. Kartami WORM zainteresowali się nie tylko Japończycy. Policje w kilku krajach świata, np. w USA, też prowadzą ich testy. Dane z karty WORM może odczytać każde urządzenie kompatybilne ze standardem SD. Jednak zapis jest dokonywany za pomocą dedykowanych urządzeń, a zatem użytkownicy kart będą musieli zaopatrzyć się w odpowiedni sprzęt.
  17. W lutym 2009 w jednym z autobusów w Newcastle znaleziono telefon komórkowy. Do dzisiaj w związku z tym wydarzeniem oskarżono pięć osób, a przeciwko 65 kolejnym toczy się śledztwo. Kierowca autobusu, chcąc dowiedzieć się, do kogo należy telefon, sprawdził jego zawartość i trafił na zdjęcia z dziecięcą pornografią. Przekazał aparat policji, która wszczęła dochodzenie. Namierzono sklep Tesco, w którym telefon został sprzedany, a dzięki temu, iż transakcji dokonano kartą płatniczą dotarto do właściciela telefonu, 50-letniego Michaela Frasera z Seaham. W jego domu znaleziono kilkanaście innych telefonów komórkowych, a na nich setki pedofilskich zdjęć. Przejrzenie połączeń oraz SMS-ów pozwoliło dotrzeć do czterech następnych osób z pedofilskiego kręgu. Śledztwo jest w toku. Sam Fraser zgodził się współpracować z policją i uniknie więzienia. Został skazany na trzy lata prac na rzecz społeczności lokalnej, ma zakaz wysyłania i odbierania jakichkolwiek zdjęć za pomocą telefonii komórkowej i internetu, został też wpisany do rejestru przestępców seksualnych.
  18. Rosyjska policja wkroczyła do moskiewskich biur HP. Akcja związana jest z toczonym przez niemiecką policję śledztwem w sprawie przekupstwa pracowników rosyjskiej prokuratury generalnej. Do przestępstwa miało dojść w 2003 roku, kiedy to w sierpniu HP podpisało z biurem prokuratora generalnego kontrakt opiewający na 35 milionów euro. W jego ramach firma miała dostarczyć sprzęt umożliwiający stworzenie bezpiecznego systemu komunikacyjnego pomiędzy jednostkami sądowniczymi w Rosji. Z dokumentów, na które trafiła niemiecka policja wynika, że przed zawarciem umowy co najmniej 10 pracowników HP było zaangażowanych we wręczenie Rosjanom 8 milionów euro łapówki. Pieniądze były przesyłane za pośrednictwem fikcyjnych spółek z Nowej Zelandii, Belize, Wielkiej Brytanii, USA czy Łotwy. Na razie nie udało się stwierdzić, kto miałby być odbiorcą pieniędzy. Według niemieckiego prawa w takim wypadku można wytoczyć oskarżenie przeciwko konkretnym osobom z HP - z których większość już tam nie pracuje - a nie przeciwko firmie. The Wall Street Journal nie wyklucza, że sprawą może zająć się SEC, amerykański odpowiednik polskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd.
  19. Włoska policja aresztowała jednego z najbardziej poszukiwanych przestępców w kraju. Udało się jej to dzięki serwisowi społecznościowemu Facebook. Pasquale Manfredi znajdował się na liście 100 najbardziej poszukiwanych ludzi we Włoszech. Był jednym z najważniejszych członków 'Ndranghetty i ciążą na nim zarzuty o morderstwo, członkostwo w mafii oraz przemyt narkotyków. Policja dowiedziała się, że Manfredi jest fanem Facebooka i regularnie się do niego loguje. Zaawansowane techniki elektroniczne pozwoliły na stwierdzenie, że gangster odwiedza serwis społecznościowy korzystając z notebooka w pewnym mieszkaniu w Isola Capo Rizzuto niedaleko miejscowości Crotone. Na Facebooku Manfredi mial ponad 200 przyjaciół. Policja sprawdza teraz, czy któryś z nich nie należy do mafii bądź nie jest poszukiwany.
  20. Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita" policja i służby specjalne chcą, by witryny internetowe gromadziły i przechowywały dane o odwiedzających je osobach. Miałoby to pomagać w przyszłych śledztwach. Dane właściciel witryny gromadziłby na własny koszt, a służby miałyby do nich zdalny dostęp przez 24 godziny na dobę, bez wiedzy właściciela witryny i na jego koszt. Pomysł taki pojawił się 8 czerwca na spotkaniu przedstawicieli służb mundurowych. Powołano też grupę roboczą, która ma zaproponować odpowiednie zmiany w ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Właściciele witryn z forami dyskusyjnymi, komunikatorów czy blogów mieliby obowiązek przechowywania informacji przez 5 lat. Przeciwko propozycjom protestują już przedstawiciele portali, prasy oraz prawnicy. Zauważają, że są one niezgodne z Konstytucją i zasadami demokratycznego państwa, narażą prasę na utratę wiarygodności, a portale na poważne koszty. W przypadku największych z nich może to być nawet kilkadziesiąt milionów złotych rocznie. AKTUALIZACJA: Pomysłodawcy opisanego wyżej pomysłu wycofali się z niego.
  21. Zabawa w chowanego, gra w Half-Life 2 i praca policji mają ze sobą więcej wspólnego, niż mogłoby się wydawać. Dzięki badaniu metod ukrywania i szukania obiektów przez dorosłych, dotąd skupiano się raczej na dzieciach i zwierzętach, można ulepszyć zarówno środowiska wirtualne, jak i narzędzia stosowane przez organy ścigania. Psycholog Marcia Spetch i informatyk Vadim Bulitko z University of Alberta przeprowadzili kilkuetapowy eksperyment, w ramach którego dorośli ochotnicy szukali i ukrywali przedmioty w wirtualnym pomieszczeniu o wymiarach przypominających prawdziwy pokój. Okazało się, że szukając przedmiotów, ludzie mieli tendencję do skupiania się na obszarach w pobliżu punktu wyjścia. Gdy jednak sami ukrywali obiekty, odchodzili dalej od "startu" i starali się jak najbardziej rozproszyć przedmioty, by trudniej je było znaleźć. Kiedy role odwracano, działo się jednak coś ciekawego. Ludzie, którzy chwilę wcześniej ukrywali przedmioty, wykazywali skłonność do odchodzenia podczas poszukiwań dalej od punktu startowego, co pokrywa się ze stosowanymi powszechnie metodami chowania. Wygląda to tak, jakby chowanie przygotowało ich na to, w jakich miejscach rzeczy mogą być ukryte [zaszedł więc priming, czyli zwiększenie prawdopodobieństwa wykorzystania przez człowieka danej kategorii poznawczej poprzez wcześniejsze wystawienie go na działanie bodźca zaliczanego do konkretnej kategorii] - tłumaczy Spetch. Zrozumienie ludzkiego zachowania podczas chowania oraz motywacji czy wpływu różnych czynników, np. czasu, stresu lub wartości obiektu, pozwoli specjalistom dokładniej mapować i wyznaczać lepsze punkty ukrywania w każdej dowolnie wybranej przestrzeni. Skorzystają na tym m.in. gracze, ponieważ bazując na realnych strategiach, programiści będą potrafili schować obiekty w bardziej interesujących miejscach niż dotąd. Dodatkowo występujące w grach boty staną się w większym stopniu ludzkie, ponieważ "odziedziczą" nasze cechy i ograniczenia. Dla sterowanego przez komputer bota znalezienie ukrytych przez ludzi przedmiotów czy widzenie przez ściany jest proste. Wszystkie te ponadludzkie umiejętności można bez trudu zaimplementować, lecz gracze postrzegają to trochę jak oszukiwanie. Myślę, że pragną oni bardziej ludzkich postaci, które zachowują się jak my – przekonuje Bulitko. Aplikacja bazująca na odkrytych przez Kanadyjczyków algorytmach ukrywania i szukania mogłaby znaleźć zastosowanie w oprzyrządowaniu policyjnym, np. specjalnych goglach. Ograniczałyby one liczbę punktów, w których śledczy powinni szukać schowanych przez przestępców obiektów. Komputer rozpoznawałby punkty pokoju i sugerowałby coś w tym rodzaju: OK, sprawdź pod tą deską na podłodze. Spetch bardzo się cieszy, że podobne wyniki uzyskano w pomieszczeniach wirtualnym i rzeczywistym. Oznacza to, że w obu przypadkach ludzie podejmują identyczne decyzje przestrzenne.
  22. Znalezienie ukradzionego węża nie należy do łatwych zadań. W Australii udało się to dzięki zjedzonemu przez gada zagrożonemu wyginięciem torbaczowi. Zwierzę wyposażono w GPS, dzięki któremu wytropiono zarówno "posiłek", jak i jego pogromcę... Dwumetrowy pyton rombowy zaginął z centrum badawczego w pobliżu Perth niedługo po spożyciu kanguroszczura. Naukowcy i policja wychwycili sygnał wysyłany przez urządzenie i jak po nitce do kłębka trafili do domu w Heathridge. Wystarczy powiedzieć, że ci ludzie byli zszokowani, gdy nas zobaczyli. Nie mieli pojęcia, że wąż miał w żołądku przyrząd naprowadzający – opowiada sierżant Damian Ellson. Na swoje szczęście pyton upolował kanguroszczura z nadajnikiem. Został przewieziony do centrum badawczego, by tam – pod czujnym okiem specjalistów – zwymiotować zagrażającą jego życiu elektronikę. Złodzieja, 31-letniego mężczyznę, aresztowano. Śledztwo nadal trwa.
  23. Brytyjscy naukowcy pracują nad kuloodpornymi turbanami, by sikhowie mogli służyć w wyposażonych w broń oddziałach policji. Ponieważ religia nie zezwala im na noszenie hełmu NATO ani na zdjęcie turbanu, dotąd nie było to możliwe. Wyspiarski wynalazek ma być wytrzymały i powstawać z materiału przypominającego kewlar. Przeprowadzono badania nad materiałem balistycznym na turbany– opowiada inspektor Gian Singh Chahal, wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Sikhów w Brytyjskiej Policji. Potem trzeba będzie poszukać fabryki, która by go produkowała. Dorośli sikhowie – mężczyźni - zakładają turban, by zasłonić włosy, których nie ścinają. Zawój powstaje z materiału o długości 4,5 m. Stanowi on symbol religijny, ale i świadectwo tożsamości. Służąc w brytyjskiej armii, sikhowie nie zgodzili się zdjąć turbanów i walczyli w nich zarówno podczas pierwszej, jak i drugiej wojny światowej.
  24. Specjaliści z amerykańskiego Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego opracowali interesujące urządzenie do bezpiecznego zatrzymywania pędzących pojazdów. Safe Quick Undercarriage Immobilization Device czyli SQUID (ang. kałamarnica) zostało zainspirowane wyglądem mieszkańca morskich głębin. SQUID jest wielkości koła od samochodu. Wystarczy ułożyć go na drodze i odejść na bezpieczną odległość. Uzbrojenie urządzenia odbywa się przez radio, a więc można je uruchomić z dość dużej, bezpiecznej odległości. Gdy ścigany pojazd jest bardzo blisko urządzenia, na sygnał radiowy jest w nim odpalany pojemnik z gazem, który powoduje wysunięcie się kilku długich ramion z czujnikami. Gdy wykryją one ciepło przejeżdżającego pojazdu, z korpusu SQUIDa wysuwają się liczne, lepkie ramiona, które przyczepiają się najpierw do opon pojazdu, a po chwili oblepiają jego podwozie. Ramiona odrywają się od bazy i ściśle okręcają elementy napędzające koła samochodu. Są one elastyczne, a wywierane przez nie siły są tak duże, że po około 250 metrach pojazd zatrzymuje się. Podczas testów wykazano, że urządzenie jest w stanie zatrzymać furgonetkę jadącą z prędkością ponad 50 kilometrów na godzinę. Zanim SQUID trafi na wyposażenie drogówki, musi udowodnić, że potrafi zatrzymać 2,5-tonowy samochód pędzący 200 km/h. Twórcy urządzenia wierzą, że uda się to osiągnąć.
  25. Wieczorna gra w na PlayStation zakończyła się dla dwóch duńskich nastolatków wizytą... brygady antyterrorystycznej. Młodzi mężczyźni z miejscowości Valby w najlepsze grali w "strzelankę", gdy ich kamienica została otoczona przez uzbrojonych antyterrorystów, a przez megafon wydano im polecenie, by się poddali. To zaniepokojeni sąsiedzi, słysząc strzały, wezwali stróżów prawa. John Hansen z policji w Kopenhadze wyjaśnia, że poważnie traktują wszelkie sygnały od obywateli i dość często zdarza się, że rzekoma strzelanina to, na przykład, fajerwerki.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...