-
Liczba zawartości
37638 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
247
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Za nieco ponad trzy tygodnie, 29 czerwca, nastąpi premiera iPhone?a - wyprodukowanego przez Apple?a połączenia telefonu komórkowego, odtwarzacza multimedialnego oraz urządzenia do surfowania po Sieci. W dniu premiery na rynek ma trafić 3 miliony iPhone?ów, czyli tyle ile, zdaniem analityków, Apple będzie w stanie ich sprzedać do końca roku.Firma Jobsa ogłosiła, że do końca 2008 roku ma zamiar sprzedać 10 milionów swoich nowatorskich telefonów komórkowych. Specjaliści uważają, że nabywców może znaleźć nawet 12 milionów urządzeń. Na przeszkodzie realizacji ambitnych planów nie powinna stanąć nawet wysoka cena urządzenia, które kosztuje 499 dolarów.Analityk Gene Munster z Piper Jaffray Cos. uważa nawet, że jeśli Apple zaproponuje też tańszą wersję iPhone?a to do końca 2009 roku mógłby sprzedać 40 milionów tego typu urządzeń.W ubiegłym miesiącu Apple i AT&T podpisało umowę, na mocy której telekomunikacyjny gigant będzie miał pięcioletni monopol na wykorzystywanie iPhone?a w swojej sieci na terenie USA. Verizon, który również prowadził w tej sprawie negocjacje z Apple?m, zapowiada, że pod koniec lata pokaże podobne urządzenie.
-
W Stanach Zjednoczonych powstała gra komputerowa, która pomaga zwalczyć młodym pacjentom raka. Została zaprojektowana przez pracowników niedochodowej organizacji HopeLab, a dystrybucją zajmuje się firma CIGNA. Na Re-misję składa się 20 poziomów, podczas których gracz odbywa podróż przez organizmy fikcyjnych pacjentów, cierpiących na różne typy nowotworów. Ma to dać poczucie kontroli nad własną chorobą. Podczas gry młodsi i starsi ochotnicy sterują nanorobotem o imieniu Roxxi (ubranym w dopasowaną srebrną zbroję), który niszczy laserem komórki rakowe i zwalcza infekcje bakteryjne. Muszą sobie także radzić z bardzo realistycznie oddanymi skutkami ubocznymi leczenia. Eksperci reprezentujący Cignę podkreślają, że dzieci z chorobami nowotworowymi, które grały w Re-misję, chętniej brały leki, przechodziły różnego rodzaju terapie oraz lepiej rozumiały swoje schorzenie. To uświadomiło mi, przez co przechodzę i pozwoliło mi się silniej zaangażować w proces zdrowienia — powiedział 17-letni Dan Neumann, u którego w przeszłości zdiagnozowano białaczkę. Grę można ściągnąć z witryny internetowej dystrybutora. Była ona gotowa już w kwietniu 2006 roku. Wyprodukowano aż 76 tys. jej kopii, dopiero jednak sojusz z Cigną pomógł w rozprowadzaniu Re-misji. Dzięki temu można było dotrzeć do 60 tys. pracodawców i 47 mln klientów indywidualnych. Założycielka HopeLab, Pamela Omidyar (żona twórcy eBaya Pierre'a Omidyara), opowiada, że przed wypuszczeniem na rynek ostatecznej wersji gra była testowana na losowej grupie 375 pacjentów obojga płci w wieku od 13 do 29 lat. Wszyscy przebywali w centrach medycznych na terenie USA, Kanady i Australii. Okazało się, że dzięki Re-misji poprawiła się jakość ich życia oraz samoskuteczność i wzbogaciła wiedza nt. nowotworów.
-
- rak
- młodzi pacjenci
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Od dawna wiadomo, że nadmierne spożycie cukru może prowadzić do nadwagi, a nawet otyłości. Natomiast dopiero teraz jeden z dermatologów, dr Fredric Brandt, ujawnił w swojej książce, że słodkości to także jedna z przyczyn zmarszczek. W książce zatytułowanej "10 minut/10 lat: Twój przewodnik do pięknego i młodego wyglądu" lekarz udowadnia, że wyeliminowanie cukru z diety może pozwolić osiągnąć wygląd kogoś o 10 lat młodszego. Krótko mówiąc, cukier przyspiesza rozkład elastyny i kolagenu, czyli dwóch kluczowych białek [podporowych — przyp. red.] skóry. Innymi słowy: cukier aktywnie postarza — powiedział Brandt gazecie Daily Mail. Rozpoczyna się glikacja białek, a więc proces nieenzymatycznego przyłączania się prostych cukrów sześciowęglowych, przede wszystkim glukozy, do wolnych grup aminowych kolagenu i elastyny. Wskutek tego powstają zaawansowane produkty glikacji (advanced glycation products, AGE), które są nieodwracalnie powiązane z białkami i uszkadzają je. Dermatolog stosuje bardzo obrazowe porównania. Proponuje, by wyobrazić sobie, że kolagen stanowi swego rodzaju materac, a włókna elastyny stanowią spajającą całość siatkę. Ataki cukru powodują, że stają się one mniej elastyczne i bardziej kruche, dlatego zaczynają się łamać. Pierwotnie młodo wyglądająca skóra zaczyna zwisać, a ty wydajesz się starszy(a). Zdrowa skóra powraca do po wykonaniu jakiegokolwiek grymasu do stanu pierwotnego. Jeśli traci jednak swoją elastyczność, tak się nie dzieje i pojawiają się zmarszczki. AGE tworzą się podczas obróbki cieplnej produktów zawierających cukier, białka i/lub tłuszcz. Im wyższa temperatura i dłuższy czas gotowania, tym więcej zaawansowanych produktów glikacji powstaje. Wszystkie pokarmy, które brązowimy, bez względu na to, czy pieczemy kurczaka, ziemniaki lub stek na grillu, zawierają dużo AGE. Brandt sądzi, że powszechnie powtarzane twierdzenie, że zaawansowane produkty glikacji są łatwo trawione, nie jest prawdziwe. Ludzie po prostu chcieliby wierzyć, że tak jest...
- 1 odpowiedź
-
- AGE
- zaawansowane produkty glikacji
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Tom Hanrahan, były dyrektor ds. inżynieryjnych w Linux Foundation, stanie na czele Interoperability Lab, stworzonego przez Microsoft i Novella. Zadaniem Hanrahana i podległej mu jednostki będzie zapewnienie jak najlepszego współdziałania pomiędzy Linuksem a Windows. Hanrahan to bardzo doświadczony developer Linuksa. W przeszłości był on jednym z dyrektorów IBM-owskiego Linux Technology Center. Jego partnerką ze strony Novella będzie Susan Heystee, która otrzymała nominację już w grudniu. Tymczasem Microsoft podpisuje kolejne umowy o wymianie patentów, które dotyczą Linuksa. Co prawda dotychczas największy producent Linuksa, firma Red Hat, dystansuje się od wszelkich związków z koncernem z Redmond, ale ten w ciągu ostatnich miesięcy zawarł „linuksowe” umowy z firmami Dell, LG i Xandros.
-
- Novell
- Interoperability Lab
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Brytyjska artystka Katie Paterson wpadła na niecodzienny pomysł pracy dyplomowej. Ma nadzieję, że jej sztuka pomoże uratować, a przynajmniej upamiętnić największy lodowiec Europy. Vatnajökull znajduje się na Islandii i w szybkim tempie topnieje. Paterson wymyśliła, że dzwoniąc pod numer 07758 225698, będzie można posłuchać odgłosów powstających podczas wpadania lodu do wody. Angielka rozbiła namiot w pobliżu morza. Wcześniej zamontowano pod wodą mikrofony, które przekazują telefonującym dziwne, nieznane bulgoty i skrzypienia. Jest w tym coś okropnie przejmującego, kiedy ma się świadomość, że to dowody zniszczenia, ale także pięknego, ponieważ to swego rodzaju celebracja natury. Numer telefonu umieszczono m.in. na neonie zamontowanym w londyńskiej galerii Slade. Artystka-ekolog została prawdziwą lodowcomaniaczką podczas swojego wcześniejszego pobytu na Islandii. Zachorowała wtedy i wskutek gorączki zaczęła majaczyć. Paterson wydawało się, że pijąc wodę, która wytapia się z lodowca, nieuchronnie staje się jego częścią. Realizację dość skomplikowanego projektu finansuje operator telefonii komórkowej Virgin Mobile. Ktoś musiał Paterson pomóc chociażby w zamontowaniu w wodach laguny wodoodpornych mikrofonów. Są one podłączone do znajdującego się już na suchym lądzie aparatu telefonicznego. Każdorazowo może się nim połączyć tylko jedna osoba. Artystka poleca wczesne godziny ranne, gdyż wtedy nie ma prawie "tłoku"...
-
- Virgin Mobile
- mikrofon
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Sina Corp., jeden z największych chińskich portali internetowych, zawarł z Google’m porozumienie, w ramach którego obie firmy będą wspólnie dostarczały najnowsze informacje, reklamy i usługi wyszukiwawcze na terenie Państwa Środka. Szczegółów umowy nie ujawniono. Początkowo użytkownicy Google’a zyskają łatwiejszy dostęp do newsów portalu Sina. „W przyszłości będziemy współpracowali na rynkach reklam, wyszukiwarek i innych” – mówi Lee Kai-Fu, prezes chińskiego oddziału Google’a. Chiny to obecnie drugi, po USA, rynek internetowy świata. Mimo starań firm takich jak Google czy Yahoo, które chciałyby zdobyć na nim dominującą pozycję, wciąż najpoważniejszymi graczami są lokalne koncerny, takie jak Sohu, Baidu czy Alibaba.
-
Greg Hackett, profesor w szkole biznesu Kent State University twierdzi, że w ciągu najbliższych 20 lat tacy giganci jak Microsoft czy Google mogą zniknąć z rynku. Hackett zbadał historię 3200 największych firm notowanych na amerykańskiej giełdzie w latach 1960-2004. Zauważył, że 30% z nich przestało istnieć, a kolejne 30% zostało przejęte w ciągu 23 lat od powstania. W zbadanym przez niego okresie 44 lat zyski firm spadły z 40 do 4,3 procenta. Ponadto analiza wykazała, że obecnie 80 procent giełdowych spółek ulega stagnacji lub upadkowi trzykrotnie szybciej niż miało to miejsce w roku 1960. Zmiany przebiegają szybciej i nikt nie jest na nie odporny. Większość firm chwyta się brzytwy. Każdy może mieć problemy, ale jeśli przez trzy z pięciu lat nie odnosi się zysków, to już koniec – mówi Hackett. Profesor stworzył listę firm, które, jego zdaniem, w ciągu najbliższych 20 lat znikną z rynku lub zostaną wykupione przez konkurencję. Na "czarnej liście” znaleźli się tacy giganci jak Amazon, Dell, Google, Microsoft, Starbucks, Wal-Mart i Yahoo. Główną przyczyną upadku firm jest niewykorzystanie nowych pojawiających się możliwości (np. Internetu), utrata elastyczności działania w miarę powiększania się przedsiębiorstwa, skupienie się na krótkoterminowych zyskach oraz korzystanie ze sztywnych, nieprzystających do szybko zmieniającej się rzeczywistości planów strategicznych. Jednymi z najbardziej niebezpiecznych czynników są globalizacja, rozwój technologiczny, lojalność konsumentów oraz zmiany demograficzne. Hackett mówi, że firmy, by przetrwać, muszą poradzić sobie z olbrzymią ilością napływających danych oraz postępować śmiało i ryzykownie. Wydobądź z zalewu danych najcenniejsze informacje i rób to, co nakazuje instynkt – stwierdził autor badań.
-
- giełda
- Greg Hackett
- (i 6 więcej)
-
Firma Hermann Miller, producent mebli biurowych, opracowała rodzaj osobistego klimatyzatora biurowego. Maszyna o nazwie C2 waży 1,1 kilograma, a jej wysokość to 25 centymetrów. Podczas testów była w stanie w promieniu 15 centymetrów podnieść temperaturę powietrza z 22 do 44 stopni Celsjusza lub obniżyć ją z 22 do 17 stopni. Ustawienie C2 na biurku może zakończyć spory pomiędzy pracownikami w klimatyzowanych pomieszczeniach. Każdy z nich będzie mógł ustalić sobie taką temperaturę jaką lubi. Badania wykazały, że narzekania na zbyt wysoką lub zbyt niską temperaturę w biurach są jednymi z najczęściej składanych. Hermann Miller uważa, że w ciągu pierwszego roku uda jej się sprzedać co najmniej 10 000 osobistych klimatyzatorów, z których każdy wyceniono na 300 dolarów.
-
- Hermann Miller
- biuro
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
O środowisko starają się dziś dbać niemal wszyscy, a przemysł winiarski również nie chce pozostawać za innymi w tyle. Różni producenci starają się "zazielenić" swoje zakłady na własny sposób. Jedni używają tylko korków z regionów zaaprobowanych przez Forest Stewardship Council, inni starają się ograniczyć emisję dwutlenku węgla. Winnica Roberta Keenana (Robert Keenan Winery) ze Spring Mountain w kalifornijskiej Napa Valley wypuściła właśnie na rynek zeszłoroczną letnią mieszankę chardonnay, opatrzoną etykietą "wyprodukowane dzięki energii słonecznej i uprawie ekologicznej". Zakład Amerykanina całą potrzebną energię czerpie bowiem z układu 29 ogniw słonecznych, zaprojektowanego przez firmę Sunlight Electric z San Francisco. Umieszczono je na szczycie wzgórza, tuż ponad krzewami winnymi. Dzięki temu do atmosfery dostaje się rocznie o 37 ton mniej CO2. Winnica powstała w 1974 roku. Założył ją Robert Keenan, który przekazał w zeszłym roku interes swojemu synowi Michaelowi. Przed wdrożeniem nowego sposobu zasilania zakładu podobne rozwiązanie wprowadzono w rodzinnym domu przedsiębiorców. Za butelkę Summer Blend Chardonnay 2006 trzeba zapłacić ok. 22 dol. Oprócz chardonnay, w skład wina wchodzą niewielkie ilości alkoholu ze szczepów viognier oraz marsanne. Wyczuwa się w nim aromaty ananasa i cytrynowej brzoskwini, a także orzeźwiający posmak drewna dębowego beczek, w których je leżakowano. Obecnie winnica produkuje ok. 11 tys. skrzynek chardonnay, cabernet sauvignon i merlota. Na miłośników win czysto ekologicznych czeka zaś 500 skrzynek Summer Blend Chardonnay.
-
- energia
- ogniwo słoneczne
- (i 6 więcej)
-
Po wybuchu w Prairie City w Oregonie oczom zaskoczonych pracowników amerykańskich służb leśnych U.S. Forest Service ukazał się największy żyjący organizm na Ziemi. Jest to... grzyb. Opieńka ciemna (Armillaria ostoyae) zajmuje pod miastem powierzchnię 1600 boisk futbolowych, czyli 856,5 ha. Urzędnicy miejscy i leśnicy zastanawiają się, w jaki sposób zahamować wzrost tego patogenu korzeni (ze względu na swą niszczycielską działalność w USA grzyb zyskał nawet niechlubny przydomek "zgnilizny korzeni"). Niektóre ekspertyzy wykazały, że grzyb może mieć nawet 8 tysięcy lat. Przez tak długi czas opieńka mogła się więc swobodnie rozrastać po olbrzymim obszarze. Na powierzchni jest widoczna tylko w miejscach występowania drzew. Mikolodzy uważają, że Armillaria ostoyae i tak straciła znaczną część swojej plechy w czasie naturalnych pożarów lasu. Jeden z nich odnotowano np. 4 lata temu.
- 10 odpowiedzi
-
- 8 tysięcy lat
- pożar
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pod młotek trafi inkrustowany złotem miecz Napoleona Bonaparte, ostatni, który jeszcze znajduje się w prywatnych rękach. To broń biała, którą przyszły cesarz walczył w czerwcu 1800 roku w wygranej bitwie z Austriakami pod Marengo. Uważa się, że wylicytowana cena może sięgać milionów dolarów. Wg zajmujących się sprzedażą rarytasu ekspertów domu aukcyjnego Osenat, jest on wart przynajmniej 1,6 mln dolarów. Długość lekko zakrzywionej klingi to ok. 100 cm. Podobno Napoleon zażądał repliki takiej broni tuż po powrocie z kampanii egipskiej. Tam właśnie zaobserwował, jak łatwo w ten sposób ukształtowanymi ostrzami Arabowie ścinają głowy jego towarzyszom broni. Po zwycięstwie we Włoszech Napoleon podarował przynoszącą mu szczęście szablę w prezencie ślubnym swojemu bratu. Potem broń pozostała w rodzinie i była przekazywana w spadku z pokolenia na pokolenie. Obecnie miecz, od 1978 r. uznawany za francuski skarb narodowy, należy do 8 osób, w tym do księcia Wiktora Napoleona. Aukcja odbędzie się 10 czerwca nieopodal znajdującego się na południe od Paryża zamku Fontainebleau, w którym 200 lat temu imperator zwykł odpoczywać. Kupiec może być cudzoziemcem, jednak w związku z przyznanym jej statusem szabla musi każdego roku przez 6 miesięcy przebywać we Francji. Jean-Pierre Osenat podkreśla, że szabla jest nie tylko bronią, ale i przepięknym, jedynym w swoim rodzaju dziełem sztuki. Ostrze i większą część rękojeści pokrywa złoto, w którym wyryto niespotykane geometryczne wzory. Trzeba się z nim delikatnie obchodzić, dlatego konieczne jest nakładanie rękawiczek.
-
- dom aukcyjny Osenat
- prezent ślubny
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Gazeta Daily Mail doniosła, że naukowcy zaprojektowali czajnik, który pozwala na uzyskanie kubka gorącej wody w ciągu... 3 sekund. Po naciśnięciu guzika, urządzenia zasysa dokładnie 220 ml wody. Jest ona przepuszczana przez spiralną grzałkę. Jeśli chcemy zrobić więcej niż jedną herbatę czy kawę, wystarczy przytrzymać guzik, dopóki czajnik nie naciągnie odpowiedniej ilości wody. Gdy filiżanka jest niewielka i 220 ml przekracza jej pojemność, trzeba z kolei drugi raz nacisnąć klawisz, by w ten sposób ograniczyć przepływ cieczy. Tefal Quick Cup to nie tylko superszybki podgrzewacz wody, ale także filtr. Jeśli ktoś używa wody z kranu, urządzenie oczyści ją ze związków chloru, powstających podczas procesu uzdatniania w wodociągach. Naciskając tym razem czarny guzik, uzyskamy szklankę wody o temperaturze pokojowej. Kosztujący ok. 60 funtów czajnik ma nie tylko same zalety. Znajdzie się też parę wad. Na przykład pozwala na uzyskanie gorącej, ale nie wrzącej wody. Przez to gorzej zaparzają się w niej pewne gatunki herbat. Trudniej też sobie poradzić z różnymi produktami w proszku, np. zupami, chińskim makaronem czy czekoladą. Producent podkreśla, że może ona nie być na tyle sterylna, by wykorzystać ją do przygotowywania mleka i odżywek dla dzieci.
- 1 odpowiedź
-
- gorąca woda
- kubek
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Globalne ocieplenie mniej szkodliwe niż pyły
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Roztapiające się lody Arktyki i Antarktyki to widoczne objawy globalnego ocieplenia. Charlie Zender, klimatolog z University of California uważa, że za topnienie lodów nie jest odpowiedzialne ocieplenie klimatu, ale głównie zanieczyszczenie atmosfery. Jego zdaniem wszelkie pyły, które opadają na powierzchnię śniegu powodują, że staje się on ciemniejszy, a przez to absorbuje więcej energii słonecznej i, w efekcie, topi się. Mamy do czynienia z zaskakująco dużym wpływem niewielkich ilości zanieczyszczeń w śniegu – mówi Zender. Wystarczy bowiem już pięć cząsteczek zanieczyszczeń na miliard cząsteczek śniegu, by topnienie uległ przyspieczeniu. Naukowiec uważa, że zanieczyszczenia odpowiadają w 94% za przyspieszone topnienie lodu na biegunach. Zender wraz z fizykiem Markiem Flannerem i innymi akademikami stworzyli model, który miał im pomóc zbadać, w jaki sposób zanieczyszczenia wpływają na temperatury w Arktyce i Antarktyce. Wiadomo, że od początku Rewolucji Przemysłowej temperatury w regionach polarnych podniosły się o 1,6 stopnia Celsjusza. Uczeni uwzględnili dane dotyczące spalania paliw kopalnych, drewna, pożary lasów i inne źródła zanieczyszczeń. Porównali swój model z zanieczyszczeniami w regionach arktycznych od Alaski i Szwecji po Rosję oraz antarktycznych. Zebrali też dane z innych regionów, jak na przykład z Tybetu. Wzięli też pod uwagę fakt, że z wiekiem śnieg ciemnieje. Uczeni stwierdzili, że działalność człowieka odpowiada za 80% zanieczyszczeń w Arktyce. Oznacza to, że każdy metr kwadratowy powierzchni Arktyki absorbuje o 0,054 wata energii więcej. Gdy zanieczyszczony śnieg stopnieje całkowicie, odsłaniany jest ciemny grunt, który jeszcze bardziej przyspiesza ogrzewanie klimatu. Węgiel, który zanieczyszcza śnieg trzykrotnie mocniej wpływa na podniesienie się temperatury, niż dwutlenek węgla w atmosferze. Klimat jest bardziej wrażliwy na to, niż na cokolwiek innego – uważa Zender. Jego zdaniem w walce z globalnym ociepleniem powinniśmy skupić się na takich działaniach, jak skonstruowanie silników, które będą całkowicie spalały paliwa kopalne. Zender zauważa, że już teraz można podjąć takie kroki, które spowodują zahamowanie topnienia obszarów polarnych. Wystarczy spalać szczególnie „brudne” paliwa w określonych porach roku. Jeśli spalimy je jesienią lub zimą, pochodzący z nich pył zostanie szybko przykryty warstwą śniegu. W lecie, gdy opady są rzadsze, takie pyły będą bardziej szkodliwe. Badania Zendera odnosiły się tylko do lądu stałego. Zwraca on uwagę, że należy zbadać wpływ zanieczyszczeń na lód pokrywający oceany. Przestrzega, że bardzo szkodliwe mogą być lodołamacze, które wczesną wiosną oczyszczają z lodu trasy żeglugowe. Zanieczyszczenia emitowane przez ich silniki mogą mieć olbrzymi negatywny wpływ na okolice i przyspieszać topnienie oceanicznych lodów.- 2 odpowiedzi
-
- Antarktyka
- Arktyka
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Oprogramowanie przewidzi, czy substancja się rozłoży
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Hiszpanie stworzyli oprogramowanie, które potrafi ocenić biodegradowalność jakiejś substancji jeszcze przed jej fizycznym uzyskaniem. Victor de Lorenzo z Narodowego Centrum Biotechnologicznego w Madrycie podkreśla, że przemysł chemiczny pracuje z prędkością przekraczającą zdolność naukowców do określenia, czy i w jakim tempie dana substancja zostanie rozłożona przez mikroorganizmy. W ciągu zeszłych 50 lat zebrano dane dotyczące tylko 900 związków. Dziesiątki tysięcy czekają więc w kolejce na udokumentowanie. Zespół de Lorenza napisał program, który potrafi odróżnić cząsteczki biodegradowalne od odpornych na rozłożenie. Opiera się przy tym na informacjach o możliwych reakcjach metabolicznych mikroorganizmów. Bazując na grupach trzech atomów (triadach atomowych), oprogramowanie jest w stanie określić przyjazność dla środowiska ok. 80% badanych substancji.-
- Victor de Lorenzo
- mikroorganizmy
- (i 6 więcej)
-
W ofercie firmy Western Digital znalazł się nowy przenośny dysk twardy. W ramach znanej rodziny Passport, WD zaprezentował urządzenie o pojemności 250 gigabajtów. Przenośne urządzenie pozwala więc na przechowywanie takiej ilości danych, jak ich większe odpowiedniki montowane wewnątrz komputerów. Dysk łączy się z komputerem za pomocą kabla USB 2.0 i jest przez niego zasilany. Nie wymaga osobnego źródła prądu, chociaż jeśli jesteśmy właścicielami komputera, który ogranicza zasilanie urządzeń zewnętrznych, możemy dokupić osobny kabel zasilający. Wraz z Passportem użytkownik otrzymuje oprogramowanie Google’a, które pozwala na przeszukiwanie zawartości dysku, zarządzanie zdjęciami i ułatwia przeglądanie Internetu. Urządzenie jest kompatybilne z systemami Windows i Mac OS X. Wyceniono je na 200 dolarów.
-
- dysk przenośny
- Western Digital
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Najnowsze badania nad szympansami dowiodły, że w przypadku tych najbliższych kuzynów człowieka można mówić o tworzeniu przez poszczególne stada tradycji oraz o umiejętności jej przekazywania innym grupom. Dotychczas nie mieliśmy dowodu na to, by, oprócz ludzi, jakieś naczelne potrafiły przekazywać sobie wiedzę pomiędzy różnymi grupami – mówi Antoine Spiteri z Uniwersytetu Świętego Andrzeja w Szkocji. Grupa pod kierownictwem profesora Andrew Whitena postanowiła zbadać zdolności szympansów do przekazywania wiedzy. We współpracy z amerykańskimi kolegami z Texas M.D. Anderson Cancer Center’s Science Park i Yerkes National Primate Research Center of Emory University wybrali osiem szympansów. Każdy z nich pochodził z innego stada liczącego od 7 do 17 osobników. Każde ze zwierząt osobno nauczono obsługi dość skomplikowanego urządzenia, które, o ile szympans dobrze nim sterował, wydawało mu posiłek. Oczywiście każdy zwierzę miało do czynienia z innym urządzeniem. Następnie zwierzęta wróciły do swoich stad, a w klatkach umieszczono urządzenie, które umiało ono obsługiwać. Szympans uczył członków swojego stada obsługi urządzenia. W miarę jak w stadzie rozszerzała się umiejętność obsługi urządzenia, stawała się ona tradycją stada, nabytym doświadczeniem, czymś, co odróżniało je od innych stad – mówi Spiteri. Gdy już urządzenie obsługiwało ponad 50% danego stada, było ono ustawiane tak, żeby widzieli je członkowie sąsiadującej grupy szympansów, w której nie było osobnika umiejącego obsługiwać urządzenie. Naukowcy zauważyli, że sąsiedzi z uwagą przyglądali się jak stado obok obsługuje urządzenie. Potrafiły w ten sposób nauczyć się manipulowania nim. Co więcej, potrafiły przekazać je kolejnej grupie. Po jakimś czasie wszystkie stada potrafiły obsługiwać wszystkie urządzenia. Obserwacje te dowodzą, że szympansy potrafią wytworzyć i podtrzymać własną kulturę wytworzoną przez różne tradycje – mówi Whiten. Eksperyment potwierdził to, co zaobserwowane w naturze: poszczególne stada szympansów mogą różnić się nawet 20 cechami, które określają ich lokalną kulturę. Bennett Galef, behawiorysta z McMaster University w Ontario zauważa, że w warunkach naturalnych nośnikami kultury są samice. Przemieszczają się one bowiem między stadami, zabierając ze sobą wyuczone zachowania. Spiteri mówi, że teraz chciałby zbadać w warunkach naturalnych sposób, jak małpa, przechodząc pomiędzy różnymi stadami, rozprzestrzenia wśród nich to, czego się nauczyła.
-
- Andrew Whitena
- Antoine Spiteri
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Na Węgrzech odnaleziono ukryty fresk Botticellego?
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Ciekawostki
W ruinach węgierskiego pałacu znaleziono fresk, który mógł zostać namalowany przez Sandra Botticellego — poinformowało tamtejsze Ministerstwo Edukacji i Kultury. Przedstawiono na nim 4 kobiety symbolizujące cnoty główne: roztropność, sprawiedliwość, umiarkowanie i męstwo. Po raz pierwszy natrafiono na ich ślad w latach 30. ubiegłego wieku, ale dopiero teraz historycy sztuki i renowatorzy stwierdzili, że jedna z postaci (Umiarkowanie) nosi ślady stylu renesansowego artysty. Zsuzsanna Wierdl twierdzi, że kreska i inne cechy malowidła są bardzo podobne do tych odnajdowanych w stworzonych ok. 20 lat przed węgierskim freskiem Narodzinach Wenus. Najprawdopodobniej fresk zamówił arcybiskup Janos Vitez. Miał być jedną z ozdób jego rezydencji w Esztergom, które leży ok. 50 km na północny zachód od Budapesztu. Vitez przyjaźnił się z wieloma włoskimi artystami. Zwrócił się z prośbą o ozdobienie pałacu do warsztatu Filipa Lippiego, gdzie Botticelli terminował. Za pomocą komputera renowatorzy chcą usunąć późniejsze warstwy farby, by dotrzeć do pierwotnego rysunku.-
- arcybiskup
- postać
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Papież Benedykt XVI jest zwolennikiem większej dbałości o naturalne zasoby naszej planety. Dlatego też Watykan postanowił zasilać część swoich budynków ogniwami słonecznymi. Już w przyszłym roku cementowy dach audytorium Pawła VI zostanie zastąpiony dachem z ogniw fotowoltanicznych. Audytorium mieści 6300 osób i jest wykorzystywane podczas audiencji generalnych w zimie i przy złej pogodzie. Odbywają się tam również koncerty. Po zmianie dachu budynek będzie sam produkował energię, która wystarczy do jego oświetlenia oraz ogrzania lub ochłodzenia. Energia, która nie zostanie wykorzystana przez samo audytorium, posłuży do oświetlenia i ogrzania innych watykańskich budynków. Przeprowadzono już odpowiednie analizy, które wykazały, że cała inwestycja jest opłacalna. Modernistyczne audytorium powstało w 1969 roku. Architekci nie chcą, by nowy dach zmienił jego wygląd. Dlatego też będzie on miał identyczny kształt i niemal identyczny kolor co dach obecny. Watykan rozważa też wymianę innych dachów. Nie dotyczy to, oczywiście, dachów zabytkowych budowli.
-
- baterie słoneczne
- energia słoneczna
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kolor krwi intryguje ludzi od dawna. Nie od parady szlachtę nazywano błękitnokrwistymi, a posoce kosmitów przypisywano właściwości żrące i nietypowe kolory. Trudno się więc dziwić zdumieniu i zaskoczeniu chirurgów, którzy podczas operacji 42-letniego Kanadyjczyka zauważyli, że jego krew jest ciemnozielona. Jego przypadek opisano nawet w piśmie medycznym Lancet. Po zbadaniu w laboratorium okazało się, że za barwę odpowiada sulfhemoglobina (SHb, SulfHb), nieczynna jako nośnik tlenu pochodna hemoglobiny, która powstaje wskutek dołączenia do cząsteczki atomu siarki i zastąpienia nim atomu żelaza. Lekarze przypuszczają, że pacjent zażywał zbyt dużo Sumatryptanu (Imigranu). Jest to szybko wchłaniany lek przeciwmigrenowy, który zwalcza objawy migreny u 70% chorych. Pobudzając receptory 5-HT1D, wywołuje wybiórczy skurcz naczyń i przerywa napad. Zawiera on jednak także grupę sulfonamidową (-SO2NH2), która spowodowała sulfhemoglobinemię. Kanadyjczyk wyzdrowiał bez przeszkód i przestał zażywać feralny lek. Pięć tygodni po zażyciu ostatniej dawki w jego krwi nie znaleziono już sulfhemoglobiny. Hematolodzy wyjaśnili, że sulfhemoglobinemia mija samorzutnie w miarę regenerowania się i powstawania nowych erytrocytów, w skrajnych przypadkach konieczna jednak bywa transfuzja krwi.
- 1 odpowiedź
-
Naukowcy zwracają uwagę, że substancje antybakteryjne, coraz powszechniej dodawane do środków czystości, bardziej nam szkodzą, niż pomagają. Przede wszystkim dlatego, że przyczyniają się do powstawania superodpornych szkodliwych mikroorganizmów. Ludzie tradycyjnie jako środków czystości używają zwykłych mydeł, alkoholu, chlorowych wybielaczy czy nadtlenku wodoru. Pozwalają one utrzymywać czystość, jednocześnie likwidując nadmiar bakterii. Mydło ułatwia spłukanie tłuszczu i brudu, a wraz z nimi, bakterii. Alkohol zabija bakterie niszcząc ich ściany komórkowe, a następnie wyparowuje. Taka sytuacja nie stwarza zagrożenia dla naszego zdrowia. Inaczej ma się sprawa z coraz bardziej popularnymi środkami z dodatkiem czynników bakteriobójczych. Najczęściej działają one w ten sposób, że zabijają bakterie i tworzą warunki, w których te przez jakiś przynajmniej czas nie mogą się rozwijać. Nie wyparowują jak alkohol, ale utrzymują się na przetartych nimi powierzchniach. Bakterie, które nie zginęły wskutek działania tych środków, poddawane są przez dłuższy czas działaniu szkodliwych dla nich czynników i, by przeżyć, mutują. Następnie przekazują swoje umiejętności przeżycia kolejnym pokoleniom. I tak w miarę czasu sami „hodujemy” odporne superbakterie. Gdy wytworzą one odporność na substancje obecne w niektórych mydłach czy środkach do czyszczenia, mogą też uodpornić się na niektóre antybiotyki. Naukowcy w laboratoriach zauważyli pojawienie się takiej odporności u bakterii, które poddano działaniu triclosanu (5-chloro-2-(2,4-dichlorofenoksy)-fenolu). Jest to środek chemiczny dodawany do mydeł czy past do zębów. U bakterii, które przez dłuższy czas poddano jego działaniu, zauważono wytworzenie się odporności na izoniazyd, szeroko stosowany lek przeciwgruźliczy. Co prawda efekt ten zaobserwowano tylko w laboratorium, ale niewykluczone, że występuje on też w domu, a po prostu dotychczas przeprowadzono zbyt mało odpowiednich badań, by to stwierdzić. Co więcej przed kilkoma miesiącami uczeni stwierdzili, że triclosan nie tylko szybko rozkłada się w kontakcie z chlorowaną wodą wodociągową (więc jego skuteczność jest dyskusyjna), ale łączy się z chlorem i może przekształcić się w szkodliwy chloroform. Sam triclosan jest znajdowany często w rzekach, do których spływają ścieki z gospodarstw domowych. W ten sposób może trafiać do roślin uprawnych, które później spożywamy. Zwiększa przy okazji odporność bakterii, które się z nim zetkną. Triclosan znaleziono też w ludzkim mleku. Na szczęście w dawkach, które nie są szkodliwe dla niemowląt. Należy jednak być ostrożnym, gdyż część badań sugeruje, że substancja ta negatywnie wpływa na układ hormonalny szczurów. Kolejnym argumentem, który może przemawiać za rezygnacją ze środków antybakteryjnych jest fakt, że, zdaniem naukowców, nie wnoszą one nic pozytywnego. Zwykłe mydło jest równie skuteczne. I właśnie ono powinno być wykorzystywane w naszych domach. Środki bakteriobójcze należy zostawić szpitalom, uważa biolog molekularny John Gustafson z New Mexico State University.
-
Być może już wkrótce, dzięki pracom naukowców z Massachusetts Institute of Technology, z naszego domu znikną kable przesyłające... energię elektryczną. Uczonym z Wydziałów Fizyki, Inżynierii Elektrycznej oraz Nauk Komputerowych udało się przybliżyć ten dzień. Zespół pod kierunkiem profesora Marina Soljacica zapalił 60-watową żarówkę, która znajdowała się w odległości 2 metrów od źródła zasilania. Pomiędzy żarówką a źródłem nie było żadnego fizycznego połączenia. Nowa technologia została nazwana WiTricity, od wireless electricity (bezprzewodowa elektryczność). Idea rozpoczęcia badań nad bezprzewodowym przesyłaniem energii elektrycznej zrodziła się w głowie profesora Soljacica przed sześcioma laty, gdy po raz kolejny obudził go telefon komórkowy sygnalizujący, że wyczerpują się baterie. Soljacicowi zamarzył się dzień, w którym urządzenia same będą się ładowały, bez pomocy człowieka. Profesor zaczął zastanawiać się nad zjawiskiem fizycznym, które można by wykorzystać do bezprzewodowego przesyłania energii elektrycznej. Takie zjawiska znane są od dawna. Energia przesyłana jest przez promieniowanie elektromagnetyczne, wykorzystywane np. w transmisji radiowej. Jest to świetna metoda przesyłania informacji, jednak mało skuteczna podczas przesyłania energii. Promieniowanie rozchodzi się we wszystkich kierunkach, więc do odbiornika trafiałaby niewielka część emitowanej energii. Można oczywiście wykorzystać lasery, ale jest to metoda niepraktyczna i często niebezpieczna. WiTricity wykorzystuje obiekty, które rezonują. Dwa takie obiekty, których rezonans ma tę samą częstotliwość, wymieniają energię bardzo efektywnie, a jednocześnie niemal nie oddziałują z innymi obiektami. Przykładem takich obiektów może być np. głos śpiewaka operowego i kieliszek z winem. Jeśli w pokoju ustawimy szereg kieliszków, napełnionych w różnych stopniu winem, będą miały one różne częstotliwości rezonansu. Gdy w tym samym pokoju solista operowy zacznie śpiewać to, przynajmniej teoretycznie, kieliszek o tej samej częstotliwości rezonansu co jego głos może zakumulować tyle energii, że pęknie. Inne kieliszki pozostaną nienaruszone. W każdym układzie dwóch rezonatorów istnieje pewna granica, która, po osiągnięciu, gwarantuje bardzo efektowne przesyłanie pomiędzy nimi energii. Zespół z MIT skupił się na badaniach nad rezonatorami magnetycznymi. Badania wykazały, że wspomniana granica efektywnego przesyłania energii może zostać osiągnięta nawet wówczas, jeśli odległość pomiędzy rezonatorami jest kilkukrotnie większa, niż same rezonatory. Zjawisko rezonansu magnetycznego byłoby szczególnie użyteczne przy przesyłaniu energii pomiędzy urządzeniami domowymi, ponieważ materiały, z których są one zbudowane, powodują, że emitowane przez nie pole magnetyczne wpływałoby bardzo słabo na otocznie. Ważnym czynnikiem jest też fakt, że pole magnetyczne słabo oddziałuje na organizmy żywe, a więc jest dla nich bezpieczne. Uczeni z MIT wykorzystali dwa miedziane zwoje z własnymi rezonatorami. Jeden z nich, podłączony do źródła prądu, był nadajnikiem. Wytwarzał on pole magnetyczne o częstotliwości mierzonej w megahercach. Oddziaływało ono na drugi rezonator, odbiornik. Jednocześnie oddziaływanie z otoczeniem było bardzo słabe. Akademicy udowodnili, że można w bezpieczny sposób przesyłać energię elektryczną. Wykorzystanie pola magnetycznego ma tę przewagę nad polem elektromagnetycznym, że jest bezpieczne. Jego minusem jest zaś fakt, że odległość, na jaką można przesłać energię, jest stosunkowo niewielka. Jest jednak wystarczająco duża, by np. zasilić laptop znajdujący się w pomieszczeniu. Co więcej, w przesłaniu prądu nie przeszkadzają ani inne znajdujące się tam przedmioty, ani kształt samego pomieszczenia. WiTricity może nieco przypominać zjawisko indukcji magnetycznej, ale nim nie jest. Dzięki indukcji można przesłać prąd na minimalne odległości. Gdy zwiększymy odległość pomiędzy zwojami, energia nie zostanie przesłana. Oto magia zjawiska rezonansu. Zwykła indukcja magnetyczna jest około miliona razy mniej efektywna, niż nasz system – mówi Aristeidis Karalis, jeden z członków zespołu badawczego.
-
Dr Craig Venter był człowiekiem, który koordynował sekwencjonowanie ludzkiego genomu w sektorze prywatnym. Od 8 lat pracuje nad innym, choć pokrewnym, bo też związanym z genetyką, projektem. Chce stworzyć sztuczne organizmy. Jakiś czas temu jego zespół złożył do urzędu patentowego wniosek z opisem ogólnej metody budowania życia z zestawu genów. Wg Ventera, takie organizmy miałyby być używane do wytwarzania biopaliw i absorbowania gazów cieplarnianych. Poczynania naukowców wzbudziły jednak sprzeciw części obrońców środowiska, m.in. kanadyjskiej organizacji ETC, która monitoruje poczynania sektora biotechnologicznego. Jej przedstawiciele zaapelowali do urzędników, by odrzucili wniosek.
-
Doktor Julio Bonis z barcelońskiej Unidad de Investigación en Informática Biomédica zidentyfikował chorobę związaną z używaniem... konsoli Wii. Najnowsze urządzenie Nintendo zostało wyposażone w pilota, który pozwala na sterowanie grami nie tylko za pomocą przycisków, ale również ruchów samego pilota. Bonis odkrył dolegliwość u samego siebie, po długotrwałej rozgrywce w Wii Sports Tennis. Gdy to samo przydarzyło się koledze, doszedł do wniosku, że mamy do czynienia z nową jednostką chorobową. Charakteryzuje się ona dokuczliwym i długotrwałym bólem ramienia. Bonis nazwał ją wiitis, a sposób leczenia na pewno nie przypadnie do gustu fanom gier. Doktor zaleca przyjmowanie przez tydzień ibuprofenu i całkowite powstrzymanie się od używania Wii. Zdaniem Bonisa wiitis nie jest obecnie prawidłowo diagnozowana. Towarzyszące nowej chorobie bóle spowodowane są długotrwałymi, rzadko wykonywanymi w innych sytuacjach ruchami. Bolą mięśnie wykorzystywane podczas gry w tytuły z serii Wii Sports.
-
- Julio Bonis
- ibuprofen
- (i 4 więcej)
-
Konopie indyjskie łagodzą alergiczne reakcje skórne. Dzięki temu odkryciu powstaną może leki na choroby autoimmunologiczne, których aktywnym składnikiem będzie THC (tetrahydrokannabinol). Zespół Andreasa Zimmera z Uniwersytetu w Bonn wyhodował myszy pozbawione receptorów endokannabinoidów, a więc spokrewnionych z THC substancji, które wytwarza sam organizm. Bardzo szybko u zwierząt pojawiła się ciężka postać skórnej alergii na nikiel, występujący we wszczepionych w uszy metkach radiowych. Naukowcy przeprowadzili całą serię eksperymentów, by sprawdzić oddziaływanie przeciwalergiczne naturalnych i syntetycznych kannabinoidów. W jednym z nich uszy myszy z prawidłowymi receptorami endokannabinoidów potraktowano drażniącą substancją: dwunitrofluorobenzenem (DNFB). Skóra gryzoni zareagowała w podobny sposób jak ludzka po kontakcie z trującym bluszczem. W ciągu kilku minut stężenie jednego z endokannabinoidów, anandaminy, podniosło się z niewykrywalnego do 300 pikomoli na gram badanej tkanki. Po nałożeniu na uszy kremu z 30 mikrogramami syntetycznego THC podrażnienie skóry zmniejszyło się o połowę. Według Zimmera, endokannabinoidy są wytwarzane do 2 celów: 1) aby zmniejszyć reakcję układu odpornościowego i 2) zapobiec reakcjom alergicznym. Wystawione na działanie syntetycznego THC komórki mysiej skóry wydzielały mniej cytokin, czyli związków przyciągających komórki układu immunologicznego do obszarów podrażnionych lub zakażonych. Ramesh Ganju z Harvard Cancer Center w Bostonie przeprowadził w zeszłym roku ciekawy eksperyment, który może pomóc w wyjaśnieniu zjawisk zaobserwowanych i opisanych przez Niemców. Ganju wykazał, że kiedy wprowadzi się limfocyty T do roztworu tetrahydrokannabinolu, są one w dużo mniejszym stopniu (o 70%!) "wabione" przez cytokiny. Amerykanin uważa, a Zimmer się z nim zgadza, iż endokannabinoidy odgrywają ważną rolę w chorobach autoimmunologicznych. Zasugerowano nawet 2 możliwe sytuacje. Kiedy organizm wytwarza za mało endokannabinoidów lub nie dysponuje odpowiednią liczbą wykrywających je receptorów (CB1 i CB2).
-
- Andreas Zimmer
- alergia
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Redaktorzy serwisu DailyTech mieli okazję przeprowadzić testy najnowszego procesora AMD o nazwie kodowej "Barcelona”. Niestety, czterordzeniowy układ mieli do dyspozycji bardzo krótko, więc uzyskane przez nich wyniki należy traktować ze sporym przybliżeniem. Testowany układ pochodził z najnowszego steppingu firmy. Obecnie AMD sugeruje, że Barcelona zadebiutuje oficjalnie pod koniec lipca. Producenci płyt głównych nie są tak optymistycznie nastawieni i twierdzą, że procesor ukaże się w najlepszym wypadku we wrześniu. Sam procesor może więc ulec jeszcze niewielkim modyfikacjom. Wracając jednak do samego testu, należy wspomnieć, że poddano mu procesor taktowany zegarem o częstotliwości 1,6 GHz, umieszczony na płycie głównej z chipsetem nForce Professional 3400, a cały system wykorzystywał 4 gigabajty pamięci DDR2-667. Kość AMD porównano z intelowskim Xeonem 3220, który współpracuje z zegarem 2,4 gigaherca. Układ Intela był zamontowany na platformie Garlow z chipsetem X38 i czterema gigabajtami pamięci DDR2-800. Standardowy test Cinebench trwał w przypadku procesora AMD 27 sekund. W przypadku układu Intela zakończył się po 17 sekundach. Xeon był więc o 58% szybszy przy zegarze taktowanym z częstotliwością większą o 50%. Można więc przypuszczać, że Barcelona będzie godnym przeciwnikiem dla najnowszych Xeonów. Na obu platformach wykorzystano 64-bitowy system Windows 2003 R2.