Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Panie doktor Vikki Cecchetto i Magda Stroinska z Wydziału Lingwistyki i Języków kanadyjskiego McMaster University badają zjawisko wtórnego zaniku umiejętności posługiwania się drugim z wyuczonych języków. Zaobserwowały je u swoich matek, które jako młode dorosłe osoby przyjechały do Kanady z Włoch i Polski, nauczyły się angielskiego i opanowały go naprawdę dobrze. Kiedy jednak zaczęły się starzeć, w ich mowie pojawiało się coraz więcej elementów z języka macierzystego. Dla nich samych było to niemal niezauważalne, jednak otoczeniu w znacznym stopniu utrudniało porozumiewanie się z nimi. Dlaczego i jak do tego dochodzi? Cecchetto i Stroinska postanowiły to wyjaśnić. Przeprowadzają wywiady z imigrantami mieszkającymi w ośrodkach opieki. Zależy im także na zdefiniowaniu barier komunikacyjnych, które pojawiły się między podopiecznymi a personelem medycznym. W ciągu kilku ostatnich lat zbadały, czy i jak "wygnańcy" identyfikują się ze zmianą języka. Wyniki trwającego eksperymentu zostaną zaprezentowane w przyszłym roku na interdyscyplinarnym sympozjum. Jego organizatorem jest Centrum Badań Europejskich na Kingston University. Ponieważ mamy do czynienia z kolejną falą dużych "wędrówek ludów", a społeczeństwa na całym świecie starzeją się w zawrotnym tempie, rozszyfrowanie fenomenu utraty dwujęzyczności powinno być priorytetem.
  2. W dziale egiptologicznym muzeum w Luwrze przechowuje się dwa ceramiczne słoje, w których znajdować się miały narządy wewnętrzne jednego z największych faraonów, Ramzesa II. Zespół naukowców z Uniwersytetu Ludwika Pasteura w Strasburgu pobrał ostatnio próbki, by zbadać ich autentyczność (Journal of Archaeological Science) i ostatecznie zakończyć trwające od ponad 100 lat spory. Okazało się, że same pojemniki z wyrytym imieniem władcy i inkantacjami do bóstw, Mut i jej męża Amona, są prawdziwe, ale w środku nie ma tkanek Ramzesa — opowiada szef akademików, chemik Jacques Connan. Chromatografia i spektrografia masowa wykazały obecność wonnych olejów. Wyprodukowano je z tłuszczu zwierzęcego oraz olejku sosnowego w 1035 roku p.n.e. plus minus 50 lat, czyli w Trzecim Okresie Przejściowym (zwanym też Późnym Nowym Państwem). Ramzes umarł w 1213 roku p.n.e., a więc 228-128 lat wcześniej. Connan uważa, że pierwotnie słoje były używane jako naczynia do przechowywania poświęconych "kosmetyków" w świątyni Ramzesa II. To rzeczywiście wyjaśniałoby obecność maści. Dopiero potem umieszczono w nich zabalsamowane organy. Musiał to być ktoś ważny, skoro się na to zdecydowano. Osoba ta zmarła w Okresie Ptolomejskim. Zawartość słojów zmieniała się więc co najmniej 2-krotnie. Kiedy w 1906 roku 4 naczynia, dwa nietknięte i dwa otwarte, trafiły do Luwru, historycy uważali, że kryją szczątki Ramzesa II. Lekarze z Lyonu wyjęli owiniętą w lnianą tkaninę zawartość słoja i znaleźli w środku tkankę mięśniową. Okazało się, że to serce. Biorąc pod uwagę inskrypcje z imieniem faraona, stwierdzono, że to jego tkanki. Nie wszyscy egiptolodzy byli jednak o tym przekonani. Dlaczego? Ponieważ serce to jedyny narząd pozostawiany wewnątrz ciała podczas przygotowań do życia pozagrobowego. Tot (Toth) musi je zważyć, by ocenić zasługi zmarłego. W 1985 roku znaleziono mumię Ramzesa II z sercem w klatce piersiowej i wtedy oczywiste stało się, że w ceramicznych naczyniach znajdują się szczątki innej osoby. Nigdy nie uda się chyba stwierdzić, kim ona była ani dlaczego pochowano ją w świątyni faraona...
  3. Intel przygotowuje debiut nowych procesorów. Na rynek mają trafić Core 2 Duo E6x50, E4000 i Pentium E2100. Pierwsza z wspomnianych rodzin to odświeżona architektura Conroe z 1333-megahercową magistralą systemową. Zadebiutuje on w trzecim kwartale bieżącego roku, a wraz z premierą Intel obniży ceny całej linii Core 2 Duo. Ceny procesorów mają spać poniżej 300 dolarów. Najdroższy układ Core 2 Duo E6850 przy zakupie 1000 sztuk będzie kosztował 266 dolarów. Układ ten taktowany jest 3-gigahercowym zegarem, czyli szybszym niż kość Core 2 Extreme X6800. Jest przy tym znacznie tańszy, gdyż ten drugi sprzedawany jest w cenie 999 USD. E6850 został wyposażony w 4 MB pamięci podręcznej drugiego poziomu. Z takiej samej ilości pamięci korzystają pozostałe układy z rodziny E6x50. Wszystkie one współpracują z 1333-megahercową FSB, a różnią się między sobą ceną i taktowaniem rdzenia. Układ E6750 będzie kosztował 183 USD, a jego zegar ma pracować z częstotliwością 2,66 GHz. Kości E6550 i E6540 (2,33 GHz) zostaną wycenione na 163 dolary. Układ E6540 od innych procesorów ze swojej rodziny różni się brakiem wsparcia dla Trusted Execution Technology (TXT). W ramach linii E4000 zostaną zaprezentowane dwa układy. E4500 i E4400. Oba korzystają z dwóch megabajtów pamięci L2 i współpracują z 800-megahercową magistralą systemową. Różnią się taktowaniem zegara (odpowiednio 2,20 GHz i 2,0 GHz) oraz ceną, która wynosi, odpowiednio 133 i 113 dolarów. Również dwa układy przygotowano w ramach nowej linii Pentium E2100. Są to procesory E2160 (1,80 GHz) i E2140 (1,60 GHz). Producent wyposażył je w 1-megabajtową cache L2 i obsługę 800-megahercowej magistrali. Ich ceny to 84 i 74 dolary.
  4. Microsoft ogłosił, że od maja użytkownicy pecetów będą mogli skorzystać z dostępnej obecnie tylko dla Xboksa usługi Live. Zapisało się do niej już 6 milionów posiadaczy konsoli Xbox 360. Pecetowa wersja Live’a, serwisu który umożliwia toczenie rozgrywek sieciowych, zadebiutuje 8 maja, wraz z debiutem gry Halo 2 w wersji na Windows Vista. To właśnie posiadacze tego systemu będą mogli zapisać się do Live. Z kolei w czerwcu Microsoft Game Studios zaprezentuje grę Shadowrun, pierwszy tytuł, który umożliwi toczenie rozgrywek pomiędzy posiadaczami pecetów a właścicielami konsoli Xbox 360. Użytkownikowi Live’a wystarczy jedno konto, by móc korzystać z niego zarówno za pomocą konsoli jak i komputera. Microsoft oferuje dwa rodzaje kont. Srebrne jest darmowe, a za złote, które umożliwia toczenie rozgrywek pomiędzy konsolami a pecetami i daje dostęp do wielu innych usług, kosztuje 50 dolarów rocznie.
  5. Dorośli z poczuciem humoru przeżywają osoby, które są go pozbawione. Różnica staje się szczególnie widoczna u pacjentów z nowotworami — twierdzi Sven Svebak z Norwegian University of Science and Technology. Studium Norwega objęło ok. 54 tys. osób. Jego zespół śledził ich losy przez 7 lat. O wynikach opowiedziano na konferencji Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychosomatyki. Na początku eksperymentu badani wypełniali kwestionariusz, w którym pytano m.in. o to, jak łatwo udaje im się odnaleźć humorystyczne akcenty w codziennym życiu i jak ważna jest dla nich humorystyczna perspektywa postrzegania wszystkiego i wszystkich wokół. Im większą rolę humor odgrywał w czyimś życiu, tym większe jednostkowe szanse na przeżycie 7 lat. Jeśli ktoś się uplasował w ¼ najwyższych wyników, prawdopodobieństwo przetrwania kolejnych 7 lat było o 35% wyższe niż u ludzi z najniższymi wynikami, czyli z dolnego kwartyla. Jeśli na początku eksperymentu zdiagnozowano u kogoś raka, a takich osób było 2.015, poczucie humoru o 70% obniżało prawdopodobieństwo zgonu (w porównaniu do smutnych chorych).
  6. Robert Plomin, profesor genetyki behawioralnej z Londyńskiego College'u Królewskiego, uważa, że za całe spektrum zaburzeń uczenia się odpowiada zestaw kilku tylko genów. Uznaje za błąd wcześniejsze starania naukowców, by określone schorzenie przypisać osobnym genom. Stare studia skupiały się na odszukaniu genów odpowiedzialnych za pojedyncze zaburzenia, ale dysponując bardziej zaawansowanymi technikami analitycznymi, nowe badania dostarczają dowodów na potwierdzenie tezy, że istnieją geny odpowiedzialne za całą gamę zaburzeń uczenia. Plomin twierdzi, że da się znaleźć podstawy genetyczne nie tylko zaburzeń językowych i matematycznych, ale także funkcji przestrzennych oraz pamięci (Mind, Brain and Education). Według niego, odnalezienie tzw. "ogólnych" genów przyczyni się do postępu w neurologii. Badacze dostrzegą wtedy te same mechanizmy na różnych poziomach analizy: genetycznym, działania mózgu oraz zachowania.
  7. Najnowsze informacje napływające z firmy analitycznej Nielsen/NetRatings wskazują, że kłopoty Sony z PlayStation 3 bynajmniej się nie skończyły. W lutym liczba wizyt na witrynie PlayStation spadła, gdy tymczasem konkurencyjne witryny Xboksa i Wii zanotowały kilkudziesięcioprocentowy wzrost liczby odwiedzających. Witryna PlayStation.com zanotowała 8-procentowy spadek w porównaniu z lutym ubiegłego roku. Odwiedziło ją jedynie milion unikatowych użytkowników.Z kolei na Nintendo.com weszło o 91% więcej osób niż przed rokiem i witryna ta ma już 1,6 miliona unikatowych użytkowników. Dobrym wynikiem może pochwalić się też Xbox.com. Stronę odwiedziło 1,2 miliona użytkowników, o 47% więcej niż rok temu. Nintendo poinformowało też o dobrych wynikach sprzedaży konsoli Wii. Firma przyjęła strategię, zgodnie z którą sprzedaje swoje produkty przeciętnym użytkownikom. Sony z kolei za swoich głównych klientów uważa największych fanatyków gier wideo. W styczniu to właśnie Nintendo było tym producentem, który sprzedał najwięcej konsoli. Nabywców znalazło aż 436 000 urządzeń. Z danych Nielsen/NetRatings wynika również, ze ponad 30% dorosłych Amerykanów kupiło sobie konsolę, co oznacza, że urządzenia te nie są tylko i wyłącznie zabawkami dla dzieci, ale stają się częścią całego systemu domowej rozrywki.
  8. Pogawędki na temat wyglądu i kto przytył ostatnio tak bardzo, że wylewa się z biodrówek, są w gronie kobiet niemal obowiązkowe. Do tej pory psycholodzy sądzili, że dotyczy to tylko nastolatek, ale ostatnio okazało się, że w podobny sposób plotkują też starsze przedstawicielki płci pięknej. Odkryliśmy w naszych badaniach, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni uczący się w college'u znają reguły "rozmów o tłuszczu" — że w gronie pań powinno się powiedzieć coś negatywnego o swoim ciele — wyjaśnia Denise Martz z Appalachian State University. Zespół Martz pokazywał 124 studentom obojga płci scenkę rodzajową z 3 kobietami rozmawiającymi o tuszy. Następnie pytano ich, jak zachowa się 4 kobieta, która do nich dołączy. Czterdzieści procent mężczyzn i 51% kobiet uważało, że powie coś, co będzie ją deprecjonowało (Body Image: An International Journal of Research). Ponieważ panie czują presję, by dostosować się do reguł rozmów o tłuszczu, są bardziej skłonne do angażowania się w takie pogawędki w żeńskim gronie. Dostosowują do siebie wzajemnie poziom przejawianego niezadowolenia z wyglądu. Jeśli któraś kobieta ma do swojego ciała neutralny, a nawet pozytywny stosunek, na pewno nie ujawni tego na forum ze strachu przed sankcjami społecznymi i odrzuceniem. Badacze przypuszczają, że dzięki rozmowom krążącym wokół wyglądu kobiety radzą sobie z własnymi niedoskonałościami, a inne przedstawicielki płci pięknej mogą je wspierać. Jeśli jedna z koleżanek mówi, "Jestem taka gruba", druga może zaprzeczyć: "Nie, nie jesteś za tęga. Świetnie wyglądasz w tych spodniach". Poza tym tego typu stwierdzenia to doskonała okazja do tego, by zaprezentować się jako osoba skromna, a to wartość niezwykle ceniona w naszej kulturze. Mamy tendencję do tego, aby nie lubić arogancji, zwłaszcza u kobiet (określa się je wtedy jako suki) — tłumaczy Martz. Kobiety są postrzegane dobrze, jeśli podchodzą do siebie krytycznie, ale przyznają jednocześnie, że nad sobą i problemem pracują. Badacze podkreślają, że zaobserwowane zjawisko dotyczy prawdopodobnie tylko krajów rozwiniętych, gdzie jedzenia nie brakuje, a szczupłość świadczy o silnej woli. W biednych rejonach globu kobiety o obfitych kształtach są bardziej cenione, ponieważ świadczy to o dobrym zdrowiu.
  9. ECS (Elitegroup Computer Systems) pokaże na targach CeBIT 2007 płyty główne wykorzystujące chipset Bearlake Intela. Urządzenia P35T-A, G33T-M oraz Q35T-M obsługują procesory z rodzin Core 2 Duo i Core 2 Quad. Płyta P35T-A powstała z myślą o graczach i najbardziej wymagających użytkownikach. Urządzenie G33T-M ma trafić do miłośników multimediów, a Q35T-M przeznaczona jest dla biur. Nowe płyty umożliwiają wykorzystanie 45-nanometrowych procesorów wyposażonych w magistralę FSB o częstotliwości 1333 MHz. Współpracują z pamięciami DDR3 i, dzięki technologii Intel Matrix Storage, pozwalają na wykorzystanie macierzy RAID. ECS nie informuje, kiedy płyty trafią do sklepów i jakie będą ich ceny.
  10. Profesor Monty Mythen z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego (UCL) postanowił zabrać czworo swoich dzieci na wyprawę na najwyższy szczyt świata: Mount Everest. Oprócz 13-letniego Patricka, 11-letniej Charlotte, 8-letniej Alice i 6-letniego Toma w Himalaje pojedzie jeszcze pięcioro maluchów. Naukowcy z UCL i Great Ormond Street Hospital chcą sprawdzić, jak tak młode organizmy radzą sobie z niedoborem tlenu na dużych wysokościach. Lekarze mają monitorować ciśnienie, tętno, pracę płuc oraz wzorce snu każdego małego himalaisty. Młodsze dzieci zakończą wyprawę w położonym na wysokości 3.500 metrów n.p.m. obozie w Namche Bazaar, starsze, jeśli będą w stanie, wespną się jeszcze o 1.900 metrów wyżej, do bazy pod samym szczytem (5.350 m n.p.m.). Uzyskane w ten sposób wyniki pomogą w leczeniu wcześniaków, anemii sierpowatej, mukowiscydozy oraz wad wrodzonych płuc.
  11. Viacom pozwał do sądu serwis YouTube i jego właściciela Google, domagając się ponad miliarda dolarów odszkodowania. Pozew złożono ze względu na masowe celowe naruszanie praw autorskich przez YouTube. Viacom wylicza, że na serwerach YouTube’a jest nielegalnie przechowywanych niemal 160 000 klipów, które zostały obejrzane ponad 1,5 miliarda razy. Prawa autorskie do tych filmów posiada Viacom, właściciel m.in. Paramount Pictures, DreamWorks i wielu sieci kablowych. YouTube przywłaszczył sobie tą zawartość bez odpowiedniej zgody i wniesienia opłat licencyjnych – napisali prawnicy Viacomu. Właściciele praw autorskich do zamieszczanych na YouTube klipów uważają, że skoro serwis zarabia pieniądze na tym, co oni stworzyli, to powinien uzyskać ich zgodę oraz wnosić odpowiednie opłaty. Google broni się twierdząc, że prawa autorskie są przestrzegane, a YouTube daje ich właścicielom niepowtarzalną okazję na dotarcie do użytkowników, szczególnie do coraz liczniejszej rzeszy młodych ludzi. Google nabyło YouTube’a w ubiegłym roku za 1,65 miliarda dolarów. Zarezerwowało też pieniądze na ewentualne pozwy sądowe, co świadczy o tym, iż właściciele Google’a zdają sobie sprawę, że serwis buduje swoją potęgę nielegalnie wykorzystując cudze dzieła. Pozew Viacomu świadczy o zaostrzającej się walce pomiędzy Google’m a właścicielami praw autorskich. Dotychczas bowiem wyszukiwarkowemu gigantowi udawało się dojść do porozumienia z wieloma firmami, takimi jak m.in. Warner Music Group, CBS czy BBC. Postępowanie YouTube nie podoba się wielu przedstawicielom przemysłu muzycznego czy filmowego. Zauważają oni, że firma celowo umożliwia dodawanie nielegalnych materiałów i nie robi nic, by je usunąć ze swoich serwerów. Znikają one dopiero wówczas, gdy właściciele praw autorskich wystosują oficjalny protest. A to oznacza, że muszą oni poświęcać czas i pieniądze na to, by witryna YouTube działała zgodnie z prawem. Takie praktyki ostatecznie wyprowadziły przedstawicieli Viacomu z równowagi. YouTube zarabia na popularności klipów, nielegalnie przechowywanych na serwerach serwisu – napisano w pozwie. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Viacom nie miał zamiaru pozywać YouTube'a, ale postanowił to zrobić po tym, jak wielokrotnie znajdowano w tym serwisie klipy, o których usunięcie oficjalnie proszono.
  12. Międzynarodowa Organizacja Normalizacyjna (ISO) zatwierdziła proponowany przez Microsoft format OpenXML jako wstępną propozycję międzynarodowego standardu. Decyzja taka oznacza, że członkowie ISO będą głosowali nad uznaniem propozycji koncernu za standard. Procedura głosowania potrwa pięć miesięcy. Przewiduje ona, że jeśli OpenXML nie zostanie przyjęty, Microsoft będzie mógł go poprawić i zaproponować po raz kolejny. Microsoftowy OpenXML to format konkurencyjny wobec Open Document Format (ODF), który jest popierany przez IBM-a, Sun Microsystems i Adobe. ISO liczy 157 krajów członkowskich. Około 20-30 z nich miało zastrzeżenia co do przyjęcia pod głosowanie OpenXML. Microsoft ma nadzieję, że głosowanie nad przyjęciem nowego formatu zostanie przeprowadzone szybką ścieżką legislacyjną. Jest to jednak mało prawdopodobne, gdyż tylko 6 krajów popiera ten pomysł. Reszta ma większe lub mniejsze zastrzeżenia i chce rozpocząć normalną 5-miesięczną procedurę. Koncernowi Gatesa bardzo zależy na szybkim zatwierdzeniu OpenXML, gdyż coraz więcej instytucji rządowych na całym świecie wymaga wykorzystywania otwartych standardów. Ich używanie gwarantuje bowiem, że stworzone za ich pomocą dokumenty będą mogły zostać odczytane w przyszłości, nawet wówczas, gdy obecnie wykorzystywane oprogramowanie do ich edycji nie będzie już istniało. Dopóki OpenXML nie zostanie przyjęty instytucje, które są zobowiązane do korzystania z otwartych standardów będą musiały przesiąść się na oprogramowanie alternatywne wobec programów Microsoftu (np. OpenOffice) lub wykorzystywać specjalne konwertery do zmiany formatów pomiędzy OpenXML a zatwierdzonym jako standard ODF.
  13. W USA powstaje pierwsze centrum, w którym agenci Secret Service i Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DHS) będą szkolili policję, prokuratorów i sędziów w walce z cyberprzestępczością. National Computer Forensic Institute (NCFI) rozpocznie działalność w styczniu 2008 roku w mieście Hoover w stanie Alabama. Randy Hillman, pomysłodawca projektu, mówi: Najpoważniejszym problemem na poziomie lokalnym są dla nas dwie rzeczy. Pierwszą jest metaamfetamina, drugą – przestępczość komputerowa. Meta, mimo, że jest to inny rodzaj narkotyku, wciąż pozostaje narkotykiem. Inaczej wygląda sprawa z przestępczością komputerową. Brakuje nam wiedzy na ten temat. W siedzibie NCFI znajdą się sale wykładowe, laboratorium kryminalistyczne i sala konferencyjna. Działalność centrum będzie finansowana przez DHS, który wyda na nie 9 milionów dolarów rocznie. Hillman ma nadzieję, że każdego roku przeszkoli ono około 1000 osób, a w przyszłości w kursach będą mogły uczestniczyć również osoby prywatne.
  14. Naukowcy z Ryukoku University w Kioto opracowali świecący w ciemności fluoryzujący materiał, dzięki któremu można uzyskać wszystkie barwy, łącznie ze światłem białym. Nie wymaga on dostarczania prądu, można by go więc wykorzystać do "wyświetlania" np. znaków ostrzegawczych czy informacyjnych. W związku z dużą oszczędnością energii są nim już zainteresowane dwa duże miasta: Tokio i Nowy Jork. Jak zauważa jeden z badaczy, Mitsunori Saito, tradycyjne zielone lub niebieskie luminofory [substancje chemiczne zaczynające świecić pod wpływem uderzających w nie elektronów — przyp. red.] dają nienaturalne oświetlenie, w którym ludzie odczuwają niepokój. Cechuje je także nieduży kontrast, a to spory problem przy pogorszonej widoczności, np. w gęstej mgle czy dymie. Według Japończyków, cieplejsze kolory, np. pomarańczowy albo czerwony, pozwalają stworzyć czytelniejsze znaki. Łącząc czerwony, zielony i błękity, potrafimy nawet uzyskać białe światło, a to może oznaczać naturalniejsze oświetlenie pomieszczeń itp. Materiały fluorescencyjne absorbują energię, kiedy wystawia się je na działanie światła i emitują ją, gdy robi się ciemno. Do tej pory dysponowano długo świecącymi zielonymi i niebieskimi substancjami, czerwone jarzyły się jednak dużo krócej, bo przez kilka minut, a nie godzin. Mitsunori Saito i jego dwuosobowy zespół (Naoki Adachi i Hiroyasu Kondo) przekroczyli to ograniczenie, dodając do szmaragdowych i błękitnych luminoforów czerwony barwnik. Cząsteczki barwnika absorbują energię światła emitowanego przez luminofor i zaczynają się jarzyć na czerwono "na własną rękę". Mieszając w różnych proporcjach czerwony barwnik z zielonym i niebieskim luminoforem, można uzyskać pełną gamę kolorów rozróżnianych gołym okiem. Naukowcy podkreślają, że barwnik w żaden sposób nie zmienia wydajności lampy. Po 5-minutowym ładowaniu świeci ona ok. 3 godzin (Optics Express).
  15. Francuscy lekarze odkryli przez przypadek, że leki uspokajające mogą na nowo pobudzać do życia poważnie uszkodzony mózg. To wielka nadzieja dla osób świadomych, które nie zapadły lub wybudziły się ze śpiączki. Pewna kobieta z południa Francji próbowała przed dwoma laty popełnić samobójstwo przez powieszenie. Doszło wtedy do niedotlenienia mózgu (hipoksji). Teraz bez pomocy drugiej osoby nie potrafi jeść ani się poruszać, nie mówi. Rozumie tylko pojedyncze słowa. Ponieważ cierpi na zaburzenia snu (bezsenność), medycy postanowili podać jej zolpidem (w Polsce tę substancję czynną zawiera preparat o nazwie Stilnox). Po 20 minutach chora zaczęła nagle rozmawiać z rodziną, jeść i ruszać się. Gdy lek stopniowo przestawał działać, czyli mniej więcej po 3 godzinach, wróciła do poprzedniego stanu. Od tego czasu pacjentce aplikuje się 3 tabletki medykamentu dziennie. Zespół Christine Brefel-Courbon ze Szpitala Uniwersyteckiego w Tuluzie zaobserwował, że po podaniu leku chora jest w stanie wstać i chodzić, a także powtarzać i odczytywać słowa. Nadal nie odzyskuje jednak mowy spontanicznej (Annals of Neurology). Emisyjna tomografia pozytronowa (PET), która pozwala ocenić przepływ krwi i aktywność metaboliczną różnych partii mózgu, wykazała, że zolpidem rozbudza nieaktywne bez tego obszary. Badacze uważają, że lek wypełnia luki w obwodach mózgowych powiązanych z motywacją, ruchem i mową. Inni specjaliści, np. Ralf Clauss z Royal Surrey County Hospital w Guildford, przypuszczają jednak, iż wpływ leków na mózg jest bardziej zgeneralizowany. PET często ujawnia "wyciszone" czy nieaktywne obszary mózgu, które niejednokrotnie znajdują się w sporej odległości od uszkodzonych regionów. Nie wiadomo, gdzie dokładnie się one pojawią. Clauss sądzi, że odpowiada za to niedobór jednego z neuroprzekaźników: GABA (kwasu γ-aminomasłowego). Zolpidem stymuluje receptory GABA-ergiczne, dlatego jest taki skuteczny. Zespołowi Claussa udało się usprawnić funkcjonowanie intelektualne pacjentów z uszkodzeniem mózgu wywołanym przez niedotlenienie (po udarze, zranieniu czy urazie okołoporodowym).
  16. Badacze z New York University uważają, że kobieta, by być odbierana jako atrakcyjna, musi poruszać się w kobiecy sposób – kołysząc biodrami. Przez długi czas zachodni model atrakcyjności przywiązywał duża wagę do stosunku pomiędzy biodrami a talią. Ideałem kobiecości była szczupła talia i szerokie biodra, stąd też symbolem seksu stała się Marylin Monroe. Obecnie taką rolę odgrywają Jennifer Lopez czy Beyonce Knowles, mimo że lansowana jest figura kobiety, której stosunek talii do bioder bardziej przypomina mężczyznę. Zdaniem amerykańskich naukowców sama odpowiednia budowa ciała nie wystarczy. Uważają oni, że Monroe, Lopez czy Knowles nie byłyby uznane za symbole seksu, jeśli nie poruszałyby się w odpowiedni sposób. Akademicy przeprowadzili badania, w których wzięło udział ponad 700 uczestników. Pokazywano im animacje i filmy wideo poruszających się ludzi. Niektóre postaci na ekranie miały taką budowę, że nie wiadomo było, czy są to mężczyźni, czy kobiety. Inne znowu miały wyraźnie męską lub kobiecą figurę. Bez względu na to, czy badani oglądali animację czy wideo, wynik badań był jasny: kobiety uznawane są za bardziej atrakcyjne, gdy poruszają biodrami, a mężczyźni, gdy w charakterystyczny sposób ruszają się ich ramiona. Badania wykazały również, że jako najbardziej atrakcyjne postrzegane są te kobiety, których obwód talii nie przekracza 70% obwodu bioder. Jednak, jak podkreślają Kerri Johnson i Louis Tassinary, atrakcyjność to nie proste wymiary. Budowa ciała i sposób poruszania się to podstawowe wyznaczniki atrakcyjności. Jest to jednak prawdziwe tylko w odniesieniu do kultur Zachodu. Dla ludzi z innych obszarów kulturowych inne czynniki są wyznacznikami męskości i kobiecości. Doktor Geore Gieldman, wykładowca psychologii na Buckinghamshire Chilterns University College mówi, że interesujące byłoby zbadanie, jaka jest idealna kombinacja wymiarów i sposobu poruszania się.
  17. Nektar przyciąga zapylające kwiaty zwierzęta, m.in. motyle czy kolibry, swoją słodyczą. By cały proceder opłacał się roślinie, nie mogą one jednak zostawać zbyt długo. Gdyby przy jednym podejściu został wypity cały nektar, nie zostałoby nic dla kolejnych gości. W ten sposób zmniejszyłyby się szanse na rozpowszechnienie swojego pyłku. Cały problem polega na tym, by zachęcić jak największą liczbę zapylaczy, oferując im możliwie najmniejszą ilość nektaru — wyjaśnia Ian Baldwin z Instytutu Ekologii Chemicznej Maxa Plancka w Jenie. Baldwin i Danny Kessler przypuszczali, że roślina wykorzystuje specjalny trik: do słodyczy nektaru dodaje nieco goryczy i stara się osiągnąć swoistą równowagę smaków. Chcąc to sprawdzić, do kwiatów spokrewnionego z tytoniem Nicotiana attenuata wprowadzili dodatkową dawkę nikotyny, będącej naturalnym nektarowym odstraszaczem. Okazało się, że dzięki temu zwierzęta znacznie skróciły swoje wizyty i w ciągu godziny na kwiatach lądowało dwa razy więcej zapylaczy. Wymiana pyłku znacznie się nasiliła (The Plant Journal). Następnie Niemcy zajęli się hodowlą roślin niezawierających nikotyny. W ciągu nocy "traciły" one do 70% więcej nektaru niż zwykłe osobniki. Oznacza to, że słodki nektar jest niezwykle nęcący dla zapylaczy.
  18. Ćwiczenia fizyczne poprawiają nie tylko kondycję ciała, ale i mózgu. Dzieje się tak, ponieważ sprzyjają pojawianiu się nowych neuronów, czyli neurogenezie, w obszarze związanym z pamięcią i jej utratą. W badaniach na myszach wykazano, że młode komórki nerwowe pojawiały się w zakręcie zębatym hipokampa (fascia dentata). Jest to region, którego dotyczy zaczynająca się u większości ludzi po 30. roku życia związana z wiekiem utrata pamięci. Obrazowanie mózgu za pomocą rezonansu magnetycznego pomogło udokumentować procesy zachodzące w centralnym układzie nerwowym myszy. To samo urządzenie wykorzystano do skanowaniu ludzkiego mózgu przed i po gimnastyce. Zaobserwowano podobne zjawisko, co oznacza, że u naszego gatunku wysiłek fizyczny również sprzyja neurogenezie w obrębie zakrętu zębatego (Proceedings of the National Academy of Sciences). Żadne z wcześniejszych badań nie analizowało systematycznie różnych fragmentów hipokampa i nie zidentyfikowało regionu pozostającego pod największym wpływem aktywności ruchowej — opowiada dr Scott Small, neurolog z Centrum Medycznego Columbia University. Fred Gage z Salk Institute w La Jolla jako pierwszy wykazał, że ćwiczenia mogą doprowadzać do rozwoju nowych neuronów w mysim odpowiedniku zakrętu zębatego. Potem zespół naukowców wspólnie pracował nad metodą pomiaru przepływu krwi przez ludzki mózg, który śledzono za pomocą MRI. Odkąd u myszy odkryto opisane wyżej zjawisko, chcieliśmy określić, jak gimnastyka wpływa na objętość krwi przepływającej przez hipokamp u ludzi. Do eksperymentu zaangażowano 11 dorosłych. Przez 3 miesiące ćwiczyli oni intensywnie aerobik. Przed rozpoczęciem programu i po jego zakończeniu poddano ich badaniu rezonansem magnetycznym. Gimnastyka zwiększała dopływ krwi do zakrętu zębatego. W dodatku im więcej dana osoba ćwiczyła, tym większy skok przepływu odnotowywano. W dalszej kolejności naukowcy chcą sprawdzić, jaki schemat ćwiczeń najkorzystniej wpływa na funkcjonowanie poznawcze i najskuteczniej zapobiega naturalnemu pogorszeniu pamięci.
  19. Malezja jest pierwszym krajem na świecie, który wykorzystuje psy do walki z... piractwem muzycznym i filmowym. Dwie czarne labradorki, Flo i Lucky, pracują na lotnisku w stolicy kraju, Kuala Lumpur. Ich zadanie polega na obwąchiwaniu kartonów z towarem, który ma być wysłany samolotami. Gdy wyczują podejrzaną zawartość, siadają obok paczki, w której się ona znajduje. To tani i bardzo szybki sposób – mówi Shafie Apdal, minister handlu wewnętrznego. Kartony, których przeszukanie zajmuje ludziom cały dzień roboczy, labradory sprawdzają w ciągu 10 minut. Obie suki będą teraz przez miesiąc testowane na przejściach granicznych, w centrach dystrybucyjnych i magazynach. Jeśli się sprawdzą, Malezja powoła specjalną psią jednostkę do walki z piractwem. Kosztami szkolenia psów podzieliły się władze kraju i walcząca z piractwem filmowym amerykańska organizacja MPAA. Wydała ona 17 000 dolarów na ośmiomiesięczne szkolenie, w czasie którego labradorki nauczyły się m.in. wyczuwać chemikalnia wykorzystywane do produkcji nośników optycznych. Wcześniej nikt nie próbował nauczyć psów wyczuwania poliwęglanów. Lucky i Flo były szkolone w Irlandii Północnej, w ośrodku, w którym zwykle trenuje się psy do wykrywania materiałów wybuchowych. Trzyipółletnie suczki odnajdują zarówno płyty CD jak i DVD. Nie potrafią, oczywiście, odróżnić nośników legalnych od pirackich, jednak potrafią znaleźć płyty w paczkach, w których, zgodnie z deklaracjami celnymi, nie powinno ich być.
  20. Samsung jest producentem pierwszej na świecie 8-gigabajtowej karty pamięci dla urządzeń przenośnych. Koreańska firma zapewnia, że urządzenie "moviNAND” przetwarza dane dwukrotnie szybciej niż konkurencyjne karty o pojemności 4 GB. Karta składa się z czterech 16-gigabitowych modułów NAND wykonanych w technologii 50 nanometrów. Została zbudowana tak, że można ją zarówno wykorzystać jako urządzenie wewnętrzne, dzięki czemu korzystający z niej np. telefon komórkowy może być mniejszy gdyż nie wymaga zewnętrznych portów pamięci, jak i zewnętrzne – wówczas może stanowić część innej karty pamięci, wyposażonej w odpowiednie złącze pasujące do portu. Karta Samsunga jest o 10-20 procent mniejsza, niż stosowane obecnie wewnętrzne karty pamięci, co również ma niebagatelne znacznie dla producentów urządzeń przenośnych. Masowa produkcja moviNAND rozpocznie się w drugim kwartale bieżącego roku.
  21. IBM informuje o rozpoczęciu produkcji układów Cell BE w technologii 65 nanometrów. Kości powstają w fabryce w East Fishkill w stanie Nowy Jork. Układ Cell to wspólne dzieło IBM-a, Toshiby i Sony. Ze względu na dużą wydajność jest czasem nazywany superkomputerem w układzie scalonym. Obecnie stosowany jest w konsoli PlayStation 3 oraz IBM-owskich serwerach z serii BladeCenter. Znajduje też zastosowanie w obrazowaniu medycznym czy projektowaniu inżynieryjnym. Zastąpienie obecnie wykorzystywanego 90-nanometrowego procesu produkcyjnego technologią 65 nm. pozwala na zmniejszenie powierzchni układu o 40% procent i obniżenie kosztów jego produkcji. Można więc się spodziewać, że spadną ceny wykorzystującej go konsoli PS3.
  22. Podstawowym zadaniem czerwonych krwinek (erytrocytów) jest przenoszenie tlenu i dwutlenku węgla. Poruszając się po organizmie, muszą się przeciskać przez coraz mniejsze naczynia krwionośne. Ostatnio naukowcom udało zaobserwować, w jaki sposób sobie z tym radzą. Odkrycie pomoże w zrozumieniu różnych chorób, m.in. malarii czy anemii sierpowatej. Kiedy erytrocyt trafia do najmniejszych naczyń kapilarnych (włosowatych), często okazuje się, że jego rozmiary są większe niż średnica naczynia. Aby się przez nie przedostać, czerwona krwinka musi zmienić kształt. Może się to udać pod warunkiem, że poprzestawia białka budulcowe cytoszkieletu. Pod wpływem nacisku, rozpadają się wiązania łączące białka. Krwinka zaczyna się zachowywać jak ciecz i przyjmuje kształt pocisku. Możemy badać, jak struktura molekularna wpływa na kształt, który z kolei warunkuje właściwości mechaniczne. I kształt, i właściwości mechaniczne określają natomiast mobilność — tłumaczy szefowa projektu z MIT, Subra Suresh. Mobilność to czynnik kluczowy przy chorobach w rodzaju malarii, która zmniejsza podatność erytrocytów na zmianę kształtu, czy anemii sierpowatej, przy której półksiężycowata forma czerwonych krwinek ogranicza możliwość przemieszczania się w krwioobiegu (Proceedings of the National Academy of Sciences).
  23. Amerykańscy wojskowi zakończyli testy programu CKEM (Compact Kinetic Energy Missile). Program zapoczątkowano w 1999 roku, a wynikiem prac nad nim jest pocisk kinetyczny (KEM – Kinetic Energy Missile), który niszczy cele bez użycia materiału wybuchowego. Pocisk ma długość około 1,5 metra i waży mniej niż 45 kilogramów. Tym, co czyni go zabójczą bronią jest niezwykle duża prędkość przekraczająca 6,5 macha (ok. 8000 km/h). KEM nie potrzebuje więc głowicy bojowej. Niszczy cele samą siłą uderzenia. Skuteczny zasięg rażenia nowej broni wynosi od 400 metrów do 8 kilometrów. Pocisk może być montowany w obecnie stosowanych pojazdach wojskowych. Prace nad CKEM prowadziła firma Lockheed Martin. Jej wiceprezes ds. pocisków taktycznych, Rick Edwards, mówi: Obecnie nie istnieje druga tak potężna broń zdolna do niszczenia celów będących w zasięgu wzroku. Podczas testów przeprowadzonych na terenie bazy lotniczej Eglin na Florydzie nowy pocisk był w stanie zniszczyć z odległości 3,5 kilometra czołg T-72 wyposażony w aktywny pancerz.
  24. W przypadku części chorób dysponujemy prostymi testami, które pozwalają na szybkie i precyzyjne ich wykrycie. Glukometr określi poziom cukru we krwi, a ciśnieniomierz wartość ciśnienia tętniczego. Depresja to jednak ciężki orzech do zgryzienia. Naukowcy z amerykańskiego NIMH (National Institute of Mental Health), którym szefowała Neda Gould, zwrócili uwagę na fakt, że u pacjentów z depresją dochodzi do zmniejszenia hipokampa. Ponieważ odgrywa on ważną rolę w pamięci przestrzennej, podejrzewali, iż wyniki uzyskane w grach wideo pomogą ocenić stan chorych. Aby przetestować wysuniętą hipotezę, na podstawie scen z gry Duke Nukem, w której nawiguje się po wirtualnym mieście, Amerykanie opracowali własną grę. Kiedy uczestnicy eksperymentu zapoznali się już z topografią, mieli trafić w ciągu wyznaczonego z góry czasu do jak największej liczby lokalizacji. I co się okazało? Ludzie z depresją odnaleźli średnio 2,4 lokalizacji, podczas gdy zdrowi gracze aż 3,8. Im bardziej dana osoba była pogrążona w depresji, tym gorsze wyniki uzyskiwała (The American Journal of Psychiatry). Może się więc okazać, że w przyszłości gry komputerowe staną się użytecznym narzędziem diagnozowania obniżonego nastroju.
  25. Stuart Conway, 45-letni urzędnik, od dziesięciu lat... wrzuca butelki do morza. Sam o sobie mówi, że jest romantykiem i dlatego uruchomił witrynę www.conwasa.demon.co.uk/bottle.htm, na której internauci mogą zostawić listy, a Conway je wydrukuje i wyśle w świat w butelce. Co ciekawe, od lat zajmuje się tym zupełnie za darmo. Większość wysyłanych przez niego listów to prośby o powrót ukochanej osoby czy przeprosiny za zawiedzioną przyjaźń. Część spośród 4000 wysłanych przez niego butelek wylądowało na plażach Francji, Niemiec, Szwecji czy Holandii. Większość jednak wciąż krąży po wodach w okolicach których Conway je wrzucił. Dlatego też rada Brighton and Hove wydała romantykowi nakaz... posprzątania po sobie. Przyznajemy, że wysyłanie wiadomości może wydawać się romantyczne i ekscytujące. Jednak w rzeczywistości rozbite butelki na plażach stwarzają poważne niebezpieczeństwo – mówi rzecznik prasowy rady. Conway nie ma jednak zamiaru ustąpić. Studiuje on dokładnie rozkład prądów morskich i wiatrów. Twierdzi, że ryzyko stwarzane przez jego butelki jest minimalne. Jestem nieuleczalnym romantykiem – dodaje.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...