-
Liczba zawartości
37636 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
247
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Badacze z uniwersytetów w Oksfordzie i Cambridge uważają, że zarówno Einstein, jak i Newton cierpieli na zespół Aspergera, uznawany za lżejszą postać autyzmu. Ludzie z tym schorzeniem często bywają ekscentryczni, brakuje im też umiejętności społecznych, co znacznie utrudnia komunikowanie z innymi. Nadmiernie absorbują ich złożone zagadnienia. Anglicy podkreślają, że te właśnie cechy można było zaobserwować w zachowaniu dwóch słynnych uczonych. Według akademików, twórca teorii względności od dzieciństwa wykazywał symptomy zespołu Aspergera. Był samotnikiem, a do 7. roku życia obsesyjnie powtarzał zasłyszane zdania. Z pewnością nie można go też uznać za dobrego wykładowcę. Nie umiał przekazać swojej wiedzy uczniom. Później potrafił nawiązywać kontakty z kobietami i tworzyć w miarę trwałe związki. Zajmował się wieloma zagadnieniami, wypowiadał się też w kwestiach politycznych. Naukowcy twierdzą jednak, że cały czas występowały u niego objawy zespołu Aspergera. Pasja, zakochiwanie się i stawanie w obronie sprawiedliwości doskonale pasują do zespołu Aspergera. Większość osób z tym zaburzeniem ma natomiast problem z towarzyskimi pogawędkami, ponieważ nie potrafi wygłaszać krótkich kwestii — wyjaśnia profesor Simon Baron-Cohen z uczelni w Cambridge. Newton wysławiał się z wysiłkiem. Do tego stopnia angażował się w swoją pracę naukową, że często zapominał o jedzeniu i nieprzyjaźnie lub obojętnie odnosił się nielicznych bliskich osób, które miał. Wykłady prowadził nawet wtedy, gdy nikt na nie nie przychodził. Mówił do pustej sali. W wieku 50 lat przeszedł załamanie nerwowe. Popadł w depresję i paranoję. Anglicy wyjaśniają zachowanie naukowców autyzmem, inni eksperci uważają, że to niepotrzebne, ponieważ było ono "skutkiem ubocznym" geniuszu. Wg nich, Einsteinowi i Newtonowi brakowało po prostu cierpliwości dla ślamazarności intelektualnej ludzi o niższym ilorazie inteligencji. Dr Glen Elliott, psychiatra z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco, podkreśla, że w połączeniu z narcyzmem i bezgranicznym poświęceniem jednej idei mogło to dawać wrażenie izolacji i trudnego charakteru. Einstein miał jednak ponoć poczucie humoru, czyli coś, czego brakuje chorym z zespołem Aspergera. Profesor Baron-Cohen odparowuje zarzuty amerykańskiego kolegi po fachu. Twierdzi, że osoby z zespołem Aspergera mogą w czymś przodować, jeśli znajdą swoją niszę czy, inaczej mówiąc, miejsce w życiu.
- 15 odpowiedzi
-
- dr Glen Elliott
- Simon Baron-Cohen
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Niemieckie biuro podróży TUI kupiło w Toskanii całą wioskę. Tenuta de Castelfalfi ma zostać w przyszłości przekształcona w zintegrowany ośrodek wypoczynkowy dla turystów zza naszej zachodniej granicy. Średniowieczna osada, zlokalizowana na północ od Sieny, a także w pobliżu Pizy i Florencji, zmieni nie tylko właściciela, ale i nazwę. Brzmi ona mniej włosko, za to bardziej kosmpolitycznie: Toscana Resort Castelfalfi. Okoliczni mieszkańcy bardzo różnie zareagowali na pogłoski o sprzedaży. Niektórych wcale to nie ucieszyło. Niemcy zdobyli naszą wioskę! — napisano alarmistycznie na łamach jednej z lokalnych gazet Il Tirreno. W skład sprzedanego "kompletu" wchodziły: zamek, trzygwiazdkowy hotel, 18-dołkowe pole golfowe, gaje oliwne, winnice, lekko podniszczone, ale malownicze wille oraz ok. 10 km kwadratowych gruntu. Przypuszcza się, że za całość TUI zapłacił nawet 957,5 mln zł. Z transakcji wyłączono tylko kościół, ale operator zobowiązał się do łożenia na jego renowację. Jednorazowo w Castelfalfi może mieszkać 3200 gości. Uważa się, że ośrodek stanie się prawdziwą żyłą złota. Ze względu na lokalizację, ale także z powodu miniaturyzacji. Hotele bardziej przypominają bowiem pensjonaty niż obiekty należące do dużych sieci.
-
- Toscana Resort Castelfalfi
- Tenuta de Castelfalfi
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wyłączanie genu wiązanego z chorobą Alzheimera korzystnie wpływało na inteligencję laboratoryjnych myszy. Były one o wiele wrażliwsze na zmiany zachodzące w otoczeniu, wyczuwały je dużo szybciej, niż "zwykłe" gryzonie (Nature Neuroscience). Naprawdę rzadko udaje się stworzyć mądrzejsze zwierzę — powiedział szef badań, dr James Bibb z University of Texas Southwestern Medical Center. Posługując się inżynierią genetyczną, zespół Bibba wyhodował myszy, u których można było wyłączyć gen Cdk5, kontrolujący produkcję pewnego mózgowego enzymu. Białko to powiązano z chorobami neurodegeneracyjnymi, charakteryzującymi się śmiercią neuronów. Wykazaliśmy, że można wyłączyć gen u dorosłych zwierząt. Kiedy wyhodowaliśmy młode, które urodziły się bez niego, zmarły tuż po przyjściu na świat. Amerykanie przeprowadzili ze zmienionymi genetycznie i przeciętnymi myszami serię testów. Te pierwsze osiągały lepsze rezultaty. Dla tych myszy wszystko było bardziej znaczące. Najwyraźniej zwiększenie wrażliwości na otaczający świat sprawiło, że stały się mądrzejsze. Bibb podkreślił, że gryzonie poprawiły wyniki osiągane w zadaniach wymagających uczenia bazującego na skojarzeniach. Mądre myszy szybciej uczyły się poruszania po wodnym labiryncie i zapamiętywały, że w określonej klatce rażono je prądem. Co naprawdę interesujące, nie tylko lepiej zapamiętywały, ale następnego dnia, kiedy powtarzały się te same okoliczności, zauważały, że nie porażono ich prądem. Dr Bibb wyjawił, że zainspirowały go odkrycia naukowców z Uniwersytetu w Princeton. W 1999 roku wyhodowali oni tzw. myszy Doogie'ego (od bohatera serialu wyświetlanego także w Polsce, Doogie'ego Housera, który był geniuszem i już jako dziecko został lekarzem). W przypadku tych zwierząt manipulowano innym genem pamięci asocjacyjnej: NR2B. Okazało się, że Cdk5 kontrolował NR2B. Ekipa Bibba pracuje nad nowymi lekami na pamięć. Naukowcy chcieliby, aby wpływały one nie tylko na chorych z alzheimeryzmem. Mogłyby one włączać i wyłączać gen bez konieczności uciekania się do metod inżynieryjnych. Wpływając selektywnie, pomagałyby modulować wspomnienia pacjentów z zespołem stresu pourazowego, uzależnionych czy cierpiących na depresję. Na razie nie wiadomo, jakie są długoterminowe skutki takiej terapii. Jeśli wszystkie synapsy są cały czas magicznie wzmacniane, to może być dobre na krótszą, ale już chyba nie na dłuższą metę.
-
Seksapil to nie tylko wygląd, ale także, a może przede wszystkim, czyjś sposób poruszania się — twierdzą prof. Louis G. Tassinary z Texas A&M University i Kerri Johnson z Uniwersytetu Nowojorskiego. Ludzie zawsze usiłowali znaleźć magiczną formułę piękna. Wiedzieliśmy, że kształty ciała są istotne, ale odkryliśmy, że sposób poruszania się jest także kluczowy. Kiedy spotykamy drugiego człowieka, pierwsza ocena dotyczy jego płci. Budowa ciała, zwłaszcza stosunek obwodu talii do obwodu bioder, wiąże się z identyfikacją płci i postrzeganą atrakcyjnością, ale częścią procesu oceny jest też stwierdzenie, czy obserwowany osobnik zachowuje się spójnie z naszymi kulturowymi definicjami urody i męskości/kobiecości — wyjaśnia Johnson. Do badań psychologicznych zatrudniono aż 700 osób. Wzięły one udział w 5 eksperymentach. W 3 z nich wykorzystywano animacje poruszających się ludzi. Atrakcyjność kobiet wzrastała o ok. 50%, kiedy chodziły, kołysząc biodrami. W przypadku panów odnotowywano ponad 50-proc. skok atrakcyjności, gdy poruszali się z wypiętą ku przodowi piersią. Zrozumienie zasad oceny atrakcyjności interpersonalnej to klucz do ewolucji naszego gatunku. Trzeba jednak pamiętać, że różne kultury odmiennie postrzegają idealne piękno. Dla ludzi Zachodu w przypadku kobiet seksowny jest kształt klepsydry z niższym stosunkiem obwodu talii do bioder (w latach 90. ustalono, że optymalnie powinien on wynosić 0,7). Inni cenią sobie bardziej oznaczającą superpłodność większą różnicę centymetrów.
-
- Kerri Johnson
- Louis G. Tassinary
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Sony jest producentem pierwszego elastycznego wyświetlacza organicznego (OLED). Japońska firma ujawniła nagranie przedstawiające 2,5-calowy wyświetlacz, na którym prezentowany jest film, podczas gdy sam wyświetlacz jest jednocześnie zginany. Dotychczas organiczne wyświetlacze wymagały zastosowania sztywnego podłoża. Same telewizory stają się co prawda coraz cieńsze, jednak prezentacja telewizyjnego wyświetlacza, który może być zginany w rękach jest momentem przełomowym na rynku telewizorów. Dowodzi bowiem, ze w ciągu najbliższych lat możemy spodziewać się coraz cieńszych i lżejszych odbiorników o coraz większej przekątnej ekranu. To, oczywiście, nie wszystkie potencjalne zastosowania wynalazku Sony. Możliwe będzie np. zabranie ze sobą dużego zrolowanego ekranu i przeprowadzenie przygotowanej prezentacji czy obejrzenie ulubionego filmu w niemal dowolnym miejscu. Chistao Kitsuakwa, rzecznik prasowy koncernu mówi, że ekran będzie można owinąć wokół nadgarstka i nosić go jak zegarek, a być może uda się z niego wykonać tapetę, która na życzenie będzie zmieniała pokazywany wzór lub służyła za ekran telewizyjny. Zanim to jednak nastąpi inżynierowie muszą znaleźć sposób na wyprodukowanie większych, bardziej trwałych i tańszych wyświetlaczy. Technologia Sony ma jednak olbrzymią przewagę nad dominującymi na rynku LCD (wyświetlacze ciekłokrystaliczne) i PDP (wyświetlacze plazmowe). Otóż wykonanie z nich elastycznego wyświetlacza, który po zgięciu pokazywałby obraz o takiej jakości, jak zaprezentowany właśnie przez Sony, jest niemal niemożliwe. Elastyczny wyświetlacz o takiej jakości obrazu to przełom. Możesz go upuścić i nic się nie stanie, gdyż jest cienki jak papier – mówi Tatsuo Mori, inżynie Sony. Japońska firma połączyła dwie technologie, organicznego TFT na którym umieszczono elementy elektroluminescencyjne. Dzięki temu powstał wyświetlacz o przekątnej 2,5 cala, rozdzielczości 120x160 pikseli, który jest w stanie wyświetlić 24-bitowy kolor, czyli pokazuje niemal 17 milionów kolorów. Wyświetlacz osiąga jasność poniżej 100 kandeli na metr kwadratowy i kontrast poniżej 1000:1. Jego grubość to 0,3 milimetra. Sam wyświetlacz, bez układów sterujących, waży jedynie 1,5 grama.
-
Czterdziestodwuletni Tony Wright z Penzance w Kornwalii pobił ustanowiony w 1964 roku przez Randy'ego Gardnera rekord w długości pozbawienia snu. Czterdzieści trzy lata temu osiągnięcie 17-letniego Amerykanina wpisano do Księgi rekordów Guinnessa, teraz jednak organizacja wycofała swoje poparcie dla tego typu projektów, twierdząc, że szkodzą one zdrowiu. Gardner uczestniczył w przeprowadzanym w San Diego naukowym eksperymencie studenckim. Tony Wright rozpoczął swoje zmagania z własnym organizmem 14 maja o 6 rano. Jego zachowanie można było obserwować za pośrednictwem kamer internetowych i przemysłowych. Specjalnie dla BBC Radio Cornwall Anglik prowadził też blog. Kiedy 25 maja o 6.15 przekroczył magiczną liczbę 264 godzin, w Studio Barze rozdzwoniły się telefony. Wright udzielił lokalnym mediom wielu wywiadów. Dziennikarze podkreślali, że ku zaskoczeniu wszystkich wolał przy tym stać niż siedzieć. Ostatecznie wytrzymał bez snu 266 godzin. Przestrzegał przy tym, jak sam mówi, diety człowieka pierwotnego z epoki kamiennej. Żywił się bananami, awokado, ananasami i orzechami i pił sok marchwiowy. Zgodnie z wynikami jego własnych badań, takie menu korzystnie wpłynęło na biochemię mózgu naczelnych i pozwoliło im osiągnąć pełnię rozwoju. Wright podkreśla, że podczas bicia rekordu czuł się dobrze. Przeżył tylko kilka chwil, kiedy jego mowa stała się niezrozumiała, a kolory wydawały się bardzo jaskrawe. Anglik wierzy, że różne części ludzkiego mózgu potrzebują różnej liczby godzin snu, dlatego przy odpowiednim przygotowaniu możliwe jest niespanie nawet przez kilka dni. Zastosowana dieta miała mu ponoć pomagać w łatwiejszym przełączaniu się z wykorzystywania jednej półkuli na drugą. Koniec końców zmęczony rekordzista udał się na zasłużony spoczynek.
- 1 odpowiedź
-
- pozbawienie snu
- niespanie
- (i 8 więcej)
-
Unia Europejska bada czy Google nie łamie europejskiego prawa dotyczącego prywatności. Na Starym Kontynencie jest ono bardziej restrykcyjne niż przepisy w USA. Unia ma zastrzeżenia do polityki Google’a, który dane o użytkownikach przechowuje nawet przez dwa lata. Google zapewnia, że odpowie na wszelkie zastrzeżenia EU przed końcem czerwca. Coraz bardziej rozbudowujący się koncern budzi coraz większe obawy. Firma bada aktywność własnych użytkowników, a że ma do zaoferowania coraz więcej usług, może zebrać dość dokładne dane na temat internautów. Ponadto Google kupuje też inne przedsiębiorstwa internetowe, które mają własne informacje dotyczące internautów. Istnieją obawy, że dane zgromadzone przez Google’a mogą zostać wykorzystane w sposób zagrażający prywatności użytkowników Internetu.
-
- Unia Europejska
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Atakujący dotychczas Skype’a robak Stration wziął obecnie na cel ICQ i MSN Messengera. Skype stał się platformą, której szkodliwy kod używa przeciwko starszym komunikatorom internetowym. Po zainfekowaniu Skype’a robak sprawdza, czy na komputerze nie zostały zainstalowane wymienione powyżej komunikatory i wysyła za ich pomocą informacje do osób znajdujących się na liście kontaktów użytkownika. Jedna z takich informacji brzmi: Popatrz na to. Co o tym sądzisz?. Przesyłany jest również link. Jeśli użytkownik da się nabrać i kliknie na odnośnik, a następnie zgodzi się na zainstalowanie pliku, jego maszyna zostanie zainfekowana. Stration nie jest zbyt niebezpiecznym robakiem, ale jest trudny do zwalczenia. W ciągu ostatniego roku miał on już setki wariantów. Jest znany też jako „Warezov” lub „Stratio”. Witryna, do której prowadzi link podawany w rozsyłanej informacji, zarejestrowana została w Chinach.
- 1 odpowiedź
-
Kanadyjscy uczeni doszli do wniosku, że niemowlęta potrafią odróżnić po samym wyglądzie twarzy, żę pokazana im osoba mówi w różnych językach. Co więcej, niemowlęta dwujęzycznych rodziców lepiej radzą sobie z takim zadaniem, niż monojęzycznych. Badania sugerują, że bodźce wzrokowe pomagają w nauce języka oraz stanowią potwierdzenie teorii, że dzieci przychodzą na świat przygotowane do nauczenia się różnych języków. Dzieciom pokazywano na ekranie telewizora twarz mówiącej osoby. Dźwięk był wyłączony. Maluchy szybko się nudziły oglądaniem, jednak okazało się, że gdy widoczna na ekranie osoba zaczynała mówić w innym języku niż dotychczas, maluchy znowu wykazywały zainteresowanie. Badania prowadzone przez Whitney Weikum z University of British Columbia w Vancouver bardzo spodobały się Laurze-Ann Petito. Prowadzi ona w Dartmouth College w USA badania nad językiem i rozwojem dzieci głuchych, które uczyły się języka migowego. Nigdy nie przypuszczaliśmy, że dzieci słyszące używają sygnałów wizualnych w tak niezwykły sposób – mówi Petito. Okazuje się, że zdolność do rozróżniania różnych języków po samym wyglądzie twarzy, dłużej utrzymuje się u dzieci dwujęzycznych rodziców. W wieku ośmiu miesięcy wciąż bardzo dobrze widzą, kiedy dana osoba zmienia język, w którym mówi. Dzieci rodziców monojęzycznych tracą tę zdolność w wieku sześciu miesięcy. Pokazuje nam to, że rozwój lingwistyczny dziecka jest ściśle związany ze środowiskiem. Jedynie wówczas, gdy ma ono do czynienia z więcej niż jednym językiem, jest w stanie przez dłuższy czas widzieć różnice w sposobie mówienia – stwierdziła Weikum.
-
- Whitney Weikum
- język
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy zaobserwowali, że delfiny mieszkające u wybrzeży Walii posługują się odmiennym dialektem niż ich pobratymcy żyjący w wodach zachodniej Irlandii. "Dialekty" występują także u innych gatunków zwierząt, chociażby u krów. Według Simona Berrowa z Shannon Dolphin and Wildlife Foundation, różne warunki środowiskowe mogą się przyczyniać do powstawania jedynych w swoim rodzaju zestawów wokalizacji. Berrow opiniował pracę Ronana Hickeya, studenta z Uniwersytetu Walijskiego w Bangor, który przeanalizował aż 1882 pogwizdywania zwierząt z ujścia rzeki Shannon oraz delfinów butlonosych zamieszkujących zatokę Cardigan. Wyodrębnił 32 kategorie dźwięków, 8 z nich występowało tylko u ssaków z wód Shannon. W przyszłości być może powstanie słownik języka delfinów.
-
- Simon Berrow
- warunki środowiskowe
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Prymatolodzy od dawna wiedzą, że ludzie, naczelne i inne małpy widzą czerwień. Zastanawiali się jednak, czy uzupełnienie gamy postrzeganych barw podyktowane było względami utylitarnymi, bo pomagało w wyszukiwaniu pożywienia, czy raczej chodziło o zdolność rozpoznawania nawet z dużych odległości bliskich osób o rudych włosach albo czerwonawej cerze. Najnowsze badania wykazały, że natura zadbała najpierw o wzbogacenie umiejętności łowieckich i zbierackich, a dopiero potem uczyniła z czerwieni silny bodziec seksualny (American Naturalist). Może się to wydawać dziwne, ale neurolodzy dopiero niedawno odkryli, że jaskrawe kolory mocno przyciągają zwierzęta. Wydaje się więc zasadne, że wyposażone w trójdzielne widzenie kolorów naczelne będą reagować silniej właśnie na takie superbarwy — wyjaśnia André Fernandez, biolog ewolucyjny z Ohio University. Poszukując korzeni rudych włosów, biolog zebrał dane dotyczące koloru skóry i włosów, barwnego widzenia oraz zwyczajów seksualnych 203 gatunków naczelnych. Następnie nałożył je na drzewo ewolucyjne. Zgodnie z filogenetyką, najpierw pojawiło się widzenie czerwieni, a dopiero potem rude włosy, czerwona skóra oraz złożone zasady dobierania się w pary. Dylemat naukowy z rodzaju jajka i kury został tym samym skutecznie wyeliminowany... Wiadomo, że jedzenie to konieczność, a pociąg do tego czy innego koloru włosów jest kwestią osobniczych preferencji.
- 2 odpowiedzi
-
- filogenetyka
- bodziec seksualny
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Amerykańskie Narodowe Instytuty Zdrowia (NIH) ogłosiły, że zaprzestaną hodowania szympansów do celów laboratoryjnych. Decyzję taką pochwalili obrońcy praw zwierząt. NIH uważa, że utrzymanie szympansów jest zbyt drogie, a ekolodzy mają nadzieję, że to początek procesu, który doprowadzi w ogóle do wykorzystywania tych zwierząt podczas eksperymentów medycznych. Obecnie w laboratoriach finansowanych przez NIH przebywa około 500 szympansów. Kolejne 90 żyje w specjalnym ośrodku dla zwierząt, które już nie są wykorzystywane w testach. Szympansy w niewoli mogą żyć nawet 60 lat, a utrzymanie ich w odpowiednich warunkach kosztuje przez ten czas nawet 500 000 dolarów. Dlatego też NIH postanowił zrezygnować z tych zwierząt. Obrońcy praw zwierząt od dawna krytykują wykorzystywanie ich w laboratoriach. Szczególną uwagę zwracają właśnie na los naczelnych, które, ze względu na olbrzymie podobieństwo do człowieka, najbardziej cierpią. Jedna z amerykańskich organizacji, która walczy o uwolnienie szympansów z laboratoriów, szacuje, że w USA do testów jest wykorzystywanych około 1300 tych zwierząt.
-
- eksperymenty
- laboratorium
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Stosując bodźce magnetyczne, amerykańscy naukowcy stymulowali wzrost nowych neuronów w powiązanych z pamięcią rejonach mózgu myszy. To duża szansa dla osób cierpiących na chorobę Alzheimera. Nowojorczycy zaprezentowali wyniki swoich badań na konferencji Amerykańskiej Akademii Neuronauk. Na razie lepiej się powstrzymać od huraoptymizmu, ponieważ wydaje się, że magnesy spowalniają chorobę, ale jej nie leczą. Trzeba też przeprowadzić badania z udziałem ludzi. U przedstawicieli naszego gatunku ważna struktura pamięciowa, hipokamp, znajduje się głębiej niż u gryzoni, nie ma więc pewności, czy zastosowanie omawianej techniki da zbliżone rezultaty. Przezczaszkowa stymulacja magnetyczna (transcranial magnetic stimulation — TMS) była do tej pory stosowana w leczeniu depresji, schizofrenii czy podczas rehabilitacji osób po przebytym udarze. Aparatura wykorzystuje zwój magnetyczny, który wytwarza w mózgu pole elektryczne, włączające lub wyłączające grupy neuronów. Wykraczając poza te zastosowania, doktorzy Fortunato Battaglia i Hoau-Yan Wang chcieli sprawdzić, jak TMS wpływa na wzrost neuronów. Przez 5 dni wdrażali terapię swojego pomysłu, a następnie sprawdzili, jak wpłynęła ona na mózg. Zaobserwowali znaczne natężenie procesu proliferacji, czyli namnażania, komórek macierzystych w zakręcie zębatym hipokampa, a także aktywację pewnego typu receptorów. W drugim studium wykazano, że ich aktywność spada u myszy i ludzi z alzheimeryzmem. TMS to metoda rehabilitacji, którą można zastosować także u pacjentów po wylewach. Stymulując nieuszkodzone obszary, da się je zmusić do wytężonej pracy i przejęcia funkcji regionów zniszczonych.
-
- Fortunato Battaglia
- zakręt zębaty hipokampa
- (i 8 więcej)
-
Michael Hara, wiceprezes ds. relacji z inwestorami firmy Nvidia, powiedział, że przygotowywany przez jego firmę procesor graficzny G92 będzie charakteryzował się mocą obliczeniową rzędu jednego teraflopsa (bilion operacji zmiennoprzecinkowych na sekundę). Z nieoficjalnych pogłosek wynika, że G92 ma trafić na rynek w czwartym kwartale bieżącego roku. Pogłoski te są o tyle uzasadnione, że jak dotąd Nvidia pokazywała swoje najnowsze i najmocniejsze procesory właśnie pod koniec roku, a wiosną na rynek trafiały ich mniej wydajne i tańsze wersje. Najnowsza kość Nvidii będzie konkurowała na rynku nie tylko z układami R6xx ATI, ale również z przyszłymi R7xx.
-
- procesor graficzny
- teraflops
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jeśli chcesz spłodzić dziecko, zajmij się tym przed wyjazdem na wakacje na słoneczną Ibizę. Australijscy naukowcy z Bourn Hall Clinic w Cambridgeshire przestrzegają, że zbyt długie opalanie się w dopasowanych kąpielówkach zmniejsza liczbę plemników w spermie i skraca czas ich przeżycia. Inni eksperci mają co do tego wątpliwości. Podkreślają, że jeśli tak rzeczywiście jest, ludzie z gorących stref klimatycznych powinni mieć duże problemy z rozmnażaniem się. Zwracają jednak uwagę na możliwość uszkodzenia DNA męskich gamet wskutek przegrzania moszny. Dla wielu par wyjazd na wakacje to szansa na całkowite zrelaksowanie się, a to z pewnością zwiększa szanse poczęcia dziecka. Z drugiej jednak strony plemniki dojrzewają przez 8 tygodni i w tym okresie są niezwykle wrażliwe na zmiany temperatury. Budowa i umiejscowienie jąder umożliwiają chłodzenie, dlatego zamykanie ich ciasnej bieliźnie, np. kąpielówkach, i podgrzewanie to krok wbrew naturze. Dr Thomas Mathews, dyrektor medyczny Bourn Hall, podkreśla, że wśród zgłaszających się do placówki pacjentów można zaobserwować efekt pór roku. Na pierwszej wizycie sperma ma prawidłowe parametry, a na drugiej, za pół roku, liczebność plemników okazuje się mniejsza. Mathews podkreśla, że od dawna wiadomo, iż wystawianie przez dłuższy czas jąder na oddziaływanie wysokich temperatur prowadzi do spadku liczebności plemników. W latach 50. zwyczaj regularnego kąpania się w gorącej wodzie uważano za zgubny. Australijczycy zaobserwowali, że podgrzanie jąder u zwierząt skutkowało śmiercią komórek płciowych, co jest równoznaczne ze spadkiem liczby plemników w spermie. Te plemniki, którym udawało się przeżyć, były natomiast mniej mobilne, a więc w mniejszym stopniu zdolne do zapładniania.
-
- dr Thomas Mathews
- Bourn Hall Clinic
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dell pokazał jeden z najdroższych pecetów w swojej ofercie. Maszyna XPS 720 H2C powstała z myślą o fanatycznych miłośnikach gier komputerowych. Jej cena rozpoczyna się od 5999 dolarów. Komputer korzysta z podkręconego do 3,46 GHz czterordzeniowego procesora Intel Core 2 Extreme QX6700, dwóch podkręconych kart GeForce 8800 GTX i 2 gigabajtów 1066-megahercowej pamięci DDR2 firmy Corsair. Za utrzymanie odpowiedniej temperatury odpowiada system chłodzenia wodnego. Producent zastosował również czytnik Blu-ray, dwa dyski twarde WD Raptor o pojemności 160 gigabajtów każdy, kartę dźwiękową Sound Blaster X-Fi XtremeMusic oraz monitor LCD 2407WFP o przekątnej 24 cali. Komputer sprzedawany jest z preinstalowanym systemem Windows Vista. Osoba niezadowolona z takiej konfiguracji może, oczywiście za dodatkową opłatą, kupić mocnej przetaktowany procesor, większy LCD, dodać pamięci operacyjnej czy dołożyć kartę PhysX z procesorem fizycznym.
-
- X-Fi
- GeForce 8800 GTX
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Japończycy zostali okrzyknięci najlepszymi turystami świata. W rankingu najmilszych globtroterów za nimi uplasowali się Amerykanie i Szwajcarzy. Listę sporządzono na podstawie odpowiedzi 15 tys. europejskich hotelarzy. Sondaż przeprowadzono dla turystycznej witryny internetowej Expedia. Mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni doceniono za schludność i uprzejmość. Następnych na liście Amerykanów wyprzedzili aż o 35% głosów! Szwajcarów opisywano jako ludzi spokojnych i dbających o innych. Za najgorszych turystów uznano: 1. Francuzów, 2. Hindusów, 3. Chińczyków, 4. Rosjan oraz 5. Brytyjczyków. Ci ostatni zasłużyli sobie na niezbyt pochlebną opinię hałaśliwością, śmieceniem i bezczelnością. Zarówno jednak oni, jak i Rosjanie, a także lubiani Amerykanie są witani z otwartymi ramionami, ponieważ na wakacje wydają spore sumy pieniędzy. W sondażu oceniano nie tylko zachowanie i zasobność portfeli, ale także strój. Za najgorzej ubranych turystów uznano rodaków George'a W. Busha, tuż za nimi umiejscowiono Anglików.
-
- globtroter
- ranking
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Amerykańska projektantka i grafik Fiona Carswell wpadła na pomysł stroju kąpielowego, który ostrzega przed rakiem skóry. Malignant Mole Bikini w cieniu i przez jakiś czas na słońcu wygląda jak zwykły komplet, ale pod wpływem promieni ultrafioletowych zaczynają się na nim pojawiać zmiany do złudzenia przypominające czerniaka złośliwego. Kiedy bikini pokryje się ciemnymi punktami, to znak, że trzeba posmarować się balsamem z filtrem albo posiedzieć przez jakiś czas pod parasolem, drzewem czy w kawiarni. To projekt zza oceanu, ale doskonale wpisuje się w europejską akcję konsorcjum GenoMEL, badającą stosunek mieszkańców różnych części globu do opalania i nowotworów skóry, czyli psychologię raka.
-
- cień
- promieniowanie ultrafioletowe
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Koreańscy naukowcy wynaleźli czujnik, który pozwala na wykonywanie zdjęć w niemal zupełnych ciemnościach, bez konieczności używania lamp błyskowych. Dzięki urządzeniu autorstwa Koreańskiego Instytutu Technologii Elektronicznej możliwe będzie np. robienie zdjęć w teatrach. Początkowo czujniki trafią najprawdopodobniej do telefonów komórkowych kamer przemysłowych i kamer stosowanych w pojazdach i pokazujących z tyłu. Do wykonania jasnego zdjęcia dobrej jakości nowemu sensorowi wystarczy oświetlenie o mocy 1 luksa. Odpowiada to oświetleniu fotografowanego obiektu jedną świeczką z odległości 1 metra. Koreańczycy informują, że ich czujnik jest 2000 razy bardziej wrażliwy na światło niż dotychczas stosowane rozwiązania. Układ SMPD (Single Carrier Modulation Photo Detector) powstał kosztem 10,5 miliona dolarów, a prace nad nim trwały przez cztery lata. Jego twórcy nie zdradzają kiedy trafi on na rynek, ani ile będzie kosztował. Informują jedynie, że roczna sprzedaż SMPD może osiągnąć wartość 2,2 miliarda dolarów.
-
Jak się okazuje, myszka komputerowa niejedno ma imię. Może na przykład nazywać się MagicMouse, być montowana do palca i poruszać się w trzech wymiarach. Takie właśnie urządzenie wymyśliła piątka amerykańskich studentów z Worcester Polytechnic Institute. Użytkownik nowatorskiej myszki zakłada ją na palec jak pierścionek i poruszając dłonią we wszystkich kierunkach steruje kursorem na ekranie. Miniaturowa myszka komunikuje się za pomocą ultradźwięków z odbiornikiem, który określa jej pozycję i wysyła dane do komputera. MagicMouse znakomicie ułatwia pracę. Przybliżanie czy oddalanie odbywa się dzięki zbliżeniu i oddaleniu dłoni od odbiornika. Jednocześnie można poruszać dłonią przesuwając kursor. Dzięki temu np. podczas pracy z mapami użytkownik może w tym samym momencie powiększyć interesujący go obszar i jednocześnie przesunąć kursor w inny punkt ekranu. Mysz pozwala też na znacznie łatwiejsze niż dotychczas manipulowanie obiektami podczas pracy z aplikacjami CAD. Twórcy nowego urządzenia podkreślają, że nawet podczas pracy z takimi programami jak edytory tekstów czy przeglądarki internetowe, MagicMouse pozwala na bardziej intuicyjną pracę. Studenci oparli swój pomysł na czynniku TDOA (time difference of arrival – czasowa różnica odebrania sygnału), na którym bazuje też np. GPS. Pięć czujników co 16 milisekund odbiera sygnał z myszki i, porównując opóźnienia sygnału w każdym z nich, określa jej dokładną pozycję. Największym problemem było zmniejszenie myszy tak, by mieściła się na palcu. W końcu udało się stworzyć urządzenie o powierzchni 6,5 centymetra kwadratowego, które waży mniej niż 10 gramów. Zasilane jest ono litowo-polimerową baterią, która wystarcza na dwa tygodnie nieprzerwanej pracy. Później należy ją ponownie załadować. Koszty zbudowania prototypu wyniosły 155 dolarów. WPI udostępniło film, na którym widać myszkę w akcji.
-
- ultradźwięki
- czujnik
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Gadał dziad do obrazu, a obraz ani razu. Tak mówi przysłowie, jednak Ignazio Mottola, pracownik studia Bartproject, skonstruował interaktywną instalację Viso, która wygląda jak portret kobiety i reaguje na zachowanie przyglądającego się mu człowieka. Przy realizacji projektu z Motollą współpracował malarz Gregorio Rigotti. Obaj panowie mają nadzieję, że ich wspólne dzieło znajdzie zastosowanie w miejscach publicznych i stanie się swego rodzaju ozdobą, formą reklamy czy edukacji. Z daleka obserwator widzi zarys twarzy kobiety: kosmyki włosów, oczy, usta oraz uszy. Wyrazy twarzy losowo się zmieniają, by dać wrażenie kontaktu z czymś żywym. Kiedy widz zaczyna się przybliżać, buzia podąża za nim jak odbicie w lustrze. Jej oczy przesuwają się z lewa na prawo bądź na odwrót, zależnie od ruchów wykonywanych przez zaciekawioną osobę. Jeśli zaczyna ona coś mówić, wirtualna nieznajoma porusza ustami, jak gdyby szeptała coś po cichu. Gdy obserwator zdecyduje się na dotknięcie twarzy, wszystkie jej części reagują na to. Po dotknięciu nosa obraz się wygasza. Przez jakiś czas, który można regulować, widać na nim tylko kwiaty. Ludzie zazwyczaj starają się nacisnąć inne miejsce, które na powrót włączyłoby portret, ale tak naprawdę nie mają na to żadnego wpływu. Po pewnym czasie pierwotny widok wraca samoczynnie. Instalacja wyposażona jest w dwa czujniki ruchu, dotykowy ekran LCD oraz mikrofon. Za oprawioną jak prawdziwy obraz Viso znajduje się komputer.
- 1 odpowiedź
-
- Ignazio Motolla
- Bartproject
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Antigua i Barbuda, karaibskie państewko o powierzchni zaledwie 443 kilometrów kwadratowych, szuka sojuszników w walce z USA. Spór może zakończyć się dla Stanów Zjednoczonych poważnymi konsekwencjami – Antigua i Barbuda oraz jej ewentualni sojusznicy mogą zezwolić na dowolne kopiowanie własności intelektualnej chronionej przez amerykańskie prawo. W 12-letniej historii Światowej Organizacji Handlu (WTO) nie zdarzyło się jeszcze, by tak małe państwo wniosło swoją sprawę pod jej obrady. Spór wybuchł pełną mocą w marcu bieżącego roku. Wówczas to Światowa Organizacja Handlu orzekła, że USA nie mają prawa rozciągać swoich przepisów dotyczących kasyn internetowych na inne kraje. Dla Antigui i Barbudy sprawa jest o tyle ważna, że kraj ten, chcąc uniezależnić swoją gospodarkę od turystyki, rozwija usługi internetowe. Istnieją w nim 32 licencjonowane kasyna internetowe. Tymczasem, wskutek działań rządu USA, obroty online’owych kasyn w tym niewielkim państewku spadły w ostatnim czasie o niemal 90% (z 1 miliarda do 130 milionów USD). Stany Zjednoczone uznały internetowe kasyna za nielegalne i starają się na wszelkie sposoby uniemożliwić własnym obywatelom korzystanie z kasyn znajdujących się w innych krajach. W ten sposób nie tylko rozciągają swoje prawo na inne kraje, ale stosują różną miarę do różnych rodzajów hazardu, gdyż nie zakazują jednocześnie obstawiania zagranicznych wyścigów koni czy psów. WTO oświadczyło w marcu, że działania Stanów Zjednoczonych są nielegalne. Waszyngton stwierdził, że nie dostosuje się do wyroku WTO i rozpoczął działania mające na celu... zmianę międzynarodowych zobowiązań, które podpisał podczas zakładania tej organizacji. Co więcej USA oświadczyły, że nie mają zamiaru wypłacać żadnych odszkodowań. Zgodnie z prawem międzynarodowym należą się one państwom, które ucierpiały wskutek jednostronnej zmiany traktatów. Jednak Waszyngton twierdzi, że w dokumentach z początku lat 90. nie ma mowy o internetowych kasynach, więc odszkodowania się nikomu nie należą. Antigua i Barbuda zastanawia się czy, skoro USA nie przestrzegają prawa tego kraju, jest zobowiązana do przestrzegania praw USA dotyczących własności intelektualnej. Jeśli jej władze dojdą do wniosku, że nie mają takiego obowiązku, mogą zezwolić na legalne kopiowanie programów komputerowych, filmów czy muzyki produkowanych w USA.
-
- kasyno internetowe
- Światowa Organizacja Handlu
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Badacze z University of Warwick zbadali wpływ orientacji seksualnej na wyniki osiągane w zadaniach angażujących wyobraźnię przestrzenną. Okazało się, że nie pozostaje ona bez znaczenia, ale u wszystkich, bez względu na płeć i preferencje, wiek pogarsza rezultaty. Naukowcy z Warwick współpracowali z BBC przy zbieraniu danych od ponad 198 tys. osób w wieku od 20 do 65 lat. Znalazło się wśród nich 88.509 kobiet i 109.612 mężczyzn. Tak jak oczekiwano, panowie wypadali lepiej w zadaniach polegających np. na obracaniu w umyśle różnych obiektów. Nie ma znaczenia, że nie były to prawdziwe przedmioty, ponieważ w obu przypadkach wykorzystywane są dokładnie te same umiejętności. Panie pobiły natomiast konkurentów na głowę w testach słownych i zapamiętywaniu lokalizacji obiektów. W wielu zadaniach wystąpiły różnice związane z orientacją seksualną. Oto jeden z przykładów: "punktacja" uzyskana w obracaniu obiektu w głowie. Podajemy wyniki uporządkowane od najlepszych do najgorszych: Heteroseksualni mężczyźni;Biseksualni mężczyźni;Homoseksualni mężczyźni;Homoseksualne kobiety;Biseksualne kobiety;Heteroseksualne kobiety. Ogólnie rzecz biorąc, w zadaniach, gdzie jedna z płci ma widoczną przewagę, osoby heteroseksualne tejże płci wypadały lepiej od nieheteroseksualnych. Jeśli w czynnościach danego typu jakaś płeć jest gorsza, osoby bi- i homoseksualne osiągały lepsze wyniki od heteroseksualnych. Zdolności intelektualne ulegały szybszej deterioracji u mężczyzn niż u kobiet. Orientacja seksualna nie miała wpływu na tempo spadku sprawności umysłowej (Archives of Sexual Behaviour).
-
- zadania
- wyobraźnia przestrzenna
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Google zainwestował 3,9 miliona dolarów w nowo powstałą firmę... biotechnologiczną. Współzałożycielem przedsiębiorstwa 23andMe jest żona Siergieja Brina, współzałożyciela Google’a. Wśród innych inwestorów firmy Anne Wojcicki znaleźli się New Enterprises Associates, Mohr Davidow Ventures i gigant biotechnologiczny Genentech. Szef Genentecha, Arthur Levinson, jest członkiem zarządu Google’a i potrzebny był dodatkowy audyt, który miał stwierdzić, czy nie doszło do konfliktu interesów. Zdaniem przeprowadzających audyt transakcja została przeprowadzona bez naruszania jakichkolwiek przepisów. Żadnych szczegółów na jej temat nie ujawniono.
- 1 odpowiedź
-
- Anne Wojcicki
- Siergiej Brin
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy z Mid Sweden University opracowali urządzenie wykorzystujące kolorowe promienie rentgenowskie. Oznacza to wiele korzyści dla dających się prześwietlić pacjentów. Po pierwsze, stosowano by o połowę mniejsze dawki promieniowania. Po drugie, uzyskiwano by obraz o wiele wyższej rozdzielczości i więcej kolorów o lepszej jakości. Po trzecie, co na pewno ucieszy zarówno chorych, jak i onkologów, guzy stawałyby się widoczne na wcześniejszych etapach rozwoju. Medipix ma także służyć pomocą stomatologom i badaczom określającym gęstość różnych materiałów. Kolorowe cyfrowe promienie X bazują na technologii dobrze znanej fizykom jądrowym, którzy poszukują nowych cząstek elementarnych. Największym wyzwaniem było ponoć skonstruowanie aparatu, miniaturowej wersji urządzenia stosowanego przez "nukleonaukowców". Rozmiar pojedynczej komórki w czujniku aparatu nie może być większy niż 55x55 mikrometrów, w dodatku elektronika musi być odporna na oddziaływanie promieni rentgenowskich. Szwedzi rozwiązali te problemy konstrukcyjne. W tym roku mają się ukazać 3 rozprawy na ten temat ich autorstwa.
- 1 odpowiedź
-
- Mid Sweden University
- dawka promieniowania
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami: