Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'niemowlę' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 16 wyników

  1. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że obecnie probiotyki występują w wielu produktach. Ostatnio zespół z Wake Forest Baptist Medical Center zidentyfikował jednak "dość nietypowe" ich źródło: zużyte pieluszki. Naukowcy opracowali probiotyczny koktajl z szczepów bakterii jelitowych z kału niemowląt. Wg nich, mogą one pomóc w zwiększeniu produkcji krótkołańcuchowych kwasów tłuszczowych (ang. short-chain fatty acids, SCFAs). Krótkołańcuchowe kwasy tłuszczowe są kluczowym elementem dobrego zdrowia jelit [dzieje się tak, bo m.in. odżywiają wyściółkę jelit, zmniejszają stan zapalny i pomagają w kontroli apetytu]. Ludzie z cukrzycą, otyłością, chorobami autoimmunologicznymi i nowotworami mają często mniej SCFAs. Zwiększenie ich stężenia może pomóc w zachowaniu lub odtworzeniu normalnego środowiska jelitowego i, miejmy nadzieję, w poprawie stanu zdrowia - podkreśla dr Hariom Yadav. Dostrzegając lukę we wcześniejszych badaniach, ekipa z Wake Forest Baptist Medical Center postanowiła się zająć wpływem szczepów probiotyków pozyskiwanych z próbek kału zdrowych osób. Dzieci są zazwyczaj całkowicie zdrowe i z oczywistych względów nie cierpią na choroby związane ze starzeniem, np. cukrzycę [...]. Ich kał jest zaś [ogólnie i] łatwo dostępny. W ramach badań Yadav i inni pobierali próbki kału z pieluszek 34 zdrowych niemowląt. Po wyizolowaniu, charakteryzacji i potwierdzeniu bezpieczeństwa pochodzących z przewodu pokarmowego szczepów Lactobacillus i Enterococcus o właściwościach probiotycznych, Amerykanie wybrali z 321 analizowanych 10 najlepszych szczepów. Później myszom podawano pojedynczą dawkę albo serię pięciu dawek koktajlu 10 szczepów. Tę samą mieszaninę probiotyków w takich samych dawkach wprowadzono również do pożywki z ludzkim kałem. Okazało się, że zarówno u myszy, jak i w medium pojedyncza dawka i układ 5-dawkowy modulowały mikrobiom jelitowy i zwiększały produkcję SCFAs. Nasze badania zapewniają dowody, że probiotyki pochodzenia ludzkiego mogą zostać wykorzystane w interwencji bioterapeutycznej na choroby związane z dysbiozą i zmniejszoną produkcją SCFAs w przewodzie pokarmowym. « powrót do artykułu
  2. Po raz pierwszy w historii pojawiła się szczepionka przeciwko malarii, którą można z powodzeniem stosować u niemowląt. To niezwykle ważne wydarzenie, gdyż malaria jest jednym z największych zabójców mieszkańców Czarnego Lądu. Każdego roku umiera na tę chorobę milion osób. Aż 90% stanowią dzieci w wieku poniżej 5. roku życia. Dla afrykańskich dzieci właśnie przeżycie pierwszych 5 lat jest największym wyzwaniem. W obecnej chwili trwają prace nad dziesiątkami szczepionek przeciwko malarii, jednak tylko RTS,S wykazała swoją skuteczność podczas testów w „warunkach polowych”. Co więcej testy kliniczne w Mozambiku pokazały, że można ją stosować bezpiecznie również u najmłodszych. Szczepionka autorstwa GlaxoSmithKline chroni ludzi na dwa sposoby. Po pierwsze, stymuluje ona produkcję przeciwciał, gdy tylko osoba zostanie ugryziona przez komara, który jest nośnikiem malarii. Po drugie pobudza produkcję komórek odpornościowych T, które zabijają pierwotniaki przenoszące malarię, gdy dotrą one do wątroby, gdzie dojrzewają i się rozmnażają. Po raz pierwszy przydatność szczepionki sprawdzono w 2004 roku. Okazało się, że u dzieci w wieku 1-4 lat, którym ją podano, zapadalność na ciężką postać malarii zmniejszyła się o 50%. Naukowcy chcieli jednak sprawdzić ją na jeszcze młodszych dzieciach, gdyż one szczególnie są narażone na atak choroby. Pedro Alonso i jego koledzy z Uniwersytetu w Barcelonie, zaszczepili RTS,S 94 niemowlęta w wieku 10, 14 i 18 tygodni. Grupa kontrolna otrzymała szczepionkę przeciwko żółtaczce zakaźnej typu B. Okazało się, że u dzieci zaszczepionych RTS,S nie wystąpiło więcej efektów ubocznych, niż u maluchów poddawanych tradycyjnym szczepieniom. Natomiast zagrożenie malarią spadło u nich o 65 procent. Specjaliści są pod wrażeniem skuteczności szczepionki. Tym bardziej, że system immunologiczny niemowląt jest wciąż niewykształcony i np. niektórych szczepionek nie można podawać dzieciom, które nie ukończyły 6. miesiąca życia. W związku z udanymi pierwszymi eksperymentami GlaxoSmithKline rozpocznie w przyszłym roku testy na szerszą skalę. Obejmą one 16 000 dzieci w siedmiu afrykańskich krajach. Jeśli eksperyment się powiedzie, to firma wystąpi w 2011 roku o zgodę na rozprowadzanie swojej szczepionki. RTS,S ma jednak kilka wad, a jedną z ważniejszych jest wysoki koszt jej wytworzenia. Jednak jest to pierwsza w historii szczepionka, która skutecznie chroni najmłodszych przed malarią.
  3. Chłopcy, którzy w ciągu pierwszych sześciu miesięcy życia szybko przybierają na wadze, wcześniej osiągają dojrzałość płciową. Jako młodzi dorośli są też wyżsi, mają bardziej rozwiniętą muskulaturę, wyższy poziom testosteronu i są silniejsi. W porównaniu do rówieśników, przeżywają inicjację seksualną w młodszym wieku i częściej przyznają się do współżycia w ubiegłym miesiącu, co oznacza większą liczbę partnerek w ciągu życia. Naukowcy z Northwestern University uważają, że wszystkie te zjawiska można wyjaśnić, odwołując się do działania testosteronu. Większość ludzi nie ma świadomości, że w pierwszym półroczu życia niemowlęta płci męskiej produkują w przybliżeniu tyle samo testosteronu, co dorosły mężczyzna. Przyglądaliśmy się przyrostowi wagi w tym szczególnym okienku czasowym wczesnego rozwoju, ponieważ w tym wieku poziom hormonu płciowego jest bardzo wysoki i pomaga w ukształtowaniu różnic między mężczyznami a kobietami – wyjaśnia autor studium antropolog prof. Christopher W. Kuzawa. Chłopcy, którzy szybko przybierają na wadze w 6-miesięcznym okresie, nie muszą się zmagać ze stresem żywieniowym. To dowód na to, że losy zdrowotne, a także losy podbojów miłosnych nie są zdeterminowane wyłącznie odziedziczonymi po przodkach genami. Jak można się było spodziewać, w ramach studium z udziałem Filipińczyków ustalono, że przeciętny mężczyzna był wyższy i bardziej muskularny od kobiet, a zakres różnic wydawał się wynikiem jakości odżywiania w pierwszych 6 miesiącach życia niemowlęcia płci męskiej. Od wielu lat zadajemy sobie pytanie, jak ważne są dziedziczność i środowisko jako czynniki wpływające na to, kim się stajemy. W ciągu ostatnich 20 lat dowiedzieliśmy się sporo o procesie zwanym plastycznością rozwoju, czyli sposobach reagowania organizmu na wydarzenia – np. stres i odżywienie - wczesnych etapów życia [plastyczność rozwoju polega na zmianie ekspresji poszczególnych genów płodu, przez co niekorzystne warunki środowiskowe ograniczają ich udział w prawidłowym rozwoju]. Wczesne doświadczenia mogą mieć permanentny wpływ na rozwój ciała, a ich efekty będą widoczne nawet w dorosłości. Istnieje dużo dowodów, że zjawisko to kształtuje ryzyko różnych chorób, takich jak zawał serca, cukrzyca i nadciśnienie [...]. Zespół Kuzawy wykazał, że męskie cechy (wzrost, masa mięśniowa i stężenie testosteronu) jako przeciwieństwo cech chorobowych także mają związek z plastycznością rozwoju. Innym sposobem rozumienia tego zjawiska jest stwierdzenie, że różnice międzypłciowe nie są trwale wdrukowane, ale podlegają wpływowi środowiska, zwłaszcza odżywiania. W studium uwzględniono 770 Filipińczyków w wieku od 20 do 22 lat, których losy śledzono przez całe życie. Wyniki wspólnych dociekań akademików z USA i Filipin opublikowano na łamach pisma Proceedings of the National Academy of Sciences.
  4. U niemowląt z niskim stężeniem hormonu stresu kortyzolu w ślinie na późniejszym etapie życia rozwija się mniej alergii. Wyniki badań zespołu z Karolinska Institutet ukazały się w grudniowym numerze Journal of Allergy and Clinical Immunology. W ostatnich dziesięcioleciach liczba przypadków dziecięcych alergii znacznie wzrosła, zwłaszcza na Zachodzie. Uznaje się, że odpowiada za to kombinacja czynników środowiskowych i związanych ze stylem życia, która występuje w czasie ciąży i we wczesnym dzieciństwie. Czynniki psychologiczne i hormon stresu kortyzol są związane z chorobami alergicznymi. Nasze studium wykazało, że dzieci, u których w niemowlęctwie występuje niskie stężenie kortyzolu w ślinie, w porównaniu do rówieśników, rzadziej chorują na alergie w 1.-2. roku życia - wyjaśnia dr Fredrik Stenius. Wcześniej szwedzki zespół opisał związek między antropozoficznym stylem życia (wg Steinera) a niższą zachorowalnością na alergie u dzieci w wieku szkolnym. Teraz natrafiliśmy na ślad podobnej korelacji w rodzinach niemowląt, które hołdują tym samym zasadom. Takie maluchy mają niższy poziom kortyzolu. W Szwecji ludzie prowadzący antropozoficzny tryb życia spożywają pokarmy zawierające dużo kwasu mlekowego, np. kiszone warzywa i jogurty, nie szczepią dzieci - wyjątkiem są polio i tężec (na odrę choruje ponad połowa takich maluchów) - preferują karmienie piersią oraz unikają zażywania antybiotyków czy leków przeciwbólowych. Ekipa Steniusa oceniała związek między poziomem kortyzolu w ślinie w 6. miesiącu życia a objawami alergii w pierwszych 2 latach życia. Próbki śliny pobrano od 203 półrocznych niemowląt. Poza tym w wieku 6, 12 i 24 miesięcy pobierano próbki krwi, które następnie analizowano pod kątem specyficznych przeciwciał IgE. Dane nt. symptomów alergii uzyskano w czasie kilkakrotnego badania. Związek między stężeniem kortyzolu w ślinie w niemowlęctwie a uwrażliwieniem alergicznym i alergiami wskazuje na rolę zmiany działania osi podwzgórze-przysadka-nadnercza w etiologii tego typu chorób.
  5. Nawet podczas snu obszary słuchowe mózgu śpiącego niemowlęcia przetwarzają bodźce i odmiennie reagują na dźwięki wydawane przez ludzi oraz inne obiekty, a także na przejawy emocji o różnym znaku. Nasze badania sugerują, że niemowlęca kora skroniowa jest dużo bardziej dojrzała niż wcześniej wspominano. Na tak wczesnym etapie rozwoju rzadko widzi się wyspecjalizowane rejony - podkreśla dr Evelyne Mercure z Królewskiego College'u Londyńskiego. Brytyjczycy cieszą się, że ich najnowsze studium pozwoli lepiej zrozumieć wpływ środowiska społecznego na rozwój niemowląt, ale również odnieść rozwój do późniejszych zaburzeń komunikacji społecznej. Ludzki głos jest ważną wskazówką społeczną, co może wyjaśnić, czemu mózg tak wcześnie zaczyna go przetwarzać. To zjawisko reprezentuje pierwszy etap rozwoju kontaktu społecznego i nauki języka - uważa dr Anna Blasi. Zespół prof. Declana Murphy'ego posłużył się funkcjonalnym rezonansem magnetycznym, by sprawdzić, jak mózg śpiących dzieci reaguje na dźwięki. W eksperymencie wzięło udział 21 niemowląt w wieku od 3 do 7 miesięcy. Na początku naukowcy porównali reakcję mózgów na ludzkie niewerbalne wokalizacje, np. kaszel czy kichnięcia, oraz na inne znane dzieciom dźwięki, np. wydawane przez zabawki lub płynącą wodę. Okazało się, w zależności od typu bodźca (źródło ludzkie lub nieożywione) silniejsza reakcja występowała w innych rejonach mózgu dziecka; z podobnym zjawiskiem mamy do czynienia w przypadku mózgu dorosłego czuwającego człowieka. W kolejnym etapie analizowano odpowiedzi mózgu na przejawy pozytywnych oraz negatywnych uczuć (w tym śmiech i płacz) oraz dźwięki neutralne emocjonalnie. Mózgi dzieci reagowały podobnie na dźwięki neutralne i sugerujące radość (aktywacji ulegały m.in. zakręt skroniowy środkowy czy zakręt czołowy przyśrodkowy), ale w przypadku dźwięków świadczących o smutku (płaczu) dodatkowo występowało nasilone pobudzenie wyspy i zakrętu prostego. Murphy pociesza wszystkich rodziców, którym zdarzyło się np. kłócić przy śpiącym niemowlęciu. Wg naukowca, negatywne emocje nie muszą niekorzystnie wpływać na niemowlę; w takich okolicznościach mózg może przecież ćwiczyć swoje możliwości w zakresie różnicowania emocji. Czemu mózgi śpiących dzieci reagują na dźwięki z otoczenia? Murphy uważa, że regiony konieczne do przeżycia są wyspecjalizowane i aktywne już na bardzo wczesnym etapie rozwoju. W ich przypadku doświadczenie poporodowe nie jest już tak bardzo potrzebne. Studium brytyjskich akademików potwierdziło, że niemowlęta potrafią wyekstrahować z ludzkiej mowy drobne szczególiki. Co ciekawe, właściwie za każdym razem reagują jak dorośli czuwający ludzie. Obecnie zespół z Królewskiego College'u Londyńskiego prowadzi badania dotyczące mózgów dzieci, u których rodzeństwa zdiagnozowano autyzm.
  6. Z prywatnością naprawdę musimy się pożegnać. I to z własnej winy. Ostatnie badania wykazały bowiem, że aż 82% dzieci, które nie ukończyły 2. roku życia, jest już obecnych w sieci. Firma AVG prowadziła swoje badania w 10 krajach. Dowiadujemy się z nich, że istnienie znakomitej większość niemowląt i małych dzieci zostaje odnotowane w internecie. Witryny takie jak Facebook czy Flickr są pełne zdjęć pociech, które umieszczają tam dumni krewni. Najczęściej nieletni trafiają do internetu w USA, gdzie rodzice zamieszczają w internecie fotki 92% dzieci, które nie ukończyły jeszcze 2. roku życia. Na drugim miejscu znalazła się Nowa Zelandia (91% dzieci "trafia" do internetu), a następne są Kanad i Australia (po 84%). Badano też Wielką Brytanię, Francję, Niemcy, Hiszpanię i Włochy. A jedynym krajem, w którym wspomniany odsetek wynosił mniej niż 50% była Japonia. Co ciekawe, tylko 33% fotografii umieszczały matki. Większość była publikowana przez innych członków rodziny, co znakomicie utrudnia kontrolę nad tymi fotografiami. Jednocześnie ułatwiono pracę złodziejom tożsamości, gdyż wraz ze zdjęciami ujawniane są istotne dane osobowe, takie jak daty urodzin, imiona i nazwiska dzieci czy nazwiska panieńskie matek. Informacje te przestępcy mogą wykorzystać do założenia konta bankowego czy wzięcia kredytu.
  7. Psycholodzy z Yale University twierdzą, że już półroczne dzieci dokonują ocen moralnych, co oznacza, że rodzimy się z wbudowanym w mózg kodeksem etycznym. Zespół profesora Paula Blooma z Centrum Psychologii Poznawczej Niemowląt traktował zdolność różnicowania pomocnych i niepomocnych zachowań jako wskaźnik osądu moralnego. Wyniki uzyskane przez Amerykanów przeczą m.in. teorii Zygmunta Freuda, że rodząc się, istoty ludzkie są amoralnymi zwierzętami. Zamiast tego Bloom przekonuje, że coraz większa liczba dowodów świadczy o tym, że pewne wyczucie dobra i zła jest wrodzone. W jednym z eksperymentów niemowlętom w wieku od 6 do 10 miesięcy wystawiano "sztukę" kukiełkową z drewnianymi kształtami z oczami w rolach głównych. Czerwona kula wspinała się na wzgórze, a żółty trójkąt pomagał jej, stając z tyłu i popychając. Niekiedy kuli przeszkadzał niebieski kwadrat, który spychał ją w dół. Po obejrzeniu przedstawienia co najmniej sześć razy dzieci proszono o wybranie postaci. Ponad 80% maluchów zdecydowało się na bohatera pozytywnego. Szef akademików podkreśla, że nie był to ledwie zauważalny trend statystyczny, co mogłoby podważyć zasadność wysnuwanych wniosków. W innym eksperymencie niemowlęta przyglądały się psu-maskotce, który próbował otworzyć pudełko. Pomagał mu jeden pluszowy miś, podczas gdy inny utrudniał sprawę, siadając na wieku. Po przynajmniej 6-krotnym obejrzeniu historii dzieci ponownie miały wybrać jedną z zabawek. Znów większość wybrała pomagającego niedźwiadka. W ostatniej wersji eksperymentu zabawkowy kot bawił się piłką. Po jego bokach znajdowały się dwa króliki: uczynny i złośliwy. Ten pierwszy podawał uciekającą piłkę, a drugi kradł ją i brał nogi za pas. Kiedy pięciomiesięcznym brzdącom pozwolono wybrać króliczka, obyło się bez niespodzianek, gdyż gros z nich optowało za pomocnym zwierzęciem. Inni psycholodzy są dość sceptycznie nastawieni do wniosków kolegów z Yale. Uważają, że nastawienie dorosłych mogło wpłynąć na sposób interpretowania zachowań niemowląt, poza tym uczymy się od dnia narodzin, więc kodeks moralny wcale nie musi być wbudowany w nasz mózg.
  8. Dzieci palących matek już od urodzenia cierpią na poważne zaburzenia funkcji układu krążenia - uważają badacze z szwedzkiego Karolinska Institutet. Zdaniem uczonych zaobserwowane zjawisko może dawać się potomstwu we znaki także na późniejszych etapach życia. Do udziału w studium zakwalifikowano 19 dzieci rodziców niepalących oraz 17 maluchów urodzonych przez matki palące średnio 15 papierosów dziennie. Autorów eksperymentu interesowało określenie zależności pomiędzy paleniem tytoniu przez matkę oraz "elastycznością" układu krążenia jej dziecka, mierzoną jako jego zdolność do adaptacji do zmian pozycji ciała. Przeprowadzone badanie polegało na wykonaniu w czasie snu dziecka serii pomiarów ciśnienia krwi. Pierwszego z nich dokonywano u dziecka leżącego. Drugi pomiar wykonywano po odchyleniu malca do pozycji niemal pionowej, odchylonej o 30° do tyłu, zaś trzeci - po ponownym ułożeniu w łóżeczku. Podczas pierwszej serii pomiarów, przeprowadzonej po tygodniu od narodzenia, u potomstwa palaczek stwierdzono dwukrotnie większy przyrost ciśnienia tętniczego po podniesieniu do pozycji pochylonej. Po roku stwierdzono reakcję dokładnie odwrotną, tzn. poważne osłabienie reakcji układu krążenia na zmianę pozycji. Równie ciekawe zjawisko zaobserwowano po ponownym ułożeniu dziecka z powrotem w pozycji horyzontalnej. O ile w prawidłowo funkcjonującym organizmie ciśnienie tętnicze powinno w takiej sytuacji opaść, u potomstwa amatorek tytoniu stwierdzono jego gwałtowny wzrost. Dodatkowo u trzymiesięcznych dzieci palaczek wzrost ciśnienia był połączony z innym niekorzystnym objawem, jakim było obniżenie tętna aż o 20%. To zaskakujące, jak wcześnie w życiu można wykryć te zaburzenia u dzieci palaczek. Zaburzenie funkcji układu krążenia jest obecne już w momencie narodzin i utrzymuje się, a nawet pogłębia, w wieku jednego roku, podsumowuje zebrane informacje autor studium, dr Gary Cohen. Zdaniem badacza zaobserwowane zjawiska mogą na późniejszych etapach życia przerodzić się w utrzymujące się nadciśnienie tętnicze i inne choroby układu sercowo-naczyniowego.
  9. Amerykańscy eksperci opracowali aparat oraz oprogramowanie pozwalające na wczesną diagnostykę autyzmu na podstawie... analizy głosu dziecka oraz otoczenia, w którym się ono rozwija. Sercem urządzenia, nazwanego LENA (skrót od Language ENvironment Analysis - analiza środowiska językowego), jest dyktafon pozwalający na nagranie do 16 godzin materiału dźwiękowego. Stworzone w ten sposób pliki są następnie przekazywane do komputera, gdzie zostają poddane analizie przez specjalny program. Podczas "przesłuchiwania" nagrań aplikacja wyszukuje charakterystyczne wskaźniki ważne dla oceny rozwoju dziecka, takie jak próby nawiązania konwersacji i wypowiadania słów, kontakt ze strony rodziców itp. Dzięki porównaniu poszczególnych próbek komputer ocenia, w jakim tempie rozwija się malec, i w razie potrzeby informuje rodziców o możliwych komplikacjach. Jak oceniają wynalazcy LENA, do skutecznego zdiagnozowania autyzmu wystarczą 2-3 nagrania miesięcznie. Należy jednak zaznaczyć, że choć urządzeniem zainteresowała się znaczna liczba instytucji naukowych, dotychczas nie przeprowadzono kontrolowanych badań klinicznych, zaś jedyne "oficjalne" rezultaty eksperymentów zostały opublikowane przez samych wynalazców. Nie oznacza to, oczywiście, że LENA nie działa, lecz weryfikacji jej skuteczności będzie wymagała jeszcze wielu badań.
  10. Dla wielu mężczyzn pozostaje zagadką, czemu kobiety bardziej zachwycają się jednymi małymi dziećmi, podczas gdy inne niemowlęta są dla nich mniej dziecięce. Okazuje się, że dzięki hormonom panie instynktownie wyłapują brzdące wpisujące się w schemat dziecięcości. Kobiety od razu dostrzegają pucułowate policzki, duże czoło, ogromne i obowiązkowo okrągłe oczy, a także przypominający guziczek nos. Wg naukowców z Uniwersytetu św. Andrzeja oraz uniwersytetów w Bernie, Bielefeld i Yorku, mężczyznom trudniej jest odróżnić szczególnie urzekające dziecko od pozostałych maluchów. Psycholodzy stworzyli kolaże ze zdjęć dzieci, by sprawdzić, w jaki sposób niewielkie różnice w atrakcyjności twarzy są postrzegane przez kobiety i mężczyzn. Najatrakcyjniejszą i najmniej ujmującą dziecięcą fizjonomię utworzono w dokładnie ten sam sposób. Połączono w całość 10 najwyżej/najniżej ocenianych przez mężczyzn i kobiety buź. Przygotowano osobne montaże twarzy dziewczynek i chłopców. Odkryliśmy, że kobiety w wieku 19-26 oraz 45-51 lat były bardziej uwrażliwione na różnice w atrakcyjności dzieci niż mężczyźni w wieku 19-26 i 53-60 lat – donosi dr Reiner Sprengelmeyer. Co ciekawe, panie w wieku 53-60 lat wypadały pod tym względem podobnie jak panowie. Ponieważ na ten czas przypada menopauza, odkrycia międzynarodowego zespołu sugerują, iż w grę wchodzą czynniki natury hormonalnej. Z tego powodu naukowcy porównali ze sobą równolatki w okresie pre- i pomenopauzalnym, a także kobiety, które przyjmują i nie przyjmują doustnych środków antykoncepcyjnych. Okazało się, że panie przed przekwitaniem i zażywające pigułki sztucznie podwyższające poziom hormonów (progestagenu i estrogenu) są bardziej wyczulone na zmiany atrakcyjności twarzy niemowląt. Dr Sprengelmeyer zakłada, że umiejętność wykrywania drobnych różnic w wyglądzie twarzy może pomagać we właściwym pokierowaniu uczuciami macierzyńskimi. W ten sposób kobiety odbierają komunikat: "Jestem mały, bezbronny, zaopiekuj się mną". W kolejnych badaniach psycholodzy zamierzają sprawdzić, czy depresja poporodowa jest skutkiem wrażliwości na schemat dziecięcości.
  11. W ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy życia szympansy mogą osiągać lepsze wyniki w testach poznawczych od człowieka. Badacze z Uniwersytetu w Portsmouth porównywali osierocone i wychowywane przez ludzi małpy z przeciętnymi niemowlętami naszego gatunku (Developmental Psychobiology). To pierwsze studium, w ramach którego badano wpływ różnych typów opieki nad szympansami na ich rozwój umysłowy. Okazało się, że najwięcej osiągały człekokształtne, którym zapewniono dodatkowe wsparcie emocjonalne. System przywiązania szympansich niemowląt okazał się zaskakująco podobny do swego ludzkiego odpowiednika. Wczesne doświadczenia, takie jak ciepło, opieka dostosowana do potrzeb lub skrajna deprywacja, w dramatyczny sposób oddziałują na emocjonalne i poznawcze osiągnięcia zarówno małp, jak i ludzi – przekonuje profesor Kim Bard. W latach 80. i 90. Brytyjka zbadała 46 szympansów z Przedszkola Człekokształtnych w Yerkes National Primate Research Centre w Atlancie. Szympansiątka znalazły się tam, ponieważ ich matki nie umiały się nimi prawidłowo opiekować. Bard zauważyła, że zwierzęta, którymi intensywnie zajmowano się przez 20 godzin tygodniowo, były szczęśliwsze, lepiej przystosowane i czyniły szybsze postępy niż maluchy objęte zinstytucjonalizowaną opieką. W przypadku tych ostatnich dbano przede wszystkim o potrzeby czysto fizyczne. Zwierzęta ze zrealizowanymi potrzebami emocjonalnymi trudniej było zdenerwować, ponadto rzadziej korzystały one z tzw. obiektów zastępczych, czyli pluszaków czy miękkich kocyków. Nie pojawiały się też u nich symptomy choroby sierocej, np. kiwanie. Pod względem intelektualnym szympansy te rozwijały się szybciej od sierot objętych standardową opieką. Osoby zajmujące się "wyróżnionymi" szympansami bawiły się z nimi, pielęgnowały, karmiły i dopieszczały na wszelkie inne sposoby. Zachowywały się więc jak prawdziwa szympansia matka. Rozwój maluchów oceniano kilkakrotnie w ciągu 1. roku życia, zawsze za pomocą testu do badania przywiązania/osiągnięć poznawczych u ludzkich niemowląt. U małpek, które wychowywały się w warunkach zinstytucjonalizowanych, często pojawiały się wzorce przywiązania zdezorganizowanego. Zwierzęta kiwały się, biły same siebie i w stresowych chwilach nie chroniły się w ramionach opiekuna, lecz owijały się kocem. Gdy człowieka nie było, stawały się niespokojne, lecz gdy po krótkiej przerwie wracał, przerażone, zastygały w bezruchu.
  12. Przez pierwsze pół roku życia nasza reakcja na stres jest regulowana niemal wyłącznie przez geny. Jak pokazują badania, na późniejszym etapie rozwoju zachowanie dziecka jest ściśle zależne od wychowania. Odkrycia dokonali naukowcy z czterech amerykańskich uczelni. Analizowali oni zachowania grupy 142 niemowląt, które badano w wieku 3, 6 oraz 12 miesięcy. Aby wywołać w nich uczucie stresu i zagrożenia, dzieci zostały odsunięte od własnych matek. W celu pomiaru intensywności reakcji badacze wykrywali u maluchów tzw. napięcie nerwu błędnego - naturalny sygnał płynący z mózgu prowadzący do spowolnienia pracy serca. Ponieważ nerw błędny wysyła sygnały "uspokajające" organizm, wyciszenie przesyłanych za jego pośrednictwem sygnałów prowadzi do wywołania fizjologicznych reakcji na stres. Dla pełnej jasności warto zaznaczyć, że zanik napięcia nerwu błędnego w obliczu zagrożenia jest objawem wysoce pożądanym, gdyż pozwala aktywnie reagować na zagrożenie. Ważnym etapem badania było pobranie od niemowląt próbki DNA w celu stwierdzenia, które warianty (allele) genu kodującego receptor dopaminowy posiadały poszczególne dzieci. Było to istotne dla uzyskania wiarygodnych wyników, gdyż niektóre formy tego genu mogą prowadzić na późniejszych etapach życia do zaburzeń, takich jak nadmierna agresja, nadużywanie szkodliwych substancji czy podejmowanie ryzykownych zachowań. Kolejnym parametrem, który należało zmierzyć, były zachowania matki podczas zabawy z dzieckiem w optymalnych dla obojga warunkach. W tym celu wykonano 10-minutowe nagranie chwil spędzonych wspólnie przez mamę i jej sześciomiesięczne dziecko. Autorzy eksperymetu zaobserwowali, że zarówno wpływ rodziców, jak i allele genu dla receptora dopaminowego miały istotny wpływ na reakcję dziecka na stres. Studium pokazuje jednak, że ich udział jest różny na poszczególnych etapach rozwoju malców. W wieku trzech i sześciu miesięcy reakcja dziecka na stres była ściśle związana z badanym genem. Zależność ta może być jednak zaskakująca: te niemowlęta, które posiadały allel odpowiedzialny za wysokie prawdopodobieństwo problemów z zachowaniem w przyszłości, reagowały na zagrożenie znacznie łagodniej od pozostałych. Co ciekawe, na tym etapie życia relacje pomiędzy dzieckiem i matką nie miały istotnego wpływu na fizjologiczną reakcję niemowlęcia na stres. Przełom w zachowaniu dzieci następował w kolejnej fazie eksperymentu. Badacze zauważyli, że w wieku 12 miesiecy część dzieci, które wcześniej miały problemy z prawidłową reakcją na zagrożenie, zaczynała reagować prawidłowo. Warunkiem koniecznym była jednak odpowiednia postawa matki podczas wychowywania malucha - kobieta musiała być dla niego odpowiednio troskliwa. Wygląda więc na to, że reakcja młodego człowieka na stres jest wypadkową posiadanych genów oraz opieki roztaczanej przez rodziców (lub przynajmniej przez samą mamę). Główna autorka badań, dr Cathi Propper z Uniwersytetu Nowej Karoliny, zaznacza, że [odkrycie] pokazuje, jak ważny jest proces wychowania nie tylko dla rozwoju zachowania dziecka, lecz także dla podstawowych mechanizmów fizjologicznych odpowiedzialnych za zachowanie. Zdaniem badaczki proces wychowywania potomstwa odgrywa krytyczna rolę w kreowaniu postaw nawet w odległej przyszłości, nawet jeśli pewne szczegóły zachowania będą się z czasem zmieniały. Dr Propper podkreśla przy tym, że troska ze strony rodziców pozwala wykreować odpowiedni model reakcji fizjologicznych, które w przyszłości będą determinowały podatność dziecka na problemy. Wyniki badań Amerykanów prezentuje czasopismo Child Development.
  13. Niedawne badania mózgu dorosłych ujawniły 10 obszarów, które pozostają aktywne (czuwają) podczas snu. Zastanawiano się, czy podobne zjawisko można zaobserwować w mózgu odpoczywających niemowląt. Peter Fransson z Karolinska Karolinska Institutet, Hugo Lagercrantz ze Szpitala Dziecięcego im. Astrid Lindgren i zespół przez 10 min skanowali mózgi 12 śpiących niemowląt. Wykorzystali do tego celu funkcjonalny rezonans magnetyczny (fMRI). Znaleźli 5 klastrów neuronów, w których występowała spontaniczna aktywność. Tak jak w przypadku dorosłych, były to obszary związane z przetwarzaniem informacji wzrokowych, słuchowych i ruchowych (Proceedings of the National Academy of Sciences). Jakie można z tego wyciągnąć wnioski dla świeżo upieczonych rodziców? W wywiadzie udzielonym serwisowi Live Science Lagercrantz podkreśla, że mówienie do malucha, śpiewanie czy kołysanie nie są pozbawione sensu, jak próbowano to wcześniej wykazać. Ponieważ u niemowląt znaleziono o połowę mniej sieci niż u dorosłych, być może uda się dzięki nim prześledzić rozwój mózgu. Szwedzi przypuszczają, że może się on nie kończyć wraz z osiągnięciem dorosłości.
  14. Kanadyjscy uczeni doszli do wniosku, że niemowlęta potrafią odróżnić po samym wyglądzie twarzy, żę pokazana im osoba mówi w różnych językach. Co więcej, niemowlęta dwujęzycznych rodziców lepiej radzą sobie z takim zadaniem, niż monojęzycznych. Badania sugerują, że bodźce wzrokowe pomagają w nauce języka oraz stanowią potwierdzenie teorii, że dzieci przychodzą na świat przygotowane do nauczenia się różnych języków. Dzieciom pokazywano na ekranie telewizora twarz mówiącej osoby. Dźwięk był wyłączony. Maluchy szybko się nudziły oglądaniem, jednak okazało się, że gdy widoczna na ekranie osoba zaczynała mówić w innym języku niż dotychczas, maluchy znowu wykazywały zainteresowanie. Badania prowadzone przez Whitney Weikum z University of British Columbia w Vancouver bardzo spodobały się Laurze-Ann Petito. Prowadzi ona w Dartmouth College w USA badania nad językiem i rozwojem dzieci głuchych, które uczyły się języka migowego. Nigdy nie przypuszczaliśmy, że dzieci słyszące używają sygnałów wizualnych w tak niezwykły sposób – mówi Petito. Okazuje się, że zdolność do rozróżniania różnych języków po samym wyglądzie twarzy, dłużej utrzymuje się u dzieci dwujęzycznych rodziców. W wieku ośmiu miesięcy wciąż bardzo dobrze widzą, kiedy dana osoba zmienia język, w którym mówi. Dzieci rodziców monojęzycznych tracą tę zdolność w wieku sześciu miesięcy. Pokazuje nam to, że rozwój lingwistyczny dziecka jest ściśle związany ze środowiskiem. Jedynie wówczas, gdy ma ono do czynienia z więcej niż jednym językiem, jest w stanie przez dłuższy czas widzieć różnice w sposobie mówienia – stwierdziła Weikum.
  15. Eksperci z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis uważają, że rutynowe sprawdzanie, czy roczne dziecko reaguje na swoje imię, pozwoli wykrywać autyzm wcześniej niż inne testy. Zaburzenie nie jest zazwyczaj diagnozowane wcześniej niż w 3.-4. roku życia, ponieważ wcześniej objawy są zmienne (Archives of Pediatrics and Adolescent Medicine). Naukowcy badali dwie grupy niemowląt: 1) zdrową grupę kontrolną i 2) dzieci z grupy ryzyka (jedno z rodzeństwa chore na autyzm). W wieku 12 miesięcy wszystkie maluchy z pierwszej grupy (46) zaliczyły próbę, gdyż zareagowały na pierwsze lub drugie przywołanie swojego imienia. W grupie zagrożonej (101) udało się to 86% dzieci. Amerykanie śledzili losy dzieci, 46 z rodzin z autyzmem i 25 z grupy kontrolnej, do ukończenia drugiego roku życia. Odkryto, że ¾ maluchów z oblanym testem imiennym przejawiało w wieku 2 lat zaburzenia rozwojowe. Wśród dzieci, u których zdiagnozowano potem autyzm, połowa nie zaliczyła próby z imieniem. W grupie maluchów z opóźnieniami w rozwoju podobne niepowodzenie odnotowano u 39%. Zespół Aparny Nadig próbował powtórzyć badania z udziałem półrocznych niemowląt. Okazały się jednak zbyt małe, aby móc wyciągnąć jakiekolwiek wnioski. Akademicy podkreślają, że test imienny sam w sobie nie może być podstawą do zdiagnozowania autyzmu, stanowi tylko pewnego rodzaju wskazówkę, rodzaj badania przesiewowego. Dziecko, które nie zaliczy próby, wcale nie musi cierpieć na autyzm. Jeśli jednak maluch nie będzie reagował na swoje imię w powtarzanych co jakiś czas próbach, warto na to zwrócić uwagę.
  16. Priscilla Dunstan uważa, że odkryła 5 używanych przez płaczące niemowlęta "słów". Za ich pomocą maluchy mają się porozumiewać ze swoimi rodzicami. Kiedy dziecko jest głodne, płacząc, wydaje dźwięk "ne". Pozostałe komunikaty, to: ou, ech, erch oraz heh. Oto, w kolejności wymieniania, wolne tłumaczenie ich znaczenia: 1) jestem zmęczony, 2) zrób coś, żeby mi się odbiło, 3) mam gazy i boli mnie brzuch, 4) jestem niespokojny. Dunstan przez 8 lat badała płacz niemowląt i jego znaczenie. Powód był prozaiczny, nie umiała sobie poradzić z nieustannym kwileniem własnego syna Toma. Teraz pani Dunstan przekazuje swoją wiedzę na temat dziecięcego języka innym. Moim celem jest, by rodzice mogli doświadczyć produktywnego i radosnego rodzicielstwa, a dzieci rosły zadowolone, spały długo i mniej płakały. Dunstan jest Australijką. Uważa, że w badaniach pomogła jej tzw. pamięć ejdetyczna (czyli fotograficzna). Godzinami wsłuchiwała się w dźwięki wydawane przez syna i inne maluchy, aby wyizolować określone "słowa", zanim niemowlęta nie zaczną się zanosić histerycznym płaczem. Dzielna mama twierdzi, że dźwięk jest wyzwalany przez odruch powiązany z daną potrzebą fizjologiczną. Sylaba "ne" tworzy się na przykład wtedy, gdy niemowlę płacze "poprzez" odruch ssania, kiedy to język jest oparty na podniebieniu. Określony układ aparatu mowy działa jak filtr nałożony na wydawane dźwięki. Specjaliści odnoszą się jednak sceptycznie do rewelacji Priscilli Dunstan. Profesor Simon Garrod, psycholingwista z Uniwersytetu w Glasgow, uważa, że wczesne wzorce wokalizacyjne są rzeczywiście uniwersalne i nazywa się je etapem przedjęzykowym lub gaworzeniem, ale mają więcej wspólnego z ćwiczeniem strun głosowych niż z czymkolwiek innym. Według niego, matki przypisują dzieciom zdolności, których w rzeczywistości nie mają, tak jak właściciele psów sądzący, że zwierzęta umieją mówić.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...