Search the Community
Showing results for tags 'tropiki'.
Found 7 results
-
Autorzy pierwszego wysokiej jakości raportu na temat stanu wszystkich rodzajów najbardziej różnorodnych ekosystemów tropików – lasów, sawann, jezior i rzek oraz raf koralowych – ostrzegają, że bez podjęcia szybkich zdecydowanych działań czeka nas w najbliższym czasie gwałtowna utrata gatunków w najbardziej bioróżnorodnych regionach planety. Z artykułu opublikowanego na łamach Nature dowiadujemy się, że co prawda tropiki obejmują 40% planety, ale są one domem dla ponad 75% wszystkich gatunków, w tym dla niemal wszystkich płytkowodnych korali i ponad 90% gatunków ptaków. Większość z tych gatunków nie występuje poza tropikami, a miliony z nich nie zostały jeszcze poznane. Przy obecnym tempie opisywania gatunków, wynoszącym około 20 000 rocznie, potrzeba szacunkowo co najmniej 300 lat, by opisać całą bioróżnorodność planety, mówi doktor Denoit Guenard z Uniwersytetu w Hongkongu, główny autor badań. Wiele gatunków z tropików musi mierzyć się z podwójnym zagrożeniem. Jedno z nich to bezpośrednia presja ze strony człowieka, na przykład wycinka lasów, działalność wydobywcza czy rybołówstwo, a drugie to susze i fale upałów powodowane globalnym ociepleniem. Doktor Alexander Lees z Manchester Metropolitan University zwraca uwagę, że wiele zagrożeń jest znanych tylko wąskiemu gronu specjalistów. O tym, że kłusownicy masowo wyłapują pancerniki i nimi handlują powszechnie wiadomo. Jednak o innych zagrożeniach niewiele osób słyszało. Wielu małym ptakom śpiewającym grozi natychmiastowa zagłada, a przyczyną takiego stanu rzeczy jest wyłapywanie ich w Azji Południowo-Wschodniej i sprzedaż jako zwierzęta domowe. Lasy deszczowe stają się coraz bardziej ciche. Załamanie tropikalnych ekosystemów będzie też tragedią dla milionów ludzi. Rafy koralowe występują na około 0,1% oceanów, ale zapewniają one pożywienie i ochronę wybrzeży dla 200 milionów ludzi. Z kolei lasy tropikalne i sawanny przechowują aż 40% węgla uwięzionego na lądzie i zapewniają opady w jednych z najważniejszych regionów rolniczych świata, mówi profesor Jos Barlow z Lancaster University. Losy tropików decydują się w innych częściach świata. Większość z nas słyszała o negatywnym wpływie globalnego ocieplenia na regiony polarne, jednak dewastuje ono również obszary tropikalne. Bez szybkich działań na skalę globalną działania lokalne się nie powiodą, dodaje Barlow. Jak zauważyła doktor Christina Hicks z Lancaster University, poważny problem stanowi fakt, że kraje rozwijające się, a to głównie one leżą w tropikach, chcą się rozwijać i bogacić. Co prawda bogate państwa wysoko uprzemysłowione wspomagają je finansowo m.in. w zamian za zachowanie środowiska przyrodniczego, jednak przekazywane kwoty są minimalne w porównaniu z wpływami generowanymi wskutek eksploatacji zasobów naturalnych. Jak pesymistycznie zauważył profesor Barlow pięćdziesiąt lat temu biolodzy byli tymi, którzy jako pierwsi spodziewali się odkryć jakiś gatunek, teraz mają nadzieję, że nie będą ostatnimi. « powrót do artykułu
-
Infekcje szpitalne, powodowane przez oporne na działanie licznych antybiotyków bakterie, są coraz poważniejszym problemem na całym świecie. Doktor Jes Gitz Holler z Uniwersytetu w Kopenhadze odkrył w chilijskich tropikach substancję, która pomoże zwalczać gronkowca złocistego (Staphylococcus aureus). W chilijskim awokado znalazłem substancję, która daje dobre efekty w połączeniu z tradycyjnymi antybiotykami. Bakteria posiada w membranie mechanizm, który wypomowywuje z jej wnętrza antybiotyk natychmiast po tym, jak się do niego dostanie. Zidentyfikowałem substancję, która powstrzymuje wypompowywanie, zatem mechanizm obrony bakterii zostaje zniszczony i antybiotyk może działać - wyjaśnia uczony. Na ślad leczniczej rośliny naprowadzili Hollera rdzenni Mapuche, którzy używają jej liści do leczenia ran. Do określenia minimalnego stężenia potrzebnego do hamującego wzrostu drobnoustrojów używa się wskaźnika MIC (Minimal Inhibitory Concentration - minimalne stężenie hamujące). Dzięki odkrytej przez Hollera substancji wartość MIC można obniżyć w przypadku gronkowca co najmniej ośmiokrotnie. Ten naturalny składnik ma wielki potencjał i niewykluczone, że można go będzie wykorzystać do zwalczania opornych szczepów gronkowca. Obecnie na rynku nie ma produktów, które atakowałyby wspomniany mechanizm obronny. Chcemy zwiększyć efektywność substancji. To pozwoli na produkcję syntetycznych leków i ochroni lasy deszczowe - mówi naukowiec. Holler twierdzi, że jeśli lekarstwo trafi na rynek, to skorzystają na tym również Mapuche. Już podpisano odpowiednie umowy pomiędzy Wydziałem Zdrowia i Medycyny, a przedstawicielem ludu, doktorem Alfonso Guzmanem. Odkrycie Hollera dowodzi, jak istotna jest ochrona ekosystemów. Niszcząc je możemy utracić nierozpoznane jeszcze substancje, które mogą uwolnić ludzkość od wielu chorób.
-
- gronkowiec złocisty
- infekcja
- (and 8 more)
-
Czemu żywiące się fokami orki (typ B) odbywają błyskawiczne podróże z Antarktyki do wód tropikalnych? Naukowcy z NOAA uważają, że cieplejsze wody pozwalają na szybszą regenerację skóry i oczyszczenie jej z powłoki różnych organizmów, w tym glonów. Walenie przemieszczają się tak szybko [z prędkością ponad 12 km/h, czyli 6,5 węzła] i bezpośrednio do celu, że jest mało prawdopodobne, by chodziło o żerowanie czy poród. Sądzimy, że wędrówki mają na celu regenerację tkanki skórnej w gorętszych środowiskach z mniejszą utratą ciepłoty ciała - wyjaśnia John Durban. Co więcej, tego typu ruchy są asezonowe i rozpoczynają się zwykle między lutym a kwietniem. Biolodzy zwracają uwagę, że w wodach antarktycznych orki są pokryte żółtawym nalotem z okrzemek. Po powrocie z tropików go nie ma, co świadczy o tym, że ssaki pozbyły się wierzchniej warstwy naskórka. Telemetria satelitarna pozwoliła udokumentować pierwszą znaną długodystansową wyprawę orek (lepiej znane są migracje humbaków czy płetwali błękitnych). Biolodzy otagowali podczas żerowania w pobliżu Półwyspu Antarktycznego aż 12 orek, ale w podróż wybrała się tylko połowa. Pięć nadajników odnotowało konsekwentne przemieszczanie się ku wodom tropikalnym u wybrzeży Brazylii i Urugwaju (30–37°S). Temperatura wód powierzchniowych zmieniała się w zakresie od -1,9 do 24,2°C. Naukowcy podają przykład jednego osobnika, który trasę Antarktyka-Brazylia-Antarktyka pokonał w zaledwie 42 dni. Amerykanie uważają, że zgromadzili dowody na istnienie migracji w celu podtrzymania dobrego stanu fizjologicznego, a więc do czegoś na kształt ludzkiego SPA. Orki dopływały ze sporą prędkością do granicy tropików i zawracały, kierując się prosto do Antarktyki - podsumowuje Robert Pitman, drugi z autorów studium opublikowanego w piśmie Biology Letters.
-
Międzynarodowa grupa naukowców pod kierownictwem uczonych z Narodowego Centrum Badań Atmosferycznych (NCAR) postanowiła odpowiedzieć na jedno z najtrudniejszych pytań meteorologii - jak zmiany podczas 11-letniego cyklu słonecznego mogą wpływać na zmiany pogody na Ziemi, skoro ilość energii docierająca ze Słońca na Ziemię waha się w tym czasie zaledwie o 0,1%. Okazało się, że zmiany są wywołane wpływem gwiazdy na dwa pozornie niepowiązane rejony - stratosferę i Ocean Spokojny. Skład chemiczny stratosfery oraz temperatura wód powierzchniowych Pacyfiku reagują na różnicę w aktywności Słońca tak, że jej wpływ na planetę jest większy, niż wynikałoby to tylko z 0,1-procentowej różnicy w docierającej energii. Zmiany w stratosferze i na Oceanie spokojny mają wpływ na wiatry, opady, powstawanie chmur i temperaturę oceanów, co w efekcie znacznie wpływa na pogodę na całej planecie. Słońce, stratosfera i oceany są połączone tak, że wpływa to na przykład na zimowe opady w Ameryce Północnej - mówi Gerald Meehl z NCAR. Dzięki zrozumieniu roli cyklu słonecznego możemy dostarczyć naukowcom nowych narzędzi, które pozwolą im lepiej przewidywać regionalne wzorce zmian pogodowych przez kilka najbliższych dekad - dodaje. Zespół Meehla najpierw potwierdził teorię mówiącą, że niewielka zmiana ilości energii docierającej w czasie szczytu, jest absorbowana przez ozon stratosferyczny. Prowadzi to do ogrzania stratosfery nad tropikami i jednocześnie do powstawania dodatkowych ilości ozonu, który absorbuje dodatkowe ilości energii słonecznej. Stratosfera ogrzewa się nierównomiernie i do największego nagrzania dochodzi na niższych szerokościach geograficznych. W efekcie tego procesu dochodzi do zwiększenia opadów w tropikach. Jednocześnie Słońce ogrzewa powierzchnię oceanów. Najbardziej nagrzewa się ona na obszarach subtropikalnych, gdzie i tak jest mało chmur. To prowadzi do zwiększonego parowania i wytworzenia się chmur, które gnane pasatami przesuwają się nad ląd. Tam dochodzi do opadów. Mamy więc do czynienia z dodatkowym wzmocnieniem efektu ze stratosfery. To co dzieje się wyżej, wpływa na niższe obszary atmosfery, a to co dzieje się na powierzchni oceanów - wpływa na wyższe obszary. Im intensywniej świeci Słońce nad suchszymi regionami, tym bardziej napędzane są pasaty, które zabierają ze sobą wilgoć i powodują bardziej intensywne opady w regionach tropikalnych. Taki mechanizm ma z kolei wpływ nie tylko na monsun w Indiach, ale również na zjawiska La Niña i El Niño.
-
Amerykańscy naukowcy ostrzegają, że ocieplanie klimatu może spowodować wyginięcie wielu tropikalnych gatunków owadów. Do końca wieku wiele z nich zniknie z powierzchni naszej planety. To z kolei będzie miało niekorzystny wpływ na zapylanie roślin i produkcję żywności. Owady w tropikach są bardziej wrażliwe na zmiany temperatury, niż insekty z wyższych szerokości geograficznych. Te drugie będą lepiej się mnożyły w cieplejszym klimacie. Uczeni zauważyli, że zmiany klimatyczne, jakie zaszły w latach 1950-2000 wpłynęły niekorzystnie na 38 gatunków owadów. W tropikach wiele zmiennocieplnych gatunków żyje w optymalnych warunkach temperaturowych - mówi Joshua Tewksbury z University of Washington. Jeśli jednak optymalna temperatura zostanie przekroczona, nie dadzą sobie one rady - dodaje uczony. Jego zdaniem część gatunków może wyginąć, a niektóre będą migrowały albo na tereny położone wyżej, albo na wyższe szerokości geograficzne.
-
- ocieplanie klimatu
- zmiany klimatyczne
-
(and 2 more)
Tagged with:
-
Jeśli chcesz spłodzić dziecko, zajmij się tym przed wyjazdem na wakacje na słoneczną Ibizę. Australijscy naukowcy z Bourn Hall Clinic w Cambridgeshire przestrzegają, że zbyt długie opalanie się w dopasowanych kąpielówkach zmniejsza liczbę plemników w spermie i skraca czas ich przeżycia. Inni eksperci mają co do tego wątpliwości. Podkreślają, że jeśli tak rzeczywiście jest, ludzie z gorących stref klimatycznych powinni mieć duże problemy z rozmnażaniem się. Zwracają jednak uwagę na możliwość uszkodzenia DNA męskich gamet wskutek przegrzania moszny. Dla wielu par wyjazd na wakacje to szansa na całkowite zrelaksowanie się, a to z pewnością zwiększa szanse poczęcia dziecka. Z drugiej jednak strony plemniki dojrzewają przez 8 tygodni i w tym okresie są niezwykle wrażliwe na zmiany temperatury. Budowa i umiejscowienie jąder umożliwiają chłodzenie, dlatego zamykanie ich ciasnej bieliźnie, np. kąpielówkach, i podgrzewanie to krok wbrew naturze. Dr Thomas Mathews, dyrektor medyczny Bourn Hall, podkreśla, że wśród zgłaszających się do placówki pacjentów można zaobserwować efekt pór roku. Na pierwszej wizycie sperma ma prawidłowe parametry, a na drugiej, za pół roku, liczebność plemników okazuje się mniejsza. Mathews podkreśla, że od dawna wiadomo, iż wystawianie przez dłuższy czas jąder na oddziaływanie wysokich temperatur prowadzi do spadku liczebności plemników. W latach 50. zwyczaj regularnego kąpania się w gorącej wodzie uważano za zgubny. Australijczycy zaobserwowali, że podgrzanie jąder u zwierząt skutkowało śmiercią komórek płciowych, co jest równoznaczne ze spadkiem liczby plemników w spermie. Te plemniki, którym udawało się przeżyć, były natomiast mniej mobilne, a więc w mniejszym stopniu zdolne do zapładniania.
-
- dr Thomas Mathews
- Bourn Hall Clinic
- (and 8 more)
-
Według najnowszych doniesień, tropiki są miejscem, gdzie zaczyna się życie nowych gatunków i gdzie "stare" gatunki mogą znaleźć schronienie przed ludźmi, innymi drapieżnikami i upływającym czasem. Myślę, że ukręciliśmy łeb idei, że tropiki są albo kolebką, albo muzeum bioróżnorodności — twierdzi współautor omawianego badania James W. Valentine, emerytowany profesor biologii integracyjnej na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. Badając skamieniałości muszli sprzed 11 mln lat, Valentine i zespół odkryli, że ¾ zwierząt morskich (w tym ostrygi, małże i inne mięczaki dwuskorupowe) pochodzi właśnie z okolic równika. Tylko ¼ powstała i żyje w wyższych szerokościach geograficznych. Wzięliśmy pod uwagę całą grupę małży i uporządkowaliśmy ją — powiedział szef przedsięwzięcia, David Jablonski z University of Chicago. Następnie sporządziliśmy mapę, aby pokazać, gdzie określone małże się po raz pierwszy pojawiły i co się potem z nimi stało. Śledziliśmy, czy pozostały w tym samym miejscu, czy zmieniły siedlisko, czy wyginęły. Małże i inne mięczaki powstawały w tropikach i pozostawały tam. Niektóre także zasiedlały tereny wysunięte bardziej na północ. Nie utraciły jednak swojego tropikalnego wyglądu. Valentine podejrzewa, że gros gatunków, nie tylko małży, ale również innych zwierząt i roślin, powstaje w tropikach, ponieważ okres wegetacyjny trwa tu dłużej niż w chłodniejszych rejonach globu. Badacze opublikowali swoje doniesienia w magazynie Science z 6 października.
-
- James W. Valentine
- mięczaki dwuskorupowe
- (and 6 more)