Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36784
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    210

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Prawa i lewa półkula mózgu specjalizują się w różnych funkcjach. Tak zwana asymetria funkcjonalna występuje zresztą nie tylko u człowieka. Zespół Stephena Wilsona z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego postanowił sprawdzić, czy każdą z półkul budują innego typu neurony, czy też są one identyczne, ale inaczej połączone (Neural Development). Podczas eksperymentów przyglądano się komórkom nerwowym wędzidełka (habenula). Uzyskano je od danio pręgowanych (Danio rerio). Uznaje się, że ta część ich mózgu może być dobrym modelem mózgu ludzkiego. Doprowadzono do tego, że neurony wytwarzały fluorescencyjne białka, które jarzyły się na zielono. Naukowcy zauważyli, że można wyodrębnić dwa typy neuronów wędzidełka. Oba występują zarówno w prawej, jak i lewej półkuli. O ile jednak po lewej stronie większość aksonów miała kształt uwypuklonej korony, o tyle po prawej niemal ich nie było. Zamiast tego przeważały płaskie spirale. W ten sam sposób, jak inżynier buduje różne układy z tych samych elementów podstawowych, prawa i lewa półkula mózgu używają identycznych rodzajów neuronów, by uzyskać różne kombinacje – tłumaczy obrazowo Isaac Bianco. Obwody z lewo- i prawostronnego wędzidełka (jest to twór parzysty) łączą się z tą samą częścią mózgu. Może ona kombinować przesyłane przez nie informacje lub zajmować się nimi niezależnie od siebie.
  2. Naukowcy z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics opracowali technologię, która może przynieść przełom w astronomii. Dzięki ich pracom wyszukiwanie planet podobnych do Ziemi, a więc takich, na których może zaistnieć życie w znanych nam formach, stanie się znacznie łatwiejsze. Amerykańscy naukowcy wykorzystali stosunkowo niedawno odkrytą technologię laserową i dzięki niej stukrotnie zwiększyli dokładność analiz spektrograficznych. Sara Seager, profesor z MIT, mówi, że jeśli nowa technologia będzie współpracowała z współczesnymi teleskopami, to będziemy świadkami olbrzymiego przełomu. Jej kolega, George Ricker wyjaśnia, że gdy planeta krąży wokół gwiazdy, to oddziałuje na nią za pomocą własnej grawitacji i zakłóca jej ruch. Te zakłócenia powodują, zgodnie z efektem Dopplera, niewielkie zmiany w długościach fali światła, które dociera do nas z danej gwiazdy. Analizując to światło spektrografem możemy wykryć planety. Im większa jest planeta, tym łatwiej ją zauważyć. Najczęściej więc odkrywane są planety należące do kategorii gorących Jowiszy, czyli duże, gazowe ciała niebieskie. Na nich jednak nie może powstać życie takie, jak znamy je z Ziemi. Współczesne spektrografy nadają się do wykrywania w ruchach gwiazd zakłóceń rzędu około 1 metra na sekundę. Takie zmiany są jednak wywoływane przez duże planety jak Jowisz, a nie małe skaliste jak Ziemia. Naukowcy już w latach 80. ubiegłego wieku zaczęli się zastanawiać nad wykorzystanie lasera do zwiększenia rozdzielczości spektrografu, ale nie wiedzieli jak to zrobić. Dopiero Ronald Walsworth i Chih-Hao Li wpadli na pomysł, by połączyć laser i interferometr Fabry'ego-Perota, dzięki czemu powstała bardzo precyzyjna "linijka" pozwalająca zbadać właściwości światła z odległych gwiazd. W najbliższym czasie zostanie ona zamontowana w Multiple Mirror Telescope (MMT) na Mount Hopkins w Arizonie.
  3. Prawdopodobnie jesteśmy świadkami olbrzymiej zmiany w sposobie postrzegania sieci P2P przez przedstawicieli przemysłu muzycznego. Od pewnego czasu zmieniają oni swoje stanowisko, a obecnie przedstawiciel EMI, jednego z największych koncernów nagraniowych, stwierdził, że wymiana plików niekoniecznie musi być zła. Glenn Merrill, jeden z byłych menedżerów Google'a, został zatrudniony przez EMI i powierzono mu opracowanie nowej strategii internetowej. W wywiadzie dla Guardiana Merrill stwierdził: Istnieją badania nukowe, które świadczą o tym, że wymiana plików jest dobra dla artystów i niekoniecznie przynosi szkody. Chcemy przeprowadzić szereg eksperymentów, by opracować związany z tym model biznesowy. Dotychczas przemysł nagraniowy twierdził, że na piractwie tylko i wyłącznie traci. Tymczasem Merrill zauważa, że badania wykazują, że osoby, które pobierają nielegalne pliki, kupują też muzykę. One po prostu nie kupują jej w tych formatach, które umożliwiają nam zmierzenie poziomu sprzedaży. Menedżer EMI mówi też, że pozywanie o piractwo osób indywidualnych jest złą strategią, która się nie sprawdza. Merrill zapowiada, że jednym z eksperymentów,które mają za zadanie zbadać nowy model rozpowszechniania muzyki będzie utworzenie serwisu finansowanego z reklam.
  4. Już za niecałe 2 tygodnie (13 kwietnia) odbędzie się słynny Maraton Londyński. W biegu ma wziąć udział 6 afrykańskich wojowników z plemienia Masajów. Wystosowano do nich kilka próśb. Po pierwsze, nie wolno im polować na zwierzęta z farm, po drugie, powinni zakryć swoje przyrodzenie. Pracownicy organizacji charytatywnej Greenforce opracowali dla Tanzańczyków specjalny przewodnik z wytycznymi. Brzmią one, na przykład, tak: Widząc świnię, krowę czy owcę, pohamuj swój instynkt myśliwego. Ważne, by pamiętać, że zwierzęta do kogoś należą i ktoś się nimi opiekuje. Albo: Pokazywanie pewnych części ciała jest nielegalne, dlatego trzeba nosić bieliznę. Autor minipodręcznika życia w Wielkiej Brytanii wspomina też o załatwianiu potrzeb fizjologicznych w toalecie oraz o tym, że po spożyciu alkoholu Anglicy mogą się niemądrze zachowywać... Mężczyźni pobiegną w tunikach, dzierżąc w rękach włócznię i tarczę. W ten sposób chcą zebrać pieniądze na środki niezbędne do przeżycia w ich ojczyźnie.
  5. Profesor Daniel Kahneman, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie badań z pogranicza ekonomii i psychologii z 2002 roku, twierdzi, że dla kobiet czas zadowolenia z małżeństwa i usankcjonowanego prawnie związku z partnerem trwa ok. 4 lat. Dodatkowo korzyści wynikające z małżeństwa nie równoważą, niestety, kosztów w postaci braku czasu dla przyjaciół i większego obciążenia obowiązkami domowymi. Singielki czują się samotne i rzadziej uprawiają seks, ale jednocześnie mogą się cieszyć większą swobodą oraz większą ilością czasu na pozamałżeńskie kontakty społeczne. Nie są też w takim stopniu jak żony absorbowane pracami porządkowymi. Kahneman przedstawił swoje wnioski na konferencji Brytyjskiego Stowarzyszenia Psychologicznego w Dublinie. Stwierdził, że Ludzie mają bardzo wysokie oczekiwania, a małżeństwo niekoniecznie je zaspokaja. Profesor powoływał się na badanie ponad 10 tys. pań (w sumie ponad 30 tys. par), znane jako German Socio-Economic Panel. Kiedyś przestrzegano przed kryzysem nadchodzącym po 7 latach małżeństwa, teraz lepiej byłoby chyba mówić o kryzysie 5. roku, gdy oboje partnerzy zaczynają się czuć coraz bardziej rozczarowani i nie spoglądają już na to drugie przez różowe okulary. Kahneman uważa, że opisywane zjawisko można częściowo wyjaśnić ograniczonym zakresem uwagi. Jak łatwo zauważyć, współczesne społeczeństwo staje się coraz bardziej niecierpliwe. Kiedy pary się pobierają, poziom satysfakcji skacze w górę, ale tylko na 4-5 lat. Potem krzywa opada do punktu wyjścia. Podekscytowanie zakochaniem, snucie planów na przyszłość, a w końcu ślub stymulują i zwiększają zaangażowanie, co z kolei napędza poczucie zadowolenia kobiety i mężczyzny. Ponieważ ludzka uwaga ma ograniczony zakres, idylla nie może trwać wiecznie i wiele par zmierza nieuchronnie ku rozwodowi. W zachodnich społeczeństwach tak kończy się jedno na 3 małżeństwa. Profesor nie wyklucza, że można podtrzymać wysoki poziom satysfakcji za pośrednictwem specjalnych ćwiczeń mentalnych. Przyznał, że nie zebrano, niestety, naukowych dowodów na potwierdzenie skuteczności tego typu zabiegów. Wg niego, trzeba umieć rozpoznać korzyści wynikające z bycia singlem lub zamężną/żonatym.
  6. Dzieci z nadwagą mają zdrowsze zęby (mniej zaawansowane zmiany próchnicowe) niż ich szczuplejsi rówieśnicy. Naukowcy nie potrafią na razie odpowiedzieć, dlaczego się tak dzieje (Community Dentistry & Oral Epidemiology). Badacze z Centrum Stomatologicznego Eastmana Uniwersytetu w Rochester przeanalizowali dane ponad 18 tys. dzieci, które wzięły udział w dwóch studiach: narodowego stanu zdrowia oraz sposobu odżywiania. Okazało się, że osoby w wieku 6-18 lat, które miały nadwagę lub należały do grupy ryzyka nadmiernej wagi ciała, z mniejszym prawdopodobieństwem cierpiały na zmiany próchnicowe. Ponieważ czynniki przyczynowe związane z otyłością i próchnicą są podobne, we wszystkich grupach wiekowych dzieci z nadwagą spodziewaliśmy się znaleźć więcej chorób jamy ustnej. Nasze badania przyniosły jednak więcej pytań niż odpowiedzi, np.: czy dzieci z nadwagą spożywają więcej tłuszczów niż wywołujących próchnicę cukrów? Czy ich dieta jest zbliżona do nawyków żywieniowych rówieśników, ale prowadzą w większym stopniu siedzący tryb życia? – zastanawia się dr Dorota Kopycka-Kedzierawski. Przekonamy się o tym w przyszłości...
  7. Boks jest prawdopodobnie mniej niebezpieczny dla mózgu amatorów niż wcześniej sądzono. Nie można jednak ferować ostatecznych wyroków, ponieważ nie wiadomo, czy schorzenia, na które cierpią byli zawodowcy, mają związek z odniesionymi w przeszłości urazami. Jak zwykle w takich przypadkach, potrzebne są zakrojone na większą skalę badania z udziałem obu grup sportowców (American Journal of Neuroradiology). Omawiane studium to wspólne dzieło Narodowego Centrum Trenowania Boksu w Heidelbergu oraz Wydziału Medycyny Sportowej tamtejszego uniwersytetu. Badacze wykorzystali obrazy z badania rezonansem magnetycznym. Porównywali skany 1) 42 bokserów amatorów i 2) 37 osób, które nigdy nie brały udziału w walkach. Szukali niewielkich zmian w mózgu, które są zazwyczaj prekursorami poważniejszych zaburzeń neurologicznych, takich jak choroba Parkinsona lub demencja. W pierwszej grupie u 3 wolontariuszy natrafiono na ślady mikrowylewów, w drugiej nie odnotowano takich przypadków. Różnica nie była jednak istotna statystycznie. Uderzenia w głowę są bardzo silne, a pięść dosięga czaszki z dużą prędkością. Skutkiem tego jego nożycowy ruch (do i od siebie) poszczególnych części mózgu oraz minikrwawienia. Można je wykryć aparatami do MRI, które wytwarzają silne pole magnetyczne o indukcji rzędu 3 tesli. Na razie nie wiadomo, jak często takie krwawienia występują u bokserów. Niemcy hipotetyzują, a część grup badawczych podziela ich zdanie, że prowadzą one do uszkodzenia neuronów i różnego rodzaju deficytów. Trzy zidentyfikowane przypadki zmian dotyczyły płatów skroniowych, gdzie podczas ciosu działają największe siły. Za minus Heidelberg Boxing Study uznaje się zbyt duże zróżnicowanie czasu (od roku do 25 lat) i intensywności uprawiania boksu przez amatorów (od 1 do 375 walk i od 0 do 12 nokautów). W przyszłości lekarze chcą ocenić stan zdrowia zawodowych bokserów.
  8. Międzynarodowy Komitet Olimpijski obawia się, że zanieczyszczenie powietrza w Pekinie jest tak duże, iż olimpijczycy startujący w kategoriach wymagających długotrwałego wysiłku, mogą być narażeni na niebezpieczeństwo. Nie jest ono duże i dotyczy tych, którzy będą startowali w sportach związanych z długotrwałym intensywnym wysiłkiem, jak np. maraton czy wyścigi kolarskie. Komitet Olimpijski przygotował plan awaryjny, który zakłada, że jeśli w dniu wymienionych zawodów będzie wysokie zanieczyszczenie powietrza, zostaną one przeniesione na inny termin. Pekin to jedno z najbardziej zanieczyszczonych miast na świecie. W ciągu ostatnich 10 lat władze Chin wydały ponad 17 miliardów dolarów na poprawę jakości powietrza w stolicy, jednak wciąż jest ona daleka od międzynarodowych standardów. Konkurencje trwające krócej niż godzinę będą odbywały się normalnie, gdyż w takim przypadku nie ma zagrożenia dla zdrowia sportowców.
  9. Zespół psychiatrów z Królewskiego College'u Londyńskiego posłużył się wirtualnym metrem, by zbadać, jak powszechnie występują myśli paranoidalne (podejrzliwość) w populacji generalnej. Szef zespołu naukowców, dr Daniel Freeman, podkreśla, że okazało się, że jest to zjawisko dużo częstsze niż wcześniej sądzono, niemal tak powszechne, jak lęk czy depresja (British Journal of Psychiatry). Myśli paranoidalne są często wyzwalane przez wieloznaczne wydarzenia, takie jak ludzie patrzący w jednym kierunku lub śmiech słyszany w pomieszczeniu, bardzo ciężko jednak odtworzyć tego typu interakcje społeczne [w laboratorium – przyp. red.]. Freeman opracował symulację komputerową, która pozwala wykryć osoby podatne na nieprawidłowe interpretowanie zachowania innych osób. W eksperymencie wzięło udział 200 osób (pełen przekrój społeczny). Wszyscy nakładali na głowy specjalny hełm, który umożliwiał zanurzenie w wirtualnej rzeczywistości. Ich zadanie polegało na przechadzaniu się po wagonie metra podczas 4-minutowej podróży między dwiema stacjami. Pozwoliło to sprawdzić, jak różni ludzie reagują na dokładnie tę samą sytuację. W pociągu znajdowały się neutralne awatary, które po prostu były, oddychały, rozglądały się dookoła. Czasem ich wzrok spotykał się ze wzrokiem wolontariuszy. Jedna z postaci czytała gazetę, reszta uśmiechała się, gdy się na nie spoglądało. W tle odtwarzano odgłosy typowego metra. Poszczególne osoby bardzo odmiennie reagowały na awatary. Większość uznawała je na pozytywne lub neutralne, lecz u ok. 40% ochotników pojawiła się przynajmniej jedna myśl paranoidalna. Przed przystąpieniem do eksperymentu wszystkie osoby poddawano szczegółowemu badaniu psychologicznemu. Dzięki temu można było stwierdzić, że osoby lękowe, koncentrujące się na najgorszych scenariuszach i z niską samooceną najczęściej doświadczały myśli paranoidalnych. Dr Freeman opowiada, że w przeszłości sądzono, że podobne rzeczy przytrafiają się tylko osobom z najcięższymi chorobami psychicznymi, np. pacjentom ze schizofrenią paranoidalną. Tak jednak nie jest... Co więcej, jest to zachowanie do pewnego stopnia przystosowawcze. W samym sercu sytuacji społecznej osąd, komu ufać, a komu nie, jest bardzo ważny. Jest to jednak osąd niezwykle podatny na błędy. Prawdopodobieństwo ich popełnienia wzrasta, gdy jesteśmy lękowi, dręczą nas ruminacje [obsesyjnie nawracające myśli] oraz gdy w przeszłości spotkało nas coś złego. Myśli paranoidalne pojawiają się w środkach transportu publicznego, ponieważ czujemy się w nich schwytani i obserwowani. Ludzie obawiają się ataku terrorystycznego, naruszenia swojej prywatności oraz złodziei. Dla Freemana to bardzo smutne, że uwspólnionym doświadczeniem całej ludzkości jest wzajemny strach przed sobą. A oto komentarze dwojga uczestników eksperymentu. Jedna z kobiet stwierdziła: Czułam się uwięziona w drzwiach pomiędzy dwoma mężczyznami. Jako kobieta jestem bardziej podejrzliwa w stosunku do mężczyzn. Nie lubię się znajdować zbyt blisko nich. Facet obok może mieć intencje seksualne, chcieć manipulować itp. Inny człowiek, tym razem mężczyzna, także dopatrywał się oznak nieżyczliwości: Było coś podejrzanego w jednym gościu. Jakby chciał coś zrobić: napaść na kogoś, wysadzić bombę, powiedzieć mi coś niemiłego albo zachować się agresywnie.
  10. Międzynarodowy konkurs piękności wielbłądów zgromadziaż 10 tysięcy zwierząt. Jedna z największych tego typu imprezorganizowana jest w stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich Abu Zabi.Wygrać można jeden ze stu samochodów oraz nagrody pieniężne o łącznejwartości ponad 9 mln dolarów. Konkurs zgromadzi wielbłądy z krajów arabskich: Bahrajnu, Kuwejtu, Omanu, Kataru i Arabii Saudyjskiej. W ten sposób organizatorzy chcą przypomnieć swoim rodakom tradycyjne wartości życia na pustyni. Wybory najpiękniejszych zwierząt stanowią część rozpoczynającego się dzisiaj (2 kwietnia) festiwalu Mazayin Dhafra. Sponsorem przedsięwzięcia jest szejk Khalifa bin Zayed. Zespół ekspertów ma wybierać najlepsze zwierzęta w różnych grupach wiekowych. Wstęp wolny, trzeba tylko umieć wykazać, że przyprowadzony przez nas wielbłąd jest rodowodowy, nie cierpi na żadną chorobę zakaźną i ogólnie cieszy się dobrym stanem zdrowia. Pierwszy konkurs piękności wielbłądów odbył się w Emiratach przed 6 laty. Popularnym sportem są też wyścigi tych zwierząt, a kwoty stawiane w zakładach bywają naprawdę astronomiczne. Dla Beduinów wielbłądy, konie i sokoły od zawsze były symbolami bogactwa.
  11. Media zdobyły wyniki głosowania nad uznaniem OOXML-a za międzynarodowy standard. Potwierdzają one nasze wcześniejsze doniesienia, iż Microsoft osiągnął zamierzony cel i jego format został uznany przez ISO. Za OOXML głosowało 86% krajów. Przepisy ISO mówią, że standard do uznania potrzebuje 75% głosów za oraz 66% głosów krajów biorących udział w pracach standaryzacyjnych (tzw. P-members). Za OOXML głosowały następujące kraje: Armenia, Austria, Azerbejdżan (P-member), Bangladesz, Barbados, Białoruś, Bośnia i Hercegowina, Bułgaria, Kolumbia, DRK, Kostaryka, Wybrzeże Kości Słoniowej (P-member), Chorwacja, Cypr (P-member), Czechy (P-member), Dania (P-member), Egipt, Fidżi, Finlandia (P-member), Niemcy (P-member), Ghana, Grecja, Irlandia (P-member), Izrael, Jamajka (P-member), Japonia (P-member), Jordania, Kazachstan (P-member), Korea Południowa (P-member), Kuwejt, Liban (P-member), Malta (P-member), Mauritius, Meksyk, Maroko, Nigeria, Norwegia (P-member), Pakistan (P-member), Panama, Peru, Filipiny, Polska, Portugalia, Katar, Rumunia, Arabia Saudyjska (P-member), Serbia, Singapur (P-member), Słowenia (P-member), Szwajcaria (P-member), Syria (P-member), Tanzania, Tajlandia, Trynidad i Tobago (P-member), Tunezja, Ukraina, ZEA, Wielka Brytania (P-member), Urugwaj (P-member), USA (P-member), Uzbekistan. Głosy przeciwko oddały: Brazylia, Kanada (P-member), Chiny (P-member), Kuba, Ekwador (P-member), Indie (P-member), Iran (P-member), Nowa Zelandia (P-member), RPA (P-member) oraz Wenezuela (P-member). ISO w swoim oświadczeniu potwierdziło wyniki głosowania.
  12. Podczas rozpoczętego właśnie IDF-u Intel pokazał procesor Atom i zdradził nieco swoich planów na przyszłość. Atom to, jak twierdzi koncern, najbardziej wydajny procesor na świecie, który do pracy potrzebuje mniej niż 3 waty. Pierwszy Atom, który trafi na rynek będzie taktowany zegarem 1,8 GHz, a jego TDP (thermal design power - pobór mocy wyrażany emisją ciepła) wyniesie od 0,65W do 2,4W. Tak więc potrzebuje kilkunastokrotnie mniej mocy niż przeciętny CPU dla laptopów. Intel z pewnością zdradzi w najbliższych dniach kolejne szczegóły na temat Atoma. Procesor ten cieszy się dużym zainteresowaniem, a Intel pokłada w nim spore nadzieje. Niewielki CPU świetnie nadaje się do urządzeń przenośnych, a właśnie rynek tych urządzeń jest najszybciej rozwijającym się segmentem rynku sprzętu elektronicznego. Gary Willihnganz, dyrektor ds. marketingu odpowiedzialny za urządzenia mobilne mówi, że Atom oferuje użytkownikowi wszystkie funkcje, które mogliśmy zobaczyć w procesorach dla pecetów z lat 2003-2004. Koncern tak bardzo chce przekonać producentów elektroniki do swojego procesora, że oferuje im 7-letnie rozszerzone wsparcie dla niego. Takie zachęty są o tyle pomocne, że na rynku urządzeń przenośnych podzespoły są wymieniane przez producentów znacznie rzadziej, niż na rynku pecetów. Trzeba więc ich przekonać, że powinni porzucić dotychczas używane procesory na rzecz Atoma. Tym bardziej, że Intel musi zmierzyć się z silną konkurencją w postaci firmy VIA, mającej bardzo mocną pozycję w segmencie urządzeń przenośnych. Koncern poinformował też, ze jeszcze w bieżącym roku będzie można kupić procesor Nehalem i stwierdził, że jego architektura pozwala na zastosowanie w kości do ośmiu rdzeni. Nehalem trafi początkowo tylko do notebooków i serwerów.
  13. Naszyjnik odkryty w miejscu pochówku w pobliżu jeziora Titicaca, w wiosce Jiskairumoko, jest najstarszym znanym złotym przedmiotem, jaki kiedykolwiek wykonano w obu Amerykach. Metodą datowania węglowego stwierdzono, że ma ok. 4 tysięcy lat. Powstał w czasach, gdy okolice te zamieszkiwały społeczności myśliwsko-zbieracze. Oznacza to, że podkreślanie pozycji społecznej złotą biżuterią wyprzedziło pojawienie się w Andach wyżej zorganizowanych ludów (Proceedings of the National Academy of Science). Doktor Mark Aldenderfer z Wydziału Antropologii University of Arizona podkreśla, że naszyjnik to przejaw "uniwersalnej ludzkiej tendencji do strojenia się dla podkreślenia statusu i prestiżu". Nie chodzi więc już o prosty akt zwykłego ozdabiania. Złoto odzwierciedla proces przechodzenia społeczeństwa od form prostych do bardziej złożonych. Było to dla naukowców dużym zaskoczeniem, ponieważ wcześniej sądzono, że najpierw lud musi się osiedlić w jednym miejscu i uzyskać nadwyżki pożywienia, aby zająć się czymś innym niż zapewnianie "chleba powszedniego". Opisywany lud nie zapuścił jednak do końca korzeni. Naszyjnik był najprawdopodobniej własnością starszej kobiety. Na stanowisku archeologicznym nie ma dowodów, które wskazywałyby, jak wykonano naszyjnik. Najprawdopodobniej zastosowano występujące w tej okolicy samorodki złota, a następnie spłaszczono je w czymś w rodzaju moździerza lub kamiennego młotka. Powstałą w ten sposób blaszkę owinięto wokół drewna i obciążano do momentu, gdy utrwalił się kształt tuby. Akademicy nawlekli ponownie dziewięć złotych korali, które przeplatają się z okrągłymi kamieniami (turkusami). Wszystkie znaleziono w tym samym grobie obok żuchwy dorosłego człowieka. Aldenderfer wyjaśnia, że złoty artefakt, który dotąd uważano za najstarszy powstały na tej półkuli, jest aż o 600 lat młodszy. Wytworzono go na obszarach wysuniętych dalej na północ Peru.
  14. Udany stosunek trwa od 3 do 13 minut, a nie jak głosi powtarzany od lat mit, do paru godzin – twierdzą kanadyjscy i amerykańscy seksterapeuci (Journal of Sexual Medicine). Eric Corty i Jenay Guardiani, badacze z Penn State University, przeprowadzili wywiady z 50 członkami Stowarzyszenia Terapii Seksualnej i Badań: lekarzami, psychologami, pracownikami służb społecznych, terapeutami rodzinnymi i małżeńskimi, a także pielęgniarkami. Odpowiedziało 68% wybranych ekspertów. Określali oni czas trwania stosunku (od penetracji po wytrysk), uznawany za wystarczający, pożądany, zbyt krótki i zbyt długi. Tak zwany przeciętny terapeuta zarysował następujące ramy czasowe aktu seksualnego: 1) kategoria "wystarczający" – 3-7 minut, 2) "pożądany" – 7-13 minut, 3) "za krótki" – 1-2 minuty, 4) "zbyt długi" – 10-30 minut. Męska bądź kobieca interpretacja funkcjonowania seksualnego własnego i partnera opiera się na osobistych przekonaniach, budowanych częściowo na podstawie formalnych i nieformalnych przekazów społecznych. Niestety, współczesna kultura masowa wspiera stereotypy dotyczące aktywności seksualnej. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety wydają się wierzyć w mity dużego penisa, olbrzymie erekcje i stosunki trwające całą noc. Podczas badań okazało się np., że duży procent przedstawicieli obojga płci marzył o co najmniej półgodzinnym seksie. Nietrudno się domyślić, że stąd już tylko krok do rozczarowania, braku satysfakcji i zaburzeń seksualnych. Corty i Guardiani chcą urealnić oczekiwania ludzi i pomóc im czerpać zadowolenie z krócej trwających stosunków. Wyniki sondażu pomogą w terapii pacjentów zgłaszających się po pomoc. Jeśli niepokoi ich czas trwania miłosnych igraszek, zamiast przepisywać im leki, w niektórych przypadkach wystarczy jedynie konsultacja.
  15. Profesorowie Gavan Fitzsimons, Tanya Chartrand oraz Gráinne Fitzsimons (Duke University i University of Waterloo) zaprezentowali, że krótka ekspozycja dobrze wszystkim znanych marek, a konkretnie ich logo, wyzwala w badanych zachowania odzwierciedlające kojarzone z nimi cechy. Naukowcy podkreślają, że każdego dnia tysiące razy widujemy znaki graficzne marek i w większości przypadków nie ma to nic wspólnego z płatną reklamą. Przypadkowe kontakty nie wywołują najczęściej zmiany zachowania, ale nasze badania demonstrują, że nawet przelotny rzut oka na logo może wpłynąć na nas naprawdę silnie – przekonuje Gavan Fitzsimons. Aby określić wpływ marki na działanie, akademicy wybrali dwie z nich, które ze sobą współzawodniczą. Obie są przez konsumentów szanowane, mają unikatową i dobrze zdefiniowaną tożsamość, czyli wizerunek docelowy (brand identity). Apple przez wiele lat pracowało nad marką kojarzoną z nonkonformizmem, innowacyjnością i kreatywnością, a IBM jest przez konsumentów postrzegane jako tradycyjne, mądre i odpowiedzialne. W eksperymencie wzięło udział 341 studentów. Ochotnicy myśleli, że test polega na ocenie ostrości wzroku. Logo Apple'a lub IBM-a wyświetlano tak szybko, że badani nie mieli pojęcia, że cokolwiek zobaczyli. Następnie wszyscy wykonywali zadanie, które miało określić stopień przejawianej pomysłowości. Chodziło o sporządzenie listy celów, do których można by wykorzystać cegłę (oczywiście, poza zbudowaniem ściany). Osoby, którym podprogowo zaprezentowano logo Apple'a, wymyślały bardziej niezwykłe zastosowania niż członkowie drugiej z badanych grup. Oceną kreatywności podawanych rozwiązań zajmowali się niezależni sędziowie. Przeprowadziliśmy testy, podczas których oferowaliśmy badanym 100 dolarów, jeśli powiedzą, co pojawiło się na ekranie, ale nikt nie potrafił tego dokonać. Niezauważana przez nich ekspozycja wystarczy jednak, by zmienić zachowanie. To pierwsze studium, w ramach którego udało się zademonstrować istnienie tego zjawiska – cieszy się Gráinne Fitzsimons. Gdy powtórzono eksperyment z innymi markami – kanałami telewizyjnymi, tutaj Disneyem i E! Channel – okazało się, że także kształtują sposób postępowania odbiorców. Grupa z primingiem disneyowskim zachowywała się bardziej szczerze. Podobny efekt wystąpi w przypadku każdej marki o ugruntowanym obrazie (Journal of Consumer Research). Fitzsimons uważa, że w związku z tym firmy powinny nieco zmienić strategię marketingową i przesunąć część środków przeznaczanych na reklamę w gazetach oraz telewizji na product placement i inne formy podkreślające rolę krótkiej ekspozycji logo. Z drugiej strony konsument, który chce odnieść sukces w określonej dziedzinie, powinien się otaczać znakami firmowymi marek, które się z nią kojarzą, np. biegacz mógłby skorzystać z logo Nike'a.
  16. Testy na myszach wykazały, że chemioterapia może powodować mniej skutków ubocznych i ocalić życie większej liczby osób, gdy pacjenci będą pościć przez 2 dni przed rozpoczęciem leczenia (Proceeding of the National Academy of Sciences). Gryzonie, którym wstrzyknięto komórki nowotworowe, a następnie poddano chemioterapii, umierały po około 2 miesiącach (60 dniach). Jeśli jednak wcześniej zwierzęta głodowały przez dwie doby, żyły zazwyczaj o 10-20 dni dłużej. Głodówce poddano grupę 16 myszy. Rekordzistki żyły jeszcze po 14 tygodniach od iniekcji. Eksperymenty prowadził zespół Valtera Longo z Uniwersytetu Południowej Kalifornii w Davis. Gdyby wyniki przekładały się też na ludzi, oznaczałoby to znaczne zwiększenie skuteczności chemioterapii. Myszy Amerykanów zmarły, ponieważ przeszły pojedynczy cykl chemioterapii. U ludzi leczenie jest bardziej złożone i wieloetapowe, a Longo uważa, że uprzedni post zwiększyłby efektywność każdej z otrzymanych dawek. Chemioterapia bierze na cel szybko dzielące się komórki. Niestety, nie są to wyłącznie komórki nowotworowe, ale także komórki krwi (białe krwinki) oraz korzeni włosów. To dlatego skutkami ubocznymi leczenia są zwiększona podatność na infekcje, a także utrata włosów i spadek wagi. Badacze sprawdzali, jak myszy radzą sobie z wysokimi dawkami pewnego cytostatyku, a mianowicie etopozydu (ETP; w Polsce jest to substancja czynna preparatów o nazwach Lastet i Vepesid). Wśród 28 gryzoni, którym przez 48 godzin przed rozpoczęciem chemii, nie podawano pokarmu, zmarła tylko jedna mysz (w grupie kontrolnej, 37 osobników, odnotowano 20 zgonów). Pozostałe przybrały na wadze, nie wystąpiły też inne skutki uboczne. Naukowcy byli zaskoczeni uzyskanymi rezultatami. Jak można je tłumaczyć? Ograniczenie liczby przyjmowanych kalorii usprawnia proces naprawy uszkodzeń DNA, m.in. usuwanie wolnych rodników. Proces ten nie jest uruchamiany w zmutowanych komórkach nowotworowych, ale stają się one wrażliwsze na oddziaływanie cytostatyków. Obecnie Longo i onkolog z tej samej uczelni, David Quinn, planują rozpoczęcie testów klinicznych z udziałem 20 pacjentów.
  17. Poniższa informacja to żart primaaprilisowy. Andrew Dornall, jeden z inżynierów Intela, poinformował na swoim blogu o stworzeniu przez jego firmę pierwszego w historii grafenowego procesora. Kość przeszła pomyślnie wszystkie testy. Oczywiście technologia, która pozwoli na zastąpienie krzemu grafenem znajduje się na wczesnym etapie rozwoju. Jak informuje Dornall, największym problemem grafenowego CPU jest fakt, że w niskich temperaturach staje się on bardzo kruchy. Będzie to miało znaczenie przy transporcie, montażu oraz zastosowaniu procesora w ekstremalnych warunkach (np. w arktycznych stacjach badawczych). Bardzo możliwe, że, jeśli nie uda się pokonać tej przeszkody, to w okresach, gdy panują niższe temperatury, grafenowe procesory nie będą sprzedawane klientom indywidulanym, którzy będą musieli przynieść posiadany przez siebie komputer do sklepu, gdzie za pomocą specjalistycznych narzędzi procesor zostanie zamontowany. Intel jest jednak dobrej myśli. Procesor już w tej chwili, dzięki większej ruchliwości elektronów w grafenie (wynosi ona nawet 200 000 cm2/VS, podczas gdy wartość dla krzemu to zaledwie 1500 cm2/Vs), jest niemal tak wydajny, jak najbardziej zaawansowane krzemowe układy Intela. Jak tak dalej pójdzie, to za 2-3 lata w notebookach będziemy mieli kości bardziej wydajne, od najlepszych układów serwerowych zbudowanych z krzemu. Do tego będą tańsze i nie będą się w ogóle grzały - pisze Dornall. Jego zdaniem jeszcze pod koniec bieżącego roku Intel dostarczy swoim klientom próbki grafenowych procesorów, a jeśli wszystko odbędzie się zgodnie z planem, to pierwsze CPU zbudowane z grafenu mogą trafić na rynek już w drugiej połowie przyszłego roku. Niewykluczone, spekuluje Dornall, że Intel, zainteresowany jak najszybszym rozwojem procesorów z grafenu, zaproponuje IBM-owi utworzenie wspólnej firmy, która zajmie się rozwojem i produkcją tego typu układów. Trzeba bowiem pamiętać, że IBM prowadzi bardzo zaawansowane prace nad grafenem.
  18. Kapsaicyna, składnik odpowiedzialny za palący smak pikantnych odmian papryki, jest stosowana nie tylko jako składnik żywności. Niedawno odkryto jej zdolność do zabijania komórek nowotworowych, a nieco wcześniej dowiedziono, że u ptaków ma ona działanie... przeciwbólowe. Teraz, po stosunkowo krótkim czasie, dowiadujemy się kolejnej ciekawej rzeczy na temat tego alkaloidu. Okazuje się bowiem, że przynosi on ulgę w leczeniu bólu związanego z infekcją wirusem HIV. U niemal dwóch trzecich nosicieli tego śmiercionośnego wirusa rozwija się prędzej czy później choroba zwana polineuropatią dystalną. Jest to schorzenie związane ze stopniowym zanikiem neuronów odpowiadających m.in. za przewodzenie wrażeń bólowych. Paradoksalnie jednak często wiąże się to z silnym bólem, który w przypadku pacjentów zakażonych HIV jest wyjątkowo ciężki do leczenia. Jest to spowodowane zarówno samą aktywnością wirusa w komórkach, jak i efektami ubocznymi stosowanych terapii. Efektem jest upośledzenie zarówno kondycji fizycznej, jak i psychicznej pacjenta oraz pogorszenie jakości jego uczestnictwa w życiu społecznym. Do tej pory kapsaicynę stosowano w leczeniu niektórych neuropatii, lecz były to preparaty zawierające znacznie niższą dawkę tego środka. Poza tym nie pomagały one, niestety, w przypadku osób cierpiących z powodu rozwijającej się infekcji HIV. Wygląda jednak na to, że plastry zawierające znacznie wyższe dawki tego alkaloidu mogą okazać się rozwiązaniem tego kłopotu. Dotychczas nową terapię testowano na dwunastu pacjentach uskarżających się na stosunkowo silne bóle obu stóp, u których potwierdzono obecność wirusa w organizmie. Plastry nakładano jednorazowo na godzinę w miejscach o największym natężeniu bólu. Za miarę efektywności terapii posłużyła zmiana intensywności nieprzyjemnych odczuć w stopach, mierzona regularnie pomiędzy drugim a dwunastym tygodniem od podania kapsaicyny. Plastry okazały się bardzo skuteczne. Na podstawie wywiadu z pacjentami ustalono, że ból osłabł u nich średnio aż o 40 procent. Wyniki leczenia aż ośmiu spośród dwunastu osób uznano za "skuteczną odpowiedź na terapię", czyli redukcję nieprzyjemnych odczuć o co najmniej 30 procent. Cztery spośród nich wyznały w wywiadzie lekarskim, że przykre doznania osłabły o co najmniej połowę. Jedyny zaboserwowany dotychczas minus terapii to uczucie bólu, które pojawia się u niektórych pacjentów po dwóch dniach od aplikacji plastra. Na szczęście zanika on przed upływem pierwszego tygodnia leczenia i, jak pokazują wyniki, efekt ten jest całkiem trwały. Nie zaobserwowano żadnych istotnych zagrożeń dla zdrowia wynikających z podawania alkaloidu. Podobnie jak w przypadku wszystkich terapii eksperymentalnych, do ich ewentualnego wprowadzenia do powszechnego użycia minie jeszcze wiele czasu. Pocieszeniem jest jednak fakt, że ten sam środek może potencjalnie pomóc osobom cierpiącym na neuropatie związane z takimi chorobami, jak cukrzyca czy ciężkie zakażenie wirusem opryszczki.
  19. Jeden z najstarszych znanych medycynie środków podawanych do wywołania ogólnego znieczulenia, chloroform, uchylił rąbka tajemnicy na temat swojego działania. Przez ostatnie 150 lat nie wiadomo było, na czym dokładnie polega jego usypiające działanie. Teraz, dzięki badaniom wykonanym przez dr. Yahya Bahnasiego z Uniwersytetu Leeds, dowiedzieliśmy się znacznie więcej. Do odkrycia doszło przypadkiem. Sam naukowiec wspomina: Badałem wpływ lipidów na arteriosklerozę [proces patologicznego twardnienia naczyń krwionośnych - red.]. Niektóre z tych lipidów trafiały do mnie od producenta w postaci rozpuszczonej w chloroformie. Zauważyłem, że związek ten blokował działanie białka TRPC5, co było dla mnie dużym zaskoczeniem. Proteina TRPC5 należy do grupy tzw. kanałów jonowych. Są to białka, których struktura pozwala na kontrolowane przepuszczanie jonów określonych pierwiastków do wnętrza komórki lub poza nią, w zależności od jej bieżących potrzeb. Błona otaczająca każdą komórkę jest zbudowana głównie z tłuszczów, przez co niechętnie pozwala na migrację jonów. Proces ten jest jednak potrzebny dla przeżycia komórki i utrzymania jej w kontakcie z otaczającym środowiskiem. Z tego powodu musi istnieć system sprawnego i ściśle kontrolowanego transportu jonów - właśnie na tym polu swoje zastosowanie znajdują białkowe kanały. TRPC5, zdolny do transportu jonów wapniowych, jest obecny w wielu tkankach, wliczając w to ośrodkowy układ nerwowy. Przypadkowe odkrycie właściwości chloroformu skłoniło dr. Bahnasiego do bliższego przyjrzenia się temu zagadnieniu. Dzięki serii eksperymentów dowiódł on, że wiele innych stosowanych powszechnie środków znieczulających, których mechanizm działania był dotychczas nieznany, zawdzięcza swoje właściwości blokowaniu tej samej cząsteczki. Dotyczy to zarówno leków podawanych dożylnie, jak i przyjmowanych drogą inhalacji. Naukowiec ma nadzieję, że jego odkrycie pomoże w opracowywaniu oraz analizie nowych leków stosowanych w anestezjologii. Teraz, gdy znany jest dokładny mechanizm działania tego typu preparatów, będzie to znacznie łatwiejsze, a powstające preparaty będą bezpieczniejsze dla pacjenta i skuteczniejsze. Idealnym środkiem byłby, oczywiście, taki, który wydajnie blokuje określony kanał jonowy, pozostając jednocześnie możliwie neutralny dla reszty organizmu.
  20. Na ostatnim zjeździe Society for General Microbiology, międzynarodowej organizacji zrzeszającej mikrobiologów, egipscy naukowcy ogłosili bardzo ciekawe wyniki badań, które mogą znacząco poprawić nasze szanse w walce z infekcjami bakteryjnymi. Odkryli oni bowiem, że zielona herbata jest doskonałym środkiem wzmacniającym działanie antybiotyków. Zielona herbata jest w Egipcie napojem bardzo popularnym. Skłoniło to tamtejszych naukowców do zbadania, czy wchodzi ona w interakcje z antybiotykami. Testowaliśmy zieloną herbatę w kombinacji z antybiotykami na dwudziestu ośmiu różnych mikroorganizmach chorobotwórczych - mówi dr Mervat Kassem, pracujący na Wydziale Farmacji Uniwerstetu Aleksandryjskiego. Badane bakterie należały do wielu różnych grup, dzięki czemu uzyskane rezultaty z dużym prawdopodobieństwem można odnieść do znacznie większej grupy mikroorganizmów. We wszystkich przeprowadzonych analizach zielona herbata znacząco podnosiła bakteriobójczą aktywność leków. Dodatkowo w dwudziestu procentach przypadków pozwalała wywołać wrażliwość bakterii na preparaty, na które były one wcześniej oporne. Inne substancje wykazywały dwu-, a nawet trzykrotnie wyższą skuteczność w zabijaniu bakterii. Dotyczyło to nawet tzw. superbakterii (ang. superbugs), które nie wykazują wrażliwości na praktycznie żaden antybiotyk stosowany powszechnie w lecznictwie. Nasze wyniki pokazują, że powinniśmy docenić naturalne produkty, które spożywamy na co dzień - mówi dr Kassem. W przyszłości planujemy zbadać inne rośliny, takie jak majeranek i tymianek, aby sprawdzić, czy również one zawierają środki zdolne do poprawy skuteczności antybiotyków.
  21. Część rodziców niepokoi się, gdy ich małe dziecko coś do siebie mówi. Tymczasem powinni je nawet do tego zachęcać... Adam Winsler, profesor psychologii z George Mason University, wykazał, że 5-latki lepiej wypadają w zadaniach ruchowych, gdy mówią na głos, niż gdy siedzą przy tym jak myszka pod miotłą. Nie ma znaczenia, czy mówienie to inicjatywa własna, czy wynik zachęcania przez dorosłego (Early Childhood Research Quarterly). Winsler twierdzi, że warto się przysłuchiwać, o czym opowiada maluch, bo to fantastyczne okno do umysłu dziecka. W ramach swojego studium badacz wykazał, że 78% mówiących do siebie przedszkolaków wypadało lepiej lub co najmniej tak samo, jak podczas pracy w ciszy. Okazało się także, że dzieci z zaburzeniami zachowania, np. z ADHD, mówią do siebie częściej niż inne brzdące. Psycholog zwraca uwagę na fakt, że nauczyciele próbują często uspokajać niesforne dzieci, bojąc się, że mówienie na głos będzie wywoływać problemy z zachowaniem. Tymczasem jeśli nie przeszkadza ono pozostałym uczniom, w rzeczywistości może promować rozwój "trudnych" dzieci. Mówienie do siebie nazywa się fachowo mową egocentryczną. Termin ten został wprowadzony przez szwajcarskiego psychologa i pedagoga Jeana Piageta. Wg niego, maluch posługuje się nią aż do wieku szkolnego. Dopiero na jej "fundamencie" kształtuje się tzw. mowa uspołeczniona. Mowa egocentryczna to mówienia do i dla siebie. Psycholodzy uznają, że pomaga dziecku w uporządkowaniu toku myślenia i wykonywania czynności. Towarzyszy głównie czynnościom natury zabawowej. Maluch komentuje to, co robi, zachęca się, ośmiela, a słowa pełnią wyraźną funkcję regulującą. Rosyjski naukowiec L.S. Wygotski przeprowadził rewizję teorii Piageta. Twierdził m.in., że z czasem zanika warstwa dźwiękowa mowy egocentrycznej, ponadto zmianie ulega jej struktura i funkcja. W ten sposób dochodzi do uformowania mowy wewnętrznej, głosu słyszanego przez nas w głowie. Profesor z George Mason University obserwował też zachowanie dzieci autystycznych. Te, które były upośledzone w mniejszym stopniu, także często posługiwały się mową egocentryczną. Robiły to dokładnie w tym samym celu, co maluchy zdrowe. Dzieci autystyczne mają problemy z zewnętrzną mową społeczną, dlatego psycholodzy założyli, że mowa egocentryczna również będzie zaburzona. Nasze studium wykazało jednak, że to nieprawda [...].
  22. Geologów od dawna zastanawiało ukształtowanie terenu w pobliżu miejscowości Köfels w austriackich Alpach. Nie potrafili jednak udowodnić, że spadła tam asteroida. Alan Bond, dyrektor Reaction Engines, i Mark Hempsell, wykładowca astronautyki z Uniwersytetu w Bristolu, odcyfrowali ostatnio znaki pokrywające tajemniczy gliniany dysk, znaleziony 150 lat temu w ruinach pałacu królewskiego Niniwie przez wiktoriańskiego archeologa Austena Henry'ego Layarda. Na tabliczce widnieje mapa nieba i znaki pisma klinowego. Stanowi ona część ekspozycji British Museum. Po złamaniu kodu okazało się, że znajduje się tam wzmianka o asteroidzie (miała ok. mili średnicy), które uderzyła potem w Ziemię, zabijając prawdopodobnie wielu ludzi. Zderzenie miało miejsce ponad 5 tys. lat temu. Zagadkę dysku wyjaśniano na wiele sposobów, nie zawsze naukowych. Pewien historyk z Azerbejdżanu, który uważa, że ludzie przybyli na Błękitną Planetę z kosmosu, przekonywał, iż utrwalono na nim opis lądowania pojazdu. Innym ekspertom nie udało się odczytać komunikatu. Bond i Hempsell wykorzystali program komputerowy, który pomógł im odtworzyć wygląd nieba sprzed tysięcy lat. Panowie są przekonani, że kopia, sporządzona przez asyryjskiego pisarza ok. 700 roku p.n.e., powstała na podstawie notatnika sumeryjskiego astronoma. Utrwalił on wydarzenia, które rozgrywały się na firmamencie 29 czerwca 3123 roku p.n.e., m.in. trajektorię lotu obiektu, który przecinał gwiazdozbiór Ryb. Ze zgodnością do jednego stopnia pokrywa się ona z miejscem zderzenia w Köfels. Dlaczego geolodzy mieli problem z ustaleniem, co ukształtowało alpejski krajobraz? Brak było wyraźnego krateru po uderzeniu asteroidy, dlatego z czasem naukowcy musieli przystać na wersję wydarzeń powołującą się na osunięcie ziemi. W swojej książce pt. Sumeryjska obserwacja wydarzeń w Köfels autorzy udowadniają, że nie ma krateru, bo asteroida ścięła górę i zmieniła się w kulę ognia. Więcej osób zginęło od dymu niż w wyniku fali uderzeniowej. Skrajne zmiany skał i innych substancji pod wpływem gorąca odpowiadają za błędy w datowaniu wydarzenia. Pierwotnie geolodzy wyliczyli, że miało ono miejsce 8 tys. lat temu, a w rzeczywistości nastąpiło to jakieś 3 tys. lat później.
  23. W marcu 1867 roku Rosja sprzedała USA Alaskę. Car Aleksander II obawiał się, że w przyszłej wojnie z Wielką Brytanią straci te ziemie łącznie z Aleutami. Ponieważ nie przynosiły one żadnych wymiernych korzyści, minister spraw zagranicznych naszego wschodniego sąsiada porozumiał się z Amerykanami. Transakcję sfinalizował William Henry Seward, który piastował w latach 1861-69 funkcję sekretarza stanu, a podczas wojny secesyjnej był jednym z najbliższych współpracowników prezydenta Abrahama Lincolna. Nowy stan kosztował Amerykę aż 7,2 mln dolarów. Wielu ludzi wyśmiewało Sewarda za "interes życia". Zastanawiano się, jak można wydać tyle pieniędzy na obszar wysunięty tak daleko na północ. Gazety prześcigały się w wymyślaniu nowych, oczywiście złośliwych, nazw dla Alaski. W ten sposób zyskała ona miano "głupoty Sewarda", "lodówki Sewarda" oraz "ogrodu niedźwiedzi polarnych". Koniec końców na półwyspie odkryto najpierw złoto (lata 90. XIX wieku), a potem ropę naftową (1968), okazało się więc, że sekretarz stanu miał głowę do interesów. Od pewnego czasu w ostatni poniedziałek marca na Alasce obchodzony jest Dzień Sewarda.
  24. Podczas konferencji CanSecWest jedynie laptop z systemem Ubuntu 7.10 pozostał odporny na ataki hakerów. Pierwszego dnia hakerzy mieli do wyboru laptopy z w pełni załatanymi systemami Windows Vista Ultimate, Mac OS X 10.5.2 oraz Ubuntu 7.10. Ich zadaniem było zdalne włamanie się do komputerów z wykorzystaniem wcześniej nieznanej luki. Nikomu się to nie udało. Drugiego dnia uczestnicy zawodów włamywali się siedząc bezpośrednio przy komputerach, a do włamania mogli wykorzystać aplikacje dostarczane standardowo ze wspomnianymi systemami. Dwie minuty po rozpoczęciu zawodów Charlie Miller złamał Mac OS X-a wykorzystując dziurę w przeglądarce Safari. Oczywiście tak szybkie złamanie zabezpieczeń było możliwe dzięki temu, że Miller dużo wcześniej znalazł lukę i dokładnie poznał sposób włamania. Trzeciego dnia na atakowanych komputerach można było zainstalować dowolną aplikację firmy trzeciej i wykorzystać ją do włamania. Po kilku godzinach o sukcesie poinformował Shane Macaulay, który wraz z dwoma kolegami wykorzystali błąd w odtwarzaczu Flash firmy Adobe i złamali zabezpieczenia Windows Visty. Początkowo trudność Macaulayowi sprawił Service Pack 1 dla Visty, którego wcześniej nie testował i nie wiedział, w jaki sposób wykorzystać znalezioną wcześniej lukę we Flashu. W końcu jednak mu się do udało. Haker podkreśla, że tę samą dziurę jest w stanie wykorzystać do włamania zarówno na Mac OS X-a, jak i na Linuksa. Jego zdaniem, bez względu na wysiłki firm produkujących systemy operacyjne, zawsze będą one podatne na atak. Nikt nie jest w stanie nic z tym zrobić, bo zawsze można zainstalować oprogramowanie, które pozwoli na obejście zabezpieczeń. Jeśli nie będzie to Java, to będzie to coś innego - stwierdził Macaulay.
  25. Jak coraz szerzej donoszą media, microsoftowy OOXML prawdopodobnie został uznany za międzynarodowy standard. Z wyliczeń wynika, że w głosowaniu wzięło udział 41 krajów. Z tego 22 była za OOXML, 10 głosowało przeciw, a 9 wstrzymało się od głosu. Wyliczenia te zostały oparte na relacjach prasowych mediów z danych krajów, nie wiadomo więc, na ile odpowiadają prawdzie. Oficjalnie swoją decyzję ISO ogłosi dzisiaj lub jutro. Media donoszą jednocześnie o nieprawidłowościach przy głosowaniu. Miało do nich dojść przede wszystkim w Norwegii i Niemczech. W pierwszym z krajów, pomimo miażdżącej przewagi głosów przeciwko formatowi OOXML, uznano, że Norwegia oddała głos "za". W Niemczech z kolei głosy rozłożyły się po równo i wówczas organizacja, która miała służyć tylko głosem doradczym, wsparła format i w efekcie niemiecki głos był również "za". Powyższe doniesienie, podobnie jak wyniki głosowania, nie zostały jednak potwierdzone.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...