-
Liczba zawartości
37641 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
247
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Francuscy naukowcy odkryli wirusa należącego do zupełnie nowej grupy. Jest to pierwszy w historii wirus zdolny do atakowania innych wirusów i przejmowania fragmentów ich informacji genetycznej. Odkrycia dokonali badacze z działającego we francuskiej Prowansji Uniwersytetu Śródziemnomorskiego. Podczas badań nad innym mikroorganizmem, zwanym mamawirusem, zaobserwowano znacznie mniejszego wirusa, którego nazwano Sputnikiem. Po odkryciu jego wyjątkowych właściwości sklasyfikowano go nieoficjalnie jako wirofaga (ang. virophage), czyli wirusa żerującego na innych wirusach. Zespół, prowadzony przez Didiera Raoulta, zauważył, że nowoodkryty mikrob nie tylko znacznie ogranicza rozprzestrzenianie się infekcji mamawirusów pomiędzy komórkami ich gospodarza, ameby, lecz także jest najprawdopodobniej zdolny do przechwytywania genów innych wirusów. Odkrycie może być okazać się bardzo istotne dla naukowców badających ewolucję mikroorganizmów, a być może posłuży także do opracowania skutecznych terapii antywirusowych na potrzeby medycyny. Sami odkrywcy jednak traktują te spekulacje bardzo ostrożnie. Jest zbyt wcześnie, by móc mówić, że możemy użyć Sputnika jako broni przeciwko większym wirusom lub środka pozwalającego na ich modyfikację, mówi pracujący przy badaniach Bernard La Scola. Zastrzega jednak, że skoro atakujące bakterie bakteriofagi są zdolne do modyfikacji informacji genetycznej swoich ofiar, być może mikroorganizmy stworzone na podstawie genów Sputnika będzie można wykorzystać w podobny sposób. Sputnik przypomina swoim "zachowaniem" wirusy zwane satelitami, do których należy m.in. wirus zapalenia wątroby typu D, zdolny do replikacji wyłącznie wtedy, gdy dokonuje infekcji wspólnie z innym wirusem. Nowo odkryty mikroorganizm jest jednak wyjątkowy, gdyż jest zdolny do zmniejszenia aktywności replikacyjnej mamawirusa, przez co znacznie ogranicza jego zdolność do infekcji. Ustalenie nazwy "wirofag" miało zapewne podkreślić rangę odkrycia, lecz nie wszyscy eksperci zgadzają się z tym określeniem. Jak podkreśla Geoffrey Smith, wirusolog pracujący dla londyńskiego Imperial College, oba mikroby walczą o metabolity tej samej komórki i nie występuje tu proste żerowanie jednego wirusa na drugim. Dodaje: bakteriofagi replikują wyłącznie w bakteriach i to wszystko, czego potrzebują, więc użycie określenia "wirofag" jest niepoprawne. Czy nowa nazwa przyjmie się w świecie nauki? Dowiemy się tego najprawdopodobniej w najbliższych latach. Z pewnością jednak możliwość, że jeden wirus może wywołać "chorobę" u drugiego jest niezwykle interesująca.
-
Papryczki chili wywołują uczucie gorąca nie tylko wskutek podrażnienia receptorów w neuronach czuciowych. Okazuje się, że kapsaicyna nasila termogenezę, czyli proces wytwarzania ciepła. Yasser Mahmoud zauważył, że kapsaicyna zmienia aktywność SERCA - białka występującego w mięśniach. W normalnych warunkach skurcz powoduje uwolnienie kationów wapnia z retikulum endoplazmatycznego (ER). SERCA aktywnie pompuje kationy z powrotem do ER, wykorzystując przy tym energię z rozpadu wiązań ATP. Mięśnie ulegają wtedy rozluźnieniu. Po zjedzeniu pikantnej potrawy kapsaicyna wiąże się z SERCA i hamuje jego aktywność pompującą. ATP jest jednak nadal wykorzystywane. Ponieważ nie zachodzi transport jonów, cała energia przekształca się w ciepło. Mahmoud potwierdza, że kapsaicyna jest pierwszą naturalną substancją, która nasila termogenezę. Opisywane badania wyjaśniają, w jaki konkretnie sposób alkaloid papryczki zwiększa metabolizm i temperaturę ciała. Co prawda w czasie eksperymentów posłużono się dużymi dawkami kapsaicyny (zjedzenie takich ilości jest praktycznie niemożliwe), ale struktura cząsteczki pozwoli zapewne zaprojektować skuteczne leki przeciwko hipotermii.
- 4 odpowiedzi
-
- SERCA
- kationy wapnia
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
NASA przygotowuje się do testów silnika plazmowego
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Technologia
Jak donosi serwis Flightglobal, szef NASA, Michael Griffin, poinformował, że Agencja chce wkrótce podpisać porozumienie, na podstawie którego na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej będzie testowany nowy typ napędu dla pojazdów kosmicznych. Mowa tutaj o wykorzystującym plazmę systemie VASIMR (Variable Specific Impulse Magnetoplasma Rocket). Składa się on ze źródła energii elektrycznej, która jonizuje paliwo w plazmę. Pole elektryczne podgrzewa i nadaje jej przyspieszenia, a generowane przez elektromagnesy pole magnetyczne - kierunek. Strumień wydobywającej się z dysz plazmy nada pęd pojazdowi kosmicznemu. Paliwem plazmowego silnika może być wodór, hel lub deuter. Jak zauważa Franklin Chang-Diaz, niezwykle doświadczony astronauta, a obecnie szef Advanced Space Propulsion Laboratory, wykorzystanie wodoru niesie ze sobą liczne korzyści. Pierwiastek ten jest bardzo rozpowszechniony w kosmosie, a to oznacza, że pojazd zabierałby tylko paliwo potrzebne np. na dolecenie do Marsa. Ponowne "tankowanie" odbyłoby się przed ruszeniem w drogę powrotną. Kolejna korzyść z wykorzystania wodoru to fakt, że stanowi on świetną ochronę przed promieniowaniem, więc zbiorniki z paliwem jednocześnie chroniłyby załogę pojazdu. Z kolei źródłem energii elektrycznej byłby reaktor atomowy lub panele słoneczne. Chang-Diaz mówi, że do długotrwałych podróży najlepiej nadaje się reaktor atomowy. A to z kolei znaczy, że projekt VASIMR musi współpracować z projektem Prometeusz, którego zadaniem jest opracowanie nuklearnych generatorów mocy na potrzeby lotów kosmicznych. Podczas testów na ISS silnik plazmowy będzie odpowiedzialny za utrzymanie stacji na orbicie. Obecnie zadanie to wykonują bardziej konwencjonalne silniki, co oznacza, że na stację trzeba dostarczać paliwo do nich. Projekt VASMIR ma tę przewagę, że wodór powstaje na ISS jako materiał odpadowy. Można go więc wykorzystać do silnika plazmowego, a energię elektryczną czerpać z paneli słonecznych wykorzystywanych przez ISS. Dzięki temu na Stację nie trzeba będzie wozić paliwa. Podczas testów VASIMR-a na Ziemi uzyskano bardzo obiecujące wyniki. NASA myśli więc o przetestowanie napędu w kosmosie.- 32 odpowiedzi
-
- VASIMR
- Międzynarodowa Stacja Kosmiczna
- (i 5 więcej)
-
Ludzie wytwarzają nabiał od co najmniej 9 tysięcy lat. Naukowcy doszli do takiego wniosku po zbadaniu resztek z ponad 2 tysięcy glinianych naczyń z Europy, Bliskiego Wschodu, głównie Turcji, i Bałkanów. Jogurt, ser, sklarowane masło ghi (ghee) i inne tego typu produkty dobrze się przechowują, więc z nadwyżek mleka można było zrobić np. zapasy na zimę. Poza tym są łatwiej przyswajalne i nadają się dla osób z nietolerancją laktozy. Profesor Richard Evershed z Uniwersytetu Bristolskiego współpracował z naukowcami z USA, Holandii, Turcji i Izraela. Razem zauważyli, że nawet 6500 lat p.n.e. mleko było przetwarzane w glinianych naczyniach. Nasze odkrycia przenoszą wczesną historię wykorzystania mleka do 7. tysiąclecia przed Chrystusem, do wczesnego etapu udomowienia zwierząt i produkcji oraz wykorzystania naczyń z gliny. Bydło, owce i kozy hodowano już 8 tysięcy lat p.n.e., ale do teraz najstarsze dowody dotyczące używania mleka pochodziły z późnego piątego milenium. Pozostałości mleka w naczyniach pozwoliły stwierdzić, że udój krów był szczególnie popularny w Anatolii (tamtejsze warunki środowiskowe sprzyjały hodowli bydła), a w innych rejonach koncentrowano się głównie na owcach i kozach. Zespół badaczy opracował test, który pozwalał na odróżnienie tłuszczu pozostałego po gotowaniu mięsa od tłuszczu z mleka. Na nieemaliowanych fragmentach gliny znaleziono kwasy tłuszczowe o obniżonej zawartości izotopu węgla C-13. To tłuszcze pochodzące z mleka. Porównując zawartość C-13 w różnych próbkach, można stwierdzić, z jakich produktów pochodzą.
-
Elastyczna elektronika pozwoli stworzyć sztuczne oko?
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Technologia
John Rogers, naukowiec z University of Illinois at Urbana-Champaign, skonstruował półkolisty elastyczny układ elektroniczy, który działa podobnie do ludzkiego oka i przybliża nas do momentu, w którym powstanie sztuczne oko. Obecnie wykorzystywane soczewki mają również mają półkolisty kształt, jednak rzutują obraz na płaską powierzchnię, co powoduje zniekształcenia. Dlatego też np. w aparatach fotograficznych wykorzystywany jest cały zestaw soczewek, których zadaniem jest eliminacja wspomnianych zniekształceń. To powoduje, że całość jest duża i droga. Tymczasem ludzkie oko korzysta tylko z jednej soczewki, która przekazuje dalej obraz bez zniekształceń. Dzieje się tak, gdyż obraz rzutowany jest na zagiętą powierzchnię za soczewką. Naukowcy od dawna próbowali powtórzyć taki schemat, ale nie dysponowali materiałami, które można by zginać bez obawy o ich uszkodzenie. Zespół Rogersa wykorzystał matrycę z krzemowych fotodetektorów, połączonych metalowymi kablami. Całość zatopiono w polidwumetylosiloksanie, co z jednej stroni chroni matrycę przed uszkodzeniem, a z drugiej - pozwala na nadanie jej odpowiedniego kształtu. Obecnie światłoczuły element Rogersa składa się z 256 pikseli, jednak ich liczbą można bardzo łatwo zwiększyć. Olbrzymią zaletą wynalazku amerykańskich uczonych jest fakt, że urządzenia go wykorzystujące można produkować przy użyciu obecnie wykorzystywanych technik.- 14 odpowiedzi
-
- polidwumetylosiloksan
- fotodetektor
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Egipscy naukowcy rozpoczęli badanie DNA dwojga martwo urodzonych dzieci, które zostały pochowane razem z Tutanchamonem. Gdyby się okazało, że to jego potomstwo, należałoby uaktualnić drzewo genealogiczne faraona. Howard Carter znalazł je tuż po odkryciu grobowca w 1922 roku. Nie były wystawiane na widok publiczny, należały do zbiorów naukowych Kairskiej Szkoły Medycyny. Specjaliści chcą nie tylko potwierdzić (lub wykluczyć) ojcostwo egipskiego władcy, ale także stwierdzić, czy babcią dziewczynek mogła być Nefretete. Niektórzy eksperci przypuszczają bowiem, że matka dzieci to Anchesenamon, przyrodnia siostra Tutanchamona i córka Nefretete. Ojcem obojga małżonków był Echnaton. Zahi Hawass, sekretarz generalny Egipskiej Służby Starożytności (SCA), ma nadzieję, że dzięki opisywanym badaniom uda się w przyszłości odnaleźć mumię Nefretete. Prowadzone na Uniwersytecie w Kairze testy DNA i skanowanie tomografem komputerowym małych mumii powinny się skończyć do grudnia br. Za pomocą tych metod Egipcjanie chcą zidentyfikować wszystkich członków rodziny królewskiej. Po raz pierwszy bylibyśmy w stanie wskazać krewnych faraona nastolatka [czyli odtworzyć jego drzewo genealogiczne] – cieszy się Hawass. Próbki DNA dziewczynek, które przyszły prawdopodobnie na świat między 5. a 7. miesiącem ciąży, zostaną porównane ze sobą i do materiału genetycznego Tutanchamona.
- 2 odpowiedzi
-
- Zahi Hawass
- tomografia komputerowa
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Delikatne i niezbyt dobrze zbudowane, kaczodziobe dinozaury z rodziny hadrozaurów (Hadrosauridae) nie miały wielkiej szansy w bezpośrednim starciu ze słynnym tyranozaurem. Okazuje się jednak, że ewolucja umożliwiła im sprytne ominięcie tego problemu. O odkryciu informują naukowcy z Uniwersytetu Ohio. Co zrobić, gdy drapieżnik jest większy i silniejszy, a do tego zbudowany jak rasowy morderca? Rozwiązaniem problemu może być szybkość wzrastania i dojrzewania - twierdzą badacze. Przeprowadzili oni analizę jednego z przedstawicieli rodziny hadrozaurów, hipakrozaura, oraz trzech drapieżników: niewielkiego troodona i dwóch gadzich gigantów, tyranozaura i albertozaura. Na podstawie badań stwierdzono, że pierwszy z nich potrzebował zaledwie 10-12 lat, by osiągnąć pełny wzrost. Dla porównania, znacznie większy od niego tyranozaur potrzebował na to od 20 do 30 lat. Co więcej, hipakrozaur znacznie wcześniej osiągał dojrzałość płciową i zdolność do rozrodu - wystarczały do tego zaledwie dwa-trzy lata. Jak tłumaczy dr Drew Lee, główna autorka odkrycia, badany przez nas kaczodzioby dinozaur rósł od trzech do pięciu razy szybciej niż jakikolwiek ówczesny drapieżnik, który mógłby mu zagrozić. W momencie, gdy dinozaur kaczodzioby był już w pełni wyrośnięty, tyranozaury były wyrośnięte dopiero w połowie. Współpracująca z nią doktorantka Lisa Noelle Cooper skomentowała zaś wyjątkowe tempo dojrzewania płciowego: to kolejna "premia" w starciu z drapieżnikami. Właśnie na tym polega ewolucja. Głównym zadaniem pani Cooper, które zrealizowała jeszcze jako magistrantka, była analiza struktury kości hipakrozaura. Na podstawie badania przekrojów tkanki kostnej możliwe jest ustalenie wieku zwierzęcia - co roku pojawia się w nich bowiem kolejny koncentryczny krążek, podobny do słojów w pniach drzew. Wyniki testu zaskoczyły badaczkę: byliśmy zszokowani tym, jak szybko one rosły. Jeśli spojrzy się na przekrój przez kość bardzo młodych osobników lub nawet tych dojrzewających wewnątrz jaja, można dostrzec ogromne przestrzenie, wewnątrz których przenikały naczynia krwionośne dostarczające krew. Oznacza to, że rosły jak szalone. Wyjątkowo szybkie dorastanie hipakrozaura było konieczne, gdyż był on jednym z trzech najważniejszych obiektów polowań żyjących w okresie kredy tyranozaurów. Co więcej, kaczodziobe były, w przeciwieństwie do dwóch pozostałych "towarzyszy niedoli", pozbawione rogów i twardej skorupy, która mogłaby ochronić je przed atakiem lub nawet umożliwić samoobronę. Warto jednak wspomnieć, że wszystkie trzy ofiary wielkiego oprawcy dorastały znacznie szybciej od niego samego. Taktyka wykształcona podczas ewolucji hadrozaurów nie jest najprawdopodobniej rzadkością. Jak informuje dr Lee, podobne właściwości wykazują przedstawiciele wszystkich gromad kręgowców, a nawet niektóre motyle. Dotychczas brakowało jednak dowodów, by ta sama metoda ułatwiająca przetrwanie była stosowana już w erze mezozoicznej.
-
- prehistoria
- ewolucja
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Specjaliści z Uniwersytetu Minnesota ustalili, dlaczego pacjenci zakażeni wirusem HIV nie odzyskują pełnej odporności nawet w przypadku powodzenia terapii przeciwwirusowej. Odkrycie może mieć znaczący wpływ na zmianę schematu leczenia infekcji oraz związanego z nią nabytego zespołu niedoboru odporności (AIDS). Wirus HIV atakuje przede wszystkim komórki układu odpornościowego zwane limfocytami T. Głównym miejscem ich występowania są węzły chłonne, w których oczekują na kontakt z "dostarczanymi" przez inne typy komórek ciałami obcymi. Amerykańscy badacze dostrzegli, że jeśli HIV zaatakuje organizm człowieka, w obrębie węzłów chłonnych dochodzi do powstawania blizn. Zaburzają one bezpowrotnie strukturę tkanki i znacznie utrudniają jej ponowne zasiedlenie przez nowe limfocyty. Dzieje się tak nawet wtedy, gdy terapia antyretrowirusowa (tzn. zwalczająca retrowirusy, do których należy m.in. HIV) przynosi pożądane efekty. W badaniu wzięło udział siedmiu pacjentów, u których stwierdzono nosicielstwo HIV. Zastosowano u nich terapię antyretrowirusową z użyciem standardowych leków, lecz rozpoczęto ich podawanie na bardzo wczesnym etapie infekcji, a nie, jak przyjęło się to robić, dopiero po spadku liczby krążących we krwi limfocytów poniżej określonej wartości. Dzięki eksperymentowi dowiedziono, że leczeni alternatywną metodą pacjenci odzyskiwali odporność znacznie skuteczniej od tych, u których zwlekano z rozpoczęciem podawania leków. Dzieje się tak, gdyż ich węzły chłonne zawierały znacznie mniej uszkodzeń prowadzących do upośledzenia funkcji organu. Zdaniem prowadzącego eksperyment prof. Timothy'ego Schackera, zebrane informacje stanowią silny argument na rzecz rozpoczynania terapii antyretrowirusowej znacznie wcześniej, niż ma to miejsce obecnie. Według niego, rozpoczęcie leczenia możliwie szybko, gdy objawy infekcji są jeszcze mało dostrzegalne, może uchronić znaczną część układu odpornościowego przed bezpowrotnym uszkodzeniem. Naukowiec uważa też, że uzyskana wiedza powinna skłonić lekarzy do podawania leków zapobiegających włóknieniu tkanek jako leczenia wspomagającego leczenie samej infekcji. O odkryciu badaczy donosi serwis internetowy Uniwersytetu Minnesota, zaś szczegółowe informacje na temat odkrycia zostaną opublikowane w najnowszym numerze czasopisma Journal of Infectious Disease.
-
- bliznowacenie
- blizna
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Tatuaże z henny, a przynajmniej ich część, wcale nie są tak bezpieczne dla skóry, jak dotąd przypuszczano. Zawierają bowiem parafenylenodiaminę (PPD), która zwiększa trwałość czarnych wzorów. PPD wywołuje zaczerwienienie oraz poważniejsze problemy dermatologiczne, np. blizny lub pęcherze. PPD nazywa się potocznie sztuczną henną. Substancja stanowi główny składnik ciemnych farb do włosów oraz barwników do tekstyliów czy futer. Pierwsze doniesienia o jej niekorzystnym wpływie na skórę i reakcjach alergicznych pojawiły się w latach 30. XX wieku. Teraz odsetek tego typu uczuleń zmalał. Stało się tak m.in. dzięki zastosowaniu czystszej parafenylenodiaminy, staranniejszemu usuwaniu resztek lub nadmiaru barwnika oraz dokładniejszemu przestrzeganiu receptur. W latach 90. specjaliści z Afryki, Indii i Półwyspu Arabskiego zaczęli jednak stosować PPD podobnie jak hennę. Sporządzali z niej pastę i nakładali na skórę samą lub po zmieszaniu z naturalną henną. Tak narodził się nowy problem... Najnowsze doniesienia o szkodliwości henny z PPD pochodzą z tegorocznej letniej konferencji Amerykańskiej Akademii Dermatologicznej w Chicago. Dr Sharon E. Jacob z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego wygłosiła odczyt na temat związanych z tym zagrożeń i metod leczenia rosnącej liczby pacjentów, w tym małych dzieci, z reakcjami alergicznymi na parafenylenodiaminę. Tatuaże wykonane z wykorzystaniem barwnika wyprodukowanego z liści i pędów lawsonii bezbronnej są całkowicie bezpieczne. Na Dalekim Wschodzie, Indiach czy w Afryce upiększa się w ten sposób ciało od ponad 5 tys. lat. Brązowy, zielony lub czerwonawy wzór utrzymuje się przez kilka dni. Niestety, część tatuażystów chce, by był widoczny dłużej (do kilku tygodni) i miał intensywniejszą barwę. Stąd dodatek PPD. Dzieci [nawet 4-letnie] stanowią znaczący procent osób zamawiających tatuaż ze sztucznej henny. Rodzice niesłusznie myślą, że jest on bezpieczny, bo nietrwały i dostępny w tak wielu celach rodzinnych wypraw. Nic bardziej mylnego.
-
- parafenylenodiamina
- reakcje alergiczne
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pomyłka podczas liczenia głosów akcjonariuszy Yahoo!
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Technologia
W związku z protestem Capital Research Global Investors, ponownie przeliczono głosy oddane podczas ostatniego Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy Yahoo!. Okazało się, że CRGI miało rację - przeciwko kandydaturze obecnego zarządu opowiedziało się więcej udziałowców, niż wcześniej informowano. Prezes Yahoo! Jerry Yang zebrał 33,7% głosów przeciwko. W pierwotnym komunikacie znalazła się informacja, że przeciw jego kandydaturze było 14,6% głosów. Podobnie znacznie niższe poparcie otrzymało 5 innych członków zarządu. Oczywiście rzeczywiste wyniki głosowania nie powodują żadnych zmian w zarządzie. Jednak, jak podkreśla analityk Ross Sandler, członkowie kierownictwa Yahoo! otrzymali poważne ostrzeżenie, wielu akcjonariuszy jest przeciwko nim, a ich pozycja nie jest tak mocna, jak informowali. Ponadto, jak zauważa Ross, wyniki ponownego liczenia głosów podważają zaufanie do zarządu. Nawet jeśli przyjmiemy, że podczas pierwszego liczenia mieliśmy do czynienia z pomyłką, to wydarzyła się ona w wyjątkowo niefortunnym momencie. Zarząd nie ma tak silnego mandatu, jak się wcześniej wydawało.- 12 odpowiedzi
-
- Jerry Yang
- zgromadzenie akcjonariuszy
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Alexander Todorov i Nikolaas Oosterhof z Princeton University postanowili sprawdzić, co sprawia, że niektóre twarze wzbudzają zaufanie, a inne paniczny strach. Stworzyli program komputerowy, który pozwolił uzyskać zarówno najbardziej rozczulające, jak i najbardziej przerażające twarze (Proceedings of the National Academy of Sciences). Wyniki analiz Amerykanów z pewnością przydadzą się osobom pracującym twarzą, czyli takim, w przypadku których fizjonomia wzbudzająca zaufanie to być lub nie być. Do grupy tej zaliczają się i sprzedawcy, i przestępcy. Psychologowie wybrali właśnie zaufanie i strach, ponieważ cechy te współgrają z innymi charakterystykami przypisywanymi danemu człowiekowi, m.in. stopniem dojrzałości. Todorov podkreśla, że ludzie zawsze chcą określić czyjeś intencje. Na kolejnym etapie eksperymentu psycholodzy stworzyli 300 "składanek" ludzkich twarzy. Punktem wyjścia były laserowe skany prawdziwych buź. Druga grupa ochotników oceniała je pod kątem dominacji i zdolności wzbudzania zaufania oraz strachu. Superzachęcającą fizjonomię wyposażono w usta o kształcie litery "u" i duże jak u dziecka oczy, których wyraz przywodził na myśl zaskoczenie. Najbardziej niegodna zaufania twarz to twarz zła, z kącikami ust skierowanymi ku dołowi i obniżonymi wewnętrznymi końcówkami brwi. W najmniej dominującej twarzy zwiększono odległość dzielącą oczy i łuki brwiowe. "Facjatę" przerażającą uzyskano przez uśrednienie twarzy dominującej i niewzbudzającej zaufania. Jedną z charakterystycznych cech była masywna kwadratowa żuchwa. Bazując na ocenach wolontariuszy, program stworzył modele twarzy zmieniające się na 3 uwzględnionych przez badaczy skalach. Psycholodzy mogli wtedy wyolbrzymić wybrane cechy, by sprawdzić, czy u innych uczestników eksperymentu wystąpi przewidywana reakcja emocjonalna. Na razie nie wiadomo, czy ludzie są wyposażeni w mechanizm odpowiadający za odczytywanie wyrazu czyjejś twarzy, ale wydaje się, że najprawdopodobniej tak właśnie jest. Choć mamy mały wpływ na swoje rysy, mina nadal pozostaje niezwykle ważna.
- 12 odpowiedzi
-
- Alexander Todorov
- dominujący
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pilnie poszukujemy dawców krwi z Krakowa i okolic. Osoby, które chcą nam pomóc, prosimy o jak najszybsze oddawanie krwi w wojewódzkiej stacji krwiodawstwa w Krakowie, na ulicy Rzeźniczej 11. Prosimy o podanie hasła "Janusz Bieroń", pobranie zaświadczenia i pozostawienie go w stacji, by rodzina mogła je odebrać. Janusz jest obecnie pacjentem Oddziału Klinicznego Kliniki Neurologii na ul. Botanicznej 3 w Krakowie. W stacji na Rzeźniczej można rejestrować się do godziny 7.30 - 17.30. Stacja pracuje też w najbliższą sobotę, 9 sierpnia, w godzinach 10-15. Telefon: 012 261 88 03, 261 88 04, 261 88 05. E-mail: dzial.dawcow@rckik.krakow.pl. Bardzo dziękujemy.
-
Nissan poinformował o stworzeniu systemu, który nazwał "Eco Pedal". To mechanizm współpracujący z pedałem gazu, który informuje kierowcę o ekonomii jazdy. Po raz pierwszy kierujący pojazdem otrzyma więc informacje z innego źródła niż wskaźniki na desce rozdzielczej. Gdy kierowca przyciśnie pedał gazu na tyle mocno, że zużycie paliwa będzie zbyt duże, pedał stanie się nieco "cięższy". Jednocześnie na desce rozdzielczej wyświetlane będą, z wyprzedzeniem, informacje o zużyciu paliwa. Tak więc, gdy mocno przyspieszymy, to o tym, iż nasza jazda będzie nieekonomiczna dowiemy się jeszcze zanim się ona taką stanie. Z badań Nissana wynika, że dbanie o ekonomię jazdy pozwala zaoszczędzić od 5 do 10% paliwa. "Eco Pedal" znajdzie się w ofercie Nissana już w przyszłym roku.
-
Nie od dzisiaj wiadomo, że wykonane z rzadkich materiałów magnesy trwałe pozwalają na zbudowanie wydajnych silników i generatorów. Magnesy takie są jednak bardzo drogie w produkcji. C. N. Chinnasamy z Center for Microwave Magnetic Materials and Integrated Circuit na Northeastern University poinformował o opracowaniu taniej i proekologicznej metody tworzenia magnesów samarowo-kobaltowych, najsilniejszych z trwałych magnesów. Magnesy trwałe wykonane z rzadkich minerałów są bardzo ważne dla NASA i Departamentu Obrony. Pozwalają bowiem tworzyć niewielkie wysoko wydajne silniki i generatory, które działają w wysokich temperaturach. Dzięki naszemu procesowi produkcyjnemu magnesy te mogą być znacznie tańsze - mówi Chinnasamy. Jak mówi Vincent Harris, przełożony Chinnasamy'ego, magnesy samarowo-kobaltowe mogą pracować w silnikach samolotów, gdzie powstają tak wysokie temperatury, iż inne magnesy nie spełniają swojego zadania. Ponadto, dzięki wynalazkowi Chinnasamy'ego "ich produkcja jest nie tylko tańsza, ale wykorzystywane podczas niej związki chemiczne mogą być wielokrotnie używane, dzięki czemu masowa produkcja ma stosunkowo niewielki wpływ na środowisko naturalne". Pomysł naukowców polega na zastąpieniu procesu metalurgicznego nanotechnologią. Obecnie magnesy samarowo-kobaltowe uzyskuje się podczas wielostopniowego procesu, w czasie którego rudy kobaltu i samaru są mieszane i wytapiane w odpowiednich proporcjach. Całość musi odbywać się w komorze próżniowej, by zapobiec utlenianiu. To znacząco podnosi koszt produkcji. Chinnasamy zauważył, że znacznie łatwiej i taniej jest umieścić odpowiednie proporcje soli kobaltowych i samarowych w rozgrzanym rozpuszczalniku. Powstają wówczas niewielkie "igiełki" o wymiarach 10x100 nanometrów, które osadzają się na dnie pojemnika z rozpuszczalnikiem. Następnie wystarczy pokryć je poliwinylopirolidonem (PVP), który zapobiega utlenianiu. W efekcie otrzymujemy czarny proszek, z którego można formować niezwykle silne magnesy. Dodatkową, bardzo istotną, zaletą tej techniki jest fakt, iż otrzymujemy magnesy trwałe, które dobrze sprawdzają się też w niskich temperaturach. Dotychczas podobnie produkowane magnesy trwałe spełniały swą rolę dopiero po mocnym rozgrzaniu się silnika. Magnesy Chinnasamy'ego pozwolą zatem stworzyć niewielkie wydajne silniki, które nie rozgrzewają się tak bardzo jak większe urządzenia. To z kolei bardzo dobra wiadomość dla osób, czekających na wydajne samochodowe silniki elektryczne.
-
Mniszek, zwany potocznie mleczem (chociaż w rzeczywistości są to dwie różne rośliny), to nie tylko roślina o cenionych właściwościach leczniczych. Dotąd oczyszczała organizm, pobudzała wytwarzanie żółci i przemianę materii, teraz prawdopodobnie wspomoże przemysł oponiarski. Wydzielający się po nacięciu z liści, łodygi i palowego korzenia biały sok mleczny zawiera bowiem związki kauczukowe. Naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Ohio i Ohio BioProducts Innovation Center (OBIC) pracują już nad procesem wytwarzania dużo tańszej gumy wysokiej jakości z mniszków. Bez względu na ilość dodanej chemii, nadal nie udało się uzyskać sztucznego substytutu naturalnej gumy. Nadal pozyskujemy ją w taki sam sposób, jak 100 lat temu, nacinając drzewo i zbierając do pojemników spływające soki. To niezbyt wydajny system – wyjaśnia dr William Ravlin. Opłacalność bardzo by wzrosła, gdyby rolnicy mogli kosić pola mniszków tymi samymi maszynami, za pomocą których wyrywa się bulwy tulipanów. W eksperymentach wykorzystano inną niż dobrze nam znana odmianę tych roślin, a mianowicie pochodzącą z Uzbekistanu Taraxacum kok-saghyz (TKS). Potocznie nazywa się ją rosyjskim mleczem. Na pierwszy rzut oka TKS i Taraxacum officinale prawie się nie różnią, ta pierwsza ma jednak węższe i inaczej powycinane liście. Już teraz od 10 do 20% korzeni pozwala na uzyskiwanie gumy, ale wyniki na pewno się poprawią, bo naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Oregonu pracują nad odmianami nasion, które zwiększą plony. Pozostaje jeszcze rozstrzygnąć, w jakiej odległości od siebie i kiedy mniszki powinny być wysiewane bądź wysadzane. Amerykanie mają nadzieję, że w ciągu zaledwie kilku lat w Ohio będzie można produkować do 20 mln ton gumy mniszkopochodnej rocznie, a do 2015 r. aż 60 mln ton. Guma z mniszka nie ustępuje jakością gumie z brazylijskich kauczukowców. To ważne osiągnięcie, gdyż wiele z nich wyginęło wskutek gnębiącej je choroby. Po wyeliminowaniu źródeł z Ameryki Południowej, kraje Azji Południowowschodniej stały się jedynym źródłem kauczuku. Guma z mniszków na pewno będzie wykorzystywana przez Bridgestone'a.
- 5 odpowiedzi
-
Psy mogą się zarażać ziewaniem od ludzi, co oznacza, że w zakresie ich różnych umiejętności mieści się również empatyzowanie z właścicielem. Do tej pory podobne zjawisko obserwowano wyłącznie w grupach ludzkich i wśród blisko z nami spokrewnionych naczelnych (Biology Letters). Niekiedy ziewanie jest reakcją na silny stres, przeważnie oznacza jednak zmęczenie. Do tej pory nie wiadomo dokładnie, czemu bywa ono zaraźliwe. Dr Atsushi Senju z Birkbeck College Uniwersytetu Londyńskiego już wcześniej zaobserwował, że osoby z autyzmem nie zarażają się ziewaniem. Oznacza to, że umiejętność odczuwania empatii jest do tego konieczna. Psy świetnie sobie radzą z odczytywaniem ludzkich sygnałów społecznych, w końcu są najlepszymi przyjaciółmi naszego gatunku już od kilku tysięcy lat, dlatego Brytyjczycy zastanawiali się, czy podchwycą rozdzierające ziewnięcia eksperymentatora. W teście wzięło udział 29 czworonogów. Zainscenizowano dwie sytuacje, obie trwały po 5 minut. Obca osoba siadała naprzeciwko psa i wypowiadała jego imię. W pierwszym wariancie po nawiązaniu kontaktu wzrokowego ze zwierzęciem zaczynała głośno ziewać. Pojawiały się więc zarówno bodźce wzrokowe, jak i słuchowe, kojarzone jako ziewanie. W drugim wariancie eksperymentu człowiek także siedział naprzeciwko psa, ale nie ziewał, tylko otwierał i zamykał usta. W pierwszej z opisanych sytuacji 21 z 29 psów zarażało się ziewaniem od obcego. Średnio czworonogi ziewały 1,9 razy. Przy drugim scenariuszu żaden pies nie zaczął ziewać. Wydaje się, że psy naśladowały ludzi, ale Brytyjczycy chcą sprawdzić w przyszłych badaniach, czy na pewno ich reakcja nie nosiła znamion stresu. Empatia dla człowieka stanowiła, wg Senju, jedno z kryteriów doboru psów w procesie udomowienia.
- 5 odpowiedzi
-
- dr Atsushi Senju
- zaraźliwe ziewanie
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Profesor Andrea Koschinsky-Fritsche z Jacobs University w Bremen odkryła na dnie Oceanu Atlantyckiego najgorętszą wodę na Ziemi. To woda, ale nie taka, do jakiej przywykliśmy, ponieważ znajduje się w stanie nadkrytycznym, niespotykanym dotąd w naturze. Można ją znaleźć 3 kilometry pod powierzchnią, na szczycie olbrzymiego bąbla magmy. Ciecz, a właściwie coś pośredniego między cieczą a gazem, wydostaje się z kominów hydrotermalnych Dwie Łodzie (Two Boats) i Siostrzany Szczyt (Sisters Peak). Najprawdopodobniej w ten właśnie sposób minerały i pierwiastki, np. żelazo, miedź, mangan, siarka czy złoto, wydostają się z głębszych warstw Ziemi do oceanów. Koschinsky szacuje, że połowa oceanicznego manganu i 1/10 żelaza wypływa właśnie z kominów. W normalnych warunkach wzrost ciśnienia i temperatury powoduje wrzenie i parowanie cieczy. Jeśli jednak oba parametry są większe od ciśnienia i temperatury punktu krytycznego, zanika różnica gęstości między gazem a cieczą. W przypadku wody mamy do czynienia z czymś lżejszym od cieczy, a cięższym od pary. W 2005 roku zespół pani Koschinsky rozpoczął realizację 6-letniego projektu badania południowych krańców Grzbietu Śródatlantyckiego. Na 5° szerokości geograficznej południowej odkryto wtedy nowe kominy hydrotermalne. W rok i dwa lata potem Niemcy pokusili się o zmierzenie temperatury w ich okolicach. Modele komputerowe podpowiadały, że wydostająca się z nich woda wsiąka w szczeliny w dnie. Wnikając coraz głębiej, jest poddawana oddziaływaniu coraz większego ciśnienia. W miarę zbliżania się do magmy wzrasta też jej temperatura. Przy 407 stopniach Celsjusza i ciśnieniu 300 barów przechodzi w stan nadkrytyczny. Jako że woda w stanie nadkrytycznym ma mniejszą gęstość od wody w stanie ciekłym, jest wyrzucana w górę jako bąble przez kominy hydrotermalne. Temperatura panująca w kominach to co najmniej 407°C, ale co jakiś czas na 20 sekund sięga ona nawet 464°C. Woda w stanie nadkrytycznym doskonale wypłukuje metale. Wychodzi jej to znacznie lepiej niż wodzie ciekłej czy parze wodnej. Siarka jest wykorzystywana przez bakterie siarkowe, które nie mają dostępu do światła. Mangan to źródło energii dla organizmów żyjących bliżej powierzchni oceanu. Żelazo zostaje zaś spożytkowane przez fitoplankton. Temperatura we wnętrzu kominów jest tak wysoka, że dochodzi do topienia oprzyrządowania. To jeden z powodów, dla których dane zdobyte przez Niemców są aż tak istotne.
- 3 odpowiedzi
-
- Andrea Koschinsky-Fritsche
- Ocean Atlantycki
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Amerykańscy badacze dowodzą, że witamina C podawana w bardzo wysokich dawkach może skutecznie zabijać komórki nowotworowe. O swoim odkryciu donoszą na łamach czasopisma Proceedings of the National Academy of Sciences. Zdaniem ekspertów z centrum badawczego Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH, od ang. National Institutes of Health) w stanie Maryland, do zwalczenia komórek nowotworowych dochodzi dzięki uruchomieniu wytwarzania nadtlenku wodoru (H2O2 - wodny roztwór tej substancji to popularna woda utleniona), przez co dochodzi następnie do wytworzenia wolnych rodników i gwałtownego utlenienia związków ważnych dla przetrwania komórek. Podobny mechanizm zwalczania ciał obcych wykorzystują niektóre komórki układu odpornościowego na czele z makrofagami. Warto jednak zaznaczyć, że zdrowe komórki są chronione przed szkodliwym działaniem produktów reakcji dzięki obecności katalazy - enzymu neutralizującego powstające z H2O2 wolne rodniki. Eksperyment przeprowadzono na myszach cierpiących na ciężki niedobór immunologiczny. Ich odporność była tak słaba, że nie odrzucały nawet przeszczepu komórek z ludzkich nowotworów mózgu, jajnika oraz trzustki, które posłużyły jako model analogicznej choroby u człowieka (oczywiście, każdej myszy wszczepiano tylko jeden typ nowotworu). Gdy rozpoczęto terapię, udało się ograniczyć rozrost guza o 41-53% w stosunku do grupy nieleczonej. Co więcej, całkowicie wyeliminowano powstawanie przerzutów nowotworowych, które powstały bardzo szybko u gryzoni, którym nie podano kwasu askorbinowego. Odkrycie może się wydawać zaskakujące, gdyż witamina C (kwas askorbinowy) podawana w niższych dawkach jest powszechnie znanym przeciwutleniaczem. Od pewnego czasu wiadomo jednak, że znacznie wyższe stężenia tego związku mają dokładnie przeciwne działanie. W eksperymencie użyto gigantycznej wręcz dawki 4 g witaminy C na 1 kg masy ciała (powszechnie przyjęta norma to od jednego do kilku miligramów na kilogram masy ciała). Jest to ilość tak wielka, że niemożliwe byłoby jej wchłonięcie przez układ pokarmowy, w związku z czym lek podawano dożylnie. Specjaliści z NIH twierdzą, że przeprowadzone badania dostarczają po raz pierwszy silnych przesłanek na korzyść stosowania dużych dawek kwasu askorbinowego w celu leczenia nowotworów także u ludzi. Nie wszyscy jednak popierają tę tezę, twierdząc, że witamina C może znacznie osłabiać działanie standardowych metod leczenia: chemioterapii i radioterapii. Wszystko wskazuje więc na to, że konieczne będzie przeprowadzenie dodatkowych testów, które pozwolą na rozstrzygnąć ten spór.
- 30 odpowiedzi
-
U dziewczynek i kobiet z zespołem Retta (ang. Rett syndrome, RTT) zaburzenia połykania i refluks żołądkowo-przełykowy mają inne podłoże niż u pozostałych osób (Journal of Applied Research). Odnosząc się do tych spostrzeżeń, badacze z Wake Forest University Baptist Medical Center zastanawiają się, czy osoby z chorobami neurologicznymi mogą odnieść jakieś korzyści z wykonywanych tradycyjnie w takich przypadkach operacji. Wg doktora Johna Fortunato, u dzieci z należącym do spektrum zaburzeń autyzmu zespołem Retta przełyk porusza się inaczej niż u pacjentów zdrowych neurologicznie. To dlatego u wielu ludzi z RTT objawy refluksu utrzymują się nawet po zabiegu mającym zlikwidować problem - fundoplikacji. Niewykluczone, że podobny mechanizm leży u podłoża kłopotów z przełykaniem/refluksem u innych osób z chorobami neurologicznymi. Jeśli tak, w ich przypadku operacja może tylko pogłębić problem.
-
- fundoplikacja
- podłoże
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Brytyjscy naukowcy stworzyli z pyłku roślinnego oraz pyłu z krzemionki, dwutlenku cyrkonu i tlenku tytanu rodzaj nanowarstwy, która pozwoli jednoznacznie zidentyfikować sprawców przestępstw z użyciem broni palnej. Z kombinacji wspomnianych składników, ich procentowego udziału w mieszaninie czy wielkości ziarna, można będzie tworzyć unikatowe wzorce dla każdego pocisku. Warstwa będzie skonstruowana tak, by osadzała się na skórze czy ubraniu osoby mającej styczność z nabojem. Obecnie sprawcę strzelaniny można identyfikować np. po drobinach prochu, które osiadły na nim w czasie, gdy używał broni. Jednak nie jest to metoda, która jednoznacznie wiąże sprawcę z konkretnym pociskiem. Wspomniana nanopowłoka będzie na tyle unikatowa, że specjaliści bez najmniejszych wątpliwości będą w stanie określić, czy podejrzany trzymał np. pocisk w dłoni. Zdecydowaliśmy się na użycie pyłków roślinnych, gdyż mają one unikatową strukturę, są odporne na działanie wysokiej temperatury i łatwo je zidentyfikować. Ponadto łatwo się on rozprasza i osiada wszędzie wokół - mówi Paul Sermon z University of Surrey, który prowadzi wspomniane badania. Naukowiec zapewnia, że stworzona przez jego zespół powłoka może być nanoszona na naboje za pomocą obecnie używanych technik produkcyjnych. Jeśli projekt uzyska odpowiednie zezwolenia i będzie nim zainteresowany przemysł, to pierwsze pociski z nanopowłoką mogą trafić na rynek w ciągu 12 miesięcy. Sermon pracuje też nad technologią, dzięki której na kulach i nożach będą osadzały się komórki skóry wszystkich osób, które ich dotykały. Co ważne, technologia ma zapobiegać niszczeniu zawartego w komórkach DNA przez wysokie temperatury. Pozwoli to na późniejszą identyfikację podejrzanych o przestępstwa.
-
Na północy Konga odnaleziono 125 tys. zachodnich goryli nizinnych. Oznacza to podwojenie liczebności skrajnie zagrożonego gatunku do 175-225 tys. osobników. Zwierzęta zamieszkują obszar o powierzchni 47 tysięcy kilometrów kwadratowych. W latach 80. oceniano, że pozostało ok. 100 tysięcy tych naczelnych. Potem specjaliści przypuszczali, że ich liczba mogła spaść nawet o połowę wskutek chorób i działalności kłusowników. Przedstawiciele Wildlife Conservation Society uznali północne obszary Konga za prawdziwe zagłębie goryli. Steven Sanderson, szef Stowarzyszenia, uważa, że tym samym udało się wykazać, że próby ochrony goryli nizinnych w Kongu są skuteczne. Rodzi to nadzieję, że w podobny sposób uda się pomóc innym zagrożonym gatunkom. Liczebność populacji Gorilla gorilla gorilla oceniono na podstawie zliczania gniazd w lasach tropikalnych i na bagnach. Co ważne, goryle każdej nocy śpią w świeżo zbudowanym legowisku. Optymistyczne raporty upubliczniono na Międzynarodowym Kongresie Towarzystwa Prymatologicznego w Edynburgu.
-
- gatunek zagrożony
- liczebność
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Niemiecki Instytut Fraunhofera, który stworzył format MP3, pracuje teraz nad jego następcą. Na badania, prowadzone wraz z Universität Erlangen-Nürnberg, przeznaczono 60 milionów euro. W Instytucie już obecnie pracami nad nowoczesnymi bezstratnymi formatami kompresji audio i wideo zajmuje się ponad 100 naukowców. Próbują oni, m.in., dopasować technologie dźwięku surround to potrzeb cyfrowego radia. Muszą więc opracować technikę, która pozwoli na wygodne przesyłanie za pomocą Sieci sześciokanałowego dźwięku. Inny prowadzony przez nich projekt zakłada stworzenie technologii, która zapewni dźwięk jakość CD w telefonach i systemach konferencyjnych. Prace nad następcą MP3 są traktowane wyjątkowo poważnie. Instytut chce utworzyć sześć nowych stanowisk dla profesorów i chce je zaoferować czołowym światowym ekspertom. Nowy format ma powstać w ciągu 10 lat. Badania są finansowane z wpływów z licencji na MP3.
-
Schizofrenia - ewolucyjny wypadek przy pracy?
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Zmiany w metabolizmie mózgu związane z przebiegiem ewolucji najprawdopodobniej zbliżyły ten organ do granic możliwości jego rozwoju - donoszą naukowcy. Ich zdaniem, odkrycie potwierdza hipotezę, zgodnie z którą schizofrenia jest "efektem ubocznym" gwałtownej ewolucji centralnego układu nerwowego u ludzi. Badania przeprowadziła grupa ekspertów z uczelni w Cambridge, Lipsku i Szanghaju. Ich zadaniem było porównanie metabolizmu mózgów ludzi zdrowych oraz chorych na schizofrenię z aktywnością tego organu u makaków, jednego z gatunków małp wąskonosych. Aby to osiągnąć, analizowano aktywność genów związanych z pracą układu nerwowego oraz stężenie wielu metabolitów wytwarzanych i zużywanych w mózgu. Jak tłumaczy kierujący zespołem dr Philipp Khaitovich z Instytutu Maksa Plancka w Lipsku, celem badań było zidentyfikowanie molekularnych mechanizmów związanych z ewolucją ludzkich zdolności poznawczych dzięki wykorzystaniu danych biologicznych z dwóch źródeł: ewolucyjnego oraz medycznego. Wielu naukowców już wcześniej sugerowało, że niektóre choroby neurologiczne są komplikacją powstałą w wyniku gwałtownego wzrostu aktywności oraz rozmiaru ludzkiego mózgu w porównaniu do naszych ewolucyjnych przodków. Dzięki przeprowadzonym eksperymentom teoria ta uzyskała silne poparcie w postaci danych doświadczalnych. Zespół dr Khaitovicha wykazał, że wiele zmian zaobserwowanych w mózgach osób chorych na schizofrenię jest bardzo podobnych do tych, które towarzyszyły ewolucji mózgu małpiego i wytworzeniu jego ludzkiego odpowiednika. W przypadku choroby te same zmiany, związane głównie z procesami energetycznymi w komórkach, najprawdopodobniej "zaszły za daleko", prowadząc do upośledzenia funkcji układu nerwowego. Wiele wskazuje więc na to, że przyczyną schizofrenii jest brak możliwości adaptacji mózgu do gwałtownego wzrostu tempa przemian metabolicznych. Może to także oznaczać, że ludzki mózg musiałby przejść głęboką przebudowę zanim stałby się możliwy ewolucyjny "skok" na miarę tego związanego z wytworzeniem centralnego układu nerwowego człowieka. Autorzy odkrycia twierdzą, że umożliwia ono przeprowadzenie kolejnych badań związanych z ludzkim mózgiem. Jak tłumaczy dr Khaitovich, nasze mózgi wyjątkowe w porownaniu do wszystkich innych gatunków ze względu na ich niesamowite zapotrzebowanie energetyczne. Dodaje: Jeśli będziemy umieli wyjaśnić, w jaki sposób są w stanie wytrzymać to oszałamiające tempo metabolizmu, będziemy mieli znacznie większe szanse na zrozumienie pracy ludzkiego mózgu oraz powodów, dla których czasami ten system zawodzi.-
- układ nerwowy
- mózg
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Po tym, jak Carl Icahn i dwóch jego zwolenników otrzymało miejsca z zarządzie Yahoo!, stało się jasne, że podczas Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy nie dojdzie do większej rewolucji. I rzeczywiście, Jerry Yang otrzymał bardzo silne wsparcie ze strony udziałowców. Na tym jednak sprawa się nie kończy, gdyż poparcie było, zdaniem niektórych, podejrzanie wysokie. Firma Capital Research Global, która jest właścicielem 16% akcji Yahoo! chce, by głosy zostały przeliczone raz jeszcze i to przez niezależnego audytora. Wątpliwości wzbudziło głosowanie nad kandydaturą samego Yanga, którego poparło aż 85,4% udziałowców. Cały dotychczasowy zarząd otrzymał bardzo dużo przychylnych głosów. Najmniej głosów za, bo "tylko" 77,9%, oddano na Arthura Kerna. Przedstawiciele Capital Research Global nie są jedynymi, których zdziwiły takie wyniki. Byliśmy zaskoczeni wysokim poparciem dla Jerry'ego Yanga. Wyniki głosowania znacząco odbiegały od wyników wcześniejszych sondaży - mówi Jeffrey Lindsay, analityk z Sanford C. Bernstein. Wątpliwości ma też jeden z małych udziałowców. Eric Jackson zwraca uwagę, że w porównaniu z WZA z lat 2006-2007 tym razem oddano zadziwiająco mało głosów. W roku bieżącym w głosowaniu "wzięło udział" aż o 167 milionów akcji mniej, niż w roku ubiegłym. To dziwne, że w bieżącym roku, gdy firma była tak ostro krytykowana za sposób prowadzenia negocjacji z Microsoftem, głosowało aż o tylu akcjonariuszy mniej - mówi Jackson. Yahoo! oświadczyło, że nie ma mowy o pomyłce podczas liczenia głosów. Firma dodała, że zostały one podliczone przez niezależnego inspektora, a przedstawiciele koncernu nie brali w liczeniu udziału.
-
- akcje
- Carl Icahn
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Świecący śluz daktyla morskiego (Pholas dactylus), jednego z gatunków skałotłoczy, został przez naukowców wykorzystany do stworzenia bardzo przydatnego testu. Dzięki niemu łatwo stwierdzić, czy dana osoba może w najbliższym czasie zapaść na poważną chorobę. Dr. Robert i Jan Knightowie założyli pod własnym nazwiskiem firmę (Knight Scientific Ltd.) i prowadzą farmę mięczaków morskich. Wg nich, test igłowy, który pozwala na wykrycie aktywności białych krwinek, przyda się nie tylko sportowcom i ich trenerom. Zanim jeszcze pojawią się jakiekolwiek objawy choroby, można stwierdzić, czy ktoś jest przemęczony, czy może zachoruje w najbliższych dniach. Jeszcze przed krytycznym momentem da się "podejrzaną" osobę skierować na kwarantannę lub przepisać jej odpowiednie leki. Test jest już teraz wykorzystywany przez żeglarzy, którzy wezmą udział w zawodach olimpijskich w Qingdao nad Morzem Żółtym. Sportowcy pobierają krew, a następnie wysyłają mailem wyniki do interpretacji. Skoro białe krwinki wiedzą wcześniej niż my, że jesteśmy chorzy, nasz test zmusza je do wyjawienia sekretu – cieszy się pani Knight. Jeśli nie tylko sportowcy, to kto jeszcze będzie się mógł nim posłużyć? Na pewno szefowie, którzy dzięki niemu stwierdzą, czy kluczowy dla wykonania określonego zadania pracownik jest w formie i nie zapadnie wkrótce np. na zapalenie oskrzeli. W okresie zwiększonej zachorowalności na grypę można by w ten sposób monitorować przebieg epidemii. Fluorescencyjne właściwości śluzu to efekt spotkania białka, folazyny (ang. Pholasin), z wolnymi rodnikami, wytwarzanymi także przez białe krwinki. Kiedy nasila się aktywność białych krwinek walczących z bakteriami, dochodzi do rozświetlenia folazyny. Całość jarzy się niebiesko-zielonym blaskiem. Knight Scientific opracowało metodę mieszania krwinek z białkiem i pomiaru aktywności krwinek za pośrednictwem oceny natężenia emitowanego światła.
- 3 odpowiedzi