-
Liczba zawartości
37655 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
249
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Wytwarza tłuszcze, ratuje przed utratą włosów
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Jeden z enzymów odpowiedzialnych za syntezę kwasów tłuszczowych odgrywa także istotną rolę w utrzymaniu prawidłowego stanu skóry i włosów - twierdzą badacze z Instytutu Chorób Sercowo-Naczyniowych w amerykańskim Gladstone. Odkrycie może wpłynąć na kierunek badań nad nowymi formami leczenia niektórych chorób dermatologicznych. Swoje wnioski badacze z Instytutu opierają na eksperymentach przeprowadzonych na myszach, u których celowo wyłączono gen kodujący białko DGAT1, czyli acylotransferazę CoA:diacyloglicerolową 1 (skrót "CoA" pochodzi od koenzymu A, cząsteczki niezbędnej dla zajścia reakcji katalizowanej przez tę proteinę). Białko to, wiążące reszty kwasów tłuszczowych z cząsteczkami diacyloglicerolu, przeprowadza jeden z kluczowych etapów procesu wytwarzania tłuszczów. Jak donoszą badacze z Gladstone, zwierzęta, u których zablokowano gen kodujący DGAT1, wykazywały kilka interesujących cech. Były one szczupłe i nie przybierały znacząco na masie pomimo stosowania wyjątkowo bogatej diety, a do tego reagowały z wysoką czułością na leptynę oraz insulinę - dwa hormony istotne dla utrzymania prawidłowej masy ciała. Niestety, nie działo się to bez konsekwencji - gryzonie pozbawione DGAT1 wykazywały zaburzenia budowy gruczołów mlekowych oraz skóry. Dalsze badania potwierdziły, że działanie badanego enzymu jest niezbędne dla utrzymania równowagi pomiędzy ilością znajdującej się w organizmie witaminy A oraz powstającego z niej kwasu retinowego. Zablokowanie aktywności DGAT1 sprawiało, że poziom kwasu retinowego w skórze badanych myszy drastycznie wzrastał, przez co dochodziło u nich do utraty owłosienia. W oczywisty sposób sugeruje to, że opisywane białko może stać się atrakcyjnym celem dla licznych terapii mających na celu przywrócenie prawidłowego funkcjonowania skóry. Dokonane odkrycie może być istotne przede wszystkim dla osób, u których podjęto próbę leczenia chorób dermatologicznych z wykorzystaniem witaminy A. W wielu przypadkach okazuje się ona doskonałym lekiem przeciwko trądzikowi, łuszczycy, a nawet niektórym nowotworom skóry, lecz jej stosowanie może powodować poważne zatrucie organizmu. DGAT1 odgrywa najprawdopodobniej istotną rolę w ochronie przed toksycznym działaniem leku, co oznacza, że dokładniejsze zrozumienie jej funkcjonowania może uchronić przed wieloma niekorzystnymi efektami podawania nadmiaru witaminy. O swoim odkryciu badacze z Gladstone poinformowali na łamach czasopisma The Journal of Biological Chemistry.- 2 odpowiedzi
-
- retinol
- witamina A
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zastosowanie wiedzy z zakresu immunologii i radiologii pozwoliło na stworzenie terapii, która umożliwia skuteczne i wybiórcze niszczenie komórek zakażonych wirusem HIV. Leczenie, które potencjalnie może zostać użyte także do zwalczania innych rodzajów infekcji, prawdopodobnie zostanie w najbliższym czasie dopuszczone do eksperymentalnego użycia u ludzi. Autorami technologii są naukowcy z College'u Medycznego im. Alberta Einsteina należącego do Uniwersytetu Yeshiva. Ich pomysł na zwalczenie śmiercionośnego wirusa polega na połączeniu przeciwciał - cząsteczek wytwarzanych naturalnie przez układ odpornościowy - z radioaktywnym izotopem bizmutu. Stworzone w ten sposób hybrydowe molekuły pozwalają na precyzyjne wyselekcjonowanie zainfekowanych komórek oraz ich zniszczenie dzięki energii promieniowania jonizującego. Zastosowana w doświadczeniu metoda zwana jest radioimmunoterapią (w skrócie RIT). Wykorzystuje ona naturalną zdolność przeciwciał do wiązania ściśle określonych cząsteczek. W przypadku terapii opracowanej na Uniwersytecie Yeshiva celem jest glikoproteina gp41 - jedna z cząsteczek kodowanych przez genom HIV, która nie jest wytwarzana w zdrowych komórkach. Gdy zostanie ona związana przez przeciwciało, zawierająca ją komórka niszczona jest przez promieniowanie radioaktywnego bizmutu 213. Wybór celu dla terapii nie był przypadkowy - gp41 jest wytwarzana wyłącznie przez komórki zakażone wirusem, co zapewnia wysoką wybiórczość leczenia i ograniczenie dawki promieniowania padającego na zdrowe elementy tkanek. Co więcej, molekuły te występują na powierzchni komórek zawierających wirusa, co pozwala na ominięcie jednej z największych wad przeciwciał - braku ich zdolności do wnikania do wnętrza komórek. Specjalnie dobrano także rodzaj zastosowanego izotopu radioaktywnego - czas połowicznego rozpadu bizmutu 213, wynoszący 46 minut, zapewnia idealną równowagę pomiędzy intensywnością promieniowania konieczną dla uzyskania efektu terapeutycznego oraz bezpieczeństwem leczenia. Wszystkie te cechy sprawiają, że możliwe jest skuteczne niszczenie zainfekowanych komórek przy zminimalizowaniu szkód wywołanych w zdrowej tkance. Seria eksperymentów na myszach oraz hodowlach komórek ludzkich wykazała, że badana terapia jest jednocześnie bezpieczna i skuteczna. Pozwoliło to na uzyskanie przez jej autorów zgody na uruchomienie pilotażowych testów, których wyniki umożliwią najprawdopodobniej przeprowadzenie pierwszych eksperymentów na ludziach. Jeżeli wszystko pójdzie po myśli badaczy, istnieje szansa na dopuszczenie preparatu do rutynowego stosowania w ciągu kilku lat. Naukowcy z Uniwersytetu Yeshiva podkreślają przy tym, że możliwości RIT mogą zostać wykorzystane także do leczenia wielu innych chorób. Jednym z najciekawszych pomysłów jest koncepcja leczenia infekcji wirusem brodawczaka ludzkiego (HPV), odpowiedzialnym m.in. za raka szyjki macicy oraz liczne przypadki raka krtani, jamy ustnej oraz pochwy.
- 1 odpowiedź
-
Dziennikarze z gazety Sunday Times of London przeprowadzili szczegółowe dochodzenie na temat poczynań dr. Andrew Wakefielda, który zasłynął jako odkrywca rzekomego związku pomiędzy stosowaniem jednej ze szczepionek oraz autyzmem. Z artykułu wynika, że prezentowane przez niego "wyniki badań" nie były zwyczajnie błędne - zostały one świadomie zafałszowane. Prezentowane przez Wakefielda dane dotyczyły tzw. szczepionki MMR, skierowanej przeciw odrze, nagminnemu zapaleniu przyusznic (czyli popularnej śwince) oraz różyczce. W 1998 lekarz ogłosił na łamach prestiżowego czasopisma Lancet, że co najmniej ośmioro jego młodych pacjentów zaczęło prezentować objawy autyzmu w krótkim czasie po podaniu leku. Miało to rzekomo sugerować jasny związek pomiędzy jednym i drugim zdarzeniem. Zdaniem dziennikarzy z Sunday Times of London, dane przedstawione przez dr. Wakefielda były całkowicie nieprawdziwe. Rewelacje opublikowane na łamach Lancetu w błyskawicznym tempie dotarły do szerokiej grupy pacjentów. Efektem tego zdarzenia była panika, która doprowadziła do zredukowania odsetka dzieci szczepionych preparatem MMR z 92% do 80% oraz zwiększenia liczby zachorowań na odrę z 56 w 1998 r. do 1348 przypadków w roku 2008. Niestety, dwoje dzieci zmarło. Zdaniem Wakefielda, aktywny (choć osłabiony) wirus odry wchodzący w skład szczepionki spowodował niezamierzoną infekcję jelit małych pacjentów, co doprowadziło do rozwoju stanu zapalnego. Efektem zakażenia, według lekarza, miał być właśnie autyzm. Dochodzenie londyńskich dziennikarzy bezlitośnie obnaża serię mistyfikacji, jakich dokonano w związku "aferą szczepionkową". W swoim artykule brytyjski reporter Brian Deer dowodzi, że objawy autyzmu pojawiły się u dzieci znacznie wcześniej, co wyklucza rzekomy wpływ podania MMR. Pikanterii całej historii dodaje fakt, że za całą sprawą nie stoi pomyłka, lecz świadome działanie dr. Wakefielda. Z informacji zebranych przez Deera wynika, że u części autystycznych dzieci nie stwierdzono w ogóle zapalenia jelit, choć zapisy takie znalazły się w dokumentacji medycznej. Wszystko wskazuje na to, że dr Wakefield osobiście naciskał na członków swojej grupy, by sfałszowali kartoteki. W ciągu 6 lat od publikacji na łamach Lancetu aż 10 spośród 13 autorów badania poprosiło o usunięcie ich nazwisk z listy twórców artykułu, twierdząc, że w rzeczywistości nie stwierdzono realnego związku pomiędzy szczepionką MMR i autyzmem, ponieważ ilość danych była niewystarczająca. Zdaniem dziennikarza Sunday Times of London, Wakefield zainteresował się kontrowersyjnym tematem, gdy został powołany jako biegły sądowy mający zbadać związek pomiędzy pojedynczym przypadkiem autyzmu i podaniem szczepionki. Zdaniem Deera, lekarz otrzymał od prawnika reprezentującego rodzinę chorego dziecka znaczną sumę pieniędzy, dzięki której uruchomiono program badań przesiewowych mających potwierdzić istnienie związku pomiędzy podawaniem MMR i autyzmem. Dalszą część historii już znamy. W związku z licznymi nieprawidłowościami dr Wakefield oraz dr John Walker-Smith i dr Simon Murch, czyli cała trójka twierdząca do samego końca, że opublikowane w Lancecie dane są prawdziwe, została formalnie oskarżona o popełnienie błędu w sztuce lekarskiej. Warto jednak zaznaczyć, że pierwotne oskarżenia dotyczyły etycznych aspektów prowadzenia badań na dzieciach. Nietrudno jednak przewidzieć, że publikacja Briana Deera stanie się pretekstem do uruchomienia kolejnego postępowania. Prawnicy reprezentujący dr. Wakefielda zaprzeczają, jakoby którekolwiek zarzuty skierowane przeciwko ich klientowi były prawdziwe. Mimo to, odmówili wydania oficjalnego oświadczenia dla mediów.
- 11 odpowiedzi
-
- dziennikarz
- Brian Deer
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jak przekazać komuś na odległość, że chce się z nim spędzić resztę życia, gdy nie ma się do dyspozycji poczty ani dostępu do Internetu? Słonie afrykańskie wykorzystują w tym celu... "pozytywne wibracje". Mówiąc ściślej, wytwarzają drgania gruntu, które mogą przebyć kilka kilometrów i dotrzeć do odległego adresata. U ludzi sprawa wydaje się prosta: sygnałem o gotowości do zbliżenia są czułe słowa lub dotyk. Z pewnością jest to przyjemne, lecz u słoni nie znalazłoby zastosowania ze względu na stosunkowo niskie zagęszczenie osobników. Zamiast tego, wytwarzają one drgania gruntu, które mogą być odebrane nawet z odległości kilku kilometrów. Za ich odbiór odpowiadają dwa układy: jeden zlokalizowany w stopach i drugi, znajdujący się w uchu środkowym. Niezwykły system działa dzięki zestrojeniu kości zwierzęcia z drganiami gruntu wywołanymi przez "miłosne wibracje". W tym przypadku sygnał jest odbierany przez podeszwę stopy, a następnie przekazywany za pośrednictwem kości aż do ucha środkowego. Druga, niezależna metoda detekcji drgań jest oparta na wyjątkowo wysokiej czułości stóp słoni. Dzięki wyspecjalizowanym komórkom, ogromne ssaki są w stanie wykryć najdrobniejsze ruchy podłoża. Jeśli mają one odpowiednią częstotliwość, są traktowane jako sygnał gotowości do rozrodu. Sam fakt celowego wytwarzania i odbierania drgań ziemi został odkryty wiele lat temu, lecz dopiero teraz udało się zidentyfikować precyzyjnie struktury anatomiczne odpowiedzialne za to niezwykłe zachowanie. Nigdy dotąd nie udało się także wyjaśnić niektórych zachowań słoni. Ustawiają się w taki sposób, który najbardziej odpowiada przewodzeniu [dźwięku] przez kości, nie zaś mechanizmowi somatosensorycznemu [czyli bezpośredniemu odbiorowi wibracji przez stopy - przyp. red.] - tłumaczy dr Caitlin O'Connell-Rodwell z Uniwersytetu Stanforda, autorka odkrycia. Swoje wnioski badaczka opiera na badaniach prowadzonych w Namibii. Wykorzystywała w nich głośniki, które wytwarzały jednocześnie dźwięki i drgania sejsmiczne, które nagrano uprzednio podczas obserwacji samic słoni afrykańskich w okresie rui. Zwabione samce ustawiały się zawsze prostopadle do kierunku rozchodzenia się dźwięków. To nie przypadek - ustawienie obojga uszu równolegie do kierunku propagacji fali pozwala na dokładniejsze określenie miejsca jej emisji. W przypadku metody somatosensorycznej idealna byłaby pozycja równoległa do kierunku rozchodzenia się fali, gdyż odległość między przednimi i tylnymi łapami jest wówczas większa, niż pomiędzy prawą i lewą stroną ciała zwierzęcia. Im dalej zaś są położone od siebie dwa "odbiorniki", tym dokładniej można ustalić położenie źródła sygnału. Wydawać by się mogło, że to dość skomplikowany mechanizm, lecz... na tym nie koniec. Po wstępnym namierzeniu samicy, samiec przyciska do ziemi także swój tułów. W ten sposób może odebrać wibracje z jeszcze większą czułością, co zwiększa prawdopodobieństwo na wykonanie poprawnego "pomiaru". Dalsze badania dr O'Connell-Rodwell wykazały, że reakcja samca na charakterystyczne wibracje zależała od poziomu hormonów płciowych. Zwierzęta, które wyraźnie szykowały się do rozrodu, natychmiast ustawiały się w sposób optymalny dla odbioru sygnałów. Pozostałe zwyczajnie ignorowały je i odchodziły od wodopoju. A co z samicami? One także odbierają sygnały wysyłane przez osobniki męskie, a do tego wszystko wskazuje na to, że to one inicjują kontakt. Do odbioru sygnałów znacznie rzadziej wykorzystują jednak własny tułów - zamiast tego korzystają wyłącznie z mechanizmu somatosensorycznego oraz detekcji drgań przewodzonych przez kości. Trzeba przyznać, że szukanie partnera na odległość wymaga nie lada odwagi... przecież tyle razy ostrzegano nas, że nigdy nie wiadomo, kto jest po drugiej stronie ;-)
-
Szczepionka na AIDS dopuszczona do testów na ludziach
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Naukowcy z firmy Mymetics Corporation poinformowali o otrzymaniu przez ich firmę zgody na uruchomienie pierwszej fazy testów klinicznych nowej szczepionki przeciwko wirusowi HIV. Dotychczasowe eksperymenty, przeprowadzone na małpach, dały bardzo obiecujące wyniki. Pomysł stworzenia leku powstał dzięki badaniu osób, które unikały zakażenia pomimo wielokrotnych kontaktów seksualnych z nosicielami HIV. Okazuje się, że organizmy wielu z nich skutecznie bronią się, ponieważ ich śluzówki wytwarzają wyjątkowo dużą ilość immunoglobulin A (IgA) - jednej z klas przeciwciał. Koncepcja szczepionki opracowana przez naukowców z firmy Mymetics opiera się właśnie na wywołaniu intensywnej produkcji tych cząsteczek. Większość dostępnych na rynku szczepionek powoduje wytwarzanie przeciwciał z zupełnie innej klasy, oznaczanej literą G. W przeciwieństwie do IgA, są one wytwarzane nie na śluzówkach, lecz we krwi. Sprawia to, że ochronne działanie IgG jest możliwe dopiero po dotarciu patogenu do krwi, lecz w przypadku infekcji HIV jest to reakcja zbyt późna. Znacznie lepszym rozwiązaniem wydaje się więc właśnie wytwarzanie IgA, które, działając już w pochwie lub odbycie, chronią organizm jeszcze przed wniknięciem wirusa do krwi. Eksperymentalną szczepionkę przetestowano na makakach. Wykonania stosownych doświadczeń podjęli się pracownicy laboratoriów należących do Chińskiej Akademii Nauk. Dwie serie badań wykazały, że niemal wszystkie małpy poddane szczepieniu wytrzymywały nawet wielokrotne kontakty seksualne z osobnikami zakażonymi śmiercionośnym wirusem. Doskonałe rezultaty badań na zwierzętach sprawiły, że przedstawiciele Unii Europejskiej błyskawicznie przyznali firmie Mymetics pozwolenie na rozpoczęcie wstępnych testów na ludziach. Równolegle prowadzona będzie kolejna seria doświadczeń na zwierzętach, do udziału w której zaproszono dr. Chrisa Millera - pracującego na Uniwersytecie Kalifornijskim specjalistę uznawanego za czołowy autorytet w dziedzinie szczepionek wywołujących produkcję IgA. Wiele wskazuje więc na to, że już za kilka lat nowy lek może stać się pierwszą szczepionką przeciwko HIV dopuszczoną do powszechnego użycia.- 10 odpowiedzi
-
- przeciwciała
- IgA
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Microsoft postanowił wziąć przykład z Apple'a i otworzyć sieć własnych sklepów. Na stanowisko wiceprezesa ds. sieci sklepów został powołany David Porter. Przez dwa ostatnie lata pracował on jako szef działu dystrybucji DreamWorks Animation SKG, a uprzednio spędził 25 lat jako pracownik Wal-Martu. W Redmond rozpocznie pracę w najbliższy poniedziałek. O ile otwarcie własnych sklepów ze sprzętem i oprogramowaniem produkcji Microsoftu może być dobrym pomysłem, to trzeba się zastanowić, czy właśnie teraz jest dobry moment na tak olbrzymią inwestycję.
-
Przez długi czas badacze z całego świata zastanawiali się, czemu służy pewien rodzaj skokowych ruchów oczu – tzw. mikrosakkady. Często uznawano je za motoryczny szum, będący skutkiem przypadkowych wyładowań neuronów. Gdy jednak prześledzono, jaki mechanizm nerwowy leży u ich podłoża, okazało się, że mikrosakkadami kieruje ten sam obszar, który zawiaduje inicjowaniem i przebiegiem dowolnych ruchów oczu. Zastanawiając się, czy za te dwa rodzaje ruchów odpowiada jeden obszar, dr Ziad Hafed z Laboratorium Systemów Neurobiologicznych Salk Institute zmierzył aktywność nerwową we wzgórku górnym blaszki czworaczej przed i w trakcie mikrosakkady. Okazało się, że wzgórek górny blaszki czworaczej z pewnością stanowi część mechanizmu kontrolnego, a poszczególne neurony są wyspecjalizowane w poszczególnych kierunkach i amplitudach miniruchów. Hafed, jego kolega z Instytutu dr Richard Krauzlis oraz dr Laurent Goffart z Uniwersytetu w Marsylii czasowo wyłączyli grupę neuronów ze wzgórka. Potem przeanalizowali, jak wpłynęło to na mikrosakkady. Okazało się, że do ich normalnego przebiegu konieczny jest w pełni sprawny wzgórek górny blaszki czworaczej. Jeśli widok jest całkowicie ustabilizowany, obraz na siatkówce blednie. Aktywne generowanie ruchów fiksacyjnych przez układ nerwowy pozwala, by stale przesuwały one scenerię. Nawet tak nieznaczne ruchy odświeżają obraz na siatkówce i zapobiegają ślepnięciu – wyjaśnia Hafed. Kiedy obraz zaczyna się stawać mniej ostry, niepewność, gdzie patrzymy, zwiększa fluktuacje w aktywności wzgórków czworaczych górnych, wyzwalając mikrosakkadę – dodaje Krauzlis. Poza tym mikrosakkady ujawniają, gdzie w polu widzenia znajdują się obiekty, które bez udziału świadomości przyciągają uwagę danej osoby.
- 6 odpowiedzi
-
- Ziad Hafed
- Richard Krauzlis
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Lee Redmond, 67-letnia mieszkanka Salt Lake City, jest, a właściwie była do środy (11 lutego) właścicielką najdłuższych kobiecych paznokci na świecie. Jej rekord został wpisany do Księgi rekordów Guinnessa, ale wskutek wypadku samochodowego złamała swoje hodowane od 30 lat "wypustki". Rzecznik szeryfa hrabstwa Salt Lake Don Hutson poinformował, że w karambolu zderzyły się 4 auta. Redmond została wyrzucona z pojazdu i z co najmniej dwoma innymi poszkodowanymi trafiła do szpitala. Tym razem rekordzistka zajmowała miejsce pasażera, ale na co dzień sama była kierowcą. Gdy paznokcie Amerykanki mierzono 23 lutego ubiegłego roku w Madrycie, miały łączną długość 8,65 m, a paznokieć wyrastający z kciuka osiągnął imponującą długość 89 cm. Craig Glenday, wydawca Księgi, wyraził ubolewanie z powodu straty pani Redmond. "Pojawiała się w naszych programach telewizyjnych na całym świecie i przekonywała dzieci w szkołach, że bycie innym jest w porządku. [...] Paznokcie stanowiły fundamentalną część jej życia i unikalnego charakteru. Mamy nadzieję, że szybko wyzdrowieje. Pielęgnacja tak długich paznokci była kosztowna. Lee zwykła je malować i jak sama przyznawała w wywiadach, kompletny manikiur zajmował jej kilka tygodni. Pogodna mieszkanka Salt Lake City na swój sposób radziła sobie z domowymi obowiązkami, w tym z przygotowywaniem posiłków. Potrafiła wystukać numer na telefonie komórkowym, choć robiła to inaczej niż reszta ludzi, bo za pomocą zgiętego w stawie palca wskazującego.
- 13 odpowiedzi
-
- wypadek samochodowy
- Księga rekordów Guinnessa
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu machanie rękoma uznawano za niegrzeczne. Minęło jednak trochę czasu i okazało się, że dzieci, które używają gestów w wieku 14 miesięcy, rozpoczynając szkołę, a w USA ma to miejsce w wieku 4,5 r., dysponują o wiele bogatszym słownikiem (Science). Członkowie zespołu doktor Meredith Rowe z Uniwersytetu w Chicago podkreślają, że dzieci majętniejszych i lepiej wykształconych rodziców zazwyczaj gestykulują więcej, co może w pewnym stopniu wyjaśnić, czemu maluchy z uboższych środowisk gorzej sobie radzą z nauką. Spostrzeżenie Amerykanów ma duże znaczenie, ponieważ zasób słownictwa pozwala przewidzieć postępy szkolne dziecka. Skoro wiadomo, że bogatsi i wyedukowani rodzice przeważnie więcej rozmawiają ze swoim potomstwem, postanowiliśmy pójść o krok dalej i zapytać, czy status socjoekonomiczny odnosi się w jakiś sposób również do gestykulacji i może wyjaśnić rozdźwięk obserwowany już na początku nauki. Psycholodzy zbadali 50 dzieci i ich rodziców. Badani byli przedstawicielami różnych grup społecznych. Zliczono ich gesty, m.in. wskazywanie na obrazek. Akademicy zauważyli, że w ciągu 90-minutowej sesji 14-miesięczne maluchy lepiej sytuowanych, wykształconych rodziców używały gestów związanych średnio z 24 różnymi pojęciami, podczas gdy dzieci z rodzin o niższych dochodach wykonywały tylko 13 gestów. Jak zaznacza Rowe, w wieku 14 miesięcy nie można jeszcze było dostrzec różnicy w zakresie mowy, ale była ona zauważalna w gestykulacji. Nagrania wideo potwierdziły, że majętniejsi rodzice w większym stopniu wykorzystywali możliwości dawane przez mowę ciała. Naukowcy z Chicago myślą o tym, by na podstawie uzyskanych wyników opracować program wczesnej interwencji. Wystarczy zachęcić matki i ojców, by pamiętali np. o wskazywaniu, a sukces edukacyjny ich dziecka już staje się bardziej realny...
- 3 odpowiedzi
-
- wykształcenie
- bogatszy
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Intel jest jednym ze światowych liderów badań nad krzemową fotoniką. Firma ma na tym polu duże osiągnięcia, o których informowaliśmy już niejednokrotnie. Tym razem, podczas International Solid State Circuits Conference przedstawiciel Intela Ian Young opisał postępy, które jego koncern poczynił w pracach nad stworzeniem fotonicznych komputerów. Firma chce w przyszłości zastąpić wszystkie elektryczne połączenia pomiędzy układami scalonymi połączeniami optycznymi. Young opisał ośmiokanałowe urządzenie, które zostało wykonane w laboratoriach Intela w technologii 90 nenometrów. Jest ono w stanie wysyłać i odbierać dane zakodowane w optycznym sygnale z prędkością 10 gigabitów na sekundę. Intel chce osiągnąć w przyszłości prędkość rzędu 100 GB/s do 1 TB/s. Prototypowy układ to mikroprocesor na którym umieszczono podzespoły optyczne. Jako, że tworzą one osobną warstwę, nie wpływają na pracę tranzystorów i umożliwiają łatwe przesyłanie oraz odbiór światła. Optyczne rozwiązania stają się koniecznością. Wzrastająca wydajność mikroprocesorów i rosnąca liczba rdzeni wymagają zastosowania coraz szybszych połączeń. Young przewiduje, że w przyszłości będą musiały one charakteryzować się wydajnością rzędu 200 GB/s do 1 TB/s. Elektryczne połączenia o takiej wydajności będą coraz bardziej trudne do wykonania i będą wymagały użycia kosztownych materiałów. Stąd propozycja by prąd elektryczny zastąpić światłem. W przedstawionym podczas ISSCC dokumencie Intel opisał cel, do którego dąży. Jest nim zintegrowanie z procesorem światłowodów z azotku krzemu, detektorów połączonych z tymi światłowodami oraz elektrooptycznych polimerowych modulatorów. Firma stara się przy tym, by wdrożenie nowych technologii nie wymagało radykalnych zmian w procesie produkcyjnym i by elementy optyczne mogły być umieszczane w układzie przez tę samą linię, która umieści w nim tranzystory.
-
Porównując zachowania kobiet i mężczyzn, psycholodzy z USA i Kanady zauważyli, że wbrew obiegowej opinii, to panowie utrzymują kontakty z większą liczbą osób swojej płci, a ich przyjaźnie z innymi mężczyznami trwają zazwyczaj dłużej niż przyjaźnie damsko-damskie. Co więcej, są bardziej tolerancyjni, jeśli chodzi o ich wybryki. Joyce F. Benenson (Emmanuel College) i jej współpracownicy z Harvardu oraz Universite du Quebec przeprowadzili badania z udziałem studentów i studentek. Na początku wszyscy wypełniali kwestionariusz dotyczący relacji ze współlokatorami. Potem czytali historię o najlepszym przyjacielu hipotetycznej osoby, który miał być osobą całkowicie godną zaufania, aż pewnego dnia zobowiązał się doręczyć pewne dokumenty i tego nie zrobił. Po zapoznaniu się z relacją ochotnicy mieli ocenić wiarygodność opisanego człowieka. Okazało się, że mężczyźni byli bardziej tolerancyjni niż kobiety w stosunku do niespokrewnionych z nimi osób tej samej płci. Panowie pozytywniej oceniali swoich współlokatorów i uznawali ich za mniej kłopotliwych. Dane z 3 instytucji uniwersyteckich wykazały też, że studentki były bardziej skłonne do zmiany współlokatorek. Podczas eksperymentu z zawodzącą przyjaciela/przyjaciółkę osobą kobiety w większym stopniu zaniżały jej wiarygodność. Psycholodzy podkreślają jednak, że odwoływali się do wąsko zdefiniowanej tolerancji, dlatego nowo odkryty mechanizm warto by zbadać w ramach innego scenariusza. Sugerują oni, że na najbardziej prymitywnym poziomie kobiety mogą mieć obniżony próg wyczuwania negatywnych informacji wzrokowych, słuchowych i zapachowych, które pochodzą od niespokrewnionych osób tej samej płci. Można się też spodziewać, że kobiety i mężczyźni różnią się pod względem oczekiwań wobec przyjaciół. Dla pań negatywne dane są istotniejsze niż dla panów, ponieważ zaburzają ustanawianie intymności, odgrywającej większą rolę w związkach damsko-damskich niż męsko-męskich.
- 22 odpowiedzi
-
Największe światowe firmy zawiązały koalicję, której celem jest zwalczenie infekcji robakiem Downadup (znany też jako Conficker), który każdego dnia zaraża 2,2 miliona nowych maszyn. Wśród członków koalicji są tacy giganci jak Microsoft, Symantec i VeriSign, którzy, wspomagani przez ICANN starają się odłączać z Sieci serwery, wykorzystywane przez Downadup do tworzenia botnetu. Microsoft wyznaczył też 250 000 dolarów nagrody za informacje, które doprowadzą do aresztowania i skazania twórców robaka. Downadup/Conficker po zarażeniu komputera generuje codziennie zmienianą listę 250 adresów, łączy się z jednym z nich i pobiera dodatkowe szkodliwe oprogramowanie. Monitorowaniem działalności robaka zajmuje się Symantec, który odkrył, że oryginalny Downadup.a zaraża obecnie około 453 000 maszyn na dobę, a bardziej niebezpieczny Downadup.b - około 1,74 miliona maszyn. Eksperci nie wiedzą, czy powołanie wspomnianej koalicji pozwoli na skuteczną walkę z robakiem. Wiedzą jednak, że coś musi być zrobione, gdyż składający się z milionów komputerów botnet może być niezwykle niebezpieczny. Cyberprzestępcy mogą wykorzystać go zarówno do wysyłania spamu, jak i do przeprowadzenia ataku typu DoS, który może unieruchomić wielką firmę czy organizację.
-
Wata cukrowa ma swoich zagorzałych zwolenników i przeciwników. Linia podziału przebiega także przez grupę naukowców, którzy potrafią się jednak zdystansować i spojrzeć na sprawę obiektywnie. Leon Bellan, członek frakcji antywatowej, zdołał wykorzystać słodkie nitki do utworzenia sieci naczyń krwionośnych w hodowanych w laboratorium tkankach: kościach, skórze, mięśniach oraz tłuszczu (Soft Matter). Bellan z Uniwersytetu Cornella i dr Jason Spector z Nowojorskiego Szpitala Prezbiteriańskiego oraz Weill Cornell Medical Center (fan lepkiej chmurki) polali watę gęstym roztworem. Gdy całość zastygła, tworząc zwartą bryłę, zanurzyli ją w gorącej wodzie. Zabieg ten miał doprowadzić do rozpuszczenia zatopionej wewnątrz waty, która ściekając, wydrążyła drobniutkie kanaliki. W ten sposób Amerykanie uzyskali rodzaj formy. Następnie wprowadzili do niej komórki, które utworzyły sztuczne naczynia krwionośne. Biodegradowalny bloczek z niedojrzałymi komórkami należy umieścić w tkance, która podlega rekonstrukcji. Gdy zestalona bryła zanika, jest stopniowo zastępowana przez rosnącą kość czy mięśnie. Koniec końców otrzymujemy kawałek żądanej tkanki, poprzetykanej naczyniami krwionośnymi. Na razie akademicy eksperymentowali na tkankach szczurzych i udało im się "przepuścić" krew przez odtworzone naczynia. Wata zostanie pewnie kiedyś zastąpiona bardziej profesjonalnym materiałem, ale Bellan i Spector zamierzają maksymalnie wykorzystać jej możliwości.
- 1 odpowiedź
-
- tkanka
- Jason Spector
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Podczas International Solid State Circuits Conference San Disk zaprezentował wyjątkowo gęste pamięci flash. Firma w pojedynczej komórce upakowała cztery bity, podczas gdy w obecnie wykorzystywanych kościach znajdują się 1-2 bitów. W pamięciach flash dane przechowywane są w postaci ładunku elektrycznego w tranzystorach. Tym samym podlegają one prawu Moore'a dotyczącemu wielkości tranzystorów i ich upakowania. Specjaliści pracujący nad flashem nie muszą jednak czekać na zmniejszenie tranzystorów, by upakować więcej danych. Opracowali oni technologię komórek wielopoziomowych (MLC - multi-level cells), dzięki którym w jednym tranzystorze można przechować więcej niż jeden bit informacji. W starszej technologii SLC (single-level cells) informacja przechowywana jest w postaci dwóch różnych stanów, czyli dwóch różnych wartości napięcia. Z kolei czterobitowa komórka MLC przechowuje 16 różnych stanów. Największym wyzwaniem jest tutaj upewnienie się, że każda z komórek przechowuje właściwe wartości napięcia i nie wpływa na sąsiednie komórki. Drugie problem to zapewnienie odpowiedniej szybkości pracy. Konieczne okazało się opracowanie nowych algorytmów dla kontrolera pamięci. Ponadto część tranzystorów w układzie zatrudniono do kontrolowania tranzystorów przechowujących dane. Zwykle do zapisu danych w komórce wystarcza pojedyncze przyłożenie napięcia, jednak w wypadku kości X4 Flash (tak San Disk nazwał swoje układy) sposób taki się nie sprawdza, ponieważ czterobitowe komórki są zbyt małe i zbyt blisko siebie. Zapis do jednej komórki może wykasować dane w innej. Zastosowano więc metodę o nazwie "programowanie w trzech krokach". Najpierw w komórce, w której mają być zapisane informacje, programuje się 3 z 16 stanów. Później w dwóch sąsiadujących komórkach programowanych jest 15 i 3 stany, a następnie komórka docelowa programowana jest po raz drugi. Taka metoda jest jednak wolniejsza od tradycyjnych sposobów zapisu danych, dlatego też ich zapis odbywa się z prędkością 62,4 megabita na sekundę. SanDisk zapowiedział, że jeszcze w bieżącym półroczu rozpocznie produkcję 64-gigabitowych kości w technologii 43 nanometrów.
- 15 odpowiedzi
-
- pamięci flash
- SanDisk
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Konserwatywna hinduska organizacja Rashtriya Swayamsevak Sangh (RSS) przygotowuje rywala dla zachodnich napojów gazowanych – coca-coli czy pepsi. Jego podstawę stanowi mocz krowy, zwierzęcia czczonego w tej części świata. W ciągu następnych 2-3 miesięcy produkt przejdzie testy laboratoryjne, ale na razie nikt nie mówi o dacie komercyjnej premiery (być może nastąpi to pod koniec roku), nazwie ani cenie. Nie wiadomo też, jaki napój będzie miał smak. Do krowiego moczu są jednak dodawane rozmaite składniki, m.in. aloes, zioła ajurwedyjskie czy agrest. Wszystko po to, by otrzymać produkt o wszechstronnych właściwościach prozdrowotnych, w tym przeciwcukrzycowych czy antynowotworowych. Om Prakash, szef Wydziału Ochrony Krów w RSS, powiedział w udzielonym Reuterowi wywiadzie, że krowi mocz (gau jal, dosłownie krowia woda) leczy właściwie wszystko. Napój ma być początkowo dystrybuowany w Indiach, lecz widać, że organizacja myśli o sprzedaży na szerszą skalę i spodziewa się międzynarodowego sukcesu. Założona w 1925 r. Rashtriya Swayamsevak Sangh ma obecnie ok. 8 mln członków. W 1994 r. oprotestowała towary międzynarodowych koncernów, bojkotując m.in. PepsiCo i Coca-colę. Wg przedstawicieli RSS, importowanie napojów to przejaw zachodniego imperializmu i idealny grunt dla korupcji. Trzeba więc oczyścić Indie z obcych wpływów i wypromować ideologię Hindutva. Jest to termin ukuty w 1923 r. przez Vināyaka Dāmodara Sāvarkara. Polityk posłużył się nim po raz pierwszy w pamflecie pt. "Hindutva: kto jest Hindusem?". Od tej pory jest używany na określenie hinduskich ruchów nacjonalistycznych. Prakash podkreśla, że napój nie będzie pachniał ani smakował jak mocz, ma być za to tani. Różne rodzaje coli są bardzo popularne w Indiach, a trzeba pamiętać, że to olbrzymi rynek. Ostatnimi czasy pojawiły się jednak zarzuty, że zawierają one niebezpieczne stężenia pestycydów. Jak łatwo się domyślić, stwarza to pole do popisu dla konkurencji.
-
William Page, znany ekspert ds. prawa antymonopolowego, uważa, że ostatnie wystąpienie Unii Europejskiej przeciwko Microsoftowi jest "głupie". Nie widzę tutaj niczego, co wychodziłoby ponad orzeczenie w procesie, który toczył się w USA - mówi Page. Producenci sprzętu komputerowego mogą obecnie usunąć większość widocznych dla użytkownika świadectw obecności Internet Explorera i zainstalować inną przeglądarkę jeśli tylko chcą - dodaje. Page, który w latach 70. był prokuratorem w wydziale antymonopolowym Departamentu Sprawiedliwości przypomina, że sprawa, która miała miejsce w USA dotyczyła tych samych kwestii. Rząd oskarżył Microsoft, że wiążąc Explorera z Windows szkodzi konkurencji. Koncern sprawę przegrał, ale odwołał się do sądu wyższej instancji, gdzie wygrał. Później doszło do ugody pomiędzy rządem, prokuraturą a Microsoftem. W ramach ugody zdecydowano, że dobrym sposobem na rozwiązanie sporu jest możliwość usunięcia z menu wszelkich odnośników do Internet Explorera i danie producentom sprzętu możliwości instalacji innej przeglądarki. Nie słyszałem o żadnym producencie, który zainstalowałby inną przeglądarkę - mówi Page. Dodaje, że pobranie z Sieci innego browsera nie stanowi obecnie najmniejszego problemu. Ze swej strony Microsoft zapewnił, że chce prowadzić interesy "w zgodzie z europejskim prawem". Z raportu, który Microsoft złożył amerykańskiej komisji giełd (SEC) wynika, że KE zażądała od firmy, by wraz z systemem Windows rozprowadzała przeglądarki konkurencji.
- 9 odpowiedzi
-
- William Page
- Microsoft
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pojawiła się kubańska wersja systemu Linux, którą władze w Hawanie wyprodukowały w ramach walki z amerykańskim imperializmem. Kubański Linux Nova został zaprezentowany podczas konferencji dotyczącej "technologicznej suwerenności". Ma on zastąpić system Microsoftu na większości komputerów na wyspie. Hawana twierdzi, że używanie Windows jest dla niej niebezpieczne, gdyż amerykańskie agencje wywiadowcze znają mają dostęp do "tylnych drzwi" znajdujących się rzekomo w oprogramowaniu Microsoftu. Jak informuje Hector Rodriguez, dziekan Szkoły Wolnego Oprogramowania na kubańskim Uniwersytecie Nauk Informatycznych, na Kubie Linux zainstalowany jest na około 20% komputerów. Ich posiadaczami są przede wszystkim instytucje państwowe, gdyż sprzedaż komputerów dla przeciętnego obywatela rozpoczęła się dopiero w ubiegłym roku. Rodriguez stwierdził również, że same instytucje rządowe opierają się przejściu na Linuksa, gdyż używają specjalistycznego oprogramowania, które może być niekompatybilne z nową platformą. Jednak władze w Hawanie się nie zrażają i chcą, by w ciągu najbliższych 5 lat udział opensource'owego systemu wzrósł na wyspie do 50%. Ich zdaniem Linux bardziej niż Windows odpowiada duchowi Kuby. Ruch wolnego oprogramowania jest bliższy ideologii narodu kubańskiego, a przede wszystkim dążeniu do niezależności i suwerenności - mówi Rodriguez.
-
Pięćdziesięciosześcioletnia Amerykanka Jennifer Figge kilka dni temu została obwołana pierwszą kobietą, która pokonała wpław Ocean Atlantycki. Okazało się jednak, że przez długi czas nie przebywała w wodzie, lecz w znajdującym się na wyposażeniu zespołu katamaranie, a z 3380 km przepłynęła "tylko" 402. Rzecznik sportsmenki, David Higdon, tłumaczy to brzydką pogodą i wynikającymi stąd zagrożeniami. Dwunastego stycznia pływaczka z Aspen opuściła Wyspy Zielonego Przylądka, a do Trynidadu dotarła niemal miesiąc później, bo 5 lutego. Podczas przeprawy Amerykanka musiała walczyć z silnymi wiatrami i prądami. Najdłużej przebywała w wodzie przez ok. 8 godz., najkrócej przez 21 minut. Choć jej osiągnięcia są godne wielkiego podziwu, pozostaje nadal czekać na kobietę, która nie da się żywiołowi lub zwyczajnie trafi na bardziej sprzyjające warunki atmosferyczne.
- 12 odpowiedzi
-
- Jennifer Figge
- Ocean Atlantycki
- (i 9 więcej)
-
Ciągłe obstawianie w sytuacji, gdy nigdy lub prawie nigdy się nie wygrywa, wydaje się kompletnie pozbawione sensu. Badacze z Uniwersytetu w Cambridge znaleźli jednak wyjaśnienie tego paradoksu. Wg nich, wszystkiemu winne są momenty rozmijania się o włos z nagrodą, kiedy np. na automacie do gier wyświetla się niemal kompletna linia takich samych obrazków (Neuron). Wtedy hazardzista chce grać dalej, a w jego mózgu uaktywniają się ośrodki, które w normalnych okolicznościach rozświetlają się po rzeczywistej wygranej. Naukowcy z Cambridge skanowali mózgi 15 osób, które grały w komputerową wersję automatów. Od czasu do czasu udawało im się uzyskać wypłatę w wysokości 50 pensów. Wygrana uruchamiała ośrodki nagrody. Okazało się, że podobnie działo się, gdy po pociągnięciu za wirtualną rączkę wyświetlały się, dajmy na to, dwie wiśnie i jedna pomarańcza. Do tej sytuacji jak ulał pasuje slogan reklamowy "prawie robi wielką różnicę", ale najwyraźniej nie dla mózgu gracza... Drugi z eksperymentów odbywał się już poza skanerem. Ochotnicy uznawali chybienia o włos za nieprzyjemne wydarzenia, ale jednocześnie przy takim scenariuszu oceniali swoją chęć do kontynuowania gry jako wyższą. W ramach wcześniejszych badań wykazano, że hazardziści grają na automatach dłużej, gdy zdarzają im się "niepełne" wygrane. Akademicy z Cambridge zauważyli, że delikatne rozminięcie z wygraną uaktywnia prążkowie oraz wyspę. Reagują one na dopaminę, czyli neuroprzekaźnik związany z odczuwaniem przyjemności, nagrody. Osoby, których wyspa silniej odpowiadała na układy zbliżone do wygrywających, uzyskiwały również wyższe wyniki w kwestionariuszu badającym uzależnienie od hazardu. Autorzy opisanych eksperymentów przypuszczają, że gdy gra staje się przymusem, aktywność wyspy ulega stopniowej zmianie. Pozwalałoby to wyjaśnić, czemu nałogowcy interpretują chybienia jako specjalne zdarzenia zwiększające prawdopodobieństwo wygranej (złudzenie gracza). Dr Luke Clark zaznacza, że w grach, gdzie liczy się technika, np. w rzucaniu do celu, rzeczywiście warto zwracać uwagę na chybienia o włos. Jednak w grach hazardowych, ruletce czy automatach, gdzie wygrane są losowe, takie układy nie zapowiadają przyszłego sukcesu. Co ważne, osoby biorące udział w naszym studium nie grywały regularnie ani nie były hazardzistami, a to, co odkryliśmy, sugeruje, że mózg może naturalnie reagować na chybienia właśnie w taki sposób.
- 1 odpowiedź
-
- złudzenie gracza
- automat
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Rękawiczki ogrzewają, stanowią dopełnienie eleganckiego stroju, a czasem pomagają w grze na instrumencie. I nie chodzi tu bynajmniej o szczęśliwe rękawiczki, które poprzez pozytywne skojarzenia odprężają swojego właściciela, zwiększając szanse na osiągnięcie sukcesu. Zespół z Georgia Tech Center for Music Technology stworzył rękawice wyposażone w małe silniczki, które drgając, podpowiadają początkującym pianistom, jaki klawisz nacisnąć. Pomysł opiera się na ćwiczeniu pamięci mięśni. Zmodyfikowaną rękawicę golfową wyposażono w 5 zasilanych baterią minisilniczków, dodatkowo Piano Touch łączy się bezprzewodowo z komputerem. Na razie oprogramowanie studenta Kevina Huanga obejmuje zaledwie kilka utworów. Można się jednak podpiąć do telefonu komórkowego, iPoda lub innego odtwarzacza muzycznego, dzięki czemu ćwiczenia nie muszą się odbywać wyłącznie przy klawiaturze instrumentu. Stukać "na sucho" da się przecież właściwie wszędzie. Ważne, by mięśnie nauczyły się ruchów koniecznych do odtworzenia danej piosenki. Wg Huanga, to doskonałe rozwiązanie dla wiecznie zajętego człowieka, który chciałby się nauczyć grać, ale nie ma kiedy ćwiczyć. Wyniki pilotażowych testów są na tyle zachęcające, że amerykański zespół zaczyna już myśleć o opasce na nadgarstek, która na podobnej zasadzie jak rękawica pomagałaby zgłębić arkana gry na instrumentach dętych drewnianych, np. flecie czy oboju. Thad Starner, jeden ze współpracujących z Huangiem profesorów, uważa, że rękawica doskonale sprawdzi się też w rehabilitacji osób po przebytym urazie ręki. Skuteczność Piano Touch będzie poddana szczegółowym analizom. W przyszłości do drgań zostaną dodane wskazówki wzrokowe – podświetlanie klawiszy. Dzięki temu jasne stanie się nie tylko gdzie, ale i kiedy trzeba coś zrobić... Chętnych do zapoznania się z działaniem rękawicy zapraszamy do obejrzenia krótkiego filmu.
-
- Kevin Huang
- Piano Touch
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Po raz pierwszy w historii doszło do zderzenia satelitów. Kolizja miała miejsce nad północnymi regionami Rosji. Uczestnicy wypadku to rosyjski wojskowy satelita komunikacyjny i prywatny amerykański obiekt należący do spółki telekomunikacyjnej Iridium Satellite LLC. Amerykański satelita o wadze 600 kilogramów trafił w przestrzeń kosmiczną we wrześniu 1997 roku. Rosyjski, znany jako Kosmos 2251, był cięższy, ważył 800-850 kilogramów, został wystrzelony w 1993 roku i najprawdopodobniej 5-10 lat temu stracono z nim łączność. Do wypadku doszło na wysokości 780 kilometrów. Po kolizji pojawiło się 500-600 odłamków, które, wraz z 18 000 innych pozostawionych przez człowieka obiektów, są obecnie śledzone przez Joint Space Operations Center. Amerykańska spółka Iridium to właściciel największej komercyjnej sieci satelitów. Należy do niej 66 tego typu obiektów, które zapewniają łączność tam, gdzie nie mogą jej zapewnić sieci naziemne. Liz DeCastro, rzecznik prasowa Iridium, poinformowała, że w ciągu najbliższych 30 dni firma zastąpi zniszczonego satelitę jednym z zapasowych, krążących na orbicie.
-
Kiedy podjęta decyzja jest mocniejsza, mniej podatna na zmiany: gdy kierujemy się wyłącznie własną wolną wolą czy kiedy otrzymujemy odgórne wskazówki? Rozsądek podpowiada, że skoro coś wybieramy sami, powinniśmy bardziej przy tym obstawać, twierdzenie to nie znajduje jednak potwierdzenia w aktywności mózgu (Cerebral Cortex). Badacze z University College London poprosili ochotników, by zdecydowali, który z dwóch guzików nacisną, reagując na zaprezentowany nieco później sygnał. Podczas eksperymentu wykonywano im EEG. W niektórych przypadkach to wolontariusze wybierali, a w innych byli instruowani za pomocą wyświetlanych na ekranie strzałek. Od czasu do czasu przed przystąpieniem do działania pojawiał się zakłócający symbol, zachęcający do zmiany podjętej decyzji. Kiedy ludzie wybierali na własną rękę [...], zauważyliśmy, że, w porównaniu do decyzji podyktowanych bodźcami zewnętrznymi, aktywność mózgu związana ze zmianą zdania, reprogramowaniem, była słaba. Sugeruje to, że w sytuacjach angażujących wolną wolę mózg jest bardzo elastyczny – wystarczy rzut monetą lub słaby kuksaniec, by popchnąć kogoś w zupełnie inną stronę – wyjaśnia Stephen Fleming. Neurolog dodaje, że to bardzo istotna i przystosowawcza umiejętność. W dynamicznie zmieniającym się świecie musimy być w stanie zareagować zmianą planów. Dostosowywanie decyzji do aktualnych działań to przejaw inteligencji, a w pewnych okolicznościach może nawet uratować życie. Poza tym brytyjscy akademicy podkreślają, że łatwiej wycofać się z własnych planów niż z czegoś, co zostało narzucone z zewnątrz.
- 13 odpowiedzi
-
- reprogramowanie
- Stephen Fleming
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jedno z białek zaangażowanych w tworzenie przerzutów nowotworowych ma także istotny udział w... powstawaniu zmarszczek. O zaskakującym odkryciu informują specjaliści z Berkeley Lab oraz University of Western Ontario. Proteina, o której mowa, nosi nazwę RHAMM (od ang. receptor for hyaluronan-mediated motility - receptor odpowiedzialny za ruchliwość wywołaną hialuronianem). Wcześniejsze badania, prowadzone przez ten sam zespół, dowiodły, że jej nadprodukcja w komórkach nowotworowych jest związana ze zmniejszeniem prawdopodobieństwa na przeżycie. Tym razem okazuje się, że ograniczenie poziomu tego białka może także spowodować zwiększenie aktywności komórek zdolnych do wygładzania zmarszczek. Opisywanymi komórkami, spisującymi się doskonale jako "naturalni chirurdzy plastyczni", są niedoceniane powszechnie... komórki tłuszczowe (adipocyty). Zablokowanie aktywności RHAMM powoduje ich namnażanie, migrację do miejsca uszkodzenia tkanki podskórnej i wypełniania ich, co pozwala na utrzymanie gładkości i sprężystości skóry. Niestety, z wiekiem produkcja tej proteiny rośnie, przez co adipocyty stają się mniejsze, a ich liczebność znacząco spada. Efektem są właśnie zmarszczki. Kolejne badania nad RHAMM ujawniły jego rolę w powstawaniu zasobów tłuszczu w okolicy brzucha. Przyniosły one bardzo zadowalające wieści: zmniejszenie syntezy RHAMM lub ograniczenie jego aktywności pozwala na zmniejszenie ilości wytwarzanej w tym miejscu tkanki tłuszczowej. Oznacza to, że neutralizacja jednego białka może wywoływać aż trzy korzystne objawy. Jeden z autorów studium, prof. Eva Turley z University of Western Ontario, ocenia: w przeciwieństwie do czynników neurotoksycznych [należy do nich m.in. botulina, czyli botoks - przyp. red.], które muszą być podawane okresowo, miejscowe wszczepienie substancji blokujących RHAMM powinno wywołać długotrwały efekt zwiększenia objętości skóry bez powodowania paraliżu mięśni, co oznacza, że nie dojdzie do utraty ekspresji [emocji] w przypadku wszczepienia w obrębie twarzy. Warto wspomnieć, że niekorzystne zjawisko powstawania tzw. maskowatości twarzy jest jednym z charakterystycznych objawów ubocznych podawania botuliny. Oprócz zastosowania w celu upiększania ciała z powodu czystej próżności, blokowanie badanej proteiny może potencjalnie być stosowane m.in. podczas przeprowadzania rozległych zabiegów chirurgicznych wymagających rozcinania powłok ciała na znacznej długości. Można w ten sposób pomóc także podczas ratowania ofiar ciężkich oparzeń. Istnieje też nadzieja na opanowanie powstawania przerzutów nowotworowych, a także, co udowodniły inne badania, rozwoju chorób związanych z powstawaniem szkodliwego stanu zapalnego. Całkiem nieźle, jak na pojedynczą substancję.
-
Jedną z typowych reakcji organizmu na infekcję wirusową jest wydzielanie w drogach oddechowych śluzu, którego zadaniem jest m.in. ułatwienie usuwania szkodliwych pozostałości wirusa z płuc. Wiele wskazuje jednak na to, że w niektórych sytuacjach proces ten może prowadzić do poważnych powikłań. O odkryciu informują naukowcy z Uniwersytetu Stanu Ohio. Jak tłumaczą, pogorszenie stanu zdrowia pacjentów zakażonych np. wirusem grypy wynika w dużym stopniu ze zdolności patogenu do osłabienia wchłaniania nadmiaru powstającej wydzieliny przez pęcherzyki płucne. Prowadzi to do niedotlenienia wielu tkanek organizmu, co może powodować znaczne pogorszenie ich kondycji. Mój pogląd jest taki, że jeśli ludzie umierają z powodu tego typu chorób, umierają, ponieważ nie mogą oddychać - ocenia dr Ian Davis, specjalista z zakresu weterynarii, główny autor studium. Dodaje: jeśli płuca nie działają prawidłowo, wóczas nie ma znaczenia, czy za tydzień od tego momentu [mowa o początku infekcji - przyp. red.] możesz wytworzyć odpowiedź immunologiczną i usunąć wirusa, bo nie możesz przetrwać tak długo, jeśli nie otrzymujesz dostatecznie dużo tlenu. Swoje wnioski zespół dr. Davisa opiera na serii eksperymentów na myszach. Badacze zakażali zwierzęta wysokimi dawkami wirusa grypy i oceniali zdolność ich organizmów do usuwania powstającego w płucach śluzu. Jako grupa kontrolna posłużyły zdrowe gryzonie. Aby zbadać skuteczność oczyszczania dróg oddechowych, naukowcy poddawali myszy znieczuleniu ogólnemu, a następnie podawali im równocześnie leki stymulujące wchłanianie śluzu oraz aplikowali wprost do dróg oddechowych roztwór jednego z białek. Po trzydziestu minutach oceniano stężenie proteiny w śluzie. Ponieważ ilość samego białka była stała (ciało myszy nie wytwarza go), jego stężenie w płynie zalegającym w płucach pozwalało na określenie, ile ubyło z nich czystej wody. Myszy zakażone najwyższymi dawkami wirusa grypy wykazywały dwa istotne, powiązane ze sobą objawy: zwiększenie ilości płynu w płucach oraz obniżenie zawartości tlenu we krwi. Usuwanie śluzu u zainfekowanych myszy było aż dwukrotnie słabsze, niż w grupie kontrolnej. W zdrowo funkcjonującym organizmie wydzielanie cieczy do światła dróg oddechowych jest procesem niezwykle przydatnym. Ułatwia ono przede wszystkim odkrztuszanie resztek wirusa, zanieczyszczeń oraz pozostałości po interwencji układu immunologicznego. W czasie infekcji płyn ten jest wytwarzany w pewnym nadmiarze, który jest następnie usuwany przez pęcherzyki płucne. Wiele wskazuje na to, że wirus grypy upośledza działanie tego ostatniego mechanizmu, powodując zaleganie nadmiaru śluzu w płucach i zmniejszenie wydajności wymiany gazowej. Jeżeli bakteria lub wirus wygrywa, zbierasz w swoich płucach coraz więcej płynu i stajesz się coraz bardziej chory. Jeżeli jednak jesteś w stanie je usunąć, wówczas wygrałeś, a ty zaczynasz dochodzić do siebie - podsumowuje dr Davis i zapowiada serię testów, których zadaniem będzie ocena skuteczności leków blokujących szkodliwy wpływ wirusa na usuwanie śluzu.
- 2 odpowiedzi
-
Wczoraj, 10 lutego, po długiej chorobie zmarł prof. dr hab. Jan Błoński. Ten wybitny historyk literatury, krytyk i tłumacz odegrał przełomową rolę w rozwoju historii literatury polskiej i krytyki literackiej. Profesor w znakomity sposób przyczynił się do rozwoju dialogu polsko-żydowskiego, publikując w 1987 roku w "Tygodniku Powszechnym" jeden z najważniejszych tekstów w historii pisma. "Biedni Polacy patrzą na getto" to analiza dwóch wierszy Czesława Miłosza o zagładzie getta w Warszawie. W kręgu zainteresowań Jana Błońskiego początkowo znalazła się poezja, szczególnie przemiany liryki w latach 50. Jednak największe zasługi ma jako interpretator klasyków XX wieku. Spod jego pióra wyszły takie książki jak interpretacja dzieł Prousta "Widzieć jasno w zachwyceniu", "Stanisław Ignacy Witkiewicz jako dramaturg", "Miłosz jak świat" czy "Wszystkie sztuki Sławomira Mrożka". Z kolei habilitację uzyskał na podstawie książki o Sępie-Szarzyńskim. Tłumaczył francuskich krytyków i pisarzy. Uznawany jest za jednego z ostatnich przedstawicieli dawnej szkoły krytyków literackich, dla których równie ważne co tworzenie literatury jest pisanie o niej. Prof. Jan Błoński odegrał przełomową rolę w rozwoju historii polskiej literatury, krytyki literackiej i recepcji polskiej literatury poza granicami Polski. Jego prace poświęcone twórczości Mikołaja Sępa Szarzyńskiego, Witkacego, Witolda Gombrowicza, Sławomira Mrożka, Czesława Miłosza to prawdziwe arcydzieła współczesnej humanistyki. Był wybitnym krytykiem literackim, autorem tomów o historycznym znaczeniu dla polskiej humanistyki. Jako nauczyciel akademicki ukształtował parę pokoleń historyków literatury, krytyków literackich i teatralnych - czytamy w nocie opublikowanej przez Wydział Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jan Błoński urodził się 15 stycznia 1931 roku. Ukończył polonistykę na UJ-ocie. W latach 1959-1962 pracował w Polskiej Akademii Nauk, a od 1970 związał się ze swoją Alma Mater. Uczony pracował też w "Przekroju" i współpracował z "Życiem Literackim", "Nową Kulturą", "Tygodnikiem Powszechnym" oraz był współtwórcą "Tekstów".