-
Liczba zawartości
37652 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
249
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Nowa metoda mikroskopowania, korzystająca z osiągnięć nanotechnologii, została zaprezentowana przez naukowców z Uniwersytetu Utah. Jak twierdzą jej autorzy, pozwoli ona na badanie struktur krystalicznych z niezwykłą precyzją. Sercem wynalazku jest umieszczana pod badanym preparatem płytka pokryta warstwą nanocząstek srebra. Każda z tych mikroskopijnych struktur działa niczym zwierciadło, odbijając padające na nią światło. Część z niego trafia za pośrednictwem układu optycznego do oka obserwatora. Efektem jest, tak jak w każdym mikroskopie, silnie powiększony obraz badanego obiektu. Zastosowanie nanocząstek srebra umożliwiło znaczące zwiększenie rozdzielczości uzyskiwanego obrazu. Dzięki możliwości oświetlania ściśle określonych grup "zwierciadeł" oraz manipulowaniu właściwościami padającego na nie światła możliwe jest także oświetlanie próbki "na raty", tzn. kawałek po kawałku. Ogranicza się w ten sposób powstawanie przypadkowych refleksów, mogących obniżyć jakość uzyskiwanych obrazów. Kolejną zaletą opracowanej metody jest możliwość całkowitej rezygnacji ze stosowania barwników fluorescencyjnych. W wielu stosowanych obecnie technikach są one przyłączane do składników badanego preparatu. Zwiększa się w ten sposób kontrast uzyskiwanego obrazu (a więc jest korzystne dla jego jakości), lecz może to powodować wiele niekorzystnych efektów, na czele z toksycznością dla struktur ożywionych. Idealnym przykładem zastosowania mikroskopii z wykorzystaniem lustra złożonego ze srebrnych nanocząstek wydaje się badanie kryształów. Preparaty o takiej strukturze posiadają niezwykłą zdolność "porządkowania" przechodzącej przez nie wiązki światła. Jeżeli wykorzysta się tę właściwość i oświetli się próbkę falami o odpowiednich właściwościach, można uzyskać niezwykle precyzyjne obrazy pozwalające na określenie jej wewnętrznej struktury. Metoda opracowana przez badaczy z Uniwersytetu Utah może znaleźć wiele zastosowań. Pozwala ona np. na badanie wielu typów konstrukcji pod kątem ukrytych wad strukturalnych, ocenę budowy struktur biologicznych oraz poszukiwanie nowych materiałów potencjalnie użytecznych w inżynierii. Z biegiem czasu z pewnością pojawi się także wiele nowych pomysłów na wykorzystanie tego precyzyjnego narzędzia.
-
- kryształ
- zwierciadło
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dzięki wykorzystaniu podstaw wiedzy z genetyki oraz reakcji chemicznej odkrytej aż 90 lat temu udało się stworzyć mikrotkanki zbudowane z niewielkich grup komórek o ściśle zaprogramowanym funkcjonowaniu i rozkładzie przestrzennym. To nowy poziom złożoności i hierarchicznego układu w biologii syntetycznej - ocenia prof. Carolyn Bertozzi, pracownica Uniwersytetu Kalifornijskiego zaangażowana w eksperyment. Ludzie mają w zwyczaju myśleć o komórkach jak o podstawowych jednostkach. Prawda jest jednak taka, że istnieją takie zgrupowania komórek, które potrafią dokonać rzeczy, z wykonaniem których nie poradziłyby sobie pojedyncze zaprogramowane komórki. Pomysł zrealizowany przez prof. Bertozzi oraz jej kolegów opierał się na wykorzystaniu tzw. zasady komplementarności, jednego z podstawowych praw genetyki. Głosi ona, że jeżeli w jednym roztworze umieści się dwa fragmenty DNA o odpowiednich, "dopasowanych" do siebie (komplementarnych) sekwencjach, dojdzie do ich połączenia w nić podwójną. W swoim eksperymencie badacze wykorzystali dwa rodzaje takich nici, z których każdy został przytwierdzony do innego rodzaju komórek. Następnie zmodyfikowane komórki wymieszano ze sobą w ściśle określonym stosunku, pozwalającej na stworzenie trójwymiarowej "mikrotkanki", jak określili powstający twór autorzy. Do przyłączenia krótkich fragmentów DNA do powierzchni komórek wykorzystano tzw. ligację Staudingera - modyfikację reakcji chemicznej znanej już od 1919 roku. W przeszłości była ona wielokrotnie stosowana do sprzęgania nici DNA z różnego rodzaju substancjami (np. barwnikami fluorescencyjnymi), lecz stosowanie jej w celu kotwiczenia DNA do komórek było czymś zupełnie nowym. Aby potwierdzić skuteczność metody oraz wytworzenie wzajemnych relacji między komórkami, naukowcy z Kalifornii połączyli ze sobą tzw. hematopoetyczne komórki progenitorowe, czyli prekursory komórek krwi, oraz tzw. komórki CHO, uzyskane z jajnika samicy chomika. Genom tych ostatnich został zmodyfikowany tak, by wytwarzały one białko niezbędne dla przekształcania się komórek progenitorowych w dojrzałe komórki krwi. Ponieważ doświadczenie to zakończyło się sukcesem, można przypuszczać, że "mikrotkanki" mogłyby symulować także zachowania innych typów komórek. Wytwarzanie wielokomórkowych struktur o ściśle ustalonej strukturze i hierarchii pozwala na stworzenie wielu bardzo atrakcyjnych modeli badawczych. Potencjalnie mogą one umożliwiać prowadzenie w warunkach laboratoryjnych wielu badań, których wykonanie było dotychczas możliwe wyłącznie przy wykorzystaniu żywych organizmów. Pozwoli to na uproszczenie wielu procedur, a także na obniżenie kosztów wielu z nich.
-
- tkanka
- ligacja Staudingera
- (i 5 więcej)
-
Niektóre plastry lecznicze, stosowane powszechnie m.in. w leczeniu uzależnienia od nikotyny, mogą wywołać poważne oparzenia skóry podczas badania z wykorzystaniem rezonansu magnetycznego - uprzedzają w specjalnym oświadczeniu eksperci z amerykańskiego urzędu ds. żywności i leków (FDA). Zagrożenie wynika z obecności glinu oraz innych metali w powłoce plastrów. Ich zadaniem jest przede wszystkim ochrona zawartości tzw. systemu terapeutycznego (czyli leku wraz z jego opakowaniem przyklejanym do skóry) przed uszkodzeniem mechanicznym. Jak ostrzegają eksperci z FDA, wielu producentów leków aplikowanych w formie plastrów nie informuje swoich klientów o potencjalnym ryzyku wywołanym przez silne promieniowanie wytwarzane podczas badania metodą rezonansu magnetycznego. Oficjalne oświadczenie nie zawiera nazw konkretnych leków ani producentów, którzy nie zadbali o stosowne oznakowanie leków. Śledztwo przeprowadzone przez amerykańskich dziennikarzy wykazało jednak, że do grupy tej zalicza się około 20 preparatów, z których część sprzedawana jest bez recepty. Zwiększa to ryzyko poparzenia, ponieważ lekarze nie mają możliwości poinformowania pacjenta o możliwym ryzyku. Zagrożenie wywołane obecnością glinu w plastrach jest często ignorowane, ponieważ metal ten nie jest przyciągany przez magnesy. Na nieszczęście dla pacjentów nie oznacza to jednak jego zupełnej bierności - pod wpływem silnego pola magnetycznego nagrzewa się on, mogąc powodować poparzenia. Zgodnie z ostrzeżeniem wydanym przez FDA, pacjenci leczeni z wykorzystaniem systemów terapeutycznych naklejanych na skórę powinni informować o ich stosowaniu zarówno swoich lekarzy rodzinnych, jak i pracowników wykonujących badanie. W przeciwnym wypadku ryzykują uszkodzeniem skóry porównywalnym do poważnego poparzenia słonecznego. Rozwiązanie problemu jest, według amerykańskich urzędników, bardzo proste. Proponują oni wymuszenie na wytwórcach, by umieszczali na opakowaniach plastrów ostrzeżenie o możliwych komplikacjach podczas badania z wykorzystaniem rezonansu magnetycznego. Pacjentom zaleca się z kolei upewnienie się przed badaniem, czy stosowany u nich system terapeutyczny nie spowoduje oparzeń.
- 5 odpowiedzi
-
- oparzenie
- transdermalne systemy terapeutyczne
- (i 4 więcej)
-
Wyzwalaczem cukrzycy typu 1. mogą być enterowirusy. Ich ślady odnaleziono w tkance trzustki 60% chorych dzieci. Nie występowały one u zdrowych maluchów (Diabetologia). Co więcej, u 40% dorosłych z cukrzycą typu 2. w produkujących insulinę komórkach beta również odkryto oznaki zakażenia. Dr Alan Foulis, patolog z Glasgow Royal Infirmary, przez 25 lat pobierał próbki tkanek od dzieci, które zmarły w czasie krótszym niż 12 miesięcy od zdiagnozowania cukrzycy typu 1. Wyjaśnia, że dopiero od niedawna dysponuje metodą wystarczająco czułą, by wykryć obecność enterowirusów, ale zawsze wierzył w ich rolę sprawczą. Foulis i zespół z Peninsula Medical School oraz Uniwersytetu w Brighton porównał próbki pobrane rutynowo podczas autopsji 72 dzieci i porównał je z próbkami pochodzącymi od dzieci niechorujących na cukrzycę. Jeśli u kogoś wykrywano enterowirusy, występowały one głównie w komórkach beta trzustki. Naukowcy podejrzewają, że u osób z genetycznymi predyspozycjami atak układu immunologicznego na uwalniające insulinę komórki zostaje uruchomiony właśnie przez zakażenie wirusowe. W przypadku cukrzycy typu 2., która jest związana z nadmierną wagą ciała, infekcja ogranicza zdolność komórek beta do wytwarzania hormonu, a zapotrzebowanie na niego jest u ludzi otyłych większe. Pracujący niezależnie specjaliści z Uniwersytetu w Cambridge odkryli cztery rzadkie mutacje genetyczne, które zmniejszają ryzyko wystąpienia cukrzycy typu 1. Ich wyniki uprawomocniają teorię wirusową, ponieważ mutacje dotyczą genu odpowiadającego za reakcję odpornościową na infekcję enterowirusami. Jako że istnieje 100 różnych szczepów enterowirusów, w przyszłości trzeba będzie stwierdzić, które z nich mają coś wspólnego z cukrzycą. Profesor Noel Morgan, autor studium, dodaje, że nie wolno też pomijać kwestii rodzaju zmian, jakim podlegają komórki beta. Dopiero wtedy będzie można myśleć o szczepionce z prawdziwego zdarzenia. Wg lekarzy, pojawi się ona na rynku w ciągu 20 lat.
- 5 odpowiedzi
-
- szczepionka
- uszkodzenie
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Profesor Jonathan Berger z Uniwersytetu Stanforda od 6 lat prowadzi badania dotyczące preferencji muzycznych studentów. Stwierdził, że popularność formatu MP3 powoduje, że ludzie stają się "głusi" na jakość dźwięków. Profesor, który sam jest też kompozytorem i muzykiem, zauważył, że w miarę upływu czasu słuchacze nie tylko nie zauważają, iż format MP3 dostarcza dźwięki niższej jakości, ale również rośnie preferencja dla właśnie tego formatu zapisu. Słuchacze coraz bardziej przyzwyczajają się do płaskiego brzmienia MP3, a efekt ten jest jeszcze wzmacniany przez słuchanie muzyki na słabej jakości słuchawkach dostarczanych wraz z odtwarzaczami czy na głośnikach komputerowych. Przyzwyczajenie zaś powoduje, że taka jakość uznawana jest za standard i coraz więcej osób woli słuchać stratnego formatu MP3, gdyż bardziej bogate dźwięki brzmią im dziwnie i obco. Popularność MP3 powoduje też, że niektórzy producenci celowo tworzą utwory dla tego formatu. Przyznają przy tym, że efekt końcowy im się nie podoba. Znany producent muzyki dance Rennie Pilgrem mówi: Moim zdaniem muzyka z iPoda nie dorównuje jakością nawet taśmie magnetofonowej. Ale gdy ktoś się przyzwyczai do takich dźwięków, to odbiera je pozytywnie. Z kolei Stephen Street, producent, który współpracował m.in. z The Smiths, Morrissey, Blur czy Kaiser Chief stwierdza: Dźwięk jest zubażany, traci głębię i czystość. Wzdragam się na myśl, że wszystko nad czym pracuję w studio będzie słuchane na cholernym iPodzie.
- 28 odpowiedzi
-
- odtwarzacz
- dźwięk
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Analizy przeprowadzone przez Iana Lao z firmy In-Stat pokazują, że użytkownicy komputerów Mac wciąż płacą więcej za sprzęt porównywalny z ich kolegami, kupującymi pecety. Różnica ta ulega jednak zmniejszeniu. Jeszcze 10 lat temu przeciętny użytkownik komputera Apple'a musiał zapłacić za swój sprzęt około 60% więcej, niż przeciętny użytkownik peceta. Wówczas tak duża różnica była w pewnym stopniu niwelowana faktem, iż Apple korzystał z bardziej wydajnych procesorów PowerPC. Jednak od trzech lat firma Jobsa sprzedaje maszyny z układami Intela, a mimo to różnica w cenie pozostaje znaczna. Za komputer spod znaku jabłka trzeba zapłacić od 25 do 40% więcej. Apple nie obniża cen, pomimo tego, że inni producenci to robią w obliczu spowalniającego rynku. Analityków z jednej strony dziwi taka polityka, ale z drugiej tłumaczą ją faktem, że dzięki wyższym cenom Apple może utrzymywać swój wizerunek elitarności. Analizy wykazały też jeszcze jedną, zaskakującą rzecz. Otóż komputery Apple mają często... słabsze możliwości graficzne niż porównywalne pecety. Kłóci się to z ich wizerunkiem jako maszyn dla profesjonalnych grafików. Serwis Computerworld przygotował własną krótką analizę produktów Apple'a i konkurencji. Porównano np. Maka Mini z maszyną Asus Nova P22. Komputer Apple'a ma nieco szybszy procesor, kartę graficzną i pamięć RAM, ale Nova korzysta z bardziej pojemnego dysku twardego i szybszej nagrywarki DVD. Różnica w cenie wynosi 40% na niekorzyść Maka. Zestawiono też Maka Pro z FX6800-05 Gatewaya. Oba wykorzystują czterordzeniowe CPU Intela z rdzeniem Nehalem. Konfiguracja pamięci jest identyczna. Oba komputery wyposażono w takie same HDD, z tym, że w maszynie Gatewaya znajdziemy też 80-gigabajtowy SSD. Mac wykorzystuje kartę graficzna ATI Radeon HD 4870 z 512 megabajtami pamięci, podczas gdy maszyna Gatewaya korzysta z ATI Radeon HD 4870 X2 z 2 gigabajtami w układach DDR5. Komputer Apple'a jest o 15% droższy. Tańszy okazał się tylko 24-calowy iMac porównany z maszyną Dell XPS One 24. Komputer Apple'a korzysta z 2-rdzeniowego Core 2 Duo, podczas gdy Della - z czterordzeniowego Core 2 Quad. Różnica jest też w zintegrowanych kartach graficznych (GeForce 9400M w Apple'u i GMA X4500HD w Dellu), pamięciach (Apple korzysta z 1066-megahercowych DDR3, a Dell z 800-megahercowych DDR2). Ponadto Apple oferuje dwukrotnie bardziej pojemny dysk twardy oraz kamerę internetową. W komputerze Della znajdziemy natomiast głośniki JBL i tuner telewizyjny HD. Różnica w cenie wynosi 6% na korzyść Apple'a.
-
Jak daleko wstecz sięga wspólna historia człowieka i koni? Okazuje się, że żyjemy i pracujemy razem już od 5500 lat, a pierwszymi ludźmi, którzy okiełznali te stworzenia, byli przedstawiciele kultury Botai. Ludzie ci nie tylko na nich jeździli, ale także pili ich mleko. Kultura Botai rozwijała się w chalkolicie, zwanym też eneolitem lub epoką miedzi. Nazwa Botai pochodzi od osady w kazachskiej prowincji Akmola. Odkrycia zespołu archeologów z Uniwersytetów w Exeter i Bristolu pozwalają nie tylko prześledzić proces udomowienia koni, lecz także określić pochodzenie zwierząt hodowanych współcześnie. Skoro konie towarzyszyły ludziom już 5,5 tys. lat temu, współpraca między naszymi gatunkami rozpoczyna się o tysiąc lat wcześniej niż dotąd sądzono. Oznacza to również, że Azjaci hodowali konie o 2 tys. lat wcześniej od Europejczyków. Badanie kości wykazało, że konie kultury Botai przypominały z wyglądu udomowione zwierzęta z epoki brązu i różniły się od swoich dzikich pobratymców z tego samego rejonu. Najprawdopodobniej więc ludzie wybierali dzikie konie o określonych cechach, a następnie potęgowali je poprzez odpowiedni chów i krzyżowanie. Brytyjczycy udowodnili, że konie były ujeżdżane. Dokonali tego, tropiąc drobne uszkodzenia powodowane przez dosiadanie. Analiza resztek tłuszczu z naczyń potwierdziła, iż wykorzystywano także mleko tych zwierząt. W Kazachstanie do tej pory pije się kumys (napój ze sfermentowanego końskiego mleka) i wygląda na to, że jest to wyjątkowo stara tradycja. Szef ekipy naukowców, dr Alan Outram, podkreśla, że udomowienie koni to wydarzenie niezwykle istotne pod względem społecznym i ekonomicznym. Ułatwiło bowiem komunikowanie się, transport towarów oraz produkcję żywności. Tereny stepowe w północnym Kazachstanie były domem dużych stad dzikich koni. Tamtejsze plemiona dysponowały ogromnym rezerwuarem zdrowych osobników. Co ważne, konie były przystosowane do ciężkich zim i mogły się paść nawet na śniegu. Bydłu, owcom i kozom trzeba zaś w chłodnych porach roku zapewnić zapas pokarmu.
-
- stepy
- dr Alan Outram
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Secunia opublikowała raport dotyczący liczby znalezionych luk w roku 2008. Jedną zaskakujących informacji, które możemy w nim przeczytać jest fakt, iż najbardziej dziurawą przeglądarką był... Firefox. W opensource'owym browserze znaleziono 115 błędów. Na drugim miejscu uplasowało się Safari z 32 dziurami, następnie Internet Explorer (31 luk) oraz Opera (30 błędów). W dokumencie Secunii znajdziemy też informację na temat 9 dziur (6 z IE oraz 3 z Firefoksa), które zostały ogłoszone publicznie przez ich odkrywcę jeszcze zanim powiadomił on o nich producenta przeglądarki. Zestawienie liczby dni, w których stwarzały zagrożenie, nie wypada korzystnie dla przeglądarki Microsoftu. Mozilla załatała wszystkie takie luki, a średni czas ich poprawienia to 44 dni. Microsoft poprawił trzy z 6 dziur, ale na poprawki trzeba było czekać średnio 99 dni. Niezbyt korzystnie wypada też zestawienie bezpieczeństwa wtyczek i dodatków do przeglądarek. Najbardziej niebezpiecznym dodatkiem są najpopularniejsze pluginy, czyli kontrolki ActiveX znajdowane w ponad 40 różnych produktach. W ciągu 2008 roku znaleziono w nich 366 dziur. Secunia przypuszcza, że szybki wzrost liczby luk w ActiveX wiąże się z jednej strony z ich popularnością, co przyciąga cyberprzestępców, a z drugiej - z coraz częstszym używaniem automatycznych narzędzi skanujących, wyszukujących luki. Kolejne 54 dziury zostały znalezione w Javie, 30 w QuickTime'ie, a 19 we Flashu. Tylko 1 lukę zauważono w dodatkach specyficznych dla Firefoksa, a widgety Opery nie ujawniły żadnej dziury. Bardzo interesujące jest również zestawienie liczby porad, które opublikowała Secunia w latach 2003-2008. W roku 2003 Secunia wydała 55 porad dotyczących "ekstremalnie krytycznych" luk, a w roku 2008 było ich 11. Sytuacja tylko pozornie się poprawiła, gdyż w roku 2007 były zaledwie 2 porady. Szybko rośnie liczba dziur określonych jako "wysoce krytyczne". W 2003 było ich 438, a w 2008 już 1019. Podobnie rzecz się ma z dziurami "umiarkowanie krytycznymi", których liczba zwiększyła się z 893 do 2275. Wśród wszystkich dziur najwięcej, bo 1814 (w roku 2003 było ich 1020) pozwalało na uzyskanie dostępu do systemu operacyjnego. Drugie pod względem liczby były luki umożliwiające przeprowadzenie ataku DoS (1538 w 2008 i 817 w 2003), zwiększenie uprawnień (1040 obecnie i 471 w 2003) czy manipulowanie danymi (1162 wobec 111 w 2003). Znacząco spadła za to liczba dziur, w wyniku których atakujący może uzyskać dostęp do ważnych informacji. Jeszcze w 2003 Secunia informowała o 482 takich dziurach, a w 2008 o 13.
- 2 odpowiedzi
-
- Internet Explorer
- Firefox
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Koichi Wakata, japoński astronauta, wykona w przestrzeni kosmicznej 16 zadań, które niekiedy przypominają wykupowanie fantów przez przegrywającego grę. Będzie próbował latać na dywanie, składać ubrania oraz używać kropelek do oczu w warunkach zerowej grawitacji, a także zmierzy się na rękę z innym astronautą. Polecenia wybrano spośród 1597 propozycji, zgłoszonych przez ludzi w bardzo różnym wieku. Mężczyzna uda się na Międzynarodową Stację Kosmiczną jeszcze w marcu i będzie pracował w japońskim laboratorium Kibō przez ponad 3 miesiące. W tym czasie nieco się pogimnastykuje, gdyż zlecono mu wykonywanie salt w tył oraz pompek. Nie mogło też zabraknąć zadań w rodzaju "ciekawe, co się stanie gdy", stąd próby wyduszania cieczy z zaopatrzonych w rurkę woreczków z napojami. Czterdziestopięcioletni Wakata jest byłym inżynierem Japońskich Linii Lotniczych (Japan Airlines, JAL). Latał już z misjami NASA z 1996 i 2000 roku. Japońska agencja kosmiczna JAXA wymyśliła sobie ciekawy sposób zbierania funduszy, ponieważ zaprosiła firmy do wynajmowania astronautów na godziny. Stawka za 60 min wynosi 5,5 mln jenów (55 tys. dol.). Jeśli do przeprowadzenia doświadczenia naukowego lub reklamy potrzebny jest jakiś sprzęt, za jego dostarczenie trzeba uiścić dodatkową opłatę w wysokości 3,3 mln jenów za kilogram.
- 2 odpowiedzi
-
- krople do oczu
- latać
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Za wynalazcę sposobu leczenia szkorbutu uchodzi szkocki lekarz James Lind, któremu w końcu udało się przekonać admiralicję do podawania marynarzom obfitujących w witaminę C cytrusów. Okazuje się jednak, że ktoś go wyprzedził i o 46 lat wcześniej, bo już w 1707 roku zaproponował miksturę na tę potencjalnie śmiertelną chorobę. Tym kimś była Ebot Mitchell. W jej napisanym ręcznie 100-stronicowym poradniku nt. prowadzenia gospodarstwa domowego znaleziono przepis na mieszankę wyciągów z 5 roślin, którą należało podawać z dużą ilością soku pomarańczowego, białym winem i piwem. Książkę pt. Ebot Michell Her Book 1707" znaleziono właśnie w domu w Hasfield w hrabstwie Gloucestershire. Oprócz opisu remedium na szkorbut, znajduje się w niej wiele innych medycznych receptur, a także przepis na coś w rodzaju prekursora absyntu. Notatnik zostanie zlicytowany 24 marca przez dom aukcyjny Bonhams. Eksperci szacują, że cena może sięgnąć 600 funtów. Pani Michell wpadła na właściwy trop, wątpliwości budzi jedynie zastosowanie alkoholu. Traktat o szkorbucie Linda jest pokłosiem wyprawy admirała George'a Ansona, który w latach 1740-1744 opłynął świat. Z 1300-osobowej załogi czterech galeonów, korwety i trzech pinas ocalało tylko 145 marynarzy, reszta zmarła (przeważnie na szkorbut). Lekarz opisał metodę zapobiegania i leczenia gnilca w 1753 r., lecz admiralicja zastosowała się do jego sugestii dopiero w 1795 r. Lind zalecał cytrusy, a czym posługiwała się Michell? Oto jej przepis. Weź 3 garście rukwi wodnej, tyle samo warzuchy [zawiera dużo witaminy C], identyczną ilość przetacznika bobowniczka, garść bukwicy leśnej i pół garści liści piołunu. Rośliny wrzuć do kwarty białego wina, przykryj, odstaw na 12 godzin, po czym zlej płyn do butelki. Na tym jednak nie koniec, zawartość trzeba było bowiem uzupełnić sokiem z 8 pomarańczy i podawać pacjentowi codziennie rano 8 łyżek wraz z porządnym łykiem beczkowego piwa ale. Szkorbut to choroba wielonarządowa, wywołana przez niedobór witaminy C. Oznacza nie tylko chwianie oraz wypadanie zębów, ale również samoistne krwawienia, osłabienie, bóle mięśni, stawów i kości. Główne objawy dotyczą tkanki łącznej. Kilka wieków temu zbierała krwawe żniwo wśród marynarzy, którzy podczas rejsów przez wiele miesięcy żywili się przede wszystkim suszonym mięsem.
-
Wszyscy znają egipskie piramidy, hieroglify czy Wielkiego Sfinksa, mało kto jednak wie, że starożytni Egipcjanie byli nie tylko dobrymi budowniczymi, lecz także doskonałymi żeglarzami. Cheryl Ward, antropolog z Uniwersytetu Stanowego Florydy, szefowała zespołowi naukowców, który odtworzył łódź sprzed 3800 lat, przetransportował ją ciężarówką nad Morze Czerwone i odbył rejs do Puntu, zwanego kiedyś Ziemią Boga. Wyprawa została sfilmowana. Projekt zademonstrował niezwykłe umiejętności Egipcjan na morzu. Wielu ludzi, łącznie z moimi kolegami archeologami, uważa, że Egipcjanie byli tak związani z Nilem, że nie poradziliby sobie na otwartych wodach. Poświęciłam 25 lat badań, by ukazać, na co ich było stać i że niezależnie wynaleźli konstrukcję łodzi, która doskonale sprawowała się na morzu. Pomysł narodził się w 2006 roku, gdy w jaskiniach w Wadi Gawasis odkryto pozostałości najstarszych łodzi morskich na świecie. Były to fragmenty kadłuba i takielunku. Opisywane miejsce wykorzystywano do przechowywania łodzi z cedrowych desek, samych desek, kamiennych kotwic i zwojów liny przed następną podróżą. Był to więc rodzaj starożytnego doku. Ward uważa, że do kolejnych wypraw ostatecznie nie doszło, gdyż po zakończeniu okresu Średniego Państwa rozpoczęły się zamieszki oraz regres gospodarczy. Nic dziwnego, że o jaskiniach zapomniano... Wg Ward, deski znalezione w Wadi Gawasis mają ok. 4 tys. lat. Na podstawie tuneli wydrążonych przez świdraka okrętowca (Teredo navalis), gatunek małża żywiącego się drewnem, Amerykanka stwierdziła, że łodzie musiały odbyć długą (nawet półroczną) podróż. Być może ich celem był Punt. O istnieniu Puntu wiedziano od dawna, ale nikt nie miał pojęcia, gdzie dokładnie znajdowała się starożytna kraina (prawdopodobnie w dzisiejszym Jemenie bądź Etiopii) i czy Egipcjanie dostawali się tam drogą lądową, czy morską. Dopiero znaleziska z Wadi Gawasis potwierdziły, że podróżowano tam wodą. Przywożone stamtąd towary trafiały głównie do świątyń i ich kapłanów. Jakiś czas po odkryciu z Wadi Gawasis Valerie Abita z francuskiej firmy producenckiej Sombrero poprosiła Ward o udział w rekonstrukcji wyprawy Hatszepsut do Puntu. Antropolog zaprojektowała łódź i czuwała nad jej budową. Trzeba było przeprowadzić kolejne badania. I tak okazało się, że daglezja (jedlica) w największym stopniu przypomina starożytny cedr i to ona została wykorzystana przez egipskich szkutników. Do października zeszłego roku replika była już gotowa. Zbudowano ją zgodnie z dawnymi wytycznymi – bez użycia gwoździ. Min Pustyni został zwodowany na Nilu, by deski spuchły i lepiej do siebie przylegały. Rejs z 24-osobową załogą na pokładzie rozpoczął się pod koniec grudnia. Z powodów politycznych i ryzyka ataku piratów trwał on tylko tydzień. Ze względów bezpieczeństwa poruszano się tylko po egipskich wodach terytorialnych. Łódź poruszała się z prędkością ok. 6 węzłów. Sprawdzano, jak poradzi sobie z wiatrem wiejącym z prędkością od 5 do 25 węzłów i 3-metrowymi falami.
-
Międzynarodowy zespół badaczy zidentyfikował receptory odpowiedzialne za autofagię - jeden z procesów pozwalających komórkom na oczyszczanie się z niepotrzebnych cząsteczek oraz wykorzystanie energii uzyskanej z ich rozpadu. Odkrycie może być istotne dla zrozumienia istoty wielu chorób człowieka. Choć trudno w to uwierzyć, zjawisko to znane jest od co najmniej trzydziestu lat, lecz nigdy dotąd nie zidentyfikowano białek odpowiedzialnych za odróżnienie elementów przeznaczonych do zniszczenia od tych, które powinny przetrwać. Aby zidentyfikować receptory odpowiedzialne za autofagię, badacze przestudiowali dane dotyczące innego procesu eliminacji zbędnych cząsteczek. Mowa tu o degradacji z udziałem tzw. proteasomów - wyspecjalizowanych struktur przeznaczonych do usuwania pojedynczych cząsteczek białek. W procesie tym proteiny przeznaczone do usunięcia są "znakowane" poprzez przyłączenie cząsteczek innego białka, zwanego ubikwityną. Powstały w ten sposób kompleks jest transportowany do proteasomu, w którym dochodzi do ostatecznej degradacji białka. Proces autofagii przypomina pod wieloma względami degradację zależną od ubikwityny, lecz charakteryzuje się także cechami zupełnie unikalnymi. Najważniejszą z nich jest rozmiar niszczczonych struktur, które są wielokrotnie większe (rozkładowi mogą ulegać nawet całe podjednostki funkcjonalne komórek, zwane organellami). Co więcej, wewnątrzkomórkowe ciałka przeprowadzające autofagię, zwane autofagosomami, są pozbawione jakichkolwiek enzymów trawiennych. Oznacza to, że muszą się one łączyć z lizosomami - organellami wyspecjalizowanymi w rozkładzie wielu rodzajów związków organicznych. Mechanizm łączenia się tych dwóch struktur nie był jednak dotychczas znany. Przełom nastąpił dopiero dzięki badaniom prowadzonym pod przewodnictwem dr. Vladimira Kirkina z Uniwersytetu im. Goethego we Frankfurcie. Naukowcy zaobserwowali, że do związania autofagosomu i lizosomu potrzebne są dwie molekuły. Pierwszą z nich, zgodnie z oczekiwaniami badaczy, było białko podobne pod wieloma względami do ubikwityny, które nazwano ATG8. Drugą okazała się proteina NRB1, kojarzona do niedawna z istotną rolą w rozwoju niektórych nowotworów. Niestety, dotychczas nie wyjaśniono jednoznacznie zależności pomiędzy pożyteczną rolą NRB1, polegającą na kierowaniu procesem autofagii, oraz udziałem tej proteiny w procesie nowotworzenia. Dokonane odkrycie może być istotnym krokiem nie tylko w badaniach nad nowotworami. Okazuje się bowiem, że zaburzenie procesu autofagii może także prowadzić do innych chorób, takich jak parkinsonizm czy choroba Alzheimera. Dokładne zrozumienie zjawiska autofagii może ułatwić prace nad nowymi formami terapii, które zapobiegałyby rozwojowi tych schorzeń bądź skutecznie je leczyły.
-
- ubikwityna
- rozkład
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Amerykański Sąd Najwyższy orzekł, iż wymienienie w ulotce dołączonej do leku możliwych efektów ubocznych jego stosowania nie jest podstawą do odrzucenia pozwów sądowych w przypadku ich wystąpienia. Sprawa może mieć ogromny wpływ na kształt rynku farmaceutycznego. Może się wydawać, że decyzja sądu jest jedynie prawniczą ciekawostką, lecz jej konsekwencje mogą być niezwykle poważne. Pacjenci będą bowiem mogli, opierając się na najnowszym orzeczeniu, pozywać nawet najsilniejsze firmy rynku farmaceutycznego i bronić swoich praw. Producenci będą z kolei musieli być znacznie ostrożniejsi przy podejmowaniu decyzji o kierowaniu leków na rynek. Kontrowersyjne orzeczenie zamyka sądową batalię o 6,7 milionów dolarów, jaką stoczyła pani Diana Levine z firmą farmaceutyczną Wyeth. Osiem lat temu kobieta straciła niemal połowę ramienia (odcinek od łokcia w dół) po podaniu leku Phenergan, stosowanego w celu leczenia nudności. Sprawa pani Levine jest stosunkowo zawiła i nie kończy się na samych obrażeniach spowodowanych podaniem preparatu. Okazuje się bowiem, że ulotka leku zawierała informację o możliwym rozwoju gangreny w razie podania leku za pomocą kaniuli dożylnej (czyli popularnego "wenflonu" - rurki umieszczanej w naczyniu krwionośnym, wyposażonej w część zewnętrzną umożliwiającą podawanie leków np. za pomocą strzykawki), lecz nie zabraniała wyraźnie takiej formy podawania. Na tym jednak sprawa się nie kończy. Ława przysięgłych biorąca udział w pierwszym procesie przeciw firmie Wyeth uznała, że nawet jeśli ulotka zawierała ostrzeżenie o możliwych komplikacjach, producent zaniedbał obowiązek wyraźnego zabronienia podawania leku za pomocą kaniuli dożylnej, jeśli możliwe było wstrzyknięcie leku w bezpieczniejszy sposób. Pierwotna wersja ulotki była co prawda zatwierdzona przez amerykański urząd ds. żywności i leków (FDA), lecz przysięgli uznali, że przedstawiciele farmaceutycznego giganta winni byli zadbać o dokonanie stosownej aktualizacji informacji dołączonych do preparatu. Ponieważ zmiany w dokumentacji nie pojawiły się, producenta Phenerganu uznano winnym wystąpienia groźnych objawów ubocznych. Orzeczenie sądu wywołało wśród producentów leków niemały popłoch. Wielu specjalistów sądzi, że możemy się spodziewać wyraźnej zmiany w polityce wielu firm farmaceutycznych. Bardzo możliwe jest ich zdaniem wprowadzenie wielu dodatkowych ostrzeżeń i znacznie większa ostrożność przy wprowadzaniu nowych produktów na rynek. Będą ważyli, jak często pojawiają się efekty uboczne oraz to, jak poważne one są, z liczbą ludzi mogących skorzystać na przyjmowaniu leku oraz ilością pieniędzy, które będzie można na nim zarobić - ocenia prof. Erik Gordon, specjalista z Uniwersytetu Michigan. To [orzeczenie] będzie niczym krew w wodzie dla agresywnych jak rekiny prawników specjalizujących się w pozwach cywilnych. Czy sprawa pani Levine rzeczywiście zmieni postępowanie producentów i zwiększy poziom bezpieczeństwa stosowanych przez nas leków? Mamy nadzieję, że tak właśnie się stanie.
- 10 odpowiedzi
-
Naukowcy ze Szwajcarii poinformowali, że, dodając na wierzch kwantowych kropek cukry, można spowodować by kropki gromadziły się tylko i wyłącznie w wątrobie. To z kolei może pomóc w leczeniu nowotworów i innych chorób. Takie selektywne gromadzenie się kwantowych kropek w wybranych organach umożliwi dostarczenia do nich i tylko do nich odpowiednich leków. O potencjalnych korzyściach z kwantowych kropek w medycynie mówi się od dłuższego czasu. Dotychczas jednak nie rozwiązano problemu dostarczania ich do wybranych organów czy tkanek. Precyzyjne skupianie ich w danym miejscu jest potrzebne, by zwiększyć efektywność leków i zmniejszyć uboczne skutki ich stosowania. Szwajcarom udało się wyprodukować kwantowe kropki pokryte określonymi molekułami węglowodanów, które są przyciągane przez receptory w wybranych organach i tkankach. Podczas badań na myszach dowiedziono, że koncentracja kwantowych kropek pokrytych mannozą lub galaktozaminą, jest w wątrobie trzykrotnie większa, niż kropek niepokrytych żadnym cukrem.
-
Analitycy z firmy Jon Peddie Research uważają, że do roku 2012 rynek tradycyjnych zintegrowanych rdzeni graficznych przestanie istnieć. Zostanie on zastąpiony innymi rozwiązaniami. Najpierw w latach 2010-2012 będziemy świadkami integrowania procesorów graficznych jako osobnych kości na płycie głównej. Później GPU zostaną połączone z CPU. Tym samym rdzenie graficzne w chipsecie stracą rację bytu. Już w pod koniec bieżącego roku na rynek ma trafić 32-nanometrowy procesor Intela o kodowej nazwie Arrendale. Producent zintegruje w nim CPU z GPU. W 2011 roku będzie można kupić podobny produkt AMD.
- 6 odpowiedzi
-
- Arrendale
- procesor graficzny
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
U kobiet żyjących w małżeństwach pełnych napięć i konfliktów zwiększa się podatność na choroby serca, udary oraz cukrzycę typu 2. Podobnej zależności nie zaobserwowano w przypadku mężczyzn. Psycholodzy z University of Utah przyglądali się 276 parom, których staż małżeński wynosił średnio 20 lat. Każda para wypełniała kwestionariusz skonstruowany do oceny plusów i minusów związku. Na podstawie zgłaszanych przez zainteresowanych objawów określano także depresyjność poszczególnych osób. Poza tym specjaliści z zespołu Nancy Henry poszukiwali u ochotników przejawów zespołu metabolicznego. Należą do nich wysokie ciśnienie krwi, otyłość brzuszna, wysokie stężenie glukozy we krwi, a także podwyższony poziom trójglicerydów i obniżony tzw. dobrego cholesterolu HDL. Kobiety z niezgodnych małżeństw częściej miewały obniżony nastrój i stwierdzano u nich większą liczbę symptomów zespołu metabolicznego. Mężczyźni także byli depresyjni, ale stan ten wydawał się nie wpływać na ich stan fizjologiczny (brak objawów choroby psychosomatycznej). Różnica międzypłciowa jest niezwykle ważna, gdyż choroba serca to zabójca numer jeden zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn. Nadal zdobywamy informacje dotyczące tego, jak czynniki związane z relacją i emocjonalnym cierpieniem wpływają na choroby serca – zaznacza Henry. Współautor badań profesor Tim Smith dodaje, że zdrowa dieta i regularne ćwiczenia zmniejszają u kobiet ryzyko wystąpienia zespołu metabolicznego. Warto też pamiętać, że chcąc się uchronić przed zawałem, nie wystarczy zwracać uwagi na tradycyjne czynniki ryzyka, np. ciśnienie krwi, i warto zadbać też o jakość związku.
- 14 odpowiedzi
-
- napięcia
- małżeństwo
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W blogu aeroxperience pojawiła się informacja, że możliwe jest usunięcie dużej części Internet Explorera 8 z systemu Windows 7. Autorom wpisu udało się tego dokonać w wersji build 7048 najnowszego OS-u Microsoftu. Wydaje się, że dokonane przez nich zmiany umożliwiają wykasowanie z komputera pliku iexplore.exe, a więc po ich przeprowadzeniu uruchomienie przeglądarki nie jest możliwe. Jednocześnie nie zostały zaburzone żadne funkcje systemu, do działania których konieczna jest obecność IE. Żeby usunąć IE8 należy wejść do Panelu Controlnego (Control Panel), następnie wybrać "All Control Panel Options", kliknąć na "Programs and Features" i po lewej stronie kliknąć na "Turn Windows Features On or Off". Po załadowaniu listy znajdujemy na niej Internet Explorera 8 i odznaczamy pole wyboru. Restartujemy system, dokonujemy konfiguracji i znowu restartujemy. Ikony dotyczące IE pozostaną w systemie, ale w "Set Program Defaults" już nie znajdziemy IE, Windows nie zwróci uwagi, że go nie ma, a z katalogu IE zniknie plik iexplore.exe. Teraz pozostaje nam czekać na reakcję urzędów regulujących rynek, by przekonać się, czy taka możliwość usunięcia przeglądarki z systemu je zadowoli.
-
Plotki o ewentualnym zainteresowaniu Nvidii rynkiem procesorów x86 pojawiają się od pewnego czasu, ale tym razem doczekały się oficjalnego potwierdzenia. Podczas Morgan Stanley Technology Conference wiceprezes Nvidii, Michael Hara, został zapytany o to, czy jego firma ma zamiar zadebiutować na rynku CPU. Hara stwierdził: pytanie nie brzmi 'czy', ale 'kiedy'. Jednocześnie powiedział że CPU produkcji Nvidii nie byłby układem nadającym się do wszystkich zastosowań. Może to być kość przeznaczona do niewielkich platform SoC (system-on-chip). Firma chciałaby zatem mieć ofertę na rynek niewielkich przenośnych urządzeń i nie ma zamiaru rywalizować o rynek wydajnych pecetów. Wiceprezes Nvidii dodał, że firmowy procesor x86 może pojawić się w ciągu 2-3 lat. Teraz nie jest dobry moment na jego debiut, gdyż na rynku zagościł niedawno intelowski Atom i platforma Ion Nvidii. Warto wspomnieć, że Nvidia produkuje już CPU. To platforma Tegra ze zintegrowanym rdzeniem ARM. Jeśli Nvidia ma zamiar wyprodukować CPU x86 będzie musiała kupić licencję od Intela.
-
W japońskiej szkole zacznie uczyć pierwszy na świecie robot. Humanoid Saya jest wielojęzyczny, potrafi odczytać listę obecności i wybierać zadania z podręcznika. Twarz maszyny wykonano z lateksu. Porusza nią aż 18 silniczków, z pewnością nie można więc narzekać na jej możliwości mimiczne. Saya wygląda jak młoda kobieta i wyraża wiele emocji, w tym zaskoczenie, zadowolenie, strach, niesmak, smutek i złość. Nie da się zaprzeczyć, że umiejętność ta przyda się jej podczas kontaktów z ludźmi. Pierwsze testy zostaną przeprowadzone w tokijskiej szkole podstawowej. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, grono pedagogiczne Kraju Kwitnącej Wiśni powiększy się o pierwszą mechaniczną koleżankę. Twórcą Sai jest profesor Hiroshi Kobayashi. Maszyna jest dziełem jego życia, pracował bowiem nad nią aż 15 lat, stale wprowadzając kolejne ulepszenia. Postęp, jaki się dokonał, widać gołym okiem, gdyż pierwszy model o nazwie Pikarin był dużo brzydszy od następczyni: miał metalową głowę, najeżoną drutami i dźwigniami.
- 25 odpowiedzi
-
- profesor Hiroshi Kobayashi
- nauczyciel
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kwiatostany Acmella oleracea, rośliny z rodziny astrowatych, przypominają na pierwszy rzut oka niewielkie żółtawe żołędzie z szypułką. W USA są znane jako elektryczne syczuańskie guziki. Kiedy włoży się je do ust, dają niezwykłe wrażenia smakowo-dotykowe. Niektórzy opisują je jako skrzyżowanie zozoli z doświadczeniami towarzyszącymi lizaniu 9-woltowej baterii. Szefowie amerykańskich restauracji eksperymentują z piorunującymi pączkami już od kilku lat. Keith Dusko z sieci Haru pracuje właśnie nad dwoma drinkami. Jeden będzie przypominał martini, tyle że zamiast oliwki na krawędzi kieliszka znajdzie się przekrojony elektryczny guzik. Rob Welland z waszyngtońskiej restauracji Poste przygotowuje zaś danie z alaskańskiego halibuta w sosie curry z dodatkiem Acmella oleracea. Zalecana dawka na jedną porcję to zaledwie mały fragment kwiatostanu. Niewielkie ilości rozdrobnionych liści mogą stanowić wspaniały dodatek do sałat. Po ugotowaniu tracą one swój mocny smak, dlatego w tej postaci da się je potraktować jako zastępnik dla szpinaku czy boćwiny. Michael Nestrud, doktorant z Uniwersytetu Cornella i absolwent Culinary Institute of America, wyjaśnia, że roślina ta jest szeroko stosowana w Ameryce Południowej, Afryce i Azji. W Indiach stanowi ona dodatek smakowy do tytoniu do żucia. Acmella oleracea bywa też nazywana rośliną na ból zęba. Jej liście i kwiat zawierają bowiem amid alkilowy spilantol, który uśmierza przykre doznania. Oddziałuje on na nerw trójdzielny (V nerw czaszkowy), który unerwia m.in. mięśnie i śluzówkę jamy ustnej – stąd mrowienie i nasilona produkcja śliny. Podczas badań na szczurach roślina wykazała silne działanie moczopędne. Roślina pochodzi z Brazylii, dlatego jej nazwy w wielu językach nawiązują do północnego stanu Parà, np. francuskie cresson de Pará czy portugalskie agrião do Pará.
-
Kaktusy, zwłaszcza te duże, nie są towarem łatwym do ukradzenia. Ponieważ złodzieje nadal niszczą naturalne zasoby Parku Narodowego Saguaro, strażnicy postanowili zametkować karnegie olbrzymie i oznaczają je tagami RFID. Karnegie mają pokrój kolumnowy i osiągają wysokość 18 metrów. Zakwitają po raz pierwszy dopiero w wieku kilkudziesięciu lat. Jadalne owoce wypełnia jaskrawoczerwona galareta. Duża roślina jest w stanie wytworzyć do 10 mln nasion rocznie, lecz ze względu na trudne warunki środowiskowe przetrwa tylko jedna siewka na 50 mln. Najważniejszym celem wprowadzania do sukulentów mikrochipów jest odstraszanie. Jeśli ludzie wiedzą, że manipulujemy przy czymś elektronicznie, będą mniej skłonni to ukraść – przekonuje Bob Love, szef strażników. Pojedynczy chip kosztuje 4 dol. Lokuje się go w odpowiednim miejscu za pomocą igły. Powinien działać przez całe życie rośliny, czyli przez ok. 200 lat. W parku położonym w południowo-wschodniej Arizonie występuje szacunkowo milion takich kaktusów, ale strażnicy nie zametkują wszystkich, tylko te w kwiecie wieku. Młode i stare egzemplarze nie padają łupem złodziei, gdyż są zbyt małe lub zbyt duże do transportu. Przestępcy wybierają osobniki 5-7-metrowe, które mają w przybliżeniu 40 lat. Najpierw wykopują je, co nie jest trudnym zadaniem ze względu na płytki system korzeniowy, a potem owijają olbrzyma w kawałek dywanu, by zabezpieczyć się przed dotkliwym pokłuciem. Potem wystarczy załadować łup na ciężarówkę i zniknąć... Za karnegię można uzyskać nawet 2 tys. dolarów. Prawo nie zakazuje kupna ani sprzedaży, ale okazy rosnące w Parku Narodowym należą do państwa, a ich przywłaszczanie jest, oczywiście, przestępstwem. Grozi za to kara więzienia i grzywny. Tagi RFID nie uruchamiają żadnego alarmu, nie pozwalają też na śledzenie położenia kaktusa GPS-em. Podobnie jak w sklepie, można je wykryć tylko z niewielkiej odległości za pomocą specjalnego skanera. Metkowanie jest więc w głównej mierze zabiegiem czysto psychologicznym.
- 6 odpowiedzi
-
Czy lek chroniący pacjentów przed odrzucaniem przeszczepów może posłużyć do wzmacniania odpowiedzi przeciwko prątkom gruźlicy? Jak najbardziej! Przekonują o tym badacze z Uniwersytetu Teksańskiego. Od dłuższego czasu wiadomo, że efekt podania klasycznej szczepionki przeciwko gruźlicy (tzw. BCG) utrzymuje się u dzieci tylko przez pewien czas, zaś u dorosłych nie działa ona prawie wcale. Przyczyny tego zjawiska przez długi czas nie były jednak jasne. Przez długi czas uważano, że szczepionka działa tak słabo, ponieważ zawiera osłabione (atenuowane) prątki Mycobacterium bovis, wywołujące gruźlicę u bydła. Badacze sądzili, że nie są one dostatecznie podobne do gatunku Mycobacterium tuberculosis, powodującego tę samą chorobę u ludzi, przez co organizm nie jest w stanie nabyć trwałej odporności na prątki "ludzkie". Już dwa lata temu udowodniono jednak, że w rzeczywistości jest nieco inaczej. Prawdziwą przyczyną problemów związanych ze szczepionką jest najprawdopodobniej zdolność "szczepionkowych" M. bovis do ukrywania się wewnątrz komórek gospodarza. Efektem tego zjawiska jest niezdolność układu odpornościowego do "dostrzeżenia" ciała obcego i wywołania odpowiedniej reakcji immunologicznej, prowadzącej do wykształcenia długotrwałej odporności. Aby utrudnić bakteriom kamuflowanie się, badacze zastosowali równocześnie dwie metody: genetyczną i farmakologiczną. Pierwsza z nich polegała na zablokowaniu genu fpbA, biorącego udział w wytwarzaniu czynników ułatwiających bakteriom ukrywanie się. Znacząco zwiekszyło to "widoczność" M. bovis, wzmacniając tym samym reakcję organizmu na szczepienie. Dalsza poprawa skuteczności leku była możliwa dzięki zastosowaniu rapamycyny - leku stosowanego najczęściej w celu blokowania reakcji biorcy przeszczepu na obcą tkankę. Jego podanie wpłynęło na zwiększenie aktywności tzw. komórek prezentujących antygen, odpowiedzialnych za wychwyt ciał obcych z tkanek i przekazywanie innym komórkom odpornościowym informacji o ich cechach. Instrukcja taka wywołuje reakcję immunologiczną, będącą zjawiskiem koniecznym dla zadziałania szczepionki. Eksperyment przeprowadzony przez badaczy z Uniwersytetu Teksańskiego zakończył się dużym sukcesem. Badania na myszach wykazały, że zmodyfikowanie standardowej metody szczepienia pozwoliło na potrojenie czasu utrzymywania się odporności na prątki gruźlicy. Co więcej, niszczycielska aktywność układu odpornościowego w stosunku do tych bakterii wzrosła aż dziesięciokrotnie. Kolejne doświadczenia Amerykanów będą polegały na dalszym poprawianiu leku. Zdaniem autorów, najistotniejszym celem jest modyfikacja bakterii "szczepionkowych" w taki sposób, by wytwarzały większą liczbę cząsteczek pozwalających na łatwą identyfikację ludzkich prątków gruźlicy przez układ odpornościowy.
- 1 odpowiedź
-
- rapamycyna
- odporność
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nie tak dawno pisaliśmy o wyjątkowej długowieczności golców, zwanych też nagimi szczurami. Tym razem dowiadujemy się, że to samo zwierzę może okazać się interesującym modelem do badań nad nowotworami. Dlaczego właśnie golce? Odpowiedź tkwi w ich niezwykłym przystosowaniu do długotrwałego przebywania w norach. Pod względem panujących warunków przypominają one bowiem wnętrze guza nowotworowego. Patologiczny rozrost tkanki sprawia, że powstające w niej naczynia krwionośne mają nieprawidłową budowę, uniemożliwiającą dostarczenie odpowiedniej ilości tlenu. Badacze, pracujący dla uniwersytetów w amerykańskim stanie Iowa oraz izraelskiej Hajfie, uznali, że poznanie mechanizmów umożliwiających nagim szczurom przeżycie w stanie przewlekłego niedotlenienia pozwoli na lepsze zrozumienie biologii nowotworów. Wygląda na to, że trafili w dziesiątkę. Przeprowadzone doświadczenia polegały na przetrzymywaniu golców oraz "zwykłych" szczurów w warunkach różnego wysycenia atmosfery tlenem. Oceniano przy tym poziom syntezy i aktywności białka BNIP3, odpowiedzialnego za zwiększanie tolerancji tkanek na przewlekłe niedotlenienie. Z eksperymentu zrealizowanego przez amerykańsko-izraelski zespół wynika, iż gen kodujący białko BNIP3 jest u golców wyjątkowo aktywny, zaś jego białkowy produkt funkcjonuje bardzo wydajnie, pozwalając zwierzęciu na utrzymanie dobrej kondycji nawet przy stężeniach tlenu wynoszących od 3 do 10 procent (dla porównania: powietrze na powierzchni Ziemi zawiera ok. 21% tego gazu). "Zwykłe" szczury reagowały na te same warunki znacznie gorzej, zaś BNIP3 było u nich produkowane niemal wyłącznie przez mięśnie szkieletowe oraz w sercu. Z przeprowadzonego doświadczenia można wyciągnąć kilka istotnych wniosków. Przede wszystkim ustalono, że funkcjonujący prawidłowo organizm golca reaguje na niedotlenienie bardzo podobnie, jak tkanka nowotworowa. Po drugie (i prawdopodobnie najważniejsze) może to oznaczać, że badacze uzyskali doskonały model do symulacji i analizy warunków panujących we wnętrzu agresywnie wzrastających guzów. Można więc liczyć, że już niedługo w ten właśnie sposób będą badane nowe leki odcinające dopływ krwi do patologicznej tkanki i blokujące jej rozwój.
-
Jedna z najważniejszych postaci świata Open Source, Sam Ruby - wicedyrektor Apache Software Foundation - opuszcza IBM i przechodzi do... Microsoftu. Ruby ogłosił to na swoim blogu. Najbardziej jednak może dziwić fakt, że we wpisu wynika, iż Microsoft jeszcze nie złożył wiążącej propozycji. Ruby pisze bowiem, że oczekuje, iż w ciągu tygodnia lub dwóch taka oferta się pojawi. Rozmowy pomiędzy obiema stronami muszą być więc bardzo zaawansowane. Ruby przypuszcza, że będzie współpracował z Omrim Gazittem lub Johnem Shewchukiem. Pierwszy z nich to menedżer zespołu zaawansowanych usług sieciowych, a drugi odpowiada za prace, które mają przystosować platformę .NET do chmur obliczeniowych. Wygląda więc na to, że zadaniem Ruby'ego będzie z jednej strony praca nad przyszłościowymi technologiami związanymi z Internetem, a z drugiej, pomoże Microsoftowi lepiej współpracować z opensource'owymi aplikacjami. Sam Ruby od 1981 roku jest pracownikiem IBM-a. W blogu i komentarzach do uwag czytelników, podkreśla, że jest bardzo zadowolony ze swojej dotychczasowej pracy. Wyjaśnia, że postanowił poinformować o swoim przejściu do Microsoftu możliwie najwcześniej, ponieważ lubi jasno stawiać sprawę i nie chce, by później pojawiły się zarzuty o konflikcie interesów. Rysuje też interesującą paralelę między Microsoftem i Błękitnym Gigantem. Przypomina, że w czasie, gdy rozpoczynał pracę dla IBM-a to właśnie ta firma była postrzegana jako "źródło zła" i to właśnie ona miała poważne problemy z Departamentem Sprawiedliwości. Ruby wniósł znaczący udział w wiele opensource'owych projektów prowadzoncyh przez Apache Software Foundation, przyczynił się - poprzez zaangażowanie w prace nad Atomem - do powstania standardów dla technologii RSS, jest członkiem komitetu technicznego ECMAScript, pracował nad rozwojem standardu HTML5 i od dwóch miesięcy jest współprzewodniczącym należącej do W3C HTML Working Group.
- 4 odpowiedzi
-
- Apache Software Foundation
- Microsoft
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Spółka AMD sfinalizowała 2 marca strategiczną transakcję „Asset Smart”. Dzięki porozumieniu firm AMD, Advanced Technology Investment Company (ATIC) oraz Mubadala Development Company z Abu Dhabi powstanie supernowoczesna fabryka półprzewodników. Spółka, z centralą w USA, o roboczej nazwie Foundry Company, którą właśnie zminiono na Globalfoundries, formalnie zacznie działać w bieżącym tygodniu. Wówczas zostanie przestawiona jej oficjalna nazwa oraz znak handlowy. Zgodnie z porozumieniem w zamian za część udziałów w Globalfoundries, AMD otrzymało od ATIC 700 milionów USD. Nowa spółka przejęła także odpowiedzialność za zobowiązania AMD w wysokości 1.1 miliarda USD. Ponadto Mubadala Development Company zapłaciła AMD 125 milionów USD w zamian za 58 milionów nowych udziałów w AMD oraz gwarancje na dalsze 35 milionów udziałów. Wraz z zamknięciem tej historycznej transakcji, wspólnie z naszymi strategicznymi partnerami wcieliliśmy w życie koncepcję stworzenia dwóch czołowych firm, które będą w stanie wnieść nową jakość do branży IT – powiedział Dirk Meyer, prezes AMD. Strategia „Asset Smart” obejmuje nie tylko zagwarantowanie AMD stałych dostaw najnowszych półprzewodników, które są kluczowe dla naszego rozwoju. Naszym celem są zmiany w całym sektorze nowych technologii. Jesteśmy przekonani, że dzięki połączeniu potencjału ATIC i Mubadala oraz czterdziestoletniego doświadczenia AMD, zapewnimy całej branży IT dostęp do innowacyjnych rozwiązań następnej generacji – dodał. W ramach transakcji AMD poprawiła swoją sytuację finansową o blisko 852 milionów USD, wyłączając konsolidacje operacji Globalfoundries dla celów sprawozdawczości finansowej, dzięki 700 milionom USD uzyskanym ze sprzedaży ATIC udziałów w Globalfoundries oraz 125 milionom od Mubadala uzyskanym w zamian za 58 milionów nowych udziałów w AMD oraz gwarancje na dalsze 35 milionów udziałów. AMD dołączy do Zarządu osobę desygnowaną przez Mubadala Development Company. AMD uzyskało opcję, nie na każde żądanie, do dofinansowania Foundry Company w odpowiedzi na przyszłe wezwania kapitałowe. Całkowita wartość Foundry Company wynosi 4,3 miliarda USD, wliczając wkład AMD w postaci dóbr produkcyjnych oraz zobowiązań (wliczając fabryki w Dreźnie), wartość intelektualną oraz pracowników, o łącznej wartości 1,8 miliarda USD; kapitał ATIC w wysokości 1,4 miliarda USD; blisko 1,1 miliarda USD zobowiązań przejętych przez Foundry Company od AMD. Foundry Company będzie łączone z AMD w celach sprawozdawczości finansowej. Członkowie zarządu będą w równej liczbie desygnowani przez AMD oraz ATIC. AMD oraz ATIC jako wyłączni udziałowcy otrzymają po 50 proc. udziałów pierwotnych (outstanding shares) oraz po 50 proc. głosów w Foundry Company. AMD kontroluje 34,2 proc., a ATIC 65,8 proc. udziałów zwykłych. Pakiet udziałów kontrolowany przez ATIC może z czasem ulec powiększeniu bazując na różnicy w posiadanych przez AMD i ATIC zabezpieczeniach oraz w zależności, czy AMD zagłosuje za proporcjonalnym doinwestowaniem The Foundry Company przez AMD oraz ATIC.
- 2 odpowiedzi
-
- Advanced Technology Investment Company
- ATIC
- (i 4 więcej)