Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37652
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    249

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Istnieją dwa silne stereotypy związane z chorobą psychiczną: pacjentów agresywnych i niebezpiecznych oraz uległych i niekompetentnych. Do kategorii pierwszej częściej zalicza się mężczyzn, np. alkoholików, do drugiej kobiety, uznawane za bezwolne i depresyjne ofiary. Psycholodzy zaczęli przypuszczać, że jeśli dana osoba nie wpasowuje się w schemat, jest oceniana pozytywniej. Wg Jamesa Wirtha z Purdue University i Galena Bodenhausena z Northwestern University, ludzie stwierdzają, że zachowania odmienne od oczekiwań muszą być autentyczne, dlatego podchodzą do nich z pobłażaniem. Jeśli jednak chory wpisuje się w stereotyp, otoczenie chętniej go stygmatyzuje. Akademicy postanowili przetestować swoją teorię i przeprowadzili ogólnonarodowy sondaż. Wzięli w nim udział ludzie zróżnicowani pod wieloma względami: miejsca zamieszkania, wieku, wykształcenia i statusu socjoekonomicznego. Wszyscy czytali opis przypadku osoby chorej psychicznie. Niektórzy zapoznawali się z historią Briana, który był stereotypowym alkoholikiem, inni wgłębiali się w losy Karen z głęboką depresją. Pozostałym przedstawiano te same opisy z zamienionymi imionami. Tutaj to Karen była alkoholiczką, a Brian cierpiał na depresję. Tak jak spodziewali się Wirth i Bodenhausen, "standardowi" Brian i Karen wzbudzali w wolontariuszach silniejszy gniew oraz odrazę i jednocześnie wydawali się mniej sympatyczni niż chorzy zamienieni rolami. Gdy kobieta i mężczyzna cierpieli na atypową, zdaniem badanych, chorobę, byli bardziej skłonni im pomóc. Co jednak najważniejsze, gdy Karen była alkoholiczką, a Brian miał depresję, ochotnicy z większym prawdopodobieństwem postrzegali ich przypadłość jako zaburzenie biologiczne, a nie defekt charakteru czy skutek nieodpowiedzialności.
  2. Badacze z Northwestern University zauważyli, że trening muzyczny zwiększa jednostkowe zdolności w zakresie wykrywania emocji przekazywanych za pośrednictwem głosu. Szybkie i dokładne identyfikowanie emocji w dźwięku jest umiejętnością przydatną na wielu arenach: w dżungli obfitującej w drapieżniki, klasie, sali konferencyjnej czy sypialni – podkreśla Dana Strait. W ramach studium odkryto, że im dłużej ktoś się uczył muzyki i im wcześniej rozpoczął ćwiczenia, tym lepiej jego układ nerwowy radził sobie z przetwarzaniem uczuć zawartych w dźwięku. Naukowcy wiedzą już od jakiegoś czasu, że emocja jest w mniejszym stopniu przenoszona przez znaczenie lingwistyczne słowa niż przez sposób komunikowania dźwięku, czyli jego właściwości akustyczne. Amerykanie mierzyli, w jaki sposób pień mózgu muzyków i niemuzyków przetwarza 3 charakterystyki "emocjonalnego" dźwięku: wysokość, barwę oraz taktowanie (rozplanowanie w czasie). Okazało się, że muzycy mają doskonale dostrojony zmysł słuchu. Dzięki temu lepiej sobie radzą z niuansami emocjonalnymi mowy. Richard Ashley, jeden z członków zespołu, specjalista ds. poznania muzycznego, udowodnił kiedyś, że muzycy są w stanie zidentyfikować emocjonalne znaczenie dźwięku, słysząc go zaledwie przez 50 milisekund. W najnowszym eksperymencie Northwestern University wzięło udział 30 praworęcznych mężczyzn i kobiet w wieku od 19 do 35 lat. Osoby grające na instrumentach podzielono na podgrupy. Wyodrębniono je na podstawie liczby lat muzycznego doświadczenia oraz momentu rozpoczęcia nauki: przed lub po 7. r.ż. Badani oglądali przyrodniczy film dokumentalny z napisami. W tym samym czasie w słuchawkach odtwarzano im trwające 250 milisekund nagranie płaczu dziecka. Wrażliwość na dźwięk mierzono za pomocą przymocowanych do skóry głowy elektrod. Pień mózgu muzyków koncentrował się na złożonej części dźwięku, która przenosi dużą część ładunku emocjonalnego, a "deprecjonował" jego prostszy fragment (uznając, że mówi mniej o odcyfrowywanym uczuciu). Czegoś podobnego nie zaobserwowano u muzycznych laików. Zasadniczo oznacza to, że muzycy bardziej ekonomicznie i szybciej kierują zasoby neuronalne na ważne aspekty dźwięku. Akademicy sądzą, że akustyczne składowe, które muzycy przetwarzają wydajniej, to te same elementy, z których odkodowaniem mają problemy dzieci z zaburzeniami językowymi, np. dyslektyczne czy autystyczne. Niewykluczone więc, że ich funkcjonowanie poprawiłoby się dzięki ćwiczeniom muzycznym.
  3. Amazon przygotował aplikację, która pozwala użytkownikom iPhone'ów na korzystanie z elektronicznych książek sprzedawanych na witrynie Amazon.com. Innymi słowy, nie muszą oni kupować czytnika Kindle, by cieszyć się ofertą największej księgarni internetowej. Darmowe oprogramowanie można pobrać z witryny Apple'owskiego sklepu. Jest ono przygotowane dla użytkowników iPhone'a i iPoda Touch. Można na nim odczytać te same książki czy gazety, które przygotowano dla Kindle'a. Program wyposażono w funkcję zmiany rozmiaru tekstu, dodawania odnośników, robienia notatek i podkreślania tekstu. Dodatkową zaletą nowego oprogramowania jest fakt, iż pokazuje ono kolorowy obraz. Kindle wyświetla jedynie odcienie szarości.
  4. Pod obrady amerykańskiego senatu wniesiono ustawę reformującą prawo patentowe. Jest ona podobna do przepisów Patent Reform Act of 2007, która przed dwoma laty nie została przyjęta. Jeśli tym razem uda się uchwalić nowe przepisy, będzie to pierwsza duża reforma amerykańskiego prawa patentowego od 50 lat. Dzięki niej przepisy obowiązujące w USA mają być podobne do stosowanych na świecie. Wśród nowych propozycji jest mowa o "uzasadnionych opłatach", dzięki którym powinna skończyć się epoka olbrzymich odszkodowań wypłacanych posiadaczom patentów. Ustawa ma też "podnieść jakość patentów i usunąć wszelkie nieścisłości z procesu ich przyznawania". Przemysł technologiczny jest zwolennikiem nowych rozwiązań. Jego przedstawiciele uważają, że skończą one z wielomilionowymi odszkodowaniami. Obecnie posiadaczowi nawet bardzo wątpliwych praw patentowych opłaca się pozwać do sądu giganta, gdyż ma szansę na zdobycie dużych pieniędzy. Jedną z najgłośniejszych tego typu spraw był proces wytoczony Microsoftowi przez Alcatela-Lucenta. Po uchwaleniu nowego prawa podobne sytuacje nie powinny mieć miejsca. Cieszy to np. Johna Thompsona, szefa firmy Symantec. Przedsiębiorstwo na każdym pozwie, który jest mu wytaczany, traci średnio 4 miliony dolarów. Pieniądze wydawane na obronę przed bezsensownymi pozwami mogłyby zostać przeznaczone na innowacje - mówi Mike Holston z HP. Wprowadzeniu nowych przepisów sprzeciwiają się organizacje skupiające właścicieli patentów.
  5. Na jednym z najbardziej oddalonych pierścieni Saturna przez przypadek dostrzeżono maleńki punkcik. Okazało się, że to kolejny księżyc tej planety. Wytropiono go na zdjęciach wykonanych przez sondę Cassini, bezzałogową misję kosmiczną NASA, Europejskiej Agencji Kosmicznej i włoskiej agencji ASI. Wystrzelono ją 15 października 1997 roku. W orbitę Saturna wleciała w lipcu 2004 r. Miniaturowy księżyc ma zaledwie pół kilometra średnicy. Na razie nie nadano mu jeszcze nazwy, lecz wiadomo, że porusza się w obrębie łuku pierścienia G. Naukowcy wpadli na jego ślad, analizując fotografie wykonywane na przestrzeni 600 dni. Przed wysłaniem sondy Cassini pierścień G był zaledwie dziwnym skupiskiem pyłu, niepowiązanym z żadnymi znanymi księżycami. Odkrycie tego księżyca oraz inne dane z sondy pomogły nam zrozumieć ten tajemniczy pierścień – opowiada Matthew Hedman, analityk materiału zdjęciowego z Uniwersytetu Cornella. Pierścienie Saturna nazywano w kolejności odkrywania. G jest 6., licząc od planety. Na mniej więcej jednej szóstej jego długości rozciąga się dość jasny i wąski łuk (ma szerokość 250 km). Malutki księżyc znajduje się właśnie tu. Badacze sfotografowali obiekt 15 sierpnia 2008 roku, a następnie potwierdzili jego obecność na dwóch wcześniejszych zdjęciach. Potem widywali go już wielokrotnie przy różnych okazjach. Ostatnio 20 lutego bieżącego roku. Księżyc jest zbyt mały jak na rozdzielczość sprzętu fotograficznego znajdującego się na wyposażeniu sondy, jego wymiarów nie dało się więc wyznaczyć bezpośrednio. Naukowcy wzięli się zatem na sposób i określili ją na postawie porównania z jasnością innego księżyca Saturna Pallene. Orbita małego księżyca jest zakłócana przez pobliskiego większego "kolegę" – Mimasa. Astronomowie przypuszczają, że nowo odkryty księżyc może nie znajdować się w łuku pierścienia G sam. Zgodnie z pomiarami sondy Cassini, występuje tu skupisko obiektów o zróżnicowanej wielkości (od 1 do 100 m). Uderzenia meteoroidów i kolizje między okruchami skalnymi a księżycem mogły uwolnić pył tworzący łuk – uważa Hedman. W przyszłym roku sonda Cassini wykona w zbliżeniu kolejne zdjęcia księżyca.
  6. Chociaż bloki reklamowe są dla większości telewidzów denerwujące, okazuje się, że zdecydowanie nie doceniamy ich roli. I nie chodzi tu o wskazówki, które towary kupić ani o wrażenia estetyczne. Liczne badania psychologiczne wykazały, że to spoty powodują, że wyżej oceniamy przerywany nimi program. Leif Nelson z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego oraz Tom Meyvis i Jeff Galak z Uniwersytetu Nowojorskiego stwierdzili, że choć ludzie tego nie zauważają, nawet przy najlepszej komedii czy najbardziej interesującym filmie sensacyjnym przyjemność czerpana z ich oglądania staje się z czasem coraz mniejsza. Gdy jednak pojawia się reklama, zostaje przerwany proces adaptacji i możliwe jest przywrócenie pierwotnego poziomu "rozrywkowości". Nie ma przy tym znaczenia, czy spot był zabawny lub nowatorski, czyli po prostu dobry. Ważne, że w ogóle był. Amerykanie podkreślają, że efekt ten jest ograniczony w przypadku osób, które adaptują się wolniej bądź słabiej oraz w odniesieniu do programów, które nie prowadzą do przywykania (habituacji), ponieważ obfitują, dajmy na to, w nagłe zwroty akcji. Nelson śmieje się, że gdy opowiada o swoich wnioskach, słuchacze patrzą na niego z niedowierzaniem. Jakiś czas temu psycholodzy przeprowadzili ciekawy eksperyment. Poprosili 87 studentów o obejrzenie odcinka sitcomu Taksówka. Połowa badanych zapoznała się z oryginalną wersją, którą można było zobaczyć na srebrnym ekranie: z reklamami sklepu jubilerskiego, kancelarii prawnej itp. Reszta oglądała serial komediowy ogołocony ze spotów. Po zakończeniu seansu ochotnicy mieli ocenić na 11-punktowej skali, jak bardzo podobał im się film. Proszono ich także o porównanie wrażeń z innym doskonale znanym sitcomem Szczęśliwe dni. Okazało się, że osoby, które oglądały Taksówkę bez reklam, wolały Szczęśliwe dni, jednak studenci zaznajomieni z ofertą naszyjników i usługami adwokatów wyżej oceniali "swój" serial. Opisane zjawisko nie ogranicza się wyłącznie do telewizji. Przerywanie masażu również spotęguje błogostan. Jeśli jednak doświadczenie jest nieprzyjemne, np. w uszach dźwięczy nam szum odkurzacza czy stukot młota pneumatycznego, niepożądane odczucia też się nasilą. Nelson, Meyvis i Galak posuwają się nawet do tego, by twierdzić, że komercyjna telewizja wyewoluowała, by zwiększyć przyjemność odbiorców. Psychologiczne trio utrzymuje, że nawet jeśli ludzie nagrywają swoje ulubione programy, robią sobie przerwy na picie, jedzenie lub rozmowę telefoniczną. Kontrolowane wstawki mogą zatem stanowić rodzaj obopólnego interesu. Niezależni specjaliści podkreślają, że rzadko kto jest w pełni świadomy, co go naprawdę uszczęśliwia, tym bardziej że zmienia się to w zależności od sytuacji i czasu. To dlatego porcjujemy sobie codzienne "głaski"...
  7. Nowy typ immunoterapii, umożliwiający natychmiastową aktywację układu odpornościowego, został zaprezentowany przez naukowców z instytutu Scripps. Autorzy pomysłu liczą, że pomoże on w leczeniu takich chorób, jak nowotwory oraz AIDS. Opracowana metoda eliminuje wiele wad typowych szczepionek, na czele z ich opóźnionym działaniem, wynikającym z konieczności uruchomienia mechanizmów niezbędnych do wytworzenia odporności. Oznacza to, że lek stworzony na bazie nowej techniki mógłby działać nie tylko profilaktycznie, lecz nawet leczniczo u osobników chorych. Pomysł badaczy z instytutu Scripps polega na wykorzystaniu przeciwciał - białek wytwarzanych przez nasz układ odpornościowy w celu wiązania ściśle określonych molekuł, występujących np. na powierzchni mikroorganizmów. Są one poddawane modyfikacji za pomocą "adaptera" - cząsteczki dopasowującej kształt przeciwciał do molekuł przeznaczonych do neutralizacji i zniszczenia. Aby doszło do uruchomienia reakcji organizmu, konieczne jest , prócz "adaptera", użycie adjuwantu - substancji przestawiającej układ odpornościowy w stan "podwyższonej gotowości". Przypomina on nieco łagodny stan zapalny i umożliwia organizmowi odpowiednią reakcję na kompleks przeciwciało-adapter. Skuteczność opracowanego rozwiązania sprawdzono na myszach, którym wszczepiano dwa rodzaje nowotworu: czerniaka złośliwego oraz raka jelita grubego. Eksperymentatorzy podali zwierzętom adjuwant, a po uruchomieniu reakcji organizmu wstrzyknięto także "adaptery". Efektem było gwałtowne zmniejszenie guzów, które u zwierząt z grupy nieleczonej (bądź leczonej tylko jednym z dwóch składników szczepionki) rosły nadal. Jak oceniają autorzy wynalazku, może on posłużyć przede wszystkim w sytuacjach, w których konieczna jest szybka reakcja organizmu na zagrożenie. Oznacza to np. możliwość wykorzystania jej do leczenia pacjentów chorych na nowotwory, AIDS lub wyjątkowo groźne przypadki grypy, a także do neutralizacji toksyn, np. w razie ataku terrorystycznego. O swoim odkryciu badacze z instytutu Scripps informują na łamach czasopisma Proceedings of the National Academies of Science.
  8. Zaledwie jeden gen wystarczy, by zwiększyć produkcję biomasy roślinnej o kilkadziesiąt procent - dowodzą badacze z Uniwersytetu Illinois. Ich zdaniem, odkrycie może doprowadzić przede wszystkim do wytworzenia nowych, wysokowydajnych odmian kukurydzy paszowej. Sekwencją DNA odpowiedzialną za niezwykłą cechę jest Glossy 15, gen znany wcześniej jako czynnik pozwalający roślinom na wytwarzanie woskowatej powłoki chroniącej sadzonki przed promieniami UV. Dalsze studium jego funkcji wykazało, że posiada on zdolność hamowania kiełkowania. Okazuje się jednak, że wzbogacenie rośliny o dodatkową kopię tego genu powoduje gwałtowne zwiększenie szybkości wzrostu pędów. Prawdopodobnym mechanizmem działania Glossy 15 jest zwiększenie wrażliwości roślin na wydłużenie dnia w ciągu lata. Oznacza to, że choć zmodyfikowana kukurydza rośnie początkowo wolniej, pod koniec sezonu osiąga znacznie większe rozmiary, niż okazy niemodyfikowane. Co ważne, zmiana liczby kopii badanej sekwencji DNA dawała identyczne efekty we wszystkich testowanych odmianach kukurydzy. Wiele wskazuje na to, że odmiany wzbogacone o dodatkową kopię Glossy 15 mogą być idealnym materiałem do wytwarzania pasz dla zwierząt. Dzieje się tak, ponieważ, oprócz posiadania pokaźnych rozmiarów, ich łodygi gromadzą wyjątkowo dużą ilość cukru. Niestety, kolby zmodyfikowanej kukurydzy wytwarzają stosunkowo niewiele ziaren, przez co mają one znikomą wartość konsumpcyjną dla ludzi. Prowadzenie badań nad podobnymi odmianami roślin może być bardzo korzystne dla konsumentów ze względu na obniżenie kosztów hodowli zwierząt. Zdecydowana większość z nas spożywa przecież mięso i nabiał, powszechnie korzystamy także z wielu innych produktów pochodzenia zwierzęcego. A ponieważ Glossy 15 jest genem naturalnie występującym u kukurydzy, odmiany wzbogacone o dodatkową jego kopię mogą trafić na rynek stosunkowo szybko.
  9. Należące do NASA Chandra X-ray Observatory odkryło najstarszy ze znanych nam pojedynczych pulsarów. Okazuje się również, że staruszek jest niezwykle rześki. Po latach badań naukowcy dowiedzieli się, że PSR J0108-1431 liczy sobie około 200 milionów lat i jest ponad 10-krotnie starszy niż wcześniejszy rekordzista. Ponadto znajduje się w odległości 770 lat świetlnych od Ziemi, co czyni go jednym z najbliżej położonych znanych nauce pulsarów. Gwiazda obraca się obecnie z prędkością nieco większą niż 1 obrót na sekundę. Tym, co zaskoczyło naukowców jest fakt, iż PSR J0108-1431 świeci znacznie jaśniej, niż można by się spodziewać po jej wieku. Gwiazda znajduje się blisko momentu swojej śmierci, która nastąpi, gdy przestanie wysyłać promienie X. Wówczas jej obserwacja będzie niezwykle trudna. Obecna pozycja pulsaru i porównanie jej z pozycją z 2001 roku pozwoliła obliczyć, że porusza się on z niemal typową dla tego typu gwiazd prędkością nieco ponad 700 000 kilometrów na godzinę.
  10. Wygląda na to, że Microsoft jest kolejną po Intelu firmą, która uznała, że w czasach kryzysu należy... inwestować w prace badawczo-rozwojowe. Koncern zapowiedział już wcześniej zwolnienie 5000 osób w ciągu najbliższych 18 miesięcy, ale, jak się okazuje, liczba jego pracowników nie spadnie aż tak bardzo. Dyrektor ds. operacyjnych, Kevin Turner, poinformował właśnie, że w bieżącym roku Microsoft ma zamiar wydać o miliard dolarów więcej na badania i rozwój niż w roku 2008. W związku z tym zatrudni do 3000 dodatkowych osób. Budżet działu R&D koncernu wyniesie więc rekordowe 9 miliardów dolarów. Firma skupi się przede wszystkim na rozwoju aplikacji internetowych do pracy w chmurach obliczeniowych (tzw. cloud computing).
  11. Na początku lat 90. ubiegłego wieku powstała koncepcja reaktora z falą wędrującą (Traveling Wave Reactor - TWR). Teraz grupa naukowców skupiona w firmie Intellectual Ventures zaproponowała pierwszy projekt takiego urządzenia. TWR to niewielki reaktor jądrowy, który raz napełniony mógłby działać teoretycznie przez setki lat. Obecne elektrownie atomowe wymagają wymiany paliwa co kilkanaście miesięcy. Jest to proces kosztowny i niebezpieczny, a wypalone paliwo trzeba składować w odpowiednich warunkach i pilnować, by nie wpadło w ręce osób, skłonnych skonstruować brudną bombę. TWR ma też i tę zaletę, że, jako iż nie niesie ze sobą takich kosztów i niebezpieczeństw co obecnie stosowane reaktory, zaistnieniem na rynku energetyki jądrowej mógłby zainteresować się kapitał prywatny, co zwiększyłoby jego innowacyjność i elastyczność. Obecnie na rynku tym działają przede wszystkim firmy i instytucje państwowe. Działanie TWR polega na tym, że reaktor sam produkuje dla siebie paliwo. Obecne reaktory wykorzystują łatwo rozszczepialny uran-235, pozyskiwany z nierozszczepialnego uranu-238. Produkcja odbywa się w specjalnych zakładach wzbogacania paliwa. Z kolei do zbudowania rdzenia TWR potrzebna jest niewielka ilość uranu-235. Resztę stanowi uran-238, który bardzo łatwo pozyskać. Jak mówi Charles W. Forsberg, dyrektor Nuclear Fuel Cycle Project w MIT, ilość uranu-235 potrzebnego do zasilania TWR jest tak mała, że do zaspokojenia światowych potrzeb wystarczyłby tylko jeden zakład wzbogacania. Reaktor z falą wędrującą wykorzystuje uran-235 i uran-238 do produkcji paliwa, plutonu-239. Oczywiście we współczesnych reaktorach również powstaje pluton-239, ale by go pozyskać, trzeba wyjąć wypalone paliwo i poddać je kosztownej i niebezpiecznej obróbce chemicznej. Pojawia się tutaj ryzyko kradzieży materiału na potrzeby broni jądrowej. Ryzyko, które nie występuje w TWR, gdyż reaktor na bieżąco zużywa wyprodukowany przez siebie pluton. Prace koncepcyjne nad TWR są już na tyle zaawansowane, iż prowadzone są pierwsze rozmowy z ewentualnymi inwestorami. Pozostało jeszcze do rozwiązania kilka problemów, na przykład trzeba sprawdzić, jak TWR zachowa się w razie wystąpienia awarii, jednak przedstawiciele Intellectual Ventures uważają, że pierwsze reaktory nowego typu mogą trafić na rynek na początku lat 20. obecnego wieku. W skład nowego reaktora wchodzą pompy chłodzące, zbiornik z chłodzącym sodem, komora na gazy powstające w czasie reakcji oraz setki prętów z paliwem. Pręty tworzą rdzeń o szerokości jednego metra. Przez rdzeń przesuwa się "wędrująca fala", której prędkość wynosi 1 centymetr na rok. Paliwo, znajdujące się w zasięgu fali, jest przetwarzane na pluton, a ten zostaje zużyty do reakcji. Obecnie na świecie działa 439 elektrowni atomowych, z czego 104 znajdują się w USA. Zapewniają one 14,2% zużywanej przez ludzkość energii (19,4% w USA). Na całym świecie buduje się 11 elektrowni, a w USA istnieją propozycje zbudowania 31.
  12. Jak, będąc młodym samcem, podejść do samic, spółkować z nimi i nie narazić się na ataki starszych kolegów? Najlepiej udać drugą samicę. Trzeba tylko zamaskować swoje jaskrawe kolory i przybrać brązowawe umaszczenie. Na taki właśnie sposób wzięły się południowoafrykańskie jaszczurki Platysaurus broadleyi. Samce należące do opisywanego gatunku są wyjątkowo barwne i bardzo terytorialne. Samice nie mogą się pochwalić tak imponującym wyglądem, ponieważ ich skóra jest jednolicie brązowa. Młode samce celowo nabierają kolorów wyłącznie na brzuchu, tak więc osiągają dojrzałość płciową, wyglądając nadal jak samica – opowiada prof. Scott Keogh z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego. Gdyby tylko barwy pojawiły się na grzbiecie czy po bokach, zwierzęta te stałyby się identyfikowalne jako samce i nigdy nie zbliżyłyby się do samic. Oszukiwanie wyglądem nie jest długotrwałe, natura zezwala tylko na jeden sezon takich wybryków. Biolodzy podejrzewali, że młode samce mamią wyglądem, lecz nadal pachną jak osobniki płci męskiej. Chcąc to sprawdzić, przeprowadzili ciekawy eksperyment laboratoryjny. Usunęli ze skóry zwierząt wszelkie feromony i tłuszcze, a następnie oznaczyli młodych udawaczy i samice zapachami męskimi bądź żeńskimi. Potem pokazywali je typowo umaszczonym dorosłym samcom, które za pomocą języka badały sygnały chemiczne. Czując woń samicy, zaczynały się zalecać, a zapach samca wywoływał u nich agresję. By uniknąć zdemaskowania za pomocą węchu, młode samce nie mogą znajdować się zbyt blisko konkurentów. Nie wszystkie upodobniają się do samic i nie wiadomo, jaki odsetek ucieka się do tej sztuczki.
  13. Mimo początkowych sporów z NASA, administracja prezydenta Obamy nie będzie szczędziła pieniędzy na eksplorację kosmosu. Tegoroczny budżet Agencji wyniesie 18,7 miliarda dolarów, czyli o 6% więcej niż było obiecane przez prezydenta Busha. Prezydent Obama chce, by NASA bardziej skupiła się na badaniu zmian klimatycznych i eksploracji kosmosu. Ma też nadzieję, że dojdzie do załogowej misji na Księżyc i bezzałogowych na Marsa. Za to los rakiet Ares jest wciąż niepewny. Większe pieniądze otrzymała też NOAA (National Oceanic and Atmospheric Administration). Jej budżet wyniesie 13 miliardów dolarów. Część z tych pieniędzy zostanie przeznaczonych na budowę satelitów pogodowych.
  14. Pomysł telefonu ukrytego w bucie zawdzięczamy scenarzystom komediowego serialu szpiegowskiego z 2. połowy lat 60. "Get Smart!". Posługiwał się nim agent Maxwell Smart, grany przez Dona Adamsa. Urządzenie tak bardzo spodobało się australijskiemu naukowcowi Paulowi Gardnerowi-Stephenowi, że postanowił je skonstruować. Poszedł jednak z duchem czasu i zamiast obrotowej tarczy oraz tuby wykorzystał elementy telefonu komórkowego. Zainteresowanie gadżetem jest ponoć tak duże, że 32-latek zaczyna się zastanawiać nad rozpoczęciem internetowej sprzedaży. Początkowo doktor bioinformatyki na Flinders University w Adelajdzie nie myślał jednak o żadnych komercyjnych zastosowaniach. Chciał się tylko dobrze bawić na obozowej imprezie, której motywem przewodnim był właśnie Smart. W pracy pomagał mu znajomy szewc. W obcasie jednego buta umieścił telefon Motoroli, a w drugim odbiornik Bluetooth. Gardner-Stephen przekonuje, że rozwiązanie nie jest aż tak niepraktyczne, jak mogłoby się wydawać. Zdjęcie buta i naciśnięcie guzika zajmuje w przybliżeniu tyle samo czasu, co wygrzebanie aparatu z torby. Informatyk korzystał z telefonu swojej konstrukcji przez 3 dni. Było to całkiem zabawne, ale przestawało śmieszyć w czasie jazdy samochodem. Obecnie Gardner-Stephen pracuje nad praktycznymi zastosowaniami wynalazku. Wg niego, mógłby się on sprawdzić jako urządzenie do monitorowania stanu zdrowia (pulsu, ciśnienia itp.) starszych osób.
  15. Z odbywających się właśnie targów CeBIT 09 nadchodzą informacje o nowych produktach AMD, Intela i Nvidii. AMD ogłosiło powstanie pierwszych procesorów graficznych wykonanych w technologii 40 nanometrów. To układy ATI Mobility Radeon HD 4860 i 4830. Układy wyposażono w silnik 3D z desktopowego Radeona HD 4800, obsługują DirectX 10.1, panoramiczny obraz w rozdzielczości HD oraz zaawansowane technologie oszczędności energii. Układ ATI Mobility Radeon HD 4860 współpracuje z pamięciami GDDR5. Obie kości wkrótce znajdą się w notebookach Asusa. Z kolei Intel zapowiedział kilka nowych wersji procesora Atom. Układy taktowane będą zegarami od 1,1 do 1,6 GHz, mają współpracować z 400- i 533-megahercowymi magistralami systemowymi i zostaną wyposażone w 512 kilobajtów pamięci L2. Ich pobór mocy wyrażony emisją cieplną (TDP) wyniesie 2,2 wata. Część z tych procesorów, zdolnych do pracy w temperaturach od 0 do +70 stopni Celsjusza trafi na rynek konsumencki, a dwa modele są przeznaczone do zastosowań przemysłowych. Zakres ich pracy wynosi od -40 do +85 stopni Celsjusza. Natomiast w ofercie Nvidii znajdziemy bardzo wydajne procesory graficzne dla komputerów przenośnych. Jest wśród nich najszybsze urządzenie tego typu, GPU GeForce GTX 280M. Układ ten został wyposażony w 128 jednostek cieniujących, jego wydajność to 562 gigaflopsy, a zegar procesora pracuje z częstotliwością 1463 MHz. Pamięć taktowana jest zegarem do 950 MHz. Współczynnik texture fill rate wynosi 38 gigatekseli na sekundę. Kość współpracuje z gigabajtem 256-bitowej pamięci GDDR3. Inne zaprezentowane przez Nvidię kości to GeForce GTX 260M (112 jednostek cieniujących, wydajność 462 gigaflopsy, zegar procesora 1375 MHz, fillrate 31 gigatekseli), GeForce GTS 160M i GTS 150M.
  16. Mulaj Ismail, drugi sułtan Maroka z dynastii Alawitów, został kiedyś wpisany do Księgi rekordów Guinnessa jako mężczyzna będący ojcem największej na świecie liczby dzieci. Spłodził ich ponoć 888, ale Dorothy Einon z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego dowodzi, że nawet przy stałym dostępie do płodnych kobiet jest to z kilku powodów niemożliwe. Powód pierwszy to częstotliwość, z jaką dochodzi do jajeczkowania. Mulaj musiałby mieć niezwykły dar wyczuwania u swoich wybranek krótkiego okresu płodności. Po drugie, kobiety, które współżyją nieregularnie, mają dłuższe cykle i rzadziej owulują. Jeśli więc przyjąć, że władca miał swój własny 500-osobowy harem, wszystkie kobiety współżyły nieregularnie, a szanse na uprawianie seksu w okresie płodnym były jeszcze niższe. Na tym jednak nie koniec przeszkód piętrzących się na drodze do zostania ojcem rekordzistą. Wbrew pozorom, do ciąży nie dochodzi wcale tak często. Nawet gdyby Mulaj kochał się z kobietą w idealnym momencie i jajeczko zostałoby zapłodnione, tylko 42% zygot przeżywa do 12. dnia ciąży. Einon zwraca też uwagę na zjawisko niepłodności, tutaj w dodatku mówimy o sytuacji rodem ze społeczeństwa rozwijającego się. Co więcej, błędem jest zakładać, że wszystkie partnerki sułtana były cnotliwymi białogłowami i współżyły tylko z nim. Mimo wysiłków stróżujących eunuchów część dzieci spłodzili więc zapewne inni mężczyźni. Jeśli Mulaj Ismail kopulował codziennie z wieloma kobietami, liczebność plemników w jego spermie musiała bardzo spaść (o ich jakości nie wspominając). Brytyjka uważa, że to mało prawdopodobne, by różnica pomiędzy maksymalną liczbą potomków mężczyzn i kobiet była tak duża. Stąd tezy przedstawione w artykule pt. "Ile dzieci może mieć jeden mężczyzna?", który opublikowano na łamach pisma Evolution and Human Behavior.
  17. Małe dzieci bywają czasem bardzo wybredne i za żadne skarby świata nie zjedzą ogórka, fasolki i innych warzyw. Jeśli jednak nada im się intrygujące nowe nazwy, np. rentgenowskie marchewki, spałaszują o wiele większe porcje, a nawet poproszą o dokładkę. Psycholodzy z Uniwersytetu Cornella poczęstowali rentgenowską marchwią 186 czterolatków. Okazało się, że maluchy zjadły jej prawie dwukrotnie więcej niż w ramach zwykłego posiłku. Co więcej, wpływ nazwy utrzymywał się nawet wtedy, gdy potem w menu marchewka znów występowała jako marchewka i nikt nie sugerował, że zapewnia widzenie w jakikolwiek sposób związane z promieniami X. Przedszkolaki konsekwentnie zjadały o 50% więcej pomarańczowych krążków czy słupków. Świetne nazwy to świetne pokarmy. Bez względu na to, czy będą to groszki mocy, czy dinozaurowe drzewa brokułowe, nadawanie pokarmom śmiesznych nazw sprawia, że dzieci zaczynają sądzić, że zjedzenie ich będzie zabawniejsze. Wydaje się, że podstęp działa również następnego dnia – opowiada Brian Wansink. W taki sam sposób reagują także dorośli. Badanie przeprowadzone w restauracji wykazało, że gdy filet z ryby/owoców morza przemianowano na soczysty włoski filet z owoców morza, sprzedaż wzrosła o 28%, a ocena smaku o 12%. To samo danie, lecz różne oczekiwania i inne doświadczenie – podsumowuje Amerykanin.
  18. Jak to zrobić, by skłonić młodych ludzi do wykonywania testów na choroby przenoszone drogą płciową, ale ograniczyć towarzyszące mu uczucie wstydu? Rewelacyjnie prosty pomysł na rozwiązanie tego problemu zaprezentowali Brytyjczycy. Autorami pomysłu są lekarze z NHS Hounslow, urzędu odpowiedzialnego za koordynację opieki zdrowotnej w zachodnim Londynie. Ich oferta skierowana jest do osób w wieku 16-24 lat, które podejrzewają u siebie nosicielstwo bakterii z rodzaju Chlamydiae, lecz wstydzą się wykonania stosownych testów. Zasady współpracy są proste: na specjalnie przygotowanej stronie internetowej zamawia się darmowy test, który dociera do zainteresowanego pocztą. Po jego otrzymaniu wystarczy wykonać prosty wymaz z narządów płciowych, a następnie zapakować próbkę i wysłać ją do laboratorium należacego do NHS Hounslow. W trosce o prywatność oraz wygodę osoby badanej, możliwe jest otrzymanie rezultatów testu w SMS-ie. Zmniejsza się dzięki temu ryzyko, że ktoś z domowników otworzy list z wynikiem badania. Unika się także konieczności osobistego stawienia się w zakładzie, która mogłaby zniechęcić niezbyt sumiennych pacjentów. Wykonywanie badań przesiewowych na obecność bakterii z rodzaju Chlamydiae w organizmie jest niezwykle istotne, uważa się bowiem, że aż 50% londyńczyków w wieku 16-24 lat jest ich nosicielami. Możliwe konsekwencje infekcji chlamydiami obejmują m.in. zapalenie najądrzy, cewki moczowej i prostaty u mężczyzn, zaś u kobiet - przede wszystkim nadżerki szyjki macicy. I choć leczenie infekcji jest stosunkowo proste i kończy się zwykle sukcesem, wiele osób nie wykonuje nawet testów przesiewowych. Być może akcja przeprowadzona przez Brytyjczyków zmieni tę sytuację.
  19. Brytyjscy badacze otrzymali pozwolenie (oraz środki) na przeprowadzenie ekspedycji, której celem będzie zbadanie Lake Ellsworth - jednego z wielkich jezior podlodowych zlokalizowanych na Antarktydzie. Naukowcy liczą na dokonanie wielu fascynujących odkryć. Odnaleziony, choć wciąż kryjący wiele tajemnic akwen ma najprawdopodobniej kilkanaście kilometrów kwadratowych powierzchni i co najmniej kilkanaście metrów głębokości. Z punktu widzenia badaczy nie to jest jednak jego największą zaletą. Niezwykle interesujący wydaje się przede wszystkim fakt, iż jest ono odcięte od świata zewnętrznego przez ponadtrzykilometrową warstwę lodu, a stan taki trwa od kilkuset tysięcy lat. Może to oznaczać, że doszło w nim do wykształcenia unikalnych form życia. To nie pierwsza ekspedycja Brytyjczyków w ten rejon, lecz nigdy dotąd nie wybierała się tam tak duża grupa badaczy. Planowana wyprawa będzie się bowiem składała ze specjalistów z dziewięciu brytyjskich uniwersytetów, Brytyjskiej Misji Antarktycznej oraz Narodowego Centrum Oceanografii w Southampton. Choć przygotowania do przedsięwzięcia ruszyły już teraz, badacze trafią na Antarktydę dopiero za cztery lata. Do tego czasu będą pracowali nad udoskonaleniem technologii koniecznych do zrealizowania ambitnego planu zbadania ekosystemu jeziora. Głównym zadaniem Brytyjczyków ma być identyfikacja nowych, nieznanych dotąd form mikroorganizmów, a także pobranie próbek dna Lake Ellsworth. Jak oceniają specjaliści, pozwoli to na ocenę zmian klimatu Antarktydy wraz z upływem czasu. Jednym z największych problemów, jakich obawiają się brytyjscy eksperci, jest możliwość zanieczyszczenia (kontaminacji) akwenu mikroorganizmami zawleczonymi tam z powierzchni. Istnieje obawa, że mogłyby one błyskawicznie skolonizować nowy teren i zniszczyć raz na zawsze jego własny, unikalny ekosystem... o ile, oczywiście, w Lake Ellsworth istnieje jakakolwiek forma życia.
  20. Firma Eurocom zapowiedziała rynkowy debiut prawdopodobnie najpotężniejszego seryjnie produkowanego notebooka na świecie. Maszyna Phantom-i7 będzie korzystała z procesorów z rdzeniami Core i7. Najprawdopodobniej do sprzedaży trafią notebooki z układami Core i7-940 czy 965 Extreme lub z zapowiadanym przez Intela czterordzeniowym Xeonem X5580 (3,2 GHz) z rdzeniami Nehalem. Maszyna ma być wyposażona też w 17-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 1600x1050 i będzie wykorzystywała do czterech HDD o łącznej pojemności 2 TB połączony w RAID 0, 1 i 5. Komputer skorzysta też z 12-, a za kilka miesięcy z 24-gigabajtowej pamięci RAM w kościach DDR3. Za wyświetlanie obrazu będzie odpowiedzialna albo karta Nvidia GeForce Go GTX 280M lub Quadro FX3700M z 1 gigabajtem pamięci. Maszyna, która będzie ważyła około 5,5 kg trafi do sprzedaży już w marcu. Jej cena będzie wahała się od 3000 do ponad 5000 doalrów. Jak informuje jej producent, maksymalny pobór mocy CPU i GPU wyniesie około 220 watów. Z powodu tak dużego zapotrzebowania na energię elektryczną, czas pracy na bateriach będzie wahał się w okolicy 60 minut.
  21. W Szprotawie, na południu województwa lubuskiego dokonano sensacyjnego odkrycia. Tamtejsza "Górka Miłości" to być może jeden z największych średniowiecznych grodów w Polsce - poszukiwana od dawna Ilavia. Gród zajmuje aż cztery hektary. To rewelacja, bo w Polsce wszystkie takie duże grodziska są już od dawna odkryte - powiedział znawca regionu Maciej Boryna. Gród położony jest w dolinie rzeki Bóbr. Jego powierzchnia wynosi ponad 4 ha, a wys. 5 m. Ma jednolitą płaską powierzchnię i stromo nachylone skarpy. Miejscowi nazywają ten teren "Górką Miłości" lub "Grodem Chrobrego". Do 1945 r. teren ten nosił nazwę "Nonnenbuschberg", co oznacza "górę w zakonnych zaroślach". Nazwa ta wiąże się z tym, że od początku XVI wieku właścicielkami terenu były szprotawskie Magdalenki. Niemiecki kronikarz Thietmar napisał, że to właśnie w miejscowości "Ilua" (Iława to dziś dzielnica Szprotawy), w 1000 roku Bolesław Chrobry powitał niemieckiego cesarza Ottona III. Jak wynika ze sprawozdania z badań sporządzonego przez archeologa Mariusza Łesiuka, w literaturze naukowej przyjęto, że wymieniona przez Thietmara "Ilua" (choć jej charakter nie został określony), to gród graniczny związany z linią obronną Wałów Śląskich. Ustalenia te można datować już na początek wieku XIX. Kolejna wzmianka o Iławie pojawia się w źródłach z 1295 roku i dotyczy Gizylera - plebana z "Ylavii". Od tej pory o Iławie wielokrotnie pisano w średniowiecznych dokumentach. Wytypowano dwie przypuszczalne lokalizacje grodu: na wyspie - na lewym brzegu Bobru lub na jego prawym brzegu, na wzgórzu, gdzie znajduje się kościół p.w. św. Andrzeja. Wykopaliska, które w 1996 roku tam przeprowadzono wykluczyły jednak te lokalizacje. W grudniu 2008 r. właściciel Pracowni Archeologiczno- Konserwatorskiej Pro Archaeologia - Mariusz Łesiuk, pod patronatem wrocławskiego oddziału Instytutu Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk, przeprowadził sondażowo-ratownicze prace archeologiczne na tym terenie. Wynik prac, które zakończyły się w lutym, wskazuje, że "Górka Miłości" to średniowieczne grodzisko. Fakt ten potwierdzają znaleziska ułamków ceramiki naczyniowej - ze względu na stan zachowania - datowanej ogólnie na wczesne średniowiecze - poinformował Mariusz Łesiuk. Przygotowujemy się do dalszych prac, które uściślą, czy mamy do czynienia z obiektem z okresu plemiennego, czy też wczesnopiastowskiego - dodał. Fragmenty ceramiki znalezionej na grodzisku trafią do Muzeum Ziemi Szprotawskiej.
  22. Håkan Roswall, oskarżyciel w procesie przeciwko serwisowi The Pirate Bay, uważa, że każdy z podsądnych powinien spędzić rok w więzieniu. Jego zdaniem, fakt, iż TPB przynosi rocznie 10 milionów koron dochodu (1,1 miliona USD) świadczy o tym, że jest to coś więcej niż "serwis hobbystów". The Pirate Bay nie jest rodzajem organizacji charytatywnej. To biznes - powiedział. Roswall uważa, że Sunde, Neij, Warg i Lundström powinni odpowiadać za współudział w przestępstwie. Szwedzkie prawo karze bowiem wspólników. Osoba, która trzyma kurtkę kogoś, kto bije w tym czasie przechodnia, jest wspólnikiem w przestępstwie - mówi Roswall. Peter Danowsky z Międzynarodowej Federacji Przemysłu Fonograficznego (IFPI) poparł stanowisko Roswalla i podkreślił, że nie jest to proces nad pobieraniem plików jako takim. Sprawa dotyczy tego, czy działania The Pirate Bay były sprzeczne z prawem i jakie powinny być tego konsekwencje. Odrzucił też argument, że przecież do nielegalnego pobrania plików można wykorzystać inne serwisy czy Google'a. Stwierdzenie, że 'skoro tak wiele osób popełnia to przestępstwo, to nie należy za nie karać' nie przekonuje mnie i żaden sąd nie uzna takiego argumentu - powiedział.
  23. Naukowcy z Uniwersytetu w Adelajdzie wyjaśnili na poziomie poszczególnych neuronów, jak kształtuje się złudzenie, że po zjechaniu z autostrady samochód niemal przestaje się poruszać (Proceedings of The Royal Society B). Komórki nerwowe szybko adaptują się do widoku poruszających się obiektów, np. jezdni. Okazuje się jednak, że dotyczy to tylko stymulowanej części neuronu. Jeśli pokazujemy zmieniający się obraz tylko jednemu oku, zaadaptuje się jedynie aktywowana przez ruch reprezentacja pola widzenia – twierdzi dr Karin Nordström. O istnieniu tzw. adaptacji do ruchu specjaliści wiedzą już od dawna, nowością jest jednak podejście zespołu z Adelajdy. Interesuje go bowiem nie reakcja całego mózgu, a poszczególnych neuronów. Za model ludzkich reakcji posłużyły Australijczykom bzygi (Syrphidae), owady z rzędu muchówek. Przypominają one osy, bo mają odwłok w żółto-czarne prążki. Wybrano właśnie je, bo ludzie i owady przetwarzają ruch w podobny sposób [...]. Najpierw naukowcy podłączyli do poszczególnych neuronów elektrody. Potem wyświetlali bzygom poruszające się czarne i białe pasy. Kiedy mózg owadów przyzwyczaił się do tego widoku, aktywność komórek nerwowych spadła. Początkowo widok wywoływał silną reakcję neuronalną, ale wystawienie na oddziaływanie pasów po raz drugi dawało o wiele słabszy wynik. Adaptacja do ruchu nie przenosi się na inne części tego samego neuronu. Kiedy odkrywa się pozostałe części pola widzenia neuronu i po raz pierwszy pokazuje pasy, reakcja znowu jest duża – wyjaśnia dr Nordström. Zgodnie z takim scenariuszem, gdyby ktoś jechał najpierw autostradą z zasłoniętym jednym okiem, a potem poruszał się po innej drodze z szybkością 50 km/h, odczuwałby prędkość jako mniejszą. Jeśli jednak na drogę mogłoby zerknąć zasłonięte oko, jazda z pięćdziesiątką na liczniku wydawałaby się relatywnie szybsza. W przyszłości akademicy zamierzają pokazywać owadom bardziej naturalne obrazy. Wtedy też ponownie ocenią reakcję neuronów.
  24. Jednym z najbardziej gorących tematów w ubiegłym roku były starania Microsoftu o zakup Yahoo!. Portal ujawnił właśnie, że na działania związane z odrzuceniem propozycji Microsoftu i szukaniem alternatywnych rozwiązań wydano 79 milionów dolarów. Tyle kosztowali firmę doradcy inwestycyjni, czyli banki Lehman Brothers i Goldman Sachs. Z jednej strony odradzili oni przyjęcie propozycji Steve'a Ballmera, a z drugiej proponowali m.in. związanie się z Google'em, na co nie zgodziły się urzędy antymonopolowe. Rzeczywiste koszty tych porad były dla Yahoo! bardzo wysokie. W wyniku odrzucenia oferty i nieznalezienia żadnej alternatywy, cena akcji firmy spadła o ponad połowę, a jej prezes, Jerry Yang, pożegnał się ze stanowiskiem. Nowym prezesem firmy została Carol Bartz. Odrzuca ona możliwość sprzedaży Yahoo! Microsoftowi, ale nie wyklucza przyszłego partnerstwa na rynku wyszukiwarek.
  25. Amerykański strażak Brian Wilson miał w 1995 r. wypadek samochodowy. Lekarze twierdzili, że resztę życia spędzi w domu opieki. Zgodnie z ich prognozami, miał być właściwie niemy i przez większość czasu leżeć w łóżku. Okazało się jednak, że mężczyzna nauczył się znowu mówić dzięki... dwóm papugom. Obecnie były strażak dzieli swój dom na przedmieściach Waszyngtonu z ok. 80 egzotycznymi ptakami. Hoduje m.in. kakadu białe, różnobarwne ary oraz żako (papugi popielate). Odniesiony w wypadku uraz głowy był tak poważny, że strażak miał nigdy nie przekroczyć zdolności komunikacyjnych 2-latka. Okazało się jednak, że dwa z jego ptaków nieustannie do niego mówiły. Nagle mężczyzna zaczął stopniowo wypowiadać kolejne słowa. By wyrazić swoją wdzięczność, Wilson urządził w domu coś w rodzaju schroniska dla bezdomnych ptaków. Zbierał je od właścicieli, którzy z różnych powodów nie mogli już dalej mieszkać ze skrzydlatymi podopiecznymi. Wyrehabilitowany przez papugi strażak założył fundację Papugi Wilsona (Wilson Parrot Foundation), która działa dzięki wpłatom odpisywanym od dochodu przed opodatkowaniem. Poza tym cudownie uleczony organizuje przyjęcia urodzinowe i firmowe z udziałem pierzastych przyjaciół. Gdy 14 lat temu uległ wypadkowi, nie zapiął pasów. Teraz jego ptaki demonstrują, jak powinno się bezpiecznie jeździć autem, używać broni palnej oraz posługiwać ogniem. W ten niecodzienny sposób Wilson nadal wypełnia swoją strażacką misję.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...