-
Liczba zawartości
37655 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
249
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Po siedmiu latach rozwoju system OnLive, który może zagrozić całemu rynkowi konsoli do gier, jest gotowy do publicznej prezentacji. System ma zostać pokazany jeszcze w bieżącym tygodniu, w lecie rozpocznie się publiczna faza testów beta, a rynkowa premiera spodziewana jest pod koniec bieżącego roku. Pomysłodawcami OnLive są Steve Perlman, twórca WebTV, oraz były prezes firmy Eidos Mike McGervey. Przygotowali oni system, który będzie zajmował się streamingiem najnowszych gier. Mają one trafić do klientów w tym samym momencie, w którym na sklepowych półkach pojawią się ich pudełkowe wersje. Użytkownik OnLive nie będzie musiał instalować gier na swoim komputerze, najprawdopodobniej będzie płacił abonament za korzystanie z usługi. Największą zaletą systemu ma być możliwość korzystania z najnowszych tytułów praktycznie niezależnie od mocy komputera, który posiadamy. Wystarczy by spełniał on pewne minimalne wymagania sprzętowe oraz był podłączony do Internetu. Dzięki zaawansowanym algorytmom kompresji OnLine ma dostarczyć dobrej jakości rozrywkę. Aby cieszyć się grą o standardowej grafice wystarczy łącze o przepustowości 1,5 Mb/s. Z kolei połączenie 5 Mb/s zapewni grafikę w wysokiej rozdzielczości. Co ciekawe, OnLive umożliwi też granie za pomocą telewizora. Wystarczy dokupić niewielką przystawkę. System ma działać z tradycyjnymi bezprzewodowymi manipulatorami do gier oraz zestawami VoIP umożliwiającymi komunikację pomiędzy graczami. Jedyne, co musi zainstalować na swoim komputerze użytkownik OnLive to plik o objętości 1 megabajta, pozwalający na skorzystanie z usługi. Twórcy serwisu zapewniają, że poradzili sobie z największą bolączką online'owych gier - opóźnieniami transmisji. Ponadto pojawianie się coraz to nowszych tytułów nie będzie wymagało od użytkownika inwestycji w sprzęt. Całą obróbką danych zajmą się bowiem wysoko wydajne, ciągle rozbudowywane serwery OnLive. W tej chwili wiadomo, że nowy system ma współpracować z komputerami wyposażonymi w procesory Intela. Będą mogli z niego korzystać posiadacze maszyn Mac oraz pecetów z Windows XP i Windows Vista. Redaktorzy serwisu CNET wzieli udział w prezentacji OnLive. Przeprowadzono ją na dwóch różnych komputerach oraz na telewizorze HD. Gry działały bardzo płynnie, bez żadnych zakłóceń. System OnLive został przynajmniej częściowo zainspirowany microsoftowym Xbox Live, który odniósł duży sukces. Znajdziemy w nim więc możliwość rozgrywki z udziałem wielu graczy czy też opcję podpatrywania innych, podczas gry. W OnLive jest ona o tyle wyjątkowa, że nie musimy korzystać z tytułu, którego używa podpatrywana przez nas osoba. Możemy po prostu patrzyć, jak grają inni, obserwować najlepszych. Z Xbox Live zaczerpnięto też tzw. "brag clips", czyli możliwość nagrania 15 sekund rozgrywki i podzielenia się nią ze znajomymi. OnLive na bieżąco przechowuje ostatnie 15 sekund akcji. System ma też rozbudowane funkcje społecznościowe - możliwość tworzenia grup przyjaciół, klanów, statystyk, organizowania turniejów itp. itd. W tej chwili trudno jest przewidzieć, czy OnLive okaże się sukcesem i jak potoczą się losy rynku elektronicznej rozrywki. Warto jednak zauważyć, że ma on liczne zalety. Gracz nie musi kupować konsoli czy też specjalnie ulepszać swojego komputera, system elektronicznej dystrybucji gier jest znacznie tańszy od obecnie stosowanych systemów sprzedaży w sklepach, a dodatkowo zapobiega piractwu. Jeśli OnLive okaże się sukcesem, to przyszłość rynku konsoli stanie pod znakiem zapytania. Oczywiście nikt nie wyrzuci swojego Xboksa 360 czy PlayStation 3 czy z powodu OnLive, ale niewykluczone, że nie kupi następców tych urządzeń.
- 8 odpowiedzi
-
- PlayStation 3
- Xbox 360
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Badacze z Creighton University opisali nowy zespół objawów, który występuje u osób zażywających duże ilości konopi. Pierwsze przypadki odnotowano 5 lat temu u 20 osób z Adelajdy w Australii, teraz podobne zaburzenie wystąpiło u 22-latka z Omaha w USA (World Journal of Gastroenterology). Syndrom nazwano kanabinoidowymi wymiotami niepowściągliwymi, ponieważ przejawia się nudnościami, bólami brzucha oraz napadami wymiotów. Objawy te można ponoć złagodzić, biorąc gorącą kąpiel bądź prysznic. Młody Amerykanin, który zainspirował naukowców z Creighton University, palił marihuanę codziennie przez 6 lat. Skończyło się to atakami wymiotów, które każdego dnia dręczą go przez 2 do 3 godzin. Jego stan pogarsza się po posiłkach. David Caldicott opowiada, że na razie farmakolodzy nie wiedzą, dlaczego zażywanie konopi przez długi czas prowadzi do takiego efektu. Tym niemniej dorośli ludzie wymiotują co 30 sekund, wyjąc z bólu i pocąc się obficie, i domagają się, by pozwolić im skorzystać z prysznica. To naprawdę przykry widok.
- 7 odpowiedzi
-
- kanabinoidowe wymioty niepowściągliwe
- David Caldicott
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dwór cesarski w Wiedniu bez przesady można porównać do współczesnej korporacji. W XVII wieku obejmował 1000 osób, a 200 lat później aż 3 tys. Działał jak dobrze naoliwiona maszyna, bo sporządzono specjalne instrukcje, jak należy wykonywać poszczególne zadania i kto za to odpowiada. Naukowcy z Uniwersytetu Wiedeńskiego po raz pierwszy przekopują się przez dokumenty, by ostatecznie określić strukturę organizacyjną dworu. Wyniki zostaną udostępnione publiczności, a projekt nosi nazwę "W służbie Jego Cesarskiej Mości!". By zapobiec momentom bezczynności czy inercji, musiały istnieć odpowiednie struktury decyzyjne. W podręcznikach zawarto instrukcje dla 80 różnych biur, które funkcjonowały w ramach wiedeńskiego dworu. Pouczały one służbę, w jaki sposób właściwie wykonywać swoje obowiązki i jak czynić to w zgodzie z dworskimi obyczajami i konwenansami. Nie mogło też zabraknąć uwag dotyczących zasad rozliczania/nadzorowania służących, hierarchii władzy czy ogólnej struktury organizacyjnej – wyjaśnia prof. Martin Scheutz. W instrukcjach precyzowano również tożsamość korporacyjną (corporate identity), nawołując do porządku, wydajności, oszczędności, poszanowania rangi, tytułu oraz życia w zgodzie z duchem protestantyzmu. Podręczniki nie wychodziły z użycia przez ponad 200 lat. Co więcej, były na bieżąco aktualizowane przez podwładnych Obersthofmeistra, szefa dworskiej administracji. W ten sposób zapisano 4 tomy, w sumie 1400 stron. Częścią projektu Instytutu Austriackich Badań Historycznych jest ich wydanie. Dzięki temu łatwiej będzie np. porównywać ze sobą dwory z różnych państw.
- 1 odpowiedź
-
- odtworzyć
- struktura organizacyjna
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Choć to zaskakujące, okazuje się, że luki pamięciowe występują częściej u ludzi młodszych niż starszych. O dziwo to ci pierwsi mają problem z przypomnieniem sobie, gdzie np. położyli komórkę lub o czym mówili/myśleli przed kilkoma sekundami. Amanda Clark i zespół z University of Waterloo zbadali 30 osób poniżej 25. roku życia i 24 ludzi w wieku od 60 do 80 lat. Kanadyjczycy chcieli obliczyć, ile momentów zapomnienia dziennie występuje w każdej grupie wiekowej. Ochotnicy wzięli udział w 2 eksperymentach dotyczących uwagi. Pierwsze z zadań polegało na naciskaniu guzika za każdym razem, gdy na ekranie pojawiała się jakaś cyfra, chyba że było to 3. W ten sposób psycholodzy zamierzali wyłapać błądzenie myślami. Przy drugim eksperymencie wolontariusze mieli w określonej kolejności naciskać guziki ułożone w kształcie diamentu. W założeniu zadanie przypominało rutynowe czynności. Gdy ludzie zaczynali działać automatycznie, naukowcy zmuszali ich do wprowadzenia zmian. Okazało się, że młodsze osoby popełniały więcej błędów. To one wspomniały również o większej liczbie przypadków charakterystycznego zapominalstwa w codziennym życiu. Psycholodzy mówią o kilku możliwych wyjaśnieniach zaobserwowanego zjawiska. Po pierwsze, starsi ludzie wypracowali strategie radzenia sobie z lukami pamięciowymi i zaburzeniami uwagi, umieszczając np. klucze zawsze w tym samym miejscu (na tacy pod lustrem albo na haczyku przy drzwiach wejściowych). Starsi ludzie wykonują różne zadania dokładniej, lecz ceną za to jest wydłużenie poświęconego na nie czasu. Po drugie, osoby w jesieni życia nie wspominają niekiedy o lukach w pamięci, bojąc się zdiagnozowania demencji czy innej choroby. Niewykluczone też, że nie zdają sobie sprawy z popełnianych pomyłek.
- 7 odpowiedzi
-
- starsi
- grupy wiekowe
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zakończył się trzeci doroczny konkurs hakerski PWN2OWN. Obronną ręką wyszły z niego przeglądarka Chrome oraz systemy dla urządzeń przenośnych. Ich zabezpieczeń nie udało się nikomu przełamać. W pierwszym dniu zawodów 10 sekund wystarczyło Charliemu Millerowi, by wykorzystać lukę w przeglądarce Safari i przejąć kontrolę nad systemem. Później haker o pseudonimie "Nils" przełamał zabezpieczenia Internet Explorera, Firefoksa i Safari. W drugim dniu zawodów zliberalizowano zasady konkursu. Uczestnicy mogli podjąć próby pokonania smartfonów z systemami Android, Windows Mobile, Symbian i urządzeń iPhone oraz BlackBerry. Spróbowano ataku na BlackBerry i iPhone'a. W pierwszym przypadku próba była nieudana, w drugim pokazano jedynie, że błąd w Safari, który wykorzystano w pierwszym dniu, prawdopodobnie może zostać użyty również do ataku na iPhone'a.
- 5 odpowiedzi
-
- Android
- Windows Mobile
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Northrop Grumman jest autorem pierwszego elektrycznego lasera, który osiągnął moc wystarczającą do wykorzystania go w warunkach bojowych. W ramach trzeciej fazy programu Joint High Power Solid State Laser (JHPSSL) zaprezentowano urządzenie, które można włączyć w ciągu sekundy i jest ono w stanie zapewnić ciągłą wiązkę przez pięć minut. Moc wiązki wyniosła ponad 105 kilowatów. Laser jest obecnie zbyt duży i ciężki, by można go było stosować w praktyce, jednak najważniejszym osiągnięciem Northropa Grummana jest udowodnienie, że możliwe jest przekroczenie magicznej granicy 100 kW, która decyduje o przydatności lasera w warunkach bojowych. Nowy laser jest w pełni skalowalny. Składa się bowiem z siedmiu urządzeń o mocy 15 kW każde.
- 8 odpowiedzi
-
- laser bojowy
- Northrop Grumman
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Rachunki odnalezione na Uniwersytecie w Cambridge ujawniają, w jaki sposób młody Karol Darwin dysponował w latach 1828-1831 swoimi pieniędzmi. Okazuje się, że podczas studiów przyszły twórca teorii ewolucji wydawał więcej na buty niż na książki i prowadził życie dżentelmena z krwi i kości: płacił za dodatkowe warzywa w posiłkach, a także wynagradzał osobę ścielącą łóżko, odpowiadającą za podsycanie ognia w kominku i pucybuta. Historycy natrafili na 6 ksiąg rachunkowych z czasów nauki Darwina w Christ's College. Od dziś (23 marca) są one dostępne w Sieci. Okres spędzony w Cambridge uznaje się za jeden z najważniejszych w życiu ewolucjonisty, jednocześnie naukowcy dysponują niewieloma informacjami na temat tego, co dokładnie się w nim wtedy działo. Dzięki nowemu odkryciu wiadomo np., że Darwin przybył na uniwersytet 26 stycznia 1828 r. Ujawnionym księgom nie poświęcano dotąd należytej uwagi, ponieważ uznawano je za typowe zapiski administracyjne. Wśród innych dokumentów wytropił je profesor Geoffrey Thorndike Martin. W ówczesnych czasach studenci nie płacili za wiele usług gotówką. Zamiast tego kupowali na kredyt, a sklepikarze i in. wysyłali rachunki college'owi, który z kolei obciążał adeptów wiedzy kwartalnie. W ten sposób koszty realizacji zamówień zaliczano w poczet opłat za naukę. Podczas 3 lat spędzonych w Cambridge Darwin wydał ok. 636 funtów. Opłacał nie tylko pucybuta, ale również kominiarza, fryzjera, ogrodnika, krawca, kapelusznika czy kowala. Wygląda na to, że w tym okresie pokój uczonego należał do najlepszych, a na pewno do najdroższych kwater studenckich przedstawicieli jego klasy społecznej. Darwin kupował mało książek, podczas studiów wolał raczej polować, jeździć konno i kolekcjonować owady. Choć papiery dostarczyły wielu użytecznych informacji, nadal nie wiadomo, ile wydawał na alkohol i na stajnię dla swojego wierzchowca – opowiada dr John van Wyhe, dyrektor The Complete Work Of Charles Darwin Online.
- 10 odpowiedzi
-
- rachunki
- Christs College
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Aerożel, o którym pisaliśmy przed dwoma laty, może posłużyć do zbudowania niezwykle silnych mięśni dla robotów. Materiał ten jest niewiele gęstszy od powietrza (1,5 miligrama/cm3), a jednocześnie wzdłuż osi nanorurek, z których jest zbudowany, jest bardziej wytrzymały od stali. Okazuje się, że gdy do aerożelu przyłożymy napięcie elektryczne, siły działające pomiędzy nanorurkami odepchną je od siebie, trzykrotnie zwiększając szerokość materiału z prędkością 37 000 procent na sekundę. Rozciągliwość materiału jest 10-krotnie większa niż naturalnych mięśni i jego ruch odbywa się z 1000-krotnie szybciej. Siła rozciągania jest 30-krotnie większa niż siła mięśni. Co więcej, aerożel może pracować w temperaturach, w jakich nie sprawdzają się żadne inne sztuczne mięśnie. Większość z nich działa przedziale od kilkunastu do 100 stopni Celsjusza. Istnieje jeden, który pracuje przy 500 stopniach. Tymczasem aerożelowe mięśnie działają pomiędzy -190 a 1600 stopni. Aerożelowe mięśnie zbudowano z węglowych nanorurek o średnicy około 12 nanometrów, z których każda składała się z około 9 koncentrycznie ułożonych warstw. Za pomocą techniki osadzania z fazy gazowej nanorurki umieszczono na podłożu tak, by większość z nich była ułożona w tym samym kierunku. Podłoże wraz z nanorurkami umieszczono w etanolu, który następnie odparowano. To spowodowało 400-krotne zagęszczenie nanorurek, których warstwa liczyła 50 nanometrów grubości. Możliwe jest układanie kolejnych warstw w celu uzyskania większej wytrzymałości materiału. Z prac naukowców z University of Texas cieszy się Yoseph Bar-Cohen, menedżer z należącego do NASA Jet Propulsion Laboratory, którego zadaniem jest stworzenie siłowników nadających się do zastosowania w kosmosie. Aerożelowe mięśnie sprawdzą się zarówno na gorącej powierzchni Wenus, jak i na zimnych księżycach Jowisza. Są ponadto lekkie, co jest niezwykle ważne przy wynoszeniu urządzeń w przestrzeń kosmiczną.
-
Na rynku pamięci masowych trwa ostra konkurencja, w której ścierają się nie tylko poszczególni producenci, ale także różne technologie. Jednak wciąż najpopularniejszą metodą przechowywania danych jest wykorzystanie tradycyjnego dysku twardego (HDD). W urządzeniach takich znajdziemy materiały magnetyczne, które umożliwiają zapis informacji. Problem w tym, że prawdopodobnie w ciągu najbliższych pięciu lat dojdziemy do fizycznego kresu upakowania danych w tych materiałach. Nad producentami HDD wisi więc groźba przegrania walki o rynek z firmami oferującymi inne rozwiązania. Seagate zaprezentowało właśnie nową technologię, dzięki której jeszcze przez wiele lat będziemy korzystali z obecnie stosowanych materiałów. Mowa tutaj o wspomaganym ciepłem zapisie magnetycznym. Pozwala on na 50-krotne zwiększenie limitu upakowania danych. Zapis danych na dysku twardym polega na odwracaniu poszczególnych cząstek materiału magnetycznego. W zależności od położenia cząstki reprezentują 1 lub 0. Problem w tym, że zwiększanie gęstości zapisu oznacza zmniejszanie cząstek. W pewnym momencie staną się one niestabilne i istnieje niebezpieczeństwo, że ich stan będzie się przypadkowo zmieniał. Zastosowanie bardziej stabilnych materiałów nie wchodzi w grę, gdyż obecnie używane głowice w dyskach nie są w stanie z nimi współpracować. Seagate opracowało głowicę, w której zintegrowano rodzaj lasorowej "grzałki". Nowa głowica zmienia nie tylko orientację cząstki, ale także wysyła jej krótki impuls cieplny. Gdy cząstka ostygnie, przechowywana w niej informacja zostaje "zamrożona", przez co nie istnieje niebezpieczeństwo przypadkowej zmiany wartości. Największym problemem tej techniki jest skupienie światła lasera tak, by trafił on w konkretną cząstkę. Te mają mniej niż 100 nanometrów średnicy, a takiej precyzji nie osiągnie się stosując współczesne soczewki. Dlatego też użyto specjalnych anten optycznych. Eksperci Seagate'a udowodnili, że za pomocą nowej technologii są już w stanie zapisać 250 gigabitów danych na calu kwadratowym. Podobną gęstość zapisu znajdziemy we współczesnych HDD, a Hitachi zaprezentowało technologię pozwalającą na zapisanie 610 Gb na calu kwadratowym. Musimy jednak pamiętać, że to dopiero początek badań Seagate'a. Co ważne, nowy dysk jest niemal w całości zbudowany z takich samych materiałów, jak współczesne HDD. Korzysta z innego materiału magnetycznego, ale można go używać w już wykorzystywanych procesach technologicznych, zatem nowe dyski nie będą wymagały wielu inwestycji w linie produkcyjne.
-
Chcąc stwierdzić, czy dane doświadczenie sprawi nam przyjemność, nie powinniśmy się skupiać na czynności jako takiej, lecz na wrażeniach innych ludzi, którzy już ją wcześniej przetestowali. Wg naukowców z Uniwersytetu Harvarda, dokonamy wtedy o wiele trafniejszej oceny. Wcześniejsze badania psychologiczne czy ekonomiczne ujawniły, że ludzie mają problemy z oszacowaniem, jak bardzo coś im przypadnie do gustu i w związku z tym popełniają wiele błędów. Dlatego też naukowcy reprezentujący różne branże od lat starają się poprawić trafność podejmowanych decyzji. Zespół Daniela Gilberta nie skupiał się na tym, jak dobrze delikwenci potrafią sobie coś wyobrazić. Wręcz przeciwnie - psycholodzy starali się całkowicie wyeliminować ten proces. Uczestniczki pierwszego eksperymentu podzielono na dwie grupy. Panie miały ocenić, w jakim stopniu podobałaby im się ekspresowa randka z pewnym mężczyzną. Pierwsza grupa dysponowała jedynie notą przypisaną mu przez inną obcą kobietę, podczas gdy pozostałym przedstawiono jego zdjęcie i dane osobowe. Kobiety, które wykorzystywały ocenę nieznajomej, szacowały o wiele trafniej, lecz obie grupy oczekiwały, że to profil i fotografia zapewniają większą dokładność. Po wykonaniu zadania panie twierdziły, że przed następną randką zdecydowanie wolałyby się zapoznać z tego typu danymi. W drugim eksperymencie ochotnicy mieli przewidzieć, jak czuliby się, gdyby kolega negatywnie ocenił ich osobowość. Niektórzy otrzymywali kopię opinii, a inni zapoznawali się z sytuacją, kiedy coś takiego spotykało zupełnie obcą osobę. Druga grupa akuratniej typowała własną reakcję. Tutaj także okazało się, że sami wolontariusze uważali, że pisemna opinia jest bardziej informacyjna. Ludzie nie doceniają, jak użytecznym źródłem informacji może być doświadczenie drugiej osoby, ponieważ błędnie uważają, że mocno się od siebie różnimy. Faktem jest jednak, iż przybysz z kosmosu, który znałby preferencje pojedynczej istoty ludzkiej, dysponowałby ogromną wiedzą na temat całego gatunku.
- 2 odpowiedzi
-
- inni
- przyjemność
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W Botswanie sfilmowano różowego słonia. Zauważono go w stadzie około 80 zwierząt w delcie rzeki Okawango. Młodziutkie zwierzę to najprawdopodobniej albinos. Albinizm jest dość rozpowszechniony wśród słoni indyjskich, lecz niezwykle rzadko spotykany wśród afrykańskich. Doktor Mike Chase, ekolog prowadzący fundację Elephants Without Borders, mówi, że słyszał jedynie o trzech afrykańskich albinosach. Przypadek z Botswany to najprawdopodobniej jedyny udokumentowany albinos z tego regionu. Chase nigdy wcześniej nie spotkał się z takim zwierzęciem, mimo iż od 10 lat bada słonie z południowoafrykańskiego kraju. Słoń ma minimalne szanse na przeżycie. Palące słońce może doprowadzić albinosa do ślepoty i wywołać choroby skóry. Ekspert ma jednak nadzieję, że młodemu ssakowi uda się przeżyć. W delcie Okawango może chronić się wśród drzew czy użyć mułu do ochrony skóry przed słońcem. Ponadto zauważono, że zwierzę, którego wiek ocenia się na dwa lub trzy miesiące, wędruje w cieniu swojej matki. Słonie są niezwykle inteligentnymi zwierzętami, które potrafią dostosować się do różnych warunków. To może uratować albinosowi życie.
-
Białka grochu zwyczajnego być może już wkrótce staną się popularnym dodatkiem żywnościowym i suplementem, ponieważ pomagają zwalczać nadciśnienie i przewlekłą chorobę nerek (PChN). Jak podkreślają naukowcy, to pierwszy naturalny produkt, który usuwa objawy PChN. U ludzi z wysokim ciśnieniem krwi nasze białko może potencjalnie opóźnić początek lub zapobiec wystąpieniu uszkodzenia nerek. Z kolei u pacjentów, u których już wystąpiła choroba nerek, jest w stanie podtrzymać normalne ciśnienie, pozwalając im żyć dłużej – opowiada dr Rotimi Aluko, chemik żywności z University of Manitoba. Nadciśnienie to główny czynnik ryzyka przewlekłej choroby nerek, która występuje u coraz większej liczby osób. PChN trudno leczyć i może ona prowadzić do niewydolności nerek, co wiąże się z koniecznością dializowania i przeszczepu nerek. Aluko i Harold Aukema, inny naukowiec z University of Manitoba, oczyścili mieszaninę niskocząsteczkowych białek z żółtego grochu i w ten sposób otrzymali hydrolizat. Następnie codziennie podawali niewielką ilość preparatu szczurom laboratoryjnym z torbielowatością nerek. Po dwóch miesiącach u zwierząt tych odnotowano 20-proc. spadek ciśnienia krwi. Ich wyniki porównywano z dokumentacją gryzoni na zwykłej diecie. To bardzo ważne, gdyż większość pacjentów z PChN umiera z powodu komplikacji sercowo-naczyniowych, które wynikają z nadciśnienia powiązanego z niewłaściwym działaniem nerek – zaznacza Aluko. I u szczurów, i u ludzi torbielowatość nerek ogranicza wydalanie moczu, a więc i toksyn z organizmu. Akademicy z University of Manitoba wykazali, że u gryzoni ekstrakt z grochu wzmaga wytwarzanie uryny aż o 30%. W przyszłym roku w uniwersyteckim centrum żywności funkcjonalnej rozpoczną się testy z udziałem osób z lekkim nadciśnieniem. Na razie nie wiadomo, na jakiej zasadzie działa ekstrakt, ale badacze sądzą, że wzmaga on produkcję cyklooksygenazy-1 (COX-1), która m.in. korzystnie oddziałuje na pracę nerek. Aluko podkreśla, że jedzenie grochu w naturalnej postaci nie zapewni tego samego efektu. Interesujące naukowców białka występują tam bowiem w nieaktywnej formie i należy je najpierw potraktować enzymami. Ekstrakt nie powoduje wzdęć, ponieważ w jego skład nie wchodzą złożone cukry roślinne. Co ważne, wyciąg nie ma nieprzyjemnego smaku czy zapachu. Jeśli dalsze testy wypadną dobrze, ekstrakt trafi na rynek w ciągu 2-3 lat. Najprawdopodobniej będzie mieć postać proszku lub tabletek.
- 3 odpowiedzi
-
- COX-1
- cyklooksygenaza-1
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy z Fermi National Accelerator Laboratory poinformowali o znalezieniu cząstki, której istnienia nie przewiduje teoria. Y(4140) ma niezwykłe właściwości, które mogą powiedzieć nam więcej o tym, w jaki sposób zbudowana jest materia. Masa nowej cząstki wynosi 4140 megaelektronowoltów. Na razie nie wiadomo, z czego zbudowana jest Y(4140). Jej charakterystyka jest podobna do mezonu, a więc może składać się z kwarka i antykwarka powabnego. Jednak okoliczności napotkania Y(4140) nie do końca pasują do tego schematu. Naukowcy spekulują zatem, że być może nie składa się ona tylko z kwarka i antykwarka, ale zawiera też gluony lub jest kombinacją czterech kwarków. Na Y(4140) trafiono bowiem podczas obserwacji rozpadu mezonu B+. Być może nowa cząstka jest egzotycznym hadronem zawierającym kwarki powabne.
-
Włoski neurochirurg Claudio Vitale przeszedł podczas operacji nowotworu mózgu zawał serca. Mimo to nie przerwał pracy, zanim całkowicie nie usunął guza. Nie mogłem go zostawić w tak delikatnym momencie. Nie jestem bohaterem, wykonywałem tylko swoje obowiązki – powiedział dzielny lekarz dziennikowi La Repubblica. W połowie zabiegu Vitale zaczął odczuwać ból w klatce piersiowej. Choć pozostali członkowie zespołu sugerowali, by udał się na ostry dyżur, chirurg zgodził się jedynie na pobranie próbki krwi. Badanie potwierdziło, że przeszedł lekki zawał serca. Vitale przeleżał tydzień w szpitalu i cały czas śledził stan zdrowia zoperowanego pacjenta, który podobnie jak on, dochodził wtedy do siebie.
-
- Claudio Vitale
- zawał serca
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wstrzykiwanie kolagenu kojarzy się niemal jednoznacznie z chirurgią plastyczną i poprawianiem własnego wyglądu. Okazuje się jednak, że zastrzyki zawierające to białko mogą także bardzo skutecznie leczyć... wysiłkowe nietrzymanie moczu. Choć wysiłkowe nietrzymanie moczu (ang. stress urinary incontinence - SUI) nie jest chorobą groźną, bez wątpienia może ono uprzykrzyć życie cierpiącym na nie osobom. Schorzenie to leczy się zwykle operacyjnie, lecz nie zawsze jest to możliwe m.in. u kobiet starszych lub wtedy, gdy pacjentka nie może sobie pozwolić na kilka dni rekonwalescencji po zabiegu. Iniekcje kolagenu mogą okazać się nową, równie skuteczną i mniej uciążliwą, metodą terapii. Efektywność nowej metody udowodniono dzięki studium, którego wyniki opublikowało czasopismo Journal of Urology. Wzięło w nim udział 31 pacjentek, u których standardowe leczenie operacyjne nie rozwiązało problemu nietrzymania moczu. Kobietom wstrzyknięto dawkę kolagenu w bezpośrednim sąsiedztwie cewki moczowej. Podane w ten sposób białko wywierało niewielki nacisk na cewkę, wspomagając w ten sposób pracę osłabionego zwieracza tego narządu. Wyniki eksperymentu są bardzo zachęcające - aż 93% (29 osób) spośród badanych kobiet uznało leczenie za skuteczne, tzn. zaobserwowało u siebie poprawę lub nawet całkowite wyleczenie nieprzyjemnego zaburzenia. U dwóch pozostałych pań, które nie odczuły poprawy w wyniku leczenia, zaobserwowano w badaniu ultrasonograficznym (USG) niedostateczną ilość kolagenu lub jego niepoprawne rozłożenie w okolicach cewki moczowej. W przypadkach tych zaproponowano inne metody leczenia. Kobiety powinny wiedzieć, że nie muszą żyć z SUI, tłumaczy dr Philippe Zimmern z Uniwersytetu Teksańskiego, główny autor studum. Choć wstrzykiwanie kolagenu może nie działać u każdego, taka opcja istnieje, a pacjenci powinni informować swoich lekarzy, że są dotknięci tym schorzeniem, i szukać możliwych metod jego wyleczenia.
-
- wysiłkowe nietrzymanie moczu
- nietrzymanie moczu
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jak wypromować firmę zajmującą się genomiką, a przy okazji umożliwić nauczycielom przeprowadzenie niezapomnianej lekcji biologii? Wystarczy zaprosić chętnych do udziału w konkursie, w którym główną nagrodą jest... usługa sekwencjonowania ogromnego fragmentu DNA. Interesującą promocję zorganizowali przedstawiciele firmy Cofactor Genomics. Jak wyjaśniają na swojej stronie internetowej, zapraszają nauczycieli do opracowania projektu doświadczenia, które mogłoby stać się efektywną pomocą naukową dla prowadzonych przez nich klas. Komisja konkursowa wybierze najlepsze projekty badawcze i nagrodzi je darmowym zsekwencjonowaniem ogromnego fragmentu genomu - będzie to aż 700 milionów par zasad, co odpowiada niemal jednej czwartej ludzkiego genomu. Oprócz ustalenia sekwencji DNA zawartego w przesłanej próbce, pracownicy Cofactor Genomics sporządzą kompleksową analizę komputerową uzyskanych informacji. Usługa zostanie, oczywiście, zrealizowana z wykorzystaniem ultranowoczesnych aparatów. Na stronie firmy nie widnieją żadne zastrzeżenia odnośnie kraju, z którego mieliby pochodzić autorzy projektów. Można więc założyć, że Polacy także mogą wziąć udział w konkursie. Aby to zrobić, należy przesłać krótki (do 1 strony) opis doświadczenia, którego przeprowadzenie wymaga zsekwencjonowania DNA. Streszczenie powinno zawierać wyjaśnienie istoty eksperymentu oraz uzasadnienie jego użyteczności. Opiekunowie chętni do wzięcia udziału w inicjatywie znajdą informacje na jej temat na stronie Cofactor Genomics.
-
- genomika
- sekwencjonowanie
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Problemy z systemem informatycznym mogą skończyć się nie tylko wyciekiem danych czy awarią komputera, ale również śmiercią. Joseph Weiss z firmy konsultingowej Applied Control Solutions specjalizującej się w bezpieczeństwie systemów przemysłowych, zeznał przed amerykańskim Senatem, że w ciągu ostatnich 10 lat w USA przynajmniej raz doszło do śmierci ludzi z powodu nieprawidłowego działania komputerów. Ekspert mówił o bezpieczeństwie informatycznym. Weiss wie o ponad 125 przypadkach włamań do systemów przemysłowych, w tym do elektrowni atomowych, zakładów uzdatniania wody, firm pracujących w przemyśle wydobycia roby i gazu czy elektrowni wodnych. Były to incydenty najróżniejszego rodzaju. Od bardzo drobnych po powodujących spore katastrofy ekologiczne, od uszkodzeń sprzętu po przypadki śmierci - mówił Weiss zeznając przed senackim Komitetem Handlu, Nauki i Transportu. W 1999 roku w pobliżu Bellingham w stanie Waszyngton doszło do awarii rurociągu z paliwem, które przedostało się do dwóch strumieni. Doszło do zapłonu, który zabił trzy osoby. Jedną z przyczyn awarii było nieprawidłowe działanie centralnego systemu informatycznego rurociągu. Zdaniem Weissa ochrona sieci IT systemów przemysłowych jest niezwykle ważnym zadaniem. Uważa on, że skoordynowany atak na USA mógłby spowodować olbrzymie straty materialne i wielomiesięczne problemy gospodarcze. Tymczasem, jak twierdzi ekspert, systemy ochrony infrastruktury przemysłowej są zacofane o całe lata w porównaniu z innymi gałęziami gospodarki. Ataki przeprowadzane są zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz. Biorą w nich udział osoby trzecie i niezadowoleni pracownicy. Zapobieganie jest szczególnie ważne teraz, gdy wiele osób traci pracę. Mogą chcieć się one zemścić na swojej firmie. Ostatnio jeden z niezadowolonych pracowników wyłączył systemy ostrzegające przed wyciekiem w trzech wieżach wiertniczych u wybrzeży Kalifornii.
-
Ile smaków podstawowych może wykryć język ssaka? Zwykle mówi się o czterech (słodki, gorzki, kwaśny i słony), niektórzy pamiętają też o smaku umami, charakterystycznym m.in. dla glutaminianu sodu. Okazuje się jednak, że na tym nie koniec, gdyż język myszy (a być może także ludzi) najprawdopodobniej posiada także wyspecjalizowane receptory odpowiedzialne za wykrywanie smaku niektórych metali. Autorami odkrycia są badacze pracujący dla firmy Nestlé. Jak tłumaczy jeden z nich, Johannes le Coutre, niemożliwe byłoby opisanie wszystkich różnic pomiędzy rosołem i zupą z owoców morza za pomocą zaledwie czterech smaków. Właśnie dlatego uruchomiono serię testów, których celem było zidentyfikowanie źródła wrażeń smakowych wywoływanych przez kilka pospolitych metali. Smak metalu jest w rzeczywistości połączeniem smaku słodkiego i ostrego (będącego w rzeczywistości wrażeniem bólowym) oraz działania innego, nieznanego jeszcze receptora lub grupy receptorów. Ta wyrafinowana współpraca kubków smakowych pozwala na wykrycie w wodzie soli m.in. żelaza, cynku, miedzi, żelaza oraz kilku innych metali. Eksperyment, który doprowadził do odkrycia, przeprowadzono na myszach. Dostarczano im wodę o różnym składzie i badano ich preferencje. Wykazano w ten sposób, że gryzonie wybierają wodę o niskiej zawartości żelaza i cynku chętniej od wody destylowanej, lecz wysokie stężenie tych samych substancji było dla nich odrzucające. Zwierzęta reagowały niechętnie także na każde stężenie siarczanów magnezu oraz miedzi. Kolejną serię testów przeprowadzono na myszach zmodyfikowanych genetycznie. Gryzonie, z których genomów usunięto gen kodujący białko TRPM5, odpowiedzialne za detekcję smaku słodkiego, gorzkiego oraz umami, lub sekwencję T1R3, umożliwiającą wykrywanie smaku słodkiego lub umami, wykazywały silną niechęć do wody zawierającej sole żelaza oraz cynku. W tym samym czasie powracał im jednak... apetyt na magnez oraz miedź. Ostatni test przeprowadzono na myszach pozbawionych genu TRPV1, biorącego udział w odczuwaniu bólu związanego ze spożywaniem pikantnych przypraw. W tym przypadku zwierzęta akceptowały wodę zawierającą miedź oraz wysokie stężenia żelaza. Jednoznacznie wskazuje to na udział opisywanych protein w detekcji jonów metali w roztworach wodnych, lecz najprawdopodobniej nie działają one samodzielnie. Jakie jeszcze receptory biorą udział w tym procesie? Tego obecnie nie wie nikt.
-
Co bardziej szkodzi wątrobie: regularne picie z umiarem, czy weekendowe imprezy "na całego"? Wbrew powszechnemu mniemaniu okazuje się, że zdecydowanie to pierwsze. O odkryciu informują naukowcy z Uniwersytetu Southampton. Studium, którego wyniki opublikowało czasopismo Addiction, objęło 234 osoby z chorobami wątroby. 106 z nich cierpiało na alkoholową chorobę wątroby, która w 80 przypadkach przerodziła się w marskość lub postępujące włóknienie tego narządu. Jak wynika z przeprowadzonej analizy, aż 71% pacjentów z alkoholową chorobą wątroby piło alkohol niemal codziennie, choć z różną intensywnością. W grupie dotkniętej innymi chorobami tego narządu zdecydowana większość piła alkohol okazjonalnie, a zaledwie 8% jej członków zaglądało do kieliszka co najmniej 4 razy w tygodniu. Kolejna istotna informacja uzyskana dzięki studium dotyczy wieku, w którym rozpoczynano konsumpcję napojów wyskokowych. Okazuje się, że pacjenci z alkoholową chorobą wątroby zaczynali swoje przygody z etanolem w wieku około 15 lat, zaś od 20. roku życia spożywali napoje alkoholowe znacznie częściej i w większej ilości. Główny autor badania, dr Nick Sheron, podsumowuje uzyskane wyniki: jeśli mamy odwrócić trend dotyczący śmierci z powodu chorób wątroby, oprócz ogólnego zmniejszenia konsumpcji alkoholu - czyli walki z piciem na umór oraz nieuregulowanym marketingiem - musimy znaleźć sposób, by zidentyfikować osoby najbardziej narażone na rozwój chorób związanych z [konsumpcją] alkoholu na znacznie wcześniejszym etapie. Prawdopodobnie powinniśmy też przywiązywać uwagę do częstotliwości picia równie pilnie, co do okazjonalnego picia dużych ilości alkoholu. Zdaniem autorów osoby narażone na konsumpcję znacznych ilości alkoholu powinny być edukowane w taki sposób, by ograniczyć regularne spożywanie napojów wyskokowych i zapewnić wątrobie chociaż kilka dni "odpoczynku" w tygodniu. Idealnym etapem życia, na którym powinno się podejmować tego typu interwencje, jest według badaczy moment zmiany zwyczajów z weekendowego picia "na całego" na picie mniej intensywne, lecz znacznie bardziej regularne. Czy to się uda? Nie dowiemy się, dopóki nie spróbujemy.
- 1 odpowiedź
-
- alkoholizm
- włóknienie
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Choć wiosna dopiero się zaczęła, a do wakacji pozostało dużo czasu, sporej części z nas marzy się już odpoczynek na zalanej słońcem plaży. Naukowcy również myślą z wyprzedzeniem o kąpielach słonecznych, a efektem ich pracy jest urządzenie, które ostrzega przed poparzeniem i chroni przed nowotworami skóry. Pracownicy Wydziału Chemii z University of Strathclyde obmyślili i skonstruowali wskaźnik zmieniający kolor, gdy pojawia się ryzyko poparzenia. Ponieważ jest on wrażliwy na promieniowanie ultrafioletowe, ostrzeżenie zostaje wystosowane, zanim zmiany na skórze staną się widoczne. To ważne, bo proces ten zajmuje od 4 do 8 godzin, a wtedy jest już za późno, by nie dopuścić do uszkodzeń. Miłośnicy opalania będą mogli nosić dozymetr w postaci opaski na nadgarstek. W normalnych okolicznościach bransoletka jest żółta, lecz gdy zbliża się granica, po której przekroczeniu skóra ulegnie poparzeniu, nagle staje się różowa. Urządzenie działa w oparciu o czynnik wydzielający kwas, który wyłapuje promienie UV i rozkłada się pod ich wpływem. Całości dopełnia barwnik, reagujący na pH roztworu. Stosując różne czynniki wyjściowe, można dostosować wskaźnik do potrzeb poszczególnych typów skóry.
- 2 odpowiedzi
-
TomTom odpowiedział na pozew Microsoftu własnym pozwem. Firma oskarżyła giganta o naruszenie jej trzech patentów w Microsoft Streets and Trips. To oprogramowanie do mapowania może być używane z GPS-em podłączonym do laptopa. W odpowiedzi na pozew TomToma Microsoft odpowiada, że zapoznał się z nim i, jego zdaniem, sporne kwestie zostały rozwiązane w obowiązującej od ponad roku umowie licencyjnej. Środowisko opensource'owe wciąż z niepokojem czeka, co wyniknie z pozwu Microsoftu przeciwko TomTomowi.
-
Samice amadyny wspaniałej (Chloebia gouldiae) mogą decydować o płci swojego potomstwa. Gdy wybierają samca o innym od swojego umaszczeniu głowy, z jajek wykluwa się niewspółmiernie dużo samców. Biolodzy z Macquarie University przez 2 lata badali hodowaną w niewoli populację amadyn z Hunter Valley. Ptaki te mogą mieć czarne lub czerwone łebki i nadal są uznawane za jeden gatunek. Początkowo 200 samic Chloebia gouldiae swobodnie wybierało partnerów spośród samców o takim samym i różnym od swojego umaszczeniu głowy. Potem naukowcy przeprowadzili eksperyment, przefarbowując łebki panów. Wcześniej wykazano, że samce z czerwonymi i czarnymi piórami są genetycznie niekompatybilne. Kiedy samice były zmuszone kopulować z niedopasowanym genetycznie samcem (lub myślały, że samiec taki jest), tworzyły więcej jaj z samcami. Działo się tak, ponieważ samce z niezgodnych związków mają większe szanse na przeżycie niż samice. Ponad 80% piskląt amadyn wspaniałych będzie płci męskiej, jeśli ojciec miał głowę inaczej umaszczoną niż matka. W grę nie wchodzą oddziaływania chemiczne czy genetyczne między rodzicami, wystarczy zafarbować głowę samca, by zmienić proporcję płci. Amadyńce noszą swoje geny na łbie, dlatego samicy stosunkowo łatwo ocenić genetyczną przydatność samca – opowiada szefowa zespołu biologów, dr Sarah Pryke. Oznacza to, że samice mogą wpływać na płeć potomstwa w znacznie większym stopniu niż dotąd sądzono. Badania zostały sfinansowane przez Australijski Komitet Badań Naukowych.
- 8 odpowiedzi
-
Podczas konferencji CanSecWest Andrea Barisani i Daniele Bianco pokazali, jak za około 80 dolarów skonstruować urządzenie do podpatrywania klawiatury i odgadnięcia wpisywanych haseł. Wystarczy użycie prostego mikrofonu laserowego, wykrywającego drgania powietrza wywołane dźwiękiem, fotodiody oraz oprogramowania do analizy danych. W ten sposób z odległości do 45 metrów byli w stanie zebrać z klawiatury informacje o naciśniętych klawiszach. Po obróbce danych komputer wiedział jakie klawisze naciśnięto i na tej podstawie dopasowywał poszczególne litery do słownika, by odgadnąć hasło. Do przeprowadzenia ataku konieczne jest, by laser "widział" klawiaturę. Jednak w podsłuchu nie przeszkadza szyba. Tak więc atak można przeprowadzić ze znajdujące go się obok budynku, a użycie lasera na podczerwień zapobiega wykryciu podsłuchu. Barisani i Bianco pokazali też inną metodę ataku. Tym razem użyli oscyloskopu, konwertera analogowo-cyfrowego i filtra. Urządzenia umożliwiły zebranie z odległości 20 metrów informacji z... sieci elektrycznej do której podłączony był komputer. Informacja wycieka do sieci. Może zostać wykryta na wtyczce komputera. Co więcej, można ją też uzyskać z wtyczek innych komputerów o ile są podłączone do tej samej sieci - mówi Barisani. Warunek: klawiatura musi być połączona z komputerem przewodowo do portu PS/2. Atak nie działa na klawiatury bezprzewodowe i podłączone do USB. Ten atak był trudniejszy do przeprowadzenia. Jego przygotowanie zajęło 5 dni i udało się uzyskać dane na temat poszczególnych naciśnięć klawiszy, ale nie ciąg informacji. Barisani i Bianco mówią, że w ciągu kilku miesięcy są w stanie tak udoskonalić swoją technikę, by rejestrowany był ciąg informacji. Szczególnie niebezpieczny jest fakt, iż ten typ ataku można wykorzystać przeciwko bankomatom, które powszechnie korzystają z klawiatur na PS/2.
-
U dorosłych biegle władających wieloma językami w większym stopniu niż u pozostałych uaktywnia się część mózgu odpowiedzialna za zapamiętywanie serii. Kathrin Klingebiel i dr Brendan Weekes z University of Sussex powtarzają eksperyment z udziałem dzieci ze szkół podstawowych z Brighton i Belgii. Badania potrwają dwa lata. Maluchy z Wielkiej Brytanii jako drugiego języka uczą się francuskiego, natomiast uczniowie belgijscy uczęszczają na lekcje angielskiego. Dzięki temu można prześledzić zależności między pamięcią serii, pamięcią obiektów oraz nauką języka. Pamięć serii jest badana następująco. Dzieci słyszą listę nazw zwierząt. Potem dostają rysunki tych samych gatunków, które należy ułożyć w porządku odzwierciedlającym kolejność wymieniania. Podczas zeszłorocznego badania trzyjęzycznych dorosłych Belgów psycholodzy z Sussex odkryli, że osoby bez problemu uczące się drugiego języka nie tylko dobrze zapamiętywały obiekty, ale także porządek ich pojawiania się. W przypadku dzieci spodziewamy się, że te z nich, które trafnie zrekonstruują listę, łatwiej uczą się drugiego języka. Nie wiemy, czy jest to zdolność, z którą się rodzimy, czy też mamy raczej do czynienia z wyuczoną strategią. Bez wątpienia pomoże to jednak w opracowaniu skutecznych metod nauczania – przekonuje dr Weekes.
-
- Kathrin Klingebiel
- dzieci
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Podczas odbywającej się właśnie konferencji MIX09 (Web Design and Development Conference) przedstawiciel Microsoftu zapewniał, że jego firma stara się, by najnowszy Internet Explorer przestrzegał standardów. Dean Hachamovitch, odpowiedzialny za rozwój Explorera obiecywał, że jego firma słucha twórców stron WWW. Faktem jest, że IE8 to pierwsza przeglądarka Microsoftu, która jest zgodna z HTML-em i CSS. Hachamovitch podkreślał, że przeszła ona ponad 7000 różnych testów dotyczących zgodności ze stylami kaskadowymi. Zauważył też, że "rozpoczyna ona epokę wspierania HTML 5". Piąta wersja specyfikacji HTML-a nie została jeszcze zatwierdzona jako standard. Nie wszyscy uczestnicy MIX09 dali się przekonać. Niektórzy podawali w wątpliwość liczbę testów, inni zastanawiali się, czy zostały one dobrze dobrane. Warto też zauważyć, że IE8 nie obsługuje grafik .svg. Pytany o to Hachamovitch mówił o konieczności przeprowadzenia dodatkowych testów i doszlifowaniu obsługi tych plików. Można przypuszczać, że Microsoftowi szczególnie zależy tutaj na tym, by obsługa tego typu grafik przebiegała bezbłędnie. Koncern chce bowiem wypromować własną wtyczkę Silverlight, która ma być konkurencją dla technologii Flash. Środowisko Silverlight właśnie zostało w pełni udostępnione developerom. Jakiekolwiek wpadki w tym momencie mogłyby przekreślić szanse wtyczki Microsoftu na pokonanie potężnego konkurenta. Menedżera Microsoftu zapytano też, dlaczego firma chce obecnie przestrzegać standardów, skoro jej pozycja jest na tyle silna, by wymusić na developerach przestrzeganie jej własnych rozwiązań. Hachamtovitch stwierdził, że czasy się zmieniły i obecnie developerzy znacznie bardziej przestrzegają standardów niż wcześniej. Przyznał jednocześnie, że Microsoft nie miał wyjścia. Musiał dostosować się do wymagań rynku.
- 13 odpowiedzi