Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37660
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    249

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Niektóre części mózgu Alberta Einsteina były zbudowane w nietypowy sposób. Pozwala to wyjaśnić, co umożliwiło mu stworzenie teorii względności, ale także jego zamiłowanie do muzyki. Po śmierci sławnego fizyka w 1955 roku jego mózg został zakonserwowany, sfotografowany i pomierzony przez patologa Thomasa Harveya. Znajomy lekarza pociął większą jego część i przygotował 240 preparatów mikroskopowych. Potem co pewien czas rozsyłał je do specjalistów, którzy stworzyli na tej podstawie zaledwie kilka publikacji. Harvey zachował resztę mózgu w słoju i przy każdej przeprowadzce woził go ze sobą w kartonowym pudle. Wreszcie w 1998 r. zdecydował się przekazać swój skarb Uniwersyteckiemu Centrum Medycznemu w Princeton. Pierwsze anatomiczne studium mózgu fizyka zawdzięczamy Sandrze Witelson, neurobiolog z McMaster University. Wyniki swoich dociekań opublikowała w 1999 r. Pracowała z fotografiami Harveya, które stanowią jedyne źródło danych na temat wyglądu mózgu jako całości. Kanadyjski zespół zauważył, że płaty ciemieniowe noblisty – odpowiadające za funkcje matematyczne i przestrzenno-wzrokowe – były o 15% szersze od przeciętnych. O dziwo, mózg Einsteina ważył 1230 g, co lokuje go w dolnych "stanach" średniej (mózg przeciętnego mężczyzny waży ok. 1375 g). Dziesięć lat później Dean Falk, antropolog z Uniwersytetu Stanowego Florydy, analizowała te same zdjęcia. Porównała mózg Einsteina z zestawem 25 zdjęć i pomiarów mózgów nieboszczyków. Dzięki temu natrafiła na ślad guzowatej struktury w części kory ruchowej, która kontroluje lewą rękę. W ramach wcześniejszych badań takie "pagórki" powiązano z uzdolnieniami muzycznymi, a fizyk od dzieciństwa grał przecież na skrzypcach. Ekipa Falk potwierdziła doniesienia Witelson na temat rozmiarów płatów ciemieniowych Einsteina. Po przyrównaniu ich do zestawu innych publikowanych zdjęć, tym razem 58, Amerykanie odnaleźli bardzo rzadki układ bruzd i wypukłości. Występował on w obu płatach ciemieniowych i, wg naukowców, mógł odpowiadać za niezwykłe zdolności noblisty w zakresie konceptualizowania problemów fizycznych. Sam Einstein często wspominał, że myśli raczej obrazami i wrażeniami, a nie pojęciami. Inni badacze, np. Frederick Lepore ze Szpitala Uniwersyteckiego im. Roberta Wooda Johnsona w Nowym Brunszwiku, uważają, że Albert Einstein nie do końca był ciemieniowym geniuszem. Powołują się przy tym na szkolne oceny, z których wynika, że doskonale radził sobie z łaciną, lecz jego piętę achillesową stanowiły geografia i sztuka.
  2. Kobiety planujące niektóre rodzaje treningu powinny rozważyć odstawienie doustnych leków antykoncepcyjnych - twierdzą badacze z Teksasu oraz Pensylwanii. Przeprowadzone przez nich studium wykazało, że stosowanie doustnych preparatów chroniących przed niechcianą ciążą utrudnia przyrost masy mięśniowej. Do udziału w eksperymencie zaproszono 73 kobiety w wieku 18-31 lat. Uczestniczki zostały rozdzielone na dwie grupy - do pierwszej przypisano 34 panie przyjmujące doustne środki antykoncepcyjne, zaś do drugiej - 39 kobiet niestosujących leków z tej grupy. Członkinie obu grup brały udział w intensywnym programie treningowo-dietetycznym, którego celem było zwiększenie masy mięśniowej. Aby ułatwić przyrost mięśni, kobiety przyjmowały około 1,1 grama białek na kilogram masy ciała (0,5 g białka na każdy funt masy), czyli ilość o 1/3 przekraczającą standardowe zalecenia żywieniowe. Program treningowy był nadzorowany przez zawodowego fizjologa i składał się z kilku ogólnorozwojowych ćwiczeń siłowych, wymagających użycia ok. 75% maksymalnej siły mięśni. Wyniki doświadczenia nie pozostawiają wątpliwości. Po dziesięciu tygodniach treningu panie przyjmujące hormonalne leki antykoncepcyjne zdołały zwiększyć masę swoich mięśni średnio o kilogram, podczas gdy u ich koleżanek niekorzystających z pigułek stwierdzono przyrost masy mięśniowej o 1,6 kg. Obniżone tempo wzrostu mięśni wykazano także dzięki badaniom stężenia hormonów. Jak wykazali amerykańscy badacze, krew kobiet przyjmujących preparaty antykoncepcyjne zawierała znacznie obniżoną ilość trzech istotnych hormonów anabolicznych: dehydroepiandrosteronu (DHEA) i jego siarczanu (DHEAS) oraz insulinopodobnego czynnika wzrostu 1 (ang. insulin-like growth factor 1 - IGF1). Z drugiej strony, w organizmach pań z tej grupy stwierdzono podwyższony poziom kortyzolu, jednego z najważniejszych hormonów stymulujących procesy kataboliczne, czyli rozpad złożonych struktur na prostsze składniki. Jak przyznają autorzy studium, skala zaobserwowanego zjawiska przeszła ich oczekiwania. Nie spodziewali się bowiem, że różnica przyrostu masy mięśniowej pomiędzy obiema grupami sięgnie aż 60%. Mimo to, zalecają ostrożne traktowanie uzyskanych rezultatów i powtórzenie badań przez inne zespoły.
  3. Choć wielu z nas nie docenia Bałtyku i woli spędzać czas nad cieplejszymi akwenami, "polskie" morze jest wyjątkowo interesujące dla biologów. Powód jest prosty: jest ono najmłodszym morzem świata, stanowi więc idealne miejsce do obserwacji procesu ewolucji. Ta ostatnia tymczasem, jak się okazuje, zachodzi niespodziewanie szybko. Odkrycia dokonali uczeni z uniwersytetów w Göteborgu i Sztokholmie. Podczas badania nowego gatunku wodorostów, odkrytego 4 lata temu, zaobserwowali oni, że proces jego odróżniania od ewolucyjnego poprzednika jest zadziwiająco szybki w stosunku do oczekiwań. Opisywany glon, nazwany Fucus radicans, wywodzi się od morszczynu pęcherzykowatego. Choć odkryto go bardzo niedawno, okazuje się, iż jest on niezwykle pospolitym składnikiem ekosystemu Zatoki Botnickiej. Nie byłoby w tym jednak nic dziwnego, gdyby nie fakt, że gatunek ten rozwinął się... maksymalnie 2500, a być może nawet zaledwie 400 lat temu. Tak szybka kolonizacja środowiska przez zupełnie nowy gatunek jest zjawiskiem wyjątkowo rzadkim. Ricardo Pereyra, pracownik Wydzału Ekologii Morza należącego do Uniwersytetu w Göteborgu i jednocześnie jeden z autorów odkrycia, tłumaczy, że zrozumienie dziejów nowoodkrytego gatunku jest istotnym zadaniem z punktu widzenia biologii. Jak wyjaśnia badacz, Fucus radicans jest bardzo pospolity w bałtyckiej Zatoce Botnickiej, więc chcemy zrozumieć jego znaczenie dla ekosystemu.
  4. Nie od dzisiaj wiadomo, że palenie tytoniu zwiększa ryzyko zachorowania na raka płuc. Dotyka on mniej więcej 10% palaczy. Nie wiadomo jednak, dlaczego u niektórych choroba się rozwija, a u innych nie. Każdy palacz wierzy oczywiście, że akurat jego problem ten ominie. Być może już wkrótce za pomocą testu moczu będzie możliwe określenie, na ile jesteśmy podatni na nowotwór płuc. Badacze z University of Minnesota zebrali dane o 80 000 osób. Pytano je o liczbę wypalanych papierosów, styl życia, dietę i inne zachowania. Od ponad 50 000 pobrano też próbki moczu i krwi. Tak uzyskane dane porównano z wynikami 246 palaczy, którzy później zachorowali na nowotwór płuc oraz 245 palaczy u których w ciągu 10 lat po przeprowadzeniu badań choroba ta się nie rozwinęła. Już wcześniej było wiadomo, że NNAL, produkt przemiany nikotyny, ma wpływ na rozwój nowotworu płuc u zwierząt. Nie badano jednak, czy taka zależność występuje u ludzi. Okazało się, że osoby ze średnim poziomem NNAL w moczu miały o 43% zwiększone ryzyko zachorowania na nowotwór płuc, niż osoby z poziomem najniższym. U palaczy z wysokim NNAL ryzyko było natomiast ponaddwukrotnie większe. Zmierzono też poziom NNAL oraz nikotyny. Ci, u których NNAL i nikotyna były najwyższe, chorowali 8,5-raza częściej niż palacze z najniższym poziomem obu czynników. Prosty też moczu może więc pomóc w określenia grupy ryzyka. Nie da jednak jednoznacznej odpowiedzi, gdyż w dymie papierosowym znajduje się około 60 związków rakotwórczych.
  5. Oracle kupi firmę Sun Microsystems za kwotę 7,4 miliarda dolarów. Oznacza to wycenę akcji Suna na poziomie 9,5 USD za sztukę. Sun od dłuższego czasu ma kłopoty. Na początku grudnia akcje firmy były warte mniej niż 3 dolary. Do połowy marca wzrosły do 4,70, a później, gdy pojawiła się informacja, że Suna może kupić IBM, gwałtownie zdrożały do 8,89 USD. Następnie szybko spadły do poziomu 6,13 dolarów. Teraz, po ogłoszeniu decyzji Oracle'a, znowu drożeją. Władze obu przedsiębiorstw mają nadzieję, że w pierwszym roku po połączeniu zysk operacyjny Oracle'a będzie o 1,5 miliarda dolarów większy, niż obecny wynik obu firm osobno. W drugim roku ma on zwiększyć się o ponad 2 miliardy dolarów. Na razie niewiele można powiedzieć o planach firmy Oracle względem Suna. Nie wiadomo co stanie się z działami odpowiedzialnymi za produkcję sprzętu (dotychczas Oracle działało tylko na rynku oprogramowania), ani co stanie się z opensource'ową MySQL.
  6. Wg jednego z gadzich ekspertów z Państwa Środka, liczba żyjących w dorzeczu Jangcy aligatorów chińskich (Alligator sinensis) zwiększy się w ciągu najbliższych 5-10 lat ponad 2-krotnie. Wang Chaolin jest zastępcą dyrektora Naturalnego Rezerwatu Ochrony Aligatorów Chińskich w prowincji Anhui. Twierdzi on, że na razie doliczono się 120 dzikich przedstawicieli zagrożonego gatunku, ale widoczny rozrost terytoriów powinien sprawić, iż w ciągu 10 lat populacja będzie się składać z 300 osobników. Oszacowania Chińczyków nie są czysto teoretyczne. Ostatnio po raz pierwszy znaleziono małe aligatory. Normalnie wskaźnik ich przeżycia wynosi tylko 2%. Odkrycie niemowląt wskazuje, że gatunek się odradza i powiększa. Na tym jednak nie koniec. W pobliżu miasta Wuhu, które było kiedyś głównym habitatem aligatorów, w kilku miejscach pojawiły się nowe ślady tych zwierząt. Biolodzy chronią młode aligatory i wypuszczają na wolność gady urodzone w niewoli. Na początku w założonym 30 lat temu Centrum Rozmnażania Aligatorów żyło ok. 200 okazów, teraz jest ich ponad 10 tysięcy.
  7. Kolejny po Windows 7 system operacyjny Microsoftu będzie pierwszy od 10 lat, którego powstanie nie będzie ściśle nadzorowane przez urzędników amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości (DoJ). Koncern z Redmond znajduje się szczegółową kontrolą DoJ od 2003 roku. Nadzór miał zakończyć się w listopadzie bieżącego roku, jednak Departament zwrócił się do sądu o jego przedłużenie do roku 2011. Microsoft już wyraził zgodę, a więc decyzja sądu nie będzie potrzebna. Zakończenie w roku 2011 szczególnego nadzoru oznacza, że następca Windows 7 będzie pierwszym od wielu lat OS-em, którego powstanie nie będzie na każdym kroku śledzone przez urzędników.
  8. Francuski szef kuchni Pierre Gagnaire przygotował pierwsze na świecie danie, które w całości powstało nie ze świeżych składników, lecz w wyniku precyzyjnie zaplanowanych reakcji chemicznych. Przystawka z kwasu askorbinowego, czyli witaminy C, glukozy, kwasu cytrynowego i malitolu zadebiutuje dziś w oznaczonej trzema gwiazdkami Michelina hongkońskiej restauracji w hotelu Mandarin Oriental. Przystawka "Le note à note" ma postać żelowych kul, których wnętrze przyjemnie rozpływa się w ustach, a zewnętrzna warstwa zaskakuje chrupkością. Całość ma cytrynowo-jabłkowy smak. W opracowaniu formuły pomagał Gagnaire'owi ojciec gastronomii molekularnej Hervé This. W skład obmyślonego przez obu panów posiłku wchodzi też potrawka z homara w polifenolowym sosie. Przygotowuje się ją na bazie kwasu winowego, glukozy oraz, oczywiście, polifenoli. Wszystkie stoliki na dzisiejszy wieczór są już zarezerwowane. Wg Thisa, syntetyczna kolacja to wielki sus w przyszłość. Uważa on, że jutrzejsi kucharze powinni odrzucić warzywa na rzecz związków, z których one powstają. Zamiast marchewek należałoby zatem korzystać z karotenoidów, pektyn, fruktozy i kwasu glukuronowego. Jeśli używasz czystych składowych, otwierają się przed tobą miliardy miliardów nowych możliwości. Podobnie jak w przypadku malarza korzystającego z barw podstawowych czy muzyka komponującego nuta po nucie [stąd nazwa przystawki le note à note]. This sugeruje, że składnikowy posiłek ma moc oczarowywania naszego nerwu trójdzielnego. Upatruje w nim także szansy na zlikwidowanie niedoborów żywności oraz zwiększenie dochodów rolników, którzy zaczęliby frakcjonować swoje plony. Krytycy twierdzą, że w uzyskanym dzięki chemii daniu nie ma ani krzty naturalności. Chemik odparowuje, że nasze codzienne pokarmy także nie są naturalne. I nie chodzi mu wyłącznie o cukier, najczęściej rafinowany, ale także o hodowlane odmiany warzyw. Jeśli próbowaliście jeść dziką marchew, uznaliście ją zapewne za ohydną. This promuje kulinarny konstruktywizm, który wymaga nie tylko laboratoryjnej zręczności i naukowej wiedzy, lecz stanowi również rodzaj nowego nurtu filozoficznego. Gagnaire nie jest uczniem ślepo zapatrzonym w swego mistrza. Owszem, korzysta z podsyłanych przez przyjaciela przepisów, ale podchodzi do nich twórczo i krytycznie. Przyznaje, że czasem się sprawdzają, a czasem nie. Chemiczne podejście do posiłków uznaje za część odleglejszej przyszłości, dlatego zamiast zalecanymi przez Thisa trójglicerydami zagęszcza sos starym dobrym masłem...
  9. Na witrynach Microsoftu ponownie, i znowu najwyraźniej przez pomyłkę, ukazała się informacja o dacie premiery Windows 7 RC. Wszystko wskazuje na to, że wersja Release Candidate systemu Windows 7 zostanie udostępniona 5 maja. Będą ją mogli pobrać subskrybencie TechNetu i MSDN. Na razie nie wiadomo, kiedy koncern udostępni ją wszystkim. Nieznana jest też data premiery gotowego systemu, chociaż najczęściej mówi się o październiku. Jednocześnie Ed Bott, znany dziennikarz serwisu ZDNet opublikował wpis, w którym informuje o przeprowadzeniu dokładnej analizy raportu firmy Dimensional Research. Bott zauważa, że powszechny odbiór wyników badań był błędny. Część mediów stwierdziła na jego podstawie, iż Windows 7 będzie miał, przynajmniej początkowo, takie same kłopoty z przebiciem się na rynku, jak Windows Vista. Z opinią taką Bott się nie zgadza. Jego zdaniem raport jasno wykazuje, żę Windows 7 może być najbardziej udaną premierą systemu operacyjnego w historii Microsoftu. Posługując się badaniami Dimensional Research Bott stwierdza, że 7 z łatwością pobije Windowsa XP. W ciągu 6 miesięcy po premierze do Windows XP należało około 5% rynku. Tymczasem do Windows 7 może należeć około 18%. Na pokonanie bariery 30% rynkowych udziałów system XP czekał przez około 33 miesiące. "Siódemce" może się to udać w ciągu 10 miesięcy. Zdaniem Botta po 42 miesiącach od premiery do Windows 7 będzie należało ponad 90% rynku. W takim samym czasie XP zdobył mniej niż 40%. Jeśli informacje zawarte w raporcie Dimensional Research się sprawdzą, Windows 7 czeka oszałamiający sukces. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że do podobnych wniosków dochodzi Pacific Crest Securities, bank inwestycyjny specjalizujący się w nowoczesnych technologiach. Jego przedstawiciele o plany dotyczące Windows 7 zapytali menadżerów IT z 80 firm zatrudniających ponad 1000 osób każda. Z badań wynika, że 50% takich przedsiębiorstw planuje zainstalowanie nowego OS-u najszybciej, jak to tylko możliwe. Kolejne 46% planuje przejście na Windows 7 przed końcem 2009 roku. Ponadto 55% z pytanych ma zamiar przejść na Windows 7 na już używanym sprzęcie, a nie tylko na nowych, stopniowo pojawiających się komputerach. Aż 96% badanych stwierdziło, że podoba im się Windows 7. Złą opinię o nim wyraziło tylko 4%. Jeszcze w styczniu źle o nowym OS-ie mówiło 12% respondentów.
  10. Ze względów ekologicznych świat przestawił się z benzyny ołowiowej na bezołowiową, tymczasem Dan Cziczo z Pacific Northwest National Laboratory w Richland twierdzi, że ołów ze spalin pomagał równoważyć skutki globalnego ocieplenia, uczestnicząc w tworzeniu się odbijających część promieniowania słonecznego lodowych chmur. Cziczo i zespół stworzyli w laboratorium sztuczne chmury. Chcieli w ten sposób stwierdzić, jak dobrze różne cząsteczki sprawdzają się w roli jąder kondensacji, na których osiadają kryształki lodu. Okazało się, że aż jedna trzecia kryształów lodu zawierała ołów, co oznacza, że Pb stanowi doskonały kondesator. Podobne proporcje stwierdzono w warunkach naturalnych – w próbkach pyłu mineralnego z obszaru Szwajcarii ołów także stanowił w przybliżeniu 1/3. Zgodnie z wyliczeniami Amerykanina, globalna emisja Ziemi w podczerwieni mogłaby być wyższa o 0,8 wata na metr kwadratowy, gdyby wszystkie unoszące się w atmosferze kryształki lodu zawierały ołów, a nie były czystym lodem. Naukowcy powołują się też na dane, zgodnie z którymi między 1940 a 1980 r. temperatury rosły powoli, a dopiero potem – po wycofaniu paliw ołowiowych – nastąpił gwałtowny skok efektu cieplarnianego.
  11. Prezes Google'a, Eric Schmidt zapowiedział wprowadzenie systemu mikropłatności do serwisu YouTube. Oznacza to, że nie wszystkie umieszczone w nim klipy będzie można oglądać bezpłatnie. Informację taką przekazał podczas konferencji, na której przedstawiono kwartalne wyniki Google'a. YouTube to obecnie trzecia pod względem popularności witryna w Internecie. Koszty jej utrzymania są niezwykle wysokie i nie udaje się ich pokryć z wpływów reklamowych. Niedawno jeden z analityków wyliczał, że YouTube przynosi Google'owi 470 milionów dolarów straty w ciągu roku. Ze słów Schmidta wynika, że mikropłatności nie są jedynym pomysłem na zarabianie na YouTube. Szef Google'a zapowiedział, że w przyszłości jego firma wprowadzi też inne formy zapłaty za korzystanie z serwisu, jak chociażby opłaty abonamentowe. Tymczasem ogłoszone przez Google'a wyniki finansowe pokazują, że gigant również odczuł spowolnienie gospodarcze. Kwartalne przychody zamknęły się kwotą 5,51 miliarda dolarów, a dochód netto wyniósł 1,42 miliarda. Oznacza, odpowiednio, ośmio- i sześcioprocentowy wzrost w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego. Wyniki te są jednak gorsze od wyników za ostatni kwartał 2008 roku, co oznacza pierwszy spadek w historii Google'a.
  12. Miniaturowy, napędzany bezprzewodowo robot, zdolny do kontrolowanego poruszania się w cieczach, został opracowany przez badaczy z Szwajcarskiego Federalnego Instytutu Technologii w Zurichu. Długość nanomaszyny to zaledwie 20 mikrometrów (μm). Wynalazek nazwano sztuczną wicią bakteryjną (ang. Artificial Bacterial Flagellum - ABF), gdyż swoim kształtem rzeczywiście przypomina organellum umożliwiające niektórym bakteriom poruszanie się w wodzie. Wykonano go jednak z innych materiałów - do jego produkcji wykorzystano metale stosowane zwykle w komponentach elektronicznych. Produkcja ABF rozpoczyna się od przygotowania płytki złożonej z arsenku galowo-indowego (InGaAs) nałożonego na warstwę arsenku galu (GaAs). Dzięki procesom fotolitografii oraz rytownictwa wycina się z niej fragment, z którego powstanie później korpus wici. Zanim jednak urządzenie będzie gotowe do użycia, do jednego z końców wyciętego elementu przyłączana jest główka zbudowana z mieszaniny chromu, niklu i złota. Przygotowany materiał jest odcinany od podłoża za pomocą mikromanipulatora. Po umieszczeniu w wodzie automatycznie przyjmuje on następnie swój charakterystyczny helikalny kształt. Do poruszania ABF wykorzystywane są zsynchronizowane za pomocą komputera generatory pola magnetycznego. Sterują one kierunkiem obracania się metalowej główki nanomaszyny oraz pozwalają jej na skręcanie. Możliwe jest dzięki temu precyzyjne nawigowanie urządzeniem w roztworze wodnym: Jak oceniają autorzy ABF, jego udoskonalone wersje mogą znaleźć zastosowanie w medycynie. Rzeczywiście, nietrudno wyobrazić sobie podobną nanomaszynę, która dostarcza leki do ściśle określonych miejsc w organizmie lub przeprowadza w jego wnętrzu nieskomplikowane zabiegi chirurgiczne. Science fiction? Dziś z pewnością tak, ale za kilka lat...
  13. Ponoć po spożyciu alkoholu kobiety wydają się mężczyznom bardziej atrakcyjne. Dr Vincent Egan z University of Leicester twierdzi jednak, że to mit i w rzeczywistości jest dokładnie na odwrót. Co więcej, procenty zdają się nie wpływać na męską zdolność określania wieku przedstawicielek płci pięknej (British Journal of Psychology). Naukowcy poprosili 240 bywalców barów i kawiarni w wieku od 18 do 70 lat (zarówno mężczyzn, jak i kobiety) o ocenę wieku i atrakcyjności osób uwiecznionych na fotografiach. Połowa respondentów piła alkohol, a efekty jego spożycia przyrównywano do 4-stopniowej skali: "zrelaksowany i życzliwy", "otępiały bądź rozhamowany", "hałaśliwy i nadmiernie ekspresyjny" oraz "wyraźnie pijany". Mierzono również poziom alkoholu we krwi. Na potrzeby eksperymentu niektóre zdjęcia 10 siedemnastoletnich kobiet przerobiono cyfrowo w taki sposób, by wydawały się one młodsze lub starsze (miały wyglądać na 13 bądź 20 lat). Na części dodano makijaż. Okazało się, że wszyscy wykazywali tendencję do zawyżania wieku osób ze zdjęć średnio o 3,5 roku. Alkohol zmniejszał umiejętności w zakresie oceny wieku modelek u kobiet, lecz nie u mężczyzn. Obie płci były za to "oszukiwane" przez upiększanie kosmetykami. [...] Interesującym odkryciem jest, że wszystkie osoby, które piły alkohol, uznawały wszystkie modelki ze zdjęć za mniej atrakcyjne od uczestników eksperymentu niespożywających napojów wyskokowych. Nasze studium sugeruje, że w przypadku mężczyzn nawet spożycie dużych ilości alkoholu nie wpływa na ocenę wieku partnerki, dlatego nie może stanowić usprawiedliwienia w przypadku uprawiania seksu z nieletnimi.
  14. Czy ciepłota ciała organizmów zmiennocieplnych jest całkowicie zależna od temperatury otoczenia? Niezupełnie. Okazuje się, że nawet zwierzęta tak proste jak nicienie potrafią aktywnie dostosować tempo własnego metabolizmu do ciepła pożywki, w której są hodowane. Co więcej, mogą w ten sposób kontrolować... tempo własnego starzenia. Zgodnie z uznaną powszechnie teorią, tempo metabolizmu organizmów zmiennocieplnych jest całkowicie zależne od ilości docierającego do nich ciepła i przypomina przebeg prostych reakcji chemicznych zachodzących w środowisku nieożywionym. Zwiększenie temperatury, w której żyją proste zwierzęta, powinno więc prowadzić do szybszego "zużywania się" komórek nicieni, czyli ich starzenia. Jak się jednak okazuje, zależność ta jest bardziej złożona, niż myślano. Przez wiele lat liczne badania przynosiły pozorne "dowody" na poparcie popularnej tezy. Wiadomo było na przykład, że nicienie Caenorhabditis elegans przebywające w temperaturze 25°C umierają szybciej od osobników żyjących w temperaturze 20 stopni. Okazuje się jednak, że opisywane zjawisko jest bardziej skomplikowane, niż mogłoby się wydawać. Hipotezę o całkowitej pasywności C. elegans wobec zmian temperatury obalili badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego. Odkryli oni, że receptory badające temperaturę otoczenia pozwalają tym prostym zwierzętom na aktywną reakcję na ciepłotę otoczenia. Mechanizm ten nie daje co prawda pełnej kontroli nad równowagą pomiędzy ilością ciepła zatrzymywanego przez organizm i oddawanego do otoczenia, lecz wystarcza on do regulowania tempa niektórych reakcji wchodzących w skład metabolizmu. Nicień może w ten sposób wpływać na ilość ciepła wytwarzanego przez jego ciało. Jak ustalili badacze z Kalifornii, reakcja organizmu na temperaturę otoczenia jest wyzwalana dzięki wydzielaniu sterydów. Dowiedziono tego na podstawie eksperymentów, w których nicienie modyfikowano genetycznie w taki sposób, by nie wytwarzały hormonów z tej grupy. Zakończyły się one upośledzeniem reakcji na ciepłotę pożywki, w której hodowano zwierzęta. Podobne efekty dało niszczenie receptorów ciepła. Dalsze badania wykazały, że podgrzanie pożywki prowadziło do aktywacji genu daf-9. Jego aktywność prowadzi do spowolnienia metabolizmu, dzięki czemu czas życia zwierzęcia ulega wydłużeniu. Niestety, dotychczas nie udało się zidentyfikować analogicznych mechanizmów u ludzi. Badania na myszach wykazały jednak, że jeśli "oszuka się" ich organizmy, by reagowały na normalną temperaturę otoczenia jak na temperaturę znacznie podwyższoną, starzenie zachodziło u nich znacznie wolniej. Być może pewnego dnia podobna technika zostanie dostosowana do potrzeb metabolizmu człowieka...
  15. Jaką funkcję, oprócz przechowywania materiału genetycznego, może pełnić jądro komórkowe? Zdaniem niemiecko-angielskiego zespołu badaczy, u zwierząt prowadzących nocny tryb życia pełni ono funkcję... soczewki. O odkryciu informuje prestiżowe czasopismo Cell. Swoje wnioski autorzy opierają na badaniu architektury jądra komórkowego, czyli rozłożenia różnych fragmentów nici DNA w jego wnętrzu. Materiał genetyczny nie jest bowiem jednorodny - składa się on z silnie zbitej i nieaktywnej heterochromatyny oraz z euchromatyny, czyli fragmentów DNA o znacznie niższym stopniu zagęszczenia, do których z łatwością mogą przyłączać się enzymy odpowiedzialne za ekspresję genów. W typowej niedzielącej się komórce euchromatyna zlokalizowana jest w centrum jądra komórkowego, zaś jego peryferie są zajęte przez heterochromatynę. Sytuacja wygląda jednak zupełnie inaczej w pręcikach, czyli komórkach wyspecjalizowanych w wykrywaniu światła o minimalnym natężeniu, u ssaków prowadzących nocny tryb życia. Ich DNA jest zorganizowane w sposób dokładnie odwrotny, tzn. heterochromatyna znajduje się u nich w pobliżu centrum jądra komórkowego, zaś odcinki o luźniejszej strukturze znajdują się na jego obrzeżach. Jak się okazuje, nie jest to zjawisko przypadkowe. Dzięki badaniu właściwości optycznych jąder komórkowych zauważono, że w pręcikach u zwierząt nocnych skupiają one światło, pozwalając w ten sposób na zwiększenie czułości oka. W oczywisty sposób wspomaga to widzenie w nocy, gdy ilość światła docierającego do narządu wzroku jest minimalna. Co ciekawe, badanie na myszach wykazało, iż charakterystyczna architektura jądra komórkowego nie jest widoczna od urodzenia, lecz rozwija się dopiero po kilku tygodniach życia. Wiele wskazuje także na to, że cecha ta pojawiła się w toku ewolucji co najmniej kilkakrotnie i nie jest efektem pojedynczej zmiany, "dziedziczonej" przez kolejne gatunki preferujące nocny tryb życia. Jak przyznają autorzy odkrycia, prezentowana przez nich hipoteza była z początku wyśmiewana przez kolegów. Z czasem udało się jednak udowodnić, że nietypowe rozłożenie DNA ma swój cel. Okazuje się więc, że odwaga jest prawdziwą cnotą także dla naukowców.
  16. Czy wirus HIV staje się z biegiem lat coraz bardziej zjadliwy? Naukowcy z Naval Medical Center twierdzą, że tak. Jako dowód przytaczają dane na temat zagęszczenia tzw. limfocytów CD4+ - komórek stanowiących główny cel ataku patogenu - we krwi nosicieli. Swoje wnioski naukowcy opierają na analizie danych z lat 1985-2007. Studium objęło informacje na temat 2174 osób, w których krwi stwierdzono obecność przeciwciał świadczących o zakażeniu HIV. W ciągu 6 miesięcy od momentu stwierdzenia nosicielstwa u pacjentów tych wykonano testy, których zadaniem było ustalenie liczby limfocytów CD4+ we krwi. Ich wyniki podzielono ze względu na datę wykonania na następujące okresy: 1985-1990, 1991-1995, 1996-2001 oraz 2002-2007. Średnia liczba komórek CD4+ we krwi pacjentów badanych w poszczególnych okresach wynosiła odpowiednio: 632, 553, 493 oraz 514 na mikrolitr (μl). Oprócz tego zaobserwowano stopniowy wzrost liczby osób, u których zagęszczenie limfocytów CD4+ wynosiło poniżej 350 kom./μl - odsetek ten wynosił w kolejnych okresach 12, 21, 26 oraz 25 proc. Wartość ta jest niezwykle istotna, gdyż jej przekroczenie jest uznawane za moment, w którym należy wdrożyć leczenie przeciwwirusowe. Dane o charakterze czysto statystycznym nie pozwalają, oczywiście, na jednoznaczną ocenę zjadliwości HIV. Bez wątpienia są jednak wartościową wskazówką dla epidemiologów zajmujących się tym niezwykle groźnym patogenem. Mogą one także pozwolić na rozpoczęcie szczegółowych badań, których celem byłoby poszukiwanie cech odpowiedzialnych za wzrastającą szkodliwość czynnika odpowiedzialnego za "dżumę XXI wieku", czyli AIDS.
  17. Twórcy serwisu The Pirate Bay zostali uznani winnymi przestępstwa polegającego na pomocy w masowym naruszaniu praw autorskich. Przegrali też, toczony równolegle z procesem karnym, proces cywilny. Fredrik Neij, Gottfrid Svartholm Warg, Peter Sunde Kolmisoppi i Carl Lundström zostali skazani na rok więzienia każdy - to kara za złamanie prawa. Mają też zapłacić 3,6 miliona dolarów odszkodowania koncernom muzycznym, które pozwały ich w procesie cywilnym. Koncerny domagały się ponad 14 milionów USD. Na wyroku mógł zaważyć fakt, że serwis zarabiał na reklamach. Sądu nie przekonało stwierdzenie, iż w ten sposób pokrywane są tylko koszty. Przedstawiciele przemysłu fonograficznego z zadowoleniem przyjęli wyrok. Podkreślają, że sprawiedliwości stało się zadość, a wyrok może uprzytomni niektórym, iż kradzież muzyki przynosi konkretne szkody konkretnym osobom. The Pirate Bay wyrządziło olbrzymie szkody, a wymierzona grzywna naprawia jedynie ich niewielką część. Nigdy jednak nie twierdziliśmy, że pokryje ona straty - mówił John Kennedy, przewodniczący Międzynarodowej Federacji Przemysłu Fonograficznego (IFPI). Powstało przekonanie, że piractwo jest OK i że przemysł muzyczny musi to zaakceptować. Ten werdykt to zmienia - dodaje. Prawnicy oskarżonych zapowiedzieli złożenie apelacji. To nie był proces karny, to był proces polityczny - mówił Rickard Falkvinge, który dodał, że nie należy wsadzać do więzienia ludzi tylko za to, że zapewnili infrastrukturę.
  18. Duval-Leroy, jeden z wiodących producentów szampana, zapowiada rewolucję. Tradycyjne korki zostaną zastąpione metalowymi, a konkretnie aluminiowymi. Szczegóły dotyczące projektu są trzymane w tajemnicy, wiadomo jednak, że przy otwieraniu butelki nadal będzie można usłyszeć charakterystyczny wystrzał. Korek nie z korka zadebiutuje na majowych Międzynarodowych Targach Wina w Londynie. Na początku metalowa zatyczka pojawi się w ograniczonej liczbie egzemplarzy Clos des Bouveries, dzięki czemu będzie można przetestować reakcję klientów. Przedstawiciel rodzinnej firmy wyjaśnia, jaki cel przyświecał wprowadzeniu innowacji. Okazuje się, że chodziło o wyeliminowanie przypadków zanieczyszczenia szampana przez wadliwy korek. Dzieje się tak, gdy jest on źle dopasowany do wylotu butelki i wpuszcza do wnętrza za dużo tlenu. Dla wielu osób tradycja stanowi część produktu, pozostaje więc pytanie, czy unowocześniony szampan będzie smakował im tak samo dobrze.
  19. Amerykanie prowadzą właśnie testy pierwszej praktycznej bomby HPM (high-power microwave). Tego typu broń generuje impuls elektromagnetyczny, który może zniszczyć systemy elektroniczne, unieruchomić pojazdy, wyrzutnie rakietowe, systemy łączności, nie czyniąc jednocześnie szkody ludziom czy budynkom. Amerykanom udało się skonstruować HPM takiej wielkości, że można ją umieścić w głowicy rakiety czy na pokładzie bezzałogowego samolotu. Broń mikrofalowa jest rozwijana od dziesięcioleci, jednak zawsze największy problem stanowiło zmniejszenie jej do rozmiarów umożliwiających praktyczne użycie. Częstotliwość impulsu wysyłanego przez HPM może wynosić od setek megaherców do kilkunastu gigaherców. Możliwe jest więc dostosowanie "wybuchu" do spodziewanego rezultatu. Przy niższych częstotliwościach bomba zablokuje komunikację, przy wyższych - zniszczy elektronikę. Jednak nie chodzi tylko o częstotliwość, Cała trudność polega na skupieniu energii bomby na wybranym celu. To z kolei wymaga olbrzymich energii. Dlatego też bomba zawiera opracowany przez profesora Andreasa Neubera, wielostopniowy generator o maksymalnej wydajności kilkuset megawatów. Tak potężna bomba nie będzie jednak obecnie testowana. Podczas prób zostanie użyty generator o mocy 35 MW, który zapewni impuls trwający 100-150 nanosekund w paśmie 2-6 GHz. Półtorametrowa bomba składa się z trzech głównych elementów: generatora z kompresją strumienia (FCG - flux compression generator), wirkatora (to generator mikrofal) oraz anteny, która odpowiada za emisję mikrofal. FCG to rodzaj baterii przechowującej energię chemiczną w postaci materiału wybuchowego (najczęściej C4). Materiał zamknięty jest w cylindrze i otoczony izolowanymi przewodami. Na jednym końcu cylindra umieszczono 12-woltową baterię. Prąd przechodzący przez przewody generuje pole magnetyczne. Dodatkowy cylinder otacza też przewody. Gdy dochodzi do eksplozji C4, cylinder wewnętrzny jest kierowany w stronę zewnętrznego, dochodzi do gwałtownego ściśnięcia pola magnetycznego i wygenerowania energii impulsu elektromagnetycznego. Trafia on do induktora generującego napięcie około 100 kilowoltów, z którego jest zasilany wirkator. Podobny efekt można uzyskać za pomocą innych generatorów, nie wykorzystujących materiałów wybuchowych. Jednak są ona większe. Na razie badania nad HPM znajdują się w początkowym stadium i twórcy bomby nie są w stanie przewidzieć, kiedy trafi ona na wyposażenie armii. Niewykluczone jednak, że prace nad nią przydadzą się też.... w cywilu. Firma Texas Tech, której HPM jest testowana, pracuje też nad kompaktowym generatorem Marx, który może znaleźć zastosowanie w przenośnym dziale mikrofalowym. Działo takie mogłoby trafić na wyposażenie policji i służyć do przymusowego zatrzymywania pojazdów.
  20. Tulipany przybyły do Europy, a konkretnie do Holandii, która uczyniła z nich symbol narodowy, o 500 lat wcześniej niż dotąd uważano. Pierwsze cebulki trafiły tam przez al-Andalus, czyli podbitą przez Arabów część Półwyspu Iberyjskiego (Economic Botany). Naukowcy z Uniwersytetu w Kordowie oraz Szkoły Studiów Arabskich Komitetu Badań Naukowych postanowili odtworzyć różnorodność średniowiecznej flory tego rejonu poprzez analizę wszystkich znanych tekstów andaluzyjskich agronomów. W Umdzie (Umdat al-tabib), dziele botanicznym z XI-XII w., którego autorstwo przypisuje się Abu I-Jayrowi, znajdują się wzmianki dotyczące wykorzystania tulipanów jako roślin ozdobnych. Możliwe, że za wprowadzenie tych kwiatów na Półwysep Iberyjski i zapoczątkowanie hodowli odpowiadał znany XI-wieczny ogrodnik z Toledo – Ibn Bassal. Esteban Hernández Bermejo, Expiración García i zespół odrzucają uznawaną dotychczas teorię, że tulipany trafiły do Holandii z Imperium Osmańskiego, pokonując najpierw Europę Środkową. Zamiast tego wskazują na Bizancjum i Seldżuków, którzy "zawlekli" je na Stary Kontynent przez Andaluzję. Hiszpanie spędzili 20 lat na analizowaniu tekstów andaluzyjskich botaników i agronomów. W ten sposób zdobyli sporą wiedzę na temat roślin ozdobnych, leczniczych i dzikiej flory. Istnienie datowanych na XI w. reprezentacji tulipanów w świątyniach w Konya oraz wzmianki w Umdzie sugerują, że europejski debiut kwiatów miał miejsce o ok. 500 lat wcześniej niż sądzono [...] – postuluje Hernández Bermejo. Jedna z popularnych hipotez wskazujących na osmańskie pochodzenie europejskich tulipanów głosi, że to Ogier Ghislain of Busbecq, ambasador Ferdynanda I Habsburga na dworze Sulejmana Wspaniałego, pokazał w 1554 r. kulturze Zachodu piękne kwiaty, które Turcy zwali tulipanami. Mimo że tekst Abu I-Jayra jest o kilkaset lat starszy od doniesień habsburskiego dyplomaty, dotąd nikt nie wspominał o trasie bizantyjsko-andaluzyjskiej. Bermejo i inni uważają, że stało się tak, ponieważ nie analizowano dokumentów z Hiszpanii. W podbudowaniu nowej teorii nie pomaga jednak fakt, że w podręczniku Agricultura de Jardines nadwornego ogrodnika króla Filipa II Gregoria de los Ríosa nie pojawiła się wzmianka na temat tulipanów, a sam monarcha, zawołany botanik, pisał w listach do córki o ozdobnych bulwach, lecz były nimi narcyzy, nie tulipany. Zespołowi z Kordowy udało się na szczęście dotrzeć do dokumentów, które przemawiają za jego teorią. Sto lat po Abu I-Jayrze Ibn al-'Awwam napisał encyklopedię pt. Kitab al-Filaba. Znalazły się w niej liczne cytaty z dzieł z Andaluzji i Orientu. Ibn al-'Awwam nazywał tulipany macedońskimi cebulami. Wg niego, to rodzaj żółtych narcyzów, które pochodzą z Macedonii, prowincji Aleksandrii. Ich kwiaty są żółte w środku, a różowe na zewnątrz i mają kształt sześcianów. Rosną w wilgotnych i górzystych miejscach i uprawia się je jak żółte narcyzy. Porównanie opisów z Umdy i Kitab al-Filaby, zwłaszcza dotyczących morfologii kwiatów, liści oraz korzeni, pozwoliło na stwierdzenie, że w obu przypadkach chodziło o tulipany.
  21. Kalifornijska firma CPU Tech rozpoczęła sprzedaż procesora Acalis CPU872 na rynku cywilnym. Dotychczas tego typu układy były dostępne jedynie dla wojska. Tym, co odróżnia go od innych komercyjnie dostępnych kości, jest specjalny mechanizm umożliwiający zdalne zablokowanie układu, tzw. kill switch. Tego typu mechanizmy są od pewnego czasu w użyciu. Wykorzystuje je np. armia francuska. Gdy urządzenie, wyposażone w procesor z mechanizmem kill switch wpadnie we wrogie ręce, możliwe jest wysłanie odpowiedniego kodu, który je zablokuje. Teraz, dzięki układowi Acalis CPU872, z podobnych możliwości mogą korzystać przedsiębiorstwa. W razie kradzieży komputera możliwe będzie zablokowanie maszyny, a zastosowanie tego typu kości w infrastrukturze energetycznej może np. ułatwić jej ochronę przed atakiem. Pat Hays, prezes CPU Tech. mówi, że Acalis CPU872 jest wyjątkowy nawet w swojej klasie urządzeń. Po pierwsze, nie jest zintegrowany na płycie głównej, ale z samym procesorem. Po drugie, wytwarza się go nie w tradycyjnej fabryce procesorów, ale w specjalnym zakładzie, który posiada certyfikat bezpieczeństwa Departamentu Obrony. Po trzecie w końcu, specjalny klucz bezpieczeństwa, który układ generuje i na podstawie którego daje dostęp do maszyny jedynie zaufanym źródłom, jest tworzony w sposób, który wyklucza przeprowadzenie najpopularniejszych ataków na systemy bezpieczeństwa. CPU Tech bierze udział w finansowanym przez DARPA projekcie Trust in Integrated Circuits i zdobyte w ten sposób doświadczenie firma wykorzystała do stworzenia układu, który nie jest podany na atak za pomocą inżynierii wstecznej. Wprowadzanie dodatkowych zabezpieczeń jest koniecznością. W USA i innych krajach Zachodu, granica pomiędzy sieciami cywilnymi, żywotną infrastrukturą (np. energetyczną), a sieciami wojskowymi coraz bardziej się zaciera.
  22. Odwrotnie niż u osób niepalących, u palaczy spożywanie dużych ilości warzyw i owoców zwiększa ryzyko wystąpienia nowotworu okrężnicy (American Journal for Clinical Nutrition). Naukowcy z Holenderskiego Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego i Środowiska przez 8,5 roku badali 500 tysięcy mieszkańców 10 europejskich krajów. Okazało się, że ludzie, którzy jedzą dziennie 600 gramów warzyw i owoców lub więcej, wydają się zapadać na nowotwór okrężnicy o 20-25% rzadziej od osób, które spożywają ich 220 g bądź mniej. W przypadku palaczy konsumpcja warzyw i owoców zwiększa dla odmiany ryzyko wystąpienia tej choroby. Ochrona zapewniana przez owoce i warzywa jest zatem uzależniona od zwyczajów związanych z używaniem tytoniu. Autorzy raportu twierdzą, że ich odkrycia wskazują, że substancje występujące w surowiźnie mogą nawet zwiększać karcinogenne oddziaływanie tytoniu. Po raz pierwszy, badając skutki spożywania warzyw i owoców, respondentów podzielono na palących i niepalących.
  23. Charakterystyczne dla schizofrenii objawy psychotyczne, np. urojenia, można wyeliminować za pomocą leków. Chorzy uskarżają się jednak na problemy poznawcze, w tym zaburzenia uczenia, zapamiętywania czy podejmowania decyzji. Trudno się ich pozbyć, a przez nie pacjenci nie radzą sobie w kontaktach z innymi ludźmi i nie potrafią zagrzać dłużej miejsca w żadnej pracy. Rozwiązaniem może być program komputerowy do specjalnej gimnastyki mózgu. Zespół Sophii Vinogradov z San Francisco Veterans Affairs Medical Center zbadał 32 osoby z ustabilizowaną schizofrenią. Losowo przydzielono je do dwóch grup: treningowej (22 osoby) lub kontrolnej (10). Członkowie pierwszej pracowali z oprogramowaniem firmy Posit Science, a reszta bawiła się zwykłymi grami. Zróżnicowano trudność zadań (wszystkie angażowały słuch). Zaczynano od zadania polegającego na określeniu, czy wysokość dźwięków wzrasta, czy spada. Na końcu trzeba było się zaś uporać ze zrozumieniem narracji. Dwunastu członków grupy eksperymentalnej uczestniczyło w 50-godzinnym treningu, a 10 pacjentów ukończyło dodatkowy – również 50-godzinny – kurs w zakresie kontroli poznawczej i wzrokowej. Wyniki "gimnastyki" oceniano bezpośrednio po szkoleniu i po upływie 6 miesięcy. Po pół roku wszyscy chorzy z grupy eksperymentalnej wypadali lepiej w testach oceniających m.in. pamięć, uczenie słowne i kontrolę poznawczą. Tylko osoby po 100-godzinnym szkoleniu wykazywały trwałą poprawę tempa przetwarzania informacji. Ekipa Vinogradov uzyskała ok. 2-krotnie lepsze wyniki niż autorzy wcześniejszych studiów. Być może stało się tak za sprawą intensywności treningu. Ponieważ kończył się on po 2,5 miesiąca, w tygodniu należało ćwiczyć swoje umiejętności przez 5 godzin. Na początku wystarczyło przetwarzać dane zmysłowe, a dopiero potem szlifowano wyższe procesy poznawcze. Vinogradov porównuje towarzyszące schizofrenii zaburzenia sensoryczne do słuchania źle wyregulowanego radia. Proponowane przez jej zespół oprogramowanie działa podobnie jak dostrojenie sprzętu elektronicznego za pomocą pokrętła czy guzika. Jak wyjaśnia producent, na Brain Fitness Program składa się 6 ćwiczeń. Rozpoczyna się od rozpoznawania częstotliwości, potem przychodzi czas na fonemy, sylaby, zdania i historie. Każde zadanie bierze na cel określony aspekt przetwarzania danych słuchowych i pamięci słuchowej, lecz utrwala również umiejętności doskonalone we wcześniejszych ćwiczeniach. Gimnastykujący swój mózg muszą więc zdecydować, którą z dwóch podobnych sylab właśnie usłyszeli (np. dah czy gah), dopasowywać do siebie karty dźwiękowe (to słuchowy odpowiednik znanej chyba wszystkim gry superpamięć), odtworzyć sekwencję zasłyszanych sylab, wykonać serię poleceń oraz odpowiedzieć na szereg pytań dotyczących wysłuchanej historii.
  24. Powoli świat ukryty we wnętrzu struktur komórkowych, np. jądra, staje dla techniki i naszych oczu otworem. Dzięki złotym nanoklastrom, których średnica nie przekracza 1 nanometra, będzie można obserwować proces prawidłowej replikacji DNA i wszelkie zmiany w genomie (Journal of the American Chemical Society). Do tej pory w ramach bioobrazowania naukowcy posługiwali się półprzewodnikowymi kropkami kwantowymi, których rozmiary wynoszą zazwyczaj co najmniej 3 nanometry. Wysoce fluorescencyjne złote klastry mają nad nimi jeszcze jedną przewagę – nie zawierają toksycznych metali, takich jak kadm lub ołów. Ich twórcami są chemicy z singapurskiego Instytutu Bioinżynierii i Nanotechnologii. Dzięki ulepszonym klastrom da się stwierdzić, co w jądrze komórkowym piszczy. To doskonały sposób znakowania oraz oceniania skuteczności leków czy terapii genowych. Złote nanoklastry mają obiecujące parametry, jeśli chodzi o zastosowania in vivo. Nasze materiały są mniejsze, mniej toksyczne i bardziej biokompatybilne od stosowanych dotąd nieorganicznych fluorescencyjnych kropek kwantowych. Czerwona fluorescencja nanoklastrów poprawia jakość obrazowania biomedycznego. Dzieje się tak głównie dzięki zredukowaniu fluorescencji tła i lepszej penetracji tkanek – opowiada dr Yuangang Zheng. Wbrew pozorom, synteza nanoklastrów nie jest trudna, wystarczyło "tylko" wpaść na właściwy pomysł. Powstają one podczas jednoetapowej reakcji w temperaturze ludzkiego ciała (37°C). Do stabilizowania i tworzenia rusztowania dla jonów złota w roztworze wodnym wykorzystano surowiczą albuminę wołową (ang. bovine serum albumin, BSA). Reagenty są tanie, a cały proces można uprzemysłowić. Nanoklastry są stabilne zarówno w roztworze wodnym, jak i w postaci ciała stałego, co ułatwia ich przechowywanie i rozprowadzanie. Singapurczycy twierdzą, że zainspirowała ich sama natura, a konkretnie biomineralizacja muszli i kości.
  25. Lekarze z Centrum Medycznego Uniwersytetu Rush donoszą o zakończeniu wstępnej fazy testów interesującej metody dostarczania leków przeciwnowotworowych. Opracowana technika polega na wstrzykiwaniu żelu wysyconego lekiem chemioterapeutycznym wprost do wnętrza guza przełyku. Podawanie leków bezpośrednio do wnętrza guza jest obiecującą techniką, dającą nadzieję na obniżenie toksyczności terapii przy utrzymaniu jej skuteczności. Zadanie to jest jednak podwójnie trudne, gdyż wymaga, oprócz dobrania odpowiednich leków niszczących patologiczną tkankę, opracowania nośników zapewniających uwalnianie leczniczej zawartości w ściśle określonym tempie. Terapia opracowana na Uniwersytecie Rush opiera się o wykorzystanie paklitakselu, jednego z podstawowych leków stosowanych w chemioterapii nowotworów. Substancja ta została zatopiona w biodegradowalnym żelu, wykonanym z tworzywa używanego zwykle do produkcji wchłanialnych nici chirurgicznych. Zapewnia to stopniowe uwalnianie substancji aktywnej oraz całkowite rozpuszczenie implantu po zaaplikowaniu pełnej dawki paklitakselu. Leczniczy kompleks, nazwany OncoGel, jest podawany wprost do zmienionej chorobowo ściany przełyku. Dokonuje się tego podczas standardowej endoskopii, a czas uwalniania leku wynosi około sześć tygodni. Badacze z Uniwersytetu Rush przeprowadzili niedawno pierwsze testy swojego wynalazku. Objęły one pacjentów z zaawansowanym rakiem przełyku nienadającym się do leczenia chirurgicznego. Jak wykazano w eksperymencie, aż u 70% pacjentów leczonych jednocześnie za pomocą OncoGelu oraz radioterapii zaobserwowano zmniejszenie objętości guza. Co więcej, po zakończeniu leczenia aż u 40% leczonych osób stwierdzono całkowity brak komórek nowotworowych w materiale pobranym podczas biopsji. Jeżeli kolejne fazy badań klinicznych zakończą się uzyskaniem równie pomyślnych wyników, preparat może zostać dopuszczony do powszechnego użytku. Niestety, najprawdopodobniej dojdzie do tego dopiero za kilka lat.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...