Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37652
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    249

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Dzień po wprowadzeniu w Szwecji nowych przepisów antypirackich zanotowano znaczy spadek ruchu w Sieci. Był on aż o 30% niższy niż przed wejściem w życie nowych przepisów. Ustawa IPRED nakłada na dostawców Internetu obowiązek ujawnienia numerów IP ich klientów w tych przypadkach, w których sąd uznał, że istnieją liczne dowody na nielegalne pobieranie przez nich chronionych prawem treści. Podobny efekt zauważono przed trzema laty po policyjnym nalocie na The Pirat Bay. Wówczas natężenie ruchu w szwedzkiej sieci spadło z 30 do 22 Gb/s. W dniu wejścia w życie nowych przepisów pięć wydawnictw złożyło do sądu wniosek o ujawnienie danych osoby, która rozpowszechniała nielegalne kopie audiobooków. Ofiarami pirata padli m.in. popularni autorzy kryminałów Henning Mankell, Hakan Nesser i Stieg Larsson. Wydawnictwa twierdzą, że podejrzany udostępnia ze swojego serwera około 2000 tytułów. Decyzja, która zapadnie w tej sprawie będzie precedensem, który wyznaczy zasady postępowania w podobnych przypadkach. Ciekawe, co sąd uzna za wystarczający dowód - mówi Lars Gustafsson z Międzynarodowej Federacji Przemysłu Fonograficznego (IFPI). Ocenia się, że co dziesiąty Szwed nielegalnie udostępnia i pobiera treści chronione prawem autorskim.
  2. Śmiertelna choroba chytridiomycosis, wywoływana przez grzyba Batrachochytrium dendrobatidis, dziesiątkuje płazy obu Ameryk, Australii i Afryki, a nawet doprowadza do wytrzebienia całych populacji. Na szczęście naukowcy zauważyli, że niektóre gatunki są mniej podatne na zachorowanie niż inne. Może być to światełko nadziei dla żab. Jonathan Q. Richmond - autor odkrycia - w najnowszym numerze BioScience sugeruje, że poszczególne osobniki mogą "na własną rękę" rozwinąć zdolności obronne przeciwko groźnemu grzybowi. Sądzi on, że nieuwzględnienie odporności nabytej w przewidywaniu kierunków rozprzestrzeniania się choroby stanowi ogromny błąd i naraża kolejne gatunki na zagładę. Naukowcy przeprowadzili eksperyment polegający na zainfekowaniu płazów Batrachochytrium dendrobatidis, a następnie potraktowaniu ich chloramfenikolem - silnym antybiotykiem o działaniu bakteriostatycznym, zarówno wobec bakterii Gram-dodatnich, jak i Gram-ujemnych, stosowanym w przypadkach kokluszu, tyfusu plamistego czy duru brzusznego. Okazało się, że po takim "hartowaniu" żaby były bezpieczne w przypadku kolejnego zetknięcia z zarodnikami grzyba. Na razie nie wiadomo, jak antybiotyk ma się do przedstawiciela zupełnie innego królestwa. Zagadkę zwiększonej odporności niektórych żab może wyjaśniać właśnie chloramfenikol - jedyny występujący naturalnie w organizmie związek nitrowy. Po prostu pojedyncze osobniki mogą mieć (na razie nie wiadomo dlaczego) zwiększoną jego ilość. Inne badania wskazują, że na rozwój choroby ma wpływ miejsce zarażenia zwierzęcia. Naukowcy z Ameryki Północnej dowiedli, że spośród tych, które przeżyły infekcję Batrachochytrium dendrobatidis, ponowne zakażenie lepiej przechodziły osobniki po raz pierwszy stykające się z zarodnikami grzyba w środowisku suchym, a drugi raz w mokrym, niż zarażone dwukrotnie w środowisku wodnym. Póki co jedyny skuteczny sposób walki z grzybem to wystawianie chorego osobnika na działanie temperatury powyżej 28 stopni Celsjusza, jednak takie rozwiązanie nie jest możliwe do zastosowania na szeroką skalę.
  3. Wystarczy podanie dwóch prostych białek, by wymusić na organizmie przyjęcie przeszczepu - twierdzą australijscy badacze. Opracowana przez nich metoda wzbudzania tolerancji pozwala na całkowite uniknięcie konieczności stosowania leków immunosupresyjnych. Odkrycia dokonali badacze z Garvan Institute of Medical Research. Ich pomysł opiera się na aktywacji tzw. regulatorowych limfocytów T (Treg) - komórek należących do układu odpornościowego, odpowiedzialnych głównie za hamowanie odpowiedzi immunologicznej. Dzięki zabiegowi dochodzi do wywołania trwałej tolerancji przeszczepionego organu przy nieznacznym i krótkotrwałym zaburzeniu ogólnego funkcjonowania systemu odpornościowego. Pomysł badaczy z Garvan Institute polegał na podawaniu interleukiny 2 (IL-2), jednego z białek służących jako przekaźniki informacji w układzie odpornościowym, oraz specjalnie wyselekcjonowanego przeciwciała zdolnego do aktywacji Treg. Mieszanka była podawana przez trzy dni, po czym wykonywano przeszczep tzw. wysp trzustkowych BETA, czyli skupisk komórek zdolnych do wytwarzania insuliny. Jak udowodnili badacze z australijskiego instytutu, zastosowanie ich pomysłu wystarcza do wywołania trwałej tolerancji organizmu biorcy wobec przeszczepu. Mówiąc najprościej, IL-2 jest czynnikiem wzrostu limfocytów T, tłumaczy szef zespołu pracującego nad nową techniką, prof. Jonathan Sprent. Dodaje: Mój kolega Onur Boyman odkrył, że dzięki połączeniu IL-2 z różnymi rodzajami przeciwciał można kontrolować działanie IL-2, wspomagając wzrost jednych populacji komórek T i blokując rozwój innych. W tym projekcie potrzebowaliśmy zwiększyć liczbę komórek Treg. Autorzy eksperymentu chwalą się, że ich pomysł na zwiększenie skuteczności transplantacji zakończył się niemałym sukcesem. Ponad 80% badanych myszy przyjęło przeszczep, tzn. nie wykazało żadnych objawów jego odrzucenia przez 100 dni po zabiegu (taki okres czasu uznaje się w medycynie za potrzebny dla orzeczenia, czy operacja zakończyła się sukcesem). Co więcej, część zwierząt utrzymywano przy życiu jeszcze przez 200-300 dni od ukończenia procedury. Żadne z nich nie odrzuciło obcych komórek. Obecnie planowane są kolejne eksperymenty, których zadaniem będzie ocena skuteczności opracowanej metody w wywoływaniu tolerancji wobec przeszczepiania bardziej złożonych organów, takich jak nerki czy serca. Jeżeli zakończą się one sukcesem, najprawdopodobniej dojdzie do uruchomienia pierwszych testów na ludziach. Ich powodzenie mogłoby stać się prawdziwym przełomem w światowej transplantologii.
  4. Profesor David Edwards z Uniwersytetu Harvardzkiego spełnił marzenia czekoladoholików. Opracował inhalator, który pozwala uraczyć się ulubionym smakołykiem bez ryzyka przytycia. Można wybierać z czterech smaków Le Whif: malinowego, miętowego, mango i czystej czekolady. Naukowiec wpadł na pomysł razem swoimi studentami, kiedy zastanawiali się nad sposobami (poza oczywistymi i znanymi także dzisiaj) spożywania pokarmów w przyszłości. W ciągu stuleci jedliśmy coraz mniejsze ilości w coraz krótszych odstępach czasu. Wydawało nam się, że w naturalny sposób konsumpcja zmierza w kierunku wdychania, dlatego łącząc sztukę kulinarną z naukowym podejściem do aerozoli, wcieliliśmy w życie konkluzję logicznych dociekań. Proszek o smaku czekolady znajduje się w niewielkim plastikowym cylindrze. Jego drobiny są zbyt duże, by dostać się do dróg oddechowych. Le Whif wyposażono w specjalny ustnik, który ułatwia wdychanie. Wystarczy się więc zaciągnąć, żeby usta wypełnił przyjemny smak czekolady. Ze względu na zerową zawartość kalorii, produkt nadaje się również dla osób na diecie. Mogą one ulec pokusie, nie ryzykując, że ich ambitny plan legnie w gruzach. Pojedynczy zbiorniczek ma kosztować ok. 1,5 funta i co ważne - można z niego korzystać kilkakrotnie. Pierwsze "naboje" trafią do sklepów już 29 kwietnia. Czekolada to dopiero początek – w przyszłości chcemy ujawnić inne rodzaje pokarmów – zaznacza jeden z członków ekipy Tom Hadfield. Z tego powodu z badaczami z Harvardu współpracuje znany szef kuchni Thierry Marx. Inhalator o smaku mięty miałyby uzupełnić jego dania z jagnięciny. Marx i Jérôme Bibette, specjalista ds. koloidów, obmyślali m.in. metody enkapsulacji smaków. Le Whif oraz pozostałe innowacje powstają w paryskim laboratorium Edwardsa. Czekoladowy inhalator po raz pierwszy ujrzał światło dzienne wiosną zeszłego roku. Spotkał się z tak gorącym przyjęciem, że jesienią 2008 r. powstał drugi prototyp.
  5. W jaki sposób uchronić przeszczepione komórki prekursorowe trzustki przed zniszczeniem przez układ odpornościowy? Można je umieścić w kapsułach z teflonu (politetrafluoroetylenu, PTFE), który lepiej znamy jako polimer wykorzystywany w pokryciach np. patelni. Wygląda na to, że jest to nowy, ale skuteczny sposób leczenia cukrzycy typu 1. Na ten oryginalny pomysł wpadli badacze z Burnham Institute for Medical Research oraz Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego. Podczas eksperymentów wykazano, że poddane enkapsulacji komórki prekursorowe dojrzewały, przekształcając się w funkcjonujące komórki beta wysp trzustki. Zespół udowodnił również, że w porównaniu do zabiegu polegającego na wszczepieniu dojrzałych komórek beta, posłużenie się komórkami prekursorowymi zwiększało szanse na powodzenie zabiegu. Rezultaty przewyższyły nasze oczekiwania. Myśleliśmy, że chociaż limfocyty T nie mogą przeniknąć przez powłokę z teflonu, będą się wokół niej gromadzić. Tymczasem nie odkryliśmy żadnych śladów reakcji immunologicznej, co sugeruje, że komórki prekursorowe w osłonce są niewidoczne dla układu odpornościowego – opowiada dr Pamela Itkin-Ansari. Podczas testów akademicy przeszczepili myszom zabezpieczone PTFE komórki wyspy innych gryzoni. W drugim wariancie myszom z niedoborem odporności implantowano pokryte teflonem a) dojrzałe komórki beta lub b) komórki prekursorowe. W ten sposób naukowcy chcieli zbadać żywotność i działanie jednych i drugich. Okazało się, że wykorzystanie nie w pełni zróżnicowanych komórek unipotentnych gwarantowało uzyskanie całkowicie sprawnych komórek beta. Odkrycie zespołu pozwala wyeliminować konieczność zażywania po przeszczepie leków immunosupresyjnych, a to ulga dla wielu chorych.
  6. Microsoft jest autorem prawdopodobnie najpotężniejszego... aparatu cyfrowego do fotografii lotniczej. Urządzenie UltraCamXp charakteryzuje się rozdzielczością 17,310x11,310 pikseli (196 megapikseli). Jest ono w stanie wykonywać zdjęcia steroskopowe o sandardowym odchyleniu geometrycznym wynoszącym 1 cal i przesyłać dane z prędkością 2,5 gigabitów na sekundę. Wielka rozdzielczość aparatu powoduje, że przy zdjęciach robionych z wysokości 300 metrów jeden piksel odpowiada 1,8 centymetra na powierzchni Ziemi. UltraCamXp zostanie wkrótce użyte do poprawienia jakości zdjęć umieszczanych w serwisie Live Maps. Tego typu zdjęcia, które możemy oglądać też na Google Maps, są wykonywane technikami ortofotograficznymi. Później są szczegółowo analizowane, dzięki czemu wiadomo, jakie obiekty się na nich znajdują, składane razem i umieszczane na serwerach, z których możemy je oglądać. Microsoft został producentem specjalistycznych aparatów po nabyciu austriaciej firmy Vexcel Imaging. Wcześniej koncern miał do dyspozycji 64-megapikselowe UltraCamL. Teraz, dzięki UltraCamXp będzie w stanie wykonać jeszcze bardziej dokładne zdjęcia. Nowe urządzenie wyposażone zostało w 14 procesorów, dzięki którym jest w stanie przetwarzać zdjęcia w czasie rzeczywistym. Całość waży aż 55 kilogramów. Aparatowi towarzyszą zestawy pamięci masowych o pojemności 4,2 terabajta. Każdy z nich jest w stanie przechować około 6600 nieskompresowanych zdjęć. Po zapełnieniu pamięci, możliwe jest podłączenie następnej. Microsoft ma zamiar sprzedawać swoje aparaty firmom i instytucjom specjalizującym się w ortofotografii.
  7. Choć metody wytwarzania ogniw słonecznych są coraz lepsze, inżynierowie wciąż nie radzą sobie z wieloma czynnikami utrudniającymi ich produkcję. Aby udoskonalić wytwarzane przez siebie panele, sięgają więc po naprawdę nietypowe sposoby. Najnowszym z nich jest wykorzystanie... okrzemek, czyli bardzo pospolitych glonów. Charakterystyczną cechą budowy okrzemek jest sztywna ściana komórkowa zbudowana z ditlenku krzemu (krzemionki). Mogłoby się więc wydawać, że jest to zwykły zmineralizowany pancerzyk, ale nic bardziej mylnego! Ta niepozorna struktura to w rzeczywistości miniaturowe dzieło biologicznej "inżynierii", posiadające unikalne właściwości optyczne, mogące znacząco ułatwić produkcję ogniw słonecznych. Na pomysł wykorzystania mikroorganizmów do wytwarzania ogniw wpadli naukowcy z Uniwersytetu Stanu Oregon, kierowani przez prof. Grega Rorrera. Planują oni stworzenie ogniw, w których dochodzi do "uwięzienia" fotonów światła i pochłonięcia znacznej ilości energii podczas ich odbić wewnątrz innowacyjnej struktury. Do produkcji paneli wykorzystuje się płyty szklane, które zostają umieszczone w zbiorniku wypełnionym okrzemkami. Po pewnym czasie glony osiadają na gładkiej powierzchni i przylegają do niej. Następnym etapem jest usunięcie materii organicznej (a więc wszelkich struktur komórkowych) bez naruszania krzemionkowych skorupek. Gdy jedyną pozostałością po okrzemkach jest ditlenek krzemu, płyty przenosi się do roztworu z zawieszonymi drobinami tytanu. Za pomocą specjalnego środka utlenia się go do ditlenku tytanu (TiO2), który osiada na porowatej powierzchni krzemionkowych skorupek. Pełni on funkcję półprzewodnika i działa podobnie jak w standardowych ogniwach, lecz dzięki wyjątkowemu ukształtowaniu podłoża fotony światła mogą wielokrotnie odbijać się i przetwarzać większą część własnej energii na energię elektryczną wytwarzaną przez ogniwo. Wydajność ogniwa jest wyższa od większości znanych obecnie rozwiązań. Co więcej, do jego wytwarzania nie jest wymagane stosowanie agresywnych i niebezpiecznych dla środowiska chemikaliów, koniecznych podczas produkcji standardowych ogniw słonecznych. Jak przyznaje prof. Rorrer, przemiany fizyczne zachodzące pod tytanową powierzchnią nie zostały jeszcze dokładnie poznane. Wiele wskazuje jednak na to, że sekretem skuteczności wynalazku jest wnikanie ditlenku tytanu do wnętrza porowatej struktury krzemionki. Pozwala to na przechwytywanie nie tylko tych fotonów, które odbijają się od powierzchni szklanej płyty, lecz także tych, które przeniknęły głębiej. Niestety, autorzy nowoczesnych ogniw nie poinformowali, kiedy mogłyby one trafić na rynek.
  8. Niewielki aparat do ciągłego pomiaru ciśnienia krwi został zaprezentowany przez inżynierów z MIT. Jeżeli wynalazek upowszechni się, może stać się istotnym narzędziem wspomagającym leczenie chorób układu krążenia. Pomiar ciśnienia tętniczego krwi jest jednym z podstawowych testów oceniających stan zdrowia człowieka. Jego wynik może powiedzieć wiele na temat kondycji pacjenta, lecz wykonanie pojedynczego badania dość często oznacza bardzo niewiarygodne wyniki. Rozwiązaniem tego problemu może być urządzenie opracowane na MIT, pozwalające na wykonywanie ciągłego pomiaru w czasie rzeczywistym. Zaprojektowany aparat składa się z dwóch elementów: miniaturowego zacisku mocowanego do małego palca dłoni oraz jednostki centralnej, nieco większej od pudełka zapałek, instalowanej przy nadgarstku. Całość jest na tyle mała i lekka, że noszenie jej przez cały dzień nie powinno stanowić dla pacjenta problemu. Istotną cechą urządzenia jest brak charakterystycznego rękawa, stosowanego w większości ciśnieniomierzy. Zamiast tego prototyp mierzy szybkość przepływu krwi pomiędzy dwoma sensorami zlokalizowanymi nad jednym naczyniem krwionośnym, a następnie, po skorygowaniu wyniku o dane na temat położenia dłoni, oblicza ciśnienie tętnicze. Badacze zajmujący się opracowaniem innowacyjnego ciśnieniomierza uważają, że całodobowy pomiar ciśnienia tętniczego w czasie rzeczywistym znacząco poprawi jakość nadzoru nad stanem zdrowia pacjentów. Można oczekiwać, że pozwoli to na prowadzenie dokładnego monitoringu kondycji pacjentów cierpiących nie tylko na nadciśnienie tętnicze, lecz także np. na bezdech senny. Aby ułatwić komercjalizację wynalazku, jego autorzy uruchomili firmę CardioSign. Wsparcia finansowego dla projektu udzieliła firma Sharp oraz amerykańskie instytucje: Narodowa Fundacja Nauki (NSF) i Narodowe Instytuty Zdrowia (NIH). W najbliższych miesiącach możemy się spodziewać uruchomienia pierwszych testów klinicznych, których zadaniem będzie ocena skuteczności urządzenia.
  9. Samsung ogłosił powstanie wydajnego ogniwa paliwowego dla wojska. W roku 2010 żołnierze będą mogli korzystać z ogniwa DMFC o pojemności 1800 Wh. Urządzenie o wadze 3,5 kilograma jest w stanie zasilać żołnierski ekwipunek przez trzy doby. Aby uzyskać podobne zasilanie za pomocą baterii, żołnierz musiałby zabrać ich aż 10 kilogramów. Nowe urządzenie jest ośmiokrotnie bardziej wytrzymałe i o 54% bardziej wydajne od ogniwa wcześniejszej generacji. Obecnie ogniwo Samsunga przechodzi testy w U.S. Army Communication Electronics Research and Development Engineering Center.
  10. W iluzji wodospadu przyglądanie się przez jakiś czas spadającej wodzie powoduje, że po przeniesieniu wzroku na nieruchomy obiekt widzimy jego przemieszczanie się w kierunku przeciwnym do wody. Badacze z MIT-u wykazali, że ujemny powidok pierwszego ruchu występuje nie tylko w przypadku wzroku, ale również dotyku. Co więcej, zmysły te wydają się ze sobą powiązane. Percepcja wzrokowa ruchu wywołuje zatem charakterystyczne "powidoki" ruchowe, a stymulacja dotykowa prawdziwe powidoki ujemne. Mamy zatem do czynienia z pokrywaniem się sieci neuronalnych odpowiadających za przetwarzanie tego rodzaju bodźców – uważa Christopher Moore. Na to, jak coś postrzegamy lub czujemy, może oddziaływać bodziec należący do innej modalności zmysłowej. Podczas eksperymentu 8 ochotników patrzyło na ekran komputera, po którym w górę lub w dół przesuwały się poziome pasy. Trwało to 10 sekund. W tym czasie czubek palca wskazującego prawej dłoni należało trzymać na położonym za monitorem stymulatorze. Miał on powierzchnię centymetra kwadratowego, a na jego powierzchni umieszczono 60 wibrujących bolców. Został zaprojektowany przez Qi Wanga z Georgia Institute of Technology i Vincenta Haywarda z Uniwersytetu Piotra i Marii Curie. Kiedy pasy znikały, w stymulatorze wibrował pojedynczy rząd bolców. Chociaż nic się nie zmieniało i drgał ciągle ten sam rząd "wypustek", wszyscy badani wspominali o ruchu w kierunku przeciwnym do kierunku przemieszczania się pasów. Podczas badania wpływu dotyku na wzrok sąsiadujące ze sobą rzędy bolców wibrowały w szybkich cyklach, naśladując przesuwanie się przedmiotów po opuszkach palców. Po 10 sekundach takiego masażu na ekranie wyświetlano statyczny układ poziomych pasów. I znów ludziom wydawało się, że pasy przesuwają się w kierunku przeciwnym niż bolce stymulujące skórę. Jak wyjaśnia Talia Konkle, kiedyś sądzono, że powidoki stanowią przejaw zmęczenia neuronów, tymczasem one nie są zmęczone, ale starają się na bieżąco przystosowywać mózg do zmieniającego się czuciowo otoczenia. Ostatnio wykazano, że pole V5 kory wzrokowej, obszar odpowiadający za ogólne postrzeganie ruchu w polu widzenia oraz jego kierunku, może także analizować ruch wykrywany za pomocą dotyku. Zespół Moore'a zamierza sprawdzić, czy tak jest rzeczywiście.
  11. Georg Friedrich Händel cierpiał na zaburzenia odżywiania (notorycznie się przejadał), miał też problemy z alkoholem. Skutkiem tego było, wg Davida Huntera z University of Texas, zatrucie ołowiem. To dlatego, zanim umarł w wieku 74 lat, kompozytor przez dwie dekady podupadał na zdrowiu: stracił wzrok, niewyraźnie mówił oraz borykał się z dną moczanową i atakami paraliżu. Choć niewiele wiemy o życiu prywatnym muzyka, można wyciągnąć pewne wnioski z relacji współczesnych oraz wyglądu osoby uwiecznionej na portretach. Zdobyte w ten sposób dowody potwierdzają teorię zatrucia ołowiem w 1737 roku, kiedy to Händel czasowo stracił władzę w prawej ręce, co przedtem przypisywano udarowi. Szukając ratunku, Niemiec udał się do Akwizgranu, gdzie zażywał kąpieli w ciepłych źródłach siarkowych. Kiedy okazało się, że właśnie dzięki nim cudownie ozdrowiał, dr Hunter stał się podejrzliwy. Ponad dwa wieki temu takimi metodami leczono bowiem zatrucia ołowiem. Potem, niestety, ataki się powtarzały, aż 13 kwietnia 1759 r. kompozytor oznajmił, że nie zamierza więcej przyjmować gości. Umarł rankiem następnego dnia. W czasach Händla tylko garstka lekarzy miała świadomość niebezpieczeństw związanych z zatruciem ołowiem. Uważano jednak, że narażeni są przedstawiciele fachów mających z nim bezpośrednią styczność: wytwórcy cydru (których prasy były często pokryte Pb) czy dekarze. Nikt nie pomyślał, że pierwiastek znajduje się również w winie, piwie, cydrze, dżinie, wodzie oraz pokarmach. A muzyk przez długi czas od nich nie stronił... Jego utwory były bez wątpienia majstersztykiem, lecz mało kto potrafił zaakceptować żarłoczność i opilstwo Georga Friedricha. Händel miał obsesję na punkcie jedzenia. Możliwe, że zwyczaje dotyczące odżywiania zmieniły nawet rodzaj komponowanej muzyki. Po 1737 r. artysta porzucił operę i zwrócił się ku oratoriom. Utwory miały też inny nastrój: stały się bardziej ponure i medytacyjne.
  12. Marc Tremblay, który przed zaledwie tygodniem opuścił firmę Sun Microsystems, zostanie zatrudniony w Microsofcie. Zmagający się z kłopotami Sun stracił jednego ze swoich najważniejszych inżynierów, a koncern z Redmond zyska świetnego specjalistę od mikroprocesorów. Tremblay pracował w Sunie przez 18 lat. Był jednym z najważniejszych architektów procesorów SPARC i głównym technologiem wydziału odpowiedzialnego za rozwój mikroelektroniki. Wiadomo, że Tremblay dołączy do microsoftowej grupy Strategic Software/Silicon Architectures. Na razie nie wiadomo, co będzie należało do jego obowiązków. Można się jednak domyślać, że Tremblay przysłuży się zarówno rozwojowi Xboksa, gdzie będzie mógł doradzać na temat konfiguracji sprzętowej przyszłych wersji konsoli, jak i Windows. Trzeba bowiem brać pod uwagę fakt, iż już obecnie procesory dwu- i czterordzeniowe stają się standardem. Kolejne edycje microsoftowego OS-a będą musiały wykorzystywać możliwości układów składających się z jeszcze większej liczby rdzeni. Warto tutaj przypomnieć, że od pewnego czasu Microsoft stara się ściągać do siebie najlepszych specjalistów. Przed miesiącem informowaliśmy, że pracownikiem koncernu zostanie Sam Ruby, a prasa doniosła niedawno, iż podobną propozycję otrzymał profesor Uniwersytetu Harvarda Jonathan Shapiro, jeden z twórców języka BitC i mikrojądra Coyotos.
  13. Niemieckie Federalne Ministerstwo Ekonomii i Technologii nałożyło na Microsoft grzywnę w wysokości 11,9 miliona dolarów. Koncern został ukarany za ustalanie z dystrybutorem ceny pakietu Office Home and Student 2007. Przedstawiciele Microsoftu spotkali się z dystrybutorem co najmniej dwukrotnie i ustalili cenę pakietu. Niemieckie prawo mówi, że firmy mają prawo dyskutować o cenie swoich produktów z dystrybutorami, jednak rozmowy takie nie mogą prowadzić do skoordynowanych działań, w których wytwórca ustala cenę z dystrybutorem i wspólnie decydują o przyszłej polityce cenowej dystrybutora. Ministerstwo uznało, że podczas rozmów pomiędzy Microsoftem a jego partnerem doszło do przekroczenia dozwolonej prawem granicy. Amerykański koncern poinformował, że nie zgadza się z oskarżeniami ministerstwa, jednak zapłaci karę, gdyż nie chce wdawać się w spór prawny.
  14. Profesor Zhong Lin Wang z Georgia Institute of Technology jest autorem pierwszego hybrydowego nanogeneratora energii elektrycznej. Dotychczas nanogeneratory potrafiły pozyskiwać energię jednego tylko rodzaju. Urządzenie Wanga wytwarza energię elektryczną zarówno z energii słonecznej jak i kinetycznej. Może więc ono w przyszłości posłużyć do stworzenia generatorów zasilających np. samoloty. Z jednej strony mogłyby bowiem wykorzystywać Słońce, a z drugiej - drgania silnika maszyny. Niewykluczone, że pewnego dnia nanogeneratory zastąpią baterie w urządzeniach wszczepianych w ludzkie ciało, są bowiem w stanie produkować energię z ciepła ciała, przepływu krwi czy ruchu idącej osoby z rozrusznikiem serca. Nanogeneratory są mniej wydajne niż baterie słoneczne jednak, jak zauważa Lin Wang, Słońce nie zawsze jest dostępne, a więc istnieje pole do popisu dla hybrydowych systemów produkujących energię elektryczną. Zhang Lin Wang we współpracy z Xudong Wangiem z University of Wisconsin-Madison połączyli dwie techniki, w których wykorzystuje się warstwy krzemowego podłoża i nanokable z tlenku cynku. Ich urządzenie to ogniwo słoneczne pokryte nanokablami. Pod nim znajduje się właściwy nanogenerator. Nanokable to urządzenia piezoelektryczne, produkujące energię z ruchu. Jednocześnie jednak zwiększają one absorpcję światła słonecznego przez ogniwo. Zarówno ogniwo jak i nanogenerator są połączone z krzemowym podłożem. Działa ono jak anoda dla ogniwa słonecznego i katoda dla nanogeneratora. Prototypowe urządzenie jest w stanie wygenerować 0,6 wolta napięcia z ogniwa słonecznego i 10 miliwoltów z piezoelektrycznych nanokabli. Uczeni mówią, że wydajność urządzenia można łatwo zwiększać dodając kolejne nanogeneratory. Po raz pierwszy hybrydowe nanogeneratory Wanga zostaną zastosowane prawdopodobnie w amerykańskim lotnictwie wojskowym. Siły zbrojne niedawno ogłosiły konkurs na opracowanie hybrydowych urządzeń pozyskujących energię. Charles Lieber, profesor chemii z Uniwersytetu Harvarda nazwał urządzenie Wanga "kreatywnym". Ma nadzieję, że zachęci ono innych specjalistów do badań nad hybrydowymi systemami produkcji energii.
  15. Projektanci pracujący dla brytyjskiego dystrybutora odzieży, kosmetyków czy wyposażenia domów Debenhams wpadli na pomysł garnituru dla kobiet, który powstaje w całości z poddanych recyklingowi plastikowych butelek. Marynarka kosztuje 35, a spodnie 20 funtów, wydatek nie jest więc duży. Butelki są myte, usuwa się z nich etykiety, a następnie rozdrabnia. Plastikową sieczkę topi się, a po rafinacji z tak uzyskanego materiału przędzie się miękką, lecz wyjątkowo wytrzymałą tkaninę poliestrową. Każde spodnium powstaje z ok. 50 zużytych butelek. Cały proces zajmuje rok. Jeśli ekologiczny strój przypadnie do gustu damskiej klienteli, powstanie podobna linia garderoby dla mężczyzn. Debenhams chwali się, że taki garnitur to oszczędność energii oraz metoda na zmniejszenie emisji dwutlenku węgla. Butelki nie zostaną przecież spalone na wysypisku...
  16. Microsoft Research z Cambridge przygotował, na zlecenie Association for Computing Machinery, raport na temat rynkowych trendów instalowania dysków SSD w serwerach. Wynika z niego, że stosowanie tego typu rozwiązań jest w chwili obecnej zupełnie nieopłacalne. W swojej analizie eksperci skupili się na szczegółowym zbadaniu sposobu pracy dysków SSD tam, gdzie już zostały zastosowane. Przeanalizowali instalacje w których SSD całkowicie zastąpiły HDD, jak też i takie, gdzie SSD są wykorzystywane jako pośrednik pomiędzy HDD a pamięcią RAM. Z ich badań wynika, że zastosowanie SSD jest nieopłacalne ze względu na wysoką cenę urządzeń i ich niską pojemność. Powoduje to, że cena gigabajta jest znacznie wyższa niż w przypadku HDD. Oszczędności energii czy większa szybkość pracy uzyskiwane dzięki SSD są całkowicie pochłaniane przez wyższy koszt zakupu dysków. Zdaniem Microsoftu, pojemność SSD na każdego dolara wydanego na zakup dysku musi wzrosnąć, w zależności od zastosowania, od 3 do 3000 razy, by urządzenia te mogły wyprzeć tradycyjne dyski twarde w zastosowaniach serwerowych. Jedynym obszarem, w którym sprawdzają się dyski SSD jest, według Microsoftu, pełnienie roli pamięci podręcznej i pośrednika pomiędzy HDD a RAM. Jednak i tutaj korzyści występują dość rzadko, gdyż dzieje się tak w przypadku około 10-20% zastosowań.
  17. Amerykański kontrwywiad alarmuje, że zagraniczni szpiedzy od lat penetrują sieci energetyczne i instalują w nich szkodliwe oprogramowanie. O działalność taką podejrzewane są Rosja i Chiny. Oficerowie podkreślają, że o ile obecnie Stanom Zjednoczonym nie grozi żadne niebezpieczeństwo, to w przypadku konfliktu zbrojnego wróg może uaktywnić szkodliwe oprogramowanie i poważnie zakłócić pracę systemów energetycznych. Ze zdaniem kontrwywiadu zgadza się Greg Hoglund z firmy HBGary specjalizującej się w ocenie ryzyka. Podkreśla, że nie cały szkodliwy kod ma bezpośrednio zaszkodzić sieciom. Jego spora część ma za zadanie badania sieci energetycznej i tworzenie jej szczegółowej topografii, co może przydać się do jej sparaliżowania. Eksperci zauważają, że w miarę rozwoju technologicznego, sieć energetyczna jest coraz bardziej narażona na ataki. Jej systemy informatyczne są bowiem coraz mocnej połączone z systemami różnych przedsiębiorstw, a te z kolei mają połączenie z Internetem.
  18. Mózg dorosłej osoby odkodowuje ułamki automatycznie, bez udziału świadomości. Okazuje się, że w bruździe śródciemieniowej i korze przedczołowej, które uczestniczą w przetwarzaniu liczb całkowitych, istnieją też neurony wyspecjalizowane w reagowaniu na określone liczby ułamkowe (The Journal of Neuroscience). Fakt, że ułamki są przez dorosłych rozumiane intuicyjnie, może pomóc w opracowaniu nowych metod nauczania matematyki. Komentując wyniki uzyskane przez zespół z Uniwersytetu w Tybindze, dr Daniel Ansari z Uniwersytetu Zachodniego Ontario podkreśla, że jak widać, dzieci nie muszą przejść zmiany jakościowej, by zrozumieć ułamki i zacząć się nimi posługiwać w wyliczeniach. Zamiast tego wydaje się, że ułamki bazują na systemie wykorzystywanym przez mózg do reprezentacji podstawowych wielkości numerycznych. Autorzy studium, Simon Jacob i Andreas Nieder, skanowali mózgi dorosłych ochotników, gdy ci przyglądali się ułamkom wyświetlanym na ekranie. Niemcy posłużyli się funkcjonalnym rezonansem adaptacyjnym (ang. functional MRI adaptation, fMRIa). W ten sposób mogli sprawdzić, które części mózgu przyzwyczajają się do powtarzanych w szybkim tempie raz za razem ułamków. Okazało się, że przy takim schemacie postępowania ułamki lokujące się w pobliżu 1/6 zmniejszały aktywność kory przedczołowej i bruzdy śródciemieniowej. Im jednak bardziej wartość ułamka odbiegała od 1/6, tym aktywność neuronów bruzdy stawała się silniejsza. Szybka prezentacja bodźca oraz niewielkie zmiany wartości ułamków upewniły badaczy, że ludzie reagują na nie bezpośrednio i nie wyliczają ich wartości (w takich warunkach byłoby to bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe). Na ułamki o różnej wartości reagują odmienne grupy komórek. O dziwo uaktywniają się one bez względu na formę zapisu: liczbową (1/4) bądź słowną (jedna czwarta). W przyszłości naukowcy zamierzają sprawdzić, czy dzieci przetwarzają ułamki jak dorośli, czy też ci drudzy nauczyli się po prostu, jak się nimi posługiwać.
  19. Epidemiolog David Van Sickle z University of Wisconsin-Madison obmyślił ciekawy sposób na śledzenie czynników środowiskowych wyzwalających ataki astmy – zamontowanie w inhalatorze odbiornika GPS, który wysyła informacje o swoim położeniu po zaaplikowaniu dawki leku. Naukowiec wstępnie przetestował użyteczność rozwiązania, angażując do współpracy 4 chorych studentów. Dzięki uzyskanym wynikom zdobył fundusze (musiały być zatem zachęcające) i właśnie rozpoczyna program pilotażowy w Madison. Tym razem obejmie on 40 osób. Na razie zgłosiło się 19 ochotników. Na szczęście odbiorniki GPS są już teraz zminiaturyzowane i lekkie jak piórko. Uspokoiło to Van Sickle'a, który obawiał się, że same gabaryty urządzenia będą wywoływać u astmatyków napady duszności. Epidemiologowi marzy się, by w przyszłości GPS znalazł się w tysiącach inhalatorów, co pozwoliłoby na zgromadzenie wielu ważnych danych. W dodatku sami chorzy mogliby lepiej zrozumieć, co i gdzie wywołuje ich objawy. Dla przykładu Van Sickle opowiada o pacjencie, który miał ataki duszności wyłącznie w biurze, nigdy w domu, lecz przed eksperymentem nie przeszło mu nawet przez myśl, że jego przypadłość ma związek z czynnikami charakterystycznymi dla miejsca pracy.
  20. Brenden Adams jest najwyższym nastolatkiem na świecie. Ma zaledwie 13 lat i mierzy ponad 224 cm. Tuż po urodzeniu wyglądał jak przeciętne dziecko, lecz w ciągu 12 miesięcy osiągnął gabaryty 3-latka. Gdy skończył 8 lat, dorównywał wzrostem dorosłemu. Chłopiec, który mieszka w Ellensburgu w USA, nie choruje na nowotwór przysadki, a lekarze długo nie znali przyczyny jego nadmiernego wzrostu. Wreszcie odkryli, że tkwi ona w genach. Ponieważ dalszy wzrost zagrażał śmiercią, proces musiano jakoś zahamować albo chociaż przyhamować. Na szczęście wszystko się udało (zastosowano uruchamiające proces dojrzewania zastrzyki z testosteronu) i w zeszłym roku Brenden wydłużył się tylko o 1 cal (czyli 2,54 cm). Jak łatwo się domyślić, życie tak wysokiej osoby nie jest łatwe. Przejście przez drzwi wymaga skurczenia w sobie, a siedzenie w ławce karkołomnego przechylania, gdyż kolana nie mieszczą się pod blatem. W SUV-ie matki chłopak lokuje się dopiero w 3. rzędzie siedzeń i wyciąga nogi ponad złożonymi fotelami drugiego rzędu. Matka Brendena, Debbie, opowiada, że jej dziecko jest jedyne w swoim rodzaju i tym razem twierdzenie to nie jest wyłącznie wynikiem rodzicielskiej miłości. Nastolatkiem opiekuje się cały zespół lekarzy. Dbają oni o jego gigantyczne stawy, walczą z tłuszczakami i wyrywają ponadnormatywne zęby. W zeszłym roku usunęli ich aż 12. Rodzice po raz pierwszy zauważyli, że chłopiec rośnie zbyt szybko podczas kontrolnej wizyty u pediatry w drugim miesiącu życia. Po kolejnych dwóch miesiącach podejrzenia się potwierdziły, gdyż Brenden miał już wszystkie zęby. Dr Melissa Parisi, genetyk ze Szpitala Dziecięcego w Seattle, opowiada, że w wyjaśnieniu zagadki ciągłego i szybkiego wzrostu chłopca bardzo pomogli hematolodzy i onkolodzy. Dzięki nim odkryto, że występuje u niego inwersja 12. chromosomu. Jeden z chromosomów z tej pary uległ przerwaniu, a wolna końcówka przyłączyła się w niewłaściwym miejscu, zaburzając pracę genu kontrolującego wzrost. Wydaje się, że Adams jest jedyną osobą na świecie z tego typu przypadłością.
  21. Rekiny wielorybie (Rhincodon typus), największe ryby żyjące obecnie na świecie, wykazują zaskakująco niską różnorodność genetyczną - twierdzą badacze z Uniwersytetu Illinois w Chicago. Zdaniem autorów świadczy to o migracji zwierząt, która może utrudnić ich ochronę. Swoje przypuszczenia naukowcy opierają na analizie próbek DNA pobranych od 68 rekinów wielorybich zamieszkujących 11 stanowisk w wodach Oceanu Indyjskiego, Pacyfiku oraz Morza Karaibskiego. Stopień ich podobieństwa był tak wysoki, że jedynym wytłumaczeniem tego zjawiska mogła być migracja zwierząt pomiędzy poszczególnymi obszarami. Nasze dane wskazują, że rekiny wielorybie znajdowany w różnych oceanach są dość podobne pod względem genetycznym, co oznacza, że przenoszą się one z miejsca na miejsce i krzyżują z osobnikami z innych populacji, ocenia prof. Jennifer Schmidt, główna autorka badania. Odkrycie dokonane przez jej zespół jest bardzo istotne, ponieważ dotychczas nie wiedziano zbyt wiele na temat życia tych morskich gigantów. Badanie rekinów wielorybich jest istotne ze względu na ich ochronę. Gatunek ten jest klasyfikowany jako zagrożony wyginięciem, głównie ze względu na masowe połowy (ich mięso oraz płetwy są cenionymi przysmakami i jednocześnie trofeami dla rybaków) oraz niezwykle długi cykl rozwojowy. Typowy osobnik R. typus osiąga dojrzałość płciową dopiero w wieku 25 lat, przez co utrzymanie ciągłości tego gatunku jest wymagającym zadaniem. Masowa migracja rekinów wielorybich może, niestety, utrudnić podejmowanie działań na rzecz ochrony tego gatunku. Dzieje się tak, ponieważ nie wszystkie kraje objęły obszary występowania tych zwierząt należytą ochroną. Jeśli doda się do tego fakt, że dokładne trasy podróży tych ogromnych ryb są obecnie nieznane, działania zabezpieczające ich dobrobyt stają się niezwykle skomplikowane. O swoim odkryciu badacze z Uniwersytetu Illinois informują na łamach czasopisma PLoS One.
  22. Brytyjscy badacze zidentyfikowali gen, którego mutacja może samodzielnie wywołać rozwój czerniaka złośliwego. Odkrycie może doprowadzić do rozwoju rozwiązań utrudniających rozwój tego nowotworu lub wspomagających jego leczenie. Niebezpieczną sekwencję DNA "namierzono" podczas badań na hodowlach mysich melanocytów, czyli komórek barwnikowych skóry (to z nich rozwija się czerniak, czyli melanoma). Analizujący ją naukowcy, pracujący w Brytyjskim Instytucie Badań nad Rakiem, zaobserwowali, że wystarczy pojedyncza mutacja w genie noszącym nazwę Braf, by 70% myszy będących jej nosicielami wykształcało złośliwą odmianę czerniaka. Aby doszło do rozwoju nowotworu, wystarczy drobna zmiana informacji zapisanej w DNA, wywołująca zamianę jednego z aminokwasów w cząsteczce białka kodowanej przez Braf. Jak wykazały dalsze badania, wpływ mutacji jest tak silny, że rozwój choroby staje się praktycznie niezależny od działania innego białka, zwanego p16, uznawanego za jeden z kluczowych regulatorów tempa podziałów komórkowych. Mutacje w genie Braf już od pewnego czasu były kojarzone z występowaniem czerniaka, lecz dotychczas nie było jasne, czy uszkodzenie DNA jest przyczyną choroby czy jej skutkiem. Teraz, dzięki modyfikacji genetycznej komórek hodowanych w laboratorium i wszczepianiu ich do organizmów myszy, jednoznacznie wykazano istotną rolę Braf w powstawaniu choroby. Brytyjscy badacze wyrazili nadzieję, że pełne zrozumienie funkcji Braf pozwoli na opracowanie nowych metod leczenia czerniaka skóry. Choroba ta, choć jest stosunkowo rzadką formą nowotworu skóry, odpowiada za wyjątkowo wysoką liczbę zgonów. Wykryta wcześnie zmiana jest łatwa do usunięcia podczas prostego zabiegu chirurgicznego, lecz zaniedbanie leczenia kończy się przeważnie błyskawicznym powstaniem przerzutów, co wiąże się z niskim prawdopodobieństwem przeżycia. Najistotniejszą przyczyną czerniaka oraz innych nowotworów skóry jest nadmierna ekspozycja skóry na światło ultrafioletowe, mogące uszkadzać DNA naszych komórek. Warto o tym pamiętać podczas nadchodzącego lata.
  23. Handel wymienny to nie tylko domena ludzi. Naukowcy z Instytutu Maksa Plancka zauważyli, że szympansy, które zdobytym na polowaniu mięsem dzielą się z samicami, dwukrotnie częściej odbywają stosunki seksualne, niż samce pozostawiające dla siebie całe mięso. Zachowanie takie zauważono w lesie Tai na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Cristina Gomes i jej koledzy obserwowali zwierzęta podczas polowań, a następnie liczyli liczbę stosunków. "Dzięki dzieleniu się z samicami, samce zwiększały częstotliwość stosunków seksualnych, a samice zyskiwały dodatkowe kalorie. Zadziwiające jest to, że jeśli samiec dzielił się z konkretną samicą, liczba stosunków zwiększała się dwukrotnie, a więc rosła możliwość zapłodnienia" - mówi Gomes. Co więcej, zaobserwowano, że taka zależność jest bardzo silna. Samiec może dać samicy mięso jednego dnia, ale do stosunku dochodzi dzień czy dwa później. Samce nie oczekują nagrody natychmiast. Wchodzą w bardziej długotrwałe relacje z samicami. Odkrycie Gomes może rzucić nieco światła na ewolucję naszego gatunku. Pokazuje bowiem, że sprawniejsi myśliwi mają większe szanse reprodukcyjne oraz że naczelne wchodzą w długotrwałe relacje pomiędzy poszczególnymi osobnikami.
  24. Z przygotowanego przez Microsoft raportu pt.: Europe logs on: Internet trends of today and tomorrow dowiadujemy się, że od czerwca 2010 roku Europejczycy będą więcej czasu spędzali w Sieci niż przed ekranami telewizorów. Na podstawie analizy zachowań Microsoft twierdzi, że w połowie przyszłego roku mieszkańcy Starego Kontynentu będą spędzali w Sieci 14,2 godziny, a przed telewizorem - 11,5 godziny. Motorem wzrostu popularności Sieci ma być rozwój połączeń szerokopasmowych. W przyszłości przewaga Internetu będzie się powiększała, gdyż rozwój sprzętu i oprogramowania umożliwi lepszą integrację urządzeń domowych oraz łatwe przesyłanie sygnałów pomiędzy nimi. Jeffry Cole z University of Southern California, zwraca uwagę na dokonującą się właśnie zmianę roli telewizji. Jeszcze niedawno odbiornik telewizyjny był ważnym nowoczesnym urządzeniem. Był też najważniejszym "oknem na świat". Obecnie informacje o świecie coraz częściej czerpiemy z Sieci. I o ile sama telewizja może dzięki Internetowi zyskiwać na znaczeniu, to odbiornik telewizyjny znaczenie to traci.
  25. Mimo rozwoju technik śledczych bazujących na DNA, nadal bardzo ważną rolę odgrywają odciski palców. Wygląda jednak na to, że trzeba będzie opracować nowe podejście do plastikowych butelek z recyklingu, ponieważ mimo podobieństw w wyglądzie, bardzo różnią się pod względem fizycznym i chemicznym od produktów, które zastępują. Od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku wydział badań naukowych brytyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych prowadzi program zbierania danych na temat odcisków palców i śladów stóp. Dzięki temu powstał podręcznik dla specjalistów na całym świecie, precyzujący jak najlepiej zbierać dowody z porowatych i gładkich powierzchni oraz do pomocy jakich związków chemicznych się uciekać. Vaughn Sears, menedżer projektu, opowiada, że jego zespół zauważył, że profil rynku plastików zmienia się od jakichś 2-3 lat, a prawdopodobnym powodem jest wzrastający udział opakowań z odzysku. Dotychczasowe metody zbierania śladów przestają się sprawdzać w takich przypadkach. Konieczne staje się więc opracowanie nowych. Przed nastaniem trendu ekologicznego plastiki wytwarzano z polimerów i kopolimerów, których łańcuchy zawierały jeden, góra dwa rodzaje merów. Teraz ich skład i budowa stały się mniej przewidywalne, nawet w przypadku produktów o niewielkiej domieszce materiału z recyklingu. Na szczęście naukowcy już rozpracowują problem i w ciągu 6 miesięcy powinni go rozwiązać.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...