-
Liczba zawartości
37652 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
249
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Nauka od dawna interesuje się wzajemnymi oddziaływaniami emocji i tożsamości, w tym tożsamości kulturowej. Wydawałoby się, że ta ostatnia jest odporna na wpływy zewnętrzne, w końcu przekazywanie z pokolenia na pokolenie mocno zakorzeniło ją w świadomości kolektywnej. Jednak nic bardziej mylnego... Amerykańscy psycholodzy z kilku jednostek badawczych postanowili przeprowadzić kilka eksperymentów. Wzięli w nich udział studenci pochodzący z różnych krajów. Chodziło o to, by część ochotników przynależała do kręgu kultury zachodniej, gdzie ceni się niezależność i indywidualizm, a część do kultur Wschodu, wynoszących ponad wszystko grupę i harmonię. W jednym z wariantów eksperymentu wolontariusze słuchali na stereo optymistycznego utworu Mozarta, co miało poprawić im nastrój, lub ponurego Rachmaninowa, co oczywiście, prowadziło do jego pogorszenia. W wariancie drugim badani trzymali w ustach ołówki. Niektórzy mieli to robić za pomocą zębów, co uaktywniało mięśnie biorące w uśmiechu, a inni wargami, dlatego przybierali smutny wyraz twarzy. Potem wszystkich testowano pod kątem siły cenionych wartości. Najpierw ochotnikom dawano do wyboru 5 ołówków: cztery niebieskie i jeden czerwony. By pozostać w zgodzie z wytycznymi kultury, Azjaci decydują się zazwyczaj na ołówek niebieski (część większości, grupy), a Europejczycy na czerwony (jedyny w swoim rodzaju). Potem należało napisać 20 zdań na zadany temat "Kim jestem". Psycholodzy analizowali listę odpowiedzi, dzięki czemu mogli stwierdzić, co wiodło prym: wartości kolektywne czy indywidualistyczne. Dobre samopoczucie skłaniało zarówno Azjatów, jak i Europejczyków do poznawania oraz badania wartości niezgodnych z normami kulturowymi. Wszyscy stawali się śmielsi i byli bardziej skłonni przełamywać kulturowe stereotypy. Dlatego też mieszkańcy Wschodu zachowywali się bardziej niezależnie niż zwykle, a obywatele Zachodu w większym stopniu kooperowali. Zły nastrój działał dokładnie na odwrót. Wzmacniał tradycyjne wartości i powstrzymywał przed myśleniem o reszcie świata. Wg psychologów, pozytywne emocje stanowią sygnał, że można się bezpiecznie oddalić od własnej wizji świata i spojrzeć na rzeczywistość z perspektywy kogoś innego. Negatywne emocje to z kolei komunikat, że czas zacieśnić szyki i obstawać przy czymś znanym, wypróbowanym i prawdziwym. Jak widać, ja nie musi być czymś tak odpornym na zmiany, jak dotąd sądzono. Jest to raczej twór dynamiczny, tworzony ciągle na nowo w oparciu o czyjąś sytuację, dziedzictwo i nastrój.
- 2 odpowiedzi
-
- negatywne
- emocje pozytywne
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Po zbadaniu tysięcy odmian jabłoni naukowcy stwierdzili, że jesienne czerwone liście komunikują owadom, że dysponują bronią chemiczną. Jaskrawe kolory byłyby zatem barwami wojennymi, związanymi z walką drzew ze szkodnikami. Zmarły w 2000 roku brytyjski biolog ewolucyjny William Hamilton twierdził, że czerwień liści to wyraźny komunikat: "Jestem zdrowym drzewem, które dysponuje wystarczającymi nakładami energii, by wytworzyć nowe barwniki, w dodatku trujące". Mowa, oczywiście, o antocyjanach. Wg innych naukowców, pigmenty te chronią rośliny przed szkodliwym działaniem słońca w czasie, gdy rozkładają się chloroplasty. Hamilton nie zgadzał się jednak z tą teorią, podkreślając, że nie pozwala ona wyjaśnić, czemu niektóre drzewa zawsze pokrywają się pięknymi barwami jesieni, a inne nie. By odpowiedzieć na to pytanie, Marco Archetti z Uniwersytetu Harvarda porównał ze sobą dzikie odmiany jabłoni, które ewoluowały w obecności owadów, z gatunkami hodowlanymi, mającymi dawać duże i słodkie owoce (nie są one odporne na działania insektów). Jeśli weźmiemy gatunek z jesiennymi kolorami i pozwolimy mu ewoluować bez kontaktu z owadami, populacja przestanie się pokrywać czerwienią – dowodzi Archetti. Zespół biologów odkrył, że w Wielkiej Brytanii (w Brogdale) czerwone liście występują tylko u 2,8% spośród 2170 udomowionych odmian. W Azji Środkowej, gdzie jabłonie pojawiły się po raz pierwszy, jesień odciska swoje barwne piętno aż na 62% dzikich drzew i na 2/5 odmian hodowlanych. Utrata płomiennego zabarwienia nie miałaby sensu, gdyby w grę wchodziła ochrona biochemii liści. Jeśli jednak ogrodnicy dobieraliby odmiany cenione ze względu na inne cechy, wszystkie elementy układanki zaczęłyby się splatać w spójną całość. Archetti zauważył również, że mszyce (Aphidodea), popularne szkodniki jabłoni, unikają w sadach drzew z czerwonymi liśćmi. Kiedy naukowiec przenosił późną wiosną owady na drzewa innego sadu, rośliny, których liście zaczerwieniły się jesienią, okazały się dla nich dużo bardziej niegościnne niż te, które pozostawały wtedy zielone lub były żółte. Larwy żerujące na tych pierwszych rzadziej osiągały dorosłość. Wydaje się jasne, że w przypadku jabłoni i mszyc mamy do czynienia z koewolucją. Jesienią mszyce opuszczają zamieszkiwane wcześniej drzewa, by spółkować i złożyć jaja. Aphidodea mogą szkodzić roślinom na dwa sposoby. Po pierwsze wykluwające się wiosną larwy żywią się ich sokami. Po drugie, owady te roznoszą choroby, np. wywoływaną przez bakterie Erwinia amylovora zarazę ogniową. Chociaż mszyce nie mają receptorów wyspecjalizowanych w czerwieni, na początku tego roku Archetti i Thomas Döring opublikowali artykuł, w którym wykazali, że owady te inaczej reagują na czerwień, a inaczej na zieleń.
-
We współpracy z firmą Digital All z Krakowa uruchomiliśmy księgarnię wydawnictw elektronicznych. Korzystając z księgarni, wspomagacie też KopalnięWiedzy. Nasi czytelnicy mogą teraz kupić e-książki, książki w formacie audio, liczne aplikacje oraz dokumenty. Coś dla siebie znajdą miłośnicy literatury pięknej, historii, języków obcych, informatyki, psychologii, religii czy ezoteryki. Nie zabrakło też przewodników, słowników czy podręczników oraz pomocy naukowych. Oferujemy też szereg darmowych wydawnictw. Od dwutygodnika "Grabarz Polski" po poradnik "Jak wdrożyć wiki w firmie?". Zachęcamy do korzystania z oferty naszej księgarni.
- 13 odpowiedzi
-
- księgarnia elektroniczna
- e-booki
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
"Naturalny rozrusznik serca" do badań in vitro
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Choć rozruszniki serca uratowały życie tysięcy ludzi na całym świecie, badacze pracujący nad ich udoskonalaniem mieli dotychczas problemy z ich testowanem. Dzięki odkryciu dokonanemu przez amerykańskich uczonych eksperymentowanie z użyciem tych ratujących życie urządzeń może stać się prostsze. W prawidłowo funkcjonującym sercu rytm skurczów jest narzucany przez zgrupowanie komórek zwane węzłem zatokowo-przedsionkowym. Niestety, badacze próbujący zrozumieć tajniki jego działania mieli utrudnione zadanie, gdyż nie istniał odpowiednio dokładny model pozwalający na badanie jego fizjologii w warunkach laboratoryjnych. Sytuacja ta uległa jednak zmianie. Przełomowego odkrycia dokonał zespół prowadzony przez dr. Richarda Robinsona, badacza pracującego dla nowojorskiego Columbia University. Wraz z kolegami opracował on specjalną linię komórkową, czyli ściśle scharakteryzowane komórki nadające się do hodowli laboratoryjnej, naśladującą działanie węzła zatokowo-przedsionkowego. Oprócz uzyskania komórek funkcjonujących w sposób optymalny, naukowcom udało się wyprowadzić linie komórkowe symulujące działanie węzła zatokowo-przedsionkowego u osób chorych na niektóre rodzaje arytmii. Efekt ten osiągnięto dzięki modyfikacji dwóch genów kodujących tzw. kanały jonowe - białka regulujące przepływ jonów, pełniących rolę nośników informacji przepływających pomiędzy komórkami. Istnieje duża szansa, że komórki uzyskane przez zespół dr. Robinsona staną się wartościowym narzędziem dla badaczy zajmujących się tajnikami działania mięśnia sercowego. Być może pewnego dnia pozwolą one także na stworzenie doskonalszych rozruszników serca, naśladujących wiernie fizjologię naszych organizmów. -
Z nieoficjalnych informacji wynika, że Yahoo! ropoczyna, trzecią już w ciągu ostatnich 14 miesięcy, falę zwolnień grupowych. To pierwsza tego typu decyzja, od kiedy szefową firmy została Carol Bartz. Tym razem pracę straci kilkaset osób. W lutym 2008 z Yahoo! zwolniono około 1000 osób, a pod koniec ubiegłego roku - kolejne 1500. Obecnie portal zatrudnia około 13 600 pracowników. Tymczasem ostatnio pojawiły się informacje, jakoby doszło do spotkania prezes Bartz z szefem Microsoftu Ballmerem. Oboje mieli rozmawiać o ewentualnym partnerstwie na rynku reklamy i wyszukiwarek internetowych. Jeśli doszłoby do współpracy, Yahoo! mogłoby zarobić na niej 450 milionów dolarów rocznie.
- 4 odpowiedzi
-
- współpraca
- Microsoft
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Aby dokładnie scharakteryzować komórki nowotworowe, wystarczą prawdziwie mikroskopijne ilości tkanki - przekonują badacze z Uniwersytetu Stanforda i prezentują aparat do niezwykle czułej analizy protein. Dzięki aparatowi możliwa jest szczegółowa ocena stopnia aktywacji białek biorących udział w rozwoju choroby. Opracowana metoda działa w oparciu o elektroforezę kapilarną, czyli badanie ruchu białek wewnątrz bardzo cienkiej rurki (kapilary). Ich przemieszczanie jest wymuszane przez pole elektryczne, i jest ściśle zależne od ładunku elektrycznego poszczególnych cząsteczek. Oznacza to, że możliwa jest identyfikacja białek na podstawie róznic w szybkości ich przemieszczania wewnątrz kapilary. Jak pokazują liczne badania, odnalezienie białka w tkance nowotworowej nie daje pełnej informacji na temat jego roli. Wiele protein może bowiem zostać poddanych tzw. fosforylacji, czyli przyłączaniu grup fosforanowych -PO43-. Proces ten wywiera istotny wpływ na aktywność białek, co oznacza, że pomiar stopnia fosforylacji może dostarczać istotnych informacji na temat komórek, z których wyizolowano dane białko. Ponieważ grupy fosforanowe posiadają silnie ujemny ładunek elektryczny, ich przyłączenie lub odłączenie prowadzi do zmiany ładunku elektrycznego całej cząsteczki białka. Zmienia się przez to szybkość ich migracji podczas elektroforezy kapilarnej. W swoim doświadczeniu badacze z amerykańskiej uczelni wykorzystali dwa warianty białka: jeden ufosforylowany i drugi pozbawiony reszt -PO43-. Ich mieszankę umieszczono w kapilarze, a następnie poddano działaniu prądu elektrycznego. Zmierzono w ten sposób szybkość przemieszczania się obu wariantów białka. Udowodniono także, że możliwe jest wykonanie odwrotnego testu, tzn. wykrywania białek o różnym stopniu fosforylacji w pobranej próbce. Technika opracowana przez badaczy z Uniwersytetu Stanforda jest jedną z pierwszych, która pozwala na określenie stopnia fosforylacji bez konieczności wykonywania czasochłonnych testów. Równie istotna jest jej czułość, do wykonania testu wystarcza bowiem zaledwie 1 pg (pikogram, czyli 10-12 grama) białka. Przeprowadzone dotychczas testy wykazały, że metoda opracowana na amerykańskiej uczelni charakteryzuje się wysoką skutecznością w diagnostyce białaczek i chłoniaków. Obecnie planowana jest kolejna seria badań, dzięki której możliwe będzie stwierdzenie, czy jest ona równie użyteczna w ustalaniu charakterystyki innych nowotworów.
-
Choć zdolność błonnika do ochrony przed rakiem jelita grubego jest znana od wielu lat, nikt nie wiedział dotąd, skąd bierze się ta unikalna właściwość. Dzięki badaczom z Medical College of Georgia dowiedzieliśmy się właśnie, że metabolity tego związku mogą aktywować receptor pozwalający na zniszczenie patologicznie funkcjonujących komórek. Związkiem opowiedzialnym za opisywany efekt jest kwas masłowy ( C3H7COOH), jeden z produktów rozkładu celulozy - cukru stanowiącego najważniejszy składnik błonnika. Jak wykazały najnowsze analizy, aktywuje on receptor zwany GPR109A, odgrywający istotną rolę w powstawaniu raka jelita grubego. Studium przeprowadzone przez naukowców z Georgii wykazało, że aktywacja GPR109A działa na nowotwór dwutorowo. Po pierwsze, sprzyja on apoptozie, czyli eliminowaniu komórek, które organizm uzna za niebezpieczne. Oprócz tego dochodzi do osłabienia stanu zapalnego, który, jeżeli trwa zbyt długo, może uszkadzać komórki i prowadzić do ich zezłośliwienia. W komórkach nowotworowych dochodzi do tzw. metylacji genu kodującego GPR109A, czyli chemicznej modyfikacji prowadzącej do spadku jego aktywności. Oznacza to, że komórka taka wytwarza mniej cząsteczek receptora, przez co przestaje reagować na sygnały z zewnątrz. Znacznie zwiększa to prawdopodobieństwo powstania nowotworu, gdyż komórka wytwarzająca normalną liczbę cząsteczek receptora zostałaby poddana apoptozie. Dlaczego kwas masłowy powstrzymuje raka jelita grubego, lecz nie wpływa na inne typy nowotworów? Dzieje się tak, ponieważ jedyną drogą wydajnej syntezy tego związku w organizmie człowieka jest rozkład błonnika przez bakterie jelitowe. Efektem tego procesu jest bardzo wysokie stężenie kwasu masłowego w końcowym odcinku przewodu pokarmowego, zdolne do interakcji z GPR109A. Obecnie trwają badania, których celem jest poszukiwanie związków o działaniu podobnym do kwasu masłowego, lecz wykazujących wyższą aktywność. Jednocześnie planowane jest rozpoczęcie testów klinicznych, które ocenią skuteczność aktywatorów GPR109A (mowa tu o kwasie masłowym, niacynie oraz diecie bogatej w błonnik) w połączeniu z lekami blokującymi metylację DNA.
-
- kwas masłowy
- jelito grube
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Intel dostarcza pierwsze 32-nanometrowe Westemere
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Technologia
Intel dostarczył swoim partnerom pierwsze próbki procesorów Westmere. Otrzymało je około 30 producentów laptopów i pecetów. Westmere to 32-nanometrowe układy z rdzeniem Nehalem. Linia Westmere składa się z układu Arrandale dla laptopów i Clarkdale dla desktopów. CPU Arrandale będą zawierały zintegrowany procesor graficzny. Mają być taktowane zegarami o podobnych częstotliwościach co obecne procesory dla notebooków, jednak zapewnią większą wydajność dzięki obsługiwaniu większej liczby wątków na rdzeń. Westemere trafią na rynek na początku przyszłego roku. -
Intel poinformował, że w pierwszym kwartale bieżącego roku firma zanotowała 55% spadek zysków w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego. Przychody półprzewodnikowego giganta wyniosły 7,1 miliarda USD czyli o 26% mniej niż w ciągu pierwszych trzech miesięcy roku 2008. Dochód netto koncernu skurczył się do 647 milionów dolarów. Wyniki i tak są zaskakująco dobre, gdyż analitycy spodziewali się większych spadków. Paul Otellini, prezes firmy, stwierdził, że najgorsze ma ona już za sobą, a na rynku widoczne są oznaki ożywienia. Pomimo tego optymizmu, nie chciał zdradzić, jakie są prognozy na obecny kwartał. Przedstawiciele koncernu poinformowali jedynie, że "z przyczyn wewnętrznych" nie spodziewają się dużych wzrostów.
-
Naukowcy z MIT-u opracowali nową metodę nanoszenia wyjątkowo cienkich ścieżek na powierzchnię krzemu. Używają w tym celu materiału, który pod wpływem światła o określonej długości zmienia się z przezroczystego w nieprzezroczysty i na odwrót. Materiały takie nie są niczym nowym, jednak to właśnie na MIT powstała technologia pozwalająca wykorzystać je w roli masek litograficznych służących do nanoszenia bardzo precyzyjnych struktur na materiał znajdujący się pod maską. Techniki litograficzne wykorzystują światło, a możliwość jego skupienia na poddanej obróbce powierzchni jest ograniczona przez limit dyfrakcyjny, który sprawia, że nie może być ono użyte do stworzenia struktur mniejszych niż połowa długości fali światła. Amerykańscy uczeni stworzyli zatem takie maski, w których różne długości światła czasem się wzmacniają, a czasem znoszą. Następnie poddali materiał fotochromatyczny działaniu światła przepuszczonego przez takie maski. Materiał fotochromatyczny zmienia przezroczystość pod wpływem światła. Tam, gdzie maski były ustawione w ten sposób, by to samo miejsce materiału znajdowało się pod różnie przepuszczającymi światło fragmentami masek. W ten sposób na powierzchni materiału fotochromatycznego powstawały wyjątkowo cienkie, przezroczyste linie oddzielone od siebie nieprzepuszczalnymi regionami. Materiał fotochromatyczny stawał się więc maską litograficzną, którą później można wykorzystać do produkcji układów scalonych. Nowa technika, nazwana modulacją absorbancji, umożliwia tworzenie linii o szerokości zaledwie 1/10 długości użytej fali światła. Twórcy nowej metody już w tej chwili są w stanie kreślić za jej pomocą linie o szerokości 36 nanometrów. Założono firmę, której celem są dalsze prace nad doskonaleniem modulacji absorbancji. Pierwsze układy scalone stworzone za jej pomocą powinny trafić na rynek w ciągu najbliższych pięciu lat.
-
- układ scalony
- światło
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Do tej pory uważano, że napoje energetyzujące poprawiają funkcjonowanie organizmu ze względu na swój skład. Najnowsze badania wykazały jednak, że wystarczy przepłukać nimi usta i wypluć, by wystąpił pożądany efekt. Specjaliści z Uniwersytetu w Birmingham i Manchester Metropolitan University zbadali niewielką grupę osób i zauważyli, że po nabraniu do ust niewielkiej ilości napoju dla sportowców receptory wykrywają obecność cukru. Wysyłają nagradzające sygnały do mózgu, a związane z tym uczucie przyjemności poprawia osiągane wyniki. Naukowcy dali 8 kolarzom długodystansowym napój zawierający 6,4% glukozy. Ich wyniki porównano z rezultatami sportowców, którym zaoferowano identyczny napój posłodzony sztucznym środkiem słodzącym sacharyną. Okazało się, że członkowie pierwszej grupy pokonywali testową trasę średnio o minutę szybciej. Na drugim etapie eksperymentu część osób płukała usta napojem zawierającym 6,4% maltodekstryny (jest to mieszanina oligo- i polisacharydów, która powstaje podczas częściowej hydrolizy skrobi; jest delikatnie słodka, a wchłania się równie łatwo jak glukoza). Pozostali znów sięgali po napój ze sztucznym słodzikiem. Przedstawiciele grupy maltodekstrynowej pokonywali trasę średnio o dwie minuty szybciej od członków grupy placebo. Wszystkie napoje wyrównywano pod względem słodkości. Dzięki temu smakowały identycznie i sportowcy nie wiedzieli, jaką wersją zostali poczęstowani. Podczas skanowania mózgu okazało się, że napoje zawierające węglowodany (glukozę lub maltodekstrynę) powodowały wysyłanie sygnałów związanych z przyjemnością. Pobudzały one rejony nieaktywne po spożyciu słodzików. Dzięki temu sportowcy czuli się mniej przeciążeni wysiłkiem i osiągali lepsze wyniki. Dr Edward Chambers z Birmingham, szef zespołu, uważa, że węglowodany napojów energetyzujących działają głównie za pośrednictwem sygnałów wysyłanych z ust bezpośrednio do mózgu, a nie dzięki dostarczaniu paliwa mięśniom. Wg niego, rezultaty studium potwierdzają teorię, że ostateczne ograniczenia wydajności w sporcie są kwestią interpretowania przez mózg informacji napływających z ciała, a nie samych mięśni, serca czy płuc.
- 27 odpowiedzi
-
- przyjemność
- węglowodany
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wyobraźnia pomaga osiągać cele w większym stopniu, niż mogłoby się wydawać. Tak więc wizualizowanie siebie w różnych sytuacjach wcale nie jest pozbawione sensu. Psycholodzy Christopher Davoli i Richard Abrams z Washington University zebrali grupę studentów i poprosili ich o wyszukiwanie na wyświetlaczu danej litery, którą dla utrudnienia umieszczano wśród wielu innych. Po jej dostrzeżeniu należało jak najszybciej nacisnąć guzik. Podczas wykonywania tego zadania część osób miała sobie wyobrazić, że trzyma ekran w obu dłoniach, a część, że trzyma ręce za plecami. Nie chodziło o przyjmowanie jakiejś pozycji, lecz o wyobrażenie sobie jej. Okazało się, że samo wizualizowanie układu ciała dawało podobne rezultaty jak rzeczywiste zachowania. Studenci spędzali więcej czasu na przeszukiwaniu układu liter, kiedy wyobrażali sobie dzierżenie ekranu w dłoniach. Psycholodzy sądzą, że niższe tempo wyszukiwania wiąże się w tym przypadku z dokładniejszym analizowaniem obiektów znajdujących się bliżej rąk. Wcześniejsze badania wykazały, że dłużej przyglądamy się przedmiotom zlokalizowanym w pobliżu dłoni (z oczywistych względów są one ważniejsze od tych oddalonych), ale Davoli i Abrams jako pierwsi wykazali, że samo wyobrażenie sobie czegoś koło rąk wystarczy, by silniej zwrócić na to coś uwagę. Amerykanie uważają, że nasza przestrzeń okołoosobowa rozszerza się o rejony, gdzie znalazłyby się wyobrażone kończyny.
- 1 odpowiedź
-
- Richard Abrams
- Christopher Davoli
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Już wkrótce serwisy randkowe będą zapewne oferować możliwość przetestowania zapachu potencjalnego partnera jeszcze przed pierwszym spotkaniem twarzą w twarz, a wszystko dzięki powstałej niedawno firmie Basisnote z Berna. Jej założyciel, biolog August Hämmerli, podkreśla, że wbrew pozorom, to ważna część profilu, bo nawet jeśli wszystko pasuje, mamy te same zainteresowania i dużo do omówienia, ale nie możemy wytrzymać woni drugiej osoby, ze związku raczej nic nie wyjdzie. Przedstawiciele Basisnote i Politechniki Federalnej w Zurychu wspólnie opracowali szybką metodę identyfikowania własnego zapachu i wprowadzania go w postaci cyfrowego kodu do bazy danych. Podstawą jest przypominające test ciążowy badanie śliny, które można z łatwością przeprowadzić u siebie w domu. Wszystko, łącznie z "wklepaniem" zapachowego kodu do komputera, zajmuje nie więcej niż 20 minut. Jednym z autorów testu jest profesor Paul Schmidt-Hempel, specjalista ds. ekologii eksperymentalnej. Urządzenie trafi na rynek najprawdopodobniej jeszcze w tym roku. Stanie się tak za sprawą providera usług randkowych. Nie tylko myszy sprawdzają genetyczne podobieństwo bądź odmienność partnera na podstawie jego zapachu. W latach 90. ubiegłego wieku Claus Wedekind, biolog z Uniwersytetu w Bernie, udowodnił, że nieświadomie podobnie zachowują się także ludzie. Podczas szwajcarskiego eksperymentu kobiety wąchały koszulki noszone przez różnych mężczyzn. Za najprzyjemniejszą uznawały woń panów, których układ odpornościowy w największym stopniu różnił się od ich własnego. Hämmerli wyjaśnia, że wybierając partnera, cenimy osoby o odmiennym głównym układzie zgodności tkankowej (ang. major histocompatibility complex, MHC), bo to zwiększa możliwości obronne ewentualnego potomstwa. Co ważne, MHC wpływa na skład płynów ustrojowych, a więc i na zapach ciała. Hämmerli dodaje, że jego firma przekształca jedynie T-shirtowy eksperyment Wedekinda w wystandaryzowany system testowy z prawdziwego zdarzenia. Biolog jest do tego stopnia przekonany, że jego pomysł się sprawdzi i spodoba, że porzucił posadę na Politechnice Federalnej. Współzałożycielem Basisnote jest Dominic Senn, ekonomista i politolog. Fizyk Manuel Kaegi odpowiada za wdrożenie odpowiedniego oprogramowania oraz zapewnienie zgodności z interfejsami już istniejących serwisów randkowych. Prace nad produktem zajęły 3 panom aż 2,5 roku.
-
Najbardziej obfitym i najłatwiej dostępnym źródłem odnawialnej energii jest Słońce. Jednak dotychczas, by wykorzystać jego potencjał, konieczne jest wykonanie wielu kroków pośrednich, które w efekcie pozwolą np. napędzać maszynę dzięki energii pozyskanej z naszej gwiazdy. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley stworzyli proste, wodne maszyny napędzane bezpośrednio przez Słońce. Teoretycznie można je skalować tak, by otrzymać pompy generujące energię. "Słoneczne maszyny" działają dzięki zjawisku napięcia powierzchniowego. Molekuły wody silnie na siebie oddziałują i, jak się okazało, można to oddziaływanie wykorzystać do poruszania obiektów po powierzchni wody. Urządzenia z Berkeley to kawałki przezroczystego plastiku, którego najdłuższa krawędź ma około centymetra. Pokryto je paskami ułożonych wertykalnie węglowych nanorurek. Jeśli teraz na taką maszynę pada światło Słońca, nanorurki się podgrzewają i ogrzewają wodę wokół. To zmniejsza napięcie powierzchniowe z jednej strony kawałka plastiku, który w efekcie jest odpychany od miejsca o niższym napięciu. Prace nad poruszanymi światłem słonecznym maszynami prowadzili Alex Zettl, profesor fizyki materii skondensowanej oraz profesor chemii i inżynierii chemicznej Jean M. J. Frechet. Profesor Zettl mówi, że warto je kontynuować, gdyż siły napięcia powierzchniowego są bardzo duże, a więc być może uda się je wykorzystać. Uczeni zademonstrowali dwie maszyny. Pierwsza z nich to łódka z nanorurkami przylepionymi z tyłu. Po oświetleniu nanorurek płynęła ona do przodu. Maksymalne prędkość łódki o długości 1 cm wynosiła 8 centymetrów na sekundę. Druga z maszyn to prosty wirnik. Do każdego z jego czterech skrzydeł przymocowano z jednej strony nanorurki. Po wystawieniu na działanie światła słonecznego kręcił się on z prędkością około 70 obrotów na minutę. Zettl i Frechet rozpoczęli swoje eksperymenty od małych obiektów, ponieważ poruszanie ich po wodzie stanowi poważne wyzwanie. W tej skali występujące turbulencje stanowią poważną przeszkodę. Ponadto w nanoskali napięcie powierzchniowe działa silniej niż grawitacja. Obaj uczeni mają nadzieję, że ich prace przyczynią się do powstanie przydatnych w medycynie miniaturowych urządzeń napędzanych laserem i korzystających z napięcia powierzchniowego płynów ustrojowych. Chcieliby też stworzyć nanowirniki do generatorów energii elektrycznej. Planują również wybudowanie dużej łodzi, która, po umieszczeniu z tyłu soczewek i nanorurek, byłaby napędzana Słońcem. Dean Alhorn, pracujący w NASA nad napędzanym słońcem satelitą NanoSail-D chwali prace swoich kolegów. Zauważa jednak, że muszą jeszcze dowieść, iż siła Słońca i napięcia powierzchniowego jest na tyle duża, by np. pokonać fale na otwartym akwenie.
- 1 odpowiedź
-
- napięcie powierzchniowe
- woda
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Analizując intensywność uśmiechu ludzi na zdjęciach, można przewidzieć losy ich przyszłych związków – to, czy ktoś się rozwiedzie, czy uda się mu się zbudować szczęśliwą i trwałą relację. Badacze z DePauw University dowodzą, że reguła ta sprawdza się już w odniesieniu do fotografii 5-letnich dzieci (Motivation and Emotion). Amerykanie poprosili ok. 650 dorosłych w wieku od 21 do 87 lat o dostarczenie zdjęć z ostatniego roku nauki w szkole. Potem przystąpili do oceniania uśmiechów. Miejsce przypisane na skali "szerokości uśmiechu" porównywano z odpowiedzią na pytanie o przebyte rozwody. Intensywność uśmiechania się pozwalała przewidzieć, czy uczestnicy badania rozwiedli się na jakimś etapie swojego życia. W im mniejszym stopniu ktoś się uśmiechał, z tym większym prawdopodobieństwem się potem rozwodził. Okazało się, że osoby uśmiechające się najsłabiej były 3-krotnie częściej rozwiedzione. Uzyskane wyniki potwierdził drugi eksperyment, w którym wykorzystano zdjęcia 5-letnich dzieci. Naukowcy przypuszczają, że optymiści usilniej starają się przepracować trudności napotykane w związkach, poza tym mają tendencję do poślubiania równie pogodnych osób. Nie można też wykluczyć wytłumaczenia, że radość życia jest zaraźliwa, przez co partnerzy rzadziej się kłócą lub potrafią dojść do porozumienia.
- 1 odpowiedź
-
Coraz liczniejsze badania dowodzą, że większość biopaliw nie jest tak ekologiczna, jak początkowo sądzono. Naukowcy z University of Minnesota sprawdzili, ile litrów wody pochłania produkcja bioetanolu z kukurydzy. Dotychczas oceniano, że do wyhodowania kukurydzy i wyprodukowania z niej litra paliwa potrzeba od 263 do 784 litrów wody. Okazuje się jednak, że rozpiętość jest tutaj znacznie większa i waha się w zależności od klimatu oraz infrastruktury w stanie, w którym odbywa się produkcja. Z najnowszych danych, opublikowanych w Environmental Science and Technology wynika, że produkcja litra bioetanolu z kukurydzy pochłania od 5 do 2138 litrów wody. Badania wykazały również, że w latach 2005-2008 w USA produkcja bioetanolu z kukurydzy wzrosła dwukrotnie, a ilość zużywanej w tym celu wody zwiększyła się ponadtrzykrotnie. Profesor inżynierii biosystemów Sangwon Suh zauważa, że ma to związek z faktem, iż w miarę jak paliwo tego typu zdobywa popularność, areały uprawy kukurydzy rozszerzają się na słabo nawodnione okolice, a więc zużycie wody rośnie. Suh wraz ze swoimi kolegami przeanalizował dane dotyczące upraw kukurydzy na żywność i na paliwo. Wzięli pod uwagę położenie pól, plony i zużycie wody. Dowiedzieli się dzięki temu, że ponad 80% kukurydzy przeznaczanej na paliwo rośnie w promieniu 64 kilometrów od rafinerii. Kojarząc te dane z mapami dotyczącymi infrastruktury nawadniającej konkretne obszary, byli w stanie wyliczyć zużycie wody na litr paliwa. W stanach takich jak Ohio, Kentucky czy Iowa, gdzie pola kukurydzy nie muszą być sztucznie nawadniane, zużywa się 5-7 litrów wody na litr paliwa. Jednak rosnąca popularność bioetanolu powoduje, że kukurydza jest coraz częściej uprawiana w Nebrasce, Kolorado czy Kalifornii, gdzie konieczne jest intensywne sztuczne nawadnianie. David Pimentel z Cornell University uważa, iż najnowsze dane to kolejny gwóźdź do trumny tego rodzaju paliwa. Pimentel jest autorem studium, z którego wynika, że produkcja bioetanolu wymaga zużycia większej ilości energii, niż zapewnia jego spalenie, a nawożenie pól przyczynia się do olbrzymiego zatrucia wód Zatoki Meksykańskiej. Tymczasem ustawa U.S. Energy Independence and Security Act przewiduje, że produkcja bioetanolu powinna wzrosnąć z obecnych 34 miliardów do 57 miliardów litrów rocznie w 2015 roku. Z danymi Suha nie zgadza się Geoff Cooper, wiceprezes ds. badań Renewable Fuels Association. Jego zdaniem nie ma mowy o potrojeniu się zużycia wody. Sam Suh jest też optymistą i twierdzi, że genetycznie zmodyfikowana kukurydza oraz ponowne wykorzystanie leżących odłogiem pól pozwolą znacząco zmniejszyć zużycie wody do produkcji bioetanolu. Pimentel ostrzega: Dla czytającego artykuł konkluzja jest jasna - będzie to wymagało użycia coraz większej ilości wody. Jednak Suh jest z Minnesoty i trzeba być ostrożnym, gdyż Minnesota promuje bioetanol.
-
Bailey, 7-letni golden retriever, trafił do weterynarza z podejrzeniem nowotworu żołądka. Podczas operacji lekarz znalazł w nim jednak coś innego: kilka rękawiczek, rajstopy, skarpetki, a nawet papierowy ręcznik. Czworonóg oddawał się zgubnemu nałogowi przez lata i, o dziwo, nie miał żadnych problemów ze zdrowiem. Sprawa wyszła na jaw, gdy właścicielka psa Nicola Perrett przyprowadziła go do Hillside Veterinary Centre w Corfe Mullen na coroczne badania okresowe w kierunku padaczki. Bailey skonsumował w sumie 17 obiektów, które stopniowo gromadziły się w jego przewodzie pokarmowym. Weterynarz Keith Moore twierdzi, że wydobywając z niego kolejne rękawice golfowe, do rugby czy skarpetki, czuł się jak magik wyciągający z cylindra zająca i chusty. To niesamowite, że pies nie był chory i cały czas normalnie jadł. [...] Weterynarze naturalnie usuwają z organizmów zwierząt wiele ciał obcych, ale czegoś podobnego nie widziałam jeszcze w mojej karierze. Nawet dla nas, z lekarskiego punktu widzenia, jest to zdumiewające. Pani Perrett opowiada, że jedyną zmianą, jaką rodzina zauważyła w usposobieniu psa, była lekka apatia. Przypisali ją jednak wiekowi. Po usunięciu balastu z żołądka Bailey doszedł całkowicie do siebie i teraz zachowuje się znowu jak szczenię. Wygląda na to, że z jakiegoś powodu golden retriever cierpiał, a może nawet nadal cierpi na picę, czyli zaburzenie łaknienia polegające na nawykowym zjadaniu substancji niejadalnych.
-
Pomimo bardzo dobrych opinii o Windows 7 najnowsze badania wykazują, że nowy system operacyjny Microsoftu nie będzie miał na rynku łatwego życia. Firma Dimensional Research przeprowadziła ankietę, z której wynika, że 83% przedsiębiorstw nie planuje zakupu Windows 7 w przyszłym roku. Spośród 1100 ankietowanych specjalistów ds. IT aż 83% stwierdziło, że ich firma przejdzie od razu z Windows XP na Windows 7. Jednak tyle samo twierdzi, że najwcześniej dokonają tego w roku 2011. Zła opinia o Viście zaważyła na decyzjach dotyczących Windows 7. Tak bardzo zepsuła ona opinię produktowi Microsoftu, że aż 50% pytanych przyznało, iż w pewnym momencie ich przedsiębiorstwo rozważało zainstalowanie Linuksa lub Mac OS X-a zamiast kolejnego Windows. Nowy OS pojawi się jednak w odpowiednim momencie, by uratować rynkową pozycję Microsoftu. Co prawda tylko 17% badanych deklaruje, że Windows 7 pojawi się w ich firmach w ciągu 12 miesięcy od premiery, ale już 42% stwierdziło, iż zostanie on zainstalowany w ciągu 12-24 miesięcy, a kolejne 24% deklaruje termin 24-36 miesięcy. Po raz kolejny okazuje się, że najpoważniejszym rywalem Windows 7 będzie Windows XP. Pomimo kończącego się bezpłatnego wsparcia dla 8-letniego systemu, większość administratorów mówi, że mniej przeraża ich wizja wykorzystywania XP niż instalowania Windows 7.
- 1 odpowiedź
-
- Windows XP
- Windows Vista
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dla wielu wirusów mutacja to jedyny sposób na uniknięcie odpowiedzi immunologicznej gospodarza. W przypadku HIV zjawisko to przybiera wyjątkowo interesujący charakter - ukrycie się przed reakcją układu odpornościowego gospodarza osłabia jego zdolność do replikacji, lecz proces ten... szybko odwraca się po przeniesieniu do ciała bardziej podatnego człowieka. Odkrycia, którego autorami są badacze z Uniwersytetu Oksfordzkiego, dokonano podczas badania nosicieli HIV zamieszkujących Zambię. Uczeni zaobserwowali, że tempo replikacji wirusa jest zależne od występowania charakterystycznej mutacji w jednym z genów należących do jego genomu. Jak wykazały dalsze badania, jej obecność znacznie wydłuża czas potrzebny do namnażania patogenu, lecz pozwala mu na skuteczne ukrycie się przed układem odpornościowym. Opisywana mutacja pozwala HIV na uniknięcie interakcji z tzw. układem HLA. Jego zadaniem jest łączenie się z fragmentami białek znajdujących się wewnątrz komórki oraz umieszczanie ich na powierzchni błony komórkowej, gdze mogą zostać zidentyfikowane przez komórki układu odpornościowego. Pozwala to na nieustanną kontrolę stanu komórek i umożliwia wyszukiwanie patologicznych protein znajdujących się w ich wnętrzu. Układ HLA spełnia swoje zadanie bardzo skutecznie, lecz ma także wady. Jedną z nich jest zależność od sekwencji reszt aminokwasowych, czyli fragmentów budujących cząsteczki protein. Jeżeli jest ona niekompatybilna z wariantem HLA obecnym u danej osoby, obie cząsteczki nie połączą się, przez co układ odpornościowy nie wykryje zagrożenia. Jak wykazali badacze z Oksfordu, HIV błyskawicznie wykorzystuje tę słabość. Jak zauważono podczas badań, wariant HLA opisywany jako HLA-B*5703 pozwala na wykrywanie białek wirusa HIV z wyjątkową skutecznością. Niestety, mutacje zachodzące w RNA wirusa szybko prowadzą do zmiany sekwencji aminokwasów w jednym z jego białek, przez co wirus "wymyka się" spod kontroli układu HLA. Na szczęście dla nosicieli HLA-B*5703, mutacje pozwalające HIV na zakamuflowanie się wewnątrz komórek prowadzą do 20-krotnego spowolnienia jego replikacji. Co ciekawe jednak, przeniesienie wirusa do organizmu nosiciela innej wersji HLA pozwala na odwrócenie tego procesu. Brytyjscy uczeni zauważyli, że szybko dochodzi wówczas do odtworzenia pierwotnej wersji genomu wirusa, zapewniającej optymalne tempo jego namnażania. Zaobserwowane zjawisko jest nie tylko interesującym dowodem na prawdziwość darwinowskiej teorii doboru naturalnego. Jest ono istotne także dla badaczy pracujących nad szczepionką przeciwko HIV. Wygląda bowiem na to, że jej skład musi uwzględniać indywidualne cechy osób o różnych uwarunkowaniach genetycznych. Może to znacząco utrudnić pracę nad tym oczekiwanym od dawna lekiem.
-
- selekcja naturalna
- dobór naturalny
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Bezwarunkowa miłość stanowi złożoną formę oddziaływań pomiędzy siedmioma rejonami mózgu. Uruchamiają się wtedy sieci neuronalne tylko częściowo pokrywające się z aktywowanymi przez miłość erotyczną, dzięki czemu zdobyto dowód, że miłość bezwarunkowa to zupełnie inna kategoria emocji. Profesor Mario Beauregard z Uniwersytetu w Montrealu podkreśla, że do tej pory niewiele wiedziano o podłożu neurologicznym tego uczucia. Interesowano się nim, ponieważ naukowcy uważali, że z powodów ewolucyjnych powinniśmy być w stanie kochać w ten sposób wyłącznie ludzi, którzy pomagają nam przekazywać czy rozsiewać po świecie nasze geny, czyli np. małżonków i dzieci. Tymczasem emocja ta pojawia się często także w innych sytuacjach. Poszukując wyjaśnienia zagadki, Kanadyjczycy zebrali grupę słabo opłacanych asystentów osób z zaburzeniami uczenia (założyli, że są to ludzie z potwierdzoną zdolnością obdarzania bliźnich silną bezwarunkową miłością). Beauregard poprosił ich o wzbudzenie w sobie tego uczucia. W czasie badania rezonansem magnetycznym należało je tylko podtrzymywać. Okazało się, że jedynie trzy z siedmiu aktywnych obszarów rozświetlają się również w przypadku miłości romantycznej. Co więcej, w niektórych z nich uwalnia się hormon szczęścia dopamina. To ważne, ponieważ od dawna wiadomo, że wzrost stężenia tej aminy katecholowej ma działanie nagradzające, a nawet euforyczne. Nagradzająca natura bezwarunkowej miłości ułatwia tworzenie się silnych więzów emocjonalnych, a to z kolei stanowi klucz do przetrwania gatunku ludzkiego...
- 11 odpowiedzi
-
- rezonans magnetyczny
- mózg
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Niewykluczone, że najnowsze osiągnięcia technologiczne znacząco utrudnią życie oszustom czy złodziejom telefonów komórkowych. Specjaliści zastanawiają się bowiem nad przydatnością emisji otoakustycznej (OAE) w technologiach biometrycznych. Gdy do naszych uszu dociera jakiś dźwięk, komórki w ślimaku wibrują, wzmacniając go. Steruje nimi mózg, który nakazuje wzmacniać preferowane dźwięki i wyciszać te mniej pożądane. Jednak kurczenie się i rozszerzanie komórek powoduje, że wydają one własne dźwięki. Zjawisko to nazywane jest emisją otoakustyczną. Specjaliści badając emisję, badają jakość słuchu. Możliwe, że emisja otoakustyczna jest indywidualną cechą każdego człowieka. Jeśli tak, to można by na jej podstawie identyfikować osoby dzwoniące. Złodziej, który ukradł nam tożsamość i spróbuje dodzwonić się do naszego banku by wydać dyspozycje przelewu pieniędzy, nie odniesie sukcesu. Pracownik infolinii wyśle mu bowiem przez telefon serię dźwięków i odbierze emisję otoakustyczną z jego ucha. Jeśli nie będzie ona zgodna z wzorcem naszej emisji - połączenie zostanie przerwane. Podobne zabezpieczenia można będzie zastosować w telefonach komórkowych - z urządzeń będą mogły korzystać tylko osoby o wcześniej zdefiniowanym wzorcu emisji otoakustycznej. Stephen Beeby, inżynier z University of Southampton, zauważa, że podczas badania słuchu, gdy lekarz traktuje nasze ucho serią kliknięć, siła i częstotliwość emisji otoakustycznej wydają się różnić u każdego człowieka. Różnica ta jest spowodowana indywidualnymi różnicami w budowie wnętrza ucha. Beeby i jego zespół badają teraz, czy zjawisko OAE da się wykorzystać w systemach biometrycznych. Odpowiedź na to pytanie powinniśmy poznać w połowie przyszłego roku. Zadanie nie jest łatwe, gdyż np. u osób, które piły alkohol emisja jest słabsza, częstotliwość OAE zmieniają też leki, infekcje ucha czy zalegająca woskowina. Ponadto, jak zauważa Tony Mansfield z National Physical Laboratory, trzeba wykazać, że OAE nie zmienia się w czasie. Odcisk palca pobrany od osoby 20-letniej pozwoli ją zidentyfikować nawet 50 lat później. Nie wiadomo, czy OAE też jest cechą niezmienną.
-
- zabezpieczenie
- biometryka
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nawet biznesowi użytkownicy komputerów wykazują się wyjątkową beztroską. Pomimo olbrzymiego zainteresowania mediów i łatwo dostępnej informacji, aż 20% firmowych komputerów wciąż jest podatnych na atak robaka Conficker. Szkodliwy kod wykorzystuje dziurę w Windows, która została załatana w październiku ubiegłego roku w biuletynie MS08-67. Ostatnio jednak przeprowadzono skanowanie ponad 300 000 biznesowych pecetów należących do klientów firmy Qualys. Okazało się, że co piąty z nich nie miał zainstalowanej łaty chroniącej przed Confickerem. Specjaliści przyznają, że sytuacja i tak jest lepsza niż jeszcze przed dwoma tygodniami. Gdy prasa zaczęła rozpisywać się o możliwym ataku Confickera, do którego miało dojść 1 kwietnia, wiele osób zastosowało łaty.
-
Starożytni Egipcjanie przekształcili wino w lekarstwo już 5 tys. lat temu. Biomolekularna analiza pozostałości dwóch naczyń wykazała, że do napoju dodawano różnych ziół, co tylko potwierdza, że wiedza medyczna tych ludzi była naprawdę imponująca (Proceedings of the National Academy of Sciences). W amforze z ok. 3150 r. p.n.e., którą znaleziono w 12-komorowym grobowcu faraona Skorpiona I (U-ja) w Abydos, natrafiono na śladowe ilości melisy, kolendry, mięty i szałwii, a także żywicy sosnowej. Z kolei w dużo młodszym naczyniu z IV-VI wieku n.e. z Gebel Adda w południowym Egipcie odnaleziono rozmaryn i ponownie żywicę sosnową. Ujawniony właśnie papirus z ok. 1850 r. p.n.e. zawierał sporo przepisów na mieszanki ziołowe leczące szereg przypadłości: od dyspepsji po opryszczkę. Wiele z nich powstawało właśnie na bazie wina, lecz na razie nie natrafiono na trop receptury uwzględniającej wymienione wyżej składniki. Jak wyjaśnia dr Patrick McGovern z University of Pennsylvania w Filadelfii, starożytne wina i inne napoje alkoholowe stanowiły sposób na rozpuszczanie i administrowanie mikstur ziołowych zarówno zewnętrznie, jak i wewnętrznie. Zanim pojawiły się syntetyczne lekarstwa, napoje alkoholowe były uniwersalnym środkiem przeciwbólowym. Zespół celowo wybrał akurat te dwie amfory, by porównać zawartość bardzo starej i stosunkowo "młodej". Naukowcy posłużyli się metodą stanowiącą połączenie chromatografii cieczowej i spektrometrii mas. Dzięki temu udało się stwierdzić obecność kwasu winowego. Stanowiło to silny dowód, że naczynia rzeczywiście zawierały wino. Potem Amerykanie zastosowali kolejną technikę – mikroekstrakcję do fazy stacjonarnej (stałej). Okazało się, że gros wykrytych związków chemicznych występuje w roślinach, a zatem zaprawianie wina ekstraktami ziołowymi stanowiłoby najprostsze, a zarazem najlepsze wyjaśnienie. Przełożenie obecności jakichś związków chemicznych na wykorzystanie konkretnych ziół nie jest jednak wcale takie proste. Trzeba by znaleźć markery charakterystyczne tylko dla danej rośliny, by przedstawić dokładną recepturę wina.
- 2 odpowiedzi
-
- dr Patrick McGovern
- Egipcjanie
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Niewielka proteina, wytwarzana naturalnie podczas rozwoju embrionalnego, może uruchomić proces regeneracji serca np. po zawale - udowadniają naukowcy z Uniwersytetu Teksańskiego. Przeprowadzone przez nich eksperymenty rodzą wielkie nadzieje na stworzenie skutecznych terapii odtwarzających mięsień sercowy po odcięciu dopływu krwi. Fizjologicznym zadaniem badanej cząsteczki, zwanej tymozyną β4, jest wywołanie migracji komórek mieśnia sercowego, dzięki czemu mogą one utworzyć organ o prawidłowym kształcie. Jak wykazano w serii doświadczeń, ta sama substancja podana dorosłym myszom aktywuje geny pozwalające na regenerację najważniejszego mięśnia w organizmie. Eksperyment, przeprowadzony przez dr. J. Michaela DiMaio oraz dr Ildiko Bock-Marquette, polegał na podawaniu tymozyny β4 dożylnie. Po wykonaniu iniekcji monitorowano aktywność tych samych genów, które związek ten aktywuje u zarodków. Stwierdzono w ten sposób, że zmiania się ona już po 24 godzinach od podania białka. Oprócz zmiany na poziomie genów, badacze zaobserwowali poprawę funkcjonowania serca u myszy poddanych wcześniej sztucznie wywołanemu zawałowi. Zaobserwowano także nasilenie procesu powstawania nowych naczyń wieńcowych, dostarczających krew do komórek mięśnia sercowego. Ta cząsteczka ma potencjał, by przeprogramować komórki w organizmie w taki sposób, by robiły to, czego się od nich oczekuje, tłumaczy dr DiMaio. Oczywistym jest, że możliwe zastosowania w klinice są niesamowite ze względu na potencjalną możliwość odwracania uszkodzeń w sercu dotkniętym zawałem. Badacze z Teksasu planują rozpoczęcie kolejnej serii badań nad właściwościami tymozyny β4. Ich celem będzie sprawdzenie, czy mechanizm identyczny z tym zaobserwowanym u myszy działa podobnie u większych ssaków, na czele z ludźmi.
-
- regeneracja
- tymozyna B4
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nowy gatunek żab został zidentyfikowany w Parku Narodowym Manu na terenie Peru. Wytropienie zwierząt było wyjątkowo trudne, gdyż, jak stwierdzono po schwytaniu pierwszych osobników, ich ciała mają średnio zaledwie... 11 milimetrów długości. Niezwykłe płazy odnaleziono w peruwiańskich Andach, na wysokości około 3100 metrów nad poziomem morza. Zwierzę, nazwane żabą pigmejowatą Nobla (Noblella pygmaea), jest jednym z najmniejszych płazów znanych nauce. Oprócz niezwykle małych rozmiarów ciała, wyróżnia się ono także wyjątkowo długimi palcami wskazującymi. Po odnalezieniu pierwszych osobników ustalono jeszcze jedną przyczynę, która utrudniła odnalezienie przedstawcieli N. pygmaea. Mowa o brązowym kolorze powłok ciała, który pozwalał miniaturowym żabom na ukrycie się w otoczeniu. Na szczęście badaczom przyszli z pomocą tubylcy, znający zwyczaje lokalnej fauny. Dzięki ich wsparciu odkrycie niezwykłych zwierząt było znacznie łatwiejsze. Badania nad przedstawicielami N. pygmaea wykazały, że sposób ich rozmnażania jest równie nietypowy, jak ich rozmiar. Okazuje się bowiem, że młode osobniki zaraz po wykluciu z jaj nie mają postaci kijanek, jak ma to miejsce u większości żab, lecz są gotowe do życia na lądzie. Naukowców badających żaby pigmejowate Nobla ucieszył fakt, że dotychczas nie wykazały one objawów infekcji grzybami Batrachochytrium dendrobatidis (o wywoływanej przez nie chorobie pisaliśmy wczoraj), dziesiątkującymi populacje płazów żyjących w peruwiańskich Andach. Zdaniem specjalistów, czynnikiem chroniącym N. pygmaea przed zakażeniem jest spędzanie niemal całego życia na lądzie. Zdjęcia osobników Noblella pygmaea zostały opublikowane m.in. przez serwis LiveScience.