-
Liczba zawartości
37658 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
249
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Uczeni z Rensselaer Polytechnic Institute opracowali specjalną powłokę dla narządzi chirurgicznych, ścian szpitalnych i innych przedmiotów, która zabija gronkowca złocistego opornego na metycylinę (MRSA). Bakteria ta jest odpowiedzialna za olbrzymią liczbę zakażeń szpitalnych. Co ciekawe, do stworzenia powłoki wykorzystano naturalnie występujący enzym. Budujemy na naturze - powiedział Jonathan S. Dordick, profesor z Center for Biotechnology & Interdisciplinary Studies. Mamy tutaj system zawierający enzym, który jest bezpieczny w stosowaniu, nie wykształca się nań oporność i nie zagraża środowisku. Gdy MRSA wejdzie z nim w kontakt, ginie - dodaje uczony. Podczas testów na powierzchnię pomalowaną standardową lateksową farbą zawierającą wspomniany enzym nałożono roztwór zawierający MRSA. Po 20 minutach wszystkie bakterie zginęły. Powłoka, o której mowa, składa się z nanorurek wymieszanych z lizostafiną. To enzym wykorzystywany przez nieszkodliwe dla człowieka szczepy gronkowców do obrony przed gronkowcem złocistym. Powłoka z lizostafiną ma olbrzymie zalety w porównaniu do podobnych rozwiązań. Jest szkodliwa tylko dla MRSA, nie wykorzystuje antybiotyków, nie wydziela szkodliwych środków chemicznych do środowiska i nie zbija się z czasem z grupy. Pokryte nią przedmioty mogą być myte bez obawy utraty właściwości przez powłokę. Jest ona też łatwa w przechowywaniu. W postaci suchej przed nałożeniem może być przechowywana przez pół roku. Profesorowie Jonathan S. Dordick i Ravi Kane, którzy opracowali nową powłokę, mówią, że korzystali z wcześniejszych wieloletnich badań nad łączeniem enzymów z polimerami. Już wcześniej odkryli, że enzymy są bardziej stabilne i gęściej upakowane gdy najpierw połączy się je z nanorurkami, a dopiero później z polimerami niż w sytuacji, kiedy łączone są bezpośrednio z polimerami. Gdy to odkryli, zaczęli szukać praktycznego zastosowania dla wyników swoich prac. Zadaliśmy sobie pytanie - gdzie enzymy mogą być wykorzystana przeciwko bakteriom - mówi Dordick. Uczeni natychmiast pomyśleli o lizostafinie i MRSA. Lizostafina działa wyjątkowo selektywnie. Nie zwalcza innych bakterii i nie jest toksyczna dla ludzkich komórek - dodaje uczony.
-
O tym, że obecne w atmosferze pyły mają wpływ na powstawanie opadów atmosferycznych, wiadomo od dawna. Próbowano również tę wiedzę wykorzystać praktycznie do wywoływania deszczu i neutralizacji chmur burzowych. Niestety, wiedza ta była skąpa i niepewna a próby praktycznego wykorzystania mało efektywne. Wyniki szeroko zakrojonych, czternastoletnich badań finansowanych przez Departament Energii USA pozwoliły na dokładne określenie związku pomiędzy rozmiarem drobin a prawdopodobieństwem wywołania opadów. Drobiny unoszące się w atmosferze (a dokładniej troposferze) - pyły przemysłowe, mikroskopijne ziarnka piasku, pyłki roślin, etc - służą za jądra kondensacji, czyli ośrodki tworzenia się kropel wody i kryształków lodu. Ponieważ to zjawisko kondensacji odpowiedzialne jest za opady atmosferyczne, znaczenia zwykłego „kurzu" nie można przecenić. Stąd taki rozmach i fundusze stojące za badaniami wykonanymi w Pacific Northwest National Laboratory (PNNL, państwowe laboratoria należące do Departamentu Energii). Przez czternaście lat pobierano próbki atmosfery w terenie (wliczając w to użycie samolotów) w wielu punktach globu i różnych klimatach, od południowoamerykańskich lasów deszczowych po krąg polarny. Danych cyfrowych funkcjonowania jąder kondensacji dostarczyła specjalna komora badawcza (Continuous Flow Diffusion Chamber) na Colorado State University. Efektem jest nowa, sto razy pewniejsza i bardziej precyzyjna, metoda przewidywania ilości jąder kondensacji w chmurach w różnych warunkach: temperatury, wilgotności, w zależności od emisji różnego rodzaju pyłów z powierzchni ziemi. W prowadzonych dawniej obliczeniach zakładano aż dziesięciokrotnie zawyżoną liczbę drobin o średnicy powyżej 0,5 µm, związanych z ilością jąder kondensacji. Opracowane na podstawie tych danych nowe modele pozwolą na lepsze przewidywanie pogody i zrozumienie funkcjonowania klimatu. Trwają badania prowadzone wspólne z biologami, mające skatalogować źródła emisji pyłowych: pyłki roślin, drobiny gleby wywiewane przez wiatry, ich rozmiar w zależności od miejsca, pory roku, itd. Nowo założone w PNNL Laboratorium Pomiarów Atmosferycznych (Atmospheric Measurement Laboratory), wyposażone w nowoczesną komorę do badań zjawiska kondensacji pozwoli zbadać kondensację na sztucznych chmurach i na drobinach różnego pochodzenia w kontrolowanych warunkach.
-
Witaminy B6, B12 oraz kwas foliowy są ważnymi składnikami odżywczymi dla naszego mózgu. Ich rola i znaczenie nie są jeszcze dobrze poznane, ale najnowsze badania, prowadzone między innymi przez Departament Rolnictwa USA (U.S. Department of Agriculture, USDA) zaczynają wyjaśniać nam niektóre zależności. Dotychczasowe badania związku witamin z grupy B z funkcjonowaniem mózgu dawały niespójne lub nawet sprzeczne wyniki. Nowe badania, będące efektem współdziałania wielu instytucji (brały w nich udział Agricultural Research Service (ARS) Western Human Nutrition Research Center w Davis, University of California - San Francisco, University of California - Davis (UCD) oraz zespół badawczy Area Latino Study on Aging (SALSA)) dały odpowiedzi na niektóre pytania związane z działaniem kwasu foliowego (inaczej folacyny, zaliczanej do witamin grupy B). Pierwsze badanie wykazało, że niedobór folacyny we krwi wiąże się z występowaniem demencji i zaburzeń poznawczych, mierzonych przy pomocy standardowych testów na pamięć. Zależność była wyraźna, mimo że zaledwie jeden procent badanych cierpiał na niedobór tej witaminy. W drugim badaniu znaleziono związek depresji z niskim poziomem kwasu foliowego. Zależność ta dotyka jednak tylko kobiety (nie mężczyzn). Ochotniczki poddane badaniom, u których zawartość kwasu foliowego w osoczu krwi mieściła się w dolnej 1/3 były dwukrotnie bardziej narażone na depresję od kobiet, u których poziom tej witaminy mieścił się w górnej 1/3. Depresja, jak mówią badania, stanowi również czynnik negatywnie wpływający na funkcjonowanie mózgu. Badania nad witaminą B12 przeprowadzone przez zespół SALSA (projekt mający na celu długofalowe badanie procesów starzenia) sugerują, że proteina znana jako holoTC (holotranscobalamina) jest kluczowym związkiem dla wczesnego i pewnego wykrywania zaczynających się zaburzeń funkcji poznawczych.
- 1 odpowiedź
-
- demencja
- zaburzenia poznawcze
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Bostońska firma Choi + Shine Architects wygrała interesujący konkurs rozpisany przez islandzką firmę energetyczną. W jego ramach Amerykanie zaprojektowali słupy wysokiego napięcia, które wyglądają jak dzieła sztuki i znacznie mniej szpecą krajobraz niż tradycyjne konstrukcje tego typu. W ramach projektu Land of Giants powstały słupy, które przypominają ludzi przyjmujących różne pozycje. W zależności od ukształtowania terenu i otoczenia, "ludzie" są wyprostowani, mają ugięte kolana, zostali uchwyceni w ruchu, z uniesionymi lub opuszczonymi ramionami. Architekci zaproponowali na przykład, by tam, gdzie linia energetyczna będzie wspinała się na wzgórze, słupy przypominały człowieka maszerującego pod górę. Koszty budowy takich słupów zminimalizowano dzięki wykorzystaniu standardowych części i technik produkcyjnych. Ponadto każdy z nich składa się z takich samych elementów, a ich odpowiednim ułożeniem - czyli nadaniem "ludziom" konkretnej pozycji - można manipulować za pomocą łączeń poszczególnych elementów. Konstrukcje wykonano ze stali, szkła i betonu.
-
- Choi+Shine Architects
- słup wysokiego napięcia
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Koralowce są organizmami wyjątkowo wrażliwymi na czynniki środowiskowe, można je więc traktować jako wskaźniki potencjalnych zagrożeń. Obecne ocieplanie się klimatu niestety skutkuje niszczeniem ich wyjątkowego ekosystemu na Morzu Andamańskim. Organizacja Wildlife Conservation Society alarmuje o wyjątkowo wysokiej śmiertelności koralowców, jaką odnotowano w tym roku w tym regionie (w północno-wschodniej części Oceanu Indyjskiego, pomiędzy Półwyspem Indochińskim a archipelagiem wysp: Nikobary, Andamany i Sumatrą). Korale na tym obszarze były już poważnie zagrożone i przetrzebione przez niewłaściwą gospodarkę morską i rybacką. Od początku tego wieku jednak, dzięki wdrożeniu całościowej ochrony ekosystemu koralowego, ich populacja zaczęła się odradzać. Nie zaszkodziło im nawet, wbrew obawom, groźne tsunami, jakie nawiedziło ten rejon w 2004 roku. Monitoring, prowadzony przez naukowców z australijskiego James Cook University oraz indonezyjskiego Syiah Kuala University od 2005 roku wykazywał ciągłą poprawę sytuacji ekologicznej na Morzu Andamańskim. Aż do tego roku. W roku 2010 zaobserwowano pogorszenie się sytuacji i drastyczny wzrost umieralności wśród koralowców. Pierwszym wskaźnikiem zagrożenia było blaknięcie korali. Zjawisko utraty koloru powodowane jest stresem, wskutek którego organizm korala wydala algi, normalnie żyjące w jego komórkach. Stres jest powodowany przez czynniki środowiskowe, w tym przypadku - przez intensywne zwiększenie przypowierzchniowej temperatury wody. Osiągnęła ona w tym roku 34º Celsjusza, aż o 4 stopnie powyżej średniej wartości długookresowej dla tego rejonu. Najwyraźniej temperatura przekroczyła jakąś wartość krytyczną, gdyż odnawianie się populacji koralowców zostało przerwane i od pierwszego oszacowania do chwili obecnej obumarło około 80% tych organizmów. Bazując na obserwacji zjawiska tracenia koloru, szacuje się, że proces wymierania będzie trwał w ciągu najbliższych miesięcy. Rafy koralowe na Morzu Andamańskim należą do najbardziej bioróżnorodnych ekosystemów na świecie, masowe wymieranie koralowców, które stanowią jego podstawę, grozi klęską ekologiczną. I nie tylko, nieuchronny spadek populacji wielu gatunków ryb będzie również klęską gospodarczą dla tego ubogiego regionu. Gospodarka rybacka jest bowiem podstawowym źródłem utrzymania dla większości jego mieszkańców. Rozwiązanie problemu jest niestety poza zasięgiem krajów bezpośrednio zainteresowanych. Pewną nadzieję na zahamowanie wymierania mogłyby dać bardziej odporne koralowce, odkryte niedawno na wschód od Australii, ale to kwestia wielu badań i długiego czasu, podczas gdy ratunek potrzebny jest od zaraz.
-
- Wildlife Conservation Society
- Morze Andamańskie
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Profesor Charles Samuel Greenwood od ponad 40 lat pracuje nad samochodem napędzanym siłą ludzkich mięśni. W przyszłym roku na rynek ma trafić czteroosobowy pojazd Imagine PS, zdolny do rozwinięcia prędkości 100 km/h w terenie płaskim i do 50 km/h w górzystym. Urządzenie korzysta z energii elektrycznej generowanej przez ruchy ramion pasażerów. Jeśli wszyscy czterej starają się napędzać samochód, jest on całkowicie autonomiczny i korzysta tylko z siły mięśni. Jednak wyposażono go również w akumulatory, pozwalające na doładowanie z sieci. Imagine PS ma dość nietypowy wygląd, jednak został on pomyślany tak, by właściciel łatwo mógł dostosować go do różnych obecnie stosowanych i przyszłych opcji zasilania, bez konieczności wymiany całego samochodu. Greenwood zaczął pracować nad samochodami zasilanymi pracą mięśni już w 1968 roku. Chciał z jednej strony doprowadzić do zmniejszenia zanieczyszczenia środowiska naturalnego, a z drugiej - zmuszając kierowców i pasażerów do aktywności w czasie jazdy - wypromować zdrowszy tryb życia. Imagine PS będzie sprzedawany w cenie 15 500 USD. Już można składać zamówienia wpłacając zadatek w wysokości 50 USD. Produkcja ruszy, jeśli firma HumanCar zbierze co najmniej 800 zamówień. Jeśli tak się nie stanie, zadatek zostanie zwrócony. W tej chwili znaleźli się chętni na ponad 100 nietypowych samochodów. Właściciele HumanCar są optymistami. Mają 200-letni biznesplan. Kierują swoją ofertę przede wszystkim do krajów rozwijających się. Greenwood zapewnia, że firma jest niezależna i właściwie przynosi dochody. Wśród jej produktów znajduje się np. dwuosobowy przenośny generator prądu, który mieści się w walizce. http://www.youtube.com/watch?v=NXUJjFvgOdk
- 10 odpowiedzi
-
W przypadku kobiet regularne picie piwa, ale nie innych rodzajów alkoholu, wiąże się ze zwiększonym ryzykiem zachorowania na łuszczycę (Archives of Dermatology). Łuszczyca [łac. psoriasis] to choroba skóry o podłożu immunologicznym. Od dawna podejrzewano, że istnieje związek między spożyciem alkoholu a zwiększonym ryzykiem wystąpienia i pogorszenia przebiegu tej choroby – tłumaczy dr Abrar A. Qureshi z Brigham and Woman's Hospital (BWH). W przypadku innych chorób wykazano, że rodzaj konsumowanego alkoholu oddziałuje na ryzyko ich wystąpienia, np. piwo stwarza większe zagrożenie dla jelit niż wino czy wódki. By sprawdzić, jak się mają sprawy z łuszczycą, Qureshi analizował dane 82.869 kobiet, które w 1991 r. miały od 27 do 44 lat. Brały one udział w Studium Zdrowia Pielęgniarek II (Nurses' Health Study II) i co dwa lata wypełniały kwestionariusz z pytaniami dotyczącymi rodzaju oraz ilości wypijanego alkoholu, a także ewentualnej diagnozy łuszczycy. Do końca 2005 r. odnotowano 1150 przypadków łuszczycy, z których w analizie uwzględniono 1069. W porównaniu do pań, które nie piły alkoholu, ryzyko wystąpienia psoriasis było aż o 72% wyższe w grupie kobiet wypijających w tygodniu średnio 2,3 drinka lub więcej. Kiedy naukowcy przyjrzeli się konkretnym rodzajom alkoholu, okazało się, że u pań konsumujących 5 lub więcej piw tygodniowo prawdopodobieństwo zachorowania wzrastało 1,8-krotnie. W przypadku lekkiego piwa (o obniżonej zawartości alkoholu bądź kalorii), czerwonego i białego wina oraz wódki nie odnotowano podobnej zależności. Gdy zespół Qureshiego wziął pod uwagę jedynie potwierdzone przypadki łuszczycy, w których kobiety ujawniły więcej informacji na swój temat w złożonej z 7 pozycji skali samooceny, ryzyko łuszczycy było 2,3 razy wyższe dla kobiet, które wychylały w tygodniu 5 piw lub więcej niż dla pań całkowicie stroniących od napoju z chmielu. Zwykłe piwo było jedynym napojem alkoholowym, który zwiększał ryzyko łuszczycy, co sugeruje, że jego określone niealkoholowe składniki – nieobecne zarówno w winie, jak i w wódce – mogą odgrywać ważną rolę w zapoczątkowaniu psoriasis. Być może odpowiedzi na palące pytanie należy szukać w metodzie warzenia złocistego napoju. Piwo to bowiem jeden z nielicznych niedestylowanych alkoholi, w przypadku którego do fermentacji wykorzystuje się jakieś źródło skrobi, przeważnie jęczmień. W ziarnach zbóż (słodzie) występuje zaś gluten, na który część pacjentów z łuszczycą jest szczególnie uwrażliwiona. Do produkcji piw light wykorzystuje się mniejsze ilości zbóż, co wyjaśnia, czemu nie wywoływały one podobnego efektu.
-
Gdy przed miesiącem Steve Jobs prezentował narzędzie Face Time dla iPhone'a, mówił, że dzięki niemu osoby niesłyszące będą mogły wykorzystać mechanizm wideokonferencji do przekazywania sobie znaków języka migowego. Prezes Apple'a nie wspomniał jednak, że współczesna technologia nie pozwala na przekazanie za pomocą urządzeń mobilnych obrazu o jakości wystarczającej do porozumiewania się osobom niesłyszącym. Z kolei tam, gdzie istnieje możliwość skorzystania z bezprzewodowych łączy o wysokiej przepustowości są one albo blokowane przez firmy telekomunikacyjne, albo też trzeba za nie dodatkowo - niemało - zapłacić. Osoby niesłyszące ucieszy zatem wiadomość, że na University of Washington rozpoczęły się testy nowej metody kompresji pomyślanej właśnie na potrzeby takiego rodzaju komunikacji. To pierwsze w USA badania nad sposobem wykorzystywania przekazu wideo w telefonach komórkowych przez osoby niesłyszące - mówi główna autorka projektu, profesor Eve Riskin z grupy badawczej MobileASL. Naukowcy skupili się nad szczególną metodą optymalizacji kompresji. Jako że przepustowość łączy z których korzystają komórki jest niska, obraz musi być mocno skompresowany, co jednak negatywnie wpływa na jego jakość. W efekcie nie można dostrzec wszystkich szczegółów potrzebnych do komunikowania się za pomocą języka migowego. Uczeni z MobileASL opracowali mechanizm, który identyfikuje dłonie i twarz w celu zapewnienia jak najlepszej jakości przekazywanego obrazu. Twarz i dłonie są mniej kompresowane, niż reszta obrazu. Dzięki temu udało się uzyskać obraz wystarczający do komunikowania językiem migowym przy przepustowości rzędu 30 Kb/s. Ponadto nowa technologia potrafi rozpoznać, czy użytkownik właśnie "miga" czy też nie i odpowiednio dostosować pobór mocy. Obecnie końca dobiega pierwszy etap testów. Wzięło w nich udział 200 uczestników, którzy przez trzy tygodnie komunikują się językiem migowym za pośrednictwem urządzeń przenośnych. Średni czas trwania pojedynczego połączenia wynosi około 1,5 minuty. Uczeni badają nie tylko sprawność systemu kompresji i możliwość prowadzenia rozmów, ale badają też, jak ich technologia wpływa na długość pracy na pojedynczym ładowaniu baterii. Na razie większość uczestników chwali sobie możliwość "migania" przez telefon. Dotychczas ich ulubionymi metodami komunikowania się na odległość były e-mail i SMS-y. Za kilka miesięcy rozpoczną się testy na znacznie szerszą skalę. Uczeni ciągle też starają się udoskonalić mechanizmy kompresji, by za pomocą jak najmniejszej ilości danych przesłać jak najdoskonalszy obraz i nie wyczerpać przy tym zbyt szybko baterii telefonu.
-
- telefon komórkowy
- język migowy
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Microsoft ma zamiar wykorzystać popularność Xboksa 360 i Xbox Live oraz doświadczenie zdobyte przy okazji ich tworzenia do uatrakcyjnienia systemu Windows Phone 7. Koncern poinformował, że w ramach Microsoft Game Studios powstała grupa, której celem jest rozwój gier dla urządzeń z mobilnym systemem. Ma ona również pomagać małym, niezależnym twórcom gier. Firmy zajmujące się pisaniem gier wideo będą mogły używać tych samych narzędzi do tworzenia tytułów dla Xboksa 360 oraz Phone 7. Firma zapowiedziała też, że gdy do sprzedaży trafią pierwsze smartfony z Windows Phone 7, będą już dla nich dostępne znane z firmowej konsoli przeglądarka Halo Waypoint oraz gry "Crackdown 2: Project Sunburst" czy "Guitar Hero 5". Ponadto użytkownicy urządzeń z Phone 7 zyskają dostęp do Xbox Live.
-
Ludzie, którzy mają w domu dostęp do Internetu, z większym prawdopodobieństwem pozostają w związkach. Wg autorów studium, dzieje się tak, ponieważ randkowanie online stało się obecnie wyjątkowo skutecznym sposobem znajdowania swojej drugiej połówki. Zespół profesora Michaela J. Rosenfelda, socjologa z Uniwersytetu Stanforda, przeprowadził wywiady z 4002 dorosłymi, z których 3009 pozostawało w związku. Okazało się, że w grupie z domowym dostępem do Sieci żonę/męża bądź stałego partnera/partnerkę miało 82,2% ankietowanych, podczas gdy wśród przedstawicieli grupy pozbawionej możliwości korzystania z Internetu w domowych pieleszach odsetek ten spadał do 62,8%. Amerykanie prorokują, że w obliczu rosnącej popularności online'owych portali randkowych i czatów wkrótce Sieć wyprze przedstawianie przez przyjaciół jako najpowszechniejszą metodę poznawania przyszłych długoterminowych partnerów (byłaby to pierwsza detronizacja znajomych od lat 40. ubiegłego wieku). Rosenfeld podkreśla, że wyniki badań jego ekipy przeczą teorii, że Internet odciąga ludzi od wchodzenia w relacje w prawdziwym życiu. Socjolodzy zauważyli, że randki w Sieci były szczególnie popularne w grupach, które tradycyjnie mają spory problem ze znalezieniem odpowiedniej osoby. Wspominali choćby o rozwiedzionych ludziach w średnim wieku. Profesor podkreśla, że Internet nie jest po prostu skuteczniejszym sposobem podtrzymywania więzi w już istniejących sieciach społecznych. Staje się on nowym rodzajem pośrednika, który niekiedy zmienia nawet preferowany rodzaj związku i partnera.
-
Peruwiańskie Ministerstwo Zdrowia wysłało 3 ekipy ratunkowe do odległych rejonów Amazonii, gdzie w pobliżu granicy z Ekwadorem w wiosce Urakusa w północno-wschodnim rejonie kraju doszło do wybuchu epidemii wścieklizny, wywołanej przez ugryzienia wampirów (Desmodontinae). Zmarło już czworo dzieci z plemienia Aguaruna. Nietoperze zraniły 508 innych osób, które musiały zostać zaszczepione przez lekarzy. Niektórzy eksperci sądzą, że masowe ataki latających ssaków na przedstawicieli naszego gatunku to skutek przetrzebienia dżungli amazońskiej. Zazwyczaj nietoperze żywią się bowiem krwią dzikich zwierząt i bydła, ale gdy tych zabraknie, szukają innych źródeł pokarmu, np. ludzi. Miejscowi specjaliści odrzucają jednak hipotezę deforestacji i jako przyczynę wskazują doświadczające region od kilku lat nietypowo niskie temperatury. Ratownicy próbują się skontaktować z ludźmi ze społeczności w promieniu 10 km od miejsca wybuchu epidemii, którzy w ciągu ostatnich 6 miesięcy zostali napadnięci przez wampiry. Indianie zwrócili się do ministerstwa z prośbą o pomoc, gdy nie udało im się wyjaśnić przyczyn choroby, która zabiła dzieci. Ekipy lekarskie zaszczepiły większość (97%) poszkodowanych, lecz kilka osób nie zgodziło się na leczenie. Wysłannicy rządu mają nadzieję, że przynajmniej część zaszczepi się w następnych dniach.
- 1 odpowiedź
-
- Urakusa
- szczepienia
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Bakterie kojarzą się głównie ze śmierdzącymi substancjami, które produkują – warto wspomnieć choćby o siarkowodorze czy merkaptanach – lecz okazuje się, że organizmy te dysponują też molekularnym nosem. Zespół mikrobiologów z Uniwersytetu w Newcastle wykazał, że bakterie potrafią w ten sposób wykryć lotne związki, np. amoniak, wytwarzane przez inne rywalizujące z nimi mikroby. Zespół doktora Reinderta Nijlanda ustalił, że po "wyniuchaniu" konkurencji bakterie zaczynają tworzyć biofilm – czyli trójwymiarową kolonię zawieszoną w macierzy zewnątrzkomórkowych polimerów, która może przylegać do wilgotnych powierzchni. Z biofilmami związana jest lekooporność, stanowią one również główną przyczynę zakażeń implantów medycznych, takich jak zastawki serca, endoprotezy bioder czy nawet implanty piersi. Poza tym Brytyjczycy wspominają o tzw. biofoulingu, o którym po raz pierwszy napisano na początku XX wieku. W literaturze limnologicznej organizmy poroślowe nazwano wtedy mianem Aufwuchsmarine biofouling. Obrastanie kadłubów statków przynosi ogromne straty. Stają się one bowiem nadmiernie obciążone, co wiąże się ze zwiększonym tarciem i zużyciem paliwa. Odkrycie Nijlanda pozwoli lepiej zrozumieć mechanizm tworzenia biofilmów oraz ustalić, jak nimi manipulować dla naszych korzyści. To pierwszy dowód na istnienie bakteryjnego nosa, zdolnego do wykrywania potencjalnych konkurentów. Biofilm odgrywa ważną rolę zarówno w warunkach medycznych, jak i przemysłowych, dlatego fakt, że komórki tworzyły go pod wpływem ekspozycji na amoniak, ma kapitalne znaczenie [...]. Następnym krokiem będzie zidentyfikowanie nosa lub czujnika, który realizuje funkcję powonienia. Najnowsze odkrycie pokazuje, że bakterie dysponują co najmniej czterema z pięciu zmysłów: 1) reagują na światło, co odpowiada wzrokowi, 2) przejawiają zależną od kontaktu ekspresję genów (dotyk), 3) reagują na obecne w środowisku związki chemiczne i toksyny albo pod wpływem bezpośredniego kontaktu (smak), albo 4) stykając się z nimi przez powietrze (powonienie). Amoniak to jedno z najprostszych źródeł azotu – składnika kluczowego dla bakteryjnego wzrostu. Używając dwóch konkurencyjnych gatunków bakterii Bacillus subtilis i B. licheniformus, akademicy wykazali, że lotny amoniak stymulował tworzenie biofilmu, a siła reakcji spadała w miarę zwiększania odległości między koloniami. Zmysł węchu zaobserwowano u wielu istot, nawet u drożdży i śluzowców, ale nasze studium pokazuje po raz pierwszy, że powonienie występuje także u bakterii. Z ewolucyjnego punktu widzenia wierzymy, że to może być pierwszy przykład na to, jak żyjący organizm nauczył się wyczuwać inne organizmy – podsumowuje nadzorujący projekt prof. Grant Burgess.
- 1 odpowiedź
-
- bakterie
- nos molekularny
- (i 9 więcej)
-
Amerykański sąd federalny zakazał firmie Monstanto rozprowadzania nasion genetycznie zmodyfikowanych buraków cukrowych. To konsekwencja wyroku wydanego w 2009 roku w którym sędzia Jeffrey White uznał, że Departament Rolnictwa wydał zgodę na sprzedaż takich nasion bez przeprowadzenia wystarczających badań dotyczących wpływu modyfikowanych buraków na środowisko. Ponad połowa cukru sprzedawanego w USA pochodzi z buraków cukrowych, a aż 95% nasion stanowią nasiona genetycznie modyfikowane. Jednak decyzja sędziego z pewnością nie oznacza, że cukru zabraknie. Wyrok nie odnosi się bowiem do nasion, które już znajdują się na rynku. Ponadto rolnicy z łatwością mogą powrócić do organizmów konwencjonalnych. Jednak decyzja sędziego White'a jest poważną porażką dla Monsanto, a obecnie trudno jest odgadnąć wszystkie długoterminowe implikacje dla rynku GMO. Sprawa przeciwko burakom GM została wniesiona przez organizacje obrońców środowiska naturalnego. Argumentują oni, że stosowanie roślin uprawnych odpornych na stosowanie niektórych herbicydów, spowodowało zwiększenie ilości używanych herbicydów i zwiększenie ilości upraw GMO. Monsanto, próbowało wpłynąć na decyzję sądu argumentując, że zakaz oznacza dla firmy straty rzędu 2 miliardów dolarów, które poniesie ona w latach 2011-2012. To nie pierwsza sądowa porażka Monsanto. W czerwcu Sąd Najwyższy podtrzymał wyrok sądu federalnego, który wstrzymał decyzję Departamentu Rolnictwa zezwalającą na sprzedaż genetycznie modyfikowanej lucerny przed pełnym zbadaniem jej wpływu na środowisko.
- 2 odpowiedzi
-
- burak cukrowy
- sąd
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Na Northwestern University powstała nowa technologia litograficzna, która może zrewolucjonizować produkcję układów scalonych. Litografia piórem świetlnym (beam-pen litography - BPL) pozwala na szybkie i tanie tworzenie prototypowych układów scalonych. Chodzi o miniaturyzację - mówi Chad A. Mirkin, profesor z Northwestern University. Konwencjonalne urządzenia do mikro- i nanoprodukcji są bardzo drogie. Próbujemy zmienić to za pomocą nowego podejścia do fotoligotrafii - dodaje. Za pomocą nowego narzędzia uczeni stworzyli 15 000 identycznych rysunków przedstawiających uproszczoną panoramę Chicago. Efekt taki uzyskano w pół godziny dzięki jednoczesnemu zaangażowaniu 15 000 piór świetlnych. Za pomocą konwencjonalnych metod litograficznych można uzyskać wzory o równie małych rozmiarach, jednak ich tworzenie trwa znacznie dłużej i nie jest możliwe tworzenie ich na dużych powierzchniach. Każda z miniaturowych panoram składa się ze 182 kropek o średnicy około 500 nanometrów. Do uzyskania pojedynczej kropki konieczne było wystawienie podłoża na działanie strumienia światła przez 20 sekund. Obecnie prototypowe urządzenie pozwala na uzyskanie elementów wielkości 150 nanometrów, a udoskonalenie pióra pozwoli na zmniejszenie ich poniżej 100 nm. Uczeni z Northwestern już stworzyli kolejny prototyp wykorzystujący 11 milionów piór zgromadzonych na przestrzeni kilku centymetrów kwadratowych. To już trzecie pióro litograficzne w arsenale Mirkina. W 1999 roku opracował on technologię Dip-Pen Nanolithograpny, a w 2008 - polymer-pen lithography (PPL). Obie te techniki służą do nanoszenia na podłoże materiału chemicznego. BPL jest podobna do PPL, z tą jednak różnicą, że zamiast "atramentu" z molekuł, używa strumienia światła. Każde z piór ma kształt piramidy, pokrytej cienką warstwą złota. Następnie złoto usuwane jest z czubka, tworząc otwór. Piramidy łączone są w matrycę, w której znajdują się do góry nogami. Duże otwarte podstawy piramid wystawiane są na działanie światła, a jego strumienie przedostają się przez otwarte czubki i precyzyjnie trafiają w określone miejsce materiału światłoczułego. Kolejną zaletą takiego rozwiązania jest fakt, że nie musimy używać wszystkich piór jednocześnie - dodaje Mirkin. Uczony dodaje, że jego technologia posłuży to szybkiej i taniej produkcji prototypów. Niewykluczone, iż przyda się też do tworzenia gotowych układów.
-
- Chad A. Mirkin
- litografia piórem świetlnym
- (i 4 więcej)
-
Afrykańskie słonie leśne (Loxodonta cyclotis) boją się ludzi bardziej od wybuchów dynamitu. Takie wnioski wysnuto z badań nad zachowaniem szarych olbrzym w centralnych rejonach Czarnego Lądu, a konkretnie w Parku Narodowym Loango w Gabonie, gdzie poszukuje się złóż ropy naftowej. Zespół Petera Wrege'a z Uniwersytetu Cornella wykorzystał aparaturę "podsłuchową", która przypomina urządzenia do śledzenia aktywności waleni. W ten sposób monitorował różne dźwięki oraz aktywność sejsmiczną generowaną przez górnictwo. Gdy zebrano 27 tys. godzin nagrań, Amerykanie zabrali się za analizowanie, jak wybuchy dynamitu, odgłosy samochodów czy montowania wyposażenia oddziałują na liczbę wokalizacji słoni. Normalnie słonie są aktywne zarówno w dzień, jak i w nocy. Osobniki zamieszkujące tereny objęte poszukiwaniem ropy nie uciekały stamtąd, lecz stawały się aktywne głównie po zapadnięciu zmroku. Dane akustyczne sugerowały, że działo się tak za sprawą ludzi chodzących po lesie i rozstawiających sprzęt, a nie wybuchów. Detonacja dynamitu może przypominać silną burzę – tłumaczy Wrege. Nic więc dziwnego, że się jej nie boją, za to ludzie kojarzą się im się z latami polowań. Akademicy z Yale uważają, że zmiany w zachowaniu wywołały dodatkowy stres i nasiliły konkurencję o pożywienie. Po odjęciu godzin dziennych zwierzętom zostało przecież mniej czasu na jego zdobywanie. Amerykanie wyjaśniają, że dotąd większość analiz dotyczących wpływu ludzkiej działalności na dzikie zwierzęta ograniczała się do oceny rozmieszczenia czy liczebności, a tymczasem zaburzenia w środowisku mogą oddziaływać na krótkoterminowe ruchy na danym terenie lub reprodukcję. Dopiero po długim czasie tego typu zmiany przekładają się na ograniczenie zakresu występowania i "skurczenie" populacji. Zespół Wrege'a traktował zmiany w aktywności/występowaniu afrykańskich słoni leśnych jako funkcję częstotliwości oraz intensywności sygnałów akustycznych i sejsmicznych, związanych z detonowaniem dynamitu i ludzką działalnością.
- 8 odpowiedzi
-
- Park Narodowy Loango
- poszukiwania
- (i 8 więcej)
-
Naukowcy z Imperial College London zaproponowali, by sieci fast foodów oferowały swoim klientom za darmo statyny - leki obniżające poziom złego cholesterolu LDL we krwi. W artykule, który ukazał się właśnie w piśmie American Journal of Cardiology, dr Darrel Francis i zespół wyliczają, że zapewniany przez nie spadek ryzyka chorób sercowo-naczyniowych równoważy wzrost zagrożenia zawałem w wyniku spożycia tłustych pokarmów. Statyny nie niwelują wszystkich szkodliwych skutków spożycia burgerów i frytek. Lepiej w ogóle unikać jedzenia tłustych pokarmów. Odkryliśmy jednak, że w kategoriach prawdopodobieństwa wystąpienia zawału zażycie statyn zmniejsza ryzyko w mniej więcej takim samym stopniu, w jakim fast food jest podwyższa. W Wielkiej Brytanii bez recepty można już kupić tabletki z niskimi dawkami jednej ze statyn – simwastatyny. W Polsce nadal musi być ona przepisywana przez lekarza. Jak wyjaśnia Francis, kiedyś ze względu na koszty leki te ordynowano w przypadkach szczególnego zagrożenia zawałem serca czy udarem. Teraz jednak cena tabletek mocno spadła, dlatego z ekonomicznego punktu widzenia ubezpieczycielowi bardziej opłaca się refundować medykament niż wizytę u lekarza. Jak na ironię, ludzie mogą wziąć w restauracji tyle saszetek z niezdrowymi sosami i dodatkami, ile tylko będą chcieli, a korzystne dla serca statyny muszą być przepisywane. Brytyjczycy podkreślają, że statyny są bardzo bezpiecznymi lekami. Poważne skutki uboczne występują u niewielkiego odsetka pacjentów, którzy je regularnie zażywają. Dla przykładu – problemy z wątrobą i nerkami stwierdza się u 1:1000-1:10.000 osób. Wszyscy wiemy, że fast food jest dla nas niezdrowy, ale ludzie nadal jedzą [hamburgery, frytki czy kurczaki], bo są smaczne. Jesteśmy genetycznie zaprogramowani, by wybierać wysokokaloryczne pokarmy i dlatego sieci restauracji będą nadal sprzedawać swoje niezdrowe potrawy, bo opisane zjawisko gwarantuje im zbyt. Ma duży sens, by zmniejszające zagrożenia zdrowotne suplementy były równie łatwo osiągalne jak darmowe ketchup czy majonez. W przeliczeniu na klienta będą zresztą kosztować mniej więcej tyle samo co one. Francis argumentuje, że gdy obywatele angażują się w inne ryzykowne zachowania, np. jeżdżą samochodem lub palą papierosy, zachęca się ich, by zapinali pasy czy wybierali wyroby tytoniowe z filtrem. Przyjmowanie statyn to racjonalny sposób na ograniczenie zagrożeń związanych z jedzeniem tłustych dań. Akademicy z Imperial College London posłużyli się danymi z wcześniejszych badań populacyjnych, by wyliczyć, jak zwiększa się jednostkowe ryzyko zawału serca wskutek spożycia określonej ilości tłuszczu, a zwłaszcza tłuszczów trans. Następnie porównali uzyskane w ten sposób liczby z wartościami spadków wywoływanych przez statyny (ich metaanaliza objęła 7 randomizowanych studiów). Okazało się, że większość schematów terapii statynami kompensowała relatywny wzrost ryzyka chorób serca, związany ze spożyciem cheeseburgera i małego koktajlu mlecznego. Naukowcy podkreślają, że w przyszłości należałoby ocenić skutki (i zagrożenia) swobodnego zażywania statyn bez nadzoru lekarza.
- 12 odpowiedzi
-
Prawnicy Maurizio Raugei i Luigi Andronio przygotowują na zlecenie włoskiego ministra kultury i sztuki Sandra Bondiego pozew, z którego wynika, że rzeźba Dawida dłuta Michała Anioła należy do państwa, a nie Florencji, gdzie przechowuje się ją w Accademia di Belle Arti. Gra jest warta świeczki, ponieważ rokrocznie do dzieła sztuki przybywa ok. 1,5 mln osób, które za przywilej oglądania biblijnego Dawida płacą ponad 12,5 mln dolarów. By rzeźba zmieniła swojego właściciela (a może powróciła do prawowitego?), mecenasi muszą się przekopać przez stosy nagromadzonych przez stulecia dokumentów. Już teraz wskazują jednak, że utworzonej w ramach Wielkiego Księstwa Toskanii rady miejskiej nie można uznać za spadkobierczynię Republiki Florenckiej, za czasów której powstało dzieło sztuki (przypomnijmy, że prace nad Dawidem trwały do 1504 r., a Księstwo Toskanii powstało dopiero w 1531). Początkowo w 1501 r. Michał Anioł podpisał umowę na wykonanie rzeźby z zarządem katedry, lecz ostatecznie posąg stanął obok wejścia do Pałacu Starego na placu della Signoria, gdzie mieściła się siedziba lokalnego rządu. Dawid symbolizował odwagę Republiki Florenckiej w kontaktach z potężniejszymi sąsiadami i spoglądał butnie w stronę Rzymu. Raugei i Andronio twierdzą, że od zjednoczenia Włoch 17 marca 1861 r. rzeźba należy do państwa. Podkreślają, że kiedy w latach 70. XIX w. oryginalny posąg przenoszono z placu do galerii, miasto nie zgłaszało żadnych zastrzeżeń, a prawnicy działający wtedy w imieniu rady miasta stwierdzili w nocie: Nie ma żadnych wątpliwości, że skoro nie istnieją już żadne pierwotne państwa ani republiki, to rzeźba Dawida stanowi dziedzictwo państwa włoskiego. Dzisiejszy burmistrz Florencji Matteo Renzi podkreśla jednak, że dysponuje dokumentami, z których wynika, że posąg jest własnością miasta. Ogłasza publicznie chęć spotkania z Bondim, by podyskutować o sprawie i uniknąć dziecinnych sprzeczek.
- 1 odpowiedź
-
W ciągu najbliższych kilku miesięcy na rynek trafią dwa interesujące tablety Asusa - znacznie droższy i bardziej wydajny z Windows 7 oraz tańszy o skromniejszych możliwościach z Androidem. Już w grudniu do sklepów trafi 12-calowy Asus Eee Pad EP121 z procesorem Core 2 Duo i Windows 7 Home Premium. Za urządzenie trzeba będzie zapłacić co najmniej 1000 dolarów. Cena jest tak wysoka, gdyż razem z Eee Pad EP121 użytkownik otrzyma specjalną stację dokującą, zmieniającą tablet w notebooka. Jeśli chce się konkurować z iPadem nie wystarczy po prostu produkować tańszych urządzeń. Trzeba zaoferować coś więcej niż ma iPad. Przez kolejne miesiące będziemy ulepszali nas produkt - mówi prezes Asusa Jerry Chen. Z kolei w styczniu do kupienia będzie 10-calowy model z procesorem ARM i systemem Microsoft Windows Embedded Compact 7 OS. Cena urządzenia wyniesie od 399 do 499 USD. Z kolei w marcu ukaże się tablet Asusa z systemem Android. O maszynie niewiele wiadomo poza tym, że m kosztować mniej niż 399 dolarów.
- 1 odpowiedź
-
- Eee Pad EP121
- Asus
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Firma VirentX, której Microsoft ma zapłacić 200 milionów dolarów za naruszenie patentu, pozwała teraz do sądu Apple'a, Cisco, NEC-a i firmę Aastra. Przedsiębiorstwom zarzucono, że naruszają w sumie pięć patentów VirentX dotyczących w mniejszym lub większym stopniu sieci VPN. Najcięższe oskarżenia wysunięto przeciwko Cisco, gdyż w pozwie stwierdzono, że koncern naruszył patenty "celowo". Jeśli sąd podzieli opinię VirentX, to Cisco może zostać skazane na zapłacenie olbrzymiego odszkodowania. Pozew złożono w Sądzie Okręgowym dla Wschodniego Okręgu Teksasu. Jest on bardzo popularny wśród firm skarżących się na naruszenie ich patentów, gdyż sąd ten często przyznaje im rację. Sędzią będzie Leonard Davies, powołany na to stanowisko przez prezydenta George'a W. Busha. W przeszłości wydawał on wyrok w sprawie i4i przeciwko Microsoftowi. Wyrok zapadł po myśli i4i. VirentX reprezentuje firma prawnicza McKool Smith, która reprezentowała i4i oraz VirentX w sporach z Microsoftem. Niewykluczone, że o VirentX będziemy słyszeli dość często. Przedsiębiorstwo stwierdza bowiem, że posiada większość patentów na technologię 4G opisanych w specyfikacjach Series 33, które definiują standardy bezpieczeństwa dla LTE/4G.
-
U osób ze schizofrenią, depresją i chorobą afektywną sezonową (zwaną potocznie depresją sezonową) dochodzi do upośledzenia węchu. Badania zespołu ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Drezdeńskiego wykazały, że powodem jest zmniejszenie obszaru mózgu odpowiedzialnego za ten zmysł. Niemieccy naukowcy zebrali grupę 21 pacjentów z głęboką depresją i równoliczną grupę kontrolną, dopasowaną pod względem wieku, płci i ewentualnego palenia papierosów. Wszystkich ochotników wystawiano na oddziaływanie związku chemicznego o delikatnej woni, którego stężenie stopniowo zwiększano aż do momentu, kiedy ludzie sygnalizowali, że mogą go wyczuć. Za pomocą rezonansu magnetycznego akademicy zmierzyli też opuszki węchowe – wielowarstwowe ośrodki położone tuż poniżej płatów czołowych (w przednim dole czaszki na blaszce sitowej kości sitowej), do których przesyłane są sygnały z receptorów. Okazało się, że osoby bez depresji reagowały na dużo niższe stężenia substancji zapachowej, poza tym chorzy mieli znacznie, bo średnio o ok. 15% mniejsze opuszki węchowe. Ekipa Thomasa Hummla ustaliła też pewną prawidłowość: im głębsza depresja, tym mniejsza buławka węchowa. Opisany efekt występował bez względu na to, czy pacjent przyjmował leki przeciwdepresyjne, czy nie. Niemcy uważają, że depresja upośledza proces powstawania nowych komórek nerwowych w opuszkach węchowych. Już wcześniej wiadomo było, że w jej przebiegu dochodzi do osłabienia neurogenezy w obrębie hipokampa, czyli rejonu mózgu odpowiedzialnego za pamięć i uczenie, a we krwi pacjentów często stwierdza się spadek poziomu istotnego dla tego procesu neurotropowego czynnika pochodzenia mózgowego (ang. brain-derived neurotrophic factor, BDNF). Hummel podkreśla, że objętość opuszki będzie można w przyszłości wykorzystywać jako obiektywną miarę tzw. ostrego epizodu dużej depresji.
-
- zmniejszenie
- objętość
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Anya Salih, naukowiec australijskiego University of Western Sydney, zajmuje się badaniami nad rozwojem nowotworów i różnicami, jakie występują między komórkami rakowymi a zdrowymi. Narzędziem jej pracy są barwniki, pozwalające oznakować pojedyncze molekuły w badanych komórkach a potem śledzić ich rozwój przy użyciu specjalnego, wrażliwego na fluorescencję, mikroskopu laserowego. Znalezienie odpowiednich pigmentów jest zatem sprawą podstawową. Naukowcy znaleźli właśnie doskonałe źródło fluorescencyjnych pigmentów. Dostarczą ich odkryte niedawno płytkowodne koralowce, jakie rosną w podwodnych jaskiniach nieopodal wyspy Lord Howe, sześćset kilometrów na wschód od kontynentu australijskiego. Koralowce te zawierają barwniki, dające im głębokie, intensywne kolory: zielony, niebieski, czerwony. Szczególnie cenne są czerwone pigmenty, pozwalające - jak mówi dr Salih - zajrzeć głębiej w strukturę tkanek. Co ciekawe cenne skupiska koralowców odkryli ekolodzy podczas badań rafy koralowej. Wcześniej kolonie koralowców wokół wyspy Lord Howe ucierpiały bardzo wskutek ocieplenia wód oceanicznych, co objawia się ich blaknięciem. To oznaka, że zmiany klimatu zagrażają koralowcom nawet w miejscach, których do tej pory nie dotykał wzrost temperatury. Okazało się też, że odkryte koralowce są odporne na obecny wzrost temperatury. Może to stanowić wskazówkę, że dysponujące fluorescencją koralowce potrafią się lepiej przystosować do ocieplenia. Daje to nadzieję na znalezienie sposobów na zmniejszenie strat, jakie ocieplające się oceany powodują wśród tworzących rafy koralowców.
- 1 odpowiedź
-
- Anya Salih
- Lord Howe Island
- (i 4 więcej)
-
Najnowsze badania pomagają lepiej zrozumieć funkcjonowanie naszych umysłów. Do utrwalania nowej wiedzy potrzebne są nam marzenia senne, przewidywanie przyszłości angażuje pamięć, na starość nasz mózg może mieć kłopoty z rozróżnianiem wydarzeń przeszłych od obecnych - To najciekawsze doniesienia ze 118. dorocznej konferencji Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego (American Psychological Association). Znaczenie snu, a zwłaszcza fazy REM (intensywnych marzeń sennych) dla poprawnego funkcjonowania umysłu jest bardzo dobrze udokumentowane. Eksperymenty Sary C. Mednick (doktor psychologii na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Diego) pokazują jak istotne są marzenia senne dla naszej pamięci. Badane osoby z samego rana poddano testowi skojarzeń (do trzech podanych wyrazów mieli dopasować czwarte słowo). Potem test, z tymi samymi zadaniami powtórzono po południu, ale podzielono badanych na trzy grupy: pierwsza odpoczywała, druga zdrzemnęła się, ale bez fazy REM, trzecia zażyła pełnego snu, łącznie z fazą marzeń sennych. U pierwszych dwóch grup wyniki powtórzonego testu były identyczne i takie same, jak podczas porannej sesji. U grupy trzeciej zaobserwowano poprawienie wyników o 40%. Wniosek: marzenia senne są istotne dla poprawnego funkcjonowania pamięci. Badaniem funkcjonowania mózgu podczas przewidywania przyszłości oraz wyobrażeń zajmował się Daniel L. Schacter, wykładowca Uniwersytetu Harvardzkiego. Przy pomocy metod obrazowania mózgu sprawdzano aktywność poszczególnych jego obszarów podczas antycypowania przyszłości. Okazało się, że środkowy płat skroniowy, tradycyjnie wiązany z funkcjonowaniem pamięci, aktywizował się w taki sam sposób podczas myślenia o czasie przyszłym. Wynik ma zdaniem autorów badania duży wpływ na sposób pojmowania pamięci. Przewidywanie przyszłości wiązałoby się zatem z przywoływaniem i rekombinacją zawartości pamięci. Studium Micheli Gallagher, wykładowczyni neurologii z Uniwersytetu Johna Hopkinsa rzuca nowe światło na zaburzenia pamięci związane ze starzeniem. Przeprowadzając badania na starzejących się szczurach, oraz osobach z łagodnymi pamięciowymi zaburzeniami poznawczymi (przy pomocy obrazowania pracy mózgu) odkryła on szczególną aktywność pewnej grupy neuronów środkowego płata skroniowego (w rejonie hipokampu). Normalnie odpowiedzialne one są za kodowanie nowych informacji, ale u osób starszych, z łagodnymi zaburzeniami pamięci nie pracują prawidłowo. Zdaniem uczonej, mózgi tych osób mają kłopot z odróżnianiem zdarzeń przeszłych od aktualnych. Odkrycie to, jej zdaniem, daje nadzieję na nowe sposoby leczenia chorób neurodegeneracyjnych.
- 5 odpowiedzi
-
- Daniel L. Schacter
- Sara C. Mednick
- (i 6 więcej)
-
Uczeni z Ohio State University (OSU) zaprezentowali pierwszy układ spintronicznej pamięci z tworzyw sztucznych. Plastik może zatem w przyszłości stać się alternatywą dla półprzewodników. W najnowszym numerze Nature Materials Arthur J. Epstein, profesor fizyki i chemii opisuje jak wraz z kolegami stworzyli protytypową plastikową pamięć spintroniczną, używając do tego celu technik wykorzystywanych standardowo przez przemysł półprzewodnikowy. Epstein opisuje nowy materiał jako hybrydę organicznego półprzewodnika i magnetycznego półprzewodnika polimerowego. Spintronika to, obok mechaniki kwantowej, jedna z potencjalnych dróg, którymi rozwiną się komputery przyszłości. Wykorzystanie spinu elektronów w miejsce ich obecności bądź braku, ma liczne zalety. Od możliwości przechowania i przesłania dwukrotnie większej ilości danych na każdy elektron, poprzez energooszczędność i związane z tym znacznie mniejsze wydzielanie ciepła oraz możliwość gęstszego upakowania poszczególnych elementów układów scalonych. Jeśli zaś moglibyśmy produkować spintroniczne tworzywa sztuczne, będziemy mieli do czynienia z lekką i elastyczną elektroniką. Kamieniem milowym na drodze do plastikowej spintroniki stał się tetracyjanoetanol wanadu, pierwszy organiczny magnes, pracujący w temperaturze powyżej temperatury pokojowej. Jego twórcami są Epstein oraz Joel S. Miller z University of Utah. Naszym głównym osiągnięciem jest użycie tego polimerowego magnetycznego półprzewodnika jednocześnie jako polaryzatora spinu, co oznacza, że możemy zapisywać dane używając słabego pola magnetycznego, oraz wykrywacza spinu, co pozwala nam odczytywać dane - mówi doktor Jung-Woo Yoo, który współpracował z oboma uczonymi. Jesteśmy bliżej opracowania podobnego, całkowicie już organicznego, urządzenia - dodał. Na obecnym stadium prototyp wygląda jak cienki pasek tworzywa sztucznego umieszczony pomiędzy dwoma warstwami metalicznego ferromagnetyku. W prototypowej pamięci elektrony są umieszczane w polimerze, a magnes nadaje kierunek ich spinowi. Elektrony mogą następnie przejść do konwencjonalnej warstwy magnetycznej, ale tylko wówczas, gdy ich spin jest jednakowy. W przeciwnym razie zbyt duża rezystancja uniemożliwia przejście. Odczyt danych polega na pomiarze wartości oporu. Podczas testów materiał został poddany działaniu pola magnetycznego, którego siła z czasem ulegała zmianie. Naukowcy, by sprawdzić, czy udało się uzyskać w elektronach dokładnie takie dane, jakie chcieli, przepuścili prąd przez obie warstwy magnetyczne. Badania wykazały, że w zapisie nie było błędów. Każda fabryka, która obecnie produkuje układy scalone, jest w stanie wykonać takie urządzenia. Dodatkowo do jego wytworzenia wykorzystaliśmy temperatury pokojowe, cały proces jest zatem bardzo przyjazny środowisku - powiedział Yoo.
- 1 odpowiedź
-
- tworzywo sztuczne
- pamięć
- (i 7 więcej)
-
Osoby ufające innym lepiej wykrywają kłamstwa niż ludzie stosujący zasadę ograniczonego zaufania. Psycholodzy z Uniwersytetu w Toronto poprosili studentów o nagranie rozmowy kwalifikacyjnej. Powiedziano im, by dali z siebie wszystko i starali się wypaść jak najlepiej. Połowa miała mówić wyłącznie prawdę, reszta powinna była przynajmniej 3-krotnie skłamać w ważnej sprawie, aby sprawić wrażenie kogoś lepiej nadającego się do pracy na upragnionym stanowisku. Wszystkim zaoferowano za taśmę z rozmową 20 dolarów. Zarówno prawdomówni, jak i kłamcy mieli nadzieję dostać kolejne 20 dol., gdyby udało im się przekonać eksperta od wykrywania kłamstw, że mówią prawdę. Druga grupa ochotników (eksperci) wypełniała kwestionariusz mierzący zaufanie do ludzi. Znalazły się tam m.in. stwierdzenia: "Większość ludzi jest generalnie uczciwa" lub "Większość ludzi to osoby z gruntu dobre i miłe". Po paru dniach przyszedł czas na oglądanie filmów z rozmów w sprawie pracy oraz ocenę uczciwości i prawdomówności głównych bohaterów. Okazało się, że osobom z dużym zaufaniem do innych lepiej wychodziło wykrywanie kłamców – w im większym stopniu ufały bliźnim, tym sprawniej odróżniały prawdę od kłamstwa. Wbrew stereotypowi, to nieufnych łatwiej było oszukać, a niewłaściwe pierwsze wrażenie prowadziło do złych decyzji w sprawie ewentualnego zatrudnienia. Jednostki ufające ludziom wcale nie są bujającymi w obłokach Pollyannami. Precyzyjność interpersonalna pozwala im osiągać maestrię w rekrutacji, wyszukiwaniu dobrych przyjaciół czy wiarygodnych partnerów biznesowych – podsumowują autorzy studium Nancy Carter i Mark Weber.
- 2 odpowiedzi
-
- Mark Weber
- Nancy Carter
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Amerykańskie media alarmująco piszą o nagłym wzroście ilości pluskiew w gospodarstwach domowych i hotelach. Te małe, dokuczliwe pasożyty masowo pojawiły się w wielu miastach USA, od Nowego Jorku po Los Angeles. Mówi się już o „inwazji" i „epidemii". Naukowcy, tacy jak Alexis Barbarin - entomolog na Uniwersytecie Stanowym Pensylwanii, naturalnie oponują przeciwko takim sformułowaniom, jak epidemia. Pluskwowate nie stanowią śmiertelnego, ani nawet poważnego zagrożenia zdrowotnego, więc nie można mówić o epidemii. Zapytani jednak, czy rozprzestrzenienie się tych pasożytów osiągnęło epidemiczne rozmiary, niechętnie przyznają, że chociaż jeszcze nie - już niedługo będzie można w ten sposób je określić, jeśli będą się namnażać w takim tempie. Przez ostatnie pół wieku pluskwy nie stanowiły zagrożenia, większość ludzi zapewne zapomniała w ogóle o ich istnieniu, dlatego ich pojawienie się w takiej skali jest zaskoczeniem. Część naukowców sugeruje, że powodem może być spadające w ostatnich latach - z powodu wzrastającej świadomości ekologicznej - użycie chemicznych środków owadobójczych. Pojawiają się nawet głosy o przywróceniu do użytku środka DDT, zakazanego z powodu swojej toksyczności w roku 1972. Inni uczeni protestują jednak, argumentując, że pluskwowate i tak szybko uodporniły się na DDT, podobnie ma się sprawa z pyretroitami, które zastąpiły DDT. Powszechną odporność na popularne, chemiczne środki owadobójcze odnotowano u pluskiew już w 1946 roku. Ekologicznie modne są ostatnio biologiczne metody zwalczania szkodników, z wykorzystaniem ich naturalnych wrogów. Tu jednak entomologowie szybko hamują entuzjastów przypominając, że największym naturalnym wrogiem pluskiew są... karaczany. Wygląda więc na to, że trzeba jednak będzie sięgnąć po chemiczne środki, wcześniej jednak potrzebne są dodatkowe badania na powodami tej inwazji i metodami jej zwalczania. Naukowcy zauważają również, że poważną przeszkodą w profilaktyce rozprzestrzeniania się tych pasożytów jest niewiedza ludzi. Amerykanie powszechnie kojarzą pluskwy z biedą, brakiem higieny i złym utrzymywaniem gospodarstwa domowego. Tymczasem - jak się podkreśla - nie jest to prawda. „Plusky nie interesują się zawartością kieszeni" - mówi Alexis Barbarin. Można je spotkać tak samo w bogatych domach, znajdywano je nawet w luksusowych hotelach. Tymczasem lekceważenie problemu przez jednych i traktowanie pojawienia się w domu pasożytów jako stygmatu przez innych zniechęca do raportowania ich obecności i przeszkadza w ocenie zagrożenia i jego eliminowaniu. Większemu namnażaniu się pluskiew tymczasem sprzyja coraz większe zagęszczenie miast i łatwość przenoszenia się do sąsiedztwa. W erze łatwych i szybkich podróży lotniczych równie łatwo jest przywieźć z egzotycznej wycieczki nieproszonych gości.
- 5 odpowiedzi
-
- Pennsylvania State University
- Alexis Barbarin
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami: