Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37656
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    249

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Wiele się mówi o tym, że niedzielne zakupy z rodziną zastępują chodzenie do kościoła. Amerykańscy i izraelscy uczeni z De-Paul University w Chicago oraz Ben-Gurion University w Negev zbadali dokładniej, co daje kobietom więcej szczęścia i dlaczego. Do badania wykorzystano wyniki ankiety General Social Survey (GSS). W badaniu, trzeba podkreślić, uwzględniono jedynie osoby wyznania katolickiego oraz kościołów protestanckich, osoby należące do religii niechrześcijańskich oraz niewierzące były pomijane w analizach. Wybrano i sklasyfikowano respondentów z dziesięciu stanów, w których zaszła wyraźna zmiana prawa w kwestii handlu w niedzielę (zniesienie „blue law", czyli pozwolenia na niedzielny handel) oraz z sześciu stanów, gdzie takiej zmiany nie było. Ankietowani udzielali odpowiedzi między innymi na pytania o częstość praktyk religijnych, czerpaną z nich satysfakcję oraz o inne zwyczaje niedzielne. Studium wskazało, że generalnie wierzące kobiety z terenu Stanów Zjednoczonych czerpią więcej długofalowej satysfakcji z niedzielnej mszy, niż niedzielnych zakupów w supermarketach. Co ciekawe, zniesienie prawa pozwalającego na niedzielny handel mało negatywny wpływ na stopień uczestnictwa białych kobiet w praktykach religijnych a co za tym idzie, spadek deklarowanego poczucia szczęścia. Częstość odpowiedzi co najmniej „całkiem szczęśliwa" w stosunku do „nieszczęśliwa" spadła o 17 procent. Co ciekawe, spadku zainteresowania niedzielnym uczestnictwem w mszy i obniżenia poczucia szczęścia nie doznały inne grupy ankietowanych, dotyczyło to jedynie białych kobiet. Studium, zdaniem autorów, dowiodło że uczestnictwo w praktykach religijnych ma bezpośredni, przyczynowy związek z poczuciem satysfakcji z życia i tym tłumaczą ogólny spadek poczucia szczęścia populacji w ciągu trzech ostatnich dekad. Brak nawrotu do zainteresowania niedzielnym życiem duchowym po przywróceniu zakazu handlu autorzy tłumaczą niedostatkiem samokontroli. Mówi się, że rodzinne, niedzielne zakupy dają satysfakcję i tak rzeczywiście jest, zdaniem naukowców. Jednak zakupy, podobnie jak oglądanie telewizji, dają satysfakcję natychmiastową, ale krótkotrwałą. Podniesienie poczucia szczęścia wskutek uczestnictwa w życiu religijnym trwa dłużej, ale przychodzi z opóźnieniem i wymaga dłuższego zaangażowania. Ludzie wybierają satysfakcję łatwiejszą i natychmiastową, choć nie czyni ich to szczęśliwszymi.
  2. Technologia baterii słonecznych rozwija się skokami. Najpierw były wytwarzane z krzemu w procesie wzorowanym na elektronice użytkowej. Później zaczęto stosować cienkie krzemowe błony, lepiej dostosowane do wychwytywania promieni słonecznych. Jeszcze później pojawiły się różne kierunki rozwoju, jedne skoncentrowane na maksymalnym zwiększeniu efektywności - zwykle jednak drogie, inne zaś na jak największym obniżeniu kosztu produkcji. Ram Mehra z indyjskiego Sharda University zaproponował tanią technologię zwiększenia efektywności ogniw słonecznych z wykorzystaniem powszechnie dostępnych barwników. Wspólnie ze współpracownikami z University of Delhi, Ram Mehra pracował nad zwiększeniem efektywności tanich baterii słonecznych opartych na tlenku cynku. Pomysł indyjskich uczonych opiera się na wykorzystaniu substancji używanych powszechnie na przykład w barwieniu żywności lub w medycynie. Aplikacja barwników na ogniwa słoneczne nie odbiega od procesu farbowania materiału w domowej pralce i nie wymaga żadnych kosztownych urządzeń. Zespół badawczy testował różne mieszanki pigmentów. Jedna z najlepszych receptur opiera się na zielonym barwniku spożywczym E143 (nazywanym też Fast Green FCF), używanym do barwienia żywności w puszkach, zmieszanym z 4,5,6,7-tetrachloro-2',4',5',7'-tetrajodofluoresceiną (inaczej Rose Bengal), różowym barwniku używanym w medycynie. Potraktowane taką miksturą ogniwa słoneczne działają o 8% efektywniej. Ze względu na prostotę i znikomą cenę technologii, każdy może szukać mieszanek jeszcze skuteczniejszych, lub dopasowanych do konkretnych zastosowań. Praca Rama Mehry na ten temat została opublikowana w periodyku Journal of Renewable and Sustainable Energy, publikowanym przez American Institute of Physics (Amerykański Instytut Fizyki).
  3. HP poinformowało o podpisaniu porozumienia z koreańską firmą Hynix Semiconductor, które przewiduje budowę fabryki memrystorów. Zakład ma rozpocząć produkcję w 2013 roku. Memrystor to czwarty podstawowy element elektroniczny. Pierwsze takie urządzenie powstało w laboratoriach HP w 2008 roku. Memrystor, zwany jest inaczej opornikiem pamięci. Zapamiętuje on skąd i ile informacji przepływa, sam usprawnia swoje działanie tak, by przepływ był jak najbardziej wydajny. Potrafi też zmieniać oporność w zależności od ilości i kierunku przyłożonego napięcia. Zapamiętuje też oporność po odłączeniu zasilania. Dzięki tym właściwościom pojedynczy memrystor może działać jak wiele (od 7 do 12) tranzystorów, pozwoli też na skonstruowanie mniejszej, tańszej, szybszej i bardziej energooszczędnej pamięci flash. Niewykluczone, że memrystory pozwolą również na zrewolucjonizowanie rynku układów FPGA - czyli programowalnych układów scalonych, które na bieżąco można dostosowywać do zadań, które mają wykonać. FPGA są niezwykle drogie, duże i powolne. Być może dzięki memrystorom pozbędziemy się ich wad, a zachowamy zalety. Jakby jeszcze tego było mało przed zaledwie pięcioma miesiącami badacze z HP stwierdzili, że memrystory są bardziej przydatne niż przypuszczano. Okazało się bowiem, że są one w stanie nie tylko zapamiętywać dane, ale również przeprowadzać obliczenia. To z kolei oznacza, że zamiast budować osobne procesory możliwe będzie przeprowadzanie obliczeń przez same kości pamięci. Porozumienie pomiędzy Hyniksem a HP nie idzie jednak aż tak daleko. Przewiduje ono wspólne prace nad pamięciami nieulotnymi typu ReRAM (Resistive Random Access Memory). Pamięci takie mają zapisywać dane zmieniając oporność pod wpływem przyłożonego napięcia. Doktor Stan Williams, jeden z twórców memrystora, mówi, że nie chodzi tu tylko o memrystor. Mówimy też o architekturze, projektowaniu obwodów, mechanizmach korekcji błędów - wnosimy do umowy cały pakiet. Zespół z mojego laboratorium przeprowadzi się na jakiś czas do Korei. Chcemy, by gotowe produkty trafiły na rynek w najkrótszym możliwym czasie. Przedstawiciele HP twierdzą, że pamięci wykorzystujące memrystory będą pracowały 10-krotnie szybciej i zużywały 10 razy mniej energii niż obecne układy flash. Ponadto, jak mówi Williams, ich żywotność nie będzie ograniczona cyklami zapisu. Ponadto przy tym samym koszcie produkcji pozwalają one na przechowywanie dwukrotnie większej ilości danych. Zainteresowanie HP kośćmi pamięci nie powinno dziwić. HP jest przede wszystkim producentem sprzętu i praktycznie wszystko, co firma sprzedaje - od pecetów, poprzez drukarki po systemy dla korporacji - zawiera układy pamięci.
  4. Prokurator Marianne Ny nakazała ponowne otwarcie śledztwa, w którym założyciel Wikileaks Julian Assange, jest oskarżony o gwałt. Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu śledztwo w tej sprawie zostało otwarte, a dzień później zamknięte. Przez tydzień na Assange ciążyło jedynie oskarżenie o dwa przypadki molestowania. W tym czasie trwały przesłuchania, a adwokat poszkodowanej twierdził, że istnieją mocne przesłanki, by oskarżyć mężczyznę o gwałt. Obecnie prokuratura najwyraźniej przychyliła się do tej opinii. Assange twierdzi, że jego problemy prawne mają związek z ujawnieniem przez Wikileaks olbrzymiej ilości tajnych amerykańskich dokumentów związanych z wojną w Afganistanie.
  5. Badacze z British Antarctic Survey (BAS) znaleźli dowody na istnienie w zamierzchłej przeszłości podwodnego przejścia, łączącego odizolowane dziś okolice antarktyczne. Udało się to dzięki kolonijnym mszywiołom (Bryozoa). Naukowcy przyglądali się mszywiołom z regionów przybrzeżnych oraz głębin. Okazało się, że gatunki, które występują na szelfach kontynentalnych Mórz Rossa i Weddella, bardzo się wzajemnie przypominają. Są one oddalone od siebie o ok. 1500 mil (2414 km) i oddzielone lądolodem Antarktydy Zachodniej (WAIS - West Antarctic Ice Sheet). Mając to na uwadze, biolodzy musieli uznać, że zwierzęta te rozprzestrzeniły się w morzach dzięki transantarktycznej autostradzie podwodnej, która współcześnie stanowi warstwę lodu o grubości 2 km. Brytyjczycy sugerują, że droga otworzyła się podczas ostatniego interglacjału, czyli okresu międzylodowcowego, a więc mniej więcej 125 tys. lat temu, gdy poziom wód był o 5 m wyższy niż obecnie. Ponieważ WAIS jest uważany za niestabilny, naukowcy badają przeszłość tego lądolodu. Istnieją dowody geologiczne, że w ciągu ostatnich 3 mln lat przynajmniej raz doszło do jego rozpadu. Specjalistom zależy na określeniu dat i zależności między cieplejszymi okresami a cofaniem się lodowca (deglacjacją). Wszelkie dowody w postaci skamielin żyjących wtedy zwierząt były jednak spychane z szelfu kontynentalnego przez powracający lodowiec. Nic więc dziwnego, że nowe dane dotyczące mszywiołów występujących zarówno w Morzu Rossa, jak i Weddella mogą się bardzo przydać. Lądolód Antarktydy Zachodniej jest wyjątkowo ważny dla poziomu mórz w przyszłych stuleciach. Jak szacują eksperci, kompletne jego stopienie doprowadziłoby do podniesienia lustra wody o 3,3-5 m. Lądolód Antarktydy Zachodniej należy uznać za piętę achillesową Antarktydy. Jako że jakikolwiek rozpad może mieć poważne konsekwencje dla przyszłego wzrostu poziomu mórz, naukowcy muszą lepiej zrozumieć deglacjację na dużą skalę. Wspomniane dowody biologiczne są jedną z nowych dróg pomagających w rekonstrukcji historii lądolodu. Nasze ostatnie studium potwierdza, że droga morska na terenie zachodniej Antarktydy mogła się utworzyć tylko wtedy, jeśli w przeszłości doszło do rozpadu lądolodu – opowiada dr David Barnes z BAS. Jego zespół spekuluje, że badane gatunki mszywiołów przeżyły ostatnią epokę lodowcową na terenie Mórz Rossa i Weddella, podczas gdy w pozostałych regionach wyginęły. Po zlodowaceniu inne Bryozoa rozprzestrzeniały się swobodnie dzięki prądom, w analizowanym przypadku było to jednak niemożliwe. Dlaczego? Larwy tych konkretnych zwierząt toną, w dodatku ten etap rozwojowy jest krótki, a później dorosłe formy przytwierdzają się do dna, nie ma więc mowy o podróżach na większe odległości. Mszywioły z tych mórz są do siebie bardziej podobne niż do jakiegokolwiek innego gatunku występującego w rozciągających się pomiędzy nimi wodach. Wg biologów, to ostateczne potwierdzenie istnienia autostrady.
  6. Bjorn Lomborg, jeden z najbardziej znanych krytyków polityki walki z globalnym ociepleniem, dokonał niespodziewanej wolty. Naukowiec, który dotychczas próbował obalać argumenty osób mówiących o globalnym ociepleniu i sprzeciwiał się wydawaniu pieniędzy na walkę z nim, w swojej najnowszej książce wzywa do przeznaczenia ponad 100 miliardów dolarów rocznie na walkę z ociepleniem. Bjorn Lomborg zyskał sławę w 1998 roku gdy opublikował książkę "Sceptyczny środowiskowiec". Podawał w niej argumenty, które miały świadczyć przeciwko niektórym skutkom ocieplenia, takim jak np. utrata gatunków czy zmniejszanie się zasobów dostępnej wody pitnej. Lomborg sprzeciwiał się też takim porozumieniom jak Protokół z Kioto, mówiąc, ze "zabijają one ludzi". Duńczyk nigdy nie zaprzeczał zjawisku globalnego ocieplenia, ale jego zdaniem, ludzie powinni się do niego dostosować zamiast ograniczać emisję zanieczyszczeń i wydawać pieniądze na walkę z nim. Argumentował, że aktywna walka z ociepleniem nie powinna być priorytetem w rządowych wydatkach. Przeciwnicy globalnego ocieplenia i walki z tym zjawiskiem często powoływali się na Lomborga. W swojej najnowszej książce, która ukaże się w ciągu najbliższych tygodni, Lomborg dokonał rewizji swoich poglądów. Jego zdaniem globalne opłaty za emisję węgla do atmosfery powinny w skali roku wynieść 250 miliardów dolarów. Z tego 100 miliardów należy przeznaczyć na badania i rozwój nad czystymi technologiami pozyskiwania energii, 50 miliardów na dostosowanie się do zmian klimatycznych, a miliard na rozwiązania z zakresu geoinżynierii. Pozostałe pieniądze Lomborg proponuje wydać na poprawę opieki zdrowotnej w biednych krajach oraz dostarczanie tam czystej wody. Dokonana przez Lomborga wolta z pewnością odbije się szerokim echem wśród przeciwników walki z globalnym ociepleniem.
  7. Profesor Babak Ziaie z Purdue University jest autorem nowatorskiej pompy dostarczającej leki do organizmu. Jego urządzenie pozwoli chorym na samodzielne aplikowanie lekarstw, które do tej pory musiał ktoś im podawać. Obecnie substancje chemiczne - jak np. nikotyna - są podawane przez skórę, jednak metoda ta ma poważne ograniczenie. Znajduje ona zastosowanie tylko w przypadku tych nielicznych substancji, które są zbudowane z małych hydrofobowych molekuł. Tymczasem większość nowoczesnych lekarstw stworzonych jest z dużych molekuł, które przez skórę nie przejdą. Wielu z nich - na przykład środków stosowanych przy terapii nowotworów czy chorób autoimmunologicznych - nie można podać doustnie, gdyż nie przedostają się z układu pokarmowego do krwi. W takich przypadkach stosuje się zastrzyki, co jednak wymaga obecności przeszkolonej osoby. Profesor Ziaie postanowił umożliwić chorym samodzielne aplikowanie sobie leków za pośrednictwem plastrów zawierających dużą liczbę mikroigieł. Stosowanie plastrów jest bezbolesne, gdyż igły wbijają się na niewielką głębokość. Ponadto plaster po użyciu można odlepić i wyrzucić. Problemem pozostaje jednak sam mechanizm wstrzykiwania leków. Przy mikroigłach, których średnica wynosi zaledwie 20 mikronów, konieczne jest użycie pompy. Jednak dostępne na rynku miniaturowe pompy są zbyt skomplikowane, by można było wbudować je w plastry. Babak Ziaie wraz ze swoim zespołem, w skład którego wchodzili m.in. Charilaos Mousoulis i Manuel Ochoa, opracował prostą pompę, która jest aktywowana dotknięciem palca i nie wymaga korzystania z baterii. Pompa zawiera płyn, który wrze w temperaturze ludzkiego ciała. Wystarczy więc na 20-30 sekund przyłożyć palec do pompy, by pojawiła się para i wzrosło ciśnienie, które wypycha lekarstwo przez igły. Wspomniany płyn nie przedostaje się do organizmu, gdyż jest oddzielony od lekarstwa cienką membraną wykonaną z polidimetylosiloksanu. Testy nowej pompy zostały przeprowadzone z użyciem fluorowęglanów. Jak zauważył Ziaie do wypchnięcia lekarstwa przez mikroigły i wstrzyknięcia go w skórę potrzebna jest dość duża siła, rzędu kilku funtów na cal kwadratowy. Bardzo trudno jest znaleźć miniaturową pompę wytwarzającą taką siłę. Podczas eksperymentów z fluorowęglanem HFE-7000 uzyskano 4,87 psi (funtów na cal), a z FC-3284 - 2,24 psi. W najbliższej przyszłości uczeni chcą zbadać działanie swojej pompy z dołączonymi mikroigłami. Szczegóły prac zostaną zaprezentowane podczas 14. Międzynarodowej konferencji na temat miniaturowych systemów w chemii i naukach biologicznych, która odbędzie się w październiku w Groningen. Uczeni złożyli wniosek o opatentowanie swojej technologii.
  8. Po dwóch miesiącach wzrostu udziałów Internet Explorera sytuacja na rynku przeglądarek prawdopodobnie powraca na stare tory. IE traci, udziały Firefoksa praktycznie pozostają bez zmian, a Chrome szybko zyskuje rynek. W sierpniu udziały przeglądarki Microsoftu spadły z 60,74 do 60,40 procent. Firefox zyskał 0,02 punktu procentowego. Zdecydowanie zwiększyły się za to (z 7,16 do 7,52 procenta) udziały Chrome'a. Pewien postęp (wzrost o 0,07 pp) zanotowało Safari, a Opera nieco straciła, gdyż jej udziały zmniejszyły się z 2,45% do 2,37%. Znacznie bardziej interesująco wygląda sytuacja na rynku systemów operacyjnych. W dłuższym okresie udziały Windows spadają i obecnie wynoszą 91,34%, chociaż w poszczególnych miesiącach system ten notuje wzrosty. Od sześciu miesięcy spadają rynkowe udziały systemu Mac. Obecnie może się on pochwalić 5-procentowym udziałem, podczas gdy w marcu było to 5,33%. Niewątpliwie najciekawszym zjawiskiem jest zwiększenie się liczby użytkowników systemu iOS, który od dwóch miesięcy może pochwalić się lepszym wynikiem niż Linux. Jeszcze w czerwcu Linuksa używało 1,07% osób, a iOS miał 0,88% udziałów w rynku. W lipcu udziały systemu spod znaku pingwina spadły do 0,93%, a systemu Apple'a wzrosły do 1,06%. Obecnie Linux zanotował kolejny spadek (do 0,85%), a iOS kolejny wzrost (do 1,13%).
  9. Przed sezonem jesienno-zimowych przeziębień naukowcy udzielają konsumentom cennych rad związanych z neutralizowaniem nieprzyjemnego oddechu po zjedzeniu czosnku. Wg nich, wystarczy wypić szklankę mleka. Podczas testów zarówno z surowymi, jak i gotowanymi ząbkami czosnku mleko znacznie obniżało poziom związków siarki, które odpowiadają za intensywną woń tego popularnego składnika wielu potraw. Naukowcy oceniali stężenia 5 związków - disulfidu diallilowego (DADS), disulfidu allilowometylowego (AMDS), merkaptanu allilu (AM), merkaptanu metylowego, czyli metanotiolu (MM) i sulfidu allilowometylowego (AMS) - nad głową oraz w jamach ustnej i nosowej, wykorzystując do tego celu spektrometrię mas z jonizacją w strumieniu wybranych jonów (ang. selected ion flow tube-mass spectrometry, SIFT-MS). Okazało się, że mleko odtłuszczone i pełne w znacznym stopniu redukowały poziom wszystkich wziętych pod uwagę lotnych substancji. Sheryl Barringer i Areerat Hansanugrum z Uniwersytetu Stanowego Ohio wyjaśniają, że to głównie zawarta w mleku woda odpowiadała za jego dezodorujące właściwości. Ze względu na wyższą zawartość tłuszczów pełne mleko było skuteczniejsze od chudego w radzeniu sobie z bardziej hydrofobowymi DADS i AMDS. Poza tym mleko lepiej usuwało z ust uporczywą woń sulfidu allilowometylowego niż woda czy 10% kazeinian sodu. Aby uzyskać najlepszy efekt, warto czosnek popijać mlekiem. Mieszanie czosnku z mlekiem w ustach przed połknięciem dawało bowiem lepsze rezultaty niż popijanie po zjedzeniu. Amerykanie dodają, że choć czosnek zawiera wiele korzystnych dla zdrowia składników, wpływa na zapach ciała i oddechu przez wiele godzin, a nawet dni. Można z tym sobie radzić nie tylko za pomocą potraw z mlekiem, ale i grzybów czy bazylii. W większości przypadków tajemnica skuteczności domorosłych metod tkwi w dużej zawartości wody w wykorzystanych produktach.
  10. Oxford English Dictionary to największy i najlepszy słownik języka angielskiego. Prawdziwa biblia dla językoznawców, filologów, bibliotekarzy. Niewykluczone, że jego trzecia edycja już nie ukaże się drukiem, a jedynie w wersji online. Słownik ten to obecnie ponad 300 tysięcy haseł głównych, ponad 600 tysięcy form wyrazowych, prawie dwa i pół miliona cytatów. Nie ma bardziej kompletnego kompendium języka angielskiego. Niestety, wydanie takiego dzieła drukiem to gigantyczne i kosztowne przedsięwzięcie. Także jego przygotowanie wymaga wiele czasu i dużych pieniędzy. Po raz pierwszy oksfordzki słownik ukazał się w 1928 roku, druga edycja wyszła dopiero w roku 1989. W międzyczasie ukazywały się oczywiście suplementy, uwzględniające zmiany zachodzące w języku angielskim. Prace nad takim dziełem nigdy się nie kończą i w tej chwili opracowywana jest trzecia jego edycja. Jednak kolejne wydanie Oxford English Dictionary drukiem staje pod pewnym znakiem zapytania. Sprzedaż papierowych słowników regularnie spada, w tempie ponad 10% rocznie. Największa internetowa księgarnia - Amazon - już sprzedaje więcej słowników w postaci elektronicznej, niż papierowej. Ukończenie trzeciej edycji słownika wymaga jeszcze ponad dziesięciu lat pracy, więc ostateczna decyzja nie została jeszcze podjęta - mówią oficjalnie przedstawiciele wydawnictwa. Przyznają jednak, że kwestia będzie musiała być rozważona. Internetowa wersja obecnego słownika cieszy się ogromną - i ciągle rosnącą - popularnością. Mimo niemałej ceny za dostęp: 400$, miesięcznie notuje ponad dwa miliony wizyt. Coraz więcej ludzi docenia łatwość wyszukiwania i przystępność wersji sieciowych słowników i książek, wzrastająca popularność elektronicznych czytników i tabletów na pewno wzmocni ten trend. Jednak nie tylko pieniądze mają znaczenie - przyznają przedstawiciele wydawnictwa. Oxford English Dictionary to tradycja i prestiż, a te są dla Brytyjczyków przecież bardzo ważne. Dopóki drukowane wydawnictwa będą kupowane, powinny się ukazywać.
  11. Od czego zależy nasze postrzeganie przynależności rasowej innych osób? Według powszechnego, również wśród naukowców, mniemania to głównie kwestia barwy. Dwóch australijskich psychologów udowodniło w swoim badaniu, że kolor skóry wcale nie odgrywa decydującej roli w przypisywaniu człowieka do rasy. Jest wiele cech morfologicznych różniących ludzi o różnym pochodzeniu: kształt twarzy, rozmieszczenie i wielkość jej elementów, wreszcie wzrost. Kolor skóry jest wprawdzie tylko jednym z nich, ale najłatwiej opisywalnym a przy tym powszechnie używanym w klasyfikacji: ten człowiek jest biały, tamten czarny, żółty lub czerwony, dlatego uważany jest za najistotniejszy wyróżnik. Dotychczasowe badania również zdawały się to potwierdzać. Kevin Brooks i Scott Gwinn z Macquarie University zadali kłam temu mniemaniu w swoim eksperymencie. W badaniu dwóm grupom uczestników pokazywano wybrane twarze osób różnych ras. Wszystkie umieszczone były w otoczeniu twarzy o mocno odmiennym kolorze, więc dzięki złudzeniu optycznemu raz wydawały się jaśniejsze a raz ciemniejsze. Jedna grupa ankietowanych miała oceniać kolor skóry centralnej twarzy, druga zaklasyfikować ją jako typową bardziej dla Afrykanina lub Europejczyka. Pomimo że różnica w postrzeganiu odcienia skóry była wyraźna w klasyfikowaniu twarzy przez pierwszą grupę, w grupie drugiej nie zaobserwowano różnic w klasyfikacji postrzeganych twarzy do rasy. Mimo że postrzegając ludzkie rasy posługujemy się odniesieniem do barwy skóry, odgrywa ona mniejszą rolę od innych cech - podsumowują wyniki autorzy studium, opublikowanego w periodyku Perception. Główną rolę odgrywa kształt twarzy i jej proporcje. Jest to dokładnie na odwrót, niż dotychczas uważano.
  12. Starsi ludzie częściej miewają problemy z pamięcią celu niż młodsi dorośli. Oznacza to, że zapominają, z kim się podzielili daną informacją. Co ciekawe, jeśli tego typu błąd już u nich wystąpi, są bardzo pewni swoich fałszywych przekonań. Doktorzy Nigel Gopie oraz Fergus Craik i Lynn Hasher zastanawiali się, czemu staruszkowie są bardziej podatni od młodzików na amnezję celu? Dzieje się tak, ponieważ z wiekiem spada zdolność koncentrowania się. Seniorzy kierują większość zasobów uwagi na czynność przekazywania komuś jakichś danych, nie kodując przy tym właściwie kontekstu, czyli nie zapamiętując np. osoby, z którą rozmawiają. W porównaniu do młodszych dorosłych, starsi ludzie są dodatkowo mocno przekonani co do słuszności swoich twierdzeń, że nigdy nie mówili innym pewnych rzeczy, choć w rzeczywistości to zrobili. Ta nadmierna pewność prawdopodobnie powoduje, że wielokrotnie się powtarzają. Fakt, że pamięć celu jest bardziej podatna na związaną z wiekiem deteriorację niż pamięć źródła (od kogo uzyskaliśmy daną informację), to jedno z najważniejszych ustaleń kanadyjskiego zespołu z Baycrest’s Rotman Research Institute. Na potrzeby badania 40 studentów z Uniwersytetu w Toronto w wieku od 18 do 30 lat i 40 starszych ludzi w wieku od 60 do 83 lat podzielono na dwie grupy. W pierwszym eksperymencie oceniano dokładność pamięci celu oraz związaną z nią pewność swego. Pięćdziesięciu celebrytom, których twarze wyświetlały się na ekranie komputera, należało odczytać na głos po jednym z pięćdziesięciu interesujących faktów. Potem psycholodzy prosili o przypomnienie, komu co powiedziano. W drugim eksperymencie mierzono dokładność pamięci źródła i jej subiektywną pewność. Tutaj trzeba było z kolei zapamiętać, która znana osoba przekazała konkretny fakt, np. Tom Cruise powiedział mi, że "zaśnięcie zajmuje przeciętnej osobie 12 minut". Okazało się, że w pierwszym eksperymencie seniorzy wypadali o 21% gorzej od młodszych współbadanych. W drugim obie grupy wiekowe wypadły w przybliżeniu tak samo dobrze. Staruszkowie poprawnie przypomnieli sobie 50% źródeł, a studenci 60%.
  13. Pewne polifenole utrudniają wchłanianie żelaza w przewodzie pokarmowym, dlatego osoby z anemią powinny się ich wystrzegać (Journal of Nutrition). Polifenole są znane ze swych prozdrowotnych właściwości. Wiadomo, że zapobiegają lub opóźniają pewne typy nowotworów, wspomagają metabolizm kości i poprawiają ich gęstość, a także obniżają ryzyko chorób serca. Dotąd jednak niewiele osób myślało o tym, czy polifenole wpływają jakoś na absorpcję składników odżywczych – wyjaśnia prof. Okhee Han z Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii. Amerykanie sprawdzali, jaki wpływ na komórki jelita będą miały wyciąg z pestek winogron oraz występujący w zielonej herbacie galusan epigallokatechiny (EGCG). Pestki czerwonych winogron zawierają oligomery i polimery katechiny, nazywane procyjanidynami lub proantocyjanidynami. Okazało się, że polifenole wiązały się z żelazem w komórkach jelit, tworząc nietransportowalne kompleksy, które nie mogły się przemieścić do krwiobiegu. Ulegały za to wydaleniu z kałem, gdy komórki te obumarły i zostały zastąpione nowymi. Niedobór żelaza jest najczęściej występującym niedoborem żywieniowym na świecie, a zwłaszcza w krajach rozwijających się, gdzie nie spożywa się za dużo mięsa. Ludzie z grup podwyższonego ryzyka rozwoju niedoboru Fe, np. kobiety w ciąży i małe dzieci, powinni mieć świadomość rodzaju konsumowanych polifenoli. Obecnie Han badała żelazo hemowe, którego źródłem są mięsa: szczególnie wołowina, ale również ryby i drób. Organizm pobiera żelazo hemowe z hemoglobiny i mioglobiny. Taka postać żelaza jest lepiej wchłaniania od występującej w roślinach formy niehemowej (tę ostatnią poddawano podobnym próbom w zeszłym roku).
  14. Od dawna czynione są zabiegi, żeby podtrzymać prawo Moore'a, które dla układów krzemowych wkrótce się załamie. Przypomnijmy sobie, że prawo to mówi, że gęstość upakowania elementów układów scalonych podwaja się co dwa lata. Tymczasem wytwórcy układów pamięci uważają, że nie da się zejść z wielkością elementu poniżej 10 nanometrów. Pamięci flash dotrą do nieprzekraczalnej bariery jeszcze szybciej - w ich przypadku to 20 nanometrów. Pojawia się jednak szansa: lekceważony do tej pory tlenek krzemu. Naukowcy z Rice Uniwersity już pokazali działający układ pamięci z elementami wielkości 10 nanometrów. W zeszłym roku zespołowi profesora Jamesa Toura udało się zademonstrować funkcjonujący bit pamięci w postaci grafitowego drucika grubości 10 nanometrów. Odpowiednio dobrane napięcie na zmianę przerywało połączenie i przywracało je na żądanie, mniejsze napięcie pozwalało oczywiście na odczyt stanu. To zwiastowało nowy rodzaj trwałej pamięci, choć wówczas nie wiedziano jeszcze, w jaki sposób to działa. Nic dziwnego jednak, że prace kontynuowano, a zajęli się nimi wspólnie z prof. Tourem: Douglas Natelson, Lin Zhong i Jun Yao. To właśnie Jun Yao wytrwale szukał materiałów mogących zastąpić grafit. Po serii eksperymentów zarzucił całkiem odmiany węgla oraz metale i skupił się na tlenku krzemu, który jest - w przeciwieństwie do krzemu - izolatorem. Niełatwo było mu przekonać innych do tego materiału, który jest jednym z najlepiej przebadanych związków w nauce. Nie uważano, żeby tlenek krzemu był przydatny do wytwarzania układów elektronicznych. Tymczasem właśnie jego wada - przebicia - stała się zaletą. Cienka warstwa tlenku krzemu, umieszczona pomiędzy warstwami z polikrystalicznego krzemu, pod wpływem przyłożonego napięcia, ulega przemianie. Atomy tlenu wypadają ze związku i pomiędzy elektrodami formuje się cienki łańcuch nanokryształów krzemu. Ten cienki drucik daje się przerywać i łączyć przy pomocy napięcia elektrycznego identycznie, jak nanodrucik z grafitu, a ma grubość zaledwie pięciu nanometrów. To genialne w swej prostocie rozwiązanie - chwalą pomysł inżynierowie Rice University. W przeciwieństwie do standardowych elementów pamięci, „bit" tlenku krzemu nie przechowuje ładunku, więc wymaga tylko dwóch, zamiast trzech połączeń. Warstwy układów pamięci mogą również być łatwo nakładane na siebie, pozwalając na tworzenie trójwymiarowych, miniaturowych i bardzo pojemnych struktur pamięci. Rozwiązanie ma też inne zalety: bardzo dużą szybkość przełączania (poniżej 100 nanosekund), bardzo dużą wytrzymałość oraz kompatybilność ze standardowymi układami krzemowymi. Oznacza to, że można je łatwo wdrożyć do zastosowań komercyjnych. Tlenek krzemu jest również odporny na promieniowanie, co oznacza przydatność w zastosowaniach militarnych i kosmicznych. Układy takie będą również odporne na przykład na rozbłyski słoneczne. Powstał już pierwszy, działający układ pamięci tlenko-krzemowej o pojemności jednego kilobajta. Tlenek krzemu jest już wykorzystywany prze firmę NuPGA - założoną na bazie patentów inżynierów Rice University - tworząca programowalne macierze bramek. Takie macierze z tlenku krzemu, umieszczone pomiędzy warstwami układów scalonych, pozwalają na programową rekonfigurację połączeń pomiędzy nimi. Szlak dla układów pamięci opartych na tlenku krzemu jest więc już przetarty i - miejmy nadzieję - pojawią się one jak najszybciej na rynku.
  15. Po raz pierwszy udało się bezpośrednio zobrazować skyrmiony, bardzo rzadki rodzaj momentu magnetycznego. Osiągnięcie jest dziełem zespołu z japońskiego Instytutu Zaawansowanej Nauki RIKEN, pracującego pod kierunkiem Yoshinoriego Tokury. W tradycyjnych ferromagnesach momenty magnetyczne poszczególnych atomów układają się równolegle do siebie, w tym samym kierunku. Jednak w niektórych magnesach oddziaływanie pomiędzy elektronami powoduje, że powstaje skyrmion czyli podobne do wiru ułożenie momentów magnetycznych. Współczesna fizyka do końca nie wie, czym są skyrmiony. Są one zwykle utożsamiane z barionami lub szerzej z solitonami. Japończycy wykorzystali elektronowy mikroskop transmisyjny (TEM), który pozwala na obrazowanie struktur magnetycznych w wysokich rozdzielczościach. Dotychczas sądzono, że w ten sposób nie uda się zobrazować skyrmionów, gdyż do ich ujrzenia konieczne jest przyłożenie zewnętrznego pola magnetycznego. A to, jak uważano, zakłóci obraz. Uczeni z RIKEN zauważyli jednak, że zakłócenia nie występują, jeśli zewnętrzne pole zostaje przyłożone prostopadle do soczewek mikroskopu. Naukowcy zaobserwowali ułożenie skyrmionów, byli też w stanie oglądać pojedynczy skyrmion i stwierdzić, że są one stabilne. To z kolei umożliwi manipulowanie skyrmionami, co może w przyszłości pozwolić na zbudowanie nowego rodzaju pamięci magnetycznych czy urządzeń elektronicznych. Na razie jednak są to tylko rozważania dotyczące dalekiej przyszłości. Obecnie skrymiony można obserwować w temperaturze około 40 kelwinów (ok. -233 C). W przyszłości będziemy musieli nie tylko znaleźć materiały, w których skyrmiony są stabilne w temperaturze pokojowej, ale również nauczyć się manipulowania ich ruchem za pomocą zjawisk elektromagnetycznych - stwierdził Tokura.
  16. Google włączył do Gmaila nowy mechanizm nazwany Priority Inbox. To dodatkowy folder, w których mają być przechowywane najważniejsze e-maile. W ten sposób Google chce pomóc swoim klientom zarządzać pocztą i szybko odnaleźć w zalewie listów to, czego potrzebują. E-maile będą trafiały do Priority Inbox automatycznie. Gmail, na podstawie zachowania użytkownika, określi, które listy są dla niego najważniejsze i przeniesie je do nowego folderu. Mechanizm bierze pod uwagę np. czy użytkownik odpowiedział na danego maila i jak szybko to zrobił, czy go natychmiast wykasował, oznaczył jako ważny itp. itd. Google zapewnia, że mechanizm sortowania działa bardzo dobrze i jest skuteczniejszy od filtrów. Od filtrów ma się on różnić przede wszystkim większymi możliwościami oraz dynamicznymi zmianami w czasie. Możesz z czasem interesować się inną tematyką, korespondować z innymi ludźmi - mówi Rajen Sheth z Google'a, który od miesięcy testuje Priority Inbox. To jest dużo prostsze. Z mojego doświadczenia wynika, że ustawienie dobrego filtra wymaga zastanowienia się i dostosowywanie go do zachodzących zmian - dodaje. Priority Inbox powstało przede wszystkim z myślą o użytkownikach biznesowych, jest jednak dostępne dla wszystkich.
  17. Wiosną i latem dochodzi do nasilenia objawów stwardnienia rozsianego – donoszą naukowcy z Brigham and Women's Hospital w Bostonie (Neurology). Nasze wyniki pokazują, że w porównaniu do innych miesięcy, od marca do sierpnia występuje od 2 do 3 razy więcej ognisk demielinizacji – opowiada dr Dominik Meier. W ramach studium naukowcy porównywali dane pogodowe – temperaturę, promieniowanie słoneczne i opady - ze zdjęciami 44 osób, uzyskanymi po badaniach rezonansem magnetycznym w latach 1991-93. Uczestnicy eksperymentu aktualnie się nie leczyli i mieli od 25 do 52 lat. Każdemu wykonano średnio 22 skany (początkowo badanie odbywało się tydzień w tydzień, później raz na dwa tygodnie, a potem raz w miesiącu). Po roku u 31 chorych wykryto w sumie 310 nowych ognisk, u 13 podczas studium nie pojawiły się zaś kolejne uszkodzenia. Wiosną i latem nie tylko znajdowaliśmy więcej uszkodzeń. Odkryliśmy również, że wyższe temperatury i silniejsze promieniowanie słoneczne były związane z aktywnością choroby. Nie wykryto relacji lezji z opadami atmosferycznymi. To ważne studium, ponieważ analizuje dane z początku lat 90., zanim wydano pozwolenie na leki zapobiegające nawrotom SR, dlatego medykamenty nie mogły zakłócić wyników. Takiego badania jak to prawdopodobnie nie będzie można powtórzyć. W przyszłości warto przyjrzeć się kwestii, jak i dlaczego czynniki środowiskowe wpływają na stwardnienie rozsiane – podkreśla dr Anne Cross ze Szkoły Medycznej Washington University w St. Louis, która napisała artykuł wstępny do publikacji ekipy Meiera. Rezultaty studium mają bardzo duże znaczenie dla metod testowania skuteczności leków. Ocenia się ją na podstawie zdjęć z rezonansu magnetycznego, a badania trwają zazwyczaj od 6 miesięcy do roku. Jeśli rozpoczynają się wiosną i kończą zimą, można fałszywie zakładać, że medykament działa, podczas gdy naprawdę w grę wchodzą zależne od pogody naturalne fluktuacje nasilenia SR. Gdy eksperyment ruszy zimą i skończy się latem, symptomy się dla odmiany nasilą, co prawdopodobnie doprowadzi do odrzucenia leku.
  18. Uczeni z University of Bristol - Noah Linden, Sandu Popescu i Paul Skrzypczyk - zaproponowali stworzenie najmniejszej lodówki, składającej się zaledwie z kilku cząsteczek i zdolnej do osiągnięcia temperatury bliskiej zeru absolutnemu. Praca naukowców jest czysto teoretyczna, a jej olbrzymią zaletą jest fakt, że ich lodówka nie wymaga skomplikowanych zewnętrznych systemów. Dotychczas tworzone miniaturowe lodówki wykorzystywały np. lasery. Wspomniana lodówka składa się z trzech kubitów i wykorzystuje fakt istnienia splątania kwantowego. Jeden z kubitów należy umieścić w bardzo gorącej kąpieli, a drugi w kąpieli bliskiej temperaturze pokojowej. Chłodzony będzie trzeci kubit. Gdy pierwszy kubit pobiera energię z kąpieli, wpływa na drugi kubit "zachęcając go" do pobierania energii z trzeciego, schładzając go w ten sposób. Z obliczeń wynika, że im cieplejsza kąpiel, w której umieszczony zostaje pierwszy kubit, tym większe możliwości chłodzące drugiego kubitu. Co więcej, tak długo jak kąpiel pierwszego kubitu pozostaje gorąca, system działa, a więc trzeci kubit ciągle jest chłodzony. Na tym się jednak propozycje uczonych z Bristolu nie kończą. Wymyślili oni również najmniejszą lodówkę świata. Twierdzą, że identyczny mechanizm, wykorzystany w przypadku trzech kubitów można też zastosować do pojedynczego kutritu. To odpowiednik tritu, który może przyjmować nie jeden z dwóch (jak bit czy kubit), ale jeden z trzech stanów. Jak zauważył fizyk Nicolas Gisin z uniwersytetu w Genewie, naukowcy z Bristolu w interesujący sposób połączyli termodynamikę i naukę o kwantowym przechowywaniu informacji. W przyszłości prace Lindena, Popescu i Skrzypczyka mogą przydać się regulacji tempa reakcji pomiędzy proteinami w komórkach czy też do chłodzenia elementów kwantowych komputerów. Rodzi się również pytanie, czy tego typu miniaturowe lodówki istnieją w naturze.
  19. Chiny ogłosiły, że w drugiej połowie bieżącego roku zmniejszą eksport metali ziem rzadkich aż o 72%. Jeszcze w drugiej połowie ubiegłego roku Państwo Środka wysyłało za granicę 27 418 ton rzadkich pierwiastków. Teraz ilość ta spadnie do 7 976 ton. Przedstawiciele Japonii naciskają na Chiny by zwiększyły eksport zauważając, że jego ograniczenie będzie miało olbrzymi wpływ na światowy przemysł. Pekin nie chce jednak tego zrobić twierdząc, że ogranicza wydobycie w celu ochrony środowiska naturalnego, zachęcenia swojego przemysłu do oszczędności oraz do większego przetwarzania sprzedawanych surowców. Pojawiły się jednak głosy, że ograniczając eksport Chiny chcą wymusić na zagranicznych firmach, by przenosiły swoje fabryki do Państwa Środka. Do metali ziem rzadkich zaliczanych jest 17 pierwiastków (wszystkie lantanowce, itr oraz skandr). Obecnie Chiny kontrolują aż 97% produkcji tych materiałów. Metale ziem rzadkich występują też w innych niż Chiny państwach. Stany Zjednoczone jeszcze do połowy lat 80. ubiegłego wieku były całkowicie niezależne pod względem tych surowców. Jednak obostrzone uregulowania prawne i spadek cen metali spowodował, że w USA zaczęto zmniejszać wydobycie, co pozwoliło wejść na ten rynek Chinom. Kwestia uzależniania USA od chińskich metali ziem rzadkich stała się nawet tematem przesłuchania w Izbie Reprezentantów.
  20. Ciekawymi badaniami czytelnictwa zajmują się Silvia Knobloch-Westerwick profesor komunikacji na amerykańskim Ohio State University oraz Matthias Hastall z niemieckiego Zeppelin University Friedrichshafen. Interesują ich źródła naszych czytelniczych wyborów, czyli dlaczego wybieramy najchętniej takie a nie inne czasopisma lub artykuły. Ostatnie ich eksperymenty zajmowały się wpływem wieku na wybór czytanych tekstów. Poprzedni eksperyment zdawał się sugerować, że czytamy najchętniej o ludziach z podobnej grupy wiekowej, ale wyniki były niejednoznaczne i nie do końca oczekiwane - nie pasowały tu preferencje osób starszych, które sięgały również reportaże o młodszej grupie wiekowej. Dlatego badanie powtórzono, osiągając ciekawe rezultaty. W eksperymencie wzięło udział 178 młodszych osób (w wieku od 18 lat do 30) oraz 98 starszych (od 50 do 65 lat). Sądzili oni, że uczestniczą w teście nowego magazynu internetowego, jeszcze nie udostępnionego publiczności. W rzeczywistości rzekomy magazyn zawierał odpowiednio spreparowane artykuły w różnych wersjach. Przedstawiane historie opisywano raz w wersji pozytywnej (przedstawiającej bohatera w korzystnym świetle lub jako człowieka sukcesu), raz w negatywnej. Perspektywę podkreślały odpowiednio dobrane tytuły i nagłówki (raz pisano na przykład o udanym przedsięwzięciu, w innej wersji że się nie udało). Zmanipulowane były również wyświetlane na stronie tytułowej zdjęcia przedstawiające bohatera reportażu - niezależnie od wersji tekstu raz zamieszczano zdjęcie osoby młodej, innym razem osoby w wieku podeszłym. Badani nie mieli dość czasu na czytanie wszystkiego, musieli więc wybrać tylko najbardziej interesujące artykuły. Komputer śledził wybierane tytuły i czas poświęcony na ich lekturę. Badanie potwierdziło, że nasze wybory zależą od naszego wieku, również to, że związane są z naszą identyfikacją oraz poczuciem wartości. Ale w trochę nieoczekiwany sposób. Ludzie młodzi czytali głównie reportaże o życiu równolatków, wybierając jednak najczęściej te z wydźwiękiem pozytywnym. Ignorowali najczęściej te, poświęcone osobom starszym i nie miał zaś znaczenia pozytywny lub negatywny kontekst pisania o bohaterze. Inaczej wybierały tytuły osoby z grupy starszej. Czytając reportaże o osobach z własnej grupy wiekowej nie zwracali uwagi na ich kontekst. Natomiast czytając artykuły o młodszych, zdecydowanie wybierali te o wydźwięku negatywnym. Młodsi, jako osoby mniej pewne co do swojej tożsamości, interesują się życiem sobie podobnych, chcą wiedzieć, jak radzą sobie w życiu ludzie w ich wieku, potrzebują większego utożsamienia się z grupą - tak tłumaczą wyniki badań autorzy studium. Inne przesłanki kierują osobami starszymi. Nie potrzebują one już identyfikacji z grupą wiekową, natomiast żyjąc w świecie zdominowanym przez kult młodości, czują się „gorsi" i mniej pewni swojej wartości. Czytanie historii niekorzystnie pokazujących osoby młody pozwala im poczuć się pewniej. Taką interpretację potwierdzają badania pewności siebie, przeprowadzane przed i po lekturze spreparowanego „magazynu". U osób z młodszej grupy nie zmieniało się ono, osoby ze starszej grupy wiekowej czuły się tym bardziej dowartościowane, im więcej przeczytały artykułów źle piszących o młodzieży.
  21. Jednostki z pogranicznym zaburzeniem osobowości (ang. borderline personality disorder) mają silne wahania nastroju, napady gniewu i niestabilny obraz siebie. Często się też okaleczają. Psycholodzy opisali właśnie mechanizm, za pośrednictwem którego udaje im się w ten sposób stonować nadpobudliwość emocjonalną. Zespół Ingi Niedtfeld z Wydziału Medycyny Psychosomatycznej Uniwersytetu w Heidelbergu analizował wpływ bodźców emocjonalnych i termicznych na ludzi ze zdiagnozowaną osobowością borderline oraz zdrowych. Ochotnikom pokazywano zdjęcia wywołujące pozytywne bądź negatywne emocje oraz pozwalające zachować neutralny stan ducha. Poza tym Niemcy zastosowali bodźce termiczne, które były odbierane jako ciepło lub ból. Te ostatnie dostosowywano do indywidualnie oznaczonego progu bólowego. Podczas eksperymentu prowadzono badanie obrazowe. Dzięki temu stwierdzono, że u pacjentów z zaburzeniem osobowości w odpowiedzi na zdjęcia związane z negatywnymi i pozytywnymi emocjami pojawiała się podwyższoną aktywność w obrębie układu limbicznego. Zjawisko to korelowało z opisywanymi przez wolontariuszy problemami z regulacją emocjonalną. Okazało się jednak, że stymulacja cieplna hamowała aktywność ciała migdałowatego (i to zarówno u chorych, jak i zdrowych przedstawicieli grupy kontrolnej). Oznacza to, że ciepło, np. oparzanie, tłumi nadmierną reaktywność emocjonalną. Ponieważ inne metody regulacji emocjonalnej zawodzą, ludzie z osobowością borderline szukają ukojenia w samookaleczaniu. Autorzy raportu sugerują, że w zależności od stopnia pobudzenia różnie przetwarzają oni ból.
  22. Genetyka jest czynnikiem decydującym o tym, czy dana osoba weźmie udział w badaniu sondażowym (Journal of Organizational Behavior). Chcieliśmy sprawdzić, czy ludzie są genetycznie predysponowani do ignorowania próśb o wzięcie udziału w sondażu. Odkryliśmy, że istnieje dość silna predyspozycja genetyczna do odmawiania w takich sytuacjach – opowiada dr Lori Foster Thompson z Uniwersytetu Stanowego Północnej Karoliny. W ramach studium psycholodzy wysłali ankietę do ponad tysiąca par bliźniąt (zarówno jedno-, jak i dwujajowych). Następnie sprawdzano, kto odpowiedział, a kto nie. Amerykanów interesowało, czy reakcja jednego z bliźniąt pozwalała trafnie przewidzieć zachowanie drugiej połowy tandemu. Ustaliliśmy, że w przypadku bliźniąt jednojajowych zachowanie brata/siostry było dobrym prognostykiem, ale tego samego nie dało się już powiedzieć w przypadku bliźniąt dwujajowych. Ponieważ wszystkie pary wychowały się w tych samych domach, za jedyną zmienną odróżniającą od siebie bliźnięta jedno- i dwujajowe należy uznać fakt, że te pierwsze są identyczne genetycznie, a drugie nie. Zrozumienie reakcji na sondaże ma spore znaczenie, ponieważ menedżerowie i naukowcy badający zachowanie ludzi w organizacji bazują właśnie na wywiadach. W ten sposób zdobywają dane dotyczące wielu kwestii, w tym przywództwa i stresu w pracy. Potrzebujemy reprezentatywnych danych, by wyciągnąć trafne wnioski na potrzeby nauki i praktyki biznesowej. Foster Thompson, współpracująca w ramach opisywanego studium z doktorem Zhen Zhangiem z Uniwersytetu Stanowego Arizony i dr. Richardem Arveyem z Uniwersytetu Narodowego w Singapurze, podkreśla, że przeprowadzono wiele badań, które miały pomóc w ustaleniu, jak formułować sondaże, by zachęcić ludzi do uczestnictwa. Mało kto jednak skupiał się na ocenie cech potencjalnych respondentów i roli, jaką spełniają one w determinowaniu, czy jednostka wypełni ankietę. W przyszłości trzeba będzie znaleźć odpowiedzi na wiele pytań, m.in. jak wyjaśnić związek między genetyką a niechęcią do brania udziału w sondażach: osobowością, postawami, np. wobec pracodawcy, czy czymś zupełnie innym.
  23. Niedźwiedzie epoki lodowcowej wyginęły, ponieważ ludzie pozajmowali zamieszkiwane przez nie jaskinie (Molecular Biology and Evolution). Ostatnie studium, w ramach którego badano mitochondrialne DNA z 17 nowych próbek skamieniałości niedźwiedzi jaskiniowych (Ursus spelaeus) i porównywano je z materiałem genetycznym współczesnego niedźwiedzia brunatnego (Ursus arctos), wykazało, że populacja tych zwierząt zaczęła się zmniejszać ok. 50 tys. lat temu. Było to raczej spowodowane ekspansją ludzi niż zmianą klimatu. Jaskinie miały dla tych zwierząt kluczowe znaczenie, ponieważ na czas zimy zapadały tam w hibernację. Dr Mathias Stiller z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej Maxa Plancka wyjaśnia, że przez ludzi niedźwiedzie występujące w Europie w plejstocenie straciły zwyczajnie domy... Spadek zróżnicowania genetycznego niedźwiedzia jaskiniowego rozpoczął się ok. 50 tys. lat temu, o wiele wcześniej niż dotąd sugerowano, w czasie, gdy nie zachodziła większa zmiana klimatu. Pokrywało się to zaś z początkiem ekspansji naszego gatunku – opowiada Aurora Grandal-D'Anglade z University of Coruña. Po zakończeniu datowania radiowęglowego międzynarodowy zespół ujawnił, że ok. 35 tys. lat temu U. spelaeus nie był już powszechny w Europie Środkowej. Można to przypisać ekspansji ludzi i zrodzeniu się wskutek tego międzygatunkowej konkurencji o terytorium i schronienie. Specjalistka zwraca uwagę, że mimo wielu skamielin typowych ofiar niedźwiedzi jaskiniowych znaleziono niewiele śladów świadczących o upolowaniu. Międzynarodowy zespół naukowców badał mitochondrialne DNA ze skamielin z osadów syberyjskich, ukraińskich, środkowoeuropejskich oraz pochodzących z Półwyspu Iberyjskiego, a zwłaszcza z Galicji. Następnie przeprowadzono analizę prawdopodobieństwa subiektywnego poszczególnych scenariuszy wydarzeń. Poza tym akademicy dokonali porównań ze współczesnymi niedźwiedziami brunatnymi oraz ich skamielinami. By wykazać, czemu U. spelaeus wyginął, a U. arctos nie, trzeba było się przyjrzeć 59 sekwencjom genetycznym niedźwiedzia jaskiniowego i 40 niedźwiedzia brunatnego, datowanym w przypadku tego pierwszego na okres sprzed 60-24 tys. lat, a w przypadku drugiego od 80 tys. lat temu do teraz. Zubożenie środowiska podczas maksimum ostatniego glacjału było przysłowiowym gwoździem do trumny dla niedźwiedzia jaskiniowego. Niedźwiedź brunatny nie podzielił jego smutnego losu, bo hibernując, nie polegał w tym samym stopniu na jaskiniowym habitacie. Tak naprawdę jego skamieliny nie są zbyt licznie reprezentowane w osadach jaskiniowych – wyjaśnia Grandal-D'Anglade. Ostateczne wyginięcie niedźwiedzia jaskiniowego zbiega się w czasie z ostatnim ochłodzeniem klimatu podczas plejstocenu (miało to miejsce 25-18 tys. lat temu).
  24. Analitycy Gartnera ostrzegają, że w środowisku biznesowym przejście na system Windows 7 może być droższe niż dotychczas sądzono. Najprawdopodobniej do takiego ruchu przygotowują się właściciele 250 milionów pecetów na całym świecie. Rozpoczęcia dużej fali migracji na nowy system należy spodziewać się w przyszłym roku, gdy pojawi się Service Pack 1 dla Windows 7. Jako, że migracji należy dokonać w dość krótkim czasie, Gartner radzi, by przedsiębiorstwa dobrze oszacowały koszty i, w razie potrzeby, nie wahały się zabrać pieniędzy z innych projektów, byle tylko sprawnie przeprowadzić migrację. Analitycy Gartnera uważają, że firmy mogą realizować dwa rodzaje scenariuszy. Pierwszy to zakup nowego sprzętu z już zainstalowanym systemem operacyjnym. Dla przedsiębiorstwa, które wymieni w ten sposób około 10 000 pecetów koszt wyniesie od 1205 do 1999 dolarów za każdą maszynę. Decydująca w tym przypadku jest sprawność zarządzania migracją. Drugi scenariusz przewiduje instalację systemu na już istniejącym sprzęcie komputerowym wraz z konieczną rozbudową tego sprzętu. Gartner szacuje, że rozbudowy takiej będzie wymagało około 25% komputerów zakupionych w ostatnich latach. Jeśli przedsiębiorstwo zdecyduje się na taki scenariusz to zaoszczędzi na zakupach sprzętu, ale musi spodziewać się wyższych kosztów związanych z samą zmianą platformy. Gartner uważa, że w takim przypadku, przy instalacji Windows 7 na 10 000 pecetów i koniecznej rozbudowie, koszty na pojedynczy komputer wyniosą od 1247 do 2069 USD. Ponadto rozbudowa komputerów może tylko odwlec w czasie konieczność ich wymiany, a zatem koszty zwiększą się w ciągu najbliższych lat. Użytkownicy będą musieli dokonywać w ciągu około 4 lat dwukrotnej migracji, zamiast jednokrotnej - czytamy w raporcie. Analitycy zwracają też uwagę, że około 15% pracowników korporacji zajmuje się wprowadzaniem danych. Oni, zdaniem Gartnera, nie potrzebują nowego sprzętu i systemu operacyjnego. Najlepszym wyjściem jest wirtualizacja ich środowisk pracy.
  25. Mrówki wykorzystują całe zestawy antybiotyków, które mają zahamować wzrost niechcianych grzybów i bakterii w hodowlach grzybów na pokarm dla larw i królowej. Antybiotyki są wytwarzane przez żyjące z nimi w symbiozie promieniowce (Actinomycete). Chociaż mrówki grzybiarki (Acromyrmex octospinosus) są badane od ponad wieku, po raz pierwszy zademonstrowano, że pojedyncza kolonia stosuje parę różnych antybiotyków. Zespół doktora Matta Hutchingsa z Uniwersytetu Wschodniej Anglii porównuje to do leczenia infekcji u ludzi za pomocą nie jednego, ale całej baterii medykamentów. Studium zostało sfinansowane przez brytyjski Komitet Badań Medycznych. Dzięki niemu zidentyfikowano również nowy związek, spokrewniony z dobrze znaną nystatyną, który uda się, być może, wykorzystać w terapii grzybic. A. octospinosus są gatunkiem endemicznym dla Ameryki Południowej i Środkowej oraz południa USA. Do badań zespół Hutchingsa zbierał robotnice z 3 kolonii na terenie Trynidadu i Tobago. Owadami pocierano o płytki agarowe, by w ten sposób wyhodować i wyizolować związane z nimi wytwarzające antybiotyki promieniowce. To bardzo ekscytujące, że mrówki nie tylko rozwinęły rolnictwo przed ludźmi, ale i wpadły na pomysł terapii łączonej z zastosowaniem wielu naturalnych antybiotyków – podsumowują akademicy, których artykuł ukazał się w zeszłym tygodniu na łamach pisma BMC Biology.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...