Search the Community
Showing results for tags 'University of Washington'.
Found 7 results
-
Gdy przed miesiącem Steve Jobs prezentował narzędzie Face Time dla iPhone'a, mówił, że dzięki niemu osoby niesłyszące będą mogły wykorzystać mechanizm wideokonferencji do przekazywania sobie znaków języka migowego. Prezes Apple'a nie wspomniał jednak, że współczesna technologia nie pozwala na przekazanie za pomocą urządzeń mobilnych obrazu o jakości wystarczającej do porozumiewania się osobom niesłyszącym. Z kolei tam, gdzie istnieje możliwość skorzystania z bezprzewodowych łączy o wysokiej przepustowości są one albo blokowane przez firmy telekomunikacyjne, albo też trzeba za nie dodatkowo - niemało - zapłacić. Osoby niesłyszące ucieszy zatem wiadomość, że na University of Washington rozpoczęły się testy nowej metody kompresji pomyślanej właśnie na potrzeby takiego rodzaju komunikacji. To pierwsze w USA badania nad sposobem wykorzystywania przekazu wideo w telefonach komórkowych przez osoby niesłyszące - mówi główna autorka projektu, profesor Eve Riskin z grupy badawczej MobileASL. Naukowcy skupili się nad szczególną metodą optymalizacji kompresji. Jako że przepustowość łączy z których korzystają komórki jest niska, obraz musi być mocno skompresowany, co jednak negatywnie wpływa na jego jakość. W efekcie nie można dostrzec wszystkich szczegółów potrzebnych do komunikowania się za pomocą języka migowego. Uczeni z MobileASL opracowali mechanizm, który identyfikuje dłonie i twarz w celu zapewnienia jak najlepszej jakości przekazywanego obrazu. Twarz i dłonie są mniej kompresowane, niż reszta obrazu. Dzięki temu udało się uzyskać obraz wystarczający do komunikowania językiem migowym przy przepustowości rzędu 30 Kb/s. Ponadto nowa technologia potrafi rozpoznać, czy użytkownik właśnie "miga" czy też nie i odpowiednio dostosować pobór mocy. Obecnie końca dobiega pierwszy etap testów. Wzięło w nich udział 200 uczestników, którzy przez trzy tygodnie komunikują się językiem migowym za pośrednictwem urządzeń przenośnych. Średni czas trwania pojedynczego połączenia wynosi około 1,5 minuty. Uczeni badają nie tylko sprawność systemu kompresji i możliwość prowadzenia rozmów, ale badają też, jak ich technologia wpływa na długość pracy na pojedynczym ładowaniu baterii. Na razie większość uczestników chwali sobie możliwość "migania" przez telefon. Dotychczas ich ulubionymi metodami komunikowania się na odległość były e-mail i SMS-y. Za kilka miesięcy rozpoczną się testy na znacznie szerszą skalę. Uczeni ciągle też starają się udoskonalić mechanizmy kompresji, by za pomocą jak najmniejszej ilości danych przesłać jak najdoskonalszy obraz i nie wyczerpać przy tym zbyt szybko baterii telefonu.
-
- telefon komórkowy
- język migowy
- (and 4 more)
-
Do niedawna plaga nadwagi była zmartwieniem głównie zachodnich, bogatych społeczeństw, zwłaszcza USA. Niestety, pod tym względem nasz kraj dogania „Zachód" w bardzo szybkim tempie, zwłaszcza pod względem otyłości wśród dzieci. Dlatego, mimo że pozornie nas to nie dotyczy, warto przyglądać się badaniom nad przyczynami tego stanu rzeczy, jakie prowadzi się za „Wielką Wodą". Zespół naukowców z trzech instytucji: Seattle Children's Research Institute, University of Washington (Uniwersytetu Waszyngtońskiego) oraz Group Health Research Institute zajął się zbadaniem związku między miejscem zamieszkania i sąsiedztwem, a nadwagą wśród dzieci. Badanie wykonano na mieszkańcach Hrabstwa King w stanie Waszyngton. Autorzy chwalą swoje studium jako trzymające najbardziej rygorystyczne wymogi badań statystycznych i najpełniejsze z istniejących. Posłużono się nie ankietowaniem, ale zanonimizowanymi danymi z kartotek medycznych. Przebadano ponad osiem i pół tysiąca dzieci w wieku od 6 do 18 lat i skorelowano te dane ze statusem socjoekonomicznym oraz miejscem zamieszkania. Badania wykazały, że dzieci mieszkające w ekonomicznie i socjalnie upośledzonym sąsiedztwie są wyraźnie bardziej narażone na otyłość. Przypadłość ta najbardziej dotyka dzieci i młodzież tam, gdzie jest najmniej wykształconych kobiet, najwięcej niepełnych rodzin, najniższy średni dochód gospodarstwa domowego, a także - choć te czynniki miały nieco mniejszą wagę - najwyższy procent nie-białych mieszkańców i najmniej posiadanych własnych domów. Wpływ tych pięciu socjoekonomicznych czynników - upraszczając - odpowiada za 24% przypadków dużej nadwagi dzieci w sąsiedztwie. Badania dowodzą, że otyłość to nie jest sprawa jedynie rodziny, a całego sąsiedztwa, społeczności. To problem społeczny, jego źródła są społeczne i takie muszą być poszukiwane rozwiązania problemu. Dziecko wychowuje się nie tylko w domu, ale również - może nawet przede wszystkim - w sąsiedztwie. Środowisko społeczne wywiera duży wpływ na dorastające dzieci i kształtuje ich podejście również do kwestii dbania o własne zdrowie, utrzymanie właściwej wagi, sposobu odżywiania się. Nasze badanie potwierdza, że „do wychowania dziecka potrzeba całej wioski" - mówi, odwołując się do znanego nigeryjskiego przysłowia, główna autorka pracy, dr H. Mollie Greves Grow. - Dzieci rosną nie tylko w domu, ale również w społeczności. Upośledzone sąsiedztwo może stwarzać wiele przeszkód utrzymywaniu właściwej wagi: jak gorszy dostęp do zdrowego jedzenia, więcej wspólnych wyjść na fast-foody, brak miejsc do zabaw ruchowych. Dr Grow ma nadzieję na poprawę sytuacji poprzez skłonienie władz do zapewnienia również w uboższych dzielnicach warunków do kształtowania zdrowego stylu życia: miejsc do spacerowania, boisk, placów zabaw, terenów zielonych, sklepów i barów ze zdrową żywnością. Wymaga to wysiłku i odpowiedniego planowania, ale jest możliwe.
-
- Group Health Research Institute
- University of Washington
- (and 8 more)
-
Skłonność do używek takich jak alkohol i lekkie narkotyki jest największa u młodzieży w okresie szkoły średniej i po jej zakończeniu. Co ma wpływ na tę skłonność i co mogło by być środkiem zapobiegawczym? Nowe badania rzucają trochę światła to zagadnienie. Przebadaniem młodych ludzi w okresie szkoły średniej i dwa lata po jej zakończeniu zajął się zespół badawczy Charlesa Fleminga z Uniwersytetu Waszyngtońskiego. Wcześniejsze badania wykazywały, że osoby w związkach małżeńskich rzadziej sięgają po uzależniające używki, chciano się przekonać, jak wygląda związek życia uczuciowego ze skłonnością do „substancji rozrywkowych" u młodszych osób. Przy pomocy ankiet analizowano zachowanie blisko tysiąca młodych ludzi w okresie dojrzewania, 80% z nich stanowili biali, 54% chłopcy. Jak się okazało, „randkowanie" ma podobny wpływ co małżeństwo: młodzi ludzie będący w miłosnych związkach znacząco rzadziej sięgali po substancje odurzające. Zależność nie była jednak liniowa: w wieku 19-20 lat „single" jeszcze pili i palili mniej niż osoby w związkach, jednak z wiekiem sytuacja się zmieniała: single zaczynali stosować więcej używek i szybko przeganiali w tym kolegów i koleżanki w związkach. Po wyeliminowaniu wpływu takich czynników jak status społeczny czy zatrudnienie wykazano, że osoby żyjące samotnie były o 40% bardziej skłonne do sięgania po marihuanę, niż osoby randkujące, ale nie mieszkające jeszcze z partnerem. Jaka może być tego przyczyna? Jak sądzi autor badań, być może osoby związane są po prostu szczęśliwsze - nie muszą więc poprawiać sobie samopoczucia w taki sposób. Ponadto w przypadku kłopotów czy depresji mają wsparcie ze strony partnera. Rzadziej również spotykają się z rówieśnikami i rzadziej imprezują. Nie musimy zaraz organizować im randek - mówi Charles Fleming. - Ale to jest coś, o czym powinni wiedzieć zarówno rodzice, jak i osoby pracujące z młodzieżą. Jednak Kenneth Leonard z Instytutu Badania Uzależnień na Uniwersytecie w Buffalo zauważa, że istnieje jeden ważny wyjątek od tej reguły: kiedy ktoś zaczyna spotykać się z osobą pijącą lub używającą marihuany w dużych ilościach, prawdopodobieństwo sięgnięcia przez niego po te same używki nie maleje, lecz rośnie.
- 4 replies
-
- University of Washington
- Charles Fleming
- (and 5 more)
-
Z leczeniem nowotworów i raka są w zasadzie tylko dwa problemy: pierwszym jest niewystarczające niszczenie raka przez leki, jakie posiadamy, drugim jest zbyt duże niszczenie samych pacjentów przez te same leki. W istocie wszystkie leki to silne trucizny, które szkodzą naszym zdrowym komórkom nieco mniej, niż tym chorym. Postęp onkologii to ciągła walka o zwiększenie tej różnicy. Naukowcom z Uniwersytetu Waszyngtońskiego udało się dokonać pewnego postępu: antyrakowe przeciwciała zamknięte w silikonowych klateczkach działają lepiej. Nie wiadomo jeszcze, dlaczego, ale stwarza to nowe nadzieje. Zamykanie i wiązanie leków w różnego rodzaju mikroskopijnych kapsułkach i substancjach to powszechny trend we współczesnej nauce medycznej, dający bardzo dobre perspektywy. Podobną drogą poszli naukowcy z Uniwersytetu w Waszyngtonie i Narodowego Laboratorium Północno-Zachodniego Pacyfiku. Zespół badaczy wcześniej przygotował odpowiednie, porowate cząsteczki silikonu z sześciokątnymi „klateczkami" na umieszczenie białek badanych przeciwciał. Cząstki silikonu miały około 12 mikrometrów (jedna dziesiąta grubości ludzkiego włosa), zaś same pory zaledwie 30 nanometrów. Pory w silikonie zmodyfikowano chemicznie tak, aby zamknąć proteiny wewnątrz. Nie było to jednak zamknięcie permanentne, przeciwciała mogły stopniowo uwalniać się z niego. Było to zatem coś w rodzaju zapalnika czasowego. Sprawdzono też, czy zamknięte i uwalniane przeciwciała nie ulegają przy tym uszkodzeniu lub zmianom. Tak opakowane leki porównywano pod względem skuteczności i szkodliwości z przeciwciałami dawkowanymi zwyczajnie, „luzem". Do zbadania posłużyły przeciwciała anty-CTLA4, zwalczające wiele postaci nowotworu, w tym raka skóry. Badanie przeprowadzano na myszach: kiedy pierwsza grupa była poddawana leczenie opakowanego silikonem leku, druga dostawała go w zwyczajny sposób, trzecia grupa myszy dostawała samo „opakowanie" - silikonowe cząstki pozbawione lekarstwa. Badanie wykazało zdecydowaną wyższość nowej postaci leku: spowalniała ona rozwój nowotworu niemal trzykrotnie bardziej, niż przeciwciała podawane zwyczajnie. Wydłużała także życie badanych myszy. Badano także stężenie leku w tkance nowotworowej dwa i cztery dni po podaniu leku: lek stopniowo uwalniany z silikonowych kapsułek utrzymywał znacząco wyższe stężenie, niż ten podawany samodzielnie. Badaczy bardzo interesuje też sam mechanizm zwiększania skuteczności przeciwciał. Nie wiadomo, w jaki sposób stopniowe ich uwalnianie oddziałuje na układ odpornościowy. Zdobycie tej wiedzy pozwoliłoby nie tylko tworzyć lepsze leki, ale być może zmieniłoby nawet nasze rozumienie walki z rakiem. W najbliższych planach jest tymczasem przeprowadzenie większych badań na zwierzętach oraz przetestowanie innych rodzajów przeciwciał. To wszystko są wstępne badania i do testów klinicznych na ludziach, czy do wprowadzenia nowej formy leku na rynek jest jeszcze daleko. Autorzy badania są jednak optymistami i uważają, że ich odkrycie pozwoli za jakiś czas lepiej ratować ludzkie życie. Autorem badań jest dziesięcioosobowy zespół badaczy z Pacific Northwest National Laboratory, part of the team of PNNL oraz University of Washington: Chenghong Lei, Pu Liu, Baowei Chen, Yumeng Mao, Heather Engelmann, Yongsoon Shin, Jade Jaffar, Ingegerd Hellstrom, Jun Liu, Karl Erik Hellstrom.
-
Fakt, że siedziba Microsoftu znajduje się właśnie w Redmond ma kolosalne znaczenie dla gospodarki stanu Washington. Najnowsze badania University of Washington pokazują, że w 2008 roku koncern przyczynił się do wytworzenia 13,6% całego dochodu brutto stanu. Portfele pracowników wzbogaciły się o 7 miliardów dolarów, zatem pensje pracowników Microsoftu przewyższyły o 1,6 miliarda USD pensje, jakie zarobili zatrudnieni w całym stanowym przemyśle kosmicznym i lotniczym. Koncern Ballmera zatrudnia na terenie stanu 39 300 osób, jest więc drugim największym prywatnym pracodawcą. Pierwszym jest Boeing, dla którego pracuje 74 400 osób. The Microsoft Economic Impact Study zostało zamówione przez Microsoft, ale bazuje głównie na danych rządowych. Poprzednie takie badania przeprowadzono przed czterema laty dla roku 2004. Od tamtego czasu koncern zwiększył zatrudnienie w stanie o 11 000 osób. Z raportu wynika, że od roku 1990 aż 28,5% wszystkich miejsc pracy w stanie Washington zostało utworzone bezpośrednio przez Microsoft lub też jest efektem wpływu koncernu na lokalną gospodarkę. W roku 2008 przeciętny pracownik Microsoftu pracujący w stanie Washington zarobił 152 212 USD (178 159 USD jeśli wziąć pod uwagę opcje na akcje). To znacznie więcej niż średnie zarobki w przemyśle kosmicznym i lotniczym, które wyniosły 87 113 USD. To jednak nie wszystkie korzyści, jakie odniosła lokalna gospodarka. Poza 7 miliardami USD pensji, które trafiły do kieszeni zatrudnionych, koncern wydał na różne towary i usługi 2,15 miliarda dolarów, a pieniądze te trafiły do lokalnych przedsiębiorstw. Z wyliczeń profesora Theo Eichera wynika, iż Microsoft wygenerował (pośrednio i bezpośrednio) 18,95 miliarda USD w dochodach osobistych, co stanowi 6,8% dochodów ludności stanu w roku 2008.
-
- Theo Eicher
- University of Washington
-
(and 4 more)
Tagged with:
-
Użytkownik nowych okularów przeciwsłonecznych będzie mógł zmienić kolor szkieł za pomocą jednego przyciśnięcia guzika. Nad tego typu urządzeniem pracuje Chunye Xu z University of Washington. Opracowaliśmy szkła, jakich nie ma jeszcze na rynku. W przyszłości może to być krzyk mody – mówi wynalazca. Szkła okularów wykonane są z elektrochromatycznego polimeru, który zmienia kolor w odpowiedzi na przepływ prądu. Jego ważną właściwością jest fakt, że energia elektryczna potrzebna jest nie cały czas, a tylko do zmiany wyglądu szkieł. W prototypowych okularach zamontowano baterię stosowaną w zegarkach. Zanim się wyczerpie właściciel okularów będzie mógł zmienić ich wygląd wiele tysięcy razy. Prototypowe szkła mogą być niebieskie lub w pełni przezroczyste i przyjmują też wiele odcieni pomiędzy oboma skrajnymi stanami. Amerykańscy uczeni pracują teraz nad wielokolorową wersją okularów, ale nie mają jeszcze ich prototypu. Przygotowali już, co prawda, czerwone i zielone polimery elektrochromatyczne, ale nie są one wystarczająco stabilne. Połączenie właściwości trzech polimerów (niebieskiego, czerwonego i zielonego) umożliwiłoby stworzenie okularów, których szkła mogłyby przyjmować wszystkie kolory tęczy. Xu uważa, że okulary nad którymi pracuje, trafią na rynek za dwa do trzech lat.
- 16 replies
-
- University of Washington
- Chunye Xu
- (and 2 more)
-
Na University of Washington w Seattle powstał robot, który jest w stanie poruszać się pod ziemią i monitorować stan kabli energetycznych. Urządzenie pozwoli wykryć nieprawidłowości w działaniu kabli, zanim jeszcze dojdzie do awarii. Przez ostatnie 50 lat do wykrywania możliwych awarii wykorzystywano test wysokich potencjałów. Polegał on na odłączeniu danego kabla i wysłaniu sygnału o wysokim napięciu. Jeśli kabel był wadliwy, dochodziło do jego awarii. Plusem takiej metody jest fakt, iż była to awaria kontrolowana. Ostatnio używa się też radarów. Obie metody wymagają jednak sporo pracy ze strony ludzi, są więc kosztowne. Opracowany właśnie robot jest urządzeniem autonomicznym. Porusza się wzdłuż kabla i bez przerwy monitoruje jego stan za pomocą trzech sensorów. Urządzenie składa się z dwóch segmentów, przypominających wagoniki. Pierwszy z nich, wyposażony w żyroskop, odpowiada za stabilne poruszanie się, w drugim zastosowano monitorujące kabel czujniki. Co prawda jedynie 10% kabli układanych jest w rurach lub tunelach, ale to właśnie one najczęściej ulegają awarii. Naukowcy mają nadzieję, że już niedługo ich robot będzie gotowy do wypuszczenia na rynek.
-
- University of Washington
- kabel
-
(and 1 more)
Tagged with: