-
Liczba zawartości
37640 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
247
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Badania fińsko-amerykańskiego zespołu wykazały, że lasy Europy i Ameryki Północnej absorbują coraz więcej węgla, mimo że ich powierzchnia się nie zwiększa. Dzieje się tak dzięki coraz większej gęstości lasów. Nawet w Ameryce Południowej, gdzie mamy do czynienia z wycinaniem lasów na dużą skalę, poziom węgla w atmosferze nie zwiększa się zbytnio, właśnie dzięki rosnącej gęstości terenów zielonych. Naukowcy z Rockefeller University, Connecticut's Agricultural Experiment Station oraz Uniwersytetu Helssińskiego przeanalizowali dane z 68 krajów, w których znajduje się 72% światowych lasów. Uczeni doszli do wniosku, że nie tylko zwiększanie powierzchni lasów, ale dbanie o to, by lasy były gęste, powoduje absorbowanie przez nie większych ilości dwutlenku węgla. Jeśli mówimy o zdolności do absorbowania węgla, musimy wyjść poza samo mierzenie powierzchni i zastosować metody wykorzystywane do pomiaru masy produkowanego drewna - mówi Paul E. Waggoner z Connecticut's Agricultural Experiment Station. Lasy są jak miasta. Mogą rosnąć albo rozprzestrzeniając się, albo zwiększając zagęszczenie - dodaje Iddo Wernick z Rockefeller University. Uczni dodają, że w niemal wszystkich krajach leżących w umiarkowanej strefie klimatycznej można zauważyć utrzymywanie się powierzchni lasów na niezmienionym poziomie. Po setkach lat niszczenia zasobów leśnych proces ten został zatrzymany. Pekka Kauppi, z Uniwersytetu w Helsinkach powiedział, że badania wykazały, iż w 45 spośród 68 badanych krajów zwiększyła się zarówno powierzchnia jak i gęstość lasów. Ponadto zmiany w powierzchni i gęstości miały pozytywny wpływ na pochłanianie węgla w 51 krajach.
- 9 odpowiedzi
-
- pochłanianie
- węgiel
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Koniec z Facebokiem i Twitterem w czasie antenowym
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Ciekawostki
Francuski rząd zakazał używania w radiu i telewizji słów Facebook i Twitter, chyba że stanowią one część wiadomości. Powołano się przy tym na dekret z 27 marca 1992, który nie zezwala na wymienianie komercyjnych nazw w formie reklamy. Conseil supérieur de l'audiovisuel (CSA), francuski odpowiednik naszej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, wyjaśnił, że nie powinno się konstytuować przewagi amerykańskich gigantów nad mniejszymi serwisami. Czemu dawać fory Facebookowi, który jest warty miliardy dolarów, podczas gdy tyle innych sieci społecznościowych walczy o rozpoznawalność? Stanowiłoby to pogwałcenie konkurencji, gdybyśmy zezwolili na wymienianie w czasie antenowym Facebooka i Twittera. Nastąpiłoby otwarcie puszki Pandory. Inne sieci społecznościowe zaczęłyby narzekać: a czemu nie my? - twierdzi rzeczniczka CSA Christine Kelly. Krytycy takiego podejścia zaznaczają, że teraz firmy nie będą mogły skierować klientów bezpośrednio do swojego profilu na Facebooku (a bardzo wiele firm takowy założyło) czy zachęcać do śledzenia wpisów na Twitterze. Pozostaje liczyć, że ktoś wejdzie na oficjalną witrynę firmy i akurat trafi na odsyłacz do serwisów społecznościowych. Taka ścieżka dostępu jest jednak o wiele bardziej czasochłonna i pewnie część internautów zrezygnuje z klikania w tak zwanym międzyczasie. Niektórzy blogerzy uważają, że zabieg władz znad Sekwany to przejaw zadawnionego francuskiego protekcjonizmu i odcinania się na siłę od wszystkiego, co amerykańskie. Przypomnijmy, że w 2003 r. minister kultury zakazał używania słowa e-mail w dokumentach, publikacjach oraz witrynach internetowych wszystkich ministerstw. Generalna Komisja Terminologii i Neologizmów stwierdziła bowiem, że francuscy internauci i tak często posługują się rodzimym wyrażeniem "courrier electronique" (w skórcie courriel). -
Nintendo zaprezentowało nowatorską konsolę Wii U, wyposażoną w nowatorski kontroler z wbudowanym kolorowym wyświetlaczem LCD o przekątnej 6,2 cala. W kontrolerze zintegrowano też akcelerometr, żyroskop, mikrofon, głośniki czy kamerę. Wyświetlacz otoczony jest tradycyjnymi przyciskami pozwalającymi na sterowanie przebiegiem rozgrywki. Użytkownik Wii U może korzystać jednocześnie z niewielkiego wyświetlacza oraz z telewizora. W rozgrywce w trybie pojedynczego gracza na niewiele się to przyda, jednak Wii U ujawnia wszystkie swoje zalety w trybie multi-player. Podczas prezentacji Nintendo pokazało grę Mii, do której mógł dołączyć piąty gracz. Cztery osoby grały wykorzystując tradycyjne kontrolery Wii oraz ekran telewizora, piąta używała kontrolera Wii U i wbudowanego weń wyświetlacza. Bardzo interesująco wygląda rozgrywka w golfa za pomocą Wii U. Nowy kontroler można położyć na podłodze, gdzie stanie się wirtualnym miejscem wybicia piłeczki. Następnie wykorzystujemy Wii Remote jako kij i „uderzamy" piłeczkę. Wirtualny obiekt przelatuje z wyświetlacza kontrolera Wii U na ekran telewizora. W podobny sposób możemy wykorzystać Wii U np. w grach w których rzucamy czymś w przeciwnika. Broń „wyrzucamy" z wirtualnej dłoni na kontrolerze Wii U i widzimy, jak przelatuje na ekran telewizora. Gdyby któryś z członków rodziny chciał skorzystać z telewizora w czasie, gdy gramy, możemy przełączyć się w tryb korzystania z wyświetlacza Wii U i zwolnić telewizor. Wii U zadebiutuje w przyszłym roku. http://www.youtube.com/watch?v=4e3qaPg_keg
-
Kwas ursolowy, woskowa substancja występująca m.in. w skórce jabłka, ma na myszy zbawienny wpływ. Podczas eksperymentów gryzonie na diecie zawierającej tę substancję miały mniejsze komórki tłuszczowe. Dochodziło też u nich do zwiększenia siły i masy mięśni. W artykule opublikowanym w piśmie Cell Metabolism naukowcy z University of Iowa wykazali, że u myszy kwas ursolowy zmniejsza atrofię mięśni i sprzyja ich wzrostowi. Co ważne, związek ten zmniejsza też masę tłuszczową organizmu, poziom cholesterolu, trójglicerydów i cukru we krwi. Oznacza to, że kwas ursolowy można by zastosować w leczeniu chorób metabolicznych, np. cukrzycy. Atrofia mięśni powoduje poważne problemy. Jest również bardzo powszechna - na pewnym etapie życia, w czasie choroby lub w wyniku starzenia, staje się udziałem większości ludzi. Badaliśmy aktywność genów mięśni u pacjentów z atrofią i wykorzystaliśmy te informacje, by znaleźć substancje chemiczne, które blokują tę chorobę. Jeden ze związków okazał się szczególnie interesujący. Chodzi o kwas ursolowy, który występuje w dużych stężeniach w obierkach jabłek - wyjaśnia endokrynolog dr Christopher Adams. Po początkowym odkryciu rozpoczęły się testy na myszach. Szybko okazało się, że kwas ursolowy zwiększa siłę i rozmiary mięśni gryzoni. Dochodziło do tego za pośrednictwem insulinopodobnego czynnika wzrostu 1 (IGF-1) oraz insuliny. Naukowców ucieszyło też, że kwas ursolowy oddziaływał nie tylko na mięśnie, ale i na poziom glukozy, cholesterolu oraz objętość komórek tłuszczowych. Zespół Adamsa posłużył się mapami łączności - stosunkowo nową techniką, która porównuje ekspresję genów w komórce przy różnych warunkach. Określano, jakie geny są włączone/wyłączone u ludzi z atrofią mięśni i zestawiano te dane z wzorcami występującymi w liniach komórkowych potraktowanych rozmaitymi substancjami. W ten sposób Amerykanie zauważyli, że kwas ursolowy prowadzi do wzorca ekspresji stanowiącego przeciwieństwo układu występującego przy atrofii. W tej sytuacji pojawiło się uzasadnione przypuszczenie: kwas ursolowy odwraca atrofię. Potwierdziły to eksperymenty na myszach, które kwas ursolowy zabezpieczał przed atrofią mięśni wywołaną głodzeniem i uszkodzeniem nerwów. Co więcej, u zdrowych myszy karmionych kwasem ursolowym rozwijały się większe i silniejsze mięśnie niż u zwierząt, u których nie zastosowano takiej diety. IGF-1 oraz insulina wiążą się z receptorami mięśni, uruchamiając kaskadę szlaków komórkowych wspomagających rozrost mięśni lub blokujących atrofię. Kwas ursolowy wydaje się zwiększać aktywność receptorów dla insulinopodobnego czynnika wzrostu 1 oraz insuliny, wzmacniając korzystny wpływ obu hormonów na mięśnie. Co ciekawe, choć kwas ursolowy zwiększał wagę mięśni myszy, nie zaobserwowano ogólnego wzrostu wagi zwierząt. Okazało się, że działo się tak, bo spadało otłuszczenie ciała. Teraz zespół Adamsa zaczyna planować testy kliniczne z udziałem ludzi.
- 4 odpowiedzi
-
- insulinopodobny czynnik wzrostu 1
- insulina
- (i 8 więcej)
-
Google dobrze płaci, IBM ma najwierniejszych pracowników
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Technologia
Google płaci swoim pracownikom najlepiej, a osoby zatrudnione w Facebooku są najbardziej zadowolone w porównaniu z pracownikami innych firm IT. Z kolei pracownicy IBM-a są najwierniejsi swojej firmie i spędzają w niej najwięcej lat. Takie informacje przekazała firma PayScale Inc. W swoich badaniach firma uwzględniła Amazona, Apple'a, Della, Facebooka, Google'a, Hewlett-Packarda, IBM-a, Intela i Microsoft. Pracownicy Google'a zarabiają średnio o 23% więcej od osób zatrudnionych w innych firmach na podobnych stanowiskach i spełniających podobne zadania i średnio o 10% więcej od osób z dużych firm IT. Najsłabiej opłacani są pracownicy HP, którzy zarabiają średnio o 5% mniej niż pracownicy innych firm oraz 15% mniej niż pracownicy innych dużych przedsiębiorstw IT. IBM ma najwierniejszych i najstarszych pracowników. Średni czas pracy dla IBM-a wynosi 8 lat, czyli aż o sześć lat dłużej niż średni czas pracy dla innych firm. Przeciętny pracownik IBM-a liczy sobie 44 lata. W innych firmach średnia wynosi 36 lat. Najmłodsi są pracownicy Facebooka, którzy średnio mają 26 lat. Są oni jednocześnie najbardziej usatysfakcjonowani ze swojej pracy. Najmniejszą satysfakcję daje się zauważyć u pracowników HP. Kobiety wciąż stanowią zdecydowaną mniejszość w firmach IT. Jest ich tam średnio 25%, podczas gdy w innych przedsiębiorstwach stanowią ponad 50%. Najbardziej elastyczną firmą pod względem urlopów i czasu pracy jest Microsoft. Przedsiębiorstwa z branży IT pozostają bardzo dobrymi pracodawcami. Wiele dużych firm z rynku nowoczesnych technologii płaci swoim pracownikom kwoty wyrażane sześciocyfrowymi liczbami. To nic dziwnego, biorąc pod uwagę liczbę dobrze opłacanych wysoko wykwalifikowanych inżynierów, których zatrudniają. Ale na tym nie koniec. Wypłacają też premie, które są średnio o 23% wyższe, niż premie otrzymywane przez osoby pracujące na analogicznych stanowiskach w ‚normalnych' firmach - mówi Al Lee, dyrektor ds. analitycznych PayScale.-
- satysfakcja
- zarobki
- (i 5 więcej)
-
Podczas polowania i do orientowania się w przestrzeni delfiny wykorzystują echolokację. Najnowsze badania szwedzko-amerykańskiego zespołu wskazują, że ssaki te posługują się podwójnym sonarem: zamiast jednego krótkotrwałego ultradźwięku, który odbija się od przeszkód, wysyłają bowiem dwa. Dźwięki mają inne częstotliwości i mogą być wysyłane w różnych kierunkach. Korzyść polega prawdopodobnie na tym, że delfin jest w stanie precyzyjniej zlokalizować obiekt - twierdzi dr Josefin Starkhammar z Lund University. Artykuł na temat projektu Szwedów i Patricka W. Moore'a, Lois Talmadge oraz Doriana S. Housera z National Marine Mammal Foundation w San Diego ukazał się w piśmie Biology Letters. Dr Starkhammar przypuszcza, że dźwięki pochodzą z dwóch różnych narządów. O tym, że są dwa, wiadomo już od jakiegoś czasu, ale dotąd sądzono, że podczas echolokacji aktywny jest tylko jeden. Wg pani biolog, trzeba jednak przeprowadzić kolejne badania, ponieważ zjawisko występowania dwóch strumieni można równie dobrze wyjaśnić skomplikowanymi odbiciami fali wewnątrz głowy ssaka. To zaskakujące, że do odkrycia doszło dopiero teraz. Badania nad delfinami i echolokacją są przecież prowadzone od lat 60. ubiegłego wieku. Opóźnienie można wytłumaczyć tym, że badania wymagały zastosowania zaawansowanego sprzętu i technik przetwarzania sygnału. Poza tym do tej pory delfinami zajmowali się głównie sami biolodzy (Starkhammar jest fizykiem i elektronikiem), nie dziwi więc, że ograniczali się do swojej dziedziny. Szwedka uważa, że dopiero skład specjalności jej zespołu - inżynieria połączona z biologią morską - stanowi klucz do sukcesu. Podwójny sonar pozostałby zapewne nadal słodką tajemnicą delfinów, gdyby nie urządzenie z 47 wbudowanymi hydrofonami. Obecnie to jedno z najlepszych urządzeń do wychwytywania w wodzie delfinich ultradźwięków. Starkhammar pracowała nad nim bardzo długo, prowadząc eksperymenty m.in. w Kolmården Wildlife Park. Echolokacja nie jest domeną wyłącznie delfinów (posługują się nią nietoperze, ryjówki, ptaki z rzędów jerzykowatych i lelkowych, jednak delfiny są w tej dziedzinie prawdziwymi mistrzami. W końcu w toku ewolucji doskonaliły tę umiejętność przez wiele, wiele lat...
- 2 odpowiedzi
-
- dr Josefin Starkhammar
- podwójny
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zbyt gęsta krew może uszkodzić naczynia krwionośne i zwiększyć prawdopodobieństwo zawału. Prof. Rongjia Tao, fizyk z Temple University, zauważył jednak, że krew można rozrzedzić, poddając ją działaniu pola magnetycznego (Physical Review E). Wcześniej ten sam naukowiec zasłynął jako pionier wykorzystania pól elektrycznych i magnetycznych do zmniejszania lepkości ropy w silnikach i rurociągach. Obecnie analogiczny mechanizm zastosowano, by rozrzedzić krew. Ponieważ hemoglobina czerwonych krwinek zawiera żelazo, włączając na około minutę pole magnetyczne (indukcja wynosiła 1,3 T, czyli mniej więcej tyle, co w przypadku aparatów do rezonansu), Tao był w stanie zmniejszyć lepkość krwi aż o 20-30%. Amerykanie przeprowadzili testy na próbkach krwi. Ustalili, że pole magnetyczne polaryzuje erytrocyty. Łączą się one w krótkie łańcuchy, co przyspiesza przepływ krwi. Jako że taki łańcuch jest większy od pojedynczej komórki, płynie środkiem, przez co zmniejsza się tarcie o ściany naczynia. Summa summarum krew staje się rzadsza i płynie swobodniej. Po wyłączeniu pola w ciągu kilku godzin dochodziło do przywrócenia pierwotnej lepkości. Tao tłumaczy, że manipulując natężeniem pola i długością pulsu, można zmieniać wielkość agregatów krwinek. Opisana forma magnetoreologii stanowi skuteczny sposób kontrolowania lepkości krwi w wybranym zakresie. Fizyk dodaje, że jego technika przewyższa obecnie stosowaną aspirynę pod wieloma względami. Po pierwsze, jest bezpieczniejsza. Po drugie, zapewnia powtarzalność. Co ważne, zmniejszenie lepkości nie wpływa na normalną funkcję erytrocytów, dzięki czemu nadal mogą wykonywać swoje zadania i dostarczać tkankom tlen.
- 2 odpowiedzi
-
- czerwone krwinki
- erytrocyty
-
(i 9 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nowa architektura baterii, którą opracowano na MIT (Massachussetts Institute of Technology) może pozwolić na stworzenie lekkich i tanich baterii dla samochodów elektrycznych, których ładowanie będzie przebiegało tak szybko i prosto jak napełnianie baku paliwem. Innowacyjna architektura to połączenie baterii przepływowych i baterii litowo-jonowych. Cząsteczki ciała stałego są w niej zawieszone w płynie i przepompowywane przez baterię. Te cząsteczki stanowią katodę i anodę. W nowej baterii dwie zasadnicze funkcje jakie spełniają tego typu urządzenia - przechowywanie energii i jej uwalnianie w razie potrzeby - zostały przeniesione do dwóch fizycznych różnych struktur. W konwencjonalnej baterii energia jest przechowywana i uwalniania w tej samej strukturze. Dzięki rozdzieleniu tych funkcji projekt baterii jest bardziej efektywny. Twórcy urządzenia, Mihai Duduta i Bryan Ho, którzy pracowali pod kierunkiem profesorów W. Craiga Cartera i Yet-Ming Chianga, mówią, że nowy typ baterii pozwala na stworzenie urządzeń dwukrotnie mniejszych niż obecne. To z kolei może pozwolić na stworzenie samochodów elektrycznych, które będą w pełni konkurencyjne do pojazdów na tracydyjne paliwa. Drugą niezwykle ważną cechą urządzeń jest możliwość wypompowywania zużytego płynu i wpompowania nowego, ewentualnie wymianę zbiorników z płynem przepływającym przez baterię. Oczywiście możliwe będzie również tradycyjne ładowanie baterii. Podobne baterie istnieją już od pewnego czasu, jednak charakteryzują się małą gęstością energetyczną, przez co są duże i wymają szybkiego pompowania płynu. Baterie z MIT-u z jednej strony oferują 10-krotnie większą gęstość energetyczną od innych baterii przepływowych, a z drugiej są tańsze w produkcji niż urządzenia litowo-jonowe. Dzięki dużej gęstości energetycznej, płyn nie musi być szybko przepompowywany. Nowe baterie przepływowe mogą być tanio i łatwo skalowane. Można je będzie zatem stosować zarówno w samochodach jak i dużych instalacjach energetycznych. Chiang dodaje, że urządzenie może posłużyć do powstania nowej klasy baterii, gdyż jego budowa nie jest w żaden sposób zależna od składników płynu przechowującego baterię. Obecnie młody uczony wraz z kolegami eksperymentują z różnymi „wsadami" do baterii. Yuri Gogotski, profesor na Drexel University mówi: Pokazanie litowo-jonowej baterii przepływowej to ważny przełom, który pokazuje, że tego typu aktywne materiały mogą być używane do przechowywania energii elektrycznej. Będzie to miało olbrzymie znaczenie dla przechowywania energii w przyszłości. Uczony dodaje, że musi zostać wykonanych jeszcze wiele badań, zanim nowe baterie trafią na rynek. Nie widzę jednak fundamentalnych problemów, który nie można będzie rozwiązać. To przede wszystkim problemy inżynieryjne. Oczywiście stworzenie baterii, która będzie konkurowała z obecnymi urządzeniami pod względem kosztów i wydajności z obecnymi może zająć całe lata - dodaje. Licencję na nową baterię ma firma 24M Technologies, którą Chiang i Carter założyli w ubiegłym roku wraz z przedsiębiorcą Throopem Wilderem. Firma zebrała już na dalsze badania 16 milionów dolarów od funduszy inwestycyjnych i budżetu federalnego.
-
- samochód elektryczny
- baterie przepływowe
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Najnowsza wersja systemu iOS, oznaczona numerem 5, została złamana jeszcze zanim trafiła na rynek. Dowód na pokonanie jego zabezpieczeń opublikowano dzień po premierze na koncie MuscleNerd na Twitterze. Widzimy tam dwa obrazki, z których wynika, że iPod Touch 4G działa na złamanej wersji iOS5. Pierwszy obrazek pokazuje zainstalowane oprogramowanie Cydia, drugi - dostęp do konta root. MuscleNerd bierze udział w pracach grupy iPhone Dev Team, która jest znana z łamania iOS-a. Do przełamania najnowszej edycji systemu konieczne było użycie narzędzia Limera1n stworzonego przez GeoHota. Poważnym niedociągnięciem jest jednak fakt, że właściciel takiego złamanego systemu będzie musiał po każdym restarcie urządzenia podłączyć je z pecetem, by ponownie korzystać z zalet systemu ze złamanymi zabezpieczeniami.
- 1 odpowiedź
-
- zabezpieczenia
- system
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wysoki poziom leptyny chroni kobiety przed depresją
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Psychologia
Leptyna, hormon wytwarzany głównie przez podskórną białą tkankę tłuszczową i sygnalizujący sytość, zmniejsza u kobiet liczbę symptomów depresji. Im więcej leptyny, tym mniej objawów lęku czy obniżenia nastroju. Dane z badań na zwierzętach sugerują, że leptyna może zmniejszyć lęk i poprawić nastrój. Nasze studium z udziałem kobiet [również] sugeruje, że hormon może naprawdę mieć właściwości antydepresyjne - przekonuje dr Elizabeth Lawson z Harvard Medical School. Zwykle poziom leptyny jest niski u kobiet szczupłych i wysoki u otyłych. Depresja występuje zaś często w schorzeniach związanych z niskim stężeniem tego hormonu, np. anoreksji oraz czynnościowym podwzgórzowym braku miesiączki (w tym przypadku waga kobiet jest prawidłowa, ale dochodzi do wtórnego braku miesiączki). Zespół Lawson analizował związek między stężeniem leptyny a objawami lęku i depresji u 64 kobiet: 15 z anoreksją, 12 z czynnościowym podwzgórzowym brakiem miesiączki, 20 zdrowych pań o prawidłowej masie ciała oraz 17 z nadwagą lub otyłych, ale nadal zdrowych. Kobiety wypełniały kwestionariusze samoopisu, gdzie wysoki wynik wskazywał na zaburzenia lękowe i depresyjne. Naukowcy określali też poziom leptyny we krwi oraz wskaźnik masy ciała (BMI). Okazało się, że wyższe stężenie hormonu wiązało się ze spadkiem liczby/nasilenia objawów lęku i depresji. Związek ten był niezależny od BMI, co oznacza, że utrzymywał się bez względu na wagę.- 2 odpowiedzi
-
- czynnościowy podwzgórzowy brak miesiączki
- BMI
- (i 6 więcej)
-
Naukowcy z University of Texas oraz Yale University stworzyli komputer cierpiący na schizofrenię, który pozwala badać kolejne zagadki tej choroby. Początkowo planowali oni użycie programu DISCERN do potwierdzenia teorii na temat schozofrenii, zamiast tego wpadli na nową hipotezę dotyczącą choroby. DISCERN to program, który powstał do przetwarzania i opowiadania krótkich historii. Najpierw do komputera wgrywa się prostą historię, a program próbuje ją zrozumieć i opowiedzieć własnymi słowami. Każda historia, z którą ma do czynienia maszyna, jest poddawana działaniu licznych modułów symulujących połączenia neuronów w mózgu. Na przykład w module pamięci semantycznej znajdują się mechanizmy przetwarzające zdania i historię. System uczy się znaczenia słów sprawdzając, w jakim zostały użyte kontekście. Z kolei w module pamięci roboczej identyfikuje różne części opowieści, stara się je zawrzeć w swoim opowiadaniu. DISCERN ma w założeniu działać jako procesor przetwarzający zarówno słowa jak i emocje. Osoby ze schizofrenią często mylą zasłyszane historie. Mylą kto jest sprawcą, kto ofiarą, przetwarzają opowiadania w bardzo dziwaczne historie, które stają się ich własnymi przeżyciami, stawiają siebie w centrum najbardziej fantastycznych wydarzeń. W innym typie schizofrenii mylą poszczególne opowiadania łącząc je w jedno. Komunikacja z pacjentem, to co on mówi, jest bardzo ważnym narzędziem dla lekarzy zajmujących się schizofrenią. Dlatego też Uli Grasemann z University of Texas oraz Ralph Hoffman, psychiatra z Yale University, postanowili wykorzystać DISCERN do sprawdzenia teorii mówiącej, że schizofrenia jest spowodowana brakiem komunikacji pomiędzy różnymi obszarami w mózgu odpowiedzialnymi za pamięć roboczą. By sprawdzić tę teorię programowi DISCERN mocno ograniczono komunikację z modułem odpowiedzialnym za generowanie opowieści. Nic to jednak nie dało. Uczeni próbowali zatem „uszkodzić" DISCERNA na najróżniejsze sposoby tak, by sprawdzić siedem różnych hipotez dotyczących schizofrenii. Jednak podczas żadnej z prób DISCERN nie stworzył historii podobnej do tych, jaki tworzą cierpiący na schizofrenię. Grasemann postanowił zatem poddać generator historii DISCERNA dłuższemu treningowi w nadziei, że w programie pojawi się nieznane dotychczas zachowanie, które zostanie wykorzystane podczas kolejnych eksperymentów. Ponadto trenował program tak, by przywiązywał on większą wagę do tego, czego się dowie. Następnie DISCERN zapoznano z opowiadaniem o terroryście imieniem Tony, który podłożył bombę w ratuszu miejskim. DISCERN opowiedział historię w pierwszej osobie. Program opowiadał też w pierwszej osobie o przestępczym bossie Vito czy przekazywał jego tożsamość innym osobom. Jednak gdy Grasemann rozszerzył trening na dekoder pamięci systemu, program zaczął zachowywać się zupełnie inaczej. Zaczął gubić wątki opowieści, mieszać je ze sobą. Gresmann zmieniał ten sam parametr w różnych miejscach pamięci, uzyskując zarówno iluzje jak i nieuporządkowaną mowę typową dla schizofrenii. Naukowcy szybko spostrzegli, że znaleźli coś ważnego. Hoffman sformułował hipotezę o przeuczeniu się. Według niej w okresie intensywnej nauki mózg może przywiązywać zbyt dużą uwagę do nowych rzeczy, co wywołuje iluzje i nieuporządkowaną mowę. Hipoteza ta jest podobna do dobrze znanej teorii mówiącej o tym, iż zwiększone przekazywanie dopaminy ma wpływ na powstanie schizofrenii. W niektórych obszarach mózgu dopamina ogrywa ważną rolę w nadawaniu informacjom odpowiedniej wagi. Jeśli obszary te stają się nadaktywne, człowiek może mieć poczucie, że wszystko ma jakieś istotne znaczenie, które nie do końca rozumie. Teoria mówi, że tworzenie iluzji może wówczas być strategią pozwalającą na poradzenie sobie z tymi tajemniczymi informacjami. To nie jest tak, że pamiętasz różne rzeczy lepiej. Pamiętasz rzeczy, które nie są ze sobą związane. Tworzysz niewłaściwe związki pomiędzy nimi - wyjaśnia neurolog Alexander Arguello z Princeton University. DISCERN jest pierwszym modelem komputerowym, za pomocą którego można było przyjrzeć się językowi i narracjom występującym w schizofrenii.
- 3 odpowiedzi
-
- komputer
- schozofrenia
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy porównali skutki utrzymującej się całe życie otyłości oraz powtarzających się efektów jo-jo i stwierdzili, że lepiej podjąć wiele zakończonych porażką prób zmniejszenia i utrzymania prawidłowej masy ciała niż ciągle ważyć za dużo. To jasne, że pozostawanie na stabilnej, zdrowej diecie jest najlepsze dla zdrowia i długowieczności, jednak u osób otyłych powszechnie występują wahania wagi - po intencjonalnym odchudzaniu następuje odzyskanie zrzuconych kilogramów - co często nazywa się dietą wywołującą efekt jo-jo. Choć uważa się, że może być ona szkodliwa, nauka dysponuje niewielką liczbą twardych dowodów na potwierdzenie tego przypuszczenia - wyjaśnia dr Edward List z Ohio University. Chcąc ustalić, jak utrzymywana przez całe życie dieta wywołująca efekt jo-jo wpływa na zdrowie, Amerykanie przeprowadzili badanie na modelu mysim. Dzięki temu mogli sprawdzić, czy ciągłe fluktuacje wagi są tak samo niezdrowe jak trwająca całe życie otyłość. Trzydzieści gryzoni podzielono na trzy grupy po dziesięć osobników każda. Przypisano im trzy różne diety: 1) wysokotłuszczową, 2) niskotłuszczową oraz 3) wywołującą efekt jo-jo - po czterech tygodniach diety wysokotłuszczowej następowały tu cztery tygodnie diety niskotłuszczowej. Naukowcy utrzymywali odpowiednie diety przez całe życie zwierząt. Cały czas kontrolowano stan zdrowia myszy. Poza ważeniem i ustalaniem stopnia otłuszczenia ciała, oceniano także poziom cukru we krwi. Dr List podkreśla, że dieta wywołująca efekt jo-jo wiązała się z większymi wahaniami mierzonych wskaźników, które w czasie diety niskotłuszczowej spadały w okolice normy, a w czasie diety wysokotłuszczowej sięgały wartości typowych dla cukrzycy. Kiedy te dwa zestawy wartości uśredniono, przeciętny stan zdrowia myszy z 3. grupy był lepszy od myszy z grupy 1. Myszy na diecie wysokotłuszczowej jadły więcej, były cięższe, ich ciała były bardziej otłuszczone, odnotowywano też wyższy poziom glukozy na czczo. Poza tym wykształcała się u nich nietolerancja glukozy (stan przedcukrzycowy) W porównaniu do zwierząt przez całe życie karmionych wysokotłuszczową paszą, gryzonie od diety naprzemiennej żyły o 25% dłużej. Co zaskakujące, myszy z grupy na diecie wywołującej efekt jo-jo żyły w zasadzie tak samo długo jak gryzonie z kontrolnej grupy niskotłuszczowej. Zwierzęta z grupy z dietą prowadzącą do efektu jo-jo żyły 2,04 roku, a myszy otyłe 1,5 roku. Dla porównania przedstawiciele grupy kontrolnej zdychali po 2,09 roku. U ludzi prześledzenie tego samego mechanizmu byłoby trudne, gdyż wpływ diety mogłyby z łatwością zaburzyć różne czynniki, np. choroba. Myszy żyją zaś stosunkowo krótko i są naprawdę dobrym modelem wpływu cyklicznych wahań wagi. W przyszłości List chce powtórzyć badania na większej próbie myszy oraz sprawdzić wstępne doniesienia, że zwierzęta na diecie jo-jo doświadczają spadku poziomu cytokin. Wysokie stężenia tych białek wiążą się ze stanem zapalnym, a ten z kolei z cukrzycą, chorobami serca czy nowotworami.
-
- waga
- poziom glukozy
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zasada nieoznaczoności Heisenberga mniej restrykcyjna
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Ciekawostki
Teoria de Broglie-Bohma, czyli alternatywne podejście do zagadnień mechaniki kwantowej, została właśnie wsparta ciekawym eksperymentem, którego wyniki mogą mieć znaczne implikacje w wielu zastosowaniach - od symulowania złożonych molekuł po tunelowanie kwantowe. Z tradycyjnego punktu widzenia fotony są jednocześnie falą i cząsteczką. Te ostatnie objawiają się jako gęstość prawdopodobieństwa, a z zasady nieoznaczoności Heisenberga wiemy, że nie można jednocześnie zmierzyć położenia cząsteczki i jej prędkości. Teraz uczeni z USA, Australii, Kanady i Francji poinformowali, że znaleźli sposób jak zmierzyć to, co dotychczas wydawało się niemożliwe. Udało im się mianowicie zebrać kompletną informację o prędkości i pozycji fotonów. Zasada nieoznaczoności Heisenberga wciąż obowiązuje, jednak nie jest już tak restrykcyjna jak poprzednio. Uczeni użyli mocno chłodzonej kwantowej kropki z arsenku indowo-galowego do uwalniania pojedynczych fotonów. Potwierdzono, co wykazano już w 1909 roku, że pomiędzy wysyłanymi w ten sposób pojedynczymi fotonami wciąż zachodzi interferencja i na fotodetektorze otrzymujemy taki obraz, jakbyśmy mieli do czynienia z całą falą cząstek. Oczywiście próba prostego zmierzenia drogi każdego fotonu pomiędzy kropką a fotodetektorem skazana byłaby na niepowodzenie z powodu zasady nieoznaczoności Heisenberga. Aby dokładnie zbadać drogę fotonów bez niszczenia całego systemu Sacha Kocsis, Boris Braverman z University of Toronto oraz Sylvain Ravets z Université Paris-Sud Campus Polytechnique postawili na ich drodze cienki kryształ zawierający kalcyt. Ma on tę szczególną właściwość, że potrafi odwrócić polaryzację fotonu w zależności od tego, z którego kierunku foton się pojawił. Tymczasem soczewki fotodetektora zostały ustawione tak, by ich ogniskowa skupiała się na różnych miejscach w przestrzeni. Dzięki temu uczeni wiedzieli, jak daleko znajduje się foton, zatem mogli poznać jego pozycję, a polaryzacja fotonu dostarczała im informacje o oryginalnym kierunku, w którym wędrował, co w przybliżeniu pozwoliło poznać prędkość. Jeśli taki eksperyment powtórzymy tysiące razy, badając wszelkie możliwe punkty w przestrzeni pomiędzy kropką kwantową a fotodetektorem, oraz wszelkie możliwe polaryzacje fotonu w każdym z tych punktów, to odpowiednia analiza statystyczna pozwoli na poznanie dokładniej drogi, którą poruszał się foton. Znajomość trajektorii cząsteczek to jedno z głównych założeń teorii de Broglie-Bohma. Generalnie, jak zauważa profesor Aephraim Steinberg z University of Toronto teoria de Broglie-Bohma daje te same wyniki co mechanika kwantowa. Z kolei profesor Howard Wiseman z australijskiego Griffith University dodaje, że alternatywne rozumienie zachodzących zjawisk jest ważne, gdyż bohmiańska interpretacja ma również znaczenie praktyczne. Daje nam bowiem narzędzia do opracowania sposobów badań dynamiki molekularnej, które jest bardzo trudno przeprowadzić bez pewnych przybliżeń. Dla profesora matematyki Sheldona Goldsteina z Rutgers University najważniejszym aspektem tego eksperymentu jest przybliżenie teorii de Broglie-Bohma do naukowego mainstreamu, gdzie nie cieszy się ona zbytnim poważaniem. Teoria ta nie stoi w sprzeczności z żadnymi eksperymentalnie potwierdzonymi faktami. Stoi natomiast w sprzeczności z pewnymi przewidywaniami - mówi Goldstein. A Wiseman dodaje: Teoria ta twierdzi, że takie trajektorie istnieją. Dla niektórych naukowców eksperyment ten będzie zatem jedynie miłym potwierdzeniem teorii, której nie odrzucają. Dla wielu jednak jego wyniki będą szokujące.- 3 odpowiedzi
-
- zasada nieoznaczoności Heisenberga
- foton
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jednemu z najcięższych ptaków latających grozi wyginięcie
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Drop indyjski (Ardeotis nigriceps), jeden z najcięższych latających ptaków (masa jego ciała może sięgać 18 kg), jest zagrożony wyginięciem. Pozostało tylko 250 przedstawicieli tego gatunku. W tegorocznej edycji Czerwonej Księgi IUCN (Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody i Jej Zasobów) znalazły się aż 1253 gatunki ptaków. Oznacza to, że 13% wszystkich ptaków to gatunki zagrożone wyginięciem. Na przestrzeni roku do zagrożonych kategorii dopisano 13 gatunków ptaków - podkreśla Jean-Christophe Vie, zastępca dyrektora generalnego Global Species Programme. Sto osiemdziesiąt dziewięć gatunków, w tym dropa indyjskiego, uznaje się za krytycznie zagrożone. Kiedyś A. nigriceps występowały licznie na podmokłych nizinach Indii i Pakistanu. Teraz ich habitat został rozczłonkowany na małe poletka, a najwięcej ptaków z tego gatunku można znaleźć w indyjskim stanie Radżastan. Na szczęście nie dla wszystkich przyszłość rysuje się w ciemnych barwach. Dzięki programowi eliminowania szczurów oraz rozmnażaniu w niewoli cyraneczki campbellskie (Anas nesiotis) ponownie trafiły na nowozelandzką wyspę Campbell. Status ptaka zmieniono więc na "zagrożony". Najwięcej zagrożonych gatunków ptaków występuje w lasach tropikalnych. Niemal połowa zagrożonych ptaków żyje na wyspach, a szczególnie na oddalonych od stałego lądu wyspach oceanicznych. W przypadku ptaków morskich gros zagrożonych gatunków zamieszkuje południowe oceany, przede wszystkim w okolicach Nowej Zelandii.- 1 odpowiedź
-
- IUCN
- krytycznie zagrożony
- (i 3 więcej)
-
Obecnie większość filmów wideo spotkanych w Internecie nagrywanych jest smartfonami, gdyż te urządzenia najczęściej są pod ręką. Wiele tego typu nagrań jest krótkich, urządzenia je rejestrujące nie muszą mieć sporo pamięci wewnętrznej. Czasem użytkownik nie ma ochoty trzymać zbyt długo w rękach smartfona - wtedy przydałyby się okulary z wbudowaną kamerą. Nad tego typu rozwiązaniem pracuje firma ZionEyez, rozwijając Eyez - okulary z wbudowaną kamerą zapisującą obraz w standardzie 720p. Zapisany materiał jest przechowywany w 8-gigabajtowej pamięci flash, której zawartość można przesłać bezprzewodowo za pomocą złącza Bluetooth, WiFi 802.11n, lub przez gniazdo Micro USB. Wewnętrzna pamięć pozwala na zapisanie do trzech godzin wideo. Okulary będzie można kupić jesienią tego roku za 199 dolarów. W przedsprzedaży dostępne są za 150 USD.
-
- nagrywanie
- kamera
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Na Filipinach znaleziono fragmenty skamieniałej syreny
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Zespół geologa Leonarda Picciniego z Uniwersytetu we Florencji znalazł na filipińskiej wyspie Palawan fragmenty szkieletu wymarłego gatunku syreny (Sirenia). Żebra i kręgi tkwiły w skale wapiennej, zlokalizowanej nad podziemną rzeką Puerto Princesa. Do odkryć doszło w lutym i marcu br. Skamieniałość znajduje się w skale, w jaskini. Nie możemy jej usunąć [...]. Poczekamy, aż odpowiednia technologia pozwoli nam na badanie bez konieczności ekstrahowania. O odkryciu poinformowano na sympozjum zorganizowanym w filipińskim pałacu prezydenckim. To pierwsze pozostałości zwierzęcia tego rodzaju w tym regionie, dlatego tak ważne jest zrekonstruowanie jego habitatu oraz miejsc występowania w miocenie - zaznacza Piccini. Wstępne porównania z innymi skamieniałościami sugerują, że okaz z Palawanu to syrena (w grę wchodzą dwa wymarłe gatunki, ale przynależność taksonomiczną trzeba będzie rozstrzygnąć w przyszłości). Dwaj członkowie włoskiej ekipy, Federico Panti i Paolo Forti, ujawniają, że filipiński egzemplarz miał ok. 180 cm długości. Żył mniej więcej 20 mln lat temu. Współcześnie syreny reprezentują dwie rodziny: manatów i diugoni. W publikacji Włosi podkreślają, że na wschodzie znaleziska w postaci takich skamieniałości są ograniczone do Indii, a na fragmenty szkieletów natrafiano na Madagaskarze, Jawie, w Pakistanie i Sri Lance. Okaz z Palawanu to pierwszy egzemplarz filipiński, w dodatku najbardziej wysunięty na wschód w całym regionie.-
- syrena
- skamieniałość
-
(i 9 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Amerykańskie studium ujawniło, że w przypadku młodych osób długi, np. kredyty zaciągnięte na edukację czy debet na karcie, podwyższają samoocenę (Social Science Research). Psycholodzy z Uniwersytetu Stanowego Ohio (OSU) zauważyli, że w przypadku osób w wieku 18-27 lat im większej sumy potrzeba do spłacenia kredytów edukacyjnych i kart, tym wyższa samoocena i większe poczucie kontroli nad własnym życiem. Efekt był najsilniejszy w przypadku młodych dorosłych pochodzących z najniższych warstw społecznych. Okazało się także, że tylko najstarsi badani w wieku 28-34 lat zaczynali wykazywać stres związany z zadłużeniem. Dług może być czymś pożytecznym dla młodych ludzi - pomaga osiągnąć cele, o których w przeciwnym razie mogliby jedynie pomarzyć [...]. Wiąże się jednak z poważnymi zagrożeniami, gdyż ta grupa wiekowa ma tendencję do postrzegania pożyczki jako czegoś pozytywnego, a nie potencjalnie wyczerpującego [i zagrażającego bankructwem] - podkreśla prof. Rachel Dwyer, główna autorka studium. W badaniu uwzględniono 3079 młodych dorosłych z National Longitudinal Survey of Youth 1979 (NLSY79). Od 1979 r. respondenci co dwa lata biorą udział w wywiadach. Na potrzeby studium Dwyer oraz jej współpracownicy - prof. Randy Hodson oraz była studentka OSU Laura McCloud - analizowali dwa typy zadłużenia: pożyczki wzięte na poczet ukończenia college'u oraz ogólny dług na kartach kredytowych. Sprawdzano, jak oba typy zadłużenia mają się do samooceny oraz poczucia radzenia sobie (ang. sense of mastery), czyli poczucia, że dana osoba kontroluje swoje życie i jest w stanie osiągać wyznaczone cele. Dwyer wyjaśnia, że badacze dwojako zapatrywali się na wpływ zadłużenia na obraz siebie. Niektórzy uważali, że powinien być pozytywny, ponieważ pomaga zainwestować we własną przyszłość. Inni przekonywali, że skutek będzie negatywny, ponieważ zadłużając się, ludzie wydają więcej, niż zarabiają, co może zagrozić ich przyszłości. My sądziliśmy, że kredyty na wykształcenie mogą być postrzegane pozytywnie, gdyż stanowią inwestycję procentującą w przyszłości, podczas gdy dług na karcie powinien być traktowany bardziej negatywnie. Ku swojemu zaskoczeniu stwierdziliśmy jednak, że oba rodzaje długu oddziaływały korzystnie na młodych ludzi. Amerykanie zaznaczają, że część pieniędzy z karty kredytowej może być przeznaczana na cele naukowe, np. zakup książek, ale niewykluczone też, że źródłem dobrego samopoczucia jest po prostu możliwość nieodkładania gratyfikacji na później. Studium wykazało, że młodzi dorośli z dolnych 25% dochodu rodzinnego najbardziej korzystali na zadłużeniu - im większy mieli dług, nieważne jaki, tym silniej wpływał on na samoocenę i poczucie radzenia sobie. Przedstawiciele klasy średniej nie dostrzegali wpływu kredytu na wykształcenie ani na samoocenę, ani na poczucie radzenia sobie. Psycholodzy dywagują, że pożyczka na studia jest tak normalna w ich grupie rówieśniczej, że aż niezauważalna. W grupie tej wzrost samooceny i poczucia radzenia sobie następował dopiero pod wpływem konieczności spłacenia kart kredytowych (znów była to zależność liniowa). Co całkiem zrozumiałe, przedstawiciele grupy o najwyższych dochodach nie doświadczali wzrostu samooceny/poczucia radzenia sobie przy żadnym wziętym pod uwagę rodzaju zadłużenia. W grupie badanych powyżej 28. r.ż. zaczynał się pojawiać stres związany z zadłużeniem. Nadal osoby, które wzięły kredyt na ukończenie college'u, miały wyższą samoocenę i silniejsze poczucie radzenia sobie od osób, które tego nie zrobiły, ale z drugiej strony zaczęła się już liczyć wielkość sumy do spłacenia. Duży dług prowadził do spadku samooceny i poczucia radzenia sobie. Dwyer sądzi, że zaciągając dług, młodzi ludzie mogli sądzić, że jego spłacenie za pensję będzie łatwiejsze, tymczasem rzeczywistość okazała się o wiele bardziej skomplikowana. Dług sprawia więc, że młody dorosły czuje się lepiej w krótkiej perspektywie, ale to nie oznacza, że w odleglejszej przyszłości nie pojawią się jakieś negatywne skutki.
-
- Rachel Dwyer
- młodzi dorośli
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy od dawna zastanawiali się, dlaczego Mars jest o połowę mniejszy od Ziemi i waży dziesięciokrotnie mniej. Obie planety powstawały prawdopodobnie w tym samym czasie, zatem taka różnica jest dziwna. W piśmie Nature pojawiło się właśnie pierwsze spójne wyjaśnienie tej zagadki, które przy okazji zdradza nam wiele na temat wczesnych stadiów życia Jowisza i Saturna. Badania wyjaśniające tajemnicę Marsa prowadził międzynarodowy zespół kierowany przez doktora Kevina Walsha z Southwest Research Institute (SwRI). Symulacje pokazały, w jaki sposób Jowisz mógł przemieścić się o 1,5 jednostki astronomicznej i pobrać znajdujący się bliżej Słońca materiał tak, że nie wystarczyło go na pełne uformowanie się Marsa. Jeśli Jowisz przesunął się od miejsca swoich narodzin o 1,5 j.a. w kierunku Słońca, a następnie wrócił na swoje miejsce gdy powstał Saturn - jak to przewidują inne modele - mógł on zabrać materiał znajdujący się w odległości około 1 j.a. od Słońca i stąd mała masa Marsa. Problem jednak w tym, jak taka ewentualna wędrówka Jowisza może pozostawać w zgodzie z istnieniem pasa asteroidów. Aby to zbadać rozpoczęliśmy symulacje zakrojone na szeroką skalę - mówi Walsh. Wyniki były fantastyczne. Symulacje wykazały nie tylko, że migracja Jowisza nie przeszkadza w istnieniu pasa asteroidów, ale pozwala wyjaśnić pewne właściwości pasa, których dotychczas nie rozumieliśmy - dodaje uczony. Zespół Walsha wykazał, że przejście Jowisza przez pas asteroidów najpierw go zubożyło, a jego powrót - wzbogacił pas. Stąd spotykamy w nim obecnie dwa typy asteroidów - suche oraz bogate w wodę. Symulację uczonych wydaje się potwierdzać też i to, co obecnie obserwujemy w innych systemach planetarnych. Gazowe giganty znajdują się w bardzo różnych odległościach od swoich gwiazd, co wskazuje, że rzeczywiście mogą wędrować.
-
Spór pomiędzy Google a Chinami ponownie się zaostrzył po tym, jak wyszukiwarkowy gigant oskarżył ChRL o przeprowadzenie niedawnego ataku na Gmaila. W odpowiedzi w dzisiejszym numerze państwowego Renmin Ribao (Dziennik Ludowy) stwierdzono, że Google jest narzędziem politycznym używanym przez Zachód do szkalowania Chin, a ostatnie oświadczenie koncernu może zaszkodzić jego pozycji w Państwie Środka. Google nie powinno zbytnio wikłać się w międzynarodową politykę, odgrywając rolę narzędzia walki politycznej. Gdy międzynarodowe wiatry zmienią swój kierunek, Google może zostać poświęcone na ołtarzu polityki i zostanie odrzucone przez rynek - piszą redaktorzy Renmin Ribao. Gróźb tych nie można lekceważyć, gdyż dziennik jest największą gazetą w Chinach i oficjalnym organem prasowym partii komunistycznej.
-
Shuttle zaprezentowało dwa modele komputerów SFF z nowej rodziny R4. Intelowski SH61R4 oraz korzystający z procesora AMD SA76R4 to zamknięte w eleganckich czarnych aluminiowych obudowach maszyny z płytą główną w formacie Mini-ITX. Główną zmianą, jaką zauważy użytkownik produktów Shuttle'a jest wprowadzenie portów USB 3.0, które zapewniają transfer danych rzędu 5 gigabitów na sekundę. Obie maszyny pracują niezwykle cicho dzięki wykorzystaniu ciepłowodów do chłodzenia procesora. SH64R4 korzysta z chipsetu H61 Express Chipset i może współpracować z procesorami Core i7, i5 lub i3 wykorzystującymi podstawkę LGA 1155. Z kolei maszyna SA76R4 pozwala na zastosowanie procesorów Athlon AM3 i AM3+.
-
- Small Form Factor
- barebone
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Na całym świecie wiele osób wykazuje skłonności do geofagii, czyli zjadania gleby. W najnowszym numerze The Quarterly Review of Biology opisano szeroko zakrojoną analizę badań na ten temat, która wskazuje, że takie zachowanie jest korzystne dla zdrowia. Z badań wynika bowiem, że geofagia chroni żołądek człowieka przez toksynami, pasożytami i patogenami. Pierwsze pisemne świadectwo dotyczące ludzkiej geofagii pozostawił nam Hipokrates. Od tamtego czasu doniesienia o zjadaniu ziemi, szczególnie przez dzieci i kobiety w ciąży, nadchodzą z całego świata. Dotychczas jednak naukowcy nie potrafili wyjaśnić, dlaczego ludzie jedzą ziemię. Istniało wiele prawdopodobnych teorii: od potrzeby zaspokojenia głodu tam, gdzie występuje niedobór żywności, po konieczność zapewnienia organizmowi mikroelementów, których brakuje w diecie. Inna teoria mówiła o ochronie przed patogenami, pasożytami i toksynami roślinnymi. Sera Young wraz ze swoim zespołem z Cornell University postanowiła przyjrzeć się bliżej doniesieniom o geofagii. Utworzono bazę danych, w której znalazło się 480 doniesień o kulturowo uwarunkowanej geofagii. Pochodziły one od misjonarzy, lekarzy, podróżników czy antropologów. W bazie zebrano maksymalnie dużo szczegółów dotyczących warunków w jakich dochodziło do zjadania ziemi oraz tego, kto poddawał się takim praktykom. Uczeni doszli do wniosku, że hipoteza o głodzie jest małoprawdopodobna, gdyż geofagię notuje się nawet tam, gdzie nie brakuje żywności. Ponadto, gdy ludzie jedzą ziemię, spożywają tak małe jej ilości, że nie zaspokoją uczucia głodu. Hipoteza o składnikach odżywczych też nie wytrzymuje krytyki. Najczęściej bowiem spożywane są różne typy gliny, które zawierają niewiele żelaza, cynku czy wapnia. Ponadto, jeśli chodziłoby np. o wapń, to można by oczekiwać, że geofagia będzie nasilała się w okresie młodości czy starości, gdy zapotrzebowanie na ten pierwiastek jest największe. Nie stwierdzono jednak takiej zależności. Niektórzy sugerowali, że geofagia ma związek z anemią, ale badania wykazały, ze ludzie jedli ziemię nawet wówczas, gdy otrzymywali w diecie suplementy żelaza. Co więcej, niektórzy specjaliści sugerują, że glina w żołądku może utrudniać przyswajanie, więc nie chodzi tutaj o braki w diecie. Zdaniem uczonych z Cornell najbardziej pasuje teoria o ochronie przed pasożytami, toskynami czy patogenami. Z bazy danych wynika bowiem, że geofagia najczęściej występuje u kobiet we wczesnych stadiach ciąży oraz u dzieci. Obie te kategorie są szczególnie wrażliwe na patogeny i pasożyty. Ponadto z geofagią najczęściej mamy do czynienia w tropikach, gdzie w żywności występuje bardzo wiele mikroorganizmów. Badania wykazały również, że ludzie często jedzą ziemię w momencie, gdy mają problemy z przewodem pokarmowym. Mało prawodpodobne, by problemy te były wywoływane przez geofagię, gdyż zjadana glina wykopywana jest z pewnej głębokości, gdzie patogeny i pasożyty raczej nie występują. Glina ta jest też gotowana przed spożyciem.
-
Jedzenie pieczonych produktów zawierających mleko może pomóc dzieciom w przezwyciężeniu alergii na mleko (The Journal of Allergy and Clinical Immunology). U dzieci, którym przez dłuższy czas podawano mleko upieczone razem z muffinkami, alergie zanikały szybciej niż u rówieśników unikających tego typu produktów. Anna Nowak-Węgrzyn z Mount Sinai Medical Center uważa, że studium jej zespołu stanowi krok w kierunku bardziej spersonalizowanego podejścia do leczenia alergii pokarmowych. Nie dla wszystkich dzieci z alergią na mleko dobre jest jedno i to samo. Większość nie musi i nie powinna unikać mleka. Pani profesor podkreśla jednak, że terapii babeczkowej nie wolno przeprowadzać na własną rękę. Nadzór lekarski pozostaje warunkiem koniecznym, zwłaszcza że nie u wszystkich eksperyment zakończy się swędzeniem, a może dojść nawet do reakcji anafilaktycznej. Dzieci, które od początku studium były w stanie tolerować muffinki, z większym prawdopodobieństwem wyrastały ze swojej alergii. Wg naukowców, test z ciastkami może stanowić dobry sposób na odróżnienie alergii przejściowych od tych poważniejszych. Do udziału w amerykańskim badaniu wybrano 148 uczulonych na mleko dzieci w wieku od 2 do 17 lat. Wyodrębniono 2 podgrupy: jednej podawano ciasta zawierające mleko, druga podlegała tylko standardowemu leczeniu, które zakłada całkowite unikanie uczulającego produktu. Akademicy wyszli z założenia, że babeczki sprawdzają się w roli narzędzia terapeutycznego, ponieważ podgrzanie zmienia kształt cząsteczek białek mleka. To z kolei zmniejsza prawdopodobieństwo wystąpienia reakcji układu odpornościowego. Do końca pierwszego roku eksperymentu nieco mniej niż połowa grupy muffinowej była w stanie spożywać nabiał, np. odtłuszczone mleko bądź jogurt. W grupie kontrolnej udawało się to mniej niż 1/4 dzieci. Wśród osób, które wyrosły z alergii na mleko, objawy ustępowały szybciej, jeśli jadły one babeczki.
-
- układ odpornościowy
- kształt
- (i 7 więcej)
-
Do tablicy okresowej pierwiastków oficjalnie dodano dwa elementy o liczbach atomowych 114 i 116. Istnieją one mniej niż sekundę, po czym ulegają rozpadowi, ale dzięki badaniom nad nowymi pierwiastkami jesteśmy coraz bliżej tzw. wyspy stabilności, czyli znalezieniu jeszcze cięższych elementów, których stabilność ma wynosić całe dekady. Od dziesiątków lat wiadomo, że oba pierwiastki istnieją, jednak trudno było zdobyć ostatecznie przekonujący dowód. Przed kilkoma dniami komitet Joint Working Party on Discovery of Elements złożony z przedstawicieli International Union of Pure and Applied Chemistry oraz International Union of Pure and Applied Physics, zakończył trwające 3,5 roku badanie dowodów i zgodził się na wpisanie nowych elementów do tablicy okresowej. Z międzynarodowym komitetem współpracowały dwie grupy, jedna pod kierunkiem Jurija Oganessiana z instytutu badań nuklearnych (JINR) w Dubnej w Rosji, a druga prowadzona przez Kena Moody'ego z Lawrence Livermore National Laboratory. Uczeni tworzyli nowe atomy zderzając w akceleratorze w JINR atomy lżejszych pierwiastków. Element 116 powstał dzięki bombardowaniu kiuru (Cu, 96 protonów) jądrami wapnia (20 protonów). Pierwiastek 116 żył tylko przez kilka milisekund, a następnie rozpadł się na cząsteczkę alfa składającą się z dwóch protonów oraz dwóch neutronów i pierwiastek 114. Z kolei sam 114 uzyskano z bombardowania plutonu (94 protony) wapniem. Element 114 po około pół sekundy rozpadał się na copernicium, który sam jest nowym elementem w tablicy okresowej, dodanym doń w 2009 roku. Nowe elementy mają swoje tymczasowe nazwy. Ununquadium (114) oraz ununhexium (116). O samych pierwiastkach niewiele wiadomo, gdyż dotychczas udało się uzyskać tak małe ich ilości, że nie przeprowadzono niemal żadnych badań. Do wspomnianej powyżej wyspy stabilności jest coraz bliżej. Naukowy przewidują, że wyznacza ją pierwiastek o 120 lub 126 protonach w jądrze.
- 4 odpowiedzi
-
- tablica okresowa
- ununhexium
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Im głębsze i liczniejsze są zmarszczki kobiety w pierwszych latach po ustaniu miesiączkowania, tym mniejszą ma ona gęstość kości. U kobiet w wieku postmenopauzalnym stan skóry może dawać wgląd w kondycję szkieletu. To nieznany wcześniej związek. Tego typu informacja może pozwolić zidentyfikować kobiety z grupy ryzyka złamań już na pierwszy rzut oka, bez konieczności polegania na drogich testach - podkreśla dr Lubna Pal z Yale University. Omawiane badanie stanowiło część większego Kronos Early Estrogen Prevention Study (KEEPS). Wzięło w nim udział 114 kobiet tuż przed pięćdziesiątką i tuż po pięćdziesiątce, które miały ostatnią miesiączkę w ciągu 3 ostatnich lat i nie poddały się hormonalnej terapii zastępczej. Z próby wykluczono panie przyznające się do operacji plastycznych. Oceniano zmarszczki na twarzy i szyi ochotniczek: zliczano miejsca ich występowania oraz głębokość. Jędrność skóry na czole i policzku badano za pomocą twardościomierza. Poza tym Amerykanie poddali kobiety densytometrii kostnej, posłużyli się też przenośnym ultrasonografem do badania kości piętowej. Okazało się, że im więcej było zmarszczek i im były one głębsze, w tym gorszym stanie znajdowały się kości pacjentki. Zmniejszoną gęstość kości obserwowano w obrębie bioder, kręgów lędźwiowych i kości piętowej. Zaobserwowany związek nie zależał przy tym od wieku, składu masy ciała czy innych znanych czynników wpływających na gęstość kości. Jędrniejsza skóra na czole i policzkach wiązała się z większą gęstością kości. Pal wyjaśnia, że wbrew pozorom kości i skóra mają ze sobą coś wspólnego - kolagen. Związane z wiekiem ubytki kolagenu mogą więc odpowiadać nie tylko za zmarszczki czy obwisanie skóry, ale i za zmniejszenie jakości oraz ilości tkanki kostnej. Podejrzenia pani doktor wymagają jednak potwierdzenia w ramach przyszłych badań.
-
- densytometria kostna
- gęstość kości
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
ALPHA Collaboration, międzynarodowy zespół pracujący w CERN-nie uwięził 309 atomów antywodoru i przechował je przez 1000 sekund. Co więcej, już teraz wiadomo, że możliwe będzie dłuższe ich przechowywanie. Już w listopadzie ubiegłego roku ALPHA poinformowała o uwięzieniu 38 atomów antywodoru, z których każdy przechowano przez 1/6 sekundy. Z czasem uczeni nauczyli się przechowywać coraz więcej antymaterii i utrzymywać ją przez coraz dłuższy czas. Prawdopodobnie najważniejszym aspektem naszych prac jest to, że po 1 sekundzie atomy antywodoru już znajdowały się w stanie podstawowym. To prawdopodobnie pierwsze uzyskane antyatomy w stanie podstawowym - mówi Joel Fajans z Lawrence Berkeley National Laboratory, jeden z członków ALPHA. Zasadniczym elementem pułapki wykorzystanej przez ALPHA jest ośmiopolowy nadprzewodzący magnes, który powstał w LBNL. To dzięki niemu w ciągu 15 minut można schwytać i uwięzić atomy antywodoru. Dotychczas jedynym sposobem na stwierdzenie, czy złapaliśmy antyatom, było wyłączenie magnesu. Gdy antyatom uderzał w ścianę pułapki, ulegał anihilacji i wiedzieliśmy, że tam był. Początkowo wyłączaliśmy magnes za każdym razem, gdy mieliśmy nadzieję, że antyatom został złapany. To pozwoliło nam nie przeoczyć żadnego z nich - dodaje Fajans. Naukowcy ciągle udoskonalają swoją pułapkę tak, by móc w przyszłości złapać w nią nie tylko antywodór. Na początku pułapka łapała jeden antyatom co 10 prób, później za każdym razem udawało się złapać antyatom. Złapanie antyatomów na 1000 sekund wskazuje, że można je przetrzymywać i dłużej, tak jak udaje się dużej przetrzymać w magnetycznych pułapkach zwykłe atomy. Tysiąc sekund to aż nadto czasu, by wykonać pomiary schwytanego antyatomu. To wystarczająco długo, by np. zbadać jego interakcję z promieniem lasera czy mikrofalami - dodaje Fajans. Jego kolega, Jonathan Wurtele, dodaje, że zmierzono też energię antyatomu. Tego lata planujemy więcej eksperymentów z użyciem mikrofal. Mam nadzieję, że zmierzymy wywoływane oddziaływaniem mikrofal zmiany w stanie atomowym antyatomów - mówi. Z kolei do roku 2012 naukowcy planują tak przerobić pułapkę ALPHA, by można było rozpocząć badania z udziałem lasera. Dzięki temu urządzeniu można będzie przeprowadzić badania spektroskopowe czy schłodzić antyatomy w celu przeprowadzenia kolejnych eksperymentów.
- 4 odpowiedzi
-
- ALPHA Collaboration
- CERN
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami: