-
Liczba zawartości
37640 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
247
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Samce australijskich koników polnych Kosciuscola tristis zmieniają kolor powierzchni ciała w odpowiedzi na zmianę temperatury zewnętrznej. Gdy robi się cieplej niż 15 st. Celsjusza, owad przestaje być czarny i zabarwia się na turkusowo. Naukowcy wiedzą o tym od trzydziestu kilku lat, ale dzięki ostatnim badaniom Kate Umbers z Macquarie University wiemy dokładnie, co, w jakich warunkach i dlaczego się dzieje. W serii eksperymentów Australijka oceniała wpływ temperatury otoczenia, pory dnia i temperatury wnętrza ciała na kolor samców K. tristis. Okazało się, że koniki kameleonie zmieniają barwę głównie w odpowiedzi na temperaturę otoczenia i że przejście od czarnego do turkusowego zachodzi 10-krotnie szybciej niż od turkusowego do czarnego: pierwsza z przemian dokonuje się w ciągu 38 min, a druga aż w ciągu 6,5 godz. Co ważne, zmiana koloru jest niezależna od temperatury wewnętrznej, ponieważ temperatura ciała zmienia się dużo prędzej (w ciągu 10 minut), a zmiana koloru przebiega we własnym, znacznie wolniejszym tempie. Tylko samce K. tristis potrafią szybko i odwracalnie zmienić kolor. To bardzo rzadka umiejętność w świecie owadów. Przemiana zaczyna się przy 15°C, a powyżej 25 stopni konik jest już całkowicie turkusowy. Przy pośrednich wartościach temperatury jest częściowo czarny, częściowo zielonobłękitny. Umber wykorzystywała koło barw, które pozwalało jej dokładnie ocenić barwę owadów. Histologia różnych faz ubarwienia koników jest znana od 1975 r. W fazie turkusowej gęsta warstwa silnie odbijających promienie mikroskopijnych granulek o średnicy 0,17 mikrometra znajduje się w dystalnej części komórek oskórka (te ziarna są przezroczyste). Pod spodem leży warstwa większych ciemnobrązowych ziaren o średnicy 1 μm. W fazie czarnej następuje odwrócenie warstw i jądro komórkowe zostaje wyniesione nad błonę podstawną, na której wcześniej spoczywało. W fazach przejściowych granulki znajdują się w pozycjach pośrednich. Transport ziaren zachodzi za pośrednictwem mikrotubul. W pogodne dni K. tristis stają się turkusowe po 2-3 godzinach od świtu i zaczynają się robić czarne późnym popołudniem. Noc spędzają w formie czarnej. Badanie wykazało, że oddzielone od reszty ciała fragmenty konika zmieniały kolor tak jak owad jako całość, od początku wiadomo więc było, że proces nie może być kontrolowany przez hormony czy mózg. Szybko okazało się, że wszystko rozgrywa się w oskórku. Co ciekawe, samice dysponują tym samym mechanizmem co samce, ale właściwie go nie wykorzystują, ponieważ w upale stają się co najwyżej nieco jaśniejsze. Ponieważ temperatura wewnętrzna nie idzie w parze ze zmianą koloru, nie o termoregulację w tym wszystkim chodzi. O co zatem? Skoro coś pojawia się u jednej płci, a u drugiej nie, wyjaśnieniem może być seks i rozmnażanie. Umbers zauważyła, że samce w fazie turkusowej stają się agresywne. Gdy napotykają wtedy innego samca, zaczyna się zacięta walka z tarzaniem i gryzieniem. Gromady samców zbierają się w okolicy samicy, gdy ta składa jaja. W świetle uzyskanych wyników Umbers uważa, że turkusowy sygnalizuje agresję i siłę fizyczną. Samce o jaskrawszym odcieniu odstraszają bledszych konkurentów. Australijka zauważyła, że walczące samce mają podobny stopień jaskrawości, równy bije się zatem z równym.
- 2 odpowiedzi
-
Firma Lytro pracuje nad aparatem fotograficznym, który umożliwia zmianę głębi ostrości zdjęcia już po jego wykonaniu. Ma on bazować na rozprawie doktorskiej Rena Ng, która ukazała się przed pięciu laty na Uniwersytecie Stanforda. Doktor Ng zebrał już kilkadziesiąt milionów dolarów, za które założył firmę i prowadzi badania. Jego celem jest stworzenie aparatu, który, jak sam pisze, pozwoli na błyskawiczne zrobienie zdjęcia, które później będziemy mogli wyostrzyć w dowolnym punkcie. Ng nazywa to „fotografią pola światła" (light field photography). Aparat ma zbierać maksymalnie dużo informacji z fotografowanej sceny, co pozwoli na daleko idące manipulowanie zdjęciem. Uczony definiuje „pole światła" jako ilość światła wędrującego w każdym kierunku z każdego punktu fotografowanej sceny. Zaznacza, że tradycyjne aparaty nie są w stanie zarejestrować pola światła. Jego zapisanie wymaga bowiem nowego czujnika, który zarejestruje kolor, intensywność i zwrot wektora promienia. Oprócz niego konieczne jest specjalne oprogramowanie, przetwarzające te informacje. Ng chce zawierzyć głownie niemu. Poleganie na oprogramowaniu, a nie na sprzęcie, zwiększy wydajność całości, od przyspieszenia wykonania zdjęcia do możliwość jego zrobienia w słabych warunkach oświetleniowych - czytamy na blogu Lytro. W sieci można zapoznać się z pracą doktorską Rena Ng [PDF]. http://www.youtube.com/watch?v=7babcK2GH3I
- 7 odpowiedzi
-
- głębia ostrości
- fotografia
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Badacze z University of Minnesota odkryli nowy stop, który zamienia energię cieplną bezpośrednio w energię elektryczną. Prace badawcze znajdują się dopiero na wczesnym etapie, jednak nowa metoda może mieć olbrzymi wpływ np. na przemysł samochodowy. Pozwoliłaby bowiem na produkcję energii elektrycznej z ciepła układu wydechowego i ładować nią akumulatory samochodów elektrycznych. Nasze badania są bardzo obiecujące, gdyż dotyczą całkowicie nowej metody konwersji energii - stwierdził profesor Richard James, który stoi na czele zespołu naukowego. Uczeni, by uzyskać nowy stop, połączyli atomy tak, by powstał z nim materiał Ni45Co5Mn40Sn10. Nowy stop jest multiferroikiem, czyli materiałem charakteryzującym się jednocześnie więcej niż jedną cechą materiałów ferroikowych. Ich cztery podstawowe właściwości to ferromagnetyzm, ferroelektryczność, ferroelastyczność i ferrotoroidalność. Uzyskuje on tę właściwość dzięki przejściu przez odwracalny etap przemiany fazowej, podczas której jedno ciało stałe przechodzi w drugie. W trakcie przemiany zmieniają się właściwości magnetyczne materiału, które są wykorzystywane do zamiany energii cieplnej w elektryczną. Podczas przeprowadzonych eksperymentów niemagnetyczny materiał pod wpływem niewielkiej zmiany temperatury zyskał silne właściwości magnetyczne. Proces ten wiąże się z absorbcją ciepła i spontaniczną produkcją energii elektrycznej w otaczającym metal zwoju. Dochodzi przy tym do niewielkiej utraty ciepła, ale uczeni wiedzą, jak zmniejszyć straty. Badania te przekraczają wszelkie granice nauki i inżynierii. Dotyczą bowiem inżynierii, fizyki, materiałoznawstwa, chemii, matematyki i innych dziedzin - mówi profesor James. Prace prowadzone są w ramach grantu Multidisciplinary Univeristy Research Initiative sponsorowanego przez Biuro Badawcze Marynarki Wojennej USA.
- 9 odpowiedzi
-
- konwersja energii
- elektryczność
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Błędy dzisiejszych sędziów sportowych prowadzą czasem do zamieszek. Kiedyś, w czasach gladiatorów, nie było komu zgłaszać skarg, bo główny zainteresowany już nie żył. Najnowsze badania doktora Michaela Cartera z Brock University dały głos jednemu z pokrzywdzonych - Diodorusowi, który poległ w 13. walce w wyniku niesprawiedliwego werdyktu sędziego najwyższej rangi (summa rudis). Carter bada rzymskie widowiska, a szczególnie zajmuje go ich wpływ na kulturę grecką. Dzięki jego pracom nad epitafiami nagrobnymi zdobyliśmy dowody, że wbrew obiegowej opinii gladiatorzy nie byli bestiami walczącymi do upadłego i zdarzało im się oszczędzać przeciwnika. Wszystko wskazuje na to, że obowiązywały precyzyjne zasady i walki odbywały się z udziałem sędziów. Dzięki tablicom wiemy więc, że spektakle gladiatorskie nie powinny być uznawane za symbol upadku cywilizacji rzymskiej, gdyż bardzo przypominały wydarzenia sportowe organizowane współcześnie, np. gale boksu. Z epitafiów można wyczytać, że niektórzy gladiatorzy odchodzili na emeryturę ze sporym majątkiem. Podawano też liczbę stoczonych przez nich walk oraz liczbę oszczędzonych przeciwników. Tablica sprzed 1800 lat, którą zajmował się ostatnio Kanadyjczyk, została odkryta 100 lat temu w Turcji. Tuż przed pierwszą wojną światową trafiła do Musée du Cinquantenaire w Brukseli. Przez długi czas nikt nie umiał odcyfrować inskrypcji w grece. Ponieważ na płycie widać zwycięskiego gladiatora z dwoma mieczami uniesionymi nad głową siedzącego na ziemi pokonanego, dotąd zakładano, że płaskorzeźba przedstawia dimachaerusa - gladiatora walczącego dwoma sztyletami. Carter uważa jednak, że napis w pierwszej osobie l.p. odnosi się do jawnej niesprawiedliwości i błędu sędziego. Po pokonaniu mego przeciwnika Demetriusa nie zabiłem go od razu. Uśmierciły mnie przeznaczenie i perfidna zdrada summa rudis. Napis na nagrobku ufundowanym zmarłemu przez rodzinę nie pozostawiał zatem wątpliwości, kto ponosi winę za zaistniałą sytuację. Carter jest przekonany, że mężczyzna z dwoma mieczami to Diodorus, któremu w pewnym momencie udało się odebrać miecz leżącemu Demetriusowi. Wystarczyła jednak chwila zwłoki i werdykt sędziego, że Demetrius przewrócił się przez przypadek, by niedoszły przegrany stanął na nogach, odzyskał tarczę oraz broń i walka zaczęła się na nowo. Co dokładnie się stało? Z opisu wynika, że 22-letni Diodorus z miejscowości Amisus w Turcji walczył z Demetriusem. Podczas walki Demetrius legł na ziemi w dogodnej do dobicia pozycji, ale Diodorus nie zadał mu śmiertelnego ciosu, a wycofując się, miał nadzieję, że sędzia ogłosi jego zwycięstwo. Jak się okazuje, popełnił fatalny w skutkach błąd, o którym można przeczytać w artykule opublikowanym przez doktora Cartera w Zeitschrift für Papyrologie und Epigraphik. Sędzia stwierdził, że upadek Demetriusa był przypadkiem i zarządził, by kontynuować bój. Koniec końców to Demetrius zabił Diodorusa.
- 2 odpowiedzi
-
Nokia ujawniła szczegóły umowy z firmą Accenture, na podstawie której będzie ona rozwijała system Symbian. Fińska firma poinformowała, że około 2800 osób zatrudnionych w Chinach, Finlandii, Indiach, USA i Wielkiej Brytanii rozpocznie w październiku pracę dla Accenture. Niektórych z nich czeka przekwalifikowanie się. Accenture będzie rozwijało Symbiana i udzielało wsparcia do końca 2016 roku. Oprócz tego firma ta ma również tworzyć oprogramowanie i usługi dla platformy Windows Phone. Ponadto Accenture, we współpracy z Avanade, firmą w większości należącą do Accenture i specjalizującą się w technologiach dla platform Microsoftu, mają dostarczać inne usługi dla Nokii.
-
Zaledwie trzy miesiące po premierze Firefoksa 4 Mozilla... zakończyła wsparcie dla tej przeglądarki. Przy okazji premiery Firefoksa 5 dowiedzieliśmy, jakie błędy zostały poprawione w wersji 3.6 przeglądarki, jednak odnośnie błędów w Firefoksie 4 użytkownikom zalecono, by zainstalowali najnowszą wersję przeglądarki. Tym samym jedynymi poprawkami bezpieczeństwa dla Firefoksa 4 była edycja 4.0.1, która ukazała się pod koniec kwietnia. Mozilla oficjalnie zakończyła wsparcie dla Firefoksa 4. Firma bierze przykład z Google'a, który nie publikuje poprawek dla starszych edycji Chrome'a, tylko informuje, jakie błędy zostały załatane wraz z najnowszą „stabilną" wersją, która jest automatycznie instalowana na komputerze użytkownika. Mozilla obecnie tego nie robi, jednak wyświetla użytkownikom Firefoksa informacje o dostępności nowej wersji i zaleca jej zainstalowanie. Użytkownicy, którzy zdecydują się na instalację, muszą liczyć się z tym, że niektóre wtyczki używane w Firefoksie 4 nie będą działały w Firefoksie 5. Ten problem trapi Mozillę od dawna. Wtyczki zwykle nie są tak często aktualizowane przez autorów jak sama przeglądarka, stąd pojawiające się problemy z kompatybilnością. Obecnie Mozilla zapewnia, że 84% najpopularniejszych pluginów oferowanych przez firmową witrynę jest kompatybilnych z Firefoksem 5. Tak szybkie zakończenie wsparcia dla Firefoksa 4 może zatem narazić na kłopoty tych użytkowników, którym zależy na konkretnych, niekompatybilnych obecnie, wtyczkach oraz użytkowników biznesowych, którzy zwykle muszą przetestować nowe wersje programów, więc nie instalują ich od razu po udostępnieniu.
-
Po złożeniu jaj naturalna ochrona przed patogenami, np. pałeczkami salmonelli, w postaci wysycenia dwutlenkiem węgla stopniowo się zmniejsza. Prof. Kevin Keener z Purdue University opracował proces szybkiego schładzania jaj, który pozwala odtworzyć to zabezpieczenie (Poultry Science). Świeżo złożone jaja są nasycone dwutlenkiem węgla, a ich pH wynosi ok. 7. Z czasem pH wzrasta do 9, a CO2 opuszcza jajo. W takich warunkach aktywność lizozymu chroniącego białko przed bakteriami spada. Podczas eksperymentów Keener nasycił oczyszczone lizozymy białka CO2 i sprawdzał, co będzie się działo przy różnych wartościach pH. Zauważył, że zarówno przy wysokim, jak i niskim pH dodatek dwutlenku węgla zwiększał aktywność enzymu nawet o 50%. Opracowany przez Amerykanina proces chłodzenia odtwarza te warunki. Kiedy chłodzimy jaja, dwutlenek węgla jest zasysany do ich wnętrza. Potrafimy [zatem] ponownie nasycić białko CO2, powracając do pierwotnych "ustawień", typowych dla jaj właśnie złożonych przez kurę. Wg Keenera, dodatkowa aktywność lizozymu daje jaju więcej czasu na samoczynne wyeliminowanie szkodliwych bakterii (oznacza to, że człowiek nie musi się wtrącać, by wspomóc dezynfekcję). Metoda specjalisty z Purdue University polega na wykorzystaniu suchego lodu. Jaja umieszcza się w komorze chłodniczej i wprowadza CO2 o temperaturze -78,88 st. Celsjusza. Gaz cyrkuluje w komorze i tworzy cienką warstwę wewnątrz skorupki jajek. Suchy lód sublimuje i szybko obniża wewnętrzną temperaturę jaj (spada ona poniżej 7 stopni Celsjusza). Udowodniono, że skorupka bez problemu wytrzymuje rozciąganie pod wpływem oddziaływania suchego lodu. W kolejnym etapie badań Keener będzie analizować zmiany molekularne zachodzące podczas ochładzania.
-
- salmonella
- bakterie
- (i 6 więcej)
-
Kolejne wyciekające wersje rozwojowe systemu Windows 8 przynoszą coraz więcej informacji o kształcie nowego produktu Microsoftu. Najnowszy wyciek, kompilacji 7989, przyniósł kilka niezwykle interesujących wiadomości. Wszystko wskazuje na to, że w klienckiej wersji Windows 8 zostanie wbudowany trzon hyperwizora Hyper-V 3.0. Jego nowa wersja przynosi znaczną poprawę wydajności i znakomicie zwiększa możliwości funkcji tryb Windows XP czy App-V. W Windows 8 zostanie też wbudowany sklep z aplikacjami, działający podobnie jak App Store Apple'a. Główna różnica będzie jednak taka, że sklep w Windows pozwoli na odblokowanie różnych funkcji systemu. To z kolei może wskazywać, że Microsoft zrezygnuje z rozpowszechniania wielu wersji Windows 8, a konkretną wersję uzyskamy łącząc się ze sklepem i odblokowując moduły systemu. Niewykluczone również, że w nowy system zostanie wbudowany mechanizm geolokalizacji, który przyda się posiadaczom laptopów i tabletów. Nie wiadomo, jaki ostateczny kształt uzyska ten mechanizm, jednak Microsoft będzie musiał działać tutaj bardzo ostrożnie, jeśli nie chce narazić się obrońcom prywatności. W ujawnionej kompilacji znajduje się też mechanizm wysyłania SMS-ów, który również przyda się właścicielom urządzeń przenośnych. Oczywiście należy pamiętać, że powyższe informacje uzyskano na podstawie wczesnych wersji rozwojowych i wiele jeszcze może się zmienić, zanim Windows 8 trafi do rąk klientów.
-
Francusko-grecki zespół archeologów potwierdził hipotezę starożytnego geografa Strabona, który spekulował, że Pireus, port Aten, był w przeszłości wyspą. Z badań uczonych pracujących pod kierunkiem Jeana-Philippe'a Goirana wynika, że pomiędzy 4800 a 3400 rokiem p.n.e. Pireus od lądu oddzielała woda. Tym samym potwierdziła się hipoteza, którą w I wieku n.e. postawił Strabon. Pireus oddalony był wówczas około siedmiu kilometrów od Aten. W V wieku p.n.e połączono go z Atenami drogą chronioną przez wysokie kamienne mury, które zapewniały bezpieczną podróż. Dotychczas nikt nie próbował zweryfikować twierdzeń Strabona. Archeolodzy z Francji i Grecji pobrali próbki osadów z równiny Kifisos, która znajduje się pomiędzy Atenami i Pireusem. Dzięki nim określili cztery główne okresy formowania się wybrzeża w okolicach Pireusu. Pierwszy z nich to lata 6700-5500 p.n.e, kiedy to poziom Morza Śródziemnego był znacznie niższy niż obecnie. Wówczas Pireus miał lądowe połączenie z resztą kontynentu. W latach 4800-3400 p.n.e. poziom wód rósł i Pireus stał się wyspą. Od roku 2800 p.n.e. notuje się wolniejszy wzrost poziomu wody oraz nanoszenie coraz większej ilości osadów przez rzeki. Oba te zjawiska zbudowały równinę Kifisos. Powstała laguna. W czasie, gdy budowała się potęga Aten, laguna nadal istniała, dlatego też starożytni inżynierowie musieli zdecydować o nawiezieniu materiału pod budowę drogi. Nie wiadomo, co skłoniło Strabona, żyjącego przecież 3500 lat po tym, jak Pireus przestał być wyspą, do wysunięcia teorii o jego przeszłości. Być może opierał się na wcześniejszych, nieznanych nam obecnie dokumentach pisanych. Niewykluczone jednak, że wnioski wysunął na podstawie osobistych badań wyglądu wybrzeży w okolicach Aten.
-
Na plaży Peka Peka na Wyspie Północnej Nowej Zelandii kobieta spacerująca z psem znalazła młodego pingwina cesarskiego (Aptenodytes forsteri). Można sobie wyobrazić, jak wielkie było jej zdziwienie, bo ten duży ptak jest endemitem z Antarktydy. Do takich znalezisk dochodzi w Nowej Zelandii naprawdę rzadko. Ostatniego pingwina cesarskiego widziano w tych okolicach w 1967 r. na plaży Oreti na Wyspie Południowej. Patrzyłam na tę lśniącą białą rzecz i myślałam, że mam omamy - opowiada Christine Wilton, która natknęła się na nielota w poniedziałek wieczorem. Specjaliści ujawniają, że młode ma ok. 10 miesięcy i mniej więcej 80 cm wzrostu. Colin Miskelly, kurator z Muzeum Narodowego Nowej Zelandii Te Papa Tongarewa, uważa, że ptak urodził się podczas ostatniej zimy antarktycznej. Prawdopodobnie zabłądził w czasie polowania i dopłynął aż do Nowej Zelandii. Miskelly podkreśla, że pingwin z gatunku, który może spędzić wiele miesięcy w oceanie, wychodząc na brzeg tylko na okres zrzucania piór i odpoczynek, jest zdrowy i dobrze odżywiony. Plażę Peka Peka wybrał na krótki popas. Mimo że w Nowej Zelandii zaczęła się wczoraj zima, nielotowi nadal jest tam za gorąco. Widziano go, jak spragniony, jadł mokry piasek. Niestety, młode nie wie, że to nie śnieg lub lód, które roztopią się w jego żołądku. Miskelly dodaje, że pingwinowi nie grozi odwodnienie, bo w zwykłym okresie letnim zwierzęta te orzeźwiają się słoną wodą z oceanu. Władze zaleciły, by ludzie nie podchodzili do ptaka bliżej niż na 10 m i by nie dopuszczali do niego psów. Mają nadzieję, że pingwin sam wróci na południe. Na razie nie trzeba go dokarmiać, bo w przypadku A. forsteri pomiędzy posiłkami może minąć nawet kilka tygodni.
-
- plaża Peka Peka
- Wyspa Północna
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Firma Transcend wzbogaca ofertę specjalistycznych modułów pamięci o nową linię kości: SO-DIMM i Long-DIMM. Dzięki wysokiej jakości komponentom prezentowane pamięci doskonale nadają się do obsługi aplikacji wymagających stałej i stabilnej pracy, które są wykorzystywane w systemach wbudowanych, urządzeniach medycznych czy przemysłowych. Nowe moduły przeszły rygorystyczne testy pracy w szerokim zakresie temperatur od -40 do 85 stopni C. Pozwala to na niezakłócone funkcjonowanie pamięci w trudnych warunkach. Pogrubione obwody drukowane (PCB) oraz powłoka złota 10 razy grubsza niż w standardowych obwodach, zapewniają nowym modułom Transcenda podwyższoną odporność na częste wpinanie i wypinanie oraz lepszą jakość sygnału. Specjalne kondensatory gwarantują stabilne napięcie wyjściowe. Tak opracowana architektura pozwala na wydajną i niezachwiana pracę aplikacji o podwyższonym priorytecie działania. Moduły SO-DIMM występują w wersjach: DDR 512MB 400MHz, 1-2GB DDR2 533/667/800MHz oraz 1-4GB DDR3 1333MHz. Moduły Long-DIMM występują w wersjach: 1-4GB DDR3 1333MHz. Prezentowane produkty dostępne są na specjalne zamówienie u dystrybutora. Kości objęto dożywotnią gwarancją.
-
- układy pamięci
- Transcend
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Rzędy mikroskopijnych kopulastych włosków na skrzydłach nietoperzy działają jak prędkościomierz. Biolodzy z University of Maryland uważają, że to m.in. im latające ssaki zawdzięczają swą niesamowitą manewrowość. Susanne Sterbing-D'Angelo i jej zespół zdobyli dowody na to, co naukowcy podejrzewali już od dawna: że włoski działają jak macierz czujników przekazujących do mózgu informacje dotyczące prędkości. Pozwala to kontrolować lot i uniknąć przeciągnięcia. Amerykanie wyjaśniają, że włoski na skrzydłach nietoperzy przypominają rurki Pitota, czyli proste czujniki montowane na skrzydłach samolotów. Znajdują się w nich dwa otwory - jeden z przodu, drugi z tyłu. Rurkę Pitota nazywa się inaczej rurką spiętrzeniową. Jest ona wygięta pod kątem prostym, dzięki czemu powierzchnia otworu impulsowego jest prostopadła do kierunku przepływu. Rurka wypełnia się cieczą do pewnej wysokości. Na powierzchni przekroju wlotowego ciecz zostaje wyhamowana do prędkości w.=0 (powierzchnię tę nazywa się powierzchnią spiętrzenia). Rurka Pitota mierzy ciśnienie całkowite (statyczne plus dynamiczne) na tej powierzchni. Wartość ciśnienia wykorzystuje się do wyliczenia prędkości. Naukowcy uważają, że u nietoperzy w wyczuwaniu wzorców przepływu powietrza specjalizują się receptory dotyku - ciałka Merkla. Znajdują się one u podstawy włosków o długości odpowiadającej szerokości ludzkiego włosa. Wg zespołu, włoski miałyby pozwalać na ustabilizowanie lotu, gdy dojdzie do zaburzenia przepływu powietrza. Amerykanie badali dwa gatunki nietoperzy: mroczki brunatne (Eptesicus fuscus) i liścionosy Carollia perspicillata. Podczas eksperymentu ssaki uczono odnajdywania drogi przez sztuczny las. Gdy już opanowały trasę, 2-krotnie je filmowano: przed i po usunięciu ze skrzydeł włosków za pomocą kremu do depilacji. Okazało się, że bez włosków manewrowość nietoperzy bardzo spadła: zwierzęta latały szybciej i brały szersze zakręty. Naukowcy uważają, że nietoperze zaczęły latać szybciej, bo do mózgu nie docierały informacje dot. prędkości (a były przecież przyzwyczajone do takiej informacji zwrotnej). Ssaki myślały, że poruszają się za wolno i grozi im przeciągnięcie. W kolejnym eksperymencie Sterbing-D'Angelo i inni mierzyli reakcję elektrofizjologiczną na dmuchnięcia powietrza u nietoperzy z włoskami i bez włosków. U tych pierwszych wyzwalały one aktywność grup neuronów w korze czuciowo-somatycznej, która reaguje na dane z receptorów dotyku. W drugiej grupie zwierząt taka reakcja nie wystąpiła. Neurony wykazywały wrażliwość kierunkową na stymulację włosków przepływem powietrza o niskiej prędkości. Włosy były najbardziej wyczulone na odwrócony przepływ powietrza, do którego dochodzi, gdy strumień powietrza rozdziela się i tworzą się wiry. http://www.youtube.com/watch?v=qCc7RjzqRaE
-
- nietoperze
- mroczek brunatny
- (i 9 więcej)
-
Zwierzęta polegają na polu magnetycznym Ziemi. Ptaki wykorzystują je podczas przelotów, krowy ustawiają się jak kompas w linii północ-południe, a lisy podczas polowania niemal zawsze skaczą na ofiarę w kierunku nieco odchylonym od linii północ-południe. Teraz po przeszczepieniu muszkom owocowym białka z ludzkiej siatkówki także okazało się, że może ono wyczuwać pole magnetyczne naszej planety. Czy to oznacza, że dysponujemy niezauważoną dotąd umiejętnością? U zwierząt za wyczuwanie pola magnetycznego Ziemi odpowiadają światłoczułe reakcje angażujące kryptochrom (fotoreceptor światła niebieskiego). Wcześniej naukowcy ze Szkoły Medycznej University of Massachusetts, autorzy najnowszego studium, zauważyli, że także u muszek owocowych kryptochrom może działać jako światłozależny czujnik magnetyczny. Mając to wszystko na uwadze, zespół postanowił sprawdzić, czy ludzki kryptochrom 2 (hCRY2) wykazuje podobne właściwości. Dr Steven Reppert, Lauren Foley i dr Robert Gegear stworzyli transgeniczny model muszki, u którego nie występował kryptochrom Drosophila, dochodziło za to do ekspresji hCRY2. Amerykanie wykazali, że transgeniczne owady były w stanie wyczuć i zareagować na pole magnetyczne generowane przez cewkę elektryczną (było to zachowanie zależne od światła). Naukowcy uważają, że udało im się zademonstrować, że hCRY2 ma molekularną możliwość spełniania funkcji magnetycznego systemu czujnikowego. W przyszłości ekipa chce przetestować zdolności magnetyczne ludzi, ale raczej w kontekście wpływu pola magnetycznego na widzenie niż na pozawzrokową nawigację w terenie.
-
- ludzki kryptochrom 2
- Ziemia
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Grafen ma wiele zalet, ale też i jedną bardzo poważną wadę - nie występuje w nim pasmo wzbronione, bez którego jest nieprzydatny do zastosowań w elektronice. Dlatego też poszukiwana jest odpowiednia metoda tworzenia tego pasma. W półprzewodnikach występuje region energetyczny, zwany pasmem wzbronionym, gdzie nie są dostępne żadne stany elektroniczne [poziomy energetyczne - red.]. Mówi się, że gęstość nośnika wynosi tam zero. Jeśli mamy urządzenie podłączone do dwóch elektrod i występuje w nim pasmo wzbronione, to możemy spowodować, by płynął przez nie prąd o minimalnym napięciu. Brak pasma wzbronionego w grafenie oznacza, że nie można go „wyłączać". A to właśnie dzięki temu, iż możemy „włączać" i „wyłączać" prąd, możemy też kodować informacje w postaci 0 i 1. To wyjaśnia, dlaczego brak pasma wzbronionego to poważny wada, uniemożliwiające zastosowanie tego wyjątkowego materiału w wielu miejscach - mówi Foa Torres z Universidad Nacional de Cordoba w Argentynie. Torres i jego zespół, po przeanalizowaniu sposobu, w jaki laser wpływa na elektrony w grafenie, doszli do wniosku, że oświetlenie go światłem w średnich zakresach podczerwieni utworzy w nim pasmo wzbronione. Co więcej, jego właściwości można dobrać za pomocą polaryzacji światła. Wyobraźmy sobie elektron, który przesuwa się z lewej strony na prawą, w kierunku obszaru oświetlonego przez laser. Elektron wchodzi w interakcję z radiacją lasera, emitując lub absorbując fotony. Ta interakcja powoduje, że elektron jest odbijany lub rozpraszany, tak jakby trafił na ścianę - tutaj jest to pasmo wzbronione. W przeciwieństwie do normalnych pasm wzbronionych to jest tworzone dynamicznie - mówi Torres. Jego zdaniem interakcja pomiędzy strukturą grafenu a laserem daje nadzieję na uzyskanie egzotycznych stanów materii, takich jak izolatory topologiczne. Uczony uważa też, że wprowadzane laserowo pasmo wzbronione pozwoli na tworzenie nowych urządzenie optoelektronicznych. Tera Torres i jego współpracownicy chcą przeprowadzić eksperymenty, które mają zweryfikować prawdziwość ich założeń. Ich przeprowadzenie powinno być tym łatwiejsze, że z Argentyńczykami skontaktowały się już dwie znane grupy badawcze z USA i Hiszpanii, które są zainteresowane ich teorią. Drzwi zostały otwarte. Teraz wkraczamy na obiecującą terra incognita - mówi Torres.
- 8 odpowiedzi
-
- pasmo wzbronione
- laser
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Najnowsze studium naukowców z Uniwersytetu w Cambridge wykazało, że autyzm częściej występuje w regionach, gdzie skupia się przemysł IT i jego baza naukowa. Projektem kierował znany specjalista ds. zaburzeń ze spektrum autyzmu (SA) prof. Simon Baron-Cohen, ale badania przeprowadzono w Holandii. Ze strony holenderskiej z Baronem-Cohenem współpracowała dr Rosa Hoekstra, zatrudniona zarówno w Centrum Badań nad Autyzmem Uniwersytetu w Cambridge, jak i przez The Open University. Zespół uważa, że doszło do ważnych ustaleń związanych z hipersystematyzacyjną teorią autyzmu. Akademicy przewidywali, że zaburzenia ze spektrum autyzmu będą powszechniejsze w populacjach z rozwiniętym podejściem systematyzującym, które definiuje się jako tendencję do analizowania działania systemów, a także przewidywania, kontrolowania i budowania systemów. Tego typu umiejętności są wymagane w takich dziedzinach nauki, jak inżynieria, fizyka, matematyka czy informatyka. Wcześniej naukowcy ustalili, że istnieje rodzinny związek między talentem do systematyzowania i autyzmem, ponieważ wśród dziadków i ojców dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu występuje swego rodzaju nadreprezentacja inżynierów. Przedtem zdobyto też dowody na to, że matematycy częściej mają rodzeństwo z zaburzeniami autystycznymi, a studenci nauk technicznych i przyrodniczych, w tym matematyki, sami mają więcej cech autystycznych. Najnowszym badaniem objęto dzieci w wieku szkolnym z 3 regionów Holandii: 1) Eindhoven, 2) Haarlemu i 3) Utrechtu. W Eindhoven znajdują się High Tech Campus Eindhoven z siedzibami firm Philips, ASML, IBM i ATOS Origin oraz Technische Universiteit Eindhoven. W Eindhoven 30% stanowisk oferuje właśnie przemysł technologiczny/IT, podczas gdy w Haarlemie i Utrechcie odsetek ten wynosi, odpowiednio, tylko 16 i 17%. Eindhoven stanowi region eksperymentalny, a Haarlem i Utrecht są regionami kontrolnymi. Baron-Cohen wybrał je ze względu na podobną wielkość populacji i skład socjoekonomiczny. Szkoły poproszono o podanie liczby uczniów oraz liczby dzieci ze zdiagnozowanymi zaburzeniami ze spektrum autyzmu i/lub dwoma kontrolnymi zaburzeniami neurorozwojowymi: dyspraksją i ADHD. W sumie szkoły dostarczyły danych diagnostycznych dot. 62.505 dzieci. Okazało się, że w Eindhoven częstość występowania SA wyniosła 229 na 10.000, w Haarlemie 84:10.000, a w Utrechcie 57:10.000, podczas gdy częstość zaburzeń kontrolnych była wszędzie zbliżona. Wyniki są zgodne z teorią, że w regionach, gdzie rodzice skłaniają się ku zawodom obejmującym silne systematyzowanie, takich jak w sektorze IT, wśród dzieci będzie wyższy wskaźnik autyzmu, ponieważ geny autyzmu mogą być wyrażane u krewnych pierwszego rzędu jako talent do systematyzowania. Rezultaty pozwalają też zrozumieć, jak geny autyzmu zachowały się w puli genowej populacji, ponieważ część z nich wydaje się związana z przystosowawczymi, korzystnymi cechami - tłumaczy Baron-Cohen. Hoekstra dodaje, że w przyszłości trzeba potwierdzić poprawność postawionych diagnoz i przetestować alternatywne wyjaśnienia podwyższonego wskaźnika autyzmu w Eindhoven. Niewykluczone przecież, że dzieci z zaburzeniami ze spektrum autystycznego są w pozostałych 2 regionach zwyczajnie słabiej wykrywane.
-
- Simon Baron-Cohen
- systematyzowanie
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Chińska firma Southwest Integrated Circuit Design (SWID), która nie posiada własnych fabryk, podpisała umowę na produkcję układów scalonych z amerykańską Tower Semiconductor. Chińskie kości będą wytwarzane w Newport Beach w Kalifornii. Chińczycy są producentem układów do urządzeń radiowych, a zlecenie produkcji Amerykanom może być jednym z sygnałów, że Chiny powoli przestają być konkurencyje pod względem kosztów pracy. Wzrost gospodarczy Chin powoduje ciągły wzrost płac. W jego wyniku chińscy pracownicy stają się coraz mniej konkurencyjni i coraz więcej firm szuka możliwości przeniesienia fabryk do innych krajów. W ciągu ostatnich dwóch lat koszty wynagrodzeń wzrosły u nas o niemal 50 procent - stwierdził Charles Hubbs z Guangzhou Fortunique, która produkuje sprzęt medyczny dla największych amerykańskich firm. Trudno jest obecnie utrzymać pracowników, a przyciągnięcie nowych jest bardziej kosztowne. Doszliśmy do punktu, w którym szukamy alternatyw. Myślę, że w ciągu kilku lat wyprowadzimy się stąd - dodaje. Na świecie pozostało jednak niewiele miejsc, gdzie można przenieść produkcję i liczyć na tanią siłę roboczą o odpowiednich kwalifikacjach. Można ją znaleźć jeszcze w Indiach, Laosie, Kambodży i Wietnamie. Dlatego niektóre firmy, jak np. Wham-O, rezygnują z Azji i wracają z produkcją do USA. Jeszcze w roku 2000 średnia chińska płaca wynosiła 36% średniej płacy amerykańskiej. W roku 2010 wzrosła ona do 48%, a jak przewiduje Boston Colsunting Group, w roku 2015 będzie to 69%. W okresie krótkoterminowym Chiny są atrakcyjne, ale ich przewaga pod tym względem się zmniejsza. Obecnie w kręgach biznesowych dyskutuje się nie tyle o zamykaniu produkcji w Chinach, co o tym, gdzie budować nowe fabryki - mówi Hal Sirkin z BCG. Oczywiście nie należy spodziewać się, że nagle zostaną pozamykane zakłady produkcyjne w Państwie Środka. Chiński robotnik zatrudniony bezpośrednio przy produkcji zarabia średnio 3,10 USD na godzinę. Robotnik amerykański - 22,30 USD. We wschodniej, bardziej uprzemysłowionej części Chin średnia płaca robotnika to około 4,60 USD za godzinę. Chińskie władze nie postrzegają tego wzrostu płac jako problemu. Wręcz przeciwnie. Różnica w płacach zachęca firmy do inwestowania coraz bardziej na zachód, w biedniejszych prowincjach Chin, dzięki czemu stają się one coraz bogatsze, a mieszkający tam ludzie mogą znaleźć pracę bliżej domu.
-
Grenlandzkie kolonie wikingów upadły z powodu zmiany klimatu
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Ciekawostki
Zmiany klimatyczne nie są problemem tylko i wyłącznie współczesnego człowieka. Doktor Sofia Ribeiro z Uniwersytetu w Kopenhadze uważa, że to właśnie zmiana klimatu przyczyniła się do upadku w 1350 roku liczących sobie setki lat kolonii wikingów na Grenlandii. Jej zdaniem, spadające temperatury i rosnąca pokrywa lodowa zmusiły ludzi do porzucenia swoich osiedli. Wspomniane kolonie zaczęto zakładać w 985 roku, gdy w okolice Grenlandii ruszyła wyprawa pod dowództwem Eryka Rudego. Wikingowie najpierw założyli kolonię znaną obecnie jako Zachodnia Osada, a następnie ruszyli na północ do Zatoki Disko. Nasza badania wykazały, że w czasie gdy wikingowie przybyli na Zachodnią Grenlandię, panował tam dość łagodny, sprzyjający osadnictwu klimat. Od dawna jednak debatowano, co doprowadziło do upadku osadnictwa w 1350 roku - mówi Ribeiro. Na podstawie badań osadów uczona doszła do wniosku, że przyczyną była zmiana klimatu. Badania pokazują znaczne ochłodzenie i zwiększenie powierzchni lodów, które zbiegają się czasowo z upadkiem Zachodniej Osady w 1350 roku - stwierdza uczona. Jej zdaniem osadnicy nie byli w stanie przystosować się do zmiany. Byli dumni z faktu, że są Europejczykami, rolnikami i chrześcijanami. Nigdy nie przyjęli technik polowania i przetrwania od Inuitów, dlatego też zmiana temperatury była dla nich i ich upraw oraz hodowli poważnym problemem - uważa Ribeiro. Próbowali przestawić swoją gospodarkę na rybołówstwo i polowania, jednak rosnąca pokrywa lodowa odcięła szlaki handlowe, zmieniła trasy migracji fok, a wikingowie nie potrafili sobie z tym poradzić. Nie powinniśmy przypisywać upadku tej cywilizacji do jednego tylko czynnika, ale mamy wystarczająco dużo dowodów, by stwierdzić, że zmiana klimatu odgrywała znaczną rolę. To dla nas ważna lekcja, pokazująca, jak ważna jest możliwość dostosowania stylu życia i wartości do zmieniających się czasów - dodaje.- 1 odpowiedź
-
- osadnictwo
- wikingowie
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zastępniki tłuszczu sprzyjają tyciu, nie odchudzaniu
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Substytuty tłuszczu wcale nie pomagają schudnąć, a wręcz przeciwnie - przyczyniają się do wzrostu wagi. Nasze badanie pokazało, że zastępniki tłuszczu mogą kolidować ze zdolnością organizmu do regulowania spożycia pokarmów - podkreślają naukowcy z Purdue University. Zwykle pokarm o słodkim lub tłustym smaku oznacza dużą liczbę kalorii i uruchamia cały ciąg reakcji (ślinienie, wydzielanie hormonów itp.), który może ulec zaburzeniu w przypadku substytutów tłuszczu. Zespół dr Susan E. Swithers prowadził eksperymenty na szczurach. Gryzonie karmiono paszą wysokotłuszczową lub niskotłuszczową. Poza tym połowie zwierząt z każdej grupy podawano wysokokaloryczne chipsy Pringles, podczas gdy reszta przez część dni jadła chipsy zwykłe, a przez część niskokaloryczną wersję Pringles Light, w których wykorzystuje się olestrę (zastępnik ten ma 0 kalorii i jest całkowicie niestrawny). W grupie szczurów na diecie wysokotłuszczowej zwierzęta karmione oboma rodzajami chipsów zjadały więcej pożywienia, bardziej przybierały na wadze i wytwarzały więcej tkanki tłuszczowej niż gryzonie jedzące wyłącznie wysokokaloryczne Pringles. Okazało się również, że otyłe szczury nie zrzuciły dodatkowych kilogramów nawet po całkowitym wyeliminowaniu chipsów z menu. U szczurów z grupy niskotłuszczowej znaczny wzrost wagi nie następował ani pod wpływem chipsów tłustych, ani light. Gdy jednak część zwierząt przeniesiono do grupy z dietą wysokotłuszczową, te, które trafiły do podgrupy ze zmieniającymi się rodzajami chipsów, jadły więcej i przybierały na wadze bardziej od pobratymców, którzy trafili do podgrupy raczącej się wyłącznie zwykłymi chipsami Pringles. Na podstawie uzyskanych przez nas wyników wygląda, że dieta uboga w tłuszcz i kalorie może być lepszą strategią zmniejszenia wagi niż korzystanie z zastępników tłuszczu - uważa Swithers. Mimo wszystko pani doktor przestrzega, by zbyt szybko nie przekładać rezultatów z badań na szczurach na ludzi. Wcześniej Swithers i Terry L. Davidson przeprowadzili badania na szczurach, które zademonstrowały, że sacharyna i inne słodziki także sprzyjają przybieraniu na wadze i wzrostowi otłuszczenia ciała.-
- zastępnik tłuszczu
- substytut
-
(i 9 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zmywarki czy ekspresy do kawy stały się z biegiem czasu standardowym wyposażeniem kuchni na całym świecie. Okazuje się jednak, że w zmywarkach, mimo, a może właśnie przez wysokie temperatury i dużą wilgoć, rozwijają się potencjalnie niebezpieczne dla zdrowia gatunki grzybów, w tym tzw. "czarne drożdże". Chińsko-holendersko-słoweński zespół, którego artykuł ukazał się w piśmie Fungal Biology, podkreśla, że urządzenia kuchenne to stworzona przez człowieka nisza ekologiczna dla oportunistycznych gatunków grzybów. Naukowcy pobrali 189 próbek z prywatnych domów ze 101 miast i społeczności. Sto dwie zebrano w Słowenii, 42 w innych europejskich krajach, 13 w Ameryce Północnej, 3 w Ameryce Południowej, 5 w Izraelu, 10 w RPA, 7 na Dalekim Wschodzie i 7 w Australii. Badanie objęło więc swym zasięgiem 6 kontynentów. Hodowlę przeprowadzano w temperaturze 37°C. Okazjonalnie izolowano gatunki należące do rodzajów Aspergillus, Candida, Magnusiomyces, Fusarium, Penicillium i Rhodotorula, natomiast stale i najczęściej wykrywano "czarne drożdże" (nazywane tak przez zawartość melaniny) Exophiala dermatitidis i Exophiala phaeomuriformis. Grzyby występowały w 62% uszczelek, w 56% przypadków były to Exophiala. Jak wyjaśniają akademicy, oba gatunki Exophiala wywołują u ludzi choroby układowe i często kolonizują płuca chorych z mukowiscydozą. Autorzy raportu podkreślają, że tolerują one wysokie temperatury, wysokie stężenia soli, agresywne detergenty, a także zasadowy i kwasowy odczyn (w zmywarce mamy do czynienia z odczynem alkalicznym).
-
- temperatura
- grzyby
- (i 6 więcej)
-
Dune HQ Qwerty - bezprzewodowa klawiatura z touchpadem
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Technologia
Firma HDI Dune, producent odtwarzaczy multimedialnych, przedstawia model mini-klawiatury z touchpadem - Dune HD Qwerty. Urządzenie powstało z myślą o użytkownikach poszukujących bezprzewodowej kontroli nad komputerem czy konsolą gier. Klawiatura wyposażona jest w pełen zestaw klawiszy do sterowania komputerem oraz umieszczony na środku touchpad. Oprócz tego posiada specjalne przyciski dedykowane obsłudze odtwarzaczy multimedialnych Dune zapewniające pełną kontrolę nad sterowanym urządzeniem - np. poprzez odnośniki do poszczególnych sekcji menu czy przyciski funkcji odtwarzania. Dune HD Qwerty działa w oparciu o dołączony moduł 2.4G WiFi USB, po którego podłączeniu jest od razu gotowy do pracy. Kompatybilność kontrolera z komputerem PC oraz konsolami PS3 i Xbox pozwala na zdalne i wygodne przeglądanie filmów, zdjęć czy zasobów Internetu na dużym ekranie. Mini klawiatura Dune zasilana jest wbudowaną baterią litowo-jonową, ładowaną poprzez dołączony kabel USB. Pracę w ciemności ułatwia podświetlenie klawiatury z systemem oszczędzania energii wygaszającym ją po chwili nieużytkowania. Kompaktowe wymiary (16,75 x 6,55 x 1,25 cm) i zastosowany układ klawiszy gwarantują poręczne i komfortowe korzystanie z klawiatury. Dune HD Qwerty jest kompatybilna systemami Windows 2000 i nowszymi, LInux (Debian 3.1, RedHat 9.0, Ubuntu 8.10, Fedora 7.0) oraz z Mac OS X. Sugerowana cena detaliczna klawiatury Dune HD Qwerty wynosi 250 zł brutto. Urządzenie objęte jest roczną gwarancją producenta.-
- touchpad
- klawiatura
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kołysanie dla wszystkich: dzieci i dorosłych
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
We współczesnym świecie coraz więcej osób ma problemy z zasypianiem, w dodatku narastają one z wiekiem. Nasi przodkowie wynaleźli kołyskę, by uspokoić dzieci przed snem, zresztą nawet teraz bardzo popularne są chusty do noszenia maluchów, które spełniają podobną funkcję. Ostatnie badania zespołu z Uniwersytetu w Genewie pokazują, że kołysani dorośli również zasypiają szybciej, a ich późniejszy sen jest głębszy i lepszej jakości. Wakacyjne drzemki na hamaku wydają się zatem idealnym rozwiązaniem. Naukowcy, których pracami kierował Michel Mühlethaler, badali grupę 10 mężczyzn. Poproszono ich, by po południu odbyli dwie 45-minutowe drzemki: jedną na delikatnie kołysanym łóżku, a drugą na łóżku nieruchomym. Podczas eksperymentu ochotnikom wykonywano EEG. Okazało się, że podczas kołysania zasypiali oni w ciągu 3 minut, czyli o ok. 30-40% szybciej niż na statycznym podłożu. Szwajcarzy zauważyli także, że kołysani mężczyźni spali głębiej. Na fazę snu N2, która stanowi 2. fazę snu REM, charakteryzującą się zanikiem świadomości i aktywności mięśni, przypadało o 25-30% czasu więcej niż u niekołysanych. Mühlethaler podkreśla, że poprawiła się jakość snu w fazie N2, o czym świadczyło większe zagęszczenie tzw. wrzecion snu w zapisie EEG. Zespół podejrzewa, że kołysanie pozwala zsynchronizować związane ze snem fale kory mózgowej i podwzgórza. Ponieważ w grę wchodzi lekki ruch, musi do tego dochodzić za pośrednictwem układu przedsionkowego, czyli układu równowagi. Skoro kołysanie w tak dużym stopniu wpływa na krótką drzemkę, można się spodziewać, że w przypadku całonocnego snu byłoby ono jeszcze skuteczniejsze. Ze szczegółowymi doniesieniami Szwajcarów można się zapoznać na łamach pisma Current Biology.-
- wrzeciona snu
- zasypianie
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cholesterol wzmacnia oporność Helicobacter pylori na wiele antybiotyków i peptyd antydrobnoustrojowy LL-37. David McGee z Uniwersytetu Stanowego Luizjany uważa, że zrozumienie wychwytu cholesterolu przez bakterię i zablokowanie tego szlaku może pozwolić na jej skuteczne wyeliminowanie (Antimicrobial Agents and Chemotherapy). Specjaliści podkreślają, że w leczeniu zakażenia H. pylori lekooporność jest narastającym problemem i to nawet w przypadku terapii potrójnej: solami bizmutu/inhibitorem, klarytromycyną i metronidazolem/amoksycyliną. W ramach studium Amerykanie hodowali H. pylori w obecności i pod nieobecność cholesterolu, poddając je jednocześnie oddziaływaniu różnych klas i stężeń antybiotyków. Odkryliśmy, że H. pylori hodowane z cholesterolem przejawiały znaczny wzrost oporności na wiele antybiotyków, bizmut i LL-37. McGee podkreśla, że trzeba ustalić, czy można wyeliminować H. pylori, manipulując stężeniem dietetycznego cholesterolu lub podając pacjentom statyny. Istnieją już dowody, że chorzy zakażeni H. pylori mają wyższy poziom cholesterolu w osoczu, co sugeruje, że bakterie manipulują ludzkim gospodarzem, by wyprodukował [lub zdobył] więcej cholesterolu. Amerykanin dodaje, że w eksperymencie z udziałem 500 osób zaobserwowano, że przyjmowanie statyn zmniejszało nasilenie wywołanego przez H. pylori przewlekłego zapalenia błony śluzowej żołądka. Wiadomo już, że niektóre statyny sprawdzają się w tej roli, a inne nie. Dotąd nie przetestowano też terapii skojarzonej statynami i antybiotykami. Jak widać, cholesterol stanowi zagrożenie nie tylko dla naszego układu sercowo-naczyniowego, ale i w pewnych okolicznościach dla pokarmowego. Osoby z grupy ryzyka raka żołądka powinny więc ściśle kontrolować jego poziom w organizmie.
- 1 odpowiedź
-
- LL-37
- peptyd antydrobnoustrojowy
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Steven Piantadosi, Harry Tily i Edward Gisbon z Wydziału Mózgu i Nauk Poznawczych MIT-u badają, w jaki sposób ludzie myślą i komunikują się ze sobą. Postanowili przetestować liczące sobie 75 lat językowe prawo Zipfa i zauważyli, że wymaga ona udoskonalenia. W roku 1935 lingwista George Kingsley Zipf stwierdził, że „wielkość słów ma tendencję, jako całość, do bycia odwrotnością, niekoniecznie proporcjonalną, częstości ich pojawiania się". Innymi słowy, częściej pojawiające się słowa są zwykle krótsze od tych rzadziej pojawiających się. Jedną z najszerzej znanych i prawdopodobnie uniwersalnych właściwości ludzkiego jest ta, że często używane słowa są zwykle krótkie - napisali badacze z MIT-u. Jak wyjaśniał Zipf, ma to związek z ekonomią wypowiedzi. Angielski wyraz „of" jest tak krótki, gdyż używa się go wyjątkowo często. To czwarte pod względem popularności słowo. Najpopularniejszym słowem pisanym jest „the". Na liście 100 najczęściej używanych angielskich słów znajdziemy „be", „on", „have", „who" czy „some". To już było wiadomo za czasów Zipfa. Teraz naukowcy udoskonalili jego prawo stwierdzając, że wśród 10 badanych języków to, co człowiek mówi jest ważniejszym czynnikiem wpływającym na długość słowa od tego, jak często dane słowo wypowiada. W czasie swoich badań uczeni chcieli porównać teorię Zipfa z własnym pomysłem, zgodnie z którym na długość słowa wpływa średnia ilość informacji, którą wnosi ona do wypowiedzi. Aby to sprawdzić użyli internetu i sprawdzili wszelkie możliwe kombinacje dwóch, trzech i czterech wyrazów występujących obok siebie. Dzięki temu mogli dowiedzieć się, na ile przewidywalne jest pojawienie się danego wyrazu. Na przykład w kontekście „Monday night...." wystąpienie słowa „football" jest bardzo prawdopodobne, a co za tym idzie, niesie ono ze sobą niewiele informacji. Ale na przykład w kontekście „I ate...", słowo, którego brakuje, jest całkowicie nieprzewidywalne, dlatego też niesie ze sobą dużo informacji - mówi Piantadosi. Naukowcy przypuszczali, że średnia ilość informacji zawarta w sekwencji dwu-, trzy- lub czterowyrazowej powinna częściowo wpływać na długość wyrazów, albo pod względem liczby liter albo sylab. Sekwencja wyrazów jest zakodowana w języku tak, by komunikacja była jak najbardziej efektywna. A to oznacza, że sekwencja ta, to efektywny kod związany ze znaczeniem, który można wykazać w badaniach statystycznych. Takie właśnie przypuszczenie wysunęliśmy - dodaje Piantadosi. Jeśli przyjrzymy się słowu miłość, to w różnych językach oznacza ono to samo i ma podobną długość (love, amour, liebe, amor, karlek). Jednak, jak uważają uczeni z MIT-u, na to, jak często konkretne słowo jest używane, decyduje nie jego długość, a słowa występujące po i przed nim. Uczeni zbadali swoją teorię na przykładzie czeskiego, holenderskiego, francuskiego, angielskiego, niemieckiego, hiszpańskiego, włoskiego, portugalskiego, rumuńskiego i szwedzkiego. Okazało się, że odstępstwa od ich teorii można zauważyć tylko w niemieckim. Byłem zdumiony, że efekt ten występuje w tak wielu językach. Sądziłem, że różnice w morfologii czy strukturze wyrazów, zaburzy ten efekt w różnych językach, ale tak się nie stało - dodaje Piantadosi. Badania z MIT-u mogą też dostarczać dodatkowych wyjaśnień, dlaczego najczęściej używane słowa są krótkie. Są bowiem przewidywalne, niosą zatem niewiele informacji. Ponadto liczne z nich to wyrazy funkcjonalne - takie jak „with", „from" czy „over" - których zadaniem jest łączenie innych słów. Krótkie wyrazy zwykle łączą się w często występujące związki frazeologiczne, a zatem takie, które wnoszą niewiele danych. Naukowcy z MIT-u odkryli też, że ludzie komunikują się w niemal optymalny sposób. Zasób słownictwa nie jest dowolny, w tym sensie, że nie używamy go w całkowicie swobodny sposób. Jest on dobrze ustrkturyzowany pod kątem komunikacji, niosąc ze sobą pewne ciągi wyrazów, których ludzie zwykle używają - dodaje Piantadosi.
- 6 odpowiedzi
-
- częśtość występowania
- długość
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Krytycznie zagrożony owad Micronecta scholtzi jest najgłośniejszym zwierzęciem świata. O ile, oczywiście, weźmiemy pod uwagę jego rozmiary. To żyjące w mule północnoeuropejskich rzek stworzenie liczy sobie niewiele ponad 2 milimetry, a wydawany przez niego dźwięki bez przeszkód docierają na brzeg rzeki, w której żyje. Naukowcom udało się zmierzyć siłę „śpiewu" owada. Okazało się, że średnia głośność dźwięków wynosi... 79 decybeli, czyli tyle ile samochodowego klaksonu. Natężenie niektórych dźwięków sięga zaś 105 dB, co można porównać z dźwiękiem motocyklowego silnika pozbawionego tłumika. Odgłosami niewielkich słodkowodnych zwierząt zainteresował się Jerome Sueur z paryskiego Muzeum Historii Naturalnej. Uczony zauważył, że nauka wie na ten temat bardzo niewiele. Zwykle bada się dźwięki wydawane przez duże zwierzęta. Naukowcy zebrali w akwarium 13 samców (samice nie „śpiewają") i umieścili pod wodą mikrofony. Zauważyli, że zwierzęta wydają dźwięki ciche, średnio głośne i bardzo głośne. Prowadzą też współzawodnictwo, chcąc za pomocą dźwięków zwrócić uwagę znajdujących się w pobliżu samic. Na razie nie wiadomo, po co wydają aż tak głośne dźwięki. Czy jest to chęć przebicia się przez inne hałasy w wodzie czy też po prostu demonstracja swoich możliwości. Już wcześniej zauważono, że dźwięk wydawany jest dzięki... pocieraniu penisem krawędzi grzebienia znajdującego się na brzuchu. Nie wiadomo jednak, jak w ten sposób można wydobyć aż tak głośne dźwięki. UWAGA: W poprzedniej wersji notki była mowa o ślimaku Marstoniopsis scholtzi. Jednak, jak zauważył autor bloga Moje mollusca jest to błąd. W źródle, z którego korzystałem, pomylono Micronecta scholtzi z Marstoniopsis scholtzi. Badaniem owadów zajmuje się ponadto pan Jerome Sueur, a badaniem owadów, inny naukowiec nazwiskiem Sueur. Za pomyłkę przepraszam.
- 3 odpowiedzi
-
- Micronecta scholtzi
- śpiew
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Federalna Komisja Handlu zgodziła się na przejęcie Skype'a przez Microsoft. Tymczasem ze Skype'a zwolniono ośmiu wysokich rangą menedżerów. Jak donieśli Bloombergowi anonimowi informatorzy, pracę stracili wiceprezesi David Gurle, Christopher Dean, Russ Shaw i Don Albert. Zwolniono też prezesa ds. marketingu Douga Bewshera, odpowiedzialną za dział HR Annę Gillespie oraz nabytych wraz z firmą Qik menedżerów Ramu Sunkara i Allyson Campę. Moment, w którym zostali zwolnieni oznacza, że otrzymają oni mniej opcji na akcje, niż gdyby pozostali na swoich stanowiskach do oficjalnego zakończenia przejęcia.
-
- zwolnienia
- menedżer
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami: