Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37640
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    247

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Rytm gamma, który powstaje m.in. w krytycznym dla uczenia się i zapamiętywania hipokampie, staje się silniejszy, gdy ciało szybciej się porusza, czyli np. podczas biegu. Prof. Mayank Mehta z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles zastosował specjalne mikroelektrody, które pozwalały na monitorowanie fal gamma. Okazało się, że rytm gamma stawał się silniejszy, gdy wzrastała prędkość biegu. Naukowcy mają nadzieję, że dzięki temu odkryciu uda się przybliżyć do zrozumienia funkcji mózgu niezbędnych do uczenia i nawigowania. Wyniki eksperymentu opisano w artykule, który ukazał się w piśmie PLoS ONE. Hipokamp szybko utrwala fakty związane z doświadczeniami. Podczas snu te czasowe wspomnienia ulegają konsolidacji i są przenoszone do innych części mózgu, gdzie będą przechowywane. Neurony w hipokampie utrwalają też dane związane z położeniem w przestrzeni. Amerykanie porównują mózg do orkiestry. Rytm gamma to grające stale skrzypce, naznaczone neuronalnymi impulsami podobnymi do uderzeń perkusji - opowiada Zhiping Chen. Sygnały mózgowe to połączenie wielu rytmów i impulsów neuronów z różnych rejonów. Wyzwaniem jest odniesienie języka mózgu do zachowania. Prawa biofizyczne rządzące pojedynczym neuronem są dość dobrze znane. Nie wiemy natomiast, jak miliardy neuronów ze sobą oddziałują i tworzą umysł - dodaje Mehta. Chen podkreśla, że hipokamp jest niezbędny dla nawigowania w przestrzeni. Komórki hipokampa kodują informacje o pozycji, jednak nie wystarczy wiedzieć, gdzie jesteśmy, trzeba jeszcze mieć świadomość, jak szybko idziemy. Doszliśmy więc do wniosku, że dane nt. prędkości koduje odrębny sygnał mózgowy - wyjaśnia Chen. Podczas eksperymentu mierzono sygnały setek mysich neuronów. Do mikroelektrod podłączono przewody 20-krotnie cieńsze od ludzkiego włosa. W ciągu dnia zespół zdobywał w ten sposób prawie 100 gigabajtów danych. Analiza doprowadziła do nieoczekiwanych wniosków. Okazało się bowiem, że występujący podczas uczenia rytm gamma nasilał się, gdy gryzonie zaczynały się szybciej poruszać. Co prawda rzadko natrafia się na tak klarowny związek, jednak Mehta zaznacza, że jest za wcześnie, by twierdzić, że aktywność fizyczna może wpłynąć na proces uczenia. Badania Kalifornijczyków potwierdziły za to ostatnie przypuszczenia naukowców, że fale gamma (skądinąd najszybsze z fal mózgowych) dzielą się na szybkie i wolniejsze sygnały powstające w oddzielnych częściach mózgu. Ku naszemu zaskoczeniu w miarę wzrostu prędkości sygnały stawały się coraz bardziej różne [wyodrębnione] - wyjawia Mehta. W ramach studium Mehta i Chen współpracowali ze specjalistami z Florydzkiego Instytutu Maxa Plancka oraz Instytutu Badań Medycznych Maxa Plancka w Heidelbergu.
  2. Fizycy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara (UCSB) oraz niemieckiego Uniwersytetu w Konstancji dokonali przełomowego odkrycia w dziedzinie wykorzystania diamentów w fizyce kwantowej. Ich prace mogą znaleźć zastosowanie w komputerach kwantowych. Uczonym udało się przesłać kwantową informację z elektronu w diamencie do sąsiedniego jądra atomu i z powrotem przy użyciu układu scalonego. Już przed dwoma laty informowaliśmy, że profesor Marshall Stoneham z Londyńskiego Centrum Nanotechnologii na University College London stwierdził, iż diament będzie dla komputerów kwantowych tym, czym krzem jest dla współczesnych maszyn. To odkrycie może być użyteczne przy opracowywaniu atomowej wielkości elementów pamięci komputera kwantowego, bazujących na diamencie. Stany subatomowe są bowiem lepiej izolowane od destrukcyjnych wpływów zewnętrznych - mówi profesor David Awschalom z UCSB. Uczony dodaje, że badania wspomniane badania dowiodły, iż możliwe jest przeprowadzenie operacji o wysokim stopniu niezawodności na kwantowej bramce, co pozwala na przesłanie w temperaturze pokojowej pełnej kwantowej informacji pomiędzy spinem elektronu a spinem jądra atomu. Cały proces jest skalowalny, co otwiera drogę do budowy kwantowych układów pamięci. Azot to jedno z najczęściej spotykanych zanieczyszczeń diamentów. Gdy atom azotu w diamencie sąsiaduje z pustym miejscem w strukturze krystalicznej, wprowadzany tam dodatkowy element zapewnia nadmiarowy elektron, który zostaje uwięziony w dziurze. Już wiele lat temu wiedziano, jak zmienić spin takiego elektronu i wykorzystać to jako kwantowy bit. Teraz profesor Awschalom odkrył, w jaki sposób można powiązać spin elektronu ze spinem sąsiadującego jądra azotu. Szczególnie interesujący jest fakt, że atom azotu jest tutaj częścią niedoskonałości, a to oznacza, że takie subatomowe elementy pamięci będą się automatycznie skalowały w zależności od liczby bitów w komputerze kwantowym - stwierdził Greg Fuchs, jeden z głównych autorów badań. Naukowców wciąż czekają poważne wyzwania. Jednym z nich jest znalezienie sposobu na szybki transfer informacji z atomów azotu, zanim ulegną one dekoherencji.
  3. Naukowcy pracujący dla Marynarki Wojennej USA i Korpusu Marines znaleźli proste rozwiązanie problemu wykonywania pomiarów temperatury wód oceanicznych. Opracowali oni urządzenie, które można zanurzyć na zadaną głębokość, pozostaje tam całymi tygodniami, miesiącami albo latami i w oznaczonym czasie wynurza się - a wszystko bez konieczności używania przez nie energii elektrycznej. W tego typu urządzeniu nie można użyć baterii czy akumulatorów, gdyż są ciężkie i drogie oraz nie utrzymałyby wystarczającej ilości energii przez odpowiednio długi czas. Niemożliwe jest też wykorzystanie energii jądrowej w tak małym urządzeniu, a energia Słońca czy wiatru są z oczywistych względów niedostępne. Obecnie do pomiarów temperatury wód używa się najczęściej opuszczanych batytermografów (expendable bathytermograph - XBT), które spuszcza się na długich linach ze statków. Mierzy się w ten sposób temperaturę wody podczas gdy statek płynie, jeśli zaś liny się zużyją lub urwą, XBT opada na dno. Metoda taka jest niedoskonała, gdyż nie pozwala na pomiary przez dłuższy czas i wiąże się z utratą batytermografu. Amerykańscy naukowcy opracowali rodzaj boi, w której zamknięto bakterie produkujące wodór. Gaz powoli wypełnia komorę pławną tak, że w oznaczonym czasie boja wynurza się na powierzchnie. Dzięki prostej konstrukcji i starannemu projektowi można ją zanurzyć na dowolną głębokość i spowodować, by wynurzyła się w określonym czasie. Technologię nazwano Zero Power Ballast Control (ZPBC). Wynalazcy mówią, że w przyszłości takie boje można będzie wykorzystywać do zbierania wielu różnych informacji dotyczących oceanów, do badania widzialności w wodzie, głębokości penetracji światła laserowego, pomogą one w pracy nurkom i znajdą wiele innych zastosowań. Doktor Justin Biffinger z Naval Research Laboratory poinformował, że podczas eksperymentów boje wielokrotnie zanurzano i wynurzały się one w oznaczonym czasie, co dowodzi, że możliwe jest dobranie odpowiedniej ilości bakterii i odżywki do zaplanowanych zadań.
  4. Sąd Najwyższy USA stosunkiem głosów 7:2 orzekł, że wydany przez stan Kalifornia zakaz sprzedaży nieletnim gier zawierających sceny przemocy narusza konstytucyjną gwarancję wolności wypowiedzi. Daje ona obywatelom prawo dostępu do książek, filmów i wszelkich innych form wyrazu. Sąd uznał, że poszczególne stany mają prawo do ochrony najmłodszych, jednak nie wolno im dowolnie ograniczać idei, z jakimi mogą zetknąć się dzieci. Sędziowie dodali, że równie dobrze stan mógłby zechcieć ograniczyć dostęp do bajki o Królewnie Śnieżce czy do kreskówek, gdyż w tych wypadkach również spotykamy sceny przemocy. Sędzia Antonin Scalia, w pisemnym uzasadnieniu wyroku, stwierdził: Kalifornia wybrała producentów gier wideo i traktuje ich gorzej niż innych - szczególnie w porównaniu z wydawcami książek, komiksów czy producentami filmów - nie dając przy tym przekonującego uzasadnienia, dlaczego podjęła taką decyzję. Obalone przez Sąd prawo zostało uchwalone w Kalifornii w 2005 roku, jednak nigdy nie weszło w życie, gdyż było blokowane kolejnymi wyrokami sądów niższej instancji. Zakazywało ono sprzedaży i wypożyczania osobom poniżej 18. roku życia gier zawierających sceny zabójstw, gwałtów i okaleczania wirtualnych bohaterów. Sprzedawcom takich gier groziła grzywna do 1000 USD za każdą kopię rozprowadzoną wśród najmłodszych. Sądy niższej instancji odrzucały jednak takie przepisy zarówno w Kalifornii jak i w innych stanach. W końcu Kalifornia zwróciła się do Sądu Najwyższego z wnioskiem, by przepisy ograniczające dostęp najmłodszym do scen seksualnych, które Sąd Najwyższy podtrzymał wyrokiem z 1968 roku, zostały rozszerzone też na sceny przemocy, szczególnie w grach wideo. Scalia zauważył też, że, w przeciwieństwie do tradycyjnego ograniczania najmłodszym dostępu do scen seksualnych, w USA nie ma tradycji ograniczania im dostępu do scen przemocy. Przywołał tutaj liczne przykłady, takie jak bajki o Królewnie Śnieżce, Jasiu i Małgosi po szkolne lektury w rodzaju „Odysei" czy „Władcę much". Sędzia przypomniał również, że już od XIX wieku różne dzieła, od popularnej wówczas taniej literatury kryminalnej, po XX-wieczne komiksy i filmy były oskarżane o wywoływanie aktów przemocy wśród najmłodszych. Scalia odrzucił też argumentację, że liczne badania wykazały, iż gry pełne przemocy szkodzą najmłodszym. Sędzia stwierdził, że wykazały one co najwyżej, iż po graniu w takie gry niektóre dzieci czują przypływ agresji, a takie same wyniki uzyskano badając miłośników Królika Bugsa czy Strusia Pędziwiatra. Na tym samy posiedzeniu Sąd odrzucił też inne takie przepisy jak zakaz organizowania protestów antywojennych podczas pogrzebów żołnierzy, zakaz sprzedawania firmom farmaceutycznym baz danych dotyczących recept wystawionych przez lekarzy oraz uchwalone przez stan Arizona prawo przewidujące wspomożenie finansami publicznymi tych kandydatów w wyborach, którzy na swoją kampanię zebrali znacznie mniej prywatnych pieniędzy niż ich kontrkandydaci. Sąd aż nadto jasno pokazał, że nie będzie tolerował ograniczeń wolności wypowiedzi tylko dlatego, że mogą się one komuś nie podobać - stwierdził David Horowitz z organizacji Media Coalition. Członek kalifornijskiego Senatu, LelandYee, skrytykował decyzję sądu: Większość Sądu Najwyższego po raz kolejny przedłożyła interes korporacji nad interes naszych dzieci. Dwóch sędziów, którzy wyrazili odmienne zdanie, argumentowało, że zakaz jest tylko niewielkim naruszeniem prawa do wolności wypowiedzi, gdyż nie zabrania kupowania gier przez dorosłych i dostarczania ich dzieciom oraz, że Konstytucja USA w swoim oryginalnym brzemiu dawała rodzicom pełnię władzy nad dziećmi, a to oznacza, że można uchwalić przepisy zabraniające innym osobom, poza rodzicami, kontaktowanie się z dziećmi czyli też i sprzedaż im dowolnych przedmiotów.
  5. Mewki japońskie (Lonchura striata domestica) posługują się składnią. Wg Kentaro Abe z Uniwersytetu w Kioto, ptaki śpiewające dysponują spontaniczną zdolnością przetwarzania struktur składniowych w swoich pieśniach. Abe i jego współpracownik Dai Watanabe z Japońskiej Agencji Nauki i Technologii w Saitamie zaplanowali swój eksperyment, pamiętając, że na wolności mewki żywo reagują na nieznane pieśni, których autorami są zazwyczaj obce osobniki. Panowie zastanawiali się, czy tak samo podziała na ptaki niegramatyczna "wypowiedź". Na początku w kółko odtwarzali te same nieznane pieśni, aż mewki się do nich przyzwyczaiły. Następnie przestawili w nich takty. Okazało się, że mewki reagowały wyłącznie na remiks oznaczony jako SEQ2. Wg naukowców, tylko on stanowił pogwałcenie zasad gramatyki, a pozostałe 3 się im podporządkowywały. Co ciekawe, w podobny sposób reagowało niemal 90% badanych ptaków. W danej społeczności musi zatem istnieć reguła opisująca porządek sylab w śpiewie. Kolejne próby wykazały, że zasady składniowe nie są wrodzone. Mewki wychowane w odosobnieniu nie reagowały bowiem na SEQ2, reakcja pojawiała się dopiero po 2 tygodniach spędzonych ze stadem. Abe nauczył też ptaki sztucznej gramatyki, przyzwyczajając je do jednej z wersji zmiksowanych pieśni. Później sprawdzał, jak mewki reagują na pogwałcenie zasad jego gramatyki. Japończycy zniszczyli u części ptaków przednie nidopallium. Wtedy mewki nie radziły sobie z gramatyką. Abe porównuje ten region ptasiego mózgu do ludzkiego pola Broki i ma nadzieję, że zauważona analogia pozwoli prześledzić ewolucję gramatyki naszego języka.
  6. W zeszłą sobotę (25 czerwca) na Międzynarodowym Festiwalu Reklamy w Cannes po raz pierwszy historii zaprezentowano wyniki badań nad pierwszą reklamą skierowaną do małp. Publiczności wyświetlono m.in. serię nagrań wideo z eksperymentów. Międzygatunkowa reklama to pokłosie zeszłorocznego wystąpienia Laurie Santos na konferencji TED (Technology Entertainment and Design) w Oksfordzie. Prymatolog z Uniwersytetu Yale opowiadała wtedy, że małpy trzymane w niewoli rozumieją ideę pieniądza, a podczas gier ekonomicznych zachowują się jak ludzie. Już w 2005 r. Santos i Keith Chen zauważyli, że małpy potrafią posługiwać się kawałkami metalu jak monetami, by kupić za nie coś od ludzi. Kiedy duet naukowców obniżył cenę plasterków jabłka, sprawiając, że za tę samą liczbę żetonów można było dostać więcej jabłka niż ogórka, małpy zachowywały się jak ludzie wyczuleni na okazje i wyprzedaże i wolały jabłka od ogórków. Słuchając zeszłorocznego referatu Santos, szefowie nowojorskich agencji reklamowych Keith Olwell i Elizabeth Kiehner wpadli na szatański pomysł: skoro jesteśmy do siebie tak podobni, czemu by nie stworzyć reklamy dla małp? By zdobyć jak najwięcej informacji o odbiorcy, czyli kapucynce czubatej, i cały czas mieć u boku kogoś, kto będzie monitorować poczynania przedstawicieli branży reklamowej z małpiej perspektywy, firma Olwella i Kiehner Proton Studio nawiązała współpracę z Santos. Celem testów, które rozpoczęły się w marcu, było sprawdzenie, czy reklama może zmienić zachowanie wysoce uspołecznionych kapucynek. Sami badacze podkreślają, że zależało im na ustaleniu, czy reklama wywołuje u naczelnych jakieś wrodzone reakcje, a jeśli tak, to jakie, w jakiej sytuacji itp. Ponieważ wiele produktów i usług sprzedaje się dzięki seksowi, amerykański zespół postanowił go wykorzystać także w reklamie dla małp. Naukowcy i specjaliści od reklamy zamierzają stworzyć dwie marki jedzenia (prawdopodobnie będą to żelki w dwóch kolorach), przy czym jedna (A) będzie reklamowana, a druga (B) nie. Na zewnątrz wybiegu zawiśnie billboard. Pokarmy będą dla nich nowe i równie smaczne - podkreśla Olwell. Po określonym czasie wystawienia na oddziaływanie billboardu zwierzęta będą miały wybór: zjeść A lub B. Tendencja do raczenia się produktem A zaświadczy o zmianie preferencji pod wpływem reklamy. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, billboard zostanie zamontowany w ciągu kilku najbliższych tygodni. Wbrew pozorom, stworzenie reklamy dla małp wcale nie jest proste. Nie mają języka ani kultury i nie potrafią się długo skupić na jednej rzeczy - wyjaśnia Olwell. W efekcie mozolnych poszukiwań powstały dwa billboardy. Ponieważ ma być w nich element seksualny, na jednym widać zdjęcie żeńskich genitaliów oraz logo marki A. Na drugim widnieją samiec alfa i produkt. Teraz pozostaje czekać na powieszenie któregoś z nich (a może obu po kolei) i efekty tego zabiegu.
  7. Krótkotrwałe (ok. 2-godzinne) doświadczenie wzrokowe z jakimś wzorem sprawia, że mózg zapamiętuje go na wiele miesięcy, a nawet lat. Psycholodzy z McMaster University pokazali ochotnikom dwa rodzaje bodźców wzrokowych: 1) twarze, z którymi wszyscy spotykamy się na co dzień oraz 2) abstrakcyjne wzory, w przypadku których mamy o wiele mniej doświadczeń. Okazało się, że rok-dwa lata później badani nadal dysponowali bardzo specyficznymi informacjami na temat tych wzorców. Odkryliśmy, że ten typ uczenia, zwany uczeniem percepcyjnym, jest bardzo precyzyjny i utrzymuje się naprawdę długo. Długotrwałe efekty pojawiały się po stosunkowo krótkim obcowaniu z wzorami - ok. 2-godzinnym - po którym przez miesiące lub nawet lata nie działo się nic [związanego z przedmiotem uczenia] - wyjaśnia Zahra Hussain, główna autorka badań. Przez 2 kolejne dni wolontariuszy proszono o wskazanie konkretnej twarzy lub wzoru w większym zbiorze obrazów. Zadanie było utrudnione, ponieważ zdjęcia niszczono, np. przycinając twarze, i pokazywano na bardzo krótko. Na początkowych etapach badani mieli spore trudności, ale wskaźnik trafnych rozpoznań stale wzrastał w miarę ćwiczenia. Mniej więcej rok później powtórzono eksperyment. Poziom wykonania sprawdzano na starym i nowym zestawie obrazów z tej samej kategorii. Kanadyjczycy zauważyli, że w przypadku starego zbioru wskaźnik trafności był wysoki, mimo że ludzie nie widzieli zdjęć przez przynajmniej rok. W przypadku nowych zdjęć trafność spadła, choć bardzo przypominały one pierwotnie wybrane. W czasie miesięcy oddzielających obie wizyty w naszym laboratorium badani widzieli tysiące twarzy, a mimo to jakoś zachowali informacje, które konkretnie twarze widzieli ponad rok temu - opowiada prof. Allison Sekuler. Ile informacji przechowujemy, gdy się rozwijamy i starzejemy oraz jak ich rodzaj zmienia się na przestrzeni życia? I jaki wreszcie jest wpływ przechowywania wszystkich tych nieistotnych informacji na naszą zdolność uczenia się i zapamiętywania bardziej istotnych danych? - zastanawia się pani psycholog, powołując się na przykład współczesnych dzieci, bombardowanych niezliczoną liczbą bodźców czuciowych. Na razie nie znamy długoterminowych skutków zachowywania tych wszystkich danych, dlatego tak ważne jest zrozumienie fizjologicznego podłoża zjawiska - podsumowuje prof. Patrick Bennett.
  8. Tłuszcz wisceralny, który odkłada się wokół narządów wewnętrznych, jest groźniejszy dla zdrowia od tłuszczu podskórnego. Naukowcy z Wake Forest Baptist Medical Center zauważyli jednak, że ten pierwszy można z powodzeniem zwalczać, zwiększając ilość spożywanych rozpuszczalnych włókien oraz angażując się w umiarkowaną aktywność fizyczną. Amerykanie zauważyli, że na każdy 10-gramowy wzrost ilości rozpuszczalnych włókien zjadanych dziennie przypadał w ciągu 5 lat 3,7-proc. spadek ilości tłuszczu śródbrzusznego. Dodatkowo aktywność fizyczna prowadziła do 7,4-proc. spadku wskaźnika akumulacji tłuszczu wisceralnego w tym samym okresie. Wiemy, że większa ilość tłuszczu wisceralnego wiąże się z wyższym ciśnieniem krwi, cukrzycą i stłuszczeniem wątroby. Nasze studium wykazało, że wdrożenie kilku drobnych zmian może mieć ogromny wpływ na zdrowie - przekonuje dr Kristen Hairston. Dziesięć gramów rozpuszczalnych włókien znajdziemy w dwóch małych jabłkach, jednym kubku zielonego groszku czy 1/2 kubka fasoli zwykłej. Co naukowcy rozumieją przez umiarkowaną aktywność? Z artykułu opublikowanego na łamach pisma Obesity wynika, że chodzi im o energiczne gimnastykowanie się przez pół godziny 2-4 razy w tygodniu. Akademicy sprawdzali, czy czynniki związane ze stylem życia, np. dieta i częstość ćwiczeń, wpływają w okresie 5-letnim na tłuszcz śródbrzuszny Afroamerykanów i Amerykanów pochodzenia latynoskiego, czyli populacji, w przypadku których ryzyko wystąpienia nadciśnienia, cukrzycy i akumulacji tłuszczu wisceralnego jest szczególnie wysokie. Na początku studium, które objęło 1114 osób, ochotników badano, wypełniali oni także szczegółowy kwestionariusz dot. stylu życia. Danych na temat ilości tłuszczu podskórnego i wisceralnego dostarczała tomografia komputerowa. Po 5 latach wszystkie badania powtórzono. Okazało się, że zwiększenie ilości rozpuszczalnych włókien wiązało się ze zmniejszeniem ilości tłuszczu śródbrzusznego, lecz nie podskórnego. W niedalekiej przyszłości Hairston zamierza sprawdzić, czy rozpuszczalne włókna w postaci suplementów działają tak samo jak włókna pokarmów.
  9. W XIX wieku doprowadzono do niemal całkowitej zagłady wielorybów z gatunku Eubalanea, a niewielkie populacje, które przetrwały, przetrzebił w nielegalnych polowaniach Związek Radziecki. W okolicach Nowej Zelandii wytępiono wszystkie zwierzęta, przez co od ponad 100 lat nie widziano ich u wybrzeży wysp - wieloryby utraciły bowiem pamięć genetyczną o nowozelandzkich zatokach. Teraz naukowcy zauważyli, że zwierzęta ponownie odnalazły drogę do miejsc, w których przed wiekami rodziły się i dorastały młode. Z zapisków historycznych wiemy, że każdego roku około 30 000 wielorybów korzystało z wybrzeży Nowej Zelandii. Łatwo było je obserwować z lądu, gdyż wykonują one w wodzie widowiskowe akrobacje. Teraz naukowcy z Oregon State University (OSU), University of Auckland i innych instytucji poinformowali na łamach pisma Marine Ecology Progress Series, że mają dowody iż przedstawiciele niewielkiej grupy, która przetrwała wokół wysp w pobliżu Antarktydy, migrują do Nowej Zelandii. Wykorzystaliśmy profilowanie genetyczne, by potwierdzić, że siedem zwierząt migruje pomiędzy wyspami a Nową Zelandią. To prawdopodobnie pionierzy. Zatoki Nowej Zelandii to wspaniałe miejsce na wychowanie młodych i sądzę, że wkrótce przekonamy się, iż walenie ponownie kolonizują swój dawny habitat - mówi Scott Baker z Marine Mammal Institute z OSU, który w 1995 roku rozpoczął badania wspomnianej grupy. Zwierzęta z gatunku Eubalanea są po angielsku nazywane right whale. To right oznacza tutaj odpowiedni do zabicia. Ze względu na wykonywane przez nich ewolucje w wodzie są one bowiem bardzo łatwe do zauważenia i można na nie polować z małych łodzi. Nie uciekają szybko, a po zabiciu nie toną, lecz unoszą się na wodzie. Te cechy doprowadziły je na skraj zagłady. Od wielu lat czynione są wysiłki na rzecz uratowania gatunku i od dekady zauważa się coraz więcej narodzin. W Argentynie i Chile, gdzie odradzają się szybciej, już stały się sporą atrakcją turystyczną. Pierwsze wieloryby zauważono w nowozelandzkich zatokach przed kilku laty. Teraz zdobyto dowód, iż kilka z nich regularnie powraca.
  10. Federalna Komisja Handlu (FTC) oficjalnie poinformowała Google'a o skierowaniu przeciwko koncernowi pozwu. Firma Page'a i Brina jest oskarżona o nadużywanie swojej pozycji na rynku wyszukiwania, promowania swoich serwisów w wyszukiwarce poprzez manipulację wynikami oraz wykupywanie konkurencyjnych firm. Podobne zarzuty wysuwają wobec Google'a konkurencyjne firmy działające na rynku europejskim, których oskarżenia spowodowały, iż Komisja Europejska od kilku miesięcy prowadzi własne śledztwo. Prawnicy zauważają jednak, że Google'a łatwiej jest oskarżyć, niż udowodnić oskarżenia. Aby wygrać w sprawie antymonopolowej trzeba przekonać sędziego federalnego, że konsumenci cierpią na takich praktykach gdyż płacą więcej i mają mniejszy wybór - mówi David Balto, który w przeszłości pracował w wydziale antymonopolowym FTC i Departamentu Sprawiedliwości. Pierwszy z zarzutów jest nie do obrony, gdyż Google udostępnia swoje usługi bezpłatnie, a drugi jest w każdej wypadku niezwykle trudny do udowodnienia. Zdaniem Balto, Google wybroni się przed zarzutami FTC argumentując, że na każde zapytanie kierowane do wyszukiwarki stara się udzielić jak najbardziej precyzyjnej odpowiedzi. Uwielbiam sprawy antymonopolowe i uwielbiam oskarżać wielkie koncerny. Bardzo jednak wątpię, czy śledztwo w sprawie wyszukiwania do czegoś doprowadzi - stwierdził Balto. Podobnego zdania są Geoffrey Manne z Lewis & Clark Law School oraz profesor Joshua Wright, prawnik i ekonomista z George Mason University. Ich zdaniem wysuwanie twierdzenia, że firma ogranicza konsumentom wybór to tak naprawdę eufemizm na stwierdzenie, iż szkodzi ona konkurencji.Fakt, iż konkurenci Google'a - w tym Microsoft - skarżą się, dowodzi, ironicznie, tego, iż oferuje on konkurencyjny produkt, a zatem taki, który działa na korzyść konsumenta - napisali Manne i Wright. Z kolei Melissa Maxman z firmy prawniczej Cozen O'Connor mówi serwisowi eWeek, że co prawda nie ma dymu bez ognia i Google zdobył monopolistyczną pozycję jednak, zauważa, samo jej posiadanie nie jest nielegalne. Ponadto zwykła statystyka przemawia przeciwko FTC. Mniej niż 10% śledztw antymonopolowych kończy się wymuszeniem na podejrzanym jakichś ustępstw, ponadto Google zostało oskarżone o naruszenie rozdziału 5 Ustawy o FTC, tymczasem od roku 1972 żadne oskarżenie z tego rozdziału nie zostało podtrzymane w sądzie.
  11. Smarowanie miejsca po ugryzieniu węża maścią z nitrogliceryną (triazotanem glicerolu) do 50% wydłuża czas przeżycia ofiary. Studium naukowców z University of Newcastle w Nowej Południowej Walii wykazało, że maść spowalnia transport toksyny przez układ limfatyczny do krwiobiegu. Prof. Dirk van Helden podkreśla, że daje to ofierze dodatkowy czas potrzebny do uzyskania pomocy. Wiele toksyn jadu węży nie wnika bezpośrednio do krwiobiegu, ale ulega zaabsorbowaniu i przemieszcza się w naczyniach limfatycznych, nim wniknie do naczyń w pobliżu serca. Australijczycy prowadzili badania z imitacją jadu na 15 zdrowych ludziach. Jadopodobną substancję wstrzyknięto w ich stopę i mierzono czas, po jakim dotrze ona do węzła chłonnego w pachwinie. Eksperyment powtórzono, lecz tym razem minutę po zastrzyku na ranie rozprowadzono maść z nitrogliceryną. Okazało się, że czas przejścia toksyny przez układ limfatyczny zwiększył się z 13 do 54 minut. Gdy badania powtórzono z prawdziwym jadem na szczurach, uzyskano podobne rezultaty. Maść nie dezaktywuje jadu. W Australii może być zalecana do stosowania w połączeniu z istniejącymi rozwiązaniami, takimi jak bandażowanie uciskowe z unieruchomieniem [...]. Maść może być szczególnie użyteczna dla ofiar w odległych rejonach [także tych ugryzionych w tułów i głowę]. Prof. van Helden ujawnia, że każdego roku ukąszenia węży prowadzą do 100 tys. zgonów i 400 tys. amputacji na całym świecie. Na szczęście ustalenia jego zespołu przydadzą się w przypadku wielu różnych gatunków węży. Naukowcy z antypodów cieszą się z odkrycia potencjału substancji należących do grupy donorów tlenku azotu. Dzięki ich dociekliwości wiemy, że tlenek azotu(II) spowalnia mechanizm pompujący układu limfatycznego. Dywagowaliśmy, że zaaplikowany powierzchniowo czynnik uwalniający NO może spowolnić czas transportu limfatycznego i przedostania się jadu do krążenia, opóźniając początek toksyczności. Teraz mamy już do czynienia z potwierdzonymi faktami, które w przyszłości zapewne uratują życie wielu osobom.
  12. Zakończenie wsparcia dla Firefoksa 4 po zaledwie trzech miesiącach istnienia przeglądarki spowodowało, że na Mozillę spadły gromy z wielu stron. Okazuje się jednak że decyzja o końcu wsparcia nie była przypadkowa. Przedstawiciele firmy oficjalnie stwierdzili bowiem, że skupiają się na klientach indywidualnych, a nie biznesowych. Przeciętnemu użytkownikowi domowemu koniec wsparcia dla przeglądarki nie czyni większej różnicy. Po prostu pobierze nową wersję. Jednak w innej sytuacji są przedsiębiorstwa, dla których wdrożenie nowego programu oznacza poniesienie dodatkowych wydatków. Nic zatem dziwnego, że firmy, zaskoczone zaledwie 3-miesięcznym cyklem wsparcia FF 4, skrytykowały Mozillę. Zresztą nie tylko one. Mike Kaply, niezależny konsultant, a prywatnie miłośnik programów Mozilli, opublikował krytyczny wpis na blogu, w którym stwierdził, że żadna instytucja nie może sobie bowiem pozwolić na to, by co kilka tygodni testować i instalować nowy produkt. Przytacza tutaj komentarz, jaki pod poprzednim wpisem opublikował niejaki John Walicki. Komentujący pisze, że ma pod opieką 500 000 instalacji Firefoksa 3.6 i że przez wiele miesięcy testowano Firefoksa 4, sprawdzając jego kompatybilność z tysiącami aplikacji, współpracując z dziesiątkami twórców dodatków, przygotowując wtyczki. Zdecydowano, że w trzecim kwartale bieżącego roku na wszystkich wspomnianych stanowiskach zostanie zainstalowany Firefox 4.01. Koniec wsparcia dla Firefoksa 4 to cios poniżej pasa. Teraz mam do wyboru, albo zainstalować Firefoksa 4 i narażać się na potencjalnie niezałatane dziury, zapomnieć o całym procesie testowym i rozpocząć testy Firefoksa 5 lub też pozostać przy Firefoksie 3.6. Jaką mam gwarancję, że zanim nie zakończę testów Firefoksa 5 nie okaże się, że wsparcie zostało zakończone, bo wydano Firefoksa 6? - pisze Walicki. Aply podsumowuje, że o ile tak szybkie wydawanie nowej wersji Firefoksa brzmi wspaniale, to z punktu widzenia dużych wdrożeń jest to kompletna pomyłka. Autorowi bloga odpowiedział Asa Dotzler, menedżer Mozilli odpowiedzialny za społeczność. Mike, czy zdajesz sobie sprawę z tego, że mamy około 2 milionów pobrań Firefoksa dziennie? Twoje „wielkie liczby" to w rzeczywistości kropla w morzu, ułamek ułamka procenta spośród naszych użytkowników. Firmy nigdy nie były (i uważam, że nie powinny być) naszym głównym rynkiem - stwierdził. W dalszej dyskusji z Kaply'm Dosler mówi, że nie ma sensu skupiać się na użytkownikach korporacyjnych, gdyż korzyści nie uzasadniają związanych z tym kosztów. Lepiej te same zasoby przeznaczyć na rozwijanie Firefoksa pod kątem użytkowników indywidualnych. Większość użytkowników bloga, związanych z dużymi firmami, poparła Kaply'ego. Tymczasem Dotzler nie tylko nie próbował wytłumaczyć stanowiska Mozilli czy łagodzić sytuacji, ale wprost stwierdził, że może zagwarantować, iż pojawienie się Firefoksa 6 będzie oznaczało koniec wsparcia dla Firefoksa 5, a Firefox 7 to koniec wsparcia dla Firefoksa 6. Oczywiście sytuację postanowił wykorzystać Microsoft, którego przedstawiciele zapewnili, że chcą odzyskać te firmy, które zrezygnowały z Internet Explorera i przypomnieli, iż IE jest wspierany przez wiele lat.
  13. Kobiety są bardziej uprzedzone względem obcych mężczyzn w płodnej fazie cyklu menstruacyjnego. Nasze odkrycia sugerują, że kobiece uprzedzenia, przynajmniej częściowo, mogą być produktem ubocznym ich biologii - uważa Melissa McDonald, doktorantka z Uniwersytetu Stanowego Michigan. Naukowcy prowadzili eksperymenty z udziałem 2 grup kobiet. Ustalili, że płodne panie były bardziej uprzedzone do mężczyzn innych ras i z grup społecznych innych niż własna. Jak jednak zauważa prof. Carlos David Navarrete, wzrost negatywnego nastawienia następował tylko u kobiet, które postrzegały mężczyzn jako fizycznie zagrażających. Wcześniejsze badania koncentrowały się na mężczyznach tej samej rasy i z tych samych grup społecznych. W tej sytuacji płodne kobiety miały więcej pozytywnych wrażeń związanych z mężczyznami o dobrych warunkach fizycznych. Odkrycia wskazują więc, że te same cechy są dla płodnych pań atrakcyjne u mężczyzn z własnej grupy, a odstraszające u mężczyzn innej rasy bądź innej grupy społecznej. McDonald i Navarrete uważają, że zjawisko to stanowi przejaw działania wytworzonego w toku ewolucji mechanizmu psychologicznego, który zabezpieczał przed przemocą seksualną w okresie najwyższych potencjalnych kosztów. By zminimalizować zagrożenie, kobiety stały się najbardziej uprzedzone do mężczyzn w największym stopniu zagrażających ich wyborom reprodukcyjnym. Jest to tym bardziej uzasadnione, że od czasów starożytnych najeźdźcy uciekali się do gwałtów.
  14. Nie bez powodu tak lubimy relaks w wannie, długa kąpiel w gorącej wodzie może bowiem zwalczyć poczucie izolacji i wykluczenia - donoszą psycholodzy z Uniwersytetu Yale, którzy twierdzą, że ciepła woda staje się substytutem przyjaciela czy po prostu ludzkiego towarzystwa. Podczas badań okazało się, że im silniejsze poczucie izolacji, tym więcej kąpieli w wannie czy pod prysznicem, tym dłuższy czas tych kąpieli i tym wyższa temperatura wody. Amerykanie poprosili 400 ochotników w wieku od 18 do 65 lat, by prowadzili dzienniczki kąpielowe. Mieli w nich zapisywać m.in., jak czuli się przed i po kąpieli. W kolejnym studium dawano badanym do potrzymania ciepłe bądź zimne paczki i oceniano stopień odczuwanego osamotnienia. Tutaj także fizyczne ciepło wydawało się działać jak zastępnik ciepła społecznego. Naukowcy uważają, że skojarzenie tych dwóch ciepeł powstaje i zostaje utrwalone w mózgu jeszcze w dzieciństwie, dlatego uspokajamy się np. dzięki gorącym napojom i zupie. Rezultaty sugerują, że fizyczne i społeczne ciepło są do pewnego stopnia wzajemnie zastępowalne w życiu codziennym. Amerykanie mają nadzieję, że ich odkrycia uda się wykorzystać w leczeniu depresji i innych zaburzeń emocjonalnych.
  15. Redaktorzy serwisu develop twierdzą, że Microsoft planuje uruchomienie usługi bezpłatnych gier na platformie Live. Mogliby z nich korzystać posiadacze konsoli Xbox. Develop pisze, powołując się na liczne anonimowe źródła, że koncern z Redmond prowadzi dyskusje z developerami na temat produkcji darmowych gier. Użytkownik płaciłby albo za wirtualne przedmioty albo za aktualizację gry do bardziej rozbudowanej wersji. Podobno platforma Live ma zostać wyposażona w system mikropłatności, dzięki czemu gracze będą mogli wymieniać potrzebne im przedmioty na kupione wcześniej Microsoft Points. Takie podejście oznaczałoby olbrzymią zmianę w strategii Microsoftu i pojawienie się na rynku bezpłatnych gier wideo kolejnego gracza, który musiałby konkurować z takimi potentatami jak np. Zynga. Rynkiem tym zainteresowani są też inni. Ostatnio Valve ogłosiło, że można będzie bezpłatnie korzystać z Team Fortress 2.
  16. Uczestnicy ogólnoeuropejskiego projektu HAVEit (Highly Automated Vehicles for Intelligent Transport) mieli okazję zapoznać się z opracowanym przez Volkswagena półautomatycznym pilotem samochodowym o nazwie TAP (Temporary Auto Pilot). System pozwala na jazdę z prędkością do 130 km/h w trybie półautomatycznym. Samochód pilnuje ustalonego przez kierowcę tempa jazdy, a dzięki laserowemu radarowi, czujnikom ultradźwiękowym i kamerze trzyma się na swoim pasie, utrzymuje bezpieczną odległość od poprzedzającego pojazdu, potrafi zwolnić przed ostrymi zakrętami. Jest też w stanie rozpoznać znaki ograniczenia prędkości oraz wykonywać manewry zatrzymywania się i ruszania w ruchu miejskim. Głównym celem TAP nie jest jednak samodzielne kierowanie pojazdem, a zapobieganie wypadkom spowodowanym zmęczeniem czy roztargnieniem kierowcy.
  17. Nastolatki i młodzi dorośli z cukrzycą typu 1. mają grubsze i sztywniejsze ściany tętnic szyjnych, co u dorosłych stanowi czynnik ryzyka udaru oraz zawału serca. Amerykanie badali 162 chorych w wieku od 17 do 23 lat (u 78% zdiagnozowano cukrzycę typu 1.). Gdy wzięto poprawkę na wiek, rasę, płeć i profil lipidowy, okazało się, że u osób z cukrzycą typu 1. tętnice szyjne są grubsze i sztywniejsze niż u przedstawicieli grupy kontrolnej. Opisywane badanie to część większego studium SEARCH CVD, które stanowi wspólne przedsięwzięcie naukowców z Colorado School of Public Health i Cincinnati Children's Hospital Medical Center. Mamy nowe narzędzia do wczesnego rozpoznawania kardiologicznych i naczyniowych problemów u osób z cukrzycą typu 1. Oznacza to, że możemy zintensyfikować terapię, by polepszyć kontrolę glikemiczną i ograniczyć sercowo-naczyniowe czynniki ryzyka, zwłaszcza otyłość, poprawiając tym samym rokowania wielu chorych - podkreśla dr Elaine Urbina.
  18. Młody pingwin cesarski, odnaleziony 20 czerwca na nowozelandzkiej plaży Peka Peka, został przetransportowany do zoo w Wellington i przeszedł do tej pory dwie operacje, a w poniedziałek (27 czerwca) czeka go następne płukanie jelit. Próbując się nawodnić i utrzymać prawidłową temperaturę ciała, ptak jadł bowiem piasek, który wcale nie działał jak śnieg i zablokował jego przewód pokarmowy. Biznesmen Gareth Morgan oświadczył, że przetransportuje zwierzę do ojczyzny, ale dopiero w lutym, ponieważ wtedy rozpoczyna się jego antarktyczna ekspedycja. Tymczasem Happy Feet, który zaczął być ospały, trafił do ogrodu zoologicznego i znajduje się pod doskonałą opieką. Przypomnijmy, że początkowo wydawało się, że pingwin jest w dobrej kondycji.
  19. Na brytyjskim University of Exter przeprowadzono eksperymenty, które wykazały, że możliwe jest jednoczesne przechowywanie danych i ich przetwarzanie w tym samym miejscu. Jeśli udałoby się zbudować komputer działający w ten sposób, to pracowałby on podobnie do systemów biologicznych. Obecnie komputery wykorzystują osobne systemy do przechowywania i przetwarzania informacji, co znacząco spowalnia ich pracę. Podczas eksperymentów uczeni wykorzystali materiał zmiennofazowy. Udowodnili za jego pomocą, że tego typu materiały mogą jednocześnie wykonywać podstawowe działania matematyczne i przechowywać dane na których pracują. To z kolei pokazuje, że materiały zmiennofazowe mogą być używane do budowy sztucznych neuronów i synaps. Na razie prowadzono eksperymenty badające wydajność pojedynczej komórki zmiennofazowej. W kolejnej fazie uczeni zbudują system składający się z wielu komórek, którego celem będzie wypełniania prostych zadań, takich jak rozpoznawanie obiektów i wzorców działania.
  20. W ciągu najbliższych kilkunastu dni Federalna Komisja Handlu złoży pozwy przeciwko Google'owi i rozpocznie oficjalne śledztwo w sprawie rzekomych praktyk monopolitycznych koncernu. Przez wiele miesięcy prawnicy Komisji zbierali informacje na temat działania Google'a i sprawdzali, czy firma nie łamie prawa. Niedawno odbyła się narada, w czasie której rozważano, czy Biuro ds. Konkurencyjności powinno wysłać pozwy do koncernu Page'a i Brina. Dziennikarze dowiedzieli się, że takie pozwy zostaną wysłane w najbliższym czasie, chyba, że FTC stwierdzi, iż potrzebuje jeszcze dodatkowych informacji. W ostatnich latach Google bywało przedmiotem zainteresowania urzędników, jednak miało to związek z przejęciami innych firm, które musiały byś oficjalnie akceptowane i dotyczyło niewielkiego wycinka działalności koncernu. Teraz jednak urzędnicy dokładnie przyjrzą się głównym polom, na których działa Google: wyszukiwaniu i reklamie. Jeśli okazałoby się, że Google nadużywa swojej dominującej pozycji, FTC prawdopodobnie zakazałaby firmie stosowania pewnych praktyk i zwróciłaby się do sądu o wydanie wstępnego zakazu. W ubiegłym roku Komisja Europejska rozpoczęła własne śledztwo ws. praktyk Google'a na rynku wyszukiwania.
  21. Coraz popularniejsze stają się zautomatyzowane odkurzacze. Na razie nie mają, oczywiście, żadnej osobowości i zajmują się wyłącznie sprzątaniem, jednak w przyszłości zapewne się to zmieni. Nic więc dziwnego, że naukowcy postanowili sprawdzić, jaka osobowość byłaby, wg ludzi, najbardziej pożądana dla tego typu robota. Holenderski zespół z Politechniki w Delft i Philips Research w Eindhoven przeprowadził kilkuetapowe badania. W pierwszej części wzięło udział 6 osób: 4 mężczyzn i 2 kobiety. Wybrano właśnie tych ludzi, ponieważ wydawali się idealnymi kandydatami do korzystania w przyszłości z odkurzających robotów. Wszyscy byli bardzo zapracowani i mieli wykształcenie techniczne lub związki z branżą technologiczną. Przeprowadzono z nimi częściowo ustrukturowany wywiad. Ochotników poproszono o ocenę cech robota-sprzątacza i wytypowanie najbardziej pożądanych. Okazało się, że powinien być spokojny, przyjazny i lubić rutynę (co ważne, całkowicie wykluczono gadatliwość). W kolejnej części badania aktorzy mieli odgrywać robota przejawiającego sprecyzowane wcześniej pożądane cechy, wykorzystując do tego ruch i dźwięki. Ich poczynania utrwalono na wideo. Tym razem uwzględniono nieco większą próbę 8 kobiet i 7 mężczyzn, których można by opisać dokładnie tak samo jako poprzednią szóstkę: zapracowani i obznajomieni z najnowszymi technologiami. Zadanie ochotników polegało na ocenie cech sprzątaczy. Uzyskane wyniki potwierdziły ustalenia pierwszej tury badania. [...] Odkryliśmy, że ludzie wolą roboty spokojne, uprzejme, współpracujące, które działają skutecznie, systematycznie i lubią rutynę.
  22. Naukowcy pracujący od 10 latu nad prowadzonym w ramach Census of Marine programem Life Tagging of Pacific Predators (TOPP) poinformowali o swoich końcowych wnioskach. W piśmie Nature pojawił się ich artykuł, z którego dowiadujemy się, że odkryto dwa obszary, które są kluczowe dla życia na Pacyfiku. Badania prowadzono śledząc odpowiednio oznakowanych przedstawicieli 23 gatunków głównych drapieżników Pacyfiku. Na tej podstawie stwierdzono, że jednym z głównych obszarów, na których skupia się życie jest zimny Prąd Kalifonijski, płynący z północy na południe wzdłuż Półwyspu Kalifornijskiego. Drugi z kluczowych obszarów to północnopacyficzna strefa przejściowa (North Pacific Transition Zone), która stanowi granicę pomiędzy obszarami subpolarnymi i subtropikalnymi Pacyfiku. Występuje ona mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Alaską a Hawajami. „To obszary, w których występuje największa ilość pożywienia. Dzięki temu są one najbardziej produktywne. To odpowiednik sawanny" - mówi Barbara Block z Uniwersytetu Stanforda. „Informacje o tym gdzie i kiedy spotykają się gatunki pozwolą lepiej nimi zarządzać i chronić najważniejsze gatunki i ekosystemy" - dodaje. „To tak, jakby przyglądać się afrykańskiej sawannie i sprawdzać, gdzie są zbiorniki wodne, których używają zebry i gepardy. Gdzie żyzne doliny? Gdzie są pustynie, których zwierzęta unikają i jak przebiegają korytarze migracyjne. Udało nam się odpowiedzieć na te pytania dla tak różnych zagrożonych zwierząt jak tuńczyk błękitnopłetwy, płetwale błękitne czy żółw skórzasty" - mówi uczona. „To pierwsza w historii publikacja, która zbiera w całość różne fragmenty. Zorganizowaliśmy wielki zespół badaczy, który studiował różne gatunki i sprawdzał, w jaki sposób wykorzystują one ocean. To bezprecedensowe badanie tak wielu różnych gatunków w tak długim czasie" - stwierdził doktor Daniel Costa z Uniwersytetu Kalifornijkiego w Santa Cruz. Badania sugerują, że dla wielu gatunków kluczowym czynnikiem decydującym o migracjach są sezonowe zmiany temperatury wody. Szczególnie dobrze widać do na przykładzie zwierząt korzystających z Prądu Kalifornijskiego. Naukowców zdziwiła niezwykła powtarzalność i dokładność migracji. „To tak, jakby student mieszkający w Londynie, a uczący się w Rzymie, każdego lata dokładnie w tym samym momencie wracał do domu, ale robił to w zupełniej ciemności, nie korzystając z żadnej mapy czy kompasu, używając tylko wewnętrznego wyczucia położenia i kierunku" - dodaje Costa. Naukowcy wciąż nie rozumieją dokładnie znaczenia tego mechanizmu. Zauważyli też, że niektóre gatunki spędzają całe życie w pobliżu Prądu Kalifornijskiego, a inne wędrują po całym oceanie w poszukiwaniu żywności. „Pozostaje dla nas kompletną tajemnicą, dlaczego i w jaki sposób młody tuńczyk błękitnopłetwy nagle decyduje się na podróż od wybrzeży Japonii po Zatokę Kalifornijską. Gdy już tam dotrze, pozostaje w okolicy przez lata, korzystając z bogatych zasobów żywności. Tuńczyki te padają ofiarami rybaków zarówno w czasie podróży przez ocean, jak i podczas pobytu u wybrzeży Półwyspu Kalifornijskiego" - mówi Block.
  23. Zmiana klimatu ogranicza zakres występowania dziobaka. Martwi to Australijczyków, którzy uwielbiają tego ssaka z grupy stekowców. Prof. Jenny Davis, dr Ross Thompson i doktorantka Melissa Klamt z Monash University opublikowali artykuł na ten temat w piśmie Global Change Biology. Podczas badań posłużyli się danymi populacyjnymi, które sięgały końca XIX wieku i połączyli je z danymi klimatycznymi. Analiza ujawniła, że zakres występowania stekowca zmniejsza się bardziej w wyniku wyższych temperatur letnich niż zmniejszenia dostępności habitatów. Dziobak ma ograniczoną zdolność obniżania temperatury swojego ciała, dlatego gdy robi się gorąco, zaczyna mieć poważne kłopoty. W zwykłych warunkach brązowe futro pomaga mu utrzymać ciepło, jednak podczas upałów taka funkcja przestaje być przydatna, a staje się zgubna. Mało kto o tym wie, ale futro dziobaka jest gęstsze od futra niedźwiedzia polarnego. Składa się z 2 warstw - dłuższej zewnętrznej i wełnistego podszerstka. Dzięki temu nawet po całkowitym zanurzeniu ssak pozostaje suchy. Średnia temperatura ciała dziobaka wynosi 32 stopnie Celsjusza, nic więc dziwnego, że poza wodą zwierzę błyskawicznie się przegrzewa. Naukowcy z antypodów wykazali (to najgorszy z możliwych scenariuszy), że w ciągu najbliższych 60 lat powierzchnia habitatów zdatnych dla dziobaków zmniejszy się o ponad 30%. Dojdzie do tego przy założeniu, że utrzyma się trend polegający na ocieplaniu i osuszaniu klimatu południowego wschodu Australii. Ornithorhynchus anatinus zniknie wtedy całkowicie z kontynentu i spotkać go będzie można wyłącznie na Tasmanii oraz Wyspie Kangura oraz King Island. Na stekowce wpłynie też z pewnością oczyszczanie szlaków wodnych z roślinności czy budowanie zapór. Gdy klimat stanie się suchszy, ludzie będą pobierać więcej wody, co zwiększy podatność dziobaków na ataki drapieżników. Przy niskich stanach rzek znalezienie odpowiedniej ilości bezkręgowców także stanie się wyzwaniem, a waga pochłanianego pokarmu musi sięgać ok. 30% masy ciała dziobaka. Prof. Davis podkreśla, że pierwsze populacje zaczęły się wycofywać z pewnych rejonów już w latach 60. XX w., kiedy po raz pierwszy odnotowano trend zwiększania sie średniej temperatury Australii. Dziobaki są klasyfikowane jako gatunek powszechny, ale narażone na wyginięcie. Wyginęły już w Australii Południowej. Zespół obawia się, że gatunek ten podzieli losy diabła tasmańskiego, którego liczebność szybko się zmniejszyła.
  24. Pojawiły się informacje, jakoby najwięksi producenci notebooków planowali sprzedaż tego typu komputerów z procesorami ARM. Co ciekawe, mają być one przeznaczone na mainstreamowy rynek. Notebooki z ARM-ami mają trafić na rynek na przełomie obecnego i przyszłego roku, wraz z premierą systemu Windows 8. Do produkcji tego typu urządzeń przygotowują się podobno Sasmsung, Toshiba, Acer czy Asustek. Obecnie nie wiadomo, jakie konkretnie procesory zostaną zastosowane. Producenci wybiorą pomiędzy układami Tegra (Nvidia), Snapdragon (Qualcomm) lub kośćmi Texas Instruments. Niewykluczone, że notebooki z układami ARM będą miały bardzo atrakcyjną cenę - poniżej 300 USD - co pozwoli im łatwiej konkurować z platformami Intela i AMD.
  25. U osób z nadwagą bądź otyłych, które próbują się odchudzać, chemia mózgu może działać przeciwko nim. W grę wchodzi nierozpoznany dotąd efekt immunologiczny występujący u osób szczupłych, któremu opiera się organizm na diecie wysokotłuszczowej. Wg naukowców, najgorzej jest rozpocząć zrzucanie wagi od głodówki, dużo lepsza jest zaś metoda małych kroczków (Obesity). Specjaliści z University of Illinois, którzy pracowali pod przewodnictwem prof. Gregory'ego G. Freunda, prowadzili eksperymenty na 2 grupach myszy. Przez 3 miesiące jednej podawano karmę niskotłuszczową (10% tłuszczu), a drugiej wysokotłuszczową (60% tłuszczu). Następnie osobniki z obu grup poddano dobowej głodówce. Okazało się, że szczupłe myszy straciły w ten sposób 18% masy ciała, a gryzonie otyłe jedynie 5%. Nasze dane pokazują, że głodówka wywiera przeciwzapalny wpływ na układ neuroimmunologiczny szczupłych zwierząt i że jest on hamowany przez wysokotłuszczową dietę. U zwierząt szczupłych w mózgu występują zmiany chemiczne, które nie pojawiają się u osobników otyłych - podkreśla Freund. Amerykanie zauważyli, że organizm otyłych myszy opiera się zmniejszeniu aktywności genów uruchamiających układ interleukiny 1 (IL-1) i związanych z nią cytokin przeciwzapalnych. Podczas eksperymentu monitorowano ilość ruchu, przeprowadzano testy poznawcze dot. pamięci i uczenia oraz kontrolowano, czy nie pojawiają się objawy depresji lub lęku. Szybko wyszło na jaw, że rozpoczęcie odchudzania od głodówki lub znacznego ograniczenia jedzenia do stanu zbliżonego do głodówki niekorzystnie wpływa na nastrój i motywację, co oczywiście nie sprzyja utracie wagi. Otyłe myszy nie ruszały się tyle co inne gryzonie. Dodatkowo nie kopały one tuneli jak zwykłe myszy, przez co doświadczały depresji i niepokoju.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...