Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37640
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    247

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Dziesięć procent Europejczyków w średnim wieku zażywało w 2010 r. antydepresanty. Badanie specjalistów z Uniwersytetu w Warwick oraz IZA Institute w Bonn objęło prawie 30 tys. osób z 27 krajów. Antydepresanty są stosunkowo nowym towarem. Dopiero zaczynamy zbierać dane dotyczące tego, kto je zażywa. Ponieważ żyjemy w najbogatszej i najbezpieczniejszej erze w historii ludzkości, być może powinniśmy zapytać sami siebie, czemu 1 na 10 Europejczyków w średnim wieku potrzebuje tabletki, by poradzić sobie z życiem. Niesamowicie dużo osób polega na chemicznym szczęściu - grzmi prof. Andrew Oswald. A oto ustalenia z brytyjsko-niemieckiego raportu. W minionych 12 miesiącach antydepresanty zażywał 1 na 13 dorosłych Europejczyków i 10% Europejczyków w średnim wieku. Wskaźnik wykorzystania tego typu leków jest najwyższy w Portugalii, lecz znacznie powyżej normy wyliczonej dla Starego Kontynentu plasują się również Litwa, Francja i Wielka Brytania. Najwyższe prawdopodobieństwo zażywania antydepresantów odnotowano wśród osób w średnim wieku, kobiet, bezrobotnych, słabiej wykształconych, rozwiedzionych lub pozostających w separacji. U kobiet i mężczyzn zarówno z Europy Wschodniej, jak i Zachodniej wzorzec częstości stosowania leków przeciwdepresyjnych w różnym wieku oddaje krzywa w kształcie odwróconej litery U, z najwyższą wartością w pobliżu pięćdziesiątki. Przy jej rysowaniu autorzy raportu wzięli poprawkę na to, czy badani mają małe dzieci, dlatego troski o dzieci nie można uznać za przyczynę spadku dobrostanu w średnim wieku. Zespół Oswalda podkreśla, że to kolejne badanie, które potwierdza, że wzorzec szczęścia i zdrowia psychicznego w ciągu życia przybiera kształt litery U. Na razie nie wyjaśniono w sposób naukowy, skąd bierze się dołek środka życia.
  2. British Library podpisała z Google'em umowę, na podstawie której do sieci trafi 250 000 tekstów. Dzięki temu internauci zyskają bezpłatny dostęp do dzieł, które powstały w latach 1700-1870. Realizacja projektu digitalizacji zajmie całe lata, a jego koszty pokryje Google. Użytkownicy będą mieli dostęp do tekstów zarówno ze strony Google'a, jak i British Library. Będą mogli wyszukiwać, czytać i kopiować teksty. Jednymi z pierwszych dzieł, które trafią do sieci będzie pamlet ośmieszający królową Marię Antoninę oraz pochodzące z 1858 roku plany jednej z pierwszych łodzi podwodnych, nakreślone przez hiszpańskiego wynalazcę Narciso Nonturiola. Wspomniane 250 000 dzieł to niewielki ułamek zbiorów British Library. Zgromadziła ona bowiem 150 000 000 dzieł, w tym tak niezwykłe jak Diamentowa Sutra - najstarsza zachowana w całości książka drukowana - czy Kodeks Synajski, najstarszy manuskrypt Biblii.
  3. Obfite i wydłużające się opady śniegu w Arktyce mogą doprowadzić do powstania warunków sprzyjających szybkiemu rozwojowi grzybów, które doprowadzą do obumarcia tutejszych roślin (Nature Climate Change). Wyniki badań brytyjsko-szwedzko-fińskiego zespołu potwierdziły, że śnieg rzeczywiście stanowi rodzaj zabezpieczającej przed mrozem otuliny, lecz jednocześnie w pewnych okolicznościach obfite i długie opady białego puchu sprzyjają szybkiemu nadmiernemu wzrostowi pewnych szczepów zabójczych grzybów. W ten sposób mogą zniknąć wszechobecne dotąd rośliny, a ich miejsce zajmą z czasem inne. Nie jest to jednak wyłącznie kwestia zwykłego przekształcenia procentowego składu flory, ponieważ w praktyce oznacza to zmianę łańcucha pokarmowego dla owadów, nornic, lemingów i polujących na nie drapieżników. Byliśmy zaskoczeni, widząc, że skrajnie wytrzymała wegetacja tundry została zabita przez atak grzybów - podkreśla dr Robert Baxter z Durham University. W pierwszych kilku latach, tak jak się tego spodziewaliśmy, izolujący wpływ śniegu pomógł wegetacji we wzroście, jednak po 6 latach został osiągnięty punkt krytyczny, przy którym grzyby rozprzestrzeniały się z dużą prędkości i niszczyły rośliny. Naukowcy chcą przez dłuższy czas obserwować cykle rozwojowe roślin i grzybów, by sprawdzić, czy mamy do czynienia z powtarzającym się i coraz bardziej destrukcyjnym zjawiskiem. Zespół porównywał wpływ zwykłych i nasilonych opadów śniegu na roślinność Arktyki. By utrzymać warunki zwiększonego opadu, zastosowano płoty śnieżne. Okazało się, że workowiec Arwidssonia empetri rozrastał się mocno pod grubszą okrywą śnieżną, zabijając większość pędów dominującego gatunku roślinnego w badanej okolicy: bażyny czarnej obupłciowej (Empetrum hermaphroditum). Do odkrycia w ogóle by nie doszło, gdyby nie decyzja naukowców, by kontynuować eksperyment dłużej niż początkowo planowano. Podjęliśmy się sprawdzenia wpływu zmiany klimatu i potencjalnego wzrostu opadów, także śniegu, na rośliny i procesy oddziałujące na wzrost, rozkład i składniki odżywcze gleby - wyjaśnia Johan Olofsson z z Uniwersytetu w Umeå. W czasie 7-letniego eksperymentu przez pięć lat śnieg działał jak ogrzewający koc. W 6. roku grzyb się szybko rozprzestrzenił, zmieniając wegetację z naturalnych zielonych płuc w źródło węgla.
  4. Po latach dyskusji ICANN zgodził się na niemal całkowitą swobodę w rejestrowaniu generycznych nazw domen najwyższego rzędu (gTLD). Obecnie znajduje się tam 22 nazw domen, takich jak .com, .mil czy .aero. Od roku 2013 w internecie pojawi się znacznie więcej gTLD. Niewykluczone, że zobaczymy np. domeny .car, .shop czy .medical. Zamówienia na nowe domeny będą przyjmowane od 12 stycznia przyszłego roku. Ich zarejestrowanie nie będzie ani proste, ani tanie. Wnioskodawca będzie musiał wykazać, że ma prawo do nazwy, o którą się stara. Ponadto będzie musiał zapłacić aż 185 000 dolarów. Właściciel takiej domeny będzie też musiał utrzymać odpowiednią infrastrukturę, konieczną do jej obsługi oraz zespół specjalistów dostępny przez 24 godziny na dobę. Eksperci mówią, że standardy, których trzeba dochować, by zarejestrować nową gTLD są równie wyśrubowane jak standardy dla budowy drapaczy chmur. Dlatego też niewiele firm będzie w stanie im sprostać, co z pewnością znacząco ograniczy liczbę nowych domen. Nowe domeny z pewnością przydadzą się ponadnarodowym koncernom, które będą mogły zarejestrować swoje nazwy i utrzymywać witryny np. w domenie msoffice.microsoft czy powerpc.ibm.
  5. Japoński superkomputer K zakończył, trwającą zaledwie pół roku, epokę chińskiego superkomputera na czele listy TOP 500. Z najnowszej edycji spisu najpotężniejszych maszyn na świecie dowiadujemy się, że K ma większą wydajność niż pięć kolejnych supermaszym łącznie. Moc obliczeniowa należącego do Instututu RIken K wynosi aż 8,16 petaflopsa. Maszyna osiągnęła ją dzięki 68 544 ośmiordzeniowym procesorom SPARC64 VIIIfx. Korzysta więc ona z 548 352 rdzeni. To dwukrotnie więcej niż jakikolwiek inny superkomputer na świecie. Maszyna wciąż jest rozbudowywana. Jej producent, Fujitsu, informuje, że gdy w listopadzie 2012 roku rozpocznie codzienną pracę, będzie korzystała z 80 000 procesorów i osiągnie wydajność ponad 10 petaflopsów. Co ciekawe, wbrew panującym obecnie trendom, K nie wykorzystuje procesorów graficznych. System zużywa najwięcej energii ze wszystkich superkomputerów, ale jest też jednym z najbardziej efektywnych jeśli wziąć pod uwagę moc obliczeniową w stosunku do zużywanej energii. K to pierwszy do 2004 roku japoński superkomputer, który trafił na czoło TOp500. Zepchnął na drugie miejsce chińskiego Tianhe-1A (2,57 Pflops), a na trzecim znalazł się amerykański Jaguar. Mimo utraty pierwszego miejsca Chiny czynią szybkie postęny w dziedzinie superkomputerów. W ciągu pół roku liczba chińskich maszyn a na TOP500 wzrosła z 42 do 62 systemów. Na liście wciąż dominują Stany Zjednoczone. Z kraju tego pochodzi 5 komputerów, które przekroczyły barierę petaflopsa. Po dwa systemy są z Japonii i Chin, jeden z Francji. Po raz pierwszy w historii wszystkie maszyny z pierwszej 10 przekroczyły barierę petaflopsa. W sumie USA umieściły na liście 256 systemów, czyli o 18 mniej niż pół roku temu. Na drugim miejscu znalazły się Chiny, a następnie Niemcy (30 superkomputerów), Wielka Brytania (27), Japonia (26), Francja (25) i Rosja (12). Znajdziemy też na niej 4 polskie maszyny. Największym producentem tego typu maszyn są IBM (213) i HP (153). Na odległym trzecim miejscu znajdziemy Craya z 29 superkomputerami. Wśród systemów operacyjnych dominującą pozycję zajmuje Linux (455 maszyn), następne są Unix (23) i Windows (6). Zdecydowana większość superkomputerów, bo 387, korzysta z procesorów Intela. Układy AMD są używane w 65 maszynach, a Power w 45. Szybko wzrasta też ogólna moc superkomputerów. Pół roku temu najmniej wydajny system pracował z prędkością 31,1 teraflopsów. Obecnie wartość ta to 40,1 Tflop/s. Łączna moc komputerów na liście to 58,88 Pflop/s. Pół roku temu było to 43,7, a przed rokiem - 32,4 Pflop/s. Obecne na liście polskie superkomputery to należący do Cyfronetu Zeus (80. pozycja), pracująca na Politechnice Gańskiej Galera Plus (163.), napędzający Naszą Klasę Cluster Platform 3000 (364.) oraz będący własnością QXL Poland Cluster Platform 3000 (480.). Galera jest autorstwa firmy Action, pozostałe systemy zbudował HP.
  6. Jens Rolff i E. Rhiannon Pursall, naukowcy z Uniwersytetów w Sheffield i Birmingham, jako pierwsi zademonstrowali eksperymentalnie, że wyzwolenie odpowiedzi immunologicznej na wczesnych etapach życia przyspiesza starzenie. Modelem do badań był mącznik młynarek (Tenebrio molitor). Brytyjscy akademicy twierdzą, że udowodnili wpływ wczesnej infekcji na późniejszą śmiertelność oraz ujawnili utrzymujące się przez długi czas koszty immunopatologiczne. Podczas badań układ immunologiczny larw mączników aktywowano za pomocą bakterii lub nylonową nitką, wprowadzaną, by podrażnić nabłonek jelit. Okazało się, że u chrząszczy z grupy eksperymentalnej maksymalna długość życia była o 10% krótsza niż w grupie kontrolnej i wynosiła 202 dni, w porównaniu do 224 dni. Zespół uważa, że powodem wczesnego zgonu było zaczopowanie cewek Malpighiego, czyli narządów wydalniczych u stawonogów, melaniną. Melanina jest wytwarzana w wyniku aktywacji układu odpornościowego. Widać więc, że silny układ odpornościowy pozwala dożyć wieku reprodukcyjnego, z drugiej jednak strony wszystko ma swoją cenę, którą w tym przypadku jest wcześniejszy zgon. Rolff i Pursall podejrzewają (i nie są w tym wcale osamotnieni), że podobny mechanizm wchodzi w grę także w przypadku ludzi.
  7. Ludzie z większym prawdopodobieństwem i silniej potępią czyjeś niemoralne zachowanie, czując, niekoniecznie świadomie, że sytuacji przygląda się ktoś trzeci (Evolutionary Psychology). Pierrick Bourrat z Uniwersytetu w Sydney, Nicolas Baumard z Uniwersytetu Pensylwanii i Ryan McKay z University of London podejrzewali, że nasiloną ekspresję dezaprobaty można przypisać uwrażliwieniu ludzi na postrzeganie ich własnej reputacji przez otoczenie. By przetestować tę hipotezę, panowie zaprezentowali badanym dwie historie dotyczące przekroczenia norm moralnych - zatrzymania znalezionych pieniędzy i sfałszowania CV. Połowie ochotników dano wydruk na kartce papieru ze zdjęciem pary oczu, podczas gdy reszta zapoznawała się z wersją opatrzoną fotografią kwiatów. Okazało się, że osoby obdarowane kartkami z oczami oceniały działania bohaterów opowiastek jako mniej akceptowalne moralnie niż ludzie od wydruków z kwiatami. Doszliśmy do wniosku, że wskazówki świadczące o byciu obserwowanym - oczy - mogą uruchamiać zinternalizowane normy moralne lub coś, co określa się mianem prywatnej samoświadomości. Alternatywnie, lub dodatkowo, bo te dwa wyjaśnienia się wzajemnie nie wykluczają, w grę wchodzi [...] publiczna samoświadomość - świadomość wrażenia wywieranego na innych i działania podejmowane, by dostosować je do naszego rozumienia akceptowanych standardów społecznych. Osoby, które demonstrują wyraźne wsparcie dla wspólnych standardów zachowania, mogą się tak zachowywać, by podtrzymać swoją reputację. Niezdolność wyrażenia poparcia może prowadzić do wzbudzenia podejrzeń u innych - wyjaśnia Pierrick Bourrat. Doktorant uważa, że wyniki uzyskane przez jego zespół mają duże znaczenie dla wielu dziedzin życia: od polityki poczynając, a na religii kończąc. Wyjaśniają bowiem, czemu np. polityk wyraża inną opinię nt. moralności czyjegoś zachowania na łonie rodziny czy wśród członków swojego ugrupowania, a publicznie jego osąd staje się już dużo ostrzejszy.
  8. Nie tylko słonie, przedrzeźniacze północne czy kruki zapamiętują konkretnych ludzi. Przez przypadek okazało się, że i sroki należą do grona takich zwierząt. Naukowcy z Korei Południowej prowadzili badania statystyczne - zliczali jaja, mierzyli pisklęta i pobierali od nich krew. Po takim przeglądzie gniazda ptaki każdorazowo rozpoznawały intruza i widząc go, wszczynały alarm i próbowały go odgonić (Animal Cognition). Dr Sang-im Lee z Seulskiego Uniwersytetu Narodowego opowiada, że do odkrycia doszło w sezonie lęgowym sprzed 2 lat. Jego współpracownik Wonyoung Lee zajmował się przeglądem gniazd. Kiedy później przechodził obok spisanego gniazda, dorosłe sroki były ponoć bardzo agresywne. Wydawały głośne dźwięki i cały czas za nim latały, jak gdyby monitorowały wszelkie jego poczynania. Koreańczyków zastanowiło, czy zaobserwowane zachowanie to reakcja na Wonyounga, czy też reakcja na każdą obcą osobę zbliżającą się do gniazda. Okazało się, że gdy dwóch ludzi podchodziło do spisanego przez Wonyounga gniazda, sroka krzyczała na obu. Kiedy jednak para rozdzielała się i każdy szedł w innym kierunku, ptak ścigał wyłącznie Wonyounga. Koreańczycy próbowali też celowo wprowadzić sroki w błąd, ubierając inne osoby w kapelusz Wonyounga. Ptaki nadal wiedziały, gdzie znajduje się znienawidzony naukowiec i gdy w ich polu widzenia pojawiał się ktoś, kto nie grzebał wcześniej w gnieździe, po prostu odlatywały. Zespół przetestował 11 par srok i ponad połowa rozpoznawała i reagowała właśnie na ornitologa zliczającego i mierzącego pisklęta. Dr Lee podejrzewa, że sroki rozpoznają różne cechy twarzy, co bardzo ułatwiłoby im przeżycie w środowisku miejskim, ale to na razie nieprzetestowana hipoteza. W badaniach brali udział m.in. naukowcy z Polskiej Akademii Nauk.
  9. Szkło z definicji jest materiałem amorficznym, w którym atomy nie są uporządkowane. Jednak okazało się, że ma ono ukryte właściwości. Gdy uczeni poddali wysokiemu ciśnieniu mały kawałek szkła metalicznego okazało się, że atomy utworzyły pojedynczy kryształ. Po raz pierwszy zauważono takie zachowanie się szkła. Być może wiele rodzajów szkła ma takie właściwości,ale nie wiemy jak ich szukać - mówi Wendy Mao, fizyk ze SLAC National Accelerator Laboratory i Uniwersytetu Stnnforda, jedna z autorów badania. Daniel Miracle, metalurg z Air Force Research Laboratory zauważa, że to niezwykle ważne odkrycie, które pozwoli zrozumieć, dlaczego szkło metaliczne może być tak wytrzymałe. Jeśli uda się uzyskać ze szkła metalicznego pojedynczy kryształ, to struktura taka nie będzie miała słabych punktów. Podczas badań użyto szkła metalicznego złożonego z ceru i aluminium. Stop ten używany jest np. do zabezpieczenia w sklepach towarów przed kradzieżą. To właśnie namagnesowane szkło metaliczne z ceru i aluminium wszczyna alarm w bramkach. Badania szkła metalicznego trwają od pół wieku, a w 1982 roku zauważono, że jego atomy mogą tworzyć jednak pewne powtarzające się struktury. Ich długość wynosiła jednak zaledwie kilka atomów. Żadnych innych uporządkowanych struktur nie zauważono. Struktura szkła to wciąż tajemnica. Niewiele o niej wiemy, mimo iż bardzo często używamy szkła. Trudno jest ją badać za pomocą tradycyjnych metod - mówi Qiaoshi (Charles) Zhang, z chińskiego Uniwersytetu Zjejiang, który stał na czele zespołu naukowego złożonego z ekspertów z SLAC, Uniwersytetu Stanforda, Carnegie Institution of Washington, George Mason University oraz Jilin University. Uczeni ściskali miniaturowe kawałki szkła między ostrzami diamentów, poddając je ciśnieniu 250 000 barów. Ze zdumieniem zauważyli, że atomy uległy uporządkowaniu. Co więcej, wszystkie były ustawione w tym samym kierunku, co wskazuje, że fragment szkła, z którego uzyskano mniejsze kawałki do badań, miał „zapisaną" w sobie tę strukturę i powstała ona podczas jego produkcji.
  10. W Lawrence Berkeley National Laboratory powstały pierwsze trójwymiarowe linijki plazmonowe, za pomocą których można mierzyć liczone w nanometrach zmiany przestrzenne w systemach makromolekularnych. Amerykanom w ich stworzeniu pomagali naukowcy z niemieckiego Uniwersytetu w Stuttgarcie. Linijki takie pozwolą na precyzyjne pomiary np. interakcji DNA z enzymami, zaginania protein czy ruchu peptydów. Zademonstrowaliśmy trójwymiarowe plazmonowe linijki bazujące na plazmonowych oligomerach i spektroskopii plazmonowej. Pozwalają nam one na uzyskanie dokładnego obrazu ułożenia przestrzennego złożonych makromolekularnych procesów biologicznych oraz śledzenie ich ewolucji - stwierdził Paul Alivisatos, szef zespołu badawczego. W miarę jak badamy coraz mniejsze struktury, koniecznie jest opracowanie narzędzi, pozwalających na ich mierzenie. Dlatego też amerykańsko-niemiecki zespół postanowił wykorzystać plazmony, czyli fale tworzone przez wzbudzone elektrony, powstające wskutek interakcji światła z metalem. Dwie nanocząsteczki metali szlachetnych, znajdujące się blisko siebie, sprzęgną się za pomocą rezonansu plazmonów i powstanie rozpraszająca światło struktura, a jej właściwości będą ściśle zależały od odległości pomiędzy nanocząsteczkami. Ten efekt rozpraszania światła został przez nas wykorzystany do stworzenia linijek plazmonowych, których użyliśmy do mierzenia odległości pomiędzy komórkami - mówi Alivisatos. Dotychczas do tego typu pomiarów używano linijek bazujących na barwnikach chemicznych i zjawisku FRET, czyli mechanizmie przenoszenia energii pomiędzy dwoma chromoforami. Użycie plazmonów ma tę przewagę, że w ich przypadku nie mamy do czynienia z blaknięciem czy migotaniem. Są one ponadto bardzo jasne i stabilne. Do niedawna używano wyłącznie dwuwumiarowych linijek plazmonowych, gdyż uczeni nie potrafili sobie poradzić ze zbyt dużym rozpraszaniem światła, do jakiego dochodziło gdy wiele nanocząsteczek metali znajdowało się blisko siebie i poruszały się one w trzech wymiarach. W tak uzyskiwanym obrazie spektrum rozpraszanego światła było bardzo szerokie i niemożliwe było wyłonienie poszczególnych elementów, które można byłoby przypisać położeniu konkretnej nanocząsteczki. Teraz uczeni poradzili sobie z tym problemem stosując pięć złotych nanopręcików, z których każdy ma indywidualnie kontrolowaną długość i orientację. Pręciki ułożone są w literę H - dwa znajdują się na dole, dwa na górze, a pomiędzy nimi, prostopadle do reszty, ułożono piąty pręcik. Dzięki takiemu ułożeniu pomiędzy pojedynczym pręcikiem, a dwoma równoległymi powstaje silne sprzężenie, które pozwala na uzyskanie ostrego obrazu i umożliwia wykonanie pomiarów. Dodatkową zaletą takiej struktury jest duża swoboda ruchu wszystkich pręcików, co umożliwia dokładne badania zmian w strukturze badanych systemów. http://www.youtube.com/watch?v=dgdWrMaAxd4
  11. Niewykluczone, że naukowcom uda się zapobiec siwieniu, jednej z najbardziej widocznych oznak starzenia. Specjaliści z NYU Langone Medical Center odkryli bowiem, że szlak sygnałowy Wnt, znany z kontrolowania wielu procesów biologicznych, odpowiada też za komunikację między mieszkami włosowymi a komórkami macierzystymi melanocytów. Może w ten sposób regulować pigmentację włosów. Od dziesięcioleci wiedzieliśmy, że komórki macierzyste mieszków włosowych i wytwarzających pigment melanocytów współpracują, by wytworzyć zabarwiony włos, ale nie mieliśmy pojęcia dlaczego [i jak]. Odkryliśmy, że szlak sygnałowy Wnt jest niezbędny do kontrolowania działania tych dwóch linii komórek macierzystych i pigmentacji włosów - wyjaśnia dr Mayumi Ito, szefowa zespołu badawczego. Amerykanie uważają, że manipulując szlakiem Wnt, będzie można odwrócić siwienie lub mu zapobiec. Ich badania mogą także posłużyć jako model regeneracji tkanek. Ludzkie ciało dysponuje wieloma typami komórek macierzystych, które potencjalnie mogą regenerować [...] narządy. Mechanizmy stojące za komunikacją komórek macierzystych włosów i kontrolowaniem ich koloru podczas wymiany mogą dostarczyć wskazówek dot. regeneracji złożonych organów, zbudowanych z wielu różnych rodzajów komórek. Pracując na modelu mysim, akademicy wykazali, że wyeliminowanie szlaku Wnt (zahamowanie lub działanie odbiegające od normy) w mieszkach włosowych nie dopuszcza do odrostu włosów oraz niezbędnej do zabarwienia włosów aktywacji melanocytów. Studium doktor Ito stanowi dowód na to, że zachowanie melanocytów jest związane z regeneracją włosów. Pozwala zrozumieć nie tylko siwienie, ale i chorobę polegającą na niekontrolowanym wzroście melanocytów - czerniaka.
  12. Microsoft udostępnił wersję beta Windows SDK for Kinect. Koncern zapowiedział je w lutym bieżącego roku. Pakiet zawiera wszystkie konieczne sterowniki, API, przykładowe kody oraz dokumentację dla osób korzystających z C++, C# i Visual Basica. Dzięki niemu można oficjalnie tworzyć oprogramowanie dla Kinecta współpracującego z pecetem. Wymagania systemowe dla programu to komputer z dwurdzeniowym procesorem taktowanym zegarem o częstotliwości 2,66 GHz, karta graficzna obsługująca DirectX 9.0c, 2 gigabajty RAM, system Windows 7, Visual Studio 2010, .NET Framework 4.0. Windows SDK for Kinect przeznaczone jest do zastosowań niekomercyjnych, a zatem utworzonych za jego pomocą programów nie można będzie sprzedawać. Wersja dla zastosowań komercyjnych ma ukazać się w późniejszym terminie. Microsoft informuje jednocześnie, że oprogramowanie wyposażono w Customer Expertience Improvement Program, który automatycznie wysyła do Microsoftu informacje o używanym sprzęcie oraz o sposobie korzystania z SDK for Kinect. Zapewnia przy tym, że dane te nie będą wykorzystywane do zidentyfikowania użytkownika, ani do kontaktowania się z nim.
  13. W odległości 750 lat świetlnych od Ziemi znajduje się podobna do Słońca formująca się gwiazda, która z olbrzymią prędkością wyrzuca w przestrzeń kosmiczną... strumienie wody. Odkrycie to może wskazywać, że protogwiazdy wypełniają kosmos wodą. Nowo odkryty obiekt wyrzuca wodę z obu swoich biegunów i jednocześnie pochłania otaczającą go materię. Lars Kristensen, astronom z holenderskiego uniwersytetu w Leiden mówi, że ilość wody wyrzucanej w ciągu sekundy przez gwiazdy jest sto milionów razy większa, niż w tym samym czasie przepływa przez Amazonkę. Także prędkość wody jest olbrzymia. Astronomowie ocenili ją na 200 000 kilometrów na godzinę. Gwiazda, która znajduje się w konstelacji Perseusza liczy sobie zaledwie kilkaset tysięcy lat i jest otoczona wielką chmurą gazu i pyłu. Dzięki należącemu do Europejskiej Agencji Kosmicznej Hershel Space Observatory, uczeni mogli zajrzeć do wnętrza chmury i wykryli sygnatury tlenu i wodoru, które poruszają się wokół gwiazdy. Analiza ich ruchu wykazała, że woda powstaje w gwieździe, gdzie panuje temperatura kilku tysięcy stopni Celsjusza, a gdy zostaje wyrzucona na zewnątrz, do chmury, której temperatura sięga 100 000 stopni, zmienia się w formę gazową. Gdy gazy dotrą na odległość około 5000 j.a. od swojej gwiazdy, napotykają na obszar gwałtownego spadku temperatury, gdzie ponownie powstaje z nich woda. Dopiero zaczynamy rozumieć, że gwiazdy podobne do Słońca prawdopodobnie przechodzą w młodości przez bardzo burzliwy etap. Wówczas wyrzucają z siebie bardzo dużo materiału, z którego część znamy pod postacią wody - mówi Kristensen.
  14. Po 55 latach lekarze z New York Eye and Ear Infirmary przywrócili pacjentowi wzrok w oku uderzonym w dzieciństwie kamieniem. Doszło wtedy do odwarstwienia siatkówki i innych powikłań (Journal of Medical Case Reports). W wieku 23 lat choremu usunięto zaćmę, dzięki czemu przez jakiś czas widział światło. Gdy ostatnio zgłosił się do szpitala, uskarżał się na ból. Zdiagnozowano u niego krwawienie do komory przedniej oka, jaskrę neowaskularyzacyjną (która rozwija się, gdy dochodzi do nadmiernego rozrostu naczyń krwionośnych w tęczówce; ponieważ zaburza to przepływ płynów w oku, następuje wzrost ciśnienia), wysokie ciśnienie śródgałkowe oraz odwarstwienie siatkówki. Okuliści rozpoczęli postępowanie od ustabilizowania ciśnienia w oku. Potem zajęli się jaskrą. Uciekli się do leczenia przeciwciałami monoklonalnymi. Szybko okazało się, że choć nikt tego nie oczekiwał, pacjent odzyskał widzenie światła. Po operacji przyłożenia siatkówki ustalono, że jest on w stanie policzyć palce z odległości 5 metrów. Po roku pacjent przeszedł jeszcze jedną operację siatkówki, ponieważ tworzące się blizny powodowały ponowne odwarstwienie jej fragmentów. Dr Olusola Olawoye podkreśla, że po jakimś czasie w odwarstwionej siatkówce dochodzi do zmian degeneracyjnych, dlatego odzyskanie wzroku po przyłożeniu jej po tylu latach jest ewenementem i najprawdopodobniej pierwszym tego typu przypadkiem na świecie. Amerykanie cieszą się nie tylko ze względu na swojego pacjenta. Wierzą, że dzięki badaniom nad podobnymi do komórek macierzystych komórkami progenitorowymi siatkówki możliwe będą przywracające wzrok przeszczepy.
  15. Emily Brooke, studentka ostatniego roku projektowania przemysłowego z Uniwersytetu w Brighton, opracowała urządzenie o nazwie BLAZE, które rzutuje laserowo na drogę zielony znak informujący o obecności roweru, motocyklu lub skutera. Jej wynalazek został doceniony, dzięki czemu wygrała miejsce na kursie w prestiżowym Babson College w Massachusetts. BLAZE jest zasilany bateriami. Wystarczy go przymocować do rączek. Jaskrawozielony symbol roweru przemieszcza się przed pojazdem. Widać go nawet w świetle dziennym. Można też wykorzystać opcję migania, która znacznie zwiększa widoczność. Brooke podkreśla, że do większości wypadków z udziałem rowerów dochodzi z powodu niedostatecznej widoczności rowerów. Nawet oświetlony jak bożonarodzeniowa choinka, rower jest nadal niewidoczny w martwym punkcie autobusu. Z BLAZE widzisz rower przed cyklistą i myślę, że to dużo zmienia w przypadku kluczowych scenariuszy zagrażających rowerzystom na drogach. Konstruując BLAZE, studentka współpracowała z ekspertami ds. bezpieczeństwa, a także psychologami ruchu drogowego. Trzeba przyznać, że jej urządzenie pod każdym względem przewyższa naklejkę "Patrz w lusterka, motocykle są wszędzie".
  16. Kupowanie na pokaz jest u mężczyzn napędzane chęcią przeżycia przelotnego romansu. Choć ta strategia działa na kobiety, jednocześnie potrafią one przejrzeć ukryte motywy działania właściciela luksusowych towarów. Zespół psychologów z Rice University, University of Texas-San Antonio (UTSA) i University of Minnesota przeprowadził serię eksperymentów. Wyniki zebrano w artykule pt. "Pawie, porsche i Thorstein Veblen: konsumpcja na pokaz jako system sygnalizacji seksualnej", który ukazał się w piśmie Journal of Personality and Social Psychology. Badania przeprowadzono na ok. 1000 osobach. Badanie sugeruje, że produkty na pokaz, takie jak porsche, mogą u niektórych mężczyzn spełniać tę samą funkcję, co wspaniałe pióra pawia - podkreśla prof. Jill Sundie z UTSA. Paw rozkłada przed potencjalną partnerką ogon, a mężczyzna demonstruje rzucające się w oczy produkty. Nie wszyscy mężczyźni wybierają tę strategię, zachowują się tak panowie zainteresowani krótkotrwałymi związkami seksualnymi. Naukowcy stwierdzili, że dla kobiet mężczyźni nabywający rzucające się w oczy towary luksusowe są bardziej atrakcyjni od mężczyzn kupujących produkt nieluksusowy, ale tylko jako kandydaci do umówienia się na randkę, a nie w roli partnera do poślubienia. Panie wnioskowały z bijących po oczach wydatków, że mężczyźni ci są zainteresowani wyłącznie przelotnym seksem. Kiedy kobiety zastanawiały się nad długoterminowym związkiem, posiadanie sportowego samochodu nie zapewniało korzyści, w porównaniu do posiadania samochodu ekonomicznego. Ludzie sądzą, że możność pochwalenia się rzucającymi się w oczy rzeczami zwiększa ich atrakcyjność jako partnerów w związku, ale w rzeczywistości wielu mężczyzn wysyła kobietom niewłaściwe komunikaty - tłumaczy prof. Daniel Beal z Rice University. Oczywiście kobiety także wydają masę pieniędzy na drogie rzeczy, ale inaczej niż u mężczyzn przewidywanie romansu nie wyzwala u nich rzucających się w oczy zakupów. Obie płcie zachowują się więc podobnie, ale tylko z pozoru, bo kierują nimi zupełnie inne motywy.
  17. Choć brzmi to dość zaskakująco, to, co dzieje się w wątrobie, ma wiele wspólnego z cukrzycą. Naukowcy z University of Queensland i Uniwersytetu w Wuhan odkryli bowiem związek między rodzajem gromadzonego w wątrobie glikogenu (wielocukru zapasowego, którego cząsteczki są zbudowane z reszt glukozowych) a cukrzycą typu 2. Istnieją dwie frakcje glikogenu: mniejsze cząsteczki zwane beta oraz alfa, które tworzą się w wyniku połączenia wielu beta. Podczas badań laboratoryjnych na myszach z cukrzycą australijsko-chiński zespół zauważył, że w porównaniu do zdrowych gryzoni mają one mniej cząsteczek alfa. Mniejsza ilość frakcji alfa oznacza zaś, że organizm ma problem z płynnym regulowaniem poziomu glukozy we krwi i zapobieganiem skokom stężenia cukru. Odkrycie rzuca nowe światło na cukrzycę: sugeruje, że istnieje mechanizm molekularny zaangażowany w charakteryzujący cukrzycę brak kontroli nad poziomem cukru we krwi. Ostatnie ustalenia otwierają drogę do nowych sposobów diagnozowania oraz interwencji klinicznej - podkreśla szef projektu prof. Robert Gilbert. W przyszłości ekipa zamierza zwiększyć liczebność próby, a także przeprowadzić badanie DNA i ocenę skuteczności terapii bazującej na lekach obierających na cel wątrobę.
  18. Polarytony, kwazicząsteczki powstałe wskutek silnego sprzężenia fotonów i ekscytonów, wykazują jeszcze silniejsze sprzężenie, gdy trafiają do półprzewodnikowych struktur o wielkościach liczonych w nanometrach. To ważne odkrycie na polu fotoniki, dzięki której mogą powstać szybsze i mniejsze układy scalone, wykorzystujące do obliczeń i przesyłania danych światło w miejsce elektronów. Ekscyton to połączenie elektronu, który ma ładunek ujemny, z dziurą o ładunku dodatnim. Światło oscyluje w polu elektromagnetycznym, zatem może łączyć się z ekscytonami. Gdy ich częstotliwości są zgodne, ich oscylacje wzmacniają się - wyjaśnia profesor Ritesh Agarwal z University of Pennsylvania. Silne sprzężenie światła z materią to jedno z podstawowych zjawisk, na których opiera się fotonika. Dotychczas jednak przypuszczano, że siła ta zależy od półprzewodnika, w których znajdują się polarytony i jest w nim niezmienna. Tymczasem zespól Agarwala wykazał, że dzięki odpowiedniemu procesowi produkcyjnemu półprzewodnika można zmieniać siłę sprzężenia. Do wielkości mniej więcej mikrometra siła sprzężeń w półprzewodniku jest stała. Jeśli jednak zejdzie się poniżej 500 nanometrów to, jak wykazaliśmy, siła ta dramatycznie rośnie - mówi Agarwal. Już wcześniej próbowano tworzyć w półprzewodnikach tak małe polarytonowe wnęki, jednak chemiczne wytrawianie używane przy produkcji tego typu struktur niszczyło powierzchnię półprzewodników, a powstałe w ten sposób niedoskonałości więziły ekscytony czyniąc je bezużytecznymi. Nasze nanokable z siarczku kadmu samodzielnie układają się w pożądane struktury, nie stosujemy chemicznego wytrawiania. Mimo to jakość powierzchni jest wciąż czynnikiem decydującym, dlatego też opracowaliśmy nową technikę pasywacji powierzchni. Hodujemy na powierzchni nanokabli powłokę z tlenku krzemu, co znacznie poprawia ich właściwości optyczne - wyjaśnia uczony. Taka powłoka wypełnia niedoskonałości na powierzchni nanokabli, zapobiegając uwięźnięciu w nich ekscytonów. Uczeni opracowali też narzędzia i techniki służące do pomiaru siły sprzężenia światła z materią. Im silniejsze jest to sprzężenie, tym lepiej działają fotoniczne przełączniki. Tranzystory elektryczne działają dzięki temu, że elektrony wchodzą ze sobą w interakcje. Fotony tego nie robią. Aby takie przełączniki działały konieczne jest połączenie właściwości fotonów z materiałem, w którym się znajdują - dodaje Agarawal.
  19. W lasach Borneo odkryto dziwny gatunek grzyba. Ponieważ naukowcom z San Francisco State University skojarzył się on z bohaterem kreskówki SpongeBobem Kanciastoportym, nadali mu nawiązującą do tego łacińską nazwę - Spongiforma squarepantsii. Dennis Desjardin, jedna z członkiń zespołu, podkreśla, że skoro grzyb odkryto dopiero teraz, sugeruje to, że dotąd nie poznaliśmy nawet najbardziej charyzmatycznych postaci królestwa Fungi. Grzyby odkryto w 2010 r. na terenie Parku Narodowego Wzgórz Lambir w stanie Sarawak w Malezji. Są jaskrawopomarańczowe. W zapachu można wyczuć odrobinę woni owocowych, ale przede wszystkim silną stęchliznę. Pod skaningowym mikroskopem elektronowym strefa produkcji zarodników wygląda jak dno morskie pokryte podłużnymi gąbkami, co dodatkowo utwierdziło naukowców w przekonaniu, że S. squarepantsii to wykapany SpongeBob Kanciastoporty, a nadana mu nazwa jest 100-proc. trafieniem. S. squarepantsii jest jednym z dwóch gatunków reprezentujących rodzaj Spongiforma. Drugi występuje w środkowej Tajlandii i ma inny kolor oraz zapach, jednak dokładniejsze badanie oraz analizy genetyczne wykazały, że mamy do czynienia z żyjącymi daleko od siebie krewnymi. Desjardin podkreśla, że Spongiforma są spokrewnione z grupą grzybów, do której należą borowiki szlachetne. Nowy gatunek zupełnie ich jednak nie przypomina. Gdy grzyb ten jest mokry i świeży, można z niego wykręcić wodę, a on wróci do pierwotnych kształtów. Większość grzybów tego nie robi. W przeszłości Spongiforma miały kapelusz i trzon, które z czasem zanikły. Kapelusz i trzon pomagają grzybom w rozmnażaniu. Trzon wynosi zarodniki nad powierzchnię gruntu, gdzie mogą być łatwiej przenoszone przez wiatr i zwierzęta, podczas gdy kapelusz chroni zarodniki przed wysychaniem. W swoim wilgotnym środowisku S. squarepantsii nie potrzebuje tego typu rozwiązań, stał się za to żelatynowaty lub inaczej mówiąc gumowaty. Jego przystosowanie polega na tym, by po wyschnięciu ożyć błyskawicznie w wyniku wchłonięcia niewielkich ilości wilgoci z powietrza. S. squarepantsii dołącza do grona 5% formalnie nazwanych gatunków grzybów. Mykolodzy szacują, że nie znamy jeszcze od 1,5 do 3 mln gatunków z tego dużego królestwa. Desjardin wyjaśnia, że gdy podczas paru miesięcy wyprawy zbiera się przedstawicieli różnych grup grzybów, później okazuje się, że średnio 25-30% to gatunki nieznane nauce.
  20. Naukowcy, którzy ponownie przeanalizowali dane uzyskane z sond Voyager i Cassini doszli do wniosku, że Voyager 1 może w każdej chwili przekroczyć granicę dzielącą Układ Słoneczny od przestrzeni międzygwiezdnej. Sonda opuści Układ szybciej, niż początkowo przewidywano. Jeszcze w grudniu ubiegłego roku informowaliśmy, że Tom Krimigis i jego zespół odpowiedzialny za instrumenty Voyagera badające niskoenergetyczne cząstki oraz za znajdujący się na Cassini instrument badający magnetosferę, przewidywali, iż Voyager 1 opuści Układ Słoneczny za około 4 lata. Uzyskane po raz pierwszy grudniu 2010 roku dane pokazały, że tam, gdzie obecnie znajduje się Voyager, prędkość cząsteczek emitowanych przez Słońce wynosi zero. W lutym dane się potwierdziły, co oznacza, że Voyager znajduje się w jakiejś, nieprzewidzianej wcześniej, „strefie przejściowej" na krawędzi Układu Słonecznego. Na podstawie wcześniej niepublikowanych danych z Cassini, połączonych z danymi z Voyagera, stwierdzono, że granica pomiędzy Układem Słonecznym a przestrzenią międzygwiezdną znajduje się w odległości od 16 do 23 miliardów kilometrów od Słońca, z tym, że najbardziej prawdopodobna jest odległość 16 miliardów kilometrów. Właśnie w tam znajduje się obecnie Voyager 1, co wskazuje, że może w każdej chwili ją przekroczyć. Voyagera 2 dzieli od Słońca 14 miliardów kilometrów. Uczeni z niecierpliwością czekają na uzyskanie danych, które pokazałyby, że Voyager 1 wleciał w przestrzeń międzygwiezdną. Za granicą Układu Słonecznego na Voyagera czeka prawdopodobnie ostatnia przeszkoda. To tzw. łuk uderzeniowy, miejsce, gdzie wiatr międzygwiezdny po raz pierwszy styka się z wiejącym przeciwnie wiatrem słonecznym. Dochodzi tam do gwałtownych turbulencji.
  21. NVIDIA informuje, że Moskiewski Uniwersytet Państwowy rozbuduje swój superkomputer Łomonosow o 1554 układy GPU Tesla X2070. Dzięki temu maksymalna wydajność Łomonosowa ma osiągnąć 1,3 petaflopsa. Tym samym rosyjski superkomputer mógłby trafić do pierwszej dziesiątki najpotężniejszych maszyn na świecie. „Rozbudowany system łączy w sobie 1554 układy NVIDIA Tesla X2070 z identyczną liczbą czterordzeniowych CPU, dzięki czemu jego maksymalna moc obliczeniowawyniesie 1,3 petaflopsa, co uczyni go numerem 1 w Rosji i jednym z najszybszych systemów na świecie. System używany jest do badań wymagających intensywnych obliczeń, takich jak zmiany klimatyczne, modelowanie oceanów, formowanie się galaktyk" - czytamy w oświadczeniu NVIDII.
  22. Inżynierowe z MIT-u postanowili zabezpieczyć osoby z rozrusznikami serca i tym podobnymi urządzeniami przed potencjalnie śmiertelnym cyberatakiem. Na całym świecie miliony osób korzystają z wszczepionych defibrylatorów, rozruszników, pomp podających leki. Co roku 300 000 takich urządzeń trafia do ciał pacjentów. Wiele z nich posiada moduł łączności bezprzewodowej, dzięki czemu lekarze mogą zdalnie nadzorować stan pacjenta. Niestety, badania dowiodły, że możliwe jest przeprowadzenie ataku na takie urządzenie. W najgorszym przypadku napastnik może poinstruować je, by podało zbyt dużo leku lub zbyt duże napięcie, doprowadzając do śmierci właściciela. Badacze z MIT-u oraz University of Massachusetts-Amherst (UMass) pracują nad systemem, który zapobiega atakom. Ma on korzystać z drugiego nadajnika, który zagłusza nieautoryzowane sygnały nadawane na częstotliwości implantu. Tylko uwierzytelnieni użytkownicy mogą się połączyć z wszczepionym urządzeniem. Nadajnik będzie szyfrował transmisję i wymagał uwierzytelnienia. Dzięki temu, iż jest to osobne urządzenie, możliwe będzie wykorzystanie go przy już wszczepionych urządzeniach. Inżynierowe przewidują, że nadajnik, zwany przez nich tarczą, będzie na tyle mały, iż pacjent będzie go nosił jak naszyjnik lub zegarek. Urządzenie autoryzowane do łączności będzie przesyłało informacje do tarczy, ta je odszyfruje i prześle do urządzenia w ciele pacjenta. Obecnie stosowane implanty nie były projektowane z myślą o zapobieganiu atakom, zatem transmisja nie jest szyfrowane. Dina Katabi z MIT-u uważa, że i w przyszłości bardziej praktyczne będzie poleganie na zewnętrznym urządzeniu szyfrującym. Trudno jest wbudować mechanizmy szyfrujące w implanty. Są one bowiem naprawdę małe, więc ze względu na zużycie energii i ich architekturę, nie ma sensu wbudowywać weń mechanizmów szyfrujących - mówi Katabi. Co więcej, jak zauważa, mogłoby to być niebezpieczne. W sytuacji zagrożenia życia, gdy pacjent np. jest nieprzytomny, załoga karetki pogotowia mogłaby nie być w stanie połączyć się z implantem i sprawdzić jego danych lub wysłać doń instrukcji. Jeśli zaś wykorzystamy zewnętrzne urządzenie, jak wspomniana tarcza, to wystarczy, by ratownicy odsunęli je od pacjenta. Katabi pracuje nad tarczą wraz ze swoimi dwoma studentami oraz Kevinem Fu, profesorem z UMass i jego studentem Benem Ransfordem. Wykorzystują oni używane defibrylatory otrzymane od szpitali z Bostonu. Katabi wyjaśnia, że kluczowym elementem systemu jest nowa technika, która pozwala tarczy na jednoczesne wysyłanie i odbieranie sygnałów w tym samym paśmie częstotliwości. Standardowe urządzenia bezprzewodowe tego nie potrafią. Ostatnio uczeni z Uniwersytetu Stanforda zaprezentowali tego typu system, jednak wymaga on użycia trzech anten, których odległość od siebie zależy od częstotliwości sygnału. Dla urządzeń medycznych anteny musiałyby znajdować się w odległości 0,5 metra jedna od drugiej. Zespół z Massachusetts opracował system korzystający z dwóch anten, a dzięki odpowiedniemu przetwarzaniu sygnałów nie jest konieczne, by były one od siebie oddalone.
  23. Oliwa z oliwek zapobiega udarom u osób powyżej 65. roku życia. Wyniki badań na ten temat opublikowano w piśmie Neurology. Dr Cecilia Samieri z Université Bordeaux 2 analizowała wraz z zespołem dane medyczne 8870 ludzi w wieku 65 lat i starszych. Mieszkali oni w 3 francuskich miastach (Bordeaux, Dijon i Montpelier), a ich losy śledzono przez co najmniej 5 lat. Naukowcy chcieli ustalić, czy wysokie spożycie oliwy oraz wysoki poziom kwasu oleinowego w osoczu (będący pośrednim biologicznym markerem konsumpcji oliwy) wiążą się z obniżoną częstością występowania udarów. Okazało się, że u osób gotujących z dużą ilością oliwy ryzyko udaru rzeczywiście było niższe niż u osób, które jej nie stosowały. Udar jest tak powszechny u starszych osób, a oliwa to tani i prosty sposób zapobiegania mu. Francuzi wybrali do studium ludzi, którzy wcześniej nie przeszli udaru. U 7625 (główna próbka) badali związek między częstością występowania udaru a spożyciem oliwy, a u 1245 (próbka wtórna) między częstością występowania udaru a stężeniem kwasu oleinowego we krwi. Staruszków pytano, czy używają oliwy w gotowaniu, do sałatek lub z chlebem intensywnie, umiarkowanie czy nigdy. Jeśli już, większość badanych stosowała oliwę extra vergine. Po ok. 5 latach w głównej próbce udar przeszło 148 osób. Po uwzględnieniu zmiennych demograficznych, dietetycznych, aktywności fizycznej, wskaźnika masy ciała oraz czynników ryzyka udaru okazało się, że w porównaniu do ludzi stroniących od oliwy, ryzyko udaru u jej zagorzałych fanów było niższe o 41%. W drugie próbce udar wystąpił u 27 badanych. Po uwzględnieniu wszystkich potencjalnie istotnych czynników również okazało się, że wyższy poziom kwasu oleinowego we krwi wiąże się z niższym prawdopodobieństwem udaru. W porównaniu do ochotników z pierwszego terycla, u osób lokujących się w 3. tercylu stężenia kwasu oleinowego ryzyko udaru spadało aż o 73% (tercyl umożliwia podział badanej populacji na 3 części ze względu na wartość analizowanej zmiennej, tu stężenia kwasu oleinowego).
  24. Brytyjscy archeolodzy odtwarzają dietę i zajęcia starożytnych Rzymian, przeglądając zawartość pozostawionych przez nich odpadów/ścieków. Ostatnio w zlokalizowanym pod Herkulanum tunelu o długości 86 m odkryto największe jak dotąd nagromadzenie ludzkich odchodów z okresu rzymskiego (jest ich aż 9 ton). Herkulanum, podobnie jak Pompeje, zostało zniszczone przez wybuch Wezuwiusza 24 sierpnia 79 r. Specjaliści biorący udział w Herculaneum Conservation Project ustalili, że Rzymianie jedli sporo warzyw. W jednej z próbek znajdowało się dużo białych krwinek, co świadczy o infekcji bakteryjnej. Poza tym znaleziono ceramikę, lampę, 60 monet, korale oraz złoty pierścionek z kamieniem. Jak donoszą naukowcy, przedstawiciele niższych warstw społecznych jadali jeżowce, popielice, a także figi, oliwki i jajka. Dotąd ochotnicy przejrzeli tylko 10% znaleziska, do przerzucenia zostało im więc ponad 7 ton. Jak wyjaśnia szef projektu prof. Andrew Wallace-Hadrill, odpady zostały przesiane przez zestaw sit o coraz mniejszych oczkach. Materiał, który otrzymano na końcu, oglądano pod mikroskopem. Na początku znaleźliśmy kości, potem pestki i nasiona, a na ostatnim poziomie bakterie. Muszę jednak szybko dodać, że po skompostowaniu nie są groźne. Wg prof., menu zwykłych Rzymian z Herkulanum to zasadniczo klasyczna dieta śródziemnomorska, pełna ryb i owoców. Mamy całkiem dobre pojęcie o tym, co jedli zamożni, ale z biedniejszymi jest już gorzej. Miejmy nadzieję, że nasze studium powie np., jakich przypraw używali. Brytyjczycy starali się połączyć odpady ze znajdującymi się powyżej budynkami (domami, sklepami i warsztatami). Osiemdziesięciosześciometrowy tunel był bowiem połączony za pośrednictwem zsypów z latrynami i kuchniami. Nie było odpływu do morza, wszystko gromadziło się więc w jednym zbiorniku.
  25. Wystawienie podczas życia płodowego na oddziaływanie nawet niewielkich ilości pewnych pestycydów wiąże się najprawdopodobniej ze zmniejszeniem wagi urodzeniowej. Zespół z Centrum Zdrowia Publicznego w Walencji zbadał pod kątem pozostałości pestycydów krew pępowinową 494 noworodków, które przyszły na świat w latach 2003-2006. Hiszpanie skupili się na DDT oraz trzech innych węglowodorach chlorowanych: heksachlorobenzenie (HCB), DDE i β-heksachlorocykloheksanie (β-HCH). Obecnie te pestycydy starszego typu są zakazane w wielu krajach rozwiniętych (w kontekście Konwencji Sztokholmskiej mówi się nawet o "parszywej dwunastce"). Mimo to są nadal obecne w środowisku, ponieważ np. DDT akumuluje się w łańcuchu pokarmowym oraz tkance tłuszczowej ludzi i zwierząt (stąd jego obecność w nabiale i tłustych rybach). Z czasem rozkłada się do DDE i DDD, które mają podobne właściwości fizyczne oraz chemiczne co ono. Maria-Jose Lopez-Espinosa i jej zespół wyliczyli, że każdy 10-krotny wzrost stężenia jakiegokolwiek z 4 badanych pestycydów we krwi pępowinowej oznacza wagę urodzeniową obniżoną o 0,05-0,1 kg. Dodatkowo okazało się, że wyższe stężenia DDT zmniejszają obwód głowy, a HCB wiąże się ze zmniejszeniem długości ciała dziecka przy narodzinach. Przy stężeniu DDT powyżej wartości środkowej (mediany) dzieci miały obwód głowy o 0,1 cm mniejszy od noworodków z poziomem DDT poniżej mediany. W przypadku heksachlorobenzenu każdy 10-krotny wzrost stężenia we krwi pępowinowej wiązał się ze spadkiem długości urodzeniowej o 0,2 cm. Wszystkie 4 pestycydy chloroorganiczne powiązano ze zmniejszeniem wagi urodzeniowej. Na razie nie udowodniono, że to pestycydy upośledzają wzrost płodu. Mimo to Hiszpanie potrafią wskazać mechanizm, za pośrednictwem którego pestycydy mogłyby ograniczać rozwój płodu. Sugerują oddziaływanie na hormony tarczycy. Trzeba zaznaczyć, że badane kobiety miały w ciąży umiarkowaną styczność z węglowodorami chlorowanymi, dlatego ewentualny związek między rozmiarami noworodków a pestycydami nie oddaje skutków ekstremalnej ekspozycji.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...