-
Liczba zawartości
37640 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
247
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Najnowsze studium naukowców z Joslin Diabetes Center wykazało, że uwzględnienie w diecie aminokwasu leucyny może pomóc osobom ze stanem przedcukrzycowym lub zespołem metabolicznym. Amerykanie prowadzili eksperymenty na modelu mysim. Okazało się, że zwierzęta karmione wysokotłuszczową paszą, u których podwojono dotychczasową dawkę leucyny, miały niższy poziom cukru we krwi oraz mniej tłuszczu w wątrobie. Mimo że zwierzęta na diecie wysokotłuszczowej nie zmieniły swojej wagi, ich ciała potrafiły sobie skuteczniej radzić z glukozą. Wzrosła tolerancja glukozy, a organizm reagował na insulinę lepiej niż przed wprowadzeniem leucyny. Aminokwas zwiększył zdolność metabolizowania cukru i tłuszczów [poprawił się też ogólny metabolizm] – wyjaśnia dr C. Ronald Kahn. U myszy na normalnej diecie po zastosowaniu suplementacji leucyną nie odnotowano żadnej istotnej statystycznie zmiany. Zespół Kahna starał się określić wpływ niewielkich zmian środowiska na zwierzęta ze stanem przedcukrzycowym lub zespołem metabolicznym. Odkryliśmy, że dodatnie do menu tylko jednego aminokwasu zmieniło wiele szlaków metabolicznych. Kahn uważa, że jest za wcześnie, by zalecać chorym z zespołem metabolicznym lub stanem przedcukrzycowym zażywanie leucyny. Z czystym sumieniem będzie to można uczynić po zakończeniu etapu badań klinicznych na ludziach (jeśli, oczywiście, uzyskane wyniki będą również pozytywne). W studium zajęto się właśnie leucyną, ponieważ wcześniejsze badania in vitro pokazały, że aminokwas oddziałuje na szlak sygnałowy insuliny.
-
- dr C. Ronald Kahn
- zespół metaboliczny
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Białozory, zwane inaczej sokołami norweskimi (Falco rusticolus), ukrywały dotąd przed naukowcami swoją tajemnicę. Ptaki te występują prawie na całej półkuli północnej i właśnie odkryto, że osobniki zamieszkujące wysoką Arktykę spędzają podczas zimy wiele dni na krach lodowych. Sokoły odpoczywają na lodzie i polują na inne ptaki morskie, w tym nurzyki zwyczajne (Uria aalge), alczyki (Alle alle) oraz mewy. Byłem bardzo zaskoczony tym odkryciem. Te ptaki nie przemieszczają się między masami lądu, lecz przez dłuższy czas wykorzystują kry lub lód zbity jako habitat. Wcześniej wszystkie sokoły uznawano za ptaki lądowe – opowiada dr Kurt Burnham z Instytutu Wysokiej Arktyki w Illinois oraz Uniwersytetu w Oksfordzie. Burnham badał sezonowe ruchy białozorów. W tym celu 48 drapieżników wyposażono w nadajniki radiowe. Dzięki temu Amerykanin i współpracujący z nim prof. Ian Newton z Oksfordu mogli śledzić poczynania sokołów z 3 regionów Grenlandii: 1) Thule na północnym zachodzie, 2) Kangerlussuaq na zachodzie i 3) Ittoqqortoormiit na wschodzie. Naukowcy odkryli duże zróżnicowanie w zakresie wielkości zimowego areału osobniczego. Jego powierzchnia wśród ptaków z zachodniego wybrzeża zmieniała się w zakresie od 400 do 6600 km kwadratowych, jednak największe różnice odnotowano wśród białozorów ze wschodniego wybrzeża. Tutaj wielkość areału osobniczego zmieniała się w zakresie 27000-64000 km kwadratowych. Niektóre sokoły norweskie w ogóle nie miały dających się zdefiniować areałów osobniczych i poza sezonem lęgowym stale się przemieszczały, spędzając na morzu nawet 40 kolejnych dni. Podczas zimy jedna z młodych samic przebyła przez ponad 200 dni ponad 4,5 km. Więcej niż połowę tego czasu spędziła na oceanie między Grenlandią a Islandią. Inni naukowcy widywali sokoły na górach lodowych czy nad oceanem, ale zawsze zakładali, że znajdują się tam przez chwilę podczas polowania, a potem wracają na ląd. My pokazaliśmy, że niektóre białozory spędzają w rzeczywistości dużo czasu na polowaniu nad oceanem i lodem i że ocean jest dla nich ważnym i nieznanym wcześniej ornitologom habitatem. Burnham podkreśla, że wielkość wykorzystywanego przez ptaki terenu świadczy o tym, jak elastyczne i mobilne muszą być białozory, by przetrwać i rozmnożyć się w surowym arktycznym środowisku. Podczas zimy może brakować pożywienia, dlatego zdolność podróżowania na co dzień na znaczne dystanse i spędzania długich okresów poza lądem bardzo zwiększa szanse na przeżycie.
- 1 odpowiedź
-
- ptak morski
- lód zbity
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jesienią do polskich sklepów trafi jeden z najbardziej wydajnych notebooków dla graczy - Asus G74Sx. Maszyna, które obudowa inspirowana jest myśliwcem F-117 Stealth, bije rekordy w benchmarkach 3DMark11 i 3DMark Vantage. Użytkownik notebooka będzie mógł wybrać pomiędzy procesorami Core i7 2630QM lub Core i5 2410M. Pierwszy z nich reprezentuje najnowszą generację układów Intela zbudowaną na architekturze Sandy Bridge. Komputer wyposażono w chipset HM65 Express i układy pamięci DDR3 1333 MHz SO-DIMM. Pamięć można rozszerzyć nawet do 16 gigabajtów. Siedemnastocalowy wyświetlacz podświetlany LED-ami zapewnia rozdzielczość do Full HD. Do obsługę grafiki odpowiada układ GeForce GTX 560M z 3 gigabajtami pamięci GDDR5. Notebook może obsługiwać do dwóch twardych dysków. Wyposażono go w nagrywarkę Blu-ray, napęd DVD, czytniki kart pamięci SDXC, MS, MMC oraz kamerę internetową HD, łączność bezprzewodową 802.11 b/g/n a opcjonalnie można korzystać też z Bluetootha. Komputer korzysta też z 4 portów USB (w tym 1 USB 3.0), portu HDMI, wyjścia słuchawkowego i mikrofonowego. Całość wraz z 8-komorowa baterią waży 4,28 kg. Asus G74Sx rozprowadzany jest z systemem Windows 7 - do wyboru Ultimate, Professional i Home Premium. Jego sugerowana cena detaliczne w Polsce to 5999 złotych.
-
Naukowcy z niemieckiego Biomimetics-Innovation-Centre (B-I-C) na Uniwersytecie Nauk Stosowanych w Bremie opracowali zapobiegającą porastaniu powłokę kadłuba statków, zainspirowaną budową unoszących się na wodzie nasion palmy Dypsis rivularis. D. rivularis należy do rodziny arekowatych. Występuje wyłącznie na Madagaskarze. Z powodu utraty habitatów gatunkowi zagraża wyginięcie. Te palmy mają nasiona roznoszone przez prądy morskie. Jako że dla nasion korzystne jest niedopuszczanie do porastania, ponieważ pozwala im to przebyć dłuższą drogę, założyliśmy, że dysponują specjalnymi powierzchniami, które moglibyśmy odtworzyć – tłumaczy dr Katrin Mühlenbruch. Przez 3 miesiące Niemcy spławiali na Morzu Północnym nasiona 50 gatunków. Okazało się, że w przypadku 12 nie odnotowano żadnego porastania. Potem zaczęliśmy badać mikrostrukturę powierzchni tych nasion […]. Ostatecznie zdecydowaliśmy się naśladować nasiona, które miały włoskopodobną budowę. Taka struktura może być szczególnie skuteczna przy zapobieganiu porastaniu, ponieważ włókna stale się ruszają, utrudniając organizmom morskim znalezienie miejsca do osiedlenia. Zespół Mühlenbruch wykorzystał silikonową bazę, na której utworzono powierzchnię z włóknami. Obecnie nowa powierzchnia przechodzi testy na morzu. Wyniki są zachęcające. Rozwiązanie naśladujące naturę na pewno spodoba się ekologom i aramatorom. Ci pierwsi ucieszą się z wyeliminowania toksycznych farb, które zabijając potencjalnych mieszkańców kadłuba, nie dopuszczały do jego porastania. Drugich powinny zadowolić wymierne korzyści w postaci oszczędzonego paliwa.
-
- mikrostruktura
- palma
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Niedawno Google uruchomiło kolejny serwis społecznościowy, który ma pokonać Facebooka. Serwis Google+ udostępnił właśnie statystyki najpopularniejszych kont. Okazało się, że najbardziej popularnym użytkownikiem Google+ jest... założyciel Facebooka Mark Zuckerberg. Zuckerberg ma obecnie 68 „przyjaciół" oraz 29 543 obserwujących, mimo że jego profil jest pusty. Na drugim miejscu uplasował się współzałożyciel Google'a Larry Page, który nie ma „przyjaciół", ale jego konto obserwuje 19 878 osób. Sergey Brin, drugi z założycieli Google'a, znalazł się na 4. miejscu z 15 646 obserwujacymi i bez „przyjaciół". Wśród 100 najpopularniejszych użytkowników znajdziemy też znanego blogera Roberta Scoble'a, Marissę Mayer, jedną z najbardziej znanych pracownic Google'a czy Michaela Della, właściciela koncernu Dell.
- 1 odpowiedź
-
- serwis społecznościowy
- Mark Zuckerberg
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Raki płuc niepalących bardziej niestabilne genetycznie
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Gluczorakoraki płuc pacjentów, którzy nigdy nie palili, są bardziej niestabilne genetycznie od swoich odpowiedników u chorych palących. Zidentyfikowaliśmy kilka regionów chromosomalnych, które uległy innym przemianom w genomach guzów płuca palaczy i osób nigdy niepalących. Zauważyliśmy też, że w porównaniu do palaczy, u niepalących większa frakcja DNA guza płuc nosiła znamiona zmian genetycznych. […] Wszystko to razem sugeruje, że w tych 2 grupach mamy prawdopodobnie do czynienia z różnymi chorobami, napędzanymi przez inne zmiany molekularne. Wymagają one zatem różnych podejść terapeutycznych – zaznacza Kelsie Thu z BC Cancer Agency Research Centre w Kanadzie. W grupie osób nigdy niepalących rak płuc występuje częściej u kobiet, Azjatów, mamy też do czynienia z wyższym wskaźnikiem mutacji receptorów czynnika wzrostu naskórka (EGFR, epidermal growth factor receptor). Osoby te lepiej reagują na leki obierające na cel EGFR i częściej diagnozuje się u nich gruczolakoraki. W ramach naszego studium chcieliśmy bez uprzedzeń i wstępnych założeń zająć się całym genomem, ponieważ to pozwoliłoby nam badać wszystkie geny jednocześnie. Tego rodzaju podejście umożliwia wykrycie wzorców zmian genetycznych na poziomie genomu guza jako całości. Nasze studium było badaniem porównawczym […]. Podczas eksperymentu wyekstrahowano DNA z gruczolakoraków płuc i zestawiono je z niezłośliwymi tkankami 30 nigdy niepalących osób, 14 byłych palaczy oraz 39 aktualnych palaczy. DNA oceniano pod kątem mutacji EGFR oraz protoonkogenu K-ras. Po stworzeniu profili dla DNA wyizolowanego z guzów, dopasowane próbki niezłośliwych tkanek płuc posłużyły jako punkt odniesienia do zidentyfikowania zmian w zakresie somatycznej liczby kopii fragmentów DNA (mozaikowatości). Naukowcy posłużyli się też dwoma publicznymi bazami danych dot. gruczolakoraka u palaczy i osób nigdy niepalących. Okazało się, że przeważnie u nigdy niepalących częściej dochodziło do zmiany liczby kopii, a zmianie ulegała większa część genomu. Różnica była silniej zaznaczona, gdy z analiz wyeliminowano byłych palaczy i zostawiono tylko niepalących i aktywnych palaczy.- 2 odpowiedzi
-
- Kelsie Thu
- EGFR
- (i 7 więcej)
-
Szybka litografia elektronowa o wysokiej rozdzielczości
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Technologia
Najpopularniejszą techniką wykorzystywaną przy produkcji układów scalonych jest fotolitografia. problem jednak w tym, że długość fali światła ogranicza rozdzielczość tej techniki, a zatem ogranicza możliwości zmniejszania poszczególnych elementów. Tymczasem do produkcji prototypowych układów wykorzystywana jest litografia elektronowa, która pozwala na uzyskanie większej rozdzielczości. Jej wadą jest natomiast znacznie mniejsza prędkość pracy niż przy fotolitografii. Co prawda można ją przyspieszyć, ale kosztem zmniejszenia rozdzielczości. Dotychczas najdoskonalsza litografia elektronowa pozwalała na uzyskanie rozdzielczości rzędu 25 nanometrów, czyli niewiele większej od eksperymentalnej 32 nanometrów zaprezentowanej przez niektórych producentów urządzeń. Tymczasem w MIT Research Laboratory of Electronic zaprezentowano szybką litografię elektronową, która pozwala na uzyskanie rozdzielczości 9 nanometrów. W połączeniu w innymi właśnie powstającymi technologiami pozwala to mieć nadzieję, że w przyszłości metoda ta będzie wykorzystywana w masowej produkcji układów scalonych. Dotychczas rozdzielczość zwiększano stosując światło o coraz mniejszej długości fali. Pracuje się nad wykorzystaniem ekstremalnie dalekiego ultrafioletu. Jest to jednak trudne zadanie, gdyż konieczne jest dostosowywanie układów optycznych do coraz mniejszej długości fali, a same źródła takiego światła są bardzo mało wydajne. Litografia polega, w skrócie, na pokryciu plastra krzemu światłoczułym materiałem tzw. fotorezystem i naświetleniu go według odpowiedniego wzorca. Tam, gdzie światło pada na fotorezyst, materiał zostanie utwardzony. Następnie usuwamy warstwy utwardzone bądź nieutwardzone, tworząc w ten sposób schemat połączeń. Główna różnica pomiędzy litografią elektronową a fotolitografią jest taka, że w tej pierwszej metodzie układ scalony jest tworzony ścieżka po ścieżce, co wymaga bardzo dużo czasu. W fotolitografii światło pada przez odpowiednią maskę od razu na całą powierzchnię odpowiednio przygotowanego plastra krzemowego i za jednym razem tworzy wymagany wzór. Litografię elektronową można przyspieszyć jeśli spowodujemy, by na fotorezyst padało mniej elektronów. Jednak mniej elektronów oznacza mniejszą energię promienia, a elektrony o niższej energii ulegają większemu rozproszeniu i jest ono tym bardziej widoczne, im głębiej w fotorezyst wnikają. Dlatego też podczas litografii elektronowej używa się generalnie wyższych energii, co jednak skutkuje wolniejszą pracą. Magistraci Vitor Manfrinato, Lin Lee Cheong i Donald Winston we współpracy z profesorami Karlem Berggrenem i Henym Smithem, wykorzystali dwie sztuczki, które pozwoliły im na zmniejszenie energii strumienia elektronów. Po pierwsze użyli cieńszej warstwy fotorezystu, co zmniejszyło rozpraszanie elektronów, a po drugie wykorzystali roztwór... soli kuchennej do utwardzenia tych regionów fotorezystu, które otrzymały nieco większą dawkę elektronów. Obszary, do których dotarło nieco mniej elektronów nie uległy utwardzeniu. Profesor fizyki Pieter Kruit z Uniwersytetu Technologicznego w Delft i współzałożyciel firmy Mapper, która zbudowała system do litografii elektronowej składający się ze 110 równoległych źródeł elektronów, jest pod wrażeniem prac uczonych z MIT-u. Zauważa, że systemy o niższej energii są nie tylko szybsze, ale też mniejsze i łatwiejsze w budowie. W miarę zwiększania energii strumienia elektronów dochodzi się bowiem do takiego momentu, że całość staje się tak duża, a izolacji pomiędzy poszczególnymi elektrodami musi być tak wiele, że stworzenie takiego systemu jest niemożliwe. Kruit wątpi jednocześnie, czy producenci układów scalonych wykorzystają dokładnie taki fotorezyst, jaki powstał na MIT. Jego zdaniem jest on nieco zbyt czuły. Ilość energii dostarczanej do elektrod urządzeń litograficznych nieznacznie się waha i przy zbyt czułym fotorezyście wahania te będą widoczne w wielkości podzespołów powstających na układzie scalonym. „Ale to kwestia niewielkiej modyfikacji fotorezystu, a jego producenci cały czas wprowadzają takie modyfikacje" - zauważa Kruit.- 2 odpowiedzi
-
- fotorezyst
- MIT
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Przed 50 laty na Polytechnic Institute of New York University testowano nowo utworzony materiał - teflon. Teraz naukowcy z tej uczelni, korzystając ze zdobytej wówczas wiedzy, stworzyli proteiny, które są wyjątkowo odporne na wysoką temperaturę. Do pierwszych prac nad teflonem użyto fluorowanych polimerów. W najnowszym numerze pisma ChemBioChem Jin Montclare i Peter Baker donoszą o stworzeniu fluorowanych protein, które mogą w przyszłości znaleźć zastosowanie zarówno w produkcji środków czystości jak i lekarstw. Jednym z głównych problemów, z którymi zmagają się badacze protein - niezależnie czy są one utworzone w laboratorium czy powstają naturalnie w organizmach żywych - jest fakt, iż funkcjonują one w określonych warunkach i rozpadają się w innych. Stabilna proteina, która byłaby aktywna w bardzo różnych warunkach to potencjalnie niezwykle istotny materiał dla naukowców czy twórców produktów - mówi Montclare. Dzięki inżynierii genetycznej uczeni zmusili bakterie do produkcji fluorowanych aminokwasów. W naturze fluorowane aminokwasy nie powstają, ale nasz eksperyment dowodzi, że można je stworzyć - dodaje Montclare. W efekcie powstały fluorowane białka, które bez żadnej szkody dla siebie wytrzymują temperaturę do 60 stopni Celsjusza, zachowując przy tym swoją aktywność i funkcje. Naukowcy chcą sprawdzić, które białka można wzbogacić fluorem i zwiększyć ich wytrzymałość. Szczególną nadzieję wiążą z proteinami używanymi do produkcji leków antynowotworowych. Niewykluczone też, że takie odporne białka posłużą jako ochrona przed neurotoksynami, w tym bronią chemiczną. Stworzenie białek odpornych na wysokie temperatury pozwoliłoby np. na łatwiejsze przechowywanie wielu leków.
-
- teflon
- fluorowane proteiny
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zanieczyszczenia powietrza zmieniają fizycznie mózg
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Psychologia
Zanieczyszczone powietrze zagraża nie tylko układowi oddechowemu, ale i mózgowi. Badania na myszach wykazały, że długotrwały kontakt z zanieczyszczonym powietrzem prowadzi do zmian fizycznych w mózgu, a przez to do zaburzeń uczenia, pamięci oraz nastroju. Laura Fonken, doktorantka z Uniwersytetu Stanowego Ohio, opublikowała wyniki swoich badań w internetowym wydaniu pisma Molecular Psychiatry. Wcześniejsze studia zespołu z tej samej uczelni wykazały, że zawieszone w powietrzu drobne cząstki stałe wywołują w organizmie rozległy stan zapalny. Można je też powiązać z nadciśnieniem, cukrzycą i otyłością. W ramach najnowszego 10-miesięcznego studium przez 6 godzin dziennie pięć dni w tygodniu myszy wystawiano na oddziaływanie albo przefiltrowanego powietrza, albo powietrza zanieczyszczonego. Należy podkreślić, że 10 miesięcy to niemal połowa życia tych gryzoni. W zanieczyszczonym powietrzu znajdowały się drobne cząstki stałe (mieszanina naturalnego kurzu oraz zanieczyszczeń generowanych przez samochody i fabryki; drobne cząstki mają ok. 2,5 mikrometra średnicy). Stężenie cząstek stałych odpowiadało poziomowi stwierdzanemu na niektórych zanieczyszczonych obszarach miejskich. Po upływie 10 miesięcy naukowcy przeprowadzili na myszach szereg testów poznawczo-behawioralnych. Podczas badań pamięci i uczenia myszy umieszczano na środku jasno oświetlonej areny i dawano 2 min na odnalezienie otworu pozwalającego na ucieczkę do ciemnego pomieszczenia. Zwierzęta miały 5 dni na przetrenowanie tego zachowania. Okazało się, że gryzonie z grupy podtruwanej cząstkami stałymi miały o wiele więcej trudności z nauczeniem się, gdzie znajduje się wyjście ewakuacyjne. Na innym etapie badań wykazano, że myszy wystawione na oddziaływanie drobnych cząstek przejawiały więcej zachowań depresyjnych. W jednym z testów (nie powtórzyło się to jednak przy kolejnej próbie) wykazywały więcej symptomów lęku. By sprawdzić, jakie zmiany wywołują w mózgu cząstki stałe, Amerykanie zbadali hipokampa. Chcieliśmy się mu dokładnie przyjrzeć, ponieważ rejon ten jest związany z uczeniem, pamięcią i depresją – podkreśla Fonken. Okazało się, że występują spore różnice w wyglądzie hipokampów myszy z obu grup. Naukowcy skupili się szczególnie na dendrytach i ich kolcach, na których dochodzące do neuronów aksony tworzą połączenia. Akademicy stwierdzili, że myszy wdychające zanieczyszczone powietrze miały w pewnych regonach hipokampa dendryty z mniejszą liczbą kolców, poza tym dendryty były krótsze, a komórki nerwowe mniej skomplikowane pod względem budowy. Co ważne, wcześniejsze studia wykazały, że tego typu zmiany wiążą się z pogorszeniem pamięci i zdolności uczenia. U zwierząt wdychających zanieczyszczone powietrze w hipokampie wykryto zwiększoną aktywność cytokin prozapalnych. Podejrzewamy, że komunikat o systemowym zapaleniu wywołanym kontaktem z zanieczyszczonym powietrzem został przekazany ośrodkowemu układowi nerwowemu. -
Grenlandia i Antarktyda ogrzewane od spodu
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Ocieplające się wody oceanów będą roztapiały położone pod wodą lody Grenlandii i Antarktydy znacznie szybciej niż przypuszczano. To z kolei może prowadzić do większego niż prognozowany wzrostu poziomu mórz. Na University of Arizona przeprowadzono pierwsze badania, których celem jest wyliczenie i porównanie ogrzewania się wód oceanicznych wokół obu biegunów. Naukowcy wykorzystali przy tym 19 różnych modeli klimatycznych i zaproponowali nowy mechanizm globalnego ocieplenia. Ich badania są o tyle istotne, że dotychczas skupiano się przede wszystkim na wpływie ocieplenia atmosfery na lody Antarktydy i Grenlandii. Ogrzewanie się oceanów jest bardzo ważne w porównaniu z ogrzewaniem atmosfery, gdyż woda może przechowywać znacznie więcej ciepła niż powietrze - mówi główny autor badań, Jianjun Yin. Z wyliczeń jego zespołu wynika, że jeśli weźmiemy pod uwagę średni prognozowany wzrost koncentracji gazów cieplarnianych w atmosferze, to temperatura wód położonych na głębokości od 200 do 500 metrów poniżej powierzchni oceanów wzrośnie do 2100 średnio o 1 stopień Celsjusza. Wokół Grenlandii wzrost wyniesie 2 stopnie, a wokół Antarktydy 0,5 stopnia. „Dotychczas nikt nie zauważył tego, że wody wokół Granlandii i Antarktydy ogrzewają się w różny sposób" - mówi Yin. Grenlandia jest ogrzewana ciepłym Prądem Zatokowym, podczas gdy chłodny Dryf Wiatrów Zachodnich chroni Antarktydę przed ciepłymi masami wody z północy. Mimo to, wody wokół Bieguna Południowego również będą się ogrzewały. To oznacza, że Grenlandia i Antarktyda będą roztapiały się szybciej niż dotychczas sądzono. Nasz praca to kolejny dowód, że do końca wieku możemy spodziewać się wzrostu poziomu oceanów o około 1 metr, a w kolejnych wiekach będzie on jeszcze większy - mówi współautor badań, profesor Jonathan T. Overpeck. Już wcześniejsze badania wykazały, że wody wokół Grenlandii są cieplejsze, niż sądzono oraz że lodowce coraz szybciej zsuwają się do oceanu.- 3 odpowiedzi
-
- ocieplenie
- wody oceaniczne
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Język lata jak łopata, ale nie u wszystkich tak samo
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Ryby i ssaki inaczej żują. Ryby wykorzystują mięśnie języka do wpychania jedzenia w głąb jamy gębowej, podczas gdy ssaki posługują się nimi, by ustawić pokarm w pozycji idealnej do miażdżenia zębami. Naukowcy z Brown University uważają, że dywergencja ewolucyjna w zakresie budowy i funkcji języka musiała się dokonać u płazów. Dopiero dalsze badania pozwolą jednak ustalić, kiedy się to stało i u jakich gatunków (dywergencja ewolucyjna to różnice w rozwoju filogenetycznym narządu/części ciała spokrewnionych gatunków, wynikające z odmiennych przystosowań). Amerykanie przyglądali się mięśniom kontrolującym ruchy żuchwy/szczęki i języka u ryb oraz ssaków. U ryb mięśnie języka przesuwały pokarm głębiej jak na linii montażowej w fabryce. U ssaków mięśnie języka pozycjonowały kąsek, by mięśnie żuchwy i szczęki mogły jak najlepiej wykorzystać zęby do rozdrobnienia jedzenia. To jasne, że wszystkie te zwierzęta żują, ale rola języka w tym żuciu jest już inna. W tym kontekście rodzi się pytanie, co robią mięśnie związane z językiem - opowiada dr Nicolai Konow. W latach 2008 i 2010 Konow i jego zespół opublikowali artykuły nt. technik żucia amii (mękławki), szczupaka oraz ryb kostnojęzykopodobnych, u których występuje kostny język sczepiający się z zębami na podniebieniu. Biolodzy wykazali, że u niektórych z tych gatunków żucie zaczyna się od języka ustawionego w górnej części jamy gębowej. Potem ryba napina mięsień mostkowo-gnykowy, cofa język, znów go wysuwa, by na końcu przywrócić oryginalną pozycję w górze pyska. Gdyby obserwować rybę od lewej strony, cykl żucia przypomina przekrzywioną elipsę, zataczaną przez język w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara. Odkrycie akademików z Brown University pokrywa się z wcześniejszymi doniesieniami innego zespołu, który badał m.in. wielopłetwcowate, niszczukokształtne i dwudyszne. Poza rybami Konow i inni studiowali też ssaki: alpaki, kozy i świnie. W mięśniach żuchwy/szczęki i języka zwierząt umieszczono elektrody, dzięki czemu można było śledzić aktywność każdej z tych grup mięśniowych podczas żucia. Okazało się, że gdy ssaki zaczynały żuć, język wysuwał się do przodu i w górę, a następnie był wciągany do pozycji wyjściowej. U zwierzęcia obserwowanego z lewej strony język zatacza elipsę w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Różnice w żuciu wynikają z odmiennych funkcji języka. U ryb rola języka polega na szybkim transportowaniu pokarmu przez jamę gębową. W tym czasie często zachodzi rozcieranie jedzenia. Poza tym język przemieszcza przez pysk i dalej do skrzeli natlenioną wodę. To dlatego mamy do czynienia ze stałym wciąganiem języka do pyska - wyjaśnia Konow. Z kolei ssaki używają języka do takiego ustawienia pokarmu w jamie gębowej, by zmaksymalizować żucie. Co ciekawe, nawet pomiędzy blisko spokrewnionymi gatunkami występują zaskakujące różnice. Żucie u zwierząt roślinożernych nie jest tak skoordynowane (rytmiczne) jak u zwierząt wszystkożernych. Sądzimy, że roślinożercy potrzebują, by podczas żucia masa pokarmowa znajdowała się w ściśle określonej pozycji, dlatego język stale porusza się we wszystkich kierunkach, aby pomiędzy ugryzieniami umieścić kęs dokładnie tam, gdzie powinien być. Kiedy doszło do dywergencji ewolucyjnej? Belgijski biolog Anthony Herrel ustalił kiedyś, że u jaszczurek język wysuwa się naprzód i ku górze jak u ssaków, co sugeruje, że zmiana funkcji nastąpiła u płazów. Konow już planuje, by w niedalekiej przyszłości przeprowadzić eksperymenty na płazach. -
Zła dieta przed ciążą = problemy zdrowotne u dzieci
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Przyszłe matki powinny pamiętać o zażywaniu przed zajściem w ciążę nie tylko kwasu foliowego, ale i o właściwej diecie. Podczas badań na modelu mysim naukowcy wykazali bowiem, że dieta niskobiałkowa wiąże się z niską wagą urodzeniową oraz zwiększa u potomstwa ryzyko cukrzycy typu 2. i otyłości. Na 10 tygodni przed zapłodnieniem zespół z Uniwersytetu w Arhus podawał gryzoniom paszę niskobiałkową (podczas ciąży myszy żywiono już normalnie). Okazało się, że w wyniku tego zabiegu na świat przychodziły lżejsze młode, które po odstawieniu od piersi nadrabiały wzrostowe braki (ang. catch-up growth) i wykształcały insulinooporność. Niska waga urodzeniowa i zjawisko nadganiania wzrostu wiążą się u młodych dorosłych ze zwiększoną insulinowrażliwością, która z wiekiem obniża się i przechodzi w insulinooporność i cukrzycę typu 2. Istnieją również dowody, że u potomstwa płci męskiej wzrasta prawdopodobieństwo otyłości - tłumaczy Anete Dudele. Szwedzi przypominają, że ludzie i myszy reagują analogicznie na ubogą dietę w czasie ciąży. Dzieci/młode mają niską wagę urodzeniową, zwiększa się też ryzyko, że w przyszłości będą się zmagać z chorobami sercowo-naczyniowymi, cukrzycą typu 2. oraz otyłością. Niewykluczone więc, że źle skomponowane menu przed ciążą także da takie same rezultaty u obu gatunków.- 1 odpowiedź
-
- niska waga urodzeniowa
- potomstwo
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Klatki ze sztucznego DNA przechodzą testy w żywych komórkach
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Naukowcy z Uniwersytetu Oksfordzkiego wykazali, że molekularne klatki z DNA, w których w przyszłości będzie się umieszczać choćby leki, mogą wnikać do żywych komórek i w nich przetrwać. Raport z badań na ten temat ukazał się właśnie w internetowym wydaniu pisma ACS Nano. Klatki wyprodukowano z czterech krótkich nici syntetycznego DNA, które zaprojektowano w taki sposób, by spontanicznie splatały się w czworościan o wysokości ok. 7 nanometrów. Wcześniej naukowcy z Oksfordu wykazali, że da się obudować takim czworościanem cząsteczki białka, a pułapki na proteiny otwierają się dopiero po napotkaniu określonych molekuł występujących wewnątrz komórki. W ramach najnowszego eksperymentu Brytyjczycy wprowadzili do hodowlanych ludzkich komórek embrionalnych nerek fluorescencyjnie znakowane czworościany DNA. Następnie komórki zbadano pod mikroskopem. Okazało się, że klatki z DNA pozostały zasadniczo nietknięte, przeżywając atak enzymów komórkowych przez przynajmniej dwie doby. Akademicy uważają to za duży postęp, ponieważ by spełniać funkcję transportera leków, klatka z DNA musi skutecznie wnikać do komórek i uwalniać ładunek dopiero po dotarciu na wybrane miejsce. Wcześniejsze badania pokazały, że rozmiary cząstek są istotnym czynnikiem określającym, czy cząstka łatwo wniknie do komórki [...]. Cząstki o promieniu poniżej 50 nanometrów częściej skutecznie szturmują komórki niż cząstki większe. Przy 7 nanometrach średnicy nasze czworościany z DNA są na tyle kompaktowe, by bez problemów dostać się do komórek, a jednocześnie na tyle duże, by pomieścić w sobie ładunek. Potrzeba dalszych badań, aby sprawdzić, jak klatki z kwasu dezoksyrybonukleinowego odnajdują drogę w żywych komórkach - opowiada prof. Andrew Tuberfield.-
- Andrew Tuberfield
- DNA
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Sąd federalny odrzucił wniosek Google'a o oddalenie oskarżenia przeciwko koncernowi, w którym stwierdzono, że naruszył on Federalną ustawę o podsłuchach. Jednocześnie sędzia James Ware odrzucił inne zarzuty kierowane przeciwko koncernowi Page'a i Brina. W roku 2007 samochody Google'a zaczęły fotografować USA na potrzeby usługi Street View. Przy okazji zbierano dane lokalizacyjne z sieci Wi-Fi. Okazało się jednak, że oprócz danych lokalizacyjnych na dyski twarde Google'a trafiły też prywatne dane użytkowników, takie jak hasła, nazwy użytkowników i e-maile. Google początkowo twierdził, że zebrano tylko fragmenty danych, co okazało się nieprawdą. Winą za zaistniałą sytuację obarczono inżyniera, który miał popełnić błąd przy pisaniu oprogramowania. Sprawa trafiła do sądu, gdzie oskarżono Google'a o naruszenie wielu ustaw. Sędzia odrzucił wszystkie oskarżenia z wyjątkiem naruszenia Ustawy o podsłuchach. „Sąd uznaje, że powodzi przedstawili wystarczające dowody na poparcie oskarżenia o naruszenie Ustawy o podsłuchach. Stwierdzenie obrony, że powodzi nie przedstawili wystarczającego dowodu, gdyż sami przyznali, że ich sieci były otwarte i nieszyfrowane, nie jest prawdziwe" - czytamy w orzeczeniu. Sprawa będzie trudna do rozstrzygnięcia, gdyż nawet obrońcy prywatności zauważają, że prawo nie jest w tej kwestii jednoznaczne. Jim Dempsey, wiceprezes Center for Democracy i Technology uważa, że przechwytywanie komunikacji z nieszyfrowanej i niechronionej sieci Wi-Fi powinno być nielegalne, dodaje jednak, że Kongres powinien uściślić przepisy. Wówczas, jak zauważa Dempsey, sędziowie tacy jak Ward, nie musieliby opierać się na analizach słownika języka angielskiego czy badać historii orzeczeń dotyczących kwestii prywatności w komunikacji bezprzewodowej, domyślając się, co prawodawcy mieli na myśli. Sędzia odrzucił też oskarżenie, że Google naruszyło kalifornijską ustawę o dobrych praktykach w biznesie, dał jednak powodom czas do 1 sierpnia na poprawienie dokumentów i ponowne wniesienie oskarżenia. W późniejszym terminie sąd wyda opinię, czy przeciwko Google'owi może zostać wytoczony pozew zbiorowy. Dla Dempseya to kolejny dowód, że licząca sobie 25 lat Ustawa o prywatności w komunikacji elektronicznej jest zbyt skomplikowana i musi zostać uproszczona. Zadowolenie z opinii sędziego wyrazili natomiast konkurenci Google'a, tacy jak Microsoft, Oracle czy eBay. „Google jest czarną owcą przemysłu IT jeśli chodzi o prywatność. Od dawna mamy świadomość negatywnego wpływu, jaki ma Google na opinię użytkowników o prywatności. Mamy nadzieję, że sąd potraktuje poważnie aferę Wi-Spy i przywróci wiarę konsumentów w prywatność" - oświadczył Jonathan Zuck, prezes Association for Competetive Technology (ACT), skupiającej wymienione powyżej firmy. ACT od dawna krytykuje Google'a. W ubiegłym tygodniu organizacja oświadczyła, że pomoże Federalnej Komisji Handlu w śledztwie przeciwko Google'owi, w którym koncern jest podejrzany o wykorzystywanie pozycji monopolisty. Jednocześnie jednak ACT wspierała Microsoft, gdy firma Ballmera była przedmiotem śledztwa Komisji Europejskiej.
- 1 odpowiedź
-
- Street View
- sąd
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W USA odnotowano kilka przypadków ostrej reakcji skórnej po zażyciu kokainy chrzczonej lekiem weterynaryjnym o nazwie lewamizol. U chorych dochodzi do toksycznej nekrolizy naskórka. Autorzy raportu opublikowanego w czerwcu w Journal of the American Academy of Dermatology analizują 2 przypadki osób, które zgłosiły się na ostry dyżur w Torrance k. Los Angeles i 4 pacjentów z Nowego Jorku. U wszystkich po wciągnięciu narkotyku nosem lub po wypaleniu kraku na uszach i nie tylko tam pojawiły się czerwone łuszczące pęcherze oraz martwica. Zwykle lewamizol jest stosowany jako środek do zwalczania inwazji nicieni żołądkowo-jelitowych i płucnych u bydła, owiec i kóz. Dr Noah Craft podkreśla, że choć problem celowo zanieczyszczonej kokainy wydaje się marginalny, tak naprawdę dotyczy całego społeczeństwa. Departament Sprawiedliwości twierdzi bowiem, że aż 70% amerykańskiej kokainy zawiera lek weterynaryjny. Tańsze wersje kokainy w 90% składają się wypełniacza, ale kiedyś była to nieszkodliwa soda, którą stosuje się do pieczenia ciast. Badania na szczurach mogą wyjaśnić, z jakiego powodu kartele narkotykowe z Ameryki Południowej coraz chętniej sięgają po lewamizol. Niewykluczone, że dzieje się tak, gdyż lek działa na receptory mózgowe podobnie jak kokaina. Wykorzystując ten fakt, można spotęgować działanie narkotyku, zastępując część cennego proszku o wiele tańszym lewamizolem. Koszty zastosowania łatwo dostępnego zastępnika są wysokie, ale tylko dla klientów, gdyż już po 1-2 dniach od zażycia chrzczonego narkotyku rozpoczyna się nekroliza tkanek. Lewamizol może także zaatakować szpik kostny oraz układ odpornościowy osoby uzależnionej. Skutki zażycia lewamizolu znikają po wydaleniu substancji z organizmu. Jeden z opisanych w artykule pacjentów zmienił dilera, a wtedy problemy skórne ustały. O zdarzeniu będą mu jednak przypominać blizny na skórze. Wszyscy eksperci twierdzą, oczywiście, zgodnie, że najlepiej w ogóle nie sięgać po narkotyki.
- 8 odpowiedzi
-
- dr Noah Craft
- toksyczna nekroliza naskórka
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jak donosi Reuters, Microsoft podpisał z chińską wyszukiwarką Baidu umowę na dostarczanie jej angielskojęzycznych wyników wyszukiwania z Binga. Dzięki niej Baidu ma zamiar zwiększyć swoje szanse podczas planowanej ekspansji na rynki światowe, a Microsoft chce zapewnić Bingowi dobrą pozycję na rynku Chin. Do Baidu należy 76% chińskiego rynku wyszukiwania, a pozycja Google'a w Państwie Środka ciągle słabnie wskutek powtarzających się sporów z władzami w Pekinie. Google nawet wycofało się z utrzymywania wyszukiwarki w domenie google.cn i oferuje Chińczykom dostęp poprzez domenę google.com.hk. Spór pomiędzy Chinami a Google'em dotyczy cenzurowania wyników wyszukiwania. Dong Xu, analityk z firmy Analysys International uważa, że umowa Baidu z Microsoftem zwiększy dominację Baidu na chińskim rynku, a Google'owi jeszcze trudniej będzie na nim walczyć. Niektórzy są jednak sceptyczni, co do sensowności takiej umowy. To dobra rzecz, ale będzie miała minimalny wpływ na Baidu. Niewiele anglojęzycznych zapytań jest zadawanych tej wyszukiwarce. Są one zadawane przez Google'a - mówi analityk Wallace Cheung z Credit Suisse.
-
Microsoft postanowił zapobiec ewentualnym oskarżeniom o naruszenie prywatności i postanowił... otworzyć kod oprogramowania zbierającego informacje na temat punktów dostępowych Wi-Fi. Tego typu informacje są zbierane w celu udostępnienia usług lokalizacyjnych, jednak gdy odkryto, że zbierają je Apple i Google, wpłynęło to negatywnie na wizerunek obu firm. Koncern Ballmera chce uniknąć tego typu problemów. Mimo, że nie udostępnił pełnego kodu źródłowego, to ujawnił kod aplikacji odpowiedzialnej za zbieranie danych. Można zatem przekonać się jakie dane i jak wiele jest zbieranych i przesyłanych na serwery firmy. Microsoft zauważa też, że nie zbiera żadnych informacji na temat tego, co użytkownik przesyła przez sieć. Okrycie, że takie dane zbiera Google ściągnęło na firmę Page'a i Brina gromy ze strony użytkowników, mediów i władz różnych krajów.
-
Mrówki potrafią rozpoznać najgroźniejszego przeciwnika
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Studium entomologów z Uniwersytetu Jana Gutenberga w Moguncji ujawniło, że mrówki z gatunku Temnothorax longispinosus potrafią rozpoznać najgroźniejszych przeciwników i zaatakować ich z odpowiednią dozą agresji (Ethology). T. longispinosus zamieszkują lasy liściaste Ameryki Północnej. Preferują klimat umiarkowany. Gniazdują w opadłych na ziemię gnijących gałązkach, liściach czy żołędziach. Na co dzień muszą sobie radzić z rajdami robotnic innych gatunków mrówek, które zabierają ich larwy. Podczas obrony T. longispinosus starają się zabić wroga ugryzieniami. Jak na mądre owady przystało, nie marnują jednak energii i innych zasobów na poślednich napastników. Jeśli już gryźć, to najgroźniejszego. Pracami niemieckiego zespołu kierowali Inon Scharf i Susanne Foitzik. Chcąc sprawdzić, jak T. longispinosus zareagują na 4 gatunki intruzów, kolonię przeniesiono do laboratorium. Pierwsza robotnica reprezentowała nieznany gatunek, który nie dzieli z naszymi mrówkami habitatu. Druga należała do tego samego gatunku, co one [T. longispinosus]. Trzecia to znany przeciwnik - spokrewniony gatunek zamieszkujący te same obszary. Na końcu pojawiała się robotnica z gatunku porywającego młode (dla mrówek najazd bywa prawdziwą katastrofą, bo przy okazji napastnicy uśmiercają często królową i robotnice). Okazało się, że w pierwszych trzech przypadkach T. longispinosus jedynie przepychały się z obcymi, a w kontakcie z 4. wykazywały prawdziwą agresję: gryzły i próbowały zabić. To zaskakujące, ale umiały przeprowadzić rozróżnienie - opowiada dr Scharf. T. longispinosus prowadzą zacięte wojny terytorialne. Walczą zarówno z koloniami T. longispinosus, jak i z koloniami innych mrówek z rodzaju Temnothorax. Porwane larwy są częściowo przeznaczane do zjedzenia, a częściowo do wylęgnięcia. Nowe osobniki zasilają szeregi robotnic.-
- mrówki
- Ameryka Północna
- (i 10 więcej)
-
Julian Assange poinformował, że Wikileaks oraz provider DataCell planują pozwać Visę i MasterCard za to, iż zablokowały możliwość przekazywania datków na rzecz Wikileaks. Zdaniem Assange'a działania obu firm stanowiły poważne naruszenie zasad konkurencyjności ustalonych przez UE oraz były złamaniem duńskiego prawa handlowego. Firma DataCell pośredniczyła w przekazywaniu funduszy dla Wikileaks. Jako, że Visa i MasterCard kontrolują 96% rynku płatności w Europie, ich działania stanowiły praktykę antykonkurencyjną - czytamy w oświadczeniu WikiLeaks. Assange zauważył, że takie naruszenie zagrożone jest w Unii grzywną w wysokości do 10 procent wartości obrotów. DataCell i Wikileaks zamierzają oskarżyć obie firmy przed sądami w Danii i Islandii. W oświadczeniu nie wspomniano o Amazonie i PayPalu, które również zerwały umowy z Wikileaks. Zaznaczono w nim jednak, że podjęte zostaną działania również w innych jurysdykcjach.
-
Japończycy poinformowali, że na dnie Oceanu Spokojnego znajdują się olbrzymie złoża metali ziem rzadkich. Zespół pracujący pod kierunkiem profesora Yasuhiro Kato z Uniwersytetu Tokijskiego mówi, że 1 kilometr kwadratowy osadów z dna może zaspokoić 20% obecnego zapotrzebowania na te metale. Znaleziono je w 78 miejscach, na wodach międzynarodowych na wschód i zachód od Hawajów oraz na wschód od Tahiti. Zdaniem Japończyków złoża zawierają około 100 miliardów ton metali. Tymczasem amerykańska Służba Geologiczna szacuje, że obecnie w Chinach, Rosji, byłych republikach ZSRR i w USA znajdują się złoża zawierające około 110 milionów ton metali ziem rzadkich. Największym problemem będzie eksploatacja nowo znalezionych złóż. Cenne znalezisko odkryto na głębokościach od 3500 do 6000 metrów pod poziomem wody. Nie wiadomo zatem, czy wydobycie będzie opłacalne. Nie wiadomo też, jak próby wydobycia wpłynęłyby na środowisko naturalne. Metale ziem rzadkich są powszechnie używane we współczesnej elektronice. Obecnie monopol na ich wydobycie posiadają Chiny, które niezwykle niskimi cenami doprowadziły do zamknięcia wydobycia przez inne kraje. Ostatnio jednak, jako że Chińczycy zaczęli wykorzystywać swój monopol w celach politycznych, do ponownego wydobycia metali ziem rzadkich przygotowują się Amerykanie.
- 2 odpowiedzi
-
- Ocean Spokojny
- złoża
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nawet podczas snu obszary słuchowe mózgu śpiącego niemowlęcia przetwarzają bodźce i odmiennie reagują na dźwięki wydawane przez ludzi oraz inne obiekty, a także na przejawy emocji o różnym znaku. Nasze badania sugerują, że niemowlęca kora skroniowa jest dużo bardziej dojrzała niż wcześniej wspominano. Na tak wczesnym etapie rozwoju rzadko widzi się wyspecjalizowane rejony - podkreśla dr Evelyne Mercure z Królewskiego College'u Londyńskiego. Brytyjczycy cieszą się, że ich najnowsze studium pozwoli lepiej zrozumieć wpływ środowiska społecznego na rozwój niemowląt, ale również odnieść rozwój do późniejszych zaburzeń komunikacji społecznej. Ludzki głos jest ważną wskazówką społeczną, co może wyjaśnić, czemu mózg tak wcześnie zaczyna go przetwarzać. To zjawisko reprezentuje pierwszy etap rozwoju kontaktu społecznego i nauki języka - uważa dr Anna Blasi. Zespół prof. Declana Murphy'ego posłużył się funkcjonalnym rezonansem magnetycznym, by sprawdzić, jak mózg śpiących dzieci reaguje na dźwięki. W eksperymencie wzięło udział 21 niemowląt w wieku od 3 do 7 miesięcy. Na początku naukowcy porównali reakcję mózgów na ludzkie niewerbalne wokalizacje, np. kaszel czy kichnięcia, oraz na inne znane dzieciom dźwięki, np. wydawane przez zabawki lub płynącą wodę. Okazało się, w zależności od typu bodźca (źródło ludzkie lub nieożywione) silniejsza reakcja występowała w innych rejonach mózgu dziecka; z podobnym zjawiskiem mamy do czynienia w przypadku mózgu dorosłego czuwającego człowieka. W kolejnym etapie analizowano odpowiedzi mózgu na przejawy pozytywnych oraz negatywnych uczuć (w tym śmiech i płacz) oraz dźwięki neutralne emocjonalnie. Mózgi dzieci reagowały podobnie na dźwięki neutralne i sugerujące radość (aktywacji ulegały m.in. zakręt skroniowy środkowy czy zakręt czołowy przyśrodkowy), ale w przypadku dźwięków świadczących o smutku (płaczu) dodatkowo występowało nasilone pobudzenie wyspy i zakrętu prostego. Murphy pociesza wszystkich rodziców, którym zdarzyło się np. kłócić przy śpiącym niemowlęciu. Wg naukowca, negatywne emocje nie muszą niekorzystnie wpływać na niemowlę; w takich okolicznościach mózg może przecież ćwiczyć swoje możliwości w zakresie różnicowania emocji. Czemu mózgi śpiących dzieci reagują na dźwięki z otoczenia? Murphy uważa, że regiony konieczne do przeżycia są wyspecjalizowane i aktywne już na bardzo wczesnym etapie rozwoju. W ich przypadku doświadczenie poporodowe nie jest już tak bardzo potrzebne. Studium brytyjskich akademików potwierdziło, że niemowlęta potrafią wyekstrahować z ludzkiej mowy drobne szczególiki. Co ciekawe, właściwie za każdym razem reagują jak dorośli czuwający ludzie. Obecnie zespół z Królewskiego College'u Londyńskiego prowadzi badania dotyczące mózgów dzieci, u których rodzeństwa zdiagnozowano autyzm.
-
- Declan Murphy
- kora skroniowa
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pępek jak Afryka dla pierwszych podróżników
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Podczas pierwszej fazy testów DNA w ramach Projektu Bioróżnorodności Pępka (Belly Button Biodiversity) przeanalizowano dotąd zaledwie 95 próbek, a już natrafiono na 1400 szczepów bakteryjnych. Co ciekawe, aż 662 nie da się przypisać do jakieś rodziny, co sugeruje, że są nowe dla nauki - twierdzi szef zespołu Jiri Hulcr z Uniwersytetu Stanowego Północnej Karoliny. Początkowo cel badań był raczej popularnonaukowy (chodziło o zwiększenie zainteresowania mikrobiologią oraz przekonanie ludzi, że bakterie nie zawsze muszą wywoływać choroby), ale szybko okazało się, że wyniki będą naprawdę interesujące, tym bardziej że mikrobiom wydaje się w dużym stopniu wpływać na nasze zdrowie i fizjologię. Pępek to idealne miejsce na skórze, ponieważ nie jest tak często ścierany jak inne regiony naszego największego organu, poza tym nie dociera tu zbyt wiele związków chemicznych z kosmetyków. Osoby, które wyraziły chęć wzięcia udziału w projekcie, pobrały sobie wymazy z pępka, a następnie mikrobiolodzy odczytali bakteryjne sekwencje genu kodującego rybosomalne RNA 16S. Mikroflorą własnego pępka zainteresowali się nie tylko "zwykli" ludzie, ale także osobistości znane w świecie nauki, np. znany amerykański pisarz naukowy i bloger Carl Zimmer. Ten ostatni przeżył nawet pewien szok, dowiadując się, że ma w pępku bakterie Georgenia soli, które wcześniej wykryto w azjatyckich glebach. Hulcr porównuje początkowy etap badania mikroflory pępka do pierwszych europejskich wypraw na Czarny Ląd. Noah Fierer z University of Colorado w Boulder, jeden z członków pionierskiej ekipy, opisuje trudności związane z określeniem gatunków bakterii. Mikroby klasyfikowano z użyciem operacyjnych jednostek taksonomicznych, do których trafiały gatunki, w przypadku których sekwencje genu kodującego rybosomalne RNA 16S różniły się o 3% lub mniej. Fierer tłumaczy jednak obrazowo, że przy odniesieniu tego sposobu systematyzowania do ssaków psy i koty znalazłyby się w jednej grupie. W pępku odkryto wiele różnych bakterii, ale zaledwie 40 gatunków stanowi aż 80% tutejszej populacji.-
- Projekt Bioróżnorodności Pępka
- Jiri Hulcr
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy z Uniwersytetu w Edynburgu zbadali żywego ptasznika za pomocą rezonansu magnetycznego. Zależało im na obejrzeniu działającego przewodu pokarmowego i serca. Na nagraniach wideo widać krew przepływającą przez serce, okazało się też, że u pająka występuje unikatowy rodzaj skurczu mięśnia sercowego - tzw. podwójne uderzenie. Tyle trzeba, by narząd wprowadził krew do naczyń. Merrifield wierzy, że technologię tę można wykorzystać do bardzo wielu zbożnych celów, m.in. by uzyskać odpowiedzi na fundamentalne pytania biologiczne. Warto by się na przykład upewnić co do składu chemicznego jadu ptaszników. Jad ma zaś zastosowanie w rolnictwie jako [...] naturalny pestycyd. Z bardziej akademickich problemów: gdybyśmy dali radę zestawić skany uzyskane podczas rezonansu mózgu pająka z jego zachowaniem i połączyć to z podobnymi danymi od innych bezkręgowców, moglibyśmy sprecyzować, jak wyewoluowała inteligencja.
-
- Gavin Merrifield
- jad
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Staw biodrowo-krętarzowy papuaskiego ryjkowca Trigonopterus oblongus przypomina śrubę z nakrętką. Wierzchołkowa część biodra wygląda jak nakrętka (dobrze wyodrębnione rowki pokrywają aż 345° wewnętrznej powierzchni). Odpowiadająca jej część krętarza ma kompatybilne zewnętrzne "gwinty" na 410° powierzchni. Mięśnie pozwalają ryjkowcom obracać odnóża po gwintowaniu, przez co zakres ruchów nóg tylnych i środkowych wynosi aż 130°, a przednich 90°. W przypadku budowy nakrętkowo-śrubowej wypadanie zdarza się dużo rzadziej niż przy stawie kulistym wolnym. T. oblongus musi mieć tak zbudowane odnóża, ponieważ żyje na dnie lasu wśród opadłych liści i gałązek. By nie stracić równowagi, stale szuka oparcia. Van der Kamp zbadał też stawy 15 gatunków ryjkowców z innych rodzin, jest bowiem przekonany, że wszystkie ryjkowce mają staw śrubowo-nakrętkowy.
- 1 odpowiedź
-
- gwintowanie
- nakrętka
- (i 5 więcej)
-
Po sterylizacji mogą wziąć udział w loterii z nagrodami
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Ciekawostki
Podczas gdy wiele krajów świata zmaga się z problemem ujemnego przyrostu naturalnego i starzejącego się społeczeństwa, Wydział Zdrowia dystryktu Jhunjhunu w indyjskim Radżastanie oferuje ludziom, którzy poddadzą się dobrowolnej sterylizacji, rozmaite nagrody, w tym produkowany przez rodzimy koncern Tata Motors 4-osobowy samochód Tata Nano (niestety, nagroda główna jest tylko jedna). Poza tym można zdobyć jeden z 5 motorów, 5 dwudziestojednocalowych telewizorów lub 7 blenderów. Skąd taki pomysł? Wielu oficjeli martwi się rozrostem populacji, ponieważ zgodnie z wyliczeniami, w 2030 r. Indie prześcigną znane z ogromnego zaludnienia Chiny. Spis z 2011 roku wykazał też, że w ciągu dekady populacja dystryktu Jhunjhunu powiększyła się o 11,8%. Sitaram Sharma, tutejszy naczelny lekarz, uważa, że nagrody mogą skusić nawet 6 tys. kobiet i mężczyzn. Nagrody mogą być przyznawane także ludziom spoza regionu. Każdy, kto podda się sterylizacji między dniem dzisiejszym [1 lipca] a 30 września, weźmie udział w loterii z nagrodami - podkreśla Pratap Singh Dutter, zastępca naczelnego lekarza Jhunjhunu. Dutter tłumaczy, że podczas spisu, którego wyniki udostępniono w marcu, okazało się, że władzom medycznym nie udaje się zrealizować celu w postaci 21 tys. sterylizacji rocznie, dlatego jeden z rachmistrzów wpadł na pomysł loterii. Wg danych Funduszu Ludnościowego Narodów Zjednoczonych z zeszłego roku, współczynnik dzietności Indii (określa on liczbę urodzonych dzieci przypadających na jedną kobietę w wieku rozrodczym) wynosił 2,588.