Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'zoo' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 26 wyników

  1. Do zoo w Edynburgu przybyły niedawno dwie pandy wielkie - Tian Tian i Yang Guang. By uczcić to wydarzenie, dyrekcja zdecydowała się na coś kojarzonego ze Szkocją: specjalny tartan o nawiązującym do ubarwienia pand biało-czarnym wzorze. Zamówienie złożono w miejscowej firmie Kinloch Anderson, która działa od 1868 r. Wzór zyskał aprobatę Szkockiego Rejestru Tartanów. Choć lot dla dwóch misiów wyczarterowano 4 grudnia, premiera zaprojektowanego dla nich materiału miała miejsce dopiero 23 stycznia, kiedy rozpoczął się Chiński Nowy Rok. Wybrano termin ważny także dla Szkotów, którzy 25 stycznia obchodzą Noc Burnsa, święto związane z Robertem Burnsem, narodowym wieszczem. Wzór jest, oczywiście, czarno-biały z łagodzącą kontrasty domieszką szarości. Zielone linie reprezentują ulubiony pokarm pand - bambus. Trzy czerwone linie nawiązują za to do ich chińskiej ojczyzny (w Państwie Środka trójka jest uznawana za szczęśliwą cyfrę). Design kojarzy się także z tartanem Gillespiego, ponieważ zarządzające zoo Królewskie Stowarzyszenie Zoologiczne Szkocji zostało założone w 1909 r. przez edynburskiego prawnika Thomasa Gillespiego. Tian Tian i Yang Guang są parą. Mają zostać w stolicy Szkocji na 10 lat. Wszyscy mają nadzieję, że doczekają się tu potomstwa.
  2. Nuru, co w suahili oznacza "urodzony w dzień", jest zaledwie 10. mrównikiem (Orycteropus afer), który przyszedł na świat w zoo przez ponad 50 lat. Szóstego stycznia dołączył lub dołączyła - na razie jest zbyt wcześnie, by określić płeć - do zwierząt mieszkających w ogrodzie zoologicznym w Antwerpii. Młode skończyło 2 tygodnie i właśnie zadebiutowało w mediach jako bohater(ka) nagrania z kamery do monitoringu. To czwarte dziecko Curly. Żadne z poprzednich nie żyło dłużej niż miesiąc. Rozmnażanie mrówników jest trudne, ponieważ matki często mają zbyt mało mleka. W przypadku Nuru wszystko układa się, odpukać, dobrze. W pierwszych dniach życia młode przystawiano co dwie godziny do sutka matki (po uprzednim masażu gruczołów mlecznych). Gdy było trzeba, opiekunowie dokarmiali malucha z butelki. Po 2 tygodniach Nuru ma się świetnie. Odruch ssania się rozwinął, a waga zwierzęcia wzrosła do 2,351 kg. W naturze ciąża O. afer trwa ok. 243 dni. Miot składa się z 1-2 młodych o wadze do 1,7 kg. Mrówniki są aktywne nocą. Żywią się, jak wskazuje ich nazwa, mrówkami, a gdy tych brakuje - termitami.
  3. Młody pingwin cesarski, odnaleziony 20 czerwca na nowozelandzkiej plaży Peka Peka, został przetransportowany do zoo w Wellington i przeszedł do tej pory dwie operacje, a w poniedziałek (27 czerwca) czeka go następne płukanie jelit. Próbując się nawodnić i utrzymać prawidłową temperaturę ciała, ptak jadł bowiem piasek, który wcale nie działał jak śnieg i zablokował jego przewód pokarmowy. Biznesmen Gareth Morgan oświadczył, że przetransportuje zwierzę do ojczyzny, ale dopiero w lutym, ponieważ wtedy rozpoczyna się jego antarktyczna ekspedycja. Tymczasem Happy Feet, który zaczął być ospały, trafił do ogrodu zoologicznego i znajduje się pod doskonałą opieką. Przypomnijmy, że początkowo wydawało się, że pingwin jest w dobrej kondycji.
  4. Jak we wszystkich niemal ogrodach zoologicznych na świecie także i w pekińskim nie można karmić zwierząt, o czym informują specjalne tabliczki. Nikt jednak nie zabrania zjadania mieszkających tam gatunków, co widać już po pierwszym rzucie oka na menu zlokalizowanej na terenie zoo restauracji Bin Feng Tang: po zakąsce z nogi hipopotama można zjeść zupę z mrówek i zakończyć posiłek daniem głównym z ogona kangura bądź penisa jelenia. Fenomen lokalu opisano w zeszłym tygodniu w gazecie Legal Daily. Jak można się domyślić, publikacja wywołała gorącą dyskusję, przy czym sporo komentujących wyraziło swoją dezaprobatę. Ge Rui z International Fund for Animal Welfare uważa, że takie przedsięwzięcie jest sprzeczne z ideą ogrodu zoologicznego, który ma pełnić funkcje edukacyjne oraz zachęcać do ochrony zwierząt. Sprzedając mięso demonstrowanych na wybiegach bestii, to zoo stymuluje konsumpcję oraz zwiększa presję na zwierzęta żyjące na wolności. Takie postępowanie jest społecznie nieodpowiedzialne. Inni wspominają, że choć wszystko odbywa się zgodnie z prawem, trudno mówić o humanitaryzmie i moralności. Właściciele restauracji powiedzieli lokalnym mediom, że serwowane mięso pochodzi z farm egzotycznych zwierząt, a handel odbywa się już od kilku lat, co więcej, władze go aprobują. Wszystko wskazuje jednak na to, że kierownictwo Bin Feng Tang ponownie przyjrzy się karcie dań i odpowiednio ją zmodyfikuje. Chiny, w których zwierzęta od wielu wieków wykorzystuje się w tradycyjnej medycynie, przechodzą chyba przemianę światopoglądową. Podczas gdy Chang Jiwen z Chińskiej Akademii Nauk Społecznych chce wprowadzenia ustawy o prawach zwierząt, z klatek i wybiegów ogrodów zoologicznych Państwa Środka znikają tabliczki informujące, które części ich ciała są najsmaczniejsze i przy leczeniu czego się je wykorzystuje.
  5. By ludzie nie karmili fok niezdrowymi przekąskami, np. słodyczami lub popcornem, w Tobe Zoo w prefekturze Ehime obok ich wybiegu ustawiono automat z rybami. Za 100 jenów można kupić kilka sztuk. Reporterka jednej z japońskich telewizji nakręciła nawet reportaż z ogrodu, utrzymany w klimacie mrożącego krew w żyłach thrillera. Z dwiema rybkami w dłoni dziennikarka udała się na stanowisko. Po zaprezentowaniu topografii terenu i okolicznych mieszkańców – niedźwiedzia polarnego i poruszającej się wolno czapli – zdumiona kobieta zorientowała się, że w ułamku sekundy mięsne co nieco znikło, a właściwie zostało zgrabnie wyrwane z jej palców. Na powtórce w zwolnionym tempie wszyscy zainteresowani mogą prześledzić poczynania zwinnej foki. Już teraz pojawiły się głosy, że takie karmienie drapieżnych bądź co bądź ssaków nie jest bezpieczne i może się skończyć urazami kończyn. tobe zoo Załadowane przez: jopon45. - Odkryj webcam wideo z całego świata.
  6. Zoo w Bristolu postanowiło ocalić jedyną ocalałą kolonię nadrzewnych ślimaków Partula faba. W naturze mięczaki z należącej do Polinezji Francuskiej wyspy Raiatea zostały niemal wytępione przez kanibali z własnej gromady. Poza tym ich habitat jest niszczony przez inwazyjne gatunki roślin, np. południowoamerykańską mikonię (Miconia calvescens). P. faba osiągają zaledwie centymetr długości. Władze ogrodu mają nadzieję, że maluchy uda się uchronić przed wyginięciem. W Bristolu dla grupy 88 osobników wygospodarowano klimatyzowane pomieszczenie. Pojawiło się już nawet 15 młodych. Najmniejsze mierzy 2 mm. Polinezyjską populację ślimaków, podarowaną przez Durrell Wildlife Trust oraz Imperial College London, zoo dołączyło do własnej kolonii. Ostatni transport P. faba dotarł tu w lutym. Szacuje się, że inwazyjne gatunki ślimaków, które wprowadzono do Polinezji Francuskiej w latach 70. ubiegłego wieku, doprowadziły do znacznego ograniczenia "pogłowia" miejscowych mięczaków. Od połowy lat 70. do połowy lat 90. wymarło aż 80% gatunków nadrzewnych ślimaków.
  7. W środę w ogrodzie zoologicznym Taronga w Sydney przyszło na świat słoniątko. Nie byłoby w tym niczego zaskakującego, gdyby w poniedziałek (8 marca) po badaniu weterynaryjnym nie poinformowano, że maluch zmarł w łonie matki – słonicy indyjskiej o imieniu Porntip. USG wykazało, że słoniątko płci męskiej ułożyło się w niewłaściwej pozycji (głową do przodu), co uniemożliwiało matce – 18-letniej przywódczyni stada - urodzenie żywego młodego. Lekarze nie znaleźli ani jednej z 5 oznak czynności życiowych. Opiekunowie i lekarze uznali narodziny żywego słonika za cud. Wg nich, podczas kilkudniowego porodu samczyk musiał być w śpiączce. Po raz pierwszy ujrzał światło dzienne rano o 3.27, a po południu stawiał już swoje pierwsze kroki. Dyrektor zoo Cameron Kerr konsultował się ze berlińskim specjalistą ds. reprodukcji słoni Thomasem Hildebrandtem. Powiedział on, że nasz przypadek całkowicie przeredaguje podręczniki słoniowego położnictwa. Szef ogrodu dodaje też, że przed słoniątkiem jeszcze długa droga. Na tak wczesnym etapie nie ma gwarancji przeżycia w perspektywie długoterminowej, ale mamy nadzieję, że narodziny wbrew przeciwnościom losu dadzą mu jakieś fory. Młode zetknęło się już z innymi członkami stada, w tym z pierwszym słoniątkiem w Taronga – 8-miesięcznym Luk Chaiem. W 2006 roku słonie przybyły do Sydney z Tajlandii. Dwadzieścia dwa miesiące temu Porntip, dosłownie "Dar niebios", poddano procedurze sztucznego zapłodnienia (AI od ang. artificial insemination). Poród rozpoczął się 1 marca. Ogród zoologiczny Taronga uczestniczy w kontrowersyjnym programie rozmnażania zagrożonego gatunku. Cudownie ocalony samczyk jest drugim w Australii słoniem poczętym w wyniku AI. Z pomocą matki samczyka udało się zważyć. Najpierw oboje weszli na wagę, potem Porntip zachęcono, by z niej zeszła. I tak oczom zgromadzonych ukazała się magiczna liczba 116. Pan Shuffles, bo takie imię nadano cudownie ocalonemu, jest dość krępy i jego waga urodzeniowa jest o 20 kg większa niż w przypadku poczętego naturalnie Luk Chaia. Losy stada można śledzić na blogu zoo.
  8. Z odgłosów wydawanych przez słonie słyszymy tylko niewielką część. Ze względu na ograniczenia naszego aparatu słuchowego nie znamy aż 2/3 gardłowego pomrukiwania. Badacze z zoo w San Diego zajęli się ostatnio funkcją słoniowych infradźwięków. W ramach eksperymentu wyposażyli osiem mieszkających tu samic w specjalne mikrofony i nadajniki GPS. Dzięki temu mogli połączyć dźwięk z tym, co zwierzę w danym momencie robiło. Matt Anderson opowiada, że wszyscy byli bardzo podekscytowani przedsięwzięciem i wierzyli, że w ten sposób uda się zdobyć wiele użytecznych informacji m.in. o wewnętrznej hierarchii stada. Amerykanie stwierdzili już, że po trwającej ponad 20 miesięcy ciąży samice dają reszcie znać, że niedługo urodzą. W ciągu 12 dni przed rozwiązaniem następuje bowiem zmiana w obrębie dźwięków o niskich częstotliwościach. Dr Anderson uważa, że w ten sposób matki proszą też pozostałe osobniki o wypatrywanie drapieżników. Chociaż noworodek jest duży – waży ok. 135 kg – nadal pozostaje bezbronny wobec ataków hien. Ekipa z San Diego dalej analizuje dane. Na kompletne wyniki przyjdzie nam więc jeszcze poczekać.
  9. Ogród zoologiczny w Bristolu apeluje do posiadaczy nowych telefonów komórkowych, by nie wyrzucali starych. Jak wyjaśniają jego przedstawiciele, recykling zabezpieczy przyszłość żyjących na wolności goryli zachodnich. W aparatach, a konkretnie w kondensatorach wykorzystuje się bowiem koltan - mieszaninę kolumbitu i tantalitu, rud tantalu. Większość światowych zasobów tego materiału znajduje się w Demokratycznej Republice Konga, ojczyźnie zagrożonych wyginięciem małp. Zoo dostanie 1,75 funta za każdy ofiarowany telefon. Pieniądze zostaną przeznaczone na realizację projektów związanych z ochroną przyrody. Koltan wydobywa się na dużą skalę w lasach centralnej Afryki. Prowadzi to do karczowania dużych połaci drzew i kurczenia habitatów wielu gatunków. Narasta też problem kłusownictwa oraz handlu mięsem dzikich zwierząt. Bryan Carroll z bristolskiego ogrodu wyjaśnia, że nawet jeśli czyjś aparat nie nadaje się dalszego wykorzystania, można go poddać recyklingowi. Telefony należy zostawiać w zoo lub nadawać pocztą. Przed włożeniem do koperty trzeba usunąć kartę SIM, bateria powinna jednak zostać w środku.
  10. Nonja, 33-letnia samica orangutana z zoo w Wiedniu, zyskała na Facebooku ponad 500-osobową rzeszę fanów, choć konto założono jej dopiero w ostatni wtorek (1 grudnia). Do albumu trafiają wykonane przez nią własnoręcznie, choć lepiej byłoby chyba powiedzieć własnołapnie, zdjęcia, których pozazdrościć jej ponoć mogą nawet bardziej doświadczeni fotografowie. Małpa robi zdjęcia cyfrowym aparatem rozdającym po trzaśnięciu migawki rodzynki, co w dużym stopniu wyjaśnia, skąd wzięła się jej nowa pasja. Na nieco rozmazanych fotografiach widnieją m.in. lina do wspinania, jedzenie, wybieg oraz sierść i dłonie któregoś z trzech towarzyszy. Małpy nie są, oczywiście, zainteresowane zdjęciami, które stanowią produkt uboczny [procesu pozyskiwania rodzynek]. One wiedzą tylko, że gdy naciśnie się guzik, wyskakują przysmaki – opowiada rzecznik ogrodu zoologicznego Gerhard Kasbauer. Nonję i jej zdjęcia, które trafiają na stronę za pośrednictwem łącza WiFi, można podziwiać (i komentować) pod tym adresem: http://www.facebook.com/pages/Nonja/190010092116. Wcześniej samica zasłynęła jako malarka. Jeden z jej obrazów zlicytowano za ok. 9 tys. złotych.
  11. Wszystkie żyjące w zoo w Lipsku samice południowoamerykańskich niedźwiedzi peruwiańskich (okularowych) kompletnie wyłysiały. Tylko na ich łbach pozostały kępki przerzedzonych włosów. Dyrekcja i opiekunowie nie mają pojęcia, co się stało, podejrzewają jednak wadę genetyczną. U niedźwiedzic nie stwierdzono żadnych innych dolegliwości. Kiedy jednak okrywa włosowa powinna się stawać grubsza na zimę, na zwierzętach widać dosłownie każdą zmarszczkę, a skórę znaczy wysypka oraz stan zapalny. Przed wybiegiem zbierają się tłumy ludzi, którzy chcą zobaczyć nowy "image" dwóch samic – piętnastoletniej Dolores i jedenastoletniej Lolity. Pracownicy zoo skontaktowali się z kolegami po fachu z całego świata, pytając, czy ktoś jeszcze spotkał się z podobnym zjawiskiem i mógłby jakoś pomóc.
  12. Słoń jest symbolem narodowym Tajlandii. Niestety, prawie nikt już nie dostrzega poczciwych olbrzymów, odkąd w zoo Chiang Mai w Bankgoku urodziła się samiczka pandy. Ludzie oszaleli na jej punkcie i na punkcie jej pobratymców. By choć trochę uwagi skapnęło słoniom, zaczęto je malować na czarno-biało. Opiekunowie z Royal Elephant Kraal w prowincji Ayutthaya sięgnęli po akwarele i po chwili - nieco dłuższej ze względu na rozmiary zwierząt - 5 dziwnie wyglądających istot paradowało przed tłumnie zebranymi dziećmi. Niektórym widzom i komentatorom bardzo się to podobało, inni uznali działania pracowników ogrodu za grubą przesadę. Ci pierwsi podkreślali, że należy zadbać o narodowe symbole i że Chińczycy już to zrobili (co stanowi wyraźną aluzję do kojarzonych z Państwem Środka pand).
  13. W kwietniu zoo w Bristolu rozpoczyna kurs "Życie z pająkami" dla osób z arachnofobią. Odwiedzający będą mogli skorzystać z hipnoterapii, zajęć edukacyjnych oraz relaksacyjnych, a najodważniejsi spotkają się ze swoimi lękami oko w oczy. Przedsięwzięciem pokieruje psycholog Mary Ison. Simon Garrett, szef wydziału edukacyjnego ogrodu, uważa, że strach przed pająkami bywa rozdmuchiwany i napędzany przez media. Jedni ludzie uznają pająki za fascynujące istoty, a inni są przerażeni, co może w znacznym stopniu utrudnić im życie. Nasza kultura nie robi nic, by obalić mity, a programom telewizyjnym o pająkach towarzyszy często złowieszcza muzyka i gotyckie błyskawice. Kurs bristolskiego zoo ma pomóc zalęknionym jednostkom w odbudowaniu adekwatnego układu sił. Na razie sytuację kontrolują pająki, a to ludzie powinni panować nad sobą i swoim otoczeniem. Podczas sesji wszyscy są traktowani indywidualnie. Różne podejścia terapeutyczne gwarantują, że każdy znajdzie tu coś dla siebie i z pewnością nikt nie będzie do niczego przymuszany. Koszt pozbywania się fobii to 85 funtów, a zajęcia będą się odbywać w 9-osobowych grupach.
  14. Podczas gdy kukułki specjalizują się w podrzucaniu jaj innym, para samców pingwina próbowała zastosować odwrotny wybieg: ukraść je i wysiedzieć, a potem wychować młode jak własne. Homoseksualna para została oddzielona od swoich pobratymców, ponieważ opiekunowie w ogrodzie zoologicznym Polarland Park w Harbinie przyłapali je na gorącym uczynku. Dwa trzyletnie samce próbowały oszukać prawowitych właścicieli jaj, kładąc im na stopach kamienie. Świetnie nadają się one do zabawy z pisklętami, więc gdyby rodzice dali się zwieść, podstępni panowie zyskaliby okazję do przeprowadzenia skoku na jaja. Eksperci z zoo podkreślają, że choć ptaki są homoseksualne, nadal powoduje nimi instynkt i chcą zostać ojcami. Jednym z obowiązków dorosłego samca jest opieka nad jajami. Mimo że w tym przypadku nie jest to możliwe z powodów biologicznych, potrzeba nie zanika. Opiekunowie zaznaczają, że oddzielenie pomysłowych ptaków od reszty pingwinów nie jest dyskryminacją, ponieważ w przeciwnym razie ich zachowanie wprowadziłoby spore zamieszanie w stadzie w krytycznym dla niego okresie lęgowym. Dwa lata temu Muzeum Historii Naturalnej w Oslo zorganizowało pierwszą światową wystawę dotyczącą homoseksualizmu wśród zwierząt. Przedstawiając przykłady gejów i lesbijek w szeregach żyraf, pingwinów, papug, chrząszczy, waleni i dziesiątków innych istot, jej pomysłodawcy udowadniali, że ludzka homoseksualność nie powinna być postrzegana jako "nienaturalna".
  15. Zoo w Adelajdzie zaoferowało podczas wakacji darmowe bilety dla rudowłosych osób. To część medialnej kampanii reklamowej, która miała uświadomić społeczeństwu, w jak ciężkim położeniu znajdują się orangutany. Szefostwo ogrodu zoologicznego oparło się na grze słów. Ranga jest bowiem skrótem od słowa orang-utan, a także popularnym na antypodach określeniem na kogoś z rudymi włosami. Pismo Advertiser wspomina o nieprzychylnych reakcjach na ofertę zoo. Ludzie są prawdopodobnie bardziej wrażliwi na tym punkcie, niż nam się wydawało. Rozpoczęliśmy tę kampanię [...], ponieważ i orangutany, i rudowłosi są zagrożonymi gatunkami – wyjaśnia Kevin Evans. Władze ogrodu zdecydowały się wycofać z reklamy, ale darmowe wejściówki dla rudowłosych nadal będą dostępne przez kolejne dwa tygodnie.
  16. Hasło "tańczący (i śpiewający z wilkami)" przestanie się już wkrótce kojarzyć tylko i wyłącznie z filmem z Kevinem Costnerem w roli głównej. A wszystko za sprawą chińskiego zoo, które utworzyło zespół śpiewających wilków. W przyszłości mają się one nauczyć również tańca. Luo Yong, opiekun z Chongqing Wild Zoo, odkrył zdolności wokalne wilków przez przypadek. Gdy kiedyś grałem na gitarze, śpiewając "Jestem wilkiem z północy", podszedł do mnie młody osobnik i zaczął się we mnie wpatrywać. W pewnym momencie rozwył się w rytm melodii, a nawet szarpał struny pazurem. Od tego pamiętnego momentu Chińczyk poświęcił się rozwijaniu umiejętności wokalnych swoich podopiecznych. W tej chwili zespół liczy 30 kudłatych członków. Luo chciałby, aby ktoś napisał piosenkę specjalnie dla jego zwierzęcego chóru. Szuka też specjalisty, który nauczyłby wilki tańca disco. Pozostaje tylko pytanie, czy zwierzęta naprawdę to lubią, czy swoim wyciem komentują zdolności muzyczne tresera...
  17. Leniwce wcale nie są aż takimi śpiochami, za jakie zwykło się je uważać. W niewoli rzeczywiście potrafią spać do 16 godzin na dobę, lecz na wolności drzemią mniej niż 10 godzin dziennie (Biology Letters). Naukowcy schwytali 3 zwierzęta z lasów deszczowych Panamy i przymocowali im urządzenie monitorujące czas snu. Wg badaczy, ich najnowsze studium może pomóc w rozwiązaniu problemów osób cierpiących na zaburzenia snu. Dr Niels Rattenborg z Instytutu Ornitologii Maxa Plancka w Starnberg podkreśla, że po raz pierwszy udało się wykazać, że utrwalanie wzorców snu i czuwania u dzikich zwierząt jest możliwe. Okazało się, że w swoim naturalnym środowisku leniwce śpią o wiele krócej, niż sądzą ludzie i krócej niż w ogrodach zoologicznych. Dalej są więc leniwcami w kategoriach prędkości poruszania się, ale jeśli chodzi o sen, nie wydają się spać szczególnie długo. W eksperymencie międzynarodowego zespołu naukowców z USA, Szwajcarii i Niemiec wzięły udział samice leniwca pstrego (Bradypus variegates). Złapano je na wyspie Barro Colorado na Kanale Panamskim, w pobliżu Smithsonian Tropical Research Institute. To pierwsze badania przeprowadzone w naturze, ponieważ wcześniej nie dysponowano odpowiednim sprzętem. Śledzenie elektrycznej aktywności mózgu oznaczało przeprowadzenie inwazyjnego zabiegu chirurgicznego, a urządzenie zapisujące dane również nie należało do lekkich. Zespół Rattenborga dysponował jednak dwoma udogodnieniami, które przesądziły o powodzeniu projektu. Aleksiej Wysocki z Uniwersytetu w Zurychu zaprojektował "czarną skrzynkę", która może przechowywać dane z kilku dni. Powstało ono z myślą o udomowionych gołębiach, ale można je też wykorzystać u innych niezbyt dużych zwierząt. Druga rzecz to przenośne urządzenie do EEG. Wygląda jak krążek do hokeja. Nie wymaga implantowania elektrod w mózgu, a jedynie wprowadzenia ich tuż pod powierzchnię skóry głowy. Na przetestowanie sprzętu właśnie na leniwcach zdecydowano się z dwóch powodów. Po pierwsze, są znane ze swojej powolności i spokojnego usposobienia. Po drugie, od dawna uważano, że są prawdziwymi rekordzistami w dziedzinie długości snu. Poza opisanym ekwipunkiem, każda samica dostała obrożę z nadajnikiem radiowym (dzięki temu można było kontrolować ich przemieszczanie się). Zwierzęta śledzono przez 3-5 dni. Dwa kolejne osobniki obserwowano aż przez 7 miesięcy. Teoria, że zwierzęta trzymane w niewoli śpią dłużej od swoich wolnych pobratymców, wcale nie jest nowa. Członkowie ekipy Rattenborga byli jednak zaskoczeni, że różnica w liczbie godzin odpoczynku jest taka duża. Leniwce z ogrodów zoologicznych śpią ok. 15,85 h, a żyjące na wolności tylko 9,63. Powód? Życie w zoo eliminuje konieczność poszukiwania pożywienia i wystrzegania się drapieżników, ponadto z pewnością nie dostarcza wielu wrażeń. Naukowcy chcą zbadać w naturze wzorce snu innych gatunków. Jeśli badamy zwierzęta w ich naturalnym środowisku, gdzie wzorce snu ewoluowały, może nam to pozwolić na odkrycie ewolucyjnych funkcji snu. To z kolei ma wpływ na zrozumienie snu u ludzi.
  18. Dyrekcji i opiekunom zoo w Dublinie bardzo zależy na rozmnożeniu nosorożców białych. Do paszy Ashanti i Zanty dodawano koraliki w dwóch różnych kolorach (niebieskie lub srebrne), co ułatwia przeprowadzenie testu ciążowego. Wiadomo, do której z samic należą pobierane do badań odchody. Jak donosi Belfast Telegraph, trud się opłacił, ponieważ Ashanti jest najprawdopodobniej we wczesnej ciąży. Wyniki z laboratorium przyjdą na początku stycznia. To prosta i nieszkodliwa metoda uzyskania tego, na czym nam zależy – cieszy się weterynarz John Bainbridge. Koraliki są nietoksyczne. Jeśli samica naprawdę spodziewa się młodego, ogród zoologiczny odniesie wielki sukces. Ostatni nosorożec biały urodził się tu 14 lat temu. Na wybiegu mieszkają 2 samce i 4 samice.
  19. Przedwczoraj (19 lipca) w ogrodzie zoologicznym Taronga w Sydney zmarł jeden z najstarszych szympansów świata. Dominująca samica Fifi skończyła w maju 60 lat. Urodziny obchodziła w gronie swojej 4-pokoleniowej rodziny. Staruszka cierpiała na artretyzm i w jesieni życia codziennie wypijała szklankę naparu z rumianku. W czwartek rano nie wstała z legowiska, dlatego opiekunowie zaczęli podejrzewać, że źle się czuje. Fifi dostarczono ulubione pokarmy i materiały na nowe posłanie, a krewni odwiedzali ją przez cały dzień. Zwierzę zmarło po południu. Szefostwo zoo zapowiedziało, że zostanie przeprowadzona sekcja zwłok Fifi, która ma wykazać przyczynę zgonu. Szympansy żyją średnio ok. 45 lat. W niewoli długość ich życia wzrasta, ponieważ zdrowo się odżywiają i mają zapewnioną opiekę medyczną. Najstarszym żyjącym szympansem jest słynny Cheeta, szympans, który grał w ekranizacjach Tarzana w latach 30. i 40. Wpisano go do Księgi rekordów Guinnessa. Nobliwy staruszek skończył 9 kwietnia br. 75 lat!
  20. Naukowcy badający florę bakteryjną ludzkiej skóry odnotowali, że znaleźć na niej można aż 182 różne gatunki tych mikroorganizmów. Niektóre żyją tam na co dzień, część zaraz zmieni miejsce pobytu. Dr Martin Blaser z New York University School of Medicine i jego zespół pobrali wymazy ze skóry przedramienia 6 zdrowych osób (Proceedings of the National Academy of Sciences). Warto przypomnieć, że skóra jest naszym największym narządem, stanowiącym 15% masy ciała. Zidentyfikowaliśmy 182 gatunki bakterii. Na tej podstawie szacujemy, że na skórze bytuje ok. 250 gatunków. Dla porównania: w dobrym zoo powinno być od 100 do 200 gatunków. Wiemy już, że na naszej skórze, i to tylko na przedramieniu, znajduje się wiele różnych gatunków mikrobów. Podobnie jak w renomowanym ogrodzie zoologicznym. Bez dobrych bakterii nasz organizm by nie przeżył — dodaje dr Zhan Gao, naukowiec zaangażowany w laboratoryjne badania Blasera. Szacuje się, że liczebność bakterii związanych z ludzkim ciałem 10-krotnie przewyższa liczebność komórek organizmu. Te bakterie są w rzeczywistości częścią nas samych — konkluduje Blaser. Nie sądzę, by ciągłe mycie było dobrym pomysłem, ponieważ w ten sposób pozbywamy się jednej z barier ochronnych. O tym, że bakterie żyją na skórze człowieka, wiedziano od dawna, lecz zespół Amerykanów posłużył się zaawansowaną techniką molekularną (bazującą na DNA), by szczegółowo zbadać zagadnienie. Flora bakteryjna skóry okazała się bardziej złożona niż pierwotnie sądzono. Odnaleziono 8% nieznanych wcześniej gatunków. Niektóre bakterie stale rezydują na skórze, a 4 rodzaje — Staphylococcus, Streptococcus, Propionibacterium oraz Corynebacterium — grupują nieco ponad połowę wszystkich gatunków. Inne trafiają tam przejściowo. Flora bakteryjna poszczególnych osób różni się od siebie, można jednak wyodrębnić zestaw bazowy, który występuje u każdego człowieka. W badaniach wzięło udział 3 mężczyzn i 3 kobiety. Odkryto, że płcie mogą się różnić przenoszonymi na skórze bakteriami. Wcześniej naukowcy analizowali florę żołądka i przełyku. Ta ze skóry jest zupełnie inna. Mikroby żyją najprawdopodobniej w zwierzętach od miliardów lat. Te, które żyją w nas, nie znalazły się tam przypadkowo. Razem ewoluowaliśmy.
  21. Niemcy znaleźli nowy sposób na zutylizowanie tysięcy niepotrzebnych już po świętach lub niesprzedanych choinek. Chcą nimi karmić zwierzęta w zoo. Słonie zjedzą dzisiaj na lunch posiłek składający się z pięciu drzewek — powiedział Reuterowi rzecznik berlińskiego ogrodu zoologicznego Ragnar Kuehne. Choinkami będą również karmione wielbłądy, jelenie i owce. Poprawi to ich trawienie, ponieważ drzewka zawierają niezbędne kwasy tłuszczowe.
  22. Na niemal miesiąc (od 2 do 28 stycznia) opustoszały wybieg orangutanów w zoo w Adelajdzie zajmą... ludzie. Ma to zwiększyć społeczną świadomość konieczności otoczenia naczelnych ochroną. Uczestnicy eksperymentu są zamknięci, muszą znosić lejący się z nieba żar, a do jedzenia dostają banany. Znajdują się pod opieką psycholog, która ma nadzieję, że w ten sposób uda jej się dojść do tego, jak poprawić życie małp w niewoli. Odwiedzający zoo mogą głosować za pomocą SMS-ów na swoją ulubioną niby-małpę. Całe przedsięwzięcie nieco przypomina reality show. Pod koniec miesiąca głosy zostaną zliczone, a, jak się to określa, superczłowiek będzie reprezentował ogród zoologiczny. Ludzie mają poprzyczepiane mikrofony, by interesujący się ich losami internauci mogli na bieżąco śledzić wszystkie wydarzenia. Doktor Carla Litchfield, pomysłodawczyni eksperymentu, ustaliła kilka podstawowych reguł, m.in: zakaz nagości i bezczelnych zachowań. Weterynarze nie wykluczają użycia strzałek ze środkami uspokajającymi, gdyby zaszła taka potrzeba.
  23. Słonie mają samoświadomość. Dotychczas o samoświadomości mówiono jedynie w odniesieniu do ludzi, szympansów, orangutanów i delfinów butlonosych. Najnowsze badania wykazały, że do tej listy należy dopisać i słonie. Naukowcy już wcześniej podejrzewali, że te olbrzymie ssaki mogą wykazywać się taką cechą, ponieważ rozwinęły skomplikowane relacje społeczne. Uczeni z Emory University w Atlancie przeprowadzili eksperyment z lustrem na trzech słoniach indyjskich z nowojorskiego zoo. Pozwala on stwierdzić, czy badany obiekt jest w stanie rozpoznać sam siebie w widocznym odbiciu. Ludzkie dzieci przechodzą ten test w wieku dwóch lat. W ogrodzie zoologicznym w wybiegu dla słoni ustawiono lustro o wymiarach 2,5 na 2,5 metra. Po wejściu na wybieg wszystkie trzy mieszkające na nim słonie – Happy, Maxine i Patty – podeszły sprawdzić, co to jest. Usiłowały zaglądać pod lustro i za nie. Naukowców zdziwił fakt, że na widok swojego odbicia słonie nie zareagował tak, jakby widziały inne zwierzę. Zarówno ludzie przed osiągnięciem drugiego roku życia, jak i zwierzęta uważają swoje odbicie za innego przedstawiciela swojego gatunku. Nawet te ze zwierząt, które posiadają samoświadomość, początkowo tak reagują. Dopiero po jakimś czasie przekonują się, że lustro pokazuje je same. U słoni nie wystąpił pierwszy z etapów, obserwowany zwykle w przypadku zwierząt. Kolejnymi etapami zwykle są: baczne obserwacje samego lustra (dotykanie go, próby zaglądania za nie), powtarzające się zachowania przed lustrem, podczas których zwierzę bada związek pomiędzy jego działaniami a ruchami odbicia w lustrze, w końcu – rozpoznanie się w lustrze. Słonie od razu przeszły do drugiego etapu i oglądały lustro. Następnie zaczęły wykorzystywać je do oglądania swoich ciał. Zaglądały sobie w usta, a Maxine pomogła sobie trąbą, by przyciągnąć swoje ucho do lustra i móc zajrzeć do jego wnętrza. Gwiazdą eksperymentu została jednak słonica Happy, która rozpoznała się w lustrze. Naukowcy namalowali jej na czole znak, którego nie mogła widzieć inaczej, jak tylko w lustrze. Słonica, stojąc przed lustrem, dotykała trąbą swojej głowy właśnie w miejscu, gdzie umieszczono znak. By się upewnić, że zwierzę nie reaguje po prostu na zapach bądź uczucie, iż coś ma na czole, uczeni namalowali też drugi znak, tym razem substancją, która nie była widoczna. Tego drugiego znaku Happy nie dotykała. Uczeni uważają, że eksperyment ten dowodzi nie tylko tego, iż słonie posiadają samoświadomość. Fakt, iż posiadają ją tak odległe gatunki jak ludzie i słonie może wskazywać na to, że ewolucja zdolności poznawczych zwierząt jest związana z tworzonymi przez nie strukturami społecznymi.
  24. Chilijscy weterynarze z Santiago Metropolitan Zoo uwolnili w zeszły wtorek (12 września) na pogórzu Andów 2 kondory wielkie. Kondory te są uważane za największe ptaki latające świata, a rozpiętość ich skrzydeł sięga nawet 2,75 m! Ptaki wypuszczono po kilkutygodniowym leczeniu. Gdy je znaleziono, były chore i ranne. Jeden z osobników to 3-letni samiec (zraniony przez kłusowników), a drugi o rok młodsza samica z uszkodzonymi piórami, cierpiąca z powodu niedożywienia. Dyrektorka zoo, Teresa Rey, powiedziała, że celem pracowników nie jest przetrzymywanie zwierząt w klatkach, ale zachowanie i odtworzenie gatunków w ich naturalnym środowisku. Kondor jest symbolem narodowym Chile.
  25. W zoo w Ankarze znaleziono zaginionego 2 miesiące temu 6-metrowego pytona. Wąż zniknął 10 czerwca, kiedy pracownik ochrony otworzył drzwiczki, przez które karmiony jest gad. Postąpił tak, ponieważ wydawało mu się, że wąż się źle czuje. Popełnił jednak błąd, odchodząc od klatki bez zabezpieczenia wyjścia. Skutkiem zajścia było zamknięcie przyległych części ogrodu oraz wszczęcie śledztwa kryminalnego (podejrzewano, że pyton mógł zostać ukradziony). Niestety, poszukiwania, także przy użyciu kamer termowizyjnych, nic nie dały. Jeden z ministrów sugerował nawet, że wąż dostał się w ręce jakiegoś sprzedawcy kebabu i zrobiono z niego szaszłyki. Odradzał w związku z tym spożywanie takich pokarmów. Ostatecznie w czwartek (24 sierpnia) gad znalazł się... w swojej klatce, a konkretnie w szybie wentylacyjnym. Zlokalizowano go na podstawie zrzuconych fragmentów skóry, które leżały obok. W sobotę (26 sierpnia) ważący 70 kg pyton znalazł się w swojej klatce. Udało się to osiągnąć po 1-godzinnym polowaniu 6-osobowego zespołu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...