Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36962
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    225

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Wbrew własnemu interesowi samce pająków Latrodectus geometricus wolą spółkować ze starszymi, mniej płodnymi samicami, które w dodatku o połowę częściej zjadają partnerów po kopulacji. Naukowcy z Uniwersytetu Ben-Guriona w Beer Szewie i The Volcani Center chwytali samce i samice L. geometricus ze środkowego i południowego Izraela. Później ustawiali samice, dając samcom wybór, czy chcą podejść do niedojrzałej (młodocianej) wybranki, czy do pajęczycy dojrzałej (starej). Niedojrzałe samice są zdolne do kopulacji i magazynowania spermy (jaja są wytwarzane po ostatnim linieniu przed osiągnięciem dorosłości). Początkowo myśleliśmy, że samce będą wolały młodociane samice, ponieważ są one bardziej płodne i mają mniejszą skłonność do kanibalizmu. Ku swojemu zaskoczeniu odkryliśmy, że to nieprawda. W dalszej kolejności biolodzy sprawdzali, czy spółkowanie ze starszymi samicami zwiększa np. prawdopodobieństwo pozostawienia w drogach rodnych ułamanych kawałków aparatów kopulacyjnych, które zapobiegają kopulacji z następnymi partnerami. Także i tutaj okazało się jednak, że nic takiego nie miało miejsca. Samce nie wydają się działać we własnym interesie i ponoszą dwojakie koszty - mają mniej potomstwa i nie mogą kopulować z inną samicą. Jednym z możliwych wyjaśnień jest to, że starsze samice manipulują samcami, wykorzystując silne sygnały wabiące [większą ilość feromonów]. Hipotezę tę trzeba jednak dopiero przetestować. « powrót do artykułu
  2. Na najbliższą sobotę, 5 maja, zaplanowano start kolejnej misji marsjańskiej NASA. Na Czerwoną Planetę poleci lądownik InSight. Ma on wystartować o godzinie 13:05 czasu polskiego z Bazy Sił Powietrznych Vandenberg w Kalifornii. InSight zostanie wyniesiony przez rakietę Atlas V. Początkowo planowano, że InSight wystartuje wiosną 2016 roku, jednak awarii uległ jeden z kluczowych instrumentów naukowych. W zaplanowanym okienku czasowym pozwalającym na lot nie Marsa nie udałoby się naprawić i przetestować instrumentu, zatem trzeba było czekać 26 miesięcy, aż otworzy się kolejne okienko. InSight będzie pierwszą misją, podczas której naukowcy zajrzą głęboko pod powierzchnię Marsa. Znajdujące się na łaziku niezwykle czułe instrumenty pozwolą na badanie trzęsień skorupy Marsa i przepływu ciepła w jej wnętrzu. InSight będzie tworzył mapę wnętrza Czerwonej Planety, co pozwoli lepiej zrozumieć jej historię, a tym samym historię innych planet skalistych, w tym Ziemi. InSight to już 12. misja w ramach prowadzonego przez NASA Discovery Program, którego celem jest zbadanie Układu Słonecznego. Za misję InSight odpowiada Jet Propulsion Laboratory. Biorą w niej udział, obok NASA i amerykańskich firm prywatnych, także francuska i niemieckie agencje kosmiczne i naukowe. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to łazik InSight wyląduje 26 listopada na Elysium Planitia nieco na północ marsjańskiego równika i przez co najmniej dwa lata będzie badał Marsa. Elysium Planitia to druga największa – po Tharsis – równina wulkaniczna Marsa. Na pokładzie łazika znajdują się dwa niezwykłe instrumenty. Pierwszy z nich to sejsmometr Seismic Experiment for Interior Structure (SEIS), który jest tak czuły, że rejestruje przesunięcia gruntu tak niewielkie jak średnica atomu. To właśnie jego awaria przyczyniła się do opóźnienia startu misji. Drugi zaś to Heat Flow and Physical Properties Package (HP3), który zostanie umieszczony 5 metrów w głębi powierzchni Marsa i będzie badał przepływ ciepła. « powrót do artykułu
  3. Grupa krwi 0 wiąże się z wyższym ryzykiem zgonu w przypadku ciężkiego urazu. Analizując dane medyczne 901 pacjentów hospitalizowanych w latach 2013-16 z powodu ciężkiego urazu (urazu zagrażającego życiu lub powodującego długotrwałą niepełnosprawność), naukowcy z Tokijskiego Szpitala Medycznego i Stomatologicznego odkryli, że w przypadku osób z grupą krwi 0 wskaźnik zgonów wynosił 28%, w porównaniu do 11% u chorych z inną grupą krwi. Ostatnie badania sugerują, że grupa krwi 0 może być czynnikiem ryzyka krwotoku [...]. Choć utrata krwi jest wiodącą przyczyną zgonu pacjentów z ciężkimi urazami, przeprowadzono bardzo mało badań nad zależnością między grupą krwi a ryzykiem zgonu w takim przypadku. Chcieliśmy przetestować hipotezę, że grupa krwi wpływa na szanse przeżycia urazu - opowiada dr Wataru Takayama. Japończycy podkreślają, że osoby z grupą 0 mają mniej czynnika von Willebranda (składnika krwi biorącego udział w krzepnięciu), co może się wiązać z wyższym ryzykiem krwotoku i zgonu w przypadku ciężkiego urazu. Nasze wyniki rodzą też pytania odnośnie do tego, jak ratunkowe przetoczenie krwi grupy 0 wpływa na hemostazę pacjenta z ciężkim urazem [...] i czy dzieje się coś innego niż po transfuzji innych rodzajów krwi. Autorzy publikacji z pisma Critical Care przestrzegają, że wszyscy uwzględnieni chorzy byli Japończykami, dlatego potrzeba dalszych badań, które pokażą, czy analogiczne zjawiska zachodzą w innych grupach etnicznych. Oprócz tego porównań dokonywano przy podziale na grupy 0 i nie-0, przez co nie wiadomo, jak wyglądają wskaźniki przeżycia w przypadku grup A, AB lub B. « powrót do artykułu
  4. Z artykułu "How strong was the bottleneck associated to the peopling of the Americas? New insights from multilocus sequence data", opublikowanego w piśmie Genetics and Molecular Biology, dowiadujemy się, że oryginalna populacja ludzi, którzy dotarli do Ameryki wynosiła zaledwie 250 osób. Zmiana od kilkuset osób do około 40 milionów mieszkańców Ameryk, którzy zaadaptowali się do wielu różnych warunków środowiskowych, jest niezwykle interesująca. To pozwala zrozumieć, jak działa ewolucja i różnorodność genetyczna, mówi profesor Michael Crawford z University of Kansas. Naukowcy przeanalizowali dziewięć niekodujących regionów z próbek DNA pobranych od Chińczyków, 10 grup mieszkańców Syberii oraz 10 populacji rdzennych mieszkańców obu Ameryk. Próbki od mieszkańców Syberii zostały pobrane zaraz po upadku ZSRR. Crawford, który jest ekspertem od genetyki ludów Syberii stał na czele pierwszej zagranicznej ekspedycji antropologicznej, która dotarła na Syberię w latach upadku ZSRR. Uczony pracował też nad odszyfrowaniem dróg migracji Eskimosów i Aleutów z Syberii. Z kolei w 2015 roku brał udział w projekcie naukowym, którego celem było odnalezienie śladów przodków wszystkich współczesnych mieszkańców Ameryk. Podczas najnowszych badań zsekwencjonowano dziewięć niekodujących regionów DNA od ludzi mieszkających od Chin po Amerykę Południową. Wielokrotne analizy wykazały, że grupa, której potomkowie zaludnili z czasem Ameryki liczyła od 229 do 300 osób. Jednak, jak podkreśla Crawford, nie była to jednolita wspólnie podróżująca grupa. To nie było tak, że w pewnym momencie jakaś 250-osobowa grupa postanowiła podążyć za przewodnikiem i dotarła do Ameryki. To był proces rozdzielania się grup łowców-zbieraczy. Tam mogło być około 50 osób, a gdy grupa się dostatecznie powiększyła, doszło do jej podziału i przejścia części ludzi na inne tereny. Potem był kolejny podział i kolejny. W końcu po 15 000 lat ich potomków można było znaleźć już na terenie dzisiejszej Argentyny, stwierdza uczony. « powrót do artykułu
  5. Naukowcy z Japońskiego Instytutu Leśnictwa i Badań nad Produktami Leśnymi opracowali napój alkoholowy na bazie drewna. Porównują jego właściwości do alkoholu dojrzewanego w beczkach. Wynalazcy mają nadzieję, że po znalezieniu partnera z prywatnego sektora ich produkt trafi na sklepowe półki w ciągu 3 lat. Zespół uchylił rąbka tajemnicy, wiadomo więc, że najpierw trzeba "przerobić" drewno na kremową pastę. Później dodaje się do niej drożdże i enzym. Ponieważ temperatury podczas procesu obróbki/fermentacji nie są wysokie, udaje się ponoć zachować specyficzny smak poszczególnych rodzajów drewna. Dotąd wyprodukowano trunki z cedru, brzozy i wiśni. Jak opowiadają Japończycy, z 4 kg cedru uzyskano 3,8 l cieczy o zawartości alkoholu rzędu ok. 15%. Odpowiada to mocy sake. Kengo Magara wyjaśnia, że jego zespół eksperymentował z warzoną i destylowaną wersją trunku i destylat wydaje się lepszy. W wywiadach udzielanych mediom naukowcy podkreślają, że fermentacja drewna jest już wykorzystywana do produkcji biopaliw. Te jednak zawierają toksyny i są pozbawione smaku. Nasza metoda sprawia, że [taki alkohol] nadaje się do picia. Ponieważ do rozkładu drewna nie wykorzystuje się ciepła ani kwasu siarkowego, ma on [przyjemny] drzewny smak. Myśleliśmy, że interesująco byłoby pokazać, że alkohol można wyprodukować z czegoś znajdującego się w otoczeniu, np. drzew. To projekt inspirowany marzeniami. W Japonii jest dużo drzew, mamy więc nadzieję, że ludzie będą się cieszyć drzewnymi trunkami z poszczególnych regionów. « powrót do artykułu
  6. Zanieczyszczenie mikroplastikiem zagraża plażom, na których karetty (Caretta caretta) składają swoje jaja. Naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Florydy wykazali, że narastająca akumulacja mikroplastiku na plażach Zatoki Meksykańskiej może zmieniać skład piasku i zagrażać środowisku inkubacji jaj żółwi. W ramach studium Valencia Beckwith i jej zespół przyjrzeli się 10 stanowiskom lęgowym C. caretta na Florydzie. Próbki piasku pobrane w regionie pokazały, że mikroplastik jest wszędzie. Najwyższe jego stężenia wykrywano w wydmach, gdzie zazwyczaj karetty kopią gniazda. Przy umiarkowanych wzrostach temperatury plastik wykazuje tendencję do akumulowania sporych ilości ciepła. Jeśli w piasku jest wystarczająco dużo tworzyw, na obszarze tym może dojść do mierzalnych wzrostów temperatury. Jak tłumaczy Mariana Fuentes, dla żółwi temperatura ma zaś kluczowe znaczenie. U żółwi morskich występuje [bowiem] zależna od temperatury determinacja płci. Zmiana temperatury inkubacji może zmodyfikować proporcję płci. Na tym etapie [badań] nie wiemy jednak, ile mikroplastiku trzeba, by do tego doszło. W przyszłości Fuentes i Beckwith chcą ustalić, w jaki dokładnie sposób mikroplastik może zmieniać profil temperaturowy osadów na kluczowych dla żółwi plażach. "Pierwszym krokiem było sprawdzenie, czy żółwie morskie są wystawiane na oddziaływanie mikroplastiku. Później zajmiemy się jego potencjalnym wpływem". « powrót do artykułu
  7. Poziom pewnego hormonu z tkanki tłuszczowej rośnie zarówno gdy jest zimno, jak i podczas ćwiczeń. Wg naukowców z Joslin Diabetes Center, zjawisko to może pomóc w wyjaśnieniu, czemu poszczególne osoby różnie reagują na aktywność fizyczną. Eksperymenty prowadzono na myszach i ludziach. Wykazały one, że podczas ćwiczeń stężenie jednej z lipokin - 12,13-diHOME - znacząco rośnie. Warto przypomnieć, że w zeszłym roku Amerykanie analizowali uwalnianie lipokin w brunatnej (zdolnej do wytwarzania ciepła) tkance tłuszczowej. Okazało się, że i ludzi, i u myszy podczas ekspozycji na zimno wydzielała się 12,13-diHOME. Zapewniała ona szereg korzyści metabolicznych. To uderzające, że analizując profil lipokin uwalnianych podczas ćwiczeń, zaobserwowaliśmy, że wzrósł poziom tego samego hormonu, co podczas ekspozycji na chłód - podkreśla prof. Laurie Goodyear. Zespół z Joslin mierzył poziom lipokin przed ćwiczeniami, tuż po ich zakończeniu i 3 godziny później. Krew pobrano od 27 zdrowych mężczyzn w różnym wieku. Podczas pomiarów prowadzonych tuż po ćwiczeniach na pierwszy plan, dość dramatycznie, wybijała się 12,13-diHOME. Później autorzy publikacji z pisma Cell Metabolism zebrali grupę 12 młodych zdrowych ochotników (zarówno kobiet, jak i mężczyzn), którzy nie ćwiczyli regularnie. Ponownie okazało się, że stężenie 12,13-diHOME znacząco rosło podczas aktywności fizycznej. Dodatkowo zespół stwierdził, że generalnie im bardziej sprawna jest dana osoba, tym wyższy ma spoczynkowy poziom 12,13-diHOME. Gdy eksperymenty powtórzono z ćwiczącymi myszami, uzyskano podobne rezultaty. Poszukiwania wskaźników dotyczących źródła lipokiny doprowadziły naukowców do brunatnej tkanki tłuszczowej (ang. brown adipose tissue, BAT). Udało się to potwierdzić u myszy poddanych resekcji większości BAT. Poziom 12,13-diHOME podczas ćwiczeń nie był już u nich tak wysoki. Wg specjalistów, wydaje się, że lipokina jest pierwszym znanym hormonem z BAT, który może regulować część metabolicznych skutków ruchu. Dalsze prace na myszach i komórkach mięśniowych myszy pokazały, że 12,13-diHOME spełnia funkcję sygnału nasilającego zużycie kwasów tłuszczowych jako paliwa. W przyszłości Goodyear planuje rozszerzone badania nad rolą 12,13-diHOME oraz innych lipokin, w przypadku których podczas ćwiczeń odnotowano spadki. « powrót do artykułu
  8. Studenci z Uniwersytetu Utah mogą się teraz wypłakać w samotności w specjalnej komórce, która stanęła w bibliotece. Instalacja powstała na zajęciach ze stolarki. Jej autorami są Nemo Miller, Tony Miller i David Meyer. Wnętrze wyścielono ciemnym materiałem. Do kompletu dołożono parę pluszaków. Na drzwiach znajduje się regulamin użytkowania, z którego wynika, że przed wejściem do kryjówki należy zapukać. W komórce może przebywać wyłącznie jedna osoba, a maksymalny czas użytkowania wynosi 10 min. Przed wyjściem z "przybytku" należy wyłączyć światło i licznik. Wspominając o komórce w mediach społecznościowych, należy wykorzystywać hasztag #cryclosetuofu. Jak można się domyślić, komórka szybko stała się viralem. Większość osób twierdzi, że to doskonały pomysł, który warto by wcielić w życie na innych uczelniach. Reszta podaje w wątpliwość praktyczność takiego rozwiązania - ponieważ ściany nie są dźwiękoszczelne, trudno mówić o prawdziwej prywatności.   « powrót do artykułu
  9. Mężczyzna, który jako pierwszy na świecie zaraził się superrzeżączką oporną na oba antybiotyki pierwszego rzutu, miał, wg lekarzy, ogromne szczęście, bo zareagował na leczenie ostatniej szansy. Na bakterie podział antybiotyk beta-laktamowy ertapenem. Z radością możemy zakomunikować, że udało się wyleczyć przypadek wielolekoopornej rzeżączki - podkreśla dr Gwenda Hughes z Public Health England. Ledwie 1,5 miesiąca temu Public Health England, Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) i Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób stwierdziły, że to najgorszy przypadek rzeżączki, z jakim się spotkały. Na kolejne takie przypadki nie trzeba było jednak długo czekać: dwa podobne odnotowano właśnie w Australii. Jeden z pacjentów także odbył stosunek w Azji Południowo-Wschodniej. Druga z osób nie podróżowała za granicę. Brytyjczyk miał ogromne szczęście, specjaliści nie przestają się jednak martwić, że w nieodległej przyszłości może zabraknąć leków działających na Neisseria gonorrhoeae. « powrót do artykułu
  10. Przed kilkoma dniami media obiegła informacja, że w Stanach Zjednoczonych aresztowano człowieka znanego jako "Golden State Killer". To były oficer policji, 72-letni Joseph James DeAngelo, który w latach 70. i 80. ubiegłego wieku dokonał 12 morderstw i ponad 50 gwałtów. Odpowiedź zawsze była w DNA, powiedziała prokurator okręgowa z Sacramento Anne Marie Schubert. Aresztowanie seryjnego mordercy było możliwe dzięki połączeniu tradycyjnej pracy detektywistycznej i nowoczesnych technologii. Policja od dawna dysponowała DNA mordercy, jednak jego profilu nie znaleziono w żadnej z ogólnokrajowych baz danych. Sprawa była w zawieszeniu. Przed dwoma laty do starej sprawy wróciła prokurator Schubert. Śledczy postanowili porównać przechowywane DNA z danymi z ogólnodostępnych baz danych serwisów genealogicznych. I tam właśnie trafili na jednego z dalekich krewnych mordercy. Firma GEDMatch przyznała, że jej baza danych została użyta do zidentyfikowania mordercy... jednak stróże prawa nie kontaktowali się z nami w tej sprawie. Firma prowadzi serwis genealogiczny, do którego można wgrywać dane na temat swojego DNA. Regulamin serwisu mówi, że nie jest wykluczone, iż baza danych zostanie wykorzystana do zidentyfikowania krewnych, którzy popełnili przestępstwo lub byli ofiarami przestępstwa. Klienci, którzy obawiają się, że takie działania na ich danych będą podejmowane mieli możliwość usunięcia swojego profilu. Jako, że witryna działa jawnie, a jej użytkownicy dobrowolnie wgrywają doń swoje dane wiedząc, że są one dostępne publicznie, śledczy nie potrzebowali nakazu sądowego, by skorzystać z bazy. Śledczy, gdy trafili na DNA wskazujące, że osoba, która je udostępniła, jest spokrewniona z mordercą, rozpoczęli odtwarzanie drzewa genealogicznego rodziny. James Joseph DeAngelo został wytypowany jako podejrzany na podstawie DNA, wieku oraz faktu, że mieszkał w okolicy, w której dochodziło do zbrodni. Detektywi rozpoczęli inwigilację podejrzanego, w trakcie której zdobyli „porzucone” przez niego DNA. Obecnie nie wiemy, co to był za materiał. W rachubę wchodzi jednak wszystko, na czym DeAngelo pozostawił ślinę, krew lub włosy. Dzięki temu śledczy mogli porównać nowe DNA z tym z miejsc przestępstw. Okazało się, że pasuje ono do ponad 10 morderstw. Prokurator Schubert zapewnia, że śledczy dysponowali dzięki temu „przytłaczającymi dowodami”. Mimo to poprosiła detektywów o zdobycie drugiej próbki DNA podejrzanego. Druga próbka to już była astronomiczna ilość danych wskazujących na niego, zapewnia prokurator. « powrót do artykułu
  11. Zażywanie witaminy B6 pomaga ludziom w przypominaniu snów. Podczas eksperymentu przez 5 kolejnych dni przed udaniem się do łóżka 100 ochotników z Australii zażywało wysokie dawki witaminy B6. Nasze wyniki pokazują, że w porównaniu do placebo, przyjmowanie witaminy B6 poprawiało zdolność ludzi do przypominania sobie snów. Witamina nie wpływała na żywość, dziwaczność czy barwy marzeń sennych i nie oddziaływała na inne aspekty wzorców snu - opowiada dr Denholm Aspy z Uniwersytetu Adelajdy. To 1. badanie, w ramach którego oceniano wpływ witamin z grupy B, w tym witaminy B6, na sny w dużej i zróżnicowanej grupie ludzi. Australijczycy wyjaśniają, że badanie było podwójnie ślepe, co oznacza, że ani oni, ani ochotnicy nie wiedzieli, kto trafił do jakiej grupy. Tuż przed udaniem się na spoczynek niektórzy ochotnicy zażywali 240 mg witaminy B6. Przed eksperymentem sporo osób rzadko pamiętało sny. Później ich pamięć w tym zakresie się poprawiła. Moje sny stały się bardziej realistyczne. Nie mogłem się doczekać, kiedy położę się spać i [znów] zacznę śnić - opowiadał jeden z uczestników badania. Przeciętna osoba śni przez ok. 6 lat swojego życia. Gdybyśmy [...] uzyskali pewną kontrolę nad snami, moglibyśmy spędzać ten czas bardziej produktywnie. Świadomy sen, kiedy wiemy, że śnimy, nadal śniąc, zapewnia szereg korzyści. W ten sposób można by np. walczyć z koszmarami sennymi, leczyć fobie, kreatywnie rozwiązywać problemy, szlifować umiejętności ruchowe, a nawet wspomagać rehabilitację urazów fizycznych. By jednak mieć świadome sny, najpierw trzeba umieć regularnie je sobie przypominać. Nasze studium sugeruje, że jednym ze sposobów na świadome śnienie jest witamina B6. Witamina B6 występuje w pełnych ziarnach, owocach, np. bananach, awokado, szpinaku, ziemniakach, mleku, serze, czerwonym mięsie czy rybach. Potrzeba dalszych badań, by stwierdzić, czy działanie witaminy B6 zależy od jej ilości pozyskiwanej z jedzenia. Jeśli jest skuteczna tylko w przypadku osób z niską podażą dietetyczną, może to oznaczać, że przy długotrwałej suplementacji wpływ na przypominanie snów będzie spadać. « powrót do artykułu
  12. Zdaniem naukowców z Uniwersytetu Harvarda wystarczy przestrzegać pięciu zaleceń, by przedłużyć swoje życie o ponad dekadę. Na podstawie danych z 30-letnich badań dotyczących różnych stylów życia, uczeni zauważyli, że kobiety i mężczyźni, którzy prowadzili najzdrowszy tryb życia byli narażeni na 82% mniejsze ryzyko zgonu powodu chorób układu krążenia i o 65% mniejsze ryzyko zgonu z powodu nowotworu. Te pięć zaleceń to zdrowa dieta, regularne ćwiczenia, utrzymywanie prawidłowej wagi ciała, unikanie palenia tytoniu oraz spożywanie jedynie umiarkowanej ilości alkoholu. Całościowa analiza wpływu stylu życia na spodziewaną długość życia zostanie opublikowana w dzisiejszym numerze pisma Circulation. Naukowcy z Harvard T.H. Chan School of Public Health przeanalizowali dane dotyczące 78 865 kobiet, które brały udział w trwających 34 lata badaniach Nurses' Healt Study oraz 44 354 mężczyzn, uczestników prowadzonych przez 27 lat badań Health Professionals Follow-up Study. Za zdrowy wskaźnik masy ciała uznano ten mieszczący się w przedziale 18,5-24,9. Odpowiednia ilość ćwiczeń fizycznych to co najmniej 30 minut umiarkowanej aktywności fizycznej dziennie, a umiarkowana ilość alkoholu to odpowiednik dziennego spożycia do 150 mililitrów wina w przypadku kobiet i do 300 mililitrów wina w przypadku mężczyzn. Badania wykazały, że 50-letni uczestnik badania, który nie prowadzi zdrowego trybu życia może spodziewać się, że przeżyje dodatkowo 29 lat jeśli jest kobietą i 25,5 roku jeśli jest mężczyzną.  Z kolei 50-letnia osoba prowadząca zdrowy tryb życia przeżyje średnio 43,1 lat jeśli jest kobietą i 37,6 lat w przypadku mężczyzny. Innymi słowy zdrowy tryb życia przedłużał życie kobiety średnio o 14 lat, a życie mężczyzny średnio o 12 lat. Osoby, które prowadziły zdrowy tryb życia z o 74% mniejszym prawdopodobieństwem umierały w czasie wspomnianych badań. « powrót do artykułu
  13. Konie zapamiętują wyrazy ludzkich twarzy. Później mogą wykorzystywać te informacje np. do identyfikowania osób będących zagrożeniem. Podczas eksperymentów przeprowadzanych przez naukowców z 2 uniwersytetów - w Portsmouth i Sussex - koniom pokazywano zdjęcia złych bądź szczęśliwych ludzkich twarzy. Parę godzin później konie spotykały się z człowiekiem z fotografii, który tym razem miał neutralną minę. Neutralność najwyraźniej nie pomogła, bo spojrzenie koni ujawniało, że postrzegały człowieka bardziej negatywnie, jeśli wcześniej widziały na fotografii jego złość. Brytyjczycy przypominają, że wcześniejsze badania, m.in. specjalistów z Sussex, pokazały, że zwierzęta wykazują tendencję do postrzegania negatywnych zdarzeń lewym okiem. Dzieje się tak, bo w przetwarzaniu zagrażających bodźców specjalizuje się prawa półkula. Autorzy publikacji z pisma Current Biology dodają, że by uniknąć zmian w zachowaniu, wchodząc do boksu, ludzie nie wiedzieli, które ze zdjęć konie wcześniej widziały. Naukowcy podkreślają, że konie bez cienia wątpliwości rozpoznają i zapamiętują ludzkie emocje. Uderzające jest to, że wystarczyła krótka styczność ze zdjęciem człowieka wyrażającego jakąś emocję. Konie nie miały silnie pozytywnego czy negatywnego kontaktu z tą osobą - podsumowuje dr Leanne Proops z Uniwersytetu w Portsmouth. « powrót do artykułu
  14. Naukowcy z Uniwersytetu Columbia zauważyli, że mężczyźni z silniejszym uściskiem dłoni są częściej żonaci niż panowie ze słabszym uściskiem. U kobiet nie zaobserwowano zależności między siłą uścisku a stanem cywilnym. Amerykanie podkreślają, że siła uścisku jest znaną miarą stanu zdrowia i że wcześniej powiązano ją ze zdolnością do samodzielnego radzenia sobie oraz z ryzykiem chorób sercowo-naczyniowych i śmiertelnością. Nasze wyniki sugerują, że rozważając ślub, kobiety mogą faworyzować partnerów, którzy sygnalizują swoją siłę i wigor. Jeśli żyjące dłużej kobiety poślubiają zdrowszych mężczyzn, obojgu udaje się uniknąć lub odroczyć rolę opiekuna. Słabsi mężczyźni pozostają kawalerami i muszą szukać pomocy gdzie indziej - wyjaśnia prof. Vegard Skirbekk. Naukowcy analizowali wyniki badania populacyjnego 5009 dorosłych z norweskiego miasta Tromsø. Pod uwagę wzięto 2 grupy: osób urodzonych w latach 1923-35 i 1936-48. Związek między stanem cywilnym a siłą uścisku oceniano, gdy respondenci mieli 59-71 lat. Dane dopasowano do norweskiego rejestru zgonów. Siłę uścisku dłoni badano za pomocą gumowego dynamometru medycznego. Autorzy publikacji z pisma SSM - Population Health podkreślają, że siła uścisku dłoni ma szczególne znaczenie dla seniorów i wiąże się z szeregiem ryzyk zdrowotnych (dot. chorób serca, złamań, mobilności czy zdolności do bycia aktywnym społecznie). Jak tłumaczą Amerykanie, małżeństwo może zapewniać przynajmniej część z tych rzeczy. Analizując pozyskane dane, ekipa z Uniwersytetu Columbia zauważyła, że w drugiej grupie (kohorcie) występowało więcej nieżonatych mężczyzn ze słabym uściskiem dłoni, co wg naukowców, pokrywa się ze społecznym trendem, związanym z coraz mniejszym znaczeniem małżeństwa. W ostatnich dziesięcioleciach kobiety są mniej zależne ekonomicznie od mężczyzn. W tym samym czasie narasta zależność zdrowotna mężczyzn od kobiet. Fakt, że wielu mężczyzn ze słabym uściskiem dłoni żyje samotnie - co oznacza podwójne obciążenie z powodu zmniejszonej siły i braku wsparcia związanego z małżeństwem - sugeruje, że [...] grupie tej powinno się poświęcić większą uwagę. W tym kontekście Skirbekk wspomina m.in. o poradnictwie, nowoczesnych technologiach czy odpowiedniej polityce społecznej, która mogłaby zapewnić wrażliwej grupie wsparcie finansowe. « powrót do artykułu
  15. Microsoft, mimo że jego pozycja na rynku IT nie wydaje się równie silna co jeszcze dekadę temu, wciąż osiąga świetne wyniki finansowe. Najwyraźniej koncern dobrze odnajduje się w szybko zmieniającej się rzeczywistości świata IT. Firma z Redmond złożyła właśnie raport za III kwartał roku finansowego 2018. Dowiadujemy się z niego, że pomiędzy początkiem stycznia a końcem marca bieżącego roku przychody przedsiębiorstwa wyniosły 26,8 miliarda dolarów, czyli były o 16% wyższe niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Zysk operacyjny wyniósł 8,3 miliarda USD (wzrost o 23%), a zysk netto zwiększył się aż o 35% i wyniósł 7,4 miliarda USD. Wskaźnik zysku na akcję to 0,95 USD, co oznacza wzrost o 36%. W swoim raporcie Microsoft informuje, że prowadzi działalność w trzech segmentach. Są to Productivity and Business Processes (Office, Exchange, SharePoint, Skype oraz Dynamics), Intelligent Cloud (Azure, Windows Server, SQL Server, Visual Studio i Enterprise Services) oraz More Personal Computing (Windows, Xbox, reklama, usługi wyszukiwarkowe oraz sprzęt komputerowe). Jako, że Microsoft od roku posiada serwis LinkedIn możemy dokonać porównania jego finansów pod rządami koncernu z Redmond. W porównaniu z pierwszym kwartałem ubiegłego roku kalendarzowego przychody LinkedIn zwięszyły się o 37% (do 1,3 miliarda USD), koszty uzyskania przychodów wyniosły 0,4 miliarda USD (+11%), a koszty operacyjne to 1,1 miliarda (+19%). LinkedIn odnotował więc stratę w wysokości 0,25 miliarda USD. To o 35% mniejsza strata niż przed rokiem. Przychody grupy Productivity wyniosły 9 miliardów dolarów, czyli o 17% więcej niż przed rokiem. W głównej mierze były one napędzane przez Office 365, z którego przychody zwiększyły się o 42%, a liczba użytkowników wzrosła o 28%. Obecnie z Office 365 dla firm korzysta ponad 135 milionów użytkowników. Jednocześnie o 15% spadły przychody z tradycjnej wersji Office dla firm. Łączny wzrost przychodów z firmowych wersji Office 365 i Office wyniósł 14%. Użytkownicy indywidualni wykupili 30,6 miliona subskrypcji Office 365. W grupie Intelligent Cloud przychód wyniósł 7,9 miliarda dolarów (+17% rdr), a zysk operacyjny 2,7 miliarda (+24% rdr). Najwięszksze wzrosty notowała tutaj chmura Azure, z której przychód wzrósł aż o 93% rok do roku. Ponadto, jak poinformował Microsoft, usługi premium oferowane przez Azure zanotowały – 15. kwartał z rzędu – trzycyfrowy wzrost. Dobrze sprawował się też trzeci – po Office i Azure – z koni pociągowych Microsoftu. Przychody z licencji korporacyjnych wzrosły o 11%, jednocześnie jednak o 8% spadły przychody z licencji konsumenckich. Jedna i druga zmiana związana jest z tym, co dzieje się na rynku pecetów. Przedsiębiorstwa kupowały komputery osobiste, klienci indywidualni powoli się od tych urządzeń odwracają. W sumie jednak licencje i usługi związane z Windows przyniosły przychód o 21% wyższy niż przed rokiem. Zwiększyły się też, o 18%, przychody z gier, a o 16% wzrosły przychody z wyszukiwarki. Jeśli zaś chodzi o Surface, to przychody zwiększyły się tutaj o 32% i wyniosły 1,1 miliarda USD. Produkt, o którym niemal się nie mówi, już od wielu lat przynosi przychody około 1 miliarda dolarów, a Microsoftowi nie udaje się tego zmienić. Wygląda na to, że Surface zapełnił swoją niszę, a koncern z Redmond nie ma pomysłu, jak ją poszerzyć. « powrót do artykułu
  16. Czy z Pana perspektywy widać globalne ocieplenie? Czy jest coś, co szczególnie rzuca się w oczy osobie często przebywającej w okolicach biegunów? W rejonach polarnych pracuję od szesnastu lat. Jako naukowiec muszę podkreślić, że to oczywiście zbyt krótko, by moje obserwacje mogły o czymkolwiek świadczyć w skali globalnych procesów. O zmianach klimatu wiemy z innych badań, na przykład z odwiertów w lodowcach pozwalających nam badać klimat nawet setki tysięcy lat temu. Jednak nawet w tak krótkim czasie widzę, że zarówno w Arktyce, jak i w Antarktyce, jest coraz więcej ciepłych dni. Dwa lata temu byłem na Grenlandii i rozmawiałem z miejscowymi. Był piękny, słoneczny dzień, kilkanaście stopni ciepła. Mój rozmówca powiedział mi, że jeszcze niedawno w ciągu lata mieli po trzy–cztery takie dni, a teraz mają po trzy–cztery dni, kiedy jest zimno i wietrznie. Widzę też, że lodowce, które znam od kilkunastu lat, takie jak Lodowiec Ekologii w pobliżu stacji Arctowski, cofnęły się za naszej znajomości po kilkaset lub nawet po kilka tysięcy metrów. I to chyba właśnie najbardziej rzuca się w oczy. Przy każdym lodowcu, który odwiedzam, widać ślady na skałach świadczące o jego wcześniejszym zasięgu. Nieodmiennie kojarzy mi się to z kredowym obrysem sylwetki ciała ofiary na miejscu zbrodni. Jakie suplementy i jakie wyżywienie są dobre na wyprawy arktyczne lub dla osób pracujących w zimnych regionach? Co się je i czy trzeba liczyć kalorie? Je się dużo i syto. Na stacji polarnej trudno na przykład zachować dietę wegetariańską, o wegańskiej nie wspominając, bo roślinne produkty niezbyt dobrze się przechowują, są tylko mrożonki. Od wielu lat pracuję jednak jako przewodnik na statkach turystycznych, tam nie ma z tym problemu. Co do suplementów, to na stacji musimy brać mieszanki minerałów, bo woda, którą pijemy, pochodzi z roztopionego, bardzo czystego śniegu, czyli to prawie woda destylowana, która wypłukuje minerały z naszych ciał i nie dostarcza nowych. Można powiedzieć, że jest wręcz zbyt czysta. Na statku nie ma z tym problemu, jedzenie jest bardziej zróżnicowane i świeższe, więc nie trzeba brać żadnych suplementów. Kalorie spala się w czasie intensywnej pracy. Zawsze tyłem, płynąc na stację – to jest czterdzieści dni podróży z Polski, kiedy karmią polarników tak samo jak rosyjskich marynarzy, tylko oni dużo pracują, a my nie. Na stacji zawsze chudłem. « powrót do artykułu
  17. Zmarł Rick Dickinson, projektant legendarnych klasycznych komputerów osobistych firmy Sinclair. Dickinson projektował między innymi maszyny ZX80, ZX81 i ZX Spectrum. W swoim czasie były to jedne z najlepiej sprzedających się komputerów osobistych, przedmiot westchnień milionów ludzi na całym świecie. Dickinson brał też udział w projektowaniu wyglądu zewnętrznego komputerów, w tym charakterystycznych gumowych klawiszy. Wybór takiego rozwiązania był podyktowany względami ekonomicznymi. Gumowa klawiatura wymagała mniej podzespołów, była zatem znacznie tańsza w produkcji niż klawiatura tradycyjna. Ostatnio media donosiły, że Dickinson jest zaangażowany w projekt Retro Computers, którego celem było stworzenie współczesnej przenośnej wersji ZX Spectrum. To właśnie ten komputer był jednym z istotnych elementów rewolucji informatycznej lat 80. To na nim uczyło się programowania wielu ludzi, którzy budowali później światowy przemysł IT. Rick Dickinson zmarł w Teksasie, w czasie leczenia przeciwnowotworowego. « powrót do artykułu
  18. Na terenie Kujaw nawet 2 tys. lat temu przebywali rzymscy żołnierze. Świadczą o tym odkryte fragmenty oporządzenia jeździeckiego i stroju legionistów. Wiele z nich po raz pierwszy odkryto poza granicami Cesarstwa Rzymskiego – powiedział PAP dr hab. Bartosz Kontny. Na trop Rzymian na terenie Kujaw archeolodzy wpadli dzięki poszukiwaczom skarbów. Ci przekazali część swoich znalezisk badaczom przeszłości. Największa część znalezionych zabytków pochodzi z obszaru pomiędzy wsiami Gąski i Wierzbiczany (woj. kujawsko-pomorskie). Wśród wielu przekazanych przedmiotów metalowych były również liczne okucia ze stopu miedzi. Okazało się, że są to unikatowe zdobienia oporządzenia jeździeckiego oraz stroju rzymskich legionistów. Wiele z nich to zabytki unikatowe w tej części Europy – powiedział PAP dr hab. Bartosz Kontny z Instytutu Archeologii UW, który dokonał ich identyfikacji. Archeolodzy zaalarmowani znaleziskami dostarczanymi przez poszukiwaczy skarbów sami udali się w teren, gdzie przeprowadzili zarówno wykopaliska, jak i badania powierzchniowe. W ten sposób w ostatnich miesiącach zespół pod kierunkiem Marcina Rudnickiego z Instytutu Archeologii UW natrafił na kolejne zabytki o podobnym charakterze. To pierwsze bardzo mocne dowody na faktyczną obecność rzymskich żołnierzy na obszarach dzisiejszej Polski – uważa Kontny. Wśród unikatowych zabytków są metalowe zawieszki, które zdobiły rzemienie rzymskiego oporządzenia końskiego. Miały kształt fallusów lub wulw (żeńskiego łona). Były to amulety, które miały zapewnić szczęście i chronić przed złymi siłami, czyli miały znaczenie apotropaiczne – opowiada dr hab. Kontny. Jako prawdziwy unikat wśród analizowanych zabytków archeolog wskazuje pozłacaną, miedzianą aplikację pasa biodrowego. Przedstawia ona włócznię beneficiariusa, czyli wysokiego rangą oficera armii rzymskiej. Był to atrybut jego władzy - uważa archeolog. Tak duże nagromadzenie podobnych rzymskich przedmiotów w innych miejscach na terenie barbarzyńskiej Europy - np. w środkowych Niemczech (gdzie np. werbowano miejscową ludność do legionów) jest jednoznacznie wiązane z fizyczną obecnością Rzymian. Jednak takich punktów jest zaledwie kilka na mapie Europy - zaznacza archeolog. W jego ocenie tak duże nagromadzenie zabytków związanych z obecnością Rzymian w rejonie Kujaw świadczy o tym, że obszar ten również musiał stanowić regionalne centrum kulturowe i społeczne. Mogło być również związane ze szlakiem bursztynowym – Rzymianie bardzo cenili ten surowiec – dodaje naukowiec. W opinii archeologa Rzymianie mogli trafić na obszar dzisiejszych Kujaw z kilku powodów - innych w zależności od okresu, bo zabytki świadczące o ich obecności mają od 2 do 1,6 tysiąca lat. Pod koniec okresu starożytności Rzymianie mogli zapuszczać się w rejon Kujaw, aby zwerbować wśród Germanów żołnierzy do armii – w tym okresie w legionach służyli również barbarzyńcy, czyli osoby spoza Cesarstwa Rzymskiego. Natomiast pod koniec I w. n.e. Rzymianie mogli trafić na ten teren na prośbę Lugiów (Wandalów) walczących ze Swebami. Archeolodzy uważają, że wśród przedstawicieli kultury przeworskiej (zamieszkującej m.in. teren Kujaw w pierwszych wiekach naszej ery) byli również Lugiowie. Z zapisów rzymskiego historyka Kasjusza Diona wynika, że cesarz Domicjan wysłał im na pomoc stu jeźdźców. Nie możemy wykluczyć, że niektóre z odkrytych przez nas zabytków to element wyposażenia należącego do jednego z nich - uważa archeolog. Badania w rejonie Gąsek i Wierzbiczan prowadzone były w ramach projektu NCN Maestro „Okres wędrówek ludów w dorzeczu Odry i Wisły”, którym kieruje prof. Aleksander Bursche z Instytutu Archeologii UW. « powrót do artykułu
  19. Nie od dzisiaj wiadomo, że wysiłek fizyczny jest korzystny dla serca. Dotychczas jednak nie do końca rozumiano mechanizm tego dobroczynnego wpływu. Badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Harvarda oraz Massachusetts General Hospital przyniosły interesujące wyniki. Okazuje się, że ćwiczenia fizyczne stymulują serce do produkcji nowych komórek mięśnia sercowego, zarówno podczas normalnej pracy jak i po zawale. Ludzkie serce ma ograniczone możliwości regeneracji. U młodych dorosłych każdego roku dochodzi do wymiany zaledwie 1% komórek serca, a odsetek ten spada z wiekiem. Starzenie się i utrata komórek serca grożą chorobami i zawałami, dlatego też działania mające na celu zwiększenie liczby tworzonych nowych komórek mogą pomóc w zapobieganiu licznym problemom zdrowotnym. Chcieliśmy sprawdzić, czy istnieje naturalna metoda zwiększenia zdolności regeneracyjnych serca. Postanowiliśmy więc przetestować znaną zdrową i bezpieczną metodę: ćwiczenia fizyczne, mówi Ana Vujic z Wydziału Komórek Macierzystych i Biologii Regeneracyjnej Uniwersytetu Harvarda. W ramach badań na myszach zwierzęta zostały podzielone na dwie grupy. Jedna z nich miała dostęp do kołowrotków, z których mogła dowolnie korzystać. Druga grupa nie miała dostępu do kołowrotków. Te zwierzęta, w których klatkach były kołowrotki przebiegały za ich pomocą średnio odległość 5 kilometrów dziennie. Pomiary zdolności regeneracyjnej serca myszy prowadzono za pomocą specjalnie oznaczonych środków chemicznych, które były wprowadzane do DNA dzielących się komórek. Śledząc ten środek naukowcy byli w stanie sprawdzić, gdzie i ile komórek uległo podziałowi. Okazało się, że u myszy, które miały dostęp do kołowrotków, powstawało ponad 4,5-krotnie więcej nowych komórek serca, niż u myszy, które nie ćwiczyły. Chcieliśmy też sprawdzić, jak sobie radzi serce po zawale, gdyż głównym celem naszych badań było prześledzenie sposobu regeneracji, mówi Vujic. Po wywołanym ataku serca myszy, które miały dostęp do kołowrotka nadal z niego korzystały i przebywały 5 kilometrów dziennie. W porównaniu z myszami prowadzącymi mniej aktywny tryb życia zauważono u nich zwiększoną aktywność w tych obszarach, gdzie pojawiały się nowe komórki. To dowodziło, że ćwiczenia fizyczne odgrywają olbrzymią rolę w regeneracji mięśnia sercowego. Do utrzymania serca w zdrowiu konieczne jest zrównoważenie utraty komórek spowodowanej starzeniem się lub chorobą poprzez regenerację i pojawienie się nowych komórek. Nasze badania sugerują, że ćwiczenia fizyczne mogą pomóc w takim zbilansowaniu, stwierdził profesor Anthony Rosenzweig z Uniwersytetu Harvarda, który jest ordynatorem kardiologii w Massachusetts General Hospital. Badania pokazały, że dzięki regularnym ćwiczeniom można mieć młodsze serce, dodaje profesor Richard Lee, specjalista w dziedzinie komórek macierzystych i biologii regeneracyjnej. W najbliższej przyszłości naukowcy chcą skupić się na wyjaśnieniu mechanizmu, dzięki któremu aktywność fizyczna wspomaga tworzenie się nowych komórek mięśnia sercowego. « powrót do artykułu
  20. Naukowcy z Uniwersytetu w Cambridge zidentyfikowali enzym, którego zablokowanie może ograniczać objawy progerii, rzadkiego zespołu charakteryzującego się przyspieszonym starzeniem. Podczas badań na mysim modelu progerii autorzy publikacji z pisma Nature Communications zauważyli, że chemiczne zahamowanie lub genetyczne ograniczenie produkcji N-acetyltransferazy 10 (NAT10) zapewnia znaczące korzyści zdrowotne i wydłuża życie. Progeria (zespół progerii Hutchinsona-Gilforda, HGPS) jest spowodowana mutacją punktową de novo w położonym na chromosomie 1. genie LMNA kodującym laminę A (lamina A stabilizuje błonę otaczającą jądro). Średnia długość pacjentów z progerią wynosi zaledwie 15 lat. Chorzy są niscy, mało ważą. Widoczne są u ich sztywność oraz pocienienie skóry, niedobór tkanki tłuszczowej, łysienie czy osteoporoza. Śmierć następuje zazwyczaj z powodu zawału serca lub udaru. Jakiś czas temu naukowcy prowadzący badania na komórkach pobranych od osób z progerią dostrzegli skuteczność związku drobnocząsteczkowego - remodeliny. Później udało im się zidentyfikować element komórki, na który wpływała. Okazało się, że jest to enzym spełniający wiele funkcji: NAT10. Kolejnym krokiem akademików było sprawdzenie na modelu mysim, czy zahamowanie NAT10 (chemiczne na drodze podania remodeliny lub genetyczne prowadzące do zmniejszonej produkcji enzymu) może złagodzić chorobę. Okazało się, że zabiegi te poprawiały stan zdrowia myszy, wydłużały ich życie, a także zmniejszały wpływ mutacji na poziomie tkanek/komórek. Jesteśmy podekscytowani możliwością, że pewnego dnia leki obierające na cel NAT10 będą testowane na osobach z HGPS - podsumowuje prof. Steve Jackson. « powrót do artykułu
  21. Zwycięskie zdjęcie konkursu Wildlife Photographer of the Year (WPY) zostało zdyskwalifikowane za wykorzystanie wypchanego mrówkojada. Organizator, Muzeum Historii Naturalnej w Londynie, podkreśla, że uciekanie się do okazów taksydermicznych jest pogwałceniem zasad, a szczególnie tej, która zakłada, że nie można oszukiwać odbiorcy ani próbować przekłamywać rzeczywistości. Na fotografii pt. "Nocny napastnik" (The Night Raider) Marcia Cabrala widać mrówkojada, który w brazylijskim Parku Narodowym Emas "dobiera się" do kopca termitów. Cabral twierdzi, że zwierzę nie jest wypchane i że ma nawet świadka, który był z nim tego dnia. Oprócz tego w parku przebywało sporo innych osób (zarówno fotografów, jak i zwykłych turystów), "jest więc bardzo mało prawdopodobne, żeby nikt nie zauważył transportu i ustawiania fałszywego zwierzęcia przy kopcu". Roz Kidman Cox, szefowa sędziów konkursu, pozostaje jednak nieugięta i podkreśla, że dyskwalifikacja ma uświadomić wszystkim uczestnikom, że pogwałcenie zasad oraz idei WPY zostanie [prędzej czy później] wykryte. "Nocny napastnik" wygrał w 2017 r. w kategorii "Zwierzęta w swoim środowisku". Świecące zielone punkty to chrząszcze z rodziny sprężykowatych, które wykorzystują bioluminescencję, by zwabić termity. Wg Cabrala, pojawienie się mrówkojada było niespodziewane i stanowiło dodatkowy bonus. Wątpliwości co do ujęcia zostały zgłoszone ostatnio. Skarżący werdykt jury zauważali, że na co dzień mrówkojada ze zdjęcia można zobaczyć w centrum przy wejściu do rezerwatu. W takiej sytuacji organizator konkursu poprosił 5 ekspertów, by wypowiedzieli się w sprawie. W grupie tej znalazł się specjalista od taksydermii z Muzeum Historii Naturalnej, a także naukowcy z Ameryki Południowej, którzy zajmują się ssakami, w tym giętkojęzykowymi. Choć pracowali niezależnie, wszyscy orzekli to samo: zwierzę z ekspozycji i ze zdjęcia to ten sam okaz (wskazują na to choćby pozycja czy kępki sierści). Organizator podkreśla, że Cabral współpracował ze "śledczymi" i dostarczył zdjęcia zrobione przed i po zwycięskim ujęciu. Na żadnym nie było mrówkojada. Niestety, nie mam innych zdjęć zwierzęcia, bo zastosowałem długą, 30-s ekspozycję [...]. Po dyskwalifikacji zdjęcie zostało pozbawione zwycięskiego tytułu. Wykluczono je też z wystawy objazdowej po Wielkiej Brytanii. Poprzednia dyskwalifikacja miała miejsce w 2009 r. Wtedy afera dotyczyła nagrody głównej i zdjęcia Jose Luisa Rodrigueza, przedstawiającego "dzikiego" wilka iberyjskiego przeskakującego przez bramę. Okazało się, że zwierzę nie było dzikie, tylko mieszkało w zoo. « powrót do artykułu
  22. Kilka kawałków gorzkiej czekolady może czasowo poprawiać jakość widzenia, sugerują autorzy nowych badań. Naukowcy zauważyli, że obecne w czekoladzie flawanole zwiększyły ostrość widzenia u 30 zdrowych dorosłych, którzy brali udział w badaniach. Zmiana była niewielka, ale znacząca. Uczeni uważają jednak, że zanim okuliści zaczną zalecać pacjentom jedzenie czekolady, koniecznie jest przeprowadzenie kolejnych badań. Czas trwania tego zjawiska i jego wpływ na rzeczywiste funkcjonowanie wymaga dalszych badań, mówi doktor Jeff Rabin z University of the Incarnate Word w Teksasie. Prowadzony przezeń zespół opublikował wyniki swoich badań w JAMA Ophtalmology. Już wcześniej pojawiały się wskazówki, że flawanole zawarte w gorzkiej czekoladzie mogą zwiększać przepływ krwi do układu nerwowego,  poprawiać pracę serca i zapobiegać starzeniu się mózgu. Rabin i jego zespół postanowili sprawdzić, czy i oczy odnoszą jakieś korzyści ze spożywania flawanoli. Do badań zaangażowano 30 zdrowych osób, których średni wiek wynosił 26 lat. Części badanych podano czekoladę z 72-procentową zawartością kakao, częsci zaś czekoladę mleczną. Po 2 godzinach uczestników poddano badaniom okulistycznym. Naukowcy zauważyli, że w porównaniu z osobami, które zjadły czekoladę mleczną, te, którym podano ciemną czekoladę wykazały niewielkie polepszenie ostrości widzenia i kontrastu w dużych literach. Uczeni podkreślają, że poprawa była niewielka, trudno więc w tej chwili stwierdzić, na ile przełożyła by się ona na lepsze codzienne funkcjonowanie. Autorzy badań sugerują – chociaż zauważają, że nie mają obecnie na to dowodów – że polepszenie wzroku po zjedzeniu ciemnej czekolady może być spowodowane zwiększeniem przepływu krwi do siatkówki, nerwów wzrokowych lub kory mózgowej. « powrót do artykułu
  23. Analiza wzorców zachowań mieszkańców Chin ujawniła, że osoby związane z południową kulturą uprawy ryżu, nawet jeśli od dawna mieszkają w miastach, są bardziej zależne od siebie nawzajem i mniej kontrolują swoje otoczenie niż osoby pochodzące z północnej kultury uprawy pszenicy. Podczas badań zatytułowanych „Moving chairs in Starbucks: Observational studies find rice-wheat cultural differences in daily life in China” Thomas Talhelm z Chicago Booth School of Business obserwował 8964 klientów sieci Starbucks w 6 chińskich miastach. Naukowiec zauważył, że mieszkańcy południa Chin z mniejszym prawdopodobieństwem siadają przy stoliku sami. Po tym spostrzeżeniu naukowcy tak przestawiali krzesła w kawiarni, by stanowiły one barierę, utrudniającą dostęp do stolików. Okazało się, że osoby z północny Chin z większym prawdopodobieństwem przesuwały krzesła, by dotrzeć do wybranego miejsca. Jest to zgodne z wcześniejszymi spostrzeżeniami psychologów, z których wynika, iż ludzie mieszkający w bardziej indywidualistycznych kulturach z większym prawdopodobieństwem próbują kontrolować swoje otoczenie. Codzienność rolników uprawiających pszenicę różni się m.in. tym od codzienności rolników uprawiających ryż, że przy uprawie pszenicy nie trzeba w takim stopniu polegać na współpracy z sąsiadami, co przy uprawie ryżu. Z drugiej strony osoby z południa z większym prawdopodobieństwem dostosowywały się do otoczenia, przeciskając się pomiędzy krzesłami. Przyczyną takiego stanu rzeczy są zakorzenione zachowania kulturowe. Rolnicy uprawiający ryż są bowiem zależni od sąsiadów, z którymi muszą koordynować prace irygacyjne oraz pomagać sobie podczas uprawy. Przez to bardziej zależą od więzi społecznych, a bardziej cenioną umiejętnością jest dobre poruszanie się w sieci powiązań międzyludzkich niż niezależne działanie. Wydaje mi się, że ludzie w Chinach mają od dawna poczucie, że ci z północy różnią się od tych z południa. Nasze badanie sugeruje, że przyczyną mogą być różnice pomiędzy uprawą ryżu a pszenicy. Różnice, które przetrwały we współczesnym społeczeństwie, mówi Talhelm. To własne doświadczenia skłoniły naukowca do przeprowadzenia badań. Wspomina, że gdy mieszkał w południowym Guangzhou zauważałem pewne drobiazgi w zachowaniu ludzi. Na przykład gdy ktoś przypadkiem potrącił mnie w sklepie, wydawał się zdenerwowany. To wyglądało tak, jakby ludzie tam byli zdystansowani, skupieni na unikaniu konfliktów. Później przeniosłem się na północ, do Pekinu i szybko zauważyłem, że bycie zdystansowanym z pewnością nie jest częścią tamtejszej rzeczywistości. Podczas przeprowadzonych badań Talhelm zauważył, że nawet w najbardziej nowoczesnych chińskich miastach, jak Pekin czy Szanghaj, widać różnice pomiędzy zachowaniem ludzi z północy i z południa. « powrót do artykułu
  24. Pillalamarri - 700-letni figowiec bengalski (banian), znajdujący się ok. 4 km od miejscowości Mahabubnagar w Indiach - jest obwieszony zestawami do kroplówek. To nie dziwna dekoracja, ale sposób na uratowanie sędziwego drzewa przed termitami. Korona Pillalamarri pokrywa powierzchnię ponad 4 akrów (ok. 1,6 ha). Przez termity odpadła jednak część największych konarów. W grudniu 2017 r. z powodu prac mających uratować roślinę władze ograniczyły dostęp do figowca; można go oglądać tylko z zewnątrz. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, atrakcja turystyczna stanie ponownie otworem w maju br. Najpierw eksperci wpompowywali środek owadobójczy chlorpyrifos w otwory w drzewie. Okazało się jednak, że insektycyd błyskawicznie wyciekał i lepiej było przygotować roztwór i wprowadzać go za pomocą zestawów do kroplówek. Ten zabieg był skuteczny. Obecnie stan zdrowia drzewa jest stabilny - podkreśla Chukka Ganga Reddy ze Straży Leśnej dystryktu. Ponieważ Pillalamarri ma kilka pni (pierwotny obumarł albo stał się nieodróżnialny od pni bocznych), "kroplówki" są podawane na zmianę do każdego z nich.   « powrót do artykułu
  25. Zhou Jianping, główny projektant chińskiego programu kosmicznych lotów załogowych poinformował, że Państwo Środka dysponuje technologiami pozwalającymi na wysłanie człowieka na Księżyc. Jednak chińskie ambicje podboju kosmosu sięgają znacznie dalej niż Srebrny Glob. Długoterminowym celem jest wysłanie ludzi na Marsa. Lądowanie na Księżycu ma być tylko wstępem do wysłania człowieka na inną planetę. "Prowadziliśmy poważne rozmowy dotyczące załogowego lotu na Księżyc. W ostatnich latach zajmowaliśmy się też rozwojem potrzebnych technologii", stwierdził Zhou. Chiński inżynier przedstawił też plany budowy stacji kosmicznej przez Państwo Środka. Budowa takiej stacji ma się zakończyć w 2022 roku. Stacja Tiangong, której masa ma wynieść 66 ton, będzie składała się z kapsuły głównej Tianhe i kapsuł laboratoriów Wentian i Mengtian. Jeśli będzie potrzeba dołożenia kolejnych modułów laboratoryjnych to możliwe będzie zwiększenie masy stacji do 180 ton. Na stacji będzie mogło przebywać od 3 do 6 astronautów. Stacja projektowana jest tak, by mogła pracować przez co najmniej 10 lat i by czas ten można było przedłużyć. Chińska stacja kosmiczna ma zostać umieszczona na orbicie znajdującej się 393 kilometry od Ziemi. Na tej samej orbicie ma znajdować się też teleskop o polu widzenia 200-krotnie większym od pola widzenia Teleskopu Hubble'a. Teleskop mógłby w razie potrzeby dokować do stacji. Chińska stacja będzie mniejsza od Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) ma jednak korzystać z równie nowoczesnych materiałów i projektów, a jej systemy informatyczne, energetyczne i dynamiczne mają być nowocześniejsze niż te wykorzystywane na ISS. Na stacji będą prowadzone badania naukowe, w tym projekty z dziedziny medycyny kosmicznej, biotechnologii, życia w kosmosie, nauk materiałowych, fizyki, astronomii i astrofizyki. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...