Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów ' InSight' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 9 wyników

  1. Analiza danych z misji InSight wykazała, że jądro Marsa jest całkowicie płynne. Ma więc inną budowę niż jądro Ziemi, gdzie stałe jądro wewnętrzne otoczone jest przez płynne jądro zewnętrzne. Dotychczas nikt nie był w stanie stwierdzić, jaki jest stan skupienia jądra Czerwonej Planety. Udało się to dopiero uczonym z USA, Belgii, Niemiec i Francji, którzy podczas swoich badań wykorzystali dane z InSight. Zrozumienie struktury wewnętrznej oraz atmosfery Marsa jest niezbędne do opisania historii tworzenia się i ewolucji planety. Wysłana w 2018 roku InSight zebrała unikatowe dane na temat jej budowy zewnętrznej. Misja zakończyła się w grudniu ubiegłego roku, ale naukowcy z całego świata wciąż analizują przysłane przez nią dane. Na ich podstawie badacze stwierdzili, że pod płaszczem, które w całości jest ciałem stałym, znajduje się jądro o średnicy 1835 ± 55 km i średniej gęstości 5955–6290 kg/m3. Nasze analizy danych z InSight stanowią argument przeciwko istnieniu stałego jądra wewnętrznego i pokazują kształt jądra wskazując, że głęboko w płaszczu istnieją wewnętrzne anomalie masy. Znaleźliśmy też dowody na powolny wzrost tempa ruchu obrotowego Marsa, który może być powodowany długoterminowym trendem w wewnętrznej dynamice Marsa lub wpływem jego atmosfery i pokryw lodowych, czytamy w artykule opublikowanym na łamach Nature. « powrót do artykułu
  2. Polski Kret HP3 znalazł się pod powierzchnią Marsa. Urządzenie wykonane przez firmę Astronika, Polską Akademię Nauk, Centrum Badań Kosmicznych PAN, Instytut Lotnictwa, Instytut Spawalnictwa i inne to jeden z najważniejszych, a może nawet najważniejszy element misji InSigh. Zadaniem Kreta HP3 (Heat Flow and Physical Properties Package) jest wwiercenie się na głębokość 5 metrów i wykonywanie pomiarów przepływu ciepła z wnętrza planety. Przygotowana przez NASA misja InSight ma za zadanie zbadanie wnętrza Czerwonej Planety. Wylądowała ona na Marsie pod koniec listopada 2018 roku. NASA poinformowała, że robotyczne ramię właśnie pomogło Kretowi wniknąć w marsjańską glebę. Operacja byla poważnym wyzwaniem. Ramię potrzebowało asysty z Ziemi, a jako że obie planety dzieli spora odległość, sygnał w jedną stronę wędrował przez kilka minut. "Wciąż musimy przekonać się, czy kret będzie w stanie samodzielnie wiercić dalej", czytamy na oficjalnym koncie misji na Twitterze. Po wwierceniu się na głębokość 5 metrów czujniki Kreta zaczną rejestrować przepływ ciepła z wnętrza planety. Pozwoli to naukowcom na zbadanie, w jaki sposób przemieszcza się ono od jądra Marsa. Kret to całkowicie nowy typ instrumentu naukowego, jaki znalazł się na Marsie. Wciąż nie ma pewności, czy będzie działał tak, jak zaplanowano. Co prawda był wielokrotnie testowy na Ziemi, jednak nie możemy całkowicie przewidzieć tego, jak będzie się sprawował. Już zresztą pojawiły się pierwsze problemy. Kret miał kłopoty ze wstępnym wierceniem się w powierzchnię. Utykał lub wycofywał się. Właśnie dlatego zdecydowano o użyciu robotycznego ramienia. Nie była to łatwa decyzja, gdyż ramieniem trzeba było operować tak delikatnie, by nie uszkodzić kabla łączącego Kreta z lądownikiem InSight. Kablem tym popłyną dane zarejestrowane przez Kreta. Okazało się, że użycie ramienia było dobrym pomysłem. Kret znalazł się pod powierzchnią. Oznacza to, że pomiędzy 11 a 30 maja Kret wcisnął się w marsjańskie skały na głębokość 7 centymetrów. Oczywiście przez te 20 dni nie zajmowano się wyłącznie Kretem. Wszystkie instrumenty misji powinny być już gotowe do pracy więc Kretem zajmowano się raz w tygodniu. Teraz przed polskim urządzeniem najważniejsze. Najpierw zostanie przeprowadzony test „wolnego kreta”. Ma on wykazać, jak instrument radzi sobie bez asysty ramienia. Wszystko wskazuje na to, że musimy uzbroić się w cierpliwość. Na północnej półkuli Marsa zbliża się zima. Wkrótce rozpocznie się sezon burz piaskowych. W atmosferze już jest coraz więcej pyłu, spada ilość promieniowania słonecznego docierającego do lądownika InSight. Nie wiadomo zatem, czy w najbliższym czasie nie trzeba będzie ograniczyć operacji wymagających największych ilości energii. « powrót do artykułu
  3. Mars jest aktywny sejsmicznie, często powstają na nim wiry pyłowe, a w jego wnętrzu pojawiają  tajemnicze pulsujące sygnały magnetyczne. Takie wnioski płyną z danych gromadzonych od ubiegłego roku przez misję InSight. Na łamach Nature właśnie opublikowano pięć pierwszych artykułów naukowych opartych na badaniach InSight. Szósty zaś ukazał się w Nature Geoscience i szczegółowo opisuje miejsce lądowania InSight. InSight to pierwsza w historii misja, której celem jest zbadanie głębokich regionów pod powierzchnią Marsa. Pojazd wyposażono w sejsmometr (Seismic Experiment for Interior Structure - SEIS) wykrywający wstrząsy, czujniki ciśnienia powietrza, magnetometr oraz czujniki przepływu ciepła we wnętrzu planety. Okazało się, że wstrząsy mają miejsce na Marsie częściej niż sądzono i są łagodniejsze niż przewidywano. SEIS został umieszczony na powierzchni planety w grudniu 2018 roku, a pracę rozpoczął w lutym 2019. W ciągu minionego roku zarejestrował on ponad 450 sygnałów sejsmicznych, z czego większość to prawdopodobnie wstrząsy. Najsilniejsze trzęsienie miało siłę 4.0 stopni. Tak słabe wstrząsy nieco zawiodły naukowców. Nie są one bowiem na tyle potężne, by dotrzeć do niższych obszarów płaszcza i rdzenia planety, a uczeni mieli nadzieję, że zarejestrują pochodzące stamtąd sygnały i będą mogli zbadać te regiony. Uczeni wciąż jednak nie tracą nadziei. Pierwsze sygnały SEIS zarejestrował dopiero po długim oczekiwaniu, od listopada 2019 roku rejestruje średnio 2 sygnały dziennie, co sugeruje, że InSight wylądowała momencie, gdy Mars był wyjątkowo spokojny. Naukowcy trzymają więc kciuki, by sonda zarejestrowała naprawdę potężny wstrząs. Mars nie posiada płyt tektonicznych, a wstrząsy powstają w aktywnych wulkanicznie regionach planety. Przed miliardami lat Mars posiadał też pole magnetyczne. Jego pozostałością są namagnetyzowane skały znajdujące się od 61 metrów do wilu kilometrów pod powierzchnią. Dlatego też InSight wyposażono w magnetometr. To pierwszy tego typu instrument, jaki umieszczono na powierzchni Czerwonej Planety. Magnetometr już wykrył, że w miejscu lądowania sondy sygnały są 10-krotnie silniejsze niż wynikało z badań prowadzonych z orbity. Różnica wynika z faktu, że pomiary dokonywane z orbity są uśredniane dla powierzchni setek kilometrów, a InSight dokonuje pomiarów bardziej lokalnych. Jako, że większość skał znajdujących się w miejscu lądowania InSight jest zbyt młodych, by mogły być namagnetyzowane przez pole magnetyczne Marsa, naukowcy są przekonani, że zarejestrowane sygnały pochodzą z głębiej położonych skał. Zauważono też, że sygnały ulegają zmianie. Są różne za dnia i w nocy, a około północy zaczynają pulsować. Teoretycy nie wykluczają, że zmiany związane są z interakcją wiatru słonecznego z atmosferą Marsa. InSight niemal na bieżąco mierzy też prędkość, ciśnienie i kierunek wiatru. Dotychczas zarejestrowano tysiące wirów pyłowych. Jest ich więcej niż w jakimkolwiek innym miejscu, gdzie dokonywano takich pomiarów. Pomimo tak wielkiej ich liczby jeszcze żaden z nich nie został zarejestrowany przez kamerę InSight. Jednak zarejestrował je instrument SEIS. Wiry pyłowe działają jak wielki odkurzacz i są doskonałym instrumentem do sejsmicznego badania tego, co dzieje się pod powierzchnią. Ich powstawanie ma prawdopodobnie związek z polem magnetycznym planety. Już wstępne dane dostarczone przez InSight są bardzo obiecujące. Za rok poznamy informacje z całego marsjańskiego roku, który trwa dwa ziemskie lata. To da naukowcom znacznie lepszy obraz Marsa. « powrót do artykułu
  4. MarCo, dwa miniaturowe satelity typu CubeSat, które zostały wysłane w kierunku Marsa w ramach misji InSight, przestały komunikować się z Ziemią. Urządzenie, nazwane EVE i WALL-E, odniosły sukces i udowodniły, że możliwe jest badanie przestrzeni kosmicznej za pomocą tanich miniaturowych satelitów. Gdy pojawił się pomysł na dodanie MarCO do misji InSight uznawano, że sukcesem będzie, jeśli satelity w ogóle dotrą do Marsa. Ich misja miała na celu tylko i wyłącznie sprawdzenie, czy pod względem technologicznym tego typu urządzenia są gotowe do pracy w głębszym kosmosie. W ramach testów EVE i WALL-E służyły jako pośrednicy w komunikacji pomiędzy Ziemią a lądującą na Marsie misją InSight. Ponadto WALL-E przesłał kilka fotografii Marsa. Oba CubeSaty minęły Czerwoną Planetę i poleciały dalej. Ostatni sygnał od WALL-E odebrano 29 grudnia, a od EVE – 4 stycznia. Z obliczeń ich trajektorii wynika, że WALL-E znajduje się obecnie 1,8 miliona kilometrów za Marsem, a EVE dzieli od Marsa 3,2 miliona kilometrów. Zespół odpowiedzialny za misję ma kilka teorii dotyczących powodów, dla których CubeSaty zamilkły. Wiadomo na przykład, że w WALL-E pojawił się problem z napędem, który mógł spowodować, że urządzenie porusza się w sposób niekontrolowany i utraciło zdolność do wysyłania i odbierania komend. Oba MarCO znajdują się na orbicie okołosłonecznej, a im dalej od Ziemi odlecą, tym bardziej precyzyjnie muszą celować swoimi antenami w naszą planetę. Specjaliści spróbują jeszcze skontaktować się z WALL-E i EVE latem. Jest jednak mało prawdopodobne, by satelity odpowiedziały. Mimo to, misja MarCO uznawana jest za spektakularny sukces. W tej misji chodziło tylko o przesunięcie granic miniaturyzacji i sprawdzenie, jak daleko nas to zaprowadzi. Przyszłe CubeSaty mogą polecieć jeszcze dale", cieszy się  główny inżynier misji, Andy Klesh. CubeSaty można produkować tanio i szybko w porównaniu z innymi satelitami służącymi do badania dalszych części przestrzeni kosmicznej. To zaś oznacza, że zamiast planować misję z wyprzedzeniem przekraczającym 10 lat i wydawać na nią setki milionów dolarów, możliwe będzie znacznie szybsze przygotowanie tańszej misji, w której wezmą udział same CubeSaty. « powrót do artykułu
  5. Dzisiaj około godziny 21.00 czasu polskiego na Marsie wyląduje misja InSight, a wraz z nią na Czerwoną Planetę trafi polski Kret HP3. To wykonane przez firmę Astronika, Polską Akademię Nauk, Centrum Badań Kosmicznych PAN, Instytut Lotnictwa, Instytut Spawalnictwa i inne, jedno z najważniejszych, a może najważniejsze urządzenie misji. Zadaniem Kreta HP3 (Heat Flow and Physical Properties Package) jest wbić się w powierzchnię Marsa na głębokość 5 metrów i wykonać pomiary strumienia ciepła z wnętrza planety. Miają InSight jest bowiem, w przeciwieństwie do wszystkich wcześniejszych wypraw marsjańskich, zbadanie wnętrza, a nie powierzchni planety. To wielkie wydarzenie dla Astroniki, ale też duży sukces krajowego przemysłu kosmicznego, bo po raz pierwszy w historii polska firma stworzyła kompletny mechanizm na misję kosmiczną. To także istotny krok naprzód, jeśli chodzi o badania kosmosu w ogóle, bo takie urządzenie po raz pierwszy w historii wbije się aż 5 m pod powierzchnię Marsa i dostarczy danych, które dadzą odpowiedź na wiele pytań dotyczących budowy tej planety, stwierdził Bartosz Kędziora, prezes Astroniki. Najpierw jednak misja InSight musi wylądować na Marsie, a to nie jest proste. Spośród wszystkich misji marsjańskich podjętych przez ludzkość sukcesem zakończyło się około 50%. Największy odsetek udanych misji ma za sobą NASA, która jako jedyna doprowadziła do udanego lądowania urządzenia i przeprowadzenia misji na powierzchni Czerwonej Planety. Jednak, jako że każde lądowanie jest inne, nawet doświadczona agencja kosmiczna nie może z góry stwierdzić, że misja się uda. Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. To, że robiliśmy to już wcześniej nie znaczy, że się nie denerwujemy, stwierdził Tom Hoffman, odpowiedzialny za misję InSight. Podmuch wiatru może wprowadzić zmienić położenie lądującego pojazdu, mogą poplątać się linki spadochronu, już na powierzchni Marsa może przydarzyć się burza piaskowa, która uniemożliwi generowanie energii z paneli słonecznych. Może dojść do zablokowania którejś z nóg robota lub jego automatycznego ramienia. InSight wejdzie w atmosferę Marsa z prędkością 19 800 km/h. Później wszystko będzie zależało od silników hamujących i spadochronu. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, wyląduje na dużej równinie Elysium Planitia. Samo urządzenie jest niewysokie. Jego górny pokład będzie znajdował się zaledwie metr nad powierzchnią planety, a po rozłożeniu okrągłych paneli słonecznych zajmie ono tyle miejsca co duży samochód. Przy okazji misji InSight wysłano też miniaturowe satelity CubeSat, które przelecą nad Marsem i wejdą na orbitę okołosłoneczną. Po lądowaniu minie co najmniej 10 tygodni zanim wszystkie instrumenty naukowe rozpoczną pracę. I kolejnych kilka tygodni zanim na Marsie rozpoczną się wiercenia. Misję zaplanowano na 1 marsjański rok. To odpowiednik 2 lat na Ziemi. « powrót do artykułu
  6. Misja InSight wylądowała na Marsie. Po siedmiomiesięcznej podróży i przebyciu 458 milionów kilometrów sonda dotknęła powierzchni Czerwonej Planety w pobliżu równika, w zachodniej części pola lawowego Elysium Planitia. Dzisiaj, po raz ósmy w historii człowieka, przeprowadziliśmy udane lądowanie na Marsie. InSight będzie badał wnętrze Marsa i dostarczy nam wartościowych informacji, które wykorzystamy podczas wysłania człowieka na Księżyc i dalej na Marsa. Osiągnięcie to jest przykładem pomysłowości Amerykanów i naszych międzynarodowych partnerów, powiedział administrator NASA Jim Bridenstine. Sygnał o udanym lądowaniu został przesłany do Jet Propulsion Laboratory za pośrednictwem dwóch eksperymentalnych pojazdów Mars Cube One (MarCO). To urządzenia typu CubeSat, które zostały wystrzelone za pomocą tej samej rakiety do InSight i podążały za nią na Marsa. To jednocześnie pierwsze CubeSaty wysłane w głębsze regiony przestrzeni kosmicznej. Kilka godzin po lądowaniu InSight przysłał wiadomość, że rozłożył panele słoneczne i ładuje swoje baterie. Dane te trafiły na Ziemię za pośrednictwem orbitera Mars Odyssey, który od lat okrąża Czerwoną Planetę. Zespół misji InSight może nieco odetchnąć po informacji, że panele słoneczne zostały rozłożone. To był długi dzień. Ale jutro rozpoczyna się nowy ekscytujący rozdział w historii misji: początek operacji na powierzchni i etap rozkładania instrumentów naukowych. Każdy z paneli InSight ma 2,2 metra szerokości. Podczas bezchmurnego dnia dostarczą urządzeniu 600–700 watów. Nawet jeśli panele zostaną pokryte kurzem, a na Marsie będzie się to często zdarzało, powinny one dostarczać co najmniej 200 watów. Miną 2–3 miesiące, zanim InSight rozłoży i przetestuje wszystkie swoje instrumenty naukowe i zacznie przesyłać z nich dane. Tymczasem CubeSaty MarCO wypełniły swoją misję i dowiodły, że tego typu urządzenia mogą pracować nie tylko na orbicie Ziemi. To niezwykle ważna wiadomość dla przyszłych misji eksplorujących dalsze obszary Układu Słonecznego. Oznacza to bowiem, że stosunkowo niewielkim kosztem do misji można dodać satelity, które zapewnią łączność z Ziemią. Wokół Marsa krążą ją inne satelity, więc łączność z misją InSight nie była uzależniona od prawidłowego działania MarCO. Jednak ich zakończony z powodzeniem test wykazał, że w przyszłości możliwe będzie zarówno wykorzystanie ich w misjach większych urządzeń, które nie mogą liczyć na pomoc satelitów krążących wokół innych ciał niebieskich, jak i na szybsze i tańsze przygotowanie misji składającej się z samych MarCo. « powrót do artykułu
  7. NASA odebrała sygnały radiowe od satelitów MarCO. To dowód, że dwa pierwsze w historii satelity typu CubeSat, których celem jest misja poza orbitą Ziemi, są w dobrej kondycji. Sygnał „Polo!” został odebrany dwukrotnie. Bliźniacze satelity MarCO (Mars Cube One) zostały dołączone do misji InSight. Nie są jednak jej częścią, nie będą prowadziły żadnych badań, a ich ewentualna awaria nie wpłynie na misję InSight. Niewielkie CubeSaty wysłano z InSight przy okazji. Postanowiono sprawdzić, czy tego typu urządzenia nadają się do przeprowadzania zadań w głębszych częściach przestrzeni kosmicznej. Osoby odpowiedzialne za misję MarCO przyznają, że straciły sporo nerwów. Miniaturowe satelity nie były bowiem włączane od połowy marca, kiedy to przeprowadzono ich ostatnie testy. Nie wiadomo był więc, czy w międzyczasie coś nie zawiodło, a przede wszystkim, czy w akumulatorach mają wystarczająco dużo energii, by rozwinąć panele słoneczne, odpowiednio się ustawić w kierunku Słońca i włączyć nadajniki radiowe. Przez najbliższe tygodnie MarCO będą poddawane intensywnym testom. Jeśli uda im się przetrwać promieniowanie kosmiczne i zgodnie z planem dotrą na orbitę Marsa, będą świadkami lądowania misji InSight i posłużą do przekazywania sygnałów podczas „Siedmiu minut horroru”. To nazwa określająca czas największej niepewności dla każdego marsjańskiego lądownika. Jako, że sygnał z Marsa na Ziemię biegnie siedem minut, centrum sterowania misjami marsjańskimi odbiera wcześniej wysłane sygnały od lądowników w czasie, gdy te próbują bezpiecznie posadowić się na powierzchni Czerwonej Planety. Zatem w momencie, gdy na Ziemię docierają informacje, że wszystko jest w porządku, lądownik może już w rzeczywistości leżeć roztrzaskany na powierzchni Marsa. O tym, jak wygląda „Siedem minut horroru” opowiada film nakręcony przez NASA przy okazji lądowania łazika Curiosity. CubeSaty to niewielkie satelity o kształcie sześcianu, które ważą od 2,5 do 15 kilogramów. Są urządzeniami modularnymi, dzięki czemu łatwiej jest je budować, niż duże satelity, które są za każdym razem osobno projektowane. NASA postanowiła wykorzystać misję InSight to przetestowania wytrzymałości CubeSatów, sprawdzenia ich nadajników radiowych, paneli słonecznych, systemów napędowych oraz systemów kontroli pozycji. Gdy misja InSight dotrze do Marsa i będzie lądowała, jej głównym kanałem komunikacji będzie Mars Reconnaissance Orbiter i inne urządzenia. Jeśli jednak MarCO sprawdzą się w roli przekaźników sygnału, to niewykluczone, że CubeSaty będą dołączane do przyszłych misji, a ich zadaniem będzie na bieżąco zbieranie danych od lądującego pojazdu tak, by w razie awarii można było dokładnie odtworzyć jej przebieg.   « powrót do artykułu
  8. Na najbliższą sobotę, 5 maja, zaplanowano start kolejnej misji marsjańskiej NASA. Na Czerwoną Planetę poleci lądownik InSight. Ma on wystartować o godzinie 13:05 czasu polskiego z Bazy Sił Powietrznych Vandenberg w Kalifornii. InSight zostanie wyniesiony przez rakietę Atlas V. Początkowo planowano, że InSight wystartuje wiosną 2016 roku, jednak awarii uległ jeden z kluczowych instrumentów naukowych. W zaplanowanym okienku czasowym pozwalającym na lot nie Marsa nie udałoby się naprawić i przetestować instrumentu, zatem trzeba było czekać 26 miesięcy, aż otworzy się kolejne okienko. InSight będzie pierwszą misją, podczas której naukowcy zajrzą głęboko pod powierzchnię Marsa. Znajdujące się na łaziku niezwykle czułe instrumenty pozwolą na badanie trzęsień skorupy Marsa i przepływu ciepła w jej wnętrzu. InSight będzie tworzył mapę wnętrza Czerwonej Planety, co pozwoli lepiej zrozumieć jej historię, a tym samym historię innych planet skalistych, w tym Ziemi. InSight to już 12. misja w ramach prowadzonego przez NASA Discovery Program, którego celem jest zbadanie Układu Słonecznego. Za misję InSight odpowiada Jet Propulsion Laboratory. Biorą w niej udział, obok NASA i amerykańskich firm prywatnych, także francuska i niemieckie agencje kosmiczne i naukowe. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to łazik InSight wyląduje 26 listopada na Elysium Planitia nieco na północ marsjańskiego równika i przez co najmniej dwa lata będzie badał Marsa. Elysium Planitia to druga największa – po Tharsis – równina wulkaniczna Marsa. Na pokładzie łazika znajdują się dwa niezwykłe instrumenty. Pierwszy z nich to sejsmometr Seismic Experiment for Interior Structure (SEIS), który jest tak czuły, że rejestruje przesunięcia gruntu tak niewielkie jak średnica atomu. To właśnie jego awaria przyczyniła się do opóźnienia startu misji. Drugi zaś to Heat Flow and Physical Properties Package (HP3), który zostanie umieszczony 5 metrów w głębi powierzchni Marsa i będzie badał przepływ ciepła. « powrót do artykułu
  9. Już za niecałe dwa tygodnie ma wyruszyć kolejna marsjańska misja NASA, a wraz z nią podróż w stronę Czerwonej Planety rozpoczną dwa MarCO (Marc Cube One). To pierwsze urządzenia typu CubeSat przystosowane do pracy w głębokim kosmosie. MarCO zostały zbudowane w Jet Propulsion Laboratory i nie są częścią misji InSight. Zostaną one wystrzelone przy okazji tej misji i samodzielnie dotrą w okolice Marsa w ramach testu przydatności niewielkich satelitów do pracy poza orbitą okołoziemską. MarCO nie mają do wykonania żadnej misji naukowej. Wyposażono je jedynie w anteny, których zadaniem będzie przekazywanie danych z łazika InSight na Ziemię. Łazik nie będzie uzależniony od MarCO. Sygnały będzie wysyłał za pośrednictwem satelitów już obecnych na orbicie Czerwonej Planety, zatem jeśli miniaturowe satelity się nie sprawdzą, misja InSight nie będzie zagrożona. To nasi zwiadowcy. Dotychczas CubeSaty nie musiały mierzyć się z intensywnym promieniowaniem głębokich partii kosmosu czy też używać napędu, by dolecieć na Marsa. Mamy zamiar przetrzeć ten szlak, mówi Andy Klesh, główny inżynier projektu MarCO. Pierwszym poważnym wyzwaniem, jaki będzie czekał na MarCO-A i MarCO-B będzie włączenie się. Ostatni raz ich akumulatory były sprawdzane w marcu przez firmę Tyvak Nano-Satellite Systems. Akumulatory te mają pozwolić na rozwinięcie paneli słonecznych satelitów. Inżynierowe mają nadzieję, że zapewnią one na tyle energii, iż możliwe będzie włączenie przekaźników radiowych MarCO. Jeśli w akumulatorach pozostało zbyt mało energii, przekaźniki nie włączą się, dopóki akumulatory nie zostaną naładowane. Jeśli MarCO dotrą do Marsa, zostaną tam przetestowane w roli „czarnych skrzynek”. Specjaliści z NASA chcą, by w przyszłości urządzenia typu CubeSat zbierały na bieżąco dane z lądowania obiektów ma Marsie. Dane takie mogłyby być później analizowane gdyby coś poszło nie tak, dzięki czemu wiadomo by było, jakie błędy popełniono. W nieco dalszej przyszłości urządzenia typu CubeSat mogłyby zostać wykorzystane do eksploracji Układu Słonecznego. W JPL zbudowano nawet specjalny clean room, w którym powstają różne CubeSaty. Budowa niewielkich tanich satelitów, które można by wyposażyć w urządzenia naukowe to przyszłość badań kosmicznych. Obecnie misje na inne planety są planowane i realizowane przez wiele lat, często zajmuje to całe dekady. Misję grupy niewielkich tanich satelitów można by przygotować w czasie znacznie krótszym. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...