Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36957
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    225

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Kredyty konsolidacyjne ostatnimi czasy stały się bardzo popularne. Wpływ ma na to z pewnością wiele czynników, jednak niewątpliwie w wielu przypadkach tego rodzaju opcje mogą okazać się interesującym rozwiązaniem. Jeżeli rozważamy tego rodzaju dodatkowe źródła finansowania, należy jednak mieć świadomość tego, czym tak właściwie jest kredyt konsolidacyjny i dla kogo jest on przeznaczony. Dodatkowo, jak w przypadku każdego zobowiązania o charakterze finansowym, musimy wiedzieć, że do podjęcia decyzji o zaciągnięciu kredytu konsolidacyjnego niezbędne jest szczegółowe zgłębienie tematu, zrobienie rzetelnego rozeznania na rynku w tym obszarze, a także dokładna analiza własnej sytuacji oraz parametrów dostępnych propozycji. Tego rodzaju procesy i działania bez wątpienia mogą okazać się bardzo wymagające i pochłonąć wiele czasu. Niemniej jednak są one bardzo ważne. Wiele osób bagatelizuje te aspekty, tymczasem jest to postawa skrajnie nieodpowiedzialna. W kwestiach finansów nie można pozostawiać spraw przypadkowi i chociaż zawsze istnieje pewnego rodzaju ryzyko, trzeba być przygotowanym na wszystkie ewentualności, aby w miarę możliwości być w stanie uniknąć nieprzyjemnych zaskoczeń oraz przykrych konsekwencji nieprzemyślanych działań w sferze swojego budżetu. Czy kredyt konsolidacyjny może być dobrym pomysłem? Odpowiadając na to pytanie, z pewnością można uznać, że kredyt konsolidacyjny owszem, może być dobrym pomysłem. Wiele jednak zależy tutaj od szczegółów konkretnego przypadku, a także kwestii dopasowania odpowiedniej oferty, jeśli taka akurat jest dostępna. Choć propozycji z tego obszaru na rynku jest całkiem sporo, może okazać się, że żadna z nich nie będzie w stu procentach odpowiadała naszym oczekiwaniom. W takim przypadku lepiej zrezygnować, ponieważ zobowiązania ponad nasze siły i nieprzynoszące wymiernych korzyści należy uznać za bezsensowne i niewarte naszego zachodu. Na samym początku należy jednak wyjaśnić, czym dokładnie jest kredyt konsolidacyjny. Otóż polega on na tym, że uzyskujemy od banku określoną sumę pieniędzy na pokrycie naszych aktualnych zobowiązań. Wśród należności, które można w ten sposób uregulować, wymienić można chociażby kredyty gotówkowe, które również są dosyć popularnym rozwiązaniem w ostatnich latach. Konkretny zakres możliwości zależy tutaj jednak od samej oferty kredytu konsolidacyjnego. To między innymi dlatego należy uważnie przestudiować wszystkie parametry dostępnych propozycji, które z określonych powodów wzbudzają nasze zainteresowanie. Kredyt konsolidacyjny przeznaczony jest zatem dla osób, które na swoim koncie mają już zobowiązania bankowe. Można w ten sposób połączyć kilka z nich w jedno. Spłacając bowiem kilka długów przy pomocy kredytu konsolidacyjnego, stajemy się dłużnikami tego banku, który nam go udzielił. To często bardzo wygodna opcja dla tych, którzy nie chcą dłużej co miesiąc pilnować kilku różnych terminów płatności oraz kwot do uregulowania. Zdecydowanie jednak nie powinno to być jedyne kryterium decydujące o wyborze takiej opcji. Jeśli rozglądamy się za kredytem konsolidacyjnym,niewątpliwie kluczową rolę odgrywa tutaj stosunek warunków, na których spłacamy nasze dotychczasowe zobowiązania do parametrów dostępnych dla nas ofert dotyczących wspomnianego połączenia zadłużeń. Z tego właśnie powodu czeka nas z pewnością wiele pracy dotyczącej porównywania poszczególnych aspektów naszej sytuacji finansowej oraz dostępnych propozycji. Niewątpliwie należy wziąć pod uwagę takie czynniki jak chociażby: • oprocentowanie, • koszty dodatkowe okres kredytowania, • nasze możliwości budżetowe. Odsetki związane z różnego rodzaju kredytami dla wielu osób odgrywają główną rolę w procesie decyzyjnym. Owszem, jest to z pewnością ważny element oferty. Należy jednak pamiętać o tym, że oprocentowanie to jedynie pewien składnik całkowitych kosztów kredytu, które musimy ponieść w związku z jego zaciągnięciem. To z kolei sprawia, że trzeba uważnie przyjrzeć się wszelkim dodatkowym sumom, które będziemy zobowiązani uiścić na rzecz banku. Na koszty całkowite wpływa również okres kredytowania – w końcu im jest on dłuższy, tym więcej odsetek pojawia się do uregulowania. Kolejną kwestią są nasze możliwości finansowe. Nie możemy brać na siebie zobowiązań niekorzystnych, a także takich, które przekraczają nasz budżet. Dodatkowo trzeba wziąć pod uwagę również ryzyko związane z nieprzewidzianymi sytuacjami. Wszystko może się przecież zdarzyć i trzeba być przygotowanym na wszelkie ewentualności. Wszelkie obliczenia powinny uwzględniać pewien zapas finansowy, abyśmy mieli świadomość tego, że nie zaplanowaliśmy swoich zobowiązań tak, że nasz budżet ledwie się dopina, ale w taki sposób, abyśmy mieli określone pole manewru. Z pewnością może to być spore wyzwanie, ale takie kalkulacje należy sporządzać skrupulatnie i w sposób rozsądny. Kredyty konsolidacyjne przeznaczone są dla osób, które poszukują możliwości modyfikacji swojej sytuacji dotyczącej posiadanych zadłużeń bankowych. Znalezienie dopasowanej oferty wymaga jednak dużego zaangażowania i wnikliwej analizy szczegółów. « powrót do artykułu
  2. Brytyjscy naukowcy opracowali nową technikę tomografii komputerowej, która pozwala na uzyskanie tak samo dokładnych obrazów jak obecnie, ale jednocześnie wystawia pacjenta na mniejszą dawkę szkodliwego promieniowania. Nowa technika, nazwana cykloidalną tomografią komputerową (TK), została opisana na łamach Physical Review Applied. Nasza metoda rozwiązuje dwa problemy – mówi główny autor badań, Alessandro Olivo z University College London. Można ją wykorzystać do zmniejszenia dawki promieniowania. Jeśli natomiast pozostawimy dawkę promieniowania na takim samym poziomie, to otrzymamy obraz o lepszej rozdzielczości. Problem promieniowania został rozwiązany przez specjalną obracającą się maskę z niewielkimi otworami, która dzieli emisję promieniowania rentgenowskiego na mniejsze promienie. Maska została wykonana ze złotych pasków nałożonych na grafitową podstawę. Naukowcy podczas testów wykorzystali fantoma wykonanego z polietylenowych sfer. Zdjęcia wykonane za pomocą cykloidalnej TK, podczas której maska poruszała się zgodnie z ruchem wskazówek zegara i w kierunku przeciwnym do niego, porównano ze zdjęciami z konwencjonalnej TK. Wykorzystanie niewielki promieni, uzyskanych dzięki masce, pozwala na uzyskanie bardziej ostrego obrazu, gdyż skaner odczytujący informacje jest w stanie bardziej precyzyjnie określić punkt, z którego pochodzą, stwierdzili twórcy nowej techniki. Olivo zapewnia, że cykloidalna TK jest bardzo elastyczną techniką. Ostrość obrazu można łatwo dobrać zmieniając wielkość szczelin w masce. To pozwala na duża elastyczność i uniezależnia rozdzielczość obrazu od samego skanera. Specjaliści od dawna poszukiwali sposobów na zmniejszenie dawki promieniowania w czasie wykonywania tomografii komputerowej. Nasza technika otwiera nowe możliwości w badaniach medycznych i pomoże w zredukowaniu jednego z głównych źródeł promieniowania, jakie otrzymują ludzie w wielu krajach, stwierdza Charlotte Hagen z University College London. W Wielkiej Brytanii każdego roku wykonuje się około 5 milionów badań TK. W USA jest to ponad 80 milionów. « powrót do artykułu
  3. Lamparcik zielonawy (Pardalotus quadragintus) to zagrożony wyginięciem tasmański ptak. Naukowcy znaleźli ostatnio sposób na zabezpieczanie piskląt przed niebezpiecznymi pasożytami, który roboczo nazwali  "samookadzaniem" gniazd. Lamparcikowi zagraża wycinka tasmańskich lasów, ale nie tylko. Ptaki te gniazdują w zagłębieniach starych drzew. Budują małe gniazda, wykorzystując do tego trawę, korę i pióra znalezione na dnie lasu. Do gniazd tych wabiony jest jednak pasożyt - muchówka Passeromyia longicornis. Składa ona jaja w gnieździe lamparcika, a jej larwy żywią się krwią piskląt. Choć to ektopasożytnictwo trwa zapewne od dawna, doktorantka Australijskiego Uniwersytetu Narodowego, Fernanda Alves, podkreśla, że z jakiegoś powodu wpływ pasożytów się nasila. Nie jest jasne, z jakiego powodu: czy ptaki są bardziej zestresowane, a przez to podatne na negatywne oddziaływania, czy też zmiana klimatu wspomaga jakoś muchówki. Tak czy siak skutki są opłakane: na pewnych obszarach zasięgu gatunku aż 90% piskląt nie osiąga dorosłości. Wcześniejsze próby ocalenia lamparcików zielonych pokazały, że działa spryskiwanie ich gniazd insektycydami. Nie jest to jednak praktyczne rozwiązanie. Strażnicy leśni musieliby bowiem szukać gniazd i wspinać się na drzewa, próbując nie wystraszyć przy tym ptaków. Na łamach pisma Animal Conservation Alves wykazała, że istnieje inne rozwiązanie. Jak już wspominaliśmy, lamparciki wykładają gniazda piórami. Ponieważ nie mają wystarczająco dużo własnych, zbierają te, które wypadły innym ptakom. Nie są przy tym zbyt wybredne. Do "dekoracji" wykorzystują wszystko: od jaskrawych piór rozelli po czarne pióra kruków tasmańskich. Mając to na uwadze, Alves potraktowała sterylizowane pióra kur bezpiecznym dla ptaków insektycydem i zawiesiła specjalne druciane podajniki na drzewach w pobliżu gniazd lamparcików. W pobliżu części gniazd (kontrolnych) wystawiono pióra niepryskane. Wyniki były fantastyczne. Ptaki zabierały spryskane pióra do gniazd i w rezultacie przeżywało 95% piskląt. U lamparcików mających dostęp do niepryskanych piór wskaźnik przeżywalności wynosił tylko 8%. Znajdowanie piór na dnie lasu to ciężka praca. Podajniki piór pomogły lamparcikom w budowie gniazd i jednocześnie rozwiązały ich problem z muchówkami. « powrót do artykułu
  4. Rosja jako pierwszy kraj zatwierdziła szczepionkę na koronawirusa. Nazwano ją „Sputnik V”, w nawiązaniu do pierwszego sztucznego satelity Ziemi, który został wystrzelony w czasie wyścigu o dominację w kosmosie. Wiem, że szczepionka działa i daje stabilną odporność, zapewnił prezydent Putin. Jednak rosyjskie Stowarzyszenie Organizacji Testów Klinicznych ostrzega, że szybkie zatwierdzenie szczepionki nie czyni z Rosji lidera, a jedynie naraża jej użytkowników na niepotrzebne niebezpieczeństwo. Rosyjska szczepionka była testowana krócej niż 2 miesiące. Jedną z osób, która ją otrzymała była córka Władimira Putina. Wiadomo, że nie przeprowadzono 3. fazy testów klinicznych, kiedy to szczepi się duże grupy ludzi. Eksperci skrytykowali takie postępowanie jako nierozważne i nieetyczne. Ich zdaniem może się to tylko przyczynić do rozprzestrzenienia się epidemii. Światowa Organizacja Zdrowia wydała oświadczenie, w którym stwierdziła, że szczepionka nie powinna zostać dopuszczona do użytku przed zakończeniem 3. fazy testów. Kirył Dmitriew, szef funduszu zdrowotnego RFID poinformował, że już w tej chwili z 20 krajów napłynęły zamówienia na 500 milionów dawek oraz zapytania o kolejny miliard. Rosjanie informują, że 3. faza testów klinicznych będzie odbywała się jednocześnie z normalnym programem szczepień. O ile można uwierzyć, że szczepionka zostanie użyta w Rosji, to z całą pewnością bez spełnienia wszystkich formalnych wymagań – w tym przeprowadzenia całości testów klinicznych i publikacji ich wyników – nie trafią one na rynki państw Zachodu. Prezydent Putin poinformował, że wkrótce w Rosji rozpocznie się program masowych, dobrowolnych, szczepień. Jako pierwsi szczepionkę otrzymają lekarze i nauczyciele, a do powszechnego użycia wejdzie ona od początku przyszłego roku. Danny Altmann, profesor immunologii z brytyjskiego Imperial College krytykuje dopuszczenie szczepionki przed 3. fazą testów, podczas której badane są skutki uboczne i efektywność szczepionki na dużej grupie ludzi. Nie podoba mu się też brak przejrzystości. Od długiego czasu śledzę doniesienia o wszystkich przygotowywany szczepionkach. Czytam to, co zostaje opublikowane i udostępnione przed publikacją. Tym, co rzuca się w oczy jest niemal całkowity brak informacji oraz całkowity brak publikacji w pismach recenzowanych na temat rosyjskiej szczepionki. Jedyne dane pochodzą z oficjalnej witryny dotyczącej testów klinicznych. Brak publikacji, szczególnie niezależnych, to poważny problem. Jeśli szczepionka ma ratować ludzi, to musimy ustawić różnych kandydatów na szczepionki obok siebie i dobrze się im przyjrzeć. Diabeł tkwi w szczegółach, dodaje uczony. Z kolei profesor Fracois Balloux z University College London mówi, że decyzja Rosjan jest nierozsądna i głupia. Masowe szczepienia nieprzetestowaną szczepionką są nieetyczne. Jeśli pojawią się jakiekolwiek problemy, będzie to katastrofa, nie tylko z powodu negatywnego wpływu na zdrowie zaszczepionych, ale również dlatego, że obniży to akceptację dla szczepionek. Rosjanie prowadzili testy na bardzo ograniczonej grupie 76 osób. Rozpoczęły się one 17 czerwca. Połowie grupy podano płynną szczepionkę, połowa otrzymała roztwór przygotowany z proszku. Wiemy, że część z poddanych testom stanowili wojskowi, co rodzi obawy, iż naciskano ich, by wzięli udział w testach. « powrót do artykułu
  5. Jedenastego sierpnia br. Narodowy Bank Polski (NBP) wyemitował banknot kolekcjonerski Bitwa Warszawska 1920. To pierwszy polski banknot w formacie pionowym. Na przedniej stronie 20-złotowego banknotu przedstawiono Józefa Piłsudskiego. Wizerunek zaczerpnięto z obrazu Kazimierza Mańkowskiego "Rok 1920". Naczelnika państwa ukazano jako obrońcę Warszawy. Na dalszym planie można zobaczyć zarysy charakterystycznych budynków stolicy. Jak można przeczytać w komunikacie NBP, zaprezentowany tu awers Krzyża Walecznych – z polskim orłem, napisem "Na polu chwały" i datą 1920 – jest odwołaniem do zbiorowego wysiłku polskiego żołnierza oraz czasu ustanowienia tego odznaczenia w kluczowym momencie zmagań pod Warszawą. Całości dopełniają wpisany w wieniec z liści dębu napis "niepodległość" oraz elementy graficzne i motywy roślinne zaczerpnięte z banknotów marek polskich. Na odwrotnej stronie banknotu, pod barwami narodowymi, umieszczono fragment obrazu Jerzego Kossaka "Cud nad Wisłą". Widać tu księdza Ignacego Skorupkę, wiodącego do ataku żołnierzy formacji ochotniczych. Kolejnymi elementami są 1) wieniec z liści wawrzynu, 2) medal pamiątkowy za wojnę 1918–21, a także 3) fragment odezwy Rządu Obrony Narodowej "Ojczyzna w niebezpieczeństwie" (5 VIII 1920 r.). Bitwa Warszawska była przełomowym momentem wojny z bolszewikami. Zwycięstwo okrzyknięto Cudem nad Wisłą, a pomoc w sukcesie przypisano opiece Najświętszej Maryi Panny, której święto Wniebowzięcia przypadło na kulminacyjny moment zmagań. Zasługi w zakresie dowodzenia należy przypisać zarówno naczelnemu wodzowi Józefowi Piłsudskiemu, jak i szefowi sztabu generałowi Tadeuszowi Rozwadowskiemu oraz generałom Władysławowi Sikorskiemu – dowódcy 5. armii, Józefowi Hallerowi – dowódcy Armii Ochotniczej walczącej na przedpolach Warszawy i Maxime’owi Weygandowi. [...] Zwycięstwo było doniosłe! Już współcześni podkreślali jego znaczenie, a Edgar Vincent D'Abernon nazwał Bitwę Warszawską "osiemnastą decydującą bitwą w dziejach świata". Pod Warszawą ocalono bowiem nie tylko niepodległość Polski, lecz także zatamowano ekspansję bolszewizmu na Europę – napisał Wojciech Kalwat w folderze emisyjnym. Banknot kolekcjonerski wyemitowano w nakładzie 60 tys. sztuk. Jego cena to 80 PLN (brutto). « powrót do artykułu
  6. Muzeum Gdańskie wydało 2,4 miliona złotych na bursztynowe szachy, które staną się jednym z eksponatów Muzeum Bursztynu tworzonego w Wielkim Młynie. Muzeum już kilka lat temu próbowało nabyć ten niezwykły przedmiot, jednak wówczas nie było go nań stać. Zakup udał się teraz, a Muzeum Gdańskie przebiło ofertę samego nowojorskiego Metropolitan Museum of Art. Nowy nabytek to przedmiot wyjątkowy na skalę światową. Szachy powstały w Gdańsku około 1690 roku. Najprawdopodobniej ich twórcą jest Michael Redlin, jeden z najsłynniejszych bursztynników swoich czasów. To jedyny zachowany zestaw bursztynowych szachów z Gdańska z XVII wieku i jeden z zaledwie czterech takich zestawów na świecie. Podobnej klasy, kompletne i świetnie zachowane zestawy znajdują się w kolekcjach duńskiej rodziny królewskiej, Państwowego Muzeum Ermitażu w Sankt Petersburgu oraz muzeum jubilerstwa i złotnictwa Grünes Gewölbe w Dreźnie. Wszystkie datowane są na okres początku XVIII wieku, mówi rzecznik Muzeum Gdańska, doktor Andrzej Gierszewski. Szachownica ma wymiary 37x37x11 centymetrów. W rogach wspierają ją rzeźby lwów, a po bokach widzimy owalne zdobienia. W rogach ustawiono tez kosze z kwiatami. W szachownicy znajdują się też 2 wyłożone jedwabiem szufladki, w których przechowuje się bursztynowe figurki. Wiemy, że szachy najpierw trafiły do Amsterdamu, a w 1758 roku były na zamku Blair w Szkocji, należącym do rodziny Murrayów. Wtedy też dokonano ich napraw. Trzeba bowiem pamiętać, że bursztyn to materiał bardzo kruchy. Na podstawach figurek widać ślady klejenia technikami używanymi w XVIII wieku. Szachy pozostały w Szkocji do czasów współczesnych. W 2015 roku trafiły na aukcję. Wówczas Muzeum Gdańska nie wystarczyło środków, by je kupić. Zabytek trafił w prywatne ręce. Niedawno dzieło Redlina znowu pojawiło się na aukcji. Tym razem Muzeum było lepiej przygotowane i udało się mu przebić nawet ofertę z Nowego Jorku. Niezwykłe szachy można będzie oglądać już w przyszłym roku, gdy otwarte zostanie Muzeum Bursztynu. « powrót do artykułu
  7. Pewnego poniedziałkowego ranka pracownicy East Bristol Auctions wyjęli ze skrzynki pocztowej kopertę, która w dużej mierze wystawała z otworu wlotowego. Po jej otwarciu okazało się, że w środku znajdują się charakterystyczne okulary z okrągłymi szkłami w złotej oprawce oraz karteczka z numerem telefonu i wiadomością "Okulary należały do Mahatmy Gandhiego. Proszę o kontakt". Aukcję zaplanowano na 21 sierpnia. Cena może być naprawdę wysoka... Gdy właściciel, mieszkający w okolicy starszy mężczyzna, usłyszał, jaką okulary mają wartość, prawie dostał zawału serca. Zwłaszcza że na wstępie powiedział aukcjonerowi Andrew Stowe'owi, że jeśli nie są dobre, może je po prostu wyrzucić... Mężczyzna przyszedł w piątek (17 lipca), gdy biuro było już zamknięte i wetknął kopertę z cenną zawartością do skrzynki. Tak przeczekała do poniedziałkowego ranka... W jaki sposób starszy pan wszedł w posiadanie unikatowego przedmiotu? Okazuje się, że na początku XX w. jego wuj pracował dla British Petroleum w południowej Afryce. Jak podano w opisie domu aukcyjnego, można przypuszczać, że podarek Gandhiego był formą podziękowania za dobry uczynek. Jak powiedział Stowe, aukcjonerzy sprawdzili wszystkie fakty. Z naszego punktu widzenia opowieść i historia dobrze do siebie pasują. Biorąc pod uwagę moc szkieł, muszą to być jedne z pierwszych okularów Gandhiego. Stowe dodał, że zainteresowanie okularami jest spore, zwłaszcza wśród mieszkańców Indii. Aukcjoner podkreśla, że to wielkie szczęście, że okularom nic się nie stało. Mogły zostać ukradzione, wypaść ze skrzynki albo skończyć w koszu. To najprawdopodobniej najważniejsze znalezisko, z jakim nasza firma miała do czynienia.   « powrót do artykułu
  8. Gdy sonda Dawn przesłała zdjęcia planety karłowatej Ceres, naukowcy mogli bliżej przyjrzeć się tajemniczym błyszczącym regionom na jej powierzchni. Sonda zbliżyła się do Ceres na odległość 35 kilometrów, co ujawniło niezwykłe szczegóły. Dzięki temu uczeni stwierdzili, że jasne plamy to węglan sodu, pozostały po słonej wodzie, która odparowała. Teraz analiza danych zgromadzonych pod koniec misji pozwoliła na określenie miejsca pochodzenia wody. Okazuje się, że woda przesiąkła z podwodnego zbiornika, który znajduje się 40 kilometrów pod powierzchnią i ma setki kilometrów szerokości. Dawn osiągnęła więcej niż się spodziewaliśmy, mówi dyrektor misji, Marc Rayman z Jet Propulsion Laboratory. Naukowcy za pomocą teleskopów od dawna obserwowali tajemnicze jasne regiony na Ceres. Nie znali jednak ich natury. Misja Dawn przybyła w okolice Ceres w 2015 roku. Wówczas po raz pierwszy udało się z bliska przyjrzeć dwóm takim jasnym obszarom. Naukowcy wiedzieli, że na Ceres opadają mikrometeoryty, które z czasem powinny spowodować, że obszary te zostaną pokryte ciemnym pyłem i odłamkami. Skoro zaś są jasne, oznacza to, że są młode. Misji wyznaczono więc nowy cel. Przez ostatnie miesiące skupiano się na próbie określenia pochodzenia złóż węglanu sodu. I rzeczywiście okazało się, że badane obszary są młode. Liczą sobie mniej niż 2 miliony lat. Co więcej, zdobyte dane sugerowały, że proces geologiczny, który je utworzył, wciąż się toczy. Na powierzchni Ceres sole zostają bardzo szybko pozbawione wody, zaledwie w ciągu kilkuset lat. Tymczasem Dawn wykryła, że obserwowane złoża nadal są jej pełne, co oznacza, że pojawiły się niedawno. Udało się też określić dwa mechanizmy, które spowodowały, że woda przedostała się na powierzchnię. Duże depozyty weglanu sodu to skutek uderzenia meteorytu, który utworzył badany krater. Do uderzenia doszło przed około 20 milionami lat. Powstała w jego wyniku energia cieplna roztopiła znajdujące się pod powierzchnią pokłady wody. Co prawda, co prawda energii cieplnej wystarczyło tylko na kilka milionów lat, jednak w wyniku uderzenia powstały pęknięcia, które sięgnęły głęboko położonego zbiornika. Dzięki nim woda wciąż wydobywa się na powierzchnię. W Układzie Słonecznym podobna aktywność geologiczna ma miejsce głównie na lodowych księżycach, których wnętrza się ogrzewane w wyniku oddziaływań grawitacyjnych znajdującej się w pobliżu planety. Jednak Ceres nie jest księżycem, znajduje się w pasie asteroid. Fakt, że i ona jest aktywna geologicznie sugeruje, że takie procesy mogą przebiegać też na innych niż dotychczas sądzono obiektach. « powrót do artykułu
  9. Pszczoły są znacznie bardziej wrażliwe na zanieczyszczenie powietrza niż ludzie. Trzyletnie badania przeprowadzone w Indiach wykazały, że nawet średnio zanieczyszczone powietrze może zabić do 80% dzikich pszczół olbrzymich, które są jednym z najważniejszych zapylaczy w Azji Południowej. To dzięki Apis dorsata Indie są wielkim producentem owoców i drugim na świecie producentem warzyw. Pszczoły olbrzymie znane są z budowania wielkich gniazd, które niejednokrotnie zwisają z wysokich budynków. Przed około 4 laty ekolodzy z indyjskiego Narodowego Centrum Nauk Biologicznych w Bangalore postanowili zbadać, jak zanieczyszczenie powietrza w indyjskich miastach wpływa na pszczoły. Miasta w Indiach są jednymi z najbardziej zanieczyszczonymi na świecie. W samym tylko 2015 roku z powodu zanieczyszczonego powietrza zmarło w Indiach ponad milion osób. Badacze z Bangalore wybrali cztery miejsca badawcze w mieście. W każdym z nich poziom zanieczyszczeń był inny. Przeciętna jakość powietrza w nich była od dobrej po niebezpieczną. W każdym z nich występowały pszczoły olbrzymie. Geetha Thimmegowda wraz ze współpracownikami przyglądała się pszczołom, które odwiedzały kwiaty rozpowszechnionej popularnej rośliny ozdobnej tekomy prostej. Oszacowano stan organizmu ponad 1800 pszczół. Pierwszych porównań dokonano pomiędzy okazami zebranymi w pełnym zieleni kampusie, gdzie naukowcy pracują oraz w jednej z największych azjatyckich dzielnic przemysłowych Peenya, znajdującej się w odległości 7 kilometrów. Pszczołom przyjrzano się pod skaningowym mikroskopem elektronowym. Naukowcy stwierdzili, że okazy z dzielnicy przemysłowej mają na sobie najróżniejsze zanieczyszczenia. Ich ciała wyglądały jak strefy wojny, mówi uczona. Generalnie rzecz biorąc, im bardziej zanieczyszczony obszar, na którym mieszkały pszczoły, tym więcej zanieczyszczeń na zwierzętach i w ich organizmach. Owady były zatrute m.in. arsenem i ołowiem. Pszczoły z bardziej zanieczyszczonych terenów padały dwukrotnie szybciej niż te z obszarów czystych. Ponadto odwiedzały dwukrotnie mniej kwiatów, co zmniejszało szanse na skuteczne zapylenie. Badania wykazały, że pszczoły z terenów zanieczyszczonych mają nieregularny rytm serca oraz osłabiony układ odpornościowy. Zanieczyszczenie powietrza powiązano też z większą ekspresją genów związanych z układem odpornościowym i stresem, co przekłada się na krótsze życie. Gdy hodowane w laboratorium muszki-owocówki wystawiono na działanie tak samo zanieczyszczonego powietrza, w ciągu zaledwie 10 dni pojawiły się u nich takie same objawy, jak u pszczół. Przeprowadzone właśnie badania to pierwszy całościowy dowód pokazujący, że owady są szczególnie narażone na negatywny wpływ pyłów zawieszonych. To bardzo zła wiadomość dla rolnictwa, gdyż zmniejszenie liczby zapylaczy oznacza niższe plony. Olli Loukola z Uniwersytetu w Oulu w Finlandii, który nie brał udziału w badaniach, mówi, że ustalając normy zanieczyszczeń należy brać pod uwagę nie tylko ich wpływ na człowieka. Warto też sprawdzić, czy nowe normy, nawet jeśli będą przestrzegane, nie będą szkodliwe dla tak pożytecznych zwierząt jak pszczoły. « powrót do artykułu
  10. Podczas standardowych, niezbyt interesujących – jak się wydawało – wykopalisk na zamku z Malborku, dokonano ciekawego odkrycia. Na Międzymurzu Zachodnim, niedaleko bramy prowadzącej do zejścia nad Nogat znaleziono fragment średniowiecznego muru zamkowego. To dowodzi, że obecnie stojące mury zostały odtworzone w złym miejscu. Nikt z nas nie spodziewał się tego, że będziemy korygować plan zamku, jeśli chodzi o ten mur obronny, mówi doktor Bogusz Wasik z działu konserwacji zamku. W miejscu, w którym odkryto mur stały niegdyś niewielkie XVIII- i XIX-wieczne domy. Odkryliśmy też na tym odcinku fragment muru, co świadczy o tym, że obecna rekonstrukcja nie została zbudowana na miejscu średniowiecznego muru zamku. On biegł całkowicie po innej linii i można powiedzieć, że „przeciął” nam wykopy. Obecny mur łagodnie zakręca, a ten średniowieczny szedł prostą linią pod kątem. Na starych planach on rzeczywiście jest tak zaznaczony, ale być może przy rekonstrukcji uważano, że to jest jakieś niedopatrzenie, niedomierzenie z XVIII, XIX w, dodaje Wasik. Okazało się też, że sama konstrukcja muru wyróżnia go spośród innych. Został on zbudowany w drewnianym szalunku. Widoczna jest zaprawa, przez co mur wygląda niemal jak z betonu. Doktor Wasik przyznaje, że nie zna za bardzo przykładów takiej techniki budowy na zamkach krzyżackich z wykorzystaniem tego sposobu szalowania. Archeologom udało się odsłonić pełną wysokość zachowanego muru. Wykop ma 4 metry głębokości. Dzięi temu mogą zbadać wszystkie zmiany, jakie zaszły od czasu przybycia rycerzy zakonnych. Widoczne są sztucznie usypane warstwy, które miały stabilizować nadbrzeże, następnie warstwy bezpośrednio już związane z budową muru, na samej zaś górze jest okres nowożytny, związany z budową i rozbiórką domów. Odkryty właśnie mur jest mocno spękany i pochylony w kierunku rzeki. Skądinąd wiemy, że od strony Nogatu mury były podmywane, waliły się. Zapewne dlatego odkryty właśnie mur został w XIX wieku rozebrany. W czasie prac odkryto też sporo kafli piecowych z XVIII–XIX wieku, które zostały wyrzucone podczas rozbiórki domów, a także dużo ceramiki. Niewykluczone, że część z niej pochodzi z XIII wieku. Odkrycie muru pokrzyżowało plany związane z zagospodarowaniem terenu. Prace były prowadzone w związku z planami budowy w tym miejscu trafostacji. Jako, że odkryto średniowieczny mur, trafostację trzeba będzie przenieść, mimo że sam mur zostanie zasypany. « powrót do artykułu
  11. Po niemal 10-letniej niewoli dwie białuchy odzyskały wolność i trafią do pierwszego na świecie otwartego rezerwatu białuch u wybrzeży Islandii. Samice Little Grey i Little White zostały schwytane w 2011 roku przez rosyjskich naukowców, którzy później sprzedali je do wodnego parku rozrywki w Chinach. Przed rokiem białuchy zostały przetransportowane z Chin do specjalnego ośrodka na islandzkiej wyspie Vestmannaeyjar. Podczas liczącej tysiące kilometrów podróży białuchom towarzyszyli eksperci, którzy pilnowali, by odpowiednio się one odżywiały i dobrze zniosły przeprowadzkę. Obecnie zwierzęta znajdują się w specjalnym basenie, gdzie przyzwyczajają się do nowego środowiska. Za jakiś czas zostaną wypuszczone w Zatoce Klettsvik u południowych wybrzeży Islandii. Widoczne są też wyraźnie różnice w charakterach obu zwierząt. Little Gray bardzo lubi się bawić, ale czasami pluje wodą na swoich opiekunów. Little White zachowuje znacznie większą rezerwę, ale silnie przywiązała się do opiekunów. Zwierzętami opiekuje się Sea Life Trust. Szef organizacji, Andy Bool stwierdził: jesteśmy szczęśliwi mogąc zapewnić, że Little Gray i Little White są bezpieczne w specjalnych basenach na terenie rezerwatu i tylko krok dzieli je od wypuszczenia na otwarte wody. Wszystko poszło zgodnie z planem. Nasi eksperci i weterynarze blisko monitorują oba zwierzęta i myślę, że wkrótce będziemy mogli poinformować o ich wypuszczeniu na wolność.   « powrót do artykułu
  12. Wpisane na listę UNESCO Stare Miasto w Sanie zaczęło się rozpadać. Na jego terenie znajdują się 103 meczety, 14 łaźni i ponad 6000 domów mieszkalnych wybudowanych przed XI wiekiem. Dzieła zniszczenia dopełniły potężne deszcze, które przeszły niedawno nad miastem doświadczonym przez wcześniejsze powodzie i burze. Miastem, w którym od lat trwa wojna. Aqeel Saleh Nassar, zastępca dyrektora Urzędu ds. zachowania historycznych miast, mówi, że obecnie ludzie nie dbają o należące do nich budynki tak, jak kiedyś. Nie konserwują ich, nie naprawiają spękanych ścian. Urzędnicy oceniają, że w 5000 budynków przeciekają dachy, w 107 dachy częściowo się zawaliły. Wyjątkowo obfite deszcze, które trwają w Jemenie od połowy kwietnia, tylko pogarszają sytuację, zarówno zabytków, jak i ludzi. W Jemenie od 2015 roku trwa wojna domowa. Popierani przez Iran Huti próbują obalić rząd prezydenta Hadiego, wspieranego przez liczne kraje arabskie pod przewodnictwem Arabii Saudyjskiej. Obecnie stolicę kraju, Sanę, kontrolują Huti, którzy wezwali właśnie UNESCO do ratowania dziedzictwa Sany. Huti informują, że w ciągu ostatnich tygodni częściowo lub całkowicie zawaliło się 111 budynków w Starym Mieście. Wojna domowa w Jemenie to obecnie jeden z najpoważniejszych kryzysów humanitarnych. Kilka milionów osób zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów, większość Jemeńczyków cierpi głód lub niedożywienie. « powrót do artykułu
  13. We Florencji ponownie zaczęto wykorzystywać „winne okienka”, niewielkie otwory w ścianach, przez które można było kupić wino. Obecnie ofertę rozszerzono też na lody i inne drobne przekąski. „Winne okienka” powróciły do łask po kilku wiekach zapomnienia, a wszystko dzięki epidemii koronawirusa. Dzieje okienek sięgają roku 1559, kiedy to książę Florencji Cosimo I zezwolił właścicielom winnic na sprzedaż wina bezpośrednio klientom, z pominięciem pośredników i karczm. Bogaci właściciele winnic, nie chcąc wpuszczać ludzi z ulicy do swoich pałaców, wybili w ich ścianach niewielkie okienka, z których prowadzili sprzedaż. Okienka były zamykane drewnianymi drzwiczkami. W godzinach pracy „winnych okienek” każdy mógł do nich zapukać, służący otwierał okienko, brał od klienta butelkę, którą wypełniał winem, i inkasował opłatę. Już kilkadziesiąt lat później, w latach 30. XVII wieku „winne okienka” przydały się podczas epidemii dżumy. Można było sprzedawać wino bez kontaktu z klientem. Zastosowano też wówczas dodatkowe środki ostrożności. Monety trafiały do metalowego pojemnika, gdzie były obmywane octem. Zrezygnowano też z pobierania butelek na wymianę, a ci klienci, którzy upierali się, by napełniano ich własne butelki, byli obsługiwani przez metalową rurę, którą lano wino. Z czasem „winne okienka” utraciły swoje funkcje. W czasie powodzi wlewała się przez nie woda, rodziny zmieniały miejsce zamieszkania, a ich następcy nie potrzebowali okienek, prowadzono remonty budynków, w czasie których okienka zamurowywano. Do dzisiaj we Florencji przetrwało ponad 150 „winnych okienek”. Teraz część z nich znowu jest używana zgodnie ze swoim przeznaczeniem. « powrót do artykułu
  14. Amerykańscy naukowcy opracowali smartwatch, który w czasie rzeczywistym monitoruje poziom leku, w tym wypadku paracetamolu, w pocie. Specjaliści przekonują, że tę ubieralną technologię można wykorzystać do spersonalizowania leczenia: do wyboru idealnego leku czy dawki/czasowania zażywania. Autorzy publikacji z pisma PNAS wyjaśniają, że obecnie leki są projektowane i przepisywane w oparciu o średnią skuteczność. Istnieją wskazania dot. wagi i wieku pacjenta, ale należy pamiętać o tym, że poza tymi podstawowymi zmiennymi istnieją również inne ważne czynniki. Skład chemiczny naszego organizmu nieustannie się zmienia, w zależności od tego, co zjedliśmy i jak dużo ćwiczyliśmy. Poza tymi dynamicznymi czynnikami w grę wchodzi także genetyka, która oddziałuje np. na szybkość wchłaniania, działania i wydalania leków. Badacze tłumaczą, że obecnie wysiłki w kierunku personalizacji dawkowania leku bazują na powtarzalnym pobieraniu krwi. Próbki są następnie przesyłane do centralnych laboratoriów. Takie rozwiązanie jest jednak niewygodne, czasochłonne, inwazyjne i drogie. Z tego względu stosuje się je tylko w rzadkich przypadkach w niewielkiej grupie chorych. Chcieliśmy stworzyć ubieralną technologię, która pozwoli na stałe i nieinwazyjne śledzenie stężenia leku w organizmie. W ten sposób można by dostosować optymalną dawkę i czasowanie do poszczególnych osób. Stosując spersonalizowane podejście, można poprawić skuteczność terapii - podkreśla prof. Sam Emaminejad z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA). Ze względu na niewielkie rozmiary molekularne wiele leków trafia do potu; tutejsze stężenia dobrze oddają ich stężenie we krwi. To dlatego naukowcy z UCLA i Szkoły Medycyny Uniwersytetu Stanforda opracowali smartwatch z czujnikiem, który analizuje próbki potu. Amerykanie monitorowali wpływ paracetamolu na ludzi na przestrzeni kilku godzin. Stymulowali gruczoły potowe nadgarstka za pomocą lekkiego prądu. Dzięki temu mogli śledzić zmiany składu chemicznego organizmu bez proszenia badanych o ćwiczenie. Ponieważ leki mają unikatową sygnaturę elektrochemiczną, czujnik można zaprojektować w taki sposób, by w danym czasie monitorował poziom określonej substancji. Ta technologia wszystko zmienia. Stanowi znaczący krok naprzód w kierunku spersonalizowanego leczenia. Pojawiające się rozwiązania farmakogenomiczne, które pozwalają wybrać lek w oparciu o genetykę danej osoby, zademonstrowały już swoją użyteczność w poprawianiu efektywności leczenia. W połączeniu z naszą ubieralną technologią, która pomaga zoptymalizować dawki, możemy naprawdę zindywidualizować nasze podejście do farmakoterapii - opowiada prof. Ronald W. Davis ze Szkoły Medycyny Uniwersytetu Stanforda. Opisywane badanie było wyjątkowe pod tym względem, że pozwalało trafnie wykrywać unikatowy sygnał elektrochemiczny leku na tle sygnałów innych cząsteczek, które mogą się znajdować w układzie krążenia, niekiedy w stężeniu większym niż sam lek - zaznacza Shyu Lin, doktorant z UCLA. Jak dodaje Emaminejad, można by w ten sposób badać systematyczność zażywania leków, a także wykrywać ich nadużywanie. « powrót do artykułu
  15. Chiński gigant Huawei przyznaje, że w wyniku amerykańskich sankcji został zmuszony do zaprzestania produkcji swoich najbardziej zaawansowanych układów scalonych do smatrfonów. Produkcja highendowego Kirin 9000 zostanie wstrzymana 15 września. Huawei stała się elementem rozgrywki politycznej pomiędzy Waszyngtonem a Pekinem. Władze USA twierdzą, że firma – założona przez byłego inżyniera pracującego dla chińskiej armii – stanowi poważne zagrożenie dla cyberbezpieczeństwa. W związku z tym na przedsiębiorstwo nałożono sankcje, odcinając je od amerykańskich technologii i podzespołów. Na przedsiębiorstwa z całego świata nałożono zakaz wykorzystywania amerykańskiej technologii do produkcji podzespołów dla Huawei. W związku z tym największy producent układów scalonych na zlecenie, firma Taiwan Semiconductor Manufacturing, przestała przyjmować zlecenia od Huawei. Gdyby tego nie zrobiła rząd USA mógłby nałożyć sankcje i na nią. Huawei nie jest w stanie samodzielnie produkować układów scalonych dla smartfonów. Naciskowi Waszyngtonu poddał się też Londyn, który zadeklarował, że do roku 2027 usunie ze swoich sieci wszystkie urządzenia Huawei. Decyzję taką podjęto pomimo gróźb ze strony Pekinu. Australia i Japonia podjęły kroki w kierunku odgórnego zablokowania Chińczykom możliwości brania udziału w rozwoju krajowych sieci telekomunikacyjnych. Również europejskie telekomy, jak norweski Telenor czy szwedzka Telia zaczęły pomijać Huawei przy przetargach. « powrót do artykułu
  16. FBI wydało oficjalne ostrzeżenie przed atakami, jakie na prywatne i rządowe cele w USA przeprowadza elita irańskich hakerów powiązanych z rządem w Teheranie. W ostrzeżeniu nie pada nazwa grupy, jednak dziennikarze nieoficjalnie dowiedzieli się, że chodzi o grupę zwaną Fox Kitten lub Parasite, która jest od dłuższego czasu obserwowana przez międzynarodową społeczność zajmującą się cyberbezpieczeństwem. Grupa ta to elitarny zespół, którego zadaniem jest przygotowanie pola pod działania innych irańskich organizacji hakerskich. Fox Kitten przygotowują „przyczółki”, z których mogą działać takie grupy jak APT33 (Shamoon), Oilrig (APT34) czy Cnafer. Fox Kitten atakują najbardziej zaawansowany sprzęt sieciowy, wykorzystując najnowsze odkryte w nim dziury. Do ataków dochodzi bardzo szybko po odkryciu luk. Hakerzy liczą na to, że właściciele urządzeń nie zdążyli ich jeszcze załatać. Jako, że mówimy o kosztownym sprzęcie, to oczywistym jest, że to sprzęt działający w sieciach rządowych oraz dużych prywatnych firm. Po udanym ataku na urządzeniu instalowane są tylne drzwi, przez które inni mogą kontynuować ataki. Wiadomo, że Fox Kitten stosują taką taktykę co najmniej od roku, kiedy to zaatakowali servery VPN firm Fortinet, Pulse Secure, Palo Alto Networks oraz Citrix. FBI ostrzega przed powtórzeniem tych ataków oraz przed możliwymi atakami na BIG-IP firmy F5 Networks, w którym odkryto luki. Już teraz wiadomo, że w ubiegłym tygodniu agenci FBI zostali wezwani do dwóch amerykańskich firm, w których doszło do udanych ataków przeprowadzonych przez Fox Kitten. « powrót do artykułu
  17. LED, OLED, a może QLED. Przekonaj się, jaka technologia najlepiej sprawdzi się w Twoim domu. LED, OLED, QLED - czym się różnią? To najpopularniejsze typy technologii, z jakimi możesz się teraz spotkać. Najbardziej znany, bo też najstarszy, jest LED. Telewizory LED mają ciekłokrystaliczne ekrany z wbudowanymi diodami LED. Zazwyczaj są dużo tańsze od pozostałych typów telewizorów. Ich zaletą jest zdecydowanie to, że są dostępne w największej rozpiętości rozmiarów. Minusy to częste, zwłaszcza przy słabszych typach telewizorów, zniekształcanie obrazów oraz rozmazywanie się obrazu w widzeniu kątowym. Telewizory OLED mają natomiast matrycę stworzoną z diod z polifenylenowinylenu. Gwarantuje to większą szerokość kątów widzenia niż w przypadku telewizorów LED. Minusem zdecydowanie jest wyższa cena i możliwość wypalania się obrazu. Plusów jest jednak znacznie więcej. To bardzo dobra jakość obrazu oraz wysoki kontrast. Ekran w telewizorach OLED szybciej reaguje też na zmiany. Telewizory QLED to najmłodszy, ale też najbardziej zaawansowany typ telewizorów. To nazwa firmowa zarezerwowana przez Samsung. W przypadku tych telewizorów wykorzystywane jest podświetlenie LED, nie OLED, oraz kropki kwantowe. Taki „tuning” dobrze znanej i sprawdzonej technologii pozwala uzyskać jeszcze bardziej żywy i nasycony obraz. Technologia QLED 2020 zapewnia jednak także bardzo naturalne kolory. Nawet gdy wybierzesz mały telewizor Samsung qled 55 cali, obraz będzie bardzo dokładny. OLED a QLED - który jest lepszy Technologia OLED na pewno spodoba się wielbicielom głębokich kontrastów. Niektóre telewizory mogą mieć też szerszy kąt widzenia, ale idzie za tym też pewien minus, czyli wyświetlanie statycznych elementów przez dłuższy czas na ekranie. Technologia QLED a dokładniej najnowsza QLED 2020, ma wyższą jasność. Kto to doceni? Na pewno wszystkie osoby, które mają umieszczony telewizor w bardzo jasnym, nasłonecznionym pomieszczeniu. Telewizory Samsung QLED 2020, podobnie jak OLED, zazwyczaj są dostępne w dużych rozmiarach i właśnie przy większych gabarytach QLED może stać się dla Ciebie niekwestionowanym zwycięzcą. Cena telewizorów w tej technologii jest zazwyczaj o wiele niższa, niż konkurencyjnych o tej samej przekątnej. Znajdziesz tu jednak także klasyczne małe rozmiary, jak Samsung QLED 55 cali. Rozmiar telewizora - dobierz idealny do pomieszczenia Niezależnie od tego, czy wybierasz telewizor w technologii LED, OLED czy Samsung QLED 2020, na komfort oglądania będą miały też wpływ odpowiednio dopasowane wymiary telewizora do pomieszczenia. Za mały telewizor do Twojej odległości, podobnie jak zbyt duży, może negatywnie wpłynąć na jakość Twojego doświadczenia. Ogólnie zakłada się, że jeśli na przykład Twoja kanapa znajduje się w odległości mniejszej niż 2,5 metra od telewizora, wtedy nie może być on zbyt duży. Najlepiej wybierz wtedy telewizor 55 calowy, na przykład telewizor Samsung 55 cali qled lub innej marki. Jeśli siedzisz natomiast już ponad 3,5 metra od niego, możesz sobie pozwolić na telewizor nawet 85-calowy. Jest to jednak jeszcze uzależnione od technologii HD. W przypadku FULL HD telewizor LED czy telewizor QLED 55 cali powinien znajdować się maksymalnie 3,2 m od Ciebie. Parametry te zmieniają się w przypadku technologii 4K, czyli wyższej niż FULL HD. Tutaj w związku z większą liczbą pikseli na cal, możesz z bliższej odległości komfortowo oglądać na większej matrycy. Zakłada się, że telewizor w 4K może być nawet dwukrotnie większy od tego w technologii FULL HD. Dlatego planowany telewizor qled 55 cali można zastąpić wtedy telewizorem qled o przekątnej nawet ok. 80 cali. Rozdzielczość 8K - nowość 2020 Jeśli jesteś tv maniakiem i zależy Ci na jak najlepszych i najbardziej luksusowych przeżyciach podczas oglądania filmów czy telewizji, zainteresuj się technologią 8K. Odsyła ona 4K w zapomnienie. Dzięki 33 milionom pikseli na ekranie, każdy detal jest niezwykle wyraźny. Obraz jest tak naturalny, że tworzy zupełnie nową jakość widzianych już wcześniej materiałów. I to nawet jeśli oglądasz je na największym ekranie. Czyli generalnie swoje ulubione filmy musisz obejrzeć jeszcze raz, żeby odkryć je w zupełnie nowej jakości. Telewizor z taką rozdzielczością warto jednak przede wszystkim kupić w większych rozmiarach. Telewizor samsung 55 cali qled byłby po prostu za mały. Minimalna przekątna powinna wynosić to 65-75 cali. « powrót do artykułu
  18. W pobliżu Mauritiusu, jednej z najpiękniejszych wysp na świecie, słynnej ze wspaniałych raf koralowych, doszło do wycieku ropy naftowej. Czarna maź wydobywa się z MV Wakashio, który przed dwoma tygodniami osiadł na rafie. Jednostka przewozi 4000 ton ropy. Na ratunek ruszyli lokalni mieszkańcy, którzy samodzielnie wykonują bariery, mające uniemożliwić rozprzestrzenianie się ropy. Ludzie zdali sobie sprawę z faktu, że muszą wziąć sprawy w swoje ręce. Musimy chronić naszą faunę i florę, mówi lokalny aktywista ekologiczny Ashok Suborn. Tymczasem rząd Mauritiusu wzywa obywateli, by akcję ratunkową pozostawili odpowiednim służbom. Firma Mitsui OSK Lines, operator jednostki, poinformował, że próbował ustawić własne bariery, ale nie udało się to ze względu na wzburzony ocean. Podejmowane są próby usunięcia przynajmniej części paliwa za pomocą śmigłowców. Dotychczas do wody przedostało się około 1000 ton paliwa. MV Wakashio uderzył w rafę w pobliżu Pointe d'Esny, znanego sanktuarium dzikiej przyrody. Znajdują się tam m.in. ważne z punktu ekologicznego mokradła. Happy Khamule z Greenpeace Africa ostrzega, że śmierć grozi tysiącom zwierząt. Premier Mauritiusu Pravind Jagnauth ogłosił stan klęski żywiołowej i poprosił społeczność międzynarodową o pomoc. Z pobliskiej wyspy Reunion Francuzi wysłali samolot ze sprzętem badawczym, a Japonia obiecała wysłanie 6-osobowego zespołu specjalistów. Ekolodzy mówią, że wyciek to największa katastrofa ekologiczna w historii Mauritiusu. Mamy kryzys ekologiczny, stwierdził minister ds. ochrony środowiska. Mauritius słynny jest z dziewiczej przyrody i wspaniałych plaż, które przyciągają turystów. Teraz ucierpi nie tylko przyroda, ale i ekonomia wyspy. « powrót do artykułu
  19. Na dnie Jeziora Lednickiego dokonano kolejnych fascynujących odkryć. Tym razem są to militaria z X wieku, fragmenty ceramiki i pozostałości po umocnieniach brzegowych z czasów Mieszka I. Dzięki trwającej już 40 lat współpracy UMK w Toruniu i Muzeum Pierwszych Piastów w Lednicy znaleziono ozdobiony krzyżem miecz, inkrustowany topór, groty włóczni, strzał i bełtów. To jest chyba najbogatszy sezon od kilkunastu lat. Nie tylko ze względów na liczbę zabytków, ale też ich wartość i kontekst, w którym zostały odnalezione. Najbardziej spektakularnym zabytkiem z tego sezonu badań jest ósmy miecz odnaleziony w jeziorze lednickim, pierwszy od 20 lat. Ale również grot włóczni, topory, w tym topór inkrustowany, prawdopodobnie jeden z bardziej spektakularnych jakie tutaj odnaleziono, powiedział na konferencji prasowej kierownik Centrum Archeologii Podwodnej UMK dr hab. Andrzej Pydyn. Pierwsze badania w Jeziorze Lednickim miały miejsce w latach 50. XX wieku, a od początku lat 80. UMK i Muzeum prowadzą regularne wspólne prace badawcze. Dotychczas odnaleziono m.in. fragmenty mostów z czasów Mieszka I i Bolesława Chrobrego, łodzie, zgromadzono też największą w Europie Środkowej kolekcję uzbrojenia wczesnośredniowiecznego. W 2017 roku znaleziono nowe przeprawy mostowe, które prowadziły z wyspy Ledniczanka na zachodni brzeg jeziora. Wiadomo, że jeden z mostów zbudowano w X, a drugi na przełomie XIII i XIV wieku. Niedawno, dzięki datowaniu bardzo dobrze zachowanego pala ustalono, że to konkretne drzewo ścięto na potrzeby budowy mostu albo jesienią 913 lub też zimą z 913 na 914 roku. To zaś wskazuje, że być może mamy tu do czynienia z jednym z najstarszych mostów wybudowanych przez Słowian na ziemiach polskich. Pokazuje też, że Ostrów Lednicki był ważną osadą w okresie formowania się państwa pierwszych piastów. Mógł być jednym z najważniejszych grodów już za czasów ojca Mieszka I. « powrót do artykułu
  20. Tanzański górnik Saniniu Laizer może mówić o wyjątkowym szczęściu. W czerwcu z dnia na dzień stał się milionerem, sprzedając dwa znalezione przez siebie tanzanity za 3,4 miliona USD. Mężczyzna właśnie znalazł kolejny kamień. Ważący 6,3 kilograma tanzanit przyniósł mu kolejne 2 miliony USD. Tanzanit to jeden z najrzadszych kamieni szlachetnych na Ziemi. Występuje wyłącznie na niewielkim obszarze na północy Tanzanii. Jeden z lokalnych geologów ocenia, że jego złoża wyczerpią się w ciągu 20 lat. W czerwcu Laizer sprzedał dwa kamienie, z których jeden ważył 9,2 a drugi 5,8 kg. Mężczyzna, który jest ojcem 30 dzieci, powiedział, wówczas, że urządzi we wsi uroczystość. Teraz, po zarobieniu kolejnych 2 milionów dolarów obeicał, że za pieniądze te powstanie szkoła i ośrodek zdrowia. Laizer utrzymuje się nie tylko z górnictwa. Jest właścicielem 2000 krów i zapewnia, że niespodziewane bogactwo nie spowodowało, by czuł się mniej bezpiecznie niż wcześniej. Tanzanit został odkryty w 1967 roku przez pewnego krawca, zajmującego się dorywczo poszukiwaniem złota. Zanim 4 lata później rząd Tanzanii znacjonalizował kopalnie, wydobyto w nich 400 kg tanzanitu. W 1990 roku kopalnie tanzanitu i obszar jego występowania został podzielony na cztery regiony. Dwa z nich są dzierżawione wielkim przedsiębiorstwom, a dwa indywidualnym górnikom. Rząd, chcąc pobudzić rozwój miejscowych warsztatów przeróbki kamieni szlachetnych, zabronił też eksportu surowych kamieni. Kamienie, które Laizer sprzedał w czerwcu tanzańskiemu rządowi były największymi z dotychczas znalezionych. Wcześniejszy rekord należał do ważącego 3,38 kg kamienia wydobytego w kopalni jednej z wielkich firm. « powrót do artykułu
  21. W poniedziałek rozpoczęło się rozmontowywanie organów głównych z Notre Dame. Podczas pożaru w kwietniu 2019 roku instrument nie został zniszczony przez ogień i wodę, ale wg ekspertów, wystąpiły uszkodzenia cieplne. Ponadto instrument pokryły pyły popożarowe zawierające ołów. Ponieważ pożar zniszczył dach, wnętrze katedry zostało odsłonięte i należy również mówić o niekorzystnym wpływie zeszłorocznej fali upałów oraz innych wahań temperatury na organy. Historia głównych organów sięga 1357 r. Z pierwotnego instrumentu do dziś nic się nie zachowało. W swojej obecnej postaci składa się on z ponad 7 tys. piszczałek i 5 manuałów (klawiatur ręcznych). Prace rozpoczęły się od demontażu manuałów. Później przyjdzie czas na piszczałki. Robotnicy rozłożą również klawiaturę nożną (pedał) i registry. Proces ten potrwa do końca roku. W przedsięwzięciu biorą udział 3 podmioty: Pascal Quoirin, Atelier Cattiaux oraz langwedocka wytwórnia dużych organów. Mamy 5 miesięcy na demontaż. Potrzebujemy do tego 3 zespołów - podkreśla Bertrand Cattiaux. Specjalista wie, co mówi, ponieważ już uczestniczył w rozłożeniu instrumentu do renowacji w 1990 r. Wszystkie elementy zostaną umieszczone w magazynie w Île-de-France (dokładna lokalizacja jest utrzymywana w tajemnicy) w 4 wodoszczelnych kontenerach. Piszczałki będą pojedynczo czyszczone i naprawiane. Celem jest, by ponownie zagrać na organach 16 kwietnia 2024 r., czyli dokładnie 5 lat po pożarze. Vincent Dubois, jeden z trzech katedralnych organistów, powiedział, że instrument był wyjątkowy. Im wyżej, tym pełniejszy i bardziej okrągły dźwięk. [...] Jeśli doda się do tego akustykę miejsca, otrzymamy absolutnie niezwykły rezultat, którego nie znajdzie się nigdzie indziej - powiedział muzyk w wywiadzie udzielonym RFI (Radio France Internationale). To absolutny cud, że organy przetrwały. Przez swe rozmiary wyglądają na niezniszczalne, ale tak naprawdę są bardzo delikatne - stwierdził w rozmowie z radiem Europe 1 inny z organistów Olivier Latry. Gdy naprawa instrumentu się zakończy, kolejne pół roku trzeba będzie przeznaczyć na strojenie. « powrót do artykułu
  22. Naukowcy pracujący przy Wielkim Zderzaczu Hadronów (LHC) poinformowali o nowym sposobie używania tego niezwykłego urządzenia badawczego. Eksperyment ATLAS zaobserwował pierwsze zderzenie fotonów, w wyniku którego powstała para bozonów W, będących nośnikami oddziaływań słabych. Okazuje się zatem, że LHC można wykorzystywać też do bezpośrednich badań oddziaływań słabych. Obserwacje potwierdzają jedno z najważniejszych przewidywań teorii dotyczących tych oddziaływań – ich nośniki mogą oddziaływać ze sobą. Klasyczna elektrodynamika mówi, że dwa przecinające się promienie światła nie odbiją się od siebie, nie będą się absorbowały lub nawzajem niszczyły. Jednak elektrodynamika kwantowa dopuszcza interakcje pomiędzy fotonami. Nie są to pierwsze badania fotonów przeprowadzone przy użyciu LHC. Obserwowano rozpraszanie światła przez światło, kiedy to pary fotonów wchodziły w interakcje tworząc inną parę fotonów. W eksperymencie ATLAS zdobyto pierwsze bezpośrednie dowody takiego rozpraszania. Podczas nowych eksperymentów badano zupełnie inne zjawisko. W wyniku interakcji pomiędzy dwoma fotonami pojawiły się dwa bozony W o przeciwnych ładunkach elektrycznych. Już kilka lat temu uzyskano pierwsze wskazówki, że zjawisko takie zachodzi. Potrzeba było jednak więcej danych, by je potwierdzić. Teraz naukowcy zyskali pewność. Wynosi ona bowiem 8,4 sigma, a o odkryciu mówi się już przy poziomie 5 sigma. W centralnym detektorze były widoczne tylko produktu rozpadu dwóch bozonów W, elektron i mion. Co prawda pary bozonów W powstają też – i to znacznie częściej – w wyniku interakcji pomiędzy kwarkami i gluonami w zderzających się protonach, jednak w takim przypadku widoczne są jeszcze inne sygnały niż gdy powstają one w wyniku zderzeń fotonów. Nowe badania potwierdziły, że bozony cechowania – bozony W, Z i fotony – również wchodzą ze sobą w interakacje. Ich badanie może stać się nowym sposobem testowania Modelu Standardowego. « powrót do artykułu
  23. Zbudowanie i utrzymanie masy mięśniowej jest niezwykle ważne dla ogólnego stanu zdrowia i jakości życia, mówi doktorant Tanner Stokes z McMaster University. W ramach badań prowadzonych przez grupę Stokesa udało się zidentyfikować geny odpowiedzialne za wzrost mięśni szkieletowych. Jeśli moglibyśmy manipulować tymi genami za pomocą odpowiedniego stylu życia i leków, bylibyśmy w stanie pomóc osobom starszym i innym, którzy cierpią z powodu utraty masy mięśniowej, wyjaśnia Stokes. Naukowcy z Kanady, USA i Wielkiej Brytanii przeprowadzili nowatorski eksperyment, podczas którego ochotnicy budowali masę mięśniową jednej z nóg, a druga noga była unieruchomiona. Badania wykazały, że po dwóch tygodniach unieruchomiona noga straciła tyle masy mięśniowej, ile noga ćwicząca zyskała w ciągu ponad dwóch miesięcy. Uczeni przyjrzeli się aktywności genów w obu nogach i dzięki temu wyizolowali te, które są odpowiedzialne za indukowany ćwiczeniami wzrost mięśni. Podczas ćwiczeń mięśnie poddawane są obciążeniu, co prowadzi do hipertrofii włókien, w wyniku czego mięśnie się rozrastają. Z kolei mięśnie nieużywane podlegają atrofii i słabnięciu. Jednak to, jak mięśnie reagują zarówno na ćwiczenia jak i na ich nieużywanie, jest sprawą indywidualną, przez co trudno jest określić molekularne podstawy wzrostu i słabnięcia mięśni. Naukowcy chcieliby zaś poznać te podstawy, gdyż dzięki temu można by zapobiegać słabnięciu mięśni u osób starszych. Wiele zmiennych wpływa na reakcję mięśni na obciążenie – wiek, płeć, dieta, zmienność genetyczna. Czynniki te mają duży wpływ, zarówno na wrażliwość mięśni na insulinę jak i na związane z wiekiem osłabienie mięśni szkieletowych. Eksperymenty były prowadzone przez 10 tygodni na grupie młodych mężczyzn. Przygotowano dla nich ćwiczenia, które miały budować masę mięśniową w jednej z nóg. Przez 8 tygodni druga noga służyła jako kontrolna. Przez kolejne dwa tygodnie drugą nogę całkowicie unieruchomiono, by nie dźwigała ona żadnych ciężarów. Wykorzystanie obu nóg u tej samej osoby do zbadania reakcji mięśni na obciążenie i na jego brak pozwoliło nam na przeprowadzenie bezpośredniego porównania, mówi Stokes. Badania wykazały, że w ciągu 10 tygodni noga ćwicząca zyskała u badanych od 1 do 15% masy mięśniowej (średnio 8%). Z kolei utrata masy mięśniowej w nodze unieruchomionej wynosiła od 1 do 18% (średnio 9%). Przypomnijmy, że noga była unieruchomiona przez 2 tygodnie. To zaś oznacza, że utrata masy mięśniowej w wyniku unieruchomienia jest 5-krotnie szybsza niż jej budowanie poprzez ćwiczenia. Naukowcy odkryli 141 najważniejszych genów skorelowanych ze zwiększaniem masy mięśniowej. Badania laboratoryjne wykazały, że niektóre z tych genów są regulatorami syntezy białek. Uczeni pracują teraz nad zidentyfikowaniem potencjalnych terapii, które wpływałyby na wrażliwość mięśni na insulinę oraz na to, co dzieje się z mięśniami wraz z wiekiem. « powrót do artykułu
  24. Na University of Central Florida powstał nowy typ promienia laserowego, który nie podlega standardowym zasadom przemieszczania się i refrakcji światła. Osiągnięcie, opisane na łamach Nature Photonics, może mieć kolosalny wpływ na systemy komunikacyjne i technologie laserowe. Ta nowa klasa promieni laserowych ma unikatowe właściwości, których nie posiadają standardowe promienie, mówi profesor Ayman Abouraddy, główny autor badań. Nowy rodzaj promienia, nazwany falowym pakietem czasoprzestrzennym, podlega innym niż standardowe zasadom podczas przechodzenia przez różne materiały. Zwykle im bardziej gęsty ośrodek, w którym porusza się światło, tym mniejsza prędkość fotonów. Falowe pakiety czasoprzestrzenne można dostroić tak, by zachowywały się jak standardowe światło, by nie zwalniały lub też by przyspieszały w bardziej gęstych ośrodkach. Dzięki temu te impulsy światła magą w tym samym momencie docierać do różnych punktów w przestrzeni, mówi Abouraddy. Łyżeczka wsadzona do szklanki wody wydaje się złamana w miejscu, gdzie spotykają się woda i powietrze. Prędkość światła w powietrzu jest inna niż w wodzie. Promienie światła zaginają się po przekroczeniu granicy wody i światła, przez to łyżeczka wygląda na złamaną, przypomina uczony. Prawo Snelliusa, dotyczące załamania światła na granicy ośrodków, nadal ma zastosowanie do falowych pakietów czasoprzestrzennych, jednak łamią one zasadę Fermata mówiącą, że promień świetlny przebywa najkrótszą możliwie drogę optyczną. Niezależnie od tego, jak różne są materiały, w których porusza się światło, zawsze istnieje pakiet czasoprzestrzenny, który może przekroczyć granicę pomiędzy ośrodkami bez zmiany prędkości. Innymi słowy, zachowuje się on tak, jakby granica pomiędzy ośrodkami nie istniała, mówi Abouraddy. To zaś oznacza, że w systemach komunikacyjnych wykorzystujących światło prędkość przesyłania wiadomości za pomocą wspomnianych pakietów nie będzie zależna od ośrodków, w których światło się propaguje. Wyobraźmy sobie samolot próbujący skomunikować się z dwoma okrętami podwodnymi znajdującymi się na tej samej głębokości, z których jeden jest blisko, a drugi daleko. W standardowym systemie ten okręt, który jest daleko, będzie dłużej oczekiwał na wiadomość. My odkryliśmy, że możemy tak dostroić sposób propagowania się impulsów, że wiadomość dotrze do obu okrętów w tym samym momencie. Osoba wysyłająca informacje nie musi nawet wiedzieć, gdzie są okręty, dopóki przebywają one na tej samej głębokości. Impulsy można zsynchronizować na ślepo, bez znajomości położenia okrętów, stwierdza uczony. Zespół Aouraddy'ego stworzył falowe pakiety czasoprzestrzenne wykorzystując w tym celu przestrzenny modulator światła, który tak organizuje energię impulsu świetlnego, że jego właściwości w czasie i przestrzeni nie są dłużej od siebie oddzielone. Dzięki temu możliwe jest kontrolowanie „grupowej prędkości” impulsu świetlnego. To nic innego jak maksymalna prędkość, z jaką impuls ten się przemieszcza. W swojej najnowszej pracy zespól Abouraddy'ego wykazał, że jest w stanie kontrolować prędkość grupową falowych pakietów czasoprzestrzennych w różnych mediach. Nie ma przy tym mowy o złamaniu szczególnej teorii względności, gdyż kontroli podlega rozprzestrzeniania się szczytowego impulsu, a nie oscylacji fali światła. To nowe pole badawcze. To, co obecnie wiemy o świetle bierze pod uwagę założenie, że jego właściwości w czasie i przestrzeni są czymś oddzielnym. Znamy zasady optyki opierające się na tym założeniu. Jest ono silnie wbudowane w naukę. Przyjmowane za coś naturalnego. Jednak teraz, odrzucając to założenie, możemy wszędzie obserwować nowe zjawiska, stwierdza Abouraddy. Refrakcja czasu i przestrzeni przeczy naszym oczekiwaniom wywiedzionym z zasady Fermata i daje nam nowe możliwości odnośnie sterowania przepływem światła i innych zjawisk falowych, dodaje współautor badań, Basanta Bhaduri. Na kolejnym etapie badań naukowcy chcą przyjrzeć się interakcjom falowych pakietów czasoprzestrzennych ze światłowodami i wnękami optycznymi. « powrót do artykułu
  25. Tegoroczna edycja ERC Space and Robotics Event będzie wydarzeniem unikatowym w skali światowej. Organizatorzy wykorzystają bowiem technologię umożliwiającą drużynom z całego świata zdalny udział w zawodach. We wrześniu zespoły będą sterować robotem znajdującym się na torze marsjańskim w Kielcach używając amerykańskiego system zdalnego zarządzania oraz pojazdów dostarczonych przez polski start-up. To pierwsze tego typu rozwiązanie na świecie. Do finału ERC 2020, który odbędzie się w dniach 11-13 września 2020, zakwalifikowały się 33 drużyny z 14 krajów świata (pełna lista zespołów dostępna na stronie www.roverchallenge.eu). W kolejnym etapie rywalizacji przed finalistami stoi zadanie zaprogramowania robota do startu w zawodach i przetestowanie algorytmów pozwalających na nawigację pojazdem na odległość. To ostatnie umożliwi zaprojektowany specjalnie na potrzeby zawodów ERC system do zdalnego zarządzania robotem, którego publiczna prezentacja odbyła się 5 sierpnia. Pierwszy przejazd testowy wykonał Wojciech Murdzek, minister nauki i szkolnictwa wyższego. Jako inżynier jestem pod wrażeniem kreatywności, z jaką organizatorzy zawodów podeszli do realizacji tegorocznej edycji zawodów ERC. Duch innowacyjności, współpracy zespołowej oraz nastawienie na szukanie niestandardowych rozwiązań interdyscyplinarnych problemów to cechy, z których Polacy znani są za granicą. I dziś dzięki temu podejściu możemy się chwalić, że ERC to jedyny turniej kosmiczno-robotyczny na świecie, który dojdzie do skutku po ogłoszeniu globalnej pandemii, powiedział minister. Hybrydowa formuła ERC 2020 to nie jedyna nowość szóstej edycji wydarzenia. W tym roku – po raz pierwszy w historii zawodów – przyznana została nagroda specjalna Best Design Award za najlepszy projekt robotyczny łazika. Inicjatorem tego wyróżnienia jest warszawska firma SENER Polska, która zaprojektowała i wykonała m.in. pępowinę marsjańską dla europejskiego łazika ExoMars. W gronie laureatów, wyłonionych na podstawie przesłanej przez zespoły dokumentacji technicznej, znalazły się: AGH Space Systems z Polski oraz STAR Dresden e.V i ERIG e.V z Niemiec. Nagrodzone drużyny będą miały okazję wziąć udział w webinarze z ekspertami międzynarodowej grupy SENER, którzy pracowali przy misjach marsjańskich NASA oraz Europejskiej Agencji Kosmicznej. Nowa formuła zawodów ERC w jeszcze większym stopniu niż w poprzednich edycjach kładzie nacisk na autonomiczność tworzonych przez drużyny projektów. Podczas finału ERC 2020 zawodnicy będą mogli sterować polskimi robotami LEO Rover za pomocą algorytmów, komend lub manipulatora. Oprócz dwóch konkurencji terenowych, które w tym roku są silnie nakierowane na rozwijanie umiejętności programistycznych, przygotowujemy również pozakonkursowe zestawy zadań dla inżynierów oparte o analizy mechaniczno-elektryczne – tłumaczy Łukasz Wilczyński z Europejskiej Fundacji Kosmicznej, głównego organizatora zawodów. Dodatkowo na wszystkich zawodników we wrześniu czekać będzie rozbudowany program szkoleń i warsztatów online. Prowadząc je w formule zdalnej, umożliwiamy udział w nich także tym członkom drużyn, którzy dotychczas z różnych przyczyn nie przyjeżdżali na finał ERC do Polski – dodaje. Międzynarodowym zawodom robotów mobilnych ERC 2020 towarzyszyć będzie również konferencja branżowa oraz Strefa Pokazów Naukowo-Technologicznych z rozbudowanym programem warsztatów, interaktywnych pokazów i prelekcji popularnonaukowych. Pasjonaci kosmosu, robotyki i wysokich technologii będą mogli także wziąć udział w e-turnieju ERC Rover Mechanic Challenge opartym na jedynym na świecie symulatorze naprawy marsjańskich łazików. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...