-
Liczba zawartości
37634 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
247
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Biofizycy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley wykazali, że rośliny wykorzystują obliczenia kwantowe – wnioskowanie na podstawie gęstości prawdopodobieństwa – podczas przeprowadzania fotosyntezy. W ciągu sekundy rośliny na Ziemi absorbują około 1017 dżuli energii. Przemiana energii słonecznej w węglowodany zajmuje im bilionowe części sekundy, dzięki czemu jedynie niewielka jej część jest dla roślin stracona. Biofizyk Gregory Engel i jego zespół schłodzili bakterię Chlorobium tepidum, jeden z najstarszych na Ziemi organizmów wykorzystujących fotosyntezę, do temperatury -196 stopni Celsjusza, a następnie traktowali ją bardzo krótkimi impulsami światła laserowego. Manipulując impulsami byli w stanie prześledzić przepływ energii przez system odpowiedzialny za fotosyntezę u bakterii. Zawsze sądziliśmy, że energia przepływa dość prostą drogą. Okazało się jednak, że tam, gdzie mogła płynąć w lewo lub w prawo, nie wybierała jednego z kierunków, ale oba na raz. Przemieszczała się wieloma różnymi drogami jednocześnie – mówi Engel. Innymi słowy rośliny wykorzystują podstawy mechaniki kwantowej do przemieszczania energii pomiędzy chromoforami aż do miejsca, w którym zachodzi fotosynteza. Engel informuje, że zaobserwowano, iż przepływ energii przypominał przepływ fali. Taki sposób przemieszczania energii okazuje się najbardziej efektywnym. Badania amerykańskich uczonych przydadzą się naukowcom, którzy pracują nad sztuczną fotosyntezą. Może ona znaleźć zastosowanie np. w bateriach słonecznych przyszłości. Jednak, jak przyznaje Engel, skopiowanie wykorzystywanego przez rośliny modelu transportu energii będzie bardzo trudne. Naukowcy wciąż nie wiedzą, w jaki sposób rośliny potrafią przesyłać energię słoneczną pomiędzy chromoforami i jednocześnie nie dopuszczają do jej zamiany w energię cieplną.
- 2 odpowiedzi
-
- Chlorobium tepidum
- Gregory Engel
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Chondroityna nie pomaga ludziom ze zwyrodnieniem stawów
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Popularny suplement diety, chondroityna, nie usuwa bólu towarzyszącego chorobie zwyrodnieniowej stawów biodrowych czy kolanowych (osteoartrozie) skuteczniej niż placebo (Annals of Internal Medicine). Aminocukry chondroityna i często stosowana wraz z nią glukozamina stanowią substancje budulcowe chrząstek stawowych. Z ich przyjmowaniem wiąże się jednak pewne ryzyko. Budowa chondroityny przypomina budowę heparyny, czyli substancji występującej w ślinie pijawek. Ma ona właściwości przeciwzakrzepowe, dlatego zażywanie chondroityny z innymi preparatami o zbliżonym działaniu może wywoływać krwawienia. Glukozamina zaburza z kolei transport glukozy oraz jej uwalnianie ze zgromadzonych przez organizm zapasów. Zawiera ona ponadto polipeptyd P (tzw. roślinną insulinę). Skutek: hipoglikemia, a więc zbyt niski poziom cukru we krwi. Autor opisywanego studium, dr David T. Felson z Uniwersytetu w Bostonie, podkreśla, że wyciąg z chrząstek nie jest niebezpieczny. Nie zalecam, by pacjenci zaczynali przyjmowanie glukozaminy i chondroityny, ponieważ glukozamina również nie działa. Co powiedzieć ludziom, którzy już stosują wymienione substancje? Felson uważa, że powinni kontynuować "terapię", jeśli uważają, że daje ona jakieś pozytywne rezultaty. Kto wie, może to im pomaga. Jestem szczęśliwy, że mogę ich zachęcać, ponieważ niewykluczone, iż pewnym grupom to pomaga. Dużo w tym jednak efektu placebo. Podobne wyniki uzyskano w Szwajcarii. Dr Peter Juni z Uniwersytetu w Bernie i jego zespół przeanalizowali dane z 20 badań, w których wzięło udział ponad 3.600 pacjentów z chorobą zwyrodnieniową stawów. Podczas eksperymentów porównywano efekty zażywania chondroityny ze skutkami połykania placebo lub zupełnym brakiem leczenia. Okazało się, że w przypadku zaawansowanej osteoartrozy chondroityna nie jest skuteczniejsza od placebo. Na wczesnych etapach choroby zwyrodnieniowej aminocukier także nie działał przeciwbólowo.-
- chondroityna
- glukozamina
- (i 10 więcej)
-
W linuksowych sterownikach dla sieci Wi-Fi odkryto dziurę, która umożliwia przejęcie kontroli nad maszyną. Luka występuje w sterowniku MadWi-Fi dla chipsetów korzystających z kości firmy Atheros. Cyberprzestępca może ją wykorzystać do doprowadzenia do przepełnienia stosu w jądrze Linuksa, nawet wówczas, gdy komputer nie jest podłączony do sieci Wi-Fi. Laurent Butti, specjalista zatrudniony we France Telecom Orange, który odkrył błąd, informuje, że konieczne jest ręczne zainstalowanie poprawki. Po raz pierwszy o dziurze poinformowano w ubiegłym miesiącu podczas konferencji Black Hat, ale informację tę trzymano w tajemnicy, by dać programistom czas na stworzenie poprawek. Obecnie Butti sprawdza, czy podobne błędy nie występują w WiMaksie i bezprzewodowym USB.
-
Intel pokazał rewolucyjną obudowę do notebooków. Obecnie nosi ona nazwę roboczą "portfolio wrap laptop” i składa się ze skóropodobnego materiału, na którym umieszczono duży wyświetlacz LCD o wysokiej rozdzielczości, wykonany z elektronicznego papieru. Notebooki z wyświetlaczami na obudowie pojawiły się już wcześniej na rynku (np. Asus W5fe), jednak były to bardzo małe wyświetlacze, a do ich skonstruowania nie używano elektronicznego papieru. Główne zalety intelowskiego wyświetlacza to duża rozdzielczość jak na tego typu urządzenia (800x600) oraz energooszczędność. Papier elektroniczny zużywa znacznie mniej energii niż tradycyjny LCD, a sama energia pobierana jest jedynie podczas zmiany wyświetlanego obrazu na inny. Wydłuża to czas pracy na bateriach, co ma podstawowe znaczenie podczas pracy z komputerem przenośnym. Wyświetlacze na obudowach wykorzystują obecną w Windows Viście technologię SideShow. Pozwala ona na zastosowanie dodatkowego ekranu, na którym bez potrzeby włączania całego komputera można np. przeglądać pocztę elektroniczną lub czytać książkę elektroniczną. Co ciekawe nową obudowę Intela nakłada się na już istniejącą. Można ją więc w razie potrzeby usunąć. Całość ma grubość 0,7 i waży około kilograma. Jest to, co prawda, prototyp, ale bardzo zaawansowany. Przedstawiciele Intela nie chcieli jednak powiedzieć, czy trafi on do masowej produkcji. Jedynymi wadami wyświetlacza są wady związane z papierem elektronicznym. Obraz wyświetlany jest w czterech odcieniach szarości, a jego aktualizacja trwa około sekundy.
-
- SideShow
- Windows Vista
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Według naukowców, jedzenie czekolady jest 4 razy przyjemniejsze od całowania. Podczas rozkoszowania się smakiem wynalazku Azteków dwukrotnie wzrasta tętno, a mózg ulega pobudzeniu. Rezultaty naprawdę nas zaskoczyły. Spodziewaliśmy się, że czekolada, zwłaszcza gorzka, zwiększy tętno, ponieważ zawiera substancje o działaniu stymulującym, ale czas utrzymywania się tych zmian oraz pobudzenie mózgu były niesamowite — powiedział dr David Lewis, psycholog, który badał pary na Middlesex University. Czekolada biła całowanie na głowę, jeśli chodzi o wywoływanie długotrwałego pobudzenia ciała i mózgu. Podniecenia, które, w wielu przypadkach, utrzymywało się 4-krotnie dłużej niż po najbardziej namiętnym całusie! W eksperymencie wzięło udział 12 wolontariuszy (6 par), wszyscy mieli po dwadzieścia kilka lat. Stale monitorowano akcję ich serca, na głowie nosili także specjalne czepki z elektrodami, które pozwalały na zapis aktywności mózgu. Tętno wzrastało z ok. 60 uderzeń na minutę do 140. Chociaż to kobiety uchodzą za większe miłośniczki czekolady, u obu płci zaobserwowano podobne reakcje. Mózg był bardziej aktywny w momencie, gdy czekolada rozpływała się w ustach (każdy miał swoją własną tabliczkę) niż podczas całowania ukochanej osoby. W dodatku zarówno ciało, jak i mózg pozostawały dłużej podniecone po spożyciu kilku kostek brązowej ambrozji. Testy prowadzono z wykorzystaniem nowej czekolady firmy Cadbury o nazwie Deeply Dark. Trafi ona do sprzedaży w tym tygodniu. Jej recepturę opracowała czekospecjalistka Cecile Roussel. Przypomina ona tę, w oparciu o którą od pokoleń przygotowuje się mieszankę przeznaczoną wyłącznie dla brytyjskiej rodziny królewskiej. Deeply Dark składa się w 60% z kakao.
-
Podczas odbywającego się w Pekinie Intel Developer Forum (IDF) firma Intel dostarczyła nieco informacji na temat mobilnej platformy Montevina, która trafi na rynek w pierwszej połowie przyszłego roku. Będzie to kolejne wcielenie Centrino. Ukaże się ono rok po Santa Rosie, która zadebiutuje w przyszłym miesiącu. Montevina będzie bazowała na procesorze Core 2 Duo "Penryn” wykonanym w technologii 45 nanometrów. Ma wykorzystywać chipset Cantiga z ulepszonym modułem LAN o nazwie Boaz oraz moduły łączności bezprzewodowej Echo Peak i Shiloh. Shiloh to ulepszona wersja stosowanego obecnie modułu Wi-Fi 802.11n. Z kolei Echo Park będzie korzystał z technologii WiMax, a na tej samej karcie MiniPCI zostanie zintegrowane też radio. Intel udostępni opcjonalnie Dana Point, kartę z samym WiMaksem. Montevina będzie korzystała też z kolejnej wersji technologii Robson.
-
Zaburzenia odżywiania wśród mniejszości seksualnych
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Psychologia
Badacze amerykańscy twierdzą, że geje mają większe skłonności do zaburzeń odżywiania niż mężczyźni heteroseksualni. Naukowcy z Mailman School of Public Health (Columbia University) analizowali przypadki 516 nowojorczyków: 126 heteroseksualnych mężczyzn i 390 osób biseksualnych (zarówno kobiet, jak i mężczyzn). Ponad 15% gejów i biseksualnych mężczyzn cierpiało na pewnym etapie swojego życia na anoreksję, bulimię czy zespół gwałtownego objadania się lub przejawiało niektóre symptomy tych zaburzeń. Dla porównania: problem wystąpił u mniej niż 5% heteroseksualnych panów. Według raportu akademików, orientacja seksualna kobiet nie wydawała się wpływać na prawdopodobieństwo wystąpienia zaburzeń odżywiania. Ich objawy odnotowano u mniej niż 10% lesbijek i pań biseksualnych oraz ok. 8% kobiet heteroseksualnych.- 1 odpowiedź
-
- geje
- heteroseksualni
- (i 6 więcej)
-
Badacze z Uniwersytetu Stanforda zauważyli, że tzw. nocne marki (sowy) częściej wspominają o patologicznych objawach powiązanych z bezsennością. Oznacza to, że nie odsypiają rano straconych godzin wieczornych i nocnych, mimo że mają do tego okazję. Nie zwiększają tym samym ogólnego czasu snu (Journal of Clinical Sleep Medicine). Zespół Jasona C. Onga zebrał 312 pacjentów, których podzielono na 3 grupy według chronotypu: 1) chronotyp wieczorny, 2) poranny i 3) pośredni. Kategoryzacji dokonano w oparciu o wyniki uzyskane w specjalnej samoopisowej skali (Morningness-Eveningness Composite Scale). Porównywano sen nocny, zmienność ogólnej długości snu, przebudzenia, a także konsekwencje bezsenności. W porównaniu do rannych ptaszków i typu pośredniego, osoby z bezsennością, które preferowały nocną aktywność, w tym tzw. sowy, wspominały o większej liczbie nieprawidłowości snu/wybudzania oraz o niepokoju towarzyszącym przechodzeniu ze snu do czuwania. Różnica pozostawała wyraźna nawet po uwzględnieniu nasilenia zaburzeń. Nasze wyniki sugerują, że powinno się przeprowadzić dalsze eksperymenty w celu zbadania związku między rytmami dobowymi a bezsennością, zwłaszcza wśród poważnych przypadków w grupie nocnych marków. Te czynniki działają jak "utrwalacze" insomnii i mogą być szczególnie ważne przy wyborze sposobów leczenia podgrup chorych. Ilość snu wpływa nie tylko na samopoczucie fizyczne i psychiczne czy zdolności intelektualne/produktywność. Najnowsze badania wskazują, że niedobór snu zwiększa ryzyko depresji, otyłości, chorób sercowo-naczyniowych, a także cukrzycy. A to już nie przelewki... Eksperci twierdzą, że dorosły człowiek powinien spać 7-8 godzin na dobę i wtedy będzie w stanie pokazać, na co go stać.
-
- Uniwersytet Stanforda
- Jason C. Ong
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Microsoft zaprezentował konkurencję dla technologii Flash, przeznaczoną dla przeglądarek wtyczkę Silverlight. Ma ona umożliwić odtwarzanie plików muzycznych, filmowych i uruchamianie interaktywnych aplikacji sieciowych. Wersja beta Silverlighta (dotychczas projekt znany był pod nazwą Windows Presentation Foundation Everywhere – WPF/E) zostanie upubliczniona jeszcze w bieżącym miesiącu. Microsoft informuje, że wiele przedsiębiorstw wyraziło już zainteresowanie korzystaniem z Silverlight. Są wśród nich Major League Baseball, online’owy nadawca wideo – Brightcove, firmy Netflix oraz Akamai Technologies. Silverlight był rozwijany przez dwa lata i został napisany stworzonym przez Microsoft języku XAML. Współpracuje on z przeglądarkami Internet Explorer, Firefox i Safari, zarówno w systemie Windows jak i Mac OS X. Wersja instalacyjna programu zajmuje mniej niż 2 megabajty. Podobnie jak Flashowi towarzyszą mu narzędzia dla projektantów i developerów oprogramowania. Koncern z Redmond próbuje szerzej wejść na rynek internetowego przekazu multimedialnego. Jego format Windows Media Video jest bardzo popularny, szczególnie w przypadku plików pobieranych na dysk, a dopiero później odtwarzanych. Jednak rynek strumieniowego przekazywania wideo jest dominowany przez Flash Playera firmy Adobe, z którego korzystają na przykład MySpace i YouTube. Firma Brightcove, która została właśnie partnerem Microsoftu, używa Flash Playera, a w ciągu kilku miesięcy ma dodać też obsługę Silverlighta. Najważniejszą cechą Silverlighta jest fakt, że pozwala on zintegrować Windows Media Video z przeglądarką w sposób niewidoczny dla użytkownika. Dotychczas nie używaliśmy tego formatu, ponieważ uważaliśmy, że użytkownicy wykorzystują coś innego – mówi Adam Berrey, wiceprezes ds. marketingu i strategii Brightcove.
-
Wprowadzaniu nowych materiałów często towarzyszą obawy o ich wpływ na środowisko naturalne i zdrowie człowieka. Ma to zastosowanie również w dziedzinie elektroniki, w której coraz częściej pojawiają się np. nanorurki i rozwija się nanotechnologia. Naukowcy z University of California w San Diego (UCSD) oraz pobliskiego Veterans Affairs Medical Healthcare System w La Jolla zakończyli właśnie badania, które wykazały, że magnetyczne nanocząsteczki mogą być szkodliwe dla człowieka. Okazuje się, że tego typu cząstki o średnicy mniejszej niż 10 nanometrów hamują wzrost komórek nerwowych. Poprzednio eksperymenty in vitro przeprowadzone w Narodowym Instytucie Standardów i Technologii (NIST) dowiodły, iż nanorurki krótsze niż 200 nanometrów mają szkodliwy wpływ na komórki płuc człowieka. Obecnie szacuje się, że Narodowa Fundacja Nauki (NSF) spędza 10-krotnie więcej czasu na badaniach nad nowymi nanomateriałami, niż na badaniach nad wyeliminowaniem ich toksycznego oddziaływania. Chcielibyśmy, by przeznaczała ona więcej pieniędzy na finansowanie badań podobnych do naszych. Tak, by można było określić, które nanomateriały są najbardziej toksyczne i jak wyeliminować to zagrożenie – mówi profesor Shunho Jin z UCSD. Tysiące firm pracuje obecnie nad rozwojem magnetycznych nanocząsteczek i zastosowaniem ich w bio- i nanotechnologii. Bardzo popularnym materiałem są nanocząstki tlenku żelaza, o których dotychczas sądzono, że są obojętne dla organizmów żywych. Najnowsze badania wykazały, że mogą być niebezpieczne. Zespół Jina odkrył, że w obecności tego typu nanocząstek, jeśli są one mniejsze niż 10 nanometrów, komórki nerwowe nie reagują na sygnały chemiczne i zamiast ułatwiać przekazywanie sygnałów, przechodzą w stan uśpienia. Wcześniej NIST stwierdził, że nanorurki węglowe o długości mniejszej niż 200 nanometrów, z łatwością przenikają do komórek płuc. W zależności od stopnia ich koncentracji, komórki umierają lub wykazują inne objawy zatrucia.
- 1 odpowiedź
-
- University of California
- zatrucie
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Justin Rattner, główny technolog Intela, ma dokonać w bieżącym tygodniu pierwszej publicznej demonstracji działania intelowskich pamięci zmiennofazowych (PRAM – phase-change RAM). Pokaz będzie miał miejsce podczas odbywającego się właśnie Intel Developer Forum (IDF). Układy PRAM mogą zastąpić nie tylko kości flash, ale i DRAM. Pamięci zmiennofazowe to pamięci nieultone, co znaczy, że po wyłączeniu zasilania zawartość nie jest tracona. Działają więc podobnie jak flash, jednak mają nad tymi kośćmi taką przewagę, że pracują znacznie szybciej. Ich tempo odczytu i zapisu danych dorównuja układom DRAM. PRAM do zapisu danych wykorzystuje szkło chalkogenowe (zawierające tlenowce, a więc siarkę, tlen, tellur, selen lub polon). Szkło takie, pod wpływem temperatury, zmienia swoją strukturę pomiędzy krystaliczną a amorficzną. Oba stany odznaczają się różną opornością elektryczną, reprezentują więc wartości 0 i 1 potrzebne do zapisania danych. Dodatkową przewagą PRAM nad flash jest fakt, że układy flash działają wyłapując elektrony i "więżąc” je w komórce pamięci. Po dłuższym czasie taki elektron zostaje uwięziony na stałe i układ pamięci staje się przez to bezużyteczny. Kości PRAM muszą jeszcze udowodnić swoją przewagę nad DRAM. Jeśli nawet tego dokonają, to DRAM nie zniknie z naszych komputerów i urządzeń elektronicznych. Będą po prostu wykorzystywane w inny sposób niż dotychczas.
-
- szkło chalkogenowe
- pamięci zmiennofazowe
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy z Uniwersytetu w Bristolu twierdzą, że to mózg, a nie serce odpowiada za nadciśnienie. Dr Hidefumi Waki zidentyfikował nieznaną dotąd funkcję białka JAM-1, które występuje w ścianach naczyń krwionośnych mózgu. Okazało się, że wychwytuje ono białe krwinki. Kiedy tak się stanie, może się rozwijać utrudniający dopływ krwi do mózgu stan zapalny, a w konsekwencji niedotlenienie (wg pisma Hypertension). Badacze uważają, że udało im się wykazać, że nadciśnienie to choroba naczyniowa mózgu, a nie, jak wcześniej sądzono, serca. Jeden z członków zespołu, profesor Julian Paton, podkreśla, że kontrowersyjne odkrycie doprowadzi do opracowania nowych metod leczenia. Przyglądaliśmy się nowym sposobom leczenia pacjentów, którzy nie reagują na konwencjonalną terapię nadciśnienia, za pomocą leków zmniejszających stan zapalny i zwiększających przepływ krwi przez mózg. Przyszłym wyzwaniem będzie zrozumienie rodzaju stanu zapalnego [...], tak byśmy wiedzieli, jakich leków użyć i na co je ukierunkować. JAM-1 dostarcza nam nowych wskazówek, jak poradzić sobie z nadciśnieniem.
- 5 odpowiedzi
-
- nadciśnienie
- serce
- (i 9 więcej)
-
Microsoftowi nie podoba się umowa Google'a z DoubleClick
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Technologia
Przedstawiciele Microsoftu uważają, że zamiar przejęcia przez Google’a firmy DoubleClick budzi poważne zastrzeżenia i transakcji powinien przyjrzeć się urząd antymonopolowy. Menedżerowie firmy z Redmond rozmawiali w tej sprawie z przedstawicielami AOL, AT&T i Yahoo, którzy wyrazili podobne zastrzeżenia. Google już jest potęgą na rynku reklamy internetowej, a zakup DoubleClick może przyczynić się praktycznie do stworzenia monopolu – uważa Microsoft. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że wydatki na reklamę online rosną znacznie szybciej niż na reklamę w innych mediach. W roku 2006 firmy wydały na nią o 17% więcej niż rok wcześniej, a do firm zajmujących się reklamą w Sieci trafiło 9,8 miliarda dolarów. Tworząc jedną wielką firmę kontrolującą rynek reklamy, Google będzie kontrolowało cały Internet, gdyż będzie decydowało o jego ekonomii – mówi Brad Smith, główny prawnik Microsoftu. Zwraca też uwagę na obawy związane z prywatnością. DoubleClick korzysta z technologii pozwalającej zidentyfikować użytkownika, gdy odwiedza poszczególne strony, a Google posiada dane dotyczące zapytań zadawanych wyszukiwarce przez tego użytkownika. Firma Brina i Page’a może wejść w posiadanie olbrzymiej ilości informacji na temat użytkowników Sieci. Przedstawiciele Google’a stwierdzili, że ich działanie nie łamie przepisów antymonopolowych, a jest przejawem zdrowej aktywności gospodarczej. Zastrzeżenia co do umowy pomiędzy Google’m a DoubleClick wyraził też Jim Cicconi, wiceprezes ds. prawnych firmy AT&T.-
- Brad Smith
- urząd antymonopolowy
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Opracowano nową technologię wymiany plików, której zadaniem jest przyspieszenie działania sieci P2P. Zdaniem jej twórców wymiana plików w takich sieciach może odbywać się nawet pięciokrotnie szybciej niż obecnie. Tradycyjne sieci P2P pozwalają na pobieranie identycznych plików. W sieci wyszukiwane są kopie tego samego pliku i jest on pobierany jednocześnie z wielu źródeł. Prędkość wymiany jest w dużej mierze zależna od liczby dostępnych kopii. Im ich więcej, tym szybciej można plik pobrać. W przypadku mało popularnych plików pobieranie trwa bardzo długo. Nowa technologia, nazwana Similarity-Enhaced Transfer (SET), polega nie na pobieraniu identycznych, a wystarczająco podobnych plików. W ten sposób znacznie zwiększa się liczba źródeł pliku, a co za tym idzie – prędkość jego pobierania. Przeprowadzone analizy wykazały, że wiele plików jest podobnych do siebie w 99%. Na przykład dostępne w Sieci pliki z muzyką różnią się od siebie często tylko nazwą czy nagłówkiem w którym opisano wykonawcę i tytuł utworu. Poza tym są identyczne. David G. Andersen profesor informatyki na Carnegie Mellon University mówi: Z P2P można uzyskać znacznie więcej niż obecnie. Technika SET uczyni te sieci szybszymi i bardziej wydajnymi. Uczeni zapewniają, że w zależności od liczby źródeł SET ma przyspieszyć wymianę od 5 do 500%. Przeprowadzone testy wykazały, że średnie wzrost prędkości pobierania pliku MP3 wynosi obecnie 71%. Gdy system skonfigurowano tak, by pobierał pliki identyczne w 47%, zaobserwowano 30-procentowe przyspieszenia prędkości transferu trailera filmowego o objętości 55 megabajtów. Najmniejsze przyspieszenia za pomocą SET obserwuje się w przypadku najpopularniejszych plików, które i bez tego ściągają się szybko. Ponadto część dostępnego pasma SET wykorzystuje na ciągłe wyszukiwanie i porównywanie plików. Naukowcy oceniają, że wydłuża to czas pobierania o około 0,5%. SET do identyfikowania plików wykorzystuje funkcje skrótu (hash) zaszyte w samych plikach. Dlatego też, jak zapewnia Andersen, jest niemal niemożliwe, by pobrane zostały nieprawidłowe dane. Istnienie dwóch identycznych funkcji skrótu jest mało prawdopodobne. Akademicy zdają sobie sprawę, że sieci P2P są wykorzystywane przede wszystkim do nielegalnej wymiany plików. Jednak korzystają z nich też osoby, które chcą w ten sposób dystrybuować legalne programy. Z tego typu sieci korzysta np. środowisko Open Source. Andersen wierzy, że wraz z dojrzewaniem sieci P2P, znajdzie się w nich coraz więcej legalnych materiałów. Technologia SET ma być stosowana w sieciach, w których środowisko naukowe wymienia oprogramowanie oraz własne dzieła. Nie ma obecnie planów zaimplementowania jej w sieciach wymieniających filmy czy muzykę.
-
- wymiana plików
- David G. Andersen
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy z Rzymskiego Uniwersytetu Katolickiego odkryli, że śpiewacy operowi dwukrotnie częściej cierpią z powodu relfuksu żołądkowo-przełykowego (pol. r.ż.p., ang. gastroesophageal reflux — GER) niż przeciętny Włoch (a zapewne i mieszkańcy innych krajów). GER polega na cofaniu się nadtrawionego pokarmu z żołądka do przełyku. Dla śpiewaków operowych konsekwencje są bardzo poważne: może wystąpić zapalenie krtani lub uszkodzenie strun głosowych — donosi koordynator badań Giovanni Cammarota. A to oznacza koniec lub przynajmniej załamanie kariery. Cammarota sądzi, że artyści pracujący głosem chorują na refluks częściej od innych ludzi, ponieważ ich zajęcie wiąże się z dużym obciążeniem przepony. Śpiewacy umieją rozciągać ten mięsień, jednocześnie ściśle kontrolując oddech i utrzymując głos w wysokich rejestrach. Od jakiegoś czasu lekarze wiedzą, że działanie przepony wpływa na dolny zwieracz przełyku. Nikt nie wpadł jednak na to, że codzienne wyśpiewywanie arii w operze może powodować jakieś problemy. Przez lata stykaliśmy się ze śpiewakami operowymi, u których występował refluks. Na podstawie tych obserwacji zaczęliśmy przypuszczać, że to nie może być zwykły zbieg okoliczności. Aby to sprawdzić, zespół Cammaroty zebrał 351 zawodowych śpiewaków z 5 miast włoskich i 578 osób uprawiających inne zawody. Wszystkich pytano o 2 główne objawy refluksu: regurgitacje (treść pokarmowa dostaje się aż do ust) oraz pieczenie w żołądku. Pieczenie w żołądku występowało u 42% śpiewaków i tylko u 25% pozostałych badanych, a regurgitacje u, odpowiednio, 35 i 17% członków danej grupy. Artyści narzekali także na mdłości, kaszel oraz problemy związane z przełykaniem pokarmów stałych (American Journal Gastroenterology).
-
- Rzymski Uniwersytet Katolicki
- śpiewak
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Uderzenia gorąca występują nie tylko u przekwitających kobiet, ale także u mężczyzn. Najnowsze badanie, opisane w fachowym piśmie Psychophysiology, wykazało, że panowie, którzy przeszli, jak to nazwano, chemiczną kastrację, np. w wyniku usunięcia objętej nowotworem prostaty, mają identyczne objawy. Naukowcom udało się to wykazać dzięki zastosowaniu techniki zwanej mostkowym przewodnictwem skóry. Większość ludzi nie ma świadomości, że mężczyźni także mogą doświadczać uderzeń gorąca. Nawet sami pacjenci nie zdają sobie sprawy, że je mają — opowiada dr Laura Hanisch. Dysponując obiektywnym testem, który zmierzy, kiedy uderzenia występują, pomożemy zarówno chorym, jak i lekarzom. Podczas poszukiwań przyczyny tego zjawiska skorzystają na tym również badacze. Jeśli będzie można wykorzystać mostkowe przewodnictwo skóry do monitorowania częstotliwości i postrzegania uderzeń gorąca, zebrane dane posłużą do opracowania skutecznych metod leczenia, stanowiących lepszą alternatywę dla hormonalnej terapii zastępczej czy przerywania leczenia onkologicznego. Hanisch podkreśla, że skoro pacjenci nie rejestrują, że miewają uderzenia gorąca, udaje się do nich przyzwyczaić. Oznacza to, że być może warto odwołać się do terapii poznawczej, połączonej z odpowiednim dawkowaniem farmaceutyków.
-
- chemiczna kastracja
- dr Laura Hanisch
- (i 8 więcej)
-
Nissan we współpracy z firmą NEC ma zamiar zastąpić powszechnie wykorzystywane w samochodach hybrydowych akumulatory NiMH (niklowo-wodorkow-metalowe) urządzeniami litowo-jonowymi (Li-Ion). Akumulatory litowo-jonowe są uznawane za doskonalsze od NiMH. Najważniejszy wydaje się fakt, że oferują one większą pojemność przy mniejszych rozmiarach, a tym samym, przy mniejszej wadze. Będzie to miało olbrzymie znacznie dla pojazdów hybrydowych i powinno pozytywnie wpłynąć na wszystkie ich charakterystyki (prędkość, przyspieszenie, zużycie paliwa itp.). Urządzenia litowo-jonowe budzą jednak poważne obawy dotyczące bezpieczeństwa. Są one bardziej podatne na pożar czy eksplozję. Są też mniej wytrzymałe niż akumulatory NiMH. Nissan i NEC pracują nad akumulatorami Li-Ion, które będą spełniały wszystkie wymogi bezpieczeństwa. Obie firmy obiecują, że w 2009 roku urządzenie będzie gotowe i rozpocznie się jego produkcja. Powołana ma zostać też spółka, robocza zwana obecnie "Automotive Enegry Supply Corporation”. Będzie ona dostarczała akumulatory do pierwszego zaprojektowanego w pełni przez Nissana samochodu hybrydowego, który ma ujrzeć światło dzienne w 2010 roku. We wrześniu ubiegłego roku Nissan zaprzestał współpracy z Toyotą, która zajmuje się rozwojem akumulatorów NiMH. Obecnie Toyota jest rynkowym liderem sprzedaży samochodów hybrydowych, a niedawno pokazała najbardziej luksusową i najdroższą hybrydę świata – wartego 104 750 dolarów Lexusa 600h L.
-
- Toyota
- samochód hybrydowy
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ostatnio posiadacze telefonów komórkowych z różnych rejonów świata otrzymują SMS-y dziwnej treści, w które spora ich część zaczyna, niestety, wierzyć. W Pakistanie operatorzy nie mogli sobie poradzić ze zdementowaniem plotki, że osoba, która dostanie wiadomość tekstową, umrze z powodu przekazywanego za pośrednictwem sieci wirusa. Przekaz był skuteczny do tego stopnia, że w meczetach stolicy kraju Karaczi zaczęto mówić, że ludzie będą ginąć z powodu zakażenia komórkowym wirusem i powinni mieć świadomość, że Bóg się na nich gniewa. Twórca SMS-a przestrzegał, że wirus zabił już 20 osób. W 160-milionowym Pakistanie 52 mln osób to klienci telefonii komórkowej. Centra obsługi klienta miały kłopot z uspokojeniem rozhisteryzowanych dzwoniących, w końcu wszyscy operatorzy wydali wspólne oświadczenie: Plotki są kompletnie bezpodstawne. W terminologii technologicznej nie mają żadnego sensu. Drugi SMS-plotka pojawił się w Arabii Saudyjskiej. W wiadomości, którą miał rozesłać sam minister spraw wewnętrznych, przestrzegano przed "zatrutymi" wirusem HIV melonami importowanymi z Izraela. Pogłoski rozprzestrzeniały się tak szybko i na taką skalę, że rzecznik Ministerstwa zdementował je na łamach pisma a-Sharq al-Awsat. Uważa się, że korzenie takich plotek sięgają jeszcze średniowiecza, kiedy to utworzono krzywdzący Żydów stereotyp Izraelity truciciela doskonałego. Wcześniej w tym roku Hezbollah rozpętał panikę w południowym Libanie, ostrzegając przed wypuszczonymi nad terytorium tego kraju przez Izrael balonami z trującym powietrzem. Balony były natomiast częścią najzwyklejszej na świecie akcji reklamowej.
- 2 odpowiedzi
-
- telefon komórkowy
- SMS
-
(i 12 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Firma TomTom, producent systemów nawigacji satelitarnej, wyprodukowała pierwszy, jak twierdzi, system nawigacji dla motocykli. RIDER przeznaczony jest do montowania na kierownicy motocykla i został wyposażony w ekran dotykowy, którym można sterować dłonią ubraną w rękawicę. RIDER korzysta też z interfejsu Bluetooth i mikrofonu z technologią redukcji szumów którego można używać w czasie jazdy do wydawania systemowi komend głosowych. Cały system jest wodoodporny, a gdy motocykl znajduje się w ruchu, menu na wyświetlaczu automatycznie się zmniejsza, pozostawiając więcej miejsca na pokazywanie informacji ważnych dla motocyklisty. Rzecznik prasowa Królewskiego Towarzystwa Zapobiegania Wypadkom stwierdziła: Systemy nawigacji satelitarnej mogą być przydatne przy planowaniu podróży. Nie powinny jednak zbytnio rozpraszać kierującego. Nasze badania wykazały, że motocykliści powinni uważać na to, co dzieje się wokół nich i na pewno nie próbować sterowania systemem podczas jazdy.
-
Astrobiolodzy z NASA uważają, że rośliny Obcych wcale nie muszą być zielone. Ich zdaniem, na planetach podobnych do Ziemi, które okrążają gwiazdy nieco jaśniejsze od naszego Słońca, roślinność będzie żółta lub pomarańczowa. Natomiast tam, gdzie gwiazda macierzysta jest ciemniejsza, rośliny mogą być czarne. Dla astrobiologów takie rozważania nie są zabawą. Kolor roślinności poza Układem Słonecznym jest ważny, gdyż dzięki jego określeniu uczeni będą wiedzieli, czego mają szukać badając inne systemy planetarne. Na Ziemi fotosynteza zależy przede wszystkim od światła czerwonego, którego jest najwięcej, i niebieskiego, które daje roślinom najwięcej energii. Rośliny odbijają przede wszystkim światło zielone, dlatego też widzimy je jako zielone. Pozaziemska roślinność będzie wyglądała inaczej, ponieważ rozwinęła własne pigmenty, w zależności od tego, jakie światło dociera do powierzchni planety – uważa Nancy Kiang z NASA Goddard Institute for Space Sciences. Kiang chciała dowiedzieć się, jaki kolor będzie najlepszy do fotosyntezy poza naszym układem słonecznym. Podjęła więc współpracę z należącym do NASA Wirtualnym Laboratorium Planetarnym (Virtual Planetary Laboratory) na Caltechu (Politechnika Kalifornijska). Razem z zespołem tamtejszych naukowców badała różne warianty warunków oświetleniowych panujących na planetach rozmiarów Ziemi, które znajdują się od swoich gwiazd w takiej odległości, że może na nich występować woda w stanie ciekłym. Okazało się, że wszystko zależy od jasności gwiazdy i atmosfery planety. Gwiazdy jaśniejsze od Słońca emitują więcej światła niebieskiego i ultrafioletowego. W atmosferze, w której występuje tlen, pojawi się też i ozon, który zablokuje światło ultrafioletowe, a więc do powierzchni planety dotrze więcej światła niebieskiego niż dociera do Ziemi. W wyniku tego wyewoluują tam rośliny, które będą absorbowały przede wszystkim światło niebieskie oraz dużo zielonego. Będą więc odbijały kolory żółty, pomarańczowy i czerwony. Zatem tamtejsza roślinność będzie przypominała jesienne kolory Ziemi. Tam, gdzie gwiazda macierzysta jest nieco tylko ciemniejsza od Słońca, do powierzchni planety dotrze światło podobne do ziemskiego, więc rośliny będą podobnego koloru. Z zupełnie inną sytuacją będziemy mieli do czynienia tam, gdzie planety krążą wokół czerwonych karłów. Masa tego typu gwiazd wynosi od 10 do 50 procent masy Słońca. Czerwone karły, które stanowią 85% wszystkich gwiazd, emitują bardzo dużo światła w podczerwieni, ale mało niebieskiego. Zdaniem Kiang roślinność znajdująca się w systemach planetarnych czerwonych karłów będzie absorbowała przede wszystkim światło podczerwone. Najprawdopodobniej też zaabsorbuje całe pasmo światła widzialnego, gdyż będzie odnosiła z tego korzyści. Odbijane będą więc te długości fali, których człowiek nie widzi. Rośliny będą czarne. Kiang zastrzega jednak, że mogą przyjąć każdy inny kolor. Dla człowieka jednak będą prawdopodobnie wyglądały na bardzo ciemne, ponieważ w systemach planetarnych czerwonych karłów do powierzchni planety dociera bardzo mało światła widzialnego. Victoria Meadows z Virtual Planetary Laboratory zwraca uwagę, że fotosynteza w takich warunkach może być niewystarczająca, by wytworzyć tlen konieczny do zablokowania przez atmosferę planety niebezpiecznego światła ultrafioletowego emitowanego przez czerwonego karła. Wystarczy jednak, by na powierzchni planety znajdowały się zbiorniki wodne o głębokości co najmniej 9 metrów. Wówczas żyjące w nich algi byłby chronione przed zgubnym ultrafioletem. Jej zdaniem algi mogą przybliżać się do powierzchni wody i rozwijać intensywniej w okresach spokoju czerwonego karła. Gdy gwiazda ponownie wejdzie w fazę większej aktywności, algi mogą zanurzać się głębiej. Nancy Kiang zwraca uwagę na to, że podobne badania przestają być li tylko spekulacjami. Kiedyś myśleliśmy, że życie na Ziemi jest czymś wyjątkowym. Jednak obecnie, dzięki coraz doskonalszym instrumentom, odkrywamy coraz więcej planet podobnych do Jowisza. Nie ma więc powodu by sądzić, że nie istnieje wiele planet podobnych do Ziemi. Czytaj również: Odkryto wodę poza Układem Słonecznym
-
- Goddard Institute for Space Sciences
- NASA
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Neurolodzy ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Waszyngtońskiego badali, jak mózg wcześniaków reaguje na urazy. Odkryli, że podatność na uraz jest podobna do tej odnotowywanej w przypadku dojrzałego mózgu. Na modelu zwierzęcym zaobserwowali jednak, że różne obszary rozwijającego się mózgu mogą zostać uszkodzone przez jeden z neuroprzekaźników: kwas glutaminowy (aminokwas pobudzający, EAA). Jest on głównym neuroprzekaźnikiem ośrodkowego układu nerwowego. Szacuje się, że neurony glutaminergiczne stanowią 60% komórek nerwowych mózgu. Lekarze odkryli też uszkodzenia mózgu, które nie mogły być wynikiem działania kwasu glutaminowego. W odróżnieniu od dorosłych, u wcześniaków odnotowuje się głównie uszkodzenia istoty białej, z której zbudowane są połączenia pomiędzy poszczególnymi rejonami (Journal of Neuroscience).
-
- uraz
- uszkodzenia
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Centrum Badań Behawioralnych z Atlanty zleciło badania nad wzorcami przyglądania się zdjęciom nagich osób przez obie płcie. Uzyskane wyniki zaskoczyły naukowców... Stereotypowo to mężczyzn posądza się o to, że będą się przyglądać genitaliom, a kobiety raczej o to, że ich wzrok spocznie na twarzy. Tymczasem jest dokładnie na odwrót. Okazało się, że panowie z większym prawdopodobieństwem przyglądają się najpierw twarzy, a nie innym częściom ciała. Panie spędzają więcej czasu na obserwacji zdjęć par uprawiających seks. Mężczyźni patrzyli na kobiecą twarz dłużej niż kobiety [na twarze męskie — przyp. red.], a obie płcie spoglądały przez podobny czas na genitalia — wylicza Heather Rupp z Instytutu Kinseya Indiana University. Opisywane badania potwierdziły wyniki uzyskane w 2004 roku przez Stephena Hamanna i Kim Wallen, które wskazywały na odmienne wzorce aktywności mózgowej kobiet i mężczyzn podczas stymulacji bodźcami o zabarwieniu erotycznym. Studium zespołu Rupp polegało na testowaniu międzypłciowych różnic w zakresie uwagi za pomocą technologii zapisu ruchów gałek ocznych. W ten sposób można było prześledzić, na jakich elementach obrazu i na jak długo spoczął czyjś wzrok. Dane [...] sugerowały, że to, na co kobiety zwracały uwagę, było zależne od ich stanu hormonalnego. Panie stosujące pigułki antykoncepcyjne dłużej patrzyły na genitalia, podczas gdy kobiety, które ich nie zażywały, zwracały większą uwagę na elementy kontekstu fotografii. Powszechnie przyjmuje się, że mężczyźni to wzrokowcy. Teraz chodziło o to, by określić, jakie cechy są ważne dla panów, a jakie dla pań podczas oceny bodźców seksualnych. Odpowiedzi należy najprawdopodobniej szukać w ciele migdałowatym. W badaniach Hamanna i Wallen z wykorzystaniem funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI) u mężczyzn odkryto większe pobudzenie amygdala w odpowiedzi na bodźce erotyczne niż u kobiet. Nie wiadomo było, dlaczego się tak działo. Gdyby jednak do badań z 2004 roku dodać informacje uzyskane przez naukowców z zespołu Rupp, można by się zastanawiać, czy aktywacja jądra migdałowatego płci brzydkiej nie jest wynikiem skupienia uwagi na twarzy nagiej kobiety.
-
Microsoft ostrzega, że cyberprzestępcy próbują wykorzystać nowo odkrytą lukę w produktach serwerowych tej firmy. Dziura umożliwia uruchomienie nieutoryzowanego kodu na zaatakowanych maszynach. Problem dotyczy systemów Windows 2000 Server z Service Packiem 4, Windows Server 2003 z SP1 oraz Windows Server 2003 z SP2. Błąd może spowodować przepełnienie stosu w interfejsie RPC serwera DNS. Atakujący może wysłać specjalnie spreparowany pakiet RPC, który umożliwi mu uruchomienie kodu w serwerze DNS. Microsoft radzi, by administratorzy do czasu opublikowania poprawki wyłączyli w rejestrze możliwość korzystania z opcji zdalnego zarządzania. Innym rozwiązaniem jest zablokowanie na firewallu portów od 1024 do 5000 i włączenie zaawansowanego filtrowania TCP/IP. Firma Secunia oceniła błąd jako "wysoce krytyczny”.
-
- Windows 2000 Server
- Windows Server 2003
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Google poinformował, że za 3,1 miliarda dolarów kupi firmę DoubleClick, która specjalizuje się w reklamie. DoubleClick korzysta z technologii, która pozwala klientowi umieszczać reklamę w sieci i ją nadzorować. Firma była przedmiotem walki pomiędzy Google’m a Microsoftem. Jej obecnym właścicielem jest firma Hellman & Friedman, która w 2005 roku zapłaciła z DoubleClick 1,1 miliarda USD. Obecnie, gdy pojawiły się informacje o jej sprzedaży, mówiono o cenie wywoławczej w wysokości 2 miliardów dolarów. Zdaniem analityków była to cena mocno zawyżona, gdyż w ubiegłym roku zysk DoubleClick wyniósł 150 milionów USD. Microsoft zaczął się podobno wycofywać z chęci kupna, a pojawiła się oferta Google’a. Wyszukiwarkowy gigant ma nadzieję, że dzięki technologii i bazie klientów DoubleClick, zwiększy swoje udziały w rynku online’owej reklamy. Zakup DoubleClick to największe przejęcie w historii Google’a. Dotychczas rekordową sumę wydał on na zakup TouTube’a – 1,76 miliarda dolarów.
-
Ze stali i węgla pozostałych po pogrążonym w głębinach oceanu Titanica zaczęto produkować luksusowe zegarki. Ich wytwórcy wierzą, że w czasomierzach można zakląć ducha transatlantyka. Romain Jerome SA, istniejąca od 3 lat firma z Genewy, sprzedaje serię Titanic-DNA. Zaprezentowano ją w tym tygodniu na Baselworld, największych dorocznych targach branży jubilersko-zegarmistrzowskiej.Oryginalne cacka można było kupić w cenach wahających się od 7.800 do 173.100 dolarów. Do stworzenia zegarków wykorzystano stop oryginalnej stali z wraku Titanica z metalem, z którego w 2012 roku powstanie pomnik ofiar katastrofy. Kawałek metalu wydobyto z wraku w 1991 roku. Niedawno odkupiono go od anonimowego sprzedawcy. Stop wykonała stocznia Harland&Wolff, która zbudowała także sławny liniowiec. W zegarkach wykorzystano również złoto i platynę, a cyferblat pomalowano czarnym lakierem, zabarwionym węglem wydobytym z wraku. Romain Jerome SA wyprodukuje 2012 zegarków. Za pięć lat minie bowiem setna rocznica katastrofy Titanica.