Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37676
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    250

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Cenione przez akwarystów za szybki wzrost, glony z rodziny gałęzatek (Cladophora) są śmiertelnym zagrożeniem dla ekosystemów. Te podwodne chwasty mogą jednak już niedługo przydać się do... produkcji nowych, bardziej przyjaznych dla środowiska baterii. Zmianę nastawienia wobec gałęzatek zawdzięczamy badaczom z uniwersytetu w szwedzkiej Uppsali. Dzięki wysiłkom pracującego na tej uczelni doktoranta Gustava Nyströma okazało się, że wyjątkowa forma celulozy, występująca wyłącznie u badanych glonów, stanowi doskonałą powierzchnią do tworzenia elektrod dla nowej generacji baterii. Swoją przydatność celuloza wyizolowana z gałęzatek zawdzięcza niezwykle wysokiemu stosunkowi powierzchni zewnętrznej do objętości. Pokrycie tego materiału warstwą przewodnika pozwoliło w związku z tym na stworzenie elektrody o ogromnej powierzchni wymiany ładunków z roztworem elektrolitu stanowiącego zasadniczą część baterii, czyli nośnik energii elektrycznej. Dzięki opłaszczeniu tej struktury [mowa o celulozie - red.] cienką warstwą przewodzącego prąc polimeru udało nam się stworzyć baterię, która waży tyle co nic, lecz posiada rekordowy czas ładowania oraz pojemność wśród baterii celulozowo-polimerowych, opisuje Nyström. O niezwykłej strukturze składnika wyizolowanego z glonów wiadomo było od dość dawna, lecz jej potencjalne zastosowania ograniczały się do wykorzystania w produkcji zagęstników do żywności i leków. Bateria stworzona przez szwedzkiego badacza osiąga pojemność rzędu 50 mAh na każdy gram wagi i traci zaledwie 6% pojemności po 100 cyklach ładowania i rozładowania. Pierwszy z parametrów nie jest być może powalający, lecz koszt produkcji baterii celulozowo-polipirolowych jest stosunkowo mały, a ich dodatkową zaletą jest niska uciążliwość dla środowiska. Szczegółowy opis prototypu opublikowało czasopismo Nano Letters.
  2. Naukowcy z laboratorium HP połączyli memrystor z tradycyjnym układem scalonym. Udowodnili w ten sposób, że nowy komponent może współpracować ze współczesną technologią, a to oznacza, iż wkrótce układy z memrystorami mogą trafić na rynek. To bardzo dobra wiadomość dla producentów procesorów, którzy szukają sposobów na ciągłe zwiększanie wydajności tych układów. W ciągu najbliższych lat możemy dojść do granicy, poza którą nie będzie możliwe produkowanie coraz mniejszych podzespołów. Już wcześniej udowodniono, że dzięki memrystorom będzie można tworzyć mniejsze, energooszczędne układy, gdyż memrystor może zastępować tranzystory. Memrystor to rodzaj opornika z pamięcią. Potrafi on zmieniać oporność w zależności od wartości i kierunku przyłożonego napięcia i, co bardzo ważne, zapamiętuje oporność po odłączeniu zasilania. Każdy memrystor może zastąpić od 7 do 12 tranzystorów - mówi Stan Williams, jeden z twórców memrystora. Jako, że potrafi on zapamiętać ostatnią wartość, jest znacznie bardziej energooszczędny od tranzystorów, które muszą być bez przerwy odświeżane nowymi dawkami energii elektrycznej. Williams, który kieruje badaniami nad memrystorami, wraz z zespołem umieścili 10 000 memrystorów na standardowym układzie CMOS. Specjaliści mówią, że największym wyzwaniem było samo umieszczenie memrystorów na miejscu, gdyż powierzchnia układów CMOS nie jest równa, a odchylenia rzędu 1/10000 milimetra mogłyby okazać się zbyt duże. Zastosowana macierz memrystorów została zbudowana z 200 krzyżujących się przewodów, które utworzyły siatkę z 10 000 połączeń. W każdym punkcie, gdzie przewody się krzyżowały, umieszczono pomiędzy nimi warstwę dwutlenku tytanu. Dzięki temu punkty skrzyżowań stały się memrystorami. Macierz połączono miedzianymi kablami z leżącym poniżej układem scalonym. Memrystor mógł przejąć część zadań układu CMOS. W ten sposób zwiększono jego wydajność bez konieczności zwiększania liczby tranzystorów, co pociągnęłoby za sobą konieczność użycia mniejszych tranzystorów, by większa ich liczba zmieściła się na takiej samej powierzchni. Co więcej, jak zauważył Williams, użycie memrystora spowodowało, że kość została wzbogacona o właściwości układu FPGA, czyli takiego, który można na bieżąco konfigurować w zależności od potrzeb. Uczeni zauważają, że konieczne jest jeszcze zwiększenie wydajności hybryd memrystor-CMOS, jednak ich pojawienie się zapowiada zmiany w całym przemyśle półprzewodnikowym.
  3. Z mechaniki kwantowej znamy pojęcie superpozycji, czyli dwóch różnych stanów lub pozycji jednocześnie przyjmowanych przez obiekt. Superpozycja to niezwykle delikatny stan, który może zostać "zniszczony" przez jakikolwiek kontakt ze światem zewnętrznym. Dlatego też zjawisko superpozycji występuje w fizyce kwantowej, ale nie obserwujemy go już w naszym świecie. Wiemy, że atomy czy kwanty mogą znajdować się superpozycji. Obecnie największymi obiektami, które udało się naukowcom wprowadzić w stan superpozycji są molekuły. Oriol Romero-Isar z Instytutu Maksa Plancka uważa jednak, że może wraz ze swoim zespołem wprowadzić w stan superpozycji niewielkie formy życia. Wcześniej jednak jako eksperymentalny model posłuży wirus grypy, gdyż jest on w stanie przetrwać w próżni, a więc można przeprowadzić eksperyment, nie obawiając się, że superpozycja zostanie zaburzona przez cząsteczki powietrza. Uczeni chcą użyć skrzyżowanych promieni dwóch laserów. W miejscu krzyżowania się światła powstaje "zagłębienie optyczne", w którym zostanie uwięziony wirus. Następnie, dzięki odpowiednio dobranej częstotliwości promieni, fotony będą absorbowały energię wibrującego wirusa z okolicy jego środka ciężkości tak długo, aż mikroorganizm znajdzie się w najniższym możliwym stanie energetycznym. Gdy już tak się stanie, będzie gotowy do przyjęcia superpozycji. Tę można uzyskać wysyłając foton w kierunku pułapki. Foton zostanie jednocześnie odbity od pułapki i trafi do niej, wprowadzając ją w superpozycję. To z kolei powinno spowodować, że uwięziony wirus będzie jednocześnie znajdował się w najniższym stanie energetycznym i jakimś wyższym stanie energetycznym. Opracowali naprawdę sprytny eksperyment i, jak sądzę, możliwy do przeprowadzenia - chwali swoich niemieckich kolegów Peter Knight z Imperial College London. Romero-Isart już spekuluje, że podobnemu eksperymentowi uda się poddać niesporczaki, bardzo małe zwierzęta wodne, które są w stanie przeżyć w bardzo niekorzystnych warunkach.
  4. Izba niższa francuskiego parlamentu przyjęła jedne z najbardziej restrykcyjnych przepisów antypirackich na świecie. Tak zwana ustawa Hadopi (Haute Autorite pour la Diffusion des Oeuvres et la Protection des droits sur Internet) została poparta przez większość posłów partii rządzącej. Przewiduje ona wprowadzenie taktyki trzech kroków. Osoba nielegalnie pobierająca chronione treści najpierw otrzyma e-mail z ostrzeżeniem. Gdy się nie dostosuje, zostanie do niej wysłany list tradycyjną pocztą. Kolejne przyłapanie na piractwie może skończyć się odcięciem dostępu do Sieci nawet na rok. Dużo łagodniej ustawa traktuje rodziny, w których nielegalnym pobieraniem treści zajmują się dzieci. Grozi odcięcie od Internetu na miesiąc oraz grzywna w wysokości 3750 euro. Recydywiście grozi do 300 000 euro grzywny i do dwóch lat więzienia. Wcześniej dwukrotnie próbowano wprowadzić podobne przepisy. Pierwszy raz ustawa nie przeszła przez parlament. Za drugim razem została uchylona przez Sąd Konstytucyjny, który stwierdził, że jedynie sędzia może zdecydować o odcięciu od Sieci. Tym razem ustawa przewiduje, że o odłączeniu ma decydować sędzia. Niektóre kraje, takie jak Wielka Brytania i Szwecja, uważnie przyglądają się francuskim rozwiązaniom i planują wprowadzenie podobnych przepisów. Odcinaniu od Internetu sprzeciwia się natomiast Parlament Europejski, który uważa dostęp do Sieci za prawo podstawowe, podobne dostępowi do wody czy elektryczności.
  5. Badanie ekipy wioślarzy z Uniwersytetu Oksfordzkiego wykazało, że ćwicząc razem, sportowcy mogli tolerować 2-krotnie silniejszy ból niż przy samodzielnym wysiłku. Naukowcy z uniwersyteckiego Instytutu Antropologii Poznawczej i Ewolucyjnej odkryli, że próg bólowy 12 wioślarzy podnosił się podczas treningu grupowego, w porównaniu do treningu indywidualnego. Działanie jako grupa – w dodatku synchroniczne – może uruchamiać wydzielanie endorfin. Sprzyja to tworzeniu się więzi, podobnie jak w czasie tańca czy odprawiania rytuałów, a jednocześnie podnosi próg bólowy. Każdy z 12 wioślarzy uczestniczył w kilku testach. Sportowców proszono o ciągłe wiosłowanie przez 45 min w wirtualnej łodzi, o ćwiczenie w dwóch grupach po sześć osób oraz ćwiczenie indywidualne (bez możliwości obserwowania przez innych członków zespołu). Potem określano próg bólowy, sprawdzając, jak długo dana osoba wytrzyma z opaską uciskową na ramieniu. Okazało się, że próg bólowy wioślarzy podwyższał się znacznie zarówno po indywidualnej, jak i po grupowej sesji, lecz przy drugim scenariuszu skok był o wiele większy. Zsynchronizowana aktywność grupy nasila wydzielanie endorfin wskutek wysiłku fizycznego. Z kolei endorfiny sprzyjają przyjaznemu nastawieniu i najprawdopodobniej odpowiadają za poczucie ciepła i przynależności podczas takich czynności, jak taniec czy sport. Wcześniejsze badania sugerowały, że zsynchronizowana aktywność fizyczna, np. śmiech, muzyka i rytuały religijne, sprawia, iż ludzie są szczęśliwsi i stanowi część procesu przywiązania. Wiemy także, że ćwiczenia fizyczne skutkują naturalnym "hajem", a dzieje się tak w wyniku wydzielania endorfin. Nasze studium wykazało, że sama synchronia nasila produkcję endorfin [...] – wyjaśnia prof. Robin Dunbar. Szefowa zespołu, dr Emma Cohen, dodaje, że jak widać, trening grupowy nasila wydzielanie endorfin, mimo że wysiłek fizyczny pozostaje taki sam. Na razie nie wiadomo, jakie dokładnie cechy grupy generują ten efekt, lecz najprawdopodobniej chodzi właśnie o działanie razem w jednym rytmie.
  6. Google poinformowało o powstaniu kolejnej stabilnej wersji przeglądarki Chrome. W ciągu roku od debiutu wersji 1.0 ukazała się już trzecia z kolei edycja Chrome'a. Jak przekonuje producent, jest ona o 25% szybsza od wersji 2.0. Google zmienił też wygląd zakładek, dodał mechanizm click-and-drag oraz dodał nowe ikony do Omniboksa, które pozwalają lepiej odróżnić poszczególne wyszukiwania, witryny i ulubione. Bardzo ważną zmianą jest dodanie obsługi wideo w standardzie HTML 5. Developerzy Google'a nie próżnują i już przygotowują wstępną wersję Chrome'a 4.0.
  7. Amerykańscy naukowcy zauważyli, że nakładanie podczas zawału na skórę maści z kapsaicyną zmniejsza uszkodzenie mięśnia sercowego (Circulation). Dr Keith Jones z University of Cincinnati zaobserwował, że smarowanie alkaloidem skóry myszy w określonym miejscu wywołuje ciekawy efekt. Okazało się bowiem, iż nerwy czuciowe wysyłały sygnały aktywujące sprzyjające przeżyciu szlaki sygnalizacyjne wewnątrz komórek serca. Obecnie Jones współpracuje m.in. ze swoim kolegą z uczelni Nealem Weintraubem, by stworzyć analogiczny plan prób kapsaicynowych z udziałem ludzi. Amerykanin podkreśla, że kapsaicyna nie wywołuje efektów ubocznych i można ją z łatwością stosować zarówno w karetce, jak i na izbie przyjęć. Jeśli okaże się skuteczna u ludzi, metoda ta pozwoli ograniczyć uszkodzenia i/lub zapobiec śmierci wskutek zablokowania światła naczynia wieńcowego, ograniczając zakres i konsekwencje zawału serca. Po zastosowaniu kapsaicyny Jones i inni zaobserwowali aż 85-procentowy spadek nasilenia śmierci komórkowej. Co ciekawe, niewielkie nacięcie na brzuchu wiązało się z równie dużym, bo 81-proc. spadkiem. W obu przypadkach w grę wchodzą podobne mechanizmy neurologiczne. To najsilniejsze odnotowane dotąd oddziaływania kardioochronne. [...] Stanowią formę zdalnego wywierania wpływu za pomocą bodźców skórnych. Uruchamiają one kardioochronę na długo przed odblokowaniem zatkanego naczynia. Jones i Weintraub uważają, że skóra, największy organ ludzkiego ciała, wyewoluowała w taki sposób, by chronić organizm na wiele różnych sposobów. Posmarowanie jej kapsaicyną "oszukuje" ciało, by wysyłało sygnały ochronne. To może być coś podobnego do działania akupunktury. Niewykluczone, że istnieją podstawy neurologiczne, [...] które pozwoliłyby przełożyć metody medycyny Wschodu na język medycyny Zachodu. Obecnie Amerykanie chcą sprawdzić, jakie sensory wiążą się z konkretnymi aspektami ochrony narządu i jakie nasilenie specyficznego bodźca należy wybrać, by uzyskać pożądany skutek. To może zwiększyć szanse ludzi doświadczających udaru, szoku bądź potrzebujących przeszczepu. Naukowcy zaznaczają, że omawiana metoda jest nieinwazyjna i tania. Nie zachęcają jednak chorych, by czując, że mają zawał, rezygnowali z wzywania pogotowia i zaczynali smarować się pikantną maścią.
  8. By zrozumieć idiomy, aktywujemy obie półkule naszego mózgu, lecz kluczową rolę odgrywa półkula prawa. Włoscy naukowcy doszli do tego wniosku podczas badań na 15 studentach (BMC Neuroscience). Zespół dr Alice Proverbio z Università degli Studi di Milano-Bicocca posłużył się analizą elektrofizjologiczną i programem LORETA. Okazało się, że idiomy uruchamiały zarówno zakręt skroniowy środkowy prawej półkuli (po 350 ms), jak i prawy zakręt czołowy przyśrodkowy (po 270-300 i 500-780 ms). Ochotnicy po cichu odczytywali 360 zdań: zarówno idiomatycznych, jak i "zwykłych". Należało zdecydować, czy są znaczeniowo powiązane z podanym słowem. Wszystkie wyrazy dopasowano pod względem długości, abstrakcyjności i częstości użycia, a sentencje pod względem zrozumiałości, znajomości i oczekiwaności semantycznej (ang. cloze probability). Reakcje wolontariuszy utrwalano za pomocą elektroencefalografu, do ich głów przymocowano 128 elektrod. Okazało się, że połączenie idiomów z pasującymi słowami zajęło badanym więcej czasu niż analogiczna czynność w odniesieniu do zdań wyrażających sens wprost. Oznacza to, że idiomy trudniej zrozumieć i że wymagają one rozwiniętych zdolności językowych oraz przetwarzania informacji. Wszystko wskazuje na to, że mamy bezpośredni dostęp do znaczenia metaforycznego idiomów, niezależny od tłumienia znaczenia dosłownego, ponieważ lewy zakręt czołowy dolny, który odpowiada za supresję rozumienia literalnego, nie aktywował się specjalnie podczas analizy abstrakcyjnych sentencji. Po 400-450 ms uruchamiały się za to zaangażowane w reakcje emocjonalne regiony limbiczne obu półkul.
  9. Melony zawierają duże ilości enzymatycznego przeciwutleniacza - dysmutazy ponadtlenkowej (ang. superoxide dismutase, SOD). Kiedy z owocu tego wyprodukowano suplement, okazało się, że zmniejsza on stres i zmęczenie odczuwane przez badanych. Zespół Marie-Anne Milesi określał antystresowy wpływ melonowego uzupełnienia diety na 70 zdrowych ochotników. Kilka studiów wykazało, że istnieje związek między stresem psychologicznym a wewnątrzkomórkowym stresem oksydacyjnym. Chcieliśmy sprawdzić, czy zwiększenie zdolności organizmu do radzenia sobie ze stresem oksydacyjnym może pomóc danej osobie skuteczniej opierać się wypaleniu. [...] U 35 osób, którym podano dysmutazę ponadtlenkową w kapsułkach, odnotowano poprawę w zakresie kilku symptomów postrzeganego stresu i zmęczenia, m.in. koncentracji uwagi, zaburzeń snu czy drażliwości. U osób zażywających kapsułki ze skrobią naukowcy zaobserwowali silny efekt placebo, tak jednak często bywa w badaniach nad subiektywnymi odczuciami. Co ważne, poprawa widoczna w grupie z prawdziwym suplementem była o wiele większa, zwłaszcza po upływie 28 dni. Jak twierdzi Milesi, efekt placebo utrzymywał się przez pierwszy tydzień, nie dłużej. Wpływ antyoksydantów na stres będzie prawdopodobnie badany na liczniejszej grupie i przez dłuższy czas. Osoby, które wzięły udział we francuskim studium, miały od 30 do 55 lat. Połowa z nich przyjmowała Extramel - preparat przygotowany w oparciu o koncentrat soku melonowego. W każdej kapsułce znajdowało się 140 jednostek międzynarodowych SOD. Eksperyment trwał miesiąc. Stres i zmęczenie oceniano za pomocą 4 skal psychometrycznych, m.in. Skali Senności Epworth. Nie odnotowano efektów ubocznych zażywania Extramelu.
  10. Korzystanie z prysznica naraża nas na niebezpieczeństwo zetknięcia się z groźnymi patogenami. Z badań uczonych z University of Colorado w Boulder wynika, że w około 30% pryszniców znajdują się znaczne ilości Mycobacterium avium, odpowiedzialnych za choroby płuc. Atakuje ona przede wszystkim osoby z osłabionym układem odpornościowym, jednak czasami chorują też całkiem zdrowi ludzie. Naukowcy przebadali 50 słuchawek prysznicowych z dziewięciu amerykańskich miast w siedmiu stanach. Wybitny mikrobiolog profesor Norman Pace, który kierował badaniami, mówi, że występowanie patogenów w wodzie wodociągowej jest czymś normalnym. Jednak okazuje się, że Mycobacaterium avium i pokrewne patogeny osadzają się na wewnętrznej stronie słuchawek prysznicowych i tworzą tam biofilmy, w których stężenie szkodliwych organizmów może ponad 100-krotnie przekraczać ich stężenie w wodzie. Jest to o tyle niebezpieczne, że są one spłukiwane pierwszym strumieniem odkręconej wody, a zwykle trafia on na głowę kąpiącego się. Wiele osób ma we zwyczaju rozpoczynanie prysznica od skierowania strumienia na twarz. Odkrycie zespołu Pace'a zostało opisane w PNAS i jest częścią szerzej zakrojonych badań, w ramach których uczony chce poznać mikrobiologię wnętrz, w których przebywamy. Profesor Pace przypomina, że już wcześniejsze badania prowadzone przez National Jewish Hospital w Denver powiązały wzrost przypadków niegruźliczych chorób płuc w USA z przedkładaniem prysznica nad kąpiel w wannie. Teraz wiemy, co jest tego przyczyną. Prysznic rozpryskuje bogate w patogeny krople wody, które mogą być łatwo wciągnięte do płuc. Wśród objawów zakażeniem Mycobacterium avium są uczucie zmęczenia, złe samopoczucie, długotrwały suchy kaszel i krótki oddech. Szczególnie narażeni na zachorowanie są ludzie starsi, chorzy oraz kobiety w ciąży. Uczeni już wcześniej zastanawiali się nad związkami pomiędzy korzystaniem z prysznica a wystawieniem na działanie patogenów. Dotychczas nie udawało się jednak wyhodować ich z pobranych próbek. Profesor Pace poszedł inną drogą. Wykorzystał opracowaną przez siebie w latach 90. technikę pobierania próbek molekularnych i wyizolowania z nich DNA. Następnie za pomocą reakcji łańcuchowej polimerazy powielił DNA, co umożliwiło mu jego dokładne zbadanie i określenie rodzaju patogenów. Wydaje się, że problem dotyczy systemów wodociągowych dużych miast. Badania rozpoczęto bowiem sprawdzając prysznice w niewielkich miejscowościach, korzystających z lokalnych studni. Tam nie wykryto alarmującego poziomu patogenów. Dopiero zbadanie słuchawek prysznicowych w Nowym Jorku zelektryzowało uczonych, a wyniki z takich miast jak m.in. Chicago czy Denver tylko potwierdziły ich przypuszczenia. Profesor Pace uspokaja, że zdrowa osoba raczej nie zarazi się podczas prysznica. Jeśli jednak wolimy dmuchać na zimne, powinniśmy wymienić plastikowe słuchawki na metalowe. Na tych ostatnich osadza się znacznie mniej patogenów.
  11. Firma Boston Dynamics jest autorem wojskowego robota, który potrafi pokonywać przeszkody o wysokości kilku metrów. Przedsiębiorstwo właśnie otrzymało z Sandia National Laboratories zamówienie na wykonanie kolejnej generacji urządzenia Precision Urban Hopper. Czterokołowy robot ma w przyszłości przeskakiwać nad 7,5 metrowymi przeszkodami. Sandia swoimi siłami zaprojektowała autonomicznego robota wielkości pudełka do butów, który do nawigacji wykorzystuje system GPS. Teraz Boston Dynamics ma go udoskonalić tak, by był w stanie pokonać nawet 30 przeszkód, których wysokość jest od 40 do 60 razy większa od niego samego. Specjaliści stawiają na rozwój skaczących robotów, gdyż ta metoda jest znacznie 5-krotnie bardziej efektywna pod względem zużycia energii, niż roboty wspinające się. Dzięki temu urządzenie będzie w stanie dłużej pracować bez konieczności uzupełniania paliwa. Robot jest w stanie w tej chwili autonomicznie poruszać się po mieście i dostarczyć ładunki w wyznaczone miejsce. Potrafi też przeskakiwać kilkumetrowe przeszkody i bez szkody dla siebie lądować na różnych typach podłoża. W przyszłości tego typu urządzenia przydadzą się policji, służbom ratowniczym i będą pracowały podczas eksploatacji kosmosu. Skaczący robot ma zwiększyć możliwości wojska i sił specjalnych przede wszystkim podczas operacji w obszarach zabudowanych.
  12. Różnice w aktywności mózgu wyjaśniają, czemu części osób, które schudły, udaje się utrzymać zmniejszoną wagę, a inne zmagają się z efektem jo-jo. Wygląda na to, że mózg tych pierwszych nauczył się inaczej reagować na widok jedzenia (American Journal of Clinical Nutrition). Badacze z amerykańskiego The Miriam Hospital zauważyli, że w porównaniu do ludzi o normalnej wadze i otyłych, u osób przez kilka lat skutecznie utrzymujących niższą wagę na widok jedzenia częściej uruchamiają się obszary mózgu związane z kontrolą zachowania i uwagą wzrokową. Nasze odkrycia rzucają nieco światła na czynniki biologiczne, które mogą się przyczyniać do podtrzymania zmniejszonej wagi – cieszy się dr Jeanne McCaffery. Jej zespół posłużył się funkcjonalnym rezonansem magnetycznym (fMRI). Dzięki niemu śledzono aktywność mózgu 3 grup: 1) 18 osób z normalną wagą, 2) 16 otyłych (z BMI powyżej 30) oraz 3) 17 ochotników, którzy zrzucili przynajmniej 13,5 kg i wytrwali przy niższej wadze przez minimum 3 lata. Po 4-godzinnym "poście" (chodziło o wywołanie uczucia głodu) badanym pokazano zdjęcia pokarmów - zarówno niskokalorycznych, np. płatków pełnoziarnistych, sałatek, świeżych warzyw i owoców, jak i wysokokalorycznych, w tym cheesburgerów, hot dogów, frytek, lodów, ciast i ciasteczek – a także niebędących jedzeniem obiektów o podobnym stopniu złożoności wzrokowej, teksturze i barwie, np. skał, krzaków, cegieł, drzew i kwiatów. Skany MRI utrwalały reakcję mózgu na każdy z tych obrazów. Przedstawiciele 3. grupy reagowali na zdjęcia inaczej niż pozostali. Pojawiły się u nich silne sygnały w obrębie lewego zakrętu czołowego górnego i prawego zakrętu skroniowego środkowego, co oznacza silniejsze hamowanie i nasiloną uwagę wzrokową w odpowiedzi na bodźce "żywnościowe". Możliwe, że takie reakcje mózgu prowadzą do zachowań zapobiegawczych bądź korekcyjnych – zwłaszcza do wzmożonej kontroli odżywiania – co promuje długoterminowe podtrzymanie wagi. Potrzebne są jednak dalsze badania, które wyjaśnią, czy takie reakcje są wrodzone, czy też jednostka może je zmienić.
  13. IBM poinformował o stworzeniu najbardziej wydajnego procesora dla układów typu SoC (system-on-chip). Błękitny Gigant, we współpracy z LSI Corporation, stworzył rdzeń PowerPC 476FP. Będzie on używany w przyszłych produktach LSI. Wyprodukowany w technologii 45 nanometrów rdzeń PowerPC 476FP jest taktowany zegarem o częstotliwości do 1,6 GHz, a benchmark Dhrystone wykazał, że wydajność układu na każdy megaherc wynosi 2,5 MIPS. To ponaddwukrotnie więcej, niż obecne na rynku kości SoC IBM-a. Tak wydajny układ może przyczynić się do rozpowszechnienia wysoko zaawansowanych wbudowanych platform przyszłości, jak np. telefonii 4G. Nowy rdzeń pobiera podczas pracy tylko 1,6 wata, co czyni go jednym z najbardziej wydajnych energetycznie urządzeń tego typu. Zajmuje on powierzchnię zaledwie 3,6 milimetra kwadratowego co w połączeniu z niewielkim poborem pozwala na łatwe chłodzenie go powietrzem. PowerPC 476FP wykorzystuje architekturę PLB6, czyli najnowsze rozszerzenie dla szyny CoreConnect, które umożliwia łatwe skalowanie SoC do nawet 16 procesorów.
  14. Microsoft wzbogacił wyszukiwarkę Bing w funkcję Visual Search, w której wyszukiwanie tekstowe zostało zastąpione obrazkami. Visual Search w odpowiedzi na zapytanie prezentuje w postaci obrazków 50 pierwszych wyników (w przyszłości liczba ta zostanie zwiększona). Klikając na jeden z nich możemy uszczegółowić wyszukiwanie. Wówczas zobaczymy nową serię obrazków, ale już bardziej pasujące do tego, czego potrzebujemy. Pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne, tym bardziej, że wyniki wyszukiwania są zlinkowane do innych usług Binga, takich jak sklepy internetowe czy tabele z wynikami sportowymi. Aby skorzystać z Visual Search musimy zainstalować wtyczkę do obsługi technologii Silverlight. Po wejściu na www.bing.com/visualsearch i przy próbie skorzystania z usługi, witryna zaproponuje nam jej instalację. Jeśli np. chcemy znaleźć amerykańskiego polityka, który widzieliśmy, ale zapomnieliśmy jego nazwiska, wystarczy na stronie startowej www.bing.com/visualsearch kliknąć w kategorię "Amerykańscy politycy". Pojawi nam się galeria zdjęć, polityków, którą możemy posortować według nazwisk, popularności w Bingu, wieku, czasu sprawowania urzędu czy kolejności jego obejmowania. Wystarczy najechać na obrazek kursorem, by wyświetliły się podstawowe informacje (nazwisko, kogo reprezentuje, z jakiej jest partii, jak długo piastuje swój urząd itp). Wyszukiwania możemy zawężać do partii, stanu czy płci. Po kliknięciu na kolejne zdjęcie otrzymamy informacje na temat danego polityka. Najpierw zobaczymy newsy na jego temat, później notki biograficzne z Wikipedii czy oficjalnych stron urzędów, witrynę domową polityka, itp. itd. Jeśli chcemy znaleźć np. aparat fotograficzny Visual Search umożliwi nam kolejne zawężanie poszukiwań, pozwalając wybrać producenta, parametry techniczne, cenę czy wygląd. Visual Search znajduje się obecnie w fazie beta i jest ograniczone tylko do USA. Ci, którzy chcieliby sprawdzić, jak działa, powinni w ustawieniach Binga zmienić swoją lokalizację z polskiej na amerykańską.
  15. Naukowcom udało się po raz pierwszy znaleźć molekularne powiązania między inteligencją a ciekawością. Wg nich, dzięki temu będzie można opracować leki usprawniające uczenie (Neuron). Badacze z Uniwersytetu w Toronto i Instytutu Badawczego Lunenfelda Mount Sinai Hospital analizowali interakcje białkowe w zakręcie zębatym. Stanowi on część hipokampa i odpowiada za pamięć długotrwałą oraz nawigację przestrzenną. Profesor John Roder i dr Bechara Saab zauważyli, że u myszy z 1,5-krotnie podwyższonym poziomem białka sensorowego – neuronalnego czujnika jonów wapnia-1 (ang. neuronal calcium sensor-1, NCS-1) – zwiększa się zdolność komórek nerwowych do zmiany sposobu komunikowania, polepsza się pamięć podczas wykonywania złożonych zadań oraz nasila skłonność do badania otoczenia, czyli ciekawość. Roder i Saab uważają, że udało im się odkryć rejon mózgu odpowiedzialny za ciekawość i opracować model obrazujący mechanizm, za pośrednictwem którego aktywność mózgu prowadzi do ciekawości. Naukowcy stwierdzili, że gdy po zastosowaniu łagodnego leku opracowanego w Mount Sinai zablokowano zdolność łączenia się NCS-1 z receptorami dopaminy typu D2 w zakręcie zębatym, upośledzeniu uległy zarówno orientacja przestrzenna, jak i ciekawość. Teraz, gdy wiemy, że niektóre cząsteczki i obszary mózgu kontrolujące uczenie i pamięć nadzorują też ciekawość, możemy wrócić do laboratorium i zaprojektować leki wspomagające uczenie u ludzi [...]. Możemy wykorzystać wiedzę, że podsycanie ciekawości powinno także nasilać inteligencję i vice versa – podsumowuje Saab.
  16. Z Intela odchodzi jeden z najbardziej znanych i doświadczonych pracowników. Pat Gelsinger, prezes ds. technologicznych, przepracował w firmie około 30 lat. Teraz obejmie stanowisko dyrektora wykonawczego w firmie EMC. Gelsinger odchodzi z Intela już czwarty raz w swojej karierze. Zdarza mu się żartować, że jego matka narzeka, iż przez to, że jest ciągle zatrudniany przez Intela, nie zrobił doktoratu na Uniwersytecie Stanforda. Gelsinger to już drugi weteran, który w bieżącym roku opuszcza Intela. W styczniu informowaliśmy, że z funkcji przewodniczącego zarządu odejdzie Craig Barrett. Po odejściu Gelsingera większą rolę w firmie będą odgrywali Sean Maloney odpowiedzialny za marketing oraz Dadi Perlmutter, do którego zadań należy nadzorowanie rozwoju układów dla urządzeń mobilnych. Awans Perlmuttera na stanowisko prezesa ds. technologicznych oznacza, iż Intel chce w przyszłości skupić się na urządzeniach mobilnych. Może też oznaczać, że większą rolę będzie odgrywała fabryka w Izraelu, gdzie pracuje zespół świetnych specjalistów. Maloney i Perlmutter będą zarządzali nowo utworzonym wydziałem Intel Architecture Gorup (IAG), który będzie odpowiedzialny za główne produkty Intela. W ramach IAG będzie działało sześć grup biznesowych - PC Client Group (ma skupiać obecne działania na rynku desktopów i urządzeń mobilnych), Data Center Group (serwery, chmury obliczeniowe, sieci i systemy do wydajnych obliczeń), Visual Computing Group (zaawansowane produkty do wizualizacji), Ultra Mobility Group (zaawansowane niewielkie urządzenia przenośne), Embedded and Communication Group (urządzenia wbudowane i telekomunikacja) oraz Digital Home Group (elektronika konsumencka, rozrywka). Drugim z najważniejszych działów firmy jest Technology and Manufacturing Group (TMG), w skład której wchodzą globalne zasoby produkcyjne koncernu.
  17. Sądzimy, że istnieją niskoenergetyczne ścieżki pomiędzy planetami i księżycami, które umożliwią znacznie zmniejszenie ilości paliwa potrzebnego do eksploracji Układu Słonecznego - mówi profesor Shane Ross z Virginia Tech. Te ścieżki to rodzaj grawitacyjnych prądów morskich, które ułatwiają podróż w określonym kierunku. Mają one istnieć wokół dużych obiektów w systemie słonecznym i pomiędzy nimi. To rodzaj tub, które zaczynają jako bardzo wąskie, a później się rozszerzają, mogą się też dzielić. Jeśli jesteś na orbicie Ziemi i trafisz na taką tubę, musisz mieć tylko tyle paliwa, by zmienić swoją prędkość, a dzięki tubie za darmo zmienisz trajektorię - dodaje profesor Ross. Jego zdaniem, wykorzystanie tub podczas misji sondy Genesis pozwoliłoby na 10-krotne zmniejszenie ilości potrzebnego paliwa. Ross dodaje, że korytarze grawitacyjne są szczególnie przydatne podczas eksploracji księżyców. Gdy już dotrzemy do jakiejś planety, która ma własne tuby, możemy wykorzystać je, by za darmo dotrzeć do jej księżyca. Potrzeba tylko troszkę paliwa na korektę kursu - mówi. Stwierdza przy tym, że zawsze będziemy potrzebowali trochę paliwa. Kosmiczne "prądy morskie" nie są zbyt szybkie. Wykorzystanie ich do podróży na Marsa bez użycia paliwa zajęłoby tysiące lat.
  18. Nagrania z fałszywymi dowodami mogą w istotny sposób zmienić ludzkie postrzeganie danego zdarzenia. Czasami w ten sposób udaje się nakłonić kogoś do zeznawania w charakterze naocznego świadka w sprawie, która nigdy nie miała miejsca. Dr Kimberley Wade z University of Warwick przeprowadziła eksperyment, w ramach którego sprawdzała, czy spreparowana relacja filmowa z jakiegoś wydarzenia może skłonić ochotników do oskarżenia innej osoby o coś, czego nigdy nie zrobiła. Okazało się, że niemal połowę udawało się przekonać, że to właśnie nagranie przedstawia prawdziwą wersję wydarzenia, które widzieli na własne oczy. Zespół pani psycholog sfilmował 60 osób, biorących udział w komputerowej grze hazardowej. Nie wiedząc o tym, podczas odpowiadania na serię pytań w teście wielokrotnego wyboru, który badał ich wiedzę ogólną, siedziały one obok członka ekipy badawczej. Wszystkim dano plik fałszywych pieniędzy do obstawiania, że odpowiedź będzie poprawna, poza tym pewna pula znajdowała się we wspólnym banku. Chodziło o zarobienie jak największej sumy. Wolontariuszy poinformowano, że najwyższe profity gwarantują nagrodę. Każdorazowo po udzieleniu odpowiedzi na monitorze komputera zapalała się zielona kropka (poprawnie) bądź czerwony krzyżyk (źle). Gdy odpowiedź była zła, badanego proszono o przekazanie zadeklarowanej kwoty do banku. Po zakończeniu rozgrywki relację wideo przerabiano w taki sposób, by wyglądało, że siedzący obok pomocnik eksperymentatora oszukiwał i nie przekazywał pieniędzy do puli wspólnej. Jednej trzeciej ochotników powiedziano, że istnieje podejrzenie oszustwa (grupa kontrolna), drugiej jednej trzeciej przekazano zaś informację, iż wykroczenie zostało uwiecznione na taśmie. Pozostali obejrzeli sfałszowany film. Następnie wszystkich poproszono o podpisanie oświadczenia, ale tylko wtedy, gdy na własne oczy widzieli występek kolegi. Poleceniu podporządkowało się 40% osób oglądających zmanipulowaną relację filmową. Kolejne 10% dołączyło się po ponowionej prośbie psychologów. Na podpisanie dokumentu zgodziło się tylko 10% grupy, która słyszała, że oszustwo zostało nagrane, ale go nie widziała. Dla porównania, na liście podpisało się tylko 5% członków grupy kontrolnej.
  19. Żyjące w środkowych Włoszech karliki drobne (Pipistrellus pygmaeus) zaczęły polować w dzień. To zachowanie bardzo nietypowe dla nietoperzy owadożernych, które zazwyczaj wybierają się na łowy o zmierzchu bądź w nocy, by uniknąć zagrażających im drapieżników (Mammalian Biology). Latające w dzień karliki drobne widziano w lesie bukowym w górskim wąwozie w pobliżu wioski Villavallelonga w Parku Narodowym Abruzzo. Oprócz nich tylko jeden gatunek owadożernego nietoperza poluje w dzień. Jest to Nyctalus azoreum, który – jak nazwa wskazuje – mieszka na Azorach. Nie ma tam jednak polujących w dzień ptaków drapieżnych. Dr Danilo Russo oraz zespół z Uniwersytetu Bristolskiego i Università degli Studi di Napoli Federico II początkowo szukali miejsc gniazdowania innego gatunku nietoperza – mopka (Barbastella barbastellus). Jak opowiada Russo, pewnego popołudnia podczas przechadzki w lesie naukowcy zobaczyli latające wyjątkowo wcześnie ssaki. Myśleliśmy, że to sporadyczny fenomen, coś, co zdarza się w określonych okolicznościach, dlatego przez kilka następnych dni wracaliśmy tam o tej samej porze i nietoperze zawsze były. Chiropterolodzy szybko ustalili, że to karliki drobne, blisko spokrewnione z karlikami malutkimi (Pipistrellus pipistrellus). Przez dwa sezony letnie biolodzy regularnie widywali karliki drobne żerujące za dnia. Robiły to jednak wyłącznie blisko dna kanionu, który wydaje się na tyle bezpieczny, aby mogły wychynąć ze swojej kryjówki. Sklepienie lasu chroni przed drapieżnikami i zapewnia obfitość pożywienia. Włosko-brytyjska ekipa podejrzewa, że inne żyjące w tym samym wąwozie nietoperze także mogą polować za dnia, ale na razie nikt ich nie wypatrzył, ponieważ rzadko kto nastawia się na obserwowanie tych ssaków poza nocą. W normalnych okolicznościach zachowują się tak pojedyncze osobniki, zwłaszcza tuż po hibernacji, ponieważ muszą wtedy szybko uzupełnić zapasy tłuszczu.
  20. Amerykański Urząd ds. Żywności i Leków (FDA) wydał zezwolenie na rynkowy debiut OVA1 - nowej generacji testów biochemicznych dedykowanych dla kobiet cierpiących na raka jajnika. Zestaw ten ułatwia lekarzowi ustalenie, czy masa nowotworowa widoczna w badaniu obrazowym ma charakter łagodny, czy też złośliwy. Autorami OVA1 są pracownicy kalifornijskiej firmy Vermillion. Jak tłumaczą, ich dzieło uczyni pracę chirurgów prostszą i bardziej efektywną. Stopień złośliwości nowotworu bywa bowiem trudny do ustalenia na podstawie samych badań obrazowych, zaś wiedza na ten temat pozwoliłaby w wielu przypadkach na skuteczniejsze zaplanowanie zabiegu oraz lepszy dobór personelu do jego przeprowadzenia. Do przeprowadzenia testu OVA1 pobiera się próbkę krwi. Na podstawie analizy osocza określa się stężenie pięciu białek, których pojawienie się jest powiązane z rozwojem nowotworu. Uzyskane wyniki są następnie przeliczane, zaś ostatecznym wynikiem testu jest ocena w skali 0-10, określająca stopień prawdopodobieństwa wystąpienia guza złośliwego. Istotną zaletą wynalazku firmy Vermillion jest możliwość wykrycia znamion nowotworu w sytuacji, gdy standardowe metody diagnostyczne zawodzą, a pacjentka wykazuje objawy choroby. Autorzy nowej metody zastrzegają jednak, że nie jest ona testem przesiewowym, który mógłby - bez równoczesnego wykonania innych analiz - posłużyć do wykrywania oznak schorzenia. Testy takie jak OVA1 pozwalają na personalizację [terapii] i poprawę zdrowia publicznego dzięki dostarczeniu pacjentom i świadczeniodawcom informacji wspomagających podejmowanie decyzji mających wpływ na szanse przeżycia lub zmniejszenie komplikacji pooperacyjnych, ocenia dr Jeffrey Shuren, szef Centrum ds. Urządzeń i Zdrowia Radiologicznego FDA. Niestety, data ewentualnego wprowadzenia OVA1 na rynek europejski nie jest znana.
  21. Pszczeli ul uchodzi za wzór gniazda idealnego, w którym każdy zna swoją rolę i dba o dobro ogółu. Rzeczywistość jest jednak bardziej skomplikowana - siedziba tych szlachetnych owadów jest bowiem pełna spiskowców, którzy tylko czekają na okazję, by nieco poleniuchować i przy okazji zwiększyć udział swojego materiału genetycznego w genomie populacji. Populacja pszczół skupiona jest wokół królowej, zwanej także matką. To ona odpowiada za składanie jaj, otrzymując w zamian pełną opiekę ze strony robotnic oraz nasienie od samców, czyli trutni. Wszystko wydaje się więc doskonale funkcjonować, lecz... to tylko pozory. Wewnątrz ula pszczoły wciąż trwa bowiem walka o możliwość rozmnażania "na własną rękę". Część robotnic składa własne, niezapłodnione jaja. Wykluwają się z nich w pełni sprawne, lecz niezdolne do płodzenia własnego potomstwa samce. Królowa i jej służba pilnują co prawda, by robotnice nie rozmnażały się zbyt intensywnie, lecz dla tych ostatnich gra jest warta świeczki. Jeżeli bowiem jaja zostaną zaakceptowane, przyszła matka zostaje otoczona opieką i nie musi brać udziału w ryzykownych zajęciach, takich jak poszukiwanie pożywienia. Efektem jest trzykrotne wydłużenie czasu życia. Aby sprawdzić, jak intensywna walka o rozmnażanie się zachodzi wewnątrz ula, zespół Denise Alves z Uniwersytetu w Sao Paolo postanowił zbadać 45 populacji pszczół Melipona scutellaris, znanych z niezwykle rozbudowanego życia społecznego. Do badania pobrano łącznie materiał genetyczny od niemal 600 samców. Wyniki studium zaskoczył nawet samych autorów. Jak się bowiem okazało, aż 11% osobników pochodziło nie od królowej, a od robotnic - to odsetek znacznie wyższy od spodziewanego. Jakby tego było mało, aż 77% robotnic-matek należało do potomstwa... poprzedniej królowej, a nie tej dominującej w ulu w momencie wykonania testów. Jak twierdzi pani Alves, badania przeprowadzone przez jej zespół są pierwszymi, w których udało się ustalić rodzicielstwo trutni z tak wysoką precyzją. Dzięki najnowszemu studium odkryto także, że walka o rozsiewanie własnego materiału genetycznego zachodzi nie tylko pomiędzy królową-matką i robotnicami, lecz także pomiędzy potomstwem dawnej, obalonej już królowej.
  22. Federalny Okręgowy Sąd Apelacyjny wydał interesujący wyrok, który może mieć wpływ na przyszłe egzekwowanie praw do patentów w USA. W sprawie Alcatel-Lucent kontra Microsoft uznano, że koncern z Redmond naruszył patent, jednak uchylono wyrok nakazujący wypłacenie 358 milionów dolarów odszkodowania. Naruszenie dotyczy technologii pobierania danych, wykorzystanej w kalendarzu Outlooka. Sąd apelacyjny zgodził się z argumentacją Microsoftu, iż kwota odszkodowania nie powinna być liczona od wartości rynkowej całego oprogramowania, ale od takiej jego części, jakiej dotyczy naruszenie. Koncern Ballmera twierdzi, że kwota odszkodowania nie powinna przekraczać 6,5 miliona dolarów. O tym, jaka będzie w rzeczywistości, zdecyduje kolejny proces, rozpoczęcie którego nakazano w wyroku apelacyjnym. Stanowisko Microsoftu wsparły Apple, Intel i Oracle. Z kolei po stronie Alcatela-Lucenta opowiedziały się GE, Johnson & Johnson oraz Exxon Mobil. Trzeba tutaj przypomnieć, że firmy technologiczne od dawna walczą o taką zmianę prawa, by odszkodowania od naruszenia patentów były liczone właśnie od takiej części wartości oprogramowania, jakiej fragment stanowi nielegalnie wykorzystane rozwiązanie, a nie od całej jego wartości rynkowej. Najnowszy wyrok może oznaczać, że życzenie koncernów IT zacznie się spełniać.
  23. Naukowcy z uniwersytetu w Wiedniu opracowali metodę pozwalającą na bezpośrednie śledzenie ruchu atomów w ciałach stałych. Prace te mają olbrzymie znacznie, gdyż to właśnie ruch atomów powoduje starzenie się materiałów i utratę ich właściwości. W swoich badaniach Austriacy wykorzystali Europejski Ośrodek Synchrotronu Atomowego w Grenoble. Uczeni zbadali, w jakich kierunkach atomy się poruszają, jak daleko i jaki wpływ na ruch ma temperatura. Odkryliśmy, że w temperaturze 270 stopni Celsjusza atomy w sieci krystalicznej zmieniają swoją pozycję raz na godzinę. To jednak nie wszystko. Jeśli zwiększymy temperaturę o 10 stopni, zmiany zachodzą dwukrotnie częściej. Jeśli ją o 10 stopni zmniejszymy - dwukrotnie rzadziej - mówi Michael Leitner z zespołu badawczego. W przyszłości badania te posłużą np. do ulepszenia właściwości różnych metali tak, by lepiej kontrolować tworzące je atomy. Dzięki temu powstaną stopy, dzięki którym np. silniki samochodowe czy podzespoły komputerowe będą mogły pracować bardziej niezawodnie. Naukowcy mówią, że to dopiero początek tego typu badań, które nie będą się one ograniczały tylko do metali. W Hamburgu powstaje już European X-ray Free-Electron-Laser, który będzie oferował jeszcze większe możliwości niż Europejski Ośrodek Synchrotronu Atomowego. Dzięki niemu będzie można szczegółowo badać np. białka. Uczeni twierdzą, że epoka wykorzystywania "spójnych" promieni X do badań naukowych dopiero się rozpoczyna.
  24. W ciągu ostatnich 70 lat prędkość wzrostu paznokci rąk i nóg wzrosła aż o jedną czwartą. Przyczyną jest współczesna dieta, obfitująca w ryby, mięso, jaja i drób. Naukowcy z Uniwersytetu Północnej Karoliny porównali uzyskane niedawno wyniki z danymi zgromadzonymi w 1938 r. przez akademików z Oksfordu oraz w ramach innego studium z lat 50. Okazało się, że obecnie paznokieć palucha stopy miesięcznie wydłuża się o ponad 2 mm, a w latach 30. przybywało mu 1,65 mm. Podobny trend odnotowano także w odniesieniu do paznokci dłoni. W 1938 r. w ciągu 30 dni paznokieć kciuka wydłużał się średnio o 3 mm, a w latach pięćdziesiątych już o 3,06 mm. Obecnie miesięczne tempo wzrostu to 3,55 mm, co oznacza, że w ciągu 70 lat powiększyło się ono o ponad 0,5 milimetra. W latach powojennych dostęp do żywności był ograniczony. Zamiast białek ludzie spożywali raczej pokarmy bogate w węglowodany, np. ziemniaki. W ramach najnowszego studium Amerykanie monitorowali wzrost 195 paznokci dłoni i 188 stóp. Wyniki zaprezentowali na zeszłotygodniowej konferencji dermatologów i wenerologów. Okazało się, że współcześnie paznokcie dłoni wydłużają się każdego miesiąca o 3,47 mm i rosną niemal dwukrotnie szybciej od paznokci stóp (pełny cykl wzrostu paznokci stóp to 10 miesięcy, a dłoni sześć). Poza tym ustalono, że paznokcie osób młodszych i mężczyzn rosną prędzej, a płytki rogowe małych palców rąk są o wiele wolniejsze od wytworów naskórka reszty palców, osiągając prędkość 3,08 mm na miesiąc. Najszybsze są paznokcie palców środkowych. Latem – dzięki witaminie D - paznokcie rosną najszybciej. Palenie i niskie temperatury ograniczają zaś ich wydłużanie. Naukowcy z Północnej Karoliny zaznaczają, że odnotowana w ciągu ubiegłych 3 dekad zmiana stylu życia, aktywności i diety mogła wpłynąć nie tylko na gabaryty osób dorosłych czy wagę urodzeniową dzieci, ale także na coś tak banalnego jak wzrost paznokci.
  25. W zachodniej Azji włókna lnu stosowano do szycia, wyplatania koszyków i innych celów już 32 tys. lat temu. W epoce kamienia len był dziko rosnącym gatunkiem, ale ludzie szybko spostrzegli, jak można go wykorzystać. Podczas wykopalisk w gruzińskiej jaskini Dzudzuana odnaleziono fragmenty najstarszej nici świata. Ofer Bar-Yosef z Uniwersytetu Harvarda, współautor omawianego studium, wyjaśnia, że po opanowaniu podstawowych technik tkackich ludzie byli w stanie wytwarzać ciepłe i wytrzymałe ubrania. Dzięki nim mogli wędrować po syberyjskiej tajdze i nowo wyłonionym moście lądowym łączącym Azję z Ameryką Północną. W 2007 i 2008 roku zespół pod przewodnictwem paleobotanika Eliso Kvavadze z Gruzińskiego Muzeum Narodowego w Tbilisi zebrał w jaskini próbki gleby z ponad tysiącem włókien dzikiego lnu. Datowanie radiowęglowe kości zwierzęcych i spalonego drzewa z osadów ujawniło 3 okresy ludzkiej aktywności: 32-26 tys. lat temu, 23-19 tys. lat temu i 13-11 tys. lat temu. Przypadają one na górny paleolit. Wśród trofeów znalazły się m.in. pary skręconych razem włókien, co sugeruje ich celową modyfikację. Na niektórych wiązano wiele węzłów, wiadomo też, że nasi przodkowie stosowali barwienie na różne kolory, np. na czarno, szaro, turkusowo, a nawet na różowo. Kvavadze uważa, że barwniki uzyskiwano z rosnących w pobliżu jaskini roślin. Za pomocą nici dawni mieszkańcy Dzudzuany musieli zszywać ubrania ze skór i futer. W próbkach gleby wykryto bowiem pozostałości włosów wymarłego gatunku dzikiego wołu oraz grzyby i inne organizmy niszczące tekstylia. Nici z górnego paleolitu należą do rzadkości. Wcześniej znajdowano je np. w Izraelu i Francji. O tym, że wykorzystywano wtedy włókna, można się przekonać na podstawie wzorów z ówczesnej ceramiki lub figurek przedstawiających kobiety. Specjaliści przestrzegają jednak przed huraoptymizmem. Wg Irene Good z Uniwersytetu Harvarda, pojedyncze włókna lniane mogły zostać zaniesione do jaskini przez wiatr. Tam uległy spaleniu, przysypaniu, aż znaleźli je współcześni archeolodzy, którym skręciły się one podczas badania mikroskopowego. Niektóre zabarwiły się od zgromadzonych w glebie minerałów, a nie podczas celowego farbowania. Dla Good jest to tym bardziej prawdopodobne, że farbowanie wełny rozpoczęło się dopiero przed 4 tys. lat.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...