Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37699
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    250

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Amerykańska Federalna Komisja Handlu (FTC) oficjalnie oskarżyła Intela o nielegalne nadużywanie dominującej pozycji rynkowej w celu ograniczenia konkurencji i wzmacniania swojego monopolu. Intel miał prowadzić takie działania przez ostatnie 10 lat. FTC twierdzi, że półprzewodnikowy gigant prowadził systematyczną kampanię, której celem było utrudnienie konkurencyjnym firmom dostępu do rynku. Koncern ograniczył w ten sposób wybór konsumentom oraz zaszkodził innowacyjności. Intel wydał specjalne oświadczenie, w którym nie zgodził się z zarzutami FTC. Firma zapewniła, że postępowała uczciwie i zgodnie z prawem, a jej działania spowodowały, że konsumenci odnieśli korzyści. Zdaniem Intela, zarzuty FTC są nieporozumieniem i opierają się w dużej mierze na stwierdzeniach dodanych w ostatniej chwili. Koncern twierdzi, że "oskarżenie nie opiera się na istniejących przepisach prawnych, a jego celem jest wprowadzenie nowych zasad postępowania biznesowego. Zasady te zaszkodzą konsumentom poprzez zmniejszenie innowacyjności i doprowadzenie do wzrostu cen". Zdaniem Douga Melameda, znanego eksperta ds. polityki antymonopolowej i byłego pracownika Departamentu Sprawiedliwości, który przed miesiącem został zatrudniony przez Intela, FTC nie będzie chciała nałożyć na Intela grzywny, ale spróbuje zmusić firmę do zmiany polityki cenowej, ograniczenia sprzedaży wiązanej oraz dzielenia się z konkurencją własnością intelektualną. Przedstawiciele AMD pochwalili decyzję FTC.
  2. Kiedy na pograniczu Kenii i Ugandy odkryto jaskinię Kitum, założono, że widniejące na ścianach wgłębienia i bruzdy to pozostałości po górniczej działalności starożytnych Egipcjan, którzy poszukiwali tu złota lub diamentów. Okazało się jednak, że są one śladami po górnikach z innego gatunku – słoniach. Jaskinia powstała w zboczu wygasłego wulkanu Mount Elgon wskutek ochładzania skał wulkanicznych. Rozciąga się na ok. 182 m w głąb góry, a jej ściany pokryte są solą, co w dużej mierze wyjaśnia zapał olbrzymich ssaków do fedrowania. Każdej nocy przez kilkaset lat, a może i dłużej, zjawiały się tu całe stada słoni. Jaskinia stanowiła dla nich jedną wielką lizawkę. Oprócz nich błądziły tam po omacku hieny, antylopy i bawoły afrykańskie. Za pomocą ciosów słonie skrobały sól, a potem trąbami odrywały kawałki ściany. Dzięki ich pracy jaskinia znacznie się powiększyła. Podróż do Kitum była najeżona niebezpieczeństwami. Wiele młodych, niedoświadczonych słoni wpadło do szczeliny.
  3. Microsoft i Unia Europejska oficjalnie zawarły porozumienie, które kończy 10-letni spór dotyczący rynku przeglądarek internetowych. W międzyczasie UE nałożyła na amerykańską firmę grzywny o łącznej wysokości 2,44 miliarda dolarów. Przez 10 lat UE oskarżała Microsoft, że łamie zasady konkurencyjności wiążąc przeglądarkę internetową z systemem Windows. Teraz obie strony doszło do porozumienia, które zakłada, że podczas instalacji Windows użytkownik zobaczy ekran wyboru przeglądarki, którą chce zainstalować. Zasady takie mają obowiązywać przez 5 lat, co oznacza, że ekran wyboru będzie obecny również w systemie Windows 8. W zamian za to UE zgodziło się wycofać zarzuty i nie nakładać na koncern dalszych grzywien. Jeśli jednak w ciągu najbliższych 5 lat firma Ballmera złamie zapisy umowy, może zostać ukarana grzywną w wysokości do 10% swoich światowych obrotów. Ekran wyboru przeglądarki ma zostać obowiązkowo zainstalowany w ramach automatycznych aktualizacji w systemach Windows XP, Windows Vista i Windows 7. Znajdzie się na nim 12 przeglądarek. Będą do Safari, Chrome, IE, Firefox, Opera, AOL, Maxthon, K-Meleon, Flock, Avant, Sleipnir i Slim Browser. Eurourzędnicy szacują, że do marca przyszłego roku ekran taki znajdzie się na 100 milionach komputerów i pojawi się użytkownikom jako okno pop-up. Lista przeglądarek, które będą pokazywane, będzie aktualizowana co pół roku w oparciu o rekomendacje z niezależnych źródeł lub na podstawie ich rynkowych udziałów. Z kolei Microsoft będzie musiał co pół roku składać urzędnikom raporty na temat działania ekranu wyboru i wprowadzać sugerowane przez nich zmiany.
  4. Zdaniem analityków Gartnera do roku 2014 około 75% korporacyjnych desktopów będzie korzystało z 64-bitowej wersji Windows. Na razie szybko rozpowszechnia się ona komputerach użytkowników domowych. Windows 7 ma być ostatnim systemem Microsoftu, który ukaże się w wersji 32-bitowej. Dlatego też, jak uważa Gartner, firmy już powinny myśleć o sprzęcie wykorzystującym 64-bitowe systemy operacyjne. Proces ten powoli się rozpoczyna. Przedsiębiorstwa coraz częściej w zamówieniach na nowy sprzęt żądają co najmniej 4 gigabajtów pamięci RAM. To właśnie nowe komputery będą pracowały z 64-bitowym systemem. Proces adaptacji tej wersji OS-u dlatego jest powolny, że najczęściej związany jest z wymianą sprzętu. Dla wielu przedsiębiorstw kupno nowego komputera jest bowiem bardziej opłacalne niż rozbudowa starego. Wyłączenie dotychczas używanej maszyny, rozbudowa sprzętu oraz instalowanie oprogramowania i odzyskiwanie środowiska pracy może być bowiem droższe niż zakup nowego sprzętu. Klienci korporacyjni, którzy chcą korzystać z Windows 7, powinni przygotować plany migracji na środowisko 64-bitowe. Dla wielu użytkowników to rozsądne wyjście, biorąc pod uwagę zwiększoną wydajność i wsparcie dla nowych aplikacji. Dla niektórych jednak wykonywanie takiego ruchu już teraz nie będzie miało sensu. Mogą pojawić się bowiem problemy z kompatybilnością, a zyski z przejścia na platformę 64-bitową mogą być wówczas niewielkie lub żadne. Jednak każda firma powinna podjąć pewne kroki, by zapewnić kompatybilność z 64-bitowym Windows 7, szczególnie w aplikacjach skierowanych do klienta - piszą analitycy Gartnera. Mimo że tego typu porady mogą wydawać się nieco na wyrost, musimy pamiętać, że duże korporacja posiadają olbrzymie zasoby sprzętu i oprogramowania, których aktualizacja może zająć całe lata. Największy problem mogą stwarzać sterowniki do starszych urządzeń, które mogą być niekompatybilne z 64-bitowym środowiskiem. W takim wypadku przedsiębiorstwa będą zmuszone wymienić sprzęt. Z kolei większość 32-bitowego oprogramowania powinna bez problemu działać w 64-bitowym środowisku. Kłopot może pojawić się w przypadku programów do administracji i zabezpieczeń oraz VPN.
  5. Grupa naukowców z Uniwersytetu Hebrajskiego oraz USA i Kanady poinformowała, że w jednym z jerozolimskich grobów znaleziono całun z czasów Chrystusa. Wszyscy podkreślają, że jest zupełnie inny od Całunu Turyńskiego, ponieważ cechuje go prostszy splot. Na ciało mężczyzny owinięte w kawałki całunu natrafiono w grobie w pobliżu Starego Miasta. Stanowi on część cmentarza zwanego Polem Krwi (Hakeldamach), gdzie Judasz miał popełnić samobójstwo. Archeolodzy uważają, że zmarły był wyższym kapłanem żydowskim albo arystokratą, który zmarł na trąd. Wg nich, fragmenty tkaniny z bardzo prostym splotem dwustronnym są typowym przykładem ubioru pochówkowego z czasów Jezusa. Oznaczałoby to, że Całun Turyński nie może pochodzić z Jerozolimy I wieku naszej ery.
  6. Z danych szwedzkiej firmy analitycznej Berg Insight AB wynika, że już 1,4% wszystkich połączeń telefonii komórkowej jest wykonywanych przez... maszyny. Odsetek ten jest znacznie wyższy w USA i Unii Europejskiej, gdzie maszyny nawiązują, odpowiednio, 4,3% i 2,4% połączeń. Berg przewiduje, że w ciągu najbliższych pięciu lat liczba połączeń maszyna-maszyna (M2M) będzie rosła w tempie 25,6% rocznie. W roku 2014 maszyny przeprowadzą ze sobą ponad 187 milionów "rozmów" przez komórki, co będzie stanowiło 3,1% wszystkich połączeń. M2M staje się coraz ważniejszym źródłem dochodu dla operatorów sieci komórkowych. Tym bardziej, że użytkownicy indywidualni starają się oszczędzać, więc średnio na każdym z nich można zarobić zaledwie kilka euro. Wszystko wskazuje na to, że maszyny coraz częściej będą wykorzystywały telefonię komórkową. UE planuje np. wprowadzić system eCall, który zakłada, że po wypadku samochód zadzwoni po służby ratunkowe. Połączenia M2M są prowadzone też np. przez stacje ładowania samochodów elektrycznych.
  7. Szkoccy archeolodzy stwierdzili, że ludzie żyjący w epoce brązu kładli kwiaty na grobach swoich zmarłych. Naukowcy z Uniwersytetów Glasgow i Aberdeen odkryli bukiet z wiązówki błotnej (Filipendula ulmaria). To gatunek byliny należącej do rodziny różowatych. Kiść kwiatów położono na grobie w Forteviot w hrabstwie Perthshire w Szkocji. Wg ekspertów, to pierwszy odnotowany przypadek takiej ceremonii. Kwiaty mają zaledwie 3-4 mm średnicy, ale stanowią pierwszy dowód, że ludzie z epoki brązu naprawdę umieszczali kwiaty na miejscach pochówku – wyjaśnia dr Kenneth Brophy z Wydziału Archeologii Uniwersytetu w Glasgow. Naukowcy przypuszczają, że bukiet złożono w pobliżu głowy osoby o wysokiej pozycji społecznej, którą pogrzebano ze sztyletem z brązu ze złotą rękojeścią. W grobach znajdujemy zwykle wyroby metalowe, lecz kwiaty są czymś rzadkim, jeśli nie niespotykanym. [W założeniu] przypominały [uczestnikom pogrzebu], że to, na co patrzyli, nie było wyłącznie garstką abstrakcyjnych szczątków, ale człowiekiem, z którym przyszło im żyć i obcować. Miejsce pochówku oznaczono m.in. aleją z dębowych słupów. W Forteviot mają być prowadzone dalsze prace archeologiczne. To wczesna siedziba szkockich królów, gdzie w 858 r. zmarł Kenneth mac Alpin, jeden z pierwszych królów zjednoczonej Szkocji.
  8. Ramesh Raskar, Matthew Hirsch i Henry Holtzman z Massachusetts Institute of Technology Media Lab oraz Douglas Lanman z Brown University stworzyli wyświetlacz LCD, który "widzi" w trzech wymiarach to, co dzieje się przed nim. Urządzenie BiDi (bi-directional) pozwala użytkownikowi na manipulowanie wyświetlanymi obiektami za pomocą ruchów rąk. Co więcej, BiDi potrafi działać też jak trójwymiarowy skaner. Wystarczy umieścić przedmiot przed ekranem i go obracać, by wyświetlacz stworzył jego obraz. Uczeni wykorzystali w tym celu właściwości samego panelu LCD. Jasność każdego z pikseli jest kontrolowana przez ciekłe kryształy, które przepuszczają odpowiednią ilość światła z lamp podświetlających ekran. Pomysłodawcy BiDi wykorzystali to do kontrolowania światła zmierzającego w odwrotnym kierunku, od strony użytkownika do wyświetlacza. Podczas "obserwacji" otoczenia większość pikseli staje się czarnych. Ciekłe kryształy działają wówczas jak soczewki, a całość przypomina technikę fotografii otworkowej. Obraz zostaje skupiony na cienkim materiale umieszczonym kilka centymetrów za wyświetlaczem LCD, gdzie jest wykrywany przez kamerę znajdującą się wewnątrz BiDi. Przełączanie kryształów pomiędzy stanem wyświetlania obrazu a "obserwacji' otoczenia odbywa się wielokrotnie w ciągu sekundy. Zachodzi na tyle szybko, że użytkownik nie zdaje sobie z tego procesu sprawy. Trójwymiarowy obraz uzyskiwany jest dzięki temu, że soczewki z kryształów tworzone są w różnych miejscach na ekranie, a więc każda z nich przekazuje nieco inny obraz. Z nich tworzy się pary obrazów stereoskopowych, a następnie przeprowadza odpowiednie obliczenia pokazujące, jak daleko od wyświetlacza znajduje się dany obiekt. Tworzymy liczne obrazy. Każdy z nich jest skupiony na innym planie znajdującym się, powiedzmy, 50 centymetrów przed wyświetlaczem. W efekcie uzyskujemy zamazane obrazy, z wyjątkiem jednego, który został dokładnie skupiony na obiekcie, np. na prawej dłoni - mówi Lanman. Później, korzystając z takich informacji, tworzona jest trójwymiarowa mapa dłoni, co umożliwia śledzenie gestów i wykorzystanie ich do manipulowania obiektami na wyświetlaczu. Wszystkie obliczenia przeprowadzane są w czasie rzeczywistym. BiDi ma zostać zaprezentowany jeszcze w bieżącym tygodniu, podczas konferencji SiggraphAsia.
  9. Palce kobiet są wrażliwsze dotykowo od palców męskich. Nie ma to jednak związku z płcią, a przynajmniej nie jest on bezpośredni. Dzieje się tak, ponieważ są mniejsze i w związku z tym receptory znajdują się bliżej siebie (The Journal of Neuroscience). Teraz rozumiemy, że ta różnica międzypłciowa nie jest w rzeczywistości skutkiem płci, lecz raczej rozmiaru palców – podkreśla Daniel Goldreich z McMaster University. Kanadyjczycy zmierzyli powierzchnię palców wskazujących 100 studentów i studentek. Następnie poproszono ich o pomacanie płaszczyzny, którą naznaczono coraz delikatniejszymi rowkami. Kiedy rowki stają się zbyt wąskie, by dana osoba mogła je wyczuć, powierzchnia jest przez nią uznawana za gładką. Przeciętny mężczyzna wykrywał rowki o szerokości do 1,59 mm, a kobieta – 1,41 mm. Zespół Goldreicha zaznacza, że zaobserwowany efekt jest powiązany z rozmiarem, nie płcią. Dyskryminacja przestrzenna spadała bowiem o 0,25 mm na każdy wzrost powierzchni palca o centymetr kwadratowy. Kanadyjczycy zauważyli, że gdy palec staje się mniejszy, gruczoły potowe są gęściej upakowane. Podejrzewają, że to samo zjawisko dotyczy również receptorów dotyku.
  10. Po przeprowadzeniu wewnętrznego śledztwa Microsoft przyznał, że doszło do kradzieży kodu chińskiego serwisu Plurk. Przed dwoma dniami Plurk publicznie oskarżył należący do Microosftu serwis mikrobloggowy Juku o kradzież swojego kodu. Juku zostało natychmiast zamknięte na czas śledztwa. Zakończyło się ono błyskawicznie. Zewnętrzna firma, która na zlecenie Microsoftu napisała Juku przyznała, że część kodu skopiowała z Plurka. To ewidentne naruszenie kontraktu z MSN China oraz naruszenie microsoftowej polityki ochrony własności intelektualnej - czytamy w oświadczeniu Microsoftu. Jesteśmy bardzo rozczarowani, ale bierzemy na siebie odpowiedzialność za zaistniałą sytuację. Przepraszamy Plurka i skontaktujemy się z nimi osobiście by wyjaśnić, co się stało i podjąć odpowiednie kroki w celu rozwiązania problemu. Nie wiadomo, czy Plurk wystąpi przeciwko Microsoftowi na drogę prawną. To już druga podobna wpadka koncernu z Redmond. Wcześniej musiał on wycofać narzędzie Windows 7 USB/DVD Download, gdyż okazało się, że zawiera ono kod objęty opensource'ową licencją. Również wówczas Microsoft poinformował, że winę ponosi firma trzecia.
  11. Regularne spożywanie herbaty lub kawy (nawet tej pozbawionej kofeiny) obniża ryzyko cukrzycy typu 2. - uważają naukowcy z Uniwersytetu w Sydney. To ważna wiadomość, ponieważ za 15 lat na świecie ma być niemal 400 milionów osób cierpiących na tę chorobę. Dane dotyczące wpływu obu napojów na zdrowie pochodzą z podsumowania danych zawartych w 31 publikacjach z lat 1966-2009. Zespół dr Rachel Huxley z Uniwersytetu w Sydney zebrał te informacje i stworzył na ich bazie własną pracę podsumowującą aktualny stan wiedzy na ten temat. Do stworzenia tzw. meta-analizy wykorzystano 18 publikacji dotyczących wpływu zwykłej kawy (objęły one 457922 osoby), 6 prac na temat kawy bezkofeinowej (ich autorzy przebadali 225516 osób) oraz 7 artykułów dotyczących herbaty (opisano w nich losy 286701 osób). Autorzy wykorzystali zawarte w nich dane na temat wpływu gorących napojów na ryzyko cukrzycy typu 2., a następnie dokonali na ich podstawie własnych obliczeń. Jak ustalono, każda kolejna filiżanka kawy dziennie zmniejsza ryzyko cukrzycy typu 2. o 7%. Podobny wpływ miała kawa bezkofeinowa - codzienne picie od 3 do 4 filiżanek dziennie ograniczało ryzyko cukrzycy typu 2. aż o jedną trzecią w porównaniu do osób, które w wypełnianych przez siebie kwestionariuszach deklarowały zerowe spożycie tego napoju. Prawdopodobieństwo zapadnięcia na cukrzycę typu 2. spadało także w związku ze spożyciem herbaty. Konsumpcja 3-4 filiżanek dziennie pozwalała na ograniczenie ryzyka o 20%. Co ważne, przeprowadzone obliczenia uwzględniają różnice dotyczące stylu życia. Zdaniem autorów sugeruje to, że omawiane napoje mogą wywoływać bezpośrednie efekty biologiczne w organizmie człowieka. Wśród związków mogących posiadać takie działanie wymienia się głównie przeciwutleniacze, takie jak lignany i kwas chlorogenowy wraz z jego pochodnymi, a także, w przypadku herbaty, magnez. Praca autorstwa zespołu dr Huxley pojawiła się w najnowszym numerze czasopisma Archives of Internal Medicine.
  12. Wykorzystując teoretyczne modelowanie, zdjęcia i pomiary, amerykańscy naukowcy opracowali dwa wzory idealnego blaszkowania grzyba. Co prawda nie występują one w naturze, ale i tak grzyby skutecznie się rozmnażają i uznaje się je za inżynieryjny majstersztyk (Mycological Research). Budowa grzybów była badana przez mykologów przez ponad wiek. Od dawna wiadomo zatem, że blaszki, element budowy owocnika grzybów owocnikowych, pomagają w rozprowadzaniu zarodników. Zarodniki są katapultowane z powierzchni blaszek. Na początku przebywają w poziomie krótki odcinek, a potem opadają pionowo, póki nie natrafią na prądy powietrza wirujące wokół kapelusza – wyjaśnia profesor Nicholas Money z Miami University w Ohio. Moneyowi i doktorowi Markowi Fischerowi z College of St Joseph udało się opracować dwa wzory grzyba doskonałego. W naturze grzyby blaszkowe mają blaszki, które się rozgałęziają. Dzięki temu zjawisku mogą zwiększyć swoją powierzchnię nawet 20-krotnie i skuteczniej rozprowadzać powiększoną o ten sam rząd wielkości liczbę zarodników. Grzyby są dziełami sztuki naturalnej inżynierii – uważa Money, co nie zmienia faktu, że żaden z nich nie wykorzystuje projektu idealnego. Odkryliśmy, że ułożenia najefektywniejsze z inżynieryjnego punktu widzenia nie występują w przyrodzie. Chodzi o ciasną spiralę pokrywającą cały hymenofor i o wzór przypominający żaluzję poziomą, czyli wenecką. Nie mogą się one wykształcić w związku z ograniczeniami wynikającymi z prawidłowości rozwoju owocnika. Od samego początku układ komórek prowadzi do pojawienia się symetrii promienistej. Dobór naturalny doprowadził do wyrzeźbienia rozmaitych układów promienistych, które sprawdzają się bardzo dobrze albo na tyle dobrze, by pozwolić grzybom "rozkwitać" przez dziesiątki milionów lat. Naukowcy żywo interesują się, jak można by wykorzystać blaszki grzybów i inne naturalne struktury do ulepszenia różnych urządzeń, np. grzejników, klimatyzatorów czy filtrów do uzdatniania wody. W kolejnym etapie badań Money i Fischer zamierzają sprawdzić, jaki typ grzybów jest najlepszy w rozprowadzaniu zarodników.
  13. Ludzie z synestezją przestrzenno-sekwencyjną widzą ponumerowane ciągi zdarzeń – np. plan dnia - jako wzorce wizualne. Zespół, który pracował pod przewodnictwem Julii Simner z Uniwersytetu w Edynburgu, wykazał też, że przypominają sobie daty wydarzeń historycznych lepiej niż przeciętna osoba (Cortex). Brytyjczycy badali różne zdolności, w tym pamięciowe, 10 ochotników doświadczających synestezji przestrzenno-sekwencyjnej. Wszyscy uczestnicy eksperymentu mieli sobie przypomnieć daty 120 ważnych wydarzeń ze sfery publicznej, które miały miejsce między 1950 a 2008 r., m.in. rok uwolnienia Nelsona Mandeli z więzienia w RPA (1990). Średnio niesynestetycy mylili się o 8 lat, a synestetycy tylko o 4. Potrafili też wymienić niemal 2-krotnie więcej wydarzeń z wybranych lat swojego życia niż wolontariusze bez szczególnych umiejętności. Oznacza to, że wybrańcy losu nie tylko mieli szczególne doświadczenia zmysłowe, ale i większą łatwość tworzenia się wspomnień. Badania Simner zasugerowały także istnienie związku między synestezją przestrzenno-sekwencyjną a zespołem hipertymestycznym (od greckiego thymesis – zapamiętywać), czyli zaburzeniem polegającym na zapamiętywaniu w szczegółach całego życia. Może to oznaczać, że każdy, kto bez problemu wizualizuje linię czasu, pamięta wydarzenia historyczne lepiej od innych.
  14. Czy to możliwe, że wielkie mamuty żyjące niegdyś na terenie dzisiejszej Alaski wyginęły zaledwie 7500 lat temu? Zdaniem prof. Eske Willersleva z Uniwersytetu w Kopenhadze, jest to co najmniej prawdopodobne. W przedstawionej przez niego hipotezie najciekawsze jest jednak to, że do jej wysnucia... nie wykorzystano ani jednej skamieliny tych ogromnych ssaków. Jak to możliwe, że tak odważną hipotezę postawiono bez badań nad "klasycznymi" szczątkami, takimi jak kości czy skóra? Było to możliwe dzięki zastosowaniu zupełnie nowej metody testów. Zamiast oceniać wiek odnalezionych tkanek, prof. Willerslev pobierał z ziemi próbki gleby i ustalał ich wiek, a następnie poszukiwał w nich cząsteczek DNA pochodzącego od mamutów. Podczas gdy pojedyncze zwierzę zostawia po sobie tylko pojedyncze zwłoki, dopóki jest żywe pozostawia ono znaczne ilości DNA w moczu i odchodach. Właśnie ślady tego DNA odkryliśmy w glebie, tłumaczy badacz. Nowa metoda poszukiwań uwolniła więc naukowca od poszukiwania dostrzegalnych gołym okiem fragmentów ciał mamutów. Aby zwiększyć prawdopodobieństwo odkrycia dobrze zachowanego DNA, zespół prof. Willersleva przeprowadził swoje badania na terenie alaskańskiej wiecznej zmarzliny. Na podstawie zebranych informacji można śmiało stwierdzić, że było to słuszne posunięcie, gdyż udało się dzięki niemu odkryć fragmenty mamuciego DNA w warstwie ziemi datowanej na okres pomiędzy 10500 i 7500 lat temu. Jeśli wierzyć danym uzyskanym przez badacza z Kopenhagi, oznaczają one, że mamuty mogły przetrwać na terenie dzisiejszych Stanów Zjednoczonych nawet o 2600, a być może nawet o 5600 lat dłużej, niż dotychczas sądzono. Nie wiadomo jedynie, jak wielu badaczy przekona się do nowej metody - niewykluczone, że wielu z nich nie uwierzy w jej wyniki, dopóki nie zostaną odkryte pierwsze dobrze zachowane szczątki zwierząt.
  15. Niemiecka federalna agencja bezpieczeństwa komputerowego oraz federacja biznesu internetowego wpadły na nietypowy pomysł informowania obywateli o tym, że ich komputery padły ofiarą szkodliwego oprogramowania. Problem jest poważny, gdyż ocenia się, że 25% niemieckich komputerów jest zarażonych. Obie organizacja zauważają, że dostawcy internetu dysponują technologią, która pozwala zidentyfikować właściciela konkretnej maszyny. Dlatego też chcą, by do właścicieli zarażonych komputerów... dzwoniono lub pisano listy z informacjami o infekcji. Niewykluczone, że powstanie ogólnonarodowe biuro pomocy technicznej, które będzie telefonicznie pomagało pozbyć się szkodliwego oprogramowania. Plany zostały już przedstawione politykom, którym przypadły one do gustu.
  16. Jednym z zadań Wielkiego Zderzacza Hadronów jest znalezienie bozonu Higgsa. LHC może jej szukać przez kilka lat i niewykluczone, że zostanie wyprzedzony przez inne, pracujące od ubiegłego roku urządzenie. Mowa tutaj o satelicie FERMI, którego zadaniem jest wykrywanie promieniowania gamma. Jednym z jego źródeł prawdopodobnie jest ciemna materia, a dokładniej proces anihilacji jej cząstek. Nie wiadomo, z czego składa się ciemna materia, jednaknaukowcy spekulują, że mogą ją tworzyć słabo oddziałujące masywne cząstki (WIMP). Istnienie WIMP przewiduje wiele teorii. W tego typu modelach cząstki tworzące ciemną materię mogą annihilować i tworzyć nowe cząstki. Na przykład dwa WIMP o masie 50-200 elektronowoltów mogą anihilować do dwóch fotonów gamma. Ale mogą też utworzyć jeden foton i jedną masywną cząstkę. Tą cząstką może być np. bozon Higgsa. Jeśli teorie są słuszne, to FERMI, który skupia się na centrum galaktyki, gdzie powinny koncentrować się cząstki ciemnej materii, powinien wykryć sygnał charakterystyczny dla promieniowania gamma. Jeśli będzie on w określony sposób zmieniony, może to być oznaką istnienia bozonu Higgsa. Zdaniem Tima Taita z University of California w Irvine, FERMI ma spore szanse trafić na bozon wcześniej niż LHC. FERMI zanotował już promieniowanie gamma z centrum Drogi Mlecznej. Dotychczas jednak dane wykorzystywano jedynie do oszacowania ilości ciemnej materii, która się tam znajduje.
  17. Sposób, w jaki ludzie zapamiętują kroki taneczne, zależy od ich kręgu kulturowego. Przedstawiciele Zachodu operują pojęciami w rodzaju "w prawo" lub "w lewo", a dla wędrownych plemion zbieracko-myśliwskich z Namibii bardziej naturalne jest najwyraźniej opisywanie ruchu za pomocą stron świata – krok na północ, a teraz na wschód. Wg naukowców, różnice nie odnoszą się do języka. Odzwierciedla on jedynie sposób, w jaki mózg interpretuje i zapamiętuje relacje przestrzenne. Ludzki umysł wykazuje większe zróżnicowanie kulturowe, niż zakładamy. Nawet codzienne zadania, o których w ogóle nie myślimy podczas ich wykonywania, np. utrwalanie kroków tanecznych, są realizowane odmiennie – podkreśla Daniel Haun z Grupy Badawczej na rzecz Porównawczej Antropologii Poznawczej Maxa Plancka. Dotąd naukowcy wiedzieli, że poszczególne kultury inaczej reprezentują położenie obiektów w przestrzeni. Umiejscowienie nóg i rąk jest jednak czymś tak egocentrycznym, że Niemcy myśleli, że wszyscy ludzie na świecie zapamiętują ruchy ciała tak samo. Badacze uczyli tańca dzieci z Niemiec oraz maluchy z plemienia Haikom w Namibii. Instruktor stał obok i pokazywał prosty ruch. Należało potrząsać złożonymi rękoma w sekwencji prawa-lewa-prawa-prawa (PLPP). Potem adeptów tańca poproszono o obrócenie się o 180 stopni wokół własnej osi i powtórzenie układu. Na koniec dzieci tańczyły jeszcze raz w pierwotnym położeniu. Jeśli ktoś kodował taniec PLPP za pomocą koordynat egocentrycznych, powinien odtwarzać sekwencję PLPP zarówno po pierwszym, jak i drugim obrocie. Gdyby jednak osoba posługiwała się koordynatami allocentrycznymi, po rotacji 1. pojawiłby się układ LPLL, a po drugiej z powrotem PLPP. Dzieci z Niemiec prawie zawsze poruszały rękoma w ten sam sposób, czyli prawo-lewo-prawo-prawo, bez względu na ustawienie w przestrzeni. Pojawiła się więc u nich reakcja skoncentrowana na własnym ciele. Maluchy z Namibii wraz z obrotem o 180 stopni zmieniały kierunek ruchów, przestawiając się na wersję lewa-prawa-lewa-lewa. Oznacza to, że zapamiętywanie przez nie ruchów odnosiło do zakotwiczonego w środowisku zewnętrznego systemu odniesień.
  18. Grupa naukowców zaproponowała teorię, która opisuje nieznany dotychczas typ gwiazd. Uczeni nazwali je gwiazdami elektrosłabymi (electroweak star). Glenn Starkman z Case Western Reserve University, De-Chang Dai i Dejan Stojkovic ze State University of New York oraz Arthur Lue z należącego do MIT-u Lincoln Lab opisali swoją teorię w Physical Review Letters. Gwiazdy elektrosłabe miałyby powstawać z niektórych gwiazd kończących właśnie swój żywot. Obiekty te w ostatniej fazie przed zapadnięciem się w czarną dziurę lub też zamiast tego procesu miałyby przechodzić w gwiazdę elektrosłabą. Tak jak w przeciętnej gwieździe dochodzi przemiany lżejszych jąder (np. wodoru) w cięższe (np. hel), w gwieździe elektrosłabej ma dochodzić do konwersji cięższych kwarków w lżejsze leptony. Jak zauważa Starkman, taka możliwość jest przewidziana przez Model Standardowy. Zmiana kwarków w leptony jest zjawiskiem tak rzadkim, że raczej nie wydarzyła się we wszechświecie w ciągu ostatnich 10 miliardów lat. Jedynymi miejscami, gdzie zaszła, mogą być, zdaniem Starkmana, gwiazdy elektrosłabe i laboratoria zaawansowanych nieznanych nam cywilizacji. Zdaniem naukowców, niezwykle wysokie ciśnienie i temperatura, jakie panują we wnętrzu umierającej gwiazdy mogą prowadzić do zamiany kwarków w leptony. Mielibyśmy wówczas do czynienia z gwiazdą elektrosłabą. Energia tych oddziaływań może doprowadzić do zatrzymania procesu zapadania się gwiazdy. Przez jakiś czas umierająca gwiazda może istnieć właśnie jako gwiazda elektrosłaba, a następnie zapada się w czarną dziurę. W niektórych przypadkach gwiazda elektrosłaba może mieć na tyle dużo energii, że nigdy nie zapadnie się w czarną dziurę. Gwiazdy tego typu emitują przede wszystkim neutrino, dlatego też nie potrafimy ich wykryć. Jedynie niewielką część ich emisji stanowi światło. Dzięki niemu być może będziemy w stanie wykryć kiedyś gwiazdy elektrosłabe. Zanim jednak to się stanie, musimy lepiej je poznać tak, by wiedzieć, czego należy szukać. Teoretycy obliczają, że gwiazdy elektrosłabe mogą istnieć nawet przez 10 milionów lat.
  19. Ośmiornice z gatunku Amphioctopus marginatus zbierają z dna połówki skorup orzechów kokosowych, by przykryć się nimi, gdy tylko poczują się zagrożone. To pierwszy, w dodatku sfilmowany, przypadek wykorzystania narzędzi przez bezkręgowce (Current Biology). Zachowanie ośmiornicy było zupełnym zaskoczeniem – opowiada Julian Finn, biolog morski z Muzeum Wiktorii w Melbourne, autor filmu, na którym widać, jak co najmniej jeden osobnik wykonuje swój "taniec" z łupinami u wybrzeży Indonezji. Indonezyjczycy, który mieszkają w nadmorskich wioskach, często wrzucają skorupy kokosów do wody. Gdy ośmiornicom uda się jakąś znaleźć, odwracają ją pustą stroną ku górze, wchodzą do środka i moszczą się wygodnie, wystawiając na zewnątrz tylko dyndające ramiona. Następnie wyprężają je i na takich miniaturowych "nóżkach" drobią po dnie. Jeśli zwierzę się czegoś przestraszy, chowa się pod skorupą. Czasem wykorzystuje dwie połówki, uzyskując coś w rodzaju zamykanych szczęk. Finn sądzi, że ośmiornice od setek lat umieją spożytkować w ten sposób opuszczone muszle małży, ale dopiero niedawno odkryły, że połówki kokosów są lżejsze i wygodniejsze od nich. Wg Australijczyka, zachowanie ośmiornic można uznać za posługiwanie się narzędziami z kilku względów. Skorupy nie stanowią bowiem stałych domków, jak ma to np. miejsce u pustelników, ale coś, co nada się do wykorzystania w przyszłości. Poza tym tego typu zachowanie jest kosztowne energetycznie i z pewnością zwiększa niekiedy ryzyko ataku ze strony drapieżników. Na razie nie wiadomo, czy Amphioctopus marginatus uczą się używania kokosów od siebie nawzajem, czy też raczej opanowują tę sztukę samodzielnie w każdym z zaobserwowanych przypadków.
  20. Firma iSuppli twierdzi, że Sony wciąż traci na każdej sprzedanej konsoli PlayStation 3. Strata jest znacznie mniejsza niż przed rokiem, jednak wciąż odbija się na wynikach finansowych japońskiej firmy. Specjaliści z iSuppli szacują, że koszt wyprodukowania konsoli PS3 Slim wynosi obecnie 336,27 USD. Tymczasem urządzenie jest sprzedawane w cenie 299 dolarów. Do każdej konsoli przedsiębiorstwo dokłada zatem 37 dolarów. Każde milion konsoli to strata 37 milionów dolarów. Biorąc jednak pod uwagę tempo spadku cen podzespołów i różnicę pomiędzy stratą w ubiegłym roku, a w bieżącym, iSuppli stwierdza, że już w 2010 roku Sony powinno zarabiać na samej sprzedaży konsoli.
  21. Australijskie władze chcą wprowadzić internetowe filtry, które będą blokowały dostęp do witryn znajdujących się na "czarnej liście". Listę taką ustalałoby niezależne ciało na podstawie skarg odbieranych od obywateli. Przeprowadzone już siedmiomiesięczne testy udowodniły, że efektywność filtra wynosi 100%. Jednak jego stosowanie nie podoba się wielu osobom. Colin Jacobs z Electronic Frontiers Australia stwierdził, że "dobrze działająca technologia nie oznacza, że mamy dobrze działającą politykę. Chcielibyśmy usłyszeć wyjaśnienie, czemu taka polityka ma służyć, komu to pomoże i dlaczego jest to warte, by wydawać pieniądze podatnika". Przepisy o filtrowaniu treści mają wejść w życie w sierpniu 2010 roku. Później w ciągu 12 miesięcy wszelkie prace związane z ich wdrażaniem mają zostać zakończone.
  22. Z badań przeprowadzonych przez naukowca z Uniwersytetu w Manchesterze wynika, że znaczna część atmosferycznych zasobów dwóch gazów szlachetnych, kryptonu i ksenonu, mogła dotrzeć do Ziemi dzięki kometom. Autor hipotezy, dr Greg Holland, opiera swoje przypuszczenia na analizach izotopowych. Jak wykazały pomiary przeprowadzone przez jego zespół, zasoby obu kryptonu i ksenonu znajdujące się pod naszymi stopami znacznie różnią się od tych, które wdychamy wraz z powietrzem. Jak wykazał dr Holland, w próbkach pobranych z atmosfery procentowa zawartość lekkich izotopów obu badanych pierwiastków jest znacznie wyższa, niż w rezerwuarach ditlenku węgla (CO2) znajdujących się kilkaset metrów pod ziemią. Skład materiału pozyskanego z atmosfery jest więc bliższy temu spotykanemu w kometach, zaś dane dotyczące budowy meteorytów świadczą o podobieństwie ich składu do zawartości badanych izotopów w skorupie ziemskiej. Zdaniem dr. Hollanda zebrane informacje świadczą o tym, że źródłem znacznej części ziemskich zasobów ksenonu i kryptonu mogły być komety, które znalazły się w pobliżu Ziemi na wczesnych etapach jej formowania. O szczegółach swojego studium badacz poinformował za pośrednictwem czasopisma Science.
  23. Naukowcy z Uniwersytetu w Cambridge zauważyli, że mózg osób z zaburzeniami ze spektrum autyzmu jest mniej aktywny w momentach autorefleksji (Brain). Michael Lombardo, profesor Simon Baron-Cohen i inni posłużyli się funkcjonalnym rezonansem magnetycznym, by zbadać aktywność mózgów 66 ochotników płci męskiej, z których połowa cierpiała na zaburzenia ze spektrum autyzmu. Poproszono ich, by ocenili swoje opinie, preferencje i myśli bądź cechy fizycznie lub zrobili to samo w odniesieniu do innej osoby, w tym przypadku królowej brytyjskiej. Skanując działanie mózgu, naukowcy mogli wytropić różnice pomiędzy ludźmi zdrowymi i autystycznymi. Szczególną uwagę poświęcono brzuszno-przyśrodkowej korze przedczołowej (ang. ventromedial prefrontal cortex, vMPFC), która uaktywnia się podczas myślenia o sobie. Obszar ten działa jak wykrywacz treści odnoszących się do ja – wyjaśnia Lombardo. Okazało się, że u przeciętnych wolontariuszy vMPFC rzeczywiście była bardziej aktywna, kiedy zadawano pytania dotyczące ich samych (w porównaniu do pytań dotyczących królowej). U badanych z autyzmem rejon ten był tak samo aktywny, bez względu na to, kogo dotyczyły pytania. Nowe studium pokazuje, że w autystycznym mózgu rejon wykazujący preferencję w stosunku do informacji odnoszących się do ja nie różnicuje myślenia o sobie i innych. Autyzm długo uznawano za skrajną postać egocentryzmu, co znalazło odzwierciedlenie w nazwie utworzonej od greckiego "autos", czyli "ja". Ostatnie badania coraz dobitniej pokazują jednak, że u chorych osób zaburzona zostaje także autorefleksja. Poruszanie się w świecie związków społecznych z ludźmi wymaga śledzenia relacji ja-inni. W niektórych kluczowych sytuacjach niezwykle ważne jest, by odnotować "Jestem podobny do ciebie", a w pozostałych, że "Jesteśmy różni". Fakt, iż autystyczny mózg traktuje informacje o innych i sobie jako ekwiwalenty, utrudnia rozwój społeczny dziecka, zwłaszcza umiejscowienie siebie w świecie.
  24. Naukowcy z izraelskiej firmy Exalenz zakończyli testy kliniczne aparatu pozwalającego na wykrywanie nosicielstwa bakterii Helicobacter pylori na podstawie badań powietrza wydychanego przez pacjenta. Urządzenie pozwala na wykonanie pełnego i wysoce wiarygodnego testu na nosicielstwo tego mikroorganizmu, odpowiedzialnego za znaczny odsetek przypadków wrzodów żołądka, w czasie zaledwie 10 minut. Testowane urządzenie, noszące nazwę BreathID, testuje badane próbki na podstawie oceny proporcji ilości dwóch izotopów węgla - 12C i 13C - w próbce powietrza wydychanego przez pacjenta. Parametrem pozwalającym na odróżnienie obu odmian izotopowych jest ich zdolność do pochłaniania światła podczerwonego o odpowiednich długościach fal. Badanie z wykorzystaniem BreathID składa się z dwóch części. W pierwszej fazie testu pacjent proszony jest o umieszczenie w nosie rurek pobierających wydychane przez niego powietrze. Aparat pobiera następnie próbki gazu i ustala charakterystyczny dla danej osoby stosunek zawartości 12C i 13C w badanym materiale. Po ustaleniu składu wydychanego powietrza pacjent otrzymuje mieszaninę zawierającą niewielką ilość mocznika o podwyższonej zawartości 13C. Zgodnie z założeniami testu, jeżeli w żołądku badanej osoby znajdują się żywe H. pylori, szybko rozłożą one tę substancję i przetworzą ją na ditlenek węgla (CO2). Jeżeli więc pacjent jest nosicielem mikroorganizmu, wydychane przez niego powietrze będzie zawierało znacznie podwyższoną ilość 13C. U osób, które nie są zakażone bakterią odpowiedzialną za wrzody żołądka, pobrany mocznik zostanie bezpiecznie usunięty wraz z moczem. Przedstawiciele firmy Exalenz chwalą się, że całkowity czas testu z wykorzystaniem ich wynalazku wynosi zaledwie 10 minut. Jej czułość, porównywana do superczułej, lecz znacznie droższej diagnostyki z wykorzystaniem spektroskopii masowej, wynosi 99,2%. Aparat ma być podobno stosunkowo tani, dzięki czemu wielu lekarzy mogłoby pozwolić sobie na jego zakup. Powinno to pozwolić na poprawę dostępności testów na obecność H. pylori i uniknięcie wykonywania skomplikowanych i czasochłonnych badań z wykorzystaniem metod stosowanych obecnie.
  25. W zależności od tego, czy ktoś lubi kremy i czy stosuje kosmetyki dobrej jakości, różnie opisuje, jakie są w dotyku i jaka wydaje się skóra po ich zaaplikowaniu: gładka, lepka bądź tłusta. Dla prof. Bharata Bhushana z Uniwersytetu Stanowego Ohio to jednak za mało precyzyjne, dlatego postanowił zbadać, jak krem oddziałuje ze skórą na poziomie nano i co właściwie znaczy, że staje się ona jedwabiście gładka. Podczas eksperymentów Amerykanie zauważyli, że to, jak opisujemy kremy, czyli stałe lub półpłynne emulsje typu woda w oleju, olej w wodzie lub mieszane, zależy od tarcia powstającego podczas aplikowania, a na nie mają z kolei wpływ prędkość wcierania oraz gęstość kosmetyku. Kremy zawierają substancje nawilżające i zmiękczające. Do tych pierwszych należy np. higroskopijna gliceryna, która wilgoć z powietrza kieruje do skóry. Zmiękczacze, takie jak oleje mineralne, wypełniają mikroskopijne szczeliny między komórkami, co daje efekt wygładzenia. Wrażenie tłustości zależy od właściwości substancji zmiękczających. Jak wyjaśnia Bhushan, nakładanie kremu generuje drgania, które są wykrywane przez mózg. Testując zapewniane przez krem wrażenie gładkości, producenci organizują grupy focusowe i wypytują ludzi o doświadczenia związane z kosmetykiem. Z takim podejściem zyskuje się informacje na temat osiągnięć preparatu, ale nadal nie wiadomo, co się tak naprawdę dzieje. Amerykanie badali tarcie po zastosowaniu różnego rodzaju kremów za pomocą mikroskopu sił atomowych. Nie ma w nim elementów optycznych, jest za to skanująca sonda, zwana roboczo dźwigienką lub ostrzem. Przesuwa się ona po próbce, umożliwiając pomiar tarcia. Urządzenie symuluje pojedynczy punkt kontaktu z ciałem i ujawnia typowe dla niego oddziaływania między kremem a skórą. Bez względu na składniki, kosmetyki gęstsze lub bardziej lepkie powodowały silniejsze tarcie. Jak obrazowo tłumaczy Bhushan, tarcie to wróg gładkości: im większe, tym gorzej. Nie bez znaczenia była też prędkość smarowania. Na wrażenie jedwabistości wpływała w znacznym stopniu temperatura, lecz już nie wilgotność. W przyszłości Bhushan zamierza przeanalizować mechanizm, za pośrednictwem którego kremy zmiękczają skórę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...