Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37707
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    250

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Naukowcy z włoskiego Narodowego Komitetu Dziedzictwa Kulturowego zamierzają ekshumować szczątki Leonarda da Vinci, by zrekonstruować jego twarz. W ten sposób chcą sprawdzić, czy Mona Liza może być jego zamaskowanym autoportretem. Włosi prowadzili rozmowy w sprawie otwarcia grobu z zamku Amboise w dolinie Loary z właścicielami obiektu i francuskimi władzami. Negocjacje zakończyły się zasadniczym porozumieniem co do reguł projektu. Oficjalne pozwolenie zostanie wydane latem tego roku. Debata związana z tożsamością tajemniczo uśmiechniętej kobiety z obrazu toczy się od lat. Niektórzy eksperci sugerują, że renesansowy artysta namalował siebie w skórze przedstawicielki płci przeciwnej, ponieważ bardzo lubił zagadki. Jeśli uda nam się znaleźć czaszkę Leonarda, zrekonstruujemy jego twarz i porównamy ją z fizjonomią Mona Lizy – wyjaśnia antropolog Giorgio Gruppioni. Pierwotnie da Vinci został pochowany na zamku Amboise w kościele Saint Florentin, który uległ zniszczeniu podczas rewolucji francuskiej w 1789 r. W 1863 r. poeta i leonardysta Arsène Houssaye odkrył w dawnej kolegiacie niemal cały szkielet oraz fragmenty płyty nagrobnej z literami EO...DUS VINC. Szczątki umieszczono w kaplicy świętego Huberta. Silvano Vincenti, szef ekipy ubiegającej się o ekshumację, opowiada, że zostanie przeprowadzone badanie metodą datowania węglowego, a próbki DNA z kości i zębów domniemanego Leonarda będą porównane do materiału genetycznego jego męskich potomków z Bolonii.
  2. Pomiary przeprowadzone przez Międzynarodową Federację Lekkiej Atletyki wykazały, że w pewnym momencie swojego rekordowego biegu na 100 m Usain Bolt osiągnął zawrotną prędkość 44,2 km/h. Zespół kierowany przez badaczy z Southern Methodist University uważa jednak, że teoretyczny szczyt możliwości człowieka znajduje się jeszcze dalej, a moc generowana przez ludzkie mięśnie pozwala na osiągnięcie prędkości rzędu... 56-64 km/h! Swoje wnioski badacze opierają na serii pomiarów przeprowadzonych na siedmiu wytrenowanych biegaczach. Ochotników testowano na specjalnie dostosowanej stacjonarnej bieżni, zdolnej do symulowania bardzo szybkiego biegu i jednoczesnego pomiaru nacisku stóp na jej powierzchnię. Aby zebrać dodatkowe informacje, naukowcy prosili uczestników studium m.in. o bieganie na jednej nodze, a nawet tyłem. Z zebranych danych wynika, że rzeczywistą barierą dla biegaczy nie jest moc ich nóg. Ustalono to dzięki ocenie mocy generowanej podczas biegu na jednej nodze, która przekraczała o 30% wartości obserwowane podczas normalnego biegu. Jeżeli więc barierą dla supersprinterów nie jest moc, jaki czynnik powoduje, że nie mogą oni biegać szybciej? Zdaniem autorów prawdziwą przyczyną tego zjawiska jest bardzo krótki czas kontaktu stóp z bieżnią, wynoszący ok. 0,2 s na każdy krok. Dodatkowo, maksymalny nacisk na bieżnię podczas sprintu jest generowany przez zaledwie 1/4 czasu trwania kontaktu, co jest spowodowane charakterystyką skurczu włókien mięśniowych. Nasze proste przypuszczenia wskazują, że szybkość skurczu mięśni pozwalająca na osiągnięcie sił bliskich maksimum umożliwiłaby bieganie z prędkością 35-40 mil na godzinę [56-64 km/h - przyp. red.], wnioskuje autor-senior studium, dr Matthew W. Bundle. Oczywiście jest to wartość czysto teoretyczna, lecz może ona oznaczać, że fani lekkiej atletyki mogą jeszcze nieraz złapać się za głowę, obserwując nowe rekordy...
  3. Nawet prawidłowe założenie kołnierza ortopedycznego na szyję ofiary ciężkiego wypadku może przynieść więcej szkody niż pożytku - uważają naukowcy z Baylor College of Medicine (BCM). Ich kontrowersyjny raport został opublikowany na łamach czasopisma Journal of Trauma. Jest rzeczą znaną, że u osoby z poważnym urazem można z ogromną łatwością wywołać wtórne uszkodzenia, tłumaczy dr John Hipp, autor-senior publikacji. Odkryliśmy, że w przypadku naprawdę poważnego urazu kołnierz ortopedyczny nie tylko nie chroni kręgosłupa, lecz może tak naprawdę znacznie pogorszyć sytuację. Do swoich wniosków badacze z BCM doszli na podstawie eksperymentu na zwłokach 9 osób. W każdym z ciał rozcięto więzadła łączące kręgi szyjne, co miało symulować efekt poważnego wypadku z urazem górnego odcinka kręgosłupa. Następnie na uszkodzony fragment ciała założono kołnierz ortopedyczny. Całą procedurę przeprowadzono, oczywiście, zgodnie z obowiązującymi zaleceniami dla lekarzy i ratowników. Zarówno przed zasymulowaną akcją ratunkową, jak i po niej naukowcy wykonali na badanych zwłokach kilka rodzajów badań obrazowych. Jak się okazało, przeprowadzona procedura wywołała rozsunięcie dwóch najwyższych kręgów kręgosłupa szyjnego aż o 3,3-11,3 mm. W sytuacji ratowania żywego człowieka tak znaczna dyslokacja mogłaby wywołać poważne konsekwencje, włącznie z paraliżem czterokończynowym a nawet zgonem. Odkryliśmy, że kołnierz ortopedyczny odsuwa głowę od torsu, co może powodować powstanie rozdzielenia [rdzenia kręgowego - przyp. red.] i wtórnych obrażeń, podsumowuje zebrane informacje główny autor studium, dr Peleg Ben-Galim. W związku z odkrytym zjawiskiem jego zespół zwraca uwagę na konieczność opracowania nowych metod stabilizacji szyi, które zapobiegną urazom rdzenia kręgowego.
  4. Nie dalej jak pół roku temu pisaliśmy w KopalniWiedzy o psach żyjących w moskiewskim metrze. Badający je naukowiec, dr Andriej Pojarkow z Instytutu Ekologii i Ewolucji im. Sewercowa, opublikował w ostatnich dniach nowe dane na temat tych niezwykłych zwierząt. Wynika z nich, że psy mieszkające w stolicy Rosji wykształciły złożone stado, wyraźnie ewoluujące w stronę cech charakterystycznych dla wilków. W swoich poprzednich pracach dr Pojarkow opisywał m.in. zdolność badanych przez siebie zwierząt do korzystania z metra oraz ich doskonałą orientację w miejskiej dżungli. Z najnowszych obserwacji wynika, że w stadzie tym doszło także do wyraźnego podziału na role. Badane przez siebie zwierzęta dr Pojarkow podzielił na cztery grupy. Pierwszą z nich są strażnicy, zdobywający pożywienie dzięki przymilaniu się do ochroniarzy metra. Kolejną są poszukiwacze, stosunkowo często wychodzący na powierzchnię i żywiący się głównie resztkami znalezionymi w śmietnikach. W stadzie istnieją także psy zdziczałe, najbardziej podobne do wilków, polujące nocą m.in. na myszy, koty i szczury. Prawdopodobnie najciekawszą grupą są jednak psy-żebracy. Nie tylko doskonale radzą sobie one z podróżami metrem (zachowanie to opisywaliśmy w poprzednim artykule), lecz teraz okazuje się, że są one także mistrzami w wyłudzaniu pożywienia od pasażerów metra. Osiągają swój cel nie tylko dzięki odpowiedniemu podejściu do ludzi, lecz najprawdopodobniej także dzięki... umiejętności wypatrzenia osób podatnych na ich błagania. Oprócz nietypowych zachowań rosyjski badacz zaobserwował także zmiany w wyglądzie zwierząt żyjących w podziemnym labiryncie od kilku pokoleń. U osobników tych doszło do zaniku cętek (jest to adaptacja do kamuflażu), a przyjacielska postawa wobec ludzi ustąpiła miejsca czujności i podejrzliwości, charakterystycznej bardziej dla wilków niż dla psów. W połączeniu z wytwarzaniem zupełnie nowej struktury społecznej oznacza to, że moskiewskie psy mogą być na najlepszej drodze do specjacji, czyli wytworzenia nowego gatunku. Czy tak się stanie, dowiemy się jednak najwcześniej za kilkadziesiąt lat.
  5. Nowy rodzaj biokompatybilnego polimeru może już niedługo posłużyć do zaklejania otworów powstających w błonach płodowych np. w wyniku błędu lekarskiego - udowadnia międzynarodowy zespół kierowany przez dr Grozdanę Bilic ze Szpitala Uniwersyteckiego w Zurychu. Z porównania kilku mieszanek wynika, że najlepsze wyniki daje zastosowanie kleju naśladującego... wydzielinę omułków jadalnych. Autorzy studium porównali ze sobą sześć substancji: dwa rodzaje tzw. cyjanoakrylanowych klejów tkankowych, jeden preparat zawierający fibrynę (naturalne białko stanowiące główny składnik skrzepu) oraz trzy rodzaje eksperymentalnych mieszanek opartych na glikolu polietylenowym z domieszkami. Przeprowadzony eksperyment miał dwa zasadnicze cele. Najważniejszym z ocenianych parametrów była ocena zdolności badanych substancji do zaklejania otworów w warstwie komórek błon płodowych hodowanych in vitro. Badacze chcieli także wiedzieć, czy kontakt z którymkolwiek klejem wywoła reakcje toksyczne. Po zakończeniu eksperymentu okazało się, że żadna z badanych substancji nie wywołuje u eksponowanych na nią komórek niekorzystnych reakcji. Jeśli zaś chodzi o skuteczność w zaklejaniu uszkodzeń, zdecydowanie najskuteczniejszym preparatem okazała się mieszanka zawierająca glikol polietylenowy oraz aminokwas DOPA (dihydroksyfenyloalaninę), zawarty w znacznej ilości w kleju wytwarzanym w naturze przez omułki jadalne (Mytilus edulis). Substancja ta, służąca mięczakom do przytwierdzania się do podłoża, radziła sobie nawet z zaklejaniem otworów o średnicy 3,5 mm, zaś uzyskana z niej spoina zachowywała szczelność nawet podczas rozciągania. Wyniki przeprowadzonych testów będa musiały, oczywiście, zostać potwierdzone w testach na zwierzętach. Od ich rezultatów będzie zależało ewentualne rozpoczęcie prób nowego środka w warunkach klinicznych.
  6. Sąd znacząco zredukował grzywnę dla Jammie Thomas-Rasset, którą skazano na zapłacenie 1,9 miliona dolarów. W ponownym procesie sąd zmniejszył tę kwotę do 54 000 USD. Potrzeba powstrzymania [jej naśladowców - red.] nie usprawiedliwia grzywny w wysokości 2 milionów dolarów za kradzież i nielegalną dystrybucję 24 utworów - stwierdził sędzia Michael Davis. Thomas-Rasset to pierwsza osoba pozwana przez RIAA. Kobieta wcześniej odrzuciła propozycję ugody i nie przyznawała się do winy. Teraz organizacja ma siedem dni na ustosunkowanie się do decyzji sądu. Może zaakceptować niższą grzywnę bądź też zażądać nowego procesu. Decyzja sędziego Davisa jest poważnym ciosem we właścicieli praw autorskich. RIAA argumentowała bowiem, że sąd nie ma prawa zmienić wysokości grzywny zasądzonej przez ławę przysięgłych, gdyż mieści się ona w widełkach ustalonych przez Kongres, jest zatem legalna.
  7. Administracja prezydencka w USA popiera wysokie kary finansowe nakładane na osoby nielegalnie wymieniające się plikami. Departament Sprawiedliwości (DoJ) wydał oświadczenie w sprawie Joela Tenebauma, który został skazany na zapłacenie 675 000 dolarów odszkodowania. Ustalając takie ramy [za każdy nielegalny plik można zostać w USA skazanym na grzywnę od 750 USD do 150 000 USD - red.] Kongres wziął pod uwagę konieczność powstrzymania milionów użytkowników od naruszania praw autorskich, gdyż wielu z naruszających sądzi, że pozostaną bezkarni - napisano w oświadczeniu DoJ. Przed paroma miesiącami Tenebaum, mimo iż bronił go zespół dobrych specjalistów z profesorem z Uniwersytetu Harvarda na czele, przegrał sprawę wytoczoną mu przez RIAA. Za każdy nielegalnie pobrany plik skazany musi zapłacić 22 500 dolarów. Tenebaum uważa, że to zbyt wysoka kwota i domaga się ponownego procesu. Jest skłonny zapłacić minimum przewidziane prawem czyli 750 USD za plik. Mężczyzna przyznał się do nielegalnego pobrania i rozpowszechnienia 30 utworów. Niewykluczone, że będzie on ostatnim skazanym z powództwa RIAA. Organizacja najprawdopodobniej przestanie ścigać pojedynczych piratów i skupi się na współpracy z dostawcami internetu.
  8. Do wieku 4 lat dzieci oznaczają czas, odnosząc się do fizycznych odległości. Wg Daniela Casasanto z Instytutu Psycholingwistyki Maxa Plancka, rozumienie abstrakcyjnych pojęć, a więc i czasu, wywodzi się od obserwacji oraz zachowań dzieci w rzeczywistym świecie i nie zależy od oddziaływań kulturowych czy języka obfitującego w metafory (Cognitive Science). Odkryliśmy, że reprezentacje czasu zależą od przestrzeni tak samo silnie u 4-, jak i 10-latków, chociaż 4-latki mają niewielkie doświadczenie związane z używaniem w języku metafor przestrzeń-czas. Do wieku 10 lat dzieci słyszą i korzystają z wielu takich sformułowań, np. "odległy w czasie" czy "dążyć do porozumienia". Wcześniejsze badania Casasanto na dorosłych ujawniły, że oszacowując, ile czasu potrzeba, by linie rozciągnęły się na szerokość ekranu komputera, badani sugerowali się przebytą odległością. Jeśli dwie linie w tej samej jednostce czasu wydłużały się na różne odległości, ochotnicy uznawali, że mniejsza poruszała się krócej, a większa dłużej niż w rzeczywistości. W nowym studium podobną wrażliwość na wskazówki dot. odległości stwierdzono u 99 dzieci z przedszkoli i szkół podstawowych w Salonikach. Na początku psycholodzy sprawdzili, że dzieci potrafią zidentyfikować dłuższą z dwóch linii i wskazać, który z dwóch jednocześnie wyświetlanych rysunkowych ślimaków skacze przez dłuższy czas. Następnie każdy maluch oglądał 3 inne filmiki, ukazujące pary ślimaków (czerwonych i niebieskich), które ścigają się od lewej do prawej na równoległych torach. Część zwierzątek przebywała różne odległości w tym samym przedziale czasowym, część różne odległości w różnych okresach, a pozostałe te same odległości w różnych przedziałach czasowych. Ślimaki przemieszczały się o 400 lub 600 pikseli i potrzebowały na to 4 lub 6 sekund. Bez względu na wiek, próbując stwierdzić, ile czasu zajęło rysunkowym postaciom dotarcie do celu, dzieci silnie polegały na odległości przebytej przez każdą z nich. W jednym z przykładów zwierzę, które w czasie 4-sekundowego wyścigu dopełzało dalej, często uznawano za osobnika poruszającego się dłużej od swojego rywala. Dzieci zazwyczaj ignorowały jednak dane dotyczące czasu, w którym każdy ślimak z pary się poruszał (przez całe 4 lub 6 sekund czy krócej) i czy obaj zawodnicy zatrzymywali się w tym samym punkcie. Casasanto odnotowuje, że ojczystym językiem badanych dzieci był grecki. Mówiąc o czasie, jego użytkownicy nie muszą używać słów odnoszących się do odległości. Eksperymentatorzy mogli więc zadawać maluchom pytania związane z czasem, nie posługując się wprowadzającymi zamęt metaforami.
  9. Badacze z Amerykańskiego Towarzystwa Chemicznego przestrzegają przed miedzianymi rurami doprowadzającymi wodę pitną. Z ich badań wynika bowiem, że miedź przedostaje się do wody, kumuluje w organizmie i z czasem może prowadzić do rozwoju chorób serca, cukrzycy czy choroby Alzheimera. Badania wykazały, że na niebezpieczeństwo ze strony miedzi narażone są osoby po 50. roku życia. Powinny one unikać też suplementów witaminowych zawierających miedź i żelazo, zmniejszyć spożycie mięsa oraz unikać wody z miedzianych rur. Osoby takie powinny też regularnie badać krew pod kątem zawartości miedzi i żelaza oraz przyjmować cynk, który pozwala na zmniejszenie koncentracji miedzi w organizmie. Miedź i żelazo są niezwykle ważne w młodości, jednak po 50. roku życia nasze organizmy nie potrafią ich efektywnie przetwarzać. Szczegółowy raport z powyższych badań jest dostępny w Sieci.
  10. Japońscy naukowcy twierdzą, że mieszanina wody i gliny może zastąpić tworzywa sztuczne. Zespół Takuzo Aidy z Uniwersytetu Tokijskiego zmieszał kilka gramów gliny ze 100 gramami wody w obecności poliakrylatu sodu, działający jak "molekularny klej". Ten polimer spowodował, że glina przekształciła się w bardzo cienkie warstwy, co zwiększyło jej powierzchnię i pozwoliło na dobre przyleganie "kleju". W efekcie uzyskano plastyczny przezroczysty żel, który w 98% składa się z wody. Żel jest na tyle mocny, że udało się z niego zbudować most o szerokości 3,5 centymetra. Japończycy mówią, że wytrzymałość źelu zależy od sumy sił działających pomiędzy warstwami gliny a klejem, a więc od tzw. sił supramolekularnych. Wytrzymałość wielu hydrożeli jest zależna od kowalencyjnych wiązań chemicznych, a nie od sił supramolekularnych. Wadą takiej właściwości jest fakt, że jeśli dojdzie do zerwania wiązań, cały materiał traci na wytrzymałości. W przypadku sił supramolekularnych nie ma takiego niebezpieczeństwa, gdyż jeśli nawet materiał zostanie osłabiony np. pod wpływem nacisku, to siły supramolekularne ponownie zaczną działać i materiał odzyska wytrzymałość. Takuzo Aida podkreśla jeszcze jedną przydatną cechę nowego hydrożelu - jego formowanie trwa zaledwie 3 minuty, a do otrzymania substancji nie jest konieczne rozumienie procesu jej tworzenia się. Craig Hawker z Uniwersytetu Kalifornijskiego z Santa Barbara jest pod wrażeniem osiągnięć Japończyków. Największym przełomem jest łatwość produkcji oraz wyjątkowe właściwości uzyskanego materiału - stwierdził. Jego zdaniem największe zalety nowego hydrożelu to wytrzymałość i zdolność do samonaprawy. W przyszłości mogą dzięki niemu powstać jeszcze doskonalsze materiały.
  11. W Nowym Jorku wystawiono na sprzedaż 10 pionierskich zdjęć pojedynczych płatków śniegu. Ponad 100 lat temu wykonał je amerykański farmer Wilson A. Bentley. Technika mikrofotografii Bentleya obejmowała zastosowanie mikroskopu oraz aparatu mieszkowego. Pozwoliło mu to na zrobienie ponad 5 tys. zdjęć płatków. Niestety, w 1931 r. artysta przeziębił się podczas zamieci śnieżnej i zmarł na zapalenie płuc tuż po publikacji jego książki Kryształy śniegu. Sprzedaż fenomenalnych fotografii płatków oraz zimowych pejzaży organizuje właściciel galerii sztuki z Chicago Carl Hammer. Chętnych zaprasza na wystawę antyków w Amerykańskim Muzeum Sztuki Ludowej w Nowym Jorku. Widać niedoskonałości na krawędziach obrazu oraz na brzegach papieru, ale same zdjęcia są spektakularne. Kenneth G. Libbrecht, ekspert od płatków śniegu, wyjaśnia, że fotografie Bentleya nie spełniają współczesnych standardów ze względu na prostotę wykorzystanego przed wiekiem sprzętu. Widać jednak, że farmer wykonywał swoją pracę tak dobrze, że niemal przez 100 lat nikt go w dziedzinie śnieżnej nie zdeklasował. Nadal zresztą stosuje się tę samą metodę wypreparowania płatka. Najpierw musi on spaść na jakąś ciemną powierzchnię, a potem należy go przenieść wykałaczką lub szczoteczką na szklaną płytkę.
  12. Międzynarodowa Federacja Przemysłu Fonograficznego (IFPI) szacuje, że w 2009 roku sprzedaż muzyki zmniejszyła się o około 10%. Oznacza to, że w ciągu ostatnich 6 lat spadła ona o 30%. Już ponad 25% dochodów ze sprzedaży generuje muzyka w formie cyfrowej. Jednak spadek sprzedaży na tradycyjnych nośnikach oraz piractwo spowodowały, że przemysł muzyczny notuje coraz mniejsze przychody. IFPI szacuje, że przychody z muzyki cyfrowej zwiększyły się w 2009 roku o około 12% do poziomu 4,2 miliarda USD. W roku 2008 zanotowano 25-, a w 2007 aż 30-procentowy wzrost sprzedaży muzyki cyfrowej. Opierając się na danych z pierwszej połowy 2009, kiedy to ogólna wartość sprzedaży spadła o 12%, IFPI ocenia, że w całym 2009 roku sprzedaż muzyki zmniejszyła się o około 10%. W roku 2008 zanotowano 7-procentowy spadek, a w 2007 - 8%. Najgorsza sytuacja panuje w krajach, w których nie pojawiły się duże serwisy z legalną muzyką cyfrową. Na przykład w Hiszpanii rynek muzyczny skurczył się w 2009 roku aż o 17% i obecnie jest on o około 2/3 mniejszy niż w roku 2001. Także i w Polsce piractwo doprowadziło do zamknięcia licznych sklepów z legalną cyfrową muzyką. Pod koniec 2009 roku zamknięto sklep Melo.pl, a jeszcze wcześniej OnetPlejer. Natomiast iPlay, najstarszy polski sklep z cyfrową muzyką, został sprzedany za... 800 złotych, a jego nowy właściciel ma zamiar zmienić strategię i nie stawia już na muzykę. Dochodowa jest za to ponoć Muzodajnia.pl. Obecnie na świecie istnieje 400 sklepów z legalną cyfrową muzyką. Oferują one w sumie 11 milionów plików.
  13. Gospodarze programu śniadaniowego zza oceanu Good Morning America zlecili doktorowi Philipowi Tierno, szefowi mikrobiologii i immunologii na Uniwersytecie Nowojorskim, zbadanie, jakie substancje, bakterie czy wirusy znajdują się na kupowanych w sklepach ubraniach. Wyniki były co najmniej zaskakujące. Amerykanie kupili 14 sztuk odzieży, m.in. okrycia wierzchnie, w tym kurtkę czy spodnie, oraz bieliznę. Na bluzie wykryto ślady wydzielin dróg oddechowych, bakterie bytujące na skórze oraz bakterie kałowe. Nie lepiej było w przypadku bluzki – znaleziono na niej odchody, bakterie ze skóry oraz wydzieliny z dróg oddechowych, zwłaszcza w okolicach pach oraz w pobliżu pośladków. Na jedwabnej bluzce "zamieszkały" organizmy występujące na co dzień w pochwie, drożdżaki oraz bakterie kałowe. Na niektórych ubraniach znajdowało się bardzo dużo mikroorganizmów, o wiele powyżej normy. [...] Wskazuje to, że albo garderobę przymierzało wiele osób, albo ktoś ją bardzo pobrudził. W pewnym sensie, dotykasz w ten sposób czyjejś pachy lub pachwiny. W większości przypadków kontakt z takimi ubraniami niczym nie grozi, ale ryzyko zawsze istnieje. Wykryte na nich organizmy mogą przetrwać tygodnie, a nawet miesiące – wyjaśnia Tierno. Trudno np. zarazić się drożdżycą, ale przez kał można się zetknąć z wirusami. Przy tej okazji specjalista wspomina o biegunkach i dolegliwościach żołądkowych wywołanych przez norowirusa. Przestrzega też przed niebezpiecznym metycylinoopornym gronkowcem złocistym (MRSA). Tierno ma prostą radę: nowe ubrania trzeba na wszelki wypadek uprać lub chociaż wrzucić do suszarki. Mikrobiolog sugeruje, by podczas przymierzania mieć coś pod spodem, np. koszulkę, i po powrocie do domu umyć ręce.
  14. Wygląda na to, że spadająca z wiekiem zdolność filtrowania niepotrzebnych informacji, czyli regulacji uwagi, może dawać starszym osobom pewną przewagę pamięciową nad młodymi, o której nikt wcześniej nie miał pojęcia. Doktorantka Uniwersytetu w Toronto Karen Campbell, której prace nadzorowała dr Lynn Hasher z Rotman Research Institute, zauważyła, że seniorzy stosują – zazwyczaj bez udziału świadomości – tzw. hiperkodowanie informacji, czyli łączą je z innymi, które pojawią się w tym samym czasie. Odkryliśmy, że starsze mózgi nie tylko rzadziej hamują nieadekwatne informacje [...], ale i zaczynają łączyć istotne oraz nieistotne strzępy informacji i domyślnie transferować tę wiedzę na późniejsze zadania pamięciowe – wyjaśnia Campbell. W ramach studium 24 młodszych dorosłych (17-29 lat) i 24 starszych dorosłych (60-73 lata) brało udział w dwóch komputerowych testach pamięciowych. Były one oddzielone 10-minutową przerwą. Podczas pierwszego zadania pokazano im serię obrazków, na które nałożono niezwiązane z ich tematyką słowa, np. na wizerunku ptaka widniał wyraz "skakać". Badanych poinstruowano, by ignorowali słowa i koncentrowali się tylko na rysunku. Za każdym razem, gdy ten sam rysunek ukazywał się dwa razy z rzędu, należało nacisnąć spację. Po przerwie ochotnicy musieli sobie przypominać pary obrazek-wyraz z pierwszego zadania, gdyż pokazano im 3 rodzaje par: 1) zachowane (rysunki ze słowami z początkowego testu), 2) zaburzone (rysunek z innym napisem niż w pierwszym zadaniu) oraz 3) nowe (nowy obrazek z nowym słowem). W przypadku par z pierwszej kategorii starsi dorośli osiągnęli o 30% lepsze wyniki od młodszych. Wg Hasher, dysponowanie wiedzą o współwystępowaniu pozornie niezwiązanych zjawisk, faktów itp. pozwala starszym osobom podejmować lepsze decyzje. Dzieje się tak, ponieważ są w stanie zebrać więcej informacji na dany temat.
  15. Podatność na hipnozę to skutek nierównowagi w wydajności półkul mózgowych. Oznacza to, że zwolennicy biologicznych podstaw tego zjawiska zyskują argument przemawiający na ich korzyść (Consciousness and Cognition). Sceptycy uważają, że ludzie w ogóle nie zapadają w trans, ale niektórych łatwiej zasugerować, przez co z większym prawdopodobieństwem wchodzą w odpowiednią rolę. W ramach najnowszych badań wykazano jednak, że dla hipnozy charakterystyczna jest obniżona łączność między różnymi rejonami mózgu, poza tym pojawia się silniejsza aktywność w artystyczno-kreatywnej prawej półkuli i mniejsza w racjonalnej lewej. Dr Peter Naish z Otwartego Uniwersytetu w Milton Keynes postanowił sprawdzić, czy istnieją różnice między mózgami osób niepodatnych i podatnych na hipnozę, gdy znajdują się one w stanie czuwania. By znaleźć po 10 przedstawicieli obu grup, Brytyjczyk posłużył się standardową skalą podatności hipnotycznej. Następnie dał każdemu z badanych okulary z zamontowanymi po lewej i prawej stronie oprawki diodami LED. Rozbłyskiwały one szybko po sobie, a ochotnicy mieli powiedzieć, która mignęła jako pierwsza. Eksperyment prowadzono do momentu, gdy odstęp między mrugnięciami był tak mały, że ludzie nie potrafili ustalić porządku zapalania. Naish stwierdził, że osoby podatne na hipnozę lepiej radziły sobie ze stwierdzeniem, że prawa dioda LED zapaliła się pierwsza. Oznacza to, że ich lewa półkula pracuje wydajniej. Ochotnicy niepodatni na hipnozę równie dobrze wykrywali "pierwszeństwo" lewej i prawej diody. Kiedy akademik próbował wprowadzić przedstawicieli obu grup w trans, mózg podatnych przełączał się i nagle ludzie zaczynali szybciej postrzegać, że pierwszy zapalił się LED po lewej. U niepodatnych, którzy nie dawali się zahipnotyzować, i tak dochodziło do zmian – wykonanie zadania jako takiego uległo pogorszeniu. Psycholog uważa, że hipnoza wymaga czasowej dominacji prawej półkuli, dlatego jest łatwiejsza do uzyskania w przypadku osób z naturalną nierównowagą skuteczności półkul w stanie czuwania.
  16. Zespół amerykańskich naukowców stwierdził, że niemal jedną czwartą zmienności osiągnięć kobiet i mężczyzn, którzy trenowali się w nowej grze wideo, można przewidzieć na podstawie objętości 3 struktur mózgowych (Cerebral Cortex). Wyniki studium kolejny raz potwierdzają, jak ważne są składowe prążkowia dla doskonalenia zdolności ruchowych, uczenia się nowych procedur, użytecznych strategii czy adaptowania do szybko zmieniającego się środowiska. Po raz pierwszy byliśmy w stanie wykorzystać zadanie ze świata rzeczywistego, takie jak gra wideo, by wykazać, że rozmiar specyficznych rejonów mózgu pozwala przewidzieć wyniki oraz wskaźnik uczenia dla tej gry – cieszy się prof. Kirk Erickson z Uniwersytetu w Pittsburghu, szef zespołu badawczego. Współpracowali z nim Ann Graybiel z MIT-u, Arthur Kramer z University of Illinois oraz Walter Boot z Uniwersytetu Stanowego Florydy. Wcześniejsze badania sugerowały, że doświadczeni gracze wypadają lepiej od nowicjuszy w wielu podstawowych miarach uwagi i postrzegania. Inni naukowcy twierdzili jednak, że gdy adeptów sztuki gry będzie się intensywnie szkolić (po 20 godzin lub więcej), nie zapewni to mierzalnych korzyści poznawczych. Wg Amerykanów, sprzeczne rezultaty to wynik istniejących wcześniej różnic w budowie mózgu. Testy na zwierzętach pozwoliły naukowcom skupić się na 3 konkretnych strukturach mózgu: jądrze ognoniastym, skorupie (łac. putamen) zlokalizowanej w grzbietowym prążkowiu oraz jądrze półleżącym (łac. nucleus accumbens) z brzusznego prążkowia. Nasze eksperymenty na zwierzętach pokazały, że prążkowie jest rodzajem maszyny do uczenia – staje się aktywne podczas tworzenia się nawyku oraz nabywania umiejętności. Badanie, czy u ludzi również ma ono związek ze zdolnością uczenia się, miało więc naprawdę duży sens – przekonuje Graybiel. Jądro ogoniaste i skorupa biorą udział w uczeniu ruchowym, ale naukowcy dowiedli, że są one także ważne z punktu widzenia poznawczej giętkości, która pozwala płynnie przełączać się między zadaniami. Jądro półleżące przetwarza emocje związane z nagrodą lub karą. Psycholodzy posłużyli się rezonansem magnetycznym o dużej rozdzielczości. Za jego pomocą oceniali wielkość tych 3 struktur u 39 zdrowych dorosłych, w tym 10 mężczyzn, w wieku 18-28 lat, którzy w ciągu ostatnich 2 lat spędzali na grach wideo mniej niż 3 godziny tygodniowo. Rozmiar wybranych części porównywano do objętości mózgu jako całości. Uczestników eksperymentu ćwiczono w jednej z dwóch wersji gry "Kosmiczna forteca" (opracowano ją na University of Illinois). Zadanie polegało na zniszczeniu twierdzy bez utracenia własnego statku. Połowie ochotników kazano zdobyć jak najwięcej punktów, zwracając również uwagę na jej składniki. Reszta miała co pewien czas zmieniać priorytety. Trenując się w jednej umiejętności, należało też maksymalizować sukces w innych zadaniach. Podejście to, zwane "treningiem zmiennych priorytetów", zwiększa elastyczność podejmowania decyzji. Psycholodzy zauważyli, że ludzie, którzy mieli większe jądro półleżące, radzili sobie lepiej niż pozostali na początkowych etapach treningu (nie miało przy tym znaczenia, do której grupy należeli). Wg Ericksona, ma to sens, ponieważ nucleus accumbens stanowi część ośrodka nagrody, a czyjaś motywacja do doskonalenia się w grze obejmuje też przyjemność czerpaną z osiągnięcia określonego celu. Poczucie zdobywania i towarzyszące mu emocje są najsilniejsze na najwcześniejszych etapach uczenia. Gracze z największymi jądrami ogoniastymi i skorupami wypadali najlepiej w treningu zmiennych priorytetów. Osoby, u których te struktury były największe, uczyły się szybciej i więcej w czasie eksperymentu – wyjaśnia Kramer.
  17. Uczeni z Carnegie Mellon University, pracujący pod kierunkiem profesora Michaela McHenry'ego, we współpracy ze specjalistami Intela stworzyli nową klasę materiałów lutowniczych oraz technikę lutowania układów scalonych do płytek drukowanych. Materiały nazwano lutowniczymi nanokompozytami magnetycznymi. Pozwalają one używać fal radiowych w procesie lutowania. Obecnie podczas mocowania układów na płytkach drukowanych stosuje się albo gorące powietrze albo piecyki działające na podczerwień. Metody te wymagają użycia dużej ilości energii i są obarczone pewnym ryzykiem, gdyż mogą prowadzić do wypaczania się chipów. Ponadto w przypadku niektórych preprogramowanych układów scalonych może dojść do wymazania z nich danych pod wpływem ciepła. Pomysł Intela i Carnegie polega na umieszczeniu w materiale lutowniczym cząstek magnetycznych, które rozgrzewają się pod wpływem fal radiowych. Manipulując koncentracją i składem cząstek można kontrolować czas potrzebny do rozgrzania materiału lutowniczego. To z kolei pozwala na zoptymalizowanie całego procesu i obniżenie kosztów. Nowa technika nieprędko zostanie zastosowana na skalę przemysłową, jednak koncepcja miejscowego rozgrzewania i lutowania materiałów z pewnością przyda się nie tylko w przemyśle półprzewodnikowym.
  18. Twórcy treści zyskali mocny argument w sporze z Google'em. Badania przeprowadzone przez firmę Outsell Inc. wykazały, że około połowy użytkowników Google News poprzestaje na nagłówkach wiadomości i nie zagląda do źródła. Wydawcy oskarżają Google'a, że ten korzysta z ich pracy nie dając nic w zamian. Przedstawiciele Google'a odpowiadają, że dzięki Google News użytkownicy są przekierowywani na strony wydawców, więc ci zarabiają na reklamie. Tymczasem Ken Doctor, analityk Outsell Inc. stwierdza, że spośród wszystkich agregatorów treści Google ma wyjątkowy wpływ na gazety. Chociaż kieruje do nich trochę ruchu, odbiera im jednocześnie sporą jego część. Aż 44% użytkowników Google News poprzestaje na nagłówkach i nigdy nie trafia na witryny gazet. Spośród wszystkich badanych kolejne 30% nie korzysta z Google'a podczas poszukiwania najnowszych informacji. Używają innych wyszukiwarek bądź też przechodzą bezpośrednio na strony gazet. Dwanaście procent stwierdziło, że najpierw korzysta z Google'a, a następnie przechodzi na witrynę wydawcy i używa udostępnionej tam wyszukiwarki. Kolejne 14% przechodzi z Google'a do wydawcy, a następnie wraca do Google'a by znaleźć kolejne informacje. W przeprowadzonych przez Outsell badaniach wzięło udział 2787 Amerykanów zainteresowanych najnowszymi informacjami. Margines błędu wynosi 3%. Wykazały one również, że obecnie już 57% osób szuka newsów w sieci. Do korzystania z agregatorów treści przyznaje się 31% badanych, a 30% preferuje telewizję jako główne źródło najnowszych informacji. Ponadto 8% używa online'owych wersji gazet, 18% - innych witryny informacyjnych, a 7% - radia. Outsell dowiedział się również, że jedynie 10% pytanych jest skłonnych wykupić subskrypcję papierowej gazety po to, by mieć dostęp do jej online'owej wersji.
  19. Brytyjscy naukowcy z uniwersytetów w Bristolu, Glasgow i Southampton wykorzystali matematyczną teorię węzłów, do stworzenia hologramu, w którym światło tworzy optyczne wiry. Dzięki temu pokazali, jak można w praktyce zastosować abstrakcyjną teorię. Ich prace przyczynią się do lepszego zrozumienia światła i będą miały duże znaczenie dla rozwoju laserów. Światło porusza się w przestrzeni w sposób podobny do wody w rzece. Co prawda bardzo często porusza się po liniach prostych,może jednak tworzyć optyczne wiry. Wzdłuż nich intensywność światła jest równa zero. Całe światło wokół nas jest wypełnione tymi ciemnymi liniami - mówi doktor Mark Dennis. Linie te można zauważyć tworząc odpowiedni hologram. Zdaniem profesora Miles Padgetta, hologram, który powstał dzięki teorii węzłów, przyda się w przyszłości do tworzenia doskonalszych laserów.
  20. Preferencje w stosunku do kobiet z wyraźnym wcięciem w talii wykazują nie tylko widzący mężczyźni. Podobny trend widać także wśród panów ociemniałych, gdy oceniają kształty płci przeciwnej za pomocą dotyku. Mogłoby to sugerować, że mamy do czynienia z ugruntowanym przez ewolucję zjawiskiem w większej mierze biologicznym niż kulturowym (Evolution & Human Behaviour). Holenderski psycholog Johan Karremans z Radboud University Nijmegen zebrał grupę 38 mężczyzn, w tym 19 niewidomych. Połowie wylosowanych panów widzących założono na oczy przepaski. Eksperymenty prowadzono w wanach stanowiących mobilne laboratoria. Wewnątrz umieszczano dwa kobiece manekiny z regulowanym obwodem talii i bioder. Były one ubrane w identyczne dopasowane sukienki. W jednym z manekinów wymiary ustawiono w taki sposób, by obwód pasa stanowił tylko 70% obwodu bioder (to idealne proporcje ustalone dla kultury zachodniej). U drugiego talia stanowiła 84% bioder, co odpowiada górnej granicy przeciętnych rozmiarów prawdziwych kobiet – jak wynika z danych zebranych w 1999 r. przez Światową Organizację Zdrowia. W holenderskim studium niewidomych od urodzenia ochotników poproszono o zbadanie talii oraz bioder lalek za pomocą dotyku i o ocenę ich atrakcyjności na 10-stopniowej skali. Potem przyszedł czas na mężczyzn widzących (tych, którzy mogli się swobodnie posługiwać wzrokiem i tych, którzy musieli założyć przepaski). Trafiali oni do samochodu zaparkowanego przy centrum handlowym, tam też odbywała się przyspieszona rekrutacja. Średnia ocena niewidomych dla lalki z węższą talią wynosiła 7, a dla manekina z większym obwodem pasa 6. W przypadku panów widzących przeciętne oceny wyniosły, odpowiednio, 8 oraz 6,5. Odkrycie to podaje w wątpliwość znaczenie dostępu do danych wzrokowych dla rozwoju męskiej preferencji niższego stosunku obwodów talii i bioder [...]. Wskazówki wzrokowe jedynie wzmacniają istniejącą skłonność do wiotkości. Wyniki podważają hipotezę, która mówi, że upodobanie do niskiej proporcji pas-biodra jest wynikiem kontaktu ze środkami masowego przekazu angażującymi wzrok.
  21. Greccy naukowcy alarmują, że choć rośnie popularność elektronicznych papierosów, właściwie brak danych na temat bezpieczeństwa ich stosowania. Nie wiadomo więc, czy zamiast pomagać, w większym stopniu nie szkodzą (British Medical Journal). Wyniki niektórych studiów wzbudzały uzasadnione wątpliwości, ale sprzedawcy cały czas powtarzali i powtarzają, że e-papieros jest zdrowszą wersją prawdziwego, ponieważ pozwala zaciągać się czystą nikotyną, bez dodatku substancji smolistych czy tlenku węgla. Swoje zastrzeżenia zgłasza Światowa Organizacja Zdrowia, która zaleca ostrożność w posługiwaniu się elektroniczną wersją papierosa. W zeszłym roku na granicy amerykańskiej zatrzymano mnóstwo dostaw e-papierosów, gdyż nie miały one odpowiednich zezwoleń. W Wielkiej Brytanii nie wolno ich reklamować i sprzedawać jako urządzeń ułatwiających zerwanie z nałogiem. Można je jednak bez problemu kupić w Internecie. W Australii sprzedaż e-papierosów z nikotyną jest zabroniona, w Malezji i Austrii uważa się je za urządzenia medyczne, a wymienne kartridże za produkty medyczne. W Polsce na razie brak obostrzeń prawnych, ale być może Ustawa o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych zostanie zmieniona. E-papieros wyglądem przypomina swój pierwowzór. Składa się z wymiennego wkładu (który oprócz nikotyny zawiera glikol propylenowy i glicerynę), nebulizera, baterii litowo-jonowej oraz diody LED. Andreas Flouris i Dimitris Oikonomou z Instytutu Ludzkiej Wydajności i Rehabilitacji wspominają o 3 głównych raportach na temat bezpieczeństwa elektronicznych papierosów: amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków (Food and Drug Administration), greckiego instytutu badawczego Demokritos oraz prywatnej firmy nowozelandzkiej. Raporty FDA zaczęły wyrażać obawy, kiedy okazało się, że różne marki urządzenia wytwarzają mgiełkę z niejednakową zawartością nikotyny. Urzędnicy wykryli w niej także ślady szkodliwych substancji. Grecki instytut zajął neutralne stanowisko, nie zgłaszając żadnych zastrzeżeń, a Nowozelandczycy wpadli na trop substancji kancerogennych. Wg nich, e-papierosy powinny jednak być rekomendowane, zważywszy na ryzyko związane z paleniem zwykłych wyrobów tytoniowych. Flouris i Oikonomou podkreślają, że jeśli w elektronicznych papierosach rzeczywiście występują zanieczyszczenia chemiczne w postaci związków rakotwórczych lub toksycznych, ich stężenia i tak są znacznie niższe niż w tradycyjnych "fajkach". Wszyscy specjaliści są zgodni, że należy przeprowadzić jeszcze wiele badań, by zdobyć jak najwięcej informacji na temat składu czy skutków palenia nowoczesnej alternatywy papierosów.
  22. Dzięki udoskonaleniu pospolitego barwnika stosowanego m.in. w farbach badaczom z University of Illinois udało się uzyskać doskonały katalizator umożliwiający niszczenie mikroorganizmów i wirusów dzięki energii światła widzialnego. Co ciekawe, innowacyjna powłoka zachowuje swoje dezynfekujące właściwości nawet po 24 godzinach przechowywania w ciemności. W ostatnich latach naukowcy proponowali kilka rodzajów powłok zdolnych do aktywnego niszczenia patogenów dzięki TiO2, czyli tlenkowi tytanu (IV). Po oświetleniu lampą ultrafioletową cząsteczki tego związku uwalniają należące do siebie elektrony, które wchodzą z kolei w interakcje z cząsteczkami wody. Efektem tej serii zdarzeń jest powstanie wolnych rodników, czyli niezwykle aktywnych utleniaczy, zdolnych m.in. do niszczenia bakterii, grzybów czy wirusów. Choć powierzchnie pokryte TiO2 są skuteczne, istotnym problemem pozostaje konieczność ich aktywacji poprzez użycie stosunkowo drogich i niebezpiecznych dla ludzi lamp UV. Zespół dr. Jiana Ku Shanga z University of Illinois rozwiązał jednak ten problem dzięki wzbogaceniu TiO2 poprzez wymieszanie go z azotem. Powstający w ten sposób środek jest w stanie pochłaniać energię światła widzialnego i wykorzystywać ją do uwolnienia elektronów. Udoskonalony materiał wciąż nie był jednak dla dr. Shanga wystarczająco praktyczny. W miejscach szczególnie narażonych, takich jak sale operacyjne, idealne byłyby bowiem powłoki działające w sposób ciągły, a nie tylko za dnia lub przy włączonych światłach. Znalazł się jednak sposób na osiągnięcie tego celu. Było nim dalsze wzbogacenie mieszanki poprzez dodanie palladu - jednego z metali szlachetnych. Dodatkowy składnik mieszanki jest w stanie przechwycić część elektronów uwolnionych przez cząsteczki TiO2 i uwalniać je przez wiele godzin. Co prawda aktywność powłoki jest przez to nieco osłabiona (lecz nie na tyle, by przestała ona działać), lecz jej ochronne właściwości utrzymują się jeszcze przez 24 godziny od wyłączenia źródła światła. Oznacza to, że ważne powierzchnie, takie jak np. blaty na salach operacyjnych, mogłyby pozostawać wolne od patogenów nawet przez całą noc i nadawać się do użycia na następny dzień.
  23. Skąd bierze się u Azjatów gwałtowna reakcja na alkohol, objawiająca się nieprzyjemnym dla konsumenta zaczerwienieniem twarzy? Zdaniem naukowców z Chińskiej Akademii Nauk może ona być ewolucyjnym przystosowaniem do... uprawy ryżu przez pierwszych chińskich rolników. Choć molekularna przyczyny charakterystycznego rumienia (jest nią polimorfizm, czyli nieznaczna zmiana sekwencji genu kodującego enzym dehydrogenazę aldehydową, rozkładający aldehyd powstający podczas neutralizacji etanolu) jest znana od stosunkowo dawna, dotychczas nie istniała jasna odpowiedź na pytanie, jaki jest ewolucyjny sens tej cechy. Rozwiązaniem zagadki może być odkrycie dokonane przez zespół Binga Su z Chińskiej Akademii Nauk. Na podstawie analizy 2275 osób należących do 38 populacji ustalono, że polimorfizm w genie kodującym dehydrogenazę aldehydową rozprzestrzeniał się pomiędzy poszczególnymi grupami ludzi w sposób chronologicznie zgodny z rozprzestrzenianiem się umiejętności uprawy ryżu oraz wytwarzania na jego bazie napojów alkoholowych. Zdaniem naukowca oznacza to, że polimorfizm utrudniający metabolizm alkoholu i wzmacniający nieprzyjemne doznania został utrwalony, ponieważ chronił on przed regularnym sięganiem po napoje wyskokowe. Nie od dziś wiadomo, że polimorfizm badanej sekwencji DNA jest wyraźnie powiązany z obniżeniem ryzyka alkoholizmu. Wygląda więc na to, że w toku ewolucji okazało się, że nawet przejściowe zatrucie nierozłożonym aldehydem jest mniej groźne od konsekwencji regularnego przyjmowania etanolu. Dlaczego jednak cecha ta nie pojawiła się u przedstawicieli innych grup etnicznych? Tego chińscy badacze nie wyjaśnili.
  24. Z badań brytyjskiej firmy Webcredible wynika, że najtrudniejsze w użytkowaniu są witryny rządowe. Respondenci źle ocenili również strony WWW sektora usług finansowych, handlu detalicznego i handlu elektronicznego. Spośród 1000 badanych aż 75% stwierdziło, że strony rządowe oraz władz lokalnych są tak skonstruowane, że trudno ich używać. Na drugim miejscu uplasowały się usługi finansowe. Szesnaście procent badanych uznało je za najtrudniejsze w obsłudze. Trzecie miejsce, z wynikiem 13% przypadło witrynom sektora handlowego. Respondenci za największe problemy uznawali mało przejrzysty wygląd witryny oraz kłopoty ze znalezieniem informacji.
  25. Od początku przyszłego roku czytelnicy online'owej wersji The New York Timesa będą musieli płacić za korzystanie z treści. Każdy będzie miał miesięcznie dostęp do ograniczonej liczby bezpłatnych artykułów. Za kolejne trzeba będzie płacić. Na razie nie wiadomo, jaka będzie cena, ani ile tekstów zostanie udostępnionych bezpłatnie. Przedstawiciele NYT chcą stworzyć drugie, obok reklamy, źródło dochodów. Wierzą, że im się to uda, gdyż oferują profesjonalny produkt, a ich klienci są lojalni. Subskrybenci drukowanej wersji New York Timesa będą mieli bezpłatny dostęp do wszystkich online'owych treści. Coraz więcej serwisów wprowadza płatności. Obecnie spośród wielkich dostawców treści tylko Wall Street Journal oraz Newsday, należące do News Corp., pobierają opłaty. Wiele innych rozważa jednak taki ruch. Część wydawców obawia się jednak, że może to spowodować znaczny odpływ użytkowników i spore straty na reklamie. Oni niewątpliwie poczekają, by przekonać się, jak rynek zareaguje na wprowadzenie opłat.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...