Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37699
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    250

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Pomimo szalonego tempa rozwoju medycyny, podstawową metodą wyszukiwania zmian nowotworowych w płucach jest wykonywanie prześwietleń rentgenowskich. Problem w tym, że wiążą się one z ekspozycją na szkodliwe promienie X, a do tego aż 25% pozornie wykrytych przypadków raka okazuje się być w rzeczywistości łagodnymi zmianami nowotworowymi lub nawet przednowotworowymi. Rozwiązaniem tego problemu może być badanie krwi opracowane przez naukowców z University of California. Zespół dr. Stevena Dubinetta ustalił protokół nowego testu po przebadaniu próbek krwi pobranych od 90 pacjentów ze stwierdzonym rakiem płuc oraz 56 osób zdrowych, lecz należących do grupy ryzyka ze względu na palenie znacznej liczby papierosów. Pozyskany materiał poddano kompleksowej analizie składu jakościowego i ilościowego białek zawartych w próbkach. Dzięki zebranym w ten sposób informacjom udało się ustalić listę 40 markerów, czyli białek, których występowanie lub brak u danej osoby są powiązane z występowaniem choroby bądź wolnością od niej. Zastosowanie nowego testu pozwoliło na poprawne wykrycie raka płuc w 88% przypadków oraz jego wykluczenie u 79% osób wolnych od choroby. Dla porównania, standardowa diagnostyka z wykorzystaniem prześwietlenia rentgenowskiego daje wyniki fałszywie dodatnie w ok. 25% przypadków. Pierwszym testem potwierdzającym niepewną diagnozę raka jest wtedy zwykle tomografia komputerowa, która z kolei naraża pacjenta na... wzrost ryzyka raka. Wszystko przez znaczne dawki promieniowania rentgenowskiego wytwarzane podczas badania tomografem. Diagnozowanie zmiany w płucach o nieokreślonym statusie może być trudne, zaś współczesne metody potwierdzania nieprawidłowego wyniku obrazowania obejmują inwazyjne procedury biopsji, ocenia dr Dubinett, i dodaje: spodziewamy się, że w przyszłości badania krwi staną się użyteczne w warunkach klinicznych i doprowadzą do ograniczenia użycia tych inwazyjnych metod.
  2. Choć jad skorpionów może niekiedy zabić człowieka, już niedługo jego składniki mogą posłużyć do produkcji skutecznego i bezpiecznego pestycydu. Wszystko dzięki dokładnej analizie białek zawartych w wydzielinie tych pajęczaków. Autorem pomysłu jest prof. Michael Gurevitz, badacz z Uniwersytetu w Tel Awiwie zajmujący się badaniem jadu skorpionów od dwudziestu lat. Efektem prac prowadzonych przez jego zespół w ostatnim czasie jest pełna lista białek zawartych w trującej wydzielinie skorpiona Leiurus quinquestriatus,a także ustalenie zakresu ich toksyczności oraz sekwencji kodujących je genów. Aby ułatwić sobie analizę toksyn, badacze przenieśli kodujące je geny do genomu bakterii, dzięki czemu możliwa stała się synteza tych protein w niemal dowolnej ilości. Tak pozyskane białka poddawano następnie testom na wielu gatunkach zwierząt. Po przeprowadzeniu serii eksperymentów naukowcy z Izraela zidentyfikowali kilka białek wykazujących wysoką szkodliwość dla owadów uznawanych za szkodniki, takich jak szarańcze, żywiące się liśćmi ćmy czy chrząszcze. Niektóre z nich okazały się jednocześnie całkowicie nieszkodliwe dla ssaków oraz owadów pożytecznych, takich jak pszczoły. Największym wyzwaniem, z jaki musi poradzić sobie teraz zespół prof. Gurevitza, jest opracowanie odpowiedniej postaci innowacyjnego pestycydu. Owad nie zatruje się nim bowiem przez połknięcie go, gdyż trujące białka podlegają rozkładowi przez enzymy trawienne. Konieczne jest więc stworzenie takiej formy środka, która będzie w stanie dotrzeć do krwiobiegu owadów i zaatakować układ nerwowy - główny cel toksyn zawartych w jadzie L. quinquestriatus.
  3. Zapach jajeczkującej kobiety powoduje u mężczyzn wzrost poziomu testosteronu. Oznacza to, że zamiast inwestować w pachnące kosmetyki, panie powinny raczej stawiać na swoją naturalną woń. Wcześniej podobne zjawisko zaobserwowano u zwierząt, dlatego psycholodzy Saul L. Miller i Jon K. Maner z Uniwersytetu Stanowego Florydy postanowili sprawdzić, czy podobnie reagują ludzie. Podczas dwóch studiów kobiety w różnych fazach cyklu spały przez 3 noce z rzędu w tej samej koszulce. Panowie wąchali później jeden z takich T-shirtów, a niektórym dawano koszulki kontrolne, których nikt wcześniej nie wkładał. Przed i po eksperymencie od ochotników pobierano próbki śliny, by zbadać, ile testosteronu zawierają. Okazało się, że u mężczyzn wąchających garderobę owulujących kobiet poziom testosteronu był później wyższy niż u panów obcujących z T-shirtami pań niejajeczkujących bądź kontrolnymi. Po powąchaniu koszulek wolontariusze mieli ocenić atrakcyjność woni. Jak łatwo się domyślić, najwyższe noty zdobyły zapachy kobiet owulujących, czyli najbardziej płodnych.
  4. Rape-aXe, kondom zapobiegający gwałtom i pomagający zidentyfikować przestępców seksualnych, został wymyślony przez Sonette Ehlers z RPA. Kobieta przez lata pracowała jako technik w South African Blood Transfusion Service, stykając się z licznymi poszkodowanymi. Stąd rozwiązanie, które ratuje zdrowie i życie kobiet mieszkających w niebezpiecznych, np. objętych wojną, rejonach. Lateksowe "urządzenie", którego prototyp powstał 31 sierpnia 2005 r. w Kleinmond, aplikuje się jak tampon. Gdy napastnik próbuje odbyć z ofiarą stosunek waginalny, w jego penisa wczepiają się przypominające brzytwy wypustki. Ponieważ powoduje to spory dyskomfort, kobieta może spróbować ucieczki. Gwałciciele nie wymkną się też stróżom prawa, ponieważ Rape-aXe na tyle mocno wbija się w tkanki prącia, że trzeba go usunąć chirurgicznie. Gdy lekarze i pielęgniarki stykają się z takim przypadkiem, powiadamiają policję.
  5. Od 12 stycznia do 10 kwietnia w Bibliotece Kongresu można podziwiać sporządzoną w języku chińskim mapę z 1602 r. – pierwszą w stylu europejskim, na której widnieją Ameryki. Chiny zostały tam umieszczone na środku świata, a Florydę nazywa się Ziemią Kwiatów. Mapa włoskiego misjonarza, jezuity Matteo Ricciego (1552-1610), jest wystawiana w Ameryce Północnej po raz pierwszy. Po 3 miesiącach trafi do Biblioteki Jamesa Forda Bella na University of Minnesota. Wcześniej jednak Wydział Geografii i Map Biblioteki Kongresu zeskanuje ją i udostępni zdjęcia internautom z całego świata. Dokument o wymiarach 3,8 na 1,6 m wydrukowano na sześciu rolkach papieru ryżowego. Zaprojektowano go w taki sposób, by dał się rozciągać na składanym ekranie. Mapa obejmuje rysunki i adnotacje, takie jak ta dotycząca Afryki, w której, wg autora, miały się znajdować najwyższa góra i najdłuższa rzeka świata. W krótkim opisie Ameryki Północnej wspominano o garbatych wołach, dzikich koniach i rejonie zwanym "Ka-na-ta" (Kanadzie?). Ricci wymienił też kilka miejsc w środkowej i południowej Ameryce, m.in. "Wa-ti-ma-la" (Gwatemalę), "Yu-ho-t'ang" (Jukatan) oraz "Chih-Li" (Chile). Poza tym misjonarz postanowił pobieżnie opisać odkrycie Ameryki przez Kolumba: W dawnych czasach nikt nie wiedział o istnieniu takich miejsc, jak Ameryka Północna i Południowa czy Magellanica [kiedyś kartografowie nazywali tak Australię i Antarktydę], lecz sto lat temu Europejczycy pożeglowali swoimi statkami do [odległych] wybrzeży i odkryli je. Ricci był jednym z pierwszych pochodzących z naszego kręgu kulturowego mieszkańców dzisiejszego Pekinu. Jezuita stworzył swoją mapę na prośbę cesarza Wanli z dynastii Ming. W październiku zeszłego roku mapa została kupiona przez James Ford Bell Trust. Firma Bernard J. Shapero Rare Books zainkasowała za to milion dolarów. W Chinach nie ma prawdopodobnie żadnego egzemplarza dokumentu. Wiadomo tylko, że kopie są przechowywane w bibliotekach Watykanu oraz przez kolekcjonerów z Francji i Kraju Kwitnącej Wiśni.
  6. Dodatkowy tłuszczyk na biodrach, pośladkach i udach zabezpiecza przed chorobami serca oraz zaburzeniami metabolicznymi, np. cukrzycą. Naukowcy z Uniwersytetu Oksfordzkiego wyjaśniają, że wychwytuje on szkodliwe kwasy tłuszczowe i zawiera adiponektynę – polipeptydowy hormon, który nie dopuszcza do czopowania naczyń. Brytyjczycy twierdzą, że w przyszłości lekarze będą przepisywać pacjentom terapie, prowadzące do przemieszczenia tkanki tłuszczowej właśnie na biodra. Dodają też, że za mało tłuszczu w tych okolicach wiąże się z poważnymi chorobami metabolicznymi w rodzaju zespołu Cushinga, którego objawy wiążą się z podwyższonym poziomem kortyzolu albo innych steroidów nadnerczowych w surowicy. Tłuszcz z ud czy pośladków jest trudniejszy do zwalczenia od tkanki tłuszczowej z okolic talii. Wbrew pozorom, to dobre zjawisko, ponieważ przy szybkim jej rozkładzie wydzieliłoby się sporo cytokin, które wywołują w organizmie stan zapalny. Cytokiny te powiązano m.in. z insulinoopornością czy chorobami serca. Wolniejsze spalanie tłuszczyku z bioder pozwala też zwiększyć wytwarzanie adiponektyny, która chroni naczynia oraz zapewnia lepszą kontrolę przemiany kwasów tłuszczowych oraz glukozy. Dla odmiany nadmiar tłuszczu na brzuchu (figura jabłka) zwiększa ryzyko cukrzycy i chorób serca. Tłuszcz wokół bioder i ud jest dobry, a na brzuchu zły. W idealnym świecie przybywałoby go więc tylko na pupie, a brzuch nadal pozostawałby płaski. Niestety, rzeczywistość jest taka, że jeden tłuszczyk współwystępuje z drugim – podsumowuje dr Konstantinos Manolopoulos, szef zespołu badawczego.
  7. Via Technologies informuje o powstaniu niewielkiego serwera korzystającego z laptopowych procesorów Nano. Urządzenie Mserv S2100 ma wielkość biurkowego desktopa, a jego procesor taktowany jest zegarem od 1,3 do 1,6 GHz. Serwer powstał z myślą o zastosowaniu go w domach i małych firmach jako urządzenia do przechowywania kopii zapasowych czy hostowania aplikacji sieciowych. Wyposażono go w dwa porty Gigabit Ethernet oraz możliwość zainstalowania do 4 terabajtów pamięci masowej. Maszyna sprzętowo wspiera wirtualizację i korzysta ze sprzętowego szyfrowania danych w locie. Mserv S2100 to kolejny przykład zastosowania energooszczędnych procesorów notebookowych w serwerach. Maszyny takie są tanie i charakteryzują się niskimi kosztami obsługi. Są często bardzo dobrą alternatywą dla większych, bardziej wydajnych serwerów, gdyż w wielu przypadkach - np. przy przechowywaniu kopii zapasowych - wykorzystuje się jedynie część ich mocy i ponosi spore koszty związane ze zużyciem energii. Procesory Nano wykorzystał również Dell w serwerze XS11-VX8, a dział badawczo-rozwojowy Microsoftu stworzył eksperymentalny serwer wykorzystujący 50 procesorów Atom.
  8. Zespół pracujący pod kierownictwem Ji-Ping Huanga z Uniwersytetu Fudan w Szanghaju zaproponował teoretyczną "płynną czapkę-niewidkę". Pomysł Chińczyków może stać się składnikiem, ułatwiającym produkcję metamateriałów. Ji-Ping Huang proponuje umieścić w wodzie 10-nanometrowe kulki magnetytu pokryte 5-nanometrową warstwą srebra. Kulki należałoby połączyć za pomocą polimerowych łańcuchów, co zapobiegnie ich zbijaniu się w gromady. W normalnych warunkach takie kulki będą swobodnie unosiły się na powierzchni wody. Jeśli jednak poddamy je działaniu pola magnetycznego, cząstki spontanicznie ułożą się w łańcuchy, których długość będzie zależała od siły pola. Łańcuchy będą się przyciągały, tworząc szerokie kolumny. Łańcuchy i kolumny będą układały się wzdłuż kierunku linii pola magnetycznego. Jeśli będą zorientowane pionowo, wówczas uzyskają ujemny indeks refrakcji, zaginając światło w odwrotną stronę, niż dzieje się to w normalnych warunkach. Chińczycy przeprowadzili symulowane doświadczenia dla trzech długości światła czerwonego i podczerwonego. Inni specjaliści mówią, że zaprezentowana teoria jest przekonująca, ale to nadal teoria. Huang wraz z Xiang Zhangiem z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley pracują teraz nad stworzeniem płynnego metamateriału.
  9. Manipulujemy swoim środowiskiem głównie za pomocą ruchów dłoni. Zadania wymagające precyzyjnych operacji zajmują więcej czasu niż proste sięgnięcie po coś, przesunięcie itp. Dotąd zakładano, że czas wykonania rośnie liniowo wraz z trudnością zadania. Okazuje się jednak, że sprawa jest bardziej skomplikowana, a mózg wykorzystuje różne mechanizmy kontrolne do wykonania trudnych i łatwych zadań. Dzięki temu osiąga optimum realizacji. W ramach najnowszego studium Raoul Huys, Laure Fernandez, Reinoud Bootsma i Viktor Jirsa z Uniwersytetu Śródziemnomorskiego w Marsylii badali związek między trudnością zadania a szybkością ruchu. Wcześniej zakładano, że opisuje go prawo Fitta. Jak wskazuje nazwa, w 1954 r. sformułował je Paul Fitt. Pozwala ono na wyznaczenie czasu potrzebnego do wykonania szybkiego i skierowanego ku celowi ruchu (wskazania obiektu). Fitt twierdził, że czas realizacji ruchu jest wprost proporcjonalny do odległości przesunięcia oraz odwrotnie proporcjonalny do wielkości obszaru docelowego i rośnie liniowo razem z trudnością przedsięwzięcia. Huys i inni zauważyli jednak, że związek między trudnością zadania a prędkością ruchu nie zmieniał się liniowo. Francuzi zidentyfikowali nawet stopień trudności, przy którym następowało przełączenie i ludzki układ nerwowy angażował inny mechanizm kontroli. Okazało się, iż przy łatwych zadaniach ludzie posługiwali się raczej szybkimi, rytmicznymi ruchami, a przy trudniejszych – wolnymi i pojedynczymi. Ewolucja obdarowała nas różnymi modułami funkcjonalnymi, z charakterystycznymi dla nich plusami i minusami. Możemy się nimi posługiwać, by zoptymalizować wykonanie zadań o określonych wymogach. Naukowcy doszli do takich wniosków po zakończeniu eksperymentu, podczas którego ochotnicy poruszali kursorem w przód i w tył pomiędzy dwoma obiektami. Mieli to robić tak szybko, jak umieją. Zastosowano 12 wersji testu z 12 odległościami między celami (odzwierciedlało to poszczególne stopnie trudności). Francuzi mierzyli ogólny czas ruchu uczestnika, ustalając przy tym czasy przyspieszenia i opóźnienia, a więc poprzedzające i następujące po osiągnięciu maksymalnej prędkości. Przyspieszenie przestawało rosnąć przy pewnym stopniu trudności, ujawniając nieciągłość między łatwymi a trudnymi zadaniami. O tym, że musiało wtedy następować przełączenie mechanizmów kontrolnych, świadczy także zmiana rodzaju ruchów – z rytmicznych do pojedynczych. Rezultaty wskazują, że przy ruchach rytmicznych wraz z trudnością zadania rosną zarówno przyspieszenie, jak i opóźnienie. Po przejściu na ruchy izolowane wzrasta już jednak wyłącznie czas opóźnienia. Przyspieszenie nie jest zatem ciągłą funkcją stopnia trudności. Ze względu na przełączanie mechanizmów kontrolnych nieciągłe jest również prawo Fitta. Akademicy z Marsylii sądzą, że wcześniej tego nie zauważono, ponieważ eksperymenty koncentrowały się na typowych dla trudnych zadań ruchach dyskretnych, pomijając rytmiczne ruchy zadań łatwych. Huys uważa, że odkrycie może mieć zastosowanie w interfejsach człowiek-maszyna, robotyce, ocenie zaburzeń motorycznych i neurologicznych lub rehabilitacji czuciowo-ruchowej. W przyszłości panowie chcą m.in. zbadać działanie nowo odkrytych mechanizmów u osób z chorobą Parkinsona.
  10. IBM pozostaje liderem w liczbie przyznanych patentów. W ubiegłym roku Błękitny Gigant pobił swój własny rekord, uzyskując 4914 patentów. Na drugim miejscu uplasował się Samsung (3611 patentów), a na 3. z 2906 pozytywnie rozpatrzonymi wnioskami patentowymi znalazł się Microsoft. IBM już po raz 16. z rzędu plasuje się na pierwszym miejscu wśród firm, które otrzymały najwięcej patentów. IFI Patent Intelligence podkreśla też szybki awans Microsoftu, który jeszcze w 2008 roku plasował się na 6. miejscu, a w 2009 roku uzyskał o 43% patentów więcej. W zestawieniu wymienia się 50 przedsiębiorstw, które w minionym roku uzyskały najwięcej praw patentowych. W roku 2009 U.S. Patent and Trademark Office (USPTO) przyznało 167.350 patentów. To o 6,1% więcej niż rok wcześniej. Dotychczas rekordowy pod tym względem był rok 2006, kiedy to pozytywnie rozpatrzono 173.772 wnioski. Obecnie najbardziej innowacyjne segmenty rynku to półprzewodniki i komunikacja multipleksowa. Aż 15 000 patentów dotyczyło właśnie tych zagadnień. Oznacza to 17-procentowy wzrost liczby patentów w porównaniu z rokiem 2008. Przyznano też ponad 2700 patentów dotyczących leków i biotechnologii. Jednocześnie, po raz pierwszy od 1996 roku zanotowano spadek ogólnej liczby złożonych wniosków. Do USPTO trafiło 457.966 wniosków, czyli o 1,8% mniej niż rok wcześniej. To z kolei może oznaczać, że mniej patentów zostanie przyznanych w kolejnych latach. Poza wspomnianą trójką firm z największą liczbą patentów w pierwszej dziesiątce znalazły się również: Canon (2206), Panasonic (1829), Toshiba (1696), Sony (1680), Intel (1537), Seiko Epson (1330) oraz HP (1273).
  11. Urazy głowy odniesione przez weteranów wojny w Wietnamie pozwoliły oznaczyć dwa rejony mózgu powiązane z inteligencją emocjonalną (IE). Badani wojskowi mieli zaburzoną doświadczaną inteligencję emocjonalną, czyli umiejętność oceny uczuć innych osób, bądź strategiczną inteligencję emocjonalną, a więc zdolność planowania społecznie adekwatnych reakcji na sytuację. Pracami zespołu kierował Jordan Grafman z Narodowego Instytutu Zaburzeń Neurologicznych i Udaru w Bethesdzie. Standardowe testy na inteligencję emocjonalną wypełniało 39 rannych przed laty weteranów oraz 29 zdrowych członków grupy kontrolnej. U 17 osób z historią urazów grzbietowo-bocznej kory przedczołowej zaobserwowano deficyty doświadczanej inteligencji emocjonalnej oraz prawidłowe wyniki w zakresie drugiego rodzaju IE. U pozostałych 21 weteranów, u których doszło do uszkodzenia brzuszno-przyśrodkowej kora przedczołowej (ang. ventromedial prefrontal cortex, VMPC), prawidłowo działała jedynie strategiczna IE. Ponieważ opisane urazy nie wpłynęły na inteligencję poznawczą, wygląda na to, że rozwiązywaniem problemów emocjonalnych i kognitywnych zajmują się różne rejony mózgu.
  12. Elysia chlorotica, niezwykły ślimak zdolny do pobierania chloroplastów od pożeranych przez siebie alg i przeprowadzania dzięki nim fotosyntezy, jest w stanie samodzielnie wytwarzać chlorofil - udowadniają naukowcy z University of South Florida. O niezwykłych właściwościach E. chlorotica informowaliśmy nieco ponad rok temu. Z przeprowadzonych wówczas badań wynika, że zwierzę to pochłania od swojego podstawowego pokarmu - algi z gatunku Vaucheria litorea - chloroplasty, czyli wewnątrzkomórkowe struktury odpowiedzialne za przeprowadzanie fotosyntezy, oraz fragmenty DNA. Na podstawie instrukcji zawartych w pochłoniętych genach mięczak jest w stanie wytworzyć niektóre cząsteczki zdolne do utrzymania funkcji chloroplastów, które są przez niego wykorzystywane najprawdopodobniej w celach energetycznych. Teraz, dzięki badaniom przeprowadzonym przez zespół dr. Sidneya K. Pierce'a, dowiadujemy się, że zamieszkujący u wschodniego wybrzeża Ameryki Północnej E. chlorotica jest w stanie wytwarzać chlorofil - zielony barwnik pochłaniający światło i zdolny, wspólnie z białkami zawartymi w chloroplastach, do wykorzystywania jego energii do produkcji glukozy. Nigdy wcześniej syntezy tego związku nie udało się zaobserwować u zwierząt. Odkrycia dokonano podczas długofalowych badań nad osobnikami E. chlorotica. Zwierzęta, których komórki w momencie rozpoczęcia hodowli zawierały już pewną liczbę chloroplastów, były głodzone przez ponad pięć miesięcy. Zdaniem Pierce'a utrzymanie prawidłowej funkcji chloroplastów przez tak długi okres było niemożliwe, co sugerowało, że ich składniki muszą być syntetyzowane przez samego ślimaka. Ostatecznym dowodem na poparcie tezy postawionej Pierce'a były badania, w których zwierzęta karmiono aminokwasami wyznakowanymi radioaktywnym izotopem węgla. Gdy po pewnym czasie obecność promieniotwórczych izotopów stwierdzono w cząsteczkach chlorofilu, stało się jasne, że molekuły te są wytwarzane przez komórki E. chlorotica. Jest to pierwszy raz w historii nauki, kiedy udowodniono zdolność zwierzęcia do syntezy tego związku. Wcześniej jego wytwarzanie stwierdzano wyłącznie u roślin, alg oraz cyjanobakterii. O swoim odkryciu badacze z Florydy poinformowali za pośrednictwem czasopisma Symbiosis.
  13. David Drummond, odpowiedzialny w Google'u za sprawy prawne, stwierdził, że jego firma rozważa nad sensem prowadzenia biznesu w Chinach. Słowa takie opublikował po serii bardzo zaawansowanych technologicznie ataków na konta pocztowe, które na Gmailu posiadają obrońcy praw człowieka. Drummond stwierdził też, że Google nie ma dłużej zamiaru cenzurować wyników wyszukiwania na Google.cn i w ciągu najbliższych tygodni przedyskutuje z chińskim rządem, w jaki sposób można działać legalnie nie filtrując jednocześnie wyszukiwarki. Przedstawiciel Google'a nie wykluczył, że jego firma zamknie chińską wersję swojej wyszukiwarki i wycofa się z operacji na terenie Chin. Google było jedną z co najmniej 20 wielkich firm, które w grudniu padły ofiarami cyberataków, podczas których ukradziono własność intelektualną przedsiębiorstwa. Jednak Drummonda najbardziej martwią ataki na konta pocztowe obrońców praw człowieka. Co prawda Gmail jest w Chinach niedostępny, jednak aktywiści korzystają z anonimowych proxy i omijają ograniczenia. Atakujący nie ograniczają się zresztą tylko do kont Chińczyków. Drummond mówi, że dziesiątki kont należących do amerykańskich i europejskich aktywistów praw człowieka jest regularnie atakowanych.
  14. Nie tylko większość ludzi odczytuje cyfry od lewej do prawej. Podobnie postępują ptaki. Co więcej, podobnie jak my, lepiej odtwarzają opanowywany materiał po (dobrze) przespanej nocy. Naukowcy z Uniwersytetu w Padwie badali reakcje dorosłych osobników i piskląt orzechówki popielatej (Nucifraga columbiana). Ptakom z rodziny krukowatych pokazywano zbiór obiektów i trenowano, by wybierały – w zamian za nagrodę w postaci pożywienia – czwarty przedmiot w rzędzie. Początkowo obiekty ustawiano naprzeciw zwierząt w pionie, a potem, gdy nauczyły się sięgać po właściwy, zmieniano ułożenie na poziome. Orzechówki nadal odliczały poprawnie do czterech, zaczynając od lewej. Uzyskane wyniki po raz pierwszy unaoczniają, że dyspozycja do mapowania linii cyfr/liczb od lewa do prawa istnieje również u gatunków innych niż ludzie. Akademicy z Uniwersytetu Chicagowskiego, których artykuł ukazał się w piśmie branżowym The Journal of Neuroscience, wykazali, że sen pomaga szpakom konsolidować informacje opanowywane w ciągu dnia. Po nocy wypadały bowiem lepiej w testach pamięciowych. Ptaki uczono reagowania na określone dźwięki. Jedne oznaczały szansę na uzyskanie nagrody (przekąsek), inne zapowiadały karę – krótkie wyłączenie świateł w klatce.
  15. Dostarczanie DNA czy białek do wnętrza komórek bywa niekiedy bardzo trudne. Wiele typów komórek zwyczajnie nie poddaje się takim procedurom bądź bardzo źle znosi jakąkolwiek ingerencję. Zespół prof. Hongkuna Parka z Uniwersytetu Harvarda znalazł jednak skuteczny i bezpieczny sposób na umieszczanie we wnętrzu komórek najważniejszych makrocząsteczek. Procedura zaproponowana przez badacza z USA opiera się na wykorzystaniu nanodrutów - podłużnych struktur wykonanych z krzemu o długości kilkudziesięciu nanometrów. Koledzy z zespołu prof. Parka pokryli płytki hodowlane milionami nanodrutów wyrastających z dna niczym szpilki, a następnie umieścili w naczyniach komórki adherentne, tzn. wykazujące tendencję do przylegania do dna naczynia. Próba przytwierdzenia się do powierzchni płytki nieuchronnie oznaczała dla komórek nadzianie się na nanodruty. Jak jednak zauważono, odpowiednie dobranie zagęszczenia oraz długości krzemowych pręcików pozwala na wbicie się wielu z nich do wnętrza komórki bez przebijania jej na wylot czy naruszania jej prawidłowej struktury i stanu fizjologicznego. Odkrywszy brak niekorzystnego wpływu nanodrutów na twory ożywione, prof. Park zaczął pracować nad opracowaniem systemu dostarczania cząsteczek do wnętrza komórek. W tym celu pokryto nanodruty powłoką umożliwiającą słabe wiązanie DNA, RNA oraz białek, a następnie wpuścił do zmodyfikowanego w ten sposób naczynia komórki przeznaczone do modyfikacji. Jak się okazało, wiele prób modyfikacji komórek zakończyło się pełnym powodzeniem i zmodyfikowaniem funkcji komórki w sposób porównywalny do wielu metod stosowanych obecnie. Co prawda nowa technika najprawdopodobniej nie będzie skuteczna w przypadku komórek dążących do pozostania w zawiesinie (a więc np. komórek krwi), lecz modyfikacja komórek adherentnych tą metodą może się okazać bardzo skuteczna. Zdaniem Aviv Regev, zajmującej się komórkami macierzystymi badaczki z Broad Institute, jest oczywistym, że [ta metoda] ma ogromny potencjał. Trzymamy więc kciuki za powodzenie dalszych badań.
  16. Nadciśnienie może narażać kobiety na większe ryzyko demencji na późniejszych etapach życia. Dzieje się tak, ponieważ wzrasta liczba anomalii w substancji białej mózgu (Journal of Clinical Hypertension). Pracami zespołu naukowców kierował Lewis Kuller, profesor epidemiologii na Uniwersytecie w Pittsburghu. Studium było częścią podłużnego badania Women's Health Initiative Memory Study (WHIMS). Objęło 1424 kobiety w wieku 65 lat i starsze. Paniom raz do roku mierzono ciśnienie, wykonano im również obrazowanie mózgu metodą rezonansu magnetycznego. Amerykanie skupili się szczególnie na ubytkach istoty białej, które zwiększają ryzyko demencji oraz udaru. W porównaniu do pań z prawidłowym ciśnieniem krwi, u kobiet, które na początku eksperymentu miały podwyższone ciśnienie – w granicach 140/90 lub wyższe – osiem lat później podczas MRI stwierdzano więcej anomalii substancji białej. Lezje częściej występowały w odpowiadających za kontrolę emocji płatach czołowych niż w płatach potylicznych, skroniowych i ciemieniowych. Wg Kullera, kobiety młode i w średnim wieku powinny być zachęcane do kontrolowania ciśnienia krwi. Zapobieganie nadciśnieniu i pojawiającym się w jego wyniku chorobom naczyniowym mózgu może stanowić najlepszą dostępną obecnie metodę walki z potencjalną demencją.
  17. Przedstawiciele wszystkich zawodów, od budowlańców po prawników, mają lepszy nastrój, rzadziej odczuwają ból i są bardziej witalni od piątku wieczorem do niedzieli po południu. Efekt weekendu jest w dużej mierze związany z wolnością wyboru zajęcia i możliwością spędzenia czasu z bliskimi osobami. Takie właśnie wnioski wypływają z pierwszego badania dziennej zmienności nastroju u pracujących dorosłych (Journal of Social and Clinical Psychology). Pracownicy, nawet ci z interesującym, zapewniającym wysoką pozycję zajęciem, naprawdę SĄ szczęśliwsi w czasie weekendu. Nasze badania uświadamiają, jak ważny jest czas wolny dla jednostkowego dobrostanu – zaznacza prof. Richard Ryan z University of Rochester. Koniec tygodnia to okazja do podtrzymywania więzi, rozwijania zainteresowań i odpoczynku. To podstawowe potrzeby psychologiczne i ludzie nie powinni przesadzać z nadgodzinami. W ramach studium śledzono nastrój 74 dorosłych osób w wieku od 18 do 62 lat, które pracowały co najmniej 30 godzin na tydzień. Przez 3 tygodnie trzy razy na dobę – rano, po południu i wieczorem – o losowo wybranej porze ochotnikom wysyłano wiadomość na pager. Za każdym razem badani musieli wtedy wypełnić krótki kwestionariusz, dotyczący aktualnie wykonywanej czynności oraz odczuwanych emocji (pozytywnych, np. szczęścia, radości czy przyjemności, oraz negatywnych, m.in. niepokoju, złości i depresyjności). Uczucia należało ocenić na 7-punktowej skali. Poza tym psycholodzy wypytywali o oznaki stresu, takie jak ból głowy czy zaburzenia trawienia, choroby układu oddechowego oraz spadki żywotności. Okazało się, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni czuli się lepiej psychicznie i fizycznie w weekend. Nie miało przy tym znaczenia, jak dużo zarabiają, jakie mają wykształcenie, ile godzin spędzają w pracy i czy pracują w handlu, w usługach czy w wolnym zawodzie. Lepszy nastrój mieli wszyscy: single, żonaci/zamężni, pozostający w nieformalnym związku, rozwiedzeni i owdowiali. Wiek również nie miał tu żadnego znaczenia. By stwierdzić, skąd się bierze efekt weekendu, psycholodzy z Rochester poprosili badanych o wskazanie, czy czynność, jaką wykonywali, gdy zadzwonił pager, dawała im poczucie autonomii, czy też raczej bycia sterowanym. Pytano także o to, jak blisko związani czuli się z przebywającymi obok osobami i jak kompetentni wydawali się sobie przy realizacji zadania. W porównaniu do dni roboczych, weekendy były postrzegane jako czas większej swobody i bliskości z ludźmi. Ochotnicy częściej wspominali o angażowaniu się w swobodnie wybrane aktywności oraz o spędzaniu czasu z przyjaciółmi i rodziną. Co ciekawe, uczestnicy eksperymentu od piątku do niedzieli czuli się bardziej profesjonalni niż w pozostałych dniach tygodnia. To zrozumiałe, biorąc pod uwagę brak presji w postaci terminów, wymogów stanowiska i zewnętrznej kontroli. Uzyskane wyniki potwierdzają teorię samookreślenia, która utrzymuje, że dobrostan zależy w dużej mierze od realizacji potrzeb autonomii, kompetencji i bycia związanym.
  18. John Hyde, fotograf dzikiej przyrody, od sześciu lat dokumentuje poczynania Romea, który w Parku Narodowym Tongass na Alasce bawi się z domowymi psami. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Romeo to dziki czarny wilk. Hyde mówi, że w 2003 roku kilkaset metrów od uczęszczanego przez turystów centrum widokowego na jednym z lodowców, znaleziono martwą wilczycę. Pół roku później pojawił się Romeo, który zaczął patrolować okolice. O wilku zrobiło się głośno. Hyde zaczął śledzić ruchy zwierzęcia w 2004 roku. Wilk regularnie schodzi z wzgórz, by pobawić się z psami wychodzącymi z właścicielami na spacer. Spotkania z nim są niezwykłymi wydarzeniami. Wilki starają się unikać ludzi. Ponadto, jako zwierzęta społeczne, najczęściej trzymają się w stadach. Pomimo tego, że Romeo zachowuje się wyjątkowo przyjaźnie, Hyde trzyma się od niego z daleka. Fotograf ma 30-letnie doświadczenie w kontaktach z dziką przyrodą i wie, że wilk jest dzikim zwierzęciem i fizyczna konfrontacja z nim nie należałaby do przyjemnych.
  19. Microsoft zezwolił na wynajmowanie swojego oprogramowania. Zdaniem analityków taka decyzja może mieć kolosalne znaczenie dla rozwoju niektórych usług. Dotychczas licencja użytkownika oprogramowania Microsoftu zabraniała jego wynajmowania podmiotom trzecim. Od pewnego czasu koncern testował na niektórych rynkach rozwijających się, które charakteryzują się niskimi dochodami ludności i wysokim odsetkiem piractwa, nową licencję, by sprawdzić, czy zezwolenie na wynajmowanie oprogramowania może być dobrym modelem biznesowym. Niespodziewanie, bez żadnego rozgłosu, od 1 stycznia z nowych zapisów licencyjnych zniknęły ograniczenia dotyczące obszaru geograficznego na którym obowiązywały. Weszły one zatem w życie na całym świecie i dotyczą posiadaczy następujących licencji: Microsoft Open License, Microsoft Select License oraz Microsoft Select Plus. Licencje te zostały rozszerzone o zapisy dotyczące możliwości wynajmowania pakietu MS Office oraz systemu Windows. Pozwalają one na wynajmowanie stronie trzeciej wspomnianego oprogramowania pod warunkiem dokupienia przez właściciela licencji praw do wynajmu. Będzie to miało olbrzymie znaczenie dla wielu firm, które okresowo zwiększają zatrudnienie czy też dla kawiarni internetowych. Nie będą one musiały już kupować komputera i oprogramowania, ale będą miały możliwość jego wynajęcia. To z kolei może przyczynić się do powstania przedsiębiorstw specjalizujących się właśnie w wynajmowaniu sprzętu wraz z oprogramowaniem. Microsoft, chcąc zwiększyć zainteresowanie nowymi możliwościami licencyjnymi, rozpoczął promocję cenową, która potrwa do końca czerwca 2010 roku. Cena za korzystanie z rozszerzenia zezwalającego na wynajem MS Office Professional wynosi obecnie 58 USD (po zakończeniu promocji wzrośnie do 83 USD), za Office Standard trzeba zapłacić 45 USD (wzrośnie do 64 USD), a za Windows 23 USD (wzrośnie do 32 USD). Analitycy uznali te ceny za dość atrakcyjne, gdyż opłata jest jednorazowa, łatwo można ją więc rozłożyć na wielu klientów, którym będziemy wynajmowali oprogramowanie.
  20. Na wyspie Réunion na Oceanie Indyjskim odkryto świerszcza, który zapyla storczyki. Udało się to dzięki reagującej na ruch kamerze nocnej. W 2008 roku związana z Królewskimi Ogrodami Botanicznymi w Kew doktorantka Claire Micheneau badała, jak epifityczne storczyki z rodzaju Angraecum przystosowały się do różnych zapylaczy z wyspy Réunion. Autorem interesującego filmu jest jej współpracownik Jacques Fournel. Widać na nim "zgrzytającego świerszcza" (Glomeremus sp.), który wycofując się z zielonobiałych kwiatów Angraecum cadetii, przenosi na głowie pyłek. Rodzaj Angraecum stał się znany m.in. dzięki Karolowi Darwinowi, który utrzymywał, że ze względu na budowę madagaskarski storczyk A. sesquipedale musi być zapylany przez ćmę z aparatem gębowym w postaci długiej ssawki. Teoria została potwierdzona w wiele lat po jego śmierci (w 1903 r.), a stworzeniem przystosowanym do zapylania tych kwiatów okazał się wyposażony w 30-cm trąbkę Xanthopan morganii praedicta. Monitorując zawartość pyłku, wiedzieliśmy, że musiało dojść do zapylenia. Nie zaobserwowaliśmy go jednak w ciągu dnia. To dlatego zamontowaliśmy kamerę nocną i złapaliśmy świerszcza na gorącym uczynku. Oglądając ujęcie po raz pierwszy, zdaliśmy sobie sprawę, że sfilmowaliśmy zaskakującą zmianę w sposobie zapylania Angraecum, rodzaju, który jest przystosowany głównie do zapylania przez ćmy. To było niesamowite doznanie. Prowadząc swoje badania, Micheneau zauważyła też, że dwa inne storczyki z interesującego ją rodzaju (A. bracteosum i A. striatum) są zapylane przez niewielkie ptaki: szklarniki białorzytne (Zosterops borbonicus) i szklarniki krzywodziobe (Zosterops olivaceus). Nowo odkryty świerszcz jest bardzo skutecznym zapylaczem, sprawdza się przy tym zadaniu lepiej niż ptaki "obsługujące" pokrewne gatunki. Co więcej, istnieje dopasowanie rozmiarów głowy owada i ostrogi, czyli rurki stanowiącej uchyłek jednego z płatków. Bezskrzydły świerszcz sięga do kwiatów, wspinając się po liściach bądź przeskakując z sąsiednich roślin. Bada otoczenie długimi czułkami.
  21. Microsoft prawdopodobnie nie zdążył z takim przerobieniem swojego oprogramowania, by nie naruszało ono patentu należącego do firmy i4i. Z online'owego sklepu firmy zniknęły niemal wszystkie wersje MS Office'a. Można kupić tylko Office Ultimate 2007. Przy innych edycjach widnieje informacja, że produkty są niedostępne z powodu aktualizacji. Przedstawiciele koncernu potwierdzili, że ich wycofanie ma związek z niekorzystnym dla firmy wyrokiem, w którym sąd zabronił jej sprzedaży na terenie USA produktów naruszających patent kanadyjskiej firmy. Jeszcze w grudniu Microsoft zapewniał, że do 11 stycznia, czyli dnia, od którego miał obowiązywać zakaz, przygotuje poprawione oprogramowanie. Koncern zdążył opulikować odpowiednie aktualizacje dla Worda 2003 i 2007, a obecnie pracuje nad udostępnieniem w swoim sklepie pełnych wersji programów, niezawierających spornej technologii. Wiadomo również, że firma pracuje nad zmianami w Word 2004 i 2008 dla platformy Mac, chociaż programy te nie były wymienione w wyroku sądu.
  22. To, czy ludzie wytrwają przy jakiejś diecie, nie zależy wyłącznie od siły ich woli, ale również, a może przede wszystkim, od stopnia złożoności planu żywieniowego. Psycholodzy z Indiana University (IU) i Instytutu Ludzkiego Rozwoju Maxa Plancka w Berlinie porównali związane z dietą zachowania kobiet wybierających dwa zupełnie różne podejścia. Odkryli, że im bardziej skomplikowany, wg odchudzających się, był dany plan, tym szybciej go porzucano. Dla ludzi na bardziej skomplikowanej diecie, obejmującej kontrolowanie ilości i rodzaju zjadanych pokarmów, subiektywne wrażenie stopnia skomplikowania diety może prowadzić do zrezygnowania z niej – przekonuje prof. Peter Todd z IU. Jutta Mata, będący obecnie pracownikiem naukowym Uniwersytetu Stanforda, dodaje, że efekt utrzymywał się nawet po uwzględnieniu wpływu ważnych czynników społeczno-poznawczych, w tym samoskuteczności, tj. przekonania, że dana osoba jest w stanie osiągnąć cel (tutaj przestrzegać diety). Nawet jeśli uważasz, że podołasz temu zadaniu, przekonanie, że dieta jest skomplikowana, może zniweczyć twoje wysiłki. Naukowcy powtarzają, że należy zadbać nie tylko o otoczenie fizyczne, usuwając z niego np. przekąski, co gwarantuje wyeliminowanie bezmyślnego jedzenia. Trzeba też pomyśleć o "środowisku poznawczym". Wg panów, oznacza to wybór zasad dietetycznych, które łatwo zapamiętać i zastosować. Mata podpowiada, by przed wyborem konkretnego planu zestawić ze sobą parę diet i porównać, jaką liczbę wytycznych obejmują. Jeśli ludzie zdecydują się na bardziej skomplikowaną dietę, ponieważ uznają ją za atrakcyjniejszą np. ze względu na elastyczność, muszą ocenić, jaką trudność sprawią im wyliczenia i monitorowanie konsumpcji. Gdy wyda się za wysoka, prawdopodobieństwo przedwczesnego odejścia od planu jest duże i powinni raczej rozważyć inną dietę. W ramach eksperymentu oceniano obiektywną i subiektywną złożoność dwóch planów dietetycznych. Brigitte to prostsza wersja diety rodem z Niemiec. Odchudzający się otrzymują listy zakupów. By zrzucić zbędne kilogramy, wystarczy więc stosować się do czyichś zaleceń. W programie żywieniowym Weight Watchers wszystko, co ktoś je, jest przeliczane na punkty, które w dodatku nie są tożsame z kaloriami. Dziennie wolno spożyć określoną liczbę punktów. Nie ma produktów kategorycznie zabronionych, można więc wybierać, co się lubi, byle tylko nie przekroczyć wyznaczonej liczby punktów. W amerykańsko-niemieckim studium wzięło udział 390 kobiet. Zwerbowano je w niemieckojęzycznych pokojach rozmów nt. radzenia sobie z wagą. Wcześniej wypróbowały one jedną lub dwie diety. Na początku, w trakcie i pod koniec 8-tygodniowego okresu badań wypełniały one kwestionariusz.
  23. Międzynarodowe badania przeprowadzone pod kierownictwem specjalistów z amerykańskiego Narodowego Centrum Badań Atmosferycznych (NCAR) pokazują, jak kolosalny wpływ na klimat mogą mieć zmiany na niewielkim obszarze kuli ziemskiej. Uczeni zauważyli, że w przeszłości otwieranie się i zamykanie Cieśniny Beringa decydowało o temperaturze i zasoleniu Atlantyku oraz Pacyfiku. To z kolei powodowało zmiany temperatury w Grenlandii i części Ameryki Północnej, powodując cofanie się lub rozprzestrzenianie powierzchni lodu, co miało wpływ na poziom wody w oceanach na całej kuli ziemskiej. Naukowcy dowodzą, że gdy na półkuli północnej robiło się chłodniej, powierzchnia lodów zwiększała się, co prowadziło do obniżenia poziomu oceanów. To z kolei odcinało Cieśninę Beringa i do bardziej słonego Atlantyku niemal nie przedostawała się świeża woda z północnego Pacyfiku, która zwykle wlewała się doń przez Arktykę. Z powodu zwiększonego zasolenia dochodziło do odwrócenia prądów morskich i na północ Atlantyku płynęło więcej niż zwykle wody z tropików, co ogrzewało północny Atlantyk o około 1,5 stopnia Celsjusza - wystarczająco dużo, by powstrzymać rozszerzanie się lodowca. Co prawda Pacyfik się ochładzał, jednak nie istniała tam tak olbrzymia ilość lodu, by mogła powstrzymać ten proces. Aixue Hu z NCAR podkreśla, że badania te pokazują, iż pozornie nieznaczne zmiany na niewielkim obszarze mogą mieć kolosalne znaczenie dla kształtowania się całego klimatu naszego globu. Hu wraz ze swoim zespołem starają się wyjaśnić, dlaczego mniej więcej 116 000 lat temu lodowiec na północy raz się cofał, raz rozszerzał przez kolejne 70 000 lat, wywołując sięgające nawet 30 metrów zmiany w poziomie wód oceanicznych. Wielu naukowców sądzi, że miało to związek z fluktuacjami orbity Ziemi wokół Słońca, jednak uczeni z NCAR nie zauważyli korelacji. Uważają oni, że przyczyna leży właśnie w otwieraniu się i zamykaniu przepływu wód przez Cieśninę Beringa. Ten niewielki skrawek globu, o szerokości zaledwie 80 kilometrów pełni, ich zdaniem, zasadniczą rolę w cyrkulacji wód pomiędzy Atlantykiem i Pacyfikiem. Około 34 000 lat temu orbitalny cykl Ziemi wprowadził naszą planetę na taki kurs względem Słońca, że w czasie zimy półkula północna jest cieplejsza niż poprzednio. To spowodowało powolne wycofanie się lodowca i około 10 000 lat temu doszło do otwarcia Cieśniny Beringa, dzięki czemu klimat Ziemi złagodniał umożliwiając rozwój cywilizacji.
  24. W ofercie firmy 3M znalazła się myszka, która kształtem przypomina joystick. Tak niezwykły wygląd urządzenia ma, jak zapewnia producent, w 100 procentach zapobiegać urazom powstającym wskutek ciągłego przeciążenia mięśni czy ścięgien (RSI). Ergonomic Wireless Optical Mouse została wyposażona w pionowy uchwyt i wygodnie umiejscowione przyciski. Dzięki temu podczas pracy zmniejsza się nacisk na delikatny nerw pośrodkowy. Mysz jest kompatybilna z systemami Microsoftu i Apple'a. Wyprodukowano ją w dwóch rozmiarach tak, by pasowała do mniejszych i większych dłoni. Urządzenie nie jest, niestety tanie. Jego zwykła cena wynosi ponad 147 funtów brytyjskich, chociaż obecnie jest oferowane w brytyjskim online'owym sklepie 3M za mniej niż 82 funty.
  25. Podczas kilkuletnich badań australijscy i francuscy naukowcy zauważyli, że im więcej ktoś ogląda telewizji, tym wcześniej umiera. Każda dodatkowa godzina spędzona przed srebrnym ekranem zwiększała jednostkowe ryzyko przedwczesnego zgonu (Circulation). Profesor David Dunstan z Baker IDI Heart and Diabetes Institute w Melbourne i jego zespół przez ponad 6 lat śledzili losy 8800 osób w wieku 25 lat i starszych. Przedstawiciele tej grupy nie cierpieli uprzednio na choroby sercowo-naczyniowe. W ramach eksperymentu badano ich tolerancję glukozy. Pobrano im też krew, by określić poziom cholesterolu czy cukru we krwi. Ostatecznie wszystkich podzielono na 3 grupy: 1) oglądających telewizję mniej niż 2 godziny dziennie, 2) spędzających przed ekranem 2 do 4 godz. dziennie oraz 3) zalegających przed odbiornikiem na ponad 4 godziny. W okresie objętym studium odnotowano 284 zgony: 125 z powodu nowotworów i 87 z powodu chorób serca. Wg specjalistów, w ten sposób udało się uzyskać pierwsze przekonujące dowody, iż oglądanie telewizji rzeczywiście wiąże się z zagrożeniem przedwczesnym zgonem. U ludzi, którzy spędzali przed telewizorem 4 lub więcej godzin dziennie, ogólne ryzyko zgonu rosło o 46%, a z powodu chorób sercowo-naczyniowych aż o 80%. Zjawisko to pozostawało niezależne od takich czynników, jak palenie, ciśnienie krwi, dieta czy poziom cholesterolu. O co więc chodzi? O przyjmowaną pozycję. Oglądanie telewizji wymaga długiego siedzenia [...]. Niekorzystny jest brak jakichkolwiek ruchów mięśni. Z rozległej dokumentacji wiemy skądinąd, że skurcze mięśni są ważne dla regulacji wielu procesów w organizmie, np. rozkładu i zużycia glukozy, dlatego długie okresy bezruchu mogą skutkować zaburzeniem metabolizmu. Dunstan podkreśla, że sytuacje, gdy za dużo się siedzi, nie są tożsame z niewystarczającą ilością ćwiczeń. Ryzyko związane z "przewlekłym" siedzeniem niekoniecznie kompensuje też późniejsze wzmożenie aktywności fizycznej. W naszym studium nawet ludzie ćwiczący, którzy oglądali dużo telewizji, ryzykowali przedwczesnym zgonem. W ich przypadku każda godzina spędzona przed telewizorem oznaczała 18% skok zagrożenia. Musieli się oni m.in. liczyć ze zwiększoną o 9% szansą śmierci z powodu nowotworu. Jak wyjaśnia Dunstan, nasze ciało zostało zaprojektowane do ruchu, ale zmiany technologiczne, społeczne i ekonomiczne oznaczają, że ludzie nie korzystają z niego tyle, co wcześniej. Nawet jeśli ktoś ma prawidłową wagę, siedzenie wpływa niekorzystnie nie tylko na poziom cukru, ale i tłuszczów we krwi. Podczas siedzenia spalamy tyle kalorii, co we śnie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...