Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

peceed

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1997
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    74

Zawartość dodana przez peceed

  1. Z zasady nie wchodzę w jałowe spory o definicje bo mam świadomość że rozumienie pojęć nie wynika z definicji, widziałem wiele katastrof w których całkiem inteligentni ludzie polegli "bo przecież coś spełniało definicję na X a okazało się że wszystko się spieprzyło, bo przekroczyliśmy granicę stosowalności". Zazwyczaj jest tak, że w języku naturalnym pewnemu terminowi odpowiada pewne "halo definicji", a definicja ma "halo znaczeń", a stosowana logika jest dosyć mocno rozmyta. Doprecyzowanie terminu wymaga wielu coraz bardziej rozbudowanych definicji, doprecyzowanie zrozumienia definicji wymaga podania wielkiej ilości znaczeń/desygnatów (taka nieoznaczoność w akcji). Mogę wymyślać własne tricki/algorytmy. Metoda naukowa to pojęcie z gruntu socjologiczne i wielu swoich akolitów doprowadziła na manowce (tych co odmawiali samodzielnego myślenia). Sprowadza się ona do tego, że ludzie małpowali sposoby postępowania osób najbardziej inteligentnych, odnoszących największe sukcesy, co do pewnego stopnia działa. A potem przestaje i mamy Feynmanowski "cult kargo science". Na poziomie państw było kopiowanie struktur organizacyjnych nauki , bo szybko dostrzeżono że pozwala ona osiągać sukcesy (czyli mieliśmy system ewolucji w którym ostateczne fitnes było wyznaczane przez to, kto może zrobić większe "bum"). A potem były inne procesy również opisywane ewolucją które doprowadziły do zdominowania nauki przez "pasożyty stosujące mimikrę". Dla mnie dla postępu ważniejsze jednak są, inteligentne, ciekawe i uczciwe jednostki. Metodę naukową można rozumieć jako nakierowanie procesów poznawczych na "realny świat", czyli wielkości mierzalne. Zwierzęta są naukowcami, muszą być albo zginą. W przypadku ludzi mamy sytuację w której memy pozwoliły na kształtowanie pewnej infosfery z masą bytów urojonych, i to co osiągnęła nauka to wprowadzenie metryk które pozwoliły na ocenę stopnia "kontaktu idei z rzeczywistością". Z chwilą kiedy zrozumie się, że o to chodzi w nauce, nie trzeba znać "rytuałów".
  2. Nie do końca, wciąż najsilniejsze AI jakie możemy mieć to szympans pomalowany srebrną farbą Niech każdy mózg mówi za siebie Moja perspektywa jest taka, że to nauka i metoda naukowa to protokół który stara się spiąć różne mózgi w jeden wirtualny. Nauka nie jest bardziej obiektywna niż zdrowy i uczciwy mózg. Zresztą sama obiektywność to nic nie znaczące słowo, jedyne co się liczy to jakość tworzonych modeli rozumianych jako zdolność rozumienia rzeczywistości. Oczywiście że jest. Każdy mózg (w sprawnym ciele) może sobie weryfikować i powtarzać wyniki. Tak naprawdę cała model rzeczywistości jaki tworzy mózg to właśnie efekt tej powtarzalności pewnych coraz bardziej abstrakcyjnych wzorców. To metoda naukowa kopiuje wzorce biologiczne. W pewnym sensie to filtr który ogranicza wytwarzanie i rozpowszechnianie memów do takich, które co do zasady mogłyby być wytworzone same przez kompetentny mózg.
  3. Informacja "jest" korelacją, a na poziomie kwantowym taką korelację nazywamy splątaniem. Problem może brać się stad, że na podstawie tych bytów fizycznych tworzymy pewną abstrakcję którą nazywamy informacją. Tak jak na przykład liczba w sumie nie jest "czymkolwiek" w fizyce, ale wciąż używamy koncepcji liczby do opisu świata, liczby możemy kodować w układach fizycznych itd. Tak samo jest z pojęciem "informacja". Tak jak mamy różne typy i rodzaje liczb, tak samo mamy różne typy i rodzaje informacji. Rozpatrzmy na przykład film na taśmie filmowej (albo innej reprezentacji). Informacja zawarta na filmie wyraża korelację pewnych cech światła które miały miejsce przy kręceniu kamerą i przy odtwarzaniu. To informacja na filmie powoduje, że przy kolejnych odtwarzaniach wciąż mamy tę samą korelację. Jeśli ktoś (Ufol) będzie analizował korelacje światła to w końcu je odnajdzie pomiędzy kolejnymi seansami tego samego filmu. I to jest świadectwo istnienia informacji albo nadzwyczajnego fuksa. Reprezentacja tej informacji w przypadku taśmy filmowej jest trywialna, ale możemy rozpatrzyć dvd. Są to układy scalone i lasery, ogólnie bardzo skomplikowany układ fizyczny który jest w stanie odtwarzać tę samą informację pomimo całkowicie innej reprezentacji. Nie da się zatem uciec wniosku, że informacja na poziomie ludzkim jest klasą równoważności pewnych układów i procesów fizycznych. Jak to spiąć ze sobą? Nie da się tutaj uciec od refleksywności. Mamy pewien nieznany nam schemat ciała który przez nerwy i pierwotną strukturę mózgu tworzy pewien model przetwarzania informacji , na podstawie bodźców tworzymy w tym modelu model rzeczywistości w którym identyfikujemy pojęcie informacji. Potem możemy częściowo rozumieć swoją strukturę (ale nie 1:1) i rozumiemy, że informacje które wpływają przez nasze narządy zmysłów są tym samym co informacje identyfikowane w modelu. W przypadku MK jesteśmy pierwotnym i jedynym prawdziwym obserwatorem, każdy przepływ informacji, bodziec to pomiar. Wiemy, że w rozpatrywanych przez nas układach fizycznych możemy dowolnie umieszczać obserwatorów (tzn. podział obserwator, obiekt obserwowany, przyrząd, otoczenie jest całkiem dowolny, tylko w praktyce robimy tak aby było wygodnie), w mocno oczywistych sytuacjach dokonanie pomiaru to nawiązanie korelacji pomiędzy obserwatorem i obiektem, natomiast my, "jedyny prawdziwy obserwator", redukujemy funkcję stanu. Tutaj dokonujemy analogicznej abstrakcyjnej identyfikacji procesu naszej redukcji z nawiązaniem korelacji u obserwatorów przez nas modelowanych. Dlatego dokonujemy mentalnej ekstrapolacji i wierzymy, że te inne modelowane byty też mają swoje subiektywne odczucia (co najmniej te bardzo podobne do nas) i subiektywnie opisują swoją rzeczywistość w taki sam sposób jak my, czyli też doświadczają redukcji (i zapominamy o sobie). Taka redukcja to proces przyjmowania informacji widoczny od środka. To co matematycznie nam to umożliwia to "założenie że istniejemy realistycznie", dla nas jest ono bezwarunkowo spełnione. Dlatego też możemy modelować sobie rzeczywistość (to też pewna rekursywność) w tej postaci, że zakładamy realistyczne istnienie pewnych obiektów i działanie praw MK z ich punktu widzenia dokładnie tak jak u nas. Trochę to poplątane ale dokładnie pokazuje relację między informacją "ludzką" a informacją "w fizyce". Widać też problem "cyklów" w próbie wyjaśnienia definicyjnego. Fizyka to ostateczny model rzeczywistości jaki może zbudować obserwator, ale chcemy aby obserwator również był wyrażalny w postaci tych zasad tego modelu (nawet jeśli sobie samemu nieznany). Więc może bardziej fizyka to tylko pewna abstrakcja która może być współdzielona pomiędzy różnymi obserwatorami/systemami kognitywnymi, granica poznania systemów kognitywnych. Fizyka to model, opisywany przy pomocy pojęcia... informacji Każdy system logiczny wymaga aksjomatów i pojęć pierwotnych. Istnieje pewna dowolność w ich tworzeniu (zwłaszcza gry różne pojęcia wzajemnie się definiują), ale tworzą one zawsze ścisłą strukturę którą możemy poznać. Informacja jest pojęciem pierwotnym i powiedzenie że "informacja fizycznie jest korelacją" wiele wyjaśnia ale nie rozwiązuje sprawy bo wciąż wyjaśniając pojęcie z fizyki wracamy do pojęcia informacji. Czy brak nierekursywnej ogólnej definicji informacji jest jakimś problemem w sytuacji, kiedy rozumiemy strukturę zależności pomiędzy pojęciami? W praktyce definiujemy wiele bardziej szczegółowych i precyzyjnych pojęć, "rodzajów" informacji zgodnych z naszym intuicyjnym rozumieniem tego pojęcia użytecznych w różnych sytuacjach. W matematyce mamy podobną sytuację w przypadku rozmaitości, kiedy wiele z nich nie posiada map pozwalających opisać całość. Tworzymy atlasy które ze zszywanymi atlasami i zgodnymi współrzędnymi. Dokładnie w analogiczny sposób dopasowujemy zgodnie różne rodzaje informacji (z różnych definicji) pomiędzy sobą w różnych opisach procesów fizycznych. "Rzeczywistość" to taka badana rozmaitość, różne systemy formalne korzystające z różnych pojęć to odpowiedniki map a aksjomaty to odpowiedniki arbitralnie przyjętych wektorów bazowych dzięki którym można tworzyć struktury pojęciowe (modele logiczne) do opisu fragmentów rzeczywistości. Sama ogólna koncepcja informacji może w takim wypadku być zwykłym neuronalnym artefaktem poznawczym, złudzeniem, koncepcją którą nasze mózgi w naturalny sposób chcą wyabstraktować z różnych modeli i łączą z obwodami językowymi (i słowem "informacja") ale skuteczność tych mechanizmów załamuje się w obliczu skomplikowania rzeczywistości i czegoś takiego jak "informacja" w innym sensie (niż neuronalna iluzja podpinana do słowa "informacja") po prostu nie ma! Musimy sobie zdawać że jesteśmy tylko i wyłącznie sieciami neuronowymi które mają swoje fundamentalne ograniczenia. Być może przy próbach opisu rzeczywistości trzeba jawnie zaakceptować ten fakt i zidentyfikować powstałe z tego powodu "artefakty" (kolejna rekursywność). Dostrzeżenie pętli w pewnych definicjach to chyba lepsza sytuacja niż gdyby struktura wyjaśnień była nieskończona, my przynajmniej widzimy że dochodzimy do końca i "głębiej" nie istnieje. Ponieważ MK zahacza o podstawowe terminy kognistyczne , odtwarza pojęcia informacji oraz na oko i w wielu kolejnych przybliżeniach zachowuje się jak doskonała granica kognitywnych modeli poznawczych jest to potężna przesłanka za tym, że szukanie "czegoś innego, klasycznego głębiej" jest skazane na niepowodzenie. Bo sytuacja w której nieskończona ilość struktur matematycznych "z myślącymi obserwatorami" odtwarza MK jako modelem ich wiedzy wciąż jest możliwa. Fizyka nie jest informacją (hehe) na temat "prawdziwej natury wszechświata" a granicą refleksywnego poznania wszechświata (a przynajmniej jego fragmentów zwanych obserwatorami). Jest jeszcze ciekawa kwestia "klasyczności matematyki". Otóż uprawianie matematyki wymaga klasycznej informacji i klasycznych obliczeń. Wzór to wzór: nie jest superpozycja innych wzorów. Wzory są skończone, ich odczytanie ich nie zmienia Nie ma problemu ze stwierdzeniem równoważności 2 wzorów (w sensie identyczności napisów). Wzory można w nieskończoność kopiować. Wszystkie zbiory od {} po V są klasyczne. Dlatego przyjęcie wizji matematyczności wszechświata bardzo skłania do szukania klasycznych modeli rzeczywistości co dobrze tłumaczyłoby problemy pewnych matematyków z akceptacją MK,. P.S. Nie jestem pijany, po prostu mam uszkodzony Musk Nie wymyślam niczego nowego, tylko zbieram i sklejam okruchy tego co rozumiałem dawniej.
  4. To chyba oczywiste, chcę mieć możliwość poprawienia błędów: nie proszę o dodatkową funkcjonalność tylko pokazuje częsty przypadek kiedy stara nie jest dostarczana, czyli możliwość edycji wypowiedzi w pewnym czasie po jej napisaniu. Zawsze powinno się cytować w odpowiedziach, bo nie ma gwarancji zachowania kolejności postów a i czytelność bez niej spada. Sugerowane czasy 2 i 1h nic w praktyce nie zmieniają na niekorzyść. Innym, jeszcze lepszym rozwiązaniem jest zerowanie licznika czasu modyfikacji postów po agregacji.
  5. Wina wybitnie po stronie urzędników i prawa. Koncern miał własne interesy a teraz to zagrywka w stylu: "Ci ludzie już u nas nie pracują". W ciemno mogę zakładać że państwo spycha ryzyko ekonomiczne tego typu odkryć na biznes w sytuacji kiedy jest jedyną stroną która może i powinna realnie "ubezpieczać" od tego typu "nieszczęść".
  6. Od kiedy informowanie o faktach (skoro istnieją nawet operatory które zwracają te wielkości ) jest "oceną"? W obecnym klimacie politycznym na zachodzie może być to uznane za nadzwyczaj odważną, wręcz reakcyjną, tezę. Dla typowego wzrostu 15 cm przesunięcia miarki to ok 0.5 cm. Efekt ma znaczenie.
  7. Takie publikacje wyrządzają wielką szkodę dla fizyki. Straszne gówno. Nic tam nie ma sensu, to bezmyślna żonglerka terminologią. Stwierdzenia którym można nadać wartość logiczną są zazwyczaj nieprawdziwe. Autor to filozof i to wszystko wyjaśnia.
  8. Serio? ... oprócz polityków, ci mijają się z prawdą Serio? Czy autor(zy) zna(ją) definicję słowa kłamstwo? Może być mowa tylko i wyłącznie o niedokładności podawanych danych. Jeśli weźmie się pod uwagę, że w USA podaje się wzrost w calach, to jestem wręcz zaskoczony dokładnością. Jest raczej oczywiste, że ludzie będą zaokrąglać do góry a nie w dół. W przypadku wagi to raczej dowcip, rzadko kto zna swoją z dużą dokładnością, dodatkowo ona fluktuuje.
  9. Jakby to powiedzieć... Te(n) pomysł(y) (nie)wypalił(y) wcześniej Feynmanowi. KTP wita. A teoria strun (która jest KTP) jako bonus dodaje OTW i działa w sytuacjach z punktu widzenia zwykłej fizyki absolutnie ekstremalnych, z opisem początku wszechświata i ekspansją wymiarów przestrzennych (blobik o rozmiarze plancka wypełniony gazem strunowym jest przez niego nadymany). W jaki sposób? W pewnych aspektach jest. Przy odpowiedniej definicji każde może być "wyjątkowe". Najważniejszą cechą jest to, że jest to najsłabsze oddziaływanie. Tak, dokładniej chodziło mi o "zdarzenia" z fotonami w roli głównej, mamy emisję fotonu i absorpcję fotonów w detektorach.
  10. Nie może się mylić bo wiedza i przekonania mają subiektywny charakter. Nawet zgodność jest pozorna, bo "A" na tablicy w mojej głowie to co innego niż "A" na tablicy w głowie kolegi obok. Remake z bardziej kasowym reżyserem. Na oko - Mel Brooks. Nie ma niszczenia informacji. Tylko szyfrowanie i pętla opóźniająca Pozorny konflikt wynikał z faktu, że w OTW CD nie przechowuje informacji. Już wzór na entropię CD mówił że jest inaczej (jeśli coś ma entropię to przechowuje informację) a teraz znamy coraz więcej detali tych procesów. Potem problemem stała się całkowita losowość promieniowania Hawkinga. Jak się okazało, nie jest całkowicie losowe. Układ fizyczny do którego opisania potrzebna jest pewna informacja po prostu "ma tę informację w sobie". Na przykład CD może być opisana na wiele sposobów i każdy z nich daje tę samą wartość entropii. Bardzo dobry bryk studencki: https://arxiv.org/pdf/1805.11965.pdf Fizyka nie zajmuje się semantyką informacji, jeśli coś wie o czymś innym oznacza to, że istnieje pomiędzy nimi korelacja. W fizyce coś co wygenerowało ciąg 1001001 jest modelem tej informacji. Fizyka jest wszechobecna i nie musi dzielić sobie świata na podsystemy. Z ludzkiej perspektywy ktoś dostał sygnał, nie zrozumiał i się zdziwił. Z punktu widzenia wszechświata sygnał wygenerował zepsuty ale wciąż działający zgodnie z prawami fizyki nadajnik i wywołał prawidłową reakcję zdziwienia czyli dokładnieto o co wszechświatowi chodziło
  11. Kulturalnie fora to stosują możliwość modyfikacji od 3 dni do tygodnia.
  12. Dopiero teraz będę złośliwy: Trzeba jeszcze umieć odróżniać "3grosze napisał:" od "3grosze uważa, że:". Manipulacją to by to było gdybym efektywnie odnosił się do drugiej tezy, tymczasem zaraz potem wyjaśniłem swoją niedoróbkę. Dlatego tego zaczynam mieć wątpliwości, po kiego wała uczestniczy kolega w tych dyskusjach jeśli uważa, że ludzie tutaj mają intencję manipulowania czyichś wypowiedzi (tak, wiem, każdy mierzy innych swoją miarą). A taka uwaga sugeruje duży stopień wewnętrznej pogardy dla ludzi z problemami metaboliczny jednocześnie informując o nierozumieniu znaczenia sformułowania "świadomość własnego ciała".
  13. W chwili obecnej można napisać posta który połączy się z poprzednim i nie da się go zmodyfikować bo właśnie upłynął limit od czasu napisania poprzedniego. Aby to naprawić, najlepiej by czas modyfikacji był dwukrotnie większy (2h) w stosunku do czasu automatycznego łączenia postów (1h).
  14. Ok, to co napisałem jest niejednoznaczne. Powinno być: To nie tak, że każda utrata wagi zjada mięśnie; a (dodatkowo), wykonując ćwiczenia, można je ochronić. Albo rozbitkowie. To samo dotyczy "naukowców" poza naukami ścisłymi. Pewne dyscypliny składają się niemal wyłącznie z takich iluzji.
  15. To nie tak, że każda utrata wagi zjada mięśnie, a wykonując ćwiczenia można je ochronić. Można spalać tłuszcz i rozwijać mięśnie, w wieku 24 lat mi się udało (trening siłowy z intensywnością aerobową, co ciekawe to nie był jakiś specjalny plan tylko było mi żal marnowania czasu na siłowni).
  16. Metoda naukowa to coś więcej niż klepanie schematów. Badania kliniczne miewają tyle błędów że często są całkowicie bezużyteczne. To jedna z wielu możliwych metod zbierania informacji, zdecydowanie nadużywana. Do odsiewania ziarna od plew można wykorzystać AI albo mózg. Ja na przykład nie miałem problemu z odnajdywaniem całkiem skomplikowanych wzorców warunkowych w setkach "anegdotycznych" relacji pacjentów (FTS). W badaniach klinicznych pozbawia się większości wartościowych nieoczekiwanych informacji. Można sobie je sprofilować pod badanie rozważanych hipotez, ale są kiepskim narzędziem do odkrywania nieznanego.
  17. I właśnie po to przez jeden - dwa dni w tygodniu pompuje się węglowodanami. Na diecie ketogenicznej można spożywać całkiem spore ilości białek które przed tym chronią, pomaga też suplementacja tauryną. W mojej ocenie badania kliniczne często są znacznie gorsze niż duża ilość anegdotycznych relacji ludzi. Nie chodzi o to, że nic nie wniosą, tylko że nie są w stanie podważyć obserwacji ludzi, nie ma mowy o "weryfikacji". Ludzie posiadają bardzo wysoką świadomość własnego ciała która jest zazwyczaj ignorowana przez badaczy. Setka rozbudowanych relacji jest lepsza od wykresu i kilku cyferek.
  18. W teorii strun nie ma takiego założenia. Inflacja nie jest szybsza niż światło. Tak naprawdę każde rozszerzanie przestrzeni na odpowiednim dystansie może dać efekt lokalnego horyzontu zdarzeń, w okresie inflacji jest on po prostu bardzo mały. Już można powiedzieć że nie jest, i nigdy nie była. Po pierwsze - jest sprzeczna z teorią względności. (Po pierwsze nie mamy armat). Smutne. Ktoś daje granty, ktoś publikuje a gdzie do cholery jest kosz? Nie jest, co pokazuje każda czarna dziura. Będę wredny: tzn. kiedy? Fizyka wymaga dobrych pytań aby odpowiedzi miały sens Nie, moment pędu jest zachowany. A CD nie musi się obracać. Nie ta grupa. Strzałki czasu mimo tego istnieją, całkowicie po cichu. Po co? Przecież nie tylko istnieje wszechświat (nieskończenie wiele) w którym kolega zrobił to co miał do zrobienia, ale nawet są wszechświaty w których kolega nie zrobił a zrobiło się samo po sekundzie Jak to było... łapać złodzieja! Jest dokładnie odwrotnie - to osoby które mają najwięcej problemów z mechaniką kwantową są zafiksowane na swoich biologicznych intuicjach klasycznych. "shut up and calculate" to grzeczne zwrócenie uwagi że powinny jednak więcej popracować z mechaniką kwantową aby pozbyć się starych szkodliwych uprzedzeń i wyrobić nowe zrozumienie. Na przykład u kolegi zupełnie nie widać matematycznego podejścia: dostaję nową teorię z pewną aksjomatyką, wreszcie opisującą eksperymenty z perfekcyjną dokładnością, super! Jest za to masa marudzenia że coś jest w niej nie tak jak być powinno, bez wskazania eksperymentu z którym jest problem Żadnych obliczeń w przeszłości się nie psuje, psuje się ich wynik w teraźniejszości. Rozumienie obliczeń kwantowych jako superpozycji 2^n obliczeń klasycznych jest po prostu błędne, to matematyczna sztuczka pozwalająca analizować poprawność algorytmów. Potem takie podejście prowadzi do bredni o "dowodzie na wieloświat". Fascynujące. Robione są proste eksperymenty których wyniki potrafimy perfekcyjnie przewidzieć od 90 lat i wciąż są przedstawiane jako nadzwyczajne osiągnięcia. Można by je nazwać pomocami dydaktycznymi gdyby nie fakt, że są wykorzystywane w całkowicie antydydaktyczny sposób. Jedyna fajna zabawka to BBO. Samo wyjaśnienie z drugiej strony jest słabe. Brakuje analizy jak wygląda goły obraz interferencyjny w obu przypadkach bez uwzględniania koincydencji, to on najbardziej pokazuje skąd "wycina się" potem ostateczny obraz interferencyjny, co daje lepsze zrozumienie zjawiska. Warto też mieć świadomość że polaryzatory wycinają połowę fotonów każdy. Jak się pobawi w ten sposób to wszystko robi się dosyć oczywiste. Co znaczy "prawdopodobnie" - to jest oczywiste z teorii względności. Kontrakcja odległości i dylatacja czasu obowiązują! To gwóźdź do trumny dla pętlowej grawitacji jako TOE, ale zamiast grzecznie wywalić ją do kosza mamy ćwierć wieku ściemniania, pobierania grantów i produkowania takich protez jak "podwójnie szczególna teoria względności".
  19. Źródłem asymetrii jest logiczna strzałka czasu i asymetryczne traktowanie czasu przez MK. Symetria T jest łamana przez R, nie przez U, i to łamanie jest wbudowane w strukturę MK. Problem kolegi polega na uciążliwym ignorowaniu istnienia obserwatora w ujęciu Lagranżowskim. W ten sposób ulega kolega "złudzeniu istnienia obiektywnej rzeczywistości". Tymczasem w MK obraz lagranżowski wciąż mówi o prawdopodobieństwach zaistnienia różnych możliwości. To "rozwiązanie" to nie jest zbiór obiektywnych klasycznych trajektorii. Może sobie kolega zidentyfikować "kłębuszek" który jest dobrym klasycznym obserwatorem (w sensie statystycznym) i jego obserwowana rzeczywistość będzie miała z ogromnym prawdopodobieństwem rosnącą entropię. Taka identyfikacja obserwatora jest oczywiście statystyczna, ma to postać "pytamy się jakie są szanse, że istniał obserwator który widział to i owo". Większość obserwatorów musi widzieć wzrost entropii, w sensie istnienie takich jest znacznie bardziej prawdopodobne niż takich którzy widzą spadek entropii. (Tak buduje się równoważność między różnymi sformułowaniami MK). Jeśli rozwiązanie będzie wybitnie "dzikie" to po prostu nie będzie się dało zidentyfikować takich obserwatorów. Takie "dzikie" rozwiązanie samo z siebie jest nieprawdopodobne, co wynika bezpośrednio z faktu, że myślimy więc jesteśmy Nie żyjemy w stochatycznej brei T = Inf. Ależ jest. Ale to oznacza raptem tyle, że istnienie takiego rozwiązania jest niesprzeczne logicznie, a nie że jego prawdopodobieństwo istnienia jest wysokie (w obrazie mentalnym kolegi - takie samo). W rzeczywistości prawdopodobieństwo szybko maleje do zera. Szanse, że klasyczny świadomy obserwator będzie obserwował otoczenie w drugą stronę jest niezrównanie małe. Wiemy, że słoń może zniknąć i przetunelować się na drugą stronę planety, ale prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest skrajnie niskie. Szanse na "cofanie się w czasie" mają analogiczne prawdopodobieństwa, jeśli nie mniejsze. Zatem kolejna rzecz która umyka koledze to fakt, że fizyka to nauka o prawdopodobieństwach i że CPT nie zachowuje prawdopodobieństw. Te wszystkie problemy kolegi to efekt myślenia kategoriami klasycznymi - być może oduczenie się tego w dorosłym wieku jest niemożliwe dla większości ludzi. Wydaje się koledze, że taki rzeczywistość to taki "bursztynek" na który wystarczy się spojrzeć z drugiej strony (CPT) i on tak samo jest. Spróbuję techniki "motywacyjnej": Żyjecie kolego we wszechświecie wielkich możliwości, nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko skrajnie nieprawdopodobne. Dla układu skończonego. W MK twierdzenie o powrocie działa: istnieje wtedy niezerowa szansa, że przy pomiarze zaobserwujemy układ w stanie o dowolnie małej entropii. I może się to stać w dowolnym momencie! Zatem w czym problem? Ma to taki sens jak podróż "na północ od bieguna północnego" aby sprawdzić co też znajduje się za krawędzią mapy Można się umówić że istnieje tam wszystko, albo nic. Bez różnicy. Istnieje tylko jedna konfiguracja wszechświata o entropii równej zero (tak to tautologia) i nazywamy ją stanem Heartla-Hawkinga. Wielki Wybuch to nie zdarzenie, to proces w otoczeniu tego "punktu" w przestrzeni konfiguracyjnej.
  20. Postęp w fizyce zbliża nas do "ostatecznego rozwiązania" ;), zatem z czasem charakter fizyki ulega zmianie i kolejne obserwacje (doświadczenia) mają coraz mniejszą szansę istotnych modyfikacji obrazu świata: w pewnym momencie coraz bardziej istotna staje się dalsza kompaktyfikacja opisu. Niestety nie, w porządnej analizie bayesowskiej wychodzi znacznie więcej bo alternatywą jest częściowe pozbycie się zasad termodynamiki a do tego to promieniowanie to nie jest niezależny byt tylko inherentna konsekwencja teorii. Wszystkie szacowania prawdopodobieństw są subiektywne i zależą od modelu. Doświadczenie żuczka może być takie, że skoro przeżył 10 spotkań z drapieżnikami to jest prawie nieśmiertelny. My wiemy, że ma nikłe szanse przeżyć kolejne. Pewność fizyka może mieć charakter tej żuczkowej, ale lepszej nie ma i nie może mieć.
  21. Cały nasz obraz świata, jakikolwiek by on nie był, musi być hipotezą. Do pewnych zdań (pytań) możemy przyporządkować liczby z przedziału (0,1). Nigdy nie ma 1 i 0, ale przyjmujemy takie wartości dla wygody, jako uproszczenie. Jest wielką naiwnością sądzić, że jedyną opcją na uzyskanie praktycznej pewności jest bezpośrednia obserwacja. Dla większości fizyków teoretycznych istnienie promieniowania Hawkinga to znacznie, znacznie więcej niż 5 sigma. Oczywiście wymaga to rozbudowanego modelu rzeczywistości. Dla humanistów to 50%, tzn. promieniowanie Hawkinga może być, albo może go nie być, a jedynym sposobem na zmianę tych tych procentów jest obserwacja, najlepiej gołym okiem. BTW. ciekawe ile osób zdaje sobie sprawę, że promieniowanie Hawkinga to nie tylko fotony: wylecieć może naprawdę wszystko, jednorożec a nawet słoń. Fotony są tylko "bardziej" prawdopodobne W wersji hardcore do momentu kiedy nie złapiemy tego słonia nie można mówić o doświadczalnym potwierdzeniu promieniowania Hawkinga
  22. To jakaś kolejna próba tworzenia free-energy za pomocą generatora zamocowanego do trumny Maxa Plancka? Promieniowanie Hawkinga jest niezbędne dla utrzymania konsystencji fizyki, problemem był jego brak w nadmiernie uproszczonym obliczeniowo modelu. To bzdura, bo kot "istnieje" niezależnie czy posługujemy się cząstkami, czy falami czy polami. I to istnienie kota niesie za sobą najmniej "filozoficznych" kontrowersji. Co należy rozumieć jako podział na dwie makroskopowo różne, klasyczne, historie/stany. Cała zabawa sprowadza się do tego, że mechanika kwantowa nie ma granic stosowalności i formalizm MK działa zawsze. Żywy lub martwy kot oznacza, że mamy superpozycję gigantycznej ilości stanów i dominujący wkład posiadają takie które da się przypisać do jednej z dwóch jednoznacznych klasycznie klas: żywy lub martwy, bez wnikania w detale opisu "mikro". Niezależnie jaki opis "mikro" przyjmiemy, to wciąż musi być prawdą.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...