Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

peceed

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1797
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Zawartość dodana przez peceed

  1. Większość Japończyków (i ich propaganda) kochało Ki-43 Hayabusa. Nawet nie zdawali sobie sprawy z "mitu Zero" na zachodzie. Technicznie rzecz ujmując - zero. Już P-40 lał Zero jak chciał, o ile tylko chciał dobrze - czyli albo walcząc energetycznie albo wcale. To co początkowo gubiło pilotów alianckich to nieznajomość możliwości przeciwnika, a zwłaszcza tricku w którym Zero mogło uciekając w górę wejść na ogon podążającemu za nim samolotowi. Wildcat to też był samolot co zasadniczo równorzędny, jeśli tylko nie wdawał się w walkę kołową. Największym problemem w programie wahadłowców była sama koncepcja wahadłowców, będąca efektem czegoś co można określić jako "cult cargo engineering": Jeśli tylko zrobimy rakietę wyglądającą jak samolot, to na pewno osiągniemy parametry bezpieczeństwa i niezawodność jaką osiąga się w lotnictwie
  2. Tak, czasy się zmieniają. Nie można jednak oczekiwać, że ludzie na drugorzędnych uniwersytetach polskich będą dokonywać przełomowych odkryć na poziomie światowego topu. Tutaj mamy nabywanie know-how: nie wydaje mi się, aby DARPA udostępniała detale finansowanych projektów na całym świecie. Tak to niestety wygląda w przemyśle, pewne rzeczy i tak trzeba umieć odtworzyć, bo inaczej będzie trzeba je kupić. Ale to nie jego wina, po prostu naród jest spragniony sukcesów Uczciwie przyznając, teraz wszędzie na świecie pisze się w taki sam sposób o bylegie. Na miejscu naukowców pokazałbym najpierw gdzie i dlaczego nie może to zadziałać a nie zaczynać od produkcji seryjnej (bo tak to niemalże wygląda). Na razie nie zaprezentowano działania na żadnym klasycznym pożarze, nie pokazano nawet jak zachowuje się stos papieru. Brakuje też informacji o natężeniu dźwięku.
  3. Z moimi słuchawkami - nie musiałem. Koncerty muzyki klasycznej były u mnie. Wiemy, wiemy. Pewnie przez słuchawki... dokanałowe
  4. Mam bardzo sprawne uszy, ponad 10 dB czulsze niż poziom referencyjny. Dlatego korzystam ze słuchawek, które generalnie dają lepsze rezultaty niż mogą dać najlepsze głośniki o czym wie każdy rozumiejący akustykę. Ciekawostka: brat jeszcze na studiach słyszał ultradźwięki (ok, podniósł poprzeczkę dla ultradźwięków) do 24 kHz. Aby kolega lepiej zapamiętał i usunął z głowy tego typu skojażenia, odpowiem trzy razy. Nie, nie, nie. W sformułowaniu "poczuć w sobie dźwięk" chodzi o jego natężenie, a nie lokalizację źródła :/
  5. Nie ma powodu aby dokanałowe głośniki piezoelektryczne nie mogły osiągnąć perfekcyjnej jakości dźwięku, co najwyżej nikomu nie chce się w to bawić. Jestem pod wrażeniem wysokiego poziomu tzw. "sexual pride".
  6. Stare. Było nawet kilka filmów w których osią fabuły było jak najszybsze dowiezienie sprzętu do gaszenia, dostępnego pod nazwą handlową "nitrogliceryna". A replikacja wyników to ważna część nauki. Od strony konstrukcyjnej to nie spodziewam się przełomu w konstrukcji głośników. Student z MIT ma znacząco lepsze warunki niż doktor z Politechniki Świętokrzyskiej, jakby ktoś się w świecie nie orientował. To nie nauki miękkie gdzie do pracy wystarcza długopis, kartka papieru i pomieszczenie bez kosza na śmieci.
  7. Od kiedy? Cała gra w szachy to pozbywanie się "nierokujących" gałęzi z drzewa rozgrywki, nikt nie jest w stanie policzyć wszystkich ruchów. Udało się to niedawno w warcabach, ale w szachach nie uda się nigdy. Do momentu jak starcza uwagi na obsługę zwieraczy jest ok. Mają E2k. Przede wszystkim faby do mikroprocesorów to nie był aż taki hi-tech jak dzisiaj. Fabryka kosztowała kilkanaście milionów dolarów. Do swojego upadku ZSRR nie był w komercyjnej elektronice zacofany bardzej niż 5-7 lat, to nie jest aż tak wiele. A w wielu dziedzinach nauki i techniki przodował. Degeneracja to lata 90. W przypadku samolotów wszystko co istotnie jest widoczne (aerodynamika). Ale nad samym powiedzeniem warto by się zastanowić jaką głębię w sobie skrywa, czy chodzi o podświadomą analizę tego co ma dobry samolot, przypadkową zbieżność z powodu ewolucji samolotów do obłych, gładkich (niemalże zwierzęcych) kształtów, czy też konstruktor który ma defekt w postaci braku estetyki nie jest w stanie wyprodukować "elegancji technicznej"?
  8. No to może zamiast syren (albo obok) powinno się jeszcze puszczać w alarmach pożarowych buczenie.
  9. Fizyka nie pojawia się na phys.org (to taki pudelek) tylko na arxiv.org. Z punktu widzenia redahtorów jak nie rozumieli zaawansowanej fizyki tak dalej nie rozumieją, zatem od wielu lat nic ciekawego się nie dzieje . A oczekiwania mają sporte, co miesiąc powinna pojawiać się nowa teoria względności... której zapewne i tak nie zrozumieją. A przecież fizyka strun ma swoje przełomy. Najpierw M-teoria a potem holografia. ER=EPR. Amplituhedrony. Nie. Kontynuując to rozumowanie to może gdyby nie kwantomania to może odkrylibyśmy coś nowego Gryziński, Heim quantum theory. Nie możemy pozbyć się teorii strun bez wywalenia reszty w tym teorii z cechowaniem. Coś czuję że się nie dogadamy. To się albo widzie albo nie. Jeśli struny kłócą się z czyimś poczuciem estetyki albo zabrały mu cukierka (lub granta), lub komuś tylko przyśniło się, że zabierają mu cukierka (lub granta), to ja nic nie poradzę w takiej sytuacji. Nie można w nią wsadzić niczego, ta teoria nie ma wolnych parametrów. Można tylko szukać konkretnej kompaktyfikacji która daje nasze efektywne prawa fizyki. Ba, można nawet matematycznie udowodnić że nie jest w stanie odtworzyć naszych praw fizyki, jeśli nie jest w stanie.
  10. Raczej miało. Fiksacja na beznadziejnym niemożliwym pomyśle o tym świadczy. PM było objawem, nie przyczyną. To bardzo dziwna opinia (nie w sensie częstości rozpowszechnienia ale braku podstaw logicznych). Teoria strun jest coraz żywsza zarówno jeśli chodzi o ilość ludzi którzy się nią zajmują jak i osiągnięcia z ostatnich 25 lat (oczywiście M-teoria to dalej teoria strun). Podejścia strunowe zaczęło być wykorzystywane w FCS i fizyce plazmy (kolorowej). Nawet jeśli zignoruje się sukcesy i postępy, to na drugiej stronie szali nie ma żadnej teoretycznej alternatywy. Tylko supergrawitacja wydawała się być poważnym konkurentem, ale okazała się być częścią teorii strun. Przestrzenie twistorowe, trajektorie Reggego, teorie z cechowaniem - wszystkie okazały się być fragmentami/aspektami teorii strun. Unifikację teoria strun zaczęła w najlepszy możliwy sposób - przez zunifikowanie wydawałoby się zupełnie nie związanych ze sobą teorii z których każda starała się opisać różne aspekty rzeczywistości. Przypadek? Nie sądzę. To złudzenie wynikające z ekstremalnie wysokiej trudności technicznej. Fizyka teoretyczna na najwyższym poziomie jest trudna, ilość ludzi którzy mogą się nią zajmować - jest mała. Do tego jest zjawisko luki poznawczej: ludziom którzy mało rozumieją i nie widzą związków logicznych wydaje się, że pewne rzeczy są kwestią arbitralnego wyboru. Cytując typowy objaw: "Nie zawsze musi być jak ty chcesz. Inni też chcą mieć coś do powiedzenia". W realiach fizyki objawia się to słowami: "Nie musi być tak, jak chcą fizycy strunowi. Inni "teoretycy" też chcą mieć coś do powiedzenia." Fizyka teoretyczna to marnowanie łbów z definicji. A mogliby pomnażać PKB doradzając, jak unikać opodatkowania albo występując w para-reality-show "Big Cyc". Sekty mają znikomy próg wejścia. Kulki na sznurku połączone gumką, krople oleju - to może trafić do każdego Komplikacje prawne mają dosyć sztuczne pochodzenie. Z moich obserwacji wynika, że ludzie asekurują się przyjmując nadmierną wagę obecnemu stanowi rzeczy (w swoim rozumieniu świata) i 90% Niedasiów to wynik tej asekuracji. Ale na tej zasadzie jest też sporo Adasiów, co w korpo bywa nawet bardziej zabójcze.
  11. No to kolega sobie nagrabił. Rasistowsko-seksistowski komentarz do filmu, zaraz pojawi się inkwizycja (BTW. W google/facebook jej rolę przejmuje SI).
  12. Kod który prowadzi do taki błędów musi być niesamowicie odchodowy.
  13. Rozumiem, bardziej kręci kolegę namacalna astrofizyka: https://www.youtube.com/watch?v=tGqrL8hVzXI
  14. Może być też "przerzyty rak" albo "rzycie raków" Czy ten erotoman-gawędziarz widoczny w co drugim poście to już osobna osobowość starająca się o przejęcie kontroli nad ciałem czy też spontaniczne atak nostalgii?
  15. To załatwia prosty kontekst (otoczenie wyrazu). SI koryguje błędy ortograficzne, a nie rzeczowe Przypadki niejednoznaczne nie są uważane za błąd. Korekta nigdy nie nie będzie działać zawsze dobrze, najprostszym przypadkiem kiedy wysiada jest list jednego nauczyciela do drugiego opisujący jakie zabawne błędy napisał uczeń.
  16. Don't fix until broken. To podstawowa zasada. Prawo Maxwella nie jest fundamentalne tylko emergentne/efektywne, chyba że żyje kolega w XIX w. Punktowe "ładunki" są jedynie przybliżeniem, i wiedzą o tym wszyscy, nikt nie oczekuje ścisłej konsystencji od tej teorii. Teoria strun poradziła sobie z rozbieżnościami. Ano bzdura. Dlatego pojawiła się MK, teoria renormalizacji a punkty na pewnym poziomie zastąpione zostały strunami. I żeby było jasne, motywacja do wprowadzenia pętelek była całkiem inna, to typowy objaw "dobrej" teorii, że naprawia/daje znacznie więcej niż do niej włożyliśmy od siebie. Ale jeszcze wcześniej trzeba sobie uświadomić, że wartości nieskończone są problemem tylko jako przewidywany wynik obserwacji, a nie jako elementy teorii. Tak jak dawniej nie przejmowano się sqrt(-1) gdy nie pojawiał się w wyniku obliczeń. To analogiczne postępowanie. Nie musimy wiedzieć ile to jest sqrt(-1) kg podobnie jak nie musimy się przejmować ile to jest Inf C. Właściwie wszystkie rzeczy które koledze się nie podobają w fizyce nie podobały się też całym zastępom innych fizyków, dlatego w końcu powstała teoria strun która nie posiada problemów koncepcyjnych i wewnętrznych niespójności. Jej problemy to internet, który umożliwił pewnym leszczom utrzymywanie się ze srania na bardziej utalentowanych kolegów, oraz ogólna degeneracja nauki, która pozwoliła rozrosnąć się tzw. spółdzielniom/kółkom wzajemnej adoracji do poziomu gałęzi badań (pętlowa grawitacja). Działa tutaj zasada, że pieniądz gorszy wypiera lepszy: ludzie którzy nie nie prowadzą "prawdziwych" badań naukowych mają masę czasu na kontakty z prasą i PR,, zwłaszcza popularyzatorstwo. Na pewnym poziomie matematyka pozwala na wszystko. My jednak szukamy praw które pozwalają na "maksymalną kompresję", a nie tomy wyjaśnień budowane ad-hoc (słowników kompresji). Teoria strun spełnia ten warunek: jest bardzo zwartą teorią dyskretną bez parametrów rzeczywistych! To co uprawia kolega to tworzenie niezgodnych ze sobą łat do naprawiania jednostkowych problemów technicznych, w sensie zastępuje kolega teorię T_{i} kolejną T_{i+1}, ta będzie miała swoje własne problemy, ale co tam - najwyżej zrobimy kolejną teorię T_{i+2}. Stopień komplikacji rośnie, nie ubywa. A jak nie, to okazuje się że i tak nie da się zszyć tak powstałych teorii w jedna całość. Tak uprawiało się fizykę zanim celem stała się unifikacja. Ogólnie tworzenie takich teorii nie jest niczym złym: to znakomity trening. Problem zaczyna się, kiedy traci się "big picture". Rozumiem że można mieć stan umysłu w którym "wszystko łączy się ze wszystkim", ale jedynym łącznikiem widocznym z zewnątrz (odnośnie proponowanych przez kolegę rozmaitych teorii ) jest motto: musi być źle z fizyką współczesną To bardzo błędna przesłanka do inferencji bayesowskiej odnośnie stanu aktualnych teorii. Znacznie lepszą przesłanką jest 0 trafień dla frazy "Faber's quantized EM" (i inne wariacje) w google No właśnie. Nie da się uprawiać fizyki mając uprzedzenia odnośnie konstrukcji matematycznych wykorzystywanych przez przyrodę. Wymiarowość tych teorii jest odkryciem, a nie postulatem. I rozwiązuje problemy, a nie stwarza: kiedy już zbadano konsekwencje tej wymiarowości okazało się, że jesteśmy w stanie generować strukturę fizyki cząstek.
  17. Niemożliwe. To musiałby być praktycznie bliski przelot przez atmosferę. Jest cała teoria synchroniczności
  18. Dyskusja stara, ale warto sprostować pewne rzeczy: 1) Nie ma niczego kontrowersyjnego w dodatkowych wymiarach, od czasów Kaluzy-Kleina nie stanowią one żadnego problemu koncepcyjnego dla fizyków. 2) Teoria strun to jedyna teoria która ma sens, tzn. jest kwantowa, relatywistyczna i odtwarza grawitację. Jedyny poważny poważny konkurent (grawitacja kwantowa) okazał się być częścią teorii strun Ten miał nawet 11 wymiarów, czyli tyle ile ma M-teoria (to też teoria strun). 3) Oczywiście że teoria strun odtwarza EM, ona odtwarza Model Standardowy z rozszerzeniami supersymetrycznymi i grawitacją jednocześnie! I to niejeden Jakieś 25 lat temu w mat-fiz nikt z osób interesujących się fizyką na poważnie nie miał żadnych wątpliwości, że teoria strun to jedyna obiecująca droga a nikt chyba nie wiedział nawet z czym się je granty Proponuję przyjąć , że młodzi ludzie zdolni na tyle by uprawiać teorię strun mają też wystarczającą ilość rozumu by ocenić czy warto to robić. A jak ich finanse przycisną to nie muszą się prostytuować (naukowo) tylko idą "w finanse". Dobre modeli rzeczywistości historycznie ujmując zawsze prowadziły do postępu w matematyce. Jeśli kolega jest w stanie udowodnić matematyczną niekonsystencję teorii strun to brawo, w przeciwnym razie lepiej przyjąć że sprzeczności jednak nie ma. Moja obserwacja jest taka, że w sercu jest kolega "naukowcem interdyscyplinarnym" który nie jest w stanie nawiązać kontaktu ze szczytem fizyki teoretycznej ostatnich 50 lat, co nie jest żadną obelgą. Owocnie fizyką strun zajmuje się może jedna osoba na 10 milionów, a przełomów dokonuje jedna na miliard. Niestety fizyka to jedyna nauka która nie zyskuje niczego na interdyscyplinarności, bo tak naprawdę jest "wszystkim" z definicji. Outsiderzy w fizyce mają szansę w sytuacjach kiedy zajmują się pytaniami realnie ignorowanymi przez mainstream (w sensie: nie rozważanymi), a nie powszechnie uznawanymi za naiwne (lecz znanymi) lub naturalnie pojawiającymi się na wczesnych etapach nauki w wyniku niedostatecznego zrozumienia. Tak to już jest że publice sprzedaje się bajki, bo to jest jedyny poziom na którym jest w stanie konsumować fizykę. "Krótka historia czasu" miała jeden wzór i w opinii przeciętnego człowieka stanowiła rewolucyjne osiągnięcie naukowe Pytanie "czym jest" nie zawsze ma sens logiczny. Liczy się to, jakie coś ma własności. Fizyka (pomiary) narzucają ograniczenia na własności, a "czym jest" zależy wyłącznie od istnienia głębszej teorii użytej do opisu. Elektron w teorii strun bynajmniej nie jest punktem, nie jest nawet elektronem . Tam możemy zadawać sobie pytanie czym jest struna, ale mamy tylko jeden obiekt (do czasu wprowadzenia "udziwnień") o który możemy się pytać "czym jest", a to pytanie nie ma sensu bez istnienia głębszej teorii (która mówi że struna jest torusem). Albo dostać większy pokój w akademiku, bo w starym taśma do maszyny Turinga się nie mieści Dobre (w sensie poprawne) prace naukowe nie odchodzą do lamusa. Zwłaszcza czysto abstrakcyjne. Zaczynam rozumieć. Czuje się kolega dramatycznie niedowartościowany, co przymusza kolegę (w sposób nieuświadomiony) do zajmowania się jeszcze trudniejszą działką w poszukiwaniu uznania... Miałem podobnie. Co ciekawe też bawiłem się w poszukiwanie klasycznych modeli MK. Kluczem jest docenienie siebie i zajmowanie się rzeczami leżącymi w obszarze swoich kompetencji (które nie muszą się pokrywać z kwalifikacjami). A wtedy może i jakaś nagroda Turinga skapnie To bardzo niebezpiecznie wpaść w taki krąg towarzyski, bo zaczyna przypominać dynamiką sektę Jedyne co łączy to przekonanie że z fizyką jest coś złego, bo te różne "alternatywy" wcale nie są spójne ze sobą (i z obserwacjami). To tak jakby różne religie zorganizowały konferencję "ateizm jest zły" Wspaniale. Wczesny Witten, koniec lat 70 Ale ten, najwidoczniej motywowany grantami zdradził ideały i rozkręcił żydowsko-masońsko-cyklistyczny spisek promujący teorię strun. Zresztą nigdy nie rokował, nie osiągnął teoretycznego zen, i nie poradził sobie bez użycia pól kwantowych. Zbiór reguł może i jest kompletny, niedeterministyczne są zdarzenia. Intuicyjnie oznacza to, że ilość informacji potrzebna do opisania zdarzeń z cieńszego plasterka jest mniejsza od ilości informacji potrzebnej do opisania grubszego plasterka czasoprzestrzeni. Co w tym dziwnego? Fizyka jest tylko efektywnym modelem informacji w którym można zrobić najbardziej kompaktowy opis zdarzeń. To nic innego jak model predykcyjny znany z kompresji. Taka intuicja oddaje najważniejsze aspekty tego, czym jest fizyka. To jak podmiana generatora liczb losowych: jest ich nieskończenie wiele. Można pokazać że skończony wystarczy, a precyzyjniej seed musi mieć co najmniej tyle bitów co ilość informacji we wszechświecie i ciężko będzie odróżnić przewidywania od zwykłej MK doświadczalnie. Natomiast załamuje się teoretycznie, tzn. masa przekształceń nie działa. Ale jak ktoś chce się uprzeć że pseudolosowość pojawia się tylko w wynikach "fizycznych" pomiarów jako ekstra aksjomat to da się. Bo to jest proste ćwiczenie dla studentów a nie materiał na pracę naukową Mam nadzieję, że tajemnica się rozwiązała, dlaczego nie ma takich publikacji. Podstawowy błąd jaki kolega popełnia to krytykowanie teorii której nie zna, najwyraźniej opierając się na "krytycznej" publicystyce popularno(pseudo)naukowej. No właśnie, nie jest to nieskończoność. Najwyraźniej przyroda nie przejmuje się naszymi uprzedzeniami odnośnie preferowanej definicji sum nieskończonych. Można się na nią wypiąć albo to zaakceptować. Ten wynik pojawia się w matematyce na tyle sposobów (różne regularyzacje dają to samo), że może odzwierciedlać głębszą prawdę. A to kolejna przesłanka że sumowane wielkości nie są realistyczne i nie muszą podlegać naszej codziennej intuicji. No to rozumiem skąd poszukiwania "trzeciej drogi" w obliczeniach kwantowych. Na szczęście kwantowa korekcja błędów jest i działa. Co prawda wymaga nieliniowych zasobów, ale i tak dostaniemy spory speedup dla niektórych problemów. A za niedługo możliwość zwiększania efektywności obliczeń klasycznych się wyczerpie. Osobiście jestem umiarkowanym optymistą. To tłumaczy niesłabnący strumień wynalazców perpetuum mobile Tutaj niestety analogia jest zła, bo mamy do czynienia z negacją faktu, że da się lepiej, trochę na zasadzie: "Amerykanie nie dolecieli na księżyc, dokonam tego ja za pomocą przerobionego w szopie bojlera".
  19. To akurat nie jest problemem. Można stosować warstwy. Widia/stal. Takie przekładańce są bardzo mocne. Albo korund/aluminium w wersji light. Korundowe kule zatopione w aluminium były stosowane jako wypełniacze w radzieckich czołgach. Jest inny problem. Uświadomiłem sobie (analizując swój pomysł na zabezpieczenie się przed Spectre/Meltown, LOL), że wielu sytuacjach łatwiej po prostu wyciąć to do czego się przypięliśmy. Jeśli u-lock przestanie być najsłabszym ogniwem systemu bezpieczeństwa, dalsze jego poprawianie nie ma sensu. To wygląda na poważny problem... a nie żadne "Strong". Uro-lock
  20. Tzn. co wymyślili, termin czy desygnat? Jeśli termin, to tylko rzecz nazwali. "Zło" antykoncepcji nie opiera się na jakichkolwiek podstawach źródłowych, a na dogmacie o nieomylności papieży. Niestety żaden kolejny papież nie jest w stanie go odwołać powołując się na ten dogmat
  21. Widiowy pałąk powinien wystarczyć: nie ma materiałów które są w stanie taki łatwo przeciąć. W relacji do masy mniejszą niż zwykła materia, na oko 4 - 5 rzędów wielkości.
  22. To nie tak, wiara w pieniądz nie kłóci się z wiarą w boga, w głowach większości księży nie ma sprzeczności! Ateistów jest pewnie z kilkanaście procent. No to jeszcze niech kolega siebie nie oszukuje. Nie ma wątpliwości że księża są grupą najmocniej dotkniętą wiarą. Dopiero w praktyce niektórzy trzeźwieją. Oczywiście jest całkiem nowe zjawisko nowej fali księży którzy traktują "powołanie" jako zwykły sposób na dorobienie się i mają na wszystko maksymalnie wywalone, autentyczna sytuacja: "nie będę odprawiał mszy o 18, mam siłkę" .
  23. Tylko jeśli się nie rozumie, że znaczenie ogólne to tylko szczególny przypadek znaczenia szczególnego Przyznaję, jest kolega lepszy w otagowywaniu ludzi. To taki przykład taga z namespacem. Zwyczajnie nabijam się z cytowanej wypowiedzi. Idąc dalej w tym kierunku można wyobrazić sobie taki mentalny HUD na którym latają przypisane do obiektów tagi, w stylu "Terminatora". Software Justice Warrior Ogólnie to powodzenia życzę. To co ludzie (jak sporo zwierząt) mają wrodzonego to walkę o pozycję w hierarchii. To jest ta magiczna cegiełka której najwyraźniej brakuje koledze w zrozumieniu świata. Wszelkie ogólne, naturalne wartościowania to tylko odbicia tego podstawowego instynktu który sprawia również, że krowy idące na pastwisko ustawiają się we właściwej kolejności. Wracając do naprawiania świata, na początek proponuję zatem podzielić ludzi na 2 grupy, tą z nieodpowiednim (za wysokim) poziomem naturalnego instynktu hierarchii można od razu wysłać do sterylizacji, albo co tam, od razu do gazu. Pozostałych wystarczy kontrolować.
  24. Wygląda na to że waga i wymiary to nie bug, to feature. Główna zaleta takiej kłódki to odstraszenie złodziei, nie sądzę aby rowery kradziono na zamówienie więc zawsze jest lepszy cel obok. Następnym logicznym etapem rozwoju są kłódkorowery: zniszczenie kłódki będzie tożsame ze zniszczeniem samego roweru.
  25. Wystarcza bardzo dobre zrozumienie teorii ewolucji. Jasne, wzrost na pewno ma wielki wpływ na moralność Nie porównuję ludzi poza ściśle określonym kontekstem. Widzę tutaj jakąś fiksację na koncepcji ogólnego wartościowania ludzi i mierzenie innych swoją miarą postrzegania świata. One nie są głupie tylko niewłaściwie rozumiane. Świnie to było największe źródło pasożytów. To jest pewna norma społeczna chroniąca kobiety. Dopiero w połączeniu z monogamią stało się problematyczne Gratuluję, ale 99% ludzi nie ma odpowiedniego aparatu poznawczego. Raczej zatrzymają się na etapie "dobry car i źli bojarzy". W dawnych wiekach tacy street workerzy kończyli na stosie i ludzie sami dochodzili do tego, że było to głupie. Więc chyba było coś z nią nie tak już wtedy, nieprawdaż? #street::sonOfTheBitch wow-lol
×
×
  • Dodaj nową pozycję...