Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

peceed

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1797
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Zawartość dodana przez peceed

  1. Zgadza się, wystarczy wybrać losową kozicę górską i losowego człowieka
  2. To jest po prostu głupie. Ligo jest znacznie prostszym i dokładniejszym przyrządem, a do tego ma fizyczne podstawy aby działać. Nie ma opcji aby udało się nakładać superpozycję diamentów na siebie z taką dokładnością bez przeprowadzania pomiarów co zniszczy superpozycję, po prostu jest to technicznie niemożliwe. Byłoby gigantycznym sukcesem po prostu utrzymanie takiej superpozycji, precyzyjne manipulacje zewnętrznym polem magnetycznym - fantasmagoria. Fala grawitacyjna musiałaby przejść w momencie kiedy używamy pól magnetycznych do składania superpozycji, bo tylko wtedy może zmienić stan układu. To oznacza powtarzalność rzędu sekund w wariancie optymistycznym i co tyle moglibyśmy dostarczyć jednego fotonu.To oczywiście wymusza duplikację eksperymentu setki tysięcy razy aby mieć jakąkolwiek statystykę. Realistycznie: 10 mld atomów węgla manipulowane siłą oddziaływania magnetycznego pochodzącego od jednego spinu na odległość metra z dokładnością przekraczającą 10^-21: czy ci ludzie czytają to co piszą? Bez zabronionych pomiarów położenia tworzenie układu pomiarowego to losowanko i cały czas dostawalibyśmy szum z którego nie dałoby się wyodrębnić żadnego sygnału.
  3. Drodzy koledzy i koleżanki: chyba nawiązaliśmy kontakt! A jednak przylecieli. Dowiemy się jakiś szczegółów czy zabrania tego protokół kontaktów z cywilizacjami prymitywnymi? Zdanie o braku fotosyntezy jest sfalsyfikowane kominami hydrotermalnymi. To zdecydowanie nie jest ludzka logika... Podstawową kwestią jest ilość dostępnej energii. Ewolucja wymaga gigantycznych ilości energii. A może czytałem wywiad z autorem? "Wodny świat" to sugeruje, a niewielkie skrawki lądu nie zmieniają niczego w możliwości powstania lotu. Tak, ewolucja kieruje się sensem i jest optymalizatorem lokalnym. "Ślepe uliczki" ewolucji sugerują że ewolucja ma być ukierunkowana a tak nie jest. A jak przywali odpowiednio wielka Asteroida to i tak wszystkie staną się ślepe. Tak. Jeśli mają wielki mózg i żyją samotnie, to muszą polegać na inteligencji. Aczkolwiek presja selekcyjna zapewne wymaga też znajomości całego otoczenia. Małpy nie są idiotami. Ale i tak większe wrażenie wywołują na mnie kozice górskie. To znaczy, że inteligencja jest stara. Nie należy mylić inteligencji z tworzeniem cywilizacji technicznych.
  4. Wielu kolegów udomowiło sobie swoje własne świnki morskie i bardzo sobie chwalą. Kluczem do szczęścia jest tworzenie par z osobników tego samego gatunku
  5. Ale czemu małpka zasuwająca pomiędzy koronami drzew miałaby mieć mniejszą kontrolę ruchu? Z tymi rękami chodziło mi o zależność pośrednią. Ręce umożliwiły stosowanie bardzo wielu różnych strategii zdobywania pożywienia, to taki "szwajcarski scyzoryk" przyrody. Można nimi coś upolować, zebrać, wykopać itd. Ale trzeba wiedzieć co i jak. Zwierzętom wystarczają podstawowe instynkty, krótka nauka i doświadczenie własne. Ludzie od początku mogli polegać na przekazywanym doświadczeniu, a język w ogromnym stopniu przyspiesza transfer takiego doświadczenia. Tam gdzie zwierzętom normalnie potrzebna była ewolucja (dłuższy ryj mrówkojada, płetwy, itd) dla człowieka była to tylko sprawa "oprogramowania".
  6. Akurat ośmiornice mogą być jednymi z najinteligentniejszych zwierząt w ogóle, bo krótko żyją. Jeśli dostały taki mózg, to z pewnością aby rozwiązywać problemy a nie korzystać z doświadczenia. O wielu zwierzętach można powiedzieć to samo. Ludzie wyróżniają się rozbudowanym wykorzystaniem mowy i narzędzi, cała reszta to proste adaptacje. Tak naprawdę to kluczowe okazały się uniwersalne, sprawne ręce. One dają bardzo wiele możliwości zdobywania pożywienia, ale potrzebna jest wiedza. Dopiero ręce umożliwiły powstanie presji selekcyjnej na zaawansowany język.
  7. Standardowe wyłożenie pomieszczenia srebrną folią rozwiązuje problem. No przecież tak robią od dawna. Ale jak ludzie zaczęli korzystać z LED-ów to Mosad musiał sfinansować badania nad nową techniką i jeszcze wypuścić fałszywkę że niby działa tylko do 25m W bajki kolega wierzy? Przecież COVID jest rozsiewany przez szczepionki, a 5G to tylko zdalny aktywator! Już od czasów Batmana tak się robi ... Abażur nie wystarczy?
  8. Taki jest stosunek czasu posiadania na naszej planecie gatunku posługującego się ogniem do czasu istnienia życia. Stosujemy tutaj przybliżenie ergodyczne które pozwala przyjąć to za punkt wyjścia do rozważań na ilu planetach z pośród tych posiadających życie z potencjałem na cywilizację techniczną jest już ogień. Prac teologicznych też już nie muszę czytać by pewne twierdzenia uważać za wyssane z. Wystarczy doświadczenie z tego typu artykułami i ogólna orientacja w temacie. To jest taka dziedzina w której wszystko jest zdominowane przez czynniki "nie wiadomo" o czym powinien wiedzieć przeciętny naczelny, przez co operowanie nawet przybliżonymi oszacowaniami jest niemożliwe. Podawanie takich stwierdzeń w stylu " mamy 36 cywilizacji" jest zwykłym oszustwem naukowym i tak powinno być traktowane. W zbyt wielu dyscyplinach balansowanie na granicy oszustwa stało się rutynową praktyką Zatem powinien się do tego ograniczyć, albo do precyzyjnych stwierdzeń "mamy w galaktyce X przypominających Słońce". Nie ma takiej opcji. Na takich światach nie będzie nawet rozwiniętego życia korzystającego z fotosyntezy. Bez erozji nie będzie nawet minerałów w wodzie (która będzie słodka). Problemem jest brak łapek i światła. To jest bzdura. Latanie nie daje żadnej przewagi w oceanie poza możliwością chwilowej ucieczki przed zagrożeniem. Z punktu widzenia lecącego organizmu ocean jest całkowicie symetryczny: użycie ogromnej ilości energii tylko po to aby znaleźć się w takim samym miejscu nie ma sensu. Tym co zaburza tę symetrię u wyskakującej ryby jest obecność drapieżnika. Nie, to fundamentalny problem związany z rozmiarem kosmosu, a ściślej z jego mikroskopijną gęstością i ograniczoną prędkością światła. Wyobrażać sobie można wiele. Ale warto wspomnieć czego potrzebowaliśmy do odkrycia struktury DNA. Stopień encefalizacji to bezużyteczna metryka powstała głównie po to aby racjonalizować sobie domniemaną wyjątkowość człowieka. (Czy ktoś próbował tłumaczyć obniżanie się znaczenia USA spadkiem encefalizacji obserwowanym w tym kraju?) Ciekawe stwierdzenie. Nie twierdzę że prawdziwe, po prostu ciekawe. Wodny świat bez erozji nie wytworzy konkrecji. Nie wspominając o tak przyziemnej kwestii jak temperatury topnienia metali które uniemożliwią jakąkolwiek manipulację. I kolejny problem - jaka była motywacja przetwarzania metali na lądzie i czego brakuje pod wodą.
  9. Techonologia jest stara i dopracowana, bóg niczego nie musiał wyobrażać. 1) To dotyczy wszystkich ideologii. Każda chętnie sprzedaje się jako naukowa bo przeciętny człowiek i tak nie wie co to znaczy. 2) Warto pamiętać, że w naszej cywilizacji to jednak nauka podpięła się pod teologię, a dokładniej pod jej infrastrukturę. Nominalnie inteligentne osoby potrafią sobie racjonalizować prawdziwość kolejnej, dziesiątej już wersji zamachu. To przerażające, ale inteligencja przed tym nie chroni.
  10. Nie ma nic gorszego niż naukowe wyjaśnienia na siłę, a zwłaszcza takie które oszukują że coś wyjaśniają. Takie badania mnie osłabiają. W jaki sposób identyfikują czym ma być "dodatkowe przetwarzanie"? Jakiekolwiek przetwarzanie musi być wieloetapowe. Jak straciłem z masą funkcji prawej półkuli umiejętność rozpoznawania małych twarzy, to objawiło się to w ten sposób, że na zdjęciu wszystkie osoby wyglądały jak takie same mapety. To oznacza, że mózg musi dzielić scenę na różne obiekty a potem dynamicznie dopasowywać do nich modele neuronalne sygnałów (rekurencyjnie) które potem są używane do interpretacji tych fragmentów obrazu i dalej ... mam podejrzenie, że powstaje jeszcze dokładniejsza reprezentacja. Czyli na obraz niskiej rozdzielczości (w pewnym sensie) nakładany jest filtr wydobywający szczegóły za pomocą modeli i potem ta informacja ma kolejną reprezentację obrazową (ale mam wątpliwość czy to są naiwne "piksele"), bo nie jest żadnym problemem aby na tym podbitym obszarze wykonywać operacje w stylu porównywanie który (wyostrzony) nos jest niżej albo że czyjeś oczy są współliniowe. To by tłumaczyło kwestie tych cyfr: mózg wykrył cyfrę i wysłał fragment do "wyostrzenia", ale obwody które to robią zahaczają o uszkodzony fragment mózgu i zwracają śmieci. Ponieważ uświadamianie sobie obecności twarzy nigdy nie było potrzebne do istnienia tego wyostrzania twarzy (niemożliwe dla zdjęcia z setką osób) przypuszczam, że to mogą być dwa całkowicie różne obwody. Niekoniecznie niepowiązane ze sobą, bo mózg szybko złapie korelacje pomiędzy aktywnością 2 takich rejonów i szybko zaczną współpracować.
  11. https://www.youtube.com/embed/WLUbHZI0-Lo?start=179
  12. Jest tam jedna istotna informacja: "Summa technologiae" Lema to najwyraźniej parafraza "Summa theologiae". Albo z zaburzeniami psychicznymi. Wystarczy włączyć TV Trwam i czasami można zobaczyć ostro poprzekręcanych ludzi opisujących incydenty psychotyczne. Z życia znam osoby, które się nawróciły bo usłyszały głosy w głowie albo zobaczyły światełka... Trudno się dziwić. Jako bardzo sceptyczne dziecko oczekiwałem jakiegoś namacalnego dowodu, znaku. Co by się stało, gdyby na przykład podczas pierwszej komunii świętej zapaliło się w głowie jakieś światełko? Strach pomyśleć... Najżarliwsi wyznawcy wcale nie wierzą, oni wiedzą.
  13. Zwierzęta również traktują się przedmiotowo. Kolejna zwierzęca cecha którą człowiek chce sobie przywłaszczyć Tak, test lustra to test na nieinteligencję osób układających testy. Istotne jest nie to, że one dostrzegają tam siebie w odbiciu (skąd mają wiedzieć że to one?) tylko ekstremalnie elementarna zdolność do wykryania korelacji: odbicie to coś, czym możemy precyzyjnie kierować. Jedyne co bada test lustra to szybkość kojarzenia u zwierząt. Każde aktywne zwierze musi mieć koncepcję "siebie" aby móc funkcjonować w środowisku, to nieuniknione.
  14. Przypadkowa liczba prosto z pupy. No to teraz będą poważani trochę mniej. Niewielu ludzi potrafi wyczuć ten moment, kiedy zaczyna im się starzeć mózg... To jest raczej oczywiste, przez 85% czasu życia organizmy były wyłącznie jednokomórkowe. Dojście od życia do inteligencji wymaga nadzwyczajnych warunków i nasza perspektywa jest wypaczona tym, że się nam udało. A i tak wystarczy zastosować pierwsze przybliżenie i gatunek techniczny (ogień) to 1.3/4000 przypadków planet mających życie. Maszyna parowa, loty w kosmos - skrajnie nieprawdopodobne. Można się łudzić że przecież mamy wiele przed sobą ale bariera uranowa jeszcze nie została przez nas pokonana. Jasne. Liczbę z pupy można przestawić jako skomplikowaną funkcję innych liczb z pupy. To tak zwana analiza pupiczna zapoczątkowana przez równanie Drake'a. Ludzie najwyraźniej wolą teleskopy od akceleratorów, a kosmici to wdzięczniejszy temat od supersymetrii Założenie jest chyba takie, że te cywilizacje najpierw wykryły nas, i albo już tu są albo walą ze wszystkich nadajników Imperia to takie podejście "ekonomiczne" zakładające konieczność handlu i komunikacji w ludzkiej skali czasowej. Tymczasem można po prostu wysyłać zorganizowane zalążki cywilizacji budujące sfery Dysona i swoją część drzewa gry szachów do policzenia. Za 10 mld. lat po opanowaniu gromady galaktyk dowiemy się, że białe zawsze wygrywają
  15. Jeszcze jedna obserwacja: to może być bardzo dobra prymitywna strategia wyżerania, konieczna do zastosowania w sytuacji, kiedy nie jesteśmy w stanie efektywnie pamiętać otoczenia. Tak naprawdę należy na spojrzeć na to jako minimalizowanie szansy powrotu do miejsca gdzie już byliśmy. I teraz bomba: statystyczna gęstość rozłożenia pożywienia nic nie zmienia w tym rozumowaniu, strategia wyżerania płynnie przechodzi w strategię poszukiwania wykorzystującą w najlepszy możliwy sposób bezstanową informację o tym gdzie byliśmy, a to czy już szukamy czy jeszcze wyżeramy to tylko funkcja gęstości pożywienia. Najprostszy sposób na dodanie inteligencji do takiego postępowania to skracanie skoków gdy coś zjedliśmy (stąd ospałość po jedzeniu umożliwiającą penetrację lokalnych skupisk pożywienia, zwiększanie gdy robimy się lekko głodni (to ta irytacja/pobudzenie przed posiłkiem) i zmniejszanie wigoru po większym wysiłku (zmęczenie) Jak widać wcale nie potrzeba wiele sterowania do takiego poruszania się, strategia wygląda na emergentną w banalny sposób. Jak kupiłem sobie 8GB w 2007r. to wszyscy pytali się po co mi taka gigantyczna ilość pamięci Nie powiedziałem że jakoś często wracałem do takich snapshotów, prawie nigdy. Po prostu było mi żal kasować informacje.
  16. Nigdy nie miałem serca kasować, dlatego wszystko trzymałem w sesjach - wychodzą bardzo zgrabne bryki, czasem na 150 - 200 "stron". Oczywiście niezbędne są pionowe paski stron, (niektóre można dodatkowo przewijać) Wyszedł pyszny dowcip o naukowcach
  17. To jest chyba kluczowe sformułowanie. Jeśli nie byli w stanie ocenić sensowności postępowania, to kopiowanie zachowania innych jest lepsze niż przypadkowa decyzja. Wykorzystuje to do maksimum moda To byłaby ciekawa sprawa gdyby ludzie ignorowali zdrowy rozsądek i swoją wiedzę. Na razie z opisu badania nic na to nie wskazuje. To po prostu bezwartościowa nauka. A po sprawdzeniu: mamy już całkowitą pewność że badania psychologiczne są prowadzone przez idiotów. Ta metoda po prostu nie ma żadnej wartości odnośnie wykrywania terrorystów o ile wcześniej nie poznamy dokładnych statystyk dla terrorystów i wszystkich użytkowników. Nie ma żadnych przesłanek aby uznać odpowiedzi C i F za oczywiście złe. Może się właśnie okazać, że taki jest wzorzec dla terrorystów. W takiej sytuacji jedyną rozsądną decyzją jest zaufanie AI. Nawet 2 osoby o takich samych samych charakterystykach nie zmieniają tego jaka jest prawidłowa decyzja: dla pewnych rozkładów zmaksymalizowanie ilości uratowanych osób może wymagać zabicia tylko jednej spośród dwóch tak samo prawdopodobnych podejrzanych! Ale dla celów badania istotnie jest tylko to, jak podpowiedzi zmieniają statystykę wyborów. Sama konstrukcja badania to gówno. Należało ludziom przedstawiać losowe podpowiedzi a co najmniej najczęściej i najrzadziej wybierane. Najbardziej wartościowym spostrzeżeniem badania jest znacznie częstsze kopiowanie akcji humanoidalnego robota (85%) w stosunku do podpowiedzi z AI (33%, mam prawie pewność że liczyli to źle ale co tam), co bardzo każe wątpić aby ludzie uznawali AI za wielki autorytet. Bardzo brakło grup kontrolnych w postaci "zwykłego człowieka" i człowieka przedstawionego jako "ekspert". Bez takich informacji całe badanie jest gównem, jak 99% wszystkich badań psychologicznych.
  18. Mocne słowa. Realnie jestem w sytuacji podobnej do Landaua. Pewne rzeczy zrobiły się trudne, inne niemożliwe. Moje rozumienie było budowane od podstaw przez wiele lat. Intuicja to tylko niesformalizowany model neuronalny wykształcony przez uprawianie fizyki. Religią byłoby przyjmowanie twierdzeń bez zrozumienia. Nazwanie ostatnich 35 lat fizyki teoretycznej "papką SF do ściągania grantów" brzmi dość niezwykle w ustach fizyka. Kryje się za tym jakaś osobista uraza? Serio pytam, bo wygląda to tak jakby nie przyznano koledze granta na własne badania kosztem teorii strun. Od razu piszę że nie przegryzłem się przez argumentację techniczną i nie jestem w stanie tego zweryfikować (w akceptowalnym czasie), ale rozumiem to w ten sposób, że uważa kolega "zespoły Boltzmannowskie" za realistyczne teorie klasyczne i na tej podstawie chce uznać możliwość istnienia modeli realistycznych MK. Tylko że klasyczny opis działa tylko w przybliżeniu i jest ścisłą granicą opisu kwantowego. To nie są 2 niezależne równoprawne opisy z których każdy ma domenę w której jest dokładniejszy, tylko dokładny i przybliżony. Dlatego nasz świat jest kwantowy. MS to również kwantowa teoria pola. Odnośnie natury jabłek to wyjaśnia ją teoria strun. I to jest problem, bo rozumuje tutaj kolega w kategoriach klasycznych pól EM, w których istniała konfiguracja pola będąca obserwablą. Pozostaje zapytać co jest złego w wyjaśnieniu teorii strun odnośnie pochodzenia ładunku? "Spekulatywne" 11/12 wymiarów? Tak samo spekulatywne jak ograniczenie do 4: siłą rzeczy nie jesteśmy w stanie zobaczyć ani wymiarów małych ani "wyższych". Nasze klasyczne doświadczenie mówi nam, że są 3 duże wymiary przestrzenne i 1 czasowy i teoria strun jest równie prawdopodobna pod tym kątem jak teoria ściśle 4 wymiarowa. Już tłumaczyłem dlaczego "brzytwa Ockhama" nie ma zastosowania: ona służy do wyboru jednakowo dobrych gotowych teorii. Parse error. Ale domyślając się sensu: Co z rozpadami beta? mamy kilkaset fajnych cząsteczek i rezonansów które zasługują na swój soliton. Dla przykładu, co z Λ(1405)? To nie są życzliwe pytania, to pocałunki śmierci dla tej teorii: struktura która musi być odtwarzana przez modele solitonowe jest potwornie rozbudowana i nie widzę sposobu aby odtwarzała akurat elementy które koledze pasują. Mam też skojarzenie, że takie ręczne rzeźbienie teorii to już nie nauka, a sztuka. Co innego gdyby kolega stworzył piękną teorię efektywna wychodząc z QCD, jako czyste uproszczenie obliczeniowe. Bez tego każde przewidywanie modelu będzie musiało być niezależnie potwierdzane. Bardzo, bardzo naiwnie bo to zakładanie że nie istnieją inne oddziaływania/powody które mogłyby być źródłem różnicy mas. Przy takim podejściu mion nie mógłby być cięższy od elektronu. Mało naiwny komponent tego rozumowania to pytanie, dlaczego proton/elektron w ogóle mogą mieć skończoną masę i na to pytanie fizyka odpowiedziała. Jak widać problemy kolegi wynikają z rozumowania intuicjami klasycznymi które chce "przesunąć w dół" jak tylko się da. To jest bardzo ogólna obserwacja i powinna być dla kolegi cenna. Matematyk praktycznie nigdy nie musi pozbywać się "intuicji ZFC" w ciągu normalnej nauki. Z kolei fizyk wciąż musi wymyślać się na nowo, największymi skokami są teoria względności i MK. Inny przykład problemu z niewłaściwa intuicją: Suma 1 + 2 +3 + .... = -1/12 . Z jakiegoś powodu uważa kolega to za oszustwo, a jest to prosta konsekwencja faktu, że przyroda sumuje składniki "na raz", "w jednym momencie". Nie ma ochoty na zabawy w tworzenie sumy częściowej a potem badanie jej granicy. Matematycy którzy "czuli" matematykę, jak Euler nie mieli z tym problemu. Mała ogólna uwaga - można zobaczyć taki schemat w którym ludzie mający problemy z "mainstreamową" fizyką widzą najbardziej kluczowe kwestie w fizyce w zagadnieniach które nie stanowią żadnego problemu dla innych. Podobny przykład był/jest widoczny ze zmiennymi pętlowymi: ponieważ wymaga ona dyskretnej przestrzeni, w tym istnienia najmniejszego dyskretnego dystansu, niezgodność takiego rezultatu z teorią względności była nazwana przez wyznawców najbardziej kluczową kwestię w fizyce. Aby to rozwiązać wprowadzono alternatywną podwójnie szczególną teorię względności, i problemy z odtworzeniem przez nią znanych zjawisk stały się nowymi najbardziej kluczowymi kwestiami w fizyce. Nie warto iść tą drogą. Ciężar protonu i neutronu to w ogóle nie jest żaden szczególny problem z punktu widzenia fizyki: mamy głębsze teorie które co do zasady odtwarzają te masy i jest to zadanie obliczeniowe QCD. Tłumaczenie tej różnicy polem elektrycznym przypomina prace prof. Łotafaka
  19. Naprawdę się staram, ale zasadniczo dostaję to samo w kółko i zero odniesienia się do wypowiedzi/wątpliwości. Dla przykładu podałem konkretną pracę krytykującą eksperyment ze słabymi pomiarami i kolega w ogóle się nie odniósł... Zasadniczo przytacza kolega bardzo wiele różnych słabych teorii (bohmizm, droplety, słabe pomiary). Stawianie swoich dokonań w takim towarzystwie to tzw. samozaoranie. Przepraszam jeśli jestem zbyt obcesowy, ale naprawdę się staram. Przede wszystkim matematyka/programowanie/pamieć wizualna i posługiwanie się złożonymi gramatykami całkowicie u mnie wysiadły. Pozostało mi prawidłowe zrozumienie intuicyjne. Najwidoczniej jesteśmy komplementarni Mimo wszystko rzuciłem całkiem sporo argumentów fizycznych niekoniecznie z użyciem wzorów. Drobna rada: powinien kolega więcej pisać i wyjaśniać swoje stanowisko z różnych ujęć. Przyjęcie postawy że ktoś ma się domyślać argumentacji na podstawie haseł jest słabe. Te 4 punkty są na serio (i na tym polega dowcip). Ogólnie podawanie swojej motywacji bardzo pomaga w zrozumieniu przez innych. Bo tak musimy się domyślać. Zasadniczo wzory nie transferują się pomiędzy różnymi teoriami... Ale co z tego ma wynikać? Tak jest, to wiadomo i ?... Ja tylko stwierdziłem że problemy nad którymi siedzi kolega są kilka klas rozgrywkowych poniżej czynnego uprawiani teorii strun pod względem trudności technicznej. Pod względem poziomu organizacyjnego też: struny->GUT->QCT->oddziaływania jądrowe. Ale tutaj też przydałoby się wyklaryfikować: 5) Czy Model Standardowy jest błędnym podejściem do opisu świata? 6) Jeśli nie, to skąd pomysł że efektywne siły resztkowe z qcd (jądrowe) dają się sprowadzić do budowanych ad-hoc modeli solitonowych? Nawet gdyby te drugie dawały dobre wyniki to i tak są praktycznie bezwartościowe bez uzasadnienia formalnego! 7) Skąd pomysł że neutron cięższy od protonu jest istotnym problemem fizycznym? Ogólnie mamy tak przyjęte w nauce, im bardziej pozornie głupie jest czyjeś postępowanie, tym gęściej musi się on tłumaczyć i uzasadniać swoje zastrzeżenia,
  20. peceed

    Powrót NASA na księżyc

    To nic nie kosztuje. I tak będziemy do przodu
  21. Jak mawiał Joseph Goebbels, slajd powtórzony 1000 razy dalej jest slajdem! Wciąż nie do końca rozumiem o co koledze chodzi: 1) MK jest błędna (=niezgodna z doświadczeniem)? 2) MK jest wewnętrznie sprzeczna? 3) Istnieje teoria klasyczna odtwarzająca wszystkie przewidywania mechaniki kwantowej? Każde z tych twierdzeń to Nobel gwarantowany 4) Co prawda nie da się wykazać 1),2),3) ale tylko dlatego że fizycy za mało próbują? Parafrazując wypowiedź kolegi, dotarł on do miejsca w którym zrobił krok w tył w sytuacji kiedy od fizyków wymaga się skoku w przód Istnieje niezerowe prawdopodobieństwo że to kolega ma rację (ale tylko jeśli MK działa ), lecz nie sądzę aby "mainstream" zajął się totalną negacją podstaw. Ale mam bardzo dobrą wiadomość: w ciągu 30 lat dominującą rolę w uprawianiu fizyki przejmie AI i na pewno da sobie radę ze znalezieniem "prawdy". Zamiast budować kolejny akcelerator wynajmie się chmurze system o mocy 10-20 kWn który wyprodukuje nam odpowiednie teorie. Zamiast się frustrować wystarczy zacząć dbać o zdrowie i zaczekać!
  22. Ponieważ od ostatniej dyskusji sporo popsuło się w mojej głowie nie będę się zbytnio rozpisywał, tym bardziej że zaczynamy się kręcić w kółko od pewnego momentu. A zatem Brawo. To się fachowo nazywa "skarpety Bertlmana" i co do zasady działa dokładnie tak samo. Funkcja falowa / wektor stanu - to wszystko istnieje w głowie obserwatora. Wpadł na to już Werner Heisenberg. Jako niefizyczne obiekty nie łamią ograniczeń prędkości światła. Tak, MK jest jednym wielkim wnioskowaniem bayesowskim. Nie ma tu żadnego paradoksu. Nikt o to nie dba, liczy się zgodność teorii z doświadczeniem. Musi kolega pokazać rozbieżności w przewidywaniach z normalną MK i mieć rację co pokaże eksperyment. Modele Isinga takim eksperymentem nie są.
  23. Gdzie tam. Prawo Moora działało wiele lat wstecz i obejmowało też pamięci rdzeniowe i układy lampowe po odpowiednim przeformułowaniu, zatem zupełnie nie dba o to z czego i jakie są tranzystory. Prawo Dennarda częściowo działa jeśli traktuje się je jako stałą ilość energii zużywaną przez układ, a nie skalowanie częstotliwości pracy przy tym samym zużyciu energii. Gdy zmniejszalismy ranzystor (długość bramki) k-razy, to dało się go przełączać k-raza szybciej z tym samym zużyciem energii, a teraz... .... szybkość tranzystorów nie ma już znaczenia, opóźnienia powstają na połączeniach i to jest największy problem. Małe upakowane druciki stają się okładkami kondensatora. Na razie nikt tego nie pokazał jeśli chodzi komputery cyfrowe. Nie wykluczam, ale wydaje mi się że więcej pokażą komputery które są w stanie wykorzystać interferencję do obliczeń. Komputery optyczne wykorzystywane w satelitach szpiegowskich już w latach 70 były miliony razy szybsze od elektroniki przy rozpoznawaniu obrazów. To w ogóle jest niesamowita sprawa że potężna część know-how i teorii jest całkowicie utajniona. Teraz różnica jest pewnie mniejsza ale po prostu nic nie wiemy jakiej wydajności można się spodziewać.
  24. Dennard się skończył, Moor zdycha a Amdahl ma się dobrze Gustafson zacznie się rozbijać o architekturę połączeń: wysokowymiarowe problemy będą ograniczane przez fizyczną topologię połączeń w przestrzeni 3d.
  25. Albo "spodziewane", albo "odkrycie". Do końca lat 60 jedyną "spodzianką" było to, że odkryje się "niespodzianki". Po powstaniu Modelu Standardowego "spodzianki" miały bardzo dobrze określone parametry.Teraz weszliśmy w bardzo ciekawą fazę, gdzie z jednej strony wiemy że są rzeczy do odkrycia, ale z drugiej strony przedział energii gdzie mogą się znajdować jest ogromny. Czyli z mórz greckich wypłynęliśmy najpierw na Morze Śródziemne, a teraz jesteśmy w drodze na Atlantyk. Jasne. To byłoby albo lot hiperboliczny albo anihilacja piłki. 1) Nie znalezienie "czegoś" też jest odkryciem. 2) Akurat fizyka jest w momencie, że może obiecywać znalezienie wielu ciekawych rzeczy. Janszoon za to spodziewał się odkryć Australię. Dla laika każda działalność badawcza której nie jest w stanie osobiście zweryfikować (ogarnąć umysłowo) z powodu tzw. luki poznawczej wygląda na sekciarstwo. Nie zmienia to faktu, że znaczna część miękkich badań sekciarstwem jest. Krytyka CERNu i obecnej fizyki pochodzi od kilku webowych celebrytów, osób zbyt słabych by zajmować się nauką w sposób konstruktywny ale wystarczająco biegłych w uprawianiu tzw. działalności pozorowanej i dostatecznie cwanych by się lansować. Co ciekawe Sabine Hossenfelder to modelowy przykład osobowości psychopatycznej, polecam poczytać jej teksty a zwłaszcza obejrzeć filmiki z jej udziałem. Z jakiegoś powodu psychopaci pociągają tłumy. Nie chcę nikomu odbierać do prawa do marudzenia, ale fizyka nie musi nikomu niczego udowadniać jako dyscyplina naukowa, wystarczy zajrzeć do CV. I trzeba mieć świadomość że znaczna część fizyków to są dokładnie ci sami ludzie którzy wiedzieli co robią 20 i 30 lat temu. Kredyt zaufania wobec fizyki powinien wystarczyć na tysiące lat.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...