Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

peceed

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1995
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    74

Zawartość dodana przez peceed

  1. Sęk w tym że najlepsi zawodnicy zaczynają naprawdę widzieć nieistniejące detale, i to na tej zasadzie, że pobudzeniu ulegają bardzo płytkie warstwy w sieci za pomocą połączeń rekurencyjnych. Choroby psychiczne to bardzo kiepskie kategorie do rozumienia świata, naprawdę. Bardzo kiepsko radzą sobie nawet w swojej własnej domenie opisywania ludzi z problemami psychicznymi.
  2. Jeśli najlepszy możliwy opis rzeczywistości jest fundamentalnie probabilistyczny to nie możemy mieć żadnych narzędzi aby decydować o charakterze "głębszej" natury rzeczywistości, w szczególności czy jest ona mniej rozmyta niż wynika to z opisu. W chwili obecnej "atakujemy" fizykę za pomocą modeli algebraicznych. Nauczona sieć neuronowa jest traktowana jako coś przybliżonego, gorszego, heurystyka. Mam silne podejrzenie że może być inaczej i być może modele neuronalne są równoprawnym opisem potrafiącym lepiej wychwycić pewne aspekty, weźmy na przykład: https://arxiv.org/abs/1903.04951 Oczywiście sieci mogą uczyć się przetwarzać algebrę, a algebra opisuje działanie sieci, przez co dychotomia może mieć charakter wyłącznie pozorny, na poziomie praktycznym. Nie trudno też tu doszukać się analogii typu zlokalizowane cząsteczki (opis algebraiczny, liczby o nieskończonej precyzji) a fale (opis heurystyczny, precyzja wymagana przez modele neuronalne jest niewielka). Z pewnością, wszyscy byliśmy "źle uczeni". Na szczęście brak odpowiedniej ontologii w mózgu zdaje się nie przeszkadzać w prawidłowym stosowaniu MK na poziomie technicznym i osiąganiu znaczących rezultatów. Mózg głupi nie jest i w końcu uczy się z czasem tego co kluczowe w wybranej poddziedzinie na poziomie intuicyjnym (doświadczenie). Problemy zaczynają się gdy trzeba wyjść z wąskiej dziedziny i wejść na warstwę komunikacyjną, której intuicyjne pojęcia siłą rzeczy obracają się wokół pojęć klasycznych. Popada się wtedy w "interpretacjonizm", który zawsze polega na wyjaśnianiu MK w kategoriach klasycznych. Ludzie mają taki charakter, że uczą się "addytywnie". Starają się tworzyć nowe modele za pomocą drobnych modyfikacji starych. Jest im bardzo ciężko wyrzucić pewne już nauczone fragmenty do kosza. Jeśli zmiana w wiedzy jest spora, to i tak będzie cięta na niewielkie kawałki przyrównywane do tego co "już wiadomo" i te kawałki będą oceniane niezależnie. Jak w poznawaniu nieprawdopodobnej historii która zdarzyła się naprawdę, niezależne kawałki wydaja się całkiem nieprawdopodobne, ale dokładna analiza pokazuje, że całość wciąż jest spójna a prawdopodobieństwo jest większe niż prosty iloczyn prawdopodobieństw fragmentów. Zauważyłem, że znakomitym treningiem jest czytanie fantastyki naukowej. To ćwiczy umiejętność zawieszania ogromnej części założeń odnośnie naszej rzeczywistości, nowe "setupy" oceniamy wyłącznie pod kątem ich własnej wewnętrznej konsystencji. Tylko trzeba podchodzić do tego z nastawieniem naiwnego dziecka czytającego o nowych krajnach a nie wyrachowanego literata wręcz analizującego poglądy polityczne autora. Inne podejście które to opisuje to zawieszenie sceptycyzmu. Trzeba wchłonąć pewną teorię i nie przejmować się początkowymi sprzecznościami z tym co już wiadomo, trzeba w nią "uwierzyć". Wtedy mózg dostaje szansę przerobienia materiału i stworzenia konsystentnego o obrazu. Trzeba "dać jej szansę". Sceptycyzm musi być uczciwy, trzeba być na równi sceptycznym wobec nowych informacji jak i tego, co już się wie! Ostateczny obraz mentalny świata nie powinien zależeć, albo w minimalnym stopniu, od kolejności nabywania informacji o nim. Jest to ciężkie z matematycznych powodów, ale to powinien być nasz ideał (oczywiście mowa o rzeczywistości klasycznej i teoriach). Ludzie z czysto psychologicznych powodów preferują stałość poglądów nad ich poprawność. Kiedyś moja siostra wyjaśniła mi, że w ogóle nie jestem dla niej autorytetem, bo często zmieniam zdanie. A to jest dość nieunikniony proces nauki. Wzrostu zrozumienia pewnych zagadnień nie daje się przedstawić w postaci rosnącego addytywnie zbioru prawdziwych zdań. Do tego proces nauki potrafi robić miniregresje gdy tracimy pewne fałszywe przesłanki do ostatecznie prawidłowych zdań. Te czysto psychologiczne uprzedzenia wobec prawidłowego procesu poznawczego ujawniają nasze wrodzone optymalizacje do polegania na odziedziczonych memach. Memy w naturalny sposób uwzględniają nie tylko to co wiemy, ale też to czego nie wiemy. Wystarczy odpowiednio wysoka korelacja sukcesu życiowego nosiciela memów z sukcesem tych memów. To trochę tak jak nasze geny wpływały drapieżniki pomimo faktu, że żaden z naszych przodków nie został zabity przed rozmnożeniem się i mógł nigdy takiego drapieżnika nie spotkać. System memetyczny może być sprytniejszy niż indywidualny osobnik w szczególności uwzględniając jego bardzo ograniczone możliwości nabywania wiedzy "negatywnej" "Zła wiadomość do dobra wiadomość" dlatego, że ostrzeżenia traktujemy poważniej i musimy poświęcać im więcej uwagi (ale nie należy przesadzać, trzeba zachować balans między wiecznymi mękami w piekle i 40 dziewicami w raju). Metoda naukowa to taki boost dla systemu memetycznego który wprowadza do niego elementy wnioskowania powyżej poziomu indywidualnego osobnika, jednocześnie może być rozumiany jako założenie filtrów na memy pasożytnicze.
  3. MK to model maksymalnie dobry. Dwa kwantowe opisy tej samej rzeczywistości (nie chodzi o sformułowania, a o dwóch różnych obserwatorów z własną oceną prawdopodobieństw i dwa różne opisy tej samej rzeczywistości) moą być zarówno różne od siebie jak i równie dobre, i nie istnieje procedura która byłaby w stanie je zszyć w coś lepszego. To dlatego funkcje falowe nie są obiektami fizycznymi i nie są obserwablami. Ale to prawidłowe skojarzenia. To co rozumiemy pod słowem pomiar i obserwator są również pomiarami i obserwatorami z punktu widzenia MK, tutaj mamy pełną korespondencję pojęć! To piękne zdanie jest bardzo, bardzo rozmyte Fizyka zajmuje się nie tyle rzeczywistością co jej opisami, i zgodność jest wyłącznie statystyczna. To na wstępie daje nam "rozmycie" nie do przeskoczenia. Jest też problem refleksywności widoczny wszędzie - podlegamy wszystkim ograniczeniom logicznym systemów które próbują opisywać siebie same, i sam fakt że da się osiągnąć tak wiele, jest zadziwiający. Mam tutaj swoją hipotezę, że to właśnie statystyczny charakter jest furtką, tzn. można mówić o statystycznych systemach logicznych, i ich załamywanie się w przypadku samoodniesień może mieć postać "nieoznaczoności". Podobnie jak błędy w obliczeniach czy przy transmisji. Jest jakaś różnica? Ale zgoda, na przykład z tego powodu biorą się problemy w koncepcyjnym rozumieniu MK u ludzi. Korzystają ze złych analogii. Na przykład uważam, że przestrzeń na której jest zdefiniowana funkcja falowa pojedynczej cząsteczki nie powinna być automatyzcznie utożsamiana z przestrzenią fizyczną Gdyby podejść do tego tak rygorystycznie ja przy tworzeniu oprogramowania, to byłyby to dwa różne typy. Dopiero wynik operatora położenia jest w przestrzeni fizycznej. W ten sposób emergencja przestrzeni fizycznej staje się naturalnym zjawiskiem, i nie ma tego mętliku pojęciowego widocznego na przykład przy pytaniu jaka jest przestrzeń w małych skalach. Brak takich pasów bezpieczeństwa powoduje, że ludzie czują się uprawnienie do zbyt szybkiego przekładania intuicji klasycznych w świat kwantów, co prawie zawsze kończy się katastrofą. Ludzie za szybko przeskakują etap w którym trzeba sie zatrzymać i bardzo wiele pomyśleć. BTW. Analogia w modelu neuronalnym jest niczym innym jak wysokim stopniem podobieństwa przy pewnym odpowiednio abstrakcyjnym opisie, tzn. 2 analogiczne idee dają zbliżone wzorce aktywności w pewnym fragmencie sieci działającym na wyższym poziomie abstrakcji . Osoba sprawnie posługująca się analogiami jest w stanie znajdywać przeciwobrazy tych funkcji w wybranych przez siebie konkretyzacjach, tzn. zjawisko konkretne -> abstrakcyjny opis w interesujących nas aspektach -> inne zjawisko konkretne. Analogia w ten sposób wskazuje na abstrakcję (niekoniecznie jednoznacznie, jednak w praktyce bardzo często) w jakiej rozumiemy zjawisko. Brak jednoznaczności również jest fundamentalny, i to ramach jednego mózgu. Przy różnych pojawia się nieśmiertelne "co poeta miał na myśli" (a tych już nie można poprosić o alternatywne wysłowienie się ).
  4. Obserwator może być nawet dwustanowy. Mechanika kwantowa działa dla wszystkich obiektów. Im bardziej skomplikowany obserwator, tym lepszy obraz świata może zbudować, i tym lepsze będzie jego "wewnętrzne" rozumienie tego świata. Granicą takiego poznania jest MK. Prawidłowym podejściem jest opisywanie zjawisk na wiele różnych sposobów, wykorzystujących nowe analogie. W ten sposób efektywny opis rośnie, rośnie też precyzja. A są ludzie którzy chcieliby, aby pojedyncze słowa osiągały taką precyzję - to się nie da, to wyłącznie cecha systemów formalnym, i również przy korzystaniu z nich dostajemy problem połącznia tych abstrakcyjnych wyników z rzeczywistością, w tym sensie że rzeczywistość może uciec poza zakres stosowalności tego systemu. Chodzi o to że nie lubię tego sformułowania, bo sugeruje że ta nowa funkcja jest w jakimś stopniu upośledzona w stosunku do poprzedniej. Słowo przeskok byłoby lepsze. Model rzeczywistości dwóch obserwatorów może być całkowicie odmienny. Mogą mieć całkowicie odmienne prawdopodobieństwa na zajście różnych zdarzeń. Najdziwniejsze jest to, że żaden z tych modeli nie musi być lepszy czy gorszy ze względu na różnice, mogę coś szacować na 20%, kolega na 80% i nasze szacunki są zgodne z naszymi doświadczeniami: zdarzenia 20% pojawią się z czestotliwością zbieżną do 1/5. U kolegi te 80% też będzie zbieżne do 4/5. Nie istnieje żadna procedura pozwalająca na zszycie dwóch różnych kwantowych perspektyw w jedną lepszą. Ktoś trzeci może mieć własną perspektywę która może mu powiedzieć z jakim prawdopodobieństwem jeden z tych dwóch obserwatorów ma rację, ale fundamentalna dokładność opisu rzeczywistości się nie zwiększy: w sensie przewidywania przyszłych zdarzeń. W takim razie to jest filozofia filozofii
  5. Jakby mi ktoś kazał wyobrazić sobie badania przeprowadzane przez naukowców po szkołach specjalnych, to byłyby... właśnie takie! Moda na superbohaterów trwa - badania przeprowadzono na katedrze imienia Kapitana Oczywistego. Może opiszę eksperyment innymi słowami: "Odkryto", że przy słabych bodźcach na pograniczu wyuczonej reakcji, w sytuacji jej braku w pewnym momencie musiało dojść wygaszenia aktywności neuronalnej na torze percepcja - reakcja. Wnioski utrzymują poziom reszty badań. To nie jest żaden szczególny przypadek, to powszechne zjawisko, że naukowcy nie rozumieją tego co robią. Taka uogólniona zasada Petera. Naukowiec musi operować na granicy swoich kompetencji, w najlepszym wypadku brawurowo wokół niej osclując Prawie każde zwierze aktywnie poruszające się musi mieć samoświadomość. Jedyna szczególna cecha człowieka to świadomość na poziomie lingwistycznym - "ja". Lampart który planuje swoją akcję doskonale wie po co to robi i musi uwzględniać "siebie". "Ja" uniwersalnie oznacza moje ciało. W rozpoznaniach osobowości wielorakiej "ja" oznacza gruboziarnisty wzorzec aktywności neuronalnej. Nie ma żadnego problemu, aby uzyskać świadomość (reprezentację) wewnętrznej budowy mózgu. Każda osoba może to osiągnąć przy pomocy technik neurofeedback.
  6. Jak Arafata i Obamy? Z punktu widzenia wszechświata procent noblistów wśród ateistów (to lepsza miara niż ateistów wśród noblistów) jest równie istotny, jak procent religijnych dżdżownic.
  7. Wyniki są całkowicie błędne, bo ludzie nie mają możliwości wyboru swojej religii. Jedyną wybieraną opcją jest ateizm/agnostycyzm. Zmiana wyznawanej religii ma charaketer najczęściej konformistyczny lub ekstremalnie emocjonalny, to nie jest proces intelektualny. Za wyjątkiem ludzi którym sypie się w głowie i słyszą boga albo widzą światełka, co źle interpretują. Dlatego tabelka pokazuje przypadkowe korelacje. Wyższe IQ ateistów wynika bezpośrednio z faktu, że najczęściej religia przestała ich satysfakcjonować intelektualnie: są w stanie zobaczyć luki w argumentacji. Ale ten mechanizm dotyczy tylko ateistów o religijnym rodowodzie. Poprzez dziedziczność (zarówno inteligencji jak i postaw światopoglądowych) może też mieć (nieco mniejszy) wpływ na następne pokolenia. Natomiast wysoka inteligencja wcale nie gwarantuje intelektualnej postawy krytycznej, bywa odwrotnie. Często umożliwia sprawniejsze racjonalizacje postaw religijnych. Dlatego to wciąż statystyka i korelacja. Noblistów proponowałbym ograniczyć do nauk przyrodniczych. Zasadniczo im ktoś ma lepsze rozeznanie w prawach natury, tym mniej miejsca zostaje na religię.I ostatnie 20 lat jednak nie jest reprezentatywne, bo przełomy naukowe to wiek XX. Noble obniżyły swój poziom. Wiara nie wyklucza osiągnięć naukowych, tylko obniża rokowania, gdyż wskazuje na umysł który przyjmuje lub podtrzymuje prawdziwość tez nie uzyskanych metodą naukową. To może być ogromny balast, bo całkiem spore zasoby trzeba poświecić na utrzymywanie spójności dwóch wizji świata.
  8. Całkowicie błędny wniosek. MK z założenia opisuje subiektywną wiedzę pewnego obserwatora. I co ważne, tylko ten zewnętrzny obserwator doznaje prawdziwych "redukcji" funkcji falowej. Pomimo to wierzymy, że opisywani za pomocą MK obserwatorzy z punktu tego wewnętrznego mogą zrobić to samo Obecnie filozofia jest zbędna, wystarcza znajomość fizyki i wykorzystywany przez nią fragment filozofii nauki, biologii, neuronauk itd Sporo tego, ale filozofia nie oferuje niczego ekstra. Sieci neuronowe to uniwersalne aproksymatory, więc filozofia nie jest w stanie nawet ograniczyć tego co jesteśmy w stanie ogarnąć umysłem Obszerne studiowanie filozofii nie ma sensu. To właśnie popisowa ilustracja, że nie ma to sensu. Dyskutowanie na temat znaczenia nieprecyzyjnych pojęć słownych to puszczanie pary w gwizdek. Nie ma żadnych zasad podstawowych które mówiłyby co jest nauką. To pojęcie mogę sobie definiować jako zbiór efektywnych postępowań celem badania rzeczywistości, tylko że definicja rzeczywistości musi sie odnieść w jakiś sposób do "czegoś odkrywanego metodą naukową".
  9. Jeśli mówimy o teorii rzeczywistości, to musi istnieć fragment rzeczywistości który może używać tej teorii. W teorii klasycznej to założenie też jest spełnione, tylko niejawnie. To z aksjomatycznym rozszerzeniem to moja obserwacja (bardzo trywialna), natomiast niemożliwość istnienia wieloświata klasycznych światów jest do znalezienia na sieci (niekoniecznie w tak jak jawnym sformułowaniu, chodzi o wszystkie argumenty które sprawiają że teoria nie ma sensu ). U mnie sprowadza się to do stwierdzenia że jest nieskończenie wiele światów, co ściślej jest opisane jako istnienie nieskończenie wielu "kopii" każdego obserwatora. Jeśli obserwator może wierzyć w istnienie wszechświata (co jest zawsze ogromną ekstrapolacją jego wiedzy) to automatycznie dostajemy kopie tych wszechświatów. Czyli jakie? Powtórzę się - słowo "interpretacja" to śmietnik do którego wrzucono zarówno fragment MK (interpretacja kopenhaska), inne sformułowania MK (konsystentne historie) jak i teorie które nie są w stanie odtworzyć MK (Bohm-Brogile, Everett, Cramer), co jest eufeministycznym określeniem na ich zerową wartość z punktu widzenia fizyki.
  10. Tzn. oni "zauważyli podobieństwo". Różnica jest taka że wychodzą od klasycznego działania a potem próbują cały interes "kwantować" za pomocą nowych "postulatów", a Feynmann miał kwantowe działanie i "tylko" liczył.
  11. Nikt niczego nie wpychał. MK nie wymaga świadomości, tylko "obserwatora ". Obserwatorem może być cokolwiek co przetwarza informacje i jest w stanie uprawiać fizykę, tzn. tworzyć (co do zasady) obraz otaczającej go rzeczywistości. Mechanika klasyczna omija aspekt istnienia obserwatora z prostego powodu: każdy z nich jest równoważny, co daje nam złudzenie istnienia "obiektywnej" rzeczywistości. W MK nie ma równoważności obserwatorów, zatem muszą być jawnie wprowadzeni do teorii. Nie ma tutaj żadnego "haka": jeśli "coś" korzysta z MK to musi być obserwatorem. Każda "interpretacja" jest arogancka (Uwaga: Interpretacja kopenhaska nie jest interpretacją MK, a interpretacją funkcji falowej która jest rdzeniem teorii MK. Koherentne historie to inne sformułowanie MK fizycznie równoważne standardowej). Interpretacje to niedorobione teorie które próbują prześliznąć się przez sidła metody naukowej przez pasożytnicze podczepienie pod MK, udając że mają specjalne prawa. Teoria nie wymaga interpretacji tylko zgodności z doświadczeniem. Nikt nie bawi się w interpretacje dla teorii ewolucji czy teorii dryfu kontynentalnego, MK to jedyna teoria którą spotyka taki zaszczyt, i wynika to wyłącznie z niedomagań intelektualnych części fizyków (byli źle uczeni, ale wszechświat raczej nie dba o powód). To co można zrobić to szukać teorii głębszej (nikomu się nie udało) albo innych aksjomatyk i pojęć pierwotnych (są to teorie zasadniczo równoważne). Wieloświat musi być kwantowy, tzn. bardzo łatwo dołożyć nowy aksjomat o "fizycznej realności każdej możliwości", tylko że te "realności" nie są klasyczne a w pełni kwantowe. Nie zmienia to w żadnym wypadku uprawianej fizyki, interpretacja teorii też się nie zmienia. Jedyna zmiana zachodzi na poziomie prawdopodobieństwa, które może być rozumiane w każdy sposób: zarówno częstotliwościowy, aksjomatyczny jak i (i to jest nowość) jako stosunek ilości pewnych zdarzeń elementarnych które nazywamy fizycznymi realizacjami. Co prawda mechanika kwantowa jest znana od 96, ale "interpretatorom" to nie przeszkadza. To się nie kompiluje. Einstein też pracował w urzędzie patentowym, ale on miał racje - to w tym właśnie miejscu załamuje się analogia pomiędzy tymi dwoma sytuacjami . Bardzo zabawne jest tłumaczenie pochodzenia formalizmu z "fizycznych fluktuacji". W jednym mają rację - całe to "wyprowadzenie" musi działać, bo sformułowanie całek po trajektoriach działa - tutaj nie ma przypadku.
  12. Wystarczy ogłosić że część szczepionek może być niewegetariańska Problem rozwiązany.
  13. Zawsze kiedy "wszyscy wygrywają" jest jakieś poza Aha... Brzmi jak idealny produkt dla biotechnologii, tylko że wtedy nie dałoby się pisać "wolne od GMO". Taka etykietka powinna być zabroniona.
  14. peceed

    Znaczące znaczki

    Już podniosło. Prawdziwym produktem jest sam news. W głowie przeciętnego człowieka zostanie przekaz że globalne ocieplenie to potężny problem nad którym pracować muszą wszyscy. Podobny efekt dałaby informacja, że opracowano dorożki wychwytujące za pomocą specjalnych "końcówek" (hehe) emisję gazów cieplarnianych
  15. Serio? Jeśli kolega ma rację i Antylogik to osoba nie myśląca logicznie, to próby dyskusji z nią i przekonywanie przy użyciu logiki raczej nie mają sensu. Jeśli nie ma racji, to dyskusja również nie ma sensu, bo i tak nie przekona do swojej racji. Nie widzę dobrego wyjścia z tej sytuacji, więc może warto zmienić temat
  16. Debile. Obraźliwym słowem w języku polskim było "czarny". W minimalnym stopniu, ale z dwojga możliwości to było ono. Murzyn było równie neutralne jak Chińczyk czy Aborygen. Kiedy pojawiła się potrzeba obrażania na tle rasowym, musiano wynaleźć "bambusa" i "asfalt". Całkiem ładnie wykombinowano z "czarnuchem", tylko że bez kontekstu to słowo nie miało takiego znaczenia, to neologizm stworzony wyłącznie ze względu na konieczność przekładu amerykańskiego rasizmu. Pewnie jakiś amerykański debil pomyślał że tłumaczenie "Murzyn" na "Nigger" to jest 1:1 więc w Polsce żyją rasiści i rozpoczęła się kampania "harmonizacji". Jasne, bo pani polonistka żyje w świecie bez telewizora, sportu i Netflixa i Youtube. Bzdura. Nigdy nie spotkałem się z inwektywą "ty murzynie", efekt byłby komiczny ale nie obraźliwy.
  17. Jeszcze gorsze jest to, że cenzurą zajmuje się AI. Sytuacja w której idioci instruują AI co trzeba robić dostajemy idiotyzmy na sterydach. A co jeśli napiszę komuś, że "jest bystry jak Afroamerykanin" i będę twierdził, że to był komplement? Czy winna jest osoba, która jednak się obraziła?
  18. To chyba nic dziwnego, skoro chce robić biznes w Polsce? Oczywiście może udawać że jest firmą amerykańską i z Polską nie ma nic wspólnego, ale wtedy może zostać zablokowana. To nie jest tak, że startują z pozycji siły, a raczej korzystają z pewnych luk i bezwładności systemów prawnych. Zderzenie z rzeczywistością będzie ich boleć, bo odbije się to na ich wysoce optymistycznej wycenie która nie przejmowała się takimi czynnikami ryzyka. Przy wszystkich tych produktach są dziesiątki norm i przepisów które regulują postać produktu, praktycznie bez wyjątku powstałych w celu zabezpieczeniu interesów klientów.
  19. No to dziadzio ma na to miesiąc. Statystycznie - z poważnymi chorobami współistniejącymi i podczas hospitalizacji. Powodzenia! Tutaj mamy jasną sytuację. Wystarczy wprowadzić proste prawo, że Facebook nie ma prawa kasować niczego bez wyroku sądu. Regulamin absolutnie nie powinien wchodzić w kompetencje prawa, a Facebook należy uznać za firmę telekomunikacyjną, którą jak najbardziej jest. Raczej nie było sytuacji, aby przerywano ludziom połączenia telefoniczne bo treść rozmowy jest niezgodna z regulaminem. Ustalenie tego co mogą a czego nie mogą robić sieci społecznościowe jest jak najbardziej wskazane, bo w chwili obecnej zwykły użytkownik ma okołozerową możliwość decydowania o charakterze usługi. Żadnych gwarancji i praw. Facebook musi zrozumieć, że prowadzenie biznesu w Uni Europejskiej również ma swoje własne regulaminy. A jak się nie podoba, to wypiad.
  20. A może skończylibyśmy czepiać się za słówka jak idioci i zaczęli myśleć, zwłaszcza co rozmówca ma na myśli? Bo chyba nie trudno o konkluzję, że taki wykres w trywialny sposób prowadzi do ograniczenia górnego na "uogólnioną śmiertelność". Takie podejście z założenia odbiera ludziom prawo do decydowania wartości o wartości swojego życia. Może zabrzmi to brutalnie, ale ta metryka jest kijowa do momentu kiedy działa choć jeden sprawny spychacz. Syf na Facebooku również jest motywowany politycznie, tylko że nie mamy nad tym żadnej kontroli.. Jasne, mamy niszczyć ludziom życie bo kilka branż nie przygotowało się na sukces I naprawdę kolega nie widzi związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy tymi dwiema częściami wypowiedzi? Naprawdę ktoś taki to dla kolegi autorytet w dziedzinie statystyki? Czy koledze się wydaje że ta osoba wie co to jest estymator? Bo z dostępnych już przed lockdownem danych najbardziej pesymistyczne estymatory dotyczące epidemii skracały życie populacji o 10-14 dni. Co oznacza, że lockdown nie miał sensu.
  21. Ludzie w ogóle nie zastanawiają się nad tym tematem, chyba że kupią Stalkera. Przejmowanie się zdaniem ludzi na randomowe, nie związane z ich życiem tematy to jakaś intelektualna perwersja. Co to znaczy źle się działo? Ludzie przestali umierać na inne choroby Nie wspominając że śmiertelność to kiepska metryka. To co się liczy to średnie skrócenie długości życia. Fakt że umarł 80 latek na miesiac przed terminem jest prawie 1000 razy mniej istotne od śmierci rocznego dziecka. Śmierć śmierci nierówna. To nie jest argument za kwarantanną, bo jakoś nie zamknęliśmy ruchu kołowego, gdyż ludzie giną w wypadkach. To taka sama decyzja jak przy koronowirusie. Na szczęście nie ma koronasceptyków, są tylko kornarealiści https://www.worldometers.info/coronavirus/country/sweden/ Jedyne co się liczy ty wykres dziennych przypadków śmierci.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...