Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36962
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    225

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Archeolodzy i antropolodzy odkryli w Pompejach szkielet mężczyzny, który uciekając przed erupcją Wezuwiusza, został przygnieciony przez duży blok skalny, najprawdopodobniej przez węgar strącony przez chmurę piroklastyczną. Zmarły, mężczyzna w wieku ok. 35 lat, miał zmiażdżoną klatkę piersiową. Podczas wykopalisk nie udało się znaleźć jego głowy. Z wydanego we wtorek (29 maja) komunikatu wynika, że ofiara cierpiała na zakażenie kości piszczelowej (a utykanie z pewnością nie ułatwiało ucieczki). « powrót do artykułu
  2. Niewidoczna dla gołego oka warstwa składników biologicznych znajdujących się na powierzchni oceanów zmniejsza tempo przepływu dwutlenku węgla pomiędzy atmosferą a oceanami. Związki te – surfaktanty – są produkowane przez plankton oraz bakterie i tworzą na powierzchni wody oleistą powłokę. Naukowcy z Uniwersytetów w Newcastle, Exeter i Uniwersytetu Heriot-Watt opublikowali na łamach Nature Geoscience wyniki badań, które, jak mówią, mają olbrzymie znaczenie dla przewidywania przyszłych zmian klimatycznych. Obecnie oceany pochłaniają około 25% całej antropogenicznej emisji dwutlenku węgla. Są więc największymi pochłaniaczami tej substancji. Wymiana gazów pomiędzy atmosferą a oceanem jest kontrolowana przez turbulencje na powierzchni oceanów, a główną przyczyną tych turbulencji są fale generowane przez wiatr. Im większe turbulencje, tym większa wymiana gazów. Dotychczas specjaliści mieli problemy z oceną wpływu wspomnianej warstwy na wymianę gazów. Dopiero teraz udało się opracować odpowiedni system, dzięki któremu naukowcy stwierdzili, że surfaktanty na powierzchni oceanów mogą zmniejszać wymianę CO2 nawet o 50 procent. Najnowsze badania, bazujące na wcześniejszych osiągnięciach nauki, wskazują, że wbrew temu co się wydawało, naturalne surfaktanty na dużych powierzchniach oceanów mogą redukować wpływ silnych wiatrów. Zmniejszenie pochłaniania dwutlenku węgla przez surfaktanty oznacza, że jest on wolniej usuwany z atmosfery, a to ma znaczenie dla przewidywania przyszłego klimatu, mówi biolog morski profesor Rob Upstill-Goddard z Newcastle University. Odkrycie to jest niezwykle ważne, gdyż wraz ze wzrostem temperatur, zwiększa się ilość surfaktantów. Im wyższe będą temperatury, tym większa warstwa surfaktantów i tym mniejsze zdolności oceanów do pochłaniania gazów atmosferycznych, dodaje doktor Ryan Pereira z Heriot-Watt University. W 13 zbadanych przez nas miejscach na Oceanie Atlantyckim odkryliśmy, że biologiczne surfaktanty zmniejszają wzmacniane przez wiatry tempo wymiany gazów. Wykonaliśmy unikatowe pomiary za pomocą specjalnie wybudowanego zbiornika, który pozwalał mierzyć wyłącznie wpływ surfaktantów na wymianę gazów, stwierdza Pereira. Badania były prowadzone na różnych szerokościach geograficznych, od regionów subpolarnych po tropikalne. « powrót do artykułu
  3. Papua-Nowa Gwinea na miesiąc "banuje" Facebooka. Daje sobie w ten sposób czas na wskazanie fałszywych profili oraz określenie wpływu witryny na kraj. Minister komunikacji Sam Basil powiedział, że zidentyfikowane zostaną też osoby publikujące treści pornograficzne oraz fałszywe informacje. Analiza wykorzystania serwisu społecznościowego ma umożliwić wniesienie oskarżeń przeciwko osobom łamiącym prawo dot. cyberprzestępczości z 2016 r. Podczas miesięcznej przerwy możemy się także przyjrzeć opcji stworzenia nowego serwisu społecznościowego dla naszych obywateli. Gdyby była taka potrzeba, skontaktowalibyśmy się później z papuaskimi deweloperami aplikacji [...]. « powrót do artykułu
  4. Jeden z najbardziej niezwykłych tworów przyrody, Wielka Rafa Koralowa, doświadczyła w ciągu ostatnich 30 000 lat pięciu okresów, w których niemal zginęła. Ostatni taki epizod miał miejsce przed 13 000 lat. Pod koniec epoki lodowej podnosił się poziom oceanów, a z zalanych przez nie lądów przedostawały się olbrzymie ilości osadów. Osady te zablokowały promienie słoneczne, niezbędnie koralowcom do przetrwania. Olbrzymie obszary Wielkiej Rafy wymarły. W końcu rafa się odrodziła, ale trwało to wiele tysięcy lat. Najnowsze badania pokazują, że nie był to jedyny okres, gdy rafa znalazła się na krawędzi zagłady. Badania te to ważna lekcja, pokazująca, jak wytrzymałe są koralowce i w jakim tempie odradza się rafa po katastroficznych wydarzeniach. Jak zauważa Kim Cobb, paleoklimatolog z Georgia Institute of Technology, obecne tempo przyrostu poziomu wód oceanów jest około 10-krotnie wolniejsze niż przed 13 000 lat, ale nie można wykluczyć, że w przyszłości znacznie się ono zwiększy. W ramach badań naukowcy najpierw za pomocą sonaru zlokalizowali miejsca, w których w przeszłości mogły żyć koralowce, a następnie wykonali 20 odwiertów, uzyskując próbki skamieniałych korali i osadów, sięgające 30 000 lat wstecz. Okazało się, że zasięg rafy zmieniał się w sposób odpowiadający zmianom poziomu oceanów. Koralowce migrowały w górę i w dół, zmieniając swoje położenie do 20 metrów w pionie. Gdy przed 21 000 lat poziom oceanu był najniższy, o 118 metrów niższy od obecnego, koralowce przetrwały na zewnętrznych częściach australijskiego szelfu kontynentalnego. Naukowcy od dawna zastanawiali się, co się działo z Wielką Rafą Koralową w czasie ostatniej epoki lodowej. Udało się nam ją znaleźć, mówi Jody Webster z Uniwersytetu w Sydney. Jednak rafa nie zawsze była w stanie dostosować się do zmieniającego się poziomu oceanów. Naukowcy zidentyfikowali pięć okresów, gdy niemal doszło do zagłady rafy. Dwukrotnie miało to miejsce podczas zlodowacenia, gdy zmniejszający się poziom oceanów odsłonił koralowce. Trzykrotnie zaś, pomiędzy 17 a 10 tysięcy lat temu, Wielka Rafa niemal zginęła, gdy roztapiające się lodowce spowodowały szybki wzrost poziomu oceanów. Opisywane powyżej badania nie były zakrojone na tyle szeroko, by jednoznacznie określić obszar rafy, który wyginął, jednak naukowcy przypuszczają, że koralowcom udało się przetrwać w kilku miejscach na szelfie kontynentalnym. Odrodzenie się rafy zajmowało około 2000 lat. Obecnie zagrożeniem dla Wielkiej Rafy Koralowej nie są zmiany poziomu oceanów, ale zmiany temperatury. Okresowe pojawianie się mas gorącej wody powoduje bielenie raf. W 2016 roku wymarło aż 67% koralowców na wysuniętym ku północy, 700-kilometrowym fragmencie rafy. « powrót do artykułu
  5. Szpital Castle Craig w Peeblesshire Szkocji oferuje program terapeutyczny dla osób uzależnionych od handlu kryptowalutami, np. bitcoinami. W terapii uzależnienia od handlu kryptowalutami, przynajmniej na razie, mają być wykorzystywane te same techniki, co w przypadku patologicznego hazardu. Przedstawiciele Castle Craig podkreślają, że choć nie wiadomo, ile osób jest uzależnionych od kryptowaluty, na świecie można się doliczyć ok. 13 mln użytkowników systemu. Chris Burn, specjalista od hazardu z Castle Craig, wyjaśnia, że do patologicznego hazardzisty przemawiają wysokie ryzyko oraz wahania [kursu] kryptowaluty. Zapewniają one dawkę adrenaliny oraz ucieczkę od [siebie i] rzeczywistości. « powrót do artykułu
  6. Tropikalne lasy deszczowe odgrywają kluczową rolę w globalnym systemie klimatycznym (są największym lądowym pochłaniaczem CO2). Ponieważ zajmują dużą powierzchnię i są produktywne przez cały rok, mają też olbrzymi wpływ na globalny cykl obiegu węgla. Choć w ostatnich latach zlewnię Amazonki nawiedziły ciężkie susze, czynniki wpływające na wrażliwość lasu deszczowego na suszę nie są zbyt dobrze poznane. W najnowszym studium prof. Pierre Gentine z Uniwersytetu Columbia wykazał, że fotosynteza w wysokich lasach amazońskich (o wysokości powyżej 30 m) jest 3-krotnie mniej wrażliwa na zmienność opadów niż w lasach nieprzekraczających 20 m. Wyższe lasy okazały się starsze. Miały też większą biomasę i głębsze systemy korzeniowe, które dając dostęp do wilgoci zgromadzonej w niższych warstwach gleby, zapewniały większą odporność na suszę. Choć starsze i wyższe lasy wykazują mniejszą wrażliwość na zmienność opadów (susze), silniej reagują na fluktuacje temperatury i wilgotności powietrza, a te będą narastać wraz ze zmianą klimatu. Nasze badania pokazują, że las amazoński nie reaguje jednorodnie [...]. Podczas badań zespół Gentine'a posłużył się zdalną obserwacją fluorescencji chlorofilu (fluorescencja chlorofilu służy do usuwania nadmiaru pochłoniętej energii świetlnej). Amerykanie zbierali też dane nt. opadów, niedosytu wilgotności, a także wysokości drzew. Oprócz tego szacowali wiek lasu i biomasę nadziemnej części drzew. Autorzy publikacji z pisma Nature Geoscience podkreślają, że uzyskane wyniki pokazują, że np. wylesienie może zwiększyć wrażliwość lasów na suszę (drzewostany staną się wtedy bowiem młodsze). « powrót do artykułu
  7. Przed około 65 milionami lat na Ziemię spadła asteroida, która przyniosła zagładę dinozaurom. Naukowcy od dziesięcioleci próbują zrozumieć, co stało się później. Jak wyglądała Ziemia przez następne setki i tysiące lat. Badania miejsca upadku asteroidy sugerują, że do atmosfery przedostały się olbrzymie ilości siarki, które na całe lata lub nawet dekady zablokowały dostęp promieniom słonecznym. Na Ziemi prawdopodobnie zapanował rodzaj nuklearnej zimy, a temperatury na lądach mogły obniżyć się nawet o 28 stopni Celsjusza. A gdy już wyrzucony przez asteroidę materiał opadł, planeta odczuła skutki oddziaływania dwutlenku węgla, który przedostał się do atmosfery. Dotychczas jednak wszelkie oceny ilości CO2 w atmosferze i jego wpływu na temperatury pochodziły głównie z modeli klimatycznych. W najnowszym numerze Science ukazał się artykuł autorstwa geologa Kena MacLeoda z University of Missouri, który od lat bada okres po upadku asteroidy. Zdaniem uczonego, średnia globalna temperatura wzrosła o 5 stopni Celsjusza i utrzymywała się na tym poziomie przez około 100 000 lat. MacLeod podróżuje po całym świecie, badając warstwę osadów, która oddziela ostatnie lata istnienia dinozaurów od następującej po nich epoki. Warstwa ta, zwana granicą kreda-paleogen(K-Pg), jest łatwa do zidentyfikowania, gdyż znajduje się w niej dużo irydu, pierwiastka powszechnie występującego w asteroidach, ale rzadkiego na Ziemi. Na potrzeby najnowszych badań zespół MacLeoda prowadził wykopaliska w pobliżu El Kef w Tunezji. Znajduje się tam jedna z najważniejszych sekcji granicy K-Pg. W chwili uderzenia asteroidy, region ten znajdował się pod wodą. W wydobytym i przesłanym na University of Missouri materiale zidentyfikowano mikroskopijne pozostałości po rybach: zęby, łuski, ości. Materiał pochodzi z ostatnich 50 000 lat kredy i kilkuset tysięcy lat po upadku asteroidy. We wszystkich pobranych próbkach występowało wystarczająco dużo pozostałości po rybach, by przeprowadzić wszelkie potrzebne badania, mówi MacLeod. Naukowcy podzielili próbki na trzy części. W jednej znajdował się materiał sprzed upadku asteroidy, w drugiej ten z okresu bezpośrednio po upadku, a w trzeciej, materiał nieco od tego z drugiej próbki. Sygnatury izotopów tlenu w skamieniałych szczątkach ryb pozwalają na określenie temperatury, w jakiej żyły zwierzęta. A zaobserwowane przez zespół MacLeoda zmiany wskazują, że średnia globalna temperatura zwiększyła się o 5 stopni Celsjusza i pozostała na tym poziomie przez kolejne 100 000 lat. Badania MacLeoda potwierdzają to, co sugerowali wcześniej inni naukowcy badający skamieniałe liście. Jeśli zatem rzeczywiście mieliśmy do czynienia z tak znacznym wzrostem temperatur, oznacza to, że poziom dwutlenku węgla w atmosferze wynosił wówczas 2300 części na milion (ppm). To znacznie więcej, niż wskazywało wiele wcześniejszych badań. Dla porównania warto dodać, że obecny poziom dwutlenku węgla w atmosferze to 410 ppm i jest on najwyższy od wielu milionów lat. Skoro zatem emisja powodowana przez człowieka zwiększyła ilość CO2 do obecnego poziomu, a upadek asteroidy spowodował, że dwutlenku węgla było w atmosferze niemal 6-krotnie więcej niż obecnie, może to oznaczać, że po upadku asteroidy pożary lasów były znacznie bardziej rozpowszechnione niż się uważa, albo też pojawił się dwutlenek węgla ze źródeł, które nie były dotychczas brane pod uwagę. « powrót do artykułu
  8. U mężczyzn w średnim wieku dieta wysokobiałkowa wiąże się z lekko podwyższonym ryzykiem niewydolności serca. Naukowcy podkreślają, że choć dieta wysokobiałkowa jest popularna, przeprowadzono niewiele badań nad jej ewentualnym wpływem na ryzyko niewydolności serca u mężczyzn. Ponieważ wiele osób uznaje korzyści zdrowotne diety wysokobiałkowej za pewnik, ważne, byśmy dobrze znali jej potencjalne plusy i minusy. [Warto wiedzieć, że] wcześniejsze badania powiązały diety bogate w białko - zwłaszcza ze źródeł zwierzęcych - z podwyższonym ryzykiem cukrzycy typu 2., a nawet zgonu - opowiada dr Jyrki Virtanen z Uniwersytetu Wschodniej Finlandii. Autorzy publikacji z pisma Circulation: Heart Failure badali 2441 mężczyzn, którzy w momencie rozpoczęcia studium mieli od 42 do 60 lat. Średnio obserwowano ich przez 22 lata. W tym okresie zdiagnozowano 334 przypadki niewydolności serca. Okazało się, że 70% spożywanego białka pochodziło ze źródeł zwierzęcych, a tylko 27,7% ze źródeł roślinnych. Finowie podkreślają, że wyższe spożycie białka z większości źródeł wiązało się z lekko podwyższonym ryzykiem niewydolności serca. Tylko białka z jajek i ryb nie wiązały się z takim ryzykiem. W oparciu o ilość spożywanego dziennie białka mężczyzn podzielono na 4 grupy. Gdy porównano panów jedzących najwięcej i najmniej białka, okazało się, że u tych pierwszych ryzyko niewydolności serca było o 33% wyższe dla wszystkich źródeł białka, 43% wyższe dla białka zwierzęcego, 49% wyższe dla białek z nabiału i 17% wyższe dla białek roślinnych. Jako że to jedno z pierwszych badań wspominających o korelacji między białkiem z diety a ryzykiem niewydolności serca, potrzeba kolejnych studiów, które pokażą, czy zmniejszenie spożycia protein może wspomóc profilaktykę niewydolności serca - podsumowuje doktorantka Heli E.K. Virtanen. « powrót do artykułu
  9. Archeolodzy odkryli w Pompejach aleję budynków z balkonami. Co zadziwiające, balkony pozostały nietknięte i wciąż mają oryginalne barwy. To niespotykane znalezisko jak na Pompeje. Po niemal dwóch tysiącach lat o erupcji z 79 roku Pompeje wciąż nas zaskakują, stwierdził rzecznik prasowy zespołu naukowego. Niezwykły jest nie tylko fakt zachowania kolorów, ale przede wszystkim zachowanie balkonów. W Pompejach górne piętra budynków zwykle się nie zachowywały. Stało się tak, gdyż – w przeciwieństwie do Herkulanum – Pompeje zostały przykryte popiołem wulkanicznym od góry. Jego warstwa była też znacznie cieńsza, wyniosła 4 metry. Herkulanum, położone bliżej wulkanu, zostało najpierw od dołu przykryte wielometrową warstwą błota wulkanicznego, a później zasypane popiołem. Dlatego też w Pompejach zwykle górne piętra budynków się nie zachowały. Na obszarze obecnych wykopalisk odkryliśmy serię budynków z trzema dużymi balkonami. Na jednym z balkonów leżały dzbany na wino, pozostawione tam prawdopodobnie, by wyschły na słońcu, stwierdzili archeolodzy. Naukowcy zapowiadają odrestaurowanie nowo odkopanych budynków i udostępnienie ich zwiedzającym. W Pompejach wciąż dokonywane są interesujące odkrycia. W ubiegłym miesiącu w łaźniach, które uważano za przebadane, znaleziono kompletny szkielet dziecka. To pierwszy do około 20 lat kompletny szkielet z Pompejów i pierwsze od około 50 lat szczątki dziecka. « powrót do artykułu
  10. Najstarszy polski i jeden z najstarszych na świecie. Program antywirusowy mks_vir to bez jedna z niekwestionowanych ikon polskiej informatyki. Stworzony pod koniec lat 80 ubiegłego wieku przez Pana Marka Sella program, rozwijany później przez firmę MKS, przez lata przecierał szlaki w trudnej i niezwykle wymagającej sztuce cyberbezpieczeństwa. Mimo burzliwej historii i w konsekwencji kilkuletniej nieobecności na rynku marka mks_vir jest znana praktycznie każdemu, kto choć trochę interesuje się bezpieczeństwem komputerowym. Do dziś wspominamy charakterystyczne dyskietki, zawarte w programie demonstracje wirusów, czy niesztampowe reklamy aplikacji. Właśnie nadszedł czas, by mks_vir ponownie wrócił do gry. Nowy mks_vir !RCOL Producentem nowej wersji programu mks_vir jest firma Arcabit, od lat specjalizująca się w tworzeniu aplikacji ochronnych. Wieloletnie doświadczenie programistów firmy Arcabit gwarantuje, że nowy mks_vir to program na najwyższym światowym poziomie. Sercem aplikacji są dwa niezależne silniki antywirusowe (z których jeden jest w całości od 2009 roku rozwijany przez polskie laboratorium), potrafiące wykrywać i neutralizować wszystkie rodzaje zagrożeń. Stale rozwijane algorytmy heurystyczne i wykorzystanie zasobów chmury producenta to potężna broń przeciwko nowym zagrożeniom, których niemal niezliczone ilości każdego dnia penetrują Sieć w poszukiwaniu kolejnych cyberofiar. Pełna ochrona Arsenał modułów i narzędzi ochronnych nowego mks_vir’a stanowi barierę dla wszystkich potencjalnych wektorów ataków. Pakiet mks_vir Internet Security to: - monitor plików – kontroluje wszystkie operacje w systemie plików i nie dopuszcza do instalacji i uruchomienia szkodliwego oprogramowania. - ochrona danych przed zaszyfrowaniem – Safe Storage – nowatorska technologia zastosowana w pakietach mks_vir pozwala na ochronę ważnych danych (różnego rodzaju dokumentów, plików graficznych, baz, arkuszy itp.) przed ich niepożądaną modyfikacją, zaszyfrowaniem, zniszczeniem lub skasowaniem przez szkodliwe oprogramowanie (Ransomware) jak również przez przypadkowe działanie użytkownika. - szyfrowane dyski – moduł pozwala na tworzenie szyfrowanych, chronionych hasłem wolumenów, dzięki którym ważne dane są zabezpieczone przed niepowołanym dostępem. Moduł ten jest szczególnie istotny np. w kontekście RODO. - skaner poczty – skanuje wszystkie otrzymywane (oraz wysyłane) wiadomości pod kątem zagrożeń. Mechanizm wykrywania niebezpiecznych makr, skryptów i plików wykonywalnych potrafi zablokować praktycznie 100% ataków przeprowadzanych za pośrednictwem poczty elektronicznej. - filtr antyspamowy – pozwala na oznaczenie i odfiltrowanie niechcianych wiadomości. - zapora sieciowa – filtruje cały ruch sieciowy i nie pozwala na nawiązywanie połączeń, które mogą stanowić zagrożenie dla systemu. - ochrona przeglądarki – stale analizuje treści, skrypty i aplikacje pobierane przez przeglądarki, nie dopuszczając do systemu szkodliwego oprogramowania. - kontrola rodzicielska i kontrola dostępu – dbają o to, żeby użytkownik komputera, zarówno ten młodszy (np. w szkole) jak i być może ten nieco starszy (w firmie lub urzędzie) nie miał dostępu do nieodpowiednich treści. - bezpieczna bankowość elektroniczna – przeglądarka SafeBrowser pozwala na bezpieczne wykonywanie operacji we wszystkich serwisach wymagających podawania wrażliwych danych (banki, sklepy internetowe itp.). - kopie zapasowe – zaimplementowany w pakiecie mks_vir moduł pozwala na automatyczne tworzenie kopii zapasowych wskazanych przez użytkownika plików i folderów zgodnie ze zdefiniowanych harmonogramem. Oferuje predefiniowane zestawy typów plików (dokumenty, pliki graficzne, pliki audio itp.). Oferuje możliwość tworzenia kopii pełnych lub przyrostowych. Oprócz powyższych, głównych mechanizmów pakiet oferuje szereg dodatkowych narzędzi pozwalających na zarządzanie bezpieczeństwem komputera: menadżer procesów, audyt systemu, aplikacja do usuwania z systemu zbędnych plików, moduł kwarantanny, dysk ratunkowy pozwalający na awaryjne uruchomienie systemu. « powrót do artykułu
  11. Naukowcy z Southwest Research Institute (SwRI) wysunęli hipotezę, zgodnie z którą Pluton, uznawany obecnie za planetę karłowatą, może być... gigantyczną kometą. Do takich wniosków doszli po dokładnym przyjrzeniu się pokrytemu lodem basenowi Sputnik Plantitia o powierzchni 840 000 kilometrów kwadratowych. Odkryliśmy intrygującą zgodność pomiędzy szacowaną ilością azotu w lodowcu, a ilością, jakiej należałoby się spodziewać, gdyby Pluton powstał wskutek połączenia się miliarda komet lub innych obiektów z Pasa Kuipera, podobnych w swoim składzie do badanej przez misję Rosetta komety 67P/Czuriumow-Gerasimienko, wyjaśnia Chris Glein z SwRI. Glein wraz z Hunterem Waite stworzyli nową hipotezę dotyczącą formowania się Plutona po tym, gdy przeanalizowali dane z Rosetty i z misji New Horizons, która przeleciała obok Plutona w 2015 roku. Nasze badania sugerują, że początkowy skład chemiczny Plutona, odziedziczony po budulcu, którym były komety, został zmodyfikowany przez płynną wodę, może nawet przez ocean znajdujący się pod powierzchnią, dodaje Glein. Obaj naukowcy nie odrzucają jednak dotychczasowego modelu powstania Plutona. Twierdzą, że nadal jest on obowiązujący. Nasze badania były możliwe dzięki wspaniałemu sukcesowi misji New Horizons i Rosetta, które poszerzają nasze rozumienie początków i ewolucji Plutona, mówią naukowcy. Wykorzystując chemię byliśmy w stanie prześledzić niektóre cechy Plutona z okresu jego formowania się, dodają. « powrót do artykułu
  12. Dużą aktywność stosunkowo słabo poznanej grupy neuronów - brzusznego jądra przedsuteczkowatego (ang. ventral premammillary nucleus, PMv) - można powiązać z agresją u myszy. Stymulując i hamując te komórki optogenetycznie, naukowcy z Karolinska Institutet byli w stanie kontrolować agresję u gryzoni. Szwedzi podkreślają, że PMv z podwzgórza to dobrze zachowana ewolucyjnie część mózgu, która odgrywa kluczową rolę w zapoczątkowaniu i organizacji agresywnego zachowania. Badając samce myszy, które przejawiały agresję, gdy w ich klatkach umieszczano nowego samca, zespół zauważył, że neurony z ich PMv były bardziej aktywne. Co więcej, aktywując PMv za pomocą metod optogenetycznych, dało się inicjować agresję w sytuacjach, w których zwykle zwierzęta nie atakują, zaś hamując PMv, można było zaburzyć trwający atak. Mapowanie neuronów z PMv wykazało także, że potrafią one aktywować inne regiony mózgu, np. centra nagrody. Odkryliśmy, że krótka aktywacja PMv może wyzwalać przetrwały afekt, co wyjaśnia znany nam wszystkim fenomen: antagonizm utrzymujący się długi czas po zakończeniu kłótni. Autorzy publikacji z pisma Nature Neuroscience podkreślają, że u samców agresja ma często charakter rytualny i służy nie tyle wyrządzeniu krzywdy, co ustaleniu hierarchii. Zjawisko to można badać w ramach tzw. testu rurki; myszy spotykają się tu w wąskim korytarzu i na podstawie przebiegu ich kontaktów da się wyciągać wnioski nt. uległości i dominacji. Gdy podczas eksperymentów Szwedzi hamowali PMv u dominującego samca i pobudzali te same neurony u samca uległego, hierarchia ulegała odwróceniu. Jednym z najbardziej zaskakujących wyników naszego studium było to, że odwrócenie ról osiągnięte za pomocą manipulowania PMv utrzymywało się do 2 tygodni - opowiada prof. Christian Broberger. Naukowcy mają nadzieję, że rezultaty badania wspomogą opracowanie nowych strategii zarządzania agresją. « powrót do artykułu
  13. Francuski dermatolog Philippe Assouly opisał na łamach JAMA Dermatology przypadki 2 kobiet, które zaczęły łysieć po zjedzeniu potraw z gorzkiej dyni. Specjalista podkreśla, że gorycz wiąże się z obecnością silnej toksyny - kukurbitacyny. Pierwsza z opisanych kobiet (Francuzka) cierpiała na mdłości, wymioty i biegunkę, które wystąpiły wkrótce po zjedzeniu gorzkiej zupy dyniowej. Objawy utrzymywały się mniej więcej przez dobę. Po upływie tygodnia pacjentka zaczęła tracić włosy z głowy i okolic łonowych. Kobieta jadła z rodziną, ale inni zjedli mniej zupy i wystąpiły u nich tylko objawy zatrucia pokarmowego. Druga z pań doświadczyła silnych wymiotów po posiłku, w którego skład również wchodziła dynia. Pozostali stołownicy nie zjedli jej ze względu na gorzki smak. Po około 3 tygodniach u pacjentki wystąpiła znaczna utrata włosów z głowy, pach i okolic łonowych. Assouly wyjaśnia, że dyniowate, do których należą dynie, ogórki czy cukinia, mogą zawierać kukurbitacynę, a ta ma właśnie gorzki smak. Goryczkę wyeliminowano podczas udomowienia, ale czasem zapylacze doprowadzają do krzyżowania odmian jadalnych z ozdobnymi. Gorycz dyni powinna stanowić ostrzeżenie - podkreśla dermatolog i dodaje, że 3 lata temu w Niemczech odnotowano zgon po spożyciu potrawki z cukinii. Kobiety opisane w JAMA Dermatology to pierwsze znane przypadki utraty włosów w wyniku zatrucia kukurbitacyną. « powrót do artykułu
  14. FBI radzi użytkownikom niewielkich ruterów przeznaczonych dla domu i małej firmy, by jak najszybciej zrestartowali swoje urządzenie. To sposób obrony przed cyberatakiem ze strony rosyjskiego szkodliwego kodu, który już zaraził setki tysięcy takich urządzeń. Szkodliwy kod o nazwie VPNFilter bierze na celownik niewielkie urządzenia, z których po zarażeniu kradnie informacje. Ma też możliwości blokowania ruchu w sieci. Wiadomo, że kod atakuje rutery wielu producentów oraz urządzenia NAS co najmniej jednego producenta. Obecnie nie wiadomo, w jaki sposób dochodzi do infekcji. Wiadomo za to, że VPNFilter może kraść informacje i blokować zarażone urządzenia. Analiza aktywności sieciowej szkodliwego kodu jest skomplikowana, gdyż jego twórcy wykorzystali szyfrowanie. FBI radzi, by użytkownicy niewielkich ruterów zrestartowali urządzenia, co czasowo zakłóci pracę szkodliwego kodu i potencjalnie ułatwi zidentyfikowanie zainfekowanych urządzeń. Oczywiście użytkownicy powinni też pamiętać o chronieniu swoich urządzeń silnymi hasłami. Należy też rozważyć wyłączenie opcji zdalnego zarządzania urządzeniem. FBI współpracuje z niedochodową organizacją Shadow Foundation w celu zidentyfikowania zainfekowanych urządzeń oraz powiadomienia o tym fakcie dostawców internetu i władz odpowiednich krajów, którzy mogą następnie poinformować użytkownika urządzenia o problemie. VPNFilter został odkryty przez pracowników należącej do Cisco firmy Talos. Ich zdaniem mamy tu do czynienia z atakiem przygotowanym przez któreś z państw. Kod VPNFilter jest w wielu miejscach podobny do kodu BlackEnergy, który był wykorzystywany podczas wielu dużych ataków na cele na Ukrainie. Specjaliści oceniają, że VPNFilter zainfekował co najmniej 500 000 urządzeń w co najmniej 54 krajach. Ofiarami ataku padają m.in. rutery firm Linksys, MikroTik, NETGEAR, TP-Link oraz urządzenia NAS firmy QNAP. « powrót do artykułu
  15. Gałka muszkatołowa wspomaga wątrobę. Z danych Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) wynika, że rocznie na świecie zużywa się aż 9 tys. ton gałki. Gałka muszkatołowa to nasiona muszkatołowca korzennego (Myristica fragrans). Gałkę wykorzystywano do leczenia astmy, bólu reumatycznego, bólu zębów oraz zakażeń. Podczas badań laboratoryjnych wykazano, że pomaga ona w walce z hiperlipidemią, hiperglikemią (wysokim poziomem cukru), uszkodzeniem mięśnia sercowego i hepatotoksycznością. Pamiętając o tym, Xiu-Wei Yang, Frank Gonzalez i Fei Li postanowili sprawdzić, w jaki dokładnie sposób gałka muszkatołowa chroni wątrobę. Naukowcy prowadzili badania na myszach. Analizy metabolomu pokazały, że ochronne działanie gałki polega m.in. na przywróceniu zdrowszych poziomów różnych lipidów i acylkarnityny. Badania nad ekspresją genów wskazały z kolei na powiązania gałki z receptorami alfa aktywowanymi przez proliferatory peroksysomów (PPARα). Po delecji genu PPARα gałka muszkatołowa nie chroniła bowiem przed uszkodzeniem wątroby. Jeśli chodzi o konkretne związki, wykazano, że za silną ochronę przed uszkodzeniami wątroby odpowiada myrislignan. « powrót do artykułu
  16. Żucie gumy podczas chodzenia podwyższa tętno i wydatkowanie energii - twierdzi zespół dr. Yuki Hamady z Uniwersytetu Waseda w Tokio. Japończycy podkreślają, że przeprowadzano badania nad wpływem żucia gumy na funkcje fizjologiczne w spoczynku, dotąd nikt jednak nie oceniał, co dzieje się z organizmem, gdy żujemy gumę w czasie marszu. Naukowcy zebrali grupę 46 osób (zarówno mężczyzn, jak i kobiet) w wieku 21-69 lat. Miały one w losowej kolejności wziąć udział w 2 testach. W jednym z nich ochotnikom dawano 2 gumy o wadze 1,5 g (każda z nich zapewniała 3 kilokalorie). Należało je żuć podczas 15-min spaceru we własnym tempie. Przed spacerem badani przez godzinę odpoczywali. W próbie kontrolnej po godzinie odpoczynku także udawano się na 15-min przechadzkę, ale zamiast gumy ochotnicy dostawali proszek o tym samym składzie (co ważne, nie trzeba go było żuć). W każdej próbie mierzono tętno spoczynkowe, średnie tętno podczas marszu, przebyty dystans oraz kadencję, czyli liczbę kroków na minutę. Oprócz tego wyliczano średnią prędkość chodu, długość kroków, a także ogólne wydatkowanie energii (w tym przypadku opierano się na średniej prędkości marszu i wadze danej osoby). Okazało się, że średnie tętno podczas marszu i wielkość zmiany tętna przy przejściu od spoczynku do aktywności były większe w teście z żuciem gumy. Później wyniki analizowano, uwzględniając płeć i wiek. W związku z tym badanych podzielono na kobiety i mężczyzn oraz na osoby młode (w wieku 39 lat i młodsze), w średnim wieku i starsze (w wieku 40 lat i starsze). Okazało się, że w teście z żuciem gumy obie płcie miały znacząco wyższe średnie tętno i zmianę tętna. U mężczyzn obserwowano zaś dodatkowo znaczący wzrost przebytej odległości i średniej prędkości chodu. Japończycy zauważyli też, że bez względu na wiek, w teście z gumą u wszystkich następowała większa zmiana tętna przy przejściu od spoczynku do aktywności. Znacząco wyższe średnie tętno podczas marszu z gumą występowało jednak tylko u osób w średnim wieku i starszych. Łącznie oznacza to, że żucie gumy ma największy wpływ na mężczyzn w średnim i starszym wieku, u których zaobserwowano korzystny wpływ tej czynności na pokonywany dystans, średnią szybkość chodu, średnią liczbę kroków, średnie tętno podczas marszu czy ogólne wydatkowanie energii. « powrót do artykułu
  17. Peruwiańscy naukowcy sprawdziili, skąd wywodziła się elita Imperium Inków. Ricardo Fujita i Jose Sandoval z Uniwersytetu w Limie postanowili zweryfikować legendy, dotyczące pochodzenia Inków. Ich celem, jak sami mówią, było zidentyfikowania „protoplasty Inków”. To jak test na ojcostwo, ale nie pomiędzy ojcem a synem, a pomiędzy różnymi ludźmi, mówi Fujita. Jedna z najpopularniejszych legend dotyczących pochodzenia Inków mówi, że para założycielska pochodziła z okolic jeziora Titicaca, a więc z regionu Puno, a druga twierdzi, że jeden z braci Ayar, Ayar Manco, założył Cusco i powołał do życia Imperium Inków. Fujita i Sandoval pobrali więc DNA od mieszkańców obu regionów i zaczęli je analizować. Po trzech latach badań współczesnych mieszkańców i śledzenia ich przodków możemy stwierdzić, że obie legendy wyjaśniają powstanie cywilizacji inkaskiej. Przeanalizowaliśmy DNA 3000 osób i dla każdej z nich stworzyliśmy drzewo genealogiczne. Później wybraliśmy spośród nich 200 osób, które miały najwięcej wspólnego DNA z inkaską elitą, mówi Fujita. Na podstawie naszych badań doszliśmy do wniosku, że elita Tahuantinsuyu [państwa Inków – red.] wywodziła się z dwóch linii genetycznych. Jedna z nich pochodziła z regionu jeziora Titicaca, a druga z regionu góry Pacaritambo i Cusco. To potwierdza prawdziwość obu legend, dodaje Sandoval. Zdaniem naukowców obie legendy mają ze sobą sporo wspólnego. Prawdopodobnie doszło najpierw do migracji z regionu Puno i migrujący ludzie na kilka dziesięcioleci osiedli w okolicach Pacaritambo, później założyli Cusco i państwo inkaskie, dodaje Sandoval. « powrót do artykułu
  18. Na ołtarzach wielu kościołów położonych wzdłuż norweskiego wybrzeża znajdują się średniowieczne nastawy ołtarzowe, pale. Są one często nazywane palami lubeckimi, gdyż uważa się, że były importowane z Lubeki przez Ligę Hanzeatycką. Jednak badania przeprowadzone właśnie przez Kristin Kausland dowodzą, że wiele pal zostało wykonanych w Norwegii. Kausland na potrzeby swojej pracy doktorskiej zbadała ponad 60 pal, w większości z Niemiec i Norwegii, chociaż wzięła na warsztat również zabytki ze Szwecji i Danii. Wraz z zespołem wykorzystała zaawansowane techniki, by ujawnić pochodzenie badanych przedmiotów. Naukowcy używali kamer na podczerwień, kamer ultrafioletowych oraz mikroskopu elektronowego. Analizując najdrobniejsze nawet fragmenty farby poszukiwałam fizycznych śladów charakterystycznych dla rzemieślników oraz dla różnych środowisk, w których tworzone były pale. Można to nazwać odciskiem palca artysty, mówi Kausland. Jako, że nie istnieją zapiski dotyczące pochodzenia pal, ich badania i wyszukiwanie charakterystycznych cech są jedynym sposobem, by dowiedzieć się, gdzie zostały wytworzone. W Niemczech rzemieślnicy byli zorganizowani w cechy. Posiadały one ścisłe zasady, mówiące co wolno, a czego nie wolno robić. Zasady te określały na przykład miejsca pali, w których użycie innych materiałów niż złoto było niedopuszczalne. W tych czasach wnętrza kościołów były bardzo ciemne. Ścisłe zasady miały spowodować, że światło odbijało się od złota w kierunku wiernych, stwarzając wrażenie czegoś świętego. Miało to oświetlać wnętrze, wyjaśnia uczona. Podczas swoich badań Kausland trafiła na wiele pal, w których użyto imitacji złota. Dlatego też uczona sądzi, że zostały one wykonane w Norwegii. Ponadto w palach, które Kausland podejrzewa o norweskie pochodzenie, używano różnych gatunków dębu. W palach z północnych Niemiec dopuszczano do użycia tylko dąb znad Bałtyku. Wydaje się, że w Norwegii używano tego materiału, który był łatwiej dostępny. Nie istniały też żadne zasady budowy pal. Było to bardziej praktyczne podejście, gdyż rzemieślnicy prawdopodobnie nie podlegali żadnym przepisom narzucanym przez cechy. Z tego też powodu możemy zobaczyć tutaj różne rodzaje dębu. Istnieją też różnice w sposobie montowania pal. Na terenie dzisiejszej Holandii używano charakterystycznych zawiasów i sposobów projektowania. W Niemczech pale składano w inny sposób. Tam zasady montowania pali były określane przez cechy, a regulował je tradycyjny związek cechów ze sztuką budowy skrzyń. Kausland sądzi, że około 10 z przebadanych przez nią pal powstało w Holandii. To sensacyjne odkrycie, gdyż tego typu zabytków jest niewiele. W Holandii podczas Reformacji celowo niszczono ozdoby kościołów. Przepadły również i pale. Fakt, że część z nich zachowała się w Norwegii ma olbrzymie znaczenie dla historii sztuki. Jedna z takich holenderskich pal znajduje się w kościele Trondenes w Troms. To najbardziej na północ wysunięty kamienny średniowieczny kościół w Norwegii. To jednocześnie położony najdalej na północ średniowieczny budynek na świecie. Jeszcze do niedawna sądzono, że bogate ozdoby kościoła zostały wykonane przez hanzeatyzkiego artystę Bernta Notke, jednak od pewnego czasu zaczęto kwestionować to autorstwo. Kolejna holenderska pala pochodzi z kościoła w Austevoll i znajduje się obecnie w muzeum w Bergen. Kausland sądzi, że w Norwegii może znajdować się więcej tego typu zabytków z Holandii. « powrót do artykułu
  19. Zespół z Centrum Badań Archeologicznych Wolnego Uniwersytetu Brukselskiego odkrył na stanowisku Pachacámac w Peru doskonale zachowaną mumię. Po 9 tygodniach spędzonych na wykopaliskach zespół prof. Petera Eeckhouta natrafił na mumię. Zmarły jest wciąż owinięty zawojem [ang. funeral bundle], który pełnił rolę trumny. Takie odkrycia są niezwykle rzadkie, a nasza mumia świetnie się zachowała. Pobrano próbki do datowania radiowęglowego, ale rejon, w którym dokonano odkrycia i rodzaj grobu sugerują, że osobę tę pochowano między 1000 a 1200 r. n.e. W czasie ostatniej kampanii badano 3 monumentalne budowle, w tym sanktuarium poświęcone przodkom. Naukowcy podkreślają, że wydaje się, że za rządów Inków pod koniec XV w. miejsce to zostało przekształcone w świątynię wody i uzdrawiania. Archeolodzy natrafili tu na wiele ofiar pozostawionych przez pielgrzymów, np. na importowane z Ekwadoru muszle małży Spondylus (są one kojarzone z napływem wody podczas El Niño i symbolizują płodność oraz obfitość). Belgowie i Christophe Moulherat z Musée du quai Branly mają się wkrótce zająć badaniem mumii z wykorzystaniem nowoczesnych technologii obrazowania medycznego. W ten sposób powinno się udać określić pozycję zmarłego czy choroby, na które cierpiał. Specjaliści mają nadzieję, że wykryją też ukryte w zawojach ewentualne ofiary. Pozostałe 2 badane obiekty także mają związek z kultem. Jeden z nich spełniał prawdopodobnie funkcję kaplicy dla pielgrzymów. W XVII-wiecznym opisie miejsca wspominał o niej hiszpański mnich Antonio de la Calancha. Tutaj także znaleziono sporo ofiar, w tym naczynia, a także psy i inne zwierzęta. Oprócz tego archeolodzy wspominają o platformie z otworem w środku (prawdopodobnie umieszczano w nim idola). Naukowcy podkreślają, że wszystko wskazuje na to, że by utworzyć duże centrum pielgrzymkowe na pacyficznym wybrzeżu, Inkowie wprowadzili w założonym przez kulturę Lima mieście sporo zmian. Bóstwa i ich kult stanowiły ważną część życia społeczeństw prekolumbijskich. Inkowie bardzo dobrze to rozumieli i uwzględnili to w swoim modelu sprawowania władzy [...]. « powrót do artykułu
  20. Trzyletnia dziewczynka zmarła, gdy nieświadoma ukąszenia przez węża matka nakarmiła ją piersią. Trzydziestopięciolatkę z indyjskiego stanu Uttar Pradesh ugryzł podczas snu wąż. Nieświadoma tego kobieta obudziła się i nakarmiła swoją 3-letnią córkę. Matka i córka źle się poczuły i zmarły, nim trafiły do szpitala. Inspektor policji Vijay Singh podkreśla, że rodzina widziała węża w jednym z pomieszczeń, ale nie udało się go schwytać. Choć zaplanowano sekcję zwłok, zgon zaklasyfikowano już jako wypadek. « powrót do artykułu
  21. Australian Wildlife Conservancy (AWC) skończyła w tym miesiącu budowę najdłuższego na świecie "kotoodpornego" ogrodzenia. Znajduje się ono w środkowej Australii i ma chronić rodzimą przyrodę. Projekt został sfinansowany z pieniędzy publicznych i przekazanych przez prywatnych darczyńców. Australia ma najwyższy wskaźnik wymierania na świecie. Spadki liczebności populacji można powiązać z utratą habitatu, zmianą klimatu, a także wprowadzeniem różnych zwierząt, np. lisów, kotów i królików, które zdziczały i zaczęły zagrażać rodzimym gatunkom. AWC skończyła budowę i elektryfikację 44-km ogrodzenia. Dzięki niemu ma powstać wolny od drapieżników obszar o powierzchni niemal 9400 ha. Australia nie dysponuje skuteczną strategią kontrolowania kotów. Jednym sposobem na ocalenie najbardziej zagrożonych gatunków jest ustawienie płotów i utworzenie w ten sposób dużych obszarów wolnych od kotów - przekonywał w wywiadzie udzielonym AFP szef AWC Attius Fleming. Fleming dodaje, że z grodzonych obszarów usunięto koty i inne zdziczałe zwierzęta. W przyszłym roku mają tam być reintrodukowane rodzime zagrożone ssaki, w tym niełazy eukaliptusowe (Dasyurus geoffroii), mrówkożery workowate (Myrmecobius fasciatus) czy skałoskakuny gruboogonowe (Zyzomys pedunculatus). Zgodnie z planem, w 2020 r. obszar wolny od drapieżników ma zajmować aż 100 tys. ha. Specjaliści szacują, że w Australii żyje 10-20 mln zdziczałych kotów. Koty zostały wprowadzone na antypody przez brytyjskich imigrantów pod koniec XVIII w. « powrót do artykułu
  22. Uszkodzenie rdzenia kręgowego często kończy się paraliżem. W ostatnich latach naukowcy próbują wykorzystywać komórki macierzyste do naprawy i zastąpienia uszkodzonych komórek nerwowych. Tutaj jednak pojawia się wiele problemów, w tym problem z mieliną, substancją izolującą proteiny i lipidy, która pomaga w przekazywaniu impulsów nerwowych w zdrowych dorosłych włóknach, ale jednocześnie powstrzymuje wzrost nowych neuronów. W najnowszym numerze Science Translational Medicine naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego poinformowali, że u dorosłych szczurów mielina pomagała we wzroście aksonów w komórkach prekursorowych neuronów (NPC) oraz indukowanych pluripotencjalnych neuronalnych komórek macierzystych. "To naprawdę ważne odkrycie, bo mielina jest silnym inhibitorem regeneracji aksonów w dojrzałych komórkach. Okazuje się jednak, że w komórkach prekursorowych i indukowanych pluripotencjalnych komórkach macierzystych nie ma takiego działania", mówi główny autor badań, profesor Mark Tuszynski z UC San Diego. Uczony, wraz z kolegami z Niemiec i Singapuru, najpierw obserwował wzrost komórek umieszczonych w szalkach Petriego na substracie z mieliny. Gdy dały one dobre wyniki, wykorzystano szczury z uszkodzonym rdzeniem kręgowym i po podaniu im wspomnianych komórek zaobserwowali, że w istocie białej pojawiło się więcej aksonów niż w istocie szarej, a ich wzrost był preferencyjnie powiązany z obecnością mieliny. Gdy z mieliny usunięto niektóre molekuły, o których wiadomo, że silnie powstrzymują rozwój aksonów, udało się zidentyfikować molekułę, nazwaną regulatorem ponownego wzrostu neuronów 1 (reneuronal growth regulator 1), Negr1, która wydaje się działać pomiędzy mieliną a aksonami, pozwalając na wzrost aksonów. Wydaje się, że molekuła ta odgrywa znaczącą rolę podczas rozwoju embrionalnego, gdy bardzo szybko zwiększa się liczba neuronów, ale zanim jeszcze mielina zaczyna wywierać swój hamujący wpływ. Gdy w miejscu uszkodzenia rdzenia kręgowego wstrzyknęliśmy neuronalne komórki macierzyste, pojawiły się tysiące nowych aksonów, które rozprzestrzeniły się na odległość do 50 milimetrów. Z drugiej strony, gdy dorosłe aksony pobudziliśmy do wzrostu, pojawiło się zaledwie 100 aksonów na odległości jednego milimetra. To pokazuje, dlaczego aksony z komórek macierzystych są znacznie lepsze w naprawie uszkodzeń niż znajdujące się na miejscu uszkodzenia dorosłe aksony, dodaje profesor Tuszyński. « powrót do artykułu
  23. TA KSIĄŻKA NIE UCHRONI CIĘ PRZED ŚMIERCIĄ ALE MOŻE CIĘ UCHRONIĆ PRZED GŁUPIĄ ŚMIERCIĄ Co by się stało, gdybyś został prawdziwą ludzką kulą armatnią? Albo gdybyś znalazł się w samym środku roju komarów? Czy mógłbyś pokonać wodospad Niagara w beczce i pozostać żywym? Ile ciasteczek mógłbyś zjeść, gdybyś był Ciasteczkowym Potworem? Przeczytaj o najbardziej dziwacznych, makabrycznych i zaskakujących sposobach pożegnania się z życiem. Wszystkie są w 100% skuteczne i przetestowane przez bohaterów książki. Dowiedz się, jak nie zostać jednym z nich. Sprawdź, co w tej sprawie ma do powiedzenia współczesna nauka. Beztrosko objaśnią Ci to pisarz i publicysta Cody Cassidy oraz Paul Doherty, profesor fizyki ze słynnego Muzeum Exploratorium w San Francisco.
  24. W jedynej wolnej populacji reniferów (The Cairngorms Reindeer Herd) w Wielkiej Brytanii 8 maja przyszły na świat pierwsze żywe bliźnięta. Ich matką jest jedna ze starszych samic - 12-letnia Lulu. Na profilu The Cairngorms Reindeer Herd na Facebooku można przeczytać, że 30 lat temu na świat przyszły co prawda bliźnięta, ale jedno cielę było martwe, a drugie przeżyło tylko 12 godzin. Od tej pory do podwójnych narodzin dochodziło jeszcze 2-krotnie - w 2008 o 2015 r. - ale znowu młode okazały się martwe. Właściciele stada podkreślają, że żywe bliźnięta są u reniferów skrajnie rzadkie. Jedyny znany dotąd przypadek odnotowano w 2010 r. w Finlandii. Ponieważ Lulu ma za mało mleka dla dwóch cieląt, trzeba je dokarmiać butelką. Moją pierwszą reakcją, gdy zobaczyłam, że Lulu ma nie jedno, lecz dwoje cieląt, był szok. Teraz, gdy widzę tę trójkę, jestem naprawdę dumna, zwłaszcza gdy widzę ich postępy. Żywe bliźnięta to coś niesamowitego. Przed nimi bardzo długa droga, ale pierwsze tygodnie są obiecujące - podkreśla zajmująca się pasterstwem Fiona Smith. « powrót do artykułu
  25. Inżynierowie z NASA odpowiedzialni za łazik Curiosity testują nową metodę wiercenia w marsjańskich skałach i pobierania uzyskanego w ten sposób materiału. Dzięki ich wysiłkom łazik dokonał pierwszych od ponad roku wierceń na powierzchni Czerwonej Planety. Podczas testu wywiercono otwór głębokości 50 milimetrów. Specjaliści z Jet Propulsion Laboratory testują wiercenie udarowe od czasu, gdy w grudniu 2016 roku zepsuło się wiertło Curiosity. Technika, nazwana Feed Extended Drill, wykorzystuje dwa stabilizatory, których zadaniem było utrzymywanie odpowiedniej pozycji wiertła oraz robotyczne ramię łazika. "Nasz zespół opracował genialną technikę wiercenia i zastosował ją na innej planecie. To 5 centymetrów kluczowej innowacji na przeprowadzonej z odległości niemal 100 milionów kilometrów. Jesteśmy szczęśliwi, że rezultaty okazały się tak dobre", mówi Steve Lee, zastępca dyrektora Projektu Curiosity. Możliwość prowadzenia wierceń to jedna z najważniejszych cech łazika Curiosity, niezwykle ważna do prowadzenia założonych projektów badawczych. Wewnątrz łazika znajdują się dwa laboratoria, które prowadzą chemiczne i mineralogiczne analizy pozyskanego materiału. Pomimo tego, że test nowej metody przyniósł świetne wyniki, inżynierowie nie spoczywają na laurach. Pracowaliśmy nad nową techniką przez ponad rok, ale na tym się nasze zadanie nie skończyło. Z każdym kolejnym testem będziemy analizowali dane i opracowywali kolene ulepszenia, wprowadzali je i znowu testowali, zapewnia Tom Green, który brał udział w opracowaniu nowej techniki. Inżynierowie kończą też prace nad nową techniką dostarczania pozyskanego materiału na pokład Curiosity. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...