Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'mumia' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 23 wyników

  1. Po zdigitalizowaniu zbiorów z Teece Museum w nowozelandzkim mieście Christchurch okazało się, że przechowywany tam fragment lnu, którym była owinięta egipska mumia sprzed 2300 lat pasuje do fragmentu przechowywanego w Getty Institute w USA. Profesor Alison Griffith z University of Canterbury mówi, że na obu fragmentach całunu znajdują się fragmenty egipskiej Księgi Umarłych zapisane w piśmie hieratycznym. "Pomiędzy oboma fragmentami mamy małą przerwę, jednak całość się ze sobą zgadza", stwierdza Griffith. "Egipcjanie wierzyli, że zmarłym w podróży do zaświatów i po zaświatach, muszą towarzyszyć odpowiednie słowa. Stąd zdobienia grobowców i piramid to abstrakcyjne przedstawienia, ale sceny dotyczące ofiarowania, dóbr, służących, tego wszystkiego, czego potrzeba po drugiej stronie", dodaje uczona. Najpierw tego typu przedstawieniami ozdabiano ściany grobowców. W wiekach późniejszych zaczęto ozdabiać tak papirus i len, którym owinięte było ciało. Profesor Griffith zwraca uwagę, że na wysoką jakość pisma na skojarzonych ze sobą fragmentach. Widzimy tam np. przedstawienie rzeźnika dzielącego mięso wołu, człowieka niosącego meble, łódź pogrzebową i inne. Bardzo podobna scena została uwieczniona na początku Księgi Zmarłych w papirusie turyńskim. Doktor Foy Scalf, dyrektor archiwum w Instytucie Orientalistyki Chicago University, potwierdza, że oba fragmenty do siebie pasują i wyjaśnia, że oba pochodzą z mumii niejakiego Petosirisa, którego matka miała na imię Tetosiris. Fragmenty tkaniny, którą niegdyś owinięto jego mumię, zostały w przeszłości poodzierane i obecnie znajdują się w kolekcjach na całym świecie. « powrót do artykułu
  2. Jedyna na świecie znana egipska mumia ciężarnej kobiety znajduje się w Muzeum Narodowym w Warszawie. Długo sądzono, że pod zwojami bandaży kryje się kapłan Hor-Dżehuti, ale nowe analizy zweryfikowały ten pogląd – wynika z badań polskiego zespołu naukowców. Odkrycia dokonano w ramach Warszawskiego Projektu Interdyscyplinarnych Badań Mumii (Warsaw Mummy Project). Artykuł na temat ustaleń ukazał się właśnie w Journal of Archaeological Science. Już w 2016 r. ci sami eksperci ustalili, że mumia przypisywana kapłanowi Hor-Dżehutiemu tak naprawdę skrywa w sobie ciało kobiety. Było to możliwe dzięki zastosowaniu nowoczesnego tomografu, bo mumia jest ciągle kompletna – nie rozwijano bandaży na potrzeby badań. Mieliśmy już podsumowywać projekt i oddawać publikację do druku. Po raz ostatni spojrzeliśmy z moim mężem Stanisławem – archeologiem Egiptu – na obrazy prześwietleń i dostrzegliśmy w brzuchu zmarłej kobiety znajomy dla rodziców trójki dzieci widok… małą stopkę – wspomina w rozmowie z PAP dr Marzena Ożarek-Szilke, antropolog i archeolog z Wydziału Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego, która jest jednym z autorów artykułu. Badacze zaczęli dogłębniej analizować obrazy tomografu, który do badań udostępniła archeologom firma Affidea (pomaga badaczom również w logistyce projektu naukowego) oraz zdjęcia RTG - wykonane dzięki wsparciu firmy GE. W końcu, po zastosowaniu różnorodnych filtrów i skanów oraz wielogodzinnej ekspertyzie Marcina Jaworskiego – eksperta w dziedzinie wizualizacji i jednocześnie archeologa - udało się dostrzec bardziej dokładniej cały płód. Okazało się, że kobieta była w 26.-28. tygodniu ciąży. Z niewiadomych powodów płód nie został wyciągnięty z brzuchu zmarłej w czasie mumifikacji. Dlatego ta mumia jest naprawdę wyjątkowa. Z kwerendy, którą przeprowadziliśmy, nie udało się nam znaleźć podobnego przypadku. Oznacza to, że nasza mumia jest jedyną do tej pory rozpoznaną na świecie z płodem w łonie matki – podkreśla główny autor publikacji dr Wojciech Ejsmond z Instytutu Kultur Śródziemnomorskich i Orientalnych PAN. W działaniu projektu Warsaw Mummy Project zaangażowana jest też Kamila Braulińska – zajmuje się w jego ramach mumiami zwierzęcymi. Ożarek-Szilke mówi, że pozostawienie płodu w brzuchu jest zagadką. Czy stało się to, dlatego, że były trudności z wyciągnięciem płodu? Ekspertka dodaje, że macica w tym okresie ciąży jest bardzo twarda. A może starano się zakamuflować ciąże? A może miało to jakieś znaczenie związane z wierzeniami i ponownymi narodzinami w zaświatach – zastanawia się. Na razie udało się ustalić, że płód jest zwinięty w pozycji embrionalnej. Nie jest znana jego płeć. Teraz naukowcy będą próbowali rozwikłać zagadkę przyczyny śmierci kobiety. Nie jest tajemnicą, że ówczesna śmiertelność również w czasie ciąży i porodu była duża. Dlatego uważamy, że brzemienność mogła w jakiś sposób przyczynić się do zgonu młodej kobiety – zaznacza dr Ejsmond. Dr Ożarek-Szilke powiedziała PAP, że w tkankach zachowane są śladowe ilości krwi zmarłej. W ramach kolejnego, planowanego etapu projektu naukowcy chcą przeanalizować jej skład. Dzięki temu być może uda się poznać powód śmierci ciężarnej, bo – jak mówi – pewne toksyny świadczące o konkretnych chorobach można wykryć nawet dziś. Zespół badaczy zaczął analizy tej mumii kilka lat temu. W 2016 r. okazało się, że wbrew temu, co długo sądzono, nie należy ona do mężczyzny. Po przeprowadzeniu badań tomograficznych okazało się, że szkielet domniemanego kapłana ma bardzo delikatną budowę. To był pierwszy sygnał, że nie mamy do czynienia z osobą, o której wspomina napis na trumnie, w której złożono zmarłego – wspomina Ożarek-Szilke. Kolejne, bardziej szczegółowe analizy antropologiczne przekonały naukowców, że pod bandażami znajduje się jednak kobieta był brak na obrazach tomograficznych... penisa. Egipcjanie mumifikowali ten organ. Z reguły bardzo dobrze zachowuje się do naszych czasów – dodała Ożarek-Szilke. Naukowcy wykonali też trójwymiarową wizualizację ciała zmarłej kobiety. Było to możliwe bez rozwijania mumii, dzięki zastosowaniu technologii tomograficznej. Na uzyskanych obrazach 3D wyraźnie widoczne były długie, spływające na ramiona, kręcone włosy oraz zmumifikowane piersi. Długo sądzono, na podstawie analizy napisów hieroglificznych na sarkofagu, że mumia należy do mężczyzny - Hor-Dżehutiego, który był pisarzem miejskim i zarządcą w okolicach Medinet Habu w Tebach Zachodnich oraz kapłanem Horusa-Thota, miejscowego świętego, czczonego w okresie grecko-rzymskim. Kapłan żył w 1. poł. I w. p.n.e.- 1. poł. I w. n.e. Według naukowców mumia kobiety może być jednak starsza, bo… zachowała się lepiej. Wydaje się to nielogiczne, bo starsze znaleziska powinny być w gorszym stanie. Jak wyjaśniła Ożarek-Szilke, w przypadku mumifikacji pod koniec trwania cywilizacji egipskiej, czyli ok. 2 tys. lat temu, technika wykonywania mumii była coraz mniej wysublimowana. Dlatego szybciej ulegały rozkładowi. Mumia kobiety może być kilkaset lat starsza, niż szacowano do tej pory – dodała. Mumia trafiła do Polski w XIX wieku zapewne za sprawą Stanisława Kostki Potockiego – ministra oświaty, który aktywnie wspierał powstanie kolekcji starożytności na powstającym Uniwersytecie Warszawskim. Jak mówi PAP dr Ejsmond, długo sądzono, że wewnątrz trumny znajduje się mumia niewiasty. Tak podają XIX-wieczne dokumenty. Dopiero w okresie międzywojennym przeczytano hieroglify na trumnie, które jednoznacznie wskazywały jej właściciela – kapłana Hor-Dżehutiego. Tym samym uznano, że wewnątrz spoczywa ten mężczyzna. Dopiero w czasie ostatnich badań ustalono, że jest to jednak kobieta. Obecnie mumia, należąca do UW, znajduje się od 1917 r. w depozycie w Muzeum Narodowym w Warszawie. Wraz z sarkofagiem jest prezentowana na niedawno otwartej stałej Galerii Sztuki Starożytnej. « powrót do artykułu
  3. Szczegółowe badania egipskiej mumii przechowywanej w Chau Chak Wing Museum na Uniwersytecie w Sydney ujawniły, że na tej australijskiej uczelni znajduje się jedyny w swoim rodzaju zabytek. Nigdy wcześniej nie znaleziono bowiem egipskiego pochówku przygotowanego w taki właśnie sposób. Uczeni z Sydney ze zdumieniem zauważyli, że badana mumia jest pokryta mułem. Muł umieszczono pomiędzy warstwami lnianych bandaży wykorzystanych do mumifikacji, więc nie był z zewnątrz widoczny. Badanie radiowęglowe ujawniło, że fragmenty lnu pochodzą z roku około 1207 przed Chrystusem, a analiza technik mumifikacyjnych wskazała na okres pomiędzy XIX a XX dynastią. Dzięki dodatkowym badaniom stwierdzono, że fragmenty mułu w okolicach głowy składają się z trzech warstw. To cienka (2,5–3,5 mm) podstawowa warstwa mułu pokryta białym kalcytowym pigmentem, na który nałożono czerwony barwnik. Nie wiadomo, czy cały „pancerz” z mułu został pomalowany na czerwono. Utwardzone „pancerze” mumii są znane z pochówków elity od początków Nowego Królestwa po XXI dynastię, czyli od 1550 do 943 roku p.n.e. Badania mumii przechowywanych w Muzeum Egipskim w Kairze ujawniło, że pomiędzy warstwami lnianych bandaży stosowano żywicę. Mumia z Sydney jest jedyną w swoim rodzaju. Niestety, niewiele o niej wiadomo. Mumię w trumnie nabył sir Charles Nicholson podczas swojej podróży do Egiptu w latach 1856–1857. Najprawdopodobniej pochodziła ona z Teb Zachodnich i została zakupiona w Luksorze. W 1860 roku Nicholson podarował ją Uniwersytetowi w Sydney. Inskrypcja na trumnie mówi, że wewnątrz pochowano kobietę imieniem Meruah. Polski archeolog Andrzej Niwiński datował trumnę na lata 1010–945 p.n.e. Ostatnia analiza ikonografii wskazuje na mniej więcej rok 1000. Początkowo sądzono, że w trumnie rzeczywiście spoczęła kobieta. Gdy jednak przed 15 laty przeprowadzono badania DNA stwierdzono, że zwłoki należą do mężczyzny, który zmarł znacznie wcześniej niż przygotowano trumnę. Na tej podstawie uznano, że miejscowi handlarze zabytkami wsadzili mumię do pustej trumny, by sprzedać kompletny zestaw. Jednak obecne badania podważają ten pogląd. Na podstawie obrazowania tomografem komputerowym stwierdzono, że pochowana osoba miała w chwili śmierci 26–35 lat, a na podstawie wyglądu kości miednicy, czaszki i żuchwy uznano, że najprawdopodobniej była to kobieta. Autorzy obecnych badań uważają, że przed laty doszło do zanieczyszczenia materiału biologicznego, stąd dlatego też badania DNA wskazywały na mężczyznę. Stwierdzono też liczne pośmiertne uszkodzenia ciała. Podsumowując autorzy badań uznali, że mamy tutaj do czynienia z kobietą w wieku 26–35 lat, której ciało – w różnych okresach starożytności i współczesności – było poddawane różnym zabiegom. Kobieta zmarła, została zmumifikowana i owinięta bandażami pod koniec Nowego Królestwa. Później, w nieznanych okolicznościach, ciało uległo uszkodzeniom, w tym poważnym złamaniom kości i oddzieleniom różnych części ciała. Jeszcze w starożytności podjęto się naprawy mumii, co wiązało się z ponownym owinięciem bandażami i nałożeniem pancerza z mułu. Warstwa mułu została pomalowana, przynajmniej w części okrywającej głowę. Później doszło do ponownych uszkodzeń ciała. Tym razem już w czasach współczesnych. Wykonano wówczas ponowne bandażowanie, tym razem bez rozwijania starych bandaży. Na skanach widoczne są też współczesne metalowe szpilki, którymi mocowano poszczególne elementy rozpadającej się mumii. Zdaniem australijskich naukowców, dodanie warstwy mułu miało na celu zarówno naprawienie uszkodzonej mumii, umożliwienie przejścia do świata zmarłych, jak i miało naśladować pochówki królewskiej elity, na której mumie po śmierci nakładano warstwę żywicy. Tezę o chęci upodobnienia badanej mumii do pochówku elity uprawdopodabnia fakt ozdobienia twarzy czerwonym barwnikiem. W czasach XXI dynastii twarze zmarłych mężczyzn z rodziny królewskiej były malowane na czerwono, a kobiet na żółto. Jednak kolorystyka, jak twierdzą autorzy najnowszych badań, nie przeczy identyfikacji mumii z Sydney jako żeńskiej, gdyż znamy też tebańskie pochówki z XIX i XX dynastii, gdzie twarze kobie malowano na ciemny brązowo-czerwony kolor. Mumia ta może być unikatowym przykładem naśladownictwa elitarnych pochówków wśród Egipcjan nie należących do rodu królewskiego, stwierdzają badacze. Artykuł Multidisciplinary discovery of ancient restoration using a rare mud carapace on a mummified individual from late New Kingdom Egypt został udostępniony na łamach PLOS ONE. « powrót do artykułu
  4. Członkowie egipsko-dominikańskiej misji archeologicznej pracującej w mieście Taposiris Magna odkryli 16 wykutych w skale grobowców w stylu popularnym w epoce rzymskiej i greckiej. Znaleziono tam liczne, słabo zachowane mumie, wśród nich mumię z językiem wykonanym ze złota. Miasto Taposiris Magna zostało założone w III wieku przed naszą erą przez faraona Ptolemeusza II Filadelfosa. Nazwa miasta oznacza „wielki grób Ozyrysa”, którą Plutarch utożsamia ze znajdującą się w mieście świątynią tego boga. Mumie z okresów greckiego i rzymskiego są zwykle źle zachowane. Jak wyjaśniają przedstawiciele egipskiego Ministerstwa ds. Starożytności, złota folia uformowana w kształt języka została włożona w usta jednej z mumii podczas specjalnego rytuału, który miał zapewnić, że zmarły będzie mógł wypowiedzieć się w zaświatach przed sądem Ozyrysa. Jak mówi kierująca wykopaliskami doktor Kathleen Martinez, wśród najcenniejszych mumii są dwie, w przypadku których zachowały się resztki kartonażu. Na jednym z nich zachowały się złocenia, w tym przedstawienie Ozyrysa. Druga z mumii ma na głowie atef, koronę Ozyrysa, udekorowaną rogami oraz kobrą na czole. Na piersi mumii znajduje się pozłacany szeroki naszyjnik, z którego zwisa głowa jastrzębia, symbolu Horusa. To nie jedyne godne uwagi znaleziska. Odkryto też żeńską maskę pogrzebową, osiem złotych liści reprezentujących liście laurowe oraz osiem realistycznych ceramicznych masek marmurowych z epok rzymskiej i greckiej. Już wcześniej ten sam zespół odkrył w świątyni w Taposiris Magna m.in. liczne monety z imieniem i wizerunkiem królowej Kleopatry VII oraz fundamenty świątyni, które datowano na czasy Ptolemeusza IV Filopatora. « powrót do artykułu
  5. W lipcu 2016 r. podczas działań górniczych prowadzonych przy niewielkim dopływie Last Chance Creek w Jukonie odkryto doskonale zachowaną mumię wilka szarego. Tkwiła ona w wiecznej zmarzlinie przez ok. 57 tys. lat. Samiczka jest najbardziej kompletną mumią wilka, jaką kiedykolwiek znaleziono. Zasadniczo zachowała się w 100% - brakuje jedynie jej oczu - podkreśla prof. Julie Meachen z Des Moines University. Przedstawiciele plemienia Tr'ondëk Hwëch'in nadali szczenięciu imię Zhùr, co w języku hän znaczy "wilk". Okaz ma dla tego ludu tak duże znaczenie, że zdecydowano, że trafi na wystawę w Yukon Beringia Interpretive Centre. Obecnie mumia jest oczyszczana i konserwowana. Jej idealny stan pozwolił naukowcom odtworzyć szczegóły dotyczące wieku czy trybu życia Zhùr. Przeprowadzone analizy genomowe wskazały na pochodzenie. Od czubka nosa do podstawy ogona samiczka mierzy około 417 milimetrów. Zwierzę waży 670 gramów. Rzadko znajduje się takie mumie [ang. permafrost mummies] w Jukonie. [Po pierwsze] zwierzę musi zginąć w miejscu, gdzie jest wieczna zmarzlina [...]. Dodatkowo powinno szybko zostać pogrzebane [...]. Jeśli zbyt długo leży w zamarzniętej tundrze, rozłoży się albo zostanie zjedzone. W Ameryce Północnej, w przeciwieństwie do Syberii, zwierzęce mumie z epoki lodowej są znacznie rzadziej znajdowanie. Jak wyjaśnił nam współautor badań, Grant Zazula, wydaje się, że warunki wiecznej zmarzliny na Syberii są lepsze dla zachowania mumii niż w Ameryce Północnej. Myślę, że może mieć to związek z lokalną geografią. Wiele obszarów Syberii jest znacznie bardziej płaskich, wydaje się, że zwierzęta, takie jak mamuty, ginęły w wodopojach, były pokrywane mułem i zamarzały w całości. Topografia Alaski i Jukonu jest bardziej górzysta i zróżnicowana. Gdy zwierzę padało, szczególnie na stoku wzgórza, było bardziej wystawione na działalność padlinożerców oraz warunków zewnętrznych, rozkładało się znacznie szybciej. Z tego też powodu znajdujemy tu niemal wyłącznie skamieniałe kości. Naukowiec dodał, że to z pewnością najlepiej w Ameryce Północnej zachowana mumia mięsożercy. Uważam, że pod względem naukowym jest to najważniejsza mumia epoki lodowej Ameryki Północnej. Uczeni podkreślają, że ważnym czynnikiem jest też to, jak zwierzę zginęło. Jeśli umierało długo albo zostało upolowane przez drapieżniki, zmniejsza się prawdopodobieństwo znalezienia w nienaruszonym stanie. Sądzimy, że samiczka przebywała w norze i zginęła na miejscu wskutek jej zawalenia. Nasze dane wskazują, że nie głodowała i w momencie zgonu miała ok. 7 tygodni. Czujemy się nieco lepiej, wiedząc, że nie cierpiała - opowiada Meachen. Autorzy artykułu z pisma Current Biology odtworzyli także dietę Zhùr. Okazuje się, że decydujące znaczenie miało miejsce, w którym młodziutka wilczyca żyła, a konkretnie bliskość wody. Normalnie, gdy myśli się o wilkach z epoki lodowej, pojawiają się skojarzenia z bizonami, piżmowołami arktycznymi czy innymi dużymi zwierzętami lądowymi. Ku naszemu zaskoczeniu stwierdziliśmy, że samiczka polegała na zasobach wodnych, głównie na łososiu. Choć rozwiązano kilka ważnych kwestii, bez odpowiedzi pozostaje parę istotnych pytań, np. czemu w norze znajdowała się tylko Zhùr i co się stało z jej matką czy rodzeństwem. Możliwe, że była ona jedynym szczenięciem albo że w czasie wypadku inne wilki przebywały poza norą. Czy to słuszne przypuszczenia - tego się, niestety, nie dowiemy... Jednym z niewielkich plusów zmiany klimatu jest fakt, że w miarę topnienia wiecznej zmarzliny będziemy [zapewne] znajdować kolejne takie mumie. Dzięki temu naukowcy lepiej sobie poradzą z rekonstrukcją tamtych czasów. Z drugiej jednak strony, to pokazuje nam, w jak dużym stopniu nasza planeta się ociepla. Naprawdę musimy być ostrożni - podsumowuje Meachen. « powrót do artykułu
  6. Nowoczesna technika pozwoliła na odkrycie niezwykłego amuletu pochowanego wraz z mumią sprzed 2000 lat. Wykazała też, że portrety mumiowe nie zawsze oddawały wygląda pochowanej osoby. Naukowcy badali mumię odkrytą na północy Egiptu w 1910 roku. Najpierw szczątki umieszczono w tomografie komputerowym, który wielokrotnie był używany do badań mumii. Okazało się, że zwłoki zostały pochowane wraz z kilkudziesięcioma artefaktami. Wówczas mumię przewieziono do Argonne National Laboratory i poddano badaniom za pomocą intensywnego promieniowania rentgenowskiego. Uczeni chcieli w ten sposób określić materiały, z których wykonano wspomniane artefakty. Najbardziej interesującym z odkryć był 7-milimetrowy zabytek wykonany z kalcytu. Umieszczono go w pobliżu brzucha mumii, w miejscu, gdzie dokonano nacięcia by wyjąć organy wewnętrzne podczas mumifikacji. Naukowcy sądzą, że artefakt jest amuletem, który został położony w tym właśnie miejscu by zapewnić zmarłemu opiekę duchową. Niewykluczone, że amulet ma kształt skarabeusza. Badania potwierdziły również, że 94-centymetrowy szkielet należał do dziecka w wieku około 5 lat. To spore zaskoczenie, gdyż na portrecie wymalowanym na mumii widzimy twarz dorosłej kobiety. Specjaliści stwierdzili zatem, że portrety mumiowe nie zawsze były dokładnym przedstawieniem zmarłej osoby. W tym przypadku portret mógł pokazywać, jak zmarłe dziecko wyglądałoby gdyby osiągnęło wiek dorosły. Szczegóły badań zostały opublikowane w artykule Combined computed tomography and position-resolved X-ray diffraction of an intact Roman-era Egyptian portrait mummy. « powrót do artykułu
  7. Przez lata sądzono, że drobna egipska mumia z Maidstone Museum w Wielkiej Brytanii to jastrząb. Badania mikrotomograficzne wykazały jednak, że to dziecko, które urodziło się martwe. U chłopca stwierdzono liczne wady wrodzone, w tym malformację czaszki i kręgów. Analizą zajmował się międzynarodowy zespół, pracujący pod kierownictwem bioarcheologa i eksperta od mumii, prof. Andrew Nelsona z Uniwersytetu Zachodniego Ontario w Kanadzie. Dzięki mikrotomografii mumię wirtualne odwinięto z zawojów. Okazało się, że 2 tys. lat temu mumifikacji poddano dziecko urodzone w 23.-28. tygodniu ciąży. Płód cierpiał na bezmózgowie. Błąd w klasyfikacji mumii EA 493 (Mummified Hawk Ptolemaic Period; zmumifikowany jastrząb z okresu ptolemejskiego) wyszedł na jaw w 2016 r., gdy muzeum zdecydowało się poddać skanowaniu mumie żeńskie. Przez przypadek zbadano wtedy także EA 493 oraz inne mumie zwierzęce. Ku zaskoczeniu wszystkich okazało się, że EA 493 to mumia ludzka. Ponieważ skany nie były szczegółowe, zdecydowano się na mikrotomografię. Do analizy zdjęć wykonanych w Museum and Nikon Metrology Nelson zebrał grupę naukowców o różnych specjalnościach (ekipa podkreśla, że nigdy dotąd nie uzyskano obrazów mumii płodu o tak dużej rozdzielczości). Na skanach widać prawidłowo rozwinięte palce u stóp i dłoni oraz poważną malformację czaszki. Stwierdziliśmy całkowity brak pokrywy kostnej. Łuki kręgów się nie zamknęły, a kosteczki słuchowe znajdowały się z tyłu głowy dziecka. Chłopiec jest jedną z dwóch znanych anencefalicznych mumii; drugą odkryto w 1826 r. Badania zespołu stanowią wskazówkę co do diety matki (bezmózgowie bywa bowiem skutkiem braku kwasu foliowego). Nelson przedstawił uzyskane wyniki  Extraordinary World Congress on Mummy Studies na Wyspach Kanaryjskich.   « powrót do artykułu
  8. Zespół z Centrum Badań Archeologicznych Wolnego Uniwersytetu Brukselskiego odkrył na stanowisku Pachacámac w Peru doskonale zachowaną mumię. Po 9 tygodniach spędzonych na wykopaliskach zespół prof. Petera Eeckhouta natrafił na mumię. Zmarły jest wciąż owinięty zawojem [ang. funeral bundle], który pełnił rolę trumny. Takie odkrycia są niezwykle rzadkie, a nasza mumia świetnie się zachowała. Pobrano próbki do datowania radiowęglowego, ale rejon, w którym dokonano odkrycia i rodzaj grobu sugerują, że osobę tę pochowano między 1000 a 1200 r. n.e. W czasie ostatniej kampanii badano 3 monumentalne budowle, w tym sanktuarium poświęcone przodkom. Naukowcy podkreślają, że wydaje się, że za rządów Inków pod koniec XV w. miejsce to zostało przekształcone w świątynię wody i uzdrawiania. Archeolodzy natrafili tu na wiele ofiar pozostawionych przez pielgrzymów, np. na importowane z Ekwadoru muszle małży Spondylus (są one kojarzone z napływem wody podczas El Niño i symbolizują płodność oraz obfitość). Belgowie i Christophe Moulherat z Musée du quai Branly mają się wkrótce zająć badaniem mumii z wykorzystaniem nowoczesnych technologii obrazowania medycznego. W ten sposób powinno się udać określić pozycję zmarłego czy choroby, na które cierpiał. Specjaliści mają nadzieję, że wykryją też ukryte w zawojach ewentualne ofiary. Pozostałe 2 badane obiekty także mają związek z kultem. Jeden z nich spełniał prawdopodobnie funkcję kaplicy dla pielgrzymów. W XVII-wiecznym opisie miejsca wspominał o niej hiszpański mnich Antonio de la Calancha. Tutaj także znaleziono sporo ofiar, w tym naczynia, a także psy i inne zwierzęta. Oprócz tego archeolodzy wspominają o platformie z otworem w środku (prawdopodobnie umieszczano w nim idola). Naukowcy podkreślają, że wszystko wskazuje na to, że by utworzyć duże centrum pielgrzymkowe na pacyficznym wybrzeżu, Inkowie wprowadzili w założonym przez kulturę Lima mieście sporo zmian. Bóstwa i ich kult stanowiły ważną część życia społeczeństw prekolumbijskich. Inkowie bardzo dobrze to rozumieli i uwzględnili to w swoim modelu sprawowania władzy [...]. « powrót do artykułu
  9. Starożytni Egipcjanie stosowali tłusty smar spełniający rolę żelu do włosów. Nie inaczej przygotowywano ich do życia po życiu. Archeolodzy zauważyli ostatnio, że podczas mumifikacji konserwacja ciała wiązała się z wykorzystaniem innych substancji niż wykonanie po śmierci fryzury, która pozwalała oddać wygląd i cechy zmarłego. Natalie McCreesh z Uniwersytetu w Manchesterze zbadała wraz z zespołem próbki włosów 15 mumii z cmentarza Kellis 1 w oazie Ad-Dachla oraz 3 mumii z muzeów w USA, Wielkiej Brytanii oraz Irlandii. Zmumifikowani kobiety, mężczyźni i dzieci mieli w chwili śmierci od 4 do 58 lat. Datowane wykazało, że zmarli 2300-3500 lat temu. Badanie pod zwykłym mikroskopem optycznym i mikroskopem elektronowym wykazało, że włosy większości były pokryte tłustą substancją, chociaż niektóre ułożono za pomocą żywicy. Brytyjczycy posłużyli się rozpuszczalnikiem, by oddzielić "żel" od włosów, a następnie określić jego skład chemiczny. Wtedy właśnie okazało się, że nie były to związki używane do zabalsamowania ciała. Dla odmiany gdy zwłoki miały ogoloną głowę, na skórze głowy znajdowały się te same substancje, co na bandażach pokrywających resztę ciała. McCreesh sądzi, że gdy ciało pokrywano żywicami, włosy dla ochrony zakrywano lub przynajmniej po zakończeniu procedury myto je i na nowo układano, by zachować tożsamość zmarłego. Ludzie zakładają, że Egipcjanie golili głowy. Kapłani i kapłanki owszem, ale nie wszyscy. [Ci, którzy mieli włosy], byli bardzo dumni ze swojego wyglądu. Sednem mumifikacji było zachowanie cech ciała widocznych za życia. Sądzę, że zmarli życzyli sobie wyglądać najlepiej, jak to tylko możliwe. Odpowiada to wkładaniu nam współczesnym najlepszej sukni wieczorowej lub smokingu.
  10. Dr Jacky Finch z Uniwersytetu w Manchesterze wykazała, że dwa sztuczne palce, z których jeden znaleziono przytwierdzony do stopy mumii, były najprawdopodobniej najstarszymi na świecie funkcjonalnymi protezami. Brytyjka przetestowała nawet na ochotnikach ich repliki. Jeden z artefaktów jest na co dzień przechowywany w Muzeum Egipskim w Kairze, a drugi w Bristish Museum (trafił tam dzięki kolekcjonerowi Greville'owi Chesterowi). Sztuczne palce pochodzą sprzed 600 r. p.n.e., co oznacza, że są o kilkaset lat starsze od uznawanej obecnie za najstarszą protezy Roman Capula Leg. Dr Finch przekonała dwie osoby pozbawione prawych paluchów do przetestowania dokładnych kopii starożytnych palców w Laboratorium Chodu Centrum Rehabilitacyjnego Salford University. Aby mógł zostać zaklasyfikowany jako prawdziwa proteza, każdy zastępnik musi spełnić kilka kryteriów. Materiał powinien wytrzymywać siły działające na ciało, by nie pęknąć w czasie użytkowania. Ważne są też odpowiednie proporcje i wystarczająco naturalny wygląd, by niby-palec wyglądał zadowalająco tak dla właściciela, jak i jego otoczenia. Kikut należy utrzymywać w czystości, dlaczego proteza musi być łatwa do założenia i zdejmowania. Najważniejszą funkcją jest jednak wspomaganie chodu. Paluch przenosi ok. 40% wagi ciała i jest odpowiedzialny za przedni napęd, choć osoby, które go nie mają, dobrze się przystosowują – tłumaczy pani doktor na łamach pisma The Lancet. Podczas eksperymentów wykorzystano kamery oraz wbudowane w specjalną matę ciśnieniomierze. Ochotnicy zakładali palce i repliki egipskich sandałów. Okazało się, że jeden z nich poruszał się w obu protezach naprawdę świetnie. Nie odnotowano znaczącego wzrostu ciśnienia pod którymkolwiek z palców, choć obaj wolontariusze zgodnie twierdzili, że palec z Kairu jest wygodniejszy. Palec z Kairu składa się z 3 części i jest wykonany z drewna oraz skóry, natomiast palec Greville'a Chestera uformowano z lnu, kleju zwierzęcego i gipsu. Drugi nosi ślady używania, w pierwszym zastosowano zaś prosty zawias, ściętą przednią krawędź oraz wewnętrzne spłaszczenie. Znoszenie palca Greville'a Chestera i ważne cechy projektu palca kairskiego spowodowały, że zaczęłam spekulować, że były one zapewne używane przez właścicieli i nie zostały po prostu przymocowane podczas mumifikacji z powodów religijnych bądź rytualnych. Na palcu Chestera, który został znaleziony koło Luksoru, znajduje się wklęśnięcie, gdzie prawdopodobnie tkwił kiedyś zdobiony paznokieć. Palec przechowywany w Kairze należał do córki kapłana o imieniu Tabaketenmut. Kobieta żyła między 950 a 710 r. p.n.e. Niektórzy naukowcy spekulują, że chorowała na cukrzycę i straciła palec w wyniku gangreny. Palec testowy z drewna wykonano na zamówienie, lecz z kartonażem Finch poradziła sobie sama. Posłużyła się klejem z króliczej skórki i tkaniną lnianą z liczbą nici podobną do oryginalnej.
  11. Profesor Rosalie David z Faculty of Life Sciences University of Manchester twierdzi, że nowotwory to "nowoczesne" choroby, wywołane działalnością człowieka. Do wysunięcia takiej teorii profesor David skłoniły badania nad literaturą od starożytnego Egiptu i Grecji oraz wyniki uzyskane przez profesora Michaela Zimmermana, który badał egipskie mumie. Profesor Zimmerman zbadał setki mumii, ale nowotwór odkrył tylko u jednej z nich. Były to zwłoki przeciętnego człowieka, który żył pomiędzy III a V wiekiem naszej ery. W starożytności interwencje chirurgiczne praktycznie nie były stosowane, a zatem powinniśmy znaleźć guzy nowotworowe w każdym przypadku, w którym wystąpiły. Ich nieobecność należy rozumieć w taki sposób, że w starożytności nowotwory były niezwykle rzadkie, a to oznacza, że czynniki nowotworowe występują w nowoczesnych społeczeństwach industrialnych - mówi profesor Zimmerman. Uczeni nie tylko badali mumie, ale studiowali także literaturę i badali szczątki ludzkie i zwierzęce cofając się miliony lat wstecz. Ważnym elementem naszych studiów jest uzyskanie historycznej perspektywy takich chorób. Możemy wyciągać uprawnione wnioski, gdyż mamy pełny przegląd sytuacji. Mamy olbrzymią ilość danych z wielu tysiącleci - dodaje profesor David. Fakt, że obecnie znane są tylko dwa przypadki nowotworów u mumii z całego świata i niezwykle rzadkie odniesienie do tego typu schorzeń w literaturze skonfrontowane z olbrzymim wzrostem przypadków notowanym od początku Rewolucji Przemysłowej pozwala stwierdzić, że przyczyną pojawienia się nowotworów nie jest proste wydłużenie się średniej długości życia, gdyż zauważyć można np. wielki wzrost zachorowań wśród dzieci. W przebadanych szczątkach zwierzęcych, naczelnych oraz wczesnych ludzi bardzo rzadko można odkryć ślady nowotworów. A wśród tych znajdowanych np. u naczelnych nie znaleziono zbyt wielu rodzajów nowotworów, które trapią współczesnych dorosłych ludzi. Faktem jest, że średnia długość życia rośnie. ale, jak zauważają badacze, w starożytnym Egipcie i Grecji ludzie żyli na tyle długo, że, gdyby to od długości życia zależało występowanie wielu współczesnych chorób, powinny się u nich pojawić miażdżyca, choroba Pageta, osteoporoza i nowotwory kości, które obecnie atakują przede wszystkim młode osoby. Uczeni obalili też potencjalny argument, że ślady nowotworów mogły się po prostu nie zachować w mumiach. Profesor Zimmerman przeprowadził eksperymenty, które wykazały, że dzięki mumifikacji tkanka nowotworowa przechowuje się lepiej niż tkanka zdrowa. Opisy operacji usuwania nowotworów znajdujemy dopiero w XVII wieku, a pierwsze naukowe diagnozy poszczególnych ich typów pochodzą z XVIII wieku. W roku 1775 opisano raka moszny u kominiarzy, w 1761 rozpoznano raka nosa u użytkowników tabaki, a w 1832 opisano ziarnicę złośliwą. Naukowcy nie są pewni, co mogło spowodować nowotwór u wspomnianego Egipcjanina. Niewykluczone, że padł on ofiarą dymu z ognisk, którymi ogrzewano domy lub też służył w świątyni, gdzie również miał do czynienia z dymem. Przyczyna też może być zupełnie inna Profesor David zauważa, że starożytni Egipcjanie mieli wysoko rozwiniętą medycynę, byli pod tym względem bardzo innowacyjni i pozostawili szczegółowe opisy. Gdyby nowotwory występowały wówczas równie często jak obecnie, z pewnością byśmy się o tym dowiedzieli. Biorąc pod uwagę liczne i szczegółowe informacje ze starożytnego Egiptu oraz dane dotyczące wielu tysiącleci a uzyskane z innych źródeł, możemy jasno stwierdzić - nowotwory to wytwór człowieka i coś, z czym możemy i powinniśmy sobie poradzić - podsumowuje David.
  12. W latach 90. na pustyni w Chiribaya Alta na południu Peru znaleziono 1000-letnią mumię czterdziestokilkuletniej kobiety. Paleopatolodzy potwierdzili, że zmagała się z gruźlicą, dzięki czemu wiadomo było na 100%, że choroba ta występowała w Nowym Świecie przed przybyciem osadników z Europy. Teraz okazało się, że koliste tatuaże na ciele zmarłej, w których znaleziono materiał roślinny, wykonano najprawdopodobniej podczas rytuału leczniczego przypominającego akupunkturę. Na skórze mumii widnieją dwa rodzaje tatuażu: na dłoniach, ramieniu i lewym podudziu wykonano symbole ptaków, małp i gadów, podczas gdy na szyi znalazły się asymetryczne, nakładające się na siebie okręgi. Analizując rysunki, zespół Marii Anny Pabst z Uniwersytetu Medycznego w Grazu posłużył się mikroskopami (świetlnym i elektronowym) oraz spektroskopią Ramana, która polega na pomiarze nieelastycznego rozpraszania fotonów. Większość starożytnych tatuaży wykonywano za pomocą sadzy i ten właśnie typ materiału odnaleziono na kończynach mumii. Kręgi na szyi zawierały jednak materiał roślinny. Jeśli używasz różnych materiałów, pełnią one różne funkcje. Wg Austriaków, tatuaże z sadzą stanowiły zwykłą ozdobę, lecz tatuaż na szyi wchodził w skład rytuału wzmacniającego. Gdy schemat rysunku z szyi pokazano współczesnemu peruwiańskiemu szamanowi, to on zasugerował takie zastosowanie. Wspomniał też o pozycji poddawanej mu osoby. Sądzi on, że kobieta należała do klasy wyższej. Pabst zwraca uwagę na podobieństwo w położeniu kręgów u peruwiańskiej kobiety oraz chińskich punktów akupunkturowych. Nakłuwanie podczas wprowadzania barwnika mogło zatem działać tak samo jak nakłuwanie igłami. Co więcej, wybór roślin do uzyskania tuszu nie był zapewne przypadkowy. Na podstawie umiejscowienia okręgów naukowcy stwierdzili, że kobieta musiała uskarżać się na bóle szyi lub że tatuowanie miało ją odprężyć. Mikroskopia elektronowa wykazała, że materiał tatuaży ozdobnych zawierał skupiska małych okrągłych cząstek o średnicy ok. 10 nanometrów. Spektra utraty energii elektronów wskazywały głównie na węgiel. Cząstki barwnika z szyi były dużo większe. Akademicy zwrócili uwagę na ich nieregularne kształty i rozmiary. Różne metody, w tym spektroskopia ramanowska, ujawniły, że w tatuażu leczniczym użyto prawdopodobnie częściowo spirolizowanego materiału roślinnego.
  13. Jak poinformowała Egipska Służba Starożytności, w Lahoun w pobliżu Fajum archeolodzy odkopali 57 starożytnych grobów, w których większości znajdują się ozdobne drewniane sarkofagi z mumiami. Najstarsze groby pochodzą z ok. 2750 r. p.n.e., a więc z czasów pierwszej i drugiej dynastii tynickiej (okres wczesnodynastyczny). Dwanaście reprezentuje XVIII dynastię tebańską. Jak wyjaśnia sekretarz Służby Zahi Hawass, dzięki odkryciu zdobyto nowe informacje o religii starożytnego Egiptu. Mumie z XVIII dynastii były bowiem okryte lnem z napisami pochodzącymi z Księgi Umarłych oraz wizerunkami bóstw. Szef wyprawy Abdel Rahman El-Aydi opowiada, że na niektórych grobach znajdowały się religijne inskrypcje, które miały pomóc zmarłemu w przejściu do raju. Jeden z najstarszych grobowców jest ponoć niemal nietknięty – zachowało się całe wyposażenie oraz drewniany sarkofag z mumią owiniętą lnem. W 31 grobach datowanych na ok. 2030-1840 r. p.n.e. naukowcy natrafili na sceny przedstawiające różne bóstwa, w tym Horusa, Hathor, Amona czy Chnuma.
  14. Badanie zmumifikowanych pawianów z British Museum pozwoliło po latach poszukiwań wskazać lokalizację starożytnej krainy, zwanej przez Egipcjan Ziemią Boga (Ta-netjer). To stamtąd przywożono do kraju faraonów egzotyczne towary, m.in. składniki perfum w postaci mirry czy żywicy kadzidłowca, które trafiały głównie do świątyń i ich kapłanów. Wiadomo było, że wyprawy handlowe do Puntu organizowano za Nowego Państwa, czyli w okresie w dziejach starożytnego Egiptu, który trwał od XVI do XI wieku przed naszą erą. Nikt nie miał jednak pojęcia, gdzie dokładnie leżała Ziemia Boga. Starożytne teksty dawały tylko niejasne wskazówki, poza tym nie odkryto puntyjskiej cywilizacji. Za możliwe lokalizacje Puntu uznawano dotąd Somalię, Etiopię, Jemen i Mozambik. Badanie mumii dwóch pawianów z British Museum wydaje się na szczęście kończyć trwające od dawna spory – Punt leżał pomiędzy Etiopią a Erytreą. Zespół, w którego skład wchodzili m.in. profesor Salima Ikram z Muzeum Egipskiego w Kairze i prof. Nathaniel Dominy oraz Gillian Leigh Moritz z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz, podkreśla, że Egipcjanie importowali z Puntu żywe pawiany. Analizując włosy mumii, a konkretnie wchodzące w ich skład izotopy tlenu, naukowcy potrafili odtworzyć pochodzenie zwierząt (proporcja poszczególnych izotopów jest różna, w zależności od tego, gdzie żył dany osobnik). Tlen zmienia się jako funkcja opadów deszczu i zwartości wody w roślinach oraz nasionach – tłumaczy prof. Dominy. Tylko jeden z pawianów okazał się użytecznym źródłem informacji. Drugi spędził za dużo czasu jako egzotyczne zwierzę w Tebach, przez co dane izotopowe zostały zaburzone. Pracując z egzemplarzem znalezionym w Dolinie Królów, egipsko-amerykańska ekipa porównała jego skład izotopowy z odpowiednimi wartościami wykrywanymi u współczesnych pawianów z różnych obszarów. Te z Somalii, Jemenu i Mozambiku nie pasowały, lecz z Erytrei i wschodniej Etiopii już tak. Dobrym wskazaniem były wszystkie okazy z Erytrei i pewna ich liczba z Etiopii. Zespół nie mógł porównać mumii do pawianów z Jemenu. Dominy przeprowadził jednak proste rozumowanie. Na postawie mapy izotopowej regionu możemy powiedzieć, że pawiany z Jemenu będą podobne do pawianów z Somalii. Jako że Somalia definitywnie nie jest miejscem pochodzenia puntyjskiej mumii, sugeruje to, że nie jest nim także Jemen. Naukowcy przypuszczają, że udało im się odkryć port, z którego Egipcjanie wysyłali do siebie pawiany i inne dobra. Dominy wspomina o miejscu tuż przy współczesnym mieście Massaua. Dysponujemy okazem z tego samego portu i jest on niezwykle podobny do mumii. Amerykanie i Egipcjanin zamierzają uzyskać pozwolenie od British Museum, by pobrać kawałek kości mumii. Badanie pod kątem izotopów strontu pozwoliłoby bowiem potwierdzić pochodzenie pawiana i jeszcze bardziej zawęzić interesujący akademików obszar.
  15. Öetzi, człowiek sprzed 5300 lat, którego ciało odnaleziono 17 lat temu, najprawdopodobniej pochodził z wygasłej dziś rodziny - wynika z najnowszych badań, przeprowadzonych przez włosko-angielski zespół ekspertów. Odkrycie zwłok Öetziego było nie lada sensacją. Szczątki, odnalezione we wschodnich Alpach przy granicy austriacko-włoskiej, są jedną z najsłynniejszych i najdokładniej zbadanych lodowych "mumii" w historii archeologii. Znalezisko, wystawiane od 1998 roku w Południowotyrolskim Muzeum Archeologii, jest jednym z najlepiej zachowanych szczątków człowieka z późnego neolitu, zwanego także epoką miedzi. Ze względu na doskonały stan oraz zwłok oraz odkrytego przy nich ekwipunku ustalono wiele szczegółów na temat ich właściciela. W momencie śmierci miał on najprawdopodobniej około 46 lat, a zginął prawdopodobnie z powodu wykrwawienia po trafieniu strzałą i uderzenia w twarz ciężkim, tępym przedmiotem. Warunki panujące na tyrolskim lodowcu zapewniły doskonałe warunki dla przetrwania tych niezwykłych szczątków człowieka z epoki późnego neolitu, zwanego też epoką miedzi. Ponieważ szczątki ciała "Człowieka z Lodowca" były zachowane w tak dobrym stanie, badacze kilkakrotnie próbowali wykonać na nim testy genetyczne. Tym razem było podobnie, lecz po raz pierwszy w krótkiej historii badań nad tym niezwykłym eksponatem przeprowadzono tak wnikliwą analizę DNA wyizolowanego z mitochondriów, czyli centrów energetycznych komórek Öetziego. W przeciwieństwie do klasycznych badań genetycznych, wykorzystujących materiał wyizolowany z jądra komórkowego, technika ta ma kilka zalet. Mitochondrialne DNA (mtDNA), zwykle przekazywane potomstwu wyłącznie przez matkę, charkateryzuje się dużą częstotliwością mutacji i niedużą długością całej sekwencji informacji genetycznej. Pozwala to na wyszukiwanie cech osobniczych nawet w stosunkowo "młodych" próbkach, takich jak ta. Co więcej, fakt przekazywania mtDNA wyłącznie przez matkę znacznie ułatwia badaczom ustalanie pochodzenia osoby, której materiał genetyczny jest badany, dzięki czemu rysowanie drzew genealogicznych jest w takiej sytuacji znacznie prostsze. Próbę analiz mitochondrialnego DNA Öetziego podjęto już wcześniej, lecz wówczas, głównie z uwagi na ograniczone możliwości techniczne, niemożliwe było ustalenie jego pełnej sekwencji. Tym razem procedura udała się, choć wcale nie była prosta - pomimo przebywania w lodzie, degradacja materiału genetycznego postępowała tak szybko, że ustalenie jego sekwencji wymagało w rzeczywistości przetestowania około 250 fragmentów. Wysiłek ten opłacał się jednak, gdyż jest to najstarsza znana próbka, z której udało się pobrać mtDNA i ustalić jego pełną sekwencję. Analiza materiału genetycznego wykazała, że w dzisiejszym świecie najprawdopodobniej nie istnieją potomkowie Öetziego ani jego bliskich krewnych. Zdaniem naukowców, "Człowiek z Lodu" nie mógł należeć do żadnej z trzech głównych podgrup tzw. haplotypu K1, do którego należą żyjące współcześnie osoby o europejskich korzeniach. Prof. Martin Richards, jeden z badaczy zaangażowanych w przedsięwzięcie, tłumaczy: nasza analiza potwierdza, że Öetzi należał do niezidentyfikowanej linii rozwojowej w obrębie haplotypu K1, której nie odnaleziono do dziś u przedstawicieli populacji nowoczesnej Europy. Liczba takich linii zmienia się w czasie w związku z różnorodnymi zmianami liczby potomstwa posiadanego przez określone osoby, zwanymi dryfem genetycznym. W jego efekcie część wariantów wymiera. Nasze badania sugerują, że ród Öetziego mógł właśnie w ten sposób wyginąć. Jak oceniają badacze, dzięki badaniom genetycznym w populacjach ludzi zamieszkujących obecnie alpejskie doliny można by uzyskać dodatkowe informacje na temat pochodzenia Öetziego . Zdaniem autorów, przeprowadzenie takich analiz mogłoby nie tylko pomóc zrozumieć pochodzenie tego eksponatu, lecz także zdefiniować skuteczne metody wykonywania podobnych testów w przyszłości.
  16. Europejskich eksploratorów Nowego Świata oskarża się o przywleczenie ze sobą wielu chorób i pasożytów. Napływowe organizmy nie tylko naprzykrzały się tubylczym Amerykanom – czasem wręcz ich dziesiątkowały. Za jednego ze współwinnych tej sytuacji uważano samego Kolumba, którego wyprawy miały sprowadzić na Indian plagę wszy. Najnowsze doniesienia amerykańskich i francuskich badaczy dowiodły jednak, że wielki odkrywca jest bez winy. Wspomniane zespoły naukowców niezależnie przebadały dwie peruwiańskie mumie, na których znaleziono liczne szczątki pasożytów. Analiza DNA zwierząt dowiodła, że żyły one na terenie dzisiejszego Peru niemal 500 lat przed lądowaniem Kolumba na Karaibach. Co więcej, okres żerowania badanego gatunku na Amerykanach oszacowano na co najmniej 10 tysięcy lat. Niestety, odkrycie niewiele pomoże wizerunkowi Kolumba – w wielu krajach Ameryki pamięta się o jego bezwzględnych rządach w założonej kolonii, a nawet o "ludobójstwie" popełnionym na lokalnym plemieniu. W świetle takich oskarżeń sprawa wszy wydaje się mało istotnym detalem raczej ponurego obrazu.
  17. Przez ponad rok przed złożeniem w ofierze Inkowie tuczyli poświęcane dzieci. Przeprowadzona przez naukowców z Uniwersytetu w Bradford analiza próbek włosów wykazała, że ich dieta w tych dwóch okresach (przed i po podjęciu decyzji o udziale w rytuale) bardzo się różniła. Badano próbki włosów z głowy i znajdowanych w małych woreczkach "dołączonych" do 4 mumii. Dzieciom obcinano włosy dwukrotnie: na rok i na 6 miesięcy przed śmiercią. Na podstawie ich składu chemicznego antropolodzy określili, co składało się na dietę poświęcanych bóstwom (Proceedings of the National Academy of Sciences). Okazało się, że wcześniej dzieci jadły głównie warzywa, m.in. ziemniaki, ale w ostatnim roku życia ich dietę wzbogacono o kukurydzę i białka (prawdopodobnie z mięsa lamy), czyli pokarmy przeznaczone już nie dla chłopów, ale przedstawicieli elit. Biorąc pod uwagę zmiany w diecie i symboliczne obcięcie włosów, wydaje się, że miały miejsce różne wydarzenia, które podnosiły status dzieci. W ten sposób końcowe [i to dosłownie – przyp. red.] odliczanie rozpoczynało się na długo przed złożeniem ofiary – twierdzi szef zespołu naukowców Andrew Wilson. Dalsze badania włosów ujawniły, że na 3-4 miesiące przed śmiercią maluchy rozpoczynały pielgrzymkę w góry, najprawdopodobniej ze stolicy imperium Inków Cuzco. Naukowcy nie wiedzą, jak dzieci umierały, ale zdaje się, że podawano im piwo z kukurydzy i liście koki. Te ostatnie zwiększały wytrzymałość na chłód, koniec końców dzieci umierały jednak z powodu wyziębienia organizmu (hipotermii).
  18. Wkrótce, po raz pierwszy w historii, mumia Tutanchamona zostanie wystawiona na widok publiczny. W listopadzie mumia zostanie wyjęta z sarkofagu, zostanie umieszczona w odpowiednio klimatyzowanej szklanej kapsule i wystawiona w Luksorze. Tutanchamon ma większe znaczenie archeologiczne, niż miał historyczne. Faraon rządził jedynie 10 lat i nie wywarł wielkiego wpływu na losy Egiptu. Sławę zdobył po śmierci, gdy okazało się, że odkryty w 1922 roku grób był nienaruszony. Niestety, jego odkrywca, archeolog Howar Carter wraz z zespołem, zniszczyli mumię. Poszukując kosztowności pocięli ją na 18 części. Szczątki ponownie trafiły do sarkofagu w 1926 roku i pozostały w nim do dzisiaj. Sarkofag otwierano tylko po to, by naukowcy mogli zbadać szczątki. W 2005 roku ciało faraona przeskanowano, stworzono trójwymiarowy model głowy i zrekonstruowano jego wygląd. Egipscy naukowcy chcą wystawić mumię, by chronić ją przed dalszym zniszczeniem. W sarkofagu jest ona bowiem podatna na działanie wilgoci pochodzącej ust 5000 osób, które codziennie oglądają sarkofag. Szklana kapsuła zostanie natomiast odpowiednio zabezpieczona. Ponadto naukowcy mają nadzieję, że wystawienie mumii przyciągnie więcej odwiedzających i zdobędą w ten sposób pieniądze na ratowanie kolejnych zabytków.
  19. Kiedy powstała pierwsza dobrze spełniająca swoje funkcje proteza kończyny? Większość ludzi wytypowałaby niezbyt odległe daty, tymczasem archeolodzy z Uniwersytetu w Manchesterze są przekonani, że potrafią wykazać, że duży palec przymocowany do stopy egipskiej mumii nie tylko wyglądał jak palec, ale pozwalał swojemu właścicielowi na normalne poruszanie się. Artefakt należy do Muzeum w Kairze. Jeśli Anglikom udałoby się udowodnić swoje twierdzenia, pierwsza użyteczna proteza świata byłaby o setki lat starsza od tej stworzonej 300 lat p.n.e., do której teraz należy zaszczytny tytuł. Jacky Finch z uniwersyteckiego Centrum Egiptologii Biomedycznej szuka wolontariuszy, który stracili duży palec u prawej stopy, by przetestować działanie dokładnej kopii protezy mumii. Drugi model protezy tego samego palca także zostanie przetestowany w pobliskim laboratorium Uniwersytetu w Salford. Ta proteza stanowi z kolei część ekspozycji British Museum. Palce datuje się na 1000-600 r. p.n.e., więc jeśli jeden lub oba okażą się funkcjonalne, będziemy mogli przesunąć w czasie początki protetyki o jakieś 700 lat – opowiada Finch. Z większym prawdopodobieństwem uda się to w przypadku protezy z Kairu, ponieważ bardziej przypomina prawdziwy palec i nosi ślady użytkowania. Nadal jest przymocowana do stopy mumii kobiety, która zmarła w wieku 50-60 lat. Przypuszczenia uzasadnia ponadto dobrze wygojone miejsce amputacji. Artefakt z British Museum nazwano Dużym Palcem Greville'a Chestera, od imienia i nazwiska kolekcjonera, który w 1881 roku przekazał go placówce. Jest wykonany z czegoś w rodzaju kartonu, przygotowywanego z lnu, kleju i gipsu. On także nosi ślady zniszczenia, co oznacza, że nie został przyczepiony do nogi podczas mumifikacji z powodów czysto religijnych. W odróżnieniu od protezy kairskiej, palec brytyjski nie zgina się, dlatego można przypuszczać, że spełniał raczej funkcje estetyczne, a nie użytkowe. Jeśli po badaniach w Human Performance Laboratory okaże się, że któraś z protez sprawdziła się, warto będzie wyprodukować ją z nowoczesnych materiałów i przeprowadzić próby kliniczne z udziałem ludzi z amputowanymi palcami.
  20. Odkopane niedawno w Korei Południowej mumie mogą dostarczyć użytecznych wskazówek, jak walczyć z wirusowym zapaleniem wątroby typu B. Po raz pierwszy udało się wykryć próbki wywołujących je wirusów w zmumifikowanym ciele, a konkretnie w wątrobie dziecka, które zmarło 500 lat temu. Naukowcy z Dankook University oraz Seoul National University poprosili profesora Marka Spigelmana z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie o zweryfikowanie znaleziska. W badaniach uczestniczą teraz eksperci z kilku ośrodków badawczych, w tym z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego i szpitala Ein Kerem. Spigelman wsławił się jako pionier badań nad historycznymi chorobami, czyli jeden z pierwszych paleoepidemiologów. Pracował niemal na całym świecie, m.in. na Węgrzech i w Sudanie. Stara się w ten sposób wytropić źródła chorób, które współcześnie gnębią ludzkość, np.: gruźlicy, leiszmanii czy grypy. Koreańskie mumie są doskonale i zachowane i mogą dostarczyć informacji na temat, jak ewoluował wirus zapalenia wątroby typu B. Do momentu odkrycia opisywanych mumii nie wiedziano, że kiedykolwiek podejmowano w Korei próby takiego konserwowania ciała. Zgodnie z koreańskimi wierzeniami, dusza uchodzi z niego po śmierci, a truchło powinno się naturalnie rozłożyć, bez jakiejkolwiek ingerencji z zewnątrz. Mumifikacja była czymś zabronionym. Mumie odnaleziono przez przypadek. W związku z boomem budowlanym przenosi się wiele cmentarzy i tak doszło do sensacyjnego odkrycia. Naukowcy zamierzają zbadać genom 500-letniego wirusa, by sprawdzić, czy przez ten czas zaszły w nim jakieś znaczące zmiany.
  21. Po 100 latach poszukiwań odnaleziono prawdopodobnie mumię najsłynniejszej kobiety faraona: Hatszepsut. Według kanału Discovery, na jutrzejszej konferencji prasowej sekretarz generalny Egipskiej Służby Starożytności (SCA) Zahi Hawass poinformuje świat o najważniejszym odkryciu w Dolinie Królów od momentu znalezienia w 1922 roku mumii Tutenhamona. Archeolodzy zaczęli się domyślać, że to Hatszepsut, kiedy natrafili na złamany ząb. W 1903 roku Howard Carter odkrył w tebańskim grobie oznaczonym symbolem KV60 dwa sarkofagi. W jednym z nich znajdowała się mamka Hatszepsut Sitre-In, a w drugim nieznana kobieta. W 1920 r. ten sam egiptolog zlokalizował grobowiec królowej, ale oba mieszczące się tam sarkofagi były, niestety, puste. Zgodnie z informacjami Discovery, poszukiwania władczyni zawężono do dwóch mumii odnalezionych na początku XX wieku (w 1903 r.). Za pomocą tomografii komputerowej stworzono trójwymiarowy model zmarłych i połączono unikatowe cechy budowy fizycznej mumii z cechami charakterystycznymi dla przodków Hatszepsut. Na pudełku z zębem słynnej królowej znajdowały się inskrypcje oznaczające jej imię. Podczas skanowania okazało się, że pasował on do pustego miejsca w szczęce mumii. Hawass nie chciał komentować wydarzeń, kiedy skontaktowała się z nim agencja informacyjna AFP, ale Discovery cytuje różne jego wypowiedzi, m.in. tę, w której wyraża radość i nadzieję, że odkrycie rzuci nieco światła na tajemnicę śmierci Hatszepsut. Amerykańska egiptolog Elizabeth Thomas już lata temu sugerowała, że druga mumia z grobowca KV60 to Hatszepsut. Wskazywało na to ułożenie ciała. Ręka spoczywała na piersi, a to pozycja przynależna władcom. W Muzeum Kairskim mają być przeprowadzone badania DNA mumii, ale niektórzy archeolodzy, np. Salima Ikram, uważają, że nie będą one rozstrzygające. Hatszepsut panowała w latach ok. 1479-1458 p.n.e. Była córką Totmesa I, a żoną Totmesa II. Po śmierci męża stała się regentką panującą w imieniu małoletniego pasierba Totmesa III. Po jej śmierci Totmes III nakazał usunąć wszelkie wizerunki swej poprzedniczki. Jej grób został zdemolowano i uważano, że mumia zniknęła na zawsze... Na szczęście tak się chyba nie stało.
  22. W dziale egiptologicznym muzeum w Luwrze przechowuje się dwa ceramiczne słoje, w których znajdować się miały narządy wewnętrzne jednego z największych faraonów, Ramzesa II. Zespół naukowców z Uniwersytetu Ludwika Pasteura w Strasburgu pobrał ostatnio próbki, by zbadać ich autentyczność (Journal of Archaeological Science) i ostatecznie zakończyć trwające od ponad 100 lat spory. Okazało się, że same pojemniki z wyrytym imieniem władcy i inkantacjami do bóstw, Mut i jej męża Amona, są prawdziwe, ale w środku nie ma tkanek Ramzesa — opowiada szef akademików, chemik Jacques Connan. Chromatografia i spektrografia masowa wykazały obecność wonnych olejów. Wyprodukowano je z tłuszczu zwierzęcego oraz olejku sosnowego w 1035 roku p.n.e. plus minus 50 lat, czyli w Trzecim Okresie Przejściowym (zwanym też Późnym Nowym Państwem). Ramzes umarł w 1213 roku p.n.e., a więc 228-128 lat wcześniej. Connan uważa, że pierwotnie słoje były używane jako naczynia do przechowywania poświęconych "kosmetyków" w świątyni Ramzesa II. To rzeczywiście wyjaśniałoby obecność maści. Dopiero potem umieszczono w nich zabalsamowane organy. Musiał to być ktoś ważny, skoro się na to zdecydowano. Osoba ta zmarła w Okresie Ptolomejskim. Zawartość słojów zmieniała się więc co najmniej 2-krotnie. Kiedy w 1906 roku 4 naczynia, dwa nietknięte i dwa otwarte, trafiły do Luwru, historycy uważali, że kryją szczątki Ramzesa II. Lekarze z Lyonu wyjęli owiniętą w lnianą tkaninę zawartość słoja i znaleźli w środku tkankę mięśniową. Okazało się, że to serce. Biorąc pod uwagę inskrypcje z imieniem faraona, stwierdzono, że to jego tkanki. Nie wszyscy egiptolodzy byli jednak o tym przekonani. Dlaczego? Ponieważ serce to jedyny narząd pozostawiany wewnątrz ciała podczas przygotowań do życia pozagrobowego. Tot (Toth) musi je zważyć, by ocenić zasługi zmarłego. W 1985 roku znaleziono mumię Ramzesa II z sercem w klatce piersiowej i wtedy oczywiste stało się, że w ceramicznych naczyniach znajdują się szczątki innej osoby. Nigdy nie uda się chyba stwierdzić, kim ona była ani dlaczego pochowano ją w świątyni faraona...
  23. Chińczycy są przez wielu ludzi uznawani za symbol rasy mongoidalnej. Widząc Azjatę, automatycznie uznaje się go za mieszkańca Kraju Środka, mimo że równie dobrze może być Koreańczykiem, Japończykiem, Tajem lub Wietnamczykiem. Osoby, które tak postrzegają przedstawicieli rasy żółtej, byłyby zaskoczone, słysząc, że w starożytności, mniej więcej wtedy, kiedy Egipcjanie budowali piramidy, a Grecy walczyli pod Troją, zachodnie Chiny zamieszkiwali biali ludzie z jasnymi włosami i błękitnymi oczami. Obecnie grupa chińskich archeologów pracuje nad liczącą 2.800 lat mumią rasy kaukaskiej, znalezioną na terenie autonomicznego regionu Xinjiang Uygur. Dobrze zachowaną mumię (prawdopodobnie szamana) odkopano w 2003 roku. Naukowców zdumiał woreczek z liśćmi marihuany, odkryty pod warstwami okręconej dookoła ciała skóry. Na podstawie stroju i obecności narkotyku [...] przyjmujemy, że był to szaman, który zmarł w wieku 40-50 lat — tłumaczy historyk Li Xiao. Podczas wykopalisk z 2003 roku na wskazanym obszarze dotarto do 600 podobnych mumii. Były to zwłoki białych ludzi, których nie zabalsamowano. Zachowały się w dobrym stanie dzięki miejscowemu klimatowi (upalnym latom oraz suchym i mroźnym zimom), a także zasolonej glebie. Przy pierwszym zetknięciu z mumiami naukowców zdumiał ich "europejski" wygląd: jasne (blond lub rude) włosy, wydatne nosy, wąsy i brody, określone elementy ubioru (tartan i nakrycia głowy z piórkiem). Po Tocharianach pozostały też dokumenty, napisane w języku indoeuropejskim. O kontaktach z rudowłosymi napisano w starych chińskich kronikach.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...