Search the Community
Showing results for tags ' kobieta'.
Found 42 results
-
Choroby układu krążenia są przyczyną około 1/3 zgonów kobiet na całym świecie. Wiemy, że diety odgrywa kluczową rolę w zachowaniu odpowiedniego stanu zdrowia, jednak niewiele badań dotyczących diety jest przeprowadzanych z uwzględnieniem płci osób badanych. Grupa naukowców dokonała metaanalizy już opublikowanych badań właśnie pod kątem płci. Z początkowej puli 190 artykułów naukowych wybrano 16 opublikowanych w latach 2003–2021. Opisywały one studia prowadzone głównie w USA i Europie, w których wzięło udział łącznie 700 000 pełnoletnich kobiet, a stan ich układu krążenia był monitorowany średnio przez 12,5 roku. Wyniki analizy sugerują, że przestrzeganie diety śródziemnomorskiej powiązane jest u pań z o 24% mniejszym ryzykiem rozwoju chorób układu krążenia i o 23% mniejszym ryzykiem zgonu z jakiejkolwiek przyczyny. Niższe było też ryzyko udaru, chociaż nie była to różnica statystycznie istotna. Słabością przeprowadzonej analizy jest fakt, że badania były obserwacyjne i opierały się na kwestionariuszach dotyczących diety, które wypełniały same badane. Ponadto w różnych badaniach różnie uwzględniano inne poza dietą czynniki ryzyka. Wiemy jednak, że dieta śródziemnomorska zawiera dużo przeciwutleniaczy, polifenoli, kwasów omega 3 i błonnika oraz jest dobra dla mikrobiomu jelit, a czynniki te mogą wyjaśniać jej pozytywny wpływ na układ krążenia. Do głównych składników diety śródziemnomorskiej należą pełne zboża, warzywa, owoce, orzechy, oliwa z oliwek, umiarkowana ilość owoców morza, umiarkowana do średniej ilość wina, niewielka ilość czerwonego i przetworzonego mięsa, niewiele zwierzęcego tłuszczu i wysoko przetworzonej żywności. « powrót do artykułu
- 2 replies
-
- dieta śródziemnomorska
- układ krążenia
-
(and 1 more)
Tagged with:
-
Naukowcy z Uniwersytetu Oksfordzkiego, Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, Uniwersytetu Harvarda, Uniwersytetu Łódzkiego, japońskiego RIKEN, fińskiego Uniwersytetu w Oulu i 20 innych instytucji naukowych, opublikowali wyniki największych na świecie badań nad genetycznymi podstawami endometriozy. W ich trakcie przeanalizowali genomy 60 674 kobiet cierpiących na endometriozę oraz 701 926 pań, których ta choroba nie dotknęła. Badania dostarczyły przekonujących dowodów na istnienie wspólnych podstaw genetycznych dla endometriozy i innych rodzajów bólu pozornie z nią nie związanych, w tym z migrenami, bólem pleców i rozsianymi po różnych częściach ciała. Okazało się również, że istnieje różnica w podstawach genetycznych pomiędzy endometriozą dotykającą jajników a przypadkami, gdy choroba manifestuje się w inny sposób. Odkrycie może otworzyć drogę do zaprojektowania leków uwzględniających różne typy endometriozy oraz do zmian sposobu leczenia bólu w endometriozie. Endometrioza ma zgubny wpływ na jakość życia dotkniętych nią kobiet. Szacuje się, że cierpi na nią 5–10 procent (190 milionów) pań w wieku reprodukcyjnym. Choroba, w wyniku której komórki wyściółki macicy (endometrium), rozprzestrzeniają się poza macicę, powoduje ciągłe silne bóle, chroniczny stan zapalny, bezpłodność, chroniczne zmęczenie, depresję. Endometrium może pojawić się w wielu niespodziewanych miejscach – chociażby na jelitach, pęcherzu, nerkach – powodując niezwykle silne bóle i powoli uszkadzając zaatakowane organy. Sytuację kobiet pogarsza fakt, że endometrioza jest bardzo późno diagnozowana (średnio 8 lat od pojawienia się pierwszych objawów), a jedyną pewną metodą diagnozy jest przeprowadzenie zabiegu chirurgicznego. Obecnie nie istnieje żaden sposób leczenia endometriozy. Kobiety na nią cierpiące czekają wielokrotne zabiegi chirurgiczne oraz leczenie hormonalne z jego licznymi skutkami ubocznymi. Niewiele też wiadomo o przyczynach endometriozy. Istnieją jednak przesłanki wskazujące, że pewną rolę odgrywają tutaj czynniki genetyczne. Dlatego też międzynarodowy zespół naukowy postanowił przyjrzeć się tej kwestii. Uczeni zidentyfikowali w genomie 42 miejsca, w których mogą pojawiać się wersje genów zwiększające ryzyko wystąpienia endometriozy. Łącząc te warianty z profilami molekuł występujących w endometrium i we krwi, zidentyfikowali cały liczne geny, które mogą brać udział w rozwoju choroby. Dzięki tej wiedzy można będzie zacząć prace nad lekami dostosowanymi do podtypu choroby. Okazało się na przykład, że warianty niektórych genów są silniej powiązane z endometriozą jajników niż z jej rozprzestrzenianiem się w miednicy. Przede wszystkim zaś zauważyli, że wiele genów związanych z endometriozą ma też związek z odczuwaniem bólu. Okazało się, że istnieją podobieństwa genetyczne pomiędzy endometriozą a wieloma rodzajami chronicznego bólu. Być może uda się tę wiedzę wykorzystać do opracowania niehormonalnych leków zwalczających ból w endometriozie lub też przystosować obecnie istniejące metody leczenia bólu dla kobiet z endometriozą. Endometrioza jest obecnie uznawana za jeden z głównych problemów zdrowotnych negatywnie wpływających na życie kobiet. Dzięki wykorzystaniu genomów ponad 60 000 kobiet z endometriozą oraz bezprecedensowej współpracy 25 instytucji naukowych zdobyliśmy olbrzymią ilość informacji na temat genetycznych podstaw endometriozy. Pozwoli to na opracowanie nowych metod leczenia, z korzyścią dla milionów kobiet na całym świecie, mówi profesor Krina Zondervan z Endometriosis CaRe Centre na Uniwersytecie Oksfordzkim. Artykuł The genetic basis of endometriosis and comorbidity with other pain and inflammatory conditions został opublikowany w najnowszym numerze Nature Genetics. « powrót do artykułu
-
- endometrioza
- genom
-
(and 3 more)
Tagged with:
-
Podczas wykopalisk ratunkowych w Bazylei (Kleinbasel), związanych z rozbudową sieci ciepłowniczej, odkryto 15 grobów z wczesnego średniowiecza. Niektóre z nich były bardzo bogato wyposażone. Szczególnie pięknym i cennym znaleziskiem jest złota fibula, należąca do kobiety, która zmarła w VII w. w wieku ok. 20 lat. Fibulę odkryto mniej więcej miesiąc temu, w okolicy ulic Riehentorstrasse i Rebgasse. Stanowi ona doskonały przykład maestrii ówczesnych złotników. Zdobienia wykonano ze złotego drutu, niebieskiego szkła i granatów. Kobieta miała prawdopodobnie na sobie pelerynę spiętą fibulą. W pochówku znaleziono sporo biżuterii, co świadczy o wysokim statusie społecznym zmarłej. Archeolodzy zgromadzili m.in. szklane, ametystowe i bursztynowe koraliki, których sznury mogły być noszone jako ozdoba. Niewykluczone także, że przyszyto je do ubrania. Uwagę zwraca duży bursztynowy wisior. W talii kobiety znajdował się pas z żelazną sprzączką i posrebrzaną szpilą. Do pasa przymocowana były zawieszka z dziurkowanymi rzymskimi monetami, żelaznymi przedmiotami i kościanym grzebieniem. Grób kobiety pochowanej w drewnianej trumnie został częściowo zniszczony podczas prac budowlanych w XX w. Z tego względu szkielet zachował się tylko od szyi po kolana. Wczesnośredniowieczne cmentarzysko jest znane od XIX w. Dzięki ostatnim wykopaliskom można było udokumentować 15 bogato wyposażonych grobów (wydaje się, że w tym rejonie grzebano szczególnie majętne osoby). Wszystko wskazuje na to, że pochówków jest więcej niż dotąd przypuszczano. Nieopodal pochówku kobiety latem tego roku odkryto grób skrzynkowy, w którym pogrzebano mężczyznę, który przeżył cios zadany mieczem w twarz (w jego wyniku stracił on fragment szczęki). Wygojona rana wskazuje na ówczesny poziom wiedzy medycznej. Jak widać, poważne urazy zniekształcały ciało ofiary na całe życie, ale niekoniecznie prowadziły do zgonu. « powrót do artykułu
-
- Bazylea
- wykopaliska ratunkowe
-
(and 3 more)
Tagged with:
-
Od lat 70. XX wieku wykonywane są testy zderzeniowe z wykorzystaniem manekinów. Służą one do oceny efektywności systemów zabezpieczeń, ogólnego bezpieczeństwa pojazdu czy ryzyk związanych z różnymi rodzajami wypadków. Problem jednak w tym, że najczęściej używany manekin bazuje na średniej budowie i wadze ciała mężczyzny. Tymczasem kobiety równie często jeżdżą samochodami i są bardziej narażone na odniesienie obrażeń. Używane w testach manekiny, mające odpowiadać kobietom, to po prostu przeskalowane do wzrostu 12-latki manekiny męskie. Mają one 149 cm wzrostu i ważą 48 kg. Już w połowie lat 70. taka waga i wzrost reprezentowały zaledwie 5% najdrobniejszych kobiet. Szwedzcy specjaliści pracują nad manekinem bardziej reprezentatywnym dla kobiecej budowy ciała. Ma on 162 cm wzrostu i waży 62 kg. Powstanie manekina bardziej reprezentatywnego dla przeciętnej kobiety jest niezwykle ważne. Z danych amerykańskiej Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu Drogowego wynika na przykład, że przy uderzeniach z tyłu kobiety 3-krotnie częściej niż mężczyźni odnoszą obrażenia kręgosłupa szyjnego. Co prawda rzadko są one śmiertelne, ale mogą prowadzić do trwałego kalectwa. "Ze statystyk wiemy, że przy zderzeniach z niewielką prędkością, kobiety częściej odnoszą obrażenia. Dlatego też, jeśli chcemy sprawdzić, jakie zabezpieczenia najlepiej chronią ludzi, musimy uwzględnić tę część populacji, która jest bardziej narażona na zranienie", mówi Astrid Linder, dyrektor ds. bezpieczeństwa ruchu w Szwedzkim Narodowym Instytucie Badawczym Dróg i Transportu. Doktor Linder kieruje programem testów zderzeniowych prowadzonym w laboratorium w Linköping. Kobiety są przeciętnie niższe i lżejsze niż mężczyźni, mają słabsze mięśnie, inaczej rozłożoną tkankę tłuszczową. To wszystko wpływa na zachowanie się ciała podczas wypadku. Istnieją między nami różnice w kształcie tułowia, umiejscowieniu środka ciężkości, budowie bioder i miednicy, wyjaśnia Linder. Specjalistka zauważa jednocześnie, że nie wystarczy wyprodukowanie odpowiedniego manekina. Konieczne są też zmiany prawne dotyczące testów zderzeniowych. Obecnie nie ma w nich bowiem mowy o wymogu używania manekinów odpowiadających budowie przeciętnej kobiety. Szef amerykańskiej firmy Humanetics, największego na świecie producenta manekinów do testów zderzeniowych przyznaje, że mimo coraz większego zaawansowania systemów bezpieczeństwa w samochodach, podczas ich opracowywania nie brano pod uwagę różnic pomiędzy kobietami a mężczyznami. Nie można przetestować kobiety i mężczyzny za pomocą tego samego urządzenia. Nie określimy miejsc powstawania urazów, dopóki nie umieścimy czujników na manekinie i tego nie zbadamy, stwierdza. Dodaje, że dopiero testy z udziałem manekinów reprezentatywnych dla kobiet pozwolą na opracowanie systemów równie dobrze chroniących obie płci. Od pewnego czasu trwają też prace nad manekinami lepiej reprezentującymi dzieci, osoby starsze czy otyłe. « powrót do artykułu
-
- test zderzeniowy
- bezpieczeństwo
-
(and 2 more)
Tagged with:
-
W dużym kurhanie sprzed ok. 2,5 tys. lat polsko-rosyjski zespół archeologów odkrył szkielet ok. 50-letniej kobiety wyposażonej w ostatnią drogę. Znaleziono m.in. złoty pektorał. Stanowisko Chinge-Tey leży w Dolinie Turano-Ujukskiej w północnej Tuwie. Miejsce to bywa nazywane syberyjską Doliną Królów. W centralnej części zniszczonego kurhanu o średnicy ~25 m specjaliści z Uniwersytetu Jagiellońskiego odkryli pochówek ok. 50-letniej kobiety i 2-3-letniego dziecka. Drewnianą komorę grobową przykryto 3 warstwami belek, a podłogę wykonano z desek. Kobietę wyposażono w złote ozdoby, żelazny nóż, lusterko z brązu czy dobrze zachowany drewniany grzebień z ornamentem. Grzebień był połączony z lusterkiem za pomocą skórzanej pętelki. Zestaw umieszczono w skórzanej sakiewce. Złoty pektorał Szczególnie interesującym zabytkiem był złoty pektorał, czyli ozdoba zawieszana pod szyją w kształcie sierpowatym lub księżycowatym - ujawnił PAP-owi kierownik projektu, dr Łukasz Oleszczak. Naukowiec zaznaczył, że dotąd na takie obiekty (znane z kurhanów na terenie południowej Syberii) natrafiano prawie wyłącznie w grobach mężczyzn. Uważano je za symbol przynależności do jakiejś grupy społecznej, kasty, być może wojowników – w każdym razie mężczyzn. Umieszczenie go w grobie kobiety jest bardzo ciekawym odstępstwem od tego zwyczaju. Z pewnością poświadcza to wyjątkową rolę zmarłej w społeczności mieszkańców „Doliny Królów”. Warto dodać, że nieopodal znajduje się wielki kurhan księcia nomadów. Wg archeologów, kobieta należała prawdopodobnie do jego świty, podobnie zresztą jak inne osoby pochowane w badanym kurhanie. Pochówek nastoletniego dziecka i skarb brązowy Poza rowem otaczającym kurhan archeolodzy odkryli pozbawiony wyposażenia pochówek kilkunastoletniego dziecka. Złożono je w niewielkiej jamie z obstawą kamienną. Wydaje się, że na obwodzie kurhanu umieszczono skarb obiektów z brązu. Korzystając z wykrywacza metali, znaleziono bowiem kilkadziesiąt części końskiego rzędu, czekan, a także ozdoby w kształcie kozła. Dr Oleszczak sądzi, że skarb uległ rozproszeniu przez głęboką orkę (w pobliżu działał kiedyś kołchoz). Kolejny sezon wykopaliskowy Jak napisał Szymon Zdziebłowski z PAP-u, w 2021 r. polscy archeolodzy kontynuowali badania w obrębie kurhanu, którego wykopaliska rozpoczęli dwa lata wcześniej. Wówczas znaleźli dwa pochówki – centralny, wyrabowany, oraz boczny, który był nienaruszony i zawierał ciało młodego wojownika, bogato wyposażonego w broń, nóż, osełkę oraz złote ozdoby. To jeden z 10 grobowców położonych w rzędzie na osi północ-południe w zachodniej części nekropolii. Naukowcy uważają, że mamy do czynienia z pochówkami z VI w. p.n.e. i kulturą ałdy-bielską. Należy pamiętać, że w okresie wczesnoscytyjskim Dolina Turano-Ujukska należała do najważniejszych centrów rytualnych świata scytyjsko-syberyjskiego. Polscy archeolodzy współpracowali z ekipą z Państwowego Muzeum Ermitażu (grupą rosyjską kierował Konstantin V. Chugunow). « powrót do artykułu
-
- stanowisko Chinge-Tey
- kurhan
- (and 6 more)
-
Chcesz się umówić na randkę? Nie pokazuj się z kotem
KopalniaWiedzy.pl posted a topic in Psychologia
Panowie, którzy chcieliby umówić się na randkę, powinni zrezygnować ze... zdjęć z kotami. Przeprowadzone niedawno badania wykazały bowiem, że pozowanie do zdjęcia z kotem powoduje, iż kobiety postrzegają takiego mężczyznę jako mniej pociągającego, niż wówczas, gdy widzą jego zdjęcie, na którym kota nie ma. Panie postrzegały zdjęcia bez kotów jako bardziej atrakcyjne i więcej kobiet rozważyłoby krótko- lub długotrwały związek z mężczyzną, jeśli na przedstawionym im zdjęciu był on bez kota. Już wcześniejsze badania wykazały, że kobiety postrzegają mężczyzn posiadających zwierzęta domowe jako bardziej atrakcyjnych. Jednak efekt ten był zwykle wiązany z posiadaniem psa. Dlatego też Lori Kogan z Wydziału Weterynarii Colorado State University oraz Shelly Volsche z Wydziału Antropologii Boise State University postanowiły sprawdzić, czy również mężczyźni posiadający koty są bardziej atrakcyjni dla kobiet. Uczone przeprowadziły badania na dwóch grupach. W pierwszej wzięło udział 708 kobiet, do drugiej zaangażowano 680 pań. Uczestniczki badań były heteroseksualne i miały od 18 do 24 lat. Każdej z grup przedstawiono zdjęcie innego mężczyzny. Raz w wersji z kotem i raz bez kota. Panowie byli w podobnym wieku, podobnie ubrani. Uczestniczki z pierwszej grupy, widząc zdjęcie zaprezentowanego im mężczyzny, oceniły, że jest on większym ekstrawertykiem, gdy na zdjęciu nie było z nim kota. Na zdjęciu z kotem wydawał się paniom większym neurotykiem, bardziej otwarty i miły. Druga grupa pań oceniła „swojego” mężczyznę jako bardziej ekstrawertywnego i samoświadomego gdy był na zdjęciu bez kota oraz bardziej otwartego i sympatycznego na zdjęciu z kotem. W obu grupach około 50% pań stwierdziło, że z równym prawdopodobieństwem umówiłoby się z mężczyzną ze zdjęcia, bez względu na to, czy trzymał kota czy też nie. Jednak w pierwszej grupie aż 30% pań uznało, że z większym prawdopodobieństwem umówi się z mężczyzną bez kota, a tylko 19% – że z większym prawdopodobieństwem umówi się z mężczyzną z kotem. W drugiej grupie różnica była mniejsza. Tam 23% wolało mężczyznę bez kota, a 19% – pana z kotem. Już wcześniej inne badania wykazywały, że mężczyźni, którzy lubią psy są postrzegani jako bardziej męscy i niezależni, a miłośnicy kotów jako mniej męscy. Niewykluczone zatem, że wśród kobiet w badanej grupie wiekowej tworzy to kulturową preferencję w kierunku mężczyzn lubiących psy. Obie uczone chcą teraz zbadać, jak kobiety będą postrzegały mężczyznę przedstawionego na zdjęciu z psem i bez psa. Później zaś skupią się na sprawdzeniu, czy rasa lub wielkość psa wpływają na postrzeganie mężczyzny przez kobiety. « powrót do artykułu -
Jedyna na świecie znana egipska mumia ciężarnej kobiety znajduje się w Muzeum Narodowym w Warszawie. Długo sądzono, że pod zwojami bandaży kryje się kapłan Hor-Dżehuti, ale nowe analizy zweryfikowały ten pogląd – wynika z badań polskiego zespołu naukowców. Odkrycia dokonano w ramach Warszawskiego Projektu Interdyscyplinarnych Badań Mumii (Warsaw Mummy Project). Artykuł na temat ustaleń ukazał się właśnie w Journal of Archaeological Science. Już w 2016 r. ci sami eksperci ustalili, że mumia przypisywana kapłanowi Hor-Dżehutiemu tak naprawdę skrywa w sobie ciało kobiety. Było to możliwe dzięki zastosowaniu nowoczesnego tomografu, bo mumia jest ciągle kompletna – nie rozwijano bandaży na potrzeby badań. Mieliśmy już podsumowywać projekt i oddawać publikację do druku. Po raz ostatni spojrzeliśmy z moim mężem Stanisławem – archeologiem Egiptu – na obrazy prześwietleń i dostrzegliśmy w brzuchu zmarłej kobiety znajomy dla rodziców trójki dzieci widok… małą stopkę – wspomina w rozmowie z PAP dr Marzena Ożarek-Szilke, antropolog i archeolog z Wydziału Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego, która jest jednym z autorów artykułu. Badacze zaczęli dogłębniej analizować obrazy tomografu, który do badań udostępniła archeologom firma Affidea (pomaga badaczom również w logistyce projektu naukowego) oraz zdjęcia RTG - wykonane dzięki wsparciu firmy GE. W końcu, po zastosowaniu różnorodnych filtrów i skanów oraz wielogodzinnej ekspertyzie Marcina Jaworskiego – eksperta w dziedzinie wizualizacji i jednocześnie archeologa - udało się dostrzec bardziej dokładniej cały płód. Okazało się, że kobieta była w 26.-28. tygodniu ciąży. Z niewiadomych powodów płód nie został wyciągnięty z brzuchu zmarłej w czasie mumifikacji. Dlatego ta mumia jest naprawdę wyjątkowa. Z kwerendy, którą przeprowadziliśmy, nie udało się nam znaleźć podobnego przypadku. Oznacza to, że nasza mumia jest jedyną do tej pory rozpoznaną na świecie z płodem w łonie matki – podkreśla główny autor publikacji dr Wojciech Ejsmond z Instytutu Kultur Śródziemnomorskich i Orientalnych PAN. W działaniu projektu Warsaw Mummy Project zaangażowana jest też Kamila Braulińska – zajmuje się w jego ramach mumiami zwierzęcymi. Ożarek-Szilke mówi, że pozostawienie płodu w brzuchu jest zagadką. Czy stało się to, dlatego, że były trudności z wyciągnięciem płodu? Ekspertka dodaje, że macica w tym okresie ciąży jest bardzo twarda. A może starano się zakamuflować ciąże? A może miało to jakieś znaczenie związane z wierzeniami i ponownymi narodzinami w zaświatach – zastanawia się. Na razie udało się ustalić, że płód jest zwinięty w pozycji embrionalnej. Nie jest znana jego płeć. Teraz naukowcy będą próbowali rozwikłać zagadkę przyczyny śmierci kobiety. Nie jest tajemnicą, że ówczesna śmiertelność również w czasie ciąży i porodu była duża. Dlatego uważamy, że brzemienność mogła w jakiś sposób przyczynić się do zgonu młodej kobiety – zaznacza dr Ejsmond. Dr Ożarek-Szilke powiedziała PAP, że w tkankach zachowane są śladowe ilości krwi zmarłej. W ramach kolejnego, planowanego etapu projektu naukowcy chcą przeanalizować jej skład. Dzięki temu być może uda się poznać powód śmierci ciężarnej, bo – jak mówi – pewne toksyny świadczące o konkretnych chorobach można wykryć nawet dziś. Zespół badaczy zaczął analizy tej mumii kilka lat temu. W 2016 r. okazało się, że wbrew temu, co długo sądzono, nie należy ona do mężczyzny. Po przeprowadzeniu badań tomograficznych okazało się, że szkielet domniemanego kapłana ma bardzo delikatną budowę. To był pierwszy sygnał, że nie mamy do czynienia z osobą, o której wspomina napis na trumnie, w której złożono zmarłego – wspomina Ożarek-Szilke. Kolejne, bardziej szczegółowe analizy antropologiczne przekonały naukowców, że pod bandażami znajduje się jednak kobieta był brak na obrazach tomograficznych... penisa. Egipcjanie mumifikowali ten organ. Z reguły bardzo dobrze zachowuje się do naszych czasów – dodała Ożarek-Szilke. Naukowcy wykonali też trójwymiarową wizualizację ciała zmarłej kobiety. Było to możliwe bez rozwijania mumii, dzięki zastosowaniu technologii tomograficznej. Na uzyskanych obrazach 3D wyraźnie widoczne były długie, spływające na ramiona, kręcone włosy oraz zmumifikowane piersi. Długo sądzono, na podstawie analizy napisów hieroglificznych na sarkofagu, że mumia należy do mężczyzny - Hor-Dżehutiego, który był pisarzem miejskim i zarządcą w okolicach Medinet Habu w Tebach Zachodnich oraz kapłanem Horusa-Thota, miejscowego świętego, czczonego w okresie grecko-rzymskim. Kapłan żył w 1. poł. I w. p.n.e.- 1. poł. I w. n.e. Według naukowców mumia kobiety może być jednak starsza, bo… zachowała się lepiej. Wydaje się to nielogiczne, bo starsze znaleziska powinny być w gorszym stanie. Jak wyjaśniła Ożarek-Szilke, w przypadku mumifikacji pod koniec trwania cywilizacji egipskiej, czyli ok. 2 tys. lat temu, technika wykonywania mumii była coraz mniej wysublimowana. Dlatego szybciej ulegały rozkładowi. Mumia kobiety może być kilkaset lat starsza, niż szacowano do tej pory – dodała. Mumia trafiła do Polski w XIX wieku zapewne za sprawą Stanisława Kostki Potockiego – ministra oświaty, który aktywnie wspierał powstanie kolekcji starożytności na powstającym Uniwersytecie Warszawskim. Jak mówi PAP dr Ejsmond, długo sądzono, że wewnątrz trumny znajduje się mumia niewiasty. Tak podają XIX-wieczne dokumenty. Dopiero w okresie międzywojennym przeczytano hieroglify na trumnie, które jednoznacznie wskazywały jej właściciela – kapłana Hor-Dżehutiego. Tym samym uznano, że wewnątrz spoczywa ten mężczyzna. Dopiero w czasie ostatnich badań ustalono, że jest to jednak kobieta. Obecnie mumia, należąca do UW, znajduje się od 1917 r. w depozycie w Muzeum Narodowym w Warszawie. Wraz z sarkofagiem jest prezentowana na niedawno otwartej stałej Galerii Sztuki Starożytnej. « powrót do artykułu
-
Badania neolitycznych narzędzi przyniosły kolejne dowody na to, że już na początku neolitu istniał podział pracy ze względu na płeć. Do takich wniosków doszła Alba Masclans z hiszpańskiej CSIS (Consejo Superior de Investigationes Ciencificas – Wyższa Rada Badań Naukowych) i jej koledzy, którzy przeanalizowali ponad 400 narzędzi z tamtego okresu. Nasza praca pokazuje, jak ważne jest włączenie kwestii podziału pracy ze względu na płeć do badań nad przejściem z paleolitu do neolitu oraz uwzględnienie społecznych implikacji tego zjawiska. U początków neolitu w Europie, gdy migracje doprowadziły do rozpowszechnienia się uprawy roślin i hodowli zwierząt, pojawiły się nowe rodzaje prac i odpowiednie narzędzia, czytamy w artykule A sexual division of labour at the start of agriculture? A multi-proxy comparison through grave good stone tool technological and use-wear analysis opublikowanym na łamach PLOS ONE. Naukowcy przeanalizowali 441 kamiennych narzędzi znalezionych w grobach z początków neolitu. Zbadali je pod kątem zużycia, co pozwoliło na stwierdzenie, w jaki sposób były używane. Badali też kontekst, w jakim je znaleziono, czyli np. płeć osób, z którymi narzędzia pochowano, przeprowadzili badania izotopowe pozwalające poznać dietę i miejsce przebywania tych osób w różnych okresach życia. Wyniki badań zostały następnie poddane analizie statystycznej, która ujawniła istnienie znaczącej korelacji pomiędzy zebranymi informacjami. Nasze dane wskazują, że mężczyźni byli grzebani z kamiennymi narzędziami używanymi do pracy w drewnie, polowania, zabijania zwierząt hodowlanych oraz do przemocy międzyludzkiej. Kobiety zaś chowano z narzędziami do obróbki skóry zwierząt. Zauważyliśmy też różnice wzdłuż osi wschód-zachód, od Słowacji po Francję. Sugeruje ona, że podział pracy ze względu na płeć – a przynajmniej symboliczna funeralna manifestacja tego podziału – zmieniał się, w miarę rozprzestrzeniania się rolnictwa na zachód. Naukowcy od dawna spierają się o to, jak u zarania rolnictwa w czasie europejskiego neolitu kształtował się i zmieniał podział pracy ze względu na płeć oraz jaki wpływ miał on na organizację społeczną. Hiszpańscy naukowcy skupili się głównie na badaniach przedstawicieli kultury ceramiki wstęgowej rytej. Była to pierwsza w pełni neolityczna kultura w Europie Środkowej. Analizowali narzędzia znalezione na terenie Słowacji, Czech, Niemiec i Francji. Narzędzia w grobach nie muszą odpowiadać codziennym zajęciom za życia, ale pokazują sformalizowany symboliczny kontekst po śmierci. Mężczyźni są więc powiązani z narzędziami używanymi do zabijania zwierząt hodowlanych, pracy w drewnie, polowania i prawdopodobnie przemocy między osobami. Uderzający jest fakt, że ślady przemocy są w tej kulturze częściej widoczne na szkieletach dorosłych kobiet i osób młodych, podczas gdy nasze dane wskazują, że użytkownikami broni byli dorośli mężczyźni. W przeciwieństwie do mężczyzn, kobiety nie są zbyt często chowane z narzędziami, a w tych rzadkich przypadkach, gdzie znajdujemy narzędzia, są to takie, które były używane do pracy ze skórami i tkankami miękkimi zwierząt. Naukowcy zauważyli też, że narzędzia wykorzystywane przez kobiety były innego kształtu niż te używane przez mężczyzn. Bardziej przypominały narzędzia używane przez osoby nastoletnie. Różnicę tę można tłumaczyć albo przeznaczeniem narzędzi, albo normami społecznymi, które nakazywały różny sposób produkcji narzędzi w zależności od płci użytkownika. Nasze badania wskazują, że – przynajmniej w pewnym zakresie – podział pracy ze względu na płać może mieć swoje korzenie w kolonizacji Europy przez rolników, podsumowują autorzy badań. « powrót do artykułu
-
Wysokie spożycie owoców jagodowych bogatych w flawonoidy, takich jak truskawki czy jagody, może u kobiet aż o 2,5 roku opóźniać wystąpienie problemów z pamięcią związanych ze starszym wiekiem. Do takich wniosków doszli naukowcy z Uniwersytetu Harvarda i Brigham and Women's Hospital, którzy o swoich badaniach poinformowali na łamach Annals of Neurology. Tym, co czyni nasze badania wyjątkowymi, jest długi czas oraz ilość danych, jakie przeanalizowaliśmy. Dotychczas nie prowadzono tak szeroko zakrojonych badań nad owocami jagodowymi, mówi główna autorka badań, Elizabeth Devore. U kobiet, które spożywały co najmniej dwie porcje truskawek i jagód tygodniowo zauważyliśmy umiarkowane spowolnienie spadku zdolności pamięciowych. Efekt ten można osiągnąć za pomocą drobnej modyfikacji diety. W badaniach wykorzystano dane z Nurse's Health Study. To długoterminowe badania, w których wzięło udział 121 700 pielęgniarek w wieku 30–55 lat. Począwszy od 1976 roku co cztery lata kobiety wypełniają kwestionariusze dotyczące diety i częstotliwości spożywania różnych pokarmów. W latach 1995–2001 u 16 010 pań w wieku ponad 70 lat prowadzono co dwa lata badania funkcjonowania pamięci. Mediana wieku kobiet uwzględnionych w obecnych badaniach wnosiła 74 lata, a ich BMI to 26. Badania wykazały, że zwiększone spożycie truskawek i jagód było powiązane z wolniejszym spadkiem zdolności pamięciowych. Był on opóźniony nawet o 2,5 roku. To pierwsze dowody epidemiologiczne wskazujące, że owoce jagodowe opóźniają pogarszanie się pamięci u kobiet w starszym wieku, mówi Devore. Nasze badania mają duże znaczenie dla zdrowia publicznego, gdyż zwiększenie spożycia owoców jagodowych to bardzo prosty sposób na poprawę zdrowia starszych osób. « powrót do artykułu
-
- owoce jagodowe
- truskawki
- (and 4 more)
-
Największe badania genetyczne dotyczące zaburzeń nastroju i zaburzeń psychotycznych wykazały istnienie znaczących różnic pomiędzy płciami. Różnice te dotyczą tego, w jaki sposób geny związane z rozwojem układu nerwowego, odpornościowego oraz funkcjonowania naczyń krwionośnych wpływają na kobiety i mężczyzn cierpiących na schizofrenię, zaburzenia afektywne dwubiegunowe oraz zaburzenia depresyjne. W badania zaangażowano podczas 100 naukowców i grup naukowych, a w ich ramach porównano genomy 33 403 osób ze schizofrenią, 19 924 osób z zaburzeniami dwubiegunowymi oraz 32 408 z zaburzeniami depresyjnymi. Grupę kontrolną stanowiło 109 946 zdrowych osób. Wiemy, że kobiety są narażone na większe ryzyko zachorowania na zaburzenia depresyjne, a mężczyźni na schizofrenię. Ryzyko zaburzeń afektywnych dwubiegunowych jest takie samo u kobiet i mężczyzn, ale istnieją międzypłciowe różnice odnośnie pojawienia się, przebiegu i rokowań. Autorzy najnowszych badań chcieli dowiedzieć się, z czego biorą się takiego różnice w zachorowaniach. Żyjemy w epoce tworzenia i analizy wielkich ilości danych. Postanowiliśmy więc poszukać genów powiązanych z tymi chorobami, by w ten sposób zidentyfikować w genotypie cele dla terapii farmaceutycznych. To pozwoli nam lepiej opracować terapie tych chorób, które w różny sposób dotykają obu płci, mówi główna autorka badań, profesor Harvard Medical School Jill M. Goldstein, założycielka Innovation Center of Sex Diferences in Medicine (ICON). Różnice pomiędzy płciami odnośnie chorób chronicznych czy nowotworów są powszechne. Jednak w medycyna ciągle opiera się głównie na modelach zdrowia mężczyzn i samców zwierząt laboratoryjnych. Musimy opracować bardziej precyzyjne modele, biorące pod uwagę różnice międzypłciowe, wyjaśnia profesor Goldstein. Naukowcy wykazali, że na ryzyko wystąpienia schizofrenii, zaburzeń afektywnych dwubiegunowych i zaburzeń depresyjnych wpływają interakcje genów specyficznych dla obu płci i jest to wpływ inny od wpływu hormonów płciowych. To pokazuje, jak ważne jest prowadzenie szeroko zakrojonych badań genetycznych, na podstawie których można uzyskiwać dane statystyczne dotyczące wpływu genów na rozwój choroby w zależności od płci pacjenta, stwierdzają autorzy badań. Uczeni zauważyli, że istnieje związek pomiędzy schizofrenią, depresją i płcią w aktywności genów kontrolujących czynnik wzrostu śródbłonka naczyniowego (VEGF), który bierze udział w tworzeniu naczyń krwionośnych zarodka i angiogenezie. Zarówno depresja jak i schizofrenia w bardzo dużym stopniu współistnieją z chorobami układu krążenia. Sądzimy, że istnieją wspólne przyczyny występowania chorób psychicznych i układu krążenia, które nie są zależne od podawanych leków. Współwystępowanie depresji i chorób układu krążenia jest dwukrotnie częściej obserwowane u kobiet niż u mężczyzn. To zaś może, przynajmniej częściowo, potwierdzać nasze spostrzeżenie, że istnieją genetyczne różnice międzypłciowe dotyczące depresji i genów kontrolujących VEGF, dodaje Goldstein. Badacze zauważyli, że istnieje znacząca zależna od płci genetyczna różnorodność w obrębie wielu genów, w tym w genie INKAIN2, który bierze udział w transporcie jonów sodu i potasu oraz odgrywa ważną rolę w procesie pobudzania neuronów. Zastosowany inhibitor transkrypcji SLIM wywołał istotną różnicę w reaktywności neuronów. Z jednej strony była ona zależna od płci, z drugiej zaś, od choroby, którą analizowano. Stwierdzono, że w modelu schizofrenii istnieje istotny wpływ SLIM na gen MOCOS. Jest on aktywny w ścianach naczyń krwionośnych i odgrywa ważną rolę w regulowaniu ciśnienia krwi. W modelu symulującym przebieg depresji zauważono zaś znaczy wpływ płci na działanie receptora VEGF, kluczowego regulatora ciśnienia krwi. Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach Biological Psychiatry. « powrót do artykułu
-
- schizofrenia
- zaburzenia dwubiegunowe
-
(and 4 more)
Tagged with:
-
Nowe badania wykazały, że o ile kobiety i mężczyźni z większą masą mięśniową są mniej narażeni na ryzyko zgonu z powodu choroby serca, to dodatkowo na kobiety korzystnie wpływa większa ilość tłuszczu. Okazuje się, że panie z większą masą tłuszczu są, niezależnie od masy mięśni, lepiej chronione przed zgonem z powodu chorób serca niż panie z mniejszą ilością tłuszczu. Do takich wniosków doszli badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA). Szczegóły badań opisano w artykule Sex Differences in the Association of Body Composition and Cardiovascular Mortality opublikowanym na łamach recenzowanego Journal of the American Heart Association. Naukowcy przeprowadzili metaanalizę danych zebranych w ciągu 15 lat o odkryli, że zgony w wyniku chorób serca zdarzają się o 42% rzadziej wśród kobiet o wyższej masie mięśni i tłuszczu w porównaniu z kobietami posiadającymi mniej mięśni i tłuszczu. Okazało się jednak, że różnicy takiej nie widać u kobiet, które mają większą masę mięśniową ale niską masę tłuszczu. Wskazuje to, że większa ilość tkanki tłuszczowej chroni kobiety przez zgonem z tego powodu. U mężczyzn zanotowano zaś nieco inne zjawisko. Panowie o wysokiej masie mięśni i wysokiej masie tłuszczu – w porównaniu z panami o niskiej masie mięśni i niskiej masie tłuszczu – byli narażeni na o 26% mniejsze ryzyko zgonu z powodu chorób serca. Jednak u tych mężczyzn, u których występowała wysoka masa mięśniowa i niska masa tłuszczu, ryzyko zgonu z powodu chorób serca było o 60% mniejsze. American Heart Association szacuje, że każdego roku na zawały umiera 5 milionów mężczyzn i 3 miliony kobiet. Od 50 lat liczba zgonów z powodu ataków serca spada, jednak u kobiet spadek ten jest wolniejszy. Ponadto wydaje się, że ich liczba rośnie u pań w wieku 35–54 lat. Dlatego też naukowcy postanowili przyjrzeć się składowi ciała dużej grupy ludzi. Przeanalizowali dane 11 463 osób w wieku 20 lat i starszym. Badanych podzielili na cztery grupy: niska masa mięśniowa i niska masa tłuszczu, niska masa mięśni i wysoka masa tłuszczu, wysoka masa mięśni i niska masa tłuszczu oraz wysoka masa mięśni i wysoka masa tłuszczu. Dla każdej z tych grup określono odsetek zgonów z powodu chorób serca. Autorzy badań, Preethi Srikanthan, Tamara Horwich, Marcella Calfon Press, Jeff Gornbein i Karol Watson, zauważają, jak ważne jest branie pod uwagę różnic pomiędzy płciami podczas oceny ryzyka chorób serca oraz tworzenia odpowiednich zaleceń zdrowotnych. Szczególnie, jeśli chodzi o te związane z tkanką tłuszczową. « powrót do artykułu
- 1 reply
-
- tkanka tłuszczowa
- kobieta
-
(and 2 more)
Tagged with:
-
Mimo że psy należą do pierwszych udomowionych zwierząt i zajmują szczególne miejsce w historii oraz kulturze Homo sapiens, dotychczas przeprowadzono niewiele badań antropologicznych dotyczących rozwoju relacji psów i ludzi. Lukę tę postanowili uzupełnić naukowcy z Washington State University (WSU). Podczas badań zauważyli, że na rozwój obopólnie korzystnych stosunków pomiędzy Canis canis a Homo sapiens wpływały liczne czynniki, jak np. temperatura, polowania i – co było największym zaskoczeniem – płeć. Odkryliśmy, że związki psów z kobietami mogły mieć znacznie większy wpływ na kształtowanie więzi między naszymi gatunkami, niż ich związki z mężczyznami, mówi doktorantka Jaime Chambers, główna autorka artykułu opublikowanego w Journal of Ethnobiology. Ludzie z większym prawdopodobieństwem nadawali psom osobowość, z większym prawdopodobieństwem włączali je do rodziny, bardziej doceniali jeśli psy miały szczególną więź z kobietami, dodaje uczona. Naukowcy z WSU przeanalizowali bazę Human Relations Area Files i znaleźli w niej tysiące wzmianek o psach. Wyodrębnili z tego zbioru informacje zebrane przez 844 etnografów, którzy wspominali o relacjach łączących psy i ludzi w 144 tradycyjnych społecznościach na całym świecie. Współczesne społeczeństwo to mgnienie oka z historii człowieka. Przez większość historii relacje ludzi z psami nie wyglądały tak, jak w obecnych zindustrializowanych społeczeństwach Zachodu. Przyjrzenie się tradycyjnym społecznościom pozwala na spojrzenie w szerszym kontekście, stwierdza Chambers. Na podstawie analizy stworzyli trzy skale relacji psy-ludzie: skala użyteczności psów dla ludzi (DUH, dogs' utility for humans), użyteczności ludzi dla psów (HUD, humans' utylity for dogs ) oraz nadawanie psom osobowości (PD, personhood of dogs), czyli nadawanie im imion, pozwalanie, by spały we wspólnym łóżku czy na opłakiwanie psów po ich śmierci. Analizy wykazały, że im bardziej w danej społeczności kobiety były związane z psami, tym większa była użyteczność psów dla społeczności, jak i silniejsza ich personifikacja. Inny silnie zaznaczony trend związany był z temperaturą. Im cieplejszy klimat, tym mniejsza użyteczność psów dla ludzi. Psy, w porównaniu z ludźmi, są mniej wydajne energetycznie. Mają wyższą temperaturę ciała, więc podczas gorącego dnia nieco wysiłku powoduje, że szybko się przegrzewają. Są więc mniej użyteczne dla ludzi w cieplejszym klimacie, dodaje współautor badań, profesor antropologii Robert Quinlan. Uczony przyznaje, że istnieją wyjątki w postaci kilku kultur w tropikach, gdzie psy są bardzo lubiane, jednak nie zmienia to zaobserwowanego trendu. Na związki psów i ludzi wpływało też polowanie. W kulturach, gdzie psy były wykorzystywane podczas polowań, zwierzęta te były bardziej cenione oraz bardziej personifikowane. Jednak gdy dana społeczność była w stanie zwiększyć produkcję żywności, czy to poprzez rolnictwo czy hodowlę zwierząt, wartość psów spadała. Spostrzeżenie takie wydaje się stać w sprzeczności z tym, co sądzimy o związkach ludzi z psami pasterskimi, jednak Quinlan zauważa, że w wielu kulturach psy pasterskie pracują same, natomiast polowanie wymaga intensywnej współpracy psa i człowieka. Chambers mówi, że jej badania wzmacniają nowszą teorię ewolucyjną mówiącą, że psy i ludzie wybrali siebie wzajemnie, która zastępuje starszą teorię, zgodnie z którą to ludzie celowo wybierali wilcze szczenięta, by je hodować na własne potrzeby. Widać bowiem, że oba gatunki odnoszą korzyści ze współpracy. Psy są wszędzie tam, gdzie są ludzie. Jako gatunek odniosły sukces. Podążają za nami po całym świecie. To bardzo korzystny związek. Szczegóły badań zostały opisane w artykule Dog-Human Coevolution: Cross-Cultural Analysis of Multiple Hypotheses. « powrót do artykułu
-
UWAGA: Poniższy artykuł od początku spotkał się z ostrą krytyką czytelników i komentujących. Miesiąc po publikacji, 21 grudnia, został on wycofany, a Nature Communications opublikowało komunikat na ten temat. Podczas gdy obecnie propagowane na uniwersytetach polityki różnorodności zachęcają, by mentorami dla kobiet były inne kobiety – co ma pomóc w zwiększeniu liczby kobiet robiących karierę naukową – to nasze badania sugerują, iż to mentor płci męskiej może w większym stopniu zachęcać młodą kobietę do robienia kariery naukowej, mówi profesor Bedoor Al Shebli z kampusu Uniwersytetu Nowojorskiego w Abu Zabi. Al Shebli, profesor KInga Makovi oraz profesor Talal Rahwan postanowili przyjrzeć się relacjom mistrz-uczeń na uczelniach wyższych. Wyniki woich badań opublikowali na łamach Nature w artykule The Association between Early Career Informal Mentorship in Academic Collaborations and Junior Author Performance. Naukowcy rozpoczęli swoją pracę od analizy autorstwa ponad 300 milionów publikacji naukowych. Na tej podstawie zidentyfikowali 3 miliony par mentor-uczeń, z czego wybrali losową próbkę i poddali ją dalszej analizie. Stwierdzili, że jakość relacji mistrz-uczeń wpływa na jakoś publikacji naukowych, które w przyszłości uczeń pisze samodzielnie, bez opieki mistrza. Co ważne, w swojej analizie uczeni brali pod uwagę nie relację ucznia z formalnie przypisanym mu opiekunem naukowym, a relację z osobą, która rzeczywiście sprawowała rolę mistrza. Ponadto nie skupiali się tylko na jednym mentorze dla danego ucznia. Brali pod uwagę wszystkie osoby z otoczenia rozpoczynającego karierę naukowca, które – niezależnie od formalnie przypisanej roli – wspomagały go w pracy naukowej i miały większe doświadczenie od niego. W przeciwieństwie do poprzednich badań nad zagadnieniem mistrz-uczeń nie skupiano się tylko na formalnym opiekunie naukowym pracy doktorskiej czy na artykułach tworzonych na potrzeby jednego pisma naukowego. Przyglądano się większemu odcinkowi czasowemu kariery młodego naukowca oraz wspomagającym go w niej osobom. Na początku kariery naukowej relacja mistrz-uczeń może zachodzić nie tylko między dwiema osobami. Dla rozpoczynającego karierę naukowca wielu starszych uczonych może być mistrzami i wielu może go w tej karierze wspomagać. Nie muszą przy tym formalnie spełniać takiej roli, wyjaśnia Ali Shebli. Uczeni z NYU Abu Zabi oceniali jakość relacji używając dwóch czynników. Z jednej strony sprawdzali jaką pozycję naukową i jakie sukcesy naukowe miał za sobą mistrz w momencie opieki nad młodym naukowcem, z drugiej zaś jak rozległą sieć powiązań z innymi naukowcami i współpracownikami miał mentor gdy rozpoczynała się jego relacja z uczniem. Po analizie wybrali losową próbkę 2000 naukowców, których zidentyfikowali jako uczniów i dla których określili otaczającą ich sieć mistrzów. Skontaktowali się z nimi i poprosili o wypełnienie ankiety dotyczącej ich stosunków z mistrzami i wpływu mistrzów na ich karierę. Na podstawie tak przeprowadzonych analiz uczeni stwierdzili, że zwiększanie na uczelniach proporcji kobiet-mentorów jest powiązane nie tylko ze zmniejszonym wpływem mistrzów na kobiety robiące karierę naukową, ale również kobiety-mentorzy odnoszą z tego mniejsze korzyści. Wyniki tych badań przeczą wynikom badań wcześniejszych. Al Shebli, Makovi i Rahwan tak wyjaśniają te rozbieżności: Wcześniej wykazywano, że w przypadku kobiet posiadanie mistrza-kobiety zwiększa prawdopodobieństwo pozostania na uczelni i powiązane jest z lepszymi wynikami naukowymi. Jednak autorzy takich badań często porównywali kobiety posiadające mistrza-kobietę z kobietami, które w ogóle nie posiadały mistrza, zamiast porównywać z kobietami posiadającymi mistrza-mężczyznę. Nasze badania wypełniają tę lukę i wskazują, że kobiety robiące karierę naukową odnoszą więcej korzyści, gdy ich mistrzem jest mężczyzna niż inna kobieta. Przyczyny, dla których tak się dzieje, leżą poza zakresem niniejszej pracy.[...] Nasze badania sugerują też, że sami mentorzy odnoszą więcej korzyści, gdy ich uczniem jest mężczyzna, niż gdy jest nim kobieta. Jest to szczególnie widoczne, gdy mentorem również jest kobieta. « powrót do artykułu
- 15 replies
-
- 1
-
-
- kariera naukowa
- kobieta
- (and 4 more)
-
Eystein Østmo i jego zespół archeologów z Nowerskiego Uniwersytetu Nauki i Technologii dokonali odkrycia, które poruszyło i wprawiło w zdumienie norweskie środowisko archeologiczne. Pod warstwą ziemi o wyraźnie innym kolorze od otoczeni natrafiono na grób sprzed około 1000 lat, z epoki wikingów. Oczywiście samo znalezienie takiego pochówku nie jest niczym niezwykłym. Jednak zwykle groby takie występują w większych grupach. Tym razem jednak było inaczej. To jedyny znany grób wikingów w promieniu wielu kilometrów. To był jednak dopiero początek niespodzianek. Wykopaliska ujawniły istnienie kwadratowej okrywy. Mieli do czynienia nie ze zwyczajnym grobem, a z komorą grobową. Takie pochówki były zarezerwowane dla mieszkańców miast i wikińskiej elity. Tymczasem Trondelag już od czasów wikingów leżało na wiejskiej prowincji, z dala od większych ośrodków. Przedmioty znalezione w grobie wskazują, że pochowano tam kobietę. Archeolodzy natrafili m.in. ponad 300 zielonych i purpurowych koralików, liczne brosze oraz grzebienie. Znaleziono również kości i zęby. Naukowcy mają nadzieję, że ich analiza pozwoli na bliższe określenie tożsamości pochowanej. Biorąc pod uwagę naturę znalezionych przedmiotów i bogate wyposażenie grobu, naukowcy sądzą, że kobieta była wpływowym członkiem lokalnej społeczności. Na razie jednak nic więcej na jej temat nie wiadomo. « powrót do artykułu
-
- Norwegia
- epoka wikingów
-
(and 2 more)
Tagged with:
-
Około 33% kobiet zamieszkujących obecnie Europę odziedziczyło po neandertalczykach receptor progesteronowy. Dzięki temu są one bardziej płodne, mniej krwawią na początkowym etapie ciąży oraz narażone są na mniejsze ryzyko poronienia, wynika z badań przeprowadzonych przez naukowców z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka. Progesteron odgrywa ważną rolę w przygotowaniu wyściółki macicy do zaimplementowania zapłodnionego jaja i utrzymania wczesnych etapów ciąży. Receptor progesteronowy jest kodowany przez gen PGR na chromosomie 11, a do jego największej ekspresji dochodzi w endometrium. Analiza danych genetycznych ponad 450 000 osób, w tym 244 000 kobiet wykazała, że w Europie 29% kobiet odziedziczyło po neandertalczykach 1 kopię receptora, a 3% dziedziczy 2 kopie. Proporcja kobiet dziedziczących ten gen jest około 10-krotnie większa niż ma to miejsce w przypadku dziedziczenia większość genów po neandertalczykach, zauważa Hugo Zeberg. To on, wraz z Janet Kelso i Svante Pääbo jest autorem badań, których wyniki opublikowano na łamach Molecular Biology and Evolution. To sugeruje, że neandertalski wariant receptora ma korzystny wpływ na płodność, dodaje uczony. I rzeczywiście, dalsze badania wykazały, że kobiety takie rzadziej krwawią podczas wczesnych etapów ciąży, rodzą więcej dzieci oraz rzadziej dochodzi u nich do poronień. Analizy molekularne ujawniły też, że w komórkach takich kobiet znajduje się więcej receptorów, co może prowadzić do zwiększonej wrażliwości na progesteron i chronić przed krwawieniami i poronieniami. « powrót do artykułu
- 3 replies
-
- receptor progesteronowy
- kobieta
-
(and 3 more)
Tagged with:
-
Kobiety, które przekroczyły 30. rok życia mają większą szansę na urodzenie bliźniąt dwujajowych. To ewolucyjna reakcja organizmu na spadającą liczbę jajeczek, wynika z badań przeprowadzonych przez międzynarodowy zespół naukowy. Od dłuższego już czasu wiadomo, że kobiety znajdujące się w połowie swojego wieku reprodukcyjnego z większym prawdopodobieństwem rodzą bliźnięta. Teraz, na łamach Nature Ecology and Evolution, naukowcy wyjaśnili mechanizm ewolucyjny stojący za tym zjawiskiem. Jak mówi profesor Joseph Tomkins z Uniwersytetu Zachodniej Australii, cykle menstruacyjne, w których pojawiają się dwa jajeczka, wyewoluowały po to, by utrzymać płodność kobiety. Za pomocą symulowanych testów wykazaliśmy, że w populacjach naszych przodków ewolucja preferowała scenariusz, w którym dochodziło do uwolnienia dwóch jajeczek, ale rodziło się jedno dziecko. To sugeruje, że przyjście na świat bliźniąt dwujajowych bo efekt uboczny ewolucyjnego radzenia sobie z przeżywalnością embrionów, mówi Tomins. W ostatnich dekadach w wielu krajach obserwuje się wzrost urodzin bliźniąt dwujajowych, które przychodzą na świat dzięki technikom wspomagania ciąży, lepszemu odżywianiu się oraz rosnącemu średniemu wiekowi, w którym kobiety rodzą dzieci. Profesor Tomkins postanowił zbadać ten problem i przy pomocy badaczy z amerykańskiego DePauw University oraz London School of Hygiene and Tropical Medicine przeprowadził odpowiednie symulacje, w których wykorzystano modelowanie matematyczne. Okazało się, że u większości kobiet wraz z każdym kolejnym cyklem owulacyjnym rośnie prawdopodobieństwo uwolnienia dwóch jajeczek. Jednak tylko niewielki odsetek zapłodnień kończy się poczęciem bliźniąt dwujajowych. Te badania dają nam ważny wgląd w to, jak nasza przeszłość ewolucyjna wpływa na czasy współczesne, gdzie rośnie liczba urodzeń bliźniąt dwujajowych, gdyż kobiety coraz bardziej odkładają decyzję o macierzyństwie, mówi Tomkins. « powrót do artykułu
-
- ciąża bliźniacza
- bliźnięta dwujajowe
-
(and 3 more)
Tagged with:
-
Praktycznie o od samego początku epidemii koronawirusa wiemy, że mężczyźni są bardziej narażeni na zgon z jego powodu, niż kobiety. Takie dane napływały w Chin już w styczniu. I tak jest też w Polsce. Przed dwoma dniami Główny Inspektor Sanitarny ujawnił, że o ile wśród chorych na COVID-19 jest 55,2% kobiet i 44,8% mężczyzn, to struktura zgonów wygląda zgoła inaczej. Wśród tych, którzy zmarli w Polsce mężczyźni stanowią 57,9%, a kobiety 42,1%. Już wcześniejsze epidemie koronawirusowe – SARS i MERS – nieproporcjonalnie bardziej uderzały w mężczyzn. Na przykład na SARS umierało 21,9% mężczyzn i 13,2% kobiet. Różnica wynosi więc ponad 60%! Jednym z branych pod uwagę czynników, które mogą wpływać na cięższy przebieg choroby u mężczyzn jest palenie papierosów. Dym papierosowy powoduje, że komórki płuc wytwarzają więcej proteiny ACE2, a to właśnie do niej przyczepia się wirus SARS-CoV-2, by wniknąć do komórki. Tymczasem w Chinach papierosy pali ponad 50% mężczyzn i jedynie 5% kobiet. Jednak Hua Linda Cai z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles twierdzi, że hipoteza o wpływie palenia tytoniu nie do końca znajduje pokrycie w faktach. Okazuje się bowiem, że w Chinach papierosy paliło jedynie 12,5% osób, które doświadczyły ciężkiego przebiegu COVID-19. Zdaniem Cai nie tłumaczy to różnicy pomiędzy kobietami a mężczyznami. Inne przychodzące na myśl wyjaśnienie brzmi: mężczyźni, szczególnie starsi, są w gorszym stanie zdrowia niż kobiety. Częściej są otyli, mają nadciśnienie, cukrzycę, nowotwory, choroby układu oddechowego i układu krążenia. I rzeczywiście, gdy naukowcy z Nowego Jorku wzięli te czynniki pod uwagę, okazało się, że płeć nie stanowi dłużej czynniku ryzyka. Różnicę wyjaśniać może też fakt, że kobiety mają silniejszy układ odpornościowy od mężczyzn. Istnieją duże różnice w układzie odpornościowym kobiet i mężczyzn, co ma znaczący wpływ na przebieg licznych chorób zakaźnych, mówi immunolog Philip Goulder z University of Oxford. Kobiety odnoszą korzyści, gdyż w każdej komórce posiadają dwa chromosomy X, podczas gdy mężczyźni mają jeden chromosom. W chromosomie X znajduje się wiele ważnych genów wpływających na funkcjonowanie układu odpornościowego, przypomina Goulder. Jednym z takich ważnych genów jest gen kodujący proteinę TLR7. Proteina ta odgrywa ważną rolę w wykrywaniu jednoniciowych wirusów RNA. A właśnie takimi są koronawirusy. U kobiet zachodzi więc dwukrotnie większa ekspresja tego białka niż u mężczyzn, zatem układ odpornościowy kobiet silniej reaguje na koronawirusy, mówi Goulder. Mimo, że jeden chromosom X jest u kobiet nieaktywny, to w komórkach układu odpornościowego ten brak aktywności nie dotyczy genu TLR7. Istnieją też pewne dowody, by przypuszczać, że żeńskie hormony płciowe, estrogen i progesteron, wzmacniają układ odpornościowy. Kwestia ta nie była jednak badana w kontekście COVID-19. Jeszcze innym powodem, dla którego COVID-19 może częściej zabijać mężczyzn jest mniejsza dbałość o higienę. Przeprowadzone w Chinach badania nad chorymi na COVID-19 wykazały, że cierpiący na tę chorobę panowie z większym prawdopodobieństwem byli nosicielami innych wirusów i bakterii. Nie można wykluczyć, że inne patogeny negatywnie wpływają na rokowania w przebiegu COVID-19. « powrót do artykułu
- 3 replies
-
- COVID-19
- koronawirus
-
(and 8 more)
Tagged with:
-
Mężczyźni stanowią większe zagrożenie na drogach niż kobiety, a pojazdami nieproporcjonalnie zagrażającymi innym uczestnikom drogi są motocykle. Takie wnioski płyną z badań opublikowanych na łamach British Medical Journal. Badania te, w przeciwieństwie do wielu wcześniejszych, brały pod uwagę nie tylko sposób korzystania z drogi, ale też rodzaj pojazdu, jakim się poruszamy liczbę przebytych kilometrów. Ryzyko związane z ruchem drogowym jest zwykle oceniane w przeliczeniu na mieszkańca danego kraju. Jednak w ostatnim czasie coraz częściej zbiera się dane, które pozwalają obliczyć ryzyko w zależności od liczby przejechanych kilometrów czy czasu podróży. To zaś pozwala specjalistom na dokonywanie bardziej szczegółowych ocen, związanych z wykorzystaniem konkretnego środka transportu. Rachel Aldred i Rob Johnson z University of Westminster oraz Christopher Jackson i James Woodcock z University of Cambridge postanowili szczegółowo sprawdzić zagrożenie, jakie na drogach Anglii stanowią różne kategorie kierowców oraz różne pojazdy. W podsumowaniu badań [PDF] czytamy, że w przeliczeniu na każdy przejechany kilometr, autobusy i ciężarówki stwarzają największe ryzyko spośród samochodów dla innych użytkowników drogi, a rowery stanowią najmniejsze ryzyko. Motocykle stwarzają zaś znacząco większe ryzyko niż samochody. Ryzyko zgonu innych użytkowników drogi stwarzane na każdy kilometr przejechany przez samochody osobowe i furgonetki jest większe na drogach wiejskich. Generalnie, ryzyko jest większe na większych drogach, co sugeruje związek ryzyka z prędkością. Nie dotyczy to jednak ciężarówek. Mężczyźni stwarzają większe zagrożenie niż kobiety, z wyjątkiem sytuacji, w której kierują autobusami. Mężczyźni są też nadreprezentowani jako kierowcy pojazdów stwarzających większe ryzyko. Autorzy badań oceniali ryzyko dla innych użytkowników drogi stwarzane przez rowery, samochody osobowe (w tym taksówki), furgonetki, autobusy, ciężarówki i motocykle. Uwzględniali przy tym płeć kierowcy oraz rodzaj drogi. Drogi zostały podzielone na główne w obszarach miejskich, boczne w obszarach miejskich, główne w obszarach pozamiejskich, boczne w obszarach pozamiejskich oraz niesklasyfikowane. Ryzyko zgonu szacowano w przeliczeniu na każdy miliard kilometrów. Wykorzystano dane dotyczące wypadków na terenie Anglii w latach 2005–2015. Jako, że szacowano ryzyko stwarzane dla innych użytkowników drogi, z danych tych usunięto informacje o 24% wypadków, w których zaangażowanych był wyłącznie pojazd sprawcy oraz o 3% wypadków, gdzie nie określono rodzaju pojazdu sprawcy. W zestawie analizowanych danych większość informacji (85% wszystkich poszkodowanych i 75% ofiar śmiertelnych) przypadało na kolizje dwóch pojazdów. W takim wypadku ofiary przypisywano drugiemu z pojazdów. Na przykład jeśli doszło do kolizji samochodu i roweru, w której ranni zostali i kierujący rowerem i kierujący samochodem, wówczas rannego rowerzystę przypisywano do ryzyka stwarzanego dla innych uczestników drogi przez samochód, a rannego kierowcę – do ryzyka stwarzanego dla innego uczestnika drogi przez rower. Jeśli w kolizji brało udział więcej pojazdów podobnej wielkości, poszkodowanych przypisywano losowo do każdego z pojazdów. Gdy zaś było więcej pojazdów o różnej wielkości, każdego z poszkodowanych przypisywano do ryzyka stwarzanego przez największy z pojazdów. W analizie nie uwzględniono autostrad, gdyż tam nie jest dopuszczalny ruch pieszych ani wielu rodzajów pojazdów. W sumie naukowcy mieli więc do przeanalizowania wypadki, w których zginęło 14 425 osób (to 69% wszystkich wypadków śmiertelnych w badanym okresie), w tym 4509 pieszych. Uczeni mieli do dyspozycji informacje o liczbie kilometrów przejeżdżanych w Anglii przez poszczególne typy pojazdów, informacje o podziale płci wśród posiadaczy praw jazdy, o kategoriach praw jazdy wydanych kobietom i mężczyznom itp. itd. Na przykład, jako że kobiety stanowią 4% posiadaczy praw jazdy upoważniających do kierowania pojazdami o ładowności powyżej 3500 kg, badacze przyjęli, że kobiety odbywają 4% podróży takimi pojazdami. Z analizy dowiadujemy się, że samochody osobowe można powiązać z 66% ofiar śmiertelnych na drogach, ciężarówki z 16,5%, furgonetki z 9%, autobusy z 5,3%, motocykle z 2,3%, a rowery z 0,4%. Widoczne są różnice w proporcjach w zależności od rodzaju drogi. Na przykład na dużych drogach pozamiejskich ciężarówki są powiązane z 23,6% ofiar śmiertelnych. Z kolei autobusy powiązano z 9,3% ofiar śmiertelnych na dużych drogach miejskich i z 7,8% ofiar śmiertelnych na podrzędnych drogach miejskich. Okazuje się, że na wszystkich rodzajach dróg autobusy są powiązane z 19,2 wypadkami śmiertelnymi na każdy miliard kilometrów. Dla ciężarówek jest ot 17,1 zgonów na miliard kilometrów. Motocykle, pomimo ich niewielkich rozmiarów, są powiązane z 7,6 zgonów na miliard kilometrów. Z kolei samochody, które powodują najwięcej zgonów, można powiązać z 3,3 zgonów wśród innych użytkowników dróg na każdy miliard kilometrów. Furgonetki to 2,6 zgonów, a rowery to 1,1 zgonu. Ryzyko znacznie się różni w zależności od typu drogi. Samochody ciężarowe stwarzają znaczne, podobne, ryzyko na wszystkich rodzajów dróg. Jednak już w innych typach pojazdów widać różnice. Motocykle stwarzają trzykrotnie większe ryzyko na dużych drogach miejskich niż na podrzędnych drogach miejskich. Podobny wzorzec widoczny jest w przypadku autobusów. Tutaj każde miliard kilometrów przejechanych na dużych drogach miejskich jest powiązane z dwukrotnie większą liczbą zgonów wśród innych uczestników ruchu niż miliard kilometrów przejechany na podrzędnych drogach miejskich. W przypadku rowerów ryzyko na dużych drogach pozamiejskich jest znacznie wyższe niż dla wszystkich innych typów dróg. W przypadku samochodów osobowych, furgonetek i rowerów ryzyko jest generalnie wyższe na drogach poza miastami niż w miastach. Naukowcy przedstawili też dane dotyczące osób rannych w wypadkach, jednak są to dane mniej wiarygodne, gdyż większość wypadków z rannymi nie jest zgłaszanych na policję. Obowiązek taki dotyczy tylko wypadków z ofiarami śmiertelnymi. Okazuje się też, że mężczyźni stwarzają większe zagrożenie na drogach niż kobiety. W przypadku samochodów osobowych i furgonetek kierowanych przez mężczyzn zagrożenie zgonem dla innych uczestników drogi jest 2-krotnie większe niż w przypadku tych samych pojazdów kierowanych przez kobiety. Jeśli zaś mężczyźni siadają za kierownicę ciężarówki, to na każdy miliard kilometrów stwarzają oni 4-krotnie większe zagrożenie niż w przypadku kobiet. Jeszcze gorzej jest w przypadku motocykli. Tutaj ryzyko stwarzane dla innych uczestników drogi przez mężczyzn jest aż 10-krotnie wyższe, niż gdy motocyklem kieruje kobieta. Kobiety i mężczyźni kierujący rowerami i autobusami stwarzają dla innych porównywalne ryzyko na każdy miliard kilometrów. Ogólnie rzecz biorąc z badań wynika, że autobusy i ciężarówki stwarzają na drogach znacząco większe zagrożenie niż samochody osobowe i furgonetki. Ryzyko stwarzane przez motocykle plasuje się pomiędzy ciężarówkami/autobusami a osobówkami/furgonetkami, co, biorąc pod uwagę wielkość motocykli oznacza, że stwarzają one nieproporcjonalnie duże zagrożenie dla innych uczestników ruchu. Najmniejsze zagrożenie stwarzają rowery. Większe drogi wiążą się z większym zagrożeniem, ale nie dotyczy to ciężarówek. Mężczyźni stwarzają od 2 do 4 razy większe zagrożenie na drogach niż kobiety, ale i tutaj są dwa wyjątki – autobusy gdzie zagrożenie jest podobne i motocykle, gdzie zagrożenie stwarzane przez mężczyzn jest znacznie wyższe. « powrót do artykułu
- 8 replies
-
- ofiara śmiertelna
- kierowca
-
(and 6 more)
Tagged with:
-
Obecność koronawirusa SARS-CoV-2 potwierdzono za pomocą testu u 20-letniej kobiety z plemienia Kokama. Jak poinformowało SESAI (Secretaria Especial de Saúde Indígena), pochodzi ona z São José w Santo Antônio do Içá w stanie Amazonas. To pierwszy przypadek zakażenia u przedstawiciela rdzennej ludności Brazylii. Dziewczyna, która mówi, że ma objawy COVID-19 (suchy kaszel), wspomaga na co dzień lekarza; pracuje jako pielęgniarka środowiskowa (Agente Indígena de Saúde). Jest jedną z 27 osób (15 pracowników medycznych i 12 pacjentów), które poddano monitoringowi, bo miały kontakt z Matheusem Feitosą, doktorem, u którego zdiagnozowano COVID-19. Tylko u niej potwierdzono zakażenie. Dwunastu przedstawicieli plemienia Ticuna z Laco Grande - również w Antônio do Içá - spotkało się z lekarzem 19 marca. Wg SESAI, wynik testu był u nich co prawda negatywny, ale i tak wszyscy pozostają nadal w izolacji. Zajmują się nimi specjaliści z Equipe Multidisciplinar de Saúde Indígena do Dsei Alto Solimões. Dziewczyna z plemienia Kokama i 7 jej krewnych przechodzi kwarantannę. Krewnych poddano badaniu. Teraz czekają na wyniki. Dwudziestolatka napisała, że 18 marca spotkała się ze znajomym, u którego zdiagnozowano COVID-19. Trzy dni później miałam suchy kaszel i straciłam smak i powonienie. Dziewczyna przestała chodzić do pracy i poddała się samokwarantannie. Pozytywny wynik testu dostała 31 marca. Ticunowie odczuli po negatywnym wyniku ulgę, teraz chcą zablokować dostęp do wioski - zarówno drogą lądową, jak i za pośrednictwem rzeki. W okresie odosobnienia będzie co robić. Boimy się, ale nadal trzeba zajmować się plantacjami i łowić ryby. Wiele osób drżało przed tym, co się właśnie stało. W zeszłym tygodniu agendy ds. zdrowia obawiały się, że po kontakcie z amerykańskimi turystami doszło do zarażenia w plemieniu Marúbo. Na szczęście testy dały wynik negatywny. Dla rdzennej populacji obcy patogen może być bardzo niebezpieczny. Ryzyko, że wirus się rozprzestrzeni i dojdzie do zdziesiątkowania ludności, jest duże - powiedziała BBC Sofia Mendonça z Federal University of São Paulo (Unifesp). Dodatkowo rdzenne społeczności żyją w odległych zakątkach kraju, co oznacza, że dostawy sprzętu i wsparcia medycznego są niemal niemożliwe. « powrót do artykułu
- 2 replies
-
- Kokama
- rdzenna ludność
-
(and 4 more)
Tagged with:
-
Posiadanie więcej niż 10 partnerów seksualnych w ciągu życia wiąże się ze znacznym wzrostem ryzyka zachorowania na nowotwór, dowiadujemy się z British Medical Journal. Poinformowano tam o wynikach badań nad wpływem liczby partnerów seksualnych na zdrowie. Międzynarodowy zespół naukowy z Austrii, Wielkiej Brytanii, Kanady i Turcji przeanalizował dane z English Longitudinal Study of Ageing (ELSA). Zebrano tam informacje dotyczące reprezentatywnej próbki osób w wieku powyżej 50. roku życia mieszkających w Anglii. Badanych pytano m.in. o to, ilu partnerów seksualnych mieli w życiu. Na 7079 badanych na pytanie to odpowiedziały 5722 osoby, w tym 2537 mężczyzn i 3185 kobiet. Respodentów podzielono na cztery grupy w zależności od liczby partnerów seksualnych: 0-1, 2-4, 5-9 oraz 10+. Uczestnicy badania byli też pytani o zdrowie, zebrano informacje o ich wieku, rasie, stanie cywilny, dochodach gospodarstwa domowego, stylu życia (picie alkoholu, palenie papierosów, aktywność fizyczna), stanie zdrowia psychicznego i innych. Średnia wieku uczestników badania wynosiła 64 lata, a niemal 3/4 z nich było w związkach małżeńskich. Do posiadania 0-1 partnerów seksualnych przyznało się 28,5% mężczyzn oraz 41% kobiet, w grupie 2-4 partnerów znalazło się 29% panów i 35,5% pań, do grupy 5-9 partnerów trafiło 20% mężczyzn i 16% kobiet, a o posiadaniu co najmniej 10 partnerów seksualnych poinformowało 22% mężczyzn i 8% kobiet. U obu płci zauważono, że większa liczba partnerów seksualnych była powiązana z młodszym wiekiem, statusem singla oraz z najwyższym lub najniższym przedziałem dochodów gospodarstwa domowego. Ci, którzy mieli więcej partnerów seksualnych z większym też prawdopodobieństwem palili papierosy, poli alkohol i byli aktywni fizycznie. Po przeanalizowaniu wszystkich danych okazało się, że istnienie statystycznie istotny związek pomiędzy liczbą partnerów seksualnych a ryzykiem wystąpienia nowotworu. Kobiety, które miały w ciągu życia ponad 10 partnerów seksualnych miały też o 91% większe ryzko zachorowania na nowotwór, niż kobiety znajdujące się w grupie 0-1 partnerów. Z kolei w przypadku mężczyzn, tam, gdzie mieli oni 2-4 partnerów seksualnych ryzyko nowotworu było o 57% wyższe niż w grupie 0-1 partnerów, a dla mężczyzn z grupy 10+było o 69% wyższe. Ponadto w przypadku kobiet, ale już nie w przypadku mężczyzn, zaobserwowano, że tam, gdzie liczba partnerów seksualnych jest większa od 4 rośnie ryzyko wystąpienia chronicznej choroby. Autorzy zastrzegają, że prowadzili wyłącznie badania obserwacyjne, nie są więc w stanie określić przyczyny zaobserwowanego zjawiska. Jednak – jak zauważają – z innych badań wiemy, że wiele infekcji przenoszonych drogą płciową przyczynia się do rozwoju nowotworów i schorzeń wątroby, zatem być może tutaj należy upatrywać przyczyn. Ich zdaniem, podczas badań przesiewowych w kierunku nowotworów, przydatne byłyby informacje o liczbie partnerów seksualnych, gdyż pozwoliłyby one wyłonić osoby bardziej narażone. Osobną kwestią są zaobserwowane różnice pomiędzy płciami. Z jednej bowiem strony mężczyźni mają zwykle więcej partnerek seksualnych niż kobiety, ale z drugiej strony kobiety bardziej dbają o zdrowie, częściej chodzą do lekarza, stąd zatem może wynikać większy odsetek diagnoz, ale i w ich przypadku choroba może zostać zauważona na wcześniejszym etapie, gdy jest łatwiejsza w leczeniu. « powrót do artykułu
- 3 replies
-
- nowotwór
- chroniczna choroba
-
(and 4 more)
Tagged with:
-
Większość kobiet na świecie jest niezadowolonych z rozmiaru swoich piersi. To odkrycie, które ma znaczący wpływ na zdrowie i systemy opieki zdrowotnej. W Breast Size Satisfaction Survey (BSSS) pod kierunkiem profesora Virane Swamiego z Anglia Ruskin University, zaangażowanych było ponad 100 naukowców z całego świata, którzy przeprowadzili ankiety wśród 18 541 kobiet z 40 krajów. Jak czytamy w piśmie Body Image, naukowcy stwierdzili, że 48% kobiet chciałoby mieć większe piersi, 23% chce mieć mniejsze, a jedynie 29% kobiet jest zadowolonych z rozmiaru swojego biustu. MEdiana wieku kobiet biorących udział w badaniu wynosiła 34 lata. Kobiety, które nie są usatysfakcjonowane z wielkości piersi, przyznały też, że rzadziej badają piersi, co ma duże znaczenie w profilaktyce antynowotworowej. Ponadto okazało się również, że brak satysfakcji z rozmiarów biustu wiąże się też z gorszym dobrostanem, mniejszą samooceną i mniejszym poczuciem szczęścia. Jest też związane z większym prawdopodobieństwem niezadowolenia z własnej wagi i ogólnego wyglądu. Największy stopień niezadowolenia z rozmiarów biustu – czyli różnica pomiędzy rzeczywistym a wymarzonym rozmiarem – zaobserwowano u kobiet w Brazylii, Japonii, Chinach, Egipcie i Wielkiej Brytanii. Nasze badania pokazują, że większość kobiet na świecie może być niezadowolonych z rozmiarów swojego biustu. Ma to duże znaczenie dla zdrowia fizycznego i psychicznego kobiet, mówi profesor Swami. Nowotwór piersi to jedna z głównych przyczyn zgonów kobiet z powodów nowotworów. Słaba przeżywalność jest tutaj związana ze słabą samoświadomością. A niezadowolenie z rozmiarów biustu może prowadzić do stosowania strategii unikowych, które ograniczają świadomość własnego ciała, szczególnie, jeśli kobieta czuje się zawstydzona rozmiarem biustu. Podczas naszych badań znaleźliśmy bezpośredni związek pomiędzy niezadowoleniem z rozmiarów piersi i słabą ich świadomością, co przejawia się rzadszym ich badaniem i słabszym rozpoznawaniem zmian w piersiach, dodaje uczony. Uczeni stwierdzili też, że niezadowolenie z rozmiarów biustu spada z wiekiem. Niewykluczone, że starsze kobiety czują mniejszy nacisk na posiadanie idealnego biustu, albo też po urodzeniu dziecka i jego karmieniu piersią kobiety zaczynają postrzegać biust z bardziej utylitarnego, a nie estetycznego, punktu widzenia. « powrót do artykułu
-
W świecie zwierząt u samców rozwinęły się różnego typu struktury służące walce. Podobnie jest u ludzi. Z badań przeprowadzonych na University of Utah wynika, że górna część ciała mężczyzn jest zbudowana tak, by zadawać silniejsze ciosy pięściami. U ssaków różnice między samicami a samcami są często największe w strukturach używanych jako broń, mówi profesor David Carrier. Uczony przez lata badał hipotezę, że u mężczyzn różne struktury ciała ewoluowały tak, by odnosili oni sukces w walce. Już wcześniejsze badania wykazały, że proporcje męskiej dłoni są takie, by lepiej ją chronić, gdy jest zaciśnięta w pięść. Prowadzono też badania nad kośćmi twarzy, która jest najczęściej celem uderzeń pięściami, oraz nad rolą pięt w nadawaniu większej siły górnej połowie ciała. Jedną z naszych hipotez było stwierdzenie, że jeśli jesteśmy wyspecjalizowani w zadawaniu ciosów pięściami, to mężczyźni powinni mieć szczególnie silne mięśnie odpowiedzialne za tę czynność, mówi Carrier. Uczony wraz ze swoimi współpracownikami zaprojektował eksperyment do badania dymorfizmu płciowego, czyli różnicy pomiędzy płciami, w zadawaniu ciosów. Już wcześniej było wiadomo, że w górnej części ciała mężczyźni mają o 74% więcej masy mięśniowej i generują o 90% więcej siły. Nie wiadomo jednak, co jest przyczyną takiego stanu rzeczy. Generalnie rzecz biorąc, próbujemy zrozumieć, dlaczego pojawia się dymorfizm płciowy. Mierzymy więc rzeczywiste różnice pomiędzy mięśniami czy szkieletem samców i samic różnych gatunków, a następnie szukamy zachowań, które uzasadniają te różnice, stwierdza członek zespołu naukowego, Jeremy Morris. Uczeni badali więc ochotników pod kątem siły zadawania ciosu pięścią, a uzyskane wyniki porównywali z eksperymentem, podczas którego badani ciągnęli do przodu linę umieszczoną nad ich głową. Miało to symulować rzut oszczepem. W ten sposób testowali alternatywną hipotezę mówiącą, że mężczyźni ewoluowali do rzutu oszczepem w czasie polowania, a nie do walki na pięści. W badaniach wzięło udział 20 mężczyzn i 19 kobiet. Wybrano osoby aktywne fizyczne. Nasi uczestnicy byli bardzo sprawni i aktywni, wyjaśnia Morris. Okazało się, że nawet tam, gdzie przedstawiciele obu płci wykazywali się porównywalną sprawnością fizyczną, to siła przeciętnego mężczyzny podczas zadawania ciosu pięścią była o 162% większa niż siła przeciętnej kobiety. Nawet najsłabszy mężczyzna zadawał silniejsze ciosy od najsilniejszej kobiety. Jak mówi Carrier, tak duża różnica między płciami musiała ewoluować długo i w konkretnym celu. To dramatyczny przykład dymorfizmu płciowego, który rozwija się, gdyż mężczyźni są bardziej wyspecjalizowani w walce i walczą w pewien szczególny sposób, czyli na pięści, dodaje naukowiec. Podobnie wielkiej różnicy nie zauważono w eksperymencie z przeciąganiem liny, co wskazuje, że mężczyźni ewoluowali bardziej do walki na pięści, niż do rzucania bronią miotaną. « powrót do artykułu
- 3 replies
-
- siła ciosu
- pięść
-
(and 5 more)
Tagged with:
-
W listopadzie ubiegłego roku w Szpitalu Uniwersytetu Pensylwanii przyszedł na świat Benjamin Thomas Gobrecht. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jego matka, Jennifer, urodziła się bez macicy. Jakby jeszcze tego było mało, Benjamin jest dopiero drugim dzieckiem w USA, które urodziło się z macicy przeszczepionej od zmarłej dawczyni. To był jeden z najtrudniejszych dni w moim życiu. Miałam 17 lat i dowiedziałam się, że nigdy nie urodzę dziecka. Mój mąż i ja zawsze chcieliśmy mieć rodzinę, ale wiedzieliśmy, jak bardzo ograniczone mamy możliwości, powiedziała 33-letnia Jennifer. A teraz, wbrew wszystkiemu, mamy pięknego synka, dodaje. Kobieta urodziła się z zespołem Mayera-Rokitansky'ego-Kustera-Hausera (MRKH). Miała dobrze działające jajniki, ale nie miała macicy. To przypadłość, która dotyka 1 na 4500 kobiet, które z tego powodu nie mogą mieć dzieci. MRKH to jedno ze schorzeń zaliczanych do grupy macicznych czynników niepłodności (UFI), które dotykają 5% kobiet na świecie. Jeszcze do niedawna kobiety z UFI miały do wyboru albo adopcję, albo korzystanie z usług surogatki. W 2006 roku informowaliśmy, że w ciągu najbliższych 5 lat kobiety z usuniętą bądź niewykształconą macicą powinny mieć szansę na skorzystanie z przeszczepionej macicy. W roku 2014 szwedzcy specjaliści poinformowali o dokonaniu 9 przeszczepów macicy od żyjących krewnych, a w roku 2018 odbył się pierwszy w historii poród z macicy przeszczepionej od zmarłej dawczyni. Kobiety zyskały więc kolejną możliwość posiadania własnego dziecka. W dziedzinie transplantologii macicy jest wciąż wiele niewiadomych. Jednak, jak dowodzi tego historia Jen i jej dziecka Benjamina, jest to potencjalnie obiecująca opcja dla niektórych kobiet. Dzięki współpracy ze specjalistami z instytucji partnerskich oraz Jen i innymi odważnymi pacjentkami, które są pionierkami testów klinicznych, dowiadujemy się coraz więcej o tym, jak bezpiecznie przeszczepiać macice, jak robić to bardziej efektywnie i uczynić tę procedurę dostępną dla większej liczby kobiet, mówi profesor Kathlleen O'Neil. Większość specjalistów w tej dziedzinie skupia się na przeszczepach od żywych dawczyń. Dotychczas na świecie dokonano około 70 takich transplantacji. Penn Medicine to jeden z niewielu ośrodków, gdzie prowadzi się prace nad transplantacjami zarówno od żywych jak i od zmarłych. Dzięki temu zwiększa się pula potencjalnie dostępnych organów. Pani Gobrechts urodziła przez cesarskie cięcie, a biorąc pod uwagę wysokie ryzyko związane z tym nietypowym przypadkiem, czuwało przy niej ponad 20 lekarzy, specjalistów położnictwa, transplantologii, płodności, chirurgii ginekologicznej, neontologii, pediatrii, urologii, pielęgniarstwa i anestezjologii. Procedura, w ramach której kobieta mogła zajść w ciążę, rozpoczęła się ponad 2 lata temu. W testach klinicznych brali udział specjaliści od badań klinicznych, bioetycy, pracownicy opieki społecznej, psychologowie, lekarze patolodzy, położnicy, ginekolodzy, specjaliści od transplantologii, chorób zakaźnych i wielu innych. Zespół ten zaakceptował Jennifer do testów klinicznych. Samo zapłodnienie odbyło się metodą in vitro. Pani Gobrecht będzie teraz przez 5 do 10 lat pod opieką niema 40-osobowego zespołu specjalistów, którzy na jej przypadku będą udoskonalali metody in vitro, transplantacji, procedury narodzin, opieki nad dzieckiem, chirurgicznego usunięcia macicy po urodzeniu. Do programu prowadzonego przez Penn Medicine zgłosiło już ponad 70 potencjalnych dawczyń macicy. « powrót do artykułu
-
W Korei Południowej kwarantannie poddano 36-letnią kobietę. Pojawiły się bowiem uzasadnione obawy, że podczas ostatnich podróży biznesowych do Chin zaraziła się występującym tam wirusowym zapaleniem płuc. Koreańskie Centra Kontroli i Prewencji Chorób (KCDC) poinformowały w środę, 8 stycznia, że kobieta, u której po wyjazdach do Chin w zeszłym miesiącu we wtorek zdiagnozowano zapalenie płuc, może stanowić pierwszy południowokoreański przypadek choroby układu oddechowego o nieznanej jeszcze przyczynie. Anonimowa kobieta pracuje dla firmy z siedzibą w pobliżu Seulu. Trzydziestego grudnia wróciła z 5-dniowej podróży do miasta Xiamen w południowo-wschodnich Chinach. Wystąpiły u niej kaszel i gorączka. W połowie ubiegłego miesiąca 36-latka przebywała również przez 5 dni w Wuhanie; przypomnijmy, że to tu odnotowano pierwsze przypadki tajemniczej choroby. Pacjentka powiedziała lekarzom, że nie miała kontaktu ze zwierzętami ani nie odwiedzała targu rybnego na przedmieściach, z którym powiązano sporą część przypadków. KCDC podało, że stan kobiety jest stosunkowo dobry. Przechodzi testy, które mają pokazać, czy to ta sama choroba, co u pacjentów z Wuhanu. Południowokoreańskie władze zacieśniły monitoring osób wracających z Chin i doradzają podróżującym, by unikali kontaktu ze zwierzętami i zadbali o higienę. Jak dotąd przez niezidentyfikowaną postać wirusowego zapalenia płuc w Wuhanie do szpitala trafiło 59 osób. W Hongkongu po niedawnych wizytach w Wuhanie na infekcje dróg oddechowych połączone z gorączką leczono 15 osób (stan na niedzielę). Nie ma pewności, czy to ta sama choroba, co w Wuhanie. « powrót do artykułu
-
- wirusowe zapalenie płuc
- Korea Południowa
-
(and 2 more)
Tagged with:
-
Podczas prac renowacyjnych prowadzonych w kaplicy cmentarnej św. Atanazego z Athosu, która należy do Klasztoru Pantokratora, jednego z klasztorów z Góry Athos, znaleziono kości należące prawdopodobnie do kobiety. Zaskoczyło to naukowców pracujących przy projekcie, gdyż od XI w. kobiety nie mogą przebywać na półwyspie. O odkryciu poinformował mieszkający w Salonikach architekt konserwator Phaidon Hadjiantoniou, który od lat angażuje się w prace na Górze Athos. W zeszły weekend (7-8 grudnia) wziął on udział w 4. Warsztatach Naukowych w Centrum Góry Athos, gdzie zaprezentował odczyt na temat trwających prac remontowych. Jak podkreślił na swoim profilu na Facebooku, największe zainteresowanie wzbudziła informacja o znalezieniu ludzkich kości, wśród których parę próbek może należeć do kobiety (lub kobiet). Kaplica św. Atanazego jest zlokalizowana poza klasztorem, na skale nad morzem. Podczas prac renowacyjnych pod kamienną podłogą narteksu znaleziono dość znaczną liczbę ludzkich kości; należały one do co najmniej 7 osób. Jesienią kości i próbki organiczne zostały przekazane do Laboratorium Archeometrii NCSR "Demokritos" (Γιάννης Μανιάτης, Yannis Maniatis). Antropologicznym badaniem kości zajęła się Laura Wynn-Antikas. Kości nie kłamią. Powiedzą ci, jak dana osoba żyła, a być może również, jak zmarła. Gdy poproszono ją o zbadanie kości z Góry Athos, nawet ona była jednak zaskoczona. Okazało się bowiem, że niektóre z nich nie wyglądały na męskie. [...] Morfologia kości przedramienia oraz kości piszczelowej i krzyżowej była tak różna. O ile pozostałe kości były pokaźniejsze i wchodziły w skład szkieletu mężczyzn, o tyle wymiary tych wpadały w zakres kobiecych parametrów. Wynn-Antikas wyjaśnia, że to pochówek wtórny (kości przeniesiono). Zaintrygowani mnisi z Klasztoru Pantokratora poprosili o datowanie radiowęglowe. Jeśli mówimy o kobiecie albo nawet o kobietach, rodzi to wiele pytań, w tym o tożsamość właścicielki/właścicielek. Od 1060 r. na terenie półwyspu nie mogą przebywać kobiety (hoduje się tu nawet zwierzęta wyłącznie płci męskiej). Obecnie łodzie i statki z kobietami na pokładzie nie mogą podpływać do brzegu na odległość mniejszą niż 500 m. Zakaz ten nosi nazwę avaton. Mimo że UE uznała go za nielegalny, mnisi niczego nie zmienili. Jeśli wśród szczątków znajdzie się kobieta, będzie to pierwszy znany przypadek kobiety, której miejscem wiecznego spoczynku stała się Góra Athos. W czasie najazdów, np. pirackich, mnisi otwierali swoje podwoje przed kobietami, ale to bardzo rzadkie przypadki. Słynna opowieść głosi, że serbski król [Stefan Urosz IV Duszan] przyjechał na Athos z żoną [Jeleną], ale choć mnisi zgodzili się na czasowe uchylenie zakazu wstępu kobiet na górę, królowa była noszona i nigdy nie stanęła na tutejszej ziemi. We wszystkich pomieszczeniach rozłożono dywany, by upewnić się, że także tu nigdy nie dotknie gruntu - opowiada Hadjiantoniou. Podczas wieloletnich prac Hadjiantoniou nigdy nie natknął się na nic podobnego, można się więc domyślić, że w jego głowie od razu zapaliła się czerwona lampka. Pierwszy raz natknąłem się na kości umieszczone pod podłogą kaplicy. To bardzo ciekawe, skontaktowałem się więc ze specjalistami, między innymi z Laurą. Jedno jest pewne, ci ludzie nie trafiliby tutaj, gdyby nie byli ważni dla klasztoru. Wynn-Antikas dodaje, że choć nie odkryto czaszek, pod podłogą znajdowało się 7 żuchw. [...] Ludzie ci byli na tyle ważni, że warto było dla nich rozkopać podłogę ważnego kościoła. To wymagało dużego wysiłku ze strony żywych. Nie wiadomo, czemu ich ekshumowano. Wiadomo jednak, że cały proces transferu przeprowadzono z dużą pieczołowitością. Wśród szczątków znajdowały się bowiem mniejsze kości, które z łatwością można zgubić lub przeoczyć. Datowanie ujawni kolejny element układanki. Zajmuje się nim wspomniany wcześniej dr Yannis Maniatis. Cały proces potrwa prawdopodobnie 3 miesiące. Jeśli pojawią się przesłanki, przeprowadzone zostanie badanie DNA, które pokaże, czy któreś ze szczątków są naprawdę żeńskie. W tym miejscu warto dodać, że ze wstępnych ustaleń Antikas-Wynn wynika, że 3 z wielu okazów szpiku kostnego mogły należeć do kobiet. Jeśli wszystkie wyniki wskażą na XV-XVI w., kobiece kości będzie można powiązać ze Staną, żoną Barbula, który był najbardziej prominentnym darczyńcą klasztoru w tym okresie. « powrót do artykułu