-
Liczba zawartości
37648 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
248
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Przed 40 laty, 9 grudnia 1968 roku odbyła się pierwsza publiczna demonstracja myszki komputerowej. Szerokiej publiczności zaprezentował ją wizjoner Douglas Engelbart. Urządzenie miało drewnianą obudowę i korzystało z jednego przycisku. Pierwszą mysz, według projektu Engelbarta, zbudował Bill English, a doktor Engelbart użył jej do pokazania, w jaki sposób w przyszłości będzie można dzięki temu urządzeniu kopiować tekst, zaznaczać go czy korzystać z sieci komputerowych do grupowej pracy nad dokumentami. Urządzenie nie było wyposażone w kulkę, ale w dwa wystające kółka. W obecnie spotykanych myszkach kulkowych kółka schowane są wewnątrz obudowy, a na zewnątrz wystaje kulka. Taką konstrukcję zaproponował w 1972 roku Bill English. Zapraszamy do obejrzenia oryginalnego pokazu doktora Engelbarta oraz krótkiej historii myszy, w której zobaczymy też wywiad z twórcą tego urządzenia
- 13 odpowiedzi
-
- histora
- Bill English
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jessica Cox przyszła na świat z rzadką wadą rozwojową: nie ma rąk. Dwudziestopięciolatka doskonale posługuje się jednak stopami: potrafi nimi grać na pianinie, pisać SMS-y, prowadzić samochód, a nawet zakładać szkła kontaktowe. Dziewczyna zdobyła czarny pas w taekwondo, ale boi się latania. Mimo to jako pierwsza na świecie osoba z tego typu niepełnosprawnością zdobyła licencję pilota i przebyła pustynię w Arizonie. Twierdzi, że wrodzona ułomność spowodowała, że nauczyła się stale do czegoś przystosowywać i walczyć. Nigdy nie mówi nigdy, po prostu szuka sposobu na pokonanie trudności. Gdy już potrafi latać samolotem, zamierza popróbować wspinaczki skałkowej. Swoją przygodę z pilotażem Cox rozpoczęła przed 3 laty. Pilot myśliwca z organizacji charytatywnej Wright Flight zapytał ją wtedy, czy nie chciałaby spróbować, jak to jest. Na początku myślałam, że żartuje. Bałabym się, mając obie ręce, a co dopiero bez nich. On jednak nalegał, że na pewno mi się spodoba, więc zaczęłam do tego podchodzić jak do wielkiego wyzwania. Kobieta ćwiczyła na modelu Ercoupe, gdzie można obsłużyć wszystkie urządzenia za pomocą samych stóp, a nie 4 kończyn. Po 36, a nie 6 standardowych miesiącach zdobyła upragnioną licencję. Pomogli jej w tym 3 instruktorzy. Jessica nie używa protez, odkąd skończyła 13 lat. Teraz zamierza sama zostać instruktorem, by pomagać innym niepełnosprawnym osobom w spełnianiu marzeń o lataniu.
- 35 odpowiedzi
-
Wg Daniela Krugera z University of Michigan, to, czy mężczyzna ma niespłacony debet na karcie kredytowej, problemy z kredytem bankowym i problemy z nadmiernym kupowaniem czy życiem ponad stan, zależy od siły jego popędu seksualnego. Amerykański naukowiec uważa chyba, że znalazł biologiczno-ewolucyjną przyczynę obecnego kryzysu ekonomicznego – chęć posiadania potomstwa. Naukowiec przetestował swoją hipotezę na grupie dorosłych obojga płci w wieku od 18 do 45 lat. Odkrył, że tendencja do konsumpcjonizmu finansowego jest powiązana z doświadczeniami i planami seksualnymi, ale wyłącznie w przypadku panów. Sposób gospodarowania pieniędzmi był jednym czynnikiem, który pozwalał przewidzieć, jak wiele partnerek chciałby mieć mężczyzna w ciągu najbliższych 5 lat i jak wiele ich miał w mijającym 5-leciu. Małżeństwo nie stanowiło tu przeszkody. Owszem, wpływało na liczbę jednonocnych kochanek w ciągu zeszłego roku, ale już nie w odleglejszej przeszłości. Poza tym nie zmieniało scenariusza marzeń. Dwadzieścia pięć procent mężczyzn, uznanych za skrajnych konserwatystów finansowych, miało w ciągu ubiegłych 5 lat 3 partnerki i w ciągu kolejnych 5 lat planowało kontakty seksualne tylko z jedną kobietą. Ryzykanci ekonomiczni (2%) przyznawali się do 2-krotnie wyższych liczb. W zamierzchłej przeszłości mężczyznę ceniono za zdolność zapewniania wszelakich dóbr. Dziś żyjemy w kulturze konsumpcjonizmu, swój potencjał można więc zademonstrować za pośrednictwem dóbr, które jesteśmy w stanie nabyć. To liczy się bardziej niż umiejętności łowieckie czy zapewnianie ochrony fizycznej. Kruger naprawdę wierzy, że ewolucja przyczyniła się do kryzysu. Mężczyźni nie uczestniczą już w walce na pięści, lecz w wyścigu na portfele. Podkreślając swoją pozycję społeczną (czytaj: finansową), łatwo się zapomnieć i tak zaczynają się problemy, także te na skalę globalną...
- 35 odpowiedzi
-
- konsumpcjonizm
- mężczyźni
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Instytut Inżynierów Elektryków i Elektroników (IEEE) wystąpił z propozycją przyspieszenia postępu technicznego poprzez efektywniejsze zarządzanie patentami. Pomysł polega na tym, by każde przedsiębiorstwo, które bierze udział w jakichkolwiek pracach IEEE przygotowało i zaproponowało wspólne zasady dotyczące korzystania z należących doń patentów oraz jedną opłatę za ich użycie. Pulą patentów zarządzałoby Stowarzyszenie Standardów IEEE, które już w chwili obecnej jest jednym z najważniejszych źródeł patentów dotyczących telekomunikacji. Dzięki takiemu rozwiązaniu uzyskanie pozwolenia na korzystanie z patentu byłoby tańsze i prostsze. Zainteresowane strony nie musiałyby każdorazowo prowadzić osobnych negocjacji co do zasad i cen. Pomysł IEEE chwalą prawnicy specjalizujący się w prawie patentowym. Podkreślają, że znacznie uprości to sposób korzystania z własności intelektualnej, pozwoli uniknąć sporów sądowych i umożliwi łatwe określenie kosztów danego produktu. Jeśli bowiem zainteresowana firma będzie wiedziała, ile kosztuje pakiet interesujących ją patentów, to będzie w stanie oszacować opłacalność planowanego przedsięwzięcia. Obecnie musi indywidualnie negocjować cenę za poszczególne licencje. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że pojedyncze urządzenie może korzystać z dziesiątków czy setek opatentowanych rozwiązań, to zauważymy, że długotrwałe negocjacje i koszty zakupu licencji mogą uczynić całe przedsięwzięcie nieopłacalnym.
-
Sposób nazywania choroby czy zaburzenia, a więc posługiwanie się terminologią potoczną lub medyczną, wpływa na postrzeganie stwarzanego przez nie zagrożenia – zauważyła Meredith Young z McMaster University (Public Library of Science: ONE). Naukowcy przeanalizowali percepcję wielu "umedycznionych" ostatnio przypadłości, m.in. zaburzeń erekcji, które zastąpiły w nazewnictwie impotencję, oraz hiperhydrozy, czyli nadmiernego pocenia. Kiedy uczestnikom eksperymentu przedstawiano terminy medyczne, częściej uznawali dane zjawisko/proces za coś poważniejszego i z większym prawdopodobieństwem sądzili, że to choroba, w dodatku rzadka. Jak widać, prosta zmiana języka, uzasadniana w wielu przypadkach krzywdzącymi skojarzeniami, które przywarły do określeń potocznych, pociąga za sobą wielkie zmiany. Doktoranci, którzy przeprowadzili badania, zaznaczają, że ich odkrycia mogą wpływać na wiele dziedzin, m.in. komunikację lekarzy z pacjentami, reklamę instytucjonalną czy politykę państwa w zakresie zdrowia. Kanadyjczycy przeprowadzali z ochotnikami wywiad. Obejmował on 16 schorzeń. W przypadku 8 w ciągu ostatniej dekady odnotowano wzrost częstości opisywania za pomocą "etykiety" medycznej. Pozostałe równie często nazywano z wykorzystaniem terminologii lekarskiej i potocznej, np. wysokie ciśnienie krwi-nadciśnienie. Karin Humphreys, profesor z uniwersyteckiego Wydziału Psychologii, Neuronauk i Zachowania, podkreśla, że wiele osób krytycznie podchodzi do zjawiska "uchorobowiania" stanów, które wcześniej uznawano za mieszczące się w granicach normy. Zmiany w języku jedynie mu towarzyszą. Psycholodzy zaznaczają, że nie chcą podważać wysiłków lekarzy, ale dostrzegają niestałość w rozumieniu istoty wielu chorób i chcą to wykorzystać. W przypadku chorób nieoswojonych lepiej posługiwać się terminami potocznymi. Pacjent woli mieć chroniczną zgagę niż chorobę refluksową przełyku. Gdy mniej się boi, łatwiej mu o siebie zadbać. W przypadku schorzeń znanych od wielu lat w obu wersjach nie ma znaczenia, którą z nich zaprezentuje się odbiorcy. Nie odnotowano bowiem żadnych różnic w postrzeganiu.
- 2 odpowiedzi
-
- postrzeganie
- Meredith Young
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wygląda na to, że kobiety i mężczyzn można odróżnić nie tylko po budowie twarzy, ale także po kolorycie cery. Tytuł znanej książki Mężczyźni są Marsa, kobiety z Wenus da się więc spokojnie przekształcić w Mężczyźni są czerwoni, kobiety zielonkawe. Profesor Michael J. Tarr i Adrian Nestor z Brown University odkryli międzypłciowe różnice w zabarwieniu skóry po przeanalizowaniu setek twarzy. Ich doniesienia są niezwykle istotne dla naukowców zajmujących się postrzeganiem oraz dla producentów aplikacji biometrycznych, przemysłu reklamowego czy kosmetycznego (warto przecież badać, czemu i w jaki sposób panie się malują). Zespół Tarra analizował 100 kobiecych i 100 męskich twarzy. Wszystkie należały do białych osób. Zebrano je w bazie danych Instytutu Maxa Plancka w Tybindze. Fotografie wykonywano za pomocą skanera 3D, dbając o zachowanie identycznych warunków oświetleniowych. Nikt nie miał makijażu. Następnie naukowcy posłużyli się programem MatLab, który pozwolił ocenić zawartość czerwonego i zielonego barwnika w skórze. Dodatkowo Amerykanie wspomagali się własnym zbiorem zdjęć fizjonomii, które podobnie jak niemieckie, utrwalono w standaryzowanych warunkach. Jeśli dana twarz znajduje się bliżej czerwonego krańca spektrum, jest bardziej prawdopodobne, że należy do mężczyzny. Jeśli z kolei lokuje się bliżej końca zielonego, jej właścicielką jest najpewniej kobieta. Chcąc dogłębniej zbadać zagadnienie, Tarr i Nestor stworzyli androgyniczną twarz. Doszli do tego, uśredniając 200 wyjściowych buź. Potem losowo zamazywali ją za pomocą "wizualnego szumu", który był czerwonawy albo zawierał większą domieszkę zielonego. Badani mieli powiedzieć, czy widzieli twarz należącą do kobiety, czy mężczyzny. W eksperymencie wzięło udział 3 studentów Brown University. Wszyscy widzieli prawidłowo (ewentualne wady wzroku korygowano okularami), nikt nie był daltonistą. W ciągu 10 godzinnych sesji pokazywano im tysiące zdjęć. Potem podzielono je według przypisanej płci. Po przeanalizowaniu przeciętnego nasycenia kolorami w różnych częściach twarzy tutaj także okazało się, że męskie fizjonomie były zaczerwienione, a damskie w większym stopniu zielonkawe. Zdarza się, oczywiście, że mężczyźni miewają twarze z dużą domieszką zielonego, a kobiety czerwonego. Nie da się jednak zaprzeczyć, że kolor pomaga nam zidentyfikować twarz, gdy jej kształt jest dwuznaczny lub ukryty.
- 5 odpowiedzi
-
Międzynarodowy zespół badaczy twierdzi, że sposobem na ograniczenie rozwoju cukrzycy typu 2 może być pokonanie problemów ze... snem. O swoim odkryciu donoszą na łamach prestiżowego czasopisma Nature Genetics. Cukrzyca typu 2 od wielu lat uznawana jest za chorobę cywilizacyjną, czyli uciążliwą dla całych pokoleń pacjentów i istotną dla całego społeczeństwa. W krajach rozwiniętych cierpi na nią ok. 10% populacji, nie dziwi więc fakt, że poszukiwanie nowych metod zapobiegania jej powstawaniu jest jednym z priorytetowych tematów badań z zakresu medycyny. Naukowcy z całego świata poszukują skutecznych sposobów ograniczania szkodliwego wpływu cukrzycy na organizm. Tym razem, dzięki serii testów przeprowadzonych na grupie ponad 20000 pacjentów dowiadujemy się, że jedna z mutacji w genie MTNR1B jest silnie związana z podwyższeniem poziomu glukozy we krwi, przez co ryzyko zapadnięcia na cukrzycę typu 2 wzrasta aż o jedną piątą. Białko kodowane przez gen MTNR1B jest elementem systemu przekazującego sygnały docierające do komórek dzięki melatoninie - najważniejszemu hormonowi odpowiadającemu za rytm snu i czuwania oraz przyjmowania posiłków. Dzięki najnowszym badaniom dowiadujemy się, że wadliwe działanie tego układu może powodować nie tylko zaburzenia rytmu dobowego, lecz także cukrzycę. Jeden z badaczy biorących udział w projekcie, prof. Philippe Froguel z Wydziału Genomiki należącego do Imperial College London, opisuje istotę dokonanego odkrycia: już teraz istnieje sporo badań sugerujących, że istnieje związek pomiędzy zaburzeniami snu oraz schorzeniami takimi jak otyłość i depresja, z których oba są związane z cukrzycą. Przykładowo, wiemy że otyłe dzieci często mają problemy ze snem, a także, że ludzie popadają w otyłość, gdy nie śpią dostatecznie długo. Nasze studium pokazuje, że nieprawidłowości rytmu dobowego mogą częściowo powodować cukrzycę i powyższony poziom cukru we krwi. Mamy nadzieję, że ostatecznie dostarczy to nowych metod leczenia ludzi. Dzięki przeprowadzonym badaniom zebrano informacje, które pozwalają na obliczenie ryzyka zapadnięcia na cukrzycę w zależności od liczby mutacji wykrytych w niektórych genach. Istnieje więc nadzieja, że już niedługo możliwa będzie indywidualna ocena prawdopodobieństwa zachorowania i podjęcie wczesnej profilaktyki schorzenia u osób szczególnie zagrożonych jego rozwojem.
- 2 odpowiedzi
-
- rytm dobowy
- profilaktyka
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Uniwersytet Harvarda i IBM połączyły siły w poszukiwaniu tanich materiałów nadających się do budowy ogniw słonecznych. IBM udostępni moc obliczeniową swojego World Community Grid. To rozproszona sieć komputerów należących do internautów-ochotników, którzy udostępniają ich moc obliczeniową różnym inicjatywom naukowym. W ramach WCG poszukiwany jest np. ryż o lepszych właściwościach odżywczych czy lekarstwa na raka i AIDS. Teraz dzięki niemu naukowcy będą badali właściwości materiałów organicznych, z których można będzie budować ogniwa słoneczne. Materiały takie są tańsze i lżejsze od powszechnie wykorzystywanego krzemu oraz, w przeciwieństwie do niego, pozwalają na tworzenie elastycznych ogniw. Mają też wady: są mniej wydajne i szybciej się zużywają, dlatego też naukowcy nie ustają w poszukiwaniu coraz doskonalszych materiałów organicznych. Alan Aspuru-Guzik z Uniwersytetu Harvarda mówi, że gdyby użyć superkomputera do badania właściwości chemicznych związków, które uczeni wzięli pod lupę, prace zajęłyby 23 lata. Badanie jednego tylko związku trwałoby około 100 dni. Dzięki WCG prace mogą zakończyć się w ciągu 2 lat.
- 2 odpowiedzi
-
- Uniwersytet Harvarda
- World Community Grid
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Khalil Semhat, rolnik z południowego Libanu, wykopał najcięższego ziemniaka na świecie. Okaz waży 11,3 kg i urósł na polu w pobliżu Tyru. Zaskoczony mężczyzna upiera się, że nie stosował żadnych nawozów, a coś takiego widzi pierwszy raz w życiu, chociaż uprawą roli para się, odkąd był chłopcem. Pięćdziesięciosześciolatek musiał poprosić przyjaciela, by pomógł mu wyrwać giganta. Sytuacja szybko zaczęła przypominać zmagania z rzepką w wierszu Tuwima. Semhat ma nadzieję, że jego superkartofel trafi do Księgi rekordów Guinnessa. Obecnie rekord należy do K. Sloan z wyspy Man. Brytyjski ziemniak był jednak sporo mniejszy od libańskiego, gdyż ważył "zaledwie" 3,5 kg. Aż chce się powtórzyć za Smoleniem: "O bulwa, jaki ziemniak"...
- 7 odpowiedzi
-
- Księga rekordów Guinnessa
- najcięższy
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy z Instytutu Fraunhofera postanowili zweryfikować pojawiające się od czasu do czasu doniesienia, jakoby drukarki laserowe podczas pracy emitowały szkodliwe cząsteczki toneru. Uzyskane wyniki zaskoczyły naukowców - okazało się, że pomimo wysokiej temperatury pracy, do otaczającego powietrza nie przedostaje się praktycznie żadna odrobina toneru. Jednocześnie zauważono, że niektóre drukarki emitują bardzo małe molekuły organiczne. "Jedną z ich cech jest duża lotność, co wskazywało, że nie mają nic wspólnego z tonerem" - mówi profesor Tunga Salthammer. Naukowcy opracowali więc metodę, która miała umożliwić im zbadania pochodzenia cząsteczek, ich liczby, wielkości i składu chemicznego. Sprawa była o tyle tajemnicza, że pojawiały się one nawet wówczas, gdy z drukarek wyjęto papier i toner. Okazało się, że winne są rozgrzewające się wałki, pomiędzy którymi przechodzi zadrukowana kartka w celu utrwalenia toneru. Ulatujące cząstki to m.in. parafiny i oleje krzemowe. Z podobną emisją mamy do czynienia podczas przygotowywania posiłków w kuchni.
-
- parafina
- cząsteczka
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dzięki eksperymentowi przeprowadzonemu na myszach udowodniono, że organizmy ssaków są zdolne do odtworzenia neuronów tworzących siatkówkę - część gałki ocznej odpowiedzialną za przetwarzanie fal świetlnych na impulsy nerwowe. Odkrycie ma niebagatelne znaczenie dla badaczy poszukujących terapii wielu chorób narządu wzroku. Odkrycia dokonali badacze z Uniwersytetu Waszyngtońskiego. Analizowali oni fizjologię gleju Müllera - jednego z typów komórek współistniejących z neuronami i wspomagających ich prawidłowe funkcjonowanie. Na wczesnym etapie życia ssaków są one zdolne do podziałów, w wyniku których powstają tzw. komórki progenitorowe, z których mogą z kolei rozwijać się m.in. nowe neurony. Dzięki zespołowi z amerykańskiej uczelni, kierowanemu przez dr. Toma Reha, wiemy, że także "dorosły" glej Müllera może zostać ponownie zastymulowany do podziałów. Dotychczasowe badania wykazały, że w warunkach hodowli laboratoryjnej można pobudzić opisywane komórki do dzielenia się, lecz potwierdzenie tego zjawiska na zwierzętach jest niebagatelnym odkryciem. Co więcej, przeprowadzony na Uniwersytecie Waszyngtońskim eksperyment jest pierwszym, w którym wykazano zdolność dojrzałych ssaków do odtwarzania neuronów pozwalających na odbieranie światła. Dotąd udawało się uzyskać z gleju Müllera jedynie inne typy komórek, które nie posiadają tej kluczowej zdolności. Aby wykonać doświadczenie, najpierw niszczono siatkówkę oczu zdrowych myszy za pomocą toksyny. Następnie poszukiwano optymalnego zestawu hormonów i czynników wzrostu stymulujących rozwój neuronów. Jak się okazało, najskuteczniejsze pod tym względem substancje to: czynnik wzrostu nabłonka (ang. epidermal growth factor - EGF), jeden z czynników wzrostu fibroblastów (fibroblast growth factor 1 - FGF1) oraz kombinacja FGF1 z insuliną. Dalsze testy potwierdziły, że uzyskane w ten sposób neurony przeżywają w organizmie myszy co najmniej przez miesiąc. Z pewnością jest zbyt wcześnie, by mówić o opracowaniu terapii pozwalającej na odzyskanie wzroku przez osoby, u których doszło do uszkodzenia siatkówki. Mimo to, zebrane wyniki są niezwykle zachęcające. Trzymamy kciuki za powodzenie dalszych badań!
- 2 odpowiedzi
-
- regeneracja
- odnowa
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy z University of Manchester uważają, że jedną z najważniejszych przyczyn powstawania choroby Alzheimera może być... wirus opryszczki. Jeśli mają rację, niewykluczone, że chorobę tę da się leczyć za pomocą środków antyopryszczkowych lub też zapobiegać jej dzięki szczepieniom. Profesor Ruth Itzhaki wraz z zespołem badała rolę wirusa HSV1 w rozwoju Alzheimera. Nosicielami tego wirusa, który przez całe życie rezyduje w naszych organizmach, jest większość ludzi. U 20-40 procent z nich rozwija się opryszczka. Jak wiadomo, za rozwój choroby Alzheimera odpowiadają odkładające się w mózgu płytki amyloidowe. Zespół profesor Itzhaki odkrył, że w mózgach 90% chorych występuje DNA wirusa HSV1, a większość z tego DNA jest zawarta w odkładających się płytkach. Już wcześniej ta sama grupa uczonych wykazała, że po zakażeniu komórek nerwowych wirusem HSV1 zaczyna się w nich odkładać beta amyloid, główny składnik płytek amyloidowych. Naukowcom z Manchesteru udało się również odkryć, że związek o nazwie acyklowir, będący składnikiem np. Zoviraksu, Zoviru czy Herpeksu, zmniejsza tempo odkładania się blaszek. Profesor Itzhaki wyjaśnia: Sądzimy, że wirus HSV1 przedostaje się do mózgu osób starszych, których układ odpornościowy jest osłabiony, i dochodzi tam do ukrytej infekcji, której skutki są tylko wzmacniane przez stres, słabsze zdrowie i powtarzające się inne infekcje. Aktywny HSV1 powoduje poważne uszkodzenia wielu komórek, które obumierają i rozpadając się, uwalniając amyloid. Brytyjscy naukowcy chcą teraz dokładniej zbadać wpływ HSV1 na mózg i przetestować różne lekarstwa antywirusowe u pacjentów chorujących na Alzheimera.
- 26 odpowiedzi
-
- płytka amyloidowa
- HSV1
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dlaczego mężczyźni łysieją? Może pozwala im to wytworzyć pod wpływem promieniowania słonecznego więcej witaminy D? Naukowcy z University of Auckland zbadali tę kwestię i stwierdzili, że niestety nie. Trzeba więc będzie poszukać innego racjonalnego wyjaśnienia. Akademicy nadal jednak upierają się, że wyniki są trochę zafałszowane, ponieważ wielu panów stara się jakoś zamaskować luki w owłosieniu (Medical Journal of Australia). Próbując dociec, czemu u starszych mężczyzn występuje wyższy poziom witaminy D niż u ich rówieśnic, zespół doktora Marka Bollanda zwerbował grupę 296 panów w średnim wieku i starszych. Oceniono stopień, w jakim łysieją, uwzględniając przy tym typ skóry, noszone nakrycia głowy oraz to, czy wolontariusze smarują skórę głowy preparatami z filtrami słonecznymi. U prawie połowy (48%) występowało pełne owłosienie lub nieznaczne cofnięcie linii włosów. U 15% stwierdzono początki łysienia, a u 37% znaczną utratę włosów. Australijczycy odnotowali dużą zmienność wewnątrz grupy i brak istotnych statystycznie różnic w zakresie stężenia witaminy D. Stwierdzamy zatem, że łysienie nie rozwija się, by wywierać wpływ na produkcję witaminy D. Niewykluczone, że prewitamina nie powstaje w skórze głowy, a starsze kobiety mają jej mniej, bo generalnie rzadziej i krócej przebywają na słońcu, a jeśli już, to częściej korzystają z preparatów ochronnych.
- 32 odpowiedzi
-
- Mark Bolland
- produkcja
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Odkryta w 1986 roku przez Donalda Machholza kometa Machholz 1 być może pochodzi z obcego układu słonecznego. Naukowcy nie od dzisiaj wiedzą, że z naszego Układu Słonecznego "uciekło" w przestrzeń kosmiczną wiele komet. Przypuszczają zatem, że podobne zjawisko ma miejsce w innych układach, a niektóre z takich komet mogą trafić w okolice naszego Układu. Najnowsze badania pokazują, że właśnie taką kometą może być Machholz 1. David Schleicher, astronom z Lowell Observatory w Arizonie, porównał skład chemiczny tej komety z ponad 150 innymi i zauważył znaczącą różnicę. Otóż Machholz 1 zawiera aż 72 razy mniej cyjanogenu (C2N2) niż wynosi średnia dla innych komet. Znalazł w niej również dużo mniej molekuł C2 i C3, które zawierają, odpowiednio, dwa i trzy atomy węgla. Na podstawie swych badań Schleicher wysunął trzy hipotezy. Pierwsza mówi, że Machholz 1 przybyła spoza naszego Układu Słonecznego, a w przeszłości była częścią ubogiego w węgiel dysku protoplanetarnego. Według drugiej z hipotez, kometa przybyła z najbardziej odległych regionów Układu Słonecznego, gdzie panują niższe temperatury i bardziej surowe warunki niż w okolicach, gdzie zwykle tworzą się komety. W końcu trzecia z teorii mówi o tym, że Machholz 1 powstała w naszym Układzie jako kometa uboga w węgiel, a fakt, iż co pięć lat przelatuje bardzo blisko Słońca, gdzie się mocno nagrzewa, pozbawił ją też cyjanogenu. Co prawda podobnego zjawiska nie zauważono nawet wśród komet, które bardziej zbliżają się do naszej gwiazdy, jednak żadna z nich nie czyni tego tak często. Schleicher nie chce przesądzać, która z hipotez jest prawdziwa, ale mówi, że niezwykła orbita komety każe brać pod uwagę oddziaływanie Słońce. Z drugiej jednak strony przypomina, że istnieje jeszcze jedna kometa z małą zawartością cyjanogenu, Yanaka. Nigdy nie osiąga ona tak wysokich temperatur co Machholz, a to może sugerować, że brak cyjanogenu nie ma związku z wysokimi temperaturami. W związku z odkryciem Schleichera najprawdopodobniej powstanie nowa klasa komet. Dotychczas tego typu obiekty zaliczane są do jednej z dwóch klas. W pierwszej znajdziemy większość znanych komet. To klasa komet typowych, które przez długi czas znajdowały się w Obłoku Oorta, ale najprawdopodobniej powstały w okolicach Saturna, Urana i Naptuna, a część z nich przybyła z Pasa Kuipera. Druga klasa komet to obiekty, w którym zauważono brak molekuł węgla, a większość z nich przybyła z Pasa Kuipera. Teraz powstanie trzecia klasa, do której zostanie zaliczona kometa Machholza i, być może, Yanaka. Będą do niej należały komety, którym brakuje co najmniej trzech molekuł z węglem - C2, C3 i cyjanogenu. Pochodzenie tych komet jest na razie tajemnicą. W roku 2012 Machholz 1, która obecnie jest blisko Słońca, znowu stanie się widzialna i astronomowie spróbują dokonać pomiaru poziomu innych zawierających węgiel molekuł.
- 2 odpowiedzi
-
- cyjanogen
- Machholz 1
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W jaskini Soreq w pobliżu Jerozolimy znaleziono dowody, które wskazują, że powodem upadku Imperium Rzymskiego i Bizancjum były zmiany klimatyczne (Quaternary Research). Eksperci z University of Wisconsin-Madison i Izraela przeprowadzili analizę geochemiczną stalagmitu z groty. Okazało się, że pustynnienie regionu pomiędzy 100 a 700 rokiem n.e. pokrywało się ze zmierzchem i końcem starożytnych cesarstw. Ian Orland wyjaśnił, że dzięki zawartości izotopów tlenu i zanieczyszczeniom z warstw kalcytu, np. materii organicznej napływającej wraz z deszczówką, można określić roczną ilość opadów w okresie tworzenia się stalagmitów, czyli między 200 r. p.n.e. a 1100 r. n.e. Koncentryczne kręgi minerału przypominają słoje w drewnie. Nie wiadomo, czy to osłabiło Cesarstwo Bizantyjskie czy nie, ale to interesująca korelacja – podsumowuje profesor John Valley. Amerykanie posłużyli się zaawansowaną techniką mikropróbkowania jonowego. Pobierano miniaturowe wycinki o przekroju zaledwie jednej setnej milimetra. Udało się też uzyskać obraz o dużej rozdzielczości, a to niezwykle istotne przy badaniu sezonowych i rocznych zmian pogody. Jaskinia Soreq ma co najmniej 185 tys. lat i jest nadal aktywna. Obecnie geolodzy zamierzają się zająć starszymi próbkami, w tym z końca ostatniego zlodowacenia.
- 23 odpowiedzi
-
Inżynierowie Intela zaprezentowali rekordowo wydajny krzemowy fotodetektor. Urządzenie, pracujące z częstotliwością 340 GHz to kolejne znaczące osiągnięcie na polu krzemowej fotoniki. Po raz pierwszy w historii krzemowa fotonika osiągnęła większą wydajność, niż urządzenia fotoniczne oparte na pierwiastkach z grup III i IV, w tym przypadku większą niż fosforek indu - mówi Mario Paniccia, dyrektor intelowskiego laboratorium, w którym powstał fotodetektor. Rozpoczynając nasze prace, założyliśmy, że chcemy stworzyć krzemowe urządzenie o wydajności sięgającej co najmniej 90% wydajności urządzeń zbudowanych z egzotycznych pierwiastków. A udało nam się zbudować urządzenie o wydajności większej, niż taka, jaką można osiągnąć za pomocą fosforku indu - dodaje. Urządzenia zbudowane z krzemu będą wielokrotnie tańsze niż te wykorzystujące egzotyczne pierwiastki. Paniccia wierzy, że z czasem całą fotonikę będzie można przestawić na krzem. Wyjątkiem będą lasery, które wymagają niewielkich ilości germanu. Krzemowe urządzenia fotoniczne znajdą zastosowanie nie tylko w sieciach telekomunikacyjnych, ale również w komputerach optycznych, systemach działających na podczerwień czy aparatach fotograficznych.
- 10 odpowiedzi
-
- fosforek indu
- fotodetektor
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Badania, które naukowcy z Wydziału Neurochirurgii Lund University przeprowadzili na szczurach, wskazują, że promieniowanie emitowane przez telefony komórkowe upośledza pamięć. Zespół Henrietty Nittby przez rok po 2 godziny tygodniowo poddawał zwierzęta oddziaływaniu mikrofal. Gdyby okazało się, że podobne zjawisko występuje w przypadku ludzi, przyszłość nie maluje się różowo... W ramach eksperymentu szczury umieszczano w skrzyni z wmontowanymi wewnątrz obiektami. Przeprowadzano dwie próby, podczas których zmieniano zarówno przedmioty, jak i ich lokalizację. Test pamięciowy przeprowadzano podczas trzeciej próby. Okazało się, że gryzonie z grupy kontrolnej spędzały więcej czasu na badaniu obiektów z pierwszego podejścia. Były dla nich bardziej interesujące, bo dość długo ich nie widziały. U zwierząt eksperymentalnych różnice w uwadze poświęconej poszczególnym przedmiotom nie były aż tak bardzo zaakcentowane. Nittby i profesor Leif Salford uważają, że ich najnowsze odkrycia mogą mieć jakiś związek z wcześniejszym spostrzeżeniem, iż mikrofale emitowane przez komórki wpływają na barierę krew-mózg. Gdy zwierzęta wystawiano na oddziaływanie tego promieniowania, z krwi do mózgu przenikała albumina – białko odpowiadające z utrzymanie ciśnienia onkotycznego oraz transport różnych substancji, np. hormonów, leków, dwutlenku węgla czy kwasów tłuszczowych. Szwedzi natrafili także na ślad specyficznych uszkodzeń neurologicznych w neuronach kory mózgowej i hipokampa. Przecieki albuminy następowały bezpośrednio po napromieniowaniu, a uszkodzenia dopiero po miesiącu lub dwóch. Następowały też zmiany w aktywności dużej liczby genów. Nie chodziło o pojedyncze geny, ale o powiązane ze sobą funkcjonalnie grupy.
- 28 odpowiedzi
-
- upośledzać
- pamięć
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pesymiści zaczynają spekulować, że Albert Einstein był ostatnim lub jednym z ostatnich geniuszy. Do tej pory to jednostki dokonywały wiekopomnych odkryć, ślęcząc w swoich pracowniach i laboratoriach. Tak pracowali Kopernik i Tesla czy Rentgen i Galileusz. W ostatnich latach pojawił się jednak i umocnił inny trend: zakładania dużych instytucji. Za przełomową datę uznaje się wprowadzenie na orbitę pierwszego Sputnika. Kolektywnym, rzecz jasna, wysiłkiem dokonali tego obywatele Związku Radzieckiego (International Journal of Design & Nature and Ecodynamics). Skutkiem masywnych przemian jest nie tylko instytucjonalizacja nauki (razem łatwiej przecież zdobyć fundusze na badania). Coraz ciężej się wybić i osiągnąć naukową maestrię, przez co wzrasta wiek noblistów. W XX wieku średnia wieku nagrodzonych badaczy podniosła się aż o 6 lat. Bardzo wiele już odkryto i by dojść do przełomu, trzeba po prostu pracować dłużej. Autorem prezentowanej koncepcji jest Adrian Bejan, inżynier z Duke University. Wg niego, najlepszym wariantem jest równowaga między podejściem indywidualnym oraz instytucjonalnym, gdy samoczynnie powstają duże grupy, a "samotni" naukowcy podrzucają im tylko genialne pomysły. Bejan podkreśla, że wystrzelenie przez Rosjan Sputnika 1 skłoniło Stany Zjednoczone do tworzenia dużych grup badawczych wewnątrz istniejących instytucji naukowych. Z tego samego modelu zaczęły również korzystać mniejsze podmioty. Amerykanin nie twierdzi jednak, że geniusze zniknęli już z mapy świata. Zamiast tego od 1996 roku pracuje nad teorią konstruktalną, która ma wyjaśnić postronnym obserwatorom, co i jak się właściwie dzieje. Systemy przepływowe ewoluują w taki sposób, by zminimalizować niedoskonałości oraz zmniejszyć tarcia czy inne formy oporu. Dzięki temu spada ilość trwonionej energii. Jako przykład Bejan podaje meandrującą rzekę. Teoria inżyniera obejmuje dwa typy przepływu: 1) pomysłów (odkryć naukowych) oraz 2) wsparcia: funduszy i przestrzeni badawczej, np. laboratoriów. Samotni myśliciele pojawiali się zawsze na przestrzeni dziejów, ponieważ to naturalne – nauka jest dobra dla umysłu badacza i służy dobrostanowi społeczeństwa. Mimo że obecny trend to kreowanie większych grup badawczych, będą się oni pojawiać nadal. Poza tym niegdysiejsi geniusze nie pracowali de facto samotnie. Jak przyznawał sam Izaak Newton, nigdy nie stworzyłby swoich praw dynamiki, gdyby nie wspieranie się na barkach gigantów. Ideałem, wg Bejana, jest taka sytuacja, gdy jednostka wpada na świetny pomysł, zdobywa fundusze, a wokół idei formuje się przyklaskująca jej grupa. Do pierwszego zespołu dołączają kolejne, a każdy przyczynia się w jakiś sposób do wyników całości. Ekstremalne scenariusze nie są, jak zwykle, korzystne. Zbitki indywidualistów nie stworzą prawdziwych grup. Będzie wiele pomysłów, ale nikt ich nie podchwyci. Duża grupa będzie mieć za to sporo pieniędzy, ale za mało osób zainteresowanych badaniem.
- 4 odpowiedzi
-
Matce i dziecku szkodzi nie tylko stres przeżywany przez nią w czasie ciąży, ale nawet na pół roku przed poczęciem. Studium ponad miliona kobiet ujawniło, że zwiększa to ryzyko przedwczesnego porodu (przed 8. miesiącem ciąży) nawet o 59%. Naukowcy z organizacji charytatywnej Tommy i Uniwersytetu w Manchesterze sądzą, że lęk uruchamia w organizmie kobiety szereg zmian o charakterze chemicznym, które negatywnie wpływają na jakość jajeczka. Poza tym wydzielające się hormony upośledzają rozwój płodu. Do tej pory większość badań koncentrowała się na wpływie stresu przeżywanego w czasie ciąży, ale te wyniki sugerują, że oddziaływania z okresu poprzedzającego zapłodnienie są znacznie silniejsze – przekonuje profesor Philip Baker. Eksperci wykorzystali dane Dunek, które urodziły żywe dzieci pomiędzy 1979 a 2002 rokiem.
- 23 odpowiedzi
-
- Philip Baker
- przedwczesny poród
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Szwajcarscy naukowcy donoszą o zidentyfikowaniu nowej, nieznanej dotąd puli komórek macierzystych, aktywowanej wyłącznie w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia. Dotychczas uważano, że komórki macierzyste dzielą się stosunkowo rzadko, by zmniejszać ryzyko mutacji. Dokładne dane na temat częstotliwości bądź liczby ich podziałów w czasie życia organizmu nie były jednak znane. Dzięki najnowszym badaniom okazuje się, że cecha ta cechuje się znaczną zmiennością. Eksperyment przeprowadził zespół prowadzony przez dr. Andreasa Trumppa oraz dr Annę Wilson. Badacze wyznakowali DNA komórek macierzystych szpiku kostnego myszy, a następnie mierzyli zawartość znacznika w różnych momentach życia organizmu. Założenie eksperymentu było proste: za każdym razem, gdy komórka się dzieli, dochodzi także do rozdziału barwnika pomiędzy komórki potomne. Dzięki badaniu obliczono, że około 15% komórek macierzystych szpiku myszy pozostaje w stanie "uśpienia" przez bardzo długi okres czasu i dzieli się zaledwie pięć razy w ciągu całego życia zwierzęcia. Jak się okazało, w tym samym czasie główna pula komórek macierzystych dzieliła się pięciokrotnie częściej. Szczęśliwie dla myszy, mało aktywne komórki macierzyste mogą szybko powrócić do częstego przeprowadzania podziałów i odtworzyć szpik. Dzieje się tak po wydzieleniu odpowiednich substancji lub wtedy, gdy organizm znajduje się w stanie poważnego zagrożenia. Co więcej, komórki należące wcześniej do grupy "uśpionych" mogą odtworzyć szpik znacznie skuteczniej i to kilka razy z rzędu. W tym samym czasie komórki aktywne mogą tego dokonać zaledwie raz. Niezależnie od tego, z której grupy pochodziły, po odtworzeniu szpiku komórki ponownie przechodziły w stan uśpienia. Jesteśmy przekonani, że uśpione komórki macierzyste praktycznie nie odgrywają roli w zdrowym organizmie, prezentuje swoje wnioski dr Trumpp. Dodaje: ciało trzyma swoje najbardziej zdolne komórki jako sekretną rezerwę na wypadek zagrożenia i ukrywa je w zagłębieniach szpiku kostnego zwanych niszami. Kiedy szpik zostanie uszkodzony, komórki błyskawicznie zaczynają codziennie się dzielić, ponieważ istnieje nagłe zapotrzebowanie na krwinki. Zdaniem naukowca odkrycie może mieć zastosowanie nie tylko w badaniu reakcji organizmu na stres, lecz może także pomóc zrozumieć fizjologię guzów nowotworowych. Jak twierdzi dr Trumpp, komórki macierzyste guza mogą przechodzić proces "uśpienia", w czasie którego są niewrażliwe na czynniki docierające z zewnątrz. Może to oznaczać, że chwilowa aktywacja komórek macierzystych guza wraz z natychmiastowym wdrożeniem chemioterapii mogłaby znacznie zwiększyć szanse na wyleczenie.
-
- szpik kostny
- uśpienie
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Badacze z amerykańskiego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych (NIAID) odkryli, dlaczego organizmy niektórych nosicieli HIV przez długi czas skutecznie opierają się chorobie. Zdaniem naukowców sekretem pacjentów opierających się infekcji jest znacznie podwyższona aktywność tzw. cytotoksycznych limfocytów T, objawiająca się podwyższoną produkcją dwóch białek odpowiedzialnych za niszczenie zakażonych komórek. Zrozumienie tego mechanizmu, pozwalającego na długotrwałe powstrzymanie inwazji wirusa, jest sprawą kluczową dla opracowania skutecznej szczepionki przeciw HIV i AIDS. Odkrycia dokonał zespół prowadzony przez dwóch lekarzy: dr. Stephena Miguelesa oraz dr. Marka Connorsa. Autorzy wykonali pomiary aktywności cytotoksycznych limfocytów T, czyli ich zdolności do niszczenia zmienionych chorobowo komórek. Jak się okazało, limfocyty pobrane od osób odpierających atak wirusa niszczyły zakażone nim komórki w ciągu niecałej godziny. Dla porównania, limfocyty pobrane od osób łatwo poddających się infekcji nie radziły sobie z tym zadaniem niemal wcale, nawet jeśli ogólny stan ich zdrowia poprawiał się po wdrożeniu leczenia przeciwwirusowego. Sekretem skuteczności cytotoksycznych limfocytów T jest para białek: perforyny i granzymu B. Gdy limfocyt "namierzy" chorą komórkę, noszącą np. oznaki obecności wirusa, mutacji bądź zmian nowotworowych, przystępuje do jej zniszczenia. W pierwszej fazie ataku wydziela perforynę, której zadaniem jest wytworzenie otworu w błonie komórkowej zwalczanej komórki. Następnie przez powstałą lukę wnika granzym B, który ostatecznie zabija wadliwy element tkanki. Jak pokazał zespół z NIAID, parametrem kluczowym dla skuteczności tego systemu jest wzajemny stosunek ilości wytwarzanych białek. Wcześniejsze badania sugerowały co prawda istotną rolę perforyny w zdolności organizmu do powstrzymywania inwazji HIV, lecz dopiero teraz dowiadujemy się, że równie istotny jest odpowiedni poziom produkcji granzymu B. Dokonane odkrycie może być niezwykle istotne dla nosicieli HIV, a także dla twórców szczepionek zabezpieczających przed tym groźnym wirusem. Dokładne zrozumienie naturalnych mechanizmów blokujących infekcję znacznie ułatwi zaprojektowanie szczepionki, która ukierunkuje odpowiedź immunologiczną w optymalny sposób.
-
- perforyna
- limfocyt T
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Niezależny programista Ivor Kovic uruchomił inicjatywę, której celem jest opracowanie 12-elektrodowego zestawu do elektrokardiografii (EKG) wraz z oprogramowaniem do jego obsługi. Marzeniem twórcy jest opracowanie otwartoźródłowej technologii, którą będzie można wdrożyć niskim kosztem w krajach nisko rozwiniętych. Oprogramowanie, nad którym chce pracować Ivor, ma być rozwinięciem opracowanych dość dawno temu systemów trójelektrodowych. Zwiększenie liczby odprowadzeń pozwoli na znaczne zwiększenie czułości aparatu i wiarygodności testu, co z oczywistych względów jest cechą wysoce pożądaną. Projekt, nazwany przez jego twórcę openECGproject, ma pozwolić na stworzenie nowoczesnego urządzenia dostępnego po cenach wielokrotnie niższych od tych proponowanych przez gigantów rynku urządzeń diagnostycznych. Wszystko to, oczywiście, w trosce o pacjenta i lepszą diagnostykę chorób serca. Opracowywany sprzęt ma być podłączany do standardowych komputerów osobistych, zaś obsługujący go program powinien współpracować z większością powszechnie stosowanych systemów operacyjnych. Całe jego oprogramowanie ma z kolei powstać w duchu Open Source, a więc z prawem wglądu i modyfikacji kodu źródłowego dla każdego programisty. Dalsze plany wynalazcy obejmują zaadaptowanie całości do współpracy z urządzeniami przenośnymi, a także wzbogacenie go o takie dodatki, jak moduł łączności bezprzewodowej. Kilka słów na temat openECGproject opublikował sam Ivor: nasz projekt jest całkowicie filantropijny i zależy od dobrej woli ochotników, którzy chcą pokazać, że nie są obojętni. Każdy może pomóc, więc zadbajcie o to, by odwiedzić stronę http://www.open-ecg-project.org , a także promować ją i polecać ją innym. Na nas ta szlachetna inicjatywa zrobiła bardzo pozytywne wrażenie, więc przyłączamy się do apelu.
- 5 odpowiedzi
-
- zawał
- diagnostyka
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jaki najdziwniejszy produkt może zostać zalegalizowany przez urząd ds. produktów leczniczych? Na pewno jednym z najciekawszych jest zarejestrowany właśnie model... pistoletu dla osób o obniżonej sprawności dłoni. Urządzenie nazywa się "Palm Pistol", co można przetłumaczyć jako "pistolet dłoniowy". Jego kształt jest co najmniej nietypowy - owalna obudowa chowana jest we wnętrzu dłoni, zaś miniaturowa lufa wystaje spomiędzy palców: środkowego i serdecznego. Mimo, iż jego wygląd może wywołać uśmiech politowania, w rzeczywistości jest całkiem skuteczną bronią. Magazynek pistoletu mieści jeden typowy nabój kalibru 9 mm, co nie powala być może na kolana, lecz w wielu przypadkach wystarcza do skutecznej samoobrony. Najważniejszą jego zaletą jest jednak możliwość trzymania go całą dłonią oraz wciśnięcia spustu za pomocą najsilniejszego z palców, czyli kciuka. Pozwala to na stosowanie urządzenia nawet przez osoby z poważnym niedowładem dłoni, np. cierpiące na zapalenie stawów. Aby ułatwić korzystanie z urządzenia i zmniejszyć ryzyko urazów głowy spowodowanych odrzutem, konieczne było zainstalowanie celownika laserowego, który umożliwia oddawanie celnych strzałów bez potrzeby podnoszenia broni do głowy. Pistolet zabezpieczono także zamkiem kodowym oraz regulacją siły nacisku na spust potrzebnej do wystrzelenia pocisku. Z myślą o ergonomii urządzenie zaprojektowano tak, by możliwe było jego używanie za pomocą dowolnej dłoni, zależnie od osobistych preferencji posiadacza. Producentem nietypowego pistoletu jest firma Constitution Arms, której filozofia podkreśla prawo każdego obywatela Stanów Zjednoczonych do posiadania broni. Jak widać, w dzisiejszych czasach stworzono taką możliwość nawet dla osób o znacznie osłabionej sprawności manualnej. Co ciekawe, pistolet otrzymał rejestrację amerykańskiego urzędu ds. żywności i leków (ang. Food and Drug Administration - FDA) jako "urządzenie medyczne I klasy". Oznacza to, że lekarze będą mogli wypisać na niego receptę(!), a pacjent będzie mógł się ubiegać o... jego refundację przez fundusz ochrony zdrowia. Wszystko w imię Drugiej Poprawki do amerykańskiej konstytucji... * zdjęcia pistoletu dostepne są na stronie http://www.palmpistol.com AKTUALIZACJA: "pistolet na receptę" nie został zarejestrowany jako "urządzenie medyczne" - oświadczyli przedstawiciele jego producenta, firmy Constitution Arms. Ich zdaniem, doszło do nieporozumienia, zaś dziennikarze niepoprawnie zinterpretowali wcześniejsze doniesienia wytwórcy. W oświadczeniu wydanym przez Constitution Arms czytamy m.in.: ani przez chwilę nie twierdziliśmy, że urządzenie zostało zatwierdzone przez FDA, jak podano błędnie w prasie. Czyniliśmy jednak wszelkie starania, by sprostować tę wiadomość (...). Twórcy pistoletu zapewniają, że niepowodzenie procesu rejestracyjnego prowadzonego przez FDA nie oznacza końca prac nad rozwojem projektu. Nowy model broni trafi najprawdopodobniej na rynek, lecz będzie pozbawiony "przywilejów" zarezerwowanych dla urządzeń medycznych.
- 31 odpowiedzi
-
- Constitution Arms
- artretyzm
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Podczas kończącej się w Rzymie konferencji ONZ na temat gatunków migrujących, specjaliści ostrzegli, że generowany przez człowieka coraz większy hałas, zagraża wielu morskim gatunkom. Cierpią na nim walenie, delfiny czy żółwie morskie, którym dźwięk służy do komunikacji. Głośne silniki statków, eksplozje podwodne dokonywane przez firmy poszukujące ropy naftowej i gazu czy sonary wojskowe powodują duży hałas, ściągając na zwierzęta olbrzymie niebezpieczeństwo. Przestraszone czy zaskoczone zwierzęta mogą na przykład, zbyt głęboko nurkować i cierpią lub giną z powodu objawów podobnych do choroby kesonowej. Poważnemu zakłóceniu uległy też zdolności komunikacyjne zwierząt. Z powodu hałasu, jeden z gatunków waleni może komunikować się obecnie na 10-krotnie mniejsza odległość, niż wcześniej. Dźwięk eksplozji generowanych przez firmy poszukujące ropy na dnie morskim rozchodzi się w wodzie na odległość ponad 3000 kilometrów. Dochodzi też do coraz większej liczby zderzeń z coraz szybciej pływającymi statkami. Zwierzęta często nie słyszą płynącej jednostki, właśnie z powodu panującego w wodzie hałasu. Sprawę pogarsza jeszcze dwutlenek węgla, który powoduje wzrost kwasowości wody, a bardziej kwaśna woda absorbuje mniej dźwięków, przyczyniając się do zwiększenia poziomu hałasu. Uczeni wyliczają, że w ciągu ostatnich 50 lat hałas generowany przez człowieka w środowisku morskim zwiększał się dwukrotnie co każde 10 lat. Problem można by rozwiązać używając cichszych silników okrętowych, bezpieczniejszych dla zwierząt sonarów oraz nakładając ograniczenia na posługiwanie się eksplozjami podczas poszukiwań ropy naftowej i gazu. Uczeni obawiają się jednak, że nacisk ze strony wojska i przemysłu naftowego uniemożliwi wprowadzenie takich rozwiązań.
-
Japończycy wydają się gremialnie wierzyć we wpływ grupy krwi na życiowy sukces. Od antygenów ulokowanych na powierzchni czerwonych krwinek ma więc zależeć każdy niemal detal osobowości, powodzenie w pracy i związkach. Ostatnimi czasy w Kraju Kwitnącej Wiśni czołówkę listy książkowych bestsellerów okupowały 4 pozycje dotyczące tej tematyki. Wg dystrybutora, firmy Tohan, rozchodziły się jak ciepłe bułeczki, głównie wśród kobiet w wieku od dwudziestu kilku do trzydziestu kilku lat. Autorzy popularnych poradników twierdzą, że ludzie z grupą krwi A są zdystansowani, wrażliwi, odpowiedzialni, perfekcyjni i ostrożni. Grupa B kształtuje osoby optymistyczne, nieprzewidywalne, twórcze, słowem – rzucających się w oczy wolnomyślicieli. Ci, których natura wyposażyła w grupę 0, ustanawiają nowe trendy, są pewnymi siebie i lojalnymi pasjonatami, niestety, skutkiem tego bywa pyszałkowatość. Typ AB to jednostki towarzyskie i popularne, lecz jednocześnie spokojne, racjonalne i krytyczne. Ich wada? Niezdecydowanie. Wpływowa publikacja na ten temat ukazała się w Japonii już w 1927 roku. Autorem Studium temperamentu na podstawie grup krwi był wybitny naukowiec Takeji Furukawa. Na długi czas zainteresowanie zagadnieniem ucichło, aż w latach 70. dziennikarka Masahiko Nomi zaczęła wydawać swoje książki. W sumie napisała ich 30. Już w 2001 roku astrolodzy z Kraju Kwitnącej Wiśni eksploatowali podczas przepowiadania czyjejś przyszłości zarówno znak zodiaku, jak i "wskazania" grupy krwi. W gazetach czy telewizji w bliskim sąsiedztwie (przestrzennym bądź czasowym) prognozy pogody pojawiają się opisy "szczęśliwości" dnia dla danej grupy krwi. Deweloper Saisan Misawa Homes z Saitamy wymaga, by sprzedawcy nosili plakietki z imieniem i nazwiskiem, opisem hobby, miejscem urodzenia oraz właśnie grupą krwi. Co więcej, w niektórych przedszkolach dzieli się dzieci według grup krwi i edukuje odpowiednio do nich, a w części firm przypisuje się ludzi do stanowiska w oparciu o magiczne A, B, AB lub 0. Pierwszy artykuł dotyczący typologii grup krwi i ich wpływu na temperament napisał w 1916 roku lekarz Kimata Hara. Ok. 1925 roku japońska armia zaczęła odnotowywać grupy krwi żołnierzy, uznając, że na tej podstawie można zdobyć użyteczne informacje o czyichś słabościach i mocnych stronach. Od publikacji dzieła Takeji Furukawy nie minęło dużo czasu, gdy w 1937 r. doktor pracujący na część etatu przy Ministerstwie Spraw Zagranicznych zasugerował, iż grupa 0 może z kogoś uczynić lepszego dyplomatę. Jak widać, idea wpływu grup krwi na ludzkie życie jest bardzo płodna i silnie zakorzeniona w kulturze Japonii, choć nie ma właściwie w ogóle podbudowy ściśle naukowej. Z biegiem czasu doprowadziła do rozwoju prężnej gałęzi przemysłu, która obecnie działa na zasadzie perpetuum mobile.