Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    250

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Na podstawie danych przekazanych przez sondę Cassini powstały dwie prace naukowe, które wspierają teorię o istnieniu prymitywnych form życia na Tytanie, księżycu Saturna. Ma ono, jak od pewnego czasu spekulowała część naukowców, wykorzystywać metan. Autorzy jednej z prac zauważają, że molekuły wodoru, obecne w atmosferze tytana, przemieszczają się w dół i znikają na powierzchni księżyca. W drugiej pracy wykonano mapę rozkładu węglowodorów na powierzchni Tytana i zauważono brak acetylenu. W roku 2005 astrobiolog Chris McKay z NASA Ames Research Center zaproponował zestaw warunków, jakie powinny istnieć, by mogło powstać życie oparte na metanie. Wśród nich wymieniona była właśnie obecność acetylenu. Brak acetylenu na powierzchni może wskazywać na to, że jest on zużywany przez żyjące tam organizmy. Sam McKay uważa, że jeszcze ważniejszym wskaźnikiem jest wspomniane wcześniej znikanie wodoru. Jego zdaniem to właśnie on może być zużywany tak, jak my zużywamy tlen. Naukowiec uważa, że oba wspomniane czynniki - brak acetylenu i wodoru - mogą wskazywać na istnienie życia opartego na metanie. Jeśli by się to potwierdziło, zyskalibyśmy dowód, iż życie może istnieć bez obecności wody w stanie ciekłym. W obecnym stanie wiedzy uważamy, że jej obecność jest konieczna, ale pojawia się coraz więcej prac naukowych wskazujących, że być może nie jest to warunek niezbędny. Niewykluczone, że ciekłą wodę z powodzeniem może zastąpić ciekły metan lub podobne do niego molekuły jak etan. Wszystko to pozostaje obecnie w sferze domysłów wymagających dalszych badań. Mark Allen z NASA Astrobiology Institute mówi, że nieobecność acetylenu na powierzchni da się wytłumaczyć też innymi niż biologiczne czynnikami. Jego zdaniem może dochodzić do sytuacji, w której oddziaływanie Słońca bądź promieniowania kosmicznego zmienia acetylen w lodowy areozol o składzie chemicznym, w którym nie ma sygnatury acetylenu.
  2. Wykorzystanie symboli, używanych przez murarzy od tysięcy lat, pomoże zaoszczędzić firmom meblarskim dziesiątki tysięcy dolarów. Tak przynajmniej uważa doktor Jenny Alexander z University of Warwick, która badała system wspomnianych znaków. Od około 4000 lat murarze na całym świecie oznaczają swoje prace. Znaki były wykonywane w różnym celu. Często symbolizowały danego murarza lub brygadę murarską, którzy, zatrudnieni do wykonania jakiejś pracy, oznaczali na kamieniach zakres wykonywanych przez siebie robót, dzięki czemu łatwo było wyliczyć należną im zapłatę. Jednak, jak zauważa doktor Alexander, specjalne znaki były używane też w sytuacjach, gdy kamień był cięty na części i transportowany na miejsce budowy. Znaków używano, by pokazać, które części kamienia mają do siebie przylegać. To był bardzo prosty system i wykorzystywano go na całym świecie przez całe wieki. Myślę, że firmy produkujące meble do samodzielnego złożenia mogą wiele nauczyć się z tego systemu. Jeśli wykorzystałyby podobne znaki do pokazania klientom, które części należy złożyć razem, nie musiałyby dołączać grubych, często skomplikowanych instrukcji w wielu językach - mówi Alexander. Pani doktor specjalizuje się w architekturze średniowiecznych kościołów i katedr. Bada sposoby średniowiecznej organizacji pracy, szkolenia murarzy, konstrukcji budynków, projektowania oraz zasad wyboru i dostawy materiałów budowlanych. Obecnie kończy prace nad książką na temat symboli używanych przez murarzy.
  3. Mocz dzieci z autyzmem ma inny skład chemiczny niż uryna zdrowych maluchów. Badacze z Imperial College London i Uniwersytetu Południowej Australii mają nadzieję, że dzięki ich odkryciu uda się opracować prosty test do wczesnego wykrywania zaburzenia. Uprzednio ustalono, że u wielu osób z autyzmem występują dolegliwości żołądkowo-jelitowe, takie jak biegunka czy bóle brzucha, oraz inny skład gatunkowy flory jelit. Najnowsze brytyjsko-australijskie studium pozwoliło wykazać, że da się odróżnić dzieci autystyczne od nieautystycznych, przyglądając się produktom działalności bakterii jelitowych oraz zmianom metabolicznym w składzie moczu. Na razie nie wiadomo, czy i ewentualnie jaką rolę w rozwoju autyzmu spełniają zaburzenia gastryczne, przeważnie jednak pojawiają się one w tym samym czasie co zaburzenia zachowania. Jedna z hipotez jest taka, że bakterie wytwarzają toksyny oddziałujące na rozwój mózgu. Co ważne, w moczu maluchów z autyzmem zidentyfikowano N-metylo-nikotynamid (NMND), który wykrywa się także u pacjentów z parkinsonizmem. Obecnie trudno jest postawić pewną diagnozę autyzmu, zanim dziecko nie skończy 18 miesięcy, niewykluczone jednak, że ważne zmiany w funkcjonowaniu organizmu zachodzą już wcześniej. Ważne tylko, by umieć je nazwać i wykryć... Autyzm jest zaburzeniem, które wpływa na umiejętności społeczne jednostki, dlatego początkowo może wydawać się dziwne, że istnieje związek między nim a tym, co dzieje się w czyimś przewodzie pokarmowym. Nie da się jednak zaprzeczyć, że metabolizm i skład flory bakteryjnej jelit odzwierciedlają wiele różnych czynników, w tym tryb życia oraz geny – opowiada prof. Jeremy Nicholson, szef Wydziału Chirurgii i Nowotworów na Imperial College London. Jednocześnie badacz przyznaje, że jego zespół zdaje sobie sprawę z tego, że opracowywanie testu na wykrywanie autyzmu z moczu naprawdę małych dzieci może potrwać całe lata. Obecnie akademicy zabierają się do sprawdzenia, czy różnice metaboliczne w autyzmie są związane z przyczynami zaburzenia, czy też stanowią raczej jego skutek. Za pomocą spektroskopii magnetycznego rezonansu jądrowego 1H NMR naukowcy badali próbki moczu 3 grup dzieci w wieku od 3 do 9 lat: 1) 39 maluchów, u których zdiagnozowano wcześniej autyzm, 2) rodzeństwa osób z autyzmem (28) oraz 3) 34 kontrolnych dzieci, które same nie zapadły na autyzm ani nie miały autystycznego rodzeństwa. Okazało się, że skład chemiczny moczu każdej z tych grup był jedyny w swoim rodzaju. Różnice pozostawały istotne statystycznie i widoczne na pierwszy rzut oka. Glenn Gibson z Uniwersytetu w Reading stwierdził w przeszłości, że w przewodzie pokarmowym dzieci z autyzmem występuje anormalnie dużo Gram-dodatnich bakterii z rodzaju Clostridium. Zespół Derricka MacFabe'a z Uniwersytetu Zachodniego Ontario ustalił natomiast, że produkowane przez te mikroorganizmy kwasy tłuszczowe o krótkich łańcuchach prowadzą u szczurów do autyzmopodobnych zmian, na szczęście odwracalnych, w zachowaniu i biochemii. Studium Nicholsona wskazało na pewne biomarkery populacji Clostridium, które wg nas, przyczyniają się wystąpienia objawów autystycznych – podkreśla MacFabe, który zaprezentował wyniki na konferencji Międzynarodowego Stowarzyszenia Badań nad Autyzmem.
  4. Przez długi czas zastanawiano się, czy wydry czują pod wodą zapachy. Charlie Hamilton-James, od lat zajmujący się kręceniem i produkcją filmów przyrodniczych, przeprowadził i nagrał dla BBC eksperyment, który wiele w tej sprawie wyjaśnił. Hamilton-James przygląda się życiu wydr już od 20 lat. Wielu specjalistów uważa, że podczas polowania półwodne ssaki namierzają ofiarę dzięki dwóm zmysłom: wzrokowi i dotykowi. W 2006 r. wykazano jednak, że należące do rodziny kretowatych gwiazdonosy (Condylura cristata) tropią zdobycz także za pomocą węchu, czemu więc wydry nie miałyby robić tego samego? Gwiazdonosy były pierwszymi ssakami, u których wykryto tę cenną umiejętność. Żerując, wypuszczają, a następnie wciągają bąbelki powietrza i w ten prosty sposób zyskują szansę na przeanalizowanie woni z pobliskich wód. Ze szczegółami dotyczącymi zachowania wydr można się zapoznać, oglądając jeden z odcinków serii Halcyon River Diaries. Pracując z nimi, Hamilton-James umieścił w rzeczce przepływającej przez jego ogród martwego pstrąga. Obok postawił podwodne kamery na podczerwień. Filmowiec zaobserwował, jak pewnej nocy w kompletnych ciemnościach do cieku wpłynęła dzika wydra. Bez trudu bardzo szybko namierzyła truchło. Nie wynurzając się na powierzchnię, podpłynęła bezpośrednio do ryby. Dokładnie wiedziała, gdzie szukać jedzenia. Odtwarzając nagranie w zwolnionym tempie, Hamilton-James stwierdził, że z nosa wydry przebywającej obok pstrąga wydobywały się niewielkie bąble, które po odbiciu od ciała ofiary były z powrotem inhalowane. Działo się to tak szybko, że gdyby nie zwolnienie, nikt by niczego nie zauważył. Przyrodnik zdaje sobie sprawę, że nagranie nie jest żadnym dowodem, ale nie zamierza rezygnować ze swojego śledztwa.
  5. Powszechnie uważa się, że poziom cholesterolu we krwi jest wypadkową diety, metabolizmu i pracy wątroby. Najnowsze badania na myszach sugerują jednak, że to mózg kontroluje jego poziom we krwi i robi to za pośrednictwem hormonu łaknienia - greliny. Odkrywcą tego faktu jest zespół naukowców z University of Cincinnati (UC), pracujący pod kierunkiem doktora Matthiasa Tschöpa. Od dawna sądzono, że cholesterol jest regulowany tylko przez dietę i syntetyzowanie go przez wątrobę. Nasze badania po raz pierwszy pokazały, że znajduje się on również pod bezpośrednią 'zdalną kontrolą' ze strony grupy neuronów w centralnym systemie nerwowym - mówi Tschöp. Grelina jest ważnym regulatorem przyjmowania pokarmu i wydatkowania energii. Tymczasem zespół z UC podczas testów na myszach zauważył, że zwiększony poziom greliny powoduje zwiększenie poziomu cholesterolu we krwi. Jest to związane, jak twierdzą autorzy badań, ze zmniejszeniem wchłaniania jej przez wątrobę. Uczeni badali następnie wpływ zablokowania lub całkowitego usunięcia MC4R (grelina jest jego inhibitorem). Takie działanie również prowadziło do zwiększenia poziomu cholesterolu, co sugeruje, że MC4R jest głównym elementem pozwalającym mózgowi na kontrolowanie poziomu cholesterolu. Byliśmy zdumieni tym, że włączając i wyłączając MC4R byliśmy w stanie doprowadzić do dłuższego utrzymywania się podwyższonego poziomu cholesterolu we krwi - mówi Tschöp. Naukowiec zauważa, że ze względu na istniejące różnice pomiędzy cholesterolem ludzkim a mysim, konieczne są dalsze badania. Jednak odkrycie jego zespołu to kolejny dowód na to, że centralny układ nerwowy bezpośrednio kontroluje podstawowe procesy metaboliczne. Jeśli okazałoby się, że u człowieka zachodzą podobne procesy, jak u myszy, może to doprowadzić do stworzenia leków na choroby związane z nieprawidłowym poziomem cholesterolu.
  6. Google postanowiło wziąć przykład z Binga i uczynić swoją wyszukiwarkę bardziej kolorową. Jednak w przypadku firmy Page'a i Brina to użytkownik będzie decydował, jak ma wyglądać Google. Do wyszukiwarki wprowadzono nową opcję personalizacji, dzięki której będziemy mogli umieścić obraz tła w Google'u. Można wybierać grafiki z własnego dysku twardego oraz prywatne i publiczne obrazki z albumu Picasa. Nowość będzie przez kilka najbliższych dni wprowadzana na terenie USA. Mniej więcej w tym samym czasie zwiększona możliwość personalizacji zostanie udostępniona też na całym świecie.
  7. Związek chemiczny pozyskiwany z gąbek morskich zwiększa wskaźnik przeżywalności wśród kobiet z przerzutami raka piersi, które już wcześniej zostały poddane tradycyjnym metodom terapii. Syntetyczna substancja zwana mesylem erubinowym naśladuje działanie związku występującego naturalnie w gąbkach. Zapobiega on podziałom komórek, doprowadzając w ten sposób do ich śmierci. Pracami zespołu badawczego kierował Christopher Twelves, na co dzień szef Clinical Cancer Research Groups w Instytucie Medycyny Molekularnej w Leeds. Naukowcy oceniali wskaźnik przeżycia w międzynarodowej próbie 762 pacjentek, które przeszły leczenie mesylem erubinowym lub inną terapię, prawie w każdym przypadku chemioterapię. Okazało się, że dzięki gąbkopochodnym preparatom chore zyskiwały średnio 2,5 miesiąca. Dotąd nie było standardowego leczenia dla kobiet z zaawansowanym nowotworem piersi. Dla osób, które spróbowały już wszystkiego, rezultaty są naprawdę obiecujące – podsumowuje Twelves.
  8. Poczucie humoru pozwala ludziom zachować zdrowie i zwiększa szanse na dożycie wieku emerytalnego. Po przekroczeniu granicy 70 lat wynikające z niego korzyści zdrowotne zmniejszają się (International Journal of Psychiatry in Medicine). Naukowcy z Norweskiego Uniwersytetu Nauki i Technologii (NTNU) analizowali dokumentację 53.500 osób, których losy śledzono przez 7 lat. W badaniu wykorzystano bazę danych ze studium HUNT 2 (Nor-Trøndelag Health Study). W latach 1995-97 jego autorzy zebrali informacje na temat stanu zdrowia oraz próbki krwi od ponad 70 tys. mieszkańców okręgu Nord-Trøndelag ze środkowej Norwegii. Istnieje powód, by wierzyć, że poczucie humoru wywiera pozytywny wpływ na zdrowie psychiczne i życie towarzyskie nawet u osób, które przeszły już na emeryturę, lecz po 75. r.ż. nie da się zauważyć korzystnego oddziaływania na długość życia. Na tym etapie genetyka i biologiczne starzenie stają się ważniejsze – wyjaśnia prof. Sven Svebak. Zespół oceniał poczucie humoru badanych, zadając 3 pytania z testu zaprojektowanego do oceny wyłącznie przyjaznego humoru. Nie jest on wrażliwy na humor wywołujący konflikty, obraźliwy bądź stanowiący formę znęcania się nad kimś. Wybrane pytania miały ujawnić czyjąś zdolność do rozumienia humoru i rozumowania w zabawowy sposób. Svebak tłumaczy, że humor to nie tylko śmiech. To sposób myślenia, który często [...] przejawia się w metodach prowadzenia dialogu. Co więcej, określone nastawienie do świata nie musi być uzewnętrzniane. Zupełnie innym zagadnieniem jest, co ludzie uznają za śmieszne. Powszechnie ludzie z takim samym poczuciem humoru bawią się razem i komunikują humor bez specjalnych gestów. Norweg zaznacza, że poczucia humoru można się nauczyć i polepszać swoje umiejętności w tym zakresie przez ćwiczenia. By uniknąć zarzutu, że ludzie z największym poczuciem humoru wierzą, iż są zdrowi i dlatego są zawsze w dobrym nastroju, czyli że poczucie humoru stanowi pokłosie subiektywnego dobrostanu, badacze z NTNU musieli się uciec do pewnego wybiegu. Podzielili ochotników na dwie grupy. Członkowie pierwszej uznawali, że są zdrowi, przedstawiciele drugiej wręcz przeciwnie. Okazało się jednak, że wpływ poczucia humoru był w obu grupach taki sam. To pozwoliło nam podtrzymać twierdzenie, że poczucie humoru naprawdę wpływa na stan zdrowia do momentu, aż ludzie skończą 70 lat. Norwegowie ustalili, że wielkość efektu zależała od nasilenia poczucia humoru. Kiedy grupy wyodrębniano na tej właśnie podstawie, wyszło na jaw, że w porównaniu do ochotników z najniższą punktacją, w grupie z największym poczuciem humoru śmiertelność była obniżona o ok. 20%. Gdy porównywano ludzi z najwyższymi i najniższymi wynikami, posługując się 9-poziomową skalą, ci pierwsi częściej przeżywali 7-letni okres eksperymentu. Wyniki uzyskane przez zespół Svebaka potwierdzają to, co ustalono przed 4 laty w ramach 24-miesięcznych badań z udziałem chorych z przewlekłą niewydolnością nerek. Prowadzono je w okręgu Sør-Trøndelag. Okazało się wtedy, że przeżywalność była największa w grupie z najsilniej wyrażonym poczuciem humoru. O ile przedtem nie wolno było rozciągać wyciąganych na tej podstawie wniosków na populację generalną, o tyle studium akademików z NTNU nie można zarzucić niewłaściwego doboru próby. Pierwszy raz poczucie humoru starano się powiązać z długością życia już w latach 20. ubiegłego wieku. Lewis Terman wybierał do badań dzieci z ilorazem inteligencji przekraczającym 135 punktów. Okazało się, że 80 lat później nadal żyły głównie osoby, u których stwierdzono najmniejsze poczucie humoru. Svebak podkreśla jednak, że wtedy posłużono się oceną poczucia humoru dokonywaną przez nauczycieli i rodziców, podczas gdy Norwegowie wykorzystali samoopis, a nie społeczny obraz czyjegoś poczucia humoru.
  9. Zdaniem Steve'a Habera, prezesa Sony odpowiedzialnego za wydział książki cyfrowej, w ciągu najbliższych pięciu lat na świecie będzie się sprzedawało więcej książek elektronicznych niż drukowanych. Trzy lata temu powiedziałem, że stanie się to w ciągu dziesięciu lat, ale zdałem sobie sprawę, że się myliłem. To nastąpi za pięć lat - powiedzieł Haber. Jego zdaniem to, co stało się z fotografią i dźwiękiem, czyli zdominowanie tych dziedzin życia przez technologię cyfrową, zajdzie wkrótce na rynku książek. Sony ma najwyraźniej zamiar przyspieszyć ten trend. Firma będzie sponsorowała nową kategorię w Dylan Thomas Prize. Nagrody zostaną przyznane w Sony Reader Award for Unpublished Writers i dostanie je najlepsza książka autora, który ma mniej niż 30 lat, a jego dzieło nie ukazało się drukiem. Obecnie w Europie możemy kupić dwa modele czytnika Sony Reader. Są to Sony Reader Touch i Sony Reader Pocket. W Stanach Zjednoczonych jest dostępny również Sony Reader Daily Edition, z większym wyświetlaczem i modułem łączności bezprzewodowej. Reader to, oprócz Kindle'a, najbardziej znany czytnik książki elektronicznej. Urządzenia takie będą musiały konkurować ze zdobywającymi popularność tabletami. Z badań przeprowadzonych na zlecenie Sony przez firmę Marketing and Research Resources wynika, że aż 11% amerykańskich posiadaczy iPada kupiło go przede wszystkim po to, by czytać na nim książki i gazety.
  10. Najnowsze dane firmy analitycznej IDC wskazują, że w pierwszym kwartale 2010 roku Windows zwiększył swoją przewagę na światowym rynku serwerów. System z Redmond jest na nim niemal tak samo silny jak na rynku pecetów. W ciągu trzech pierwszych miesięcy aż 75,3% (1.379.487) serwerów dostarczono klientom z systemem Windows. Nabywców znalazło też 380.429 (20,8%) maszyn z Linuksem oraz 65.451 (3,6%) serwerów z Uniksem. W porównaniu z poprzednim kwartałem serwery z Windows zyskały 1,4 punktu procentowego, Linux stracił 0,4 pp, a Unix - 0,8 pp. System Microsoftu miał też największe udziały pod względem przychodów. Klienci wydali nań 5,1 miliarda dolarów (48,9%). Na serwery linuksowe przeznaczyli 1,7 miliarda (16,2%), a uniksowe - 2,3 miliarda (22,2%). Miniony kwartał był pod względem rynkowych udziałów rekordowy dla Windows. Do sukcesu z pewnością przyczyniło się zwiększone zainteresowanie maszynami x86. Sukcesy notują też dostawcy systemów Linux. Ich rynkowe udziały liczone przychodami wzrosły o 2,1 punktu procentowego w porównaniu z pierwszym kwartałem roku 2009. Windows i Linux zwiększają swoje udziały kosztem serwerów uniksowych. Są to zwykle bardzo drogie systemy, oparte na innych architekturach niż x86. Tymczasem klienci coraz chętniej szukają rozwiązań x86. Mimo iż na rynku serwerów Linux ma znacznie lepszą pozycję niż na rynku pecetów, to dominującym graczem wciąż pozostaje tutaj Windows. Zmiany na rynku OS-ów znajdują też swoje odbicie w procesach zachodzących na rynku sprzętu. Największym producentem serwerów jest obecnie HP, który dostarcza na rynek 32,5% maszyn. W pierwszym kwartale 2009 roku do HP należało 29,3% rynku serwerów. Firma zanotowała też wzrost przychodów rzędu 16,3%. Na drugim miejscu, z 27,5-procentowym udziałem w rynku, uplasował się IBM. Jeszcze przed rokiem do Błękitnego Giganta należało 29,2% rynku serwerów. Firma zanotowała też spadek przychodów o 1,2%. Trzecie miejsce należy do Della (16,3% rynku czyli o 5,1 pp więcej niż przed rokiem i wzrost przychodów o 51,9%). Na czwartym uplasował się Sun (6,6% rynku, co oznacza spadek o 3,5 pp, spadek przychodów o 31,9%). Piąta pozycja należy do Fujitsu (6,5% rynku, czyli o 0,2 pp mniej niż rok temu, wzrost przychodów o 2,2%).
  11. Amerykańska fundacja Live Monarch nakręciła film instruktażowy, w jaki sposób naprawić uszkodzone skrzydło Danaus plexippus. Większość motyli żyje bardzo krótko, lecz monarchy, znane ze swych jesiennych podróży na południe do Meksyku, dożywają nawet pół roku, dlatego warto zadbać o ich zdrowie i kondycję. Autor nagrania opowiada, jak postępować w zależności od stopnia uszkodzenia skrzydła. Jeśli nie przekracza ono 40% powierzchni, symetrię można przywrócić, przycinając ocalałe skrzydło. Przy naderwaniach sprawdza się natomiast klejenie miniaturowymi kawałkami tektury. Na zestaw motylego lekarza składają się metalowy wieszak na ubrania, który służy do unieruchamiania pacjenta, patyczki higieniczne, wykałaczki, klej, pęseta, nożyczki i zasypka dla niemowląt. Przycięty i posmarowany lekko zaschniętym klejem fragment papieru umieszcza się na brzegu rozdarcia. Potem wystarczy oprószyć skrzydło pudrem, by nadmiar kleju nie doprowadził do niepożądanego zespolenia skrzydeł. Przy poważniejszych uszkodzeniach, gdy np. motyl straci ponad 40% skrzydła, konieczne staje się zastąpienie go czymś w rodzaju protezy. Owadzi chirurg musi jednak mieć na podorędziu zapas skrzydeł. Dla przedstawicieli fundacji to nie problem, ponieważ miłośnicy monarchów myślą o nich przez cały rok, nie tylko podczas widowiskowych przelotów. Poza kolekcjonowaniem niepotrzebnych już komuś skrzydeł, rozdają chętnym darmowe nasiona trojeści, na nich bowiem samice składają jaja. Rozwijające się larwy żywią się potem ich liśćmi.
  12. W jaki sposób karaczany znajdują najlepsze źródła pokarmu? Naukowcy z Queen Mary, University of London sugerują, że podobnie jak ludzie kierują się systemem rekomendacji, a wskazówki są przekazywane za pośrednictwem feromonów (Behavioural Ecology and Sociobiology). Dotąd sądzono, że znienawidzone przez wielu owady znajdują jedzenie i wodę "na własną rękę", lecz eksperyment Brytyjczyków pokazał, iż grupa karaczanów podejmuje raczej kolektywne decyzje dot. źródeł pokarmu. W takich okolicznościach nie powinno już dziwić, że często natrafia się na duże zbiorowiska karaczanów żerujących w jednej lokalizacji. Dr Mathieu Lihoreau z uniwersyteckiej Szkoły Nauk Biologicznych i Chemicznych podkreśla, że uzyskane wyniki pozwolą obniżyć straty wynikające z działalności karaczanów. Ponadto dzięki nim badacze będą w stanie opracować skuteczniejsze żelowe insektycydy z dodatkiem feromonów o charakterze atraktantów, które nie wywołają wielu groźnych dla zdrowia ludzi efektów ubocznych. Możliwe również stanie się stworzenie zapachowych pułapek całkowicie pozbawionych insektycydów. Podczas eksperymentu grupę głodnych karaczanów prusaków (Blattella germanica) wypuszczano na specjalną arenę, gdzie ustawiono dwie pryzmy pokarmu. Lihoreau zauważył, że zamiast decydować się losowo na jedną z nich i dzielić się na 2 grupy, jak powinno się dziać, gdyby owady działały niezależnie od siebie, większość B. germanica żerowała wyłącznie na jednej kupce jedzenia. Działo się tak aż do wyczerpania zapasów. Śledzenie poczynań poszczególnych osobników ujawniło, że im więcej karaczanów gromadziło się na jednym kawałku jedzenia, tym dłużej każdy z nich pozostawał, by się pożywić. Obserwacje połączone z symulacjami w ramach modelu matematycznego wskazują, że karaczany komunikują się, wchodząc w bliski kontakt, kiedy znajdą się już przy źródle pokarmu. Różni się to od tańca pszczół czy chemicznych wskazówek mrówek, które stanowią złożone komunikaty kierujące poczynaniami odbiorcy na długich dystansach. Chociaż sądzimy, że karaczany porozumiewają się za pomocą feromonu pokarmowego, na razie go nie zidentyfikowaliśmy. Potencjalni kandydaci znajdują się w ślinie owadów, pod uwagę brane są także węglowodory z oskórka.
  13. Katastrofę platformy wiertniczej „Deepwater Horizon" w Zatoce Meksykańskiej od samego początku okrzyknięto jedną z największych katastrof ekologicznych w historii. Naukowcy z czterech amerykańskich uniwersytetów są zgodni, że raczej należy jednoznacznie przyznać jej miano „największej". Na powierzchni unoszą się gigantyczne ilości wyciekającej z uszkodzonego odwiertu ropy, które zaczynają zanieczyszczać plaże i - co gorsza - przybrzeżne mokradła Luizjany, obszary bardzo cenne, a zarazem wrażliwe ekologicznie. Konieczność wstrzymania połowów uderzyła w gospodarkę kilku stanów: wody Zatoki Meksykańskiej to najważniejszy obszar połowów USA: stamtąd pochodziła połowa odławianych w kraju krewetek i ostryg, ponad jedna trzecia - błękitnego kraba oraz jedna czwarta odławianych ryb. Jednak to, co widać na powierzchni i co przejmuje trwogą, jest niczym wobec tragedii jaka rozgrywa się w głębinach. Szef wykonawczy koncernu BP, Tony Hayward, twierdził, że nie ma zanieczyszczenia głębin morskich ropą naftową. Co innego jednak mówią badania przeprowadzone przez uniwersytety i niezależne instytucje. Chakrabarty ostrzega, że nawet jeśli wyciek uda się zatrzymać, najgorsze dopiero nastąpi. Kryjące się w głębinach tumany naftowego „dymu" mogą spowodować wymarcie dziesiątek gatunków ryb i morskich stworzeń i katastrofę ekosystemu. Na powierzchni nie widać jeszcze masowego wymierania ryb, cała tragedia rozgrywa się głęboko. To, według Larry'ego Schweigera nie tyle kataklizm, co katastrofa chroniczna, pełzająca, powolna śmierć dla życia morskiego i nadmorskiego ptactwa, która będzie zbierać żniwo miesiącami i latami w całym regionie. A przyczyną jest między innymi właśnie użycie dyspersantów, które problem tylko ukrywają, „zamiatają pod dywan", zamiast go rozwiązywać. Wśród Amerykanów rośnie oburzenie na brytyjski koncern naftowy, który przy pomocy łapówek i oszustw ukrywał zaniedbania i łamanie przepisów ekologicznych. Ukrywanie i zaprzeczanie faktom na pewno nie pomoże mu w odbudowie zaufania i wiarygodności. Do olbrzymich strat i kosztów akcji ratunkowych dochodzą nieprzyjemne dla BP skutki bojkotu firmy przez Amerykanów. Muszą się także liczyć z olbrzymimi sumami odszkodowań i rekompensat dla ludzi, którzy stracili pracę w wyniku katastrofy i skażenia Zatoki. Żadne jednak pieniądze nie przywrócą do życia zniszczonego ekosystemu.
  14. Żubr - najpotężniejsze współcześnie zwierzę Europy, żyje na wolności głównie w Polsce i u naszych wschodnich sąsiadów. To my możemy poszczycić się największą populacją żubra, choć i u nas niemal wyginął. A przecież kiedyś występował w całej Europie. Żubra na wolności zapragnęli mieć również Hiszpanie. To potężne zwierzę nieomal spotkał los tura. Już pod koniec XVIII wieku zanikły w całej Europie, można było je spotkać tylko w Puszczy Białowieskiej i na Kaukazie. Późniejsze próby ocalenia i ochrony gatunku nieomal zostały zaprzepaszczone podczas I wojny światowej, na wolności wybito je doszczętnie. Po wojnie pozostało zaledwie kilkadziesiąt sztuk w niewoli, dziką populację odtwarzano z zaledwie kilku osobników. Dziś populacja żubra na świecie to około 3 tysięcy zwierząt, ponad jedna trzecia z nich żyje w Polsce, większość z pozostałych: w Rosji, na Litwie, Białorusi i Ukrainie. Na Półwyspie Iberyjskim żubry wyginęły już w jedenastym wieku. Zaledwie jeden pozostał... w herbie miasta Cortézubi (w Polsce aż 8 miast posiada żubra w herbie). Od ośmiu lat o jego reintrodukcję starało się hiszpańskie towarzystwo odtworzenia żubra. Te starania zostały uwieńczone sukcesem: siedem białowieskich żubrów, dwa samce i pięć samic, dotarło w zeszłym tygodniu do nowego miejsca zamieszkania. Zostaną wypuszczone na wolność w kontrolowanym, górzystym obszarze w prowincji Palencia (Kastylia i León).
  15. Jezioro Ellsworth - ta nazwa większości ludzi, nawet obeznanych z geografią świata niewiele mówi. Tymczasem wśród naukowców budzi dreszcz emocji i pragnienie poznania. Co w nim takiego niezwykłego? Otóż tego jeziora jeszcze nikt nie widział i nikt nie pobrał z niego próbek. Ellsworth bowiem leży średnio trzy i pół kilometra pod lodem Zachodniej Antarktydy na Biegunie Południowym. Ellsworth jest odcięte od świata od milionów lat. Od lat naukowcy planują „zapuścić żurawia" w ten unikatowy zbiornik. Zapuścić dosłownie, żeby bowiem dowiedzieć się czegokolwiek na jego temat, trzeba będzie się do niego dowiercić, trzy kilometry w głąb w trudnych antarktycznych warunkach. Artykuł w Geophysical Research Letters ujawnia, że badacze z Uniwersytetu Northumbria, Uniwersytetu w Edynburgu oraz British Antarctic Survey wybrali wreszcie miejsce, które idealnie nadaje się do wykonania odwiertu. Cóż takiego niezwykłego jest w tym zbiorniku wody? Wielkie nadzieje pokładają w nim biolodzy, w szczególności zajmujący się ewolucją. Mają nadzieję, że zbadanie próbek z jeziora rzuci nowe światło na tę dziedzinę wiedzy. Powszechna jest bowiem wiara, że w zamkniętym zbiorniku przetrwało i przystosowało się życie. Życie, które ewoluowało niezależnie od reszty planety przez miliony lat. Nikt oczywiście nie spodziewa się wysoko zaawansowanych form życia, ale sama możliwość zbadania unikatowych bakterii, lub chociaż śladów po nich, jest dla mikrobiologów fascynująca. Paleoklimatolodzy oczekują z kolei, że osady z dna jeziora zawierają unikatowe dane na temat zmian klimatu w odległych epokach, których zbadanie zrewolucjonizowałoby nasz wgląd zarówno w historię planety, jak i nasze rozumienie mechanizmów zmian klimatycznych. Planowane wiercenie nie jest łatwą operacją nie tylko ze względu na głębokość i trudne warunki. Źle przeprowadzone może spowodować naruszenie struktury osadów dennych, spowodować wypływ lub nawet niebezpieczny wytrysk wody na powierzchni. Za wszelką cenę należy także uniknąć zanieczyszczenia jego wód współczesnymi bakteriami, jakie mogą zostać przeniesione na sprzęcie badawczym. Wybieranie odpowiedniego miejsca trwało od 2007 roku. Przez dwa lata sporządzano szczegółową fizjografię jeziora, z użyciem między innymi radaru mierzącego grubość lodu, pomiarów sejsmicznych sondujących głębokość jeziora, pomiarów i wyliczeń obrazujących przepływ wody w podlodowcowym zbiorniku. Po latach przygotowań - jak mówi ekipa badawcza - udało się znaleźć najlepsze miejsce i projekt rusza pełną parą. Do samego wiercenia pozostało jednak jeszcze sporo czasu: finalizacja projektu przewidziana jest na letnie miesiące lat 2012-2013.
  16. Skłonność do używek takich jak alkohol i lekkie narkotyki jest największa u młodzieży w okresie szkoły średniej i po jej zakończeniu. Co ma wpływ na tę skłonność i co mogło by być środkiem zapobiegawczym? Nowe badania rzucają trochę światła to zagadnienie. Przebadaniem młodych ludzi w okresie szkoły średniej i dwa lata po jej zakończeniu zajął się zespół badawczy Charlesa Fleminga z Uniwersytetu Waszyngtońskiego. Wcześniejsze badania wykazywały, że osoby w związkach małżeńskich rzadziej sięgają po uzależniające używki, chciano się przekonać, jak wygląda związek życia uczuciowego ze skłonnością do „substancji rozrywkowych" u młodszych osób. Przy pomocy ankiet analizowano zachowanie blisko tysiąca młodych ludzi w okresie dojrzewania, 80% z nich stanowili biali, 54% chłopcy. Jak się okazało, „randkowanie" ma podobny wpływ co małżeństwo: młodzi ludzie będący w miłosnych związkach znacząco rzadziej sięgali po substancje odurzające. Zależność nie była jednak liniowa: w wieku 19-20 lat „single" jeszcze pili i palili mniej niż osoby w związkach, jednak z wiekiem sytuacja się zmieniała: single zaczynali stosować więcej używek i szybko przeganiali w tym kolegów i koleżanki w związkach. Po wyeliminowaniu wpływu takich czynników jak status społeczny czy zatrudnienie wykazano, że osoby żyjące samotnie były o 40% bardziej skłonne do sięgania po marihuanę, niż osoby randkujące, ale nie mieszkające jeszcze z partnerem. Jaka może być tego przyczyna? Jak sądzi autor badań, być może osoby związane są po prostu szczęśliwsze - nie muszą więc poprawiać sobie samopoczucia w taki sposób. Ponadto w przypadku kłopotów czy depresji mają wsparcie ze strony partnera. Rzadziej również spotykają się z rówieśnikami i rzadziej imprezują. Nie musimy zaraz organizować im randek - mówi Charles Fleming. - Ale to jest coś, o czym powinni wiedzieć zarówno rodzice, jak i osoby pracujące z młodzieżą. Jednak Kenneth Leonard z Instytutu Badania Uzależnień na Uniwersytecie w Buffalo zauważa, że istnieje jeden ważny wyjątek od tej reguły: kiedy ktoś zaczyna spotykać się z osobą pijącą lub używającą marihuany w dużych ilościach, prawdopodobieństwo sięgnięcia przez niego po te same używki nie maleje, lecz rośnie.
  17. Olbrzymia dziura, która pojawiła się niedawno w mieście Guatemala to nie koniec problemów, a jedynie ostrzeżenie. Geolog Sam Bonis ostrzega, że na terenie zagrożonych tak gwałtownym zapadaniem się terenu mieszka co najmniej milion osób w Guatemala City. Podobna dziura pojawiła się w 2007 roku kilka przecznic od miejsca ostatniej katastrofy. Wówczas Bonis był jedną z osób wezwanych do zbadania sprawy. Stolica Gwatemali została zbudowana na popiołach wulkanicznych, które wypełniły dolinę o kształcie litery V. Popioły i wymieszane z nimi resztki skał tworzą warstwę o grubości ponad 180 metrów. Gdy z jakiegoś powodu pojawi się w nich gwałtownie płynąca woda, z łatwością wymywa luźny materiał, a to, co znajduje się ponad nim, ulega zapadnięciu. W roku 2007 przyczyną katastrofy było pęknięcie rury kanalizacyjnej. Ostrzegliśmy, że może się to powtórzyć. Gdy pojawia się woda z opadów deszczu, rury kanalizacyjnej czy jakikolwiek szybki przepływ, zabiera ona ze sobą luźny materiał. Nie wiemy, jak długo musi ona oddziaływać, by doszło do zapadnięcia się terenu powyżej. Ale gdy zacznie się on zapadać, nie można tego powstrzymać - mówi Bonis. W Guatemala City mieszka około 3 milionów osób. Zdaniem Bonisa od 1 do 1,5 miliona zamieszkuje tereny utworzone przez popioły wulkaniczne. Reszta ma więcej szczęścia, gdyż pod ich domami znajdują się skały. Nie chciałbym być teraz członkiem rządu. To może powtórzyć się w każdej chwili, w niemal każdym punkcie miasta - stwierdził geolog.
  18. Pazurnice (Onychophora) to stary typ lądowych bezkręgowców, które wykazują cechy zarówno stawonogów, jak i pierścienic. Pierwsi przedstawiciele tych zwierząt pojawili się na Ziemi już w kambrze. Dr Victoria Haritos z Commonwealth Scientific and Industrial Research Organisation (CSIRO) poszukuje nowych klejów, dlatego zwróciła uwagę na krzepnące nici wytwarzane przez pazurnicę Euperipatoides rowelli. Łatwo odtworzyć ich skład, a zakres potencjalnych zastosowań jest ogromny, włączając w to choćby kleje medyczne. Bazując na podobieństwie wyglądu, można by się doszukiwać analogii między wydzieliną E. rowelli a nicią jedwabników. Okazuje się jednak, że obie substancje mają zgoła odmienną budowę. U jedwabników wydzielina gruczołów przędnych ma uporządkowany charakter, a kształt cząsteczki białka jest określany przez ułożenie aminokwasów. U pazurnic, przynajmniej na początku polowania, próżno szukać jakiejkolwiek strukturyzacji. Gęsty i niezwykle szybko tężejący płyn jest wystrzeliwany z otworów umieszczonych po bokach jamy gębowej. Z biegiem czasu staje się on coraz twardszy i twardszy, kompletnie unieruchamiając ofiarę – tłumaczy Haritos. Głównym składnikiem kleistej substancji jest woda (90%), a białko stanowi jedynie małą jej część, bo od 3 do 5%. Tak długo, jak białka są pokryte wodnym filmem, pozostają nieczynne chemicznie. Otoczka z wody pozwala całości zachować otwartą i przypadkową strukturę. To zapobiega wchodzeniu cząsteczek białka w interakcje. Kiedy jednak wydzielina zetknie się z ciałem zdobyczy, woda szybko odparowuje, umożliwiając zmieszanie białek i utworzenie wiązań chemicznych. Na nieszczęście przyszłego posiłku E. rowelli, proces odparowania jest katalizowany przez woskową wodoodporną powłokę oskórka.
  19. Zbyt częste prześwietlenia stomatologiczne prawdopodobnie zwiększają ryzyko nowotworu tarczycy. Wiadomo, że gruczoł ten jest wrażliwy na oddziaływanie promieniowania jonizującego, zwłaszcza u najmłodszych, ale stosunkowo rzadko wykonywanie zdjęć zębów uznaje się za coś potencjalnie niebezpiecznego (Acta Oncologica). Analizując przypadki 313 pacjentów z nowotworem tarczycy z Kuwejtu, gdzie leczenie stomatologiczne jest darmowe i gdzie częstość występowania nowotworów tarczycy pozostaje wysoka w porównaniu do Wielkiej Brytanii, badacze z Brighton, Cambridge i Kuwejtu wykryli, że ryzyko wystąpienia nowotworu rosło z liczbą rtg. uzębienia. W związku z tym eksperci apelują, by zdjęcia nie były wykonywane w ramach zwykłych wizyt kontrolnych, lecz by zlecać je w celu wyjaśnienia konkretnych wątpliwości diagnostyczno-terapeutycznych. Pracami zespołu kierował dr Anjum Memon z Brighton and Sussex Medical School. Wszyscy autorzy studium zgodnie podkreślają, że mimo uzyskanych wyników należy zachować ostrożność, ponieważ opierano się na autoraportach ochotników. Z klinik nie można było uzyskać zapisu historycznych rtg. Stąd postulat, by powtórzyć studium w ośrodku dysponującym takim archiwum, w tym informacjami na temat dawek promieniowania. Dr Memon wyjaśnia, że wyniki jego zespołu pokrywają się z tym, co postulowano we wcześniejszych raportach dotyczących zwiększonego ryzyka nowotworów tarczycy u stomatologów, ich asystentów i pracowników gabinetów radiologicznych. Sugeruje to, że wielokrotne wystawienie dorosłych na oddziaływanie niskich dawek promieniowania jonizującego także nie pozostaje bez znacznia. Naukowiec przypomina, że rtg. zębów powiązano ze zwiększoną zachorowalnością na nowotwory mózgu i ślinianek. Wg niego, spostrzeżenia te są tym ważniejsze, iż w wielu krajach w ciągu ostatnich 30 lat zaobserwowano skok zapadalności na guzy tarczycy. Istotne, by powtórzyć nasze studium z informacjami z dokumentacji medycznej, które obejmują m.in. częstotliwość prześwietleń, wiek i dawkę promieniowania. Choć rtg. zębów wykonuje się coraz nowocześniejszym sprzętem, a dawki promieniowania są niskie, ewentualny problem dotyczyłby bardzo dużej grupy ludzi, dlatego kwestię tę trzeba szybko wyjaśnić.
  20. W wywiadzie dla Financial Times szef Google'a, Eric Schmidt stwierdził, że ostatni skandal z podsłuchiwaniem sieci Wi-Fi to wina jednego z inżynierów, który wprowadził do oprogramowania nieautoryzowany kod. Obecnie Google prowadzi wewnętrzne śledztwo przeciwko temu pracownikowi. Google od dawna utrzymywał, że samochody wykonujące zdjęcia do Street View przechwytują tylko adresy MAC oraz identyfikatory SSID urządzeń sieciowych. Okazało się jednak, że przechwytywano i przechowywano też dane z pakietów, wysyłanych przez te sieci. Schrzaniliśmy to. Bądźmy szczerzy - powiedział Schmidt. Niemcy, Francja, Hiszpania i Włochy zastanawiają się nad wszczęciem śledztwa przeciwko Google'owi. Tymczasem koncern winą obarcza jednego ze swoich programistów. Jednocześnie Schmidt stwierdził, że nie ograniczy swobody swoim pracownikom, gdyż negatywnie wpłynęłoby to na kreatywność. Zrzucanie winy na jednego z pracowników jest o tyle dziwne, że w 2008 roku Google złożyło wniosek patentowy opisujący technologię, która została wykorzystana do podsłuchiwania Wi-Fi przez samochody Street View. Opisuje on technologię przechwytującą dane i analizującą czas ich wysyłania, w celu ustalenia dokładnego położenia użytkownika, dzięki czemu możliwe będzie dostarczanie mu reklamy związanej z jego lokalizacją. Amerykańscy prawnicy, reprezentujący osoby, które wystąpiły w pozwach zbiorowych przeciwko Google'owi mówią, że złożenie wniosku patentowego to dowód, iż szpiegowanie użytkowników było zamiarem, a nie przypadkowym działaniem. Szef Google'a odrzucił jednocześnie oskarżenia o to, że firma staje się coraz bardziej arogancka. Próbujemy robić coś dla użytkowników, wbrew zorganizowanym posiadaczom naszych akcji, więc ci oskarżają nas o arogancję - powiedział.
  21. Kask rowerowy to element stroju, którego zdecydowanie nie można pominąć. Trzeba jednak pamiętać, że spełnia on swoją ochronną funkcję tylko wtedy, gdy jest nieuszkodzony. By niepotrzebnie nie wymieniać zepsutych kasków lub, co gorsza, nie jeździć w zniszczonych, specjaliści z Instytutu Fraunhofera opracowali kask wydzielający po pęknięciu śmierdzące olejki. W badaniach nad nową technologią uczestniczyli przedstawiciele dwóch jednostek: Mechaniki Materiałów IWM we Fryburgu Bryzgowijskim oraz Technologii Środowiskowej, Bezpieczeństwa i Energii UMSICHT w Oberhausen. Polimer ich autorstwa zaczyna śmierdzieć po powstaniu niewielkich nawet szczelin. Jest to możliwe dzięki olejkom zamkniętym w mikrokapsułkach. Cykliści często niepotrzebnie wymieniają kaski po upuszczeniu ich na ziemię, ponieważ nie są w stanie stwierdzić, czy uległy uszkodzeniu, czy nie. Kapsułki eliminują ten problem. Jeśli utworzy się szczelina, wydzielą się wonne substancje – wyjaśnia dr inż. Christof Koplin z IWM. Kapsułki są dodawane do masy polipropylenu przed wprowadzeniem do formy. Umieszcza się je w przymocowywanej do hełmu grubej folii – również polipropylenowej. Warstwa żywicy melaminowo-formaldehydowej zamyka kapsułki, tak że są mechanicznie zapieczętowane i chroni je przed wysokimi temperaturami (200-300 stopni Celsjusza) oraz ciśnieniem statycznym (do 100 barów) podczas wtryskiwania. Podczas testów porównawczych różnych materiałów okazało się, że w enkapsulacji najlepiej sprawdza się żywica melaminowo-formaldehydowa. Wewnątrz kapsuły znajduje się porowate, wysoce odkształcalne jądro z ditlenku krzemu, które absorbuje olejki – opowiada dr Koplin. Przeprowadzono specjalne testy obejmujące ciągnięcie i zginanie, aby określić obciążenia, przy jakich mierzące od 1 do 50 mikrometrów kapsułki pękną. Próbę uznawano za udaną tylko wtedy, gdy kapsułki otwierały się tuż przed rozpadem badanego elementu. Niemcy podkreślają, że nową technologię można będzie wykorzystać nie tylko przy kaskach rowerowych, ale i motocyklowych czy widywanych na budowach, a także w wężach ciśnieniowych w pralkach oraz plastikowych rurach wodociągowych lub gazowych.
  22. Mark Hurd, dyrektor wykonawczy HP, wygłosił zaskakujące oświadczenie. Podczas konferencji technologicznej zorganizowanej przez bank Merrill Lynch Hurd stwierdził: nie kupiliśmy Palma by wejść na rynek smartfonów. Dodał, że HP nie zamierza wydawać miliardów dolarów po to, by zaistnieć na rynku tych urządzeń. Kupiliśmy Palma dla jego własności intelektualnej. webOS to jeden z dwóch podstawowych komponentów oprogramowania stanowiącego operacyjne środowisko sieciowe. Mamy miliony małych urządzeń HP, które są podłączone do internetu. Teraz wyobraźmy sobie, że dysponujemy środowiskiem, które ma taki sam interfejs, jest tak samo obsługiwane i oferuje takie same usługi - mówił Hurd. Ze słów dyrektora wynika zatem, że HP ma zamiar dostosować webOS - system stworzony z myślą o smarfonach - do użycia w wielu innych produkowanych przez siebie urządzeniach. Ten sam system miałby zatem trafić do tabletów, drukarek, aparatów cyfrowych, skanerów czy telewizorów.
  23. Z jednej strony naukowcy wciąż poszukują rozwiązania tajemnicy, jak martwa materia uformowała życie, z drugiej badają zagadnienia ewolucji i specjacji gatunkowej. A pomiędzy nimi trwają prace mające na celu odpowiedź: jak jednokomórkowe organizmy przekształciły się w skomplikowane wielokomórkowce. Jak tłumaczą Klaus Valentin i Bank Beszteri z Instytutu Badań Polarnych i Morskich Alfreda Wegenera w Helmholtz, wielokomórkowe życie wyewoluowało na pięć różnych sposobów, tworząc zwierzęta, rośliny, grzyby, czerwone algi (krasnorosty) i brązowe algi (brunatnice). Dlatego naukowcy ewolucjoniści postawili sobie za cel stworzyć kompletną mapę genomu dla reprezentatywnego gatunku każdej z tych linii ewolucyjnych. Klaus Valentin i Bank Beszteri od początku zaangażowani byli w projekt stworzenia mapy genomu brunatnicy - Ectocarpus siliculosus, nad którym pracowało blisko stu naukowców i inżynierów. Przeanalizowanie 214 milionów par zasad i przydzielenie ich do 16 tysięcy genów trwało pięć lat. Wcześniej zakończono odczyt genomu krasnorostu, nadszedł więc czas badań porównawczych i oceniania zdobytej wiedzy. Wiadomo już, że wiele genów podobnych jest do roślin lądowych, więc można podejrzewać, że odgrywały kluczową rolę w pierwotnych organizmach wielokomórkowych. Zsekwencjonowanie genomu brunatnicy ma istotne znaczenie dla jeszcze jednego celu badawczego - odtworzenia przebiegu ewolucji fotosyntezy. Wiadomo, że wytwarzanie tlenu dzięki energii słonecznej zostało „wynalezione" około 3,8 miliarda lat temu przez cyjanobakterie. Algi zielone i czerwone zyskały tę umiejętność dzięki symbiozie z cyjanobakteriami. Jak sądzono, algi brązowe powstały z połączenia bezbarwnych komórek nie posiadających umiejętności fotosyntezy z jednokomórkowymi krasnorostami. Ostatnie badania sugerują raczej, że powstały one z połączenia krasnorostów i alg zielonych (zielenic). Brunatnica - Ectocarpus siliculosus - to organizm morski, występujący powszechnie w klimacie umiarkowanym i polarnym, a badania nad nim mają również znaczenie ekologiczne. Porastając obficie skaliste wybrzeża pełnią w morskim ekosystemie rolę podobną do lasów na lądzie. Niektóre gatunki osiągają nawet 160 metrów długości, tworząc środowisko dla wielu organizmów. Żyjąc w strefach dużych pływów wykazują odporność na długotrwały brak wody i promieniowanie ultrafioletowe. Zrozumienie, jak wykształciły te właściwości może być interesujące i przydatne w kontekście zmian klimatycznych. Brązowe algi są ewolucyjnie znacznie starsze od roślin lądowych, ich metabolizm posiada wiele unikatowych właściwości, które nie zostały jeszcze zbadane. Zrozumienie, jak funkcjonują te organizmy może przyczynić się do wielu praktycznych odkryć i zastosowań w nowych produktach i technologiach.
  24. Firma Coulomb Technologies oznajmiła, że do września 2011 roku w dziewięciu amerykańskich metropoliach założy 4600 punktów ładowania samochodów elektrycznych. To część programu ChargePoint America. Projekt wspierają Chevrolet, Ford i Smart, które zapowiedziały sprzedaż pojazdów elektrycznych w miastach, w których pojawią się wspomniane punkty. ChargePoint America będzie kosztował 37 milionów dolarów, z czego 15 milionów pochodzi z grantu Departamentu Energii. Obecnie poważnym problemem związanym z budową punktów ładowania samochodów elektrycznych jest... brak samochodów. Po drogach USA jeździ ich zbyt mało, by prywatne inwestycje w tego typu przedsięwzięcie mogły przynieść jakikolwiek dochód. Jednak z drugiej strony, brak punktów ładowania powoduje, że kierowcy nie kupują samochodów elektrycznych obawiając się, że nie będą mieli gdzie ich "tankować". Punkty zakładane przez Coulomb Technologies będą połączone w sieć i mogą być konfigurowane tak, by udostępniały energię bezpłatnie lub za opłatą. Już teraz firmy mogą zwracać się do Coulomb by instalowała część ze wspomnianych 4600 punktów na należących do nich terenach. Instytucje rządowe i osoby indywidualne mogą wnioskować o ustawianie punktów w konkretnych publicznych miejscach. Osobom indywidualnym przysługuje też prawo do złożenia wniosku o zainstalowanie takiego punktu na ich prywatnej posesji. Punkty ładowania będą zbierały dane dotyczące sposobu ich użytkowania. Dane te będą następnie analizowane przez naukowców z Purdue University i Idaho National Labs.
  25. Specjaliści z Bristolu dowodzą, że spożycie kawy nie wiąże się z rzeczywistym wzrostem czujności, a ludzie przywiązani do porannego picia małej czarnej doświadczają jedynie złudzenia. Brytyjczycy prowadzili eksperymenty z udziałem 379 ochotników. Przez 16 godzin poprzedzających rozpoczęcie studium powstrzymywali się oni od sięgania po kawę. Części badanych serwowano napój z kofeiną, a reszcie placebo. Następnie wszyscy uczestniczyli w szeregu testów, które wykazały niewielką zmienność w poziomie czujności. Wyniki opublikowano w periodyku Neuropsychopharmacology. W artykule akademicy dowodzą, że ludzie często sięgający po kawę rozwijają podwójną tolerancję: dotyczy ona zarówno stymulujących, jak i związanych z lękiem efektów spożycia kofeiny. Choć kawosze mogą uważać, że są po kawie pobudzeni, dowody wskazują, że doświadczają lekkiej poprawy samopoczucia, związanej z wyeliminowaniem zmęczenia stanowiącego część ostrego zespołu abstynencyjnego. Biorąc pod uwagę lęk i wzrost ciśnienia krwi po kofeinie, trudno więc mówić o prawdziwych korzyściach. Nasze studium pokazuje, że nie korzystamy na spożyciu kofeiny. Chociaż czujemy się pobudzeni, kofeina umożliwia nam jedynie powrót do normalności – przekonuje Peter Rogers z uniwersyteckiego Wydziału Psychologii Eksperymentalnej. Próbę badawczą dobrano w taki sposób, że połowa wolontariuszy nie spożywała w ogóle lub spożywała bardzo mało kofeiny, a resztę stanowiły osoby oznaczone jako umiarkowani/zagorzali konsumenci tego alkaloidu. Wszystkich poproszono o ocenę poziomu lęku, czujności i nasilenia bólu głowy przed i po podaniu kofeiny lub placebo. Badani rozwiązywali też zadania na komputerze. Pozwalały one oszacować pamięć, uwagę oraz czujność. Po podaniu placebo osoby spożywające na co dzień umiarkowane/duże ilości kofeiny wspominały o spadku czujności i nasileniu bólu głowy. Żaden z przedstawicieli tej grupy nie donosił o podobnych efektach po wypiciu kofeiny. Okazało się jednak, że poziom czujności po kofeinie nie był w ich przypadku wyższy od stwierdzanego u ludzi stroniących od alkaloidu bądź spożywających go niewiele, którym w ramach eksperymentu zaserwowano placebo. Oznacza to, że kofeina umożliwia kawoszom zwykły powrót do normalności. Naukowcy z Bristolu ustalili również, że genetyczna predyspozycja do doświadczania nie lęku nie odstrasza od picia kawy. W rzeczywistości osoby z wariantem genu zwiększającym lękowość spożywały nawet nieco więcej kawy niż ludzie go pozbawieni. Sugeruje to, że lekki wzrost napięcia stanowi część przyjemnego kawowego podniecenia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...