-
Liczba zawartości
37675 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
250
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Jak zademonstrowali naukowcy z Uniwersytetu w Granadzie, pacjenci z uszkodzeniem prawej kory przedczołowej, która odpowiada m.in. za szybkie reagowanie na bodźce, wykazują braki w intencjonalnym przewidywaniu. Uniemożliwia im to np. wrzucanie biegu na skrzyżowaniu, zanim światło zmieni się na zielone. Co ciekawe, te same osoby zachowują umiejętność nieintencjonalnej antycypacji. Hiszpanie uważają, że można to wykorzystać, opracowując nowe metody terapii. W pracach zespołu uczestniczyli Mónica Triviño z Wydziału Neuropsychologii Szpitala Uniwersyteckiego San Rafael oraz Ángel Correa, Marisa Arnedo i Juan Lupiáñez z Uniwersytetu w Granadzie. Uzyskane przez nich wyniki zostały opublikowane w piśmie Brain. Hiszpanie jako pierwsi badali podstawy nerwowe przygotowań w czasie oraz ich związek z dwoma efektami: interwału bodziec-reakcja oraz sekwencji. W eksperymencie wzięły udział 3 grupy: 1) pacjenci z uszkodzeniem kory przedczołowej, 2) chorzy z uszkodzeniami jąder podstawy oraz 3) osoby zdrowe. Badanym demonstrowano znak. Poprzedzał on bodziec, na który mieli zareagować. Symbol nie zawsze pojawiał się wtedy, gdy powinien. Czasem pokazywano go bowiem za wcześnie lub za późno. Okazało się, że u pacjentów z uszkodzeniem prawej okolicy przedczołowej występowały deficyty przygotowania czasowego, podczas gdy chorzy z uszkodzeniami lewej kory czołowej i jąder podstawy osiągali takie same wyniki jak grupa kontrolna. Obecnie akademicy z Granady sprawdzają, jak niedostatki związane z przygotowaniem do reakcji w czasie poprzedzającym wpływają na pośpiech, kiedy bodziec już zadziała.
- 1 odpowiedź
-
- przygotowanie
- działanie
- (i 5 więcej)
-
Grupa robocza P1817 Międzynarodowego Stowarzyszenia Inżynierów Elektryków i Elektroników (IEEE) pracuje nad nowym rodzajem mechanizmu DRM (Digital Rights Management). Ma on z jednej strony dawać legalnemu użytkownikowi pełną kontrolę nad treścią, a z drugiej - uniemożliwiać jej nielegalne rozpowszechnianie. Pomysł na takie rozwiązanie został zaprezentowany IEEE przed rokiem przez inżyniera Paula Sweazeya. Teraz organizacja uznała, że warto nad nim pracować. "Cyfrowa zawartość osobista" ma składać się z dwóch elementów - folderu i klucza.W folderze znajduje się zaszyfrowana cyfrowa treść. Może być ona dowolnie kopiowana i przekazywana. Jednak dostęp do zawartości można uzyskać tylko posiadając klucz. Jest on dostarczany wraz z zawartością. Można go przechowywać albo na konkretnym urządzeniu, albo online, w rodzaju konta bankowego. Sam klucz nie może być kopiowany, ale można go przenosić. To zapewnia użytkownikowi swobodę. Możemy na przykład skopiować znajomemu plik z filmem, ale jednocześnie powinniśmy dostarczyć mu odnośnik do miejsca, w którym znajduje się klucz. Gdy będzie on chciał skorzystać z otrzymanego przez nas pliku i połączy się z kluczem, ten zostanie przesunięty do domeny znajomego, co oznacza, że my nie będziemy mogli odtworzyć wspomnianej zawartości. Jak wyjaśnia w dokumentach grupa P1817 "własność pliku jest nienaruszalna. Nikt nie może ograniczyć sposobu, w jaki go używasz lub się nim dzielić. Jednak, jako że pliki są chronione prawami autorskimi, ich posiadacze mają prawo do kontroli rozprzestrzeniania dzieła. Tak jak możesz stracić drukowaną książkę, gdy pożyczysz ją obcej osobie, tak możesz stracić plik, jeśli nierozważnie go udostępnisz. Osoba, która zyska do niego dostęp, może przejąć kontrolę nad twoim kluczem. Dlatego trzeba udostępniać pliki z rozwagą. Z kolei dostępność i mobilność kluczy pozwala dowolnie pożyczać, wynajmować, przekazywać, rozdawać czy odsprzedawać cyfrową zawartość tak, jak można to robić z przedmiotami fizycznymi. Jako, że klucze są unikatowe, chronione przed kopiowaniem i podrobieniem, posiadacze praw autorskich mogą być pewni, że nie zostaną one naruszone".
- 21 odpowiedzi
-
- klucz cyfrowy
- P1817
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Niewykluczone, że najbliższej jesieni Google zacznie konkurować z Apple'em na kolejnym rynku. Wyszukiwarkowy gigant buduje podobno swój własny sklep muzyczny. W ubiegłym miesiącu podczas konferencji zorganizowanej przez koncern Page'a i Brina uczestnikom pokazano online'oweg konkurenta iTunes, a serwis TechCrunch poinfornował, że jego redaktorzy natknęli się w domenie Google'a na logo "Google Music". Pojawienie się Google'a na rynku cyfrowej muzyki zostałoby z zadowoleniem powitane przez koncerny nagraniowe. W tej chwili są one zdane na łaskę i niełaskę Apple'a, który zdominował sprzedaż muzyki. Co prawda muzykę sprzedają też Amazon czy MySpace, ale ich pozycja jest znacznie słabsza od Apple'a. Pojawienie się na rym rynku Google'a mogłoby zmienić układ sił.
-
Naukowcy składają walkę z otyłością na barki polityków
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Jak najlepiej walczyć z plagą nadwagi? Podczas gdy jedni naukowcy pracują nad sposobami medycznego likwidowania tej przypadłości, inni uważają, że walką z problemem otyłości najskuteczniej mogą się zająć... politycy. Fakty na temat narastającej plagi otyłości w społeczeństwach krajów rozwiniętych są na tyle powszechnie znane, że aż głupio je powtarzać. Niemal każdy orientuje się, jak szybko postępuje „otłuszczenie społeczeństwa" i niemal każdy w teorii wie, jak zapobiegać przybieraniu na wadze. Tym niemniej Uniwersytet Edynburski wydał drukiem książkę, będącą zbiorem informacji i zaleceń na temat problemu. „Geografia otyłości", będąca zbiorem naukowych badań, jednoznacznie wskazuje na źródło problemu: zmianę stylu życia, upowszechnienie się samochodów, brak naturalnych terenów rekreacyjnych i brak ćwiczeń, nadmiar taniego, wysokokalorycznego jedzenia. Głównym zadaniem wydawnictwa są jednak zalecenia do walki z tym problemem. Dr Jamie Pearce z edynburskiej uczelni, jeden z autorów książki, uważa że konieczne i jedynie skuteczne będą jedynie rozwiązania systemowe, a te mogą wprowadzić jedynie będący u władzy politycy. Sugerowane przez edynburskie wydawnictwo posunięcia to promowanie zdrowszych nawyków żywieniowych, poprzez dofinansowywanie owoców i warzyw oraz nakładanie podatków od wysokokalorycznej żywności. Władze lokalne powinny zachęcać ludzi do aktywności fizycznej poprzez odpowiednie kreowanie przestrzeni miejskiej. Potrzeba tworzenia większej ilości parków, warunków dla ruchu pieszego i rowerowego, dostępu do sklepów ze zdrową żywnością. Ludzie wiedzą, że powinni zdrowiej jeść i więcej ćwiczyć - mówi dr Pearce - ale w praktyce jest z tym ciężko, fast foody są dostępne zbyt łatwo, a sklepy ze zdrową żywnością są zbyt daleko, zbyt łatwo wszędzie dostać się samochodem. Być może trudno odmówić racji spostrzeżeniom naukowców, ale czy naprawdę politycy powinni zastępować ludzi w myśleniu i braniu odpowiedzialności za swoje życie? I czy nie ma innego sposobu niż system zakazów i nakazów?- 2 odpowiedzi
-
- University of Edinburgh
- Jamie Pearce
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kobiety są 2-krotnie bardziej niż mężczyźni podatne na stres, ponieważ wykazują większą wrażliwość na hormon wydzielany w nerwowych sytuacjach – kortykoliberynę (ang. corticotropin-releasing factor, CRH). Dr Rita Valentino ze Szpitala Dziecięcego w Filadelfii wyraża nadzieję, że jej zespołowi udało się znaleźć biologiczną przyczynę, dla której panie częściej cierpią na depresję oraz zaburzenia stresowe, np. zespół stresu pourazowego. Amerykanie zauważyli, iż żeńskie mózgi są nie tylko wrażliwsze na niskie stężenia kortykoliberyny, ale i gorzej sobie radzą przy wysokim poziomie neuroprzekaźnika. Co prawda eksperyment przeprowadzono na szczurach, lecz kortykoliberyna spełnia podobną funkcję u wszystkich ssaków. Chociaż trzeba wdrożyć kolejne badania, by sprawdzić, czy uzyskane wyniki przekładają się na ludzi, doniesienia te mogą pomóc wyjaśnić, czemu kobiety są 2-krotnie bardziej niż mężczyźni podatne na zaburzenia związane ze stresem. Podczas badań szczury zmuszano do pływania. To wtedy okazało się, że neurony samic wykazywały większą wrażliwość na oddziaływanie CRH. Valentino stwierdziła, że samce przystosowywały się, zmniejszając reaktywność na hormon, ale samice tego nie robiły. Niewykluczone, że farmakolodzy badający antagonistów CRH w roli leków antydepresyjnych będą musieli wziąć pod uwagę występujące na poziomie molekularnym różnice międzypłciowe. Wcześniej większość studiów na modelu zwierzęcym uwzględniała tylko samce, co z pewnością prowadziło do skrzywienia uzyskiwanego obrazu.
-
- wrażliwość
- mózg
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Władze USA chcą przesłuchać założyciela serwisu Wikileaks, Australijczyka Juliana Assange, gdyż uzyskały informację, że w jego ręce trafiły olbrzymie ilości tajnych dokumentów Departamentu Stanu. Dokumenty miał mu wysłać 22-letni Bradley Manning, niedawno zatrzymany pracownik wywiadu wojskowego. Manning przekazał serwisowi Wikileaks film pokazujący, jak z rąk amerykańskich żołnierzy zginęło dwóch korespondentów Reutera oraz iraccy cywile. Ponadto żołnierz przesłał też 260 000 telegramów wysłanych pomiędzy USA a Irakiem. W liście do Wikileaks Manning napisał: Hillary Clinton i tysiące dyplomatów z całego świata dostaną ataku serca, gdy pewnego dnia obudzą się i zobaczą, że olbrzymi ilość tajnych dokumentów dotyczących polityki zagranicznej jest dostępnych opinii publicznej. Amerykańscy urzędnicy obawiają się, że dokumenty mogą zagrozić bezpieczeństwu USA. Podejrzewają też, że Australijczyk mógł popełnić przestępstwo, gdyż odebrał i odcyfrował ich zawartość. "Chcielibyśmy wiedzieć, gdzie on jest. Chcemy, by z nami współpracował w tej sprawie" - powiedział o założycielu Wikileaks jeden z amerykańskich użytkowników. Jeśli on naprawdę ma te dokumenty, to sytuacja jest okropna. Wciąć próbujemy dowiedzieć się, kto miał do nich dostęp. Wielu moich kolegów poza granicami kraju pracuje w pocie czoła, by się tego dowiedzieć - mówi jeden z amerykańskich dyplomatów. Tajne dokumenty zawierały bowiem bardzo istotne informacje. Wiadomo, że Assange odwołał ostatnio dwie wizyty w USA. Obawia się, zostanie tam aresztowany. Jeśli Wikileaks rzeczywiście udało się złamać amerykańskie szyfry wojskowe, to można przypuszczać, że równie łatwo zostaną przełamane, zwykle słabsze, zabezpieczenia cywilne.
- 12 odpowiedzi
-
- tajne dokumenty
- Bradley Manning
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jeśli komuś dopiekły niedawne kilkudniowe upały, niech pomyśli, że najprawdopodobniej człowiek rozumny wyewoluował właśnie dzięki słonecznym skwarom. I to znacznie większym, bo w Kenii, uważanej za kolebkę człowieka, średnie dzienne temperatury sięgają 35ºC i to od trzech milionów lat. Tak zwana „hipoteza termiczna" na temat ludzkiej ewolucji zakłada, że człowiek osiągnął przewagę nad innymi gatunkami właśnie za sprawą umiejętnego dostosowania do wysokich temperatur. To dzięki nim osiągnęliśmy postawę wyprostowaną i pozbyliśmy się większości owłosienia. Zastąpienie futrzanej, zatrzymującej ciepło okrywy gołą skórą i regulacją temperatury ciała za pomocą pocenia się to oczywista korzyść. A postawa wyprostowana? Temperatura kilka stóp nad nagrzewającą się od słońca ziemią jest wyraźnie niższa niż bezpośrednio przy niej. Ponadto stojąc prosto, wystawia się na oddziaływanie promieniowania słonecznego znacznie mniejszą powierzchnię ciała, niż chodząc na czworakach. Lepsza tolerancja na temperaturę pozwoliła człowiekowi skutecznie polować w dzień, unikając konkurencji ze strony najgroźniejszych nocnych drapieżników. Wspominany od dawna lepszy zasięg wzroku czy możliwość biegania na dalekich dystansach również dawały dodatkową przewagę. Hipoteza ta pozostawała niepotwierdzona - do jej uzasadnienia potrzeba nie tylko logicznego rozumowania, ale także informacji o dawnych temperaturach i skorelowania ich z przebiegiem ewolucji człowieka. Na tym polegał problem, ponieważ uzyskanie wiarygodnych i dokładnych informacji na temat temperatur przed milionami lat było trudne. Skamieniałości dostarczają wielu ciekawych informacji na temat ekosystemu i klimatu, ale już nie o samej temperaturze. I tu na scenę, czyli okolice jeziora Turkana w Kenii, będące jednym z najważniejszych miejsc, gdzie odkryto ślady pierwszych istot ludzkich, wkracza dr Benjamin Passey. Dr Passey, obecnie pracujący na Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa, wcześniej był członkiem zespołu California Institute of Technology, który odkrył nowatorską metodę geochemicznego określania dawnej temperatury na podstawie stosunku izotopów węgla-13 i tlenu-18 w minerałach formujących się w glebie. Ich zawartość skorelowana jest z temperaturą, w jakiej powstają. Wykorzystanie tej metody na terenie, gdzie odkryto najważniejsze szczątki naszych ewolucyjnych przodków, potwierdziło wiarygodność „hipotezy termicznej". Wg dra Passeya, średnia temperatura w interesującym nas okresie utrzymywała się na poziomie 32-35 stopni Celsjusza , w dzień zatem musiała być jeszcze wyższa. Co więcej, nawet kiedy resztę świata ogarniała epoka lodowcowa, na terenie dzisiejszej Kenii temperatury utrzymywały się na podobnie wysokim i podobnym do dzisiejszego poziomie. Razem z dowodami, które wskazują, że w tamtym okresie tereny wschodniej Afryki były otwartymi przestrzeniami, wyniki badań dra Passeya potwierdzają zasadność rozumowania stojącego za „hipotezą termiczną". Rezultaty powinny ucieszyć również tych naukowców, którzy uważają, że także ewolucję naszych mózgów zawdzięczamy wysokim temperaturom.
- 10 odpowiedzi
-
- Uniwersytet Johnsa Hopkinsa
- Benjamin Passey
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dzień przed oficjalną premierą pakietu MS Office 2010 dla klientów indywidulanych partnerzy Microsoftu na własną rękę zaproponowali obniżki. Koncern z Redmond nie ma zamiaru promować w ten sposób swojego oprogramowania, jednak jego partnerzy mają w tym zakresie wolną rękę. Na Amazonie Office 2010 Home and Student można kupić za 129,99 USD, czyli o 20 dolarów taniej, niż standardowa cena. Taką samą ofertę można znaleźć w serwisie Newegg. Jeszcze większe rabaty, bo 40-dolarowe, zaoferował Amazon na Office 2010 Home and Business oraz Professional. Obie wersje można nabyć, odpowiednio, za 239,99 i 459,99* USD. Takie same ceny proponuje Newegg. Obniżeniu uległy też ceny na tzw. "karty z kluczem". To nowy pomysł Microsoftu na sprzedaż licencji Office'a. Użytkownik może kupić kartę z kluczem aktywacyjnym, który wykorzysta do zaktualizowania starszej wersji pakietu lub też uruchomienia jako pełnej edycji wersji próbnej czy kopii pobranej z witryny Microsoftu. "Key card" umożliwia też zaktualizowanie Office Starter do pełnej wersji. Karta pozwalająca na aktualizację do Home and Student kosztuje 119 USD, ta dla Home and Business została wyceniona na 199 dolarów, a za Professional trzeba zapłacić 349 USD.
-
- MS Office 2010
- Newegg
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Mózgowa reprezentacja naszego ciała bardzo różni się od tego, jak wygląda ono w rzeczywistości, np. palce są tam krótsze, a dłonie grubsze. Naukowcy z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego uważają, że przyczyną zaobserwowanego zjawiska mogą być różnice w sposobach mapowania informacji z różnych rejonów skóry. Nasze wyniki demonstrują dramatyczne zaburzenia kształtów dłoni, które wyglądają bardzo podobnie u wszystkich badanych. Dłoń jest reprezentowana jako szersza, a palce jako krótsze niż w rzeczywistości. Odkrycie to może się również odnosić do innych części ciała – wyjaśnia dr Matthew Longo. Wolontariuszy proszono o położenie lewej dłoni pod blatem i pokazanie, gdzie znajdują się kostki i czubki palców. Umieszczona ponad stanowiskiem kamera nagrywała położenie 10 punktów wskazywanych podczas eksperymentu. Łącząc je wszystkie razem, Brytyjczycy odtworzyli mózgowy model dłoni. Co ciekawe, wydaje się on zachowywać kilka cech pierwszorzędowych reprezentacji czuciowych, takich jak homunculus Wildera Penfielda. Opisywane studium stanowi część projektu, w ramach którego próbuje się ustalić, jak, gdy oczy są zamknięte, mózg dowiaduje się, gdzie znajdują się poszczególne części ciała (umiejętność tę nazywa się propriocepcją). Neurolodzy uważają, że do poprawnego działania tego zmysłu konieczne są dane docierające z mięśni i stawów, lecz także modele kształtu i rozmiarów każdej części ciała. By np. stwierdzić, gdzie znajduje się czubek palca, mózg musi dysponować wiedzą na temat możliwych kątów ustawienia stawów w ramieniu i dłoni, a także informacjami o długości śródręcza, palców itp. Dr Longo podkreśla, że wszyscy doskonale wiemy, jak wygląda nasza ręka. Badani byli bardzo dokładni, wskazując zdjęcie swojej dłoni w większym zestawie fotografii z różnymi zniekształceniami proporcji. Jest zatem jasne, że istnieje też świadomy obraz wzrokowy ciała, ale wydaje się, że nie jest on wykorzystywany do czucia położenia. W eksperymencie akademików z UCL ludzie szacowali, że ich dłonie są o ok. 2/3 szersze i o ok. 1/3 krótsze niż w rzeczywistości. Naukowcy przypuszczają, że przyczyną jest sposób reprezentowania różnych partii skóry. Odkrycia te mogą się odnosić do zaburzeń psychicznych związanych z obrazem ciała, np. anoreksji, ponieważ najwyraźniej istnieje ogólna tendencja do postrzegania ciała jako szerszego, niż jest naprawdę. Nasi zdrowi ochotnicy mieli generalnie adekwatny wzrokowy obraz własnego ciała, ale wykorzystywany podczas propriocepcji mózgowy model dłoni był silnie zniekształcony. Zaburzona percepcja może u pewnych ludzi wybić się na pierwszy plan [...].
- 1 odpowiedź
-
Głównym celem Wielkiego Zderzacza Hadronów jest znalezienie bozonu Higgsa, czyli Boskiej Cząstki. Jednak najnowsze badania amerykańskich fizyków wskazują, że może istnieć kilka, dokładnie pięć, wersji poszukiwanego bozonu. Jeśli Amerykanie mają rację, to konieczna będzie zmiana obowiązującego obecnie Modelu Standardowego. Koncepcję istnienia wielu odmian bozonu zasugerowały wyniki eksperymentu DZero, przeprowadzonego w akceleratorze Tevatron w Fermilab. W sędziwym już Tevatronie zderzane są protony i antyprotony. W wyniku kolizji powstaje minimalnie więcej par cząstek materii od antymaterii. Ostatnie eksperymenty wykazały jednak, że w Tevatronie powstało o 1% więcej par mionów niż antymionów. Tego typu różnice znane są od dawna jako naruszenie symetrii CP. Nigdy jednak nie zaobserwowano tak dużych różnic jak w DZero. To wskazuje na istnienie czegoś więcej niż po prostu asymetrię materii i antymaterii. Takich różnic nie tłumaczy Model Standardowy. Bogdan Dobrescu, Adam Martin i Patrick J. Fox z Fermilab uważają, że tak duża asymetria może wskazywać na istnienie wielu odmian bozonu Higgsa. Ich zdaniem eksperyment sugeruje istnienie pięciu rodzajów bozonu o podobnych masach, ale różnym ładunku elektrycznym. Trzy z nich mogą być obojętne, jeden dodatni, a jeden ujemny. Teoria o istnieniu tylu bozonów istnieje już od pewnego czasu, a teraz zyskała pewne podstawy eksperymentalne. W modelu z dodatkowym dubletem Higgsa jest miejsce na wyniki, jakie uzyskaliśmy podczas eksperymentu DZero. Problemem jest natomiast uzyskanie takich wyników, bez zniszczenia tego, co zmierzono wcześniej - mówi doktor Martin. Przyznaje jednocześnie, że możliwe jest wytłumaczenie uzyskanych wyników w Modelu Standardowym. Jednak Model ten jest przez coraz większe rzesze specjalistów uznawany za niewystarczający. Teoria o dodatkowym dublecie bozonów Higgsa częściowo wpasowuje się w Model i nie wymaga wprowadzania w nim rewolucyjnych zmian.
- 10 odpowiedzi
-
- Patrick J. Fox
- Adam Martin
- (i 8 więcej)
-
O tym, że nasze jelita potrzebują obecności niektórych gatunków bakterii, byśmy mogli zachować zdrowie, wie już chyba każdy. Bez nich szwankuje nie tylko nasze trawienie, ale także system odpornościowy. Dlatego też mleczne produkty probiotyczne, zawierające przyjazne szczepy żywych bakterii są coraz popularniejsze. Jednak myśl, że podobnie należy myśleć o pasożytach wywołuje co najmniej lekki szok i obrzydzenie. Ale coraz więcej naukowców podziela zdanie, że pasożyty są nam potrzebne. Tak właśnie uważają profesorowie Uniwersytetu Manchesteru, Richard Grencis i Ian Roberts, zajmujący się tym zagadnieniem. Zauważają, że bakterie towarzyszyły nam przez całą ewolucję, wpływały na nią i są współtwórcami ekosystemu, jakim są nasze jelita. To samo, jak podkreślają, dotyczy pasożytów. Jak mówi prof. Grencis, jeśli porówna się masowe występowanie - czasowe i terytorialne - infekcji pasożytniczych i chorób systemu odpornościowego, takich jak alergie, można zauważyć, że te zjawiska prawie na siebie nie zachodzą. Tam, gdzie dążenie do czystości i sterylności wymiotło pasożyty, mamy narastające problemy z nadaktywnym systemem odpornościowym i chorobami autoimmunologicznymi. W krajach rozwijających się, gdzie pasożyty są powszechne, dolegliwości alergiczne są bardzo rzadkie. Nie oznacza to oczywiście, że należy zaraz rozmysłem zarazić się pasożytami. Ale nie ma już wątpliwości, że wytwarzają one jakieś substancje, które są istotne dla regulacji naszej immunologii. Podczas ewolucji, w której towarzyszyły nam różne organizmy, wytworzyła się pewna równowaga korzystna dla wszystkich.
- 17 odpowiedzi
-
- University of Manchester
- Ian Roberts
- (i 7 więcej)
-
Zatrudniony w Google'u specjalista ds. bezpieczeństwa, Tavis Ormandy, został skrytykowany zarówno przez Microsoft jak i niezależnych badaczy za nieodpowiedzialne zachowanie i naruszenie zasad etyki zawodowej, które propaguje jego pracodawca. Ormandy'emu dostało się za to, że ujawnił lukę w mechanizmie whitelist Windows zaledwie w pięć dni po tym, jak poinformował o niej Microsoft. Koncern z Redmond nie miał zatem szans, by zbadać dziurę oraz przygotować i przetestować poprawki. Ormandy poinformował Microsoft w sobotę, a już w najbliższy czwartek opublikował szczegółowe informacje wraz z przygotowanym przez siebie prototypowym szkodliwym kodem. Ormandy broni się mówiąc, że gdyby nie opublikował szkodliwego kodu, jego informacje zostałaby zlekceważona. Dodaje też, że działał we własnym imieniu i Google nie ma z tym nic wspólnego. Microsoft obawia się, że działanie Ormandy'ego doprowadzi do rozpoczęcia szeroko zakrojonych ataków na użytkowników Windows. Wszystko wskazuje na to, że atak można przeprowadzić nie tylko za pomocą Internet Explorera, ale wszystkich najpopularniejszych przeglądarek. Microsoft opublikował dokument, w którym opisał sposób na ominięcie niebezpieczeństwa i pracuje nad łatą. Ormandy udostępnił prototypową łatę, jednak zdaniem Microsoftu nie działa ona należycie. Tymczasem Google'owskiego eksperta krytykują też jego koledzy po fachu. Robert Hansen, szef SecTheory napisał na blogu firmy Kaspersky, że nie jest rozsądne spodziewać się, by łata powstała w tak krótkim czasie. Google w przeszłości był najbardziej aktywnym propagatorem idei odpowiedzialnego ujawniania luk. Być może dla Google'a wszystko jest w porządku, ale dla innych specjalistów tak nie jest. Hipokryzja jest zadziwiająca - stwierdził Hansen. Wtóruje mu Andrew Storms, dyrektor ds. bezpieczeństwa w firmie nCircle. Przypomina on, że nie po raz pierwszy Ormandy zdecydowanie za wcześnie ujawnia szczegóły dziur w produktach Microsoftu. Tavis próbuje twierdzić, że jego działanie nie są działaniami jego pracodawcy, ale musi dziwić fakt, że w ten sposób chętnie dolewa oliwy do ognia, podsyca walkę pomiędzy Microsoftem i Google'em oraz rysuje negatywny obraz bezpieczeństwa produktów Microsoftu - stwierdza Storms. Rzecznik prasowy Google'a również próbuje odcinać się od akcji Ormandy'ego. Jednak trudno nie zauważyć, że działanie Ormandy'ego zbiega się z czasem z ogłoszeniem przez Google'a rezygnacji z systemu Windows. Wyszukiwarkowy koncern wspomniał przy tym o względach bezpieczeństwa, jednak eksperci nie wierzą w szczerość takiej motywacji. Nie wszyscy jednak potępiają Ormandy'ego tak zdecydowanie. H.D. Moore, twórca Metasploit, uważa, że najlepszym sposobem na zmuszenie producenta oprogramowania do szybkiej publikacji łaty jest wydanie prototypowego szkodliwego kodu. Ostrożny w potępianiu jest też Gordon Lyon, niezależny ekspert ds. bezpieczeństwa i były szef Computer Professionals for Social Responsability. Stwierdził on, że dzięki działaniu pracownika Google'a jego komputer jest bezpieczny, a wszyscy użytkownicy mogą zabezpieczyć się, sięgając po poradę Microsoftu i stosując zawarty w niej sposób na obejście luki.
-
Picie soku jabłkowego prowadzi do poprawy nastroju i zachowania, ale już nie umiejętności poznawczych pacjentów ze średnio i bardzo zaawansowaną chorobą Alzheimera. Amerykańscy naukowcy ustalili, że gdy przebywający w domach pomocy chorzy z alzheimerem spożywali dziennie dwie szklanki soku jabłkowego o pojemności 118 ml, opiekunowie nie donosili co prawda o żadnych zmianach w zakresie codziennych umiejętności czy wyników osiąganych w Dementia Rating Scale, ale odnotowywali znaczną poprawę (ok. 27-proc.) odnośnie do objawów psychotycznych czy zaburzeń zachowania. Tego typu związane z demencją objawy oceniano za pomocą kwestionariusza Neuropsychiatric Inventory. Poprawa nastąpiła głównie w przypadku lęku, pobudzenia oraz urojeń. Odnotowany w ramach naszego studium umiarkowany, lecz istotny statystycznie wpływ soku jabłkowego na behawioralne i psychologiczne symptomy demencji można dopisać do wydłużającej się listy dowodów na użyteczność podejścia żywieniowego, uwzględniającego soki owocowe i warzywne, w opóźnianiu początku i postępów choroby Alzheimera, nawet w sytuacji występowania znanych genetycznych czynników ryzyka – podsumowują autorzy badania opublikowanego w piśmie American Journal of Alzheimer's Disease and Other Dementias. Dr Ruth Remington i Amy Chan oraz Alicia Lepore, Elizabeth Kotlya i dr Thomas B. Shea podkreślają, że wiele studiów sugeruje, że suplementacja witaminami może być skuteczna nawet na późnych etapach choroby.
-
- urojenia
- psychotyczne
- (i 7 więcej)
-
Rząd Nepalu rozpoczyna dochodzenie w sprawie nielegalnego wybijania nosorożców indyjskich (Rhinoceros unicornis). Został do tego zmuszony przez okoliczności, ponieważ w ciągu zaledwie 11 miesięcy kłusownicy pozbawili życia aż 28 okazów, co daje ok. 2,5 zwierzęcia na miesiąc. Premier Madhav Kumar i minister leśnictwa Deepak Bohara wezwali w zeszłą niedzielę (13 czerwca) strażników leśnych oraz szefów policji i poprosili ich o przygotowanie strategii ratowania szarych olbrzymów, osiągających wagę nawet 3000 kg. W 1973 roku w himalajskim państwie zadebiutowała Ustawa o parkach narodowych i ochronie przyrody, która zakazuje nie tylko zabijania nosorożców, ale i tygrysów, słoni, irbisów czy pand małych. W tym samym roku powstał pierwszy nepalski park narodowy - Park Narodowy Chitwan - który w 1984 r. wpisano na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. Obecnie w Nepalu istnieją 3 rezerwaty, 3 obszary chronione i 9 parków narodowych, lecz tamtejsze środowisko naturalne nadal przeżywa ciężkie chwile. Nie wolno zapominać, że poza lokalnym prawodawstwem w grę wchodzi też chroniąca nosorożce Konwencja Waszyngtońska. Zahamowanie kłusownictwa jest dla nas największym wyzwaniem. Zawsze odnotowuje się nasilenie tego zjawiska na obszarach chronionych, gdy pojawiają się problemy polityczne – wyjaśnia Megh Bahadur Pandey z Wydziału Ochrony Lasów i Dzikiego Życia. Nosorożce indyjskie, zwane też pancernymi, występują w północnych Indiach i południowym Nepalu. Nim w XX wieku wprowadzono ścisłe uregulowania prawne, pozostało ich ok. 200. Teraz na wolności żyje mniej więcej 2500 R. unicornis. Podczas ostatniego nepalskiego cenzusu nosorożców w 2008 r. doliczono się 435 osobników.
-
- rząd
- kłusownictwo
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Badając trzustki pobrane od osób, które zmarły wkrótce po zdiagnozowaniu cukrzycy typu 1., brytyjski zespół zauważył, że narząd reagował na postępujący proces uszkadzania, skłaniając komórki beta wysepek Langerhansa do namnażania. Odkrycia akademików z Peninsula Medical School, Glasgow Royal Infirmary (GRI) i Uniwersytetu w Brighton są wyjątkowo ważne, ponieważ dotąd sądzono, że komórki beta dzielą się po ukończeniu pierwszego roku życia jedynie z rzadka i po zdiagnozowaniu cukrzycy insulinozależnej również nie namnażają się zbyt chętnie. Badania prowadzono na tych samych egzemplarzach trzustki, które w zeszłym roku pozwoliły stwierdzić, że przyczyną niektórych przypadków cukrzycy jest infekcja wirusowa. Kustoszem tej nietypowej kolekcji jest dr Alan Foulis z Wydziału Patologii GRI. Teraz zdobyto dowody, że u pacjentów, których dopiero poinformowano o chorobie, następuje 10-krotny wzrost replikacji komórek beta. Wcześniej profesor Adrian Bone z Uniwersytetu w Brighton widział identyczne zjawisko, pracując nad zwierzęcym modelem cukrzycy typu 1. Na razie nie wiadomo, co uruchamia proces namnażania, chociaż studium wskazuje na związek ze stopniem infiltracji przez komórki układu odpornościowego. Sugeruje to, że w grę wchodzi jakiś mediator immunologiczny. Badacze mają nadzieję, że w przyszłości uda się wykorzystać opisane zjawisko do stymulacji komórek beta pacjenta, by zastąpić nimi te, które zostały już uszkodzone. Oznacza to, że przynajmniej część chorych mogłaby samodzielnie wytwarzać insulinę przez dłuższy czas.
-
- replikacja
- namnażanie
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Developerzy opensource'owego serwera IRC o nazwie UnrealIRCd poinformowali, że przez wiele miesięcy nie zauważyli, iż jeden z ich serwerów został zaatakowany przez cyberprzestępców. Atakujący zastąpili plik Unreal3.2.8.1.tar.gz własną wersją, w której wprowadzili tylne drzwi. Dzięki temu cyberprzestępcy mieli nieskrępowany dostęp do każdego serwera z uruchomionym UnrealIRCd. Najprawdopodobniej podmieniony plik został wgrany na serwer w listopadzie 2009 roku, ale zauważono to dopiero ostatnio.
- 3 odpowiedzi
-
- UnrealIRCd
- serwer
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Inżynier Google'a, Gary Kacmarcik, zdradził na grupie dyskusyjnej, że Chrome OS będzie obsługiwał aplikacje dla pecetów za pomocą techniki zdalnego pulpitu. Proces, który pozwoli systemowi Google'a na obsługę programów Windows został nazwany "Chromoting". Niestety, Kacmarcik nie zdradził, czym one jest. Nie wiadomo, jak ma działać. Przez cały czas dodajemy nowe możliwości. Dzięki nowej funkcji (zwanej nieoficjalnie "chromotingiem") Chrome OS będzie nie tylko wspaniałą platformą do uruchamiania nowoczesnych aplikacji sieciowych, ale da też możliwość dostępu do aplikacji dla peceta z poziomu przeglądarki. Szczegóły na temat chromotingu zdradzimy w nadchodzącym miesiącu - czytamy we wpisie Kacmarcika.
- 7 odpowiedzi
-
- Chromoting
- Chrome OS
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Powstanie transplantologii było bez wątpienia jednym z największych przełomów w medycynie. Rozpowszechnienie tej metody leczenia ma jednak przed sobą jedną, wydawałoby się, nie do przeskoczenia, barierę. Jest nią dostępność organów do przeszczepu. Ale oto zaczyna się ziszczać marzenie transplantologów: sztucznie hodowane narządy. Przełomu dokonali naukowcy ze szpitala klinicznego Massachusetts General Hospital w Bostonie. Udało im się, jako pierwszym na świecie, wyhodować zdatną do przeszczepu wątrobę w laboratorium. Metoda, jaką zastosował zespół pod kierunkiem dra Korkuta Uyguna wymaga jeszcze udoskonaleń, ale jej autorzy liczą na pierwsze prawdziwe medyczne zastosowania w ciągu pięciu lat. Procedura wymaga użycia wątroby od dawcy, ale nie musi ona być zdatna do przeszczepu, może być chora lub niedziałająca. W kąpieli ze specjalnie dobranych detergentów rozpuszczane są i wypłukiwane wszystkie komórki, aby pozostawić jedynie kolagenowy szkielet i sieć naczyń krwionośnych. Na takie rusztowanie aplikowane są komórki macierzyste, pobierane ze skóry pacjenta. Te, odżywiane dzięki sztucznemu krwiobiegowi rosną i przekształcają się w działające komórki wątroby, wykształcając gotowy organ. Pierwsze testy wykonane na szczurach potwierdziły wykonalność projektu. Rusztowanie szczurzej wątroby, na które zaaplikowano 200 milionów zdrowych komórek wątroby, wykształciło w szalce Petriego zdolny do przeszczepu organ. Badania dowiodły, że sztucznie wyhodowana wątroba potrafi tak samo jak naturalna rozkładać toksyny. Szczur z przeszczepionym takim organem żył niestety tylko kilka godzin, ale to przecież dopiero początek. Do pokonania jest jeszcze wiele trudności, jak choćby problem wykształcenia w takim organie wszystkich rodzajów występujących tam komórek, posiadających przecież wiele różnych funkcji. Są to jednak - jak zapewniają badacze - problemy do rozwiązania, a już osiągnięte wyniki są ekscytujące i przełomowe.
-
- Massachusetts General Hospital
- Korkut Uygun
- (i 5 więcej)
-
Apple'owi grozi postępowanie antymonopolowe. Koncern Jobsa naraził się nań, niedopuszczając reklam konkurencji na swoje platformy - iPhone'a, iPod Touch oraz iPada. Podobno amerykańskie Departament Sprawiedliwości (DoJ) i Federalna Komisja Handlu (FTC) już zastanawiają się nad wszczęciem śledztwa, które ma wyjaśnić, czy Apple nie ogranicza konkurencyjności uniemożliwiając Google'owi i Microsoftowi reklamowania się na swoich urządzeniach. Przed kilkoma dniami Apple tak zmodyfikowało warunki dla developerów, że praktycznie zakazało korzystania im z Google'owskiej sieci AdMob. To już kolejne zastrzeżenia, jakie w ciągu ostatnich miesięcy zgłosiły urzędy. Z nieoficjalnych informacji wynika, że badany jest też zakaz używania narzędzi firm trzecich, jaki Apple wydał swoim developerom oraz dominacja koncernu na amerykańskim rynku cyfrowej muzyki. Zdaniem Jeffreya Shindera, który ma 20-letnie doświadczenie w sprawach antymonopolowych, to właśnie najnowsze śledztwo przysporzy Apple'owi najwięcej problemów. Wynika to z faktu, że do firmy tej należy już 28% amerykańskiego rynku smartfonów, a jej pozycja jest znakomicie wzmacniana poprzez fakt istnienia olbrzymiej liczby aplikacji dla tych urządzeń. Pozycja Apple'a będzie coraz silniejsza, a zakaz reklamowania konkurencji może łatwo zostać zinterpretowany jako chęć uzyskania pozycji dominującej. Tym bardziej, że, jak mówi Shinder, zakaz jest "potencjalnie wykluczający" [konkurencję z rynku - red.], a w takim wypadku DoJ i FTC mają obowiązek działać. Oczywiście, jak mówi specjalista, Apple może argumentować, że pozycja firmy wynika z bardzo dobrej oferty, a zakaz ma służyć ochronie integralności produktów oraz zapobiec sytuacji, w której konkurencja będzie promowała się kosztem Apple'a.
-
W przypadku reklamy internetowej połączenie dwóch strategii – dostosowania treści do kontentu witryny i zwiększenia jej widoczności np. poprzez zastosowanie pop-upów czy przekazu wideo - nie prowadzi, wbrew pozorom, do zwiększenia skuteczności. Internauci odbierają to jako pogwałcenie prywatności (Marketing Science). Zazwyczaj więcej znaczy lepiej. Skoro działają tzw. targeting oraz reklamy widoczne, można by sądzić, że jeszcze lepiej sprawdzą się rzucające się w oczy reklamy dopasowane do treści strony [i jej odbiorców]. Tak jednak nie jest – podkreśla prof. Avi Goldfarb z Uniwersytetu w Toronto, który z Catherine Tucker z MIT-u przeanalizował dane dotyczące niemal 3 tys. internetowych kampanii reklamowych szerokiej gamy produktów. Kanadyjsko-amerykański zespół ustalił, że dobra widoczność wiązała się z lepszym wskaźnikiem przywołania (przypominalnością), a targeting zwiększał liczbę konsumentów chcących zakupić dany obiekt czy usługę. Okazało się jednak, że gdy łączono targeting z widocznością reklamy, ludzie równie dobrze ją sobie przypominali, ale wyrażali mniejszą chęć zakupu niż wtedy, kiedy reklama nie rzucała się za bardzo w oczy. Efekt ten był szczególnie dobrze widoczny w bardziej prywatnych kategoriach produktów, np. w przypadku produktów finansowych, oraz wśród konsumentów, którzy biorąc udział w ankiecie online'owej, odmówili podania swoich dochodów. Autorzy studium uważają, że uzyskane przez nich wyniki wyjaśniają sukces Google AdSense, gdzie neutralny tekst dostosowany jest do kontentu witryny.
- 6 odpowiedzi
-
- Avi Goldfarb
- kontent
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Na Purdue University trwają prace nad opracowaniem materiału idealnie czarnego, czyli takiego, który będzie pochłaniał całe promieniowanie elektromagnetyczne w konkretnym zakresie. Profesor Evgenii Narimanov jest zdania, że można tak zaprojektować metamateriał, by spełniał wymieniony powyżej warunek. Naukowiec we współpracy z Mikhailem Noginovem i jego kolegami z Norfolk State University stworzyli materiał złożony ze srebrnych drucików o średnicy 35 nanometrów każdy, które umieszczono na tlenku glinu o powierzchni 1 cm2 i grubości 51 mikrometrów. Materiał badano oświetlając go promieniowaniem o długości około 900 nanometrów pod kątem mniejszym niż 45 stopni. Okazało się, że gdy materiał był oszlifowany, odbijał około 20% promieniowania. Jednak gdy nie był szlifowany, odbijał mniej niż 1% promieni. Narimanov uważa, że jego pomysł można zastosować do całego spektrum promieniowania elektromagnetycznego. W wywiadzie dla New Scientist stwierdził, że podobne metamateriały zostaną najpierw użyte przez wojsko w zastosowaniach dotyczących promieniowania o częstotliwości liczonej w gigahercach. Oznacza to, że mogą powstać samoloty i inne urządzenia niewidoczne dla najnowocześniejszych radarów.
- 12 odpowiedzi
-
- doskonała czerń
- metamateriał
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Grupa europejskich naukowców zaobserwowała ruch elektronów w molekułach. To niezwykle istotne osiągnięcie, które ułatwi obserwowanie i rozumienie reakcji chemicznych. Uczeni, pracujący pod kierunkiem profesora Marca Vrakkinga z Instytutu Maksa Borna, wykorzystali attosekundowe impulsy lasera. Dopiero to pozwoliło na przeprowadzenie niedostępnych wcześniej obserwacji. Attosekunda to 10-18 sekundy. W tym czasie światło zdąży przebyć odległość zaledwie jednej milionowej milimetra, czyli tyle, ile mierzy sobie średnica wielu molekuł. Dzięki attosekundowym impulsom światła możliwe było wykonanie "zdjęć" elektronów w molekułach. Uczeni badali molekułę wodoru, składającą się z dwóch protonów i dwóch elektronów. Laser został wykorzytany do sprawdzenia, w jaki sposób w molekule zachodzi jonizacja. Podczas tego procesu jeden elektron jest usuwany z molekuły i zmienia się stan energetyczny drugiego. Najpierw potraktowaliśmy molekułę wodoru attosekundowym impulsem lasera. To doprowadziło do usunięcia elektronu - molekuła została zjonizowana. Ponadto podzieliliśmy molekułę na dwie części za pomocą lasera podczerwonego. W ten sposób mogliśmy zbadać, jak ładunek rozkłada się pomiędzy dwoma fragmentami. Jako, że jednego elektronu brakowało, jedna z części była naładowana dodatnio, a druga była obojętna. Wiedzieliśmy, że brakujący elektron jest w części obojętnej - mówi profesor Vrakking. Od dziesiątków lat naukowcy próbowali przeprowadzić podobne obserwacje. Używano do tego celu jednak lasera femtosekundowego, którego impuls trwa 1000-krotnie dłużej niż w przypadku lasera attosekundowego. Przy tej skali można było obserwować ruch atomów i molekuł, ale nie elektronów.
- 2 odpowiedzi
-
- Marc Vrakking
- molekuła
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Aby zainfekować czyjś organizm, bakteria musi przechytrzyć jego układ odpornościowy. W tym celu przez kanały transportowe w błonie dostarczane są czynniki wirulencji. U niektórych bakterii kanały te tworzą coś w rodzaju strzykawki, przez co patogen zyskuje dostęp do wnętrza komórki gospodarza. Naukowcy ze Stowarzyszenia Maxa Plancka i Federalnego Instytutu Badań nad Materiałami i Testowania jako pierwsi odkryli, jakie podstawowe reguły rządzą "konstrukcją" kanałów. Do eksperymentów wykorzystano gatunek bakterii powodujący zatrucia pokarmowe (czerwonkę) - Shigella flexneri. Dotąd niewiele wiedziano o tym, jak bakterie tworzą swoje nanostrzykawki. Rąbka tajemnicy uchylili jednak specjaliści z Instytutu Biologii Zakaźnej Maxa Plancka w Berlinie, Instytutu Chemii Biofizycznej w Getyndze oraz Federalnego Instytutu Badań nad Materiałami i Testowania. Eksperymenty nad odtwarzaniem bakteryjnych mikrostruktur prowadzono w probówkach. Okazało się, że białka powstawały w głębi komórki bakteryjnej. Przez strzykawkę były one odprowadzane na zewnątrz, by stopniowo wydłużyć część stanowiącą igłę. Ponadto naukowcy zauważyli, że podczas prac konstrukcyjnych białka zmieniały swoją konformację przestrzenną. Niemieccy specjaliści potrafili opisać zachodzące przekształcenia z dokładnością do pojedynczego aminokwasu. Ustalono to dzięki prowadzonej w BESSY w Berlinie i ESRF w Grenoble rentgenowskiej analizie strukturalnej oraz spektroskopii magnetycznego rezonansu jądrowego (ang. NMR-spectroscopy). Medykamenty bazujące na najnowszych odkryciach mogłyby hamować proces rozbudowywania igły czy wstrzykiwanie czynników zakaźnych do komórki gospodarza. Poza lekoopornością, eksperci wskazują bowiem na inne minusy antybiotyków. Nie odróżniają one dobrych i złych komórek (bakterii), co prowadzi do wystąpienia różnych efektów ubocznych.
-
Sonda Hayabusa, która przed pięciu laty wylądowała na powierzchni asteroidy, powróciła na Ziemię. Japońska agencja kosmiczna JAXA nie jest jeszcze pewna, czy podczas trzymiesięcznego pobytu w 2005 roku na asteroidzie Itokawa sonda zdołała zebrać jakieś próbki. Jeśli tak, będą to pierwsze dostępne nam kawałki pochodzące z powierzchni asteroidy. Hayabusa wylądowała na największym na świecie australijskim poligonie Woomera Prohibited Range. Sonda została wystrzelona w 2003 roku z Centrum Kosmicznego Kagoshima. Dwa lata później, w odległości 300 milionów kilometrów od Ziemi spotkała się z asteroidą Itokawa. Japoński pojazd kosmiczny miał powrócić na Niebieską Planetę już trzy lata temu, jednak problemy techniczne znacznie opóźniły powrót. Wciąż nie wiadomo, czy misja była udana. Gdy Hayabusa wylądowała na asteroidzie okazało się, że mechanizm zbierania próbek nie działa. Naukowcy wierzą jednak, że podczas lądowania sonda wzbiła nieco pyłu z powierzchni asteroidy, a ten wpadł do specjalnego pojemnika. Po przewiezieniu do Japonii zostanie on szczegółowo zbadany. Miną całe tygodnie zanim dowiemy się, czy w pojemniku znajduje się cokolwiek pochodzącego z Itokawa.
-
Głębiny oceanów są jeszcze bardzo mało poznane przez naukowców, wciąż odkrywamy nowe formy morskiego życia. Jeszcze mniej znamy dno oceanów, które przecież zajmuje znacznie większą powierzchnię naszej planety, niż lądy. Do niedawna uważano, że dno oceanicznych głębi pozbawione jest życia. A co można powiedzieć o skorupie ziemskiej pod oceanicznym dnem? To prawdziwa terra incognita. Okazuje się, że istnieje tam bardzo bogate życie, jakiego nie znamy. Może nawet bardziej liczne, niż to już poznane. Przebadaniem ziemskiej skorupy pod oceanicznym dnem postanowiła zająć się dr Beth Orcutt, pracownik duńskiego Uniwersytetu Aarhus oraz Uniwersytetu Południowej Kaliforni. Wespół z zespołem naukowców opracowała ona nową metodę drążenia otworów w dnie mórz, pozwalającą na badania bakteriologiczne osadów dennych. Automatyczna, zrobotyzowana łódź podwodna przeprowadziła odwierty na głębokości ponad 2,5 kilometra, drążąc podmorskie osady aż 260 metrów w głąb i pobierając próbki. Okazało się, że na takiej głębokości pod dnem, w skałach osadowych, nie tylko znaleźć można liczne gatunki bakterii, ale też występują one w dużej ilości. Wziąwszy pod uwagę rozmiar oceanów i powierzchnię ich dna, podmorska część skorupy ziemskiej może stanowić największy rezerwuar życia na naszej planecie. Co takiego ciekawego może być w podmorskich, glebowych bakteriach? Żyją one nie tylko bez dostępu światła, ale również praktycznie bez obecności tlenu. Studiowanie życia, które mimo takich warunków bujnie kwitnie to całkowicie nowy obszar dla nauki. Metabolizm odkrytych tam bakterii musi funkcjonować na całkiem innych zasadach, niż życia, które my znamy. Znamy bakterie beztlenowe, znamy bakterie żywiące się metanem i oddychające związkami siarki. Te żyjące w podmorskiej części litosfery być może opracowały całkiem nowe, inne strategie przeżycia. Studia nad nimi na pewno poszerzą nasze rozumienie tego, czym życie jest. Badania nad bakteriami żyjącymi w ekstremalnych warunkach będą miały również znaczenie dla poszukiwania życia na innych planetach. Jeśli u nas życie potrafi przystosować się do tak różnych i nieprzyjaznych warunków, to szanse na jego znalezienie poza Ziemią rosną. Dzięki takim badaniom wiemy także lepiej, gdzie jeszcze można tego życia szukać. Wyniki badań dr Orcutt zostały przedstawione na corocznej konferencji Goldschmidt 2010, której gospodarzami w tym roku były Uniwersytet Tennessee w Knoxville i Narodowe Laboratorium w Oak Ridge.
- 1 odpowiedź
-
- osady denne
- dno oceanu
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami: