Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Antylogik

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    941
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    15

Zawartość dodana przez Antylogik

  1. Nic tylko wykonać masowe mordy, by pójść na dożywotnie wakacje w hotelu 5-gwiazdkowym. Gdyby groziła Breivikowi kara śmierci, zastanowiłby się 5 razy. A ile pieniędzy zaoszczędzonych. Ci od praw człowieka patrzą tylko na jedną stronę, a nie zauważają ile można byłoby uratować ludzi, gdyby pieniądze wydac na ochronę środowiska czy zdrowia.
  2. Szczerze wątpię, bo weź takie zwierzęta w zoo - to jest to samo, ale jakoś sie przyzwyczajają do takiego życia.
  3. Dla mnie to jest kwestia wtórna. Tak jak napisałem, musi być absolutna pewność, tak jak nagranie gdy widać sprawcę i nikt nie ma wątpliwości, że to on. A także gdy jest to taki psychopata typu Breivik, który jest dumny z tego co zrobił.
  4. Ale jest wiele przypadków, gdy nie ma żadnych wątpliwości co do sprawcy. Podałem już takie dwa głośne przykłady - Breivik i zabójca Adamowicza. Ale jednak czasy się zmieniły. Żyjemy w czasach, gdy Breivikowi sędziowie i prokuratorzy podają rękę na sali rozpraw. A sam Breivik może studiować, ma siłownię, komputer i jeszcze dziś narzeka, że nie może pograć w najnowsze Playstation... Pomyślmy, jak te pieniądze można byłoby efektywnie wykorzystać w Polsce, choćby na służbę zdrowia.
  5. Tylko że dziennikarz zwyczajnie cytuje A. Zielińską, koordynatorkę zarządzania kryzysowego w Amnesty International. Sam wybór "eksperta" świadczy o ideologicznym charakterze artykułu. Może być oczywiście też tak, że Onet wybrał sobie jej jeden cytat, a resztę pominął - ale to jeszcze gorzej by świadczyło o portalu.
  6. Fejki to na pewno nie są. Można pytać jedynie o ich rzetelność. Pierwszy wymieniony art. Ehrlicha był cytowany niemal 1500 razy... nie dlatego, że był tak rzetelny, tylko dlatego, że tak bardzo został zaatakowany przez przeciwników KŚ jak i cytowany przez obrońców, następnie odpowiedź na krytykę itd. Jak widzisz jestem dość ostrożny w formułowaniu jednoznacznego wniosku, choć z tego co poczytałem (niezbyt głęboko, bo to wymaga naprawdę sporo czasu), to wnioski zależą od przyjętego modelu. Pomijając jednak argument odstraszający (czy zapobiegający, bo przecież ważniejsze niż sama egzekucja jest sam wyrok), to nie widzę powodów by utrzymywać z pieniędzy podatników takich osobników jak Breivik czy zabójca Adamowicza. W pewnym sensie to sprzeciw na takie ideologiczne artykuły jak ten onetowski: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/kara-smierci-na-bialorusi-wstrzasajace-szczegoly-strzal-z-pistoletu-w-tyl-glowy/w0xjg7m " Mamy wiele badań, które jasno wskazują, że wprowadzenie kary śmierci nie powoduje zmniejszenia poziomu przestępczości. Mitem jest, że kara śmierci działa odstraszająco. Odstraszająco działa skuteczne wykrywanie przestępstw, ściganie sprawców i ich szybkie karanie " Dowody, które przedstawiłem wskazują, że to nie jest żaden mit. Dowodzi, że Onet wybrał już sobie lewicowy kierunek i niewiele różni się od prawicowych ideologów.
  7. W sytuacjach, gdy jest pewność, że dany osobnik popełnił z premedytacją zbrodnię, nie jest złym pomysłem dla niego kara śmierci. Pomijając kwestie moralne, ważnym argumentem (może nawet najważniejszym) za przyjęciem tej kary jest jej efekt odstraszający. Jest wiele prac na ten temat, począwszy od I. Ehrlicha ("The Deterrent Effect of Capital Punishment: A Question of Life and Death", 1975), który oszacował, że w USA każda egzekucja pomiędzy 1933 a 1969 zapobiegła 7-8 zabójstwom. Niedługo potem Philips ("The Deterrent Effect of Capital Punishment: New Evidence on an Old Controversy", 1980) oszacował także dla USA krótkoterminowy wpływ publicznych egzekucji i stwierdził, że liczba zabójstw spada o blisko 36% natychmiast po wykonanej publicznie egzekucji. Im więcej rozgłosu poświęconego egzekucji, tym liczba zabójstw mocniej spadnie. W 2003 Mocan i Gittings ("Getting off Death Row: Commuted Sentences and the Deterrent Effect of Capital Punishment") ponownie dla USA oszacowali, że każda egzekucja obniża liczbę zabójstw o 5, a każde złagodzenie kary zwiększa ich liczbę o tyle samo i każde zniesienie kary śmierci generuje dodatkowe morderstwo. Zimmerman ("State executions, deterrence, and the incidence of murder", 2004) analizował podobne dane dla lat 1978-1997, konkludując, że każda egzekucja zmniejsza liczbę morderstw o między 4 a 25 na rok (średnio 14). W końcu Dezhbakhsh et al. ("Does capital punishment have a deterrent effect? New evidence from postmoratorium panel data", 2003) oszacowali, że każda egzekucja zapobiega średnio 18 zabójstwom (plus minus 10). Oczywiście jest też masa materiałów zaprzeczających powyższemu efektowi. Ale suma sumarum dylemat czy lepiej utrzymywać przy życiu patologiczne geny, czy zwiększyć szansę, że się uratuje choćby jedną pożyteczną dla społeczeństwa jednostkę, nie jest jakiś nadmiernie trudny.
  8. Dobrze, że nie w wieku 6 lat. "The overall results cannot be attributed to chance, or selective reporting problems, or variations in design quality " Odniósłbyś się choć do jednego artykułu, a nie do swoich doświadczeń 10-latka i pseudoracjonalnych wynurzeń. Problem polega na tym, że nie możesz się odnieść, bo nie masz zielonego pojęcia o statystyce i większości z tego tekstu nie rozumiesz (dowiodłem tego w temacie klimatu, gdzie wykazałem twój brak wiedzy o metodologii badań stat.). Ironią losu jest, gdy laik najwięcej wypowiada się w tematach, na których się nie zna, ale może się powymądrzać.
  9. Przeczyta dokładnie mój komentarz, a nie byle jak wyrwane z kontekstu fragmenty i zadaje idiotyczne pytania. Widać, że tak właśnie wygląda twoja nauka: pobieżne czytanie, pobieżne rozumienie. Generalnie po raz n-ty ośmieszasz się. Dowód, że to samo dotyczy kolegi - nie czyta ze zrozumieniem, wszystko by potwierdzić własną tezę, bez zrozumienia problemu i niedoczytania. Tak zwane bylejactwo połączone z ideologią sceptycyzmu naukowego - bo to najwygodniejsze. Z prawdziwie naukowym podejściem nie ma to dużo wspólnego. Trollu, ja tam nie mieszkam. Kolejny błąd myślowy jak typowy pseudo-naukowiec. To, kiedy to miało miejsce, cała rodzina była pogrążona w żałobie, a nie miała chęć bawić się w naukowców. Psychokineza to jedyne racjonalne wyjaśnienie na ten moment. Nikt nie mówi, że to musiał być duch, chociaż przychodzi to do głowy jako pierwsze.
  10. Dzięki za poinformowanie, że rzetelność twoja wynosi zero i mogę cię od dziś traktować jak każdego trolla. Byłbyś łaskaw sprawdzić dlaczego i czy rzeczywiście ja sobie coś zastąpiłem. Dla przypomnienia pracy Radina i Nelsona : https://www.semanticscholar.org/paper/Meta-analysis-of-mind-matter-interaction-1959-to-Radin-Nelson/08039542fc1844dd221d879f79e52da37194a0ed " Those studies show significant cumulative results similar to those reported here (Bierman, 1998). This implies that some MMI effects, perhaps including those claimed for distant healing, may involve acausal processes."
  11. O właśnie chodzi o ten "przypadek losowy". Bo to najlepsze wytłumaczenie sceptyków, które jest takim workiem na to co niezrozumiałe. W świecie klasycznym nie istnieje coś takiego przypadek losowy, pomijając teoretyczną wolną wolę. Wystarczy jeden niezrozumiały przez medycynę czy fizykę przypadek, aby postawić hipotezę od nich odbiegającą. Dopóki nauka go nie wyjaśni, hipoteza będzie możliwa. I co z tego, że możesz te fakty zweryfikować skoro są to wybrane źródła. Ale to przecież już napisałem, a kolega chyba nie zrozumiał. Więc trzeci raz powtórzę: W wikipedii nie ma wszystkich źródeł, są wybrane i to człowiek je wybiera, a na koniec konkluduje, że nie ma podstaw itd. Znajdę ci co najmniej 5 artykułów naukowych, w których autorzy stawiają odmienną konkluzję niż w wikipedii. W dodatku wikipedii nie piszą specjaliści, a raczej niezweryfikowani amatorzy bez imienia i nazwiska. W ten sposób dowiadujemy się z niej, że uzdrawianie na odległość to pseudo-nauka, bo można to wyjaśnić to przez placebo. A nie zauważa się, że właśnie placebo może stanowić odpowiednik psychokinezy. Medycyna wrzuca wszystko do placebo, a sama nie potrafi wyjaśnić nawet jego mechanizmu. A kogo obchodzi wybrany przypadek Feynmana? To jest dopiero naukowe podejście, szkoda słów. A to z pewnością powinna wikipedia napisać, co ty osobiście sądzisz o przypadku w mojej rodzinie. Nawiasem mówiąc osoba, które się to zdarzyło w mojej rodzinie jest wykształcenia fizykiem i był nauczycielem fizyki, no... ale przecież to nie Feynman.
  12. Sceptycznym to należy być wobec wikipedii, w szczególnie w jej wybranych źródłach. To lepiej wierzyć w boga, trochę konsekwencji.
  13. Poczytaj sobie (chociaż sceptycyzm tej encyklopedii bije po oczach, jakby na zamówienie Randiego): https://en.wikipedia.org/wiki/Energy_medicine
  14. Cudowne wyleczenie nie jest żadnym dowodem na istnienie boga, bo może być, jak wcześniej opisane, to efekt psychokinezy.
  15. Zabijanie zwierząt powinno się ograniczać do minimum, tzn. tylko należy zabijać szkodniki lub dla pożywienia. Kiedyś jeszcze się zabijało dla skóry w celu ochrony ciała, ale dziś to już zbyteczne. Z ekonomicznego punktu widzenia problem optymalnego kłusownictwa można rozwiązać za pomocą ewolucyjnej teorii gier: http://www.alchemicus.pl/grywalizacja-rulez/25,teoria-gier-ewolucyjnych " Prawdopodobieństwo to możemy obliczyć ze zestawienia wartości średnich dostosowań (wypłat) dla danej strategii. Suma prawdopodobieństw napotkania danego osobnika w populacji musi być równa 100%, czyli możemy założyć, że ilość jastrzębi to x, natomiast gołębi to 100%-x. Średnie przystosowania liczymy z macierzy wypłat (czytając pionowo) dla każdej strategii: dla jastrzębia będzie to suma prawdopodobieństwa napotkania jastrzębia x wymnożonego przez (W-K)/2 oraz prawdopodobieństwa napotkania gołębia 100%-x wymnożonego przez W; analogicznie postępujemy dla gołębi. W ten sposób otrzymujemy następujące równanie: x*(W-K)/2 + (100-x)*W = x *0 + (100-x)*W/2 Po prostych przekształceniach uzyskujemy: x=W/K*100 " Należy tu dodać ograniczenie x<=100. Za jastrzębia wstawiamy człowieka, z 100-x zwierzęta. Jeżeli koszty stają się za duże w stosunku do zysku, K > W, to znaczy zwierząt jest za mało, aby starczyło dla ludzi, wtedy należy ograniczyć kłusownictwo. W przypadku szkodników W prawdopodobnie będzie zawsze większe od K i dlatego x zostanie ograniczone do 100%, czyli człowiek całkowicie je wyeliminuje.
  16. Oczywiście na odwrót. Z tego co wiem, to nauka to wyklucza. Bo jeśli miałby być to wpływ podświadomości akurat na zegar, co miałoby sens, to trudno uzasadnić naukowo jak sama podświadomość miałaby popsuć baterie.
  17. Właściwie to w tym fragmencie mieści się cała esencja rozwiązania problemu. Można się pokusić o taką ogólną definicję ateisty: twierdzący, że z prawdopodobieństwem P > 0,5 siły nadprzyrodzone nie istnieją. Skrajnym ateistą byłaby osoba, która twierdzi, że P = 1. Wtedy ktoś taki wziąłby udział w grze, którą zaproponowałem wcześniej. Inni mieliby lub mogliby mieć wątpliwości. Jeżeli jednak za skrajnie wysokie P uznamy 0,999, to taka osoba także powinna wziąć udział w tej grze. Dlatego to byłby sprawdzian czy rzeczywiście ktoś jest ateistą na te 99,9%. Jednak rodzi się tutaj nowy problem: jak obliczyć P? Mówisz o subiektywnych i obiektywnych P, ale to pierwsze właśnie teista będzie podwyższał, a ateista obniżał, co tak naprawdę sprowadza problem do początku, czyli że ten wierzy, a ten nie - symetrycznie. Nie można więc subiektywnym P się posługiwać, a jedynie obiektywnym. Ale w takim razie jak wyznaczyć to obiektywne P? Bo żadne cuda się nie zdarzają i nigdy się nie zdarzyły? Mogę opisać wydarzenie, które zaprzecza temu stwierdzeniu. Otóż kilka lat temu zmarła bliska mi osoba. Następnego dnia osoba z domu, w którym mieszkała zmarła, zauważyła, że wiszący na ścianie zegar tykający stanął, dlatego chciała wymienić baterię. Wtedy zauważyła, że zegar stanął dokładnie o tej godzinie, o której zmarła tamta osoba. Nikt tego zegara nie ruszał, bo spokojnie sobie tykał na ścianie. Poczuła się nieswojo z tego powodu, ale ponieważ sama jest osobą niewierzącą albo słabo wierzącą, uznała to za dziwny zbieg okoliczności i wymieniła baterię. Następnego dnia ta sama osoba doznała szoku, gdy zauważyła, że zegar znowu stanął dokładnie o tej samej godzinie... Po tym zostawiono ten zegar, który już zawsze wskazywał ciągle tę godzinę. Jakie jest prawdopodobieństwo, że to zwykły zbieg okoliczności? Możesz oczywiście nie wierzyć w to zdarzenie i sam byłbym sceptyczny, gdyby ktoś mi to opowiedział, kogo nie znam, ale ta historia musiała zdarzyć, bo potwierdziła ją jeszcze jedna osoba przebywająca w tym czasie. Obie te osoby nigdy wcześniej nie opisywały takich zdarzeń ani nie miały skłonności do koloryzowania itp. Podobno także u innej osoby, z nieco dalszej rodziny zegar stanął o tej samej porze, co już w ogóle jest zagadką, ale to akurat jest mniej pewne, więc mogę ręczyć tylko o tym pierwszym. W każdym razie po raz pierwszy w moim życiu zdarzyło się coś, co zachwiało mój ateistyczny obraz świata. Warto dodać, że opisane zdarzenie nie jest jakimś wyjątkiem, ale opisywana jest przez wielu na całym świecie. Jest "naukowa" hipoteza, wg której może być to niezwykły efekt psychokinezy: https://calpara.org/2018/01/26/anomalous-physical-effect-reported-around-the-time-of-death/ Jeśli odpowiada za to silna emocja wywołująca psychokinezę (czyli w moim przypadku: do rodziny dzwoni ktoś ze szpitala i mówi, że osoba umarła => wywołuje to tak silne emocje, że psychicznie wpływa na zegar, który się zatrzymuje), to jaka siła za tym stoi? Przecież to jest siła nadprzyrodzona, która obala fundamenty twardych racjonalistów. Wg statystyk anomalne zdarzenia tego typu są zbyt często, by uznać je za przypadek. Warto w tym kontekście poczytać pracę Radina i Nelsona: https://www.semanticscholar.org/paper/Meta-analysis-of-mind-matter-interaction-1959-to-Radin-Nelson/08039542fc1844dd221d879f79e52da37194a0ed "Meta-analysis of 515 RNG experiments conducted by 91 researchers over a span of 41 years indicates the presence of a small magnitude, but statistically highly significant and repeatable mind- matter interaction effect. The overall results cannot be attributed to chance, or selective reporting problems, or variations in design quality."
  18. Twój komentarz przypomina wymądrzanie się dziecka, które nie rozumie danego zjawiska, ale zapamiętało o nim jak jest napisane w książce i teraz może się pochwalić "wiedzą". Nie muszę się z niczym zapoznawać, bo znam te sztuczne nowe zasady, które wprowadzono tylko dlatego, że sami poloniści mieli problem, kiedy pisze się razem a kiedy oddzielnie, co świadczy o ich niskiej inteligencji, bo to czysta logika językowa. Skoro twierdzisz, że ja filozofuję, to można mieć wątpliwości także co do twojej inteligencji, bo zwyczajnie tego nie rozumiesz o czym ja mówię. Co więcej, nie masz nawet wiedzy na temat ortografii, ponieważ obecne zasady pozwalają nadal używać starych zasad. Mój wywód przywołuje owe zasady tylko w celu wyjaśnienia na czym polega różnica między niewiarą a brakiem wiary, a nie w celu uczenia najnowszych zasad ortografii.
  19. Bo np. boi się śmierci i chce wierzyć, że jak umrze, to dusza pofrunie do nieba. Wprawdzie do tego Bóg nie jest potrzebny, ale jeśli za niebo uznamy Boga, to już tak. Przecież sam się nie pakuje, a jedynie odpowiada teiście. Przecież ateiści nie żyją tylko w swoim gronie, zawsze będą napotykać mniej lub bardziej wierzących i będą reagować na ich poglądy. Stąd musi powiedzieć, że "nie wierzy", bo to jest to samo jak by powiedział, że "zgodnie z jego światopoglądem nie istnieją żadne siły nadprzyrodzone" etc.
  20. Niestety muszę się nie zgodzić. Ateizm to nie jest brak wiary, a właśnie niewiara. "Niewierzący" piszemy razem właśnie po to, by wskazać, że to cecha stała, wewnętrzna ateisty, a nie jego bieżący stan, w którym w ogóle nie zastanawia się nad wiarą. "Nie wierzący" dotyczy teraźniejszego stanu, w którym nie ma świadomości wiary w coś. Inaczej można powiedzieć "nie jest wierzący" zamiast "jest niewierzący". Przykładowo: 1) On nie ma świadomości, że można wierzyć w Boga. Czyli teraz jest nie wierzący (nie jest wierzący). 2) On ma świadomość, że można wierzyć w Boga. Czyli teraz jest niewierzący (uznaje, że Boga nie ma). Z logicznego punktu widzenia przeciwieństwem wiary jest brak wiary. Oznacza to świat bez tej wiary - nie zastanawiam się czy Bóg jest, czy go nie ma. To na pewno nie jest ateizm. Jest to dowód na to, że ateizm nie oznacza braku wiary. Niewiara jest stanem aktywnym tak samo jak wiara. Dlatego będzie jej bliżej do wiary. Czy więc ateizm - niewiara w boga - jest rodzajem wiary? W pewnym sensie tak, dlatego że dopóki nie mamy wiedzy o całym Wszechświecie fizycznym i niefizycznym, dopóty będzie istnieć niepewność. I wszelkie analizy jakie wykonujemy i wszystko co przewidujemy musimy skorygować o tę niepewność. Załóżmy, że na 99,99% Bóg nie istnieje. Ateiści biorą to za pewnik, a teiści będą uznawać, że dopóki nie jest to 100%, to będą w niego wierzyć. Można przetestować pewność ateistów, czy raczej jest to wiara. Powiedzmy, że ateista może wziąć udział w grze: jest samobójca stojący na dachu bardzo wysokiego budynku, powiedzmy jak World Trade Center. Nie ma żadnych zabezpieczeń (zwykłe ubranie), nikt go nie chroni ani z góry ani z dołu. Czy samobójca zginie, jeśli skoczy z tego budynku? Jeżeli ateista poprawnie przewidzi, to wygra 1 mld zł. Jeżeli błędnie przewidzi, straci swoje dziecko / swoje życie. Normalnie ateista powiedziałby, że zginie na 100%. Wydaje się, że nie ma możliwości, by ktokolwiek przeżył taki skok. Tylko cud mógłby go uratować. W zasadzie tylko Bóg. Zatem - jeśli ateista nie wierzy w Boga - powinien postawić życie swojego dziecka (czy swoje), aby wygrać olbrzymie pieniądze, bo przecież ma pewność, że żaden bóg go nie uratuje. Czy więc to zrobi? A może wcale nie jest tak racjonalny jak mu się wydaje? Jeżeli boi się zagrać, to znaczy, że jego ateizm jest tylko wiarą, która została wystawiona na próbę.
  21. Skoro już rozszerzamy off-topic do monstrualnych rozmiarów, to dokończmy. Ta analogia jest błędna, bo nauka ekonomii nie polega na uczeniu, jak stać się najbogatszym człowiekiem z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego że jest to dziedzina pokrewna logice, a więc zauważa, że gdyby wszyscy mieli ją stosować (co jest teoretycznie możliwe), to nie byłoby człowieka najbogatszego, wszyscy musieliby być przeciętnie zamożni. Z tego powodu ekonomia nie uczy jak gromadzić więcej pieniędzy od innych, a jedynie jak zarządzać racjonalnie zasobami nie patrząc na innych. Oznacza to, mówiąc w dużym skrócie, że uczy jak nie stać się biedakiem. Po drugie, jak sama nazwa wskazuje, ekonomia uczy jak sprawnie oszczędzać pieniądze. Dlatego podałem przykład wykładowcy, który z jednej strony uczy jak oszczędzać, z drugiej sam traci np. na gry hazardowe. To jest dobry przykład trwonienia bogactwa, dlatego że wykładowca powinien wiedzieć, że te gry są najwyżej zabawą, ale jako źródło dochodów - nieracjonalne (dla ścisłości - nie mówię tu o giełdzie, która ma w sobie elementy hazardu, ale w 100% nim nie jest). Tymczasem księża uczą moralności religijnej zgodnie z Biblią, a sami na co dzień łamią jej zasady. Mało tego, KK jako system łamie jej zasady. Kolega chyba myli Keynesistów z PISowcami. Keynes był geniuszem i sam był jednocześnie teoretykiem i praktykiem. Potrafił zarobić duże pieniądze na inwestowaniu, co jest idealnym przykładem wzoru dla ekonomistów. Wśród najbogatszych Polaków znajdzie się choćby Leszek Czarnecki, którego PIS zwalcza. Wśród polityków , bogaty jest Korwin-Mikke, który uważa się za ekonomistę, choć jest to prymitywny ekonomista. To jest wybielanie hipokryzji, to obrona niegodnych zachowań. Jest to chwyt erystyczny, polegający na tym, że skoro bez zła nie może istnieć dobro, to znaczy, że warto być złym. Dla dobra społeczeństwa trzeba kraść i zabijać, aby zwiększyć wartość dobrego obywatela. Wszelkie niegodne zachowania leżą w naturze człowieka i właśnie ta walka ze złą naturą, staje się cnotą. Kolega proponuje najpierw podpalić dom, a potem wezwać strażaka do gaszenia, żeby mógł wykazać się bohaterstwem. Jest to oczywiście przestępstwo i za podawanie takich argumentów także powinno się karać. Kolejna nieprawda. Ta korporacja w Polsce nie tylko nie płaci podatków, ale jest finansowana przez państwo. Sprawia to, że stało się dyktatorskim monopolem i dlatego czuje się bezkarna. Kolega się pogrąża w swoich kłamstwach i bredniach coraz bardziej. Kolejna hipokryzja. Tam gdzie chodzi o pieniądze to hipokryzja jest pożyteczna, ale gdy chodzi o pedofilię to już nie, bo "zbyt poważna sprawa". Hipokryzja na hipokryzji, kłamstwo na kłamstwie. Odczuwanie obrzydzenia do kolegi to najłagodniejsze co mi przychodzi do głowy.
  22. Oczywiście, że jest - ich zawód jest związany z moralnością, sami uczą moralności religijnej. To tak jakby jakiś wykładowca uczył ekonomii, a jednocześnie sam trwonił pieniądze w życiu osobistym. To się nazywa hipokryzja. Ta hipokryzja ma też szerszy, wręcz systemowy wymiar - KK przez całe lata ukrywała księży pedofili, chroniła ich, popełniała przestępstwa nie zgłaszając tych spraw do prokuratury, a gdy pojawiały się plotki, przenosiła jedynie ich do innych parafii. Inny przykład hipokryzji kościelnej to publiczne wręcz poparcie dla PIS, które jawnie łamie prawo, obraża niektóre grupy społeczne, stosuje szykany i niszczy ludzi bez dowodów. KK słowem nie wypowiada się w tych sprawach, jakby problem nie istniał, a na PIS dalej każe głosować. Oczywiście hipokryzji jest znacznie więcej, to tylko przykład. Tego typu stwierdzenia jak zacytowane wyżej to próba obrony księży pedofili i wszelkich hipokryzji kościelnych, a ludzi, którzy je wypowiadają powinno się karać.
  23. Więc kolega wyjaśni dlaczego uważa je za głupie, to będziemy mieć punkt wyjścia do wykazania, że kolega się jak zwykle myli.
  24. Widzi. Chociaż jest to na tyle sztuczne, że jeśli uznać te roboty za żywy organizm, to będzie z nim tak samo jak ze zmutowanymi roślinami - nie będzie tu żadnych kwestii etycznych co wolno a co nie. Takie istoty będą mieć mniejsze prawa niż owady. Którego sformułowania kolega nie rozumie?
  25. To jest jedna z cech życia obok ewolucji opisana w wikipedii: https://en.wikipedia.org/wiki/Life#Biology 7. Reproduction: the ability to produce new individual organisms, either asexually from a single parent organism or sexually from two parent organism Więc nie wiem co ci odpowiedzieć, wikipedia się myli?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...