Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Antylogik

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    943
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    15

Zawartość dodana przez Antylogik

  1. Antylogik

    Koronawirus jako wybawienie

    Szczerze mówiąc nie rozumiem tego. Na jakiej podstawie? Pokazałem wykres zgonów w Polsce. Dla informacji - na obrazku nie widać, ale ostatni tydzień nie kończy się na 27 września, ale 4.10.2020. Przynajmniej do 4.10 nie można było odróżnić COVID od innych chorób na samej podstawie liczby zgonów. Ile razy można to powtarzać, że tak trudno uwierzyć w liczby? A co za różnica skoro sumarycznie nic się nie zmieniło? Widzisz dziwne drzewo, a nie widzisz lasu. Ale nie na tyle by robić tyle zamieszania, zamykać cały kraj i panikować.
  2. Antylogik

    Koronawirus jako wybawienie

    To nieprawda. Są tu dwie manipulacje. Pierwsza taka, zmieniono metodologię i teraz nawet jeśli są choroby współistniejące, to podaje się, że powodem był covid. To oczywista bzdura - czyli jeśli ktoś miałby jednocześnie grypę i covid, to trzeba powiedzieć, że zmarł na covid. A to zaniża statystyki zgonów na grypę, a zawyża na koronawirusa. Żeby mieć prawidłowe porównanie z grypą trzeba spojrzeć na dane sprzed ostatnich lat. I tak oficjalne dane rządowe (https://rcb.gov.pl/grypa-w-sezonie-epidemicznym-2018-2019-w-polsce-i-europie/) są takie że: Czyli średnio w Polsce jest 200 tys zachorowań na grypę i nikogo to nie dziwi, nikt nie robi z tego paniki. To a propo tej "rosnącej zachorowalności", którą tak niektórzy straszą. Ale idźmy dalej: To dotyczy 2019, kiedy było mniej przypadków, więc łatwo policzymy dla roku 2018: 108 / 158 tys * 265 tys = 180 osób, tj. blisko 200. A teraz sobie wejdźmy przykładowo na https://www.rmf24.pl/raporty/raport-koronawirus-z-chin/polska/news-ile-osob-zmarlo-w-polsce-na-covid-19-bez-chorob-wspolistniej,nId,4732794 gdzie mamy informację o 300 osobach zmarłych na COVID bez chorób dodatkowych, a wszystkich gdzie między innymi był COVID było 2200. Spora różnica? Spora. Z tej statystyki wynika, że liczbę zgonów trzeba zawsze podzielić co najmniej przez 7,3, aby uzyskać rzetelny obraz śmiertelności. Jak widać 300 ofiar to nie dużo więcej niż 200. Oczywiście teraz jest więcej, bo z 4170 dostalibyśmy 570 ofiar covidowych, ale czy to rzeczywiście oznacza, że to znacząco przekracza siłę rażenia grypy? Nie, dlatego że jak czytamy dane dotyczące grypy ograniczają się do określonego przedziału czasu, a dokładnie zatrzymano czas na 15.03 - i również dla porównywalności do poprzedniego roku dane dotyczyły 2018. A to nie oznacza przecież, że jak zatrzymano rejestrację, to ludzie przestali umierać. Należy zwrócić uwagę, że druga fala koronawirusa działa trochę jak drugi sezon epidemiczny grypy. Zauważmy, że teraz jest październik i to właśnie już jest kolejny sezon grypy. Co to oznacza? Że do porównania z grypą nie możemy brać października, bo dotyczy drugiego sezonu. Musimy zatrzymać się na wrześniu. A właśnie artykuł, który podałem, z RMF, z ponad 2200 zakażeń, pochodzi z połowy września. Tak więc prawidłowe porównanie to: 200 osób vs 300. Zatem tak jak napisałem, COVID jest tylko nieco bardziej śmiertelny od grypy. To czysta nauka, a nie emocje i każdy kto ma rozum musi przyznać mi rację. Zamiast manipulować i podawać dane niewspółmierne. Widać, że oglądasz reżimową, czerpiąc z niej wzorce. Epidemia głupoty?
  3. Antylogik

    Koronawirus jako wybawienie

    Nie zaczynam w nic wątpić, tylko jestem obiektywny jak zawsze. Jeżeli liczby zaczynają rosnąć jak ostatnio, to coś jest na rzeczy. Oczywiście trzeba wziąć poprawkę na to, że jest coraz zimniej i zbliża się okres grypowy, więc normalne, że więcej jest zgonów. Śmieszy mnie oczywiście dalej robienie paniki z tego wszystkiego. Nie ma najmniejszego znaczenia liczba zachorowań, a tylko liczba zajętych łóżek szpitalnych. P. S. "Pandemia" mnie śmieszy, a nie rozwalenie służby zdrowia.
  4. Antylogik

    Koronawirus jako wybawienie

    To zależy czym będziemy mierzyć epidemię. Jeśli liczbą zajętych łóżek szpitalnych - to jest od jakiegoś czasu. Jeśli śmiertelnością - to jeszcze nie. Gdyby nasz kraj był brany na poważnie, to Euromomo by uwzględniła go i moglibyśmy obiektywnie ocenić a nie tylko szacować, ale w dzisiejszych czasach nawet GUSowi nie można wierzyć, więc nie chcą ryzykować. Wolą nawet mniejsze kraje kojarzone z quasi-dyktaturą jak Węgry, czyli nawet ich statystykom bardziej ufają niż naszym i nikt nie powinien się dziwić. Zdanie odnosiło się do sytuacji w szpitalach i ogólnie służby zdrowia, którą doprowadza się do ruiny w ekspresowym tempie. Jesteśmy tego świadkami.
  5. Antylogik

    Koronawirus jako wybawienie

    Kiedy eksperci głośno radzili, żeby zamiast na patologię 500+ przeznaczyć pieniądze na ochronę, służbę zdrowia i leki, to PISowcy odwracali się i udawali, że nie słyszą. Więc mamy tego efekty. Przecież wszyscy ci, którzy dostają te pieniądze i sobie odkładają na lokaty (na szczęście zżera im je inflacja), powinni sami opłacać teraz służbę zdrowia, bo mają z czego. Obecnie ich kasa leży i ulega deprecjacji, jest nieefektywnie wykorzystywana, przecież można za to kupić nowe leki czy te szczepionki. Przypomnieć tylko, że 80 mld zł w ciągu 5 lat zostało tak zmarnowanych. Za coś takiego należy się kara śmierci.
  6. Antylogik

    Koronawirus jako wybawienie

    Kolejne dane o śmiertelności w Europie nie pozostawiają złudzeń - pandemia istnieje tylko w głowach ludzi i mediach. Popatrzmy na ostatnie tygodnie: https://www.euromomo.eu/graphs-and-maps/ Z przytoczonych krajów tylko Francja miała okres podwyższonej śmiertelności, jednak w 2017 także było podobnie, nie aż tak drastycznie, ale czy ktoś w ogóle pamięta by w 2017 miała być jakaś epidemia? Teraz szczyt nie był nawet 2 razy taki jak wtedy, a jaki raban zrobiono, to wszyscy wiemy. I mój ulubiony przykład: Szwecja - wzór dla reszty Europy. Nie zamknięto gospodarki, czego kosztem była podwyższona śmiertelność przez parę miesięcy, jednak obecnie kraj wchodzi w fazę obniżonej wręcz liczebności zgonów, tak jakby natura wyrównała poprzednie "żniwo". Zachowano gospodarkę, zachowano stoicki spokój, wdrożono strategię i są efekty. U nas jest odwrotnie - panika w mediach, panika wśród polityków, kompletny chaos i brak strategii i przygotowania. Nie wiedzą czy zamykać, czy otwierać, co zamykać, co otwierać. Z dnia na dzień wprowadzają zakazy, które rujnują gospodarkę. W dodatku w takich czasach chciano jeszcze dobić rolników. Jestem szczęśliwy, że przyszła ta śmieszna "epidemia" w czasach rządów PISowskich, bo okrutnie uwypukliła nieudacznictwo tych ludzi. Mam nadzieję, że ten chaos nie tylko doprowadzi do totalnego zniszczenia kraju, bo tylko taki scenariusz pozwoli obalić to Zjednoczone Lewactwo, ale również, że będziemy mieć scenariusz hiszpański: Trzymam za to kciuki.
  7. Antylogik

    Świat jawności całkowitej

    O ile z poniższym zdaniem trudno się nie zgodzić: O tyle poniższe jest bardziej dyskusyjne: Przeanalizowałem tę kwestię i doszedłem do wniosku, że niektóre aspekty dziedzin życia są częściowo prywatne, częściowo publiczne i wtedy należy dokonywać optymalizacji, ale z punktu widzenia dobrobytu całego społeczeństwa, a nie jednostki. Przykładowo, wszystkie wybory w Polsce, które dotyczą życia publicznego, tj. parlamentarne, prezydenckie i samorządowe - powinny być rzeczywiście całkowicie jawne. Każdy powinien mieć wgląd w to, kto na kogo głosował. Przychody z tego tytułu są co najmniej 3: 1) nie można okłamać nikogo z otoczenia 2) zwiększa to presję na leniwych albo niechętnych do głosowania, aby wzięli udział w wyborach, bo inaczej zostaną przez społeczeństwo uznani za ignorantów 3) zmniejsza się koszt asymetrii informacji - potencjalni pracodawcy, którzy wybierają spośród kandydatów na dane stanowisko i inne organizacje, do których dana osoba chciałaby wstąpić, ale potrzebne są do tego odpowiednie wymagania. Trzeci punkt jest najważniejszy. W świecie, w którym wykształcenie można sobie kupić, niewiele mówi o osobie, dlatego pracodawca powinien oceniać kandydata na podstawie innych przesłanek, takich jak poparcie dla danej partii. W ostatnich wyborach 44% przedsiębiorców głosowało na Trzaskowskiego i tylko 25% na Dudę, 16% na Hołownię. W 2 turze 67% osób z własną działalnością wybrałoby kandydata KO. Jasne więc, że zatrudniając do swojej firmy przedsiębiorcy mogliby szybciej odsiać złych kandydatów, czyli popierających PIS. Zmniejszyliby ryzyko zatrudnienia ludzi o ujemnych zdolnościach umysłowych, czyli takich którzy prędzej coś zniszczą niż naprawią. Każdy normalny przedsiębiorca albo menadżer w korporacji nie dałby przecież PISowcowi wyprowadzić psa, a co dopiero dać mu pracę. Pełna jawność głosowania miałaby inne, choć powiązane zalety. Prywaciarz byłby skłonny zapewne zatrudnić PISowca, ale za niskie wynagrodzenie, co nie byłoby żadną dyskryminacją, gdyż PISowiec powinien gorzej zarabiać, bo jest głupszy od anty-PISowca (głupota = inteligencja + wiedza, a łatwo sprawdzić, że wyborcy PIS nie grzeszą ani jednym, ani drugim). Ktoś powie, że w ten sposób PISowcy nauczyliby się oszukiwać system i głosować na anty-PIS. Jest to wątpliwe, gdyż PISowiec jest za głupi, żeby działać wbrew sobie. Co najwyżej przestaliby głosować w ogóle, aby nie mieć problemów z pracą. To by mu trochę pomogło, ale tylko trochę, gdyż, jak wyżej wskazałem, byłaby negatywnie oceniana jego ignorancja. W zawodach fizycznych to może byłoby rozwiązanie dla tych "mądrzejszych" PISowców, co dla społeczeństwa przyniosłoby pozytywny skutek, gdyż partie PISowskie zawsze by przegrywały - to kolejna zaleta. Jeszcze inną, choć bardziej subtelnym walorem wynikającym z tej jawności byłby wzrost wartości kapitału społecznego, gdyż ludzie na wyższym poziomie umysłowym trzymaliby się razem, nie musieliby rozmawiać z plebsem, a więc w zakładach pracy rzadziej dochodziłoby do tarć, kłótni, co przekładałoby się na mniejszy stres pracowników i lepsze zintegrowanie grupy. Innym przykładem są organizacje, do których wstępują ludzie - ich nabór zawsze byłby poprzedzony analizą politycznych wyborów, co zmniejszyłoby ryzyko zwerbowania szpiega.
  8. Antylogik

    Ateizm to samo zdrowie

    Na WHO są tabele ze średnimi BMI wg lat: https://www.who.int/data/gho/data/indicators/indicator-details/GHO/mean-bmi-(kg-m-)-(crude-estimate) w USA jest 29,1. W Polsce 27. Ten wskaźnik od lat rośnie, a 26,5 osiągał w latach 90. Szczegółowy opis metody estymacji przez WHO jest tutaj: https://www.thelancet.com/journals/lancet/article/PIIS0140-6736(17)32129-3/fulltext Może być tak, że obydwie instytucje (NCHS vs WHO) inaczej liczą te średnie i stąd różnice, ale może być też tak, że Google jako dość słaba wyszukiwarka naukowa wypluła stare publikacje. Wniosek: Podane średnie w pracy Haywarda są prawidłowe - religijnych jest najwięcej i oni mieli średnią BMI populacji, zaś ateiści mają poniżej średniej. Oczywiście dowodzi to nie tylko tego, że ateiści są inteligentniejsi, ale też hipokryzji np. katolików, co to mają niby 10 przykazań i 7 grzechów głównych, jak obżarstwo, a nie potrafią się najprostszych zasad trzymać.
  9. Antylogik

    Ateizm to samo zdrowie

    Czyli większość Amerykanów ma nadwagę: https://www.cdc.gov/nchs/data/nhanes/databriefs/adultweight.pdf Ponadto trzeba zwrócić uwagę, że większość badanych miało powyżej 47 lat i wszyscy byli między 42 a 49 lat. Obliczona średnia dla danej grupy to średnia krańcowa uwzględniająca te nadwyżki wieku, ale skoro była to grupa 40-latków, to wyniki mogą być trochę wyższe. W badaniu tym nie chodziło o precyzyjną średnią BMI, tylko o różnice międzygrupowe. Żeby przetestować różnice w wymiarze zdrowia, trzeba wziąć osoby powyżej 40 lat.
  10. Antylogik

    Ateizm to samo zdrowie

    Nie manipuluję, no preference zaliczam do tej samej grupy co agnostycy. Oni wierzą w jakiegoś boga, może duchy, ale nie są religijni. Już na samym początku tego wątku powiedziałem, że interesuje mnie zależność religijni vs niereligijni, bo sama wiara to mgliste i mało klarowne pojęcie. Dodatkowo bez preferencji głównie stanowili Czarni i Hiszpanie, a rasa ma jednak pewne znaczenie. Zaś ateiści to byli głównie biali. Pff, chciałbyś.
  11. Antylogik

    Ateizm to samo zdrowie

    Zdrowie fizyczne jest dość subiektywną sprawą, choć można je zobiektywizować, jeśli się podzieli je na kilka czynników, takich jak BMI, schorzenia przewlekłe i symptomy chorobowe. Jak się nimi różnią ateiści, agnostycy i teiści? Sprawdzili to R. D. Hayward et al. ("Health and Well-Being Among the Non-religious: Atheists, Agnostics, and No Preference Compared with Religious Group Members", 2016) na próbie 3010 dorosłych Amerykanów. Oto tabela: W każdym z 3 wymiarów ateiści osiągnęli najlepsze wyniki: najniższe BMI, chroniczne schorzenia i najmniejsze / najmniej ostre symptomy chorób. Badanie objęło także różne wymiary zdrowia psychicznego, np. lęk przed śmiercią: Jak się okazuje ateiści odczuwają paradoksalnie najmniejszy ten lęk. Agnostycy boją się najbardziej, co może wynikać z tego, że mają najwięcej wątpliwości, a wątpliwości zawsze stresują. W innych aspektach jak np. optymizm czy poczucie szczęścia/zadowolenie, teiści uzyskiwali wyższe wyniki. Nic dziwnego, bo przecież są głupsi od pozostałych, a w takim wiele do szczęścia nie trzeba. To że są głupsi to obiektywny fakt, gdyż głupota składa się z dwóch elementów: inteligencji oraz wiedzy. Jak wiadomo, ateiści mają wyższe IQ, a także są lepiej wykształceni, zatem tu nie ma żadnej dyskusji. Ciekawe, że autorzy tego badania nie są zbyt obiektywni, gdyż stwierdzają, że ateiści ogólnie osiągają gorsze wyniki od reszty. Oczywiście, tylko w tych najważniejszych uzyskują najlepsze. Gorsze mają tam, gdzie można można łatwo zakłamać statystyki albo po prostu mieć urojenia. A o tym, że religijni mają większe urojenia, było już wcześniej.
  12. Antylogik

    Ateizm to samo zdrowie

    Powinieneś też wziąć pod uwagę możliwość, że ludzie, którzy są ze swojej natury czy wychowania religijni, mogą bardziej wierzyć, że jakiś bóg ich uchroni przed chorobami. Mogą myśleć, że chorują jacyś grzesznicy etc. Przez takie myślenie nie robią sobie badań i nie podejmują działań prewencyjnych (zarówno operacje jak i dieta itp.) i częściej potem mają diagnozę raka.
  13. Antylogik

    Koronawirus jako wybawienie

    https://biznes.interia.pl/gospodarka/news-polacy-marnuja-mniej-zywnosci-to-efekt-pandemii,nId,4784861 GUS: zgony: 2019 I-XII: 243,8 tys. , 2020 I-XII: 242,3 tys. Źródło: https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/inne-opracowania/informacje-o-sytuacji-spoleczno-gospodarczej/biuletyn-statystyczny-nr-82020,4,103.html Biuletyn Statystyczny Nr 8/2020. Publikacja w formacie PDF - str. 44 Wniosek: nie ma i nie było w Polsce żadnej pandemii. Co więcej, w czasie koronaparanoi mniej ludzi zmarło niż w roku poprzednim.
  14. W temacie Ateizm to samo zdrowie, który sam założyłem, nieco dokładniej opisuję ten związek i pokazuję dowód empiryczny.
  15. Antylogik

    Ateizm to samo zdrowie

    Badanie, które pokazałem bezpośrednio nie dowodziło, że ateiści są zdrowsi fizycznie. Jednak praca, którą teraz przedstawię tym się właśnie zajęła. Co więcej, zajęła się także sprawdzeniem czy ateiści są zdrowsi psychicznie. Baker et al. ("Secularity, Religiosity, and Health: Physical and Mental Health Differences between Atheists, Agnostics, and Nonaffiliated Theists Compared to Religiously Affiliated Individuals", 2018) przeanalizowali związek między religijnością dorosłych Amerykanów (podobnie jak poprzednie badanie) z ich zdrowiem fizycznym i psychicznym. Wyniki dla zdrowia fizycznego pokazuje wykres: Białe pola oznaczają procent dni bycia zdrowym. Ateiści mieli najwyższy udział tych dni, zatem cieszyli się najlepszym zdrowiem. Ciekawostką jest, że biali protestanci okazali się zdrowsi od katolików i Żydów. Zastanawiającą kwestią jest zdrowie agnostyków, które zamiast być między ateistami a protestantami, było jakąś średnią ze wszystkich grup. Wyniki dla zdrowia psychicznego pokazuje wykres: Gdyby pominąć czarnych protestantów, ateiści byliby na wyższym poziomie zdrowia psychicznego co średnia z protestantów, znacznie wyższym niż katolicy i Żydzi. Znów agnostycy nie pasują do logiki, czyli odstają od ateistów. Na obronę agnostyków może przemawiać fakt, że ze względu na swój obiektywizm, nie mają urojeń, wobec czego nie kłamią. Katolicy i pozostali teiści mogą mieć większe urojenia, które ukrywają ich faktyczny stan. Tak samo można wytłumaczyć odstawanie czarnej społeczności - ponieważ ich IQ jest zazwyczaj niższe od białej, są bardziej świadomi swojego stanu. To że mam rację wskazuje poniższa tabela: Spójrzmy na paranoję: u ateistów współczynnik jest najniższy ze wszystkich pozostałych grup. Na to również zwracają autorzy: Dowodzi to silnie dodatniego związku pomiędzy religijnością a paranoją. Podsumowując - ateiści cieszą się najlepszym zdrowiem zarówno fizycznym jak i psychicznym. Mają wysoki poziom energii (zapewne to koktail wysokiego IQ i dobrego zdrowia), niższy poziom lęku, paranoiczności i obsesyjności od reszty.
  16. Jest ogromna liczba dowodów na to, że ateiści są zdrowsi intelektualnie (znaczy są bardziej inteligentni) od ludzi religijnych (celowo nie używam słowa "wierzących", bo jest niejednoznaczne). Ale okazuje się także, że ateiści rzadziej chorują na raka. McFarland et al. ("Does a cancer diagnosis influence religiosity? Integrating a life course perspective, 2013) zbadali czy większa religijność wpływa na diagnozę raka. I tak Oto statystyki modelu Były sprawdzane dwa rodzaje wpływu religijności: komfort religijności oraz religijne decyzje. Pierwsze z nich mierzono pytaniem: „Kiedy masz problemy lub trudności w rodzinie, pracy lub życiu osobistym, jak często szukasz pocieszenia za pomocą środków religijnych lub duchowych, takich jak modlitwa, medytacja, uczestnictwo w nabożeństwach religijnych lub duchowych, czy rozmawiasz z duchowym doradcą? ” Drugie mierzono pytaniem „Kiedy podejmujesz decyzje w życiu codziennym, jak często zadajesz sobie pytanie, co sugerują Twoje przekonania religijne lub duchowe?” Odpowiedzi wahały się od (1) „nigdy” do (4) „często”. Komfort religijny jest bardziej emocjonalny, decyzje religijne bardziej intelektualne. Ponieważ intelekt jest sprzeczny z religijnością, nic dziwnego, że drugi wymiar nie korelował na poziomie istotnym. Natomiast pierwszy wymiar okazał się bardzo istotnie korelować z diagnozą raka. Wnioski oczywiste: warto być ateistą.
  17. Nie można się zgodzić z tym zdaniem akurat. Przykładowo: ludzie wrażliwi ani dzieci nie powinni oglądać sami horrorów, bo zaczynają zwyczajnie czuć się nieswojo, ich mózg produkuje nieracjonalną wyobraźnię i strach przed duchami itp. Oglądając Egzorcystę nie muszą wierzyć w szatana, aby ich mózg zaczął produkować urojenia. Paranoja, schizofrenia - choroby psychiczne, które też są naturalne. Po prostu wiara w boga osobowego to rodzaj choroby psychicznej, która nie jest nazywana chorobą, bo została narzucona przez kulturę i społeczeństwo. A powstała tak samo jak urojenia po obejrzeniu horroru. U niektórych utrzymują się one dłużej, u niektórych krócej. Ci, którzy potrafią poradzić sobie z tymi urojeniami swoim krytycznym umysłem, przestają się bać horroru.
  18. Jak widać nie lejesz, skoro podajesz odpowiedź. Nie, to nie była mylna interpretacja z mojej strony, a zwykła prowokacja. W sumie dla mnie temat zamknięty.
  19. Pozwól, że będę fanatycznie twierdził, że 2 + 2 = 4. Skoro (jak widać) wierzysz w boga, to nie można się dziwić, że bardzo nie lubisz wybitnych naukowców, którzy przecież zawsze są jakimiś fanatykami (choćby nauki). Wierzących ale w co? Konkret, nie demagogia, którą bez przerwy uprawiacie. Może również powtórzę jedno swoje zdanie (bo nie do wszystkich dotarło): które świadczy raczej o tym, że nie jestem fanatycznym anty-teistą. W związku z powyższym osoba logicznie rozumująca zauważy, iż nie muszą zaprzeczać tezie z Wysokich Obcasów. Ponadto słuszne jest spostrzeżenie: Jednak poszedł bym jeszcze dalej: należy ograniczyć do fizyków i matematyków, ewentualnie chemików. A także uwzględnić ekonomistów. Biolodzy mogą być pomysłowi, pracowici i dostać Nobla za pomysł i pracowitość, ale to nie znaczy, że mają wybitną zdolność abstrakcyjnego myślenia.
  20. W tym się mylisz. Badania pokazują ujemną korelację liniową, czyli im bardziej wierzący czy religijny, tym mniej inteligentny. Czyli jeśli rozpatrujemy wiarę na poziomie wertykalnym, to nie ma miejsca na niuanse. Inaczej sprawa wygląda, gdy analizujemy ją horyzontalnie: zwykłe pytanie "czy w wierzysz w boga?" jest niewystarczające, jeśli nie zdefiniujemy co rozumiemy przez tego boga. Przykładowo nie spodziewałbym się, żeby buddyści mieli niższe IQ, dlatego że ich wiara jest bardziej racjonalna od katolickiej. Zresztą wszyscy dobrze wiedzą, że Chińczycy mają wysokie IQ. Judaizm także średnio biorąc nie pogarsza IQ, co jednak wynika z faktu, że wyznają go Żydzi, a ci - zmuszeni przez tysiące lat do ucieczki, przemieszczania się i radzenia sobie w trudnych warunkach - nabyli większego IQ. Dowodem na to jest fakt, że tylko amerykańcy i Europejscy Żydzi są bystrzejsi, a ci zamieszkujący Izrael - już nie. Jest artykuł poświęcony rozróżnieniu grup religijnych i ich IQ (E. Kirkegaard i J. Laskar - "Intelligence and Religiosity among Dating Site Users", 2019). Oprócz samego rodzaju religii, wzięto pod uwagę także to na ile poważnie respondent bierze swoją wiarę. Wyniki interesujące: Jak widać najgłupsi są Muzułmanie, co łatwo wytłumaczyć. W ich religii wszystko jest restrykcyjne i brane dosłownie. Islam opiera się w całości na posłuszeństwie, wszystko kręci się wokół posłuszeństwa. W katolicyzmie idea posłuszeństwa jest wiązana głównie ze Starym Testamentem, a ten uznawany jest za płytszy, gorszy od Nowego. Stąd katolicy są inteligentniejsi od islamistów. To co mówię jest udowodnione: https://en.wikipedia.org/wiki/Religiosity_and_intelligence#Studies_examining_theistic_and_atheistic_cognitive_style Ludzie nie są w stanie przyjąć do wiadomości brutalnej prawdy, dlatego aktywnie minusują, choć wszystko co napisałem, to obiektywne fakty. Generalnie są różne poziomy religii - od najbardziej mechanicznej i bezmyślnej do bardziej wyrafinowanej. Hierarchia jest następująca: 1) Islam - najgłupszy, oparty na bezmyślnym posłuszeństwie (masz się 5 razy dziennie modlić itp.) 2) judaizm - podobnie, między islamem a katolicyzmem. Gdy weźmiemy Żydów z terenów Azjatyckich , to potwierdzi się u nich niższe IQ od katolików, a wyższe od Muzułmanów. 3) katolicyzm - trochę wyższy poziom od judaizmu ze względu na połączenie Starego Testamentu z Nowym 4) chrześcijaństwo - religia wyższego poziomu, bo oparta na Nowym Testamencie, czyli naukach Jezusa, którego przypowieści są uznawane często za rodzaj alegorii 5) hinduizm - pomiędzy chrześcijaństwem a buddyzmem (chyba) 5) buddyzm - religia nie-teistyczna, więc wysokiego poziomu i najinteligentniejsza spośród najbardziej rozpowszechnionych. To że jest nieteistyczna, to nie znaczy, że jest anty-teistyczna czy ateistyczna 6) gnostycyzm - bardziej filozofia niż religia, zatem bardziej umysłowa, zatem bardziej inteligentna od poprzednich. 7) ateizm / agnostycyzm
  21. Więc uzupełnienie: https://en.wikipedia.org/wiki/Religiosity_and_intelligence#Studies_comparing_religious_belief_and_IQ Już bardziej neutralnego punktu widzenia niż tego na wikipedii nie ma. Natomiast to co podajesz dowodzi tylko, ile jest prawdy w tym, że osoby religijne są ułomne intelektualnie.
  22. Nie przesadzaj z tą dokładnością. Wierzenia religijne to skutek kilku czynników, a jednym z nich jest niższe IQ. Ale niższe IQ skutkuje nie tylko religijnością, ale też innymi przekonaniami. Gdyby ten test dotyczył wierzących w UFO albo płaską Ziemię, wyniki byłyby identyczne. Zbadaj antyszczepionkowców i będzie to samo. Generalnie tak się rodzi prawica - to skutek prostactwa umysłowego i było to także tematem pewnych wątków na KW.
  23. Dobrze napisane. W prostych zadaniach religijni sobie lepiej radzą, bo szybciej znajdą wzorce, jednak w nieco bardziej złożonych zadaniach połowa ich "wzorców" okaże się fałszywa, a w jeszcze bardziej złożonych większość będzie błędna. Nie wynika to jednak z większej zdolności umysłowej (bo jest na odwrót), a raczej z prostactwa umysłowego: religijni nie mają wątpliwości, wszystko wiedzą lepiej, mają radykalne przekonania. To przypomina urojenie, które może w niektórych okolicznościach przydać się, ponieważ jest bardziej pewna siebie od innych: uważa, że jest bogiem albo że została wybrana przez boga albo że jest święta. Gdy taka osoba nie ma wątpliwości, to nie ma hamulców i dlatego np. pokona przeciwnika w sporcie. W przypadku tego testu z kropkami szybciej naciskała przycisk, ponieważ nie zastanawiała się nad tym czy może się mylić, podejmowała decyzję bezrefleksyjnie (prostak za dużo nie myśli). Osoby niewierzące wolniej reagowały, ponieważ nie opierały swoich działań na jakichś domniemaniach i przypuszczeniach.
  24. Nie, wyjaśnienie dużo prostsze: obie są podobne, ale druga łatwiejsza do przetłumaczenia. I tyle.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...