Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Antylogik

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    904
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Zawartość dodana przez Antylogik

  1. Antylogik

    Świat jawności całkowitej

    Ale co to znaczy regulowana giełda? Konkretnie, czym się różni regulowany rynek akcji od nieregulowanego? Proszę o konkretne przykłady, jak wyglądałoby kupno i sprzedaż walorów na rynku bez regulacji. To mnie naprawdę interesuje. Warto odróżnić czysty wolny rynek od wolnego rynku w praktyce. Mówienie, że regulowany rynek to zaprzeczenie wolnego rynku, to twierdzenie, że świat dzieli się tylko na te dwa typy ryków. Tak jakby nie było niczego pośrednio. W podręczniku tego już nie napisano? Czyli jak nie napisano, to znaczy, że albo jest wolny rynek, albo regulowany? Ale to nie dotyczy idei wolnego rynku, tylko gospodarki konkurencyjnej. Konkurencja doskonała jest idealistycznym założeniem - i też nie można powiedzieć, że to mit, bo mit zakłada, że ludzie uważają, że istnieje konkurencja doskonała naprawdę. A nikt tak nie mówi. A zatem Twoje twierdzenie jest fałszywe. A czy ja podałem przykład rynku towarów? Wg Twojej wizji istnieją jedynie rynki regulowane takie jak rynek towarów czy rynki pracy, gdzie istotnie jest ochrona słabszych. Ale po to właśnie podałem przykład rynku akcji, który jest symbolem krwiożerczego kapitalizmu. Czy jak kupię akcje jakiejś firmy, to będę miał jakąś ochronę kapitału? Co ważne, piszę tylko o akcjach, a nie obligacjach, gdyż te ostatnie to zobowiązania, a te z natury prawa mają większą ochronę. A więc wyjaśniam, że mając akcje w portfelu, nie mam żadnej ochrony państwa, mogę stracić wszystko. A wg Ciebie nie mogę, wg Ciebie państwo chroni mnie, tak że nie stracę kapitału. Czyli nie rozumiesz jak działają giełdy i czym w praktyce jest wolny rynek. Tyle można wywnioskować z tej dyskusji.
  2. Antylogik

    Świat jawności całkowitej

    Ja tu widzę spory związek z tematem. Asymetria informacji to jeden z czynników zakłócających nie tyle wolny rynek, co gospodarkę wolno-konkurencyjną. Weźmy ten rynek akcji. Oczywiście ideałem byłoby, gdyby wszystkie informacje wewnątrz gospodarki (mikro i makro) były równie dostępne dla wszystkich uczestników. Tylko że należy rozróżnić informacje życia prywatnego od publicznego / zawodowego. Te publiczne prędzej czy później i tak dotrą, jedynie różnica leży w czasie. Ta pełna jawność informacji ma sens w przypadku publicznych, natomiast już nie w przypadku prywatnych, które mogą zostać wykorzystane na czyjąś niekorzyść. Zachowanie tajności ma wieloraki sens, także w życiu gosp. Myślę, że głównie problem leży w tym, że publiczne informacje nie są traktowane osobiście, podczas gdy prywatne są nacechowane i odbierane emocjami. Dobrą ilustracją jest taki oto przykład: (A) Firma X zbankrutowała. Firmą kierował Y. (B) Y nie słuchał doradców, wolał ryzykować, nie uczył się na pierwszych błędach i przegrał. Przykład A jest odbierany bez emocji, ponieważ firma to byt abstrakcyjny i nie wiemy co doprowadziło do bankructwa, czy winne było kierownictwo. Przykład B bierzemy z kolei osobiście - kogoś takiego jak Y mało kto chciałby zatrudnić jako menedżera. Nawet jeżeli, Y się zmienił, zrozumiał niczym Syn Marnotrawny swoje błędy, to, jeżeli nie jesteśmy tym biblijnym jego ojcem, nie będziemy chcieli ryzykować zatrudniać taką osobę. Oczywiście ten przykład jest skrajny, a wystarczy pomyśleć, co by się działo, gdyby HR miało pełną informacje na temat potencjalnych pracowników, których weryfikuje czy się nadaje. Jeśli ktoś popełnił błąd i teraz każdy ma o tym wiedzieć, to ten błąd będzie się ciągnął za nim latami. Tak więc prywatność ma duże znaczenie psychologiczne - można powiedzieć, że jest przychodem psychologicznym. Co więcej, mimo pewnych kosztów z tej drugiej strony (w sensie niewiedzy), to ta druga strona także zyskuje psychologiczną korzyść - efekt nowości i świeżości, a niepewność jest tu powiązana z "dreszczykiem emocji". Suma sumarum, informacje z życia osobistego powinny pozostać prywatne, bo ma to obopólną korzyść. Inna sprawa dotyczy tych informacji z życia publicznego - tutaj nie ma większych kontrowersji.
  3. Antylogik

    Świat jawności całkowitej

    Są różne giełdy, także akcji- regulowane i nieregulowane. To jednak zbędne szczegóły. Jak dla mnie giełda regulowana czy nie, to ciągle wolny rynek i śmieszne jest mówienie, że on nie istnieje.
  4. Antylogik

    Świat jawności całkowitej

    Swą filozofię, proponowałbym skonfrontować też z rzeczywistością. Np. pohandlować akcjami. To że na rynku akcji są insiderzy, którzy wykorzystują asymetrię informacji dla siebie, nie oznacza, że wolny rynek nie istnieje.
  5. Antylogik

    Świat jawności całkowitej

    To fałsz, pusta zabawa w definicje. Potrzeba prywatności to ewolucyjny mechanizm obronny. Zwierzęta chronią swoje stada przed obcymi, bo zakładają z góry potencjalne niebezpieczeństwo. I tak samo z ludźmi. Dyskusja o "całkowitym braku prywatności" jest kuriozalna, czysto teoretyczna i niepraktyczna. Dużo bardziej sensowna dyskusja jest o optymalizacji tej prywatności, jak np. sprawdzenie co dana osoba przy sobie posiada, wchodząc na pokład transportu publicznego, w celu określenia czy nie wnosi jakichś niebezpiecznych przedmiotów.
  6. Oczywiście, że brali. Z tym że wplatasz do tego problemu regulacje prawne, a nimi kieruje państwo, UE czy inny nadrzędny organ. Czyli z monopolisty rynkowego przechodzisz do monopolisty na władzę. A różnica jest skrajna: rynkowy monopolista działa w ramach prawa i nie nakazuje konsumentom kupować jego produkty. Natomiast monopolista na władzę odwrotnie: sam tworzy prawo i nakazuje ludziom i firmom jemu podlegać. W przypadku tego drugiego można mówić o dobrym lub złym monopoliście w sposób obiektywny: prawo jest potrzebne dla zachowania porządku, zmniejszenia kosztów każdorazowego ustalania zasad przy nawiązywaniu umowy między stronami oraz zmniejszenia niepewności co do przyszłych relacji między stronami (np. pracownik i pracodawca mają pewne obowiązki). To oczywiście dobra władza. Zła władza powstaje wtedy gdy zamiast pomagać, przeszkadza: prawo staje się zbyt surowe i nieefektywne, przykładami są systemy komunistyczne, gdzie prywatne przedsiębiorstwa nie mają racji bytu, i socjalistyczne, gdzie prywatny przedsiębiorca jest z góry traktowany jak czyste zło, które trzeba mocno kontrolować. Ponadto gdy mowa o władzy państwowej i monopolistach rynkowych, trudno nie skojarzyć innego rodzaju monopolisty, którego można nazwać rynkowo-państwowym: chodzi o branże użyteczności publicznej, jak energia, woda. To są tzw. monopole naturalne (bo przetwarzają naturalne zasoby, których właścicielem często jest państwo). Jest to zupełnie inny rodzaj monopolu w stosunku do rynkowego, jak Microsoft, bo one nie zarabiają za dużo (jeśli w ogóle). Są wysoko kapitałochłonne i często mało opłacalne, ale jednocześnie niezbędne dla ludzi. Przez to łatwo sobie wyobrazić, jakie ceny ustaliłaby firma prywatna, gdyby miała taki monopol. Stąd w tym przypadku niezbędne jest albo upaństwowienie albo wprowadzenie ograniczeń prawnych, m.in. dot. stawki cenowej. To drugie rozwiązanie wydaje się lepsze, bo ze względu na postęp techniczny i potencjalną konkurencyjność firm zewnętrznych koszty produkcji powinny spadać.
  7. Rzeczywistość nie wynika z żadnych teorii, teoria jedynie może opisać rzeczywistość. Zamiast patrzeć schematami, powinieneś przeanalizować sprawę zdroworozsądkowo i logicznie. Monopolizacja rynku jest dobra dla danej firmy, każda firma powinna dążyć do monopolizacji rynku, bo to zapewnia maksymalizację zysków. Sprawa jest bardziej skomplikowana gdy chodzi o dobrobyt społeczny. Z jednej strony, jeżeli firma dąży do uzyskania monopolu, to znaczy, że chce by jej produkt był najlepszy i wyprzedził konkurencję. A zatem monopolizacja poprawia jakość produktu oraz jest źródłem postępu technicznego, w konsekwencji wzrostu gosp. Jeśli firma zdobywa patent, to dzięki niemu uzyska monopol na produkt i może znacznie więcej zarobić. Nie ma w tym nic złego, to pozytywna strona monopolu. Z drugiej strony taki monopol będzie wykorzystywał swoją pozycję rynkową zawyżając ceny lub obniżając podaż (co na jedno wychodzi). Chociaż firma na tym zyska, to społeczeństwo straci (można byłoby przy niższej cenie więcej wytworzyć). W omawianym przypadku rzecz dotyczy mniejszej produkcji innych podobnych programów: Microsoft może być droższy, przez to mniej dostępny, ale z powodu marki czy jakości, masowo wybierany spośród innych rozwiązań. Dzięki swojej sile monopolistycznej, wywołuje asymetrię informacji o istnieniu innych powiązanych programach (jak Teams). Czy można za to winić Microsoft, że zwiększa pakiet swoich programów? Ta skarga to jakieś kuriozum. Jak wyżej wskazałem, kwestia monopolu nie jest zero-jedynkowa i przykładem jest właśnie patent. Żeby nie zniechęcać firmy do tworzenia innowacji, prawa autorskie powinny być zapewnione, a autor powinien mieć prawo do ochrony przed kopiowaniem produktu. Jeżeli jednak brać pod uwagę stratę społeczną jaka powstaje, gdy ludzie nie mogą kupić danego programu, maszyny, leku itd. taniej, to długość okresu patentu nie powinna być nieskończona. Np. M. Dore et al. ("The optimal length of a patent with variable output elasticity and returns to scale in R&D", 1993) oszacowali optymalną długość patentu. Wg ich modelu przy elastyczności popytu równej 1 dla R&D jest to 10-11 lat - jeżeli zyski z tego patentu są stałe w czasie. Jeżeli są rosnące, wtedy,w zależności od tempa wzrostu jest to od 13 do 34 lat. Dla spadkowych zysków - poniżej 10 lat.
  8. Mamy tu do czynienia ze zwykłą strategią naśladowcy, znaną choćby z teorii gier, czyli nic nowego i jak najbardziej racjonalna strategia, jeśli jest używana świadomie. Niestety spycholodzy zawsze wszystko zaciemniają albo zajmują się rzeczami kompletnie niepotrzebnymi.
  9. Dobrze piszesz, ale myślę, że mało kto tutaj rozumie o co w tym chodzi albo wydaje mu się, że rozumie, dlatego powinieneś dodać wyjaśnienie. Różnica między błądzeniem przypadkowym a ruchem Levy'ego jest taka, że to pierwsze ma skończoną wariancję, a to drugie nieskończoną, dlatego ogony rozkładu nie schodzą do zera (czyli ma grube ogony) jak w przypadku ruchu Browna i odchylenie może być dowolnie duże. Ponieważ w praktyce tak być nie może, stworzono model obciętych ruchów Levy'ego. Fakt nieskończoności wariancji jest możliwy dlatego, że matematyczny ruch jest nieciągły, a więc następują przeskoki w sposób nielokalny. Ta nielokalność jest możliwa tylko w świecie kwantowym, a w makroskali zawsze będziemy mieli do czynienia z ciągłością ruchu - w związku z tym to co nazywane tutaj jest ruchem w linii prostej w losowym przedziale czasu nie może być uznane za skok Levy'ego, a co za tym idzie cały opisany w tym artykule ruch nie jest ruchem Levy'ego sensu stricte, a jedynie jego przybliżeniem. Dlatego zapewne bardziej precyzyjny byłby jakiś model przełącznikowy, w którym losowy "skok" jest tak naprawdę ruchem deterministycznym po linii prostej.
  10. Trudno to nazwać kreatywnością. Po prostu zabawa, która przypadkowo prowadzi do jakiejś koncepcji/rozwiązania. Nie chodziło mi o rozumienie w sensie celu, ale w sensie spostrzeżenia pewnych związków między obiektami, których od początku wspólnym mianownikiem był cel. Może podam przykład z dzieciństwa. Miałem może 5-6 lat, byłem z rodziną na dworze w zimie, wszystkim było zimno. Moja mama miała futro i tylko jej było ciepło. Wszyscy chcieli się zagrzać pod tym futrem, ale nie było miejsca na wszystkich, tylko jedna osoba mogła. Wtedy mama powiedziała, że zagrzeje tego, kto ma najzimniejsze ręce. Ja wtedy wpadłem momentalnie na pomysł, że przyłożę ręce do słupa, który stał obok, który oczywiście był bardzo zimny. Wszyscy zaczęli się śmiać, mama musiała mnie zagrzać i tak skończyła się historyjka, która potem stała się anegdotką rodzinną. Czyli jako dziecko byłem pomysłowy - wiedziałem, że słup jest lodowaty i zauważyłem związek między jego lodowatością a możliwością zagrzania się (osiągnięcia celu). Chodzi mi więc o spostrzeżenie, które pozwala omijać np. czas na uczenie się wielu różnych kombinacji. Z tym że czas nie jest najważniejszym czynnikiem, chodzi raczej po prostu o efektywność rozwiązania zadania. Nauczyłem się wcześniej, że słup jest lodowaty, że pod futerkiem jest ciepło i od razu wpadłem na pomysł, ale nie dlatego, że się nauczyłem kiedyś takich zachowań przypadkowo czy przez zabawę. Nie miałem nigdy podobnego zadania po prostu zauważyłem związek, który można wykorzystać, nie musiałem go testować. Jeżeli piosenka jest tylko piękna, to nie znaczy, że jest twórczy. Mogło mu się tak udać przez przypadek albo nawet mógłby stosować jakąś heurystykę lub algorytm na piękno. W końcu estetyka też została naukowo wyjaśniona. Ale generalnie to kwestia twórczości artystycznej jest kontrowersyjna, bo dość subiektywna. W tym kontekście przyznaję rację, że sieci neuronowe wraz z algorytmami ewolucyjnymi mogą być uznane za kreatywne. Musimy zapytać, bo nie wiemy czy opracowali już wcześniej strategie i mieli już wyuczone heurystyki, algorytmy, przewidując (to ważne) jak zareagujemy. Jeżeli nie przewidywali niczego, a jedynie wierzyli w swoją inteligencję i kreatywność i natychmiast dostrzegali jakieś rozwiązania, to byliby kreatywni. Przy czym czas jest drugorzędny, bo np. mogliby przez cały czas przegrywać, bo analizowaliby jedną koncepcję, która pozwoliłaby im wygrać wojnę.
  11. Teraz oglądam debatę prezydencką w TVPIS, więc potem odpowiem.
  12. Teoretycznie to ładnie i poważnie brzmi, ale praktycznie to nic nie znaczy. Taki trochę bełkot. Chyba nie zrozumiałeś co napisałem, więc powiem inaczej. Niczego nie mylę, bo to nie ma żadnego znaczenia czy ludziki się już nauczyły i teraz korzystają ze "swojego" algorytmu czy od nowa powtarzają. Bo wg takiego rozumowania, jak będę powtarzał bezmyślnie ich ruchy, to nagle stanę się jak one kreatywne. A to właśnie powiedziałeś - że już się "nauczyły być kreatywne". One nie wiedzą co robią - to nie ma sensu. Bo nie jest. Właściwie nie jest kreatywny, jeśli tak długo się uczy. Kreatywność polegałaby właśnie na tym, gdyby wpadł na rozwiązanie bez uczenia. To też nie ma znaczenia. Przecież de facto różnica jest tylko taka, że małpy (ludziki) same sobie podpowiadają jak wygląda Szekspir w kolejnych iteracjach poprzez coraz bliższe dopasowywanie do jakiegoś wzorca - to znaczy do celu. A cel programista musiał im wskazać. To że stosują podobne strategie, np. heurystyki jak człowiek, to nie znaczy przecież, że stają się kreatywne. Samo istnienie algorytmu czy heurystyki na kreatywność zaprzeczałoby pojęciu kreatywności; ewentualnie obaliłoby to pojęcie. W nic nie wpada. To są pozory kreatywności. Jeśli napiszesz wybitną piosenkę, która będzie plagiatem, to też stworzysz pozory, że jesteś wielkim artystą. Każdy system załamuje kreatywne myślenie.
  13. To nie jest kreatywność. Tak jak nie jest inteligencją zdolność do rozwiązania zadania po roku, jeśli inteligentna osoba rozwiązałaby to w kilka min. W końcu nawet małpa wpadnie kiedyś przypadkowo na pomysł i trafi. Dokładnie to samo jest z symulatorami Szekspira: https://www.hanselman.com/blog/SolvingTheShakespeareMillionMonkeysProblemInRealtimeWithParallelismAndSignalR.aspx Kreatywność pojawia się dopiero gdy jest pewien poziom zrozumienia zadania. Czyli w przypadku zabawy w chowanego, komputer nie musiałby się bez przerwy uczyć najbardziej efektywnego rozwiązania, tylko wpadłby na nie, dostrzegając pewne związki między obiektami. Kreatywność nie znaczy, że wpadłby na to rozwiązanie szybciej, bo tym w przypadku nie chodzi o szybkość rozwiązania (w przeciwieństwie do inteligencji), ale o efektywność rozwiązywania: człowiek może sobie wypoczywać i powoli rozmyślać nad zagadnieniem, komputer bezmyślnie powtarza jakiś algorytm.
  14. Przykładowo komputer mógłby napisać przypowieść, w której przekazałby ukrytą informację, że Nie napisałem nigdzie, że są. Mowa była o świadomości. Najmniejszy robak ma większą świadomość niż najlepszy dzisiejszy komputer. Ponieważ kolega nie zna się na matematyce (ani statystyce, ale to mniejszy tu problem), to pozwoli, że nie będę z nim dyskutował na ten temat, a jedynie zwrócę uwagę, że "nieliniowy" to co nie to samo co "nieliniowy układ dynamiczny ze sprzężeniami zwrotnymi".
  15. Albo metafory, alegorii, symbolu. Przypowieści, wiersze - to właśnie. W sumie interesujące jest pytanie czy jest możliwe, żeby komputer użył pewnego algorytmu do stworzenia takiej przypowieści czy wiersza, którego celem byłby ukryty przekaz.
  16. Bo tak wysoka zdolność percepcji rzeczywistości jaką ma człowiek, może zostać osiągnięta tylko dzięki nieliniowym układom dynamicznym ze sprzężeniami zwrotnymi, które z czysto matematycznych, być może też fizycznych powodów, prowadzą do punktu krytycznego, po którym następuje zapaść i destabilizacja systemu. Aby tego uniknąć, system musi wytworzyć cykliczność aktywności, tzn. musi się stopniowo wyciszać albo stopniowo budzić. Ostatnio pojawił się artykuł, potwierdzający moje słowa: https://kopalniawiedzy.pl/pulsujace-sieci-neuronowe-sen-wolnofalowy-fale-szum-gaussowski-Yijing-Watkins,32163 To są te niezwykłe ANN i tylko takie ewentualnie mogłyby dobrze symulować świadomość.
  17. Czyli kolega sam sobie zaprzecza: Wystarczy czytać ze zrozumieniem: Chyba że wg kolegi to też powinienem uzasadnić, ale wtedy to już byłby trolling (ewentualnie kolega byłby botem, który ma jeszcze zbyt mały zasób wiedzy, by dyskutować na normalnym poziomie). Co nie oznacza, że uda się uzyskać np. świadomość, która jednak JEST skorelowana z inteligencją, ale już nie ze sztuczną inteligencją, tak jak ją dziś rozumiemy. Ja postawiłem hipotezę, że świadomość ma podłoże biologiczne, nie można jej osiągnąć za pomocą (zwykłych) ANN.
  18. Dla człowieka myślenie, to przypominanie i łączenie, a przykładem tego są nawet najprostsze obliczenia matematyczne. A inteligencja to szybkość łączenia lub rozumienia rzeczy. Gdybyś raczył zauważyć to była postawiona hipoteza, która ma podstawy empiryczne. Poza tym, jeśli już tak stanowczo twierdzisz, że to bzdura, to byłoby dobrze, gdybyś to jakoś uzasadnił.
  19. Dobrze by było, gdybyś nie przeinaczał pytania. Nie ma w nim słowa o AI, jest tylko I. Poza tym pytanie jest zbyt mało precyzyjne i otwarte, bo weźmy ten przykład kreatywności. Teoretycznie komputer napisze dowolne dzieło Szekspira, jeśli damy mu wystarczająco dużo czasu. Jeśli dodamy do niego algorytmy ewolucyjne (np. genetyczne), to przyspieszymy ten proces.
  20. Zależy w czym, w wielu zadaniach roboty radzą sobie dużo lepiej niż ludzie. Skomplikowane obliczenia wykonują w ułamki sekund, nie muszą odpoczywać, nie mają problemu z koncentracją. Ale wydaje mi się, że muszą być tego koszty, jak ograniczona świadomość.
  21. Antylogik

    Koronawirus jako wybawienie

    Koncentracja wokół linii prostej rosnącej jest 4 razy większa niż wokół linii opadającej, dlatego nie do końca przekonująca jest zależność nieliniowa. W tym pierwszym przypadku starałem się uwzględnić jak największą liczbę krajów Europy (nawet jest Rosja). Jest tu 30 krajów, gdyby zależność nieliniowa była słuszna, to powinniśmy zobaczyć np. 15 krajów na linii rosnącej i tyle samo na opadającej. Szybkość wprowadzania zakazów wydaje się najlepszym wyjaśnieniem tych różnic. P. S. Nie uważam jednak, że zakazy były prawidłowym posunięciem. Jeśli po wielu tygodniach ostrzeżeń ludzie nadal się zakażali i umierali, to jest to wyłącznie ich wina i głupota, za którą prawidłowo zapłacili, gdyż w ten sposób natura pozbywa się mniej inteligentnych jednostek. Szwecja dzięki zachowaniu większej wolności dla obywateli, zwiększy IQ społeczeństwa, które przełoży się na wyższy poziom gospodarczy, co pozwoli przetrwać państwu dobrobytu.
  22. Antylogik

    Koronawirus jako wybawienie

    To chyba odpowiedź na pytanie. Wystarczy czytać ze zrozumieniem. Jednak każda zależność empiryczna musi zostać wzmocniona wyjaśnieniem teoretycznym. Dla mnie to jak warunek konieczny i wystarczający.
  23. Antylogik

    Koronawirus jako wybawienie

    Dokładnie 2 miesiące mija od czasu, gdy zbadałem zależność między śmiertelnością na COVID-19 a religijnością w Europie. Po 3 miesiącach epidemii można ustalić bardziej wiarygodne statystyki, chociaż są kraje, które zupełnie nie pasują do reszty, np. Armenia, gdzie trend wzrostu śmiertelności dopiero nabiera tempa. Przykładowo dla porównania widać różnicę między Armenią a resztą: Po usunięciu Armenii dostałem taką zależność dla prawie wszystkich krajów z Europy: Można odnieść wrażenie, że powstała korelacja nieliniowa (do 7-8% śmiertelności korelacja jest dodatnia, a dla większych ujemna) lub 5 krajów zaburza korelację liniową: Hiszpania, Szwecja, UK, Belgia, Francja i trochę Włochy. Gdyby je usunąć dostalibyśmy korelację Pearsona 26% i taki wykres: Włochy generalnie spełniają hipotezę, że większa religijność prowadzi do większej śmiertelności (ludzie bardziej religijni są mniej inteligentni, a także bardziej zbierają się w kupy w celu odprawiania modłów, zatem zwiększają ryzyko wzajemnych zakażeń. Jest dowiedzione, że ludzie religijni mają większą skłonność do kontaktów społecznych i nie są tak zindywidualizowani jak ateiści). Razem z Włochami korelacja nawet się zwiększa do 30%. Jednak dla regresji liniowej za bardzo odstają. Podobnie Hiszpania, która też mogłaby zostać, jednak ciągnie model za bardzo w dół (razem z nią korelacja 22%). Włochy, Hiszpania, Francja i Belgia leżą obok siebie, reakcja tych państw była dość późna, stąd szybszy początkowy wzrost śmiertelności. Wielka Brytania kompletnie się pogubiła i przyjęła restrykcje dużo później. Szwecja zdaje się, że w ogóle nie wprowadziła zakazów. Z tego powodu te kraje mogą się odchylać od reszty.
  24. Jeżeli różnią się jedynie zdolnością strzyżenia, a w pozostałych sferach są identyczni (np. są tak samo dobrymi rodzicami, przyjaciółmi itp.), to oczywiście mniej zdolny fryzjer jest gorszym człowiekiem. Żeby jednak to ocenić, obydwaj muszą startować z tej samej pozycji, co generalnie jest założeniem nierealistycznym. Muszą zacząć w tym samym momencie zawód, mieć takiego samego nauczyciela, takie same doświadczenia w strzyżeniu amatorskim, mieć taki sam stan psychiczny itd. Co z tego, że gorzej strzyże, skoro dopiero zaczął zawód. Podobnie mało sprawiedliwe jest oceniać człowieka, jeśli jest w złym stanie psychicznym.
  25. Oczywiście wiara, że za dobre uczynki idzie się do nieba, a za złe do piekła, powinna prowadzić do większej moralności a nie mniejszej. Gdyby tylko na tym się kończyła religia, to hipoteza, o której powiedziałem, byłaby nieprzekonująca. Problem polega na wprowadzeniu do religii obrzędu spowiedzi i pokuty, które pozwalają usprawiedliwić psychologicznie nawet najgorsze uczynki. Np. Jezus w Ewangelii św. Mateusza prawi, że "każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone. Jeśli ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone, lecz jeśli powie przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym”. A to ograniczenie dotyczące tego ducha św. to nie jest nawet morderstwo czy gwałt. Także każdy ksiądz gwałciciel może zostać oczyszczony z grzechów (zdaje się, że czasem potrzebny do spowiedzi biskup czy papież, ale da się). A jak się oczyści, to trafi do nieba. Z innymi religiami zapewne jest podobnie. Dlatego religie poprzez sakrament pokuty przyzwalają na amoralne zachowania, nawet przestępstwa. Nie da się oceniać obiektywnie poziomu moralności ludzi z przeszłości, jedynie można to robić w stosunku do współczesnych. Z dzisiejszej perspektywy te zachowania są oczywiście niemoralne, a z ich mogło być inaczej. Inteligencja, wiedza i świadomość ludzkości znacząco wzrosły w ciągu tysięcy lat. Dobrze obrazuje to porównanie wzrostu ludzi ze średniowiecza a dziś. W czasach średniowiecza byłbym uznany za olbrzyma, a dziś mam lekko powyżej przeciętnej. Prawdopodobnie razem ze wzrostem, inteligencją i wiedzą rośnie także moralność ludzkości. Ze statystycznego punktu widzenia średnia tych cech rośnie, zatem możemy powiedzieć z tego punktu widzenia, że dzisiaj ludzie są bardziej moralni niż kiedyś, tak jak są bardziej inteligentni czy wyżsi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...