
Antylogik
Użytkownicy-
Liczba zawartości
967 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
15
Zawartość dodana przez Antylogik
-
Ty też nie udawaj mądrego, bo jesteś takim samym oszołomem i nieukiem, jak tamten. Ponad 1,2 mln osób więcej głosowało w 2 turze. Z wami to zawsze jak z dziećmi. Ignorant i tak mnie ignoruje, więc może ktoś inny mu to powie. Ten kraj upada przez nieuków i oszołomów właśnie, tych wszystkich thikimów, peceedów, takie jaszczury... a Jaszczur, właśnie. Nawet w tym się myli i łyka propagandę. Giertych mówił tylko o TYPACH ludzi jakichś tam braci kamraci czy coś, właśnie takich jak te prawicowe młotki.
-
Zwracam zawsze uwagę na używane słowa. Bo to dla mnie sygnał, czy ktoś jest fachowcem czy tylko fahofcem. Nie trzeba sie wczytywać, wystarczy przeczytać pierwsze czy ostatnie zdania, aby wyrobić sobie opinie. Tak przecież rozpracowałem dra Kontka, której pracy nawet nie czytałem dokładnie. A jak widzę zdanie Anomalie ponad normę to działania nieprzypadkowe, to wiem, że mam do czynienia z jakimś laikiem. Anomalia z definicji jest odchyleniem ponad normę, więc to tautologia. No więc jak ktoś udaje mądrego, a mówi bezmyślnie czy bez pojęcia, to dalej nie czytam. To jest dobra zasada, prawie zawsze się sprawdza.
-
Dobry pomysł, tak trzeba zrobić, może tak zrobię.
-
Wyczuwam "myślenie" PISowskie, czyli prostackie. Logika wcale tego nie stwierdza. No i tak nie jest. Skąd w ogóle takie przypuszczenie? Bo w Republice tak powiedzieli czy Gazecie Polskiej? Tysiące razy było to tłumaczone przez prawników. I nie dotarło jeszcze, serio? Co Mariusz Błoński czyta, ogląda, skoro tak oczywistych rzeczy nie wie? I nie mogę pojąć, jak niby wykształceni ludzie nie są w stanie sami dojść do czysto logicznego wniosku, że brak zastrzeżeń nie oznacza wcale potwierdzenia. Świat logiki naprawdę dzieli się tylko na 3 części: -1 (FAŁSZ), 0 (Ani prawda, ani fałsz), 1 (Prawda). Wytłumaczcie mi to, jak to jest, że coś tak dla mnie oczywistego, dla wielu może być jakimś odkryciem, o którym w dodatku za chwile jeszcze zapomną. No i dlatego mieli wygrać wybory prezydenckie. To była właśnie gra o wszystko. Przegłosowaliby ustawy naprawiające SN, dostaliby podpis prezydenta i rozwiązaliby problem. To była stawka śmierć i życie, a oni tego jakby nie rozumieli. No to mają. Przecież ten cały Trzaskowski to wyglądał jakby brał udział w jakimś konkursie literackim, bo nawet nie umiał zaatakować porządnie konkurenta. To był słabeusz. Zamiast tak jak PIS zrobić skrupulatne badania, i się przygotować do anihiliacji przeciwnika, to oni jak traktowali to jak zabawę, zostawili właściwie wszystko temu zespołowi Trzaska, który okazał się niekompetentny - ale o tym już pisałem. No niestety, jak takie sieroty nie rozumieli o co tu się toczy gra, to musieli przegrać, i jeśli się nie obudzą, bo chyba oni dalej się nie obudzili, to PIS razem z Konfą tak pozamiatają, że nie będzie czego zbierać. To już najwyżej jakaś klęska, wojna domowa czy zewnętrzna będzie w stanie to odwrócić. Zrozumcie, że bez prezydenta nie można zmieniać prawa. A PIS tak się zabezpieczył, że trudno cokolwiek teraz im zrobić. W dodatku dzięki tej durnej Konstytucji ten może ułaskawiać kogo tam chce, nawet siebie. Bodnar robi co może, ci wszyscy tzw. silni razem, to oczekują, że będą działać analogicznie do PISu, wykopać siłą z TK i SN. Tylko że to jest bezprawne. A jak tamci wrócą, to dostana za to zarzuty karne. Jedyną drogą do przywrócenia względnej praworządności było wygranie prezydentury. Powtarzam ostatni raz - skoro nie potrafili wypromowac takiego kandydata na prezydenta, którego większość Polaków znosiłaby na tyle, że nie oddawałaby głosów nieważnych albo poszła do wyborów, albo w ogóle jakoś z nim sympatyzowała, to znaczy, że nie nadają się do rządzenia tym krajem. Ja już właściwie jestem już pogodzony z najgorszym. A jak sobie przypomnę, że oni sa tacy strachliwi i boją się likwidacji rozdawnictwa czy nawet przywrócenia handlu w niedziele, to aż tak mi tam nie zależy. Niech ten kraj upada.
-
Strasznie drażni mnie ten atak na Bodnara. On jako jedyny stara się zachować zgodnie z prawem, zachowując jakąś równowagę w bagnie politycznym. Pamiętajmy, że PISowcy są specjalistami w kłamstwie i rzucaniu bezpodstawnych oskarżeń. Ludzie nie rozumieją, że to całe gadanie, że go wsadzą i dostanie pałą w łeb, jest tylko polityczną retoryką - jeżeli tylko sądy będą niezależne. Jak tu słusznie zauważono, nie mamy trójpodziału, tylko dwupodział władzy. PIS był blisko dyktatury. Oczywiste, że jeżeli przejmą władzę, to będzie pozamiatane, bo Nawrocki im umożliwi wszelkie przejmowanie sądów. Bodnarowskie działanie zgodnie z prawem jest zabezpieczeniem przed faktycznym oskarżeniem nawet jeśli PIS i Konfederacja nie przejmą władzy. Problem z PO jest inny - oni dają PISowi za dużo wolności. Ich media sieją bez przerwy kłamstwa, manipulacje i chamską propagandę. Na ich miejscu robiłbym wszystko, żeby wykończyć Republikę i WPolsce24. Jak? Wynająłbym cały sztab prawników, całą komórkę, która zasypywałaby ich pozwami sądowymi. Bo zwyczajnie rozzuchwalili tych osobników. Tak by dostawali dzień w dzień po łbie, aż by zaczęli się kruszyć. Powinni mieć też skrupulatne i częste kontrole skarbowe.
-
Mówi o sobie. I kazałem mu mliczeć, bo znowu głupoty zacznie plecieć. I tak się stało. Co się odezwie, to bzdurę musi palnąć. https://pl.wikipedia.org/wiki/Jarosław_Flis Jarosław Flis (ur. 1967) – polski socjolog, nauczyciel akademicki, publicysta i komentator polityczny, doktor habilitowany nauk społecznych. https://ruj.uj.edu.pl/server/api/core/bitstreams/cd7fe918-5615-4102-a16e-71a8165c3225/content Jarosław Flis - Efekt książeczki Ty jesteś jakimś kretynem? Wiesz do czego się odnosisz w ogóle? Wiesz co ja komentuję?
-
W sumie to się robi ciekawe. Bo może jednak coś w tym jest? U Lisa były członek PISu zarysowuje ideologię PISowską, wyjaśnia dlaczego w ich przypadku fałszowanie wyników jest "działaniem dla dobra" ... tu można dopisać co się chce (kraju, partii), opisuje jak wyglądał w jego czasach proceder oszustw przy liczeniu, w dodatku zauważa, że jest to tym bardziej prawdopodobne, bo PIS się zradykalizował od jego czasów: JAK OSZUKUJE PiS | Tomasz Lis 1na1 Marek Zagrobelny A w TVP pokazano, co trzeba by zrobić, żeby zmienić wynik wyborów: https://youtu.be/jlEGvDSsdSY?t=274 Po obejrzeniu tych dwóch materiałów i mając wcześniejszą wiedzę, człowiek zaczyna mieć mętlik w głowie.
-
Kolejne komentarze na temat wyników Kontka utwierdzają mnie w tym przekonaniu: https://www.newsweek.pl/polska/polityka/dr-onasz-sfalszowanie-wyborow-prezydenckich-jest-praktycznie-niewykonalne/lpeb4f2 Kontek nie jest socjologiem, nawet nie jest ekonomistą - z wykształcenia jest inżynierem elektronikiem. Tak często bywa jak eksperci z jednej dziedziny próbują być ekspertami z innej. Podobne zdanie ma prof. Flis, dr hab nauk społecznych: Prof. Flis: Analiza wyników wyborów dra Kontka jest zupełnie niewiarygodna Pojawiła się nawet analiza jego analizy w Konkret24: https://konkret24.tvn24.pl/polityka/nieprawidlowosci-statystyczne-w-wynikach-komisji-co-pokazuja-modele-a-czego-nie-st8526168 Jak widać intuicja mnie nie zawiodła, a te wszystkie pseudo-autorytety jak @peceed jak zwykle jedynie wykazują ignorancję i arogancję, nie mając pojęcia o czym mowa. Miałem rację, że technika użyta przez Kontka (kody pocztowe) jest najprawdopodobniej błędna i że należy ją oddzielić od metody MAD, a także jego metoda nie jest nową metodą, a co najwyżej techniką, która wydaje się niewłaściwa. Tak jak tłumaczyłem na przykładzie młotka i gwoździa - młotek to metoda, ale sposób wbijania gwoździa może być błędny.
-
Gdybyś zamiast PISowskich mediów obejrzał jak normalny człowiek konferencję premiera, to byś się dowiedział, że akurat Tusk sam popiera pomysł, aby wszystko było pokazane jawnie, z kamerami i osobami niezależnymi czy po prostu z każdej strony politycznej - transparentny proces przeliczania głosów 24 h na dobę. Więc przestań siać propagandę, bo akurat w tej kwestii należy Tuska pochwalić. Właśnie przez takie bzdety normalni ludzie uważają PISowców za idiotów - niedouczonych, zindoktrynowanych, zwyczajnie głupich. Uwaga, uwaga! W mediach głównego ścieku, pojawił się wywiad z autorem pracy, którą tutaj dyskutowaliśmy: Twierdzi, że znalazł anomalie w ponad 5 tys. komisji. Mogło to mieć wpływ na wynik wyborów @TVN24 - YouTube Najlepszy tekst prowadzącej: "matematycznymi metodami pan badał... nie empirycznie, tylko matematycznie". Jezu, czy ona jest idiotką, no chyba tak. Pan doktor jednak słabo tłumaczy, co przekonuje mnie corz bardziej o jego niewielkiej wiarygodności. Przecież on powinien - nawet zapytany przez kobitę, jak znajduje te anomalie - wyjaśnić konkretnie że stosuje zasadę median + 3*MAD, czyli odpowiednik reguły trzech sigm dla rozkładu normalnego. Powinien powiedzieć prostymi słowami, że anomalią jest trzykrotne odchylenie od wartości środkowej. Każdy rozumie co to znaczy, a dodatkowo może zwizualizować ręką, jak te odchylenia wyglądają. Jeżeli nie umie wytłumaczyć tak prostych rzeczy, to powstają wątpliwości, czy rozumie co robił - czy to w ogóle było poprawne itd.
-
To akurat zupełnie nieuprawniona teza. Niby dlaczego? Czy w 2020, kiedy też fałszowali w DPSach, i nawet chyba nie liczono ich powtórnie, to nie uznali wyniku? Uznali, bo było wiadomo, że tych fałszerstw było za mało. A teraz się rozkręcili - przecież zawsze tak jest, to jest zasada - że jak przestępcy raz się upiekło, drugi raz się upiekło, to i zrobi to i trzeci raz na większą skalę. To czysta logika. No i co z tego? Przecież mają rację, że połowa społeczeństwa to idioci, którzy dalej w zamach smoleński mimo, że ich partia przez 8 lat rządziła i nie potrafiła tego udowodnić z pomocą prokuratury. A nawet jeśli już nie wierzą, to ile musiało minąć lat, żeby ci debile to zrozumieli? No są debilami, to czysty fakt. Symetryzowanie obu stron jest kolejną głupotą, bo druga strona jest mądrzejsza. Uznają wynik, ale musi zostać przeprowadzone rzetelne śledztwo i tyle. Przecież informuje o tym, podaje informacje w mediach społ. więc jaki problem? Sytuacja się rozwija. Ale też musi zachować jakąś powagę, a nie jak tamci, po dwóch dniach już wiedza co się stało. Wg mnie sytuacja trochę się komplikuje, bo Nawrocki raczej wygrał, ale mniejszą liczbą głosów niż oficjalnie. Tylko że oficjalne wyniki w liczbach powinny być prawdziwe. I n koniec jeszcze powiem szczerze, odczuwam pewną dziwną perwersję, że Nawrocki powinien zostać prezydentem nawet gdyby przegrał, dlatego, że partia rządząca miała wszystkie instrumenty, aby zapewnić rzetelność wyborów. Chociaż sama nie organizowała formalnie wyborów, to pewną kontrolę nad samorządami (organizującymi wybory wraz z PKW) mieli, a tam gdzie nie mieli - tam wysyłali mężów zaufania. Przecież to był psi OBOWIĄZEK, żeby wysłać kompetentne osoby oraz zachować odpowiednią ich liczbę (tak by mogli się wymieniać, a nie być zmęczonymi) i by patrzeć na ręce PISowcom. To ja się pytam, jakich oni ludzi wysyłali? Przecież ja bym psa nie dał wyprowadzić PISowcowi, a co dopiero liczyć głosy. To jak sa takimi sierotami, to powinni zostać ukarani, czyli przegrać, nawet gdyby wygrali.
-
Fajnie, że to przyznałeś. Od początku tak podejrzewałem. No masz początek: We introduce a statistical method for detecting electoral anomalies based on outlier detection within geographically localized clusters of polling stations. Rather than analyzing nationwide data as a single unit, we divide 31,633 Polish polling stations into 1,739 spatial clusters (10–25 units each) using postal code proximity. Within each cluster, we apply Median Absolute Deviation (MAD) filtering to identify stations with unusually high or low vote share, turnout, ballot usage, or relative growth in candidate support. Approximately 27% of polling stations exhibit at least one statistical anomaly. Some stations show extreme deviations exceeding 20 MADs, far beyond expected natural variation. Na moje to podział byłby następujący: - metoda statystyczna to MAD - technika to postal code proximity. Więc pytanie byłoby do socjologów czy to można w ogóle nazwać nową metodą. Bo jak dla mnie nie.
-
Początek zrozumienia zaczyna się zrozumienia celu publikacji. Więc to robię - widocznie dla ciebie to jest obce. Ale skoro nawet nie rozumiesz tej podstawowej sprawy, to sam powinieneś siedzieć cicho. Przypominasz AI, które coś ględzi o jakichś szczegółach, a nie widzi całości, nie rozumie po co to w ogóle jest. Więc rzeczywiście powinieneś siedzieć cicho. Zdrową rzeczą jest ignorancja? W czasach bez Internetu odkrywanie tego samego było zrozumiałe, ale nie obecnie. Jako żeś ignorant, to nawet tej różnicy nie rozumiesz. A wiesz co to jest młotek? Wiesz co to jest gwóźdź? Metoda zawiera w sobie cel wbicia gwoździa i polega na użyciu do tego młotka. Ale można mieć złą technikę - czyli sposób wbicia tego gwoździa (źle ustawiony gwóźdź, młotek czy ręka). Metoda ta sama, ale zła technika. Metoda jest szerszym pojęciem. Ale też zależy od kontekstu. Zrozumiał czy dalej śmieszne?
-
Nie czytałem artykułu i nie chcę go jakoś podważać, ale jego początek wzbudza u mnie duże podejrzliwości: We introduce a statistical method for detecting electoral anomalies based on outlier detection within geographically localized clusters of polling stations. Rather than analyzing nationwide data as a single unit, we divide 31,633 Polish polling stations into 1,739 spatial clusters (10–25 units each) using postal code proximity Po pierwsze dlaczego autor musi wprowadzać nową metodę, a nie może korzystać z tego co jest? Wprawdzie we wprowadzeniu pisze o swoich motywacjach, ale czy rzeczywiście skorzystał z istniejących narzędzi? Czy raczej chce wylansować swoją osobę - pretekstem do napisania naukowego artykułu ma być ta nowa metoda, a w rzeczywistości chce wykazać po prostu nieprawidłowości w liczeniu głosów w naukowej formie? Gdyby naprawdę celem byłaby nowa metoda, to badanie powinno zgłębić starsze dane, a nie tak gorące, poza tym porównać z sytuacjami, gdy nie było anomalii. Po drugie - może to nie jest nowa metoda, tylko inaczej nazwana technika, która jest znana wśród socjologów? Ale jeśli tak, to podważa wiarygodność autora. Nie znam się na temacie, więc sam nie wypowiem się. Wiadomo że naukowe prace ze ścisłych dziedzin muszą wykazywać pewną uniwersalność i dlatego nie mogą mieć na celu po prostu wykazanie nieprawidłowości podczas jednych wyborów. Bo to wtedy nazywałoby się raportem. Ale raport ktoś zamawia. A tu widocznie nie było takiego zamówienia. Z jednej strony rozumiem autora, że chciał zachować niezależność, ale z drugiej strony uczciwsze z jego strony byłoby skontaktować się z PKW, jakąś organizacją (nawet FOR Balcerowicza czy ostatecznie Demagogiem itp.), która formalnie zleciłaby mu napisanie takiego raportu i jeszcze pewnie zapłaciła. Najlepiej, gdyby to była organizacja niezwiązana z politykami, ani lewicowa, ani prawicowa, żeby nie być narażona na ataki PISoKonfederacyjne.
-
Paradoksalnie, nawet gdyby okazało się, że fałszerstwa PISu są zmasowaną akcją na cały kraj i trzeba przeliczyć wszystkie głosy ponownie, to byłaby kompromitacja rządu Tuska, że nie potrafił nawet zapobiec takim fałszerstwom. Przecież to jakiś kabaret, że opozycja potrafi coś takiego zrobić. To jak takie nieudaczniki rządzą, to lepiej, żeby już nie rządziły. Poza tym, dzisiaj przyszedł ciekawy sondaż: sami wyborcy KO nie chcą Trzaskowskiego, wiedzą, że to przegryw: Nie chcą go nawet wyborcy KO. Fatalny sondaż dla Trzaskowskiego
-
Ale dlaczego ma negatywne notowania? Tzw. eksperci mówią coś, że za wolno albo że czegoś tam "nie dowieźli". Bzdura., w ogóle nie o to chodzi. Powiem wam o co chodzi. Przypomnijcie sobie marzec tego roku. Tusk ogłasza "szkolenia wojskowe", które tak zapowiedział w sejmie, jakby miały być obowiązkowe. A to wystarczyło dla prawicowych mediów, żeby odczytać jako zawoalowaną zapowiedź obowiązkowej służby wojskowej dla mężczyzn (ciekawe, że nie dla kobiet - kolejna przyczyna, dla której kobiety wybierały Trzaska), którą nazywana "szkoleniem wojskowym". Przecież te wszystkie Ziemkiewicze, Mazurki (czyli kanał zero) itd. już wtedy odpaliły taką propagandę, że wystraszyli wielu młodych Polaków. A teraz wejdźcie sobie choćby na https://ewybory.eu/sondaze/ i zobaczcie kiedy KO miała szczyt i zaczęła tracić poparcie - właśnie w marcu. I co ciekawe PIS miał wtedy dołek i zaczął rosnąć. Co to znaczy? Że wyborcy 3D zaczęli się odsuwać od KO i przesuwać w stronę PISu, bo to jedyne wyjaśnienie takiej ujemnej zależności, której normalnie nie ma. Więc w tym sensie owszem - Tusk popełnił olbrzymi błąd, ja do dziś nie mogę zrozumieć, jak mógł coś tak głupiego zrobić przed wyborami. Dopiero Od czerwca zaczęły wracać te ich notowania. I pewnie zaraz wrócą do średniej. Ale sami zrobili sobie krzywdę - dołek osiągnęli w najgorszym możliwym momencie. P. S. Jeszcze mam ciekawą hipotezę odnośnie Brauna - on jako jedyny otwarcie sprzeciwiał się wysyłaniu Polaków na te szkolenia, nazywając je właśnie wysyłaniem obywateli na wojnę. Dlatego dostał tak wysokie poparcie. Może nie jest to 100% przyczyna ale wg mnie miała swój wkład w jego wynik.
-
Bardzo wątpliwe, bo cała afera sutenerska mogła najwyżej dotknąć kobiety, a normalny mężczyzna, to się śmieje z czegoś takiego (przynajmniej ja mam takie wyobrażenie, bo tak było ze mną). I to potwierdzają wyniki - kobiety głosowały na Trzaska, albo zostały w domu, a mężczyźni na Nawrockiego. A jak dołożymy, że to wyborcy Konfederacji zdecydowali, to już w ogóle nie ma o czym rozmawiać. Dla nich to nawet nie jest żadna afera, skoro nie robił nikomu krzywdy. Dokładnie ten sam case co ustawki. Więc ta afera nie miała większego wpływu, a twierdzę, że gdyby jej nie było, to Nawrocki miałby jeszcze większą przewagę. Media uratowały Trzaska od totalnego blamażu (chociaż to co zrobił po podaniu wyników exit poll, to go "odzyskał").
-
Czy pojemność pamięci człowieka może być nieskończona?
Antylogik odpowiedział mankomaniak na temat w dziale Nauka
Rozmawiać poważnie nie da się z kim kto nawet nie rozumie o czym mowa. W dodatku z kimś kto sam chyba ma problem z pamięci. Przypomnieć badania na zwierzętach? To one sa obiektem porównań. To ma być jakiś dowód, że nie był w stanie zapamiętać? Z IQ i logiką ma problem. Znaczy nie on, tylko dyskutant. Łączy rzeczy, których nie powinien łączyć. No logiki, haha, jak nie wie o czym mówi i rozumie czym jest potencjał, którego nie zawsze się wykorzystuje. Na starcie, to bzdury opowiada, więc nie ma co kontynuować. Doczyta, douczy się, poprawi oamięć i inteligencję, jeśli potrafi. Wtedy mogę rozmawiać. Wszedłem na to źródło: Tajemnica S., człowieka o niemożliwej pamięci | The New Yorker Przetłumaczyłem sobie, mam fragment: Luria nie zaprzecza, że Szereszewski używał mnemotechniki, ale utrzymuje, że pojawiły się one później i że jedynie uzupełniały ogromne naturalne zdolności Szereszewskiego. Więc przestanie bredzić, bo jak zwykle coś mu się wydaje, że jest prostsze niż jest (pomijam już, że bardziej wierzy jakiemuś obcemu autorowi z gazety niż znanemu naukowcowi). I nie zaprząta mi już głowy, nie będę odpowiadał na pytania kogoś, kto z góry rzuca tezy bez pokrycia w faktach,, nie sprawdzi, nie rozumie o czym mówi, myli wiele rzeczy ze sobą jak taki uczniak z 5-tej lasy, który pozjadał wszystkie rozumy. -
PO przegrała na własne życzenie, wystawiając słabeusza, niby wykształconego i doświadczonego, z 5-ma językami itd., ale który w ogóle się nie uczył podczas tej kampanii - to znaczy nie stawał się coraz lepszy w debatach, które i tak powinien mieć perfekcyjnie opanowane. Dlaczego? Bo jest bufonem, uważającym, że nie musi się już uczyć, a ludzie go kochają. Niestety, poza warszawką nikt go nie kocha. Próbował być bardziej centrowo-prawicowy, ale był słabym aktorem. W dodatku okazał się mało elokwentny - powtarzający ciągle te same slogany, frazesy, slowa. Jakie to denerwujące jak on sepleni w co drugim zdaniu "wsyscy musimy", "psede wsystkim" itp. Powinien do logopedy chodzić przez pół roku, a nie do psychologa... Otoczenie się własnym dworem, tworząc kółeczko wzajemnej adoracji, nie sprzyjało atmosferze do ciężkiej pracy nad sobą. Kandydat PIS dokładnie na odwrót - na początku tragedia, uczył się powoli, ale w końcu coś tam pyknęło i zaczął się uczyć i rozumieć, że to nie zabawa dresów kto więcej wyciśnie, tylko powazna sprawa. I zaczął coraz lepiej sobie radzić, ludzie zaczęli to dostrzegać, poparcie mu rosło. Media głównego ścieku jak zwykle rozumiały, co się dzieje, nawet nie zauważyły, kiedy poparcie osiagnął już na poziomie partii. Potrafił nawet strzelić siarczystym dowcipem na debacie ("Później sobie pogadacie po rusku, panie marszałku"). Nie powiem - zaimponował mnie swoją postawą na tych debatach pomijając, że się narkotyzował. Taka szorstka osobowość na pewno była bardziej naturalna niż nerwowa albo sztucznie uśmiechnięta twarz kontrkandydata. A potem Mentzen i jego debaty się przydarzyły i wszystko przyspieszyły. Oczywiste było od początku, że zdecydują wyborcy środka i Konfederacji. A typowy wyborca Konfederacji myślał tak: Trzaskowski to lewak, który nic konkretnego nie ma do powiedzenia, oprócz frazesów o "prawach kobiet" (jakby kobiety miały mniejsze prawa) i LGBT (nie ma to jak skupiać się na 3% społeczeństwa), powinien pracować jako urzędnik UE, a nie prezydent Polski. Plusem Trzaska było to, że warunki są dość trudne i niektóre reformy mogą zostać dokończone, ale z drugiej strony Nawrocki byłby przeciwwagą dla pełnej władzy i złych pomysłów PO (np. wymysły o związkach partnerskich - lewica chce zastąpić małżeństwo tym określeniem). Trzask mógł wygrać, gdyby był bardziej bojowy, agresywny, miał osobowość Sikorskiego. I jego sztab też powinien taki być. Ale lewicowo-centrowa narracja temu szkodziła. To były niewłaściwe osoby. Oni powinni dzień i noc straszyć ludzi, że jak wygra Nawrocki, to PISowcy nie zostaną ukarani, bo Nawrocki wszystkich ułaskawi nastepnego dnia po skazaniu. Że Ziobro, Mateckie będą się śmiać wam w twarz, nic im nie będzie grozić. Romanowski wróci do Polski i jeszcze okaże się, że zarobił na Węgrzech niezłą kasę. To będzie kompromitacja na skalę światową. Że nie uda sie przywrócić praworządności. To powinien być temat numer 1 w kampanii. Oni to zlekceważyli, myśleli, że i tak wygrają. Bo to się wydawało takie logiczne: w końcu wygrali dopiero co wybory, to na pewno teraz wygrają kolejne, tak jak PIS wtedy. Że musi być symetria. A tu kubeł zimnej wody. Nie ma żadnej symetrii. Duda wygrał w tym samym czasie co PIS, nie ma porównania. Przegrali na własne życzenie, bo Trzask okazał się gościem, który nie potrafi przemawiać (brak charyzmy), zachowuje się nerwowo w trudnych warunkach, jest schematyczny, mało elokwentny i nie uczy się. Mógł wygrać wyłącznie gdyby Nawrocki tez był słaby. Ale nie docenili go. Wygrał słusznie, obiektywnie patrząc.
-
Czy pojemność pamięci człowieka może być nieskończona?
Antylogik odpowiedział mankomaniak na temat w dziale Nauka
Argumentów brak, czyli jak zwykle dziecinada. Widzę, że mamy nowego Leonarda: matematyk, informatyk, fizyk, biolog, księgowy, ekonomista... Nawet nie zrozumiał o czym mówię. Nie twierdzę, że chemią nie można wywoływać emocji i przypominania zapomnianych rzeczy. Trzeba je jednak jakoś odkodować. Do niedawna byłem sceptyczny wobec istnienia grawitonów. Ale teraz zaczynam sie zastanawiać, czy nie mają one tu jakieś roli do odegrania, właśnie jako nośnik od dodatniej do ujemnej masy. No ale po co wymyślać nowe byty - grawitony - skoro nie są potrzebne do zakrzywienia czasoprzestrzeni - powiedziałby "Leonardo". Jak to nie ma znaczenia? Przecież dyskusja właśnie tego dotyczy. Mówimy o praktycznej nieskończoności. A teraz konkrety, bo nadal nie rozumie o czym mowa (poza tym jak w naturze należy zachować równowagę - ktoś musi być w dyskusji merytoryczny): Zapytałem DeepSeek: wg naukowców człowiek ma pojemność pamięci długoterminowej 1-2 PB, może trochę więcej. Oszacuj ile mógł mieć Sołomon_Szerieszewski Odpowiedź: Oszacowanie pojemności pamięci długotrwałej Sołomona Szerieszewskiego wymaga analizy jego unikalnych zdolności neuropsychologicznych w kontekście typowych szacunków dla człowieka (1-2 PB, czyli 10^15–10^16 bajtów). Poniższa analiza opiera się na danych z badań Aleksandra Łurii oraz współczesnej wiedzy o pamięci. Kluczowe cechy pamięci Szerieszewskiego Brak mechanizmów zapominania: Jego mózg nie eliminował zbędnych informacji, magazynując nawet przypadkowe detale (np. ton głosu, układy liczb, kontekst zapamiętywania) przez dekady. Przykładowo: Bez wysiłku odtwarzał listy 50 cyfr po 15–20 latach 248. Zapamiętał pierwszą strofę Boskiej Komedii w języku włoskim, którego nie rozumiał, i powtórzył ją bezbłędnie po latach 412. Synestezja wielozmysłowa: Każda informacja kodowana była przez połączenie wzroku, słuchu, smaku i dotyku. Np.: Liczba "1" wywoływała obraz "wyniosłego mężczyzny", a dźwięk słowa "lody" – smak goryczy i czarny popiół 48. To generowało kilkukrotnie więcej danych na jednostkę informacji niż u przeciętnego człowieka 612. Pamięć ejdetyczna (fotograficzna): Informacje przechowywał w formie niezmiennych obrazów umysłowych. Np.: Matryce 50 cyfr (np. 13×4) zapamiętywał w 3 minuty, odtwarzając je w dowolnej kolejności (wiersze, kolumny, przekątne) 28. Każdy obraz zawierał dodatkowe detale: ubiór badacza, oświetlenie, dźwięki w tle 46. Brak selekcji informacji: Podczas gdy typowy mózg filtruje ~99% bodźców, Szerieszewski zapamiętywał wszystko, łącznie z nieistotnymi szczegółami (np. kaszel podczas eksperymentu = "mgła zasłaniająca cyfry") 812. Szacunkowa pojemność pamięci Podstawa obliczeń: Przeciętny mózg magazynuje 1–2 PB (1 PB = 10^15 bajtów), co odpowiada ok. 2.5 mln płyt CD 11. Czynniki zwiększające pojemność u Szerieszewskiego: Czynnik Wpływ na pojemność Brak zapominania 100–1000-krotny wzrost (informacje nie ulegają degradacji) Kodowanie wielozmysłowe 5–10-krotny wzrost (każda informacja wiąże się z danymi z >3 zmysłów) Precyzja ejdetyczna 3–5-krotny wzrost (obrazy w rozdzielczości porównywalnej z percepcją rzeczywistą) Łączny efekt: 1 500–50 000-krotne zwiększenie pojemności. Szacunek: 1.5 PB×1500=2.25 EB(eksabajtoˊw)1.5 PB×1500=2.25 EB(eksabajtoˊw) 2 PB×50000=100 EB2 PB×50000=100 EB Zakres: 2.25–100 EB (1 EB = 10^18 bajtów). Paradoks: pojemność vs. funkcjonalność Mimo teoretycznej pojemności rzędu eksabajtów, jego pamięć była dysfunkcjonalna: Przeciążenie informacyjne: Natłok szczegółów utrudniał rozpoznawanie twarzy (np. starzenie się = "nowa osoba") 46. Problemy z abstrakcją: Słowa jak "nieskończoność" nie miały reprezentacji sensorycznej, więc ich nie rozumiał 8. Spadek jakości życia: Ostatecznie trafił do szpitala psychiatrycznego z powodu chaosu w umyśle 412. Wnioski Szerieszewski osiągnął najwyższy znany poziom pojemności pamięci w historii badań (rzędu dziesiątków eksabajtów), ale była to pojemność "surowa" – bez filtrowania i przetwarzania. Jego przypadek pokazuje, że wydajność pamięci zależy od selekcji informacji, nie tylko od pojemności 13. Dla porównania: gdyby jego pamięć była biblioteką, typowy mózg byłby czytelnią z katalogiem, a jego – magazynem książek bez systemu odnajdywania 12. -
Czy pojemność pamięci człowieka może być nieskończona?
Antylogik odpowiedział mankomaniak na temat w dziale Nauka
Jest różnica między nieskończonością a nieograniczonością. Mózg i jego zasoby oczywiście są ograniczone. W tym sensie zwykła pamięć może być przyrównana do dysku twardego. Możliwe jednak, że są różne warstwy pamięci, które nie są jak w komputerze dostępne natychmiast, ale przy odpowiednim procesie przypominania. To się dzieje przez jakies skojarzenia, które uruchamiają łańcuch dalszych skojarzeń i w końcu pośrednimi ścieżkami można dojść do jakiegoś pierwotnego pytania. To jednak się dzieje najczęściej w paradoksalny sposób: przychodzi samo, jeżeli nie myślimy o tym zbyt świadomie, nie wymagamy od mózgu przypomnienia sobie. To automatycznie blokuje dostęp do tych informacji. Czyli mamy coś, co komputer nie będzie w stanie zrobić. No chyba że dane są mocne skompresowane, i odzyskiwanie ich zajmuje dużo czasu. Tylko czy te skompresowane dane można nazwać tą drugą warstwą pamięci? Załóżmy że tak. To teraz weźmy alkoholika. Podobno nie można wyleczyć całkowicie alkoholika. Czyli że siedzi to w pamięci do końca życia. Ale jak może siedzieć do końca życia, skoro (a) nie używa tej pamięci, (b) ciągle coś nowego zapamiętuje, ? Tak czysto logicznie - nie widzicie tu sprzeczności. Ktoś się myli. Albo ci wszyscy eksperci, czyli podważacie wiedzę naukową, albo wy. A co z informacjami głęboko ukrytymi, które wydobywa się dopiero np. w trakcie hipnozy czy psychoterapii? Wszystkie te dane łączy to, że wywoływały jakieś emocje. Emocje to jest ten niezrozumiany ciągle czynnik, zupełnie niedostępny dla komputera. Pytanie dlaczego niedostępny? Wcześniej podawałem pewne mgliste idee innych wymiarów. Ale wpadłem na pomysł bardziej konkretny. To może być w innym wymiarze, ale zamiast mówić o abstrakcyjnych wymiarach, które pozostają najwyżej wiarą, możemy używać bardziej namacalnej miary, jaką jest masa. Cała sztuczka polegałaby na tak silnym ściśnięciu informacji, że masa cząstek, w których utrzymywana jest pamięć, staje się ujemna. Masa może być ujemna. Wtedy prowadzi do odwrotnych efektów niż masa dodatnia i grawitacja, tzn. odpychanie się ciał i anty-grawitacja. To tłumaczy ekspansję wszechświata. Taką pamięć, której nośnikiem są cząstki o masie ujemnej, nazywam duszą. Łącznikiem między ciałem a duszą są emocje. Duszę można budować na podstawie emocji. To oznacza, że także zwierzęta mają dusze, ale ze względu mniej rozwinięte emocje, np. brak sumienia, ich dusze są mniej rozwinięte. Z tego wynika, że zwierzęta mają też mniejszy potencjał do głębokiego zapamiętywania treści. Stąd potencjalnie bliski nam przedstawiciel - pawian - jak wskazałem wcześniej - ma co najmniej milion razy mniejszą pojemność pamięci długoterminowej. Teraz taka @Afordancja powie, że sobie sam zaprzeczam, bo mówiłem o praktycznej nieskończoności, a teraz "fantazjuję" o pełnej nieskończoności. Otóż nie. nadal jest skończona. Tylko OGROMNA. Bo ciągle to jest masa. Tylko że ujemna. Można mieć większą albo mniejszą masę w wartości bezwzględnej. Wszystko mi się połączyło. -
Alternatywy dla YouTube, mediów społecznościowych i wyszukiwarek
Antylogik odpowiedział Antylogik na temat w dziale Luźne gatki
Konkurentem dla wyszukiwarek stają wyszukiwarki AI. Polecam https://www.perplexity.ai/ Jest naprawdę dobra, znajdzie rzeczy, które wielkie korpo albo cenzurują, albo pomijają z jakiegoś powodu. -
Programowanie przez człowieka powoli odchodzi do lamusa?
Antylogik odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Technologia
Oczywiście. Mówię na podstawie własnego doświadczenia, inteligencji i logicznego myślenia. Co z tego, że od razu nie działa, skoro prędzej czy później wiesz dlaczego nie działa. A tutaj nie wiesz, tylko zgadujesz, nie wystarczy zadać maszynie pytanie, dlaczego to nie działa tak jak chcę. Musisz to jej opowiedzieć, a to zajmuje też sporo czasu. Chyba że program może obserwować na ekranie na żywo, co próbujesz zrobić i ci nie wychodzi. Jeśli będzie to rozumieć, to faktycznie sprawa będzie dużo prostsza. Ale tylko na etapie testowania, a nie samej koncepcji, którą trzeba klarownie wyjaśnić. Nie mówię tu o jakichś zwykłych stronach internetowych czy aplikacjach do zakupów. Mówię o złożonych modelach, np. ekonometrycznych. Ta jasne. Pokaż mi go, to ci udowodnię, że jest potrzebny. Po prostu nie rozumiesz co to znaczy specjalistyczna wiedza. Różnica jest choćby taka, że specjalista wie sporo, ale też wie czego nie wie. Te obecne AI nie wiedzą, że czego nie wiedzą. A to jest podstawa, bo kreuje krytyczne myślenie i wątpliwości w nauce. A jakoś na razie nie widzę, żeby one miały jakieś wątpliwości. Nie zadają mi pytań, czy na pewno o to mi chodzi, a może o coś innego? Nie zdarzył się jeszcze dzień, żebym nie nazwał któregoś z tych twoich ulubieńców debilem. Nie ma dnia, żebym nie wyzwał ich od kretynów. Znowu nie wiesz o czym mówisz. Po prostu widac po tobie, że nie jesteś naukowcem, tylko przeciętniakiem, którego faktycznie wywalą prędzej czy później. Nie chodzi o to, że sa szczególne przypadki, o których on wie. On musi wiedzieć, że nie wie, o co mi chodzi i musi dopytać, o jaki przypadek chodzi i czy rozumie to prawidłowo. Musi znać ogromną bazę wiedzy, przeczytać olbrzymią masę dokumentów i łączyć je. Nie musi pamiętac na dany moment wszyskitego, ale musi wiedzieć, że były jakies opracowania, które o tym mówiły. A nie że ja musze mu wszystko palcem pokazywac i kolejne godziny spędzać na tłumaczeniu. -
Programowanie przez człowieka powoli odchodzi do lamusa?
Antylogik odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Technologia
Gdzie pominąłem, po prostu nie doczytałeś. Musi rozwijać kompetencje. AI zabierze pracę prostym programistom, ale da innym o dodatkowych kompetencjach. Naiwnością jest twierdzenie, że przeciętny przedsiębiorca sam wszystko zrobi dzięki AI, a w przypadku większej firmy, że wystarczy jeden programista, który dzięki AI wszystko zrobi na czas. Pokazałem powyżej, że tak nie będzie. Bo jeśli taki programista będzie musiał operować specjalistycznym językiem pseudo-naturalnym, to nadal zrobienie złożonych rzeczy zajmie kupę czasu. Bedą potrzebni kolejni programiści, np. do testowania. Firma może zwolnić zwykłych programistów, ale za te pieniądze zatrudni nowych, którzy będą zajmowac się kolejnymi częściami projektu / programu. Praca z AI, jak każda inna, będzie podlegać normalnie podziałowi pracy, czyli specjalizacji, a to wynika z tego, że programy są coraz bardziej skomplikowane, a nie coraz mniej. Tak jak dziedziny naukowe coraz bardziej sie specjalizują i dziś już jeden matematyk zupełnie nie rozumie drugiego matematyka, bo zajmuje się inną teorią, a niby ta sama dziedzina. I tak samo w biznesie i programowaniu. Przyszła mi jeszcze taka myśl do głowy. Ludziom często się coś wydaje, bo mają wyobraźnie i używają heurystyk. Mają więc w wyobraźni robota, który wszystko za człowieka samodzielnie. Dopiero gdy przychodzi co do czego, okazuje się, że to nie jest takie proste. Wyobrazić i pomyśleć ogólnie jest łatwo, ale opowiedzieć to - krok po kroku - okazuje się, że brakuje im słów, nie potrafią precyzyjnie tego nazwać, albo wymaga od nich zbyt dużego wysiłku. A specjaliści potrafią. Bo się tymi szczegółami zajmują. Terminologia jest ważna. Język naturalny to praktycznie jej przeciwieństwo. -
Programowanie przez człowieka powoli odchodzi do lamusa?
Antylogik odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Technologia
To ja was dzieci pogodzę. Sytuacja jest prosta. Klasyczni programiści oczywiście będą zbędni, ale nauka programowania będzie zawsze istnieć. Do końca świata. Wbijcie sobie to do głów. Zatrudniony programista będzie zawsze musiał znać zasady programowania co najmniej z dwóch powodów: 1. musi operować precyzyjnym językiem, żeby dogadać się z maszyną. Język naturalny ze swojej natury JEST NIEPRECYZYJNY, a przez to człowiek może inaczej rozumieć coś co inny człowiek czy maszyna. Gdy chodzi o jakieś tam zakupy, to sprawy nie ma. ale gdy wchodzą w grę specjalistyczne zagadnienia, to już inna para kaloszy. I to już się zaczyna na poziomie terminologii. Laik powie coś swoimi słowami, ale specjalista wie, że trzeba to powiedzieć inaczej, aby dostać to czego się wymaga. 2. to działa też w drugą stronę - muszą rozumieć na pewnym poziomie szczegółowości co maszyna robi, bo jeśli maszyna opowie to w języku naturalnym, to człowiek niewiele z tego zrozumie, jeśli sam tego nie użyje. A jeśli nie rozumie, to jedynie co mu pozostało, to testować na wszystkie możliwe sposoby. To się jednak okaże skrajnie nieefektywne, bo błędów będzie za dużo i będą się piętrzyć. Dlatego potrzebny jest programista, który zrozumie, co komputer robi. To jest analogiczne do sytuacji naukowców wynajmowanych przez firmy, by tworzyli jakieś programy. Kiedyś zatrudniano matematyków do obliczeń, później matematycy stali się zbędni w tych firmach, ale nie znaczy to, że zatrudnieni naukowcy nie musieli znać się na matematyce. Nie musieli tak bardzo się znać, skoro program im sam wyliczy co tam chcą, ale już kiedy np. dostawali niezrozumiałe wyniki, to musieli wrócić do podstaw, tzn. jaką metodą komputer oblicza równania. Muszą wiedzieć, jakie założenia stoją za daną metodą. Wymaga to specjalistycznej wiedzy. Programowanie będzie się rozwijać na tej samej zasadzie. Żeby naprawdę dogadać się z komputerem, trzeba już teraz operować dokładnym językiem, żeby nie popaść we frustrację. Ale język naturalny to wyklucza. I to jest problem. I powtarzam - dopóki zadania są proste, to język naturalny wystarczy. Ale im bardziej specjalistyczna dziedzina, im więcej szczegółów, tym przestaje być efektywny. Weźmy taki przykład. Chcę zrobić program albo stronę www i mówię maszynie: zrób to, to, to, ale to pod warunkiem, że tamto, a tamto pod warunkiem, że tamto. Kiedy komputer zrobi to co chciałem, dociera do mnie, że nie zauważyłem jednego założenia, którego brak powoduje niepożądany efekt. Więc musze mu dołożyć. Ale zobaczyłem to dopiero, gdy zobaczyłem, że jest źle. Dopóki projekt jest w miarę liniowy i prosty, to można tak się bawić, ale w pewnym momencie złożoność doprowadza do nakładających się błędów, których wcześniej nie zauważyliśmy, a one się ciągle piętrzą wraz ze wzrostem złożoności. W ten sposób popadniemy we frustrację, bo się okaże szybciej byłoby samemu większość zaprojektować... A to dlatego, że gdy sami zapisujemy coś, uruchamiamy automatycznie myślenie i rozumienie. Planowanie, organizowanie, dostrzeganie kolejnych niuansów. A szczegóły, którymi nie musimy się specjalnie zajmować, zostawiamy właśnie maszynie. Krótko mówiąc, język naturalny jest dla ludzi, nie dla maszyn. Klasyczni programiści znikną, ale będą potrzebni coraz bardziej wyspecjalizowani - w zasadzie o tej samej wiedzy co "klasyczni", ale dodatkowo współpracujący z AI. Być może aby móc swobodnie porozumiewać się z AI w sensie, ze zrobi wszystko co mu powiemy, będzie potrzebny język pośredni - naturalny, ale taki, gdzie każde słowo ma jedno, określone znaczenie i nie można używać synonimów, bo takie nie będą istnieć. Tak samo złożenie słów musi miec określony porządek, a nie jak w polskim, gdzie można przestawiać słowa w zdaniu i każdy i tak rozumie o co chodzi. Będzie to więc język specjalistyczny, wymagający wiedzy. Teraz raczej te prompty to jest zwyczajny język naturalny, więc to się dopiero rodzi. -
Czy pojemność pamięci człowieka może być nieskończona?
Antylogik odpowiedział mankomaniak na temat w dziale Nauka
Ma wąziutki horyzont myślowy. Nie rozumie nawet czym jest nieskończoność, nie rozumiejąc nawet, że w matematyce to zależy od punktu widzenia. Gdyby miał jakieś pojęcie, wiedziałby, że są nieskończoności większe i mniejsze. Liczb rzeczywistych i całkowitych jest nieskończenie wiele, ale rzeczywistych jest więcej niż całkowitych. W dodatku jest nieskończenie razy więcej. Wynika to stąd, że jeśli ograniczymy dowolnie zbiór C, to w tym ograniczeniu od razu wiadomo, że R > C. Wobec tego kolejne takie podzbiory C mają taką sama własność. Sumując musi więc logicznie wyjść R > C. Mówiąc intuicyjnie, bo muszę tłumaczyć jak dziecku, chodzi o gęstość. I te jego "ehhh" , co ma udawać westchnienie wskazując na męczenie się "nauczyciela" z "uczniem". Może jednak to ten "nauczyciel" powinien znaleźć sobie własnego nauczyciela, by nabrać pokory.