Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Antylogik

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    983
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    15

Zawartość dodana przez Antylogik

  1. Ale jest wiele przypadków, gdy nie ma żadnych wątpliwości co do sprawcy. Podałem już takie dwa głośne przykłady - Breivik i zabójca Adamowicza. Ale jednak czasy się zmieniły. Żyjemy w czasach, gdy Breivikowi sędziowie i prokuratorzy podają rękę na sali rozpraw. A sam Breivik może studiować, ma siłownię, komputer i jeszcze dziś narzeka, że nie może pograć w najnowsze Playstation... Pomyślmy, jak te pieniądze można byłoby efektywnie wykorzystać w Polsce, choćby na służbę zdrowia.
  2. Tylko że dziennikarz zwyczajnie cytuje A. Zielińską, koordynatorkę zarządzania kryzysowego w Amnesty International. Sam wybór "eksperta" świadczy o ideologicznym charakterze artykułu. Może być oczywiście też tak, że Onet wybrał sobie jej jeden cytat, a resztę pominął - ale to jeszcze gorzej by świadczyło o portalu.
  3. Fejki to na pewno nie są. Można pytać jedynie o ich rzetelność. Pierwszy wymieniony art. Ehrlicha był cytowany niemal 1500 razy... nie dlatego, że był tak rzetelny, tylko dlatego, że tak bardzo został zaatakowany przez przeciwników KŚ jak i cytowany przez obrońców, następnie odpowiedź na krytykę itd. Jak widzisz jestem dość ostrożny w formułowaniu jednoznacznego wniosku, choć z tego co poczytałem (niezbyt głęboko, bo to wymaga naprawdę sporo czasu), to wnioski zależą od przyjętego modelu. Pomijając jednak argument odstraszający (czy zapobiegający, bo przecież ważniejsze niż sama egzekucja jest sam wyrok), to nie widzę powodów by utrzymywać z pieniędzy podatników takich osobników jak Breivik czy zabójca Adamowicza. W pewnym sensie to sprzeciw na takie ideologiczne artykuły jak ten onetowski: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/kara-smierci-na-bialorusi-wstrzasajace-szczegoly-strzal-z-pistoletu-w-tyl-glowy/w0xjg7m " Mamy wiele badań, które jasno wskazują, że wprowadzenie kary śmierci nie powoduje zmniejszenia poziomu przestępczości. Mitem jest, że kara śmierci działa odstraszająco. Odstraszająco działa skuteczne wykrywanie przestępstw, ściganie sprawców i ich szybkie karanie " Dowody, które przedstawiłem wskazują, że to nie jest żaden mit. Dowodzi, że Onet wybrał już sobie lewicowy kierunek i niewiele różni się od prawicowych ideologów.
  4. W sytuacjach, gdy jest pewność, że dany osobnik popełnił z premedytacją zbrodnię, nie jest złym pomysłem dla niego kara śmierci. Pomijając kwestie moralne, ważnym argumentem (może nawet najważniejszym) za przyjęciem tej kary jest jej efekt odstraszający. Jest wiele prac na ten temat, począwszy od I. Ehrlicha ("The Deterrent Effect of Capital Punishment: A Question of Life and Death", 1975), który oszacował, że w USA każda egzekucja pomiędzy 1933 a 1969 zapobiegła 7-8 zabójstwom. Niedługo potem Philips ("The Deterrent Effect of Capital Punishment: New Evidence on an Old Controversy", 1980) oszacował także dla USA krótkoterminowy wpływ publicznych egzekucji i stwierdził, że liczba zabójstw spada o blisko 36% natychmiast po wykonanej publicznie egzekucji. Im więcej rozgłosu poświęconego egzekucji, tym liczba zabójstw mocniej spadnie. W 2003 Mocan i Gittings ("Getting off Death Row: Commuted Sentences and the Deterrent Effect of Capital Punishment") ponownie dla USA oszacowali, że każda egzekucja obniża liczbę zabójstw o 5, a każde złagodzenie kary zwiększa ich liczbę o tyle samo i każde zniesienie kary śmierci generuje dodatkowe morderstwo. Zimmerman ("State executions, deterrence, and the incidence of murder", 2004) analizował podobne dane dla lat 1978-1997, konkludując, że każda egzekucja zmniejsza liczbę morderstw o między 4 a 25 na rok (średnio 14). W końcu Dezhbakhsh et al. ("Does capital punishment have a deterrent effect? New evidence from postmoratorium panel data", 2003) oszacowali, że każda egzekucja zapobiega średnio 18 zabójstwom (plus minus 10). Oczywiście jest też masa materiałów zaprzeczających powyższemu efektowi. Ale suma sumarum dylemat czy lepiej utrzymywać przy życiu patologiczne geny, czy zwiększyć szansę, że się uratuje choćby jedną pożyteczną dla społeczeństwa jednostkę, nie jest jakiś nadmiernie trudny.
  5. Zamiast trollowanie może by użyć poprawniej "prowokację"? Rośliny mają receptory słuchowe, reagują na dotyk, na atak itd. https://kopalniawiedzy.pl/roslina-dzwiek-gen,3278 A tu dobrej jakości film o sławnej Venus flytrap
  6. Cóż obrzydliwy tytuł jak z forów dla licealistów. Jeśli już, powinien brzmieć "Dlaczego mężczyźni wolą jędrne piersi?" Duże i otłuszczone piersi nie są dla normalnych mężczyzn atrakcyjne, a działają na odwrót - odpychają. Można się częściowo zgodzić do "rowka", o którym tutaj ktoś się kiedyś rozpisał, ale też nie należy przeceniać jego roli. Jeżeli piersi są napompowane, czyli sztuczne, to znowu odpychają. Zdecydowanie lepiej mieć małe piersi niż duże i otłuszczone albo sztuczne. Są dwa powody. Po pierwsze dlatego, że jest znacznie więcej mężczyzn, którym podobają się małe piersi. Wielu mężczyznom podobają się takie, bo kojarzą się z młodością i rozkwitaniem. Po drugie im mniejsze piersi, tym mniejsze prawdopodobieństwo raka piersi. Wydaje mi się, że gdyby kobieta chciała zrozumieć mężczyznę, to powinna spojrzeć przez analogię do umięśnionej sylwetki. Chudy gość będzie oceniany jak kobieta bez piersi, czyli raczej negatywnie. Zbyt "przypakowany" też nie będzie pozytywnie odbierany, jeśli mięśnie będą wydawały się sztuczne, jak sztuczne piersi. To oczywiście tylko uproszczenie, bo trzeba pamiętać, że dla kobiet z biologicznego punktu widzenia zawsze będą inne ważniejsze cechy, jak pozycja społeczna czy finansowa. Dla mężczyzn pozycja kobiety jest bez znaczenia, nawet lepiej, jeśli nie jest za wysoka. Dlatego ogólnie dla mężczyzn piersi będą ważniejsze u kobiety niż dla kobiety mięśnie u mężczyzny. Gdyby sprowadzić wszystko do jednego mianownika, to można powiedzieć, że miernikiem atrakcyjności dla obojga płci jest ocena zdrowia fizycznego i psychicznego, inteligencji (lub sprytu). Dla mężczyzny zdrowie fizyczne u kobiet jest ważniejsze, dlatego piersi są jednym z sygnałów tego zdrowia. Dla kobiety zdrowie psychiczne i inteligencja jest ważniejsza u mężczyzny. Mimo tego obydwa czynniki są istotne w różnych proporcjach, dlatego porównanie piersi do wysportowanego sylwetki wydaje się sensowne.
  7. Jeśli na serio przyjąć czysto teoretyczny model opisany w pracy Discovering the Capacity of Human Memory ( https://link.springer.com/article/10.1023/A:1025405628479 ) , to człowiek jest w stanie zapamiętać 10^8432 bitów informacji. Jest to niewyobrażalna liczba, co oznaczałoby, że mankomaniak ma rację, że pamięć długoterminowa jest w praktyce nieskończona.
  8. Nie wiem jaki czytałeś artykuł, ale to co prawisz jest wyssane z palca. Dziecko 3-letnie nie ma rozwiniętej świadomości, stąd brak długiej pamięci. Im mniej lat, tym niższa świadomość, a więc słabsza pamięć. Gdyby było jak mówisz, to człowiek wraz z wiekiem powinien tracić pamięć tego co się działo w dzieciństwie - nic takiego się nie dzieje, nie tylko pamięta niektóre wydarzenia gdy miał lat 6,7 lub więcej, ale przyswaja ciągle nowe.
  9. Przedstawiona teoria może zostać użyta jako pośrednia metoda do zmierzenia poziomu miłości seksualnej. Patologiczna miłość w postaci (silnego) zakochania będzie powodować zazdrość nawet z powodu zwykłej rozmowy towarzyskiej. Ponieważ rozmowa towarzyska sama w sobie nie oznacza zdrady, to znaczy, że zazdrość o nią stanowi przesadną reakcję, co informuje o patologicznej miłości. W skrajnych przypadkach mężczyzna (kobieta) może być nawet zazdrosny/a o wyjście z koleżanką (kolegą). Może być to zresztą przyczyna rozejścia się, ale to inny temat. Trzeba jednak zauważyć, że jeżeli rozmowa towarzyska trwa wyjątkowo długo lub też ma charakter powtarzalny (np. pracownicy często się spotykają i rozmawiają), to można mieć wątpliwości czy nie ma w tej relacji czegoś więcej niż rozmowa kolegi z koleżanką. Im więcej takich rozmów lub im dłuższa taka rozmowa, to większe prawdopodobieństwo, że mamy do czynienia z czymś więcej. Aby nie doprowadzać do takich sytuacji najlepiej ucinać takie dwuznaczne relacje natychmiast, czyli nie rozmawiać towarzysko (albo bardzo krótko). Dalej, jeżeli partner nie jest zazdrosny o flirt kobiety z kolegą, oznacza, że nie kocha jej seksualnie. Tak samo nie kocha jej, jeśli nie jest zazdrosny o taniec z kolegą, którego ona zna. Niezależnie od tego czy go zna czy nie zna, jeśli nie jest zazdrosny o kobietę, gdy ten mężczyzna dotyka lub trzyma ją w okolicach bioder, nie kocha jej. Kolejne punkty 5 i 6 są na tyle oczywiste, że nie trzeba ich omawiać. Można powiedzieć, że poziom zdrady jest miarą poziomu miłości erotycznej poprzez poziom zazdrości. Bez zazdrości nie ma miłości.
  10. Zwróć tylko uwagę, że a) ten taniec był obserwowany przez jego żonę; b) teściowa stała się rodziną. I pytanie jaki był cel w ogóle tych tańców. Dlaczego nie wybrał do tańca teścia?
  11. Wyjdźmy od tańca. Po pierwsze mężczyzna chce tańczyć z kobietą, kobieta z mężczyzną. Nie chodzi tu jakieś o konwenanse, bo zwyczajnie dla ludzi jest to zachowanie naturalne. De facto bierze się z tańców godowych u zwierząt. Po drugie mężczyzna zawsze wybiera te, które są dla niego najatrakcyjniejsze, tak samo kobiety. Stare lub nieurodziwe kobiety będą zatem zawsze dyskryminowane. Po trzecie już z tego powodu nie można mówić tu o ortodoksji. Ortodoksją jest zachowanie zwierzęce - taniec godowy. Ludzie wrażliwi na krzywdę ludzką będą czuć dyskomfort z powodu dyskryminacji ze względu na atrakcyjność seksualną. Tylko prostacy będą iść za swoim instynktem seksualnym. Osoby wrażliwe, w zasadzie te lewicowe, powinny raczej wybierać osoby, które ich nie interesują seksualnie. Powinny brać do tańca najwyżej osoby brzydkie lub starsze. Ale czy to ma sens? Na pewno przyjemności nie sprawi sobie, najwyżej tej wybranej. Nie trzeba więc chyba dalej dowodzić, że taniec towarzyski - w sensie ortodoksyjnym - zawiera zawsze element seksualny. Identycznie sprawa wygląda z rozmową towarzyską, tylko jest bardziej subtelna. Z kim mężczyźni najczęściej rozmawiają? Nie trzeba pisać, bo to oczywiste. Jeśli wchodzi element flirtu, to zawsze mamy do czynienia z elementem seksu, a więc też zdradą. Flirtem może być samo spojrzenie i uśmiech - i to już będzie zdrada.
  12. Zdrada partnera ma różne poziomy - horyzontalne i wertykalne. Horyzontalne są dwie: fizyczna i psychiczna zdrada. Fizyczną zdradą może być seks z inną osobą. Psychiczną może być tzw. miłość platoniczna. Wertykalnie poziomów jest wiele. Zdradą jest: 1. rozmowa towarzyska z elementem flirtu - na najniższym poziomie. 2. rozmowa towarzyska z elementami flirtu i dotyku - na wyższym poziomie 3. taniec towarzyski - KAŻDY. Jeśli mężczyzna (chłopak) wybiera daną kobietę (dziewczynę) do tańca, znaczy, że chce z nią uprawiać seks. Tak samo, gdy kobieta (dziewczyna) prosi do tańca. To jeszcze wyższy poziom zdrady. Osoba wybrana, która godzi się na taniec, także zdradza partnera, nawet jeśli staje się to pod wpływem kurtuazji. Jeśli wybrana osoba nie chce stracić wizerunku w oczach wybierającego, znaczy, że robi to dla nagrody w postaci zachowania wizerunku czy dobrych relacji międzyludzkich. W ten sposób niewiele się różni od prostytutki, która uprawia seks z innymi tylko dla pieniędzy i jeśli ma partnera - to także go w pewnym sensie codziennie zdradza. Co więcej, może odczuwać przyjemność z tej czynności, co ugruntowuje istotność zdrady. Tak samo każda kobieta idąca do tańca z obcym mężczyzną może odczuwać przyjemność z tego tytułu, a to oznacza czystą zdradę. Jeśli taniec towarzyski staje się przyjemny, to staje się sublimacją / substytutem seksu. 4. Taniec towarzyski, w którym mężczyzna trzyma kobieta za biodra i tylne części ciała, a kobieta mu na to pozwala - to kolejny, jeszcze wyższy poziom zdrady 5. Pocałunek - prawie najwyższy poziom zdrady 6. seks - najwyższy poziom zdrady. Aby zminimalizować prawdopodobieństwo zdrady, należy zakazać powyższych punktów. Mężczyzna może jedynie rozmawiać z obcymi kobietami (nie z rodziny) na tematy zawodowe, w przeciwnym wypadku powinien jak najszybciej uciekać od kobiet. Tak samo kobiety w stosunku do mężczyzn. Para od samego początku powinna określić zasady czy jest za zdradą czy przeciwko i na jaki poziom się zgadza. Będą takie, które nie zgodzą się na żaden poziom zdrady, inne nie będą przywiązywać się do siebie. Jakkolwiek preferencje mogą być różne, tak należy uświadomić sobie, że każdy punkt podnosi prawdopodobieństwo punktu 5 i 6.
  13. Antylogik

    Kto ogoli Russella?

    On sam jest fryzjerem, nie napisałem, że inny fryzjer. Jak może być "nikt", skoro go nie ma? Jak widać język polski jest logiczniejszy od angielskiego ze swoim podwójnym zaprzeczeniem. Jednakże tak żartem powiedziałbym, że oba języki prowadzą do tego samego: - w języku ang. mamy bycie/istnienie i nikogo jednocześnie, co wcale nie oznacza sprzeczności, a daje właśnie zbiór pusty. Gdybyśmy mieli zdanie "Być" i "nie być" jednocześnie, to otrzymalibyśmy sprzeczność. Tak samo "nikt" i "ktoś" (nie-nikt). A więc "być nikim" musi dać zbiór pusty; - w języku polskim mamy "niebycie" / "nieistnienie" i "nikogo" jednocześnie. "Nieistnienie" samo w sobie oznacza zbiór pusty. Natomiast "nikt" może być interpretowany różnie, bo może zawierać "coś". Natomiast własnością zbioru pustego jest, że "coś" i zbiór pusty jednocześnie, daje zbiór pusty. Zatem "nieistnienie nikogo" (nie ma nikogo) czy "niebycie nikim" musi dać zbiór pusty. Oczywiście otrzymujemy zabawną sprzeczność: "bycie nikim" i "niebycie nikim" prowadzi do tego samego. Czyli de facto sprzeczności. Oczywiście mamy tu do czynienia z pewną grą słów, więc nie należy traktować tej analizy zbyt poważnie.
  14. Antylogik

    Kto ogoli Russella?

    Najprostszym rozwiązaniem jest, że fryzjera goli fryzjer poza miastem.
  15. Antylogik

    Śmiać się czy płakać?

    To jest wina tylko błędnej metody obliczania mandatów. Metoda d"hondta w swojej klasycznej formie powinna być stosowana tylko dla całego kraju (jeden okręg), ale jeśli już są okręgi wyborcze, to powinna być odpowiednia modyfikacja. Np. po zastosowaniu metody Flisa et. al (2018), która koryguje d'Hondta, PIS powinien dostać 227 mandatów, KO 135, Lewica 51, PSL 28 a Konfederacja 18. W sumie opozycja miałaby 232 głosy. Razem z PISem dostajemy 459 głosów ze względu na zaokrąglenia, wtedy 1 posła można by wyciąć albo dodać np. do największej partii, aby jak najmniej zaburzyć rozkład posłów.
  16. Antylogik

    Śmiać się czy płakać?

    Nie wiem czy JOWy są dobre czy złe, ale jasne jest, że arbitralne przyznawanie min. 7 mandatów i max 20 nie ma nic wspólnego z proporcjonalnością, a raczej jej zaprzecza. Ustalanie takich granic skutecznie zniekształca metodę d'Hondta. Do tego dochodzi ustalenie samej liczby mandatów w tym przedziale, która znów zaburza proporcje, tak że dużo większa liczba mieszkańców daje np. tylko jeden dodatkowy mandat. To wszystko razem powoduje, że wybory nie są proporcjonalne, czyli Konstytucja jest łamana, a władza rządzi bezprawnie. Metoda d'Hondta jest najmniejszym problemem, co wyżej udowodniłem. Chodzi o podział na okręgi i przyznawanie małej liczby mandatów, co automatycznie eliminuje małe ugrupowania.
  17. Antylogik

    Śmiać się czy płakać?

    W tym rzecz, że stosując m. d'Hondta w niezależnych okręgach i potem se sumując nie mamy już do czynienia z proporcjonalnością wyborów. Mamy tylko do czynienia z proporcjonalnością wyborów w danym okręgu, a nie sumie okręgów. I stąd powstaje taka patologia. Taka metoda miałaby sens, gdyby nie powstał jeden rząd całego kraju, tylko każdy okręg miałby swój rząd. Właśnie jest prawidłowa, tylko źle wykorzystywana. Przecież to nie wina metody, że wykorzystuje się ją błędnie w każdym okręgu oddzielnie, a potem się sumuje. Żeby to sprawdzić wystarczy użyć kalkulatora. Prawidłowy rozkład powinien być następujący wg m. d'Hondta: -PIS pownien dostać 204 mandaty, co na 460 dałoby mu 44,3%, czyli zdecydowanie bliżej prawdziwej proporcji 43,59%. -KO powinno dostać 128 mandatów, co dałoby jej 27,8%, też bardzo blisko prawdziwego 27,4%. -Lewica - 58 mandatów (12,6% czyli dokładnie tyle ile naprawdę dostali. -PSL - 39 mandatów (8,5% vs 8,55%) -Konfederacja - 31 (6,7% vs. 6,81%).
  18. Antylogik

    Śmiać się czy płakać?

    Uwzględniłem, użyłem np. tego: https://icon.cat/util/elections
  19. Antylogik

    Śmiać się czy płakać?

    Nie jest. PIS oszukał ludzi, kolejny raz zresztą. Jest sporo kalkulatorów liczenia mandatów metodą d'Hondta online. Użyłem dwóch i w każdym wyszło to samo - PIS powinien dostać 204 mandaty, gdy użyłem progu 5%, a 218 dla 8% (przy założeniu, że byłyby same koalicje). Prawidłowo użyta metoda d'Hondta daje faktycznie podział mandatów zbliżony do proporcjonalnego, tak że opozycja zdobywa sejm. PIS nie ma prawa do władzy. To są fakty.
  20. Antylogik

    Śmiać się czy płakać?

    To pusta retoryka. Może i jest jedyna prawdziwa logika, ale wątpliwe, żeby była dotychczas opisana, w każdym razie nie znam. A już z całą pewnością nie będzie opisana krótko. Musiałaby być uogólnieniem logiki klasycznej, rozmytej i parakonsystentnej. Tak jak prawie na pewno istnieje fizyka uogólniona, zawierająca świat mikro i makro. Może się profesorowi nie podobać fizyka kwantowa, ale nie może jej zaprzeczać. Podobnie z logiką parakonsystentną, kwantową. Przykładem wykorzystania tej logiki jest sławny kot Schrodingera. Efekty kwantowe nie mogą zostać opisane przez logikę klasyczną, bo się jej nie poddają, bo nie ma prostego w niej podziału na tak/nie. Stąd właśnie umysł ludzki ma taki problem z ogarnięciem efektów kwantowych, bo nie można do ich zrozumienia użyć prostej logiki klasycznej.
  21. Antylogik

    Śmiać się czy płakać?

    Nie widzę związku z zasadą proporcjonalności, która jest złamana. Wg pwn: zasada proporcjonalności «zasada rozdzielania mandatów poselskich między listy kandydatów proporcjonalnie do liczby głosów oddanych na daną listę» https://sjp.pwn.pl/slowniki/zasada proporcjonalności.html
  22. Antylogik

    Śmiać się czy płakać?

    Lewica jest potrzebna, bo stara się rozwiązywać te wszystkie problemy. Nawet z logiką. Logika klasyczna, gdzie jest twardy podział na tak/nie/sprzeczność, to logika prawicowa. Są jednak inne logiki, np. logika parakonsystentna, którą można uznać za lewicową, która prowadzi do tego, że ze sprzeczności nie może wynikać cokolwiek. Na KO+SLD+PSL głosowało 8 958 824 osób, o 11% więcej.
  23. Antylogik

    Śmiać się czy płakać?

    PIS przegrał i stracił prawo do władzy. Zgodnie z art. 96 Konstytucji wybory do sejmu i senatu są proporcjonalne. Ponieważ PIS otrzymał 43,6%, KO 27,4%, Lewica 12,6%, a PSL 8,6%, to znaczy, że te3 ostatnie razem mają ponad 48%, zatem wyraźnie przeważają nad PIS. Obecny podział mandatów jest niezgodny z prawem, bo jest sprzeczny z Konstytucją. Nie należy uznawać takiej władzy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...