Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Antylogik

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    977
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    15

Zawartość dodana przez Antylogik

  1. Zabijanie zwierząt powinno się ograniczać do minimum, tzn. tylko należy zabijać szkodniki lub dla pożywienia. Kiedyś jeszcze się zabijało dla skóry w celu ochrony ciała, ale dziś to już zbyteczne. Z ekonomicznego punktu widzenia problem optymalnego kłusownictwa można rozwiązać za pomocą ewolucyjnej teorii gier: http://www.alchemicus.pl/grywalizacja-rulez/25,teoria-gier-ewolucyjnych " Prawdopodobieństwo to możemy obliczyć ze zestawienia wartości średnich dostosowań (wypłat) dla danej strategii. Suma prawdopodobieństw napotkania danego osobnika w populacji musi być równa 100%, czyli możemy założyć, że ilość jastrzębi to x, natomiast gołębi to 100%-x. Średnie przystosowania liczymy z macierzy wypłat (czytając pionowo) dla każdej strategii: dla jastrzębia będzie to suma prawdopodobieństwa napotkania jastrzębia x wymnożonego przez (W-K)/2 oraz prawdopodobieństwa napotkania gołębia 100%-x wymnożonego przez W; analogicznie postępujemy dla gołębi. W ten sposób otrzymujemy następujące równanie: x*(W-K)/2 + (100-x)*W = x *0 + (100-x)*W/2 Po prostych przekształceniach uzyskujemy: x=W/K*100 " Należy tu dodać ograniczenie x<=100. Za jastrzębia wstawiamy człowieka, z 100-x zwierzęta. Jeżeli koszty stają się za duże w stosunku do zysku, K > W, to znaczy zwierząt jest za mało, aby starczyło dla ludzi, wtedy należy ograniczyć kłusownictwo. W przypadku szkodników W prawdopodobnie będzie zawsze większe od K i dlatego x zostanie ograniczone do 100%, czyli człowiek całkowicie je wyeliminuje.
  2. Oczywiście na odwrót. Z tego co wiem, to nauka to wyklucza. Bo jeśli miałby być to wpływ podświadomości akurat na zegar, co miałoby sens, to trudno uzasadnić naukowo jak sama podświadomość miałaby popsuć baterie.
  3. Właściwie to w tym fragmencie mieści się cała esencja rozwiązania problemu. Można się pokusić o taką ogólną definicję ateisty: twierdzący, że z prawdopodobieństwem P > 0,5 siły nadprzyrodzone nie istnieją. Skrajnym ateistą byłaby osoba, która twierdzi, że P = 1. Wtedy ktoś taki wziąłby udział w grze, którą zaproponowałem wcześniej. Inni mieliby lub mogliby mieć wątpliwości. Jeżeli jednak za skrajnie wysokie P uznamy 0,999, to taka osoba także powinna wziąć udział w tej grze. Dlatego to byłby sprawdzian czy rzeczywiście ktoś jest ateistą na te 99,9%. Jednak rodzi się tutaj nowy problem: jak obliczyć P? Mówisz o subiektywnych i obiektywnych P, ale to pierwsze właśnie teista będzie podwyższał, a ateista obniżał, co tak naprawdę sprowadza problem do początku, czyli że ten wierzy, a ten nie - symetrycznie. Nie można więc subiektywnym P się posługiwać, a jedynie obiektywnym. Ale w takim razie jak wyznaczyć to obiektywne P? Bo żadne cuda się nie zdarzają i nigdy się nie zdarzyły? Mogę opisać wydarzenie, które zaprzecza temu stwierdzeniu. Otóż kilka lat temu zmarła bliska mi osoba. Następnego dnia osoba z domu, w którym mieszkała zmarła, zauważyła, że wiszący na ścianie zegar tykający stanął, dlatego chciała wymienić baterię. Wtedy zauważyła, że zegar stanął dokładnie o tej godzinie, o której zmarła tamta osoba. Nikt tego zegara nie ruszał, bo spokojnie sobie tykał na ścianie. Poczuła się nieswojo z tego powodu, ale ponieważ sama jest osobą niewierzącą albo słabo wierzącą, uznała to za dziwny zbieg okoliczności i wymieniła baterię. Następnego dnia ta sama osoba doznała szoku, gdy zauważyła, że zegar znowu stanął dokładnie o tej samej godzinie... Po tym zostawiono ten zegar, który już zawsze wskazywał ciągle tę godzinę. Jakie jest prawdopodobieństwo, że to zwykły zbieg okoliczności? Możesz oczywiście nie wierzyć w to zdarzenie i sam byłbym sceptyczny, gdyby ktoś mi to opowiedział, kogo nie znam, ale ta historia musiała zdarzyć, bo potwierdziła ją jeszcze jedna osoba przebywająca w tym czasie. Obie te osoby nigdy wcześniej nie opisywały takich zdarzeń ani nie miały skłonności do koloryzowania itp. Podobno także u innej osoby, z nieco dalszej rodziny zegar stanął o tej samej porze, co już w ogóle jest zagadką, ale to akurat jest mniej pewne, więc mogę ręczyć tylko o tym pierwszym. W każdym razie po raz pierwszy w moim życiu zdarzyło się coś, co zachwiało mój ateistyczny obraz świata. Warto dodać, że opisane zdarzenie nie jest jakimś wyjątkiem, ale opisywana jest przez wielu na całym świecie. Jest "naukowa" hipoteza, wg której może być to niezwykły efekt psychokinezy: https://calpara.org/2018/01/26/anomalous-physical-effect-reported-around-the-time-of-death/ Jeśli odpowiada za to silna emocja wywołująca psychokinezę (czyli w moim przypadku: do rodziny dzwoni ktoś ze szpitala i mówi, że osoba umarła => wywołuje to tak silne emocje, że psychicznie wpływa na zegar, który się zatrzymuje), to jaka siła za tym stoi? Przecież to jest siła nadprzyrodzona, która obala fundamenty twardych racjonalistów. Wg statystyk anomalne zdarzenia tego typu są zbyt często, by uznać je za przypadek. Warto w tym kontekście poczytać pracę Radina i Nelsona: https://www.semanticscholar.org/paper/Meta-analysis-of-mind-matter-interaction-1959-to-Radin-Nelson/08039542fc1844dd221d879f79e52da37194a0ed "Meta-analysis of 515 RNG experiments conducted by 91 researchers over a span of 41 years indicates the presence of a small magnitude, but statistically highly significant and repeatable mind- matter interaction effect. The overall results cannot be attributed to chance, or selective reporting problems, or variations in design quality."
  4. Twój komentarz przypomina wymądrzanie się dziecka, które nie rozumie danego zjawiska, ale zapamiętało o nim jak jest napisane w książce i teraz może się pochwalić "wiedzą". Nie muszę się z niczym zapoznawać, bo znam te sztuczne nowe zasady, które wprowadzono tylko dlatego, że sami poloniści mieli problem, kiedy pisze się razem a kiedy oddzielnie, co świadczy o ich niskiej inteligencji, bo to czysta logika językowa. Skoro twierdzisz, że ja filozofuję, to można mieć wątpliwości także co do twojej inteligencji, bo zwyczajnie tego nie rozumiesz o czym ja mówię. Co więcej, nie masz nawet wiedzy na temat ortografii, ponieważ obecne zasady pozwalają nadal używać starych zasad. Mój wywód przywołuje owe zasady tylko w celu wyjaśnienia na czym polega różnica między niewiarą a brakiem wiary, a nie w celu uczenia najnowszych zasad ortografii.
  5. Bo np. boi się śmierci i chce wierzyć, że jak umrze, to dusza pofrunie do nieba. Wprawdzie do tego Bóg nie jest potrzebny, ale jeśli za niebo uznamy Boga, to już tak. Przecież sam się nie pakuje, a jedynie odpowiada teiście. Przecież ateiści nie żyją tylko w swoim gronie, zawsze będą napotykać mniej lub bardziej wierzących i będą reagować na ich poglądy. Stąd musi powiedzieć, że "nie wierzy", bo to jest to samo jak by powiedział, że "zgodnie z jego światopoglądem nie istnieją żadne siły nadprzyrodzone" etc.
  6. Niestety muszę się nie zgodzić. Ateizm to nie jest brak wiary, a właśnie niewiara. "Niewierzący" piszemy razem właśnie po to, by wskazać, że to cecha stała, wewnętrzna ateisty, a nie jego bieżący stan, w którym w ogóle nie zastanawia się nad wiarą. "Nie wierzący" dotyczy teraźniejszego stanu, w którym nie ma świadomości wiary w coś. Inaczej można powiedzieć "nie jest wierzący" zamiast "jest niewierzący". Przykładowo: 1) On nie ma świadomości, że można wierzyć w Boga. Czyli teraz jest nie wierzący (nie jest wierzący). 2) On ma świadomość, że można wierzyć w Boga. Czyli teraz jest niewierzący (uznaje, że Boga nie ma). Z logicznego punktu widzenia przeciwieństwem wiary jest brak wiary. Oznacza to świat bez tej wiary - nie zastanawiam się czy Bóg jest, czy go nie ma. To na pewno nie jest ateizm. Jest to dowód na to, że ateizm nie oznacza braku wiary. Niewiara jest stanem aktywnym tak samo jak wiara. Dlatego będzie jej bliżej do wiary. Czy więc ateizm - niewiara w boga - jest rodzajem wiary? W pewnym sensie tak, dlatego że dopóki nie mamy wiedzy o całym Wszechświecie fizycznym i niefizycznym, dopóty będzie istnieć niepewność. I wszelkie analizy jakie wykonujemy i wszystko co przewidujemy musimy skorygować o tę niepewność. Załóżmy, że na 99,99% Bóg nie istnieje. Ateiści biorą to za pewnik, a teiści będą uznawać, że dopóki nie jest to 100%, to będą w niego wierzyć. Można przetestować pewność ateistów, czy raczej jest to wiara. Powiedzmy, że ateista może wziąć udział w grze: jest samobójca stojący na dachu bardzo wysokiego budynku, powiedzmy jak World Trade Center. Nie ma żadnych zabezpieczeń (zwykłe ubranie), nikt go nie chroni ani z góry ani z dołu. Czy samobójca zginie, jeśli skoczy z tego budynku? Jeżeli ateista poprawnie przewidzi, to wygra 1 mld zł. Jeżeli błędnie przewidzi, straci swoje dziecko / swoje życie. Normalnie ateista powiedziałby, że zginie na 100%. Wydaje się, że nie ma możliwości, by ktokolwiek przeżył taki skok. Tylko cud mógłby go uratować. W zasadzie tylko Bóg. Zatem - jeśli ateista nie wierzy w Boga - powinien postawić życie swojego dziecka (czy swoje), aby wygrać olbrzymie pieniądze, bo przecież ma pewność, że żaden bóg go nie uratuje. Czy więc to zrobi? A może wcale nie jest tak racjonalny jak mu się wydaje? Jeżeli boi się zagrać, to znaczy, że jego ateizm jest tylko wiarą, która została wystawiona na próbę.
  7. Skoro już rozszerzamy off-topic do monstrualnych rozmiarów, to dokończmy. Ta analogia jest błędna, bo nauka ekonomii nie polega na uczeniu, jak stać się najbogatszym człowiekiem z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego że jest to dziedzina pokrewna logice, a więc zauważa, że gdyby wszyscy mieli ją stosować (co jest teoretycznie możliwe), to nie byłoby człowieka najbogatszego, wszyscy musieliby być przeciętnie zamożni. Z tego powodu ekonomia nie uczy jak gromadzić więcej pieniędzy od innych, a jedynie jak zarządzać racjonalnie zasobami nie patrząc na innych. Oznacza to, mówiąc w dużym skrócie, że uczy jak nie stać się biedakiem. Po drugie, jak sama nazwa wskazuje, ekonomia uczy jak sprawnie oszczędzać pieniądze. Dlatego podałem przykład wykładowcy, który z jednej strony uczy jak oszczędzać, z drugiej sam traci np. na gry hazardowe. To jest dobry przykład trwonienia bogactwa, dlatego że wykładowca powinien wiedzieć, że te gry są najwyżej zabawą, ale jako źródło dochodów - nieracjonalne (dla ścisłości - nie mówię tu o giełdzie, która ma w sobie elementy hazardu, ale w 100% nim nie jest). Tymczasem księża uczą moralności religijnej zgodnie z Biblią, a sami na co dzień łamią jej zasady. Mało tego, KK jako system łamie jej zasady. Kolega chyba myli Keynesistów z PISowcami. Keynes był geniuszem i sam był jednocześnie teoretykiem i praktykiem. Potrafił zarobić duże pieniądze na inwestowaniu, co jest idealnym przykładem wzoru dla ekonomistów. Wśród najbogatszych Polaków znajdzie się choćby Leszek Czarnecki, którego PIS zwalcza. Wśród polityków , bogaty jest Korwin-Mikke, który uważa się za ekonomistę, choć jest to prymitywny ekonomista. To jest wybielanie hipokryzji, to obrona niegodnych zachowań. Jest to chwyt erystyczny, polegający na tym, że skoro bez zła nie może istnieć dobro, to znaczy, że warto być złym. Dla dobra społeczeństwa trzeba kraść i zabijać, aby zwiększyć wartość dobrego obywatela. Wszelkie niegodne zachowania leżą w naturze człowieka i właśnie ta walka ze złą naturą, staje się cnotą. Kolega proponuje najpierw podpalić dom, a potem wezwać strażaka do gaszenia, żeby mógł wykazać się bohaterstwem. Jest to oczywiście przestępstwo i za podawanie takich argumentów także powinno się karać. Kolejna nieprawda. Ta korporacja w Polsce nie tylko nie płaci podatków, ale jest finansowana przez państwo. Sprawia to, że stało się dyktatorskim monopolem i dlatego czuje się bezkarna. Kolega się pogrąża w swoich kłamstwach i bredniach coraz bardziej. Kolejna hipokryzja. Tam gdzie chodzi o pieniądze to hipokryzja jest pożyteczna, ale gdy chodzi o pedofilię to już nie, bo "zbyt poważna sprawa". Hipokryzja na hipokryzji, kłamstwo na kłamstwie. Odczuwanie obrzydzenia do kolegi to najłagodniejsze co mi przychodzi do głowy.
  8. Oczywiście, że jest - ich zawód jest związany z moralnością, sami uczą moralności religijnej. To tak jakby jakiś wykładowca uczył ekonomii, a jednocześnie sam trwonił pieniądze w życiu osobistym. To się nazywa hipokryzja. Ta hipokryzja ma też szerszy, wręcz systemowy wymiar - KK przez całe lata ukrywała księży pedofili, chroniła ich, popełniała przestępstwa nie zgłaszając tych spraw do prokuratury, a gdy pojawiały się plotki, przenosiła jedynie ich do innych parafii. Inny przykład hipokryzji kościelnej to publiczne wręcz poparcie dla PIS, które jawnie łamie prawo, obraża niektóre grupy społeczne, stosuje szykany i niszczy ludzi bez dowodów. KK słowem nie wypowiada się w tych sprawach, jakby problem nie istniał, a na PIS dalej każe głosować. Oczywiście hipokryzji jest znacznie więcej, to tylko przykład. Tego typu stwierdzenia jak zacytowane wyżej to próba obrony księży pedofili i wszelkich hipokryzji kościelnych, a ludzi, którzy je wypowiadają powinno się karać.
  9. Więc kolega wyjaśni dlaczego uważa je za głupie, to będziemy mieć punkt wyjścia do wykazania, że kolega się jak zwykle myli.
  10. Widzi. Chociaż jest to na tyle sztuczne, że jeśli uznać te roboty za żywy organizm, to będzie z nim tak samo jak ze zmutowanymi roślinami - nie będzie tu żadnych kwestii etycznych co wolno a co nie. Takie istoty będą mieć mniejsze prawa niż owady. Którego sformułowania kolega nie rozumie?
  11. To jest jedna z cech życia obok ewolucji opisana w wikipedii: https://en.wikipedia.org/wiki/Life#Biology 7. Reproduction: the ability to produce new individual organisms, either asexually from a single parent organism or sexually from two parent organism Więc nie wiem co ci odpowiedzieć, wikipedia się myli?
  12. Może dlatego, że najbardziej inteligentni Żydzi Europejscy, wyczuwając niebezpieczeństwo, uciekli do Stanów przed nazizmem, a dziś wiadomo, że naród ten ma niezwykle wysokie IQ - średnio to 112-115. Taka kumulacja wybitnych jednostek w kraju w jednym kraju o mocnym kapitalizmie pozwoliła osiągnąć takie wyniki.
  13. 1) Mam wrażenie, że jest tu nieporozumienie, bo komórka sama w sobie jest czymś żywym. 2) Warunkiem koniecznym ,by uznać organizm za żywy jest jego ewolucja i zdolność reprodukcji. Te roboty nie potrafią się reprodukować, więc nie ma mowy, by uznać je za żywe. 3) To właśnie zdolność do reprodukcji czyniłoby te roboty olbrzymim narzędziem w walce z chorobami, a także generowałyby "darmową energię", coś jak perpetuum mobile.
  14. Poczytaj o ułamkowym równaniu Shrodingera odkrytym przez Laskina. W całkach po trajektoriach może wystąpić nielokalność po zastosowaniu tego równania, zarówno w czasie jak i przestrzeni, gdy sama matematyka taka się staje. Fraktalne równanie Schrodingera jest rozszerzeniem zwykłej mechaniki kwantowej i może jest właśnie odpowiedzią na te wszystkie paradoksy.
  15. Zamiast trollowanie może by użyć poprawniej "prowokację"? Rośliny mają receptory słuchowe, reagują na dotyk, na atak itd. https://kopalniawiedzy.pl/roslina-dzwiek-gen,3278 A tu dobrej jakości film o sławnej Venus flytrap
  16. Cóż obrzydliwy tytuł jak z forów dla licealistów. Jeśli już, powinien brzmieć "Dlaczego mężczyźni wolą jędrne piersi?" Duże i otłuszczone piersi nie są dla normalnych mężczyzn atrakcyjne, a działają na odwrót - odpychają. Można się częściowo zgodzić do "rowka", o którym tutaj ktoś się kiedyś rozpisał, ale też nie należy przeceniać jego roli. Jeżeli piersi są napompowane, czyli sztuczne, to znowu odpychają. Zdecydowanie lepiej mieć małe piersi niż duże i otłuszczone albo sztuczne. Są dwa powody. Po pierwsze dlatego, że jest znacznie więcej mężczyzn, którym podobają się małe piersi. Wielu mężczyznom podobają się takie, bo kojarzą się z młodością i rozkwitaniem. Po drugie im mniejsze piersi, tym mniejsze prawdopodobieństwo raka piersi. Wydaje mi się, że gdyby kobieta chciała zrozumieć mężczyznę, to powinna spojrzeć przez analogię do umięśnionej sylwetki. Chudy gość będzie oceniany jak kobieta bez piersi, czyli raczej negatywnie. Zbyt "przypakowany" też nie będzie pozytywnie odbierany, jeśli mięśnie będą wydawały się sztuczne, jak sztuczne piersi. To oczywiście tylko uproszczenie, bo trzeba pamiętać, że dla kobiet z biologicznego punktu widzenia zawsze będą inne ważniejsze cechy, jak pozycja społeczna czy finansowa. Dla mężczyzn pozycja kobiety jest bez znaczenia, nawet lepiej, jeśli nie jest za wysoka. Dlatego ogólnie dla mężczyzn piersi będą ważniejsze u kobiety niż dla kobiety mięśnie u mężczyzny. Gdyby sprowadzić wszystko do jednego mianownika, to można powiedzieć, że miernikiem atrakcyjności dla obojga płci jest ocena zdrowia fizycznego i psychicznego, inteligencji (lub sprytu). Dla mężczyzny zdrowie fizyczne u kobiet jest ważniejsze, dlatego piersi są jednym z sygnałów tego zdrowia. Dla kobiety zdrowie psychiczne i inteligencja jest ważniejsza u mężczyzny. Mimo tego obydwa czynniki są istotne w różnych proporcjach, dlatego porównanie piersi do wysportowanego sylwetki wydaje się sensowne.
  17. Pytanie czy brać na poważnie wywody osoby, która twierdzi, że prawdopodobieństwo 95%, że człowiek ma wpływ na zmiany klimatu, to mało.
  18. Pytanie tylko czy słuchać "eksperta", który twierdzi, .że psychiatria to samo zło, bo dziedzina ta polega na lobotomii i elektrowstrząsach.
  19. Jeśli na serio przyjąć czysto teoretyczny model opisany w pracy Discovering the Capacity of Human Memory ( https://link.springer.com/article/10.1023/A:1025405628479 ) , to człowiek jest w stanie zapamiętać 10^8432 bitów informacji. Jest to niewyobrażalna liczba, co oznaczałoby, że mankomaniak ma rację, że pamięć długoterminowa jest w praktyce nieskończona.
  20. Jak zwykle coś ci się miesza, psychiatria po prostu leczy skutki, a nie przyczyny. Czyli podają lek przeciwbólowy na palec,a nie go ucinają. I choć daleko jej do niektórych innych gałęzi medycyny, to i tak w porównaniu do takiej spychologii, odniosła ogromny sukces. To co wam się wydaje, że takie najlepsze - ta spychoterapia - to zwykłe placebo.
  21. Lubienie nie ma tu nic do rzeczy i nie chodzi o żadne odwracanie uwagi. Bo to by znaczyło, że jedyny efekt to placebo. Chodzi tu o fenyloetyloaminę, która jest w kakao i czekoladzie; stymuluje serotoninę, dopaminę i noradrenalinę. Wróć do ojcostwa, naukę zostaw w spokoju, proszę, bo każdy twój wpis to popis bredni albo banałów.
  22. No np. ty jesteś półprzytomny skoro nie potrafisz czytać ze zrozumieniem. Może emocjonalnie ci wychodzi, ale intelektualnie całkiem słabo. Jak już popracujesz nad inteligencją, która jest składową świadomości, to porozmawiamy dalej.
  23. Można być przytomnym, półprzytomnym, nieprzytomnym. Ale przytomność to najniższy poziom świadomości. W tym sensie zwierzęta też mają świadomość, choć niższą od ludzkiej. Świadome działanie pojawia się gdy wykonujemy np. coś wbrew swojej naturze (zamiast lenistwa wysiłek, poddanie emocjom, altruizm zamiast egoizm itp.), a rośnie gdy połączy się z wiedzą, np. o istnieniu czasu, skutkach działań, własnej śmierci. W normalnym życiu nie mamy świadomości, 99,99% ludzi to emocjonalne roboty. Od czasu do czasu pojawiają się genialne jednostki i zmieniają świat. Prawdopodobnie to te jednostki mają dopiero świadomość. Reszta to ledwo przytomna masa.
  24. Jak wiadomo religia jest wiecznie żywa dzięki lękowi przed śmiercią. Ludzie chcą wierzyć, że coś po nich zostanie (widocznie są tak egoistyczni, że biologiczne przekazywanie genów im nie wystarczy). Teraz niektórzy pseudo-naukowcy chcą wszczepić religijność AI: https://wyborcza.pl/7,75400,25545669,sztuczna-inteligencja-bedzie-poprawiona-na-nasz-obraz-i-podobienstwo.html
×
×
  • Dodaj nową pozycję...