Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

venator

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    543
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    35

Zawartość dodana przez venator

  1. Tak, o Stiglera chodzi. Tutaj opis po polsku: https://dlapilota.pl/wiadomosci/swiat/historia-niemiecki-mysliwiec-oslania-amerykanski-bombowiec Największą śmiertelność cechowała się zaś służba na niemieckich okrętach podwodnych. Trzeba wspomnieć o tym, że bombowce nie były bezbronne i ze wspomnień niemieckich pilotów myśliwskich wynika, że atak na ugrupowanie obronne fortec wywoływało dużo wiekszy stres, niż walka z alianckimi myśliwcami. Podczas ataku, zgodnie z taktyką, niemiecka maszyna musiala zbliżyć się na odległość ledwie 200 metrów, mając przciwko sobie od 36 do 72 pokładowych ciężkich karabinów maszynowych. Stres był przeogromny.
  2. Nie, to była zupelnie inna sytuacja. Bf 109 eskortował cieżko uzkodzony bombowiec lecąc aż nad Morze Północne, tak blisko alianckiej maszyny, że niemiecka opl nie mogła otworzyć ognia. Ale to raczej skrajny przypadek rycerskości... ??? Tzn? Szeregowi zwoływali wiec i demokratycznie głosowali? Tego nie wiemy. Przeogrmony sukces Rommla, był kwestią nieprzewidywalności jego zachowania jako dowódcy szczebla taktycznego, które było odwrotnością do bólu przewidywalnych posunięć francuskich i brytyjskich dowódców. Zwłaszcza w szaleńczej końcówce kampanii, w dniach 10-19 czerwca. Jedna dywizja wzięła do niewoli ok. 100 tyś żołnierzy i zdobyła 450 czołgów. Przebieg kampanii, niezwykle wyczerpującej pod względem fizycznym i psychicznym oraz styl dowodzenia Rommla (cały czas na I linii, co np. w Afryce, gdy dowodził znacznie większymi zgrupowaniami, mogło mieć już katastrofalne skutki), wskazywało iż jego fizyczna obecność na froncie była niezbędna do odniesienia sukcesu. Taki miał styl, który akurat wtedy, we Francji, zapewnił mu nieśmiertelność. Bo przecież Rommel to w znaczne mierze mit... Postaram się znaleźć źródło tej informacji. Przebieg kampanii dywizji duchów, sugeruje jednak, że czasu na pełnowartościowy sen w ogóle nie było. Norman Ohler, który badał kwestie użycia pervitinu w III Rzeszy, nigdy nie znalazł bezpośrednich dowodów na to, że Rommel zażywał mete. Ale jest wiele dowodów pośrednich. Był to środek powszechnie stosowany w jego pododziałach, rekomendowany i zachwalany przez głównego lekarza dywizji (zachowała się korespondencja). No i samo zachowanie Rommla. Ogromne pokłady energii, a zachowanie czasem aroganckie wobec śmierci i irracjonalne. 20 maja podczas forsowania kanału pod La Bassee Rommel stoi wyprostowany, jakby "nie widzi" upadających obok pocisków, energicznie dowodzi. Pod Arras bzpośrednio kieruje ostrzałem armamt, słynnych 88-tek, stojąc znów bez osłony. Nawet nie zauważa jak ginie stojący obok niego adiutant. Wszystko to są mocne dowody na to, iż uważany prze niektórych za geniusza Rommel, był podczas swych kampanii pod silnym wpływem substancji psychoaktywnych.
  3. Po owocach ich poznacie. To kampania francuska była trampoliną do popularności przyszłego "Lisa pustyni". W końcu dowodzona prze niego dywizja nawet wśród sojuszników zyskała miano la Division Fantome. Szybkośc manerwru to było sedno blitzkriegu (a w zasadzie jedno z kluczowych składowych) i tutaj taki chemiczny wspomagacz był jak znalazł. Na tym etapie od Rommla nie wymagało się strategicznego myślenia, gdzie chłodny, wypoczęty umysł to podstawa. Ogólnie w kampani francuskiej armii niemieckiej zużyto 35 mln jednostek pervitinu. Oczywiście, że zażywano go i w Polsce - był powszechnie stosowany w społeczeństwie III Rzeszy. Dopiero od 1940-41 zaczęto zdawać sobie sprawę z ceny jaka było uzależnienie, co spowodowało formalne jego wycofanie (chociaż i tak był powszechnie dostępny). Zbrodnia wojenna była wpisana w ideoligię III Rzeszy. Jedną z takich zbrodniczych zagrywek był tzw. naloty terrorystyczne, wypracowane podczas działnia Legionu Condor, podczas wojny domowej w Hiszpanii. Autorem tej zbrodniczej taktyki był Wolfram von Richthofen, kuzyn słynnego asa myśliwskiego I w.ś. "Czerwonego barona". Polegało to na niszczeniu cywilnych, niebronionych celów, zadanie jak największych strat wśród dzieci, kobiet etc w celu załamania morale atakowanej strony. W Hiszpani niszczono w ten sposób wioski. O godz. 4:40 01.09.1939 r. niemieckie bombowce Ju-87 rozpczęły bombardowanie Wielunia: https://pl.wikipedia.org/wiki/Bombardowanie_Wielunia To był pierwszy tego typu nalot w czasie 2 dws. Luftwaffe masowo konsumowała pervitin. Z całą pewnością miało to jakieś znaczenie dla bezwględności niemieckich pilotów. Ale czy kluczowe? Znamienne jest to, że w III Rzeszy do lotnictwa bombowego dobierano pilotów przekonanych o słuszności ideoligii nazistowskiej, przesiąknietych propagandą. W lotnictwie myśliwskim dużo więcej było lotników o mniej zideologizowanym podejściu, często uważających się za współczesnych rycerzy. Odnotowano przypadek gdy po ciężkiej walce amerykańskiego bombowca B-17 z wieloma myśliwcami Luftwaffe, ciężko uszkodzony aliancki bombowiec został odeskortowany w poobliże brytyjskiej strefy, prze niemieckiego Bf-109, w "podzięce" za a honorowy pojedynek. Skrajne to odmienne od bombardowania szpitala... ps. oczywiście od 1942 rok masowo substancje psychoaktywne wprowadza także alianckie lotnictwo, pod postacią benzedryny (tzw. benków). Amfe zażywali też Japończycy.
  4. Początki ruskich elit były normańskie, w świetle źródeł pisanych i archeologicznych nie budzi raczej to wątpliwości. Dwa bardzo istotne traktaty z Konstantynopolem z 911 i 945 r. były zawierane w obecności przedstawicieli ruskich elit, z których praktycznie każdy nosił skandynawskie imię. Slawinizacja elit zaczęła następować od czasów Światosława, jego wypraw naddunajskich i na Kaganat Chazarski.
  5. Panzerschokolade miało swój praktyczny wymiar. W czasie kampanii we Francji w 1940 r. było jedną z podstaw blitzkriegu. Taki Erwin Rommel nie spał siedem dni z rzędu...
  6. Niemcy w czasie drugiej wojny światowej do racji żywnościowych swoich żołnierzy dokladali "panzerschokolade" (tak do 1941 r.), która zawierała pervitin - metaamfetamine. Później pervitin podawano tylko tym, któym puszcały nerwy. Czasem więc większości pododdziału.
  7. Oczywiście, że tak. Nigdzie nie napisałem w tym wątku o równości wobec prawa.
  8. Genetyka daje dosyć mocne dowody, ale niestety do tej pory nie znaleziono żadnych szczątków kostnych, które jednozancznie przesądzałyby o isntnieniu hybryd h.s-h.s.n.. Najsilniejsza do tej pory genetyczna hybryda to osobnik Oase 1, pochodzący z jaskini Pestera cu Oase z Rumunii. Miał 6-9% wspólnego genomu, co oznacza, że prawdopodobnie ok 4 do 6 pokoleń wstecz posiadał wspólnych przodków h.s.-h.s.n. To i tak słabo przy odkryciu z Ałtaju, gdzie osobnik Denisowa 11 miał matkę neandertalkę, a ojca denisowianina. Genetyczne poszlaki wskazują na przynajmniej sporadyczne kontakty seksualne skutkujące potomstwem pomiędzy kuzynami. Pytanie jakie to były kontakty, bo jak już wspominałem na forum, nieoficjalnie niektórzy badcze sugerują ich brutalny i wymuszony charakter... Gdzieś ok. 43,5 - 42 BP (piszę oględnie , z pamięci) doszło do dosyć gwałtownego załamania klimatycznego tożsamego z GIS 12. Związane jest to z cyklem Dansgaard-Oeschger: https://en.wikipedia.org/wiki/Dansgaard–Oeschger_event W owym okresie postępująca wieczna zmarzlina w Karpatach spowodowała np. spychanie neandertalczyków z tych obszarów na południe (co też raczej jest kontrargumentem o ich rzekomym umiłowaniu zimnego klimatu). Być może ta gwałtowna oscylacja klimatyczna spowodowała, że pierwszy desant h.s. na Europe nie do końca się udał. Zaś z wymienianymi w artykule, artefaktami kultur archeologicznych tego przejścowego okresu jest kłopot - nie można im jednoznaznie przypisać konkretnych antropologicznie właścicieli.
  9. Pierwsze profesjonalne opatrunki hemostatyczne (pierwszej generacji), QuikClot, powodowały często dosyć poważne oparzenia, nawet 2 stopnia.Przyczyną tego było stosowanie w nich nieuwodnionego zeolitu. Powstawała silna reakcja termochemiczna. Dlatego tego typu opatrunki hemostatyczne stosowano jako ostateczność, gdy zawiodły inne metody. Ale i tak okazały się przełomem (film wymaga zalogowania się): https://www.youtube.com/watch?v=TnqxNQmgcqg Powyższy film jest często pokazywany na różnych kursach KPP lub TCCC.Wybór jest prosty: albo niepowodujące śmierci ewentualne oparzenia ogranów albo śmierć w wyniku krwotoku. Dziś stosuje się już opatrunki następnych generacji, w któych wyeliminowano tę przypadłość. Zatrzymane krwotoku jest całkowitym priorytetem. A o zastosowaniu kleju w Wietnamie nie słyszałem, niezła ciekawostka.
  10. Zostawmy te "maoryskie rzeźby". Ale część badaczy uważa, że w przypadku pierwotnych mieszkańców Patagonii i Ziemi Ognistej: https://en.wikipedia.org/wiki/Fuegians#Possible_Australian.2FMelanesian_origin https://web.archive.org/web/20130402212030/http://andaman.org/BOOK/chapter54/Ch54-intro/text54intro.htm Byliby potomkami Australoidów. Opis wyglądu tych ludzi dokonany min. przez kapitana Parkera Kinga zawarty w „Podróżach geodezyjnych HMS Adventure and Beagle” (1839r.) oraz kilku innych relacjach, sugerują duże podobienstwo do Aborygenów. Na poczatu XXI w. został jeden przedstawiciel tego niegdyś najliczniejszego plemiona Indian Ziemi Ognistej: https://pl.wikipedia.org/wiki/Jaganie Tylko jak tam dotarli z rejonu Australii? Patrząc na rozkład prądów oceanicznych to pada na prąd południowopacyficzny. Tysiące kilometrów bez lądów, przez oceaniczny biegun niedostępności, będący największą oceaniczną pustynią świata. Na w/w zalinkowanej stronie pada sugestia, mało prawdopodobna możliwość, o postojach na Antarktydzie - ale tu znów ryczące czterdziestki, wyjące piećdziesiątki i takie tam atrakcje z tytułu jak przeżyje to się w najbliższym porcie tak napier.....e. Wymagałoby to zaawansowanej nawigacji, porządnych statków, zapasów i ....celu? Co by ich tam pchnęło - desperacja, ciekawosć, przypadek?
  11. Tu przyjęłeś przelicznik po reformie karolińskiej (1 funt = 408 gr). W czasach gdy kształtowało się "Prawo salickie" skąd pochodzi omawiany przepis, w powszechnym obiegu były solidy bizantyjskie, a nawet rzymskie, oparte o funta rzymskiego (libra = 327,45 g.) Mimo wszystko to było bardzo drogo. A od czasów Karola, oprócz wybecelowania owych 900 solidów trzeba było jeszcze wnieść opłatę skarbową, "bannum" w wysokości 60 solidów Glówszczyzna za zabójstwo wolnego Franka to było 200 solidów, a więc prawie 5 razy mniej! Wg. XIX wiecznego, ale obszernego komentarza Romualda Hubego do "Prawa salickiego", za 200 solidów można było wówczas nabyć 100 wołów. Pozycja wolnej kobiety w tamtym społeczeństwie była więc wysoka, a kupno żony, wg. wspomnianego Hubego, było zjawiskiem zanikającym. Taki status kobiety wynikał zapewne z wpływów prawa rzymskiego, które pomimo upadku Imperium, przenikało do barbarzyńców oraz umacniającego się kościoła. No i może wpływów celtyckich. Więcej jest zapewne w "Barbarzyńskiej Europie" Modzelewskiego, skąd zresztą jest cytat. Żeby nie było za słodko. Mowa o wolnych ludziach. Prawo salickie nie pozostwiało złudzeń co do statusu niektórych ludzi- niewolny, który ukradł cudzą rzecz i nie był w stanie zapłacić odszkodowania w wys. 6 solidów, podlegał karze wyjałowienia czyli kastracji.
  12. "Najciekawsze jest to czego nie napisał". Raczej trochę przekombinowane, bo ja bym się zgodził bardziej z Orlińskim: https://kultura.gazetaprawna.pl/artykuly/1062495,stanislaw-lem-wojna-lwow-zydzi-literatura.html Jeśli na Lemie tak mocne piętno odcisnęła okupacyjna codzienność, to co by było gdyby przeżył np. obóz koncentracyjny? Może niechęć do pisania wprost o swych przeżyciach, trzymania demonów przeszłości na łańcuchu, była samoistną terapią po przebytym urazie psychicznym? Lem był przedstawicielem tego pokolenia, pokolenia Różewicza, na którym piekło tych czasów odcisnęło się niezwykle mocno na psychice. A co z lękiem Lema wobec postępu technicznego? : https://nck.pl/upload/2018/12/02-brzostek.pdf W końcu to właśnie on oraz sprawność organizacyjna państwa wynikająca z technokratycznej ideologizacji min. umożliwiło III Rzeszy podbój Europy. Z zalinkowanego artykułu: „Nieokreślony niepokój jest więc lękiem nieznanego. Uświadamia on nam fakt, że aby żyć, musimy wciąż dążyć ku nieznanej przyszłości i przekształcać ją w znaną przeszłość” Ten cytat bardzo mi się spodobał, pochodzi nie od Lema , a ze słów wybitnego psychiatry i humanisty, Antoniego Kępińskiego. Kępiński poświęcił większość swego lekarskiego i naukowego życia min. na odpowiedź jak to wszystko było możliwe, to wojenne okrucieństwo, to co spowodowało przecież takie negatywne przeżycia u Lema?
  13. Tak, jest taka teoria. Jednak jej ograniczenie to kwestia dosyć dużego zróżnicowania genetycznego u Neandertalczyka dla genów kompleksu zgodności tkankowej, która mogła mieć wpływ na wysoką skuteczność adaptacyjnego układu odpornościowego naszego kuzyna. Ponadto ograniczeniem dla rozprzestrzeniania chorób zakaźnych było bardzo niskie zaludnienie, to były ułamki procenta osoby na kilometr kwadratowy. Ciekawa jest hipoteza choroby przenoszonej w wyniku praktyk kanibalistycznych, które uprawiał h.n. (oczywiście nasi przodkowie też). Coraz niższe zróżnicowanie genetyczne, wynikłe z chowu wsobnego, spadku populacji + choroba prionowa (jakaś odmiana np. kuru) mogło faktycznie przyczynić się do dosyć szybkiego wykończenia populacji. Nie ma na to archeologicznych dowodów. Praktycznie żadnych. To nasz przodek wszedł w wymagające środowisko postępującej stepotundry i uzyskał bonus w postaci góry mamuciego, końskiego i reniferowego mięsa. A urozmaicił sobie dietę drobną zwierzyną łowną. Jedna z hipotez mówi zaś, że ostatnim "krzykiem mody" neandertalczyka była kultura szatelperońska, naśladownicza wobec wyrobów h.s. co oznaczało próbę nadgonienia wyrobów kuzyna. Neandertalczyków nadal nie ma,a my ciągle ze sobą walczymy. Zresztą my i neandertalczycy mieliśmy wspólnego przodka - homo erectusa, a jedna z teorii mówi o h. heidelbegensis. Start był w miarę wspólny, meta niekoniecznie. Nasz najbliższy nieczłowiekowaty przodek to australopitek. Wynika z tego, że neanderalczyk szybko rozwijał się we wczesnym dzieciństwie (podobnie jak szympans) co mogłoby być ciekawym atawizmem. Ale te badania: https://www.sciencedaily.com/releases/2017/09/170921141215.htm wskazują, że tak mogło nie być. To akurat konkretny, małoletni osobnik sprzed 49 tyś lat, więc być może jakaś aberacja.
  14. Ping Ziemia-Mars to może być nawet 40 minut, więc dla przyszłych Marsjań bycie on-line na fejsie może być problemem. Dla nas to abstrakcja ale sądze, że będzie to cywilizacyjne wyzwanie w przyszłych wiekach. A co tu mówić o komunikacji międzygwiezdnej.
  15. To jest teoria Dunbara. Szympansim językiem, wedle niej, jest wzajemne iskanie, które zajmuje szympansom mnóstwo czasu. Pod tym względem mówienie jest o wiele mniej energetycznie kosztowne. Zacieśnianie więzi zachodziło zaś przy ognisku, kiedy w mrokach nocy nasi przodkowie mógli wreszcie mieć troche wiecej czasu dla siebie - to ostatnie to hipoteza Fodora i Piatellego opublikowana w książce "Błąd Darwina". Byłbym bardzo ostrożny z tak arbitralnym używaniem słowa "nieprawda". Do psa nic nie mówisz, tylko się na niego gapisz? Powinienem przewidzieć ten arbitralny radykalizm i napisać nie w "zasadzie", a" bardzo podobne" mózgi. W 2018 r. roku opublikowano badania zespołu pod kierunkiem T. Kochiyamy, gdzie również dokonano wirtualnej rekonstrukcji. Najstarsze rekonstruowane "mózgi" pochodziły z czaszek h.s. ze stanowisk Quafzeh (90-120 BP), Shul 5 (100-135 BP). Z rekonstrukcji wyszło, że morfologia powierzchni mózgu tych osobników była bardzo podobna jak obecnych ludzi. Subtelne różnice były w zakresie prawego regionu somatyczno-motorycznego, ale być może wynikało to ze złożonej budowy kości klinowej i trudności rekonstrukcji. Pewna różnica była w płacie ciemieniowym, zwłaszcza przyśrodkowym i bocznym, która u kopalnego h.s. nie różnila się od h.n. ale była nieco mniejsza niż u dzisiejszych ludzi: https://www.nature.com/articles/s41598-018-24331-0 Te różnice wyszły też badaczom z Instyututu Plancka. Wysunęli, jak się wydaje po prostu bardziej radyklane wnioski, choć Japonńczykom i spółce z rekonstukcji czaszek kromaniońskich także wychodziły różnice w budowei płata ciemieniowego, ale już nie móżdżka. Antylogik - pamietaj, że są to hipotezy, teorie, rekonstrukcje, gdzie sami badacze przyznają, że moga byc obarczone jakimś błędem. Można się zgadzać lub nie, teorie i hipotezy obalać, ale częste używanie przez Ciebie arbitralnych słów "niepradwa", ""bzdura" świadczy tylko o Twoim zadufaniu w sobie i jest po prostu niepoważne. No tak, ale piszez ogólnikowo. Akurat h.erectus był pierwszym, którego cechy behawioralne pozwoliły na opanowanie środowisk, które przodkom "nie pozwalały", a kluczem było opanowanie tecniki aszelskiej (przede wszystkim), a nastepnie wykorzystanie ognia. To jest ten moment gdy h.e. staje się pierwszym ogniwem łańucha pokarmowego. W materiale kopalnym gwałtownie spada liczba artefaktów świadczących o padliżonerności, a wzrasta ta cechująca drapieżność. Co do tego exodusu z Afryki to hipotez jest sporo, co badacz to hipoteza Za presją innych grup ludzkich konkurujących o oganiczone zasoby przemawia fakt dosyć szybkiego rozprzestrzeniania się h.e. na nowe habitaty, w zasadzie tuż po powstaniu gatunku. Podobnie było z h.s. Ta praca jest ciekawa: https://dr.ntu.edu.sg/bitstream/10356/82274/1/Venturing out safely_The biogeography of Homo erectus dispersal out of Africa.pdf Wynika z niej, że h.e. biernie przesuwał się za dużymi grupami roślinożerców, unikając dużych drapieżników, trzymając się w Afryce dużych jezior. W Azji z kolei preferował wychodnie kamieni. Zmiana nastapiła wraz z opanowaniem techniki aszelskiej i ewolucji behawioralnej - pozwoliło to opanować bardziej wymagające środowiska (Europę). W mniejszym stopniu liczył się także z dużymi drapieżnikami.
  16. Za komentarz do powyższej, jakże "wyważonej" grafiki, niech posłużą słowa naczelnego katolika, Jana Pawła II: Galileusz i Einstein charakteryzowali epokę. Wszystkim znana jest wielkość Galileusza i wielkość Einsteina. Jednakże w przeciwieństwie do tego, którego dziś czcimy w obecności Kolegium Kardynalskiego w naszym Pałacu Apostolskim, ten pierwszy wiele wycierpiał – nie możemy tego ukryć – od ludzi i instytucji Kościoła.” https://wiez.pl/2017/11/06/jan-pawel-ii-galileusz-wiele-wycierpial-od-ludzi-i-instytucji-kosciola/ Z przemówienia JPII do Papieskiej Akademii Nauk. 1979 r. Religijne poglądy Vesaliusa nie są raczej znane. Jego "De humani corporis fabrica, libri septem" są w medycynie tym, czym "De revolotionibus..." Kopernika w astronomii. I choć , wbrew pokutującej czasem opinii, kościół nie zabaniał sekcji zwłok, to rozmach z jakim czynił swe badania Vesalius spowodowało, że został poddany niezwykle ostrej krytyce środowiska medycznego i zrezygnował po wydaniu "Fabrica" z dalszej kariery naukowej. Śmiał uderzać w prace Galena, które dosyć bezrefleksyjnie przyjmowano aż do XVI w. Dogmat wywodzący się ze świata antycznego i kręgu judaistycznego o "świętości ciała" był niezwykle silny, i hamował postęp medycyny. Vesalius był buntownikiem, daleko wykroczającym poza skostniałe dogmaty. Pogłoski głosiły, że został skazany na śmieć przez Świętą Inkwizycje, za przepowadzenie omyłkowej sekcji na żywym jeszcze człowieku. Filip II łaskawie miał mu zamienić karę śmerci na pielgrzymkę do Jerozolimy podczas której zmarł. Ponoć ta kara śmerci nie znajduje potwierdzenia w źródłach ale tak czy siak okoliczności owej pielgrzymki były zastanwiające. Buntownicy nie mieli łatwo. Choć opłaciło się, pod wpływem min. jego prac całkowicie zaakceptowano w KK dopuszczalność sekcji i badań nukowych zwłok ludzkich jako niezbędnyh do rozwoju medycyny. Ciekawą kwestią jest natomiast praca najzdolniejszego ucznia Vesaliusza, Bartolomoe Eustachi - Eustachiusza. Odkrył układ współczluny, przewód piersiowy, prawidłową budowę nerki i trąbke eustachiusza . Jego praca przygotowana do druku w 1552 r., w której zaznaczał również błędy swego mistrza, Vesaliusa, dziwnym trafem utknęła na 150 lat w Bibliotece Watykanskiej. A poglądy religijne Lavoisiera? Pasteur? Był wierzący, ale jego francuski nacjonalizm raczej był daleki od chrześcijanskiego umiłowania bliźniego, zwłaszcza tego co mówił po niemiecku
  17. Przyjmuje się, że od środkowego neolitu po wczesne okresy epoki żelaza składanie darów wotywnych w środowiskach wodnych praktykowane było tylko przez ludność kultur pucharów lejkowatych, iwieńskiej i łużyckiej (Łęga 1951; Cofta Broniewska, Kośko 1982) Źródło: https://www.academia.edu/6175295/Dary_wotywne_społeczności_południowo_zachodniego_pobrzeża_Bałtyku_od_schyłkowego_neolitu_do_wczesnej_epoki_żelaza_Late_Neolithic_to_Early_Iron_Age_period_votive_offerings_from_water_environment_from_the_area_of_the_south_western_Baltic_Sea W archeologii „skarb” oznacza zbiór intencjonalnie ukrytych przedmiotów o wartości zabytkowej. Poprzez skarb rozumie się także zabytki złożone niegdyś w ofierze, na przykład rzeczy wrzucone do bagna, by przebłagać bóstwa wodne. Przedmioty wchodzące w skład skarbów występują często w zestawach, takich jak: ozdoby, ozdoby i narzędzia (siekierki), bryły surowca brązowego. Skarby znajduje się najczęściej z dala od osad https://archeologia.pl/zabytek-miesiaca/zabytek-miesiaca-archiwum-2020/luty-2020/ Więcej o istocie bagiennych skarbów wotywnych na przykładzie Skandynawii: Spośród 57 złotych skarbów z „brakteatami” z V-VI w., odkrytych w pd.-zach. Skandynawii i opisanych przez H. Geisslingera (1967, 149-158), 20 pochodzi z wrzosowisk, bagien23 i cieków wodnych (por. tabela 1). Poza „brakteatami” (m.in. analogicznego typu jak okazy odkryte w Wapnie) zawierają one przede wszystkim pozłacane lub posrebrzane fibule, szklane, bursztynowe bądź złote paciorki oraz tzw. złoty pieniądz pierścieniowy. W jednostkow ych przypadkach odnotowano też złote pierścionki, złoty naramiennik i naszyjnik (?), złote solidy (m.in. w formie zawieszek) oraz złote okucie pochwy miecza. Należy zaznaczyć, że zwyczaj topienia w bagnach tzw. depozytów ofiarnych, składających się m.in. z litych naramienników i naszyjników, broni, elementów rzędu końskiego oraz metalowych (m.in. złotych) naczyń, ma na terenie Skandynawii tradycję sięgającą epoki brązu. Na podstawie znalezisk wolno wnosić, iż zwyczaj ten praktykowano w Skandynawii nieprzerwanie aż po wczesne średniowiecze włącznie (por. Nerman 1935, 97; Brondsted 1962; tenże 1963; Geisslinger 1967; Hårdh 1976; Stenberger 1977; Müller-Wille 1989; Johansen 1993). W Europie pn. bagna, cieki i zbiorniki wodne traktowano bowiem jako miejsca praktyk kultowych, być może związanych ze składaniem darów ofiarnych bóstwom/demonom (por. Stenberger 1977, 332-335; Piekarczyk 1979; Müller-Wille 1989, 31 n.). Z wczesnośredniowiecznych przekazów pisanych wiadomo, że w Skandynawii oraz na Wyspach Brytyjskich jeszcze po chrystianizacji bagna uważano za siedziby duchów, utożsamianych przez Kościół z demonami. Beda zw. Venerabilis - anglosaski mnich, historyk i teolog żyjący w latach ok. 673-735 - chwalił jednego z misjonarzy za odwagę, gdyż ten nie obawiał się zapuszczać na bagna (zob. Piekarczyk 1979, 51). Warto przypomnieć, że potwór Grendel zanim został zabity przez Beowulfa zamieszkiwał moczary i wrzosowiska. Ranny, uciekając przed bohaterem, schronił się w swojej kryjówce w głębinach jeziora Źródło: Przegląd Archeologiczny t. 42 https://rcin.org.pl/Content/60021/WA308_79580_PIII149_Skandynawski-skarb_I.pdf
  18. Można przypuszczać, że nastąpiło to już bardzo wcześnie, bo na etapie rozwiniętego homo erectusa. Zgodnie z teorią liczb Dunbara, mózg h.e. pozwalał teoretycznie na istnienie grup społecznych o liczebności 90-110 osobników. Nawet jeśli było to mniej, a na ogół tak było, to grupy takie, już przecież uzbrojone, stanowiły już duży problem nawet dla szczytowych drapieżników. Przełomowe było opanowanie ognia. Istnieje teoria, która mówi, że miało to kluczowe znaczenie dla rozwoju interakcji społecznych. W tropikach dzień/noc trwają po 12 h. Człowiek potrzebuje około 7-8 h na wyspanie się. Pozostawało więc ok. 4 h na budowanie wzajemnych relacji przy ogniu. Takim atawizmem społecznym może być obecnie spędzanie wolnego czasu przy ognisku (teraz na ogół grilu ), dużo ludzi to po prostu lubi. Nasz przodek, liczny i uzbrojony oraz wyposażony w ogień, nie bał się już tak bardzo dużych drapieżników, ba, sam zaczął zajmować szczytowe miejsce. Sukces był tak duży, że wrogiem nie była juz hiena i lew, a przynajmniej nie w takim stopniu jak w czasach sprzed ognia, a inne grupy ludzkie. Najprawdopodbniej to właśnie presja ze strony innych homo erectus doprowadziła do pierwszego exodusu z ojczyzny - Afryki. Następnym efektem ubocznym była ewolucja języka jako niskokosztowego energetycznie sposobu zacieśniania więzi. Od czasu powstania homo sapiens, zwłaszcza zaniku form archaicznych, zmiany anatomiczne są praktycznie niezauważalne. Z badań zespołu Kochiyamy wynika, że nawet mózgi homo sapiens sprzed 100-130 tyś lat temu, były w zasadzie identyczne jak wspólczesne. Ewolucja szła w kierunku rozwoju mowy i myślenia abstrakcyjnego, a więc ściśle powiązanego z rozwojem społecznym. Oddzielną (może nie tak do końca) kwestią jest natomiast presja jaką człowiek wywiera na środowisko: Przejście człowieka z łowiectwa i zbieractwa do gospodarki rolnej spowodowało zastąpienie mozaikowych układów siedlisk coraz większymi areałami upraw jednogatunkowych. Poprzez upraszczanie złożonych ekosystemów i eliminowanie „niepożądanych” gatunków, człowiek zubożył swoją dietę oraz całkowicie zmienił siedliska dzikich roślin i zwierząt. Około 4000 lat p.n.e. żyło na świecie 30 mln ludzi i spożywano 2000 gatunków roślin, ale już w 1825 r. n.e. żyło na świecie 1 mld ludzi i spożywano około 250 gatunków roślin. Pod koniec XX wieku żyło na świecie 4,5 mld ludzi, a spożywano jedynie 180 gatunków roślin, z czego 6 gatunków dostarczało 90% żywności pochodzenia roślinnego. http://www.wigry.org.pl/dzikie/presja.htm Do tego dodajmy uprzemysłowienie, emisje gazów cieplarnianych i wpływ tego na klimat i reakcje środowiska naturalnego.
  19. Byłem na podobnej wysokości i powiem, że jeden dzień to jest bardzo, ale to bardzo mało. To wręcz złamanie złotych zasad aklimatyzacji. Jest trochę lepiej: 2009. Wyniki: U 620 pacjentów wykonywano wyłącznie masaż serca, a u 656 masaż i sztuczne oddychanie. Przeżycie po 30 dniach wynosiło 8,7% w grupie poddawanej tylko masażowi, 7,0% w grupie klasycznej resuscytacji i nie różniło się statystycznie (p=0,29). Inne elementy analizy, jak odsetek przeżycia pierwszego dnia czy odsetek przeżycia do wypisu ze szpitala, nie wykazywały istotnych różnic. https://podyplomie.pl/publish/system/articles/pdfarticles/000/011/101/original/17-18.pdf?1467982446 Ogólnie: Badania oceniające skuteczność zabiegów ożywiających ujawniły gorzką prawdę. W grupie osób, u których doszło do zatrzymania krążenia w przebiegu zawału mięśnia sercowego resuscytacja okazała się skuteczna w 41% przypadków, ale tylko 18% przeżyło do momentu wypisania ze szpitala [1]. http://www.czytelniamedyczna.pl/291,dylemat-wsplczesnej-medycyny-czy-resuscytacja-jest-zawsze-uzasadniona.html Ratownicy mają jednak takie powiedzenie: "Wykonując masaż serca kupujesz czas, wykonując defibrylacje, kupujesz życie". Aleksandra mogła uratować w tym przypadku tylko profesjonalna akcja z użyciem śmigłowca. Tylko nie wiem czy tam jest? Przy takim stylu wejścia niezbędne było profilaktyczne podanie acetazolamidu (Diuramid) przez 5 dni + kalipoz dwa razy na dobę. Ciekawe czy tak zrobiono? Wątpie. HAPE nie pojawia się od tak, zwykle poprzedzają go swoiste objawy, duszności (zadyszka), odkrztuszanie (czasem wręcz chroniczne) z odpluwaniem wydzielny płucnej, która może być zabarwiona krwią, odgłos bulgotania w płucach. HAPE sporadycznie jednak w gwałtownej formie potrafi rozwinąć się w ciągu 1-2 godz. Charakterystczne, że ludzie z HAPE wolą siedzieć niż leżeć - tak zmarł Aleksander. Jestem niemal przekonany, że popełniono błędy w trakcjie aklimatyzacji.
  20. Bynajmniej: "Ale to znów zwiazane było z rozwojem państwowości." Nie ma takiej potrzeby. Problem (na szczęście nie mój) polega na tym, że nie umiesz wyciągnąć wniosków nawet z prac, na które się powołujesz.Zadałem n-ty raz pytanie jak ów wzrost przekładał się na rozwój ludzkiej cywilizacji i oczywiście pustka odpowiedzi. To ci podpowiem. Nawet na podstawie owego artykułu z wiki można wnioskować, że lepsza dostępność do różnorodnego pożywienia, znacznie lepsza do białek i tłuszczów zwierzęcych, mniejsze obciążenie pracą fizyczną (zwłaszcza w dzieicństwie) mogło i czasem przekładało się na większy wzrost fizyczny warstw panujących (rycerstwa-szlachty, arystokracji, kapłaństwa, patrycjatu etc.). Z zalinkowanych badań wynika, że jest "niewielka ale istotna statystycznie pozytywna korealcja między wzrostem a inteligencją etc" to taka sytuacja środowiskowa w shierarchizowanym społeczeństwie mogła ułatwić zdobycie panowania i jego utrzymania przez warstwę panującą. Tyle, że elity często uelgały wynaturzeniom. Nasza magnateria w końcówce I Rzeczpospolitej była trzebiona przez kiłę (degradacja układu nerwowego), również wrodzoną, chów wsobny (tzw. błękitna krew), alkoholizm, obżarstwo i lenistwo intelektualne. A to znów miało znaczace przełożenie na życie milionów. Ale ty tego nie napisałeś. Z mojej strony to koniec dyskusji ponieważ: Z krynicą mądrości się nie dyskutuje. Amen. Tak. Nieformalny pogląd niektórych archeologow pradziejowych jest taki, że te neandertalskie geny w nas to po prostu efekt ordynarnych zgwałceń, otwarte pytanie kto kogo bardziej gwałcił Także ta scena znad rzeki, której nie powinny oglądać dzieci, otwierająca poetycki film Annauda "Walka o ogień" wcale nie musiała być licentia poetica Swoją drogą, czy Ron Perlman, bardzo uzdolniony zresztą aktor (genialana rola w "Imię róży"), odtwórca jednej z ról w tym filmie, nie przypomina przypadkiem trochę neandertalczyka : https://www.filmweb.pl/person/Ron+Perlman-3896 - Potrzebuje nowej żonki, do dzieci i do roboty - Za młoda dla Macieja.... dziesięc morgów - Osiem - Dwie świnie i krowa https://www.youtube.com/watch?v=iaB-_b3_YIw Ta scena nie jest wcale taką artystyczną przesadą. Przez więszkość naszej historii małżeństwo, rodzina była przede wszystkim komórką ekonomiczną, produkcyjną. Kto nie miał gospodarki, warsztatu etc., był w dosyć trudnym położeniu. Badania wskazują, że w XVI w w Poznaniu aż 20% gospodarstw były jednoosobowe. Była kupa samotnych ludzi. W średniowieczu i czasach nowożytnych i tak, pod wpływem kościoła i rozwoju struktur państwowych, pozycja kobiety została wzmocniona, bo np. w Imperium Karolingów: Prawa Sasów przedstawiające zaślubiny niczym akt kupna-sprzedaży: "Ten, kto chce poślubić wdowę, ma zaoferować jej opiekunowi cenę jej kupna" (offerat tutori pretium emptionis eius); "kto porwie kobietę zaręczoną z innym, winien zapłacić 300 solidów [zadośćuczynienia] ojcu dziewczyny i 300 narzeczonemu, a ponadto kupić ją za 300 solidów" (et insuper 300 solidis emat eam); "lit królewski ma prawo kupić sobie żonę, gdziekolwiek zechce, lecz nie ma prawa żadnej kobiety sprzedać" [to jest samowolnie wydać za mąż]. Również najstarsza kodyfikacja anglosaska - prawo Aethelberta, króla Kentu - określa zawarcie małżeństwa jako kupno dziewczyny i mówi o cenie, za jaką kupiono żonę https://sjp.pwn.pl/korpus/zrodlo/et;904,1;15890.html Oczywiście form małżeństw i formalnych związków seksualnych w starożytności i wczesnym średniowieczu było całe multum, nie wszędzie pozycja kobiety była niska. Szczególną pozycje kobiety miały np. u Celtów, gdzie istniało bodajże z 8 czy 9 różnych form małżenstwa , w tym na czas określony, rozowdy etc. Może wynikało to z tego, że celtycka kobieta potrafiła przyłożyć...
  21. To Ci nie wyszło. Bzdury. Jakie znowu sygnały? W Europie najdawniejszą formą "małżeństwa" był raptus czyli porwanie. Szczątkowo rapty przetrwały aż do wczesnych czasów nowożytnych. Zdanie rodziny nie miało tu wielkiego znaczenia, jeśli rodzina nie była w stanie jej obronić...Rapty przekształciły się w kupno żony (pretium emptionis). Kupno żony następnie przekształciło się w mundium, czyli kupno władzy, opieki nad żoną. Dopiero w średniowieczu wola kobiety zaczęła być uwzględniana przy zawieraniu małżeństwa. Teoretycznie. Pięknie ewoluowała instytucja małżeństwa w Rzymie, gdzie od pierwotnej formy kupna żony przekształciło się ostatecznie w małżenstwo per usum z wysoką pozycją kobiety. Ale to znów zwiazane było z rozwojem państwowości. W starożytności ponadto popularne były małżeństwa kazirodcze. Także tak, te sygnały były ważne - ile możesz dać, a nie jak wyglądasz To atawizm. Jakie on ma znaczenie w rozwoju ludzkiej cywilizacji na etapie trochę bardziej zaawansowanym niż pojedyńcza grupa łowców-zbieraczy? Do legionów rzymskich zaciągano mężczyzn, któzy musieli mieć jedynie min. 168 cm wzrostu (za wyjątkiem kawalerii i pierwszch kohort). Legioniści stawali często na przeciw rosłych, odżywionych dziczyzną barbarzyńców. No i ? Rzym rządził przez wieki. W szczepie, związku plemiennym, protopaństwie, wreszcie państwie liczy się nie siła fizyczna (lub liczy się w niewielkim stopniu) ale funkcjonująca idea, która jest bytem abstrakcyjnym. Sprowadziłeś wszystko do prostgo, zwierzęcego doboru naturalnego, zupełnie pomijając fakt funkcjonowania wśród ludzi bytów abstrakcyjnych, czegoś co odróżnia nas od świata zwierzęcego. Przez setki lat największy wpływ na życie dziesiatków milionów ludzi miały dynastie królewskie, np. Habsburgów gdzie siła fizyczna i wzrost mężczyzny to była ostatnia rzecz która miała znaczenie przy zawieraniu małżeństw.
  22. Robi się późna noc więc może ja czegoś nie jarzę, ale czy wg. ciebie premiowanie wysokiego wzrostu wynika z zaniku rywalizacji międzu kobietami i mężczyznami? Myślę, że w tym Twoim bałaganie zapomniałeś o meritum. To Ci przypomnę: Ewolucja człowieka ciągle trwa. Ludzie współcześni inaczej wyglądają niż 1000 lat temu - ponownie z powodu rozwoju i postępu ekonomicznego, stali się wyżsi i inteligentniejsi Oczywiście, że trwa ale wynika przede wszystkim ze zmian demograficznych - "liczba mutacji genetycznych rośnie jako iloczyn liczby osobników, a wzrost wykładniczy zwiększa prawdopodobieństwo wiązania nowych mutacji adaptacyjnych": https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2410101/ Zmiany w wyglądzie fizycznym są jednak bardzo powolne, dużo bardziej powolne niż te Twoje 1000 lat. Zmiany anatomicznie w szkielecie są zauważalne dopiero na przestrzeni ostanich 50 tyś lat kiedy szkielet h.s. stał się "bardziej" lekki od wczesnych h.s. To tak z punktu widzenia antropologii fizycznej. Jesteśmy bardzo podobni do naszych przodków z górnego paleolitu. Tej inteligencji nie skomentuje bo nie ma żadnych dowodów na to, że inteligencja takiego łowcy reniferów była niższa od inteligencji dzisiejszgo miłośnika piwa harnaś z promocji. Wprost przeciwnie, trzeba było sporej wiedzy i inteligencji kognitywnej by przetrwać w świecie w którym nie było ciepłej wody w kranie. No nie...jesteśmy kuzynami, to raczej oczywistosć. Bliższy krewniak neandertalczyka to tajemniczy denisowianin. Zmian preadaptacyjnych w mózgu raczej należy szukać u homo erectusa. Najbardziej mi się podoba polska hipoteza "homo przypadkiem sapiens": https://pl.wikipedia.org/wiki/Homo_przypadkiem_sapiens
  23. A taką, że rozwój myślenia magicznego to rozwój myślenia fikcjotwórczego. W końcu bóg, bożek, pieniądz to są byty całkowicie abstrakcyjne ale jednocześnie (zwłaszcza ten ostatni) zrozumiałe i wspólne nawet dla bardzo odległych od siebie grup społecznych. Bez wytworzenia takich abstrakcji, nenadertalczyk nie wyszedlby w rozwoju społecznym poza niewielką, kilkudziesięcio osobową grupę. Bo co miałaby wspólnego grupa neandertalska z płw Iberyjskiego z tą znad Dniepru? A dzisiaj Rosjanina znad Wołgi połączy z mieszkającym 9 tyś km dalej Rosjaninem znad Amuru byt abstakcyjny, car-Putin, o którym pogadają przy mniej już abstrakcyjnej wódce... Ale wspólnota jest i to na jakiej przestrzeni... O to na pewno. Przez dziesiątki tysięcy lat szliśmy niemalże łeb w łeb. Jednak te 45 tys lat temu coś się wydarzyło, co ma odbicie w materiale kopalnym. H.s. w coraz szybszym tempie zaczął rozwijać swoje technologie wytwórcze, zdolności łowieckie itd. Mózg ludzki tej samej masy ma 86 mld neuronów, wiec miałby ich o 14% mniej jednak.
  24. Z zalinkowanej pracy wynika, że mózg neandertalczyka był jednak bardzo podobny do naszego. Wszystko kwestia tego "języczka u wagi" a wiec przede wszystkim tych różnic w budowie. Co więcej, zarówno neandertalczyk jak i h.s. miały (mają) mózg typowo małpi. Ciekawe pod tym kątem są badania brazylijskiej neurobiolog, Suzana Herculano-Houzel, która jako pierwsza opracowała metodę dzięki której precyzyjnie oblliczyła liczbę neuronów w mózgu. Przy masie 1508 g jest ich w mózgach ludzi 86 mld. Wykonała również porównanie, który wykazało, że super- szympans mający mózg wielkości mózgu człowieka (1500 g.) miałby aż 100 mld neuronów. Zastanawiające. Ale najdziwniejsze jest to, że super-szympans nadal miałby o 27% mniejszy móżdżek . Coś w tym naszym móżdżku jest szczególnego... Właśnie. Czy w trudnym klimacie? Rozwój ich kultury przypada na okres interstadialne gdy warunki w Europie były całkiem znośne, a okresowo było nawet cieplej niż dzisiaj. W okresach ochłodzeń trzymał się basenu Morze Śródziemnego i Europy płd-zach, nie wychylając się poza 52-53 równoleżnik. Nie ma przekonujacych dowodów, że szył ubrania, wycofywał się tam gdzie pojawiała się wieczna zmarzlina. To h.s. zbliżył się do lądolodu. Pojawiają się artefakty które moga świadczyć o umiejetności abstrakcyjnego, "magicznego" myślenia ale nie są one pewne na 100%. A właśnie zdolnosci do myslenia magicznego warunkowały rozwój naszej cywilizacji. Nawet jeśli tak to co z tego wynikło? Rozwój kulturowy u n. był niezmiernie powolny lub prawie żaden. Problem w tym, że w pierwotnych społeczeństwach ciąży nie łączono ze stosunkiem płciowym A kto zaczął budowę pierwszej megalitycznej świątyni w Göbekli Tepe, gdy nie było jeszcze faraonów? Ciekawostką jest to, że byli to zarówno pierwsi rolnicy jaki i łowcy-zbieracze. Ale jeszcze większą ciekawostką jest to, ze pierwszym produktem pochodzenia zbożowego bynajmniej nie był chleb a piwo
  25. System folwarczno-pańszczyźniany to nie był żaden postęp, a regres cywilizacyjny. Tak, wybierały...dziś raczej panuje zgoda wśród naukowców, że matriarchat w swym pierwotnym wyobrażeniu w ogóle nie istniał, a system matrylinearny jest trzy razy rzadszy od patrylinearnego. To tyle jeśli chodzi o ów wybór, którego wiekszość kobiet przez ogromną większość naszej historiii w ogóle nie miały. To zadam pytanie: co z tego wysokiego wzrostu w historii ludzkiej cywilizacji miało wynikać? Przybywało od niego rozumu? O czym on ma świadczyć? W pierwotnych społecznościach zbieracko-łowieckich zapewne taki wysoki wzrost miał jakieś znaczenie, ale nie rekompensował on umiejętności współpracy w grupie, taktyki łowieckiej i grupowej solidarności. Mamut i tak był silniejszy od najwyższego nawet mężczyzny... Co więcej, w miarę syte społeczności łowiecko-zbierackie, które żyły, jak chcą niektórzy, w "pierwotnych społeczeństwach dobrobytu", zostały szybko zastąpione przez rolnicze społeczeństwa, słabo odżywione, fizycznie skarlałe, mordujące się nawzajem i już na tak wczesnym etapie rozwoju potrafiące wywołać lokalne klęski ekologiczne. Ale to rolnicy zaczęli budować piramidy... Oczywiście, że tak. Współczesne badania pierwotnych społeczeństw zbieracko-łowieckich dowodzą, że są to ludzie dosyć zdrowi, pomimo braku dostępu do nowoczesnej medycyny, np. praktycznie nie stwierdzono tam wystepowania nadciśnienia tętniczego., które jak wiadomo jest olbrzymim problemem we współczesnych społeczeństwach industrialnych. W rolnictwie chodzi tylko i wyłącznie o wydajność produkcji. Jedna osoba wyżywi się z kilku hektarów, natomiast grupa łowców-zbieraczy potrzebowała naprawdę dużej przestrzeni do wyżywienia. W czasach istnienia kultury świderskiej 10,6-9,6 BC, na terytorium pokrytej wówczas tundrą Polski, zamieszkiwało szacunkowo ledwie ok 6 tyś łowców reniferów. Europa, w ogóle świat z naszego punktu widzenia był niemalże bezludny. Rewolucja neolityczna to rewolucja demograficzna.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...