Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

venator

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    534
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    35

Zawartość dodana przez venator

  1. Mają "Flag Protection Act", także nie takie to proste, zwłaszcza biorąc pod uwagę ich mocno różniący się od polskiego (kontynantelnego) system prawa anglo-saskiego typu common law. Natomiast w temacie - czy to jest kraj pod tym kątem "wyżej stojący od nas", dopuszczający w sporej ilości stanów, karę śmierci, z licznymi pomyłkami sądowymi w tej materii?
  2. Czasowo gorący temat czyli naruszenie art 137 kk - publiczne znieważenie znaku lub symbolu państwowego. https://www.prawo.pl/samorzad/proces-nergala-darskiego-o-zniewazanie-godla,515002.html Możesz w ramach społecznego obowiązku, jako tzw. sygnalista, każdy taki przypadek zgłosić. Czy warto to do Twojej oceny...
  3. Autor tego tekstu, ze stajni JKM, Tomasz Cukiernik, chętnie publikował w takich wynalazkach jak "Opcja na prawo", którą cytował Sputnik, jako przykład, że Polskę można wyrwać "ze szponów" UE. Płodził też w magnapolonia.org, który węgierski think tank, Political Hungary, sklasifikował jako medium szerzące sowiecką, kremlowską propagande. W "Do rzeczy", tuż przed wyborami parlamentarnymi 2023 r. spłodził tekst : Sam Mentzen był chyba sceptyczny wobec Cukiernika. Za to Zbysiu Ziobro już nie. Cukiernik spłodził dla tej partyjki "„Next Generation EU – koszty i ryzyka dla Polski” - tak wartościowe, że już oryginalu nie można znaleźć, przynajmniej w pobieżnym przeglądaniu netu. Także takie konfiarskie popłuczyny człeka, być może prowadzonego przez oficera ze wschodu.
  4. Trochę będzie to przypominało żeglugę po wszechoceanie w XVI, XVII a nawet XVIII w. Tylko wtedy, jak załoga nie wracała, to nie wracała, mało kto się przejmował. Na pierwsze załogowe wyprawy międzyplanetarne, będą zwrócone oczy całego świata. Sama załogowa wyprawa na Marsa to będzie bez wątpienia jedno z największych wyzwań technologicznych ( in ie tylko) ludzkości. A gdzie wyprawy międzygwiezdne.....
  5. Tutaj znowu mamy problem definicji. Czy husaria była jazdą ciężkozbrojną? W sensie podstawowej taktyki, natarcia przy użyciu kopii, masy i szybkości przełamania, to i owszem. Choć i nie zawsze tak działała, a zdarzało się, że była używana do zadań pościgowo-zwiadowczych, zwłaszcza jej bardziej uboga część - litewska. Ale nie w sensie cięzkości uzbrojenia. Masa uzbrojenia tak ochronnego jak i zaczepnego nie była wyższa od regulaminowego oporządzenia ułanów z I poł. XX stulecia. W czasach największej świetności husrarii, czasów Kircholmu, Kłuszyna, zbroje typu 3/4 ciężkozbrojnych kirasjerów habsburskich, potrafiły ważyć nawet 65 kg (przy masie kirysów husraskich rzędu 14-18 kg) i były wówczas szczytem płatnerskiej sztuki. Takie zbroje wytrzymywały strzał z bliskiej odległości z ciężkiego muszkietu, ponoć nawet z przyłożenia. Kosztem był ogromny ciężar i znaczne ograniczenie mobilności. Pod tym względem uzbrojenie husarskie były idealnym połączeniem ochrony pancernej z mobilnością. Czy w II poł XVII w. to były jednostki elitarne? Załamanie się gospodarki RON w poł XVII w., ogromny koszt wystawienia pocztu husarskiego ( przede wszystkim dobór koni) spowodował potężny kryzys tej formacji. W chwili największej słabości RON, w czasach Potopu, ta formacja pod kątem liczebności stanowiła wręcz margines. Renesans formacji przypadł za czasów Sobieskiego, ale też i z powodu odgórnego działania czyli "pohusarzenia" wielu chorągwi pancernych. To i tak był cień dawnej husraii, gdzie za Batorego czy Zygmunta III w kawalerii, 80 % to była husraria. Wszystko się jako tako kręciło za rządów Sobieskiego czy póżniej hetmana Jabłonowskiego. Koniec XVII w, dosyć gwałtowny upadek polskiej państwowości a za tym i wojskowości, to był kolejny regres husarii. Zawsze mnie to zastanawiało skąd ten dosyć gwałtowny zanik wartości tej formacji, która w XVIII w. nie stanowiła nawet cienia poprzednich pokoleń husraii? Główna odpowiedż to chyba zanik ogólnowojskowych cech formacji. Regres zawodowej służby oficerskiej (wzrost znaczenia towarzyszy sowitych), klientelizm, ale też zanik ćwiczeń ogólnowojskowych. Wimmer podawał, że jeszcze w latach 90-tych XVII, każda chorągiew wiosną spotykała się ćwiczeniach ogólno-kompanijnych (w chorągwii), gdzie ćwiczono to co stanowiło clue formacji czyli działania wspólne w chorągwi - zwroty całą formacją, natarcie, rozejście sie, pościg etc.... Nieoceniony J. Kitowicz, który husaraię znał z osobistych obserwacji, z poł. XVIII, rzeczywiście oceniał ją jako elitarną. Każdy towarzysz husarski, był "równy genarałowi" wojsk cudzoziemskie autoramentu i miał wolny wstęp na królewskie komnaty. Każdy, który miał odpowiednie urodzenie i szkatułę....Bez żadnej wartości bojowej. Stało to w sprzeczności np. w stosunku do życiorysu naszego trybuna ludowego, Czarnieckiego. Ten wieloletni husarz zaczynał służbę jeszcze jako żołnierz "lisowskiego zabytku", czyli dawny lisowczyk, których Kobyliński nazwał "komandosami XVII W. ". Taki był smutny koniec substratu naszego narodowego mitu.
  6. Najstarszym pływającym okrętem jest USS Constitution , zwodowany w 1795 roku. Z ogromnymi zasługami bojowymi. Pływa. No, ale to powiedzmy, że nie ta epoka, no i okręt jest symbolem, bez żadnej wartości bojowej. Ale za to piękny: W czynnej służbie bojowej pozostaje zaś unikalny, nieuzbrojony, rosyjski okręt ratownictwa podwodnego Kommuna, zwodowany w 1912 r. W 2023 r. Kommuna brała udział w pracach na Morzu Czarnym ,nad próbą wydobycia szczątków amerykańskiego drona MQ-9 Reaper - dziadek vs dron. Także spora ciekawostka. Nie wiem jak się to skończyło. Cóż, ciężko powiedzieć czy współczesne okręty, statki te wodne jak i te latające będą działały prze kolejne 100 lat. Zwłaszcza wobec ogromnego przyspieszenia technologicznego. Nie mamy kryształowej kuli. Szybkość zmian technologicznych jest tak duża, że obecnie już 30-letnie okręty, bez poważnych zmian modernizacyjnych, są już przestarzałe. Są jednak jednostki tak dobrze i wizjonersko zaprojektowane, że na całe dekady pozostawiają duży zapas modernizacyjny. Amerykanie inwestują 48,6 mld dolarów w modernizacje B-52 Stratofortress, które mają posłużyć do...2060 r. A więc ponad 100 lat. Jest to jak najbardziej w zasięgu technicznym. Kolejnym jest ikona lotnictwa myśliwskiego jakim jest F-16. Od oblotu stuknęło mu już 50 lat, a samolot nadal jest rozwijany. Od pierwszych serii, obecne block 70/72 różnią się kolosalnie, ale nadal wykorzystują ten sam genialnie zaprojektowany płatowiec. Te wprowadzone w najbliższych latach, o ile będą właściwie eksploatowane i poddane MLU, mają szanse dociągnąć w okolice lat 70-tych, o ile nie wyeliminują ich całkowicie, nowe konstrukcje. To samo dotyczy Apacza, a jeszcze bardziej Chinooka. Chciałbym zwrócić uwagę jeszcze na jeden szczegół - taki F-16 składa się z ok. 200 tyś części, z których niektóre są poddane ogromnym siłom. Nieporównywalne do drewnianego żaglowca. A mimo to wiele tych wiekowych samolotów, są w gotowości operacyjnej. To, że Tiger służył bojowo przez blisko wiek, nie może być powodem do ekstrapolacji jego przypadku, na współczesność. Zmiany na polu walki były wówczas bardzo powolne. Ale już jeśli weźmiemy pod uwagę sam wiek XIX to były to zmiany kolosalne - starcie drewnianego liniowca z czasów Nelsona, z pocz. wieku, z takim stalowym predrednotem jak np. HMS HOOD z lat 80-tych XIX w..... a to ten sam wiek... Także, nie ma powodów aby sądzić, że nie jeteśmy w stanie stworzyć równie długo działających okrętów/statków powietrznych. Tylko po co? Ps. Dobrym przykładem jest konserwatywna USMC. Do niedawana jako broni osobistej używali Colta M1911, broni z czasów Pancho Villi. Ale nawet oni zastąpili Colta, Glockiem. Zasada działania ta sama. A jednak i tu dotarł postęp..
  7. HMS Tyger to niesamowity okręt. Blisko 100-letnia historia, która posłużyłaby na niejeden scenariusz filmowy, zwłaszcza z ostatnim, dramatycznym epizodem. Dziś przywykliśmy do obrazów wojen online, nawet z kamer go-pro z okopów (vide UA). Ale dziś obejrzeć bitwę morską, bezpośrednio - jest praktycznie niemożliwę, zwłaszcza, że wszystko odbywa się na dużych dystansach. Szczęście mieli więc mieszkańcy Kadyksu w 1674 r., którzy wylegli na brzeg aby obejrzeć bezpośrednie starcie pomiędzy wzmiankowanym HMS Tyger a holendarskim Shakerloo (okręt kaperski), który ostatecznie przegrał. Potyczka, a raczej pojedynek miał miejsce już po zakończeniu trzeciej wojny angielsko-francusko-holendrskiej. Kapitan Tigera zawinął do neuatralnego Kadyksu, napotykając przypadkowo holenderskie okręty. W konserwacji przebywał tam okręt flagowy Holandii pod dowództwem adm Evertsena, który nakazał (?), a może "zasugerował" d-cy Shakeloo, stoczenie honorowego pojedynku z Tigerem. Ostatecznie, słabiej uzbrojony holender przegrał, choc ponoć d-ca Tigera został lekko ranny. Ww obraz jest ciekawy, bo pomimo wielu jednostek pływających na obrazie, przedstawia tylko faktycznie dwa walczące ze sobą, w/w, okręty, w różnych, sukcesywnie po sobie następujących , manewrach. Ps. D-ca Tygera (Tigera) Harman, stał sie prawdziwym bohaterem ludowym. Jemu i załodze poświęcono, śpiewaną chętnie po tawernach w XVIII stuleciu pieśn "Farwell to Digby". Pokonany holendreski kaper, Shakerloo dał sie wcześniej Anglikom mocno we znaki.
  8. Rada jak balas (po staropolsku - ciężka, toporna). Same odkrycia zostały dokonane przez Świętokrzyską Grupę Eksploracyjną, pasjonatów, zapewne finasujących swe poszukiwania ze środków własnych. Już eksploracja pól bitewnych, znanych, sprzed 200 lat nastręcza trudności (wiem to z własnych doświadzeń) a co dopiero sprzed 800 lat. Do tego są potrzebni eksploatorzy i pieniądze na badania. I czas. Szukanie tak starych artefaktów w obecnym terenie, to jak szukanie igły w stogu siana. Zwłaszcza w kontekście takiego starcia z okresu środkowego średniowiecza. Owa grupa zabrała się za badanie pobojowiska bitwy pod Kliszowem (1702 r.), podczas której doszło do ostatniej, wielkiej i załamanej szarży husarii. Miało się za to zabrać MWP, które teoretycznie dysponuje budżetem państwowym. Mija ileś tam lat i biorą się za to jednak pasjonaci. Zobaczymy co z tego wyjdzie. W powszechnej historiografi szarża załamała się w wyniku zmasowanego ognia piechoty, co byłoby łatwym wytłumaczeniem zaniku husraii (rozwój broni palnej). Ale się to nie klei (duża rola kawalerii za Napoleona). Źródła pisane sugerują użycie przeszkód antykawaleryjskich jak kozły hiszpańskie, jeże etc. Odkrycie tego to było coś. Naprawdę coś. Pisałem już o tym na tym forum, nawet chyba w tym temacie. Nawet w miejscach tak znanych i i wielkich bitew jak Grunwald czy Beresteczko, pomimo zaangażowanych środków (zwłaszcza Grunwald), znajdowano relatywnie mało artefaktów ze środka pola bitwy. Pod Maciejowicami, w samym epicentrum bitwy to wychodziły kule muszkietowe i kartaczowe, słowem nuda. Spod Beresteczka gdzie starło się na małej powierzchni blisko 200 tyś luda (populacja Częstochowy), wyszło parenaście ułomków kopii husarskich, mimo, że ta dokazywała tam dzielnie.. Najwiecej artefaktów wychodzi tam gdzie wojsko w panice ucieka lub obozuje. Jak znajdziemy takie miejse to bingo. Pod Beresteczkiem to było miejsce taboru pod d-ctwem imć pana Bohuna (tego z Trylogii, sam wyprowadził część kozaków z matnii). Tam było najwięcej odkryć. Także to nie takie proste.
  9. Właśnie i o to chodzi. Ale to jest bardzo pjemne i nie wyklucza, wręcz przeciwnie, interwencjonizmu państwego. Tu całkiem sensowny artykuł na ww temat: https://bizblog.spidersweb.pl/ateistyczni-czesi-plodza-dzieci-na-potege
  10. Ogołnie się zgadzam z tym co napisałeś ale jakaś szczególna opieka nad osobami niepełnosprawnymi była raczej aberacjcą, a tacy umierali na ogół na śmietniku .", położono Rozalię na sosnowej desce (Antek patrzył na to z rogu izby) i wsadzono ją, nogami naprzód, do pieca. Dziewczyna, gdy ją gorąco owiało, ocknęła się. — Matulu, co wy ze mną robicie? — zawołała. — Cicho, głupia, to ci przecie wyjdzie na zdrowie. Już ją wsunęły baby do połowy; dziewczyna poczęła się rzucać jak ryba w sieci. Uderzyła znachorkę, schwyciła matkę obu rękami za szyję i wniebogłosy krzyczała: — A dyć wy mnie spalicie, matulu!… Już ją całkiem wsunięto, piec założono deską i baby poczęły odmawiać trzy zdrowaśki… — Zdrowaś, Panno Mario, łaski pełna… — Matulu! matulu moja!… — jęczała nieszczęśliwa dziewczyna. — O matulu!… — Pan z tobą, błogosławionaś ty między niewiastami… Teraz Antek podbiegł do pieca i schwycił matkę za spódnicę. — Matulu! — zawołał z płaczem — a dyć ją tam na śmierć zaboli!… Ale tyle tylko zyskał, że dostał w łeb, ażeby nie przeszkadzał odmawiać zdrowasiek. Jakoś i chora przestała bić w deskę, rzucać się i krzyczeć. Trzy zdrowaśki odmówiono, deskę odstawiono. W głębi pieca leżał trup ze skórą czerwoną, gdzieniegdzie oblazłą." Antek. Bolesław Prus. Nie wiem czy Antek, albo Janko Muzykant są obecnie w kanionie lektur, ale jego autorzy, niezwykle wnikliwi obserwatorzy życia społecznego, trafnie ukazali prymitywizm owych "wielopokoleniowych" tylko z nazwy, rodzin, które heroicznie i brutalnie, jak w powyższym przykładzie, walczyły o przetrwanie. Tylko wspomne, że jeszcze na terenie Galicji (podkarpackie), odnotowywano w poł. XIX wieku kanibalizm głodowy. Jak w powyższym, literackim, ale realistycznym przypadku, ci ludzie nie byli sobie w stanie w żaden cywilizowany, z naszego widzenia, sposób sobie pomóc. Problemem była bieda, abstrahując od prymitywizmu ówczesnej medycyny albo raczej jej braku. Chciałbym podkreślić, jeszcze raz, że problemem w dzietności jest baza socjalna - to samo występowało przez setki lat naszej historii. W XVI, XVII, XVIII wieku rodziny były małe i kruche, rzadko wielopokoleniowe. Przez setki lat jak nie miałeś kapitału, byłeś komornikiem, ogrodnikiem, czeladnikiem, służką - czyli w tamtym rozmumieniu nikim. Ci ludzie się nie rozmnażali w sensie społecznego rozwoju. Z tego punktu widzenia, gwałtowny rozwój społeczeństw afrykańskich (bo to o nich chodzi), wynika z globalizacj. W Czarnej Afryce dzietność, w rozumienu przeżywalności wieku dziecięcego, wzrosła aż 10-krotnie, od lat 50-tych XX. A to z powodu jednego z większych wynalazków współczesnej medycyny czyli szczepionki na polio, w czym miał swój wielki udział dr Hilar Koprowski. Po prostu nagle zastopowano epidemie tej niezwykle groźnej epidemii. Od przełomu lat 50/60 w Afryce mamy gwałtowny, niespotykany w dziejach, wzrost liczby ludności, który rozsadza tamte społeczeństwa, w dodatku z poddane próbie samodzielności po latach kolonializmu. Ps. Pełne prawa kobiet do osiągów współczesnej medycy + cały socjal, a w to wliczam mądrą poliytkę mieszkaniową, bo to, jak przed wiekami, jest największą barierą...
  11. W zasadzie czemu? Hans Rosling dowodził, że gwałtowne, w skali historycznej ludzkości, przyrosty ludności, były hamowane w momencie osiągnięcia wysokiego na dany moment poziomu rozwoju społeczno-gospodarczego. Po tym jak ogólnie ludzkość wyrwała się z pułapki maltuzjańskiej (w najbarziej rozwiniętych społecznościach, wg. Banku Światowego, nastąpiło to ok. 1820 r.), to się sprawdza. Wikipedia podaje, że dzietność światowa w 1963 r. była na poziomie 5, a w 2012 r. spadła do 2,5 dziecka na matkę.Przy ogólnym wzroście dobrobytu. I jest to trend ogólnoświatowy, nawet dotyczący najbardziej zacofanych krajów Sahelu. Problemem, obecnie trudno namacalnym, są zmiany strukturalne społeczeństw, czyli tzw. starzenie się społeczeństw. Brak zastępowalności pokoleń. Ale to nie jest nowy problem. My żyjemy teraz w ułudzie wielkich wielopokoleniowych rodzin. Z tym, że to zjawisko relatywnie nowe. Topolski, jeden z nawybitniejszych naszych historyków od gospodarki nowożytnej, podawał, że w XVI-ym Poznaniu, aż 30 proc gosp. domowych, to były gospodarstwa jednoosobowe. Tkwiliśmy wówczas, jak reszta świata, w pułapce maltuzjańskiej. Ale to kraje Zachodu, które miały ten sam problem co nasz Poznań, z tej pułapki się wyrwały, jako pierwsze. W tym leży główna różnica między zwierzęciem a człowiekiem. Zarówno jastrząb, jak i człowiek jedzą kurczaki, ale im więcej jastrzębi tym mniej kurczaków, podczas gdy im więcej ludzi tym więcej kurczaków. Henry George 1879 r. I to jest sedno. Przyznam, że jestem zwolennikiem idącej w tym duchu teorii "zasobu ostatecznego" Juliana Simona. Póki starczy ludzkości zasobów intelektualnych, a te są coraz bardziej wspomagane przez AI, dopóty będziemy w stanie równoważyć kryzysy społeczno-gospodarcze jak i również klimatyczne. Co oczywiście zwalnia nas z obowiązku dbania o planetę.
  12. Może Astro to jest moralny kac? Chociaż wątpie. Pierwszym krajem, który przyczynił się do przemysłowej produkcji dwutlenk węgla była Holandia. Jako pierwsza, już w XVII w skorzystała z dobrodziesjstwa dostępu to taniego źródła energii - tu torfu - dzięki czemu zyskała wielką przewagę konkurencyjną. Produkowała CO2 na skale przemysłow,ą ale kto wtedy miał o tym pojęcie. Następnie Wlk. Brytania, na skalę już zapewne sporo większą , z racji dostępu do węgla kamiennego. Te państwa były potęgami gospodarczymi czasów wczosnonowożytnych. I do dzisiaj rozdają w znacznym stopniu karty. Także z racji owego premium na starcie. Trochę się nie dziwie, że państwa wschodzące chcą doszlusować do czołówki peletonu, a jak się da to i grupy uciekinierów z przodu. Sęk w tym, że w początkach ery wczesnonowożytnej było bardzo luźno, a teraz mamy nieco zapchany świat. i jedziemy, z racji globalizacji, na wspólnym wózku. Mnie jednak bardziej ciekawi sprawa wpływu owego ocieplenia na prąd zatokowy i jego zaburzenia w kontekście wpływu klimatu na Europę. W bardzo nieodległej przeszłości geologicznej doszło do takiej ekstremalnej zmiany - zaburzenia prądu zatokowego. Był to Młodszy Dryas. Na przestrzeni ledwie (w skali geologicznej) kilkuset lat, średnia temperatura w Europie spadła o kilka stopnii. W Amerycę ta katastrofa przyczyniła sie, jak przedstawiają niektóre hipotezy, do upadku kultury Clovis. Tuż przed Młodszym Dryasem, w Europie, w zmierzchu była ostatnia wielka kultura górnego paleolitu, magdaleńska. Postępujące ocieplenie, zanik wielkiego spichlerza jakim był chłodny step (stepo-tundra), który był podwaliną rozwoju naszych przodków w Europie, spowodował erozję tej wielkiej kultury. Zmiany klimatyczne wymusiły koniecznośc nowej reakcji. Nie był to regres technologiczny, ale społeczny chyba tak. I gdy do tych zmian do których zaczęli adaptować się nasi przodkowie, nadszedł kolejny cios - ponowne, głobalne ochłodzenie. I koniecznoość kolejnych zmian. Badający te zmiany z punktu widzenia archeologicznego, Jarosław Wolski, konkluduje, że najcięższa próbą były objęte stabilne społeczeństwa o wysokiej specjalizacji, gdyż załamywał się "kod kulturowy". Z kolei najlepiej sobie radziły społeczeństwa "pogranicza", elastycznie reagujące na zmiany. Także pewnym wyzwaniem jest ekstapolowanie powyższych doświadczeń na współczesność.
  13. W zasadzie dlaczego? Jako jedyny przetrwał bratobójczą walkę o władzę. W 1561 r. wygrał bitwe pod Konyą, w konflikcie dynastycznym sprowokowanym przez ambitnego, starszego brata, Bajezida. Sulejman nie faworyzował żadnego z synów (nie obowiązywała zasada starszeństwa synów), nie sprzeciwił się woli ojca, zwyciężył. Sam Sulejman ponoć żałował śmierci swego syna Mustafy ale Bejazida? Złoto na dwór perski, za które stracono Bejazida, popłynęły zarówno ze skarbca Sulejmana jak i Selima. Być może wielki sułtan obawiał się, że Bejazid, ambitny i waleczny syn, pokusi się o jego obalenie. W przypadku Selima można mówić o szczęściu ale może i politycznej przebiegłości...Sam Selim był wykształcony, pod pseudonimem pisał wiersze, otaczał opieką artystów. Uważany za idiotę był z pewnością uzależniony od alkoholu i opium. Na całe szczęscie dla calej Europy, to za jego rządów rozpoczął się regres sułtanatu i całego imperium.
  14. Żeby to było takie proste....endometrioza jest zwana w medycynie "chorobą 1000 hipotez". Gdy wydaje się, że już trafiono na właściwy trop to wychodzą takie kwiatki jak stwierdzona endometrioza u mężczyzny. Zasadniczo faceci nie posiadają endometrium bo nie posiadają macicy. A jednak przypadki endometriozy były stwierdzone u mężczyzn min. w 2017 r. Zasadniczo bardzo ciekawy przypadek. Coraz więcej wskazuje na min. czynniki genetyczne tej choroby, której epidemiologiczne rozmiary dopiero zaczynamy sobie uzmysławiać. Jak widać ww artykule bardzo powoli.
  15. A czy lasy równikowe Ameryki Południowej uginają się od antycznych ruin? Nie, podobnie jak te środkowoafrykańskie. Rzut oka na mapę sporo wyjaśnia. Lud Upano żył dosłownie na krawędzi puszczy amazońskiej. W cieniu wulkanu Sangay, który zapewniał jej żyzne gleby. I prawdopodobnie przyczynił się do końca tej kultury. Obecnie teren wulkanu jest objęty ochroną w postaci parku narodowego, znanego z ogromnej różnorodności biologicznej, wynikającej min. ze strefowości klimatu. Z tej różnorodności zapewne korzystali mieszkańcy doliny Upano, budując min. tarasowe poletka i swoją bogatą kulturę. Jak to się ma do głębi puszczy amazońskiej gdzie jeszcze do tej pory żyją neolityczne plemiona bez kontaktu? Wg mnie nijak. Podobnie kijowe warunki do rozwoju cywilizacji były w tropikjalnej Czarnej Afryce. Była i jest ona izolowana geograficznie (nieporównywalnie bardziej niż lasy równikowe Azji). Od północy i południa otoczona systemem ogrmonych pustyń (Sahara, Kalahari), od zachodu i wschodu otwartymi oceanami (Atlantycki, Indyjski). Ta powyższa grafika przedstawia przemieszczania się ludów Bantu. 1-4 dotyczy okresu starożytności. Widać wyraźnie jak krążyli wokół równikowych lasów środkowej Afryki nie zapuszczając się trwale w dżungle. Tam też przetrwały do dzisiaj prymitywne plemiona Pigmejów czy na Kalahari Buszmenów (lud San). Głębiny starożytnych lasów tropikalnych były środowiskami skrajnie niekorzystnymi dla rozwoju cywilzacji tak w Ameryce Płd jak i w Afryce. Grafika i wiecej o Bantu: https://pl.wikipedia.org/wiki/Bantu Rozumiem, że masz na myśli deszczowe lasy strefy umiarkowanej (podzwrotnikowej)?
  16. Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Tylko tyle i aż tyle. Mieli na tyle odwagi moralnej, że nazwali rzeczy po imieniu.
  17. Poglądy polityczne Łyszczyńskiego były dosyć zbieżne z ruchem mileniarystycznym, a więc głoszącym nadejście Królestwa Bożego i powszechnej szczęśliwości (w domyśle - równości) To były bardzo niebezpieczne poglądy w państwie opartym na gospodarce pańczyźnianej, a więc quasi-niewolniczej. Głównym benficjentem w tych czasach była magnateria, również reprezentowana przez biskupów. KK był największym posiadaczem ziemskim w ówczesnej RP (obecnie tylko drugim, po skarbie Państwa ). To były czasy dla ziemian, a raczej latyfundystów, niebezpieczne - wciąż pamiętano Powstanie Chmielnickiego, bunty chłopskie. W XVII w. zbiegostwo chłopów było olbrzymim problemem. Po co był taki wichrzyciel? Oskarżyciel publiczny (instygator) Szymon Kurowicz Zabistowski przedstawiał Łyszczyńskiego przede wszystkim jako tego co chce zburzyć porządek świata. Opartego na zakazach i nakazach boskich, bo tak było skonstruowane ówczesne myślenie. A nakazem boskim dla potomków Chama, była praca....a nie jakś tam równość. Ostatni raz u spowiedzi byłem ćwierć wieku temu i nigdy więcej..przynajmniej w tej formie serwowanej przez KK. Poznałem kobiety, które w młodości dokonały aborcji i jako wierzące niestety się z tego wyspowiadały. Żadna nie dostała rozgrzeszenia. Wtedy to je pocharatało psychicznie. Spowiedź uszna w tej formie, jaką obecnie serwuje KK, jest bardzo szkodliwą praktyką, która absolutnie nie powinna mieć miejsca. Tym bardziej przed pierwszą komunią. Tutaj protestancka konfirmacja, jeśli już chce się przynależeć do kościoła chrześcijańskiego, jest formą dużo dojrzalszą. Tyle, że od samego Kościoła wymaga to dużo wiekszej pracy u podstaw. A w KK cała para w gwizdek idzie w utrzymanie rozbuchanego stanu posiadania. Jedynego ksiądza katolickiego, którego wg. mnie warto słuchać, jest prof. A. Kobylański. Kobylański widzi przyszłość KK w czarnych barwach, a jest mądrym gościem. To będzie bolesny upadek potężnej instytucji. A jak na razie żadnej refleksji ze strony KK...
  18. Jako agnostyk (raczej ten status mnie już mało obchodzi) i (niestety) antyklerykał chciałbym Ci bardzo przyklasnąć. Tyle, że historia spowiedzi ma ponad 1600 lat i jej wprowadzenia domagali się głównie sami wierni kościoła. 1600 lat to ogromny szmat czasu, więc jest co analizować. Łatwo jest to co powyższe napisać zza komputera w XXI w. Weźmy "patrona" polskich ateistów, Kazimierza Łyszczyńskiego. Przez wiele lat był jezuitą, wbity w barokową, agresywną kontreformacje. Spowiadał się zapewne codziennie. Po czasie spłodził dzieło "De non existentia Dei" (O nieistnieniu Boga), w którym ogłosił, że "Bóg jest tworem człowieka". I zapłacił za to najwyższą cenę. Choć przed Sądem Sejmowym wyparł się swego ateizmu tłumacząc, że nie dokończył swego dzieła ( albo wiedział jak potrafią przymusić do wiary w boga), to zapłacił najwyższą cenę. Król Sobieski przystał na jego prośbę i zamienił karę spalenia żywcem na stosie, na ścięcie, to jednak wpierw (wg. jednej z zachowanych relacji) obcęgami wyrwano mu na żywca język, a później ścięto prawe przedramię. Publicznie. Łyszczyński nawet nie tyle był ateistą co prekursorem antyteizmu, którego słynnym podsumowaniem było to marksistowskie "religia to opium dla ludu". To nie był "miętczak i mizerota", a zapewne niezwykle inteligentny i przenikliwy myśliciel, ale niestety osadzony w realiach epoki. I to wg. mnie warto podkreślić. W kontekście pędzenia do spowiedzi, bo potrzeby psychiczne człowieka są kształtowane w ogromnej części przez otaczającego środowisko. Postepowy Luteranizm, ze spowiedzią indywidualną, tzw. uszną mierzył się aż 300 lat. Dopiero, o ile mnie pamięć nie myli, pod koniec XVIII w. zapanował konsensus do spowiedzi powszechnej. Niestety KK, po imponujących osiągnięciach Kontreformacji, pogrążył się w stagnacji i intelektulanej mieliznie, czego wyrazem są owe "procesje" do konfesjonału, zwłaszcza w święta, żeby pan pleban wybaczył. Ps. Apropos Łyszczyńskiego. Istnieje także wątek, że ten szlachcic został stracony nie za swój ateizm. Mimo wszystko solidaryzm szlachty jako stanu był silny i chyba wybaczał nawet takie aberacje, jak niewiara w boga. Jego poglądy były lokalnie znane przez dobrych kilkanaście lat, do czasu procesu. W procesie Łyszczyńskiego prym wiedli przedstawiciele KK. Sam wyrok wywołał chwilowe oburzenie szlachty i ponoc sam papież był oburzony egzekucją Jednak miało przeważyć co innego - głosił także równość wszystkich ludzi, a więc również równość chłopów, którzy charowali na dobrobyt swych panów. Nie do pojęcia w tamtej Rzeczpospolitej. Bohater komunizmu?
  19. Racja! Mój błąd, jakoś mi się tak wbiło z tymi cechami... Odwieczny problem Tak to, bardzo celnie, spuentował Boy-Żeleński: Z tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz
  20. Ha, nie powinno to dziwić. Na górze Karaca Dag, naukowcy z Instytutu Plancka, odkryli, że do tej pory rośnie tam pszenica będąca najstarszym genetycznie przodkiem wszystkich zbóż. Jest to Triticum monococcum subsp. boeoticum, pszenica samopsza, do tej pory uprawiana w górach Zakaukazia. Mimo niskiej płoności jest to pełnoprawne zboże . Ale jeszcze jedno. W sztuce figuratywnej epoki kamienia dominują kobiety. Z bogatej kultury magdaleńskiej znanych jest jedynie pięć jaskiń przedstawiających fallusa. Wyróżnia się tu jaskinia Trois Freres z Francji, gdzie odnotowano aż pięć wizerunków penisa. Tylko jeden zasługuje na wyróżnienie. To fallus "Czarnoksiężnika" jak go nazwano, któy fizycznie mierzy aż 59 cm długości. Ogólnie ta jaskinia jest szczególna bo dominują właśnie postacie z tymi trzeciorzędowymi cechami męskimi, nawet jeśli przedstawiane są jako przybytki zwierząt. Falus "Czarnoksiężnika" z Trois Freres: Źródło: https://www.persee.fr/doc/bspf_0249-7638_2013_num_110_1_14235 Właśnie jednak ten namacalny dowodowo kult falliczny jest ścisle związany z rozwojem osiadłych społeczeństw opartych o rolnictwo. I alkoholu Czy to przypadek, że syn boga Dionizosa, Priap, opiekun winnic, był przedstawiany z olbrzymim penisem w stanie erekcji? Od Priapa wziął zresztą nazwę jeden z terminów medycznych, priapizm. Nazwa schorzenia pochodzi od imienia greckiego i rzymskiego boga płodności Priapa (łac. Priapos) (ryc. 8, 9, 10), syna Dioniza i Afrodyty. Priap opiekował się ogrodami i winnicami. W ogrodach często ustawiano posągi przedstawiające Priapa z wyeksponowanym członkiem w stanie erekcji, przy których składano ofiary z pierwszych plonów. Kult Priaposa rozwinął się w Azji Mniejszej, skąd rozszerzył się na całą Grecję (ryc. 11, 12) i został przyjęty w Rzymie (ryc. 13). Kult ten był znany także w Afryce. Dowodem tego jest falliczna symbolika wielu monumentów w dawnej Etiopii. Na południe od Addis Abeby, w urwistych dolinach rzek Sidamy i Boramy można spotkać wiele kamiennych obelisków (ryc. 14, 15) wyrzeźbionych w kształcie fallicznym. Obeliski takie znajdują się również w Kapadocji w Turcji (ryc. 16) i na Korsyce (ryc. 17). Kamienie nagrobne w kształcie wyraźnie fallicznym spotyka się na wyspach Badżuni blisko wybrzeży Somalii i na samym kontynencie afrykańskim aż po Bagamojo w Tanganice, a także w Zimbabwe i w Rodezji. Minarety w północnym rejonie tego wybrzeża również mają kształt falliczny. Niektórzy badacze wyrazili przypuszczenie, że gloryfikowanie męskiego organu płciowego uwidocznione w architekturze wywodzi się ze źródeł indonezyjskich (ryc. 18) czy nowozelandzkich z okolic Wysp Cooka (ryc. 19). Elementy falliczne w postaci różnego rodzaju figurek fallicznych można spotkać na Hawajach, u Aborygenów w Australii, w Nepalu, Kambodży, w Afryce (ryc. 20) i w wielu innych miejscach na świecie. Nie były też obce w Egipcie, czego dowodem jest wizerunek falliczny boga Amona-Re (ryc. 21) z czasów średniej dynastii (ok. 2050-1778 p.n.e.) (Karnak) i w Asyrii (bóg Baal) (ryc. 22), a w Egipcie bóg płodności Min (ryc. 23). Źródło: http://www.przeglad-urologiczny.pl/artykul.php?3118 Ale tu uwaga: ww. wzmiankowanym artykule możemy przeczytać, że alkohol jest przyczyną jedynie w 5% współcześnie rozumianego priapizmu jako jednostki chorobowej. Sam kult Priapa "rigidus deus" rozwinął się w greckim Lampsakosie, w Azji Mniejszej, bogatym dzięki rozwiniętemu przemysłowi winiarskiemu . Oczywiście fallus jest wśród naczelnych oznaką siły, agresji. Penisa w wzwodzie eksponują już szympansy bonobo. Tyle, że w paleolitycznej sztuce jest on bardzo marginalny. Trudno podejrzewać aby naładowani testosteronem paleolityczny łowcy "mieli z tym" jakiś problem. No i właśnie w kulturze paleolitycznej, przynajmniej Europy, trudno znaleźć elementy kultu fallicznego. A w społeczeństwach neolitycznych i post-neolitycznych rozwinął się na dobre. Pojawienie się alkoholu, oprócz innych substancji psychoaktywnych dosyć ścisle koreluje z powstaniem religi. A także z wojnami. Duża ilość dowodów archeologicznych (prezentowanych również tutaj w Kopalni Wiedzy), wskazuje, że najbardziej agresywnym okresem naszego rozwoju był neolit, gdy w wojnach plemiennych ginęło nawet 60% przegranej populacji. Z wykładów na archeologii, bardzo fajnie wspominam te prowadzone przez prof. Nowakowskiego, z UW, który jako wybitny znawca barbaricum, zwwracał na szczególną rolę alkoholu w społeczeństwach żyjących w demokracji wojennej. Kielichy wina czy piwa towarzyszyły obowiązkowo na ucztach na których opowiadano o swych przewagach wojennych czy planowano następne -np. u barbarzyńców okresu rzymskiego, Wikingów etc., a nawet jej elementy przetrwały do Rzeczpospolitej szlacheckiej. No właśnie, jak duże znaczenie miał w tym alkohol? Jest on bezwątpienia przyczyną dezynwoltury . Wracając do seksu z kultem fallicznym walczyło nawet chrześcijaństwo, przez wieki, z róznym skutkiem. W Prowansji czczony jest św Foutin (Potyn), który jest ponoć synkretycznym połączeniem Priapa z Potynusem, rzekomo pierwszym biskupem Lyonu: https://en.wikipedia.org/wiki/Foutin Ponoć lud przedstawiał owego Foutina w postaci drewnainych figur z penisem w erekcji. Kobiety, które nie mogły zajść w ciąże, a pielgrzymowały do świętego falusa, ekhm Potyna (prawie jak Putin, ale to też kutas i to mega), miały owego falusa zeskrobać trochę wiórków i polać je, a jakże winem i wypić .
  21. Była to najwolniejsza, ale za to najbardziej precyzyjna metoda, w dodatku pozwalająca na dużą kontrolę nad polem operacyjnym i dzięki temu minimalizującym ryzyko powikłań jatrogennych. W dodatku nie wymagała tak precyzyjnych umiejętnośći, które można nabyć tylko drogą praktyki, jak inne starożytne metody trepanacji - wycinanie, okrężne żłobienie i wiercenie. Nie chce mi się wierzyć jednak aby podczas tego zabiegu stosowano unieruchomienie - przy osobie przytomnej to zdawało może egzamin przy odjęciu członków ale nie przy tak, nawet dziś, wymagającym zabiegu, de facto, neurochirurgicznym. Wsród ludów pre - i inkaskich powszechnie stosowano metody sedacji roślinnej (u Inków przede wszytstkim liście koki). To i w Europie zapewne także (oczywiście bez koki). Ewentualne wprowadzenie w stan upojenia alkoholowego rodziło zaś problem zwiekszonego krwawienia. W przypadku osoby w stanie głębokiej nieprzytomności problemem był i jest także zachowanie drożności górnych dróg oddechowych. Dziś stosuje się różne metody mechanicznego udrożniania górnych dróg oddechowych. Jak wówczas sobie z tym radzono? W epoce inkaskiej, w Cuzco, przeżywalność trepanacji wynosiła aż 80-90%. Jak w ogóle ówcześni lekarze (szamani) doszli do wniosku, że trepanacja jest jednną z głównych metod leczenia krwiaka wewnątrzmózgowego czy krwawienia wewnątrzczaszkowego - najczęściej trepanowano czaszki ludzi po urazach. Najbardziej widoczne objawy i najbardziej jednocześnie alarmujące, towarzyszące masywnym urazom mózgowia, scharakteryzował dopiero jakieś nieco ponad sto lat temu, wybitny amerykański lekarz, Harvey Cushing. Dziś w medycynie ratunkowej zwie się to triadą Cushinga. Niewątpliwie od starożytnych lekarzy wymagało to wielkiej bystrości i zmysłu obserwacji oraz pewnej wiedzy instytucjonalnej, że się tak wyraże - szaman uczył szamana. W 1863 r. amerykański archeolog Georg Squier został mianowany komisarzem USA w Peru. W 1865 r. nabył inkaską czaszke, która nosiła ślady udanej trepanacji czaszki - ślady skostnienia dowodziły, że pacjent żył conajmniej tydzień po zabiegu. Smaczku dodaje fakt, że pierwszą udaną trepanacje czaszki przeprowadzono w Europie dopiero dzwadzieścia lat później. Rewelacje Squiera wywołały kontsternacje - przecież "dzikim" odmawiano zaawansowanej wiedzy, także medycznej. Chapeau bas dla ówczesnych, starożytnych lekarzy. Pomimo ogromnej roli europocentrycznego świata w rozwój cywilizacji ludzkiej, prawdziwy przełom medyczny nastąpił relatywnie niedawno. Na medycznym polu, wydaje się, że zaawansowana pod wieloma względami przez wieki Europa, to było medyczne wstecznictwo. Wiele rzeczy odkrywaliśmy na nowo. Jakbyśmy wyważali otwarte drzwi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...