Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

venator

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    709
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    49

Zawartość dodana przez venator

  1. venator

    Polska nauka?

    Olbrzymi? "Po trzecie, od lat 90. praktycznie każdy kolejny rząd przeznaczał znaczne środki na „stymulowanie współpracy na styku nauki i gospodarki”. Efektem są jedynie wydane pieniądze, a rzeczywistej współpracy jak nie było, tak nie ma. Bliższe przyjrzenie się sprawie pokazuje, że zinstytucjonalizowana nauka polska ma bardzo niewiele do zaoferowania biznesowi, a spora część kadry akademickiej tkwi głęboko mentalnie w PRL. Danie im więcej pieniędzy tylko umocni ten stan rzeczy. Brak kontroli i nadzoru Prawie każdy naukowiec, który próbował działać inaczej, spotykał się ze zdecydowaną reakcją akademickich feudałów. Znamienne są przykłady rektorów, którzy próbowali reformować uczelnie – jeśli robili to zbyt głęboko, z reguły ich rządy kończyły się na jednej kadencji. Najbardziej nagłośniony przykład to chyba przypadek Uniwersytetu Wrocławskiego i prof. Leszka Pacholskiego, ale są też inne. W swoim artykule pt. „Polskie uniwersytety są chore” na łamach „Rzeczpospolitej” w listopadzie 2017 r. opisałem mechanizmy „totalnego” działania establishmentu akademickiego wobec innych niepokornych, do których doszło nawet mimo istnienia na świecie mechanizmów skutecznego rozwiązywania takich konfliktów. Nie słychać, aby osoby odpowiedzialne za takie działania poniosły kiedyś konsekwencje. Przykładem może być prof. Sławomir Zadrożny, dyrektor Instytutu Badań Systemowych PAN, który właśnie przymierza się do rozpoczynającej się wkrótce kolejnej kadencji na tym stanowisku. Za jego dotychczasowych rządów doszło do zniszczenia samofinansującego się unikalnego centrum badawczego, uwikłano Instytut w liczne spory sądowe i dopuszczono w mojej ocenie do sięgającego milionów złotych uszczerbku w budżecie tego Instytutu. A wszystko w sytuacji, kiedy były i są liczne możliwości uniknięcia eskalacji konfliktu i ugodowego zażegnania sporów." Więcej tu: https://www.rp.pl/opinie-polityczno-spoleczne/art2000371-uczelnie-wyzsze-feudalowie-bez-odpowiedzialnosci Artykuł sprzed 5 lat. Coś się zmieniło? To feudalne ostoje. Mogę dać przykład jednego z zakladów Insytutu Archeologii PAN. "Kierownik", emerytowany profesor działający jak udzielny książe z epoki wczesnopiastowskiej, garstka w miarę młodych badaczy, którzy aby żyć na w miarę na przyzwoitym poziomie łapią fuchy np. pracując jako nauczyciele historii w podstawówkach i "masa" "naukowców", magistrów bez ambicji, którzy przez 30 lat opracowują materiały z jednego stanowiska archeologicznego... Nauczycieli akademickich, w teorii przecież naukowców, jest poonad 90 tyś - tylko co z tego wynika? Jaką mają siłę przebicia? Jak to jest, że czołowe polskie uniwersytety, UW i UJ lądaują na liście szanghajskiej na pozycjach o setki dalszych niż loklane, stanowe uniwerytety w USA? Naukowcem, któy miał olbrzymi wpływ na polską politykę był np. prof. Jan Szyszko. Jak odszedł z funkcji dziekana Wydziału Leśnictwa SGGW, to na uczelni wszyscy odetchnęli z ulgą. Naukowiec-polityk, który w interpelacji poselskiej pytał czy w smugach kondensacyjnych pasażerskich samolotów nie ma aby chemikaliów rozpylanych przez CIA? Jego późniejsza działalnośc jest dobrze znana. Teraz jest inny reformator. Z KUL. Wyborcom to nie przeszkadza. Jeszcze 90 lat temu, w RP, były województwa z analfabetyzmem sięgającym 50%. Wśród elit politycznych, intelekt zawsze był jak nie w pogardzie, to przynajmniej na dość dalekim miejcu. Ilu mamy noblistów z dziedzin nauk ścisłych lub przyrodniczych ? W ostatnim półwieczu najbliżej byli Vetulani (neurobiolog) i Wolszczan, obaj za pracę wykonane w USA... Jestem zwolennikiem teorii prof. Braudela, "księcia" francuskich historyków, przedstwiciela szkoły Annales. Jako jedni z pierwszych, kładli nacisk na zbiorową naturę ludzkiej mentalności. To on stworzył teorię "długiego trwania". Zjawisk społecznych trwających dłużej niż zmiany polityczne, gospodarcze czy technologiczne. U nas takim zjawiskiem jest post-pańszczyźniany wyzysk, i quasi-feudalne stosunki. Ładnie to też scharakteryzował Santorski, znany psycholog biznesu. To niestety dotyka też polskiej nauki. Bez pracy nad tym będzie jak będzie. Czyli czarna d... Ps. No nie mogłem się powstrzymać: Akurat nie jest szefową, a w Radzie Nadzorczej...a Melroy jest zastępcą administratora NASA. Ale wydźwięk jest
  2. Ja się wychowałem na klasyku: "Magia i miecz" wydawnictwa Sfery. https://pl.wikipedia.org/wiki/Talisman:_Magia_i_Miecz
  3. Ów jakie paternalistyczne polecenie, feudalizm w pełnym wykwicie i to od "wolnościowca", któremu nie narzuca się szczepień...wyłazi szydło z wora... Masz coś do osób chorych psychicznie? Przypomnieć ci o akcji T4 czy psychiatrii represyjnej w ZSRR (tzw. psychuszkach)? Też tak zaczynano.
  4. Chyba nic, a nic nie zrozumiałeś z owego cytatu.
  5. Zawsze szanowałem to forum za wymianę myśli, lużną bo luźną ale w takim bardaku nie chce mi się uczestniczć. Forum zamiera... Ps. Świetny znwaca husarii, R. Sikora przytoczył kiedyś fragment, z XVII wiecznego przewodnika, jak rozmawiać z róznymi nacjami. Wedle owego przewodnika za takie słowa "od człowieka honoru rząda sie satysfakcji, ale chama bije się [poprostu} w pysk".
  6. venator

    Postępy nauki :)

    Hmmm...oficjalnie naukę dzielimy na nauki formalne i empiryczne. W tej klasyfikacji nauką formalną, alfabetem jak to nazwałeś, jest jedynie matematyka i logika. I nic więcej. Fizyka jest taką samą nauką empiryczną jak fizjologia, biochemia czy nauki zwane "humanistycznymi" etc... Oczywiście do poznania działania ludzkiego mózgu niezbędna jest fizyka ale to raczej podróż bardzo interdyscyplinarna...
  7. venator

    Postępy nauki :)

    Czy mało zostało do odkrycia? Śmiem wątpić. Choćby działanie ludzkiego mózgu, dzięki któremu te odkrycia są w ogóle możliwe. Budowa ludzkiego mózgu jest zadziwiająco podobna do budowy Wszechświata. "Jednym z najciekawszych aspektów analiz jest potraktowanie sieci neuronów jak osobnego wszechświata. Sieć ta składa się z około 69 miliardów komórek nerwowych. Dla porównania – wszechświat to sieć co najmniej 100 miliardów galaktyk. W obydwu sieciach znajdziemy węzły i połączenia. Analizując liczbę tych ostatnich przypadającą na jeden węzeł oraz ich klastry, naukowcy stwierdzili, że istnieją wyraźne „poziomy zgodności” w zakresie struktury połączeń. Zdaniem Felettiego świadczy to o tym, że sieć neuronów i sieć galaktyk rozwinęły się za sprawą podobnych reguł fizyki. Można pokusić się również o inne ciekawe porównania. Mózg w około 77% składa się z wody. Tymczasem 70% wszechświata to ciemna energia. W obu przypadkach mamy do czynienia z biernym elementem, który wywiera pośredni wpływ na strukturę całego systemu. Z drugiej strony – za około 30% masy obu systemów odpowiadają galaktyki lub neurony. Frapujące podobieństwa znaleziono też, analizując fluktuacje gęstości materii w mózgu i w sieciach kosmicznych. „Obliczyliśmy gęstość widmową obu systemów. Metodę tę często wykorzystuje się w kosmologii do badania przestrzennego rozmieszczenia galaktyk – tłumaczył Vazza w materiałach prasowych. – Okazało się, że rozkład fluktuacji w sieci neuronowej móżdżku mieści się w przedziale od 1 mikrometra do 0,1 milimetra. Rozkład materii w sieciach kosmicznych jest taki sam, choć oczywiście różni się pod względem skali, i mieści się w przedziale od 5 do 500 milionów lat świetlnych”.[...] https://przekroj.pl/nauka/wszechswiat-jest-zbudowany-jak-wielki-mozg-paul-ratner Jakie to reguły fizyki? Dlaczego akurat móżdżek ma taką strukturę? Tak na marginiesie - tu na tym forum uczestniczyłem w bardzo ciekawej dyskusji dotyczącej min. różnic w budowie mózgów naszych i neandertalczyka. Wrzucałem linki do prac, które wskazywały, że to właśnie możdżek u naszych przodków odpowiadał za rozwój mowy, a za tym za rozwój złożonych społeczeństw i w jakimś stopniu za myślenie fikcjotwórcze, abstrakcyjne, które stało za rozwojem cywilizacji ludzkiej i za tymi wszystkimi odkryciami... Poza tym czy spadek prac o fundamentalnym znaczeniu spowalnia w jakimś stopniu rozwój naszej cywilizacji? My dopiero od jakiś dwustu, trzystu lat na dobrą sprawę odcinami kupony od tego nieustannego rozwoju. Dopiero dwieście lat temu wyrwaliśmy się z pułapki maltuzjańskiej (wg. pracy opublikowanej na stronie Banku Światowego nastąpiło to ogólnie dopiero ok. 1820 r.). Z tymi pracami fundamentalnymi może być jak z rozwojem mierzonym PKB. W krajach bardzo wysoko rozwiniętych ten rozwój mierzalny jest bardzo powolny ale daje często spektakularne efekty. Im wyżej tym wolniej. Nie obawiał bym się jakiegoś też znaczącego spowolnienia. Jestem zwolennikiem teorii zasobu ostatecznego, której twórcą jest Julian Simon. Jest to przede wszystkim teoria dotycząca szeroko pojetej ekonomii, ale da się ekstapolować łatwo na ogół rozowju cywilizacyjnego. Jedynym naszym ograniczeniem jest "pojemność informatycznna" naszego mózgu. Gdy człowiek wyczerpie zdolności intelektualne rozwiązywania problemów, nastąpi regres lub wręcz koniec. Z tym, że stworzylismy już potężne narzędzie wspomagające, AI, o której wspomniany Dragan ostanio mówi w czarnych barwach....
  8. Szkoda strzępienia klawiatury. Związek pomiędzy antyszczepionkowcami, a proputlerowską propagandą atakującą wolny świat jest aż nadto oczywista. Na szczęście dostają w d**e.
  9. venator

    Koronawirus jako wybawienie

    https://dlapilota.pl/wiadomosci/pap/klich-rosjanie-ukryli-fakty-dotyczące-działania-kontrolerów Z dokumentu zawierającego polskie uwagi do projektu raportu MAK wynika, że Rosjanie nie przekazali wielu danych o pracy kontrolerów na lotnisku w Smoleńsku, nie podali szczegółów technicznych dotyczących samego lotniska. Tutaj sobie możesz poczytać długą listę danych, których w pełni, wg Ciebie, "współpracująca" rosyjska strona nie przekazała: https://dlapilota.pl/wiadomosci/pap/raport-mak-o-katastrofie-smoleńskiej-synteza Co więcej jego (Edmunda Klicha-venator) zdaniem Rosjanie tuszowali swoją odpowiedzialność w tej sprawie, bo np. kiedy Klich żądał dodatkowych przesłuchań rosyjskich kontrolerów, strona rosyjska do tego nie dopuściła. Bali się, żeby nie poszło w świat, że kontrolerzy, mając swoje przepisy, nie zastosowali się do nich. (...) Oni wiedzieli, że informacje podawane przez kontrolera były nieprecyzyjne, i nie chcieli, abyśmy już na tym etapie (zaraz po katastrofie - przypis red.) badań znali te fakty - uważa. Rosjanie kłamali w śledztwie, by ukryć swoją odpowiedzialność za katastrofę smoleńską. Opóźniali nasze prace. Interweniowałem u ministra Tomasza Arabskiego. Bez skutku - podkreśla przy tym. Klich wskazuje przy tym, że kiedy domagał się szczegółowych informacji, to dostał obraźliwe pismo od Rosjan. Że utrudniam i opóźniam badanie przez to, że się domagam nowych dowodów - mówi. Zdaniem Edmunda Klicha zaniedbania, które doprowadziły do katastrofy, były i po stronie polskiej, i po rosyjskiej - ok. 70 proc. I rzecz najważniejsza: jedni i drudzy mogli uratować samolot prezydencki, nie musiał się rozbić - podkreśla. https://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/424332,klich-o-sledztwie-smolenskim-dostalem-obrazliwe-pismo-od-rosjan.html
  10. venator

    Koronawirus jako wybawienie

    Takie archeologiczno-historyczne zboczenie: dłubanie, czasem i w" kale", bo i to jest dobrym źródłem poznania człowieka. Dłubie się nie tylko łopatą... https://www.bbc.com/news/blogs-trending-57532368 https://businessinsider.com.pl/finanse/inwestowanie/trader-21-glosi-wielki-reset-analizujemy-teorie-spiskowa-fact-check/mkpmclj
  11. venator

    Koronawirus jako wybawienie

    29.08.21 portal eSanok.pl wrzucił nagranie konferencji "niezależnych" lekarzy, na której Hałat publicznie mówi, że to wszystko tzn. pandemia covid jest zaplanowaną akcją tzw. "Wielkiego resetu". Na konferencji w Davos, wg. Hałata, umówiono się w 2016 r. , że wszystkim ludziom na świecie ma zostać w ciągu 10 lat wszczepiony czip do mózgu lub domięśniowo, w celu, jak domniemuje, kontroli nad ludźmi. Wg. Hałata uczestnikiem spisku jest sam Morawiecki, ówczesny wicepremier. Ja sobie tego nie wymyśliłem, można posłuchać: https://esanok.pl/2021/konferencja-niezaleznych-lekarzy-zbigniew-halat-wlodzimierz-bodnar-piotr-rossudowski.html Hałat produkuje się od 1:40 mniej więcej. W 2:08 mamy informacje od jakiejś rozhisteryzowanej dewotki, że szczepionki na covid pochodzą od abortowanych płodów, które tak bardzo cierpiały, że nie mamy moralnego prawa tych szczepionek przyjmować. Hałat twierdzi ponadto , że szczepionki covid-19 zawierają nanocząsteczki grafenu, które w odpowiednim czasie mogą być wzbudzone przez telefonie 5G i przejąć w jakiś sposób kontrole nad ludźmi. Jeśli chcesz ciągnąć tę tragikomedie to więcej Hałata...najgorsze jest to, że tych bredni wysłuchują słuchaczki Radia Maryja, najczęściej proste lub mocno niedołężne z racji wieku, kobiety. Wysłuchując tych bzdur, być może nie jedna podjeła decyzję o niezaszczepieniu, co w przpypadku zachorowania na covid mogło mieć wiadome konsekwencje.
  12. venator

    Koronawirus jako wybawienie

    Dr Hałat: – Na czubku tego wszystkiego niestety coraz mocniej świeci gwiazda ludobójstwa. To jest kanon myślenia o tym całym kryzysie, który zaczął się w Davos. Wskazano tam na cel, jakim jest podanie zastrzyku możliwie największej liczbie osób – podkreślił specjalista. Źródło: https://www.radiomaryja.pl/informacje/tylko-u-nas-dr-z-halat-nawet-szkola-podstawowa-uczy-dzieci-iz-przechorowanie-daje-odpornosc-a-ten-kanon-nauki-jest-obecnie-lamany-przez-stwierdzenie-ze-to-nie-przechorowanie-ale-szczepienie-da/ Dalej Hałat prawi: Nie wnikając w wątpliwości wirusologiczne co do SARS-CoV-2, trzeba powiedzieć, że każdy wirus modyfikuje się nieustannie w kierunku mniejszej zjadliwości. Nawet gdyby uznać, że wariant Delta jest bardziej zaraźliwy, to jego zjadliwość jest mniejsza z racji leżącej u podstaw naukowej biologii, która jest uznana w medycynie jako kanon i wykładana studentom. Poza tym nawet szkoła podstawowa uczy dzieci, iż przechorowanie daje odporność, a ten kanon nauki jest obecnie łamany przez stwierdzenie, że to nie przechorowanie, ale szczepienie daje odporność. To kompletny absurd. Dodatkowo mamy sytuację, w której przyjęcie preparatu powoduje produkcję białka kolca w nieznanych ilościach i nie wiadomo jak długo. Wiadomo za to, że to chorobotwórcze białko osadza się m. in. w gonadach, więc uszkadza płodność i zagraża prokreacji oraz przyszłym pokoleniom Edward Jenner przewraca się w grobie. Dlatego, że widział co owa "przechorowalność" może znaczyć przy odpowiednio silnym wirusie - trumny na cmentarzu. Mase trumień, jeśli było na nią ofiarę stać, oczywiście. O tej bezpłodności to szkoda nawet strzępić klawiatury. Szacuje się, że ospa prawdziwa zabrała w historii 2 mld ludzi. “In 1736 I lost one of my sons, a fine boy of four years old, by the smallpox taken in the common way. I long regretted bitterly and still regret that I had not given it to him by inoculation. This I mention for the sake of the parents who omit that operation, on the supposition that they should never forgive themselves if a child died under it; my example showing that the regret may be the same either way, and that, therefore, the safer should be chosen.”1 Benjamin Franklin. Dramat ojca i Ojca-Założyciela USA. Potworna epidemia 1721 r. w Bostonie zabrała nawet 90% ludzi. Po tym traumatycznym zdarzeniu ospa zaczęła w Bostonie zanikać, bo ci co przeżyli nabrali odporności. Do czasu aż przyszło nowe pokolenie...i od nowa: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2653186/ Podobnie było w XIV w. z czarną śmercią. Pojawiała się cyklicznie, w ogromnych nawrotach, tylko kiedy wyrosło pokolenie, które "nie przechorowało"... Z historycznego punktu widzenia, ospa prawdziwa była chyba najgorszą, pod względem epidemi, plagą ludzkości. Została wyrugowana dzięki szczepieniom...całkowicie.
  13. Wbrew pozorom takie małżeństwa były w średniowieczu raczej prawdziwą rzadkościa (choć dozwolone), nieco częstsze były zaś w czasach nowożytnych. Za idealny wiek do zamąż pójścia dla kobiety uważano 20 lat. Każdy trochę zorientowany w historii rozumie, że małżenstwa typu Jadwiga-Jagiełło były projektami stricte politycznymi. I jeśli "wybranka" była w okresie przedpokwitaniowym, zwykle z konsumpcją czekano do pierwszej miesiączki. Wg. nauczania chrześcijanskiego celem seksu miała być prokreacja, a więc tutaj płodność kobiety tj. dojrzałość seksualna, miała kluczowe znaczenie. Były od tego oczywiście haniebne wyjątki, ale nawet wtedy uważano to może nie za parafilie, ale za coś mocno odstającego od konwenasów społecznych. U ludu było podobnie. W kulturze żydowskiej czekano do pojawienia się na łonie dziewczyny dwóch pierwszch włosów łonowych. W Polsce nowożytnej gotowość do seksu młodej panny była wyrażona w takim wierszyku ludowym: "Od sochy do sochy Niech trawa rośnie Nie dawaj picochy Aż ci porośnie" Także ustawodastwo w Polsce wskazywało porośnięcie krocza włosami łonowymi jako ten czas kiedy można było rozpocząć prokreacje. Do XIX wieku pedofili w ogóle nie uważano za formę dewiacji seksualnej, a z homoseksualizmem zaś było wprost przeciwnie. Dziś, zgodnie z naukowym konsensusem, jest na szczęście odwrotnie. I to właśnie lewica dba o nazywanie rzeczy po imieniu... Ps. Nie chcę być adwokatem diabła, bo Antylogik się na forum prymitywnie zradykalizował, ale zapewne chciał coś powiedzieć o tzw. politycznej poprawności. W "Biesach" Dostojewskiego, jeden z głównych bohaterów, Stawrogin, w rozdziale "U Tichona" (inaczej "Spowiedź Stawrogina"), spowiada się z pedofilskiego molestowania seksualnego dziecka, dziewczynki, Matrioszy, która prawdopodnie w wyniku tego czynu, powiesiła się. Tego rozdziału mu nie wydrukowano. Postawił się wydawca i carski cenzor. Dopiero po raz pierwszy w 1922 r. ukazał się jako dodatek do książki. W 2015 r. "Biesy" wydało w Polsce wydawnictwo MG. I tutaj, w XXI w., zgodnie z tym co przeczytałem w recenzjach (książki nie miałem fizycznie w ręku), tego rozdziału ponoć też nie ma. Dyrektorem wydawnictwa jest osoba o pewnych przekonaniach politycznych, kogo to interesuje to niech sprawdzi. Oczywiście nie radykalizuje jak Antylogik i nie wiem czy miało to znaczenie. Brak tego rozdziału jest jednak o tyle zaskakujący, że dla Dostojewskiego ten rodział był w "Biesach" ponoć najważniejszy....był to swoisty podsumowujący ciemne zakamarki ludzkiego umysłu portret psychologiczny.
  14. venator

    Koronawirus jako wybawienie

    Nie ma czegoś takiego jak "nieumyślne zabójstwo". Nie wiesz o czym piszesz. Jest coś takiego jak zabójstwo w zamiarze ewentualnym. Ale przypisywanie czegoś takiego twórcom szczepionek...absurd. Określenie postaci zamiaru zawiera definicja z art. 9 § 1 i 2 k.k. Zgodnie z powyższymi przepisami, czyn zabroniony popełniony jest umyślnie, jeżeli sprawca ma zamiar jego popełnienia, to jest chce go popełnić albo przewidując możliwość jego popełnienia, na to się godzi. Do popełnienia czynu zabronionego nieumyślnie dochodzi natomiast wówczas, jeżeli sprawca nie mając zamiaru jego popełnienia, popełnia go jednak na skutek niezachowania ostrożności wymaganej w danych okolicznościach, mimo że możliwość popełnienia tego czynu przewidywał albo mógł przewidzieć. Zamiar popełnienia czynu zabronionego polega zatem na wyobrażeniu przez sprawcę określonego celu (strona intelektualna zamiaru), a następnie dążeniu opartym na motywacji jego osiągnięcia (strona wolutatywna zamiaru) (Zoll A. (red.), Bogdan G., Ćwiąkalski Z., Kardas P., Majewski J., Raglewski J., Szewczyk M., Wróbel W. Kodeks karny. Część ogólna. Komentarz. Tom I. Komentarz do art. 1-116 k.k., Zakamycze, 2004). Zamiar, jak wynika z powołanego unormowania art. 9 k.k., może mieć postać zamiaru bezpośredniego oraz ewentualnego. O ile zamiar bezpośredni polega na chęci realizacji wszystkich znamion czynu zabronionego przez sprawcę, to jest na podjęciu aktu woli obejmującego pewną realizację tych znamion, o tyle zamiar ewentualny (wynikowy) charakteryzuje się tym, że sprawca ma wyobrażenie określonego celu karalnego lub niekaralnego, i dążąc do jego osiągnięcia ma świadomość prawdopodobieństwa wyczerpania znamion czynu zabronionego, jednak niejako z góry akceptuje wszelkie skutki, które mogą powstać w związku z realizacją tego celu (w oparciu o teorię woli warunkowej J. M.). Źródło: https://sip.lex.pl/orzeczenia-i-pisma-urzedowe/orzeczenia-sadow/ii-aka-393-18-zamiar-bezposredni-a-zamiar-ewentualny-522798289 W orzecznictwie sądów, w tym Sądu Najwyższego, stosowana jest koncepcja zgody w teorii woli warunkowej, tzn. koncepcja zakładająca, że zamiar ewentualny istnieje wtedy, gdy sprawca z góry ma zamiar akceptujący wypełnienie znamion przestępstwa (wymagana jest zgodność woli ze świadomością faktu przestępstwa, a nie samą jego możliwością lub ryzykiem) https://encyklopedia.biolog.pl/index.php?haslo=Zamiar_ewentualny Czyli jeśli dobrze rozumiem, uważasz, że ludzie którzy stworzyli i podają szczepionki, działają w zamiarze akceptującym zabójstwa ludzi?....
  15. venator

    Koronawirus jako wybawienie

    Albo w tym: https://oko.press/antyszczepionkowcy-maja-byc-czwarta-noga-konfederacji/
  16. venator

    Koronawirus jako wybawienie

    Oo to też fakt. Takiej degrengolady to już dawno nie było. Ale można też powiedzieć, jakie społeczeństwo taki rząd. Przypominam, że poparcie dla wiadomej partii cały czas nie spada poniżej 30%... Najwyraźniej sporej części to wszystko się podoba.
  17. venator

    Koronawirus jako wybawienie

    W świetle tego eksperymentu: https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2021-04-27/probny-koncert-w-barcelonie-imprezy-bezpieczne-dla-zdrowia/ przy niezachowanym dystansie daje i to jak widać sporo. Utrzymywanie obowiązku noszenia maseczek w Polsce na zewnątrz (nawet w środku nocy na pustym placu) wynika raczej z braku zaufania rządu do społeczeństwa, które niejednokrotnie udowadniało, że przepisy prawa, a nawet zdrowy rozsądek ma gdzieś: Jeśli jesteśmy w trakcie wzbierającej, ale i dopiero opadającej fali, nie wyobrażam sobie, byśmy wszyscy zdjęli maseczki. Ich zdjęcie na powietrzu oznacza, że część ludzi przestanie je nosić także wewnątrz pomieszczeń - mówił.[minister zdrowia] https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/koronawirus-obostrzenia-w-polsce-co-z-nakazem-noszenia-maseczek/n60ftr1,79cfc278
  18. "Najciekawsze jest to czego nie napisał". Raczej trochę przekombinowane, bo ja bym się zgodził bardziej z Orlińskim: https://kultura.gazetaprawna.pl/artykuly/1062495,stanislaw-lem-wojna-lwow-zydzi-literatura.html Jeśli na Lemie tak mocne piętno odcisnęła okupacyjna codzienność, to co by było gdyby przeżył np. obóz koncentracyjny? Może niechęć do pisania wprost o swych przeżyciach, trzymania demonów przeszłości na łańcuchu, była samoistną terapią po przebytym urazie psychicznym? Lem był przedstawicielem tego pokolenia, pokolenia Różewicza, na którym piekło tych czasów odcisnęło się niezwykle mocno na psychice. A co z lękiem Lema wobec postępu technicznego? : https://nck.pl/upload/2018/12/02-brzostek.pdf W końcu to właśnie on oraz sprawność organizacyjna państwa wynikająca z technokratycznej ideologizacji min. umożliwiło III Rzeszy podbój Europy. Z zalinkowanego artykułu: „Nieokreślony niepokój jest więc lękiem nieznanego. Uświadamia on nam fakt, że aby żyć, musimy wciąż dążyć ku nieznanej przyszłości i przekształcać ją w znaną przeszłość” Ten cytat bardzo mi się spodobał, pochodzi nie od Lema , a ze słów wybitnego psychiatry i humanisty, Antoniego Kępińskiego. Kępiński poświęcił większość swego lekarskiego i naukowego życia min. na odpowiedź jak to wszystko było możliwe, to wojenne okrucieństwo, to co spowodowało przecież takie negatywne przeżycia u Lema?
  19. Dziś wróciłem z moich ulubionych gór, Tatr i jestem w lekkim szoku. Jestem dosyć odporny na zimno, ale nie sądziłem, że będę w lutym chodził w podkoszulce w górach! I to bez halnego, bo lazur na niebie był jak w Chorwacji w pełni lata. W słońcu, w samym Zakopcu rzecz jasna, temperatura docohdziła do blisko 20 stC....Na drodze do Morskiego Oka asfalt był bez śniegu w zasadzie aż do Wanty, z wyjątkiem mroźnego zakątka Wodogrzmotów Chałubińskiego. K**wa, aż mi się nie chciało wierzyć w to co widzę. Tutaj garść i ogólnych nformacji: Była to zdecydowanie najsilniejsza fala ciepła (pod względem temperatur maksymalnych) w lutym w Polsce od początku prowadzenia pomiarów instrumentalnych. Na tę chwilę udało się ustalić, że dotychczasowe rekordy ciepła padły na co najmniej 74 stacjach synoptycznych, lub klimatologicznych. Na dwóch stacjach dotychczasowy rekord został wyrównany. Kilka stacji pobiło swój dotychczasowy rekord o 2 i więcej stopni. Na niektórych stacjach, nie dość że po raz pierwszy notowano w lutym przekroczenie progu 20°C, to zdarzyło się to dodatkowo w dwóch kolejnych dniach – tak było na przykład we Wrocławiu (20.6°C wczoraj i 20.4°C dziś), czy Polkowicach (20.2°C wczoraj i 21.0°C dziś).[...]Intrygujące jest nie tylko to, że rekordy padły, ale również to, że stało się to dość niespodziewanie, w miesiącu, który będzie zdecydowanie poniżej normy termicznej. 7 lutego w Różanymstoku notowano -26.1°C, a zaledwie tydzień temu na północnym wschodzie temperatury spadały jeszcze poniżej -15°C. Dodatkowo, jeszcze 10-11 lutego prognozy długoterminowe nie widziały śladu ocieplenia, a niektórzy sugerowali nadejście największych mrozów od 100 lat. https://blog.meteomodel.pl/absolutny-rekord-ciepla-lutego-w-polsce-22-1c-czas-na-ochlodzenie/ "Intrygujące jest nie tylko to, że rekordy padły, ale również to, że stało się to dość niespodziewanie, w miesiącu, który będzie zdecydowanie poniżej normy termicznej." A tu z mediów ogólnych: Luty był także pełen kontrastów temperaturowych. Jeszcze 13 lutego nad ranem w Zakopanem odnotowano 17,7 stopni poniżej zera, czyli o ponad 35 stopni, niż wczoraj. To jeszcze nie wszystkie rekordy - mówi Paweł Parzuchowski i dodaje: Bardzo ważny do odnotowania jest fakt, że rekordowa temperatura 17,6 stopni Celsjusza padła bez wspomagania wiatru halnego. To także świadczy o wyjątkowości tego zjawiska. Zazwyczaj rekordy ciepła, zwłaszcza w zimie, padały przy wiejącym wietrze fenowym. Natomiast teraz, gdyby on wiał, prawdopodobnie temperatura w Zakopanem byłaby jeszcze wyższa. To oznacza, że przy wiejącym wietrze halnym temperatura w lutym w Zakopanem mogłaby przekroczyć nawet 20 stopni. https://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-rekordy-ciepla-w-tatrach-wartosci-niezwykle-jak-na-luty,nId,5074171 Poraz kolejny rozpadł się wir polarny: https://tvn24.pl/tvnmeteo/informacje-pogoda/polska,28/rozpadl-sie-wir-polarny-mielismy-mroz-i-upal-alarmujaca-oznaka-globalnego-ocieplenia,335135,1,0.html - W okresie zimowym -15 stopni to nie jest nic nadzwyczajnego, plus 17 stopni to też jeszcze nie jest ekstremum, choć zdarza się rzadko. Natomiast różnica w ciągu tygodnia wynosząca ponad 30 stopni to wyjątkowe zjawisko, które zdarza się maksymalnie raz na kilkanaście lat. Wynika ono z rozpadu wiru polarnego, który jest efektem globalnego ocieplenia klimatu - wyjaśnia doktor Marek Błaś, klimatolog z Uniwersytetu Wrocławskiego. Zjawisko ma miejsce coraz częściej, a wynika to z szybszego ocieplania się strefy biegunowej i wynikającej z tego mniejszej róznicy temperatur między biegunem płn a równikiem. Tyle teoria, ale jak słyszę jednego z czołowych polskich tateników, który mówi, że "nie pamięta" kiedy wspinał się w Tatrach (a i w Alpach nie lepiej) w temperaturach poniżej -15 st C (w sensie długotrwałych mrozów), to zaczynam się autentycznie niepokoić.
  20. A teraz bardziej o prawdziwym dopingu, tym chemicznym. 3 lpica 1953 r. jako pierwszy człowiek na szczycie Nanga Parbat (8125 m n.p.m.) staje 29 letni, uzdolniony, austriacki alpinista, Herman Buhl. Jako pierwszy człowiek wchodzi na ośmiotysięcznik bez wsparcia aparatem tlenowym. Po 1300 metrach samotnej wspinaczki (od rozstania z towarzyszami), w dodatku z uszkodzonym rakiem, staje samotnie na wierzchołku wymagającego, himalajskiego olbrzyma, który pochłąnął już 31 alpinistów. Buhl jest wyczerpany. Schodząc przymusowo biwakuje na wys. 8 tyś m n.pm. w lodowej szczelinie. Z objęcia śmierci, a wskutek długotrwałej hipoksji wysokościowej miał już halucynacje (min. obecność w szczelinie innej, wyimaginowanej osoby), wyrywa go hitlerowska wunderwaffe - pervitin. Zażywa dwie tabletki oraz zażywa Padutin, lek zawierający kalikreine silnie rozszerzającą naczynia krwionośne i wyrywa się śmierci. Pervitin daje olbrzymiego kopa i po 41 godz. schodzi, w stanie skrajnego wyczerpania do oobzu V, a po 4 dniach dociera do bazy. Gdyby nie pervitin... Pervitin to nic innego jak metaamfetamina. Herman Buhl doskonale znał jego działanie gdyż podczas wojny był sanitariuszem w strzelcach górskich, był weterranem bitwy pod Monte Casino, gdzie dostał się zresztą do alianckiej niewoli. Pervitin to jeden z najbardziej szalonych eksperymentów społecznych jakie przeprowadzono w III Rzeszy. Metaamfetaminę jako pierwsi zsyntetyzowali Japończycy, gdzie była sprzedawana pod nazwą Philopon czyli "zniknięcie zmęczenia za jednym zamachem". 1000 letnia III Rzesza miałą być krajem nadludzi, a takie wrażenie, tj. bycia nadczłowiekiem wywoływała przecież metaamfetamina. Sprzedawany, reklamowany i powszechnie dostępny pervitin był spożywany od sprzątaczki po dyplomowanych oficerów sztabowych. Naćpane społeczeństwo prowadzone przez psychopatycznego narkomana. Reklama pervitinu z 1938 r.: Pervitin nie tylko pomagał zdobywać góry ale i wygrywać wojny. Istotnie przyczynił się do sukcesu bltizkriegu w Polsce ale przede wszystkim we Francji. Na czas kampanii francuskiej wojsko zamówiło 35 mln sztuk pervitinu. Pancerniakom i piechurom rozdawano go w formie panzerschokolade. Bohater tej kampanii, dowódca budzącej grozę "Dywizji Duchów", przyszły lis pustyni, gen. Erwin Rommel, jechał cały czas na pervitinie. W szczytowym okresie kampanii nie spał 7 dni (!) z rzędu. Gdyby nie feta... Zaczęto w końcu zdawać sobie sprawę z wyniszczającego i uzależniającego wpływu tego narkotyku. Od 1941r. był dostępny tylko na receptę ale i tak dosyć powszechny w obrocie. Pomógł Niemcom przeżyć zimę na froncie wschodnim w 1941/42 r. I dziś tego typu lek jest dostępny na receptę min. pod handlową nazwą Desoxyn (leczy się tym min. ADHD). Desoxyn znajduje się zapewne w niejednej apteczce wyprawowej jako lek ostatniego ratunku. Powszechnie stosuje się zaś Acetazolamid (Diuramid) jako lek ułatwiający aklimatyzacje. Kolejnym wspomagaczem jest efedryna, zresztą substrat metaafmetaminy. Na wysokościach nieodzowana jest popularna "deksa" czyli silny lek jakim jest deksametazon. O ile jako skuteczny lek min. przeciwobrzękowy powinien być w apteczce wyprawowej, to często jest stosowany jako środek łagodzący aklimatyzacje. Czyż to nie doping? Jest jeszcze jeden ciekawy wspomagacz - meldonium. Wynalezione przez łotewskiego profesora chemii, Ivarsa Kalvinsa, było znane głównie w ZSRR. Do czasu gdy legendarna Maria Szarapowa chlapnęła, że jechała na tym kilkanaście lat O tym niezykle ciekawym specyfiku można poczytać tu: https://podyplomie.pl/medical-tribune/21804,meldonium-znane-sportowcom-nieznane-lekarzom Powiem tak - meldonium jest dosyć popularne u nas min. wśród kandydatów do służby w wojskach specjalnych (GROM, JWK, FORMOZA, AGAT, NIL). Ułatwia przejście morderczego ostatniego etapu selekcji czyli 5 dniowej wyżymaczki jakim jest etap górski. Od kumpla, który to stosował wiem, że efekty są naprwdę ciekawe. Nie zdziwiłbym się gdyby meldonium było powszechnie stosowane, przynajmniej przez wspinaczy ze wschodu. To jest dosyć niesamowitę jak chemiczna stymulacja mózgu wpływa na ogromny (lecz krótkotrwały) wzrost możliwości fizycznych człowieka. Przez środowisko wspinaczkowe, ale i media głównego nurtu, przetoczyła się dyskusja czy wspomaganie tlenem to doping? Ale nikt nie zadaje pytania o używki. A jak to zauważył słynny himalaista Reinnold Messner, gdyby zbadać siki z bazy pod Everestem to u 90% mieszkańców wykryto by doping.
  21. Oczywiście, że jest wiele innych czynników. Zimą w Hmilajach wieje jet stream, średnia prędkość dla wierzchołka Everestu to 140 km/h, w Karakorum te wiatry są słabsze bo dla K2 jest to 100 km/h. Ale Karakorum jest zimniejsze, średnia temp. dla Everestu w styczniu-lutym to -36 st.C dla K2 -45. Przy załamaniach pogody, w partii wierzchołkowej odczuwalna dla K2 spada nawet do -80 st. C. Poza tym K2, ta góra gór, to typowa mountain cloud. Eksponowany szczyt, wyrastający znacznie ponad otoczenie, olbrzymi, na kierunku przeważających wiatrów i dosłownie zbierający chmury. W Europie przedstawiciele tego gatunku gdzie na około słońce, a tam pada to np. Eiger, Materhorn. Gdyby tak było łatwo. We wspinaniu posługuje się skalami wspinaczkowymi, najprostsza droga - I, wymaga pomagania sobie rękoma w trakcie wędrówki, przy czym wybór chwytów i stopni jest duży i czytelny. Im wyższa cyfra tym trudniej, a skal wspinaczkowych jest multum - ogólnych, skalnych, lodowych, mikstowych, piaskowcowych a nawet do grassclimbingu. Na ogromną większość ośmiotysięczników, drogi tzw. normalne, czyli najprostsze, nie wymagają nawet umiejętności wspinania, to jest tuptanie w śniegu, gdzie wyzwaniem jest wysokość i zimno. Tak wchodzą turyści. Pozostałe drogi na nawet relatywnie "łatwe" ośmiotysięczniki stanowią duże wyzwanie. K2 jest zaś zupełnie inne. Tam nawet najprostsza droga, Żebro Abruzzich, droga pierwszych zdobywców oraz pierwszego wejścia zimowego, wymaga wspinania i to poważnego. Choć teraz ruch jest tam tak duży, że mocne zespoły, zwykle profesjonalnych przewodników poręczują drogę, do których reszta "himalaistów" wpina przyrząd samozaciskowy tzw. jumar lub małpę i giełga do góry. O to jak to wygląda na K2: https://www.youtube.com/watch?v=l-dMVvvIt8M W 8:47 autor nagrania wchodzi w tzw. Komin Housa. Bez lin poręczowych to byłoby na tej wysokości poważne wspinanie. Np. około 12:45 to nie trzeba być alpinistą aby stwierdzic, że jest jednak stromo . Tak na marginesie, widoczna na filmie stalowa drabinka spelo wisi ponoć tam od 1983 r. Ale nawet na poręczówce , słychać jak gościu dyszy, jaki to jest wysiłek (na tej wysokości nie używa jeszcze aparatu tlenowego). Warto obejrzeć cały filmik bo jest szczytowanie i widoki są jak z pasażerrskiego odrzutowca na przelotowej. "Głazów" nie ominiesz bo obok jest jeszcze trudniej . Na K2 na drogach sportowych nikt się zaś prawie nie pojawia. Np. filar płd-wch K2 zrobili w 1986 r. Polacy, zespół Jerzy Kukuczka - Tadeusz Piotrowski. Droga jest tak trudna, że do tej pory nikt jej nie powtórzył! Piotrowski zginął w zejściu, ale na tej drodze ujawnił się cały fenomen fizyczny i psychologiczny Kukuczki, a jednocześnie pogłębiła się środowiskowa opinia o Kukuczce, że przy nim giną partnerzy. Ale ja bardziej chciałem o tym ciśnieniu parcjalnym tlenu, bo ono ma jednak ogormne znaczenie. Zbyt niskie upośledza organizm mentalnie i fiycznie w stopniu nie raz uniemożliwiającym w ogóle funkcjonowanie. Ale nie zawsze o tym wiedziano. Pierwszy znaczący eksperyment przeprowadzono w w 1875 r. 15 kwietnia tego roku, we Francji, trzech aeronautów, Théodore Sivel, Joseph Crocé-Spinelli i Gaston Tissandier, wystartowali balonem Zenith do lotu wysokościowego. Całkowicie nie zdawali sobie sprawy z wpływu hipoksji wysokościowej na organizm człowieka. U Sivela i Spinelli rozwinął się wysokościowy odpowiednik znanej nurkom "euforii głębin". W euforii lecieli wyżej i wyżej. Tissandier ratował się jeszcze prymitywnym aparatem tlenowym. Balon osiągnął 8600 m n.pm. z martwymi już zapewne Spinellim i Sivelem i półżywym Tissandierem. Balon rozbił się koło Ciron. Tissander przeży,ł ale zapłacił cenę w postaci całkowitej głuchoty. Eksperyment opisał w "Nature". Drzeworyt z 1875 r. z miejsca katastrofy "Zenitha": W 1933 r. do niebezpiecznego lotu wysokościowego wystartowali z Legionowa k. Warszawy kpt. Franciszek Hynek z 2 Batalionu Balonowego i nawigator kpt. Zbigniew Burzyński. Po kliku godzinach wznoszenia osiągnęli rekordową wysokość 9 672 m n.pm. W wyniku częściowej awarii reduktora tlenowego doznali odmrożeń palców u nóg. W koszu temperatura na maksymalnej wysokości spadła do -60 st C. Loty takie był potrzebne gdyż gwałtowny rozwój techniki lotniczej coraz częściej umożliwiał loty samolotom na takich wysokościach. W balonie były one szczególnie niebezpieczne. Tu nie można było gwałtownie obniżyć wysokości, a skok ze spadochronem z tej wysokości (dziś w wojsku to skoki typu HALO/HAHO) nie był możliwy. Nadmienie, że jeszcze w tym samym roku obaj kapitanowie zdobyli w Ameryce puchar Gordona Benetta, utrzymując się w balonie przez 39 h i pokonawszy dystans USA-Kanada 1361 km, lądując dodatkowo w tajdze. Puchar zdobyli też w roku następnym. W Polsce badania na temat hipoksji wysokościowej prowadził także psychiatra prof. Zdzisław Ryn, wychowanek prof. Antoniego Kępinskiego. Z prowadzonych w latach 70-tych badań 30 polskich alpinistów działających na 7-tysięcznikach, u 11 wykazał zmiany w obrazie EEG, a u 4 trwałe zmiany w korze mózgowej. U wszystkich kilka tygodni po wyprwawach upośledzony był stan mentalny. W latach osiemdziesiątych Amerykanie ponownie przeprowadzili eksperyment "Everest II" tym razem przy użyciu bardziej zaawansowanej techniki. Pomimo to, jak wynika z lektury doktoratu R. Szymczaka, wydaje się, że ten obszar wiedz,y czyli oddziaływanie środowiska na człowieka, w górnych arstwach troposfery, jest znacznie słabiej poznane, niż wpływ stanu nieważkości.
  22. W dniu 16 stycznia 2021 r. świat obiegła informacja o historycznym wydarzeniu jakim było pierwsze zimowe wejście na drugi szczyt Ziemi - K2. Od razu przez media społecznościowe środowiska wspinaczkowego, ale też media ogólne, przetoczyła się dyskusja o czystości stylu, bo jednak używano aparatów tlenowych. Troche opadła gdy okazało się, że jeden z dziesięciu dzielnych Szerpów, Nimal Purja wszedł bez wspomagania tlenowego. W poście tym nawiązuje do jednego z wcześniejszych moich wpisów: Himalaista, dr Robert Szymczak, specjalista medycyny ratunkowej i wysokogórskiej (tej ostatniej chyba najlepszy w Polsce) doktoryzował się w temacie zjawiska wpływu długotrwałej hipoksji wysokogórskiej na organizm ludzki i od lat zbiera dane z Michałem Maroszem z IMGW i zbierał ze ś.p. Michałem Pyką na temat wysokości ćisnieniowej ośmiotysięczników. Szymczak nazywa to wysokością odczuwalną (dla człowieka). Ostatnio wrzucił bardzo ciekawe dane. W szczycie letniego sezonu wspinaczkowego czyli maj dla Mt Everestu i lipiec dla K2 średnie dla lat 1979-2019 r. wartości ciśnienia są następujące: Mt Everest - 333 hPa; K2 - 347 hPa Zimą (styczeń-luty) jest to: Mt Everest - 324 hPa; K2 - 326 hPa Po przeliczeniu na wysokość odczuwalną dla człowieka uzyskujemy następujące wartości: Lato: Everest - 8925 m n.p.m.; K2 - 8640 m.n.pm. Hardkor zaczyna się zimą bo oba szczyty są już dla człowieka" dziewięciotysięcznikami": Everest - 9134 m n.p.m.; K2 - 9095 mn.p.m. Ale to wartości średnie dla 40 lat bo minimum dla zimowego K2 to średnie miesięczne ciśnienie 320 hPa a więc odczuwalne 9205 m n.p.m. A to już jest dla człowieka wysokość pod szklanym sufitem, barierą nie do pokonania, bez wspomagania aparatem tlenowym, ze względu na ustanie na tej wysokości zjawiska osmozy komórkowej. Dużo więc zależy od lokalnego ćiśnienia. Szczególnie dla K2. Nirmal i spólka weszli na szczyt podczas wyjąktkowo ładnej jak na K2 pogody, więc zapewne w warunkach wysokiego jak na ten szczyt, ciśnienia. Danych jeszcze nie ma. Najgorsza sytuacja jest w trakcie przechodzenia niżów. Pisał już o tym M. Pyka, że ciśnienie jest kluczowe dla zdobycia K2. Pecha miała wielka wyprawa Zawady z lat 87/88, bo dupówa była wówczas pod K2 prawie non stop. O tym, że tam na wysokościach powietrze jest "inne" wiedziano już w starożytności i średniowieczu, podczas pokonywania wysokich przełęczy, bo na szczyty raczej nie wchodzono (a jak już to raczej przypadkiem). Na zjawisko hipoksji wysokościowej po raz pierwszy na poważnie zaczęto interesować się podczas I woj.św. Otóż w trakcie zażartych walk manewrowych piloci dwupłatowych maszyn czasam gwałtownie wznosili sie na wysokości rzędu 4 tyś m i tracili przytomność. Zjawisko wpływu ciśnienia parcjalnego tlenu na organizm, badał na zlecenie lotnictwa amerykańskiego alpinista, himalaista i lekarz Charles Houston. Ten wybitny alpinista i eksplorator Karakorum i Himalajów w czasie II woj. świtowej zaczął interesować się tym zjawiskiem latając jako lekarz w lotnictwie US Navy. Z ramienia wojska prowadizł operacje "Everest" podczas której przez 34 dni w komorze wysokościowej badano wpływ niskiego ciśnienia na człowieka, uzyskując wysokosć odczuwalną 8840 m n.p.m.. Wtedy eksperyment przerwano. Houston udowodnił, że porządna aklimatyzacja pozwoli pilotom latać bez użycia aparatów tlenowych do wysokości 15 tyś stóp. Badał wysokościowy obrzęk płuc (jedna z najczęstszych przyczyn śmierci jako powikłania po ostrym epizodzie choroby wyskogórskiej) i wysokościowego krwotoku siatkowkówego. Ps. M. Everest został pierwszy raz zdobyty zimą w 1980 r. przez zespół Krzysztof Wielicki - Leszk Cichy, przy wspomaganiu aparatami tlenowymi. Ale już trzeci szczyt świata, Kanczendzonge, jako pierwsi zdobyli zimą również Polacy, bez wspomagania tlenem. Podkreślał to kierownik owej wyprawy, Andrzej "Młody" Machnik, wytłuszczając fakt iż Kanczendzonga jest niższa od K2 zaledwie o 13 m. W dniu 11 stycznia 1986 r. gdy jako pierwszy szczytował zespół Krzysztof Wielicki - Jerzy Kukuczka, ciśnienie na wierzchołku wynosiło 335 hPa, a więc wyskość odczuwalana była ok. 8850 m n.pm. Sporo mniej niż dla zimowego K2. Jednak te parę stopni geograficznych robi różnicę co jest dowodem na to jak dynamicznym środowiskiem jest ziemska troposfera.
  23. @Astro, no niestety. Wrzucam kolaż zdjęć lodowca Columbia, jeden z najszybciej zanikających lodowców świata. Gwałtowana zmiana następuje po 2010 r. Zjęcia z satelitów Landsat: https://earthobservatory.nasa.gov/world-of-change/columbia_glacier.php Ciekawym zjawiskiem jest natomiast tzw. anomalia Karakorum. W tym potężnym łańcuchu górskim na 1219 lodowców, aże 969 było stabilnych, 93 cofnęło się ale 65 się powiększyło. Niestety to ewenement wynikający ze specyfiki tych wielkich gór. Pozytyw jest taki, że te lodowce w znancznym stopniu zasilają jedną z najważniejszych azjatyckich rzek - Indus. Tutaj świetna rzecz, atlas zmian lodowców: https://glacjoblogia.wordpress.com/atlas/ Z powyższych wykresów wynika, że do końca XXI w . najbardziej ucierpią lodowce w Allpach, Kaukazie i Andach tropikalnych oraz Kordylierach. Jakby kogoś zainteresowało, podstawy teoretyczne bilansu masy lodowców: https://glacjoblogia.wordpress.com/2015/04/26/bilans-masy-lodowcow-podstawy/ A tu ile mamy lodu na Ziemi:
  24. venator

    Świat jawności całkowitej

    Generalnie podział na nauki ścisłe i humanistyczne jest sztampowy a niektórzy by rzekli, że całkowicie nieprawidłowy. Ekonomie różnie się definiuje, bez względu jednak na treśc definicji, ekonomia posługuje się językiem nauk formalnych - matematyki i logiki. I zarzuty jakie zaczęły się pojawiać, zwlaszcza po kryzysie 2008 r. było o ten skręt w stronę nauk formalnych, z pominięciem lub może przede wszystkim zepchnięciem beahawioryzmu społecznego. Np. pojawiła się taka o to pozycja, wpółautorem jest jeden z noblistów z ekonomii, V. Smith: https://www.obserwatorfinansowy.pl/bez-kategorii/rotator/ekonomia-to-nauka-przede-wszystkim-spoleczna/ Książka „Humanomics” to fascynująca lektura, odświeżająca klasyczne dzieła Adama Smitha i jednocześnie próbująca wbijać kolejne gwoździe do trumny ekonomii opartej na matematycznej analizie bezdusznych i pozbawionych uczuć danych, ekonomii próbującej udawać fizykę. Niestety, nie jest to publikacja dla każdego, bo jednak autorzy nie napisali dzieła popularnonaukowego – jest ono stricte naukowe, nie jest wolne od skomplikowanych passusów czy równań matematycznych odstraszających przeciętnego odbiorcę. Dla ekonomistów jest to jednak lektura obowiązkowa. - To z recenzji dziennikarza. Zaznaczę, że współczesna ekonomia neoklasycza w znacznej stopniu oparła się przecież o poglądy weryfikacjonistów i falsyfikacjonistów, których wybitnym przedstawicielem był John Stuart Mill, autor pojęcia homo oeconomicus: Uważał on, że studiowanie ekonomii powinno opierać się na rozumowaniu dedukcyjno – indukcyjnym z uwzględnieniem prawdziwości przesłanek mających postać sądów analitycznych. Przesłanką logiczną w rozumowaniu dedukcyjnym dla Milla jest definicja człowieka ekonomicznego. Stosuje on wypracowaną przez nas metodę konstytuowania terminu wyjściowego, który z góry uznany zostaje za prawdziwy. Abstrahuje zatem Mill od cech nieistotnych dla przedmiotu ekonomii, twierdząc, iż człowiek ekonomiczny to taki, który przedkłada większe bogactwo nad mniejsze. Redukcja znaczenia człowieka realnego w działaniu motywowanego wieloma czynnikami okrojona jest ze względów praktycznych do znanego w literaturze homo oeconomicusa[...] Np.: wniosek: „człowiek za tę samą ilość dobra woli wydać mniej niż więcej”, jest prawdziwe, bo w innym wypadku uszczupliłby swój dochód przecząc tym samym przesłance którą uznaliśmy za prawdziwą. Cytując Milla hipoteza „pozbawiona wszelkich podstaw faktycznych ( można powiedzieć że ) wnioski ekonomii politycznej, podobnie jak wnioski geometrii, są prawdziwe jedynie w abstrakcji, to znaczy, że są one prawdziwe jedynie pod warunkiem spełnienia pewnych założeń”5 . Przez ekonomię zatem Mill rozumie zbiór wyników analizy dedukcyjnej, opartych na pewnych uznanych na mocy założenia przesłankach psychologicznych. Wyniki te są rezultatem pominięcia – w tym przesłanek – wszystkich nieekonomicznych aspektów ludzkich zachowań. cyt z https://mises.pl/wp-content/uploads/2010/05/S.Kluz-Metodologia-ekonomii.pdf A więc wg tej teorii z góry zakłada się racjonalność każdego cżłowieka. A miała ona bardzo duży wpływ na wiele współczesnych szkół ekonomistów. Oczywiście ekonomia się rozwijała i coraz bardziej uwzględniała trudne w empirycznym uchwyceniu zchowania ludzkie. W zalinkowanej przeze mnie pracy jest też rozwinięcie poglądów szkoły austriackiej. Wg. mnie wynika to z faktu ogólnego wzrostu skomplikowania życia społecznego. Bez kontroli (tak społeczeństwa ze strony państwa i na odwrót), nie dało by się tego wszystkiego utrzymać w kupie, choćby ze wzlędu na postępującą złożoność stosunków gopsodarczych. Polecam Kuchowicza "Człowiek polskiego baroku" - chyba jedyny polski historyk, który tak szeroko poruszał aspekt staropolskiego seksu. Z tym nie było tak źle - aż do XIX w. panowała dosyć duża swoboda obyczajowa. Niektórzy historycy gospodarczy tym tłumaczą silną pozycję ZSRR aż do konca lat 70-tych - tylko autorytarne państwo było wstanie przetransferować olbrzymią masę siły roboczej z prymitywnego rolnictwa do przemysłu. Zresztą w Polsce te zjawisko też wystąpiło- rzecz jasna na mniejszą skalę. Był to po prostu etap rozwoju przyjętego modelu państwa. W ZSRR nie do końca się to udało (aczkowliek mniej lub bardziej udanie rente odcinają do dzisiaj), podobnie jak PRL (ekonomiści dążący do reform niestety nie przełamali ideologicznego betonu genseków). Ale np. Korei Płd (plany 5-letnie) się w miarę udało. Również Tajwanowi i Japonii. Pewne elementy centralnego planowania mają także państwa w którym istnieje panstwowy kapitalizm - oprócz Chin, Tajwanu także Singapur i Norwegia - państwa, które osiągnęły duży sukces. Także to centralne planowanie nie jest to takie jednoznacznie złe.
  25. Jako górołaz wrzucam tu dosyć wstrząsający filmik o zanikaniu najdłuższego lodowca Francji: Oczywiście zachęcam do odwiedzania strony: https://naukaoklimacie.pl/o-nas Robią świetną robotę. Góry są wyjątkowo czułe na zmiany klimatu. W 2015 r. miała miejsce sytuacja bezprecedensowa. Prze bite dwa tygodnie izoterma zero utrzymywała się w Alpach na poziomie powyżej 5 000 m.n.pm. W tym czasie pewien zespół Polaków usiłował wejśc na północny wierzchołek Uszby (4694 m n.p.m.) na Kaukazie. Jedą z kluczowych trudności było pole lodowe o nachylenie 70 st na wys. ok. 4200. Asekuracja na polu powinna być ze śrób lodowych oraz szabel śnieżnych. Tyle, że były bezużyteczne. Zespół meldował o tym, że śnieg i lód ma konsystencje rozmiękłego arbuza. Non stop było ciepło (powyżej zera) nigdy wcześniej taka sytyucja nie miała miejsca. Wiekszość ma w d*pie alpinistów , ale zanikanie lodowców dotknie w sumie każdego: https://businessinsider.com.pl/finanse/makroekonomia/rzeka-ren-wysycha-a-jest-kluczowa-dla-niemieckiej-gospodarki/9kl28kh Zmiany klimatyczne są w bezprecedensowe. Alpy się roztapiają na naszych oczach.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...